Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 22 stycznia 2016

#12 Na psa urok i kocią łapę - Rybie oko

Ohayo~!
Dziś prezentujemy wam kolejne urocze perypetie dwóch futrzaków. Ach jak ja kocham tę fluffiastą serię~... 
 Przypominam wam jeszcze o nakarmieniu psiaków klikając w banerek po prawej i życzę przyjemnego czytania
Enjoy~!

Hejooo~~
Ten, to ja wam tylko napiszę, że was kocham i w ogóle~~
Miłego czytania~! >w<
Enjoy!



     Shinra z uśmiechem przyjrzał się ostrzu trzymanego w ręce noża. Do tej pory mógł dzierżyć jedynie skalpele, a tasakiem zajmowała się jego ukochana, Celty. Jednak dziś miało być inaczej. Okularnik sam postanowił przygotować dla nich romantyczną kolację. Dla tego celu poświęcił się i rano wstał udając się na targ po najświeższe ryby. Teraz właśnie obrabiał je odcinając im płetwy, głowy i patrosząc. Oczywiście wszystkie ochłapy dostały się Izayi. Shinra był pewien, że ten rozkapryszony, wiecznie niezadowolony kot tym razem będzie usatysfakcjonowany.
     Shizuo wrócił z samodzielnego już spaceru przez klapkę w drzwiach. Przeszedł się powoli po domu, stukając łapami o posadzkę. Czuł ciekawy aromat z kuchni, więc to tam się skierował, do swojej miski. Widząc słabą zawartość miski Izayi uśmiechnął się po psiemu do Shinry i napił się wody, a potem skoczył na kanapę.
     Izaya śpiący na poduszce poczuł jak coś wskakuje na jego legowisko. Ciepłe i puchate coś było o wiele bardziej zachęcające od poduszki, więc zaspany kot przesunął się na ową rzecz i miauknął z lubością się w nią wtulając. Co prawda kichnął kilka razy czując psa, ale... w tym domu wszystko nim pachniało, więc kot musiał przywyknąć.
     Golden zamruczał i ułożył łeb na łapach, wpatrując się we wtulonego w jego bok, kichającego kota. Przez chwilę rozważał, czy go nie zrzucić, ale dał sobie spokój. Uniósł łeb widząc Celty, a ta tylko pogłaskała go i spytała o Shinrę, na co szczeknął cicho i wskazał kuchnię głową.
- Nyah! - Izaya ziewnął wyciągając się, jednak nadal nie otwierał oczu. Ta poduszka może była jedną z niewielu naprawdę mocno pachnących Shizuo rzeczy, ale, niestety, była też najwygodniejszą poduszką na jakiej spał. Zamruczał nie otwierając oczu.
Heiwajima w końcu znudził się siedzeniem. Kiedy więc Shinra zajął się Celty i przeszli do salonu, on sam wstał z Izayą i zaniósł go ostrożnie do kuchni, gdzie go położył. Tam też umoczył pysk w misce z wodą i stanął nad nim, pozwalając kroplom na niego skapywać, żeby go obudzić.
     Kot obudził się z krzykiem. W pierwszym odruchu wysunął pazury, chcąc zadrapać tego kogoś kto zmoczył jego futerko. Jednak widząc w swoich zaspanych oczkach wielki uśmiechnięty psi pysk z wywieszonym różowym językiem dał sobie spokój.
- Gdzie jesteśmy? Gdzie się podziała kanapa i ta miękka poduszka? - zapytał wstając na łapy. Przeciągnął się, czekając na odpowiedź.
- Miło, że zostałem "miękką poduszką". - Otrząsnął się z resztek wody i trącił lekko kota pyskiem w bok. - Zapamiętam sobie. A kanapa stoi na miejscu, tylko teraz Shinra z Celty tam siedzą. - poinformował go uczciwie. No, może tylko trochę zbyt zadowolony z czegoś.
- Jak zawsze... - prychnął kot. - Zawsze musi się łasić... Shinra jest gorszy od ciebie. - dodał tupiąc przednią łapką niezadowolony. - A skoro jesteś tak miękką poduszką, choć wyjątkowo nieładnie pachnącą, a kanapa jest zajęta, to będę pewnie chciał zaraz znów z ciebie skorzystać. - wyjaśnił odchodząc z gracją do swojej miski. Coś tu pachniało wyjątkowo apetycznie,
- Jakbym miał robić za poduszkę dla kota. - Podszedł kawałek w prawo i usiadł, widząc, że zbliża się do miski. Był ciekaw jego bulwersu na widok rybich resztek.
     Kot zauważywszy jakie to pyszności dostał zastrzygł uszami i machając ogonem zaczął pałaszować swoje przysmaki. Oblizywał się przy tym szczęśliwy.
- Widzisz Shizu-chan~? Zawsze mam lepsze jedzenie od ciebie... - mruknął trzymając w pyszczku rybi ogonek.
     Shizuo nie mógł się skrzywić będąc w tej postaci, ale zdecydowanie skrzywił się mentalnie. Naprawdę mu to smakowało? I pasowało? Jego wręcz zemdliło... Choć ponoć psy są wszystkożerne...
- Lepsze? - upewnił się i zerknął w jego miskę, a potem znów na kota. - Na pewno? Widziałeś w ogóle co dostałeś...? - nie dowierzał.
- Tak~... Pyszną, surową ryb... - Izaya skamieniał w pół słowa spoglądając na swoją miseczkę. Miauknął przerażony i szybko czmychnął pomiędzy nogami goldena, chowając się za nim. Zwinął się w kłębek i przykrył nos ogonem. - Zabierz to! One się patrzą... Zabierz! To obrzydliwe! - miauczał przerażony, zakrywając oczy łapkami. Co za obrzydlistwo... Że też pod stosem dobrze pachnącego mięska i rybich wnętrzności musiała znaleźć się i głowa.
- ...A ponoć surowe są dobre? - parsknął i spróbował zajrzeć między swoje nogi, na przestraszonego kociaka. - Co się patrzy? - spytał z cichym pomrukiem. Izaya śmierdział rybą. Nie lubił ryb. No, nie bardzo... Odsunął się i popchnął go lekko pyskiem w stronę miseczki. - No? Ponoć jest nawet lepsze od mojego. Sam odłóż, jak coś ci nie pasuje...
     Przerażony kot z dzikim piskiem zaczął wspinać się na pysk blondyna tylko po to, by nie patrzeć więcej na swoją miskę.
- Po prostu ją wyjmij! I wyrzuć! Shinrze do kapci najlepiej! Wtedy będę mógł dokończyć pyszną rybkę... - miauczał, przytrzymując się łapkami nosa Shizuo, a przednimi pacając gdzieś w okolicach jego uszu. Chciał odejść od tej miski i pchającej go w jej kierunku mordy.
- Au! - Shizuo aż zaczął szczekać, a gdy zaskoczony kot spadł tylko go odsunął, zajrzał do miski i roześmiał się krótko, szczekliwie. - Co wyrzucić? Rybę? Boisz się ryby? - Z tego wszystkiego przewrócił się na bok, a potem na brzuch i zaczął śmiać z całej tej sytuacji. Kot bojący się ryby.
- Nie ryby! - fuknął na niego lekko zażenowany kot. - Tych przerażających oczu patrzących na mnie z jej zdechłego pyska... To straszne. Shizuś... Wyrzuć je... - poprosił podchodząc do psa i zaczął mu miauczeć przy uchu. Cóż poradzić na to, że jedyne czego się bał to akurat rybie oczy. - A ty nie powinieneś się śmiać tylko smucić. Rybie oczy są straszniejsze od ciebie. - ofukał go i odszedł z uniesionym ogonem.
- I tym mi pochlebiasz. Chyba. - mruknął Shizuś uspokajając się. No i jak tu odmówić? To jego Izaya miał się bać najbardziej. Wziął więc miskę w zęby... i poszedł mu wrzucić tę głowę do kuwety.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz