Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 29 sierpnia 2014

dj - Wish of a vampire - na 60 obserwatorów~!!!

Ohayou ludzie~!!! Trochę spóźnienie, ale świętujemy 60 obserwatorów~! (bo znów nad do obserwowano) Z tej okazji przedstawiamy wam jeden z moich ukochanych dj'ów~!!! P.S. Edytując go zrozumiałam czemu nie było go po polsku.... rasty wszędzie rasty X.x Ale jakoś mi się udało, zobaczycie zaraz z jakim efektem... um... wybaczcie, że niektóre sfx'y sa w postaci czarnych/białych dopisków. Znajdowały się wtedy w miejscach które ciężko wymazać i zmienić albo po prostu nie miały odpowiednika dźwięku po polsku bo "Dźwięk przeciągania włosów palcami" każdy wie jaki to ale go nazwać @.@ "szur, szur" byłoby głupie XD Dobra to tyle moich wyjaśnień. Teraz Szczeniaku działaj~!!!


U-um, ohayou~... Q///Q"" Wiecie co, czasem boleśnie dochodzi do mnie, jak mało robię na tym blogu~... No i chyba właśnie kolejny raz dotarło. Mimo to cieszę się, bo wasze obserwacje sprawiają, że mam wrażenie stania przed wielką widownią, która tylko czeka, aż pojawi się coś nowego~! I mam zamiar pracować jak najciężej, żeby powiększać zasoby fandomu, żebyście się cieszyli~...
No, to ten, tego, dziękuję za to~... A tu niżej macie prezent~!
Enjoy~!





Enjoy~!
Wresja angielska z : <klik>
Tłumaczenie: Inu-chan
Korekta:Kiasarin
Edycja: Kiasarin
Typesetting: Kiasarin
Wersja do pobrania : [ MF ]

                                                                                                    












































poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Shitsuo x Sakuraya "Czas jest tylko iluzją" rozdział 3

Ohayou~! Dziś rozdział 3 i po raz 3 mówię, że zostały nam poza tą jeszcze 2 części do końca XD jestem albo strasznie niesłowna albo strasznie rozwlekam.... cóż, mam nadzieję, że się cieszycie, że z one-shota wyjdzie 5 rozdziałowe opowiadanie XD
No to teraz was jeszcze przeproszę, że tak na początku kwietnia był rozdział 1 w maju rozdział dwa a dopiero pod koniec sierpnia rozdział 3 X3 Po prostu nie sądziłam że ktokolwiek to aż tak polubił, że na to czeka XD
Kolejne to PROŚBA baner po boku -> pustamiska.pl proszę kliknijcie nakarmić psiaki :3
Kolejna sprawa "Inny niż wszystkie" został oficjalnie napisany.... a Inu straszy mnie, że po becie i podzieleniu na rozdział wyjdzie ich z 60 Q.Q
A i jeszcze pamiętacie jak wam ostatnio pisałam że prezent na 60 obserwatorów się tworzy? No to ktoś był na tyle miły, że nas od-obserwował i znów jest 59 więc na prezent sobie poczekacie jeszcze trochę~...
Um i jeszcze coś rozdział poniżej jest bardzo.... kulinarny. Jak przeczytacie to potwierdzicie. Jakby kogoś zainteresowała jakaś potrawa to wszystkie przepisy były znalezione w internecie, ale jakby ktoś chciał mogę podać konkretnego linka.
A teraz już (w końcu!) Enjoy~!



     W kuchni, gotując, Shitsuo błyszczał całym sobą. Sakuraya przyglądał mu się z podziwem oglądając jak zręcznie rozbija jajka, miesza składniki, jak idealnie za każdym razem z wielką dokładnością odmierza na wadze odpowiednią ilość mąki czy cukru. Oczarowany duszek zapomniał nawet głaskać siedzącego mu na kolanach kota. Z ręką zawisłą w powietrzu i otworzoną z podziwu buzią obserwował lokaja. Dopiero niezadowolone miauknięcie przywróciło go do normalności. Brunet zorientował się, że zachowuje się niekulturalnie i zreflektował się, zamykając buzię i skupiając na głaskaniu kota. Nie mógł jednak powstrzymać ukradkowych spojrzeń za każdym razem, gdy Shitsuo wykonywał bardziej zamaszysty ruch. Spoglądał też, gdy coś brzęczało, lub słychać było charakterystyczny dźwięk noża uderzającego o deskę podczas krojenia. Można stwierdzić, że zasłoniwszy grzywką oczy cały czas przyglądał się nowemu znajomemu.
- Ne Shitsuo-san, co tak ładnie pachnie? - Zaciekawiony duszek podszedł do blondyna, wcześniej sadzając kota na swoim krześle, i powąchał zawartość garnka.
- Wanilia. - odparł zdziwiony lokaj. W końcu była to dość charakterystyczna i dobrze rozpoznawalna przyprawa. - Robię dla panicza creme brule. - Pokazał Sakurai garnuszek. Brunet powąchał i z uśmiechem kiwnął główką potwierdzając, że to tego właśnie zapachu szukał. - Ach, czas nas goni... - westchnął blondyn, patrząc na swój kieszonkowy zegarek. - Sakuraya-chan, wiem, że to niegrzeczne prosić gościa o pomoc, ale czy nie zechciałbyś mi podać czterech jajek? Leżą na stole...
     Brunet pokiwał główką i stukając wesoło swoimi sandałami geta podszedł do stołu. Pomiział przez chwilę kota za uchem i wrócił do blondyna, podając mu to o co prosił.
- W czym ci jeszcze mogę pomóc Shitsuo-san? - zapytał. Blondyn obejrzał dokładnie jajka i dojrzawszy na jednym z nich koci włosek spojrzał nieufnie na ręce bruneta.
- Pierwszą rzeczą o jaką cię poproszę będzie umycie rąk. - zarządził. - Hibiya-sama odeśle do kuchni wszystko, jeśli znajdzie tam choć jeden koci włosek.
     Brunetowi na tą uwagę zrobiło się nieco głupio. Obiecał sobie oprzeć się kociemu urokowi do końca gotowania i ruszył umyć ręce. Gdy wrócił, Shitsuo przelewał już masę do foremek.
- Musi się piec przez 50 minut, a później należy ostudzić danie przez co najmniej pięć godzin. - mruknął wyjaśniająco, wstawiając blachę do rozgrzanego piekarnika.
- Ojej Shitsuo-san, przykro mi to mówić ale w takim wypadku nie ma mowy abyśmy zdążyli na czas...
- Oczywiście, wiem o tym doskonale Sakuraya-chan. - pocieszył go. Zamknął piekarnik i przeszedł przez kuchnię odsłaniając ścierkę przykrywającą coś na jednym z blatów. - Przygotowałem go wczoraj mając przeczucie, że panicz zażyczy sobie czegoś niewykonalnego. Proszę mu tylko tego nie mówić Sakuraya-san. - Przysunął palec do ust uśmiechając się tajemniczo. Jeśli brunet dobrze rozumiał gdyby sprawa się wydała Shitsuo mógłby mieć problemy w pracy. Duszek pokiwał więc głową na znak, że zrozumiał i nic nie powie. - Będę wielce zobowiązany. - Lokaj uśmiechnął się zwycięsko chwytając Sakurayę delikatnie za dłoń i całując lekko jej wierzch.
- Cz-Czy to... - wyjąkał Sakuraya, którego policzki na chwilę przybrały barwę kimona. Odetchnął więc głęboko, zanim kontynuował. - Czy to jakaś kolejna tradycja której nie rozumiem?
     Blondyn spojrzał na niego nieco zdziwiony i uśmiechnął się chytrze.
- Nie, tym razem, Sakuraya-chan, to tylko moja fanaberia. - Po czym odwrócił się zaczynając wbijać jajka do miski oddzielając ich żółtka i białka. Udał kompletnie niezainteresowanego stanem w jaki wprowadził bruneta, mimo, że miał ochotę się obrócić i obejrzeć co takiego się stało powstrzymał się, by brunet nie zobaczył jego zwycięskiego uśmieszku.
     Dopiero po kilku minutach pracy zauważył, że Sakuraya dalej się nie odzywa i stoi w miejscu.
- Sakuraya-chan, czyżbym zrobił coś nieodpowiedniego? - zanucił wesoło, spoglądając przez ramię na chłopaka.
- Ach... Nie, nie. - skłamał szybo i pokręcił główką, przywracając się do porządku. Podszedł do blondyna i czekał na jakieś polecenia. W końcu miał mu pomagać, prawda?
- Dobrze, w takim razie zaczynajmy. - Shitsuo uśmiechnął się do niego i podszedł do piekarnika drugiego piekarnika, gdyż w pierwszym piekł się nowo wstawiony creme brule. - Rozgrzać piekarnik do 170 stopni. - Z gracją przestawił pokrętło i podszedł do garnków z ostrożnością wybierając odpowiedni. - W czasie nagrzewania piekarnika ugotować 500 mililitrów mleka. Wsypać do niego dokładnie 15 gram wspaniałej, królewskiej herbaty Earl Gray, pamiętając o wlaniu również dwóch łyżek wody. - Dokładnie, na kuchennej wadze odmierzał ilość dodawanych składników i dbał by zgadzała się ona co do miligrama. - Mieszać dokładnie, by mleko nie wykipiało, delektując się w tym czasie zapachem wspaniałej herbaty z mlekiem. Gotować na wolnym ogniu przez pięć minut. - Lokaj stał przy garnku mieszając długą srebrną łyżką jego zawartość. Sakuraya nie mógł oprzeć się wrażeniu że blondyn idealnie pasuje do tego miejsca. - Następnie gdy będzie już gotowa przecedzić herbatę przez sitko aby w deserze nie zostały nawet najdrobniejsze fusy. - Szybko i z gracją wykonywał kolejne kroki przepisu, który znał na pamięć. W okół unosiła się niesamowita aura doskonałości i perfekcji, która zdołała oczarować bruneta na tyle, że o mało nie przysiadł na krześle na którym wylegiwał się kot. - Do otrzymanego roztworu dosypać dokładnie 80 gram cukru mieszając, aby rozpuścił się on równomiernie słodząc całość. Odstawić do ostygnięcia. W tym czasie ubić jajka. - Sięgnął po podane mu wcześniej przez bruneta składniki i jednym szybkim ruchem wbił do miski wszystkie cztery sztuki. Skorupki wyrzucił od razu by zachować nienaganny porządek na kuchennym stole. Opłukał ręce i chwycił miskę. Przechylił ją delikatnie i zaczął ubijać masę. Odwrócił się przy tym przodem do oczarowanego Sakurayi. Duszek spoglądał na niego z zaciekawieniem i podziwem, które powiększyły się jeszcze, gdy zobaczył idealny biały fartuch, który miał na sobie lokaj.
- Widać moja pomoc jest ci zbędna Shitsuo-san sam radzisz sobie wprost znakomicie~... - Uśmiechnął się pogodnie, spoglądając raz jeszcze na fartuch. Nawet jednej plamki, jednej kropelki czy odprysku z miski. To wręcz graniczyło z cudem.
- Wybacz Sakuraya-chan, nie przywykłem do pomocy w kuchni. Jeśli chcesz, możemy...
- Nie, nie - przerwał mu w pół zdania.- Chętnie popatrzę jak gotujesz. Jesteś w tym po prostu niesamowity. - Przyznał szczerze. Machnięciem ręki zgonił kota i sam usiadł na krześle. - Proszę, nie przeszkadzaj sobie...
- Ależ Sakuraya-san na pewno też potrafi wspaniale gotować. - oburzył się, nieco mocniej ubijając jajka. - Może więc... Jeśli to oczywiście nie problem, spróbowałbyś przygotować danie na nasz podwieczorek w ogrodzie? Muszę przyznać, że nie jestem najlepszym kucharzem jeśli chodzi o japońskie potrawy, więc chciałbym popatrzeć na osobę na pewno o wiele bardziej doświadczoną niż ja. - Duszek uśmiechnął się nieco zażenowany.
     "Nawet nie wiesz o ile lat bardziej doświadczoną Shitsuo-san" - pomyślał sobie, wstając z siedzenia.
- W takim razie czy mógłbyś mi powiedzieć gdzie trzymacie ryż? - poprosił. Jeszcze nie wiedział co dokładnie przygotuje, wszystko zależało od dodatków, ale ryż był bazą naprawdę wielu dań. - Jeśli go nie macie prosiłbym o mąkę pszenną w zastępstwie. - Zawsze mógł przecież przygotować bułeczki na parze, albo jakiegoś rodzaju gorące danie podobne do ototayoyaki. Nie wiedział nawet czy kuchnia Shitsuo dysponuje ryżem dzikim czy normalnym białym. A nawet jeśli nie wiedział czy jest to ryż, który rósł na polach wypełnionych wodą, czy raczej ryż suchy. Przemyślawszy to wszystko brunet stwierdził, że i tak będzie musiał solidnie pomyszkować po szafkach i spiżarni. W końcu równie ważne były ryby, przyprawy, warzywa, dodatki musiał wiedzieć co ma zamiar ugotować i jakie składniki ma do dyspozycji. Sam ryż był problemem, gdyż zależnie od odmiany mógł on nadawać się do innych dań. Twardy i długi, malutki i pulchny, ryż który chłonie sporo wody, taki który jest miękki i aksamitny. Ryż sadzony w różnych plantacjach w całym kraju miał także inny smak. Nie wiedział czy dysponują ryżem z prowincji Nara, jeśli tak mógłby przygotować jakieś lokalne danie z tutejszej jego odmiany. Jeśli nie, powinien przyszykować coś znanego. Choć wtedy istniało ryzyko, że Shitsuo zna już to danie, a on chciał przecież go czymś zaskoczyć. Musiał wziąć też pod uwagę to, że cudzoziemcom nie zawsze smakują przysmaki Japończyków jak choćby słynna fermentowana przez 50 lat soja. Choć miała swoich przeciwników również w samej Japonii cudzoziemcy byli jej zdecydowanie przeciwni. Mógł być też problem natury bardzkiej medycznej, Shitsuo mógł być uczulony na jakiś nieznany mu gatunek ryby bądź algi. I chyba pozostawało najważniejsze pytanie. Czy Shitsuo znał się na ryżu i Japońskiej kuchni na tyle by odpowiedzieć mu na któreś z tych pytań?
Spojrzał niepewnie na blondyna lecz ten był już zajęty swoimi sprawami. Gdy go uszu Sakurayi doleciało "...Delikatnie rozlać pudding do foremek a następnie wstawić do nagrzanego wcześniej piekarnika na trzydzieści minut. Pozostały czas należy wykorzystać do zrobienia polewy..."
     Pozostawił więc blondyna w swoim perfekcyjnym świecie i ruszył na poszukiwanie czegoś, co mogłoby robić za deser. Ucieszył się gdy znalazł mąkę ryżową, niestety nie było pszennej. Ryżu też nie znalazł. Nie mógł za to znaleźć żadnych marynowanych warzyw, ani innych sosów poza sojowym. Porozglądał się po szafkach ze szczęściem odkrywając zieloną herbatę, sezam, cukier trzcinowy.... Następnie uradowany odnalazł soję i mleko sojowe. Wiedział już, że może stworzyć jeden z bardziej znanych i na szczęście ogólnie lubianych deserów. Trójkolorowe dango było jego pierwszym pomysłem, który niestety spełzł na niczym z powodu braku sproszkowanej czerwonej fasoli. Postanowił więc ugotować mitarashi-dango. Uradowany, że wpadł na doskonały pomysł i miał prawie wszystkie składniki ruszył na poszukiwanie ostatniego z nich - sosu Mirin. Niestety okazał się on być bardzo dobry w zabawie w chowanego gdyż nie było go na półce z innymi sosami. Brunet w zastanowieniu podrapał się po głowie. Może Shitsuo schował go do barku widząc ostrzeżenie, że zawartość alkoholu wynosi 14 procent? 
- Ne Shitsuo-san... - zaczął, ciągnąc delikatnie blondyna za poły marynarki. Lokaj zajęty był polerowaniem srebrnych sztućców, jednak odwrócił się i obdarzył duszka zainteresowanym spojrzeniem. - Mógłbyś powiedzieć mi, gdzie trzymacie alkohol? - zapytał. 
- Oczywiście, choć obawiam się, że Sakuraya-chan jest za mały żeby pić, mam rację~? - Spojrzał na niego rozbawiony, unosząc jedną brew. Blondyn starał się wyglądać jakby przyłapał swojego gościa na czymś nieodpowiednim.
- W Japonii prawo nie zakazuje spożywania alkoholu dzieciom o ile jest to niewielka ilość przyjmowana jako składnik posiłku. - wyjaśnił. 
- Ach, a więc Sakuraya-chan planuje przyrządzić coś korzystając z japońskiego alkoholu. Niestety, ponieważ panicz jest niepełnoletni nie posiadamy czegoś takiego. Czy nie dałoby się zastąpić tego składnika czymś innym? - zapytał, a przemyślawszy szybko sprawę dodał: - Choć niewątpliwie wizja upitego Sakurayi jest dla mnie bardzo kusząca. - Oblizał się nieznacznie. - Wolałbym jednak trzymać fason i uniknąć takich incydentów. - przyznał całkiem szczerze. 
- Więc zgaduję sosu Mirin także nie znajdę? - Posmutniał. - W takim razie masz rację, powinienem przygotować inny rodzaj dango. - Zamyślił się. - Znalazłem składniki tylko na Goma Dango. - westchnął.
- Wspaniale, zatem zrób te ostatnie, o ile to nie problem. - odparł blondyn. - Chętnie spróbuję jakiegoś japońskiego dania.
- Um... - Sakuraya nieco poczerwieniał. Kuchnia na niego chyba źle działała, skoro rumienił się po raz kolejny. Na szczęście tym razem o wiele lżej niż wcześniej. - To deser dla zakochanych, Shitsuo-san. - prawie wyszeptał.
- To wspaniale Sakuraya-chan. W takim razie prosiłbym cię nawet mocniej abyś przygotował tę potrawę, liczę, że pozwolisz mi przy tym popatrzeć. Do panicza nie długo przyjedzie jego narzeczona więc uznałem, że przygotowanie jakiegoś niezwykłego dania byłoby na miejscu jednak nie znam miejscowej kuchni na tyle, by przygotować coś takiego.
- Oh... - Sakuraya z jednej strony odetchnął ulgą. - W takim razie zaraz je przygotuję. Przepis jest naprawdę prosty~... - zapewnił. Ubrał fartuszek który dostał od blondyna aby nie pobrudzić kimona i zabrał się za rozcieranie moździerzem sezamu i cukru na jak najdrobniejszy pył.
     W porównaniu z Shitsuo on gotował bardzo skromnie, bez rozmachu, bez niepotrzebnych gestów, po cichu i ze spokojnym uśmiechem na ustach. Nie powtarzał na głos przepisu nie chcąc nikomu przeszkadzać. Starał się zachowywać bardzo minimalistycznie. Zagniótł ciasto z tofu i mąki ryżowej i uformował idealnie okrągłe kuleczki. Wrzucił je do wody nawet jej nie rozchlapując i spokojnie czekał, aż wypłyną.
- Czy pudding jest już gotowy~? - zainteresował się duszek, wyławiając pomału gorące kuleczki i studząc je w zimnej wodzie.
- Jeszcze... - Shitsuo spojrzał na swój kieszonkowy złoty zegarek. - Trzy minuty Sakuraya-chan. - Uśmiechnął się do niego profesjonalnie, choć brunet zajęty oblewaniem kuleczek nabitych na patyczki sosem i posypywaniem ich sezamem ze startym cukrem nie zwrócił na to szczególnej uwagi.
     Lokaj trochę zdziwiony tym, że został zignorowany dla jakiegoś deseru poszedł wyjąć własny. Przełożył swój pudding do ozdobnej małej szklanej miseczki i obok na tacy postawił creme bruile. Zdjął fartuch i poprawił swój strój. Włożył rękawiczki, które zdjął na czas gotowania i przechadzki z brunetem, i wziął w jedną rękę tacę. Obok niego stanął Sakuraya z talerzykiem całkiem apetycznie wyglądających szaszłyków z sezamem.
- To co... idziemy? - zapytał Sakurayi, patrząc na niego uśmiechnięty. - Nie boisz się już Panicza?
     Brunet słysząc o Paniczu stracił trochę swojego humoru. Wiedział, że głupotą byłoby pytanie "A czy on tam będzie?" albo "Czy on musi tam być?", więc nawet go nie zadał, mimo, że bardzo chciał, a jeszcze bardziej chciał usłyszeć uspokajającą odpowiedź Shitsuo, że nie wcale go nie będzie, po prostu zostawią mu gdzieś jedzenie a on przyjdzie potem.
     Równo o siedemnastej, zanim jeszcze przebrzmiało ostatnie uderzenie zagara stojącego w kącie do prywatnego gabinetu Hibyi wkroczył Shitsuo z tacą w dłoni.
- Masz szczęście. - prychnęło książątko, bawiąc się ręcznym dzwonkiem który trzymał w dłoni. - Już miałem po ciebie dzwonić, a wiesz, że to oznaczałoby karę? - Uśmiechnął się chytrze.
- Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę Hibiya-sama. - Ukłonił się nisko, ustawiwszy tacę na biurku.
- Tak... - Mruknął niezadowolony szlachcic, rozglądając się po kątach i spoglądając na drzwi. - A gdzie jest ta twoja nowa zabaweczka? - Dostrzegł kraniec różowego kimona, który właśnie zniknął za framugą drzwi. - No cóż, skoro wywiązałeś się z obowiązków nie mam prawa cię karać. - Wziął do ręki wypolerowaną łyżeczkę. Nie znalazł na nich ani jednej skazy, co również mogłoby być powodem do oskarżenia Shitsuo o niesubordynację. Cmoknął więc niezadowolony, zaczynając pomału jeść. Po trzech łyżeczkach przestał, na chwilę znów spoglądając chytrze na Shitsuo. - Cóż, muszę przyznać postarałeś się z deserem, a czy zająłeś się też drugą ze spraw jaką ci zleciłem?
- Racz wybaczyć moją uwagę, ale gdybyś zlecił mi tylko dwa zadania Hibiya-sama mógłbym się nazwać szczęśliwym, lekko pracującym człowiekiem. Jak mniemam chodziło paniczowi o dwie ostatnio zlecone mi rzeczy? Jeśli tak to proszę wybaczyć swojemu zapracowanemu słudze, gdyż nie pamięta który z miliona wydanych przez panicza rozkazów, mniej lub bardziej istotnych, jest właśnie tym tajemniczym "drugim". - mruknął chytrze. Hibiya raczej nie był zachwycony, że jego sługa zrobił się wygadany, choć podejrzewał, że jest to sprawka osóbki w różowym kimonie chowającej się obecnie za drzwiami.
- Tsk... Shitsuo-san jeśli pamięć ci niedomaga powinieneś zapisywać rozkazy.
- A więc czy jaśnie panicz mógłby łaskawie powtórzyć rozkaz aby wierny sługa mógł go zapisać? - Ukłonił się, zakrywając włosami swój rozbawiony wzrok i uśmieszek, który jego panicz nazwałby "chamskim" i "nieodpowiednim" lub nawet "zasługującym na karę". Jednak zirytowanemu w tej chwili szlachcicowi nie przyszło nawet do głowy coś tak trywialnego.
 - Życzyłem sobie abyś wypytał naszego szanownego gościa - te dwa słowa wycedził ze źle skrywaną odrazą -  gdzie można dostać takie kimono. Następnie miałeś zamówić mi najdroższe i najbardziej ekskluzywne złote kimono. Nie mogę być przecież gorszy od byle japońskiego plebsa. - prychnął, uderzając piąstką w blat. Łyżeczka odstawiona na krawędź blatu podskoczyła i z spadłaby na podłogę gdyby nie złapał jej kamerdyner.
- Oya, oya... musi panicz uważać. - Pouczył go wycierając dokładnie łyżeczkę serwetką i wręczając ją Hibiyi.
- Pamiętaj o rozkazie. - drążył dalej temat, bawiąc się łyżeczką i obracając ją w palcach.
- Przysięgam paniczowi, że pracuję nad jego sumiennym wykonaniem. - Ukłonił się raz jeszcze, a gdy usłyszał "Możesz już odejść" pośpiesznie wstał i odwrócił się. Wziął tacę pod pachę i ruszył w stronę drzwi.  Na odchodnym usłyszał jeszcze "I nie pouczaj mnie Shitsuo, bo to się dla ciebie źle skończy", jednak nie przejął się tym widząc już uroczą i szczęśliwą buzię Sakurayi, który z determinacją ściskał w rączkach talerz z dango.
- Odstawimy jeszcze tackę do kuchni i możemy zjeść w ogrodzie nasz podwieczorek, dobrze? - zapytał uśmiechając się lekko. Gdy brunet potwierdził to swoim melodyjnym "hai" lokaj podał mu rękę, uprzednio zdejmując rękawiczkę i ruszyli do ogrodu. Po drodze Shitsuo wcisnął jeszcze pustą tacę jednej ze sprzątaczek, nakazując odnieść ją do kuchni. Nie chciał zaprzątać sobie tym głowy i jeszcze bardziej odwlekać podwieczorku z małym, uroczym gościem.
- Shitsuo-san, jak... Jak tu pięknie~! - Dopiero to zdanie oderwało kamerdynera od rozmyślań i zmotywowało by spojrzeć w prawo na uśmiechniętą twarz bruneta oniemiałego widokiem ogrodu pełnego kwiatów.

piątek, 22 sierpnia 2014

Shizaya mini dj - Just a dream


Ohayo~...
Dziś przychodzę do was z nowym tłumaczeniem. Jak w tytule jest to mini dj o którego już dawno, dawno temu prosiła nas Reivi.
Tym razem z tłumaczeniem pomógł mi kto inny mianowicie - Miszu. Za pomoc w komunikacji muszę podziękować Kanrze-chan i Inu-chan ponieważ była to bardzo rozległa operacja przeprowadzana pod moją nieobecność x3 
Standardowo proszę o kliknięcie i nakarmienie psiaków link w obrazku po prawej ->
A i jeszcze wyjaśnić trzeba jedną rzecz notka na 60 obserwatorów się tworzy, to nie była moja krótka miniaturka.
Macie tu poniżej wersje do pobrania a więc enjoy~
EDIT: Poprawiłam dj tak ze można do spokojnie czytać, mam nadzieję ze będzie wszystko dobrze~!


Tłumaczenie: Miszu
Edycja: Kiasarin
Korekta Kiasarin, która robi błędy nawet przepisując czyjeś tłumaczenie: Inu-chan
Pomoc logistyczna : Kanra-chan i Inu-chan
Wersja do pobrania [MF]