Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 1 czerwca 2013

Nowy potworek - rozdział 1.

Ohayou~! :3
No więc, pomyślałam sobie, że napiszę w końcu któryś z nękających mnie pomysłów na one-shot'a, ale skończyło się na tym, że się rozpisałam~... I ta-dam, mamy tutaj kilku rozdziałowe opowiadanie~!
Jest to prezent z okazji dnia dziecka (choć już być może nie uważacie się za dzieci, to jednak prezenty się należą, prawda~? X3) a także dwóch miesięcy bloga i miesiąca, odkąd zostałam współautorką~!!!
A teraz jedna informacja~... Jest to opko dopasowane tematem szczególnie do dnia dziecka, a co za tym idzie~... No, tam gdzie są dzieci raczej nie ma jakichś szczególnych scen, prawda~?
*chowa się za znakiem STOP'u* Słuchajcie znaków i nie bijcie! >.<
Miłośnicy fabuły powinni być zadowoleni, natomiast fani opisów tych szczególnych scen~... Muszą trochę poczekać i ewentualnie odszukać tą scenę w którejś z notek~! Mam nadzieję, że jak już dojdziecie do tego momentu nie będziecie na mnie źli za to, jak to obmyśliłam~...
No, ale już nie wybiegając w przyszłość i nie przedłużając~!
Enjoy~!



     Shizuo i Izaya, dwóch mężczyzn uważanych do niedawna za najbardziej zawziętych wrogów w Ikebukuro, od całkiem niedawna niesamowicie się uspokoili. Część ludzi niesamowicie cieszyła się z tego powodu - między innymi dlatego, że nie miewali już uszkodzonych przez latające przedmioty witryn sklepowych, albo ich firmy nie bankrutowały nagle przez knowania pewnego tajemniczego osobnika... Druga część ludzi natomiast miała się na baczności - w każdej chwili ta dwójka mogła z powrotem pokłócić się o nie wiadomo co i stanowić poważne zagrożenie dla życia każdej osoby przechodzącej obok. I właśnie przez te dwojakie reakcje, nasza kochana parka (tak, właśnie od całkiem niedawna kochana parka) wychodząc na zwykły spacer z jednej strony widziała odsuwających się jak najdalej ludzi, a z drugiej zadowolone spojrzenia sprzedawców na targach i witających się czasem biznesmenów, a czasami nawet uśmiechające się do nich dzieci...
- Nee, Shizu-chan, mam ochotę na botchan-dango~. - Mruknął brunet, wskazując na jedno ze stoisk z wyjątkowo przestraszonym na ich widok sprzedawcą. Blondyn nic nie powiedział, tylko skinął głową i podszedł do stoiska, wyprzedzając Izayę.
     Sprzedawca miał ogromne szczęście, że nie uciekł. Choć pewnie zrobiłby to, gdyby całkowicie nie sparaliżował go strach.
- Weźmiemy cztery botchan-dango. - Zwrócił się tyle uprzejmie co obojętnie do wystraszonego straganiarza.
     Staruszek niepewnie chwycił cztery porcje drżącymi rękami. Jednak drżały tak bardzo, że jedna z kuleczek się ześlizgnęła. Odłożył więc wybrakowany patyczek i sięgnął po kolejny. Wyglądał jakby dostał jakiegoś ataku, a co ważniejsze, jakby zaraz miał upuścić wszystkie porcje i uciec. Choć na tak drżących nogach zapewne wywaliłby się po trzech krokach. Że też ci ludzie musieli bać się nawet tak spokojnej osoby jak Shizuo...
- Nee, Shizu-chan, chcę już jeść~! - Orihara pociągnął go parę razy za rękaw i zrobił smutną minkę. Do niedawna Shizuo uważałby to za kolejny żart, jednak teraz zaczynał się naprawdę niecierpliwić, widząc ślimaczącego się sprzedawcę. Pchła powinien już trzymać to swoje dango w łapkach i się nim cieszyć na swój niesamowicie irytujący a zarazem w pewien sposób uroczy, dziecięcy sposób...
- Ehh... - Westchnął, widząc, jak według jego przewidywań staruszkowi wyślizgnął się z ręki patyczek z jeszcze jedną porcją. Gdyby nie nieszczęście malujące się na tej pooranej zmarszczkami twarzy, pewnie już dostałby napadu szału... - Mogę sam nas obsłużyć, prawda? - Spytał i nie czekając na odpowiedź zabrał ze stoiska 4 porcje trójkolorowego przysmaku. Sprzedawca bynajmniej się nie ucieszył, a jedynie patrzył za przekąską smętnym wzrokiem, jakby żegnał się z tymi jenami, których nawet nie miał nadziei zarobić. Jakie było jego zdumienie, gdy blondyn bez słowa wyciągnął z kieszeni pieniądze i rzucił na blat stoiska!
- Bez napiwku, bo zachowywał się pan niemiło~! - Burknął Izaya, odbierając swoje przekąski. Zaraz jednak się uśmiechnął, odchodząc za swoim partnerem. Jacy ci ludzie byli przewidywalni~! A to przerażenie~! Cu-do-wne~!!!
     Szli dalej, powoli schodząc z ruchliwej ulicy i kierując się w stronę jednego z największych odludzi w mieście. Informator prowadził, blondyn po prostu szedł za nim, w zamyśleniu patrząc na jego uradowaną minę. Nie zastanawiał się nawet, dokąd zmierzają. Kiedyś często chodził gdzie go nogi poniosły, gdy mocno się zamyślał. Różnicę stanowiło jedynie to, że teraz miał kogoś, kto go prowadził.
     Orihara rozkoszował się słodyczą w ustach, idąc w stronę miejsca, które akurat miał ochotę zobaczyć. Shizu-chan jak zwykle podążał za nim, nawet nie pytając o kierunek. Izaya był tym faktem naprawdę zadowolony, bo przecież to że są w swojego rodzaju związku nie znaczy, że chciał się jakoś ograniczać. A odwiedzanie tego typu miejsc nie było też rzeczą, którą miałby ochotę robić samotnie, nawet jeśli nigdy nie podzielał losu tych istot...
     Po kilkunastu minutach drogi dotarli do świeżo pomalowanej siatki z drutu, którą ogrodzony był niewielki teren z jednym domem pośrodku i placem zabaw dookoła. Pomyślałby kto, że to miejsce to centrum zabawy, ale bynajmniej. Dom zbudowany był z poczerniałej ze starości cegły i ponury niczym nawiedzony dwór. Plac zabaw to w większości trawa i chwasty, a huśtawki i tego typy rzeczy nadawały się przede wszystkim do drobnych napraw, jak chociażby naoliwienie... Tak, to był dom dziecka. Izaya nie wiedział, dlaczego ostatnimi czasy odwiedził już połowę z nich. Miał swojego rodzaju przeczucia, zazwyczaj przydatne w jego zawodzie, że czegoś powinien szukać właśnie w którymś z nich. Więc to robił. Ten był już kolejnym ośrodkiem na jego liście.
- Izaya... - Informator poczuł ciepły, leciutko przyspieszony z niepokoju oddech blondyna przy swoim uchu. Przyjemne uczucie. - Po co tu jesteśmy?
     Informator zastanawiał się kilka chwil nad odpowiedzią, w międzyczasie wodząc orzechowymi oczami po dzieciach bawiących się na podwórku.
- Shizu-chan, zastanawiam się~... - Szepnął cicho. - Zastanawiam się, co mnie tak ciągnie do tego miejsca... - Zmarszczył brwi, nadal wpatrując się w rozbiegane dzieci. Dziewczynki tańczyły w kółeczku albo bawiły się nieco wybrakowanymi lalkami, chłopcy zaś chybotali się niebezpiecznie na piszczących huśtawkach, kręcili jak najszybciej karuzelą, grali w piłkę, albo po prostu się bili. Dwie opiekunki nie zwracając na nic uwagi rozmawiały o czymś zawzięcie.
     Shizuo z braku lepszej alternatywy również zaczął wodzić wzrokiem po całym tym cyrku. Było w tym coś ponurego. Nie było tam za grosz domowego ciepła, ani krzty zainteresowania czy troski. Te dzieci wylądowały tam, bo nie miał ich kto przygarnąć. Zapomniane przez ludzi i świat, stłoczone w biedzie, stwarzające jedynie pozory porządnie ubranych czy dobrze najedzonych. Żyjące resztkami nadziei, że ktoś kiedyś wyciągnie je z tego bagna, albo chociaż wpłaci jakieś pieniądze, by mogło im się żyć lepiej. Blondyn niemal ponownie odpłynął myślami, zastanawiając się nad tym, jak to dobrze, że on sam ma rodziców i młodszego brata, który nigdy nie musiał zaznać nędzy takiego życia. Z zamyślenia wyrwało go nagłe szarpnięcie za rękaw, już chyba piąte tego dnia.
- Co jest, pchło? - Mruknął, zdezorientowany.
- Patrz, Shizu-chan! - Izaya z właściwą sobie fascynacją wskazywał na czerwonowłosą dziewczynkę, siedzącą na trawniku i cierpliwie plotącą wianek z mleczy. Na tle rozbieganej dzieciarni wyglądała naprawdę niezwykle, jednak blondyn wciąż nie wiedział, z czego wynikała fascynacja informatora.
- No, widzę ją. - Skinął lekko głową. - I co z tego?
- Shizu-chan, przypatrz się~! - Fuknął na niego zniecierpliwiony brunet. - Ta czarnowłosa, która idzie w jej stronę! Widzisz ją~? Widzisz, co się zaraz stanie~??? - Na twarzy Orihary wykwitł uśmiech pełen fascynacji. Heiwajima wciąż nie rozumiał o co dokładnie chodziło, ale powoli przyzwyczajał się do tego, że to normalne, kiedy przebywa ze swoim partnerem.
- Widzę ją. - Potwierdził. Postanowił nie wnikać w temat,więc nie zadał już więcej pytań, tylko cierpliwie obserwował.
     Czarnowłosa dziewczynka, dość utuczona w porównaniu do reszty, zbliżała się nieubłaganie w stronę czerwonowłosej, szczupłej i wysportowanej osóbki. Dotarła do niej zadziwiająco szybko i z zadziwiająco wściekłą miną. Wyrwała jej wianek z ręki i cisnęła nim o ziemię, krzycząc coś do spokojnie siedzącej małej. Czerwonowłosa wpatrywała się w nią z nienaturalnym spokojem i wydawało się, że na coś czeka. Brunetka zaczęła wściekle tupać nogą, a w końcu zbliżyła się o krok, zamierzając najwyraźniej zrobić coś niedobrego, jak chociażby pobicie siedzącej postaci. Jednak w tym momencie reakcja ognistowłosej była niezwykle szybka. Wstała, chwyciła nadętą znajomą za ręce od tyłu i stanęła na jednej nodze, drugą opierając mniej więcej na czubku kości ogonowej przeciwniczki. Z daleka widać było, że sytuacja gwałtownie się zmieniła. Teraz czarnowłosa była przerażona. Na jej twarzy powoli pojawiały się coraz większe oznaki bólu, im bardziej to rozzłoszczone chucherko prostowało nogę, nadal trzymając ją za ręce. Teraz była agresorka stała się ofiarą, starającą się za wszelką cenę nie krzyczeć. Pewnym było, że jeśli niedoszła ofiara jej nie puści, tyłek i tak będzie ją pobolewał przynajmniej ze dwa dni, a rękoma nie ruszy przynajmniej parę godzin - były już mocno wykręcone w nadgarstkach i naciągnięte w łokciach. Na drobnej twarzyczce czerwonowłosej dotychczasową niepohamowaną furię zastąpił mściwy uśmieszek, gdy usłyszała jęk z ust brunetki. Na pożegnanie puściła jej ręce i kopnęła ją tak, że czarnowłosa ledwo utrzymała się na nogach. Ofiara, która z założenia miała być oprawcą, czym prędzej pobiegła na skargę do zaślepionych i ogłuszonych rozmową opiekunek. Jednak gdy już tam dotarła, mała siedziała na trawie, ze stoickim spokojem poprawiając świeżo ukończony wianek. Panie, niezadowolone, że ktoś przerwał im rozmowę, odprawiły dziewczynkę obojętnymi fuknięciami.
- Shizu-chan, chyba właśnie znalazłem to, czego szukałem~. - Oznajmił zadowolony Izaya.
- Że co? - Spytał zaskoczony blondyn.
- Nie oglądałeś uważnie~? - Informator popatrzył na niego, jakby rozważał, czy się obrazić. - Shizu-chan~! Ona jest cudowna~! Chcę ja zabrać do domu~. - Uśmiechnął się lekko, jakby sprawa była już zatwierdzona.
- Odbiło ci???- Heiwajima uniósł brwi w geście całkowitego niedowierzania. - Chcesz adoptować dziecko?! mało masz zabawy ludźmi na co dzień? Musisz jeszcze ze mnie nagle robić ojca???
     Izaya pokręcił głową, teraz już zupełnie jakby się obraził.
- Oy, Shizu-chan, gdybyś ty był tatą, to by oznaczało, że ja będę mamą, a ten układ mi się nie podoba. - Pouczył blondyna. - I nie mów, że miałaby dwóch ojców, bo dziewczynka musi mieć mamę, nawet jeśli tę funkcję ma pełnić któryś z nas.
- Izaya! - Warknął wkurzony Shizuś. - Nie odwracaj kota ogonem! Nie przygarniemy dziecka, rozumiemy się??? Nie masz pojęcia o wychowaniu dzieci, nie masz pojęcia jaki to kłopot! Poza tym, nie miałem pojęcia że to, że ja nie jestem w stanie zrobić ci dziecka, aż tak cię frustruje. - Uśmiechnął się złośliwie. - Jednak to że masz taki kaprys nie znaczy, że mamy przygarniać jakąś nieznaną nam zupełnie dziewczynkę. Nie. Koniec i kropka.
- Dobrze Shizu-chan, skoro tak się upierasz że to TY zrobiłbyś dziecko MNIE, to możesz być ojcem w tym związku. Że też ty jak zawsze musisz być na górze~... - Westchnął teatralnie Izaya, popychając bramkę i wchodząc na teren sierocińca.
- IZAYA! - Shizuo dogonił go błyskawicznie. - Nie i koniec!!! - Warknął, podążając jednak krok w krok za swoim kochankiem.
- Ale Shizu-chan... - Izaya zatrzymał się gwałtownie, robiąc naprawdę słodką, proszącą minkę. - Przecież ona jest zupełnie jak my~! Szybko się wkurza i robi ludziom krzywdę jak ty, a do tego jest uważana za niewiniątko, jak ja. - Uśmiechnął się szeroko, widząc pełne niedowierzania spojrzenie Shizusia. Zaraz jednak wrócił do proszącej minki i podszedł do blondyna, patrząc mu w oczy. - Shizu-chan, proszę, chcę mieć dziecko z tobą chociaż na trochę~... - Mruknął, starając się nie wybuchnąć głośnym śmiechem, co było naprawdę trudne, biorąc pod uwagę, że widział zdezorientowaną i niepewną minę swojego partnera.
- Ok... - Poddał się blondyn, lekko się rumieniąc. - Ale koniec z takimi głupimi tekstami. I przygarniamy ją tylko na trochę, żebyś się przekonał, że to zły pomysł. - Shizuś już zaczynał czuć się winny. Mówił o żywej dziewczynce jak o wypożyczaniu samochodu. Nie powinien się na to godzić - z ilością forsy jaką miał Izaya i odrobiną jego dobrej woli będzie żyła po królewsku, żeby w końcu potem wrócić tutaj i dalej musieć walczyć o prawo do spokoju. "Tylko na trochę." Podarować odrobinę miłości, żeby w końcu ją odrzucić. Okrutne. Dlaczego ta menda społeczna chce to zrobić? Przecież ona nie może zostać u nich na stałe i on dobrze o tym wie.
     Kiedy dotarli do uprzejmie znudzonych opiekunek, te tylko rzuciły im nieufne spojrzenia.
- Zabłądzili panowie? - Mruknęła jedna z nich.
- Nie. - Odparł równie uprzejmie Izaya. - Chciałbym zabrać stąd pewną niezwykłą dziewczynkę. I jak rozumiem, wystarczą te papiery, tak? - Podał kobiecie dokumenty, wyjęte z torby. Shizuo nareszcie dowiedział się, po co mu ona była.
- Hmmm... - Szatynka z ustami wygiętymi w niechętnym grymasie przejrzała pobieżnie zawartość papierów. - Wygląda na to, że od adopcji dzielą pana dwa kroki. - Przyznała.
- Musi pan wypełnić papiery u nas. I ktoś musi się kopsnąć zanieść to do sądu, gdzie czeka pana dłuuga rozprawa, jak większość ludzi próbujących adoptować dziecko. Nie ma gwarancji, że pana wymarzona córeczka - tu posłała Izayi kpiący uśmiech - do tego czasu nie stanie się pełnoletnia.
     Shizuo niemal westchnął. Pewne były dwie rzeczy: Jego kochanek dostanie czego chce i kiedy chce. A te kobiety długo już nie zagrzeją tu stanowisk.
- Niech się panie o to nie martwią~. - Informator popatrzył na nie z mrożącym krew w żyłach błyskiem w oku i się uśmiechnął. - Najpóźniej pojutrze będziecie miały jedną podopieczną mniej~! Czy to nie cudowne~? - Spytał całkiem uprzejmym tonem, mimo to obie opiekunki popatrzyły na niego z jawnym niepokojem. - A teraz - spoważniał - poproszę o dokumenty i akta tej prześlicznej czerwonowłosej dziewczynki.
     Mimo całej niechęci jaką od początku go darzyły, obie kobiety postarały się uwinąć jak najszybciej. Tak więc już po kilkunastu minutach Izaya schował plik kartek do torby i podszedł powolnym krokiem do małej ognistowłosej dziewczynki, siedzącej w wianku na głowie, z podkulonymi nogami i patrzącej nieruchomo gdzieś w dal. W tej chwili Heiwajima naprawdę widział podobieństwo między nią a swoim partnerem.
- Witaj~! - Przywitał się Orihara, kucając tuż przed nią i uśmiechając się jakoś tak... inaczej. Delikatnie. Ze zwykłym zaciekawieniem. - Midori, zgadza się~?
     Dziewczynka zerknęła na niego pustym wzrokiem i skinęła głową. Jej czerwone oczka jakby pociemniały.
- Chciałabyś stąd wyjść~? - Kontynuował informator.
     Chucherko przyglądało mu się przez chwilę w milczeniu. W końcu delikatnie potrząsnęła głową. Jakkolwiek starał się to przed nią ukryć, w jego oczach błyszczały ogniki radości. Nie lubiła ich. Ona też tak czasem wyglądała i to było wtedy, gdy powtarzano jej, że jest zła.
- Dlaczego? - Przypatrzył jej się tak niewinnym wzrokiem, na jaki tylko było go stać.
- Nie lubię cię. - Szepnęła cicho.
     Shizuo wybuchnął niepowstrzymanym śmiechem. Ta mała była naprawdę jak połączenie ich dwóch! Dotąd jak Izaya, w końcu pokazała instynkt równy jemu. I do tego wywołała niedowierzanie na twarzy pchły! Już ją lubił.
- Nie dziwię się. - Odezwał się poraz pierwszy, kucając obok. - Ale on nie jest aż taki zły, na jakiego wygląda, wiesz? - Uśmiechnął się uspokajająco, tak jak to robił, gdy Kasuka był jeszcze mały. - Tu chyba nie jest zbyt wygodnie, co? W tym domu. - Odetchnął głęboko. Nawet powietrze nie było zbyt czyste. Gdzieś niedaleko na pewno była jakaś fabryka...
- Panie nie pozwalają o tym mówić. Ale mi się nie podoba.
     Ten blondyn podobał jej się znacznie bardziej. Emanował naturalną swobodą. Widać było, że często się wściekał, ale ona też niezbyt dobrze kontrolowała nerwy. Poza tym widziała wyraźnie, że tak jak ona pragnie spokoju. Naprawdę nie skrzywdziłby nawet muchy, chyba że ta by się na niego uwzięła.
- Więc, dlaczego nie chcesz stąd iść? - Shizuo popatrzył na Izayę zachęcająco. Dobrze by było, gdyby pokazał trochę takiego charakteru, jak czasem, gdy byli tylko oni sami...
- Mi-chan, mogę cię stąd wyciągnąć w każdej chwili~! I będę naprawdę miły, zobaczysz~! - Izaya przekrzywił zabawnie głowę i uśmiechnął się niepewnie. Nie lubił się tak bezsensownie szczerzyć do nikogo, nie licząc Shizusia. - Poza tym, będziesz mieszkała obok Shizu-chan'a, skoro go tak lubisz~. Chociaż będę trochę zazdrosny~... - Westchnął teatralnie.
     Żadnego większego wrażenia~! Nieprzewidywalna, tak jak mój Shizu-chan~. Już ją lubię~! Większość dzieci na jej miejscu by się skrzywiła, słysząc takie niemal wyznanie~...
- Pójdę. - Oznajmiła w końcu Midori.
- Yatta~! - Ucieszył się Izaya. - Do zobaczenia pojutrze~~!
     Wstali obaj. Blondyn pomachał jej na pożegnanie. Zostawili ją samą, narażoną na zdumione i zawistne spojrzenia innych dzieci. W dodatku panie patrzyły na nią jakby wrogo. Jednak czuła, że nic jej nie zrobią. A jej przeczucia rzadko się myliły. To miał być po prostu jeden z wielu niekończących się, denerwujących swoją bezczynnością dni. A jutro mieli pielić ogród. Też głupie zadanie.
     Czerwonowłosa opadła na trawę i wpatrzyła się czerwonymi ślepkami w błękitne, bezchmurne niebo.
- Będę miała dom. - Szepnęła, starając się w to uwierzyć.

     Kiedy Izaya i Shizuo wrócili do domu, (w tym wypadku był to dom Izayi, bo, jak twierdził, nie mógłby dalej pracować, gdyby mieszkał u blondyna) informator od razu rozsiadł się przed laptopem. Oznajmił też, że nie ma czasu na zrobienie obiadu ani inne sprawy. Miał zamiar pracować nad sprawą Kawaguchi'ego Kouhei'a, ważnego przedsiębiorcy budowlanego, no i musiał jeszcze załatwić sprawę papierów adopcyjnych. Oczywiście była to sprawa 2 w 1 - za informacje o Kawaguchi'm pewien znajomy sędzia miał załatwić sprawę dziewczynki w jedną rozprawę.
     Ex-barman powlókł się zatem do kuchni, żeby zrobić coś dla nich obu. Z niezadowoleniem odkrył, że wszystkie szafki są właściwie opustoszałe. Nie było nawet niczego do ryżu... Zawołał zatem, że wychodzi i ruszył do miasta. Sporo czasu zajęły mu zakupy, rozmowa z Celty, obrona jakiegoś młodzika przed pobiciem... Gdy wrócił do domu właściwie zbliżał się już wieczór. Izaya nadal załatwiał swoje sprawy, nie myśląc nawet zainteresować się blondynem. Zatem nasz biedny Shizuś upichcił pyszną, lekkostrawną ucztę dla dwojga i dopiero wtedy spróbował oderwać kochanka od pracy. Jednak ani łagodne perswazje, ani grzeczne prośby, ani rzucenie weń poduszką nie przyniosło rezultatu. Starając się nie połamać żadnego naczynia, zjadł sam. Położyć się spać oczywiście też musiał sam...
     Izaya pracował przez dłuższy czas, a dokładniej tak długo, że stracił rachubę. Niezłe ziółko było z tego przedsiębiorcy, zbieranie informacji o nim trwałoby jeszcze naprawdę długo, gdyby Izaya nie miał kontaktów wśród jego pracowników. Jedynie dzięki temu skończył pracę, gdy zaczęło już świtać. Pozostało mu tylko wypełnienie papierów adopcyjnych i zaniesienie wszystkiego do sędziego...

     Gdy Heiwajima otworzył oczy, zobaczył jedynie, że pościel obok niego znajduje się nadal w stanie nienaruszonym. Wstał więc, naciągnął na siebie spodnie i poszedł zobaczyć, co z Izayą. Zastał go przy biurku, zapisującego coś na kartce. Zachowywał się nadal, jakby go nie zauważał... Jednak Shizuo postanowił znieść to cierpliwie. Nawet jeśli nie był to jeden z jego atutów, przecież mógł się postarać, prawda? Tak więc odbębnił poranny prysznic, zrobił śniadanie, podstawił brunetowi talerz pod nos i wyszedł do pracy.
     Po wielu godzinach męczenia się z uciekającymi dłużnikami, ochroniarz w końcu mógł wrócić do domu. Po drodze kupił ootoro, z zamiarem zrobienia niespodzianki Oriharze. Mrucząc pod nosem nie do końca melodyjne rytmy, otworzył drzwi i zawołał:
- Wróciłem!
     Nie odpowiedział mu żaden głos. Poddenerwowany przeszukał gabinet bruneta, łazienkę i kuchnię. Nic. Zerknął do sypialni. Izaya nawet się nie przebrał - leżał na łóżku we wczorajszych ciuchach, rozczochrany, spocony od ciągłego noszenia bluzy i z wyrazem niebywałego zmęczenia na twarzy. Co było robić? Blondyn znów musiał zjeść sam. Z nudów próbował nawet posprzątać, co na ogół robił Izaya, a co tym razem skończyło się skruszeniem trzech kubków, rozbiciem doniczki z kwiatem i wtarciu ziemi w dywan. Dalej Shizuo nawet nie próbował. Po prostu upewnił się, czy jego kochanek śpi i wyszedł, starannie zamykając drzwi. Czuł się samotny, mimo że przecież przebywali ze sobą przez większość czasu. Zapomniany. Izaya ignorował każdą jego próbę zbliżenia.
     Co do cholery ta pchła sobie myśli?! Nawet gdyby zajął się tymi papierami czy pracą dzień później, nikomu nie zrobiłoby to aż takiej ogromnej różnicy! Jeśli w ten sam sposób będzie się zajmował małą, prędzej sama ucieknie... Chociaż on i tak pewnie nie zauważa, czy ktoś jest, czy go nie ma. Liczą się informacje i manipulowanie ludźmi, oczywiście...
     Po długim spacerze pełnym ponurych rozmyślań, Shizuo jakimś cudem zawędrował aż pod sierociniec, w którym znajdowała się Midori. Dzieci właśnie zmagały się z zarośniętym chwastami polem. Na ich dłoniach widać było czerwone ślady po śliskich łodygach. Chyba nie robili tego dobrowolnie...
     Czerwonowłosa z wściekłością w oczach wyrywała chwast za chwastem. Szło jej to najlepiej z całej grupy, jednakże cała była umazana w ziemi, a jej dłonie pulsowały neonową czerwienią. Shizusiowi od razu przeszło przez myśl, żeby pójść do opiekunek i dokładnie wyłożyć im, co myśli o zmuszaniu dzieci do pracy. Jednak udało mu się pohamować. Gdyby przy okazji rozwalił jakąś ścianę, dzieci nie miałyby gdzie spać, a poza tym wyglądało na to, że dzieci mimo wszystko nie narzekają. On nie mógł tam pójść i się awanturować. - Przekonywał siebie. - Tylko by zaszkodził. To sprawa raczej do sądu, albo czegoś podobnego...
     W tym momencie zadzwonił jego telefon. Izaya prosił, żeby wrócił do domu. Rzucił więc tylko zmartwionym spojrzeniem na dzieci i zawrócił.

- Co jest, pchło? - Heiwajima stanął w drzwiach gabinetu informatora i przyglądał się, jak jego partner kręci się na krześle obrotowym.
- Shizu-chan~! - Orihara powitał go z uśmiechem, podnosząc jakiś wydruk i podając go zdumionemu Shizusiowi. - Już od jutra będziemy mieli dziecko!- Zachichotał. - Cieszysz się~?
- Jasne, Izaya. Jasne. - Poczochrał świeżo umyte włosy swojego kochanka. - A potem trzeba jeszcze coś zrobić. Dzieci tam są przymuszane do pracy na terenach...
- Wiem, Shizu-chan~! - Przerwał mu. - Już to załatwiłem. Tym dzieciom będzie już tylko lepiej~. - Ziewnął.
- To skoro już się wszystkim zająłeś... Może teraz ja mogę się zająć tobą? - Mruknął i nie czekając na odpowiedź połączył ich wargi w namiętnym pocałunku.
     Informator nie protestował. Oddał pieszczotę, ale gdy Shizuś zaczął jeździć palcami wzdłuż jego karku, zdecydowanie mu przerwał.
- Shizu-chan~... Nie mam siły. - Wyznał, oplatając ramionami jego szyję. - Spałem cztery i pół godziny~...
     Blondyn nie odpowiedział. Zaniósł go do łóżka, ściągnął z niego bluzkę i przykrył kołdrą. Mają czas. Poczeka. W końcu to nie koniec świata, jeśli jeden czy dwa dni nie będą mieli ze sobą niemal żadnego kontaktu...


8 komentarzy:

  1. Ta dziewczynka jest tak podobna do nich z charakteru( a z wyglądu do Izayi),że się nie zdziwię jak się okaże że Izaya jest jej biologicznym ojcem.
    Nie mogę się doczekać kolejnej części i jak zaczną się nią opiekować.Słodcy z nich rodzice.xD
    " Czerwonowłosa opadła na trawę i wpatrzyła się czerwonymi ślepkami w błękitne, bezchmurne niebo."czy tam nie powinno być czarnowłosa?no chyba że ona ma czerwone włosy ;o.Innych błędów nie znalazłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. o nie hito-rabu, Inu-chan mi tego nie zrobi i nie wkopie Izusia w ojcostwo:O prawda? ;)
    cudny początek, jak wspaniale znów poczuć się dzieckiem:P to cudownie wiedzieć, że prezent się nam należy (choć podłe z nas hieny;P), a jeszcze taki wyjątkowy to spełnienie marzeń:D
    hmm... posłucham znaku i nic nie zrobię (:P) ale jako miłośnik jednego i drugiego muszę tylko powiedzieć, że mimo wszystko na jakiś wątek liczyłam;) nie koniecznie mówię o hard yaoi:P ale przecież celibatu przy dziecku trzymać nie muszą;>
    niezła jest ta dziewczynka:D ale się Izaya zaangażował;) tylko Shizuś został tak boleśnie zaniedbany:'( ale odbije mu się to? już się nie mogę doczekać następnej części;D (uwielbiam jak się rozpisujesz XD)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodkie *^* Już się nie mogę doczekać ciągu dalszego :'3 Ta mała jest świetna xD Już ją lubię.
    Ten moment kiedy ona mówi "Nie lubię cię" do Izayi po prostu mnie powalił xD
    Ciekawa jestem jak będzie wyglądać ich opieka nad dzieckiem.... życzę powodzenia xD
    Z niecierpliwością czekam na 2
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej~... *przeciera oczy i nie dowierza* Mój sen był prawdziwy~!!! *skacze ze szczęścia* Nie spodziewałam się, że aż tyle osób się odezwie~!!! :33 A wiem że jeszcze guitarist tutaj wejdzie i to już będzie~... Yay~!!! X3 Spełnienie marzeń~!
    Od czego zacząć~?! W końcu dopadł mnie ten dylemat~... Więc może od początku~! ;3
    hito-rabu - Cieszę się, że zwracasz uwagę na to, co mogłam przekręcić. :3 Jednak na całe szczęście nie wtopiłam~. ;3 Midori ma czerwone oczka i czerwone włosy~. Starałam się stworzyć postać, która będzie przypominała ich z charakteru, ale właśnie tak, żeby wygląd miała nie do pomylenia~. (Według mnie Izaya ma brązowe oczy, więc nie przyszło mi na myśl, że są podobni~...) I właściwie to nie tajemnica, więc mogę ci szczerze powiedzieć, że nie, Izaya nie jest jej tatą~. X3 (Jakoś nie potrafię wyobrazić sobie naszej kochanej mendy społecznej z dziewczyną~... Są dla niego zbyt przewidywalne~! ;3)
    dark_doom - Oczywiście, że bym ci tego nie zrobiła~! X3 A prezent należy się każdej z was, oczywiście~! :3 Jak to powiedział jeden z dwóch moich sempai'ów, "każdy jest dzieckiem swoich rodziców"~... A ja sądzę, że jesteśmy dziećmi yaoi i tyle~!!! X3 Więc prezenty w takiej postaci są obowiązkowe~! ;3 I zastanawiam się, dlaczego hieny~? Absolutnie nie możesz tak mówić~! Bo moim spełnieniem marzeń jest zadowalanie was swoją pracą~!!! :3 Dlatego też oczywiście obiecuję, że nie zaniedbam wątku yaoi~... Po prostu nie będzie go w tych momentach, których wymaga fabuła~! X3 Ale w końcu jakiś opis się pojawi i wtedy zacznę się poważnie stresować, czy nie przesadziłam~. X3 I całe szczęście że jednak nie wyszło za długo~. Też lubię, jak się rozpisujecie~! :3
    Madame Black - Twoje zniecierpliwienie mi się udziela~! :3 Jestem coraz bardziej ciekawa, jak wypadną kolejne części~. X3 Cieszę się, że ta część ci się spodobała, że wypadła słodko (Im bardziej kawaii tym lepiej~! ;3 Byle nie przesłodzić~...) i że ten konkretny styl Mi-chan buntowniczki jednak dobrze wypadł. No, ogólnie jestem szczęśliwa~!!! :33
    Dziękuję wam za odezwanie się i tak miłe opinie~. Gdybym tego nie skończyła pewnie miałabym teraz miliardy nowych pomysłów~. X3 Ale teraz już tylko czekam na publikację równie niecierpliwie co wy~. ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, a więc przyczyniam się do spełnienia Twoich marzeń? Yatta, jestem jak... hmm.. czterolistna koniczynka:P hahaha..
    Masz całkowitą rację, dla naszych rodziców zawsze będziemy dziećmi, a to, że (jak to wspaniale ujęłaś:)) dodatkowo jesteśmy także dziećmi yaoi, pozwala nam zawsze świętować 1 czerwca:D bo mamy już dwa powody;D nie wiem jak wy, ale ja się z tych powodów bardzo cieszę;P
    W Izayi odezwał się instynkt macierzyńskiXD tylko co mu nagle odbiło, że chce mieć dziecko?!
    "- Shizu-chan~! Ona jest cudowna~! Chcę ja zabrać do domu~." - jak to przeczytałam omal nie połknęłam papierosa:P ale mała jest serio fantastyczna;) tak mi przeszło przez myśl (bez obrazy dla małej) - Shizuo i Izaya w jednym to dopiero prawdziwy potwór:D
    W kwestii opisów "tych"scen, podoba mi się Twoja koncepcja;D
    Jak rozumiem w kolejny rozdziale nowy członek rodziny pojawi się już w domu? bo mnie strasznie ciekawi jak sobie poradzą;) i czy Shizuo dalej będzie spychany przez Izayę na dalszy plan?
    Rany, ale mnie nakręciłyście tym, że same nie możecie się doczekać;P a już myślałam, że wytrwam i co?;) najgorsze, że ja zawsze docieram na kolejny wpis tak punktualnie jak pociąg na stację po oblodzonych torach:P
    Dużo, dużo weny życzę XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Wy wszystkie jesteście dla mnie jak nawet pięciolistne koniczyny~! :3 Wasze komentarze są dla mnie tak niesamowite i czasem wręcz niespodziewane, że czasem aż trudno mi uwierzyć, że tu jesteście~. :3 Oczywiście że to dla mnie spełnienie marzeń~. ;3
    Też się bardzo cieszę z tych powodów do świętowania~. X3 Właściwie jakby się uprzeć to można znaleźć powód do świętowania każdego dnia i to jest właśnie wspaniałe~! :3
    Izaya jest tak pokręconą a zarazem logiczną osobą, że właściwie nigdy do końca go nie rozszyfrujemy~. X3 Niemniej odpowiedzi na twoje pytania jeszcze się pojawią~... I mam nadzieję, będą satysfakcjonujące~. ;3 Tak samo jak scenka, bo ma wynagrodzić... Wiele rzeczy~! Nic nie mówię, nic nie mówię, jedno słowo i wygadam fabułę~! X3 To taka straszna odpowiedzialność~... ;3 Dlatego właśnie mój ogon lata jak pokręcony w przypływie szczenięcego zniecierpliwienia~! Och, już się nakręciłam, teraz Kiasarin będzie musiała poradzić sobie ze mną w szkole~. X3 Więc teraz, skoro już wszystkie jesteśmy tak strasznie nakręcone, pozostaje mi życzyć wam (i sobie X3) wytrwałości do jutra~! I nie martw się godziną o której czytasz, guitarist, to naprawdę bez znaczenia. ;3 Grunt żebyś wogóle miała czas czytać~! :3
    Dziękuję za wszelkiego wena od was~! Jak widzicie jak nie mogę pisać notek to wen przelewa się na komentarze~. X3" Ale postaram się znaleźć czas także na Izuo i wszelkie nowe niespodzianki~! ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. A co to się Izayaszowi dziecka nagle zachciało?? Instynkt macierzyńskie się w nim odezwał, czy jak?? To do ciebie nie podobne Orihara. :/ hahah~!! Ta mała jest naprawdę dokładnie taka jak oni dwaj razem wzięci. "Nie lubię cię." ~ padłam. Dokładnie jak Shizu-chan~!! hahaha~!! No, dobra....co ja się tak podniecam?? Nie wiem. Przecież już to czytałam. ;-; I wiem, że ostatni rozdział jest najlepszy. :P Oczywiście, ty tylko o jednym myślisz Izu~-.- Weź się...
    Od razu zapowiem, ze całe to opowiadanie strasznie mi się podoba. :) Naprawdę potwornie, strasznie. :) Jest zabawne, urocze...no i ten ostatni rozdział. :3 Nie mam pojęcia co jest następnym postem, ale idę czytać dalej. :* Kocham <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziecko?
    Shizuo i Izaya? ;-;
    To będzie niezłe XDD
    Tylko iść i czytać dalej! :3

    OdpowiedzUsuń