Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

czwartek, 28 stycznia 2016

Prezent a la Orihara 2

 Yo. 
Poczekajmy jeszcze za 2 lata może skończę to opowiadanko. Wszystkiego najlepszego Shizu-chan!
A wy pamiętajcie o kliknięciu w banerek~~
Enjoy~!



     Izaya odetchnął zapachem Ikebukuro przekraczając umowną granicę dzielnic. Linia oddzielająca istniała tylko na papierze i myślał, że tylko Shizuo wiedział, gdzie ona powinna się znajdować. Informator zastanowił się przez chwilę nawet, czy tak dla odmiany nie wyświadczyć administracji przysługi i nie wymierzyć dokładnie dzielnicy powołując się na nos blondyna. W końcu drogówka nigdy nie robiła im problemów z powodu wyrwanych znaków i automatów łatających w najdziwniejszych miejscach.
     Izaya pokręcił głową, rozbawiony. Jeden prezent na raz panie Orihara, czy nie jesteś zbyt szczodrym bogiem? Interweniować tak bez choćby prośby czy symbolicznej zapłaty? Tak nie postępuje bóg.
     Brunet przeszedł skocznym krokiem przez ulicę i odwrócił się upewniając, że nic za nim nie leci. Miał być tu incognito, a więc nie powinien dać się wywąchać Shizuo. Choć musiał przyznać, że wizja goniącego go rozwścieczonego blondynka była nader kusząca.
- Może powinienem mu kupić strój klauna? Dodałbym mu klakson, będzie go naciskał ostrzegając, że biegnie~... Choć nie~... Pewnie byłaby to pierwsza rzecz jaką by we mnie rzucił. - zażartował sobie na chwilę przerywając radosne podskoki, by zaraz podwoić ich liczbę.
     Po drodze widząc pędzącego drogą bezgłowego jeźdźca pomachał jej. Natomiast do goniącej ją drogówki tylko uśmiechnął się niewinnie i wskazał błędną drogę. Dali się nabrać.
- I znów dobry uczynek bez wyraźnej potrzeby~... - westchnął do siebie Izaya, zgrabnie przemilczawszy fakt, że pokierował służby porządkowe na jednokierunkową, powodując tym samym wyjątkowo efektowną kraksę. Zaciekawiony pooglądał przez chwilę panikujących ludzi, a następnie ruszył w swoją stronę.
     Zdziwiona dullahan obejrzała się za brunetem i westchnęła. "Będą kłopoty" - pomyślała kierując się w stronę miejsca wymiany. Uśmiech Izayi zawsze oznaczał, że brunet ma jakiś plan. Celty przyspieszyła chcąc jak najprędzej znaleźć się u boku Shinry. Jej ukochany był chyba ostatnią osobą, która miała jakikolwiek wpływ na Oriharę. Choć, niestety, mimo najlepszych chęci, lekarz zawsze podsuwał Izayi jeszcze bardziej destrukcyjne pomysły. Coś mówiło dziewczynie, że informator jeszcze dziś do nich zawita. Wzdrygnęła się na tę myśl. Dziesięć minut później stała już na podziemnym parkingu z założonymi rękoma. Kask przechyliła w lewo zastanawiając się, czy to właśnie pudełko pełne serpentyn i wstążek miała stąd zabrać. Po co wzywać mrocznego jeźdźca by przetransportować tak zwyczajna paczkę? Niepewnie podeszła do pakunku i za pomocą cienia podniosła wierzchnią warstwę ozdób. Co jeśli to tylko kamuflaż? Wtedy byłaby pewna, że na pewno zabiera dobrą rzecz. Jej kobieca intuicja nie zawiodła jej. Na dnie pudełka schowane były policyjne kajdanki, sznur, co dziwne, w różowym kolorze i knebel, a w buteleczce w rogu jakaś przezroczysta substancja zakryta jednak wełnianą szmatką.
     Pokiwała z uznaniem kaskiem. Nie spodziewała by się nic po tym pudełku gdyby nie wiedziała, że to zlecenie. Ot, kartonik z zakupami, lub końcówka zapasów jednego z wielu mieszczących się w tym budynku sklepów.
     Dullahan zawinęła paczkę w cienisty kokon izolując ją od czynników zewnętrznych. Zapakowała osobliwy zestaw do porwań na swój motocykl i odjechała z rżeniem konia.
     Pędzącego po ulicach jeźdźca widziało wiele osób, nikt jednak nie widział jak kobieta schodzi z motoru w parku, ani jak przekazuje paczkę czekającemu tu dzieciakowi. Ów chłopiec, w wieku licealnym, stał niepewnie ściskając swoją torbę. Miał wyjątkowo duże brązowe oczy i ciemnoniebieskie włosy, przez co wyglądał naprawdę niewinnie. Kobieta zwątpiła przez chwilę, czy to rzeczywiście on jest odbiorcą paczki. Wyciągnęła swoje PDA i szybko wystukała.
[Cześć, jestem Celty. To dla ciebie mam paczkę?]
     Chłopak podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się obrzydliwym uśmiechem przywodzącym Celty na myśl Izayę. W jednej chwili stracił całą swoją niewinność. Z niezwykłą naturalnością podał jej białą kopertę czekając, by przeliczyła zawartość. Lekko zdziwiona kobieta sprawdziła zapłatę i odnotowawszy, że kwota się zgadza wsiadła na czarny motor i odjechała, chcąc jak najszybciej znaleźć się z dala od miejsca dostawy. Ten chłopiec wzbudził jej obawy. Nie wyglądał na kogoś, kto zrobił coś złego... Prawdę mówiąc gdyby nie niebieski kolor włosów nigdy nie posądziłaby go o nic niewłaściwego... Dopóki by się nie uśmiechnął.
     Aoba uśmiechnął się grzecznie i pomachał dostawcy. Gdy kobieta zniknęła odwrócił się i podszedł do pobliskiej ławki zaraz siadając na niej. Z torby wyciągnął swój telefon i napisał krótkiego SMS.
[Paczka już na was czeka o(ω´*)o ]

     Kururi wyjęła z kieszeni swój wibrujący telefon. Otworzyła klapkę i przeczytawszy zawartość sms którego dostała zamknęła go z cichym plaskiem. Brunetka spojrzała na swoją bliźniaczkę kłócącą się ze sprzedawcą.
- Mówię panu, że potrzebujemy półtorametrowego sześciennego pudełka. - Mairu wspięła się na ladę chcąc być z rozmówcą na jednym poziomie wzroku. Braciszek Izaya uczył ją, że to wzmacnia siłę perswazji. A jeśli udałoby się jej wejść jeszcze wyżej być może przekonałaby ekspedienta, że jest od niego ważniejsza i wie wszystko lepiej, choć było to mało prawdopodobne.
- Kiedy ja już od piętnastu minut tłumaczę panience, że my takich nie produkujemy. - zdenerwowany pracownik nocnej zmiany, który zapisując się na nią prawdopodobnie nie spodziewał się problemów, przetarł sobie spocone już lekko czoło.
- Mairu-nee... - zaczęła cicho brunetka poprawiając swój kaptur z kocimi uszkami na głowie poprawiając tym samym troszkę już za ciasną bluzę na swoim ciele.
     Ekspedient na chwilę, odruchowo, skierował wzrok na piersi cichej towarzyszki złośnicy która dosłownie stała mu na ladzie. Ta krótka chwila przyuważona przez Mairu wystarczyła by w jej oku pojawił się zdradziecki błysk. Znalazła słabość tej osoby, do tego prostą do wykorzystania
- Ne, ne Kuru-nee~! - Zaczęła pewna siebie. - Może zdejmiesz w sklepie bluzę, co? Pan lolicon chętnie by sobie popatrzył~... - zaproponowała bliźniaczka podchodząc do siostry i objęła ją pod biustem optycznie go powiększając.
     Widząc to wszystko skonfundowany i przerażony tak obrzydliwymi oskarżeniami mogącymi wpłynąć na jego karierę ekspedient nie miał innego wyboru jak skapitulować.

     Dullahan weszła do przestrzennego przedpokoju taszcząc swój motocykl. Już stamtąd słyszała kłótnie. Zostawiając cienistego konia podeszła do framugi drzwi i oparła się o nią delikatnie, spoglądając z zaciekawieniem na znajdującego się w salonie lekarza i informatora. Zażarcie się o coś kłócili co samo w sobie było dość niezwykłe. Izaya zwykle nie dawał się wciągnąć do kłótni, ani ich nie wywoływał, jeśli był w towarzystwie kłótników... Pewien wyjątek stanowił tylko Shizuo.
- Celty moja kochana~ Jesteś wreszcie! - Lekarz odetchnął z ulgą podszedł do ukochanej chcąc ją przytulić, dostał jednak tylko łokciem w brzuch. - Proszę kochanie wyjaśnij mu - tu wskazał na Izaye - że zapomnieliśmy o urodzinach Shizuo~
     Celty zrozumiawszy słowa ukochanego szybko wyciągnęła PDA i wystukała:
[Urodziny Shizuo? Faktycznie! Shinra co my zrobimy? Powinnam pojechać po jakiś prezent! Tylko jaki?]
     Izaya nie był zbyt pocieszony reakcją kobiety. Cóż, widać faktycznie zapomnieli. Shinra nie kłamał. Ale w takim razie skoro Shinra jako najlepszy przyjaciel nic nie przygotował, to czy on, Izaya, jako wróg nie jest przypadkiem zbyt... zaangażowany?
     Podirytowany takim postawieniem sprawy informator wychodząc przed blok sięgnął po telefon, jednak w kieszeni było pusto. Sprawdził też w drugiej i w spodniach, ale nic tam nie było. To było wybitnie nie w jego stylu. Czyżby był zbyt roztrzepany aby go zabrać? Ta myśl także mu się nie spodobała. Ruszył więc do Shinjuku trochę szybszym krokiem niż zwykle.
     Mimo, że informator z Shinjuku był opanowaną osobą, która przewidywała wszystkie odmienne koleje losu, a nawet sama planowała niektóre z nich, wobec kilku był bezsilny, jednak starał sobie z nimi radzić i tak jak na Shizusia zawsze miał przygotowany scyzoryk, tak na wypadek braku telefonu również potrafił coś zaradzić. Dlatego też z całą swoją nonszalancją i obrzydliwą jak na japońskie kategorie pewnością siebie stanął przed drzwiami jednego z biedniejszych mieszkań w Ikebukuro i nie przejmując się godziną ani wzmożonym ruchem ulicznym wydobył z kieszeni wytrych. Szybko i sprawnie poradził sobie najpierw z jednym, a później i z drugim zamkiem. Drzwi ustąpiły z cichym kliknięciem, a informator wsunął się w ciemność przedpokoju oświetlanego tylko niebieskawą poświatą telewizora - lub komputera - przez otwarte drzwi pokoju.
     Słysząc cichutką rozmowę jak i dwa nerwowo kręcące się cienie na ścianie Izaya uśmiechnął się parszywie chwytając od wewnętrznej strony za klamkę, i z hukiem zatrzaskując drzwi.
- Yo, Mikado-kun~...

piątek, 22 stycznia 2016

#12 Na psa urok i kocią łapę - Rybie oko

Ohayo~!
Dziś prezentujemy wam kolejne urocze perypetie dwóch futrzaków. Ach jak ja kocham tę fluffiastą serię~... 
 Przypominam wam jeszcze o nakarmieniu psiaków klikając w banerek po prawej i życzę przyjemnego czytania
Enjoy~!

Hejooo~~
Ten, to ja wam tylko napiszę, że was kocham i w ogóle~~
Miłego czytania~! >w<
Enjoy!



     Shinra z uśmiechem przyjrzał się ostrzu trzymanego w ręce noża. Do tej pory mógł dzierżyć jedynie skalpele, a tasakiem zajmowała się jego ukochana, Celty. Jednak dziś miało być inaczej. Okularnik sam postanowił przygotować dla nich romantyczną kolację. Dla tego celu poświęcił się i rano wstał udając się na targ po najświeższe ryby. Teraz właśnie obrabiał je odcinając im płetwy, głowy i patrosząc. Oczywiście wszystkie ochłapy dostały się Izayi. Shinra był pewien, że ten rozkapryszony, wiecznie niezadowolony kot tym razem będzie usatysfakcjonowany.
     Shizuo wrócił z samodzielnego już spaceru przez klapkę w drzwiach. Przeszedł się powoli po domu, stukając łapami o posadzkę. Czuł ciekawy aromat z kuchni, więc to tam się skierował, do swojej miski. Widząc słabą zawartość miski Izayi uśmiechnął się po psiemu do Shinry i napił się wody, a potem skoczył na kanapę.
     Izaya śpiący na poduszce poczuł jak coś wskakuje na jego legowisko. Ciepłe i puchate coś było o wiele bardziej zachęcające od poduszki, więc zaspany kot przesunął się na ową rzecz i miauknął z lubością się w nią wtulając. Co prawda kichnął kilka razy czując psa, ale... w tym domu wszystko nim pachniało, więc kot musiał przywyknąć.
     Golden zamruczał i ułożył łeb na łapach, wpatrując się we wtulonego w jego bok, kichającego kota. Przez chwilę rozważał, czy go nie zrzucić, ale dał sobie spokój. Uniósł łeb widząc Celty, a ta tylko pogłaskała go i spytała o Shinrę, na co szczeknął cicho i wskazał kuchnię głową.
- Nyah! - Izaya ziewnął wyciągając się, jednak nadal nie otwierał oczu. Ta poduszka może była jedną z niewielu naprawdę mocno pachnących Shizuo rzeczy, ale, niestety, była też najwygodniejszą poduszką na jakiej spał. Zamruczał nie otwierając oczu.
Heiwajima w końcu znudził się siedzeniem. Kiedy więc Shinra zajął się Celty i przeszli do salonu, on sam wstał z Izayą i zaniósł go ostrożnie do kuchni, gdzie go położył. Tam też umoczył pysk w misce z wodą i stanął nad nim, pozwalając kroplom na niego skapywać, żeby go obudzić.
     Kot obudził się z krzykiem. W pierwszym odruchu wysunął pazury, chcąc zadrapać tego kogoś kto zmoczył jego futerko. Jednak widząc w swoich zaspanych oczkach wielki uśmiechnięty psi pysk z wywieszonym różowym językiem dał sobie spokój.
- Gdzie jesteśmy? Gdzie się podziała kanapa i ta miękka poduszka? - zapytał wstając na łapy. Przeciągnął się, czekając na odpowiedź.
- Miło, że zostałem "miękką poduszką". - Otrząsnął się z resztek wody i trącił lekko kota pyskiem w bok. - Zapamiętam sobie. A kanapa stoi na miejscu, tylko teraz Shinra z Celty tam siedzą. - poinformował go uczciwie. No, może tylko trochę zbyt zadowolony z czegoś.
- Jak zawsze... - prychnął kot. - Zawsze musi się łasić... Shinra jest gorszy od ciebie. - dodał tupiąc przednią łapką niezadowolony. - A skoro jesteś tak miękką poduszką, choć wyjątkowo nieładnie pachnącą, a kanapa jest zajęta, to będę pewnie chciał zaraz znów z ciebie skorzystać. - wyjaśnił odchodząc z gracją do swojej miski. Coś tu pachniało wyjątkowo apetycznie,
- Jakbym miał robić za poduszkę dla kota. - Podszedł kawałek w prawo i usiadł, widząc, że zbliża się do miski. Był ciekaw jego bulwersu na widok rybich resztek.
     Kot zauważywszy jakie to pyszności dostał zastrzygł uszami i machając ogonem zaczął pałaszować swoje przysmaki. Oblizywał się przy tym szczęśliwy.
- Widzisz Shizu-chan~? Zawsze mam lepsze jedzenie od ciebie... - mruknął trzymając w pyszczku rybi ogonek.
     Shizuo nie mógł się skrzywić będąc w tej postaci, ale zdecydowanie skrzywił się mentalnie. Naprawdę mu to smakowało? I pasowało? Jego wręcz zemdliło... Choć ponoć psy są wszystkożerne...
- Lepsze? - upewnił się i zerknął w jego miskę, a potem znów na kota. - Na pewno? Widziałeś w ogóle co dostałeś...? - nie dowierzał.
- Tak~... Pyszną, surową ryb... - Izaya skamieniał w pół słowa spoglądając na swoją miseczkę. Miauknął przerażony i szybko czmychnął pomiędzy nogami goldena, chowając się za nim. Zwinął się w kłębek i przykrył nos ogonem. - Zabierz to! One się patrzą... Zabierz! To obrzydliwe! - miauczał przerażony, zakrywając oczy łapkami. Co za obrzydlistwo... Że też pod stosem dobrze pachnącego mięska i rybich wnętrzności musiała znaleźć się i głowa.
- ...A ponoć surowe są dobre? - parsknął i spróbował zajrzeć między swoje nogi, na przestraszonego kociaka. - Co się patrzy? - spytał z cichym pomrukiem. Izaya śmierdział rybą. Nie lubił ryb. No, nie bardzo... Odsunął się i popchnął go lekko pyskiem w stronę miseczki. - No? Ponoć jest nawet lepsze od mojego. Sam odłóż, jak coś ci nie pasuje...
     Przerażony kot z dzikim piskiem zaczął wspinać się na pysk blondyna tylko po to, by nie patrzeć więcej na swoją miskę.
- Po prostu ją wyjmij! I wyrzuć! Shinrze do kapci najlepiej! Wtedy będę mógł dokończyć pyszną rybkę... - miauczał, przytrzymując się łapkami nosa Shizuo, a przednimi pacając gdzieś w okolicach jego uszu. Chciał odejść od tej miski i pchającej go w jej kierunku mordy.
- Au! - Shizuo aż zaczął szczekać, a gdy zaskoczony kot spadł tylko go odsunął, zajrzał do miski i roześmiał się krótko, szczekliwie. - Co wyrzucić? Rybę? Boisz się ryby? - Z tego wszystkiego przewrócił się na bok, a potem na brzuch i zaczął śmiać z całej tej sytuacji. Kot bojący się ryby.
- Nie ryby! - fuknął na niego lekko zażenowany kot. - Tych przerażających oczu patrzących na mnie z jej zdechłego pyska... To straszne. Shizuś... Wyrzuć je... - poprosił podchodząc do psa i zaczął mu miauczeć przy uchu. Cóż poradzić na to, że jedyne czego się bał to akurat rybie oczy. - A ty nie powinieneś się śmiać tylko smucić. Rybie oczy są straszniejsze od ciebie. - ofukał go i odszedł z uniesionym ogonem.
- I tym mi pochlebiasz. Chyba. - mruknął Shizuś uspokajając się. No i jak tu odmówić? To jego Izaya miał się bać najbardziej. Wziął więc miskę w zęby... i poszedł mu wrzucić tę głowę do kuwety.


piątek, 15 stycznia 2016

Teach me, sensei! - "Egzamin na zaliczenie"

Hejo~... Inu gdzieś wywiało za 2 godziny kończy się jutro a notka wstępów nadal nie ma... ech...
Mam nadzieję, że dzisiejsza notka usatysfakcjonuje tę bardziej nastawioną na opisy część z was. Ja tylko przypomnę o kliknięciu w banerek i nakarmieniu psiaków i życzę wam miłego czytania~
Mój laptop mnie nienawidzi. ;-;
Ale na szczęście dał mi chociaż napisać wstęp... Bez muzyki w tle, bez możliwości normalnej bety jak mam chwilę, bez nawet porządnego siedzenia, ale jestem~! =3=
Cóż mogę dodać~... Mamy tu notkę dla niewyżytych potworków, więc pozostaje mi siedzieć cicho, życzyć wam przyjemnego czytania i samej sobie odświeżyć o czym to~...
Enjoy!




    Izaya całkiem spokojnym, sprężystym krokiem przemierzał korytarze liceum Raijin. Widząc wymęczone, zdołowane lub przejęte strachem twarze swoich szkolnych kolegów tylko uśmiechał się szerzej. Wszyscy bez wyjątku przyjechali tu rano by dowiedzieć się, kiedy będą zdawać egzaminy, tylko on jeden, skorzystawszy ze swoich zaufanych źródeł mógł pozwolić sobie przyjść na 15. Był pewien, że dopiero teraz będzie jego kolej. Co więcej był ostatnim dziś zdającym u Shizuo Hejwajimy. Jego sensei'a.
     W dobrym nastroju zapukał grzecznie do drzwi i czekał na zaproszenie, bujając się na nogach w tył i w przód z rękoma za plecami. Nie mógł się już doczekać, by zobaczyć blondyna.
     Shizuo chwilę przeglądał notatki, po czym rzucił okiem na efekty ostatniego sprawdzianu. Cholerne egzaminy, ale się dziś nasprawdza... Dziś, jutro, pojutrze, będzie musiał wszystko opisać. Aż żyć się odechciewa. Słysząc pukanie miał wrażenie, że to jedynie kolejny ze studentów, więc zniecierpliwiony tym nieco podszedł do drzwi, otwierając je szybko z myślą "miejmy to już za sobą". Jednak przed drzwiami stał... uśmiechnięty Izaya. Widząc to skinął głową, żeby wszedł do środka. Automatycznie zalała go fala zadowolenia. Czyli to już odpoczynek...? Już ostatni student? Świetnie... Tylko tego mu dziś cały dzień brakowało.
- Proszę usiąść. - rzucił w miarę beznamiętnie, tak by osoby na zewnątrz usłyszały, po czym zamknął za nim drzwi i zakluczył, uśmiechając się znacząco za jego plecami. No w końcu ostatniemu studentowi trzeba dać specjalną taryfę...
     Izaya westchnął głęboko jakby opanowując strach, którego tak naprawdę nie było i podszedł do ławki. Usiadł na drewnianym krzesełku i oparłszy łokcie na blacie biurka uśmiechnął się wesoło do Shizuo.
- Sensei, wyglądasz na zmęczonego. - zagadnął, patrząc mu w oczy. Miał pod nimi koszmarne wory. - Powinieneś się przespać Shizu-chan~...
- Jeszcze mam dość siły żeby cię zmęczyć. - rzucił dwuznacznie i z niesłabnącym uśmiechem podszedł do biurka, zaczynając grzebać w papierach. Dość długo, żeby uwierzył, że ma dla niego jakiś sprawdzian, na tyle krótko, żeby nie przeciągać. W końcu odezwał się, bez wyciągania kartek. - Podejdź do tablicy. - Po czym spojrzał na niego, udając, że poważnie myśli o teście. Jakby cokolwiek takiego przeszło mu przez myśl.
     Izaya lekko zdziwiony takim obrotem sprawy grzecznie wstał z krzesełka i podszedł do blondyna.
- To... Po co kazałeś mi siadać jak zamierzasz mnie przepytać? - zapytał drapiąc się po głowie. - I jak masz zamiar mnie przepuścić bez wypełnionego testu? Egzamin składa się z części ustnej i pisemnej nie? - upewnił się patrząc na blondyna. - Zaczynamy od ustnej?
- Kazałem, bo ludzie na korytarzu mieli słyszeć. Każdy tak zaczynał i ty musiałeś. - wyjaśnił już w bardziej osobistym tonie, po czym wzruszył ramionami. Nie był zadowolony, że jego uczeń jako pierwszy zadaje mu pytania. W końcu to on miał pytać. I wydobywać z niego rozmaite dźwięki... - Tak, zaczynamy od ustnej. ...A pisemna będzie wypełniona, nawet nie zauważysz kiedy. - mruknął, uśmiechając się pod nosem. Na wszystko był sposób. Oparł się o biurko, pstrykając długopisem i przyglądając mu się. - Proszę opuścić spodnie.
     Izaya wyszczerzył się do niego. Shizuo tak chciał to załatwić? Cóż pasowało mu to... I tak się nie uczył.
- A sensei wie, że sprawianie aby uczeń czuł się ośmieszany na egzaminie jest karalne? Podobnie jak naruszanie jego prywatności i molestowanie go~... - Uśmiechnął się wrednie, patrząc na blondyna. Odpiął sobie pasek od spodni. - I co zrobimy jak ktoś wejdzie Shizzy? - zapytał rozpinając rozporek, jednak pozostawił spodnie na biodrach.
- Wiesz, że uczeń za brak wiedzy jest oblewany? - Też się do niego uśmiechnął. Na razie nie zamierzał samemu go ruszać. Na razie. Niech sam go rozgrzeje... Wiedział, że Izaya nie ma wiedzy, jaka była potrzebna. Ale miał tę, która go interesowała i był zdolny, więc mógł zaliczyć egzamin... inaczej. - Poza tym nikt nie wejdzie. – Zerknął znacząco na jego spodnie. - Mam powtórzyć pierwsze polecenie? Czy było dostatecznie zrozumiałe?
- Myślę, że sensei mnie przekonał. - odpowiedział wesoło. Poruszył biodrami, pozwalając spodniom opaść do kostek. Sam oparł się o biurko blondyna, patrząc na niego zaciekawiony. - Shizuo-sensei myśli, że przyszedłem nieprzygotowany? - zapytał, wyjmując jedną z nóg ze spodni. Na drugiej uniósł materiał i pogrzebał w kieszeni. - Jestem przygotowany sensei, proszę~! - Położył mu w otwartej ręce prezerwatywę.
- Świetnie, moje zapasy się nie uszczuplą. - Uśmiechnął się i położył prezerwatywę na biurku. Jeszcze nie czuł aż takiej potrzeby, choć zaczęcie od razu było kuszące... Jednak zabawienie się najpierw było jeszcze bardziej pociągające. Wskazał tablicę. - Podejdź do tablicy. - nakazał, a  kiedy ten to zrobił, podszedł do niego, obejmując go od tyłu i wręczając mu kredę do ręki. - A teraz spróbuj wypisać fachowo wszystkie części ciała, jakie będę wskazywał. - polecił, owiewając jego ucho ciepłym powietrzem. Wsunął dłoń pod jego bokserki, by ścisnąć jego pośladek i czekał, patrząc na tablicę, jednocześnie masując jędrne mięśnie.
     Izaya rozbawiony podszedł do tablicy i chwycił kredę w rękę.
- Części ciała? Głowa, ręka, noga? To ma być ten twój super-trudny test Shizzy? - Przewrócił oczyma.
Pokręcił rozbawiony głową gdy poczuł ruch w spodniach, a jego pośladek został ściśnięty przez ciepłą dłoń nauczyciela. Tłumiąc lekki chichot uczeń grzecznie zapisał na tablicy "pośladek".
- Bo przejdę do bardziej dokładnych szczegółów i wypisywania rodzajów mięśni. - warknął, wsuwając dłoń pod jego koszulkę. Ścisnął jego sutek, a moment potem zaczął go masować. Widząc odpowiednie słowo przestał ugniatać jego pośladek, a sięgnął z przodu. Troszkę trudniejsze... Złapał za czubek jego męskości, przesuwając delikatną skórkę, żeby wiedział, o co chodzi. - Powtórz na głos. - dodał, opierając głowę o jego ramię, żeby słyszeć go wyraźniej. Ta gra zaczynała się robić coraz ciekawsza... A dopiero zaczęli.
- Hę? - Ledwie brunet zdążył wypisać jedno słowo, już pojawiało się kolejne. Złapał gwałtownie powietrze gdy Shizuo podrażnił jego najwrażliwszy punkt. Nie zaprzestał jednak swojego uśmieszku. - Czyżby chodziło ci o słówko penis Shizu-chan? Mojego perwersyjnego nauczyciela nakręca słuchanie na głos o genitaliach swoich uczniów?
- Blisko... Ale dokładniej. Czegoś cię chyba już uczyłem z zakresu tej dokładniejszej anatomii, nie? - Uśmiechnął się perwersyjnie. Chwilę się zastanawiał, czy odpowiedzieć, co go nakręca. Przysunął usta do zagłębienia pod jego uchem, mrucząc cicho i poruszając palcami po jego wrażliwym miejscu dalej. - Skąd podejrzenie, że mi się to podoba...? Tylko przedstawiam ci obrazowo, o czym masz mówić na sprawdzianie... A może potrzebujesz podpowiedzi? - wymruczał i przesunął językiem po brzegu jego ucha. - Dać ci fory...?
- Podejrzenie stąd~!- Powiadomił go wesoło wypinając mocniej tyłek i przejeżdżając nim po wybrzuszonych już spodniach nauczyciela. Przy okazji wpisał na tablicę "ucho" i dumny z siebie uśmiechnął się do blondyna. - Póki co raczej dobrze odpowiadam, ale możesz mi coś podpowiedzieć, nie będę gardził~....
     Mruknął coś, niezadowolony, że ten unika poprawnej odpowiedzi. Przecież tyle musiał wiedzieć...
- To - mruknął, zsuwając, tym razem wolniej, delikatną skórkę z samego czubka - jest napletek. - Przesunął palec na górę, drażniąc go okrężnymi ruchami. - A to żołądź... Zapisuj. - rzucił, widząc, że ten nie notuje na tablicy. Po chwili złapał go całą dłonią. - A to, fachowo nazywa się...? - wymruczał, kładąc nacisk na to, by dokończył. Grzecznie zapisał na tablicy podane nazwy.
- Prącie. - dokończył, zaraz później dopisując wyraz. - Wybacz Shizu-chan, ale na lekcji nie kładłeś na to nacisku~... Skąd miałem wiedzieć, że to będzie na teście? - mruknął niby nadąsany.
- Lekcja nie była tylko dla ciebie... - mruknął wyjaśniająco. – Ale teraz cię dokładnie douczę, tym się nie martw... - Uśmiechnął się pod nosem, drugą dłonią zaczynając masować jego jądra, jednocześnie poruszając po jego przyrodzeniu dłonią. - W którym miejscu jeszcze będzie dobrze...? - mruknął, tym razem mając na myśli wymienienie innych stref, których dotykanie mu się zawsze podobało. Chciał go rozproszyć i zniecierpliwić... póki co.
- Prostata? - zapytał, zaczynając kreślić już na tablicy pierwsze znaki. - Takie egzaminy mogę mieć częściej. - zapewnił wesoło. Naprawdę ich zdanie raczej nie przysporzy mu trudności nawet, jeśli Shizuo był bardzo wymagającym nauczycielem.
- Mhmm... - mruknął, patrząc jednak, jak ten wypisuje całe słowo. - Wystarczy. - stwierdził, odbierając mu powoli kredę. Gdyby tak nie brudziła... Wypuścił powoli powietrze nosem i zostawił na chwilę jego genitalia, żeby przeszedł do biurka. Podsunął jedną z kartek i dał mu jeden z długopisów. Drugi wziął sobie i opierając się o biurko zaczął obracać go w palcach. Długopis był prosty, najprostszy. Zerknął na Izayę. - Opuść bokserki. - rzucił, po czym wskazał test. – Część pisemna jest obowiązkowa, jak pamiętasz... - Na jego ustach pojawił się zagadkowy uśmiech. Uczeń przyjął kartkę i długopis. Lekko niepewny, ale i podekscytowany tym co Shizuo sobie wymyślił opuścił bokserki. Zaraz rozejrzał się za jakimś miejscem do siedzenia, w końcu miał pisać prawda? - Um... Mam wrócić do ławki sensei?
- Nie. - zaprzeczył i lekko poruszył głową na boki. - Możesz się ładnie wypiąć... - Obrócił długopis w dłoni raz jeszcze, potem w drugą stronę. - Tu, przy moim biurku. - dodał, tak żeby miał pewność. Wpatrywał się w jego tułów, pośladki, stojącą męskość i zgrabne jak na jego oko nogi. - I pisz... - Podszedł bliżej i wsunął dłoń pod jego koszulkę, przesuwając tylną końcówką długopisu delikatnie wzdłuż jego kręgosłupa. Niespiesznie... - Pierwsze pytanie. - zachęcił, zjeżdżając coraz niżej. Po kości ogonowej, na jego wejście... Śledził trasę swojego narzędzia wzrokiem. Przesunął po krążku mięśni, dookoła, zaraz jednak schodząc między nogi i tak nim przesuwając, tak by szturchać też jego jądra od spodu.
     Izaya na początku zmarszczył brwi, lecz gdy zrozumiał o co chodzi pokiwał głową uśmiechając się. Grzecznie wypiął tyłek.
- Sensei, tak jest dobrze? - zapytał nie sprecyzowawszy, czy chodzi o tyłek, czy też odpowiedź na pierwsze zadanie. - Imię i nazwisko zawsze jest najprostsze~! Z klasą też nie mam problemów, one zaczynają się później~...
- Mhmm... - mruknął i zmarszczył brwi, zerkając na kartkę. - Aktyna i miozyna. - rzucił, znów bawiąc się długopisem. Przesunął go dokładnie na jego dziurkę i zaczął wpychać do środka, centymetr po centymetrze. Na chwilę przerwał, obserwując zachowanie narzędzia. - No, no, Izaya... Ten długopis jest aż tak dobry...? - Zaśmiał się. - Aż tak dobry, że wsysasz go do środka...? - mruknął mu do ucha, jakby nie obchodziło go, że ten pisze. Bo i po co, skoro zaliczyć zaliczy?
- Oczywiście. To bardzo dobry długopis. Długi, bez ostrych zakończeń, wygodnie się go trzyma w ręce i nie łatwo go "wypisać" ty tak nie uważasz Shizzy? - zapytał przekornie. Uzupełnił kilka brakujących pól na kartce. - Choć jak tak sobie myślę znam lepszy długopis który wsysałbym chętniej~... - zapewnił. - Ty też go pewnie znasz Shizu-chan. Jest duży i gorący i zawsze go trzymasz w te specjalnej kieszeni pośrodku spodni. Wiesz, tej odpinanej na zamek. - droczył się z nim.
- Chcesz mnie skusić bardziej...? - mruknął, zaczynając poruszać długopisem na boki, rozciągając go w ten sposób nieco. Prowokował go... Jasne, że go prowokował... Ta nagrzana skóra, miękkie włosy, pokpiewający głos, jędrny tyłek, to wszystko sprawiało, że miał ochotę wziąć go mocno, tak żeby krzyczał z bólu i przyjemności, a jednocześnie zapamiętać wszystkie te drobne szczegóły, na które normalnie nie zwróciłby uwagi. - Może i masz rację? Skoro jesteś taki wygadany, dokończmy porządnie egzamin ustny, wbrew kolejności... - prychnął, podsuwając mu prezerwatywę. Sam usiadł na fotelu i rozchylił nieco nogi, patrząc na niego z wyzwaniem w oczach. - Sam ją nałóż. Ustami. - zaznaczył. W końcu to test ustny... Jego porządne dokończenie. - A długopis zostaw, gdzie jest. - dodał, żeby nie zrobił czegoś wbrew jego woli.
- Oi Shizu-chan chcesz żeby twojego ucznia szczypały usta? - jęknął niezadowolony, jednak uklęknął rozpinając spodnie blondyna. Zaraz również wydobywając jego męskość z bokserek. Zębami przerwał opakowanie i wyciągnął prezerwatywę. Trzymając ją w ustach dmuchnął by sprawdzić, czy to właściwa strona, a gdy okazało się, że tak było, po prostu,wziął członka Shizuo do ust tym samym nakładając na niego lateks. Wziął go głęboko, chcąc nasunąć ją jak najmocniej. Nie miał ochoty mieć później brudnego tyłka zwłaszcza, jeśli miał jeszcze wysiedzieć na pisemnym.
- Trzeba jeszcze nawilżyć. - zauważył mimochodem, wiedząc, że Izaya nie zrezygnuje słysząc, że przecież dzięki temu nie będzie mu tak niewygodnie. No chyba, że wyciągnie lubrykant z szafki i oleje branie go w ten sposób... Nie, no z tej przyjemności nie chciał rezygnować.
- Naprawdę chcesz żebym wyszedł stąd z podpuchniętym językiem i ustami co? - zapytał, jednak zaraz zaczynając ślinić prezerwatywę. Usadowił się wygodniej między nogami blondyna opierając się na jednym jego kolanie. Niestety nie mógł usiąść na ziemi, bo nie wyciągnąłby długopisu. Mimo to siedząc nawet na nogach, w lekkim rozkroku i tak z każdym ruchem poruszał długopisem w sobie, ocierając go o własne nogi albo o podłogę. Sapnął delikatnie i popatrzył na zadowoloną minę sensei'a, przejeżdżając językiem po całej długości jego przyrodzenia.
- Wystarczy, wystarczy... - odezwał się, mimo żalu, że musi to przerywać. - Część ustna odhaczona... - mruknął bardziej do siebie. Chociaż to podniecenie w jego oczach... Gdyby tylko mógł tu trzymać jakieś zabawki, niechybnie zastąpiłby jakąś długopis. Mógł go jednak zobaczyć w podobnej sytuacji... Przeczesał mu włosy palcami, obserwując cieniutką nitkę śliny od jego przyrodzenia do języka chłopaka. Złapał go za podbródek i nachylił się, by go pocałować. Oderwał się parę chwil potem. - Szuflada. Nawilżenie. - rzucił, całkiem pewien, że brunet zrozumie tak zdawkową informację.
     Izaya zrozumiał przekaz, mimo to nie sięgnął do szuflady.
- Nie musimy tego robić Shizu-chan~! Zanim do ciebie przyszedłem musiałem się wykąpać, więc przy okazji przygotowałem się trochę... - Wyłamał sobie palce uśmiechając się głupio. - Jestem złym chłopcem, powinieneś mnie ukarać a nie dawać nagrody~... Poza tym ściągałem (spodnie) na teście. Za to też mi się należy kara prawda~?
- Zdecydowanie niegrzeczny z ciebie chłopiec... - Pokręcił głową, jednocześnie uśmiechając się z ledwie przytłumionym zadowoleniem w oczach. Dał mu znak, żeby wstał. Gdy ten już się podniósł sam zrobił to samo i złapał go, obracając tyłem do siebie. Stopą rozsunął nieco jego nogi. - Szerzej. - wymruczał mu do ucha, ocierając się przyrodzeniem między jego nogami. Przycisnął je nieco dłonią, żeby czuł przy sobie, jak bardzo już go chce. Przygryzł jego szyję na tyle, by nie zostawić trwałych śladów. - Teraz się nachyl... - mruknął, łapiąc go zaraz za nadgarstki, żeby mógł utrzymać równowagę tak stojąc.
     Izaya pokręcił jeszcze trochę zachęcająco tyłkiem ocierając się przy tym chętnie o przyrodzenie Shizuo.
Uśmiechnął się po swojemu rozszerzając nogi. Nachylił się opierając na dłoniach nauczyciela.
- Tak będzie niewygodnie.- Zacmokał z niezadowoleniem- Ne Shizzy, może sensei da mi raz usiąść na swoim krześle~?
- Na moim krześle...? - Zmarszczył lekko brwi, już tykając go czubkiem swojej męskości w odpowiednim miejscu. Przyglądał się temu, zastanawiając się. Może faktycznie w tej pozycji... Jeszcze wyrwałby mu ręce ze stawów, wolał nie ryzykować aż tak... Niezadowolony z tego faktu zerknął jednak na jego twarz, żeby się upewnić, że ma jakiś plan. - Jak masz zamiar to zrobić...? - mruknął, wyraźnie zniecierpliwiony.
- Usiąść na tobie~! - odparł wesoło, uśmiechając się do Shizuo. - To takie dziwne? Ty usiądziesz, ja na tobie... Najwyżej w podskokach dojedziemy do ściany~... - zachichotał lekko, wyobrażając to sobie. - Albo usiądę na tobie okrakiem i jakoś odciążymy jedną część krzesła~... - zaproponował.
- W porządku. - mruknął, natychmiast pomagając mu się wyprostować. Opadł na fotel i przyciągnął go do siebie za rękę. Potrzebował jeszcze tylko ściągnąć bluzkę, żeby jej nie zabrudzić, więc wolną dłonią zaczął rozpinać guziki, żeby z siebie zdjąć zawadzający w pójściu na całość ciuch. Czekał, aż Izaya wybierze dla siebie dogodną pozycję. - Musisz się w końcu wykazać, żeby twój sensei mógł być z ciebie dumny... - mruknął, uśmiechając się nieco perwersyjnie.
- Duma mojego senseia już się pode mną pręży. - odparował, uśmiechając się zachęcająco. Wszedł Shizuo na kolana klękając tak, by mieć nogi blondyna między swoimi.
     Czekając aż nauczyciel zdejmie koszulę Izaya postanowił jeszcze troszkę się nawilżyć. Szybko więc naślinił palce i przesunął je do swojego wejścia nawilżając najpierw je, a później jeszcze członek blondyna.
     Przyglądał mu się, zaabsorbowany wszystkimi jego ruchami do jego stopnia, że nawet nie zauważył, kiedy ściągnął z siebie tę koszulę i rzucił ją na biurko. Złapał go za biodra, przyciągając trochę bliżej siebie. Zmusił go też do zniżenia się nieco i wplótł palce w jego włosy, by przyciągnąć go do głębokiego pocałunku. Splótł ich języki, przymykając oczy i czekając, aż się nabije. Był już do tego bardziej, niż gotowy... Poruszył niecierpliwie biodrami.
     Izaya z przyjemną satysfakcją zauważył ruch pod sobą. Czyli po tylu próbach i razach wciąż jeszcze podnieca swojego sensei? Objął go na tyle na ile mógł i usiadł nabijając się przy tym na blondyna. Jednym szybkim ruchem wszedł do samego końca. Bezgłośny jęk jaki z siebie wydał czując zagłębiający się w sobie członek przerwał ich pocałunek.
     Nawet Shizuo przeszedł po plecach wstrząsający dreszcz na tak nagłe wejście. Na pewno dobrze się przygotował...? Było ciasno jak zawsze... Tak ciasno, wilgotno i miękko jak tylko mógł sobie wyobrazić... Jego męskość zapulsowała z narastającej przyjemności, dłoń odruchowo pogładziła bok Izayi, żeby się uspokoił, żeby odczekał chwilę i się przyzwyczaił, nawet, jeśli teraz najchętniej zwyczajnie miał ochotę boleśnie go zerżnąć, byle się uspokoić. Niesamowite, co ten chłopak z nim wyprawiał... Wpatrzył się w niego podnieconym wzrokiem, błądząc dłońmi po jego klatce piersiowej i bokach.
- Wspaniały... - mruknął, wiedząc, jaką przyjemność sprawi Izayi ta pochwała. Raz nie zawsze, za coś takiego mógł go pochwalić... Wziął głęboki wdech nosem, po czym złapał za jego biodra, żeby już je uniósł i zaczął nimi pracować.
   Brunet zdziwiony przekrzywił głowę słysząc epitet jakim określił go sensei. To było dość nie naturalne, ale bardzo miłe. Dlatego też gdy Shizuo dotknął jego bioder chcąc by już zaczęli chętnie się uniósł i opadł obserwując cały czas jak zmienia się wyraz twarzy nauczyciela.
- I co Shizzy? Zasługuję na piąteczkę~?
     Starając się nie tracić rezonu uśmiechnął się czymś pomiędzy tajemniczym uśmiechem, a rozbawionym.
- Tego się dowiesz później... - wymruczał, chcąc pomóc mu nabić się mocniej, a jednocześnie nie pozwalając sobie na wytrącanie go z rytmu, w który Izaya wpadł. To było jak katorga, a jednocześnie niesamowita przyjemność na raz. Już nie komentował nazwania go "Shizzym", w takim momencie takie rzeczy były błahostką... - Mam wrażenie, że wsysasz mnie do środka... - mruknął, patrząc mu w oczy. Faktycznie tyłek Izayi też jakby się za tym stęsknił...
- To chyba oczywiste~... Przez te egzaminy byłeś tak zajęty, że nie miałeś czasu się nim zająć. Tęsknił za tobą trochę... - wyjaśnił, cały czas poruszając się w równym tempie. Posapywał lekko, gdy dotykał co wrażliwszych punktów. Zaciskał się czasem mocniej przez przyjemne dreszcze przebiegające mu po ciele. - Tak długo miałem odwyk, że mój tyłek zapomniał jak wielki jesteś~...
- Też się za nim stęskniłem... - mruknął pod nosem, zsuwając jedną dłoń na jeden z jego pośladków. Czuł, jak się na nim zaciska, otaczając go aksamitnymi ściankami i czuł, jak po jego plecach przechodzą dreszcze. Miał wręcz wrażenie, że czuje przyjemność Izayi. Przyciągnął go znów do siebie, by móc muskać jego usta, od czasu do czasu igrając też z jego chętnie wysuniętym językiem. Ścisnął lekko jego pośladek, czując, jak jego męskość pulsuje w środku Izayi z każdym ruchem. - Uwielbiam, jak jesteś taki ciasny... - mruknął, czując, jak jego podbrzusze powoli zalewa fala gorąca, podczas gdy jego członek był już jak skała. - Masz taki słodki tyłek... I usta... - Znów się wychylił, by pocałować go namiętnie. Złapał za jego stojącą męskość, żeby zacząć drażnić jej czubek palcami aż dojdzie.
-Oya, oya Shizu-chan~... Mój tyłek i ja nigdy nie słyszeliśmy od ciebie tylu komplementów podczas jednego numerka od... chyba od nigdy~! Naprawdę musiałeś chcieć co~? - zapytał rozbawiony, obejmując rękoma szyję senseia. Nie przestawał się poruszać, a czując, że jego nauczyciel jest już naprawdę twardy przyspieszył.
- Mhm... - wymruczał, nieco otumaniony i złapał za całe jego przyrodzenie, zaczynając mu już zwyczajnie zwalać w równie szybkim tempie, w jakim ten się poruszał. Drażnił kciukiem czubek, postękując tłumionym siłą woli głosem. Nie minęła specjalnie długa chwila, nim wyrzucił z siebie przeciągły pomruk i doszedł, opierając głowę o oparcie.
- Nie, czekaj... Shizu.... pobrudzę... nas.... puść... - jęczał, odchylając się w tył i z trudem łapiąc powietrze. Był już na skraju wytrzymałości gdy blondyn doszedł. Odruchowo zacisnął się, czekając na wlewającą się w jego wnętrze ciepłą substancję, jednak i tak owa nie została wypuszczona. Odetchnął z ulgą, przypominając sobie o prezerwatywie. Nie będzie musiał siedzieć brudny.
- I co w tym... Takiego...? - sapnął, czując, że brunet jednak dochodzi na niego. Odsunął dłoń i otarł podbródek, po czym z lekkim uśmieszkiem obserwował cienką nitkę przerywającą się zaraz po rozsunięciu palców. Spojrzał na niego i oblizał palce z białawej cieczy, wciąż z tym samym uśmieszkiem. - Od tego są chusteczki po wszystkim. - mruknął i złapał go za biodra, żeby zszedł. To musiało być nieprzyjemne uczucie, po wszystkim mieć go w sobie, więc... wolał to zrobić dla jego komfortu.
     Izaya lekko zdezorientowany spojrzał na unoszące go ręce.
- Czyli... Mam rozumieć, że to koniec egzaminu? - zapytał zdziwiony. Gdy Shizuo posadził go na swoich kolanach zaczął się nerwowo wiercić, nie wiedząc co też mógłby teraz zrobić. - To... Może... Daj chusteczki? - spojrzał pytająco na senseia.
- Już, moment... - Zdjął prezerwatywę i odpychając się dotarł na krześle do kosza. Tam pozbył się dowodów, obiecując sobie, że poplamiony worek wyrzuci, zabierając ze sobą. Wyciągnął z szafki mokre chusteczki w małej paczuszce i podał mu jedną z chusteczek z lekkim uśmiechem. - Jeśli masz ochotę... - podsumował. Miał ochotę raz jeszcze go pocałować, a najlepiej zrobić to jeszcze raz... Hm, to wcale nie tak, że znów się podniecał... Powoli, bardzo cicho wypuścił powietrze. - Z tym testem, który powinieneś wypełnić. - Wskazał głową test. - Powinieneś go wypełnić, więc dam ci odpowiedzi, żeby mieć jakąś podstawę do oceny. - Oparł znów głowę na krześle i przymknął oczy. - Chociaż 100% niestety byłoby zbyt podejrzane, więc czasem coś zmyślisz, w porządku? - Półotworzył powieki i musnął kciukiem kącik jego ust. - Egzamin jak najbardziej zaliczony. - dodał, uśmiechając się nieco perwersyjnie.
- Czyli zasłużyłem na 100%~? - zapytał z zaciekawieniem, otwierając opakowanie i wyjmując chusteczki. Powąchał jedną z ciekawości. Pachniała sztucznymi kwiatkami. Wzruszył ramionami zaczynając wycierać ich obu. - Yay~... Shizu-chan uważa że byłem dobry~... - Uśmiechał się wesoło do siebie, ścierając pozostałości ich zabawy. Gdy skończył wyrzucił chusteczki i zainteresował się testem. Nie czekając aż Shizuo ze stosu swoich papierów wygrzebie rozwiązania zaczął sam zaznaczać odpowiedzi na pytania. W niektórych ołówkiem robił strzałeczki na inną odpowiedź niż zaznaczył i dopisywał swoje uwagi "Wiem, że złamie ci to serce Shizu-chan ale od dziś w mózgu masz nefrony, a nie neurony", abo malował zabawne minki. Jedne płakały, inne patrzyły z żalem na odpowiedzi, kolejne z wyrzutem na czytelnika. Gdy blondyn wrócił z kartką Izaya wręczył mu swoją i jakby nigdy nic ruszył do drzwi. Gdy je otworzył pomachał tylko zdezorientowanemu nauczycielowi patrzącemu na obie kartki i porównującego wyniki, które się zgadzały.
- Czekam jeszcze przez godzinę w parku za szkołą Shizzy~... Jakbyś przypadkiem skończył i nie miał jeszcze dość, to wiesz~... - I wyszedł.
- Hę...? Ech? Czekaj! - zawołał, ale Izayi już nie było. To on to wszystko wiedział?! Pokręcił głową. I do tego tak szybko...? Czym prędzej dopiął spodnie, założył koszulę i doprowadził się do porządku.
Uporządkował też papiery, zerkając na zegarek, warcząc coś pod nosem. Wreszcie pościerał tablicę, zatarł ślady i zabrał brudny worek na śmieci, po czym wyleciał z klasy, szybko ją za sobą zamykając. Przecież nie może nie zdążyć i odpuścić sobie takiego relaksu przed kolejną pracą.


środa, 13 stycznia 2016

Drr!!abble - Czerwona nić przeznaczenia 2

Yo. 
Eto... pamiętajcie o kliknięciu w banerek po prawej i nakarmieniu psiaków a ode mnie enjoy~
Drouble - 200 słów

Czerwona nić przeznaczenia 2 [END]

   Shizuo po przebudzeniu przeciągnął się i czując, że coś krępuje jego ruchy spojrzał na swoją lewą dłoń. Czerwona niteczka oplatająca jego palce miała znajomy kolor. Pocierając ją poczuł też charakterystyczny zapach pchły i zrozumiał, dlaczego też ta wydawała mu się znajoma. Czyżby podczas którejś z potyczek przypadkiem zniszczył sweterek Izayi? I to miała być kara? Ale to chyba znaczyło, że brunet paraduje teraz bez koszulki prawda?
     Nie zastanawiając się dłużej Shizuo wstał z dachu i zaczął powoli nawijać nitkę na rękę idąc za nią do środka. Przesuwał nić między palcami uśmiechał się do siebie lekko. Wpatrzony w tasiemkę nie zwracając uwagi na otoczenie szedł przed siebie. Podniósł ławkę, bo nitka biegła pod nią. Najtrudniej mu było gdy Izaya okręcił się wraz z nitką wokół słupa, a następnie zawiązał w tym miejscu mały supełek. Blondyn zastanowił się czy to przypadek, czy może jednak nie. Cóż... W tym miejscu po raz pierwszy rozmawiali bez wyzwisk i rzucania ciężkimi przedmiotami. Zdecydowanie warte zapamiętania. Ruszył dalej.
     W końcu dotarł do ławki na której oparciu wesoło się szczerząc siedział Izaya.
- I co mi powiesz Shizu-chan? - zapytał z wyćwiczoną łatwością.
- To było najbardziej porąbane wyznanie miłosne jakie w życiu słyszałem. - mruknął blondyn, odpalając papierosa. - Przyjmuję.

sobota, 9 stycznia 2016

Drr!!abble - Czerwona nić przeznaczenia1

Hej. 
Wybaczcie, przez koniec semestru nie wyrobiłam się z kartką z kalendarza. Szkoda bo miała być wesoła i urocza ._. choć może i dobrze... chwilowo chcę odpocząć od tego. 
Ale wam nie odpuszczę. Dziś i w środę pojawi się krótka dwu-drabblowa seria z czasów Raijin. Enjoy :3
Pamiętajcie o kliknięciu w banerek i nakarmieniu psiaków zwłaszcza, że jest tak zimno...
Drouble- 200 słów




Czerwona nić przeznaczenia 1

   Izaya dopiero w liceum dowiedział się, że ludzkie istnienia mogą być splecione w pewien niezwykły sposób. A tym właśnie sposobem była surrealistyczna czerwona wstążeczka łącząca małe palce dwóch przeznaczonych sobie osób. W chwili gdy koleżanka z klasy wyznała mu miłość powołując się na ów czerwoną niteczkę, dodając do swojej wypowiedzi frazy takie jak "połączenie dusz" czy "razem na zawsze" Izaya zrozumiał również, że i on ma palec związany czerwoną niteczką, cud, że jeszcze nienaderwaną po tych miesiącach gonitw. Swoją drogą one też teraz nabrały sensu. Może niteczka była zbyt krótka i nie pozwalała się im od siebie oddalić? Więc gdy Izaya uciekał Shizuo był zmuszony go gonić, aby nie przerwać mistycznego połączenia?
   Jednak Izayi nie pasowała nierzeczywista nitka biegnąca przez Ikebukuro. Uważał, że o wiele zabawniejsza byłaby taka prawdziwa. Dlatego też rozpruł swój stary przymały czerwony sweterek i korzystając z włóczki postanowił urzeczywistnić swój plan. Na jednej z przerw zakradł się na dach i przywiązał niteczkę do najmniejszego palca blondyna, owijając go też w okół serdecznego, jak obrączkę. Następnie wraz z kłębkiem brunet ruszył na wycieczkę po szkole oplątując w czerwoną linię część korytarzy. Usiadł na ławce w odległej części szkoły wyczekując, aż Shizuo ruszy w pościg za czerwoną niteczką.

piątek, 1 stycznia 2016

31.12 - Dzień bez bielizny

Komban-wa~!
Przepraszam, miałam to dodać równo o północy wczoraj, a wyszło na to, że wszystko się pokiełbasiło, zniknął zasięg na wsi i dopiero po powrocie do domu mogę wam to wstawić... Gomennasai! ><
Za to możecie sobie odświeżyć wczorajsze święto, mam nadzieję, że nastrój wróci do was na czas czytania. ;3
Przy okazji przepraszam za ten trzeci mini dj... Może powinnyśmy go usunąć. Nie wiedziałam, że ktoś już go tłumaczył ... Umm... Przepraszam. >.<
No to pozostaje mi...
Enjoy~! >w< 






19:40

- Hej Shizuo, hej Izaya! Nie zabiliście się po drodze? To dobrze! - odpowiedział sam sobie doktorek, nie czekając nawet aż się odezwą. - Bo nie zamierzam was zszywać, tym bardziej jak już wypijemy...
- Zamierzamy pić? Świetnie! - przerwał mu Shizuo, już pchając się do środka.
- ...Piccolo... - dokończył okularnik, nie tracąc uśmiechu i przepuszczając Izayę, który złośliwie się uśmiechnął przechodząc obok Shizuo i klepnął go w plecy.
- Nie martw się Shizu-chan, znając ciebie będziesz pijany samą moją obecnością...
- Spieprzaj kleszczu. - prychnął tylko, wchodząc do salonu i wymieniając braterski uścisk dłoni z Kadotą.
     Dziesięć minut, gdy wszyscy już się rozgościli, przekąski i pieczone udka były już na stole, a Kadota wystawił prawdziwego szampana, wszystko wydawało się być w najlepszym porządku nawet z warczącą na siebie dwójką. Czy raczej z warczącym Shizuo i złośliwym Izayą.

21:13

- Oi, Shizuo, przyniósłbyś soczku? Skończył się... - Shinra jęknął, ze zmartwionym wyrazem twarzy potrząsając kartonem, w których chlupotało ostatnie niewylewalne parę kropel.
- Mhm. - mruknął tylko blondyn, wstając i kierując się do kuchni. Został tam jednak chwilę dłużej, jak się wszyscy domyślali zapalić papierosa. Jednak już po minucie Izaya zerwał się i z zagadkowym błyskiem w oku skierował się do kuchni.
- Pomogę~! - zapewnił, żeby nikt nie wstawał. A właściwie coś w jego uśmiechu mówiło, że nie chcą się znaleźć na linii ognia.

21:15

- Shizu-chaaan~! - zawołał wesoło Izaya, unikając jego łokcia i przymilając się do jego drugiego ramienia. A dokładniej obejmując je tak, by nim nie dostać, choć to mu nie groziło.
- Czego?
- Nie zapomniałeś o czymś przed wyjściem? - zamruczał brunet, mrużąc oczy z tym swoim uśmieszkiem "mam na ciebie haka pierwotniaku". A przynajmniej to parę razy do tej pory powtórzył robiąc taką minę, więc tak mu się kojarzyło.
- Nie? - odparł blondyn, robiąc w odpowiedzi minę "Co ty znów kombinujesz?".
     Brunet tylko wycofał się do framugi drzwi, po czym odwrócił się i obsunął trochę brzeg spodni, ukazując miękką, bladą skórę podbrzusza i lekko odstającą kość biodrową. Na ich widok Heiwajima od razu potrafił sobie wyobrazić też ich dotyk, smak, a nawet zapach. Wiedział, że gdyby Izaya zsunął spodnie jeszcze trochę niżej, pokazałaby się malutka malinka, którą zrobił mu ledwie przedwczoraj. Rzecz jasna Shinra i Kadota nic o tym nie wiedzieli. Ale co to miało...
     Nagle rozszerzyły mu się oczy.
- Dzień bez bielizny, pierwotniaku~... - mruknął Orihara i ze złośliwym śmiechem podciągnął spodnie. Widząc podchodzącego bez namysłu Shizuo z szykującą się do wyciągnięcia ręką, po prostu zawinął się i zwiał do reszty przyjaciół.

21:20

- Shizuo, co tak długo? - Młody doktorek poprawił okulary i wpatrzył się w blondyna. Chory jakiś? Miał jeszcze rumieniec na policzkach... - Zmierzyć ci gorączkę?
- Nie, tylko musiałem się uspokoić.
- I co zrobiłeś, że wyglądasz jak w gorączce?
- Wsadziłem głowę w śnieg na parapecie. - odparł ten jakby nigdy nic i usiadł w fotelu.
     Po chwili niezręcznej ciszy szatyn znów niepewnie otworzył usta.
- Shizuo... A gdzie sok?

22:21

     Z tego, co zauważył Kadota, blondyn od czasu przyjścia z kuchni naprawdę dziwnie się zachowywał. Nie odstępował Izayi na krok - już samo to mogło zdziwić nawet nieznające ich osoby. Ale żeby to Shizuo latał za Izayą? Nie chcąc go zabić? Może faktycznie dopadła go jakaś gorączka...
     Od czasu do czasu po wyjściu dokądś wydawał się nerwowy. Żeby tylko... Potrafił warczeć na Izayę, a jednocześnie wpatrywać się w niego, podczas gdy to IZAYA nie zwracał na niego uwagi!
     Szatyn wypił dwa piwa z kolegą przed przyjściem, ale wątpił, żeby miał po tym aż takie zwidy.
     Choć w momencie, w którym Shizuo usiadł koło bruneta, opierając ręce o kanapę, a Kadocie zdawało się, że ścisnął tyłek bruneta zaczął już wierzyć, że nie powinien tykać choćby kropli tego przyniesionego szampana.

22:50

     Orihara od dawna nie bawił się tak dobrze patrząc na męki Shizuo. Raz potworek patrzył na niego prosząco, raz liczył, że wyjdzie z nim z pokoju - co nie stało się już ani razu od wizyty w kuchni, bardzo tego pilnował - raz wydawał się obrażony, a ze dwa razy gdy wszyscy patrzyli gdzieś indziej odebrał od swojego kochanka nawet bardzo rozdrażnione i napalone spojrzenia.
     Zaczynał się nawet zastanawiać, czy nie przetrzymać go tak parę godzin i nie wyskoczyć gdzieś na zewnątrz. To by jednak psuło cały dotychczasowy plan.

23:03

     W którymś momencie, a gdyby spytać nikt nie wiedziałby którym, na stole magicznie pojawiła się butelka przezroczystego płynu. Wywołała ona zadowolenie gospodarza, czyli Kadoty i zgorszenie sumienia ich wszystkich - czyli Shinry, znającego od podszewki z podręczkika skutki picia alkoholu. Zaczynał już wykład na temat niszczenia wątroby i rozkładu szkodliwych związków w organizmie, ale Izaya z wesołą miną wcisnął mu szklankę z drinkiem w ręce.
     Na to już nie znalazł odpowiedzi, więc nieufnie wypił jeden łyk.

23:14

     Shizuo bardzo się denerwował. Udało mu się dotąd niezauważenie złapać Izayę za tyłek - zero reakcji, zresztą ten zaraz wstał by popatrzeć na fajerwerki w oddali. Teraz, po szklance drinka, tym bardziej chciał choć sprawdzić, czy nie oszukiwał kusząc go brakiem bielizny. Chcąc niby klepnąć dłonią o stół chwiejnie "nie wcelował" i położył dłoń na podbrzuszu Izayi. Na tyle szybko na ile mógł wsunął palce pod jego spodnie. Bokserek stwierdzono brak.
     Nie dane mu było zasięgnąć dalej, bo Izaya z wesołym okrzykiem "Shinra~!" wyjął telefon i w chwili gdy okularnik odwrócił do nich głowę, a Heiwajima jak oparzony zabrał dłoń, cyknął zdjęcie.

23:25

     Katorga. Tylko tak mógł to nazwać.
     Jakimś cudem udało mu się znaleźć sam na sam z Izayą w kuchni. Nie ukrywał, coraz więcej myślał o tym jego braku bielizny i jednoznacznie stwierdził, że reszty też wolałby go pozbawić. "Jeśli już nie miał bielizny, jak to w tych wszystkich głupich filmach romantycznych bywało, czy teraz nie powinien szturchać go pod stołem stopą?", myślał sobie. A potem, oczywiście, pobudzony, oczekiwał loda. I faktycznie, doczekał się poszturchiwania pod stołem, zagryzł wargę prawie do krwi, wściekły, a kiedy przyszło do tego, że miał prawie namiot w spodniach, Izaya wybył do kuchni.
     On za nim.
     Czy czegoś oczekiwał? Oczywiście. Jaki nowy rok, taki cały rok, nie? Na nowy rok chciał z nim wyjść, albo i nie wyjść, ale dostać go w swoje ręce.
     Niestety w momencie kiedy się do niego zbliżył uśmiech odwracającego się Izayi powinien był go trochę otrzeźwić
     Trochę za późno.
- Liczyłeś na loda, zgadłem, Shizu-chan~? - Brunet uśmiechnął się szeroko i nim Heiwajima zrozumiał jego intencje jego pasek został odciągnięty, a do bokserek z dłoni informatora sturlał się lód.
- Wracaj tu kleszczuuuuu!!! - warknął za nim, ten jednak zwiał ze śmiechem.
     Następne pięć minut zmarnował na wyciąganie lodu i uspokajanie się. Rzecz jasna tylko wściekłości, bo jego libido zostało chwilowo uciszone. Chwilowo.

23:54

     Od paru chwil Shizuo starał się jak mógł, by Izaya w pełni odczuł tę samą frustrację. Jeszcze bardziej starał się złapać go, dotknąć, tak by też zareagował, żeby też musiał się zmagać z namiotem czy chociaż żeby dał mu się łatwiej wyciągnąć na osobność.
     Nic to nie dało.
     W akompaniamencie wesołego śpiewu Shinry kołyszącego się z Dotachinem stanął za Izayą wychylającym się z okna - i jak na złość wypinającym do niego kształtny tyłek, rysujący się wyraźnie pod dość napiętym w tej pozycji materiałem spodni - chcąc chociaż "oprzeć" dłoń o jeden z jego pośladków.
     W tym momencie Izaya - po raz kolejny udaremniając jego atak - wyprostował się, uderzając przy tym jego szczękę własną głową. Brunet syknął, łapiąc się za potylicę, Shizuo za to dotknął ust, które właśnie przypadkiem przegryzł. Warknął pod nosem na swój niefart, mając już złapać Izayę, gdy...
- My heart wiiiiill go ooon aand oooon~!!!
      Przyjaciele z kanapy wyjątkowo głośno postanowili przypomnieć o swojej obecności.

23:57

- Kadota, prawie północ! - Shinra z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy wskazał na zegarek wiszący na ścianie. Niemalże poderwał się, trochę się przy tym zataczając. - Muszę iść do Celty! - zaskoczył. - Powiedzieć jak bardzo ją ko... o... - jęknął zaskoczony, upadłszy jak długi na podłogę. Na stole jakimś cudem stały dwie prawie całkiem opróżnione butelki, wypite w trzy osoby, bo Shizuś również pomagał je opróżnić. Choć po nim najmniej widać było skutki. Izaya nie pił prawie w ogóle, jedynie dolewając innym przekonywał ich o tym, że pije z nimi. Tymczasem zwiększał tylko poziom coli w swojej szklance.
     Blondyn podszedł i postawił doktorka na nogi, otrzepując go tak, że ten niemal zgubił okulary i wreszcie ze stresu dostał czkawki.
- Dotachin, trzeba otwierać szampana~! - Izaya w nerwowym pośpiechu podał szatynowi butelkę. Przytępiony umysł zareagował natychmiast, równie nerwowo łapiąc za butelkę i instynktownie próbując się spieszyć. Już dwie minuty przed północą. Zachwiał się, przyklęknął na podłodze, zaczął nerwowo odkręcać drucik. Telewizor został włączony przez Izayę, wszyscy zapatrzyli się na ostatnie nuty występu jakiejś gwiazdki pop.
     Przerwa, nerwowa gadanina dwójki prowadzących.
     Orihara na ślepo wyczuwał zbliżające się powoli kroki Shizusia. Odszedł jeszcze kawałek w bok za kanapą, za wpatrującymi się spod kanapy w ekran Shinrę i Kadotę.
     Pięć...
- Cztery!
- Trzy!
- Dwa!
     Korek od szampana puszczony przez Dotachina strzelił, dokładnie w tym momencie zagłuszając huk jakiego narobił Shizuo bijąc pięścią o ścianę i przypierając do niej Izayę, przygważdżając go biodrami, nachylając się i zachłannie całując go w ostatniej sekundzie. Zapewne spodziewał się protestu czy uniku, jednak Izaya jedynie szybko objął go za szyję, ocierając pod nim lekko.
     Podczas gdy zajęci, rozemocjonowani wylewającym się szampanem szatyni próbowali nie wylać resztki rozlewając do kieliszków, Heiwajima ponownie zdołał się nakręcić, Izaya z kolei dopiął swój plan zadziwiająco gładko, zamierzając teraz wynagrodzić Shizuo za jego cierpliwość.
     Kiwnął głową na zajętą toastowaniem i radosnym podśpiewywaniem "sto lat" dwójkę, gdy się od siebie odsunęli.
- Światowy dzień kaca zostawmy im, Shizu-chan. Znikamy~...? - Uśmiechnął się cwaniacko.
     Za jasną odpowiedź służył mu podniecony błysk w oku jego chłopaka, gdy ten spojrzał w dół. W końcu dostrzegł długo ukrywane wybrzuszenie w spodniach bruneta.
- Daję ci pięć sekund przewagi.