Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 28 marca 2015

Exorcysta x Wampir - PREQUEL- "Wkurzający Komar"

Hejo~... dzisiaj kolejna wariacja Shizuo!Egzorcysty i Izayi!wampira. 
Informacyjnie powiem, że jest bardzo fluffowa, choć chyba nie przebija "inny niż wszystkie" X3 Z tego opowiadanie będzie 10 rozdziałów, epilog i prequel. Jako, że nie są to miniaturki a normalne rozdziały (no prequel i epilog są krótsze) to opowiadanie będzie dodawane raz w tygodniu. Mam nadzieję, że mój pomysł przypadnie wam do gustu :3
Enjoy~... i nie zapomnijcie nakarmić psiaków klikając w banerek po prawej stronie ;)

Witam was wszystkich prosto z mojego pokoju~!
Nie mam siły wstać i sprawdzić nawet, do czego piszę ten wstęp~...
Kiasarin-san go dodaje, szczerze mówiąc. X33 Ja wiem tylko, że to dziś
zaczynamy z Komarem. A skoro leci mój kochany Komarek~... To życzę
miłego, długotrwałego zasładzania, kochani~!!! >w<
Enjoy~!


     Izaya od pewnego czasu obserwował egzorcystę. Wydawało się, że blondyn zdążył się już zorientować, bo rozglądał się coraz pilniej po okolicy.
- Oho, teraz coś szykuje~. - mruknął do siebie wampir, widząc jak Shizuo rozgląda się co najmniej 5 razy naokoło nim w końcu wszedł między krzaki. - Jakież to słodkie, typowo ludzkie potrzeby~! - zachichotał rozbawiony, postanawiając trochę nastraszyć swojego wroga.
     Zeskoczył na ziemię, po czym podkradł się w pobliże krzaków i zaczął nimi potrząsać. Wyczuwał rosnącą irytację Shizuo. Nie mógł się powstrzymać i zachichotał cichutko.
- Tak się rozglądałeś, a pod kamieniem sprawdziłeś Shizu-chan~? - zagadnął, podnosząc się z kolan i rzucił niewielkim kamyczkiem w głowę blondyna. - Wiesz, zło czai się wszędzie. - Zrobił straszną minkę, zanosząc się chwilę później melodyjnym śmiechem.
- Zło może nie, ale pasożyty faktycznie są wszędzie. - prychnął, łamiąc jakąś gałąź i rzucając w niego tylko po to, by go zdezorientować. Z Izayą trzeba szybko, nim się rozmyśli i zwieje chociażby na drzewo... Wziął swój metalowy krzyż i zamachnął się od góry na niego. - Problem w tym, że dostała mi się niewdzięczna misja wytępienia pewnego rodzaju szkodników i jesteś następny...
- No cóż przykro mi~... - zachichotał robiąc unik. - Ale mam dla ciebie propozycję~! - Puścił mu oczko. - Następnym razem jak będziesz chciał kogoś atakować~... Podciągnij najpierw spodnie, dobrze Shizu-chan~? - zachichotał.
- Nie dałeś mi na to czasu! - warknął, czerwieniejąc ze złości. Spróbował uderzyć go raz jeszcze, by wypchnąć go za krzaki. Dopiero gdy ten był zmuszony się nieco wycofać, podciągnął portki, zapiął i poszedł za nim z krzyżem.
- Mmmmm wyglądasz jakbyś robił ze mną coś kompletnie innego w tych krzakach~! - chichotał dalej, drażniąc egzorcystę i starając się uniknąć jego miecza. - Poza tym słodko się czerwienisz~... - rzucił mimochodem.
- Chyba chciałbyś! - warknął, ścinając go krzyżem od boku. Wystarczyłoby go przecież nim dotknąć, żeby go bolało, a potem szybko go wykończyć... - Nie baw się tyle tylko daj się wykończyć!
     Izaya po raz kolejny uniknął nieporęcznej broni egzorcysty. Oparł się o drzewo i pukał palcem wskazującym w brodę, jakby się nad czymś zastanawiając. Mruczał przy tym wesoło.
- No chciałbym. - przyznał w końcu. - Wiesz, że lubię igrać ze śmiercią? - Poruszył sugestywnie brwiami. - Między innymi po to tu przychodzę. - Westchnął teatralnie, rozkładając ręce. - A tobie się to podoba Shizuś, jakież to oczywiste~! - ziewnął. - Bo w końcu, czy inaczej pokazywałbyś mi swoje bokserki?
- Nie zakładaj nic z góry! - warknął głośno, wbijając krzyż w drzewo, aż górna jego część się przewaliła. Niestety Izaya nie ucierpiał. Od góry spróbował walnąć go w głowę. - Nic ci nie pokazuję, to ty mnie podglądasz podła pijawo! - Zawzięcie zaczął dźgać powietrze w pobliżu
Izayi, by go trafić.
- Podglądam cię w takiej sytuacji z jednego prostego powodu! - odpowiedział pewnie. - Muszę wiedzieć co mnie czeka w przyszłości! - Pokiwał głową do swoich słów. - Wprawdzie nie wierzę, żeby Shizu-chan miał małego, ale nie takie rzeczy już widziałem~! - dodał uśmiechając się wrednie. Uwielbiał złościć blondyna, potrafiły się zdobyć na wszystko byle Shizuo dalej go w ten sposób zabawiał. W końcu wieczne życie jest nudne. A to, że niedawno odkrył pewną zabawną właściwość blondyna poniekąd zmuszało go do takich żartów. Po raz kolejny uniknął krzyża którym chciał go walnąć czerwony egzorcysta. - Wybacz Shizu-chan, muszę to mówić. - westchnął. - Jesteś wtedy taki zabawnie czerwony na policzkach~! - Przybliżył się do blondyna z uśmiechem, dotykając palcem jego policzka. - Waaa! Ciepłe!
- Twoją jedyną przyszłością jest śmierć, idioto!!! - wywarczał, próbując go znów uderzyć, tym zacieklej podcinając nogi. Robiło mu się gorąco z tej złości. Gdy ten podszedł, uderzył go z samej pięści w brzuch. - Weź już w końcu daj się zabić! - warknął i obrócił krzyż, by go dźgnąć.
     Izaya zwinął się, otulając rękoma brzuch.
- Boli... - poskarżył się. - Przecież tak naprawdę lubisz mnie, nie Shizu-chan? Więc czemu jesteś taki okrutny~? - Zrobił smutną minę. Widział, jak Shizuo zawahał się przed uderzeniem. Wampir nie wytrzymał i wybuchnął gromkim śmiechem. - Nie mów tylko, że się na to nabrałeś, głupku? - Śmiał się w najlepsze.
- Nienawidzę cię! - warknął, odpychając go od siebie i natychmiast uderzając krzyżem. Fajki... Potrzebował tytoniu, ale to zaraz, najpierw go zabije i będzie po sprawie... Nie będzie z niego pijawa robiła obiektu żartów!
- Musisz być bardziej szczery ze sobą, Shizzy. - poradził mu, uchylając głowę przed atakiem. Miecz świsnął mu tuż nad głową. - Ej! Uważaj bardziej, nawet wampir potrzebuje głowy. Jak inaczej miałby pić krew? I co ważniejsze... Chcesz stracić taką twarzyczkę? To grzech kochanie~...
- Właśnie dlatego stracisz ten głupi łeb! - Już naprawdę rozwścieczony zaczął automatycznie machać, dźgać i ciąć swoim ciężkim krzyżem, byle tylko trafić wampira. - Tu jestem nadzwyczajnie szczery!!! Zabiję cię! - warknął z pasją.
     Izaya śmiał się w najlepsze. Wiedział, że w tym stanie żadne żarty nie rozwścieczą blondyna bardziej. Zatrzymał się na chwilę, oglądając ekspresję na twarzy egzorcysty. Możliwe, że się zagapił, bo nie zauważył gdy jego przeciwnik zamachnął się krzyżem. Wampir chciał uciec, niestety bezskutecznie. Buchnął gesty, biały dym.
     Shizuo rozejrzał się, zdezorientowany. Biały dym...? Wampir umierający w białym dymie? Znikający? To jakaś jego sztuczka, był pewien!
- Czekaj no, znajdę cię, pijawo... Nie będziesz mi tak znikał... - warknął, rozglądając się raz jeszcze i kierując z powrotem w stronę zakonu.
     Siedzący na jego głowie wampirek wielkości nietoperza zachichotał bezgłośnie, układając się wygodniej w miękkich włosach egzorcysty. Zatarł łapki, wesoło obserwując drogę. Był ciekaw jak blondyn przyjmie małego współlokatora. "Czeka nas sporo zabawy, nie Shizu-chan~?"

wtorek, 24 marca 2015

mini-dj - "Nienawidzę cię!" DelHib + TsuPsy

Hejo~...
Pamiętajcie o nakarmieniu psiaków ;)
Jeśli dobrze pamiętam to od piątku jakoś startujemy z nową serią~... skończoną skopiowaną~... chyba, że coś nam wypadnie po drodze.
Tak więc:
Tłumaczenie: Desire
Edycja: Kiasarin
[ MF ]




piątek, 20 marca 2015

Drr!!abble - Chusteczki

Hejo~...
O matko XD wiecie, że to było gotowe do dodania już miesiąc temu? XD jak ten czas leci~...
Cóż... przez ostatni tydzień byłam i nadal jestem chora spałam po 12 godzin, aż sama się sobie dziwię, że nic aż tak mocno nie zawaliłam w szkole~...Więc to krótkie Drr!!abble genialnie się komponuje z moim nastrojem ^^
Enjoy~...
Równo 200 słów bez tytułu. Droubble ^^

     Shizuo wszedł do domu przy akompaniamencie głośnego smarknięcia. Zdziwiony tym odgłosem ruszył do salonu, zdejmując po drodze muszkę i rozpinając dwa górne guziki koszuli. Izaya właśnie oglądał jakiś film siedząc w fotelu. "Czy Izaya się wzruszył?" przemknęło mu przez myśl. Chwilę później z fotela został rzucony biały, papierowy kwiatek, który szybko dołączył do całych setek swoich braci - zużytych chusteczek - na podłodze.
- Izaya?
- Tak? - odpowiedział mu informator dziwnie zniekształconym głosem. A chwilę później słychać było kolejne smarknięcie.
     Shizuo nie mógł w to uwierzyć. Izaya płakał? Co było tak wzruszającego, by wywołać łzy u jego chłopaka? Zdziwiony tym fenomenem podszedł bliżej. Przyjrzał się czerwonym, zaszklonym oczom informatora.
- Izaya... płaczesz?
- Tak... oczy mi łzawią. - mruknął brunet, sięgając po kolejną chusteczkę.
- Nie kłam pchło... czego ryczysz? - zapytał rozbawiony i w tym właśnie momencie do jego uszu doleciał głos telewizyjnego narratora "Walenie orientują się w środowisku między innymi za pomocą echolokacji. Wydawane przez nie ostre trzeszczące dźwięki odbijają [...]" A chwilę później Izaya znów smarknął.
- Co cię tak wzruszyło... to tylko wieloryby. - prychnął zdziwiony.
- Nic mnie nie wzruszyło! Jestem chory i tyle. - fuknął. Zaraz po tym wystawił w stronę blondyna puste opakowanie po chusteczkach. - To wywal i przynieś mi nowe. - rozkazał.

sobota, 14 marca 2015

Jeden film do spełnienia - bonus "Ananas"


Bry~! ...Eem, chyba branoc, ale nieważne. X3
Wiecie co~? Drastycznie spadła nam liczba odwiedzin. Tak się zastanawiam... Czy to nie przez ostatnią notkę~? XD"" Może była zbyt hard~? Jak tak, to anonimowa autorka przeprasza~! ...I zakazuje czytać dzisiejszy bonus~!!! X'33
Właśnie, przy okazji zostałam uświadomiona o pewnej rzeczy dotyczącej ananasa~... Pisanie takich rzeczy może w jakimś sensie pouczać, to straszne odkrycie. >.>
No, ale już nie gadam bez sensu, życzę miłego weekendu i odprężenia~...
Enjoy~...
Hm, hm, hm~... ja tam nie wiem przez co to, ale może to i lepiej, że jednak ludzie nie lubią tego czytać... Hm~... jak pewnie widzicie usunęłam ostrzeżenie +18 właśnie może to przez nie XD nie ważne~....
Hm... oto bonus, choć nie taki o jaki prosiła Eio-san, mam nadzieję, że jednak cię zadowoli.
Przypominam o kliknięciu w banerek i nakarmieniu psiaków
Enjoy~....





     Izaya od kiedy tylko wstał czuł przenikliwy ból kości ogonowej i okolic.
     Na planie wczorajszego filmu reżyser i drugi aktor jednocześnie przesadził. I to bardzo mocno. Mimo bólu Izaya zwlókł się z łóżka przygotować słodką zemstę.
- Shizu-chan~!!! Obudź się~! Mam dla ciebie coś dobrego~! - wymruczał przymilnie siadając (z sykiem) na łóżko obok rozwalonego Shizuo. - Potem jeszcze wypierzesz pościel potworze - mruknął do siebie. Ustawił sobie na kolanach spory talerz, który ze sobą tu przyniósł, i z zaczął szarpać Shizuo.
- Słyszałem to mendo... - mruknął niechętnie i łaskawie uniósł jedną powiekę, by zorientować się, o co chodzi. - Nic nie piorę, nie masz pralki... - Ziewnął i zerknął na talerz. Ananas? ...Dużo ananasa... Może by mu jednak powiedzieć...? - Rozumiem, że mam się poczęstować i iść spać...? - mruknął, nawet nie wyciągając ręki.
- Wypierzesz ręcznie~... Wczoraj byłeś bardzo chętny do robótek ręcznych i bardzo dogłębnie pokazałeś mi jak zwinne masz palce, więc poradzisz sobie i z pościelą. - Pokazał mu język. Korzystając z tego że blondyn coś mówi wpakował mu kawałek ananasa do ust. - Masz zjeść WSZYSTKO~! A potem czeka cię miła niespodzianka... I nie przejmuj się. - Puścił mu oczko. - To są ledwie dwa ananasy, jeszcze mam w kuchni~!
- Bołe... - mruknął niechętnie, zerkając na ilości owocu. No ale... Póki był dobry i słodki mógł mu posłużyć za śniadanie... Dość mdłe śniadanie, ale dobra... I skąd on miał tyle ananasa...? Shizuo przeżuł, połknął i otworzył usta po jeszcze. Jak tak bardzo zależało mu na spróbowaniu... I nie wiedział, że od słodkiego to będzie miało raczej kompletnie inny smak... - A nie mówiłeś, że wywozicie do pralni? - zauważył, mając gdzieś, że poplamili to bardziej, niż zrobiłby to jeden człowiek.
- Czekaj... Siedzenie mnie boli... - westchnął, kładąc się obok Shizuo na brzuchu. Podał mu kolejny kawałek. Ułożył usta w dzióbek słysząc o pralni.
- Oczywiście, to nie dla sprania, to twoja kara za mój ból~... - wyjaśnił pewnie i zaraz zatkał ewentualne protesty blondyna kolejnym kawałkiem owocu.
- Właśnie~... Wczoraj wydawałeś się spięty... Już zeszło z ciebie ciśnienie?
- ... - Popatrzył na niego wymownie i przeżuł owoc. - To pocałuj się wiesz gdzie... - odezwał się kpiąco i zatkał na chwilę owocem. – I tak... Ze dwa razy więcej, niż powinno... - dodał, odnoście swojego wcześniejszego ciśnienia. Teraz pozostawało mu już chyba tylko lenistwo przez jakiś czas... Znów zjadł kawałek ananasa. Nawet szybko szło, póki był głodny...
- No to może nie powinienem cię dzisiaj bardziej spuszczać? - zastanowił się. - W końcu zmienię Shizu-chana we flak, a kto by tam chciał się bawić flakiem? - zapytał rozbawiony i sam zjadł kawałek ananasa. Przełknął go i wykrzywił się. Był za słodki. - Masz, lepiej ty to jedz. - mruknął wciskając Shizuo kolejną cząstkę do ust.
- Jak wczoraj mnie nie wykończyło, to nic mnie nie wykończy. - prychnął i dał sobie zatkać usta. Jadł w ciszy, czy może raczej pochłaniał ananasa, już się nie odzywając. Kilka chwil potem cały talerz słodkiego owocu znikł. - Idę się napić. - oznajmił i wyszedł do kuchni. Chyba musiał to przynajmniej przetrawić, zanim co...
- Weź przy okazji z kuchni drugiego. - poprosił, rozkładając się wygodniej na łóżku w cieple blondyna. Był strasznie zmęczony po wczoraj, toteż mruknął w poduszkę i przymknął oczy.
- Jeden mi wystarczy, aż tak dużo tego nie produkuję. - odparł z kuchni i wypił pół dzbanka wody, nim stwierdził, że wreszcie ma dość. I teraz tym bardziej nic nie mógł wcisnąć... Wrócił do pokoju i położył się obok Izayi, przepychając go lekko na bok. - Oi, kleszczu... Przesuń się trochę, zimno...
     Izaya odmruknął mu coś śpiąco. Poklepał chwilę miejsce na które go przepchnięto, a zlokalizowawszy ramię blondyna potraktował je jak poduszkę, uklepując je uprzednio.
     Blondyn tylko popatrzył na niego i zakrył ich obu po szyje, po czym przymknął oczy. Nie przyznałby się, ale był jeszcze odrobinę zmęczony, więc póki trawił ananasa mógł się zdrzemnąć z brunetem, czemu by nie...
     Izaya obudził się po godzinie. Przetarł zaspane oczka i sprawdził na jakiej to poduszce leży. Widząc śpiącego chłopaka uśmiechnął się wrednie. Zamierzał sprawdzać dwa mity jednocześnie. Schował się cały pod kołdrę, przechodząc blondynowi na nogi. To, że oboje byli nadzy bardzo ułatwiało mu sprawę.
- Zobaczymy czy nie sflaczałeś Shizu-chan~! - zanucił wrednie, zaczynając pobudzać blondyna, najpierw ręką.
    Shizuo tylko sapnął coś pod nosem i stęknął przez sen. Poruszył lekko biodrami, jednak się nie budził. Kompletnie, jakby miał mokry sen, było przyjemnie i zaczął się podniecać...
     Izaya czuł i widział jak marchewka Shizuo ożywa. Stwierdzając, że już wystarczy Izaya zaprzestał pobudzania go ręką na członku, a przeniósł się z nią na jądra. W zamian za to zaczął oblizywać z każdej strony czołonek blondyna.
     Na jego poczynania blondyn drgnął i obrócił głowę, ale czując, że uczucie nie znika, zaczął się budzić. Zamrugał oczami, przetarł powieki i zaskoczony stwierdził, że to uczucie nie ustało. Widząc Izayę zakrytego kołdrą podniecił się nawet bardziej. Znów odruchowo pokręcił lekko biodrami, wystawiając się bardziej na wilgotne liźnięcia Izayi pod kołdrą. Po wczorajszym czuł to nawet wyraźniej...
     Izaya lekko zły na to kręcenie się Shizuo złapał go na trzonku chcąc by ograniczył ruchy.  Jego usta i język zajęły się główką  najpierw wylizując ją dokładnie, później ssąc sam czubek by w końcu wsadzić go sobie do ust, wciąż okręcając ja językiem. Zaczął delikatnie poruszać palcami po trzonku, nadal bawiąc się jądrami blondyna.
     Shizuo kiedy się przyzwyczaił i pozbył się zaskoczenia przestał się poruszać. Przymknął powieki, wyczuwając, jak brunet sprawnie przesuwa językiem po wrażliwej skórze. Czuł ucisk w podbrzuszu, kiedy robił się twardy od kolejnych skubnięć i muśnięć. Jedyne, co go denerwowało, to to, że nie widzi Izayi... Ale przynajmniej mógł go sobie wyobrażać. Różowe, miękkie usta, długie, blade palce i pełen podekscytowania wzrok kiedy zerkał w górę... Uniósł kołdrę, żeby móc go obserwować.
     Izaya uśmiechnął się, gdy obraz mu się rozjaśnił. Teraz mógł spokojnie oddychać, toteż wsadził członek blondyna głębiej i zaczął pomału poruszać głową. Był pewien że blondyn i tak zaraz go chwyci i przyciągnie jak najbliżej, tak żeby brał go jak najgłębiej.
     Zgodnie z oczekiwaniami zaraz wplótł palce w jego włosy, przyciskając go nieco bardziej, żeby brał go głębiej. Tak było zdecydowanie przyjemniej... Jednak nie naciskał mocno, tylko trochę, resztę zostawiając jemu, żeby zajął się nim po swojemu... i tak zadowalająco jak kiedy go budził.
     Izaya spojrzał w górę lekko zdziwiony tym, że nie wylądował nosem we włosach blondyna, a jedynie ten przycisnął go troszeczkę mocniej. Izaya był raczej przyzwyczajony do wpychania go na siłę. Mimo to nie narzekał na taką odmianę. Zacisnął mocniej wargi na członku i zaczął poruszać rytmicznie głową.
     Blondyn powoli przeczesywał mu włosy, rozleniwiony nieco przez sprawianą mu przyjemność. Kolejny raz sprawianą mu przyjemność... Odetchnął powoli, starając się powstrzymać od mocniejszego poruszania nim, chociaż przez sprawne ruchy po dłuższej chwili czuł, że nagromadzone ciśnienie chce się uwolnić.
     Izaya ze zniecierpliwienia zaczął delikatnie przejeżdżać zębami po stojącej na baczność męskości. Chciałby chociaż kropelkę, żeby wiedzieć na jaki smak przygotować się gdy blondyn wytryśnie! Ale nie... Shizuo jakby miał na czubku korek! Izaya więc postanowił wyjątkowo wyssać i wylizać korek z tej małej dziurki na środku.
     Heiwajima przygryzł nieświadomie dolną wargę, uśmiechając się. Izaya wyglądał, jakby naprawdę się wczuł. Nie, on naprawdę się wczuł... I zachowywał, jakby miał do czynienia z zatkaną słomką. Albo, jakby miał wyjątkową ochotę wypić wszystko, co mógł mu zaoferować... Jedną rękę blondyn zwiesił z łóżka, szukając swoich spodni i ukrytych w nich fajek, niby to obojętny na poczynania bruneta. Jednak nawet gdy
znalazł i włożył papierosa między wargi nie zmniejszyło to podniecenia wywoływanego nieprzerwanie przez napalone zachowania Izayi. Przyciągnął go bliżej, drżąc lekko i sekundę później wybuchając lepką, białawą cieczą w gorącym wnętrzu jego ust.
     Puścił go moment później, z zadowoleniem podpalając nikotynę.
     Izaya uradowany, że w końcu pociekło, a nawet wystrzeliło na początku bardzo chętnie połknął spermę. Czując jednak słodki posmak na języku od razu się skrzywił i wypluł to, co jeszcze zostało mu w buzi. To było ohydne! I takie mdło-słodkie... a on nie cierpiał słodyczy. Nie wiedząc jak pozbyć się ohydnego posmaku wytarł język w kołdrę, co jednak wcale nie pomogło.
     Brunet poczuł woń fajki i zaraz odwrócił się w tamtą stronę. Zawsze krzyczał, gdy blondyn palił w pokoju, bo szczerze nie lubił zapachu tytoniu. Mimo to... był lepszy od tej słodkiej spermy toteż Izaya położył się na brzuchu blondyna, zaczynając mruczeć przymilnie.
- Shiizzzuuuśśśś podziel się fajką~....
- ... - Ten popatrzył na niego dziwnie, unosząc brew, wydmuchnął dym na bok w zamyśleniu, ale w końcu podał mu papierosa. - ...Tylko się nie uzależniaj. Nie będę się dzielił za często. - dodał dla pewności, że tego nie zrobi. W końcu... Fajki i Izaya to było dobre połączenie jak chodziło o zapalenie po dobrym seksie, ale już Izaya podbierający mu fajki to byłoby chyba najgorsze...
- To może ja też nie będę za często dawał tyłka co? - fuknął na niego, zaciągając się podstawionym mu papierosem. Chwilę później, zirytowany, wypuścił dym z ust wprost na blondyna. - Od dziś nie jesz ananasów. - postanowił, patrząc na niego poważnie. - Za to będziemy w ciebie wlewać olbrzymie dawki kawy i wmuszać grejpfruty. - stwierdził pewnie, znów korzystając z fajka Shizuo. Musiał się jak najszybciej pozbyć tego smaku.
- Nie lubię kawy w takich ilościach. - warknął, odpędzając dym machnięciami dłoni. - Grejpfrutów też. - dodał, po czym odkaszlnął i pstryknął go w czoło. - A co ważniejsze! Albo ci smakuje jak dotąd, albo nie, ja swojej diety zmieniać nie będę. - postawił sprawę jasno. Też sobie wymyślał... Będzie mu dyktował, jakim świństwem żywić się na przyszłość... Jak dotąd chętnie połykał wszystko. Starczy jak zostanie, jak jest! Zabrał mu papierosa, zaciągając się nim nerwowo, po czym wydmuchnął dym do góry, oddając mu fajkę. Nimi też się nie dzielił. Powinien się cieszyć, że zrobił wyjątek... od reguł, których nie łamał, jak mu nie pasowało. I koniec.
- Oi~... No przecież mi smakuje. Wszystko grzecznie połykam, prawda? - westchnął, przekręcając się na plecy, jednak cały czas leżąc na Shizuo. - Ty czasem nie masz zachcianek?
- Mam. - przyznał, zerkając na niego, jak rozkłada się wygodniej. Przesunął go tak, żeby było wygodniej także jemu. - Co nie znaczy, że każdą można spełnić... Nie zawsze dajesz się przekonać. – przypomniał i zaczął się bawić jego włosami, układając ciemne kosmyki. – Zmiana całej mojej diety na świństwa to właśnie jest ta bariera. - postanowił.
- Daj mi się jeszcze zaciągnąć. - poprosił, a Shizuo podstawił mu papierosa do ust. - Niby czego nie spełniam co? Pozwoliłem ci wczoraj nakręcić pornosa z nami, to za mało? - Spojrzał na niego do góry nogami rozbawiony.
- Ciężko cię namówić do czegokolwiek, co nazwałbyś poniżeniem. - Uśmiechnął się krótko i dał mu dopalić tego papierosa. Sam popatrzył na jego zegarek. - Przy okazji... Będę się niedługo zbierał. - zauważył. Jeszcze ktoś w domu pomyśli, że umarł...
- Nie do wszystkiego~... Loda ci zrobię chętnie i zawsze o ile nie jadłeś ananasa. - Skrzywił się. - Dla ciebie nawet coś takiego to problem~... - Postanowił trochę pomarudzić licząc, że to czymś zaowocuje. Zupełnie nie interesowało go to, czy blondyn wyjdzie i kiedy. Ostatecznie może zostać do jutra. To byłoby całkiem zabawne oglądać wkurzone i zdegustowane twarze jego rodziców. W końcu nikt nie chciałby się dowiedzieć, że synek się puszcza prawda? I to z innym facetem....
- Nie przypominam sobie, żebyś o to prosił. - wybronił się dość obojętnie. - I nigdy przed tobą nie klęknę z własnej woli, jak o to chodzi. - dodał, gdyby to o to chodziło. Nigdy nie zamierzał zaspokajać manii wielkości Izayi czy jej rozdmuchiwać... On jeden był ponad nim. I tak miało zostać. Z tą myślą zaczesał mu włosy do tyłu, zmieniając tor myśli na to, jak wytłmaczy noc poza domem.
- A wczoraj to niby co było? - Wydął usta w podkówkę co z perspektywy Shizuo raczej wyglądało na uśmiech, niż smutek... Cóż, uroki odwracania świata o 180 stopni. Izaya westchnął. Całkiem przyjemnie mu się leżało na Shizuo. - Musisz iść już teraz?
- ...Mówiłem, że sobie nie przypominam? - Uniósł lekko brew i puknął go w nos, po czym podniósł się nieco, nie wyjaśniając więcej. - No, wypadałoby... - Przesunął go nieco, zbierając się z łóżka i podnosząc swoje spodnie. - Kiedyś ktoś zacznie mnie szukać...
- Ale nikt i tak by ci nie uwierzył, że zostałeś porwany i byłeś zmuszany do seksu z kimś kto ci chętnie dawał tyłek~....- Westchnął zakopując się pod kołdrę i rozkładając na poduszkach. Gdy Shizuo wciągnął na tyłek spodnie, Izaya pstryknął. - Ten film... Na komórce... Będę mógł za tydzień obejrzeć? - Uśmiechnął się wrednie, patrząc na blondyna. - Zobaczymy jak bardzo trząsłeś kamerą podniecony~...
     Shizuo obejrzał się na niego, nakładając już koszulę i uśmiechnął się z zadowoleniem.
- O to się nie martw. - Narzucił na siebie marynarkę od szkolnego mundurka i przeczesał jako-tako włosy. Ze śladami nie było problemu po wczorajszym prysznicu. - Najważniejsze sceny mam ujęte doskonale. - Zarzucił torbę przez ramię i stanął przy drzwiach z dłonią na klamce. - Za tydzień mam wolny dom, będziesz mógł sam się przekonać. - dorzucił i z tymi słowami wyszedł.

niedziela, 8 marca 2015

Shizaya -Role-play - "Jeden film do spełnienia"

O-me-de-to~! X3 *klaszcze w łapki*
W końcu nowe powitanie~! Chciałam wam na wstępie życzyć wszystkiego
najlepszego~! Ponieważ mamy dzień kobiet i ponieważ w ankiecie wygrały
"seksy" (kto by się spodziewał X33) akurat dziś wypadła taka notka~...
Chciałabym zauważyć, że moja część nie ma autora. X'33
Tak, no więc od kobiet dla kobiet, masy yaoi i proszę... Żeby nie było
skarg... Jeśli ktoś NIE uważa, że jest w stanie przeczytać każdy opis
"tych" scen, to może lepiej niech tego nie czyta. :'3 Przepraszam!
To tyle~...
Enjoy~! X3


Hejo~...
Czyli ten one-shot nie ma autorek XDDD Choć głupio się przyznać pomysł był mój ale... to Inu-chan go przerobiła na taki zboczony ><"" W moim mniemaniu część pierwsza miała być o wiele dłuższa, a to co zajęło prawie całą notkę miało być tylko końcówką XD 
No nic ankieta=seksy chyba wiecie czego się spodziewać nie? X3
EDIT: Baaka Kiasarin - zapomniałam dodać, że za tydzień w sobotę pojawi się krótki bonus do tego opowiadania~...
Pamiętajcie o kliknięciu w banerek i nakarmieniu psiaków zanim to przeczytacie, bo później możecie nie być w stanie XD
Enjoy~....




     Shizuo stał pod szkołą, opierając się o niski murek i paląc papierosa. Ignorował spojrzenia przechodzących ludzi, w tej chwili kompletnie mu one wisiały. No patrzą, bo mają oczy, czemu się dziwić…
     Spojrzał na zegarek, przytupując nieco niecierpliwie nogą. Rozpiął guzik od koszuli, rozglądając się ponownie. Byli umówieni na tą godzinę i jeszcze nie przyszedł...? Gdzie on się podziewał, do cholery... Zaczynał się niecierpliwić. A wiadomo, że jak się irytował, był nieprzyjemny. Chyba go takiego dzisiaj nie chciał...?
     Izaya chował się za drzewkiem, poza zasięgiem wzroku Shizuo. Co prawda... dzisiaj się troszeczkę spóźnił, ale... on zawsze się spóźnia. Blondyn powinien do tego przywyknąć. Chcąc go trochę rozweselić Izaya zakradł się i objął go od tyłu.
- Shi~zu~chan ohayo~!!! - Uśmiechnął się do niego obejmując go mocno. - Długo już czekasz? - zapytał przymilnie.
- W cholerę długo. - odpowiedział bez ogródek, rzucając papierosa na ziemię i rozdeptując piętą. - Nudziło mi się tak, że myślałem, że sobie pójdę. - zagroził, choć by poczekał. Niech Izaya na następny raz spóźnia się mniej, bo faktycznie coś mu zrobi po przyjściu... i nici z zabawy. - Masz z sobą płytę? - rzucił w końcu, odwracając się do niego i przyglądając mu się. Jak tak, to mogli iść, jak nie, to będą się po nią jeszcze wlec...
-Nie-e Shizu-chan~... Dzisiaj idziemy do mnie~! - powiadomił go wesoło, wchodząc na murek przy którym stał blondyn. - Ułaaa~... Ale jestem wielki~! - ucieszył się, klepiąc Shizuo po głowie. - Ne, ne, stąd widać ci odrosty~! - Zachichotał i rozłożył szeroko ręce. Zaczął iść po murku niczym akrobata cyrkowy po linie. - Mam dzisiaj wolny dom - mruknął nie zmieniając tonu - więc dziś pobawimy się u mnie. - stwierdził, będąc już dwa kroki przed blondynem.
- Kiedyś też pofarbuję ci włosy. Obudzisz się z różowymi. - mruknął i poszedł za nim, jakby nigdy nic zerkając na jego tyłek, to na drogę. Szczerze mógł powiedzieć o Izayi "dziwak", gdyby nie wiele bardziej kreatywnych przezwisk, jakie co dzień nadawał mu w myślach. - Na pewno nikt nie wpadnie w trakcie...? - upewnił się, idąc za nim. Wolałby, żeby nie wparował nagle nikt niepożądany...
- Różowymi? Nie-e. Myślę, że czerwone pasowałby mi bardziej ne? Takie ciemne~... - zachichotał, idąc dalej przed siebie. Obserwował mijających go i patrzących na niego z niesmakiem ludzi. Zazdrościli mu, zazdrościli tego, że nie wstydzi się zachowywać tak jak chce. I on dobrze o tym wiedział. - Spokojnie, spokojnie~... Rodzice pojechali na weekend na jakąś konferencję, a bliźniaczki z nimi~... Więc możesz nawet u mnie przenocować~...
- Zdążysz zrobić pranie. - zauważył, ignorując wzmiankę o czerwonych włosach. Nie miały mu pasować, miał się ich wstydzić... Przynajmniej na początku. - Któregoś dnia twoja matka nie uwierzy, że to ty tak bardzo "bałaganisz". Jedziemy czymś? - zmienił temat, rozglądając się. Tracili czas idąc, tracili czas... Już wolał za nim biegać, jak zawsze.
- Przecież idziemy na stację metra Shizu-chan~... - jęknął zniecierpliwiony. - Jak byśmy mieli iść na piechotę zajęłoby nam to z godzinę... - mruknął. - A brudzenie nie jest złe~... Poza tym moja mama tego nie pierze. - zachichotał rozbawiony. - Moi rodzice wszystkie ubrania piorą w pralni, nie opłaca się kupować pralki tylko na bieliznę~... - zwrócił mu uwagę.
- Nie wymądrzaj się. - mruknął i klepnął go w pośladek, wyprzedzając go. Co prawda lepiej nie mieć Izayi za plecami... A przynajmniej nikt inny by tego nie chciał, ale on był raczej bezpieczny. Nawet mimo tego, że być może właśnie zostawił mu w jakimś stopniu odbicie swojej ręki na pośladku. Nie kontrolował tego... - Fakt, nie opłaca się. Co innego jakby ktoś ci przeglądał poszewki. - dodał złośliwie. – I czekał, aż przyprowadzisz narzeczoną.
     Izaya przekrzywił głowę spoglądając na niego.
- Mam się wbić w sukienkę jak następnym razem przyjdę? Czy narzeczona może chodzić w spodniach? - zapytał zeskakując z murka, który właśnie się skończył. Izaya podskoczył do przycisku włączającego zielone światło na przejściu dla pieszych i wcisnął go kilka razy. - Ne~... Zepsuł się? - Podrapał się po głowie. - No trudno~... - stwierdził odwracając się o 90 stopni i ruszył wprost na ulicę. Na szczęście w tej chwili światło zmieniło się na zielone dla pieszych i samochody stanęły.
- Nie mówię o moich, ja swoje poszewki w szczególnych sytuacjach piorę... Jakby to u ciebie ktoś spodziewał się narzeczonej. Co byś zrobił? - Przeszedł z nim na pasy i w dół do metra. Wśród masy ludzi na chwilę niemal mu zaginął, ale wiadomo... Miałby nie wyczuć Izayi? Znalazł go chwilę potem, akurat jak miało podjechać metro.
- Powiedziałbym, że siostry mają na oku księcia. Tylko że nieszczęśliwie jest nim twój brat~... - Pokazał Shizuo język i wbiegł do wagonu zaraz zajmując ostatnie miejsce siedzące. - Ale może to nie byłoby takie złe? - zastanowił się gdy Shizuo już do niego podszedł i złapał się barierki obok jego fotelika. - Wiesz, bylibyśmy rodziną~... Miałbym pretekst, żeby cię odwiedzać~... - zachichotał.
- Kasukę zostaw w spokoju. - warknął na niego. Co jak co, ale jego brat do niczego nie powinien być przymuszany... A do jego sióstr nic nie miał, tylko Kasuka do nich nie pasował. - Od spotkań mamy dni takie jak dzisiaj, poza tym mam też swoje życie... – mruknął niechętnie. Co prawda jego życie nie było nadzwyczaj absorbujące, ale podobało mu się, że miał przerwy od bruneta. Obserwował okno i przewijające się za nim ciemności i światła w ciszy, czekając na odpowiednią stację. Tu nawet nie spyta, jaki ma film... A teraz zaczęło go to interesować. Czekał więc na odpowiednią stację.
- Ależ Kasuce ja nic nie robię~... Wolę zajmować się jego braciszkiem~! - zapowiedział oblizując się perwersyjnie. - Ja tylko powiedziałbym rodzicom, że moje drogie siostrzyczki mają kogoś na oku. - zapowiedział obserwując ludzi za oknem. Zabawne małe stworzonka zerkające co rusz na zegarki, albo wpatrzone w komórki. Nawet nie wiedzą jak wspaniałe może być życie.
- W ten sposób mogłoby być... Dopóki nic nie wiedzą o nas. – potaknął niechętnie, po czym posłał zirytowane spojrzenie gapiącemu się na nich staruszkowi. Co jak co, ale to było trochę za natrętne... Po tym zwrócił się znów do Izayi wzrokiem, odliczając w myślach stacje.
- Nie ma żadnych "nas" Shizu-chan~... - Uśmiechnął się do niego chytrze i znów wpatrzył się w okno. - Na następnej wysiadamy. - rzucił jak gdyby nigdy nic.
- Jesteśmy w miejscu publicznym i tylko dlatego nie nazwałem tego dosłownie. - wyjaśnił, prychając przy tym. Przecież nie powie "o tym, że cię pieprzę" w pełnym metrze. Nie był Izayą. - W końcu. - dodał na wieść o stacji i wpatrzył się w wyjście, oczekując, aż dotrą. Gdy tylko metro się zatrzymało, przepchnął się przez ludzi, słysząc, że to odpowiednia stacja. Nie upewniając się nawet, czy Izaya idzie za nim-czuł to-wyszedł na zewnątrz i ruszył do bramek. Czym prędzej tym lepiej, nie chciało mu się tyle czekać...
- Ech... Niecierpliwy dzisiaj jesteś... - westchnął zakładając ręce za głowę i dając się prowadzić tłumowi wyszedł ze stacji. - Coś ci się stało? - zapytał niby od niechcenia. W sumie... Shizuo zawsze był chętny... Choć nie zawsze był tak nerwowy.
- Nie... No, może trochę. - Wyciągnął znów papierosa, czekając z podpaleniem na koniec schodów. Wszedł na górę i zapalił, kierując się w stronę domu Izayi. - Ale tobie starczy wiedzieć, że się zirytowałem.
- Gdybyś jeszcze powiedział czy~... - Westchnął, wzruszając ramionami. - No nic to... Nie będę przecież roztrząsał problemów mojego wibratora, prawda? - zachichotał. Spojrzał na blondyna lekko zaciekawiony. Uzna to za obelgę czy...
- Daleko jeszcze? - zmienił temat. Nie chciał o tym gadać, to nie będzie się dawał wplątywać w dyskusje z tym związane... Chociaż na dłuższą metę to chyba go z kimś, a raczej czymś pomylił... - Nie pamiętam, ile się tam szło.
- To tu~... - Wskazał na jeden z apartamentowców i skierował się do drzwi. Blondyn szedł tuż za nim, więc po chwili obaj jechali już windą. - Faktycznie dawno tu nie byłeś~... - mruknął wpatrując się w lustro.
- Tak to jest, jak robi się to z kimś, kto ma dwie siostry i dwójkę rodziców na różnych zmianach. - mruknął, opierając się o ścianę i dogaszając papierosa, którego zaraz wsunął do paczki. Poszedł za Izayą do jego apartamentu i rozejrzał się, starając się sprawiać wrażenie, że nic nie robi na nim wrażenia. Ani ogrom pomieszczeń, ani smród Izayi... Skierował się za nim do pokoju. - A właśnie... Co wybrałeś?
- Zobaczysz~! - Uśmiechnął się do niego po swojemu i zamknął za nimi drzwi do swojego pokoju. Przeszedł przez niego i zasłonił również firanki.- Uwaga! Uwaga! - zaczął rozbawiony zmieniając głos. - Dwuosobowa sala kinowa Orihary Izayi zaprasza na film. - Podszedł do blondyna zgarniając przy okazji kilka rzeczy ze stolika. Wskoczył wesoło na łóżko i postawił między nimi pudełko chusteczek. - Dozwolone jest fapanie podczas projekcji~! Gotowy, start! - Nacisnął guzik play na pilocie i włączył telewizor jak i film.
- Przygotowany na wszystko. - parsknął ironicznie, jednak uśmiechnął się lekko. No... Takie seanse to rozumiał. I on miał przynajmniej porządne rolety, nie było nic widać... To jednak spora zaleta, jak się chce porno oglądać i mieć spokój i trochę prywatności.
     Zaczął się film, więc ucichł, wgapiając się jedynie w ekran. Czy przynajmniej wziął coś porządnego...
- Ne Shizzy a rozporek to co?- Szepnął przysuwając się do blondyna i samemu mu go rozpinając. - Chcesz, żebym poczuł się urażony?
- Nie dasz się nawet nakręcić filmem...? - mruknął, zerkając na niego z łobuzerskim uśmiechem. - Czy może czekasz, żeby popatrzeć? – Rozpiął guzik i wziął sobie chusteczkę, a po namyśle i drugą i póki co w rezerwie położył na swoim udzie. Zaczynanie z chusteczką było dla niego dziwne. Wracając wzrokiem do filmu zajął się wstępnie sobą, jakby był kompletnie sam.
     Izaya zachichotał i odsunął się patrząc chwilkę na zadowalającego się blondyna. Nie wiedział czemu ale podobało mu się to. Rozpiął własne spodnie zaczynając się pobudzać.
- Ne... Nawet nie skończyły się napisy początkowe, a ty już sobie zwalasz? Nie ładnie Shizu-chan~... - szepnął oblizując się. - Ale wiesz co... Taka zabawa trochę mnie nudzi... - Wskazał palcem na krocze blondyna. - Dasz spróbować?
- I ty mi to mówisz...? - odparł, uśmiechając się lekko pod nosem. Bo czemu nie? Teraz zaczynał być zadowolony i nieco odstresowany. Słysząc pytanie zabrał dłoń, podpierając się rękoma za plecami. - Śmiało. Samemu jest nudno.
     Izaya chętnie przejął pałeczkę i zaczął ją pocierać.
- Tak dobrze? - upewnił się, bawiąc główką. W końcu... Kto wie na co ochotę miał jego nieprzewidywalny potworek. - Dobrze ci Shizu-chan? - zamruczał. W sumie... Chciałby, żeby ktoś się i nim zajął, ale na razie się nie skarżył.
- Mhm... - mruknął, nachylając się do jego ucha i przygryzając je lekko. - Bardzo dobrze... - Chociaż za punkt honoru stawiał sobie, żeby Izayi było lepiej. Złapał więc za jego męskość, zwyczajnie zaczynając mu zwalać, powolnymi, ale dokładnymi ruchami.
     Izaya sapnął, czując to wszystko. Rozszerzył delikatnie nogi i wypchnął do góry biodra chcąc mocniej wszystko poczuć.
- Ne... Shizu-chan... - sapnął. - Co się dzieje w filmie? - W końcu siedział plecami do telewizora.
- Hmm, teraz...? - mruknął, ogarniając znów sytuację na ekranie. Jeszcze nic niezwykłego się nie działo... Ale jak coś dobrze przedstawić, to i dobrze wygląda. - Robi mu loda... - Nachylił się bliżej jego ucha, zniżając głos. - Liże od dołu do góry... - mruknął, przesuwając w ten sam sposób po nim palcami. - Ssie główkę... - powtórzył po filmie, przesuwając po jego czubku kciukiem, po czym znów złapał go w ciepłą dłoń. - I bierze go głębooko do ust... Dopiero zaczynają. - poinformował, odsuwając się nieco, żeby zobaczyć, jakie wywarł wrażenie. Film jeszcze nie był wart uwagi, choć aktorzy zapowiadali się dobrze...
     Izaya przełknął zaskoczony ślinę. Nie spodziewał się czegoś takiego.
- To może... Ne Shizu-chan zabawmy się dzisiaj mocniej~! - zaproponował odsuwając się od niego i schodząc z łóżka. Uklęknął przed nim. - Spróbujmy zagrać ten film, co? - Uśmiechnął się ściągając z blondyna spodnie. - Możesz opisać o co w nim chodzi? I co teraz robią? - Poprosił pozbywając się i bokserek blondyna. Zaraz później zaczął go lizać od dołu do góry, tak jak ponoć było w filmie.
- Mówisz...? - mruknął, nieco zdziwiony spoglądając na niego. To chyba ciężko będzie to odegrać... A miał ochotę opowiedzieć co innego, niż było na ekranie, ale sobie darował. Już jak to odegrają, to będzie coś... - Możemy spróbować... - mruknął, zerkając na film. Wplótł palce w jego włosy, siadając trochę bliżej brzegu, żeby było mu wygodniej.
     Podgłośnił, żeby Izaya lepiej słyszał, co się dzieje, ale żeby nie słyszeli sąsiedzi.
- Musisz wziąć go całego... - poinstruował go, czując dreszcz przyjemności na plecach. Zerknął na Izayę pożądliwym wzrokiem i znów na ekran. - Zwala sobie przy tym... - dodał, zerkając to na niego, to na film. Już sama ta sytuacja go nakręcała... A widok tego, jak gość wyciąga skądś schowany wibrator nieco go skonfundował... - Izaya... Masz jakieś "zabawki"...?
     Izaya dość grzecznie jak na siebie wziął całego blondyna do ust... czasami tylko zahaczając lub ocierając o niego zębami. Ot tak dla przekory.
     Po pogłośnieniu telewizora i tak usłyszał tylko sapanie i mlaskanie więc... w sumie nic nowego to nie wniosło. Przesunął rękę do swojego podniecenia zaczynając robić sobie dobrze. To było dziwne, ale mu się podobało.
     Chwilę później usłyszał brzęczenie. A zaraz potem Shizusiowe pytanie o zabawki. Pokiwał więc głową na tyle na ile mógł nie wyjmując członka blondyna z ust i ręką wskazał na szafkę stojącą niedaleko łózka.
     Shizuo bez słowa oderwał się na chwilę od tego widoku, tylko po to, by wynaleźć w szafce wśród różnych rzeczy wibrator i jakimś cudem lubrykant. Nie był aż tak okrutny, żeby mu go wkładać na sucho... Oblał dość obficie urządzenie i swoje palce. Zerknął na film, gdzie byli już krok do przodu.
- Podnieś trochę biodra... - nakazał, a z telewizora dało się słychać plask uderzania dłonią o pośladek i jęk. Shizuo zmarszczył brwi, nieco tym zdenerwowany. Może i on nie przygotował wcześniej Izayi, to nie od razu powód, żeby się niecierpliwić... Wsunął w niego od razu dwa palce, rozciągając go uważnie. Na tyle przynajmniej, żeby móc chwilę potem wsunąć w niego brzęczące i drżące w palcach urządzenie, zostawiając na wierzchu tylko kabelek od pilota. Dopchnął go palcem, chwilę potem ściskając jego pośladek.
- Nie wolno ci dojść. - padł z ekranu zasapany rozkaz. Shizuo zerknął rozbawiony na Izayę.
- Słyszałeś...?
- Okrutne. - mruknął na chwilę zaprzestając ssania główki Shizuo. - W takim razie... - Uśmiechnął się chytrze. - Tobie też nie wolno dojść~... I co ty na to? - zapytał wsuwając go sobie znów do ust, tym razem mocniej się na nim zaciskając i szybciej poruszając. Nie wiedział, czy drugą ręką nadal powinien sobie robić dobrze, ale póki co Shizuo nic nie mówił.
- Hę? To ty tu odgrywasz rolę dziwki... - Popatrzył na niego wyjątkowo łakomym wzrokiem i wzorując się na filmie podkręcił nieco wibracje. Jako, że na ekranie właśnie zaczynały się kolejne jęki, wpatrzył się tam ponownie. Tym razem sytuacja nieco się obróciła... - Oho... - Sapnął cicho, mimowolnie wraz z otworzeniem ust. - Przestał... I wszedł na łóżko... Zresztą sam zobacz...
- Co? Przestał?... Szybko... - mruknął otumaniony i niechętnie też przeniósł się na łóżko. Coż... Nie powie tego nigdy Shizuo, ale podobało mu się branie z dwóch stron... nawet jeśli to był tylko wibrator. - Jak to dziwką? - zapytał zdziwiony, wpatrując się w ekran. Cóż... Faktycznie tak to wyglądało gdy jego postać dostała klapsa za przestanie. - Niedobry ten mój pan... - stwierdził patrząc jak jego postaci ubierany jest jakiś pierścionek na przyrodzenie.
- Czas na karę. - dobiegło z ekranu.
- O...? - mruknął, przyglądając się poczynaniom "bohaterów" dzisiejszego seansu. Nie wiedział, że będzie mógł sobie aż tak używać... Klepnął go w pośladek z radością i  jakby nigdy nic zaczął grzebać znów w jego szafce. Przysiągłby, że brunet ma cały potrzebny arsenał... W końcu znalazł. Nasunął na jego członka coś w rodzaju obrączki, co miało powstrzymywać go przed dojściem i siadł tak, by Izaya widział ekran. Ścisnął jego pośladki, jednocześnie zasysając się mocno na jego sutku i skubiąc go lekko zębami.
- Teraz ty opisuj... - mruknął, skupiając się na widocznie stwardniałym, zaczerwienionym punkciku. Drugi zaczął dość niedelikatnie przyszczypywać i ugniatać palcami.
     Izaya przełknął ślinę. Przesunął rękę na krocze blondyna. Jego odpowiednik zwalał klientowi więc on też powinien, prawda?
- Zmienił wibrator... - burknął. - Na taki większy... Z wypustkami... I kazał... mu się zabawić przez chwilę samemu gdy się będzie rozbierał. - Zamknął na chwilę oczy mówiąc ostatnie słowa.
- Mhm... - Odsunął się od niego nieco, oblizując się lubieżnie. Czy on się zacinał...? No ładnie... W końcu sytuacja, w której mógł zobaczyć u niego nawet nikłe rumieńce... - Jak cię znam jesteś przygotowany...
- zamruczał, grzebiąc w szafce w dość interesujących poszukiwaniach. Miał... I to nawet podobny do tego filmowego... Shizuo pociągnął za kabelek, wyciągając z niego powoli wibrujące urządzenie. Nawilżył jednak zaraz to drugie i wsunął w niego stopniowo, widząc, jak przyrodzenie chłopaka drży lekko. Gdy w końcu go dopchnął, włączył jeszcze wibracje, stopniowo je podkręcając. Wstał, obserwując go, czy raczej wręcz pochłaniając wzrokiem. - Więc... Baw się, dopóki nie będę gotowy. - Był wręcz w szoku, że Izaya jeszcze to wytrzymywał... Jednak dzięki całemu temu podnieceniu zamiast stać i się gapić, zaczął się rozbierać, nie mogąc się pozbyć uśmiechu z ust.
     Izaya nie wiedział co robić. Czy skulić się i udawać że mu się nie podoba, czy chętnie rozłożyć nogi w oczekiwaniu na więcej i przy okazji wyjść na dziwkę. Spojrzał na ekran a widząc rozanieloną minę swojego odpowiednika zdecydował. Ułożył się wygodniej na łóżku i rozłożywszy nogi zaczął dodatkowo wkładać i wynajmować wibrujące urządzenie.
- Jak tak dalej pójdzie będę wolał wibrator od ciebie. -  rzucił kąśliwie, spoglądając na obnażonego już blondyna. Bezczelnie zaczął wgapiać się w jego stojącą męskość. Oblizał się.
- To urządzenie zamiast mnie...? Nie zakładałbym się... - wymruczał, podchodząc i odbierając mu urządzenie z rąk. Pochylił się nad nim i zerknął na telewizor, po czym wyciągnął z niego wibrator, a zaczął zastępować go czymś większym.
- A-a! J-jest ogromny! Ach! - Shizuo o mało nie parsknął śmiechem, słysząc kolejne jęki z telewizora. Ledwie się przed tym powstrzymał...
- No, Izaya...? Czemu ty nie jęczysz? - Złapał go za biodra, wsuwając się gwałtowniej.
- To że ktoś nazwie marchewkę bakłażanem wcale nie sprawi, że się nim stanie - odpyskował mu z drwiącym uśmiechem. - A tak a'propos warzyw to przed następnym stosunkiem jesz ananasa. - stwierdził i nie przyjmował odmowy.
     Słysząc z telewizora kolejne jęki tylko parsknał śmiechem.
- Marchewka? Poważnie? - spytał złośliwie i gwałtownym ruchem wszedł do końca. - Ananas...? Po co? - mruknął, sięgając ponownie po wibrator. Niech sobie poczeka... Zerknął na film i włączył zabawkę, zaczynając przesuwać nią po jego przyrodzeniu. Jak sam słyszał w filmie chłopak na dole wyjątkowo sugestywnie prosił, żeby zająć się nim dalej. - Chyba nie posuniemy się dalej... – skomentował rozbawiony, wpatrując się w obręcz na podnieceniu bruneta. Albo on ulegnie i zacznie prosić, żeby go wziął, albo Shizuo się złamie i zrobi to pomijając filmowy krok...
- Spora marchewka. - zgodził się czując, jak głęboko Shizuo jest. - A po tym ananasie zrobię ci loda... Chcę sprawdzić czy sperma będzie słodsza~... - zachichotał, co przerwało sapnięcie gdy poczuł ruch na członku.
- Prosić?  - To mu się nie podobało. - A która dziwka niby prosi? - fuknął wypychając biodra, żeby nabić się mocniej na kochanka. - To ty powinieneś prosić o wejście, o spuszczenie się, o zabawki, o wszystko a nie ja! No chyba że szastałbyś kasą, a oboje wiemy, że jej nie masz~...
- ... - Chciał mu powiedzieć, że nie będzie słodsza, bo musiałby całkiem zmienić dietę, żeby taka była... ale po co mu to mówić? Więcej przyjemności dla niego. Otrząsnął się jednak zaraz z głupich myśli, dając sobie spokój. Myśleć w takiej chwili... - Sam chciałeś grać. - przypomniał mu ciszej i zsunął zabawkę na jego jądra. Zaraz jednak odłożył ją na bok, przysuwając go bliżej, trzymając za biodra. Ile miał czekać? Nachylił się nad nim, wychodząc i znów wchodząc w niego dość szybko w całości. Zaczął się dość gwałtownie poruszać, jak było na filmie. Przy tym korzystając z chwili jego nieuwagi zrobił mu okazałą malinkę na szyi, to już nie w zgodzie z fabułą. Niech się potem męczy z zakrywaniem tego...
- Właściwie~ ... - zastanowił się, chętnie poruszając biodrami w rytm Shizuo. - O co ja mam cię prosić jak już we mnie jesteś...? - sapnął czując, że blondyn podrażnił jego prostatę. - Mam ananasa. - dodał po chwili. - Jak zostaniesz do rana to spróbujemy po śniadaniu. - zaplanował, nie bardzo przejmując się zdaniem blondyna. Najwyżej wmusi w niego ten owoc.
- O poruszanie... Trochę... Za późno. - sapnął, dociskając jego biodra, żeby wchodzić do końca. Teraz nie bardzo skupiał się na filmie, zbyt skupiony na tym, że jest mu przyjemnie tak, jak jest. Zamruczał z zadowoleniem, starając się znów trafić w jego czuły punkt. - Do rana...? Nie będziesz miał siły się podnieść... - parsknął i mimowolnie zerknął na ekran, zaciekawiony, co u nich, prócz głośnych, już nieco schrypniętych jęków. To musiało być wyreżyserowane... Z pewnością był lepszy niż ten aktor, a Izaya tak nie jęczał. No, ale to Izaya... Warknął coś, widząc, że na filmie zwalniają tempo. To mu się wcale nie podobało... Kontynuował, a żeby Izaya nie odwracał wzroku i nie zwracał chwilowo uwagi na film, zaczął go dodatkowo pobudzać ręką, szturchając przy tym obrączkę.
- Ne, co zrobili na filmie, że tak warknąłeś? - Zaciekawiony chciał odwrócić głowę, ale Shizuo przyspieszył tak gwałtownie, że pociemniało mu przed oczami. Dodatkowo zaczął go pobudzać. Żeby nie krzyczeć Izaya musiał wbić paznokcie w plecy blondyna co było równoznaczne z przytuleniem go. Sapał mu głośno w kark.
     Shizuo uśmiechnął się, mimo tego, że na jego plecach właśnie powstawały małe ranki od paznokci Izayi. Przynajmniej mógł być pewien, że jeszcze przez dobrych kilka chwil nie będzie w stanie ustać na drżących nogach... Szturchnął raz jeszcze obrączkę, unosząc ją odrobinę do góry, a potem znów wkładając na miejsce. Czuł, że Izaya mimo niej jest już mokry. Sam zresztą najchętniej by doszedł i powstrzymywał się od tego resztkami silnej woli. Zbliżył się do jego ucha, posapując.
- Będzie bolało, jak nie dojdziesz... - wymruczał z zadowoleniem go o tym informując. - Ale już tym razem musisz poprosić, żebym to zdjął... Tak ładnie, jak na filmie. - dodał i zacisnął zęby, żeby sobie tego nie wyobrażać i nie dać jeszcze ujścia napięciu gromadzącemu się w podbrzuszu.
- Jak to zdejmiesz to dojdę i skończymy... - wysapał. - A film trwa jeszcze przynajmniej dwie godziny~... - poinformował go, zaciskając się na Shizuo. - Odgrywamy całość jasne? - szepnął mu do ucha i przygryzł je delikatnie nie chcąc jęknąć. Naprawdę by już doszedł, ale chciał mieć więcej zabawy.
- Słabo, skoro dajesz radę tylko raz... - prychnął i przestał go pobudzać, zamiast tego sam pchnął raz jeszcze i wyszedł, żeby spuścić się na jego brzuch. Odetchnął powoli i znów na niego popatrzył. - Jasne... Wytrzymam dużo więcej, niż ty. - prychnął i uśmiechnął się wyzywająco.
- Ho~?- Izaya opadł na łózko gdy Shizuo z niego wyszedł.  Wiesz~... - Zaczął rysować coś palcem w spermie na swoim brzuchu. - Trochę kiepsko~... Twoja marchewka wygląda jakby na zwiędłą~... - poskarżył się i pstryknął w nią blondyna. - Musimy chyba pomóc jej odżyć nie? - Wyszczerzył się wrednie do blondyna.
- To ją ożyw... - Usiadł na łóżku i wyprostował nogi, dając mu pełen dostęp. - Tylko najpierw wypadałoby ją umyć, nie? - Uniósł brwi, spoglądając znacząco na swoją męskość. - Proszę, "marchewka" czeka. - parsknął, czekając tylko, aż się przybliży.
- A co ja królik? - zapytał, jednak się przybliżając i biorąc do ręki męskość blondyna. - Przesiądź się jakoś... Jak się położę, znów pobrudzę pościel. - mruknął. W końcu... miał cały biały brzuch.
- Też masz problemy... - Podniósł się do klęczek i wsunął dłoń w jego włosy, przyciągając go bliżej. - No, króliczku... Smacznego.
     Izaya wylądował na rękach z twarzą w przyrodzeniu Shizuo. Teraz to faktycznie siedział jak królik... Wzruszył ramionami i zaczął dokładnie wylizywać swoją marchewkę myjąc ją... głównie na czubku, bo tam była zadziwiająco brudna. - Ne Shizu-chan~... - zaczął w przerwie między liźnięciami. - A nie powinniśmy jej obrać? - zapytał rozbawiony, lekko szarpiąc wargami za skórkę. W końcu nie chciał mu nic zrobić... Kto by się cieszył z zepsutej marchewki?
     Heiwajima nie odpowiedział, tylko zaczął przeczesywać mu włosy palcami, powiedzmy "w nagrodę" za to, że jego męskość znów zaczęła się podnosić przez to, co robił.
- Więc gramy film do końca, tak...? - Zerknął na ekran, żeby się rozeznać w sytuacji u nich. Te dwie godziny z pewnością będą bardzo długie... - To chyba będziesz mi musiał mówić "panie", jak on... - zauważył, wskazując ekran.
- Panie? - zdziwił się i podniósł głowę spoglądając na film. Jednak Shizuo szybko znów go pociągnął w dół, żeby dokończył. - Króliczki nie mają panów... dbają tylko o swoje marchewki~! - wyjaśnił, wkładając sobie całe przyrodzenie do ust i zaciskając się na nim. Ręką zaczął delikatnie poruszać po swojej męskości starając się zdjąć pierścionek.
- Brak ci króliczych uszu. - mruknął, odwracając od niego widok na telewizor. - I miało być jak na filmie... A może nie umiesz grać tak jak on i próbujesz to zamaskować, co? - zakpił, obserwując, jak na ekranie chłopak jest zmuszony postawić swojemu "panu" w podobny sposób. To się nazywa wyczucie...
     Izaya siedział cicho, mocno i głęboko biorąc swoją marchewkę. Chciał, by była jak najokazalsza. Pierścionek zsunął ze swojego przyrodzenia i ukrył w dłoni.
- Dobrze Shizu-chan. - Wyszczerzył się wrednie patrząc na prężącą się męskość. - Marchewka stojącą na baczność jako straż przednia już jest~... Teraz damy ci królewski pierścień~... - zachichotał, wkładając wcześniej nie pozwalające mu dojść metalowe kółko na blondyna. - No teraz Shizu-chan-sama będzie oceniony przez wiernego poddanego. - Ukłonił się zamaszyście i zeskoczył z łóżka. Skierował się do szafki i wyjął drugie kółko, zakładając je sobie. - Po drugim dojściu będziesz bezużyteczny. - mruknął widząc, jak Shizuo próbuje z siebie zdjąć zabawkę. - A przecież gramy do samego końca~...
- To cholerstwo jest ciasne... - warknął, chcąc ściągnąć rozciągnięte chyba do granic kółko. Nie jego rozmiar, zdecydowanie... Warknął, odwracając na chwilę swoją uwagę od kółka, a przenosząc ją na Izayę. - Nie byłbym bezużyteczny... Ale jak wolisz cierpieć dłużej... - Uśmiechnął się złośliwie i przyciągnął go do siebie na łóżko. Całe dwie godziny...? Posadził go sobie na biodrach, kładąc się i pobudzając go ponownie. - Możemy kontynuować. - Wskazał podbródkiem telewizor, gdzie chłopak sam się nabijał na swojego kochanka. - Kajdanki też ci załatwić...? Czy może ich nie masz?
     Izaya uśmiechnął się rozochocony i wskoczył na blondyna zaraz nakierowując ręką jego członek na swoje wejście i nabijając się mocno. Po chwili zaczął sam się poruszać. Najpierw wolniej, później przyspieszył.
- I jak? Króliczek ładnie skacze?- Zachichotał. Słysząc o kajdankach nie przerywając ruchów biodrami przechylił się w tył starając się dosięgnąć szafki. Na próżno. - Ne Shizu-chan-sama może przesuniesz się trochę, to wyjmę nadal sobie wesoło kicając~... - zaproponował.
- No, pięknie skaczesz... - parsknął, łapiąc go za biodra i nabijając na siebie mocniej. Z tym pierścieniem było dziwnie... Szczególnie w gorącym i wilgotnym wnętrzu Izayi, jakoś... inaczej. Przytrzymując go, przesunął się nieco do jego szafki, żeby mógł sięgnąć. Otworzył nawet drzwiczki, drugą dłonią masując jego pośladek.
     Izaya zadowolony ze współpracy wygiął się znów starając złapać kajdanki.
- Ups... to nie one. - mruknął, wyjmując na łóżko jeszcze jeden wibrator. - Tak się nie da~... - jęknął zdenerwowany lekko tą odległością szafki od miejsca w którym się pieprzyli. - Ne Shizzy przewróć mnie na plecy, a sam klęknij inaczej nie sięgnę, bo złamiemy marchewkę~... - poskarżył się.
- Ych... Nie da się jej złamać, ale wiem o co chodzi... - mruknął i przewrócił go na plecy, samemu klęknął i zaczął grzebać za kajdankami. - Niezły zapas... - mruknął, popychając go biodrami tak, by podsunął się jeszcze dalej na łóżku.
- O tak jest dobrze~! - Przeciągnął je palcami za łańcuszek do brzegu szafki. Udało mu się je pewniej złapać i wyjąć. - No to teraz~... - zamruczał zapinając jeden koniec na wciąż grzebiącej w szafce ręce blondyna. - Spróbujemy się zabawić nieco inaczej~... - wymruczał z chorą satysfakcją przeciągać kajdanki przez przerwy w ramie łóżka i zapiął drugą dłoń blondyna unieruchamiając go tym samym. Gdy tylko to zrobił przestał się poruszać i wysunął z siebie Shizuo. Odwrócił się do niego tyłem i zaczął grzebać w szafce. - Gdzieś tu miałem pejcz i wibrator specjalnie dla unieruchomionego potworka~... A i obroża się znajdzie. - zachichotał.
- Serio...? - rzucił niedowierzająco, po czym prychnął. - Spróbuj... Tylko stracisz dobre kajdanki. - zauważył, przeciągając powoli łańcuszkiem po ramie łóżka. Zerknął na wibrator obok. Jego cierpliwość miała się na wykończeniu wraz z marnowaniem czasu na bezsensowne poszukiwania...
- Chyba zaryzykuję... Tak jak ten gościu w filmie. - rzucił wiedząc, że blondyn teraz tego nie zobaczy. Sprawnym ruchem przyczepił wibrator do penisa blondyna a sam stanął nad nim uśmiechając się wrednie - Dziwce też się coś od życia należy~... Najlepiej lodzik, bo już mi trochę gorąco. - mruknął, ciągnąc blondyna za włosy by otworzył usta, a gdy w końcu to zrobił wpakował tam swoje przyrodzenie. - Ciesz się, że nie mam możliwości, żeby się spuścić. - dodał władczo.
- Hmh... - prychnął na to brutalne traktowanie, mrożąc go wzrokiem. Czy też spalając, jak kto woli... Po prostu w myślach zabił go już ze dwa razy. Chciał się odezwać, a ten tak to wykorzystywał...? Przygryzł go lekko, ciekaw, co będzie próbował zrobić. Jednak łańcuch od kajdanek był już napięty i gotowy do zerwania... Nie będzie robił, co mu każe.
     Izaya sapnął zaskoczony czując ugryzienie. Mimo to nie zamierzał przerywać.
- Ne Shizu-chan-sama, albo zrobisz to samemu, albo ci pomogę...Choć nie gwarantuję, że nie uszkodzę przy tym twoich pięknych usteczek, więc jak będzie? - zapytał rozbawiony. Wiedział, że mu się za to dostanie, myślał nawet czy Shizuo byłby zdolny mu go odgryźć ale... i tak chciał to zobaczyć.
     Shizuo obrócił głowę, jednocześnie przerywając łańcuch i wykrzywiając lekko ramę łóżka. Zwalił go z siebie i przycisnął do łóżka. Oderwał kawałek łańcucha, związując mu ręce.
- Nikt cię nie uczył, że nieposłuszne dziwki się każe? - warknął, naprawdę zirytowany i zabrał wibrator, wsuwając go w niego. Od razy włączył na max'a, przytrzymując wciąż jego ręce.
- Hę? Co? Shizu! - jęknął, niedelikatnie przygwożdżony do łóżka. Próbował szybko zabrać ręce, ale Shizuo zdążył już je unieruchomić. - Tego nie było w filmie! - poskarżył się, wiercąc. Czując wibrator rozłożył tylko chętnie nogi. - Jak to ma być prawdziwa kara daj ten większy... Albo swoją marchewkę. - zaproponował.
- Nie było, ale jest u nas... - warknął, wsuwając w niego dwa palce i popychając wibrator głębiej, tak by miał chociaż szansę dotknąć jego czułego punktu. - A jeśli chcesz więcej... Zasłuż sobie... – prychnął i wychylił się do jego szafki. W końcu wyciągnął coś podobnego do członka, co nie wirowało. Wsunął mu to w ręce i puścił je, przytrzymując go jednak na łóżku. - Mi byś się pewnie odpłacił ugryzieniem, więc z tym zrób coś, żeby mnie zachęcić. - Uśmiechnął się krzywo, czekając, czy wpadnie na pomysł, co powinien zrobić.
- Ne Shizu-chan jak się mam tym zabawić? - mruknął rzeczowo, machając nową zabawką. - To pozwól mi wyjąć wibrator, oba naraz będzie ciężko... - Podrapał się po głowie. - Jeszcze urwiemy kabelek od wibratora i co wtedy? Twoja marchewka się nie zmieści...
- Nie, nie o to chodzi... - mruknął. Skoro mógł sobie pofantazować... Chwilowo pomijając zasady filmu... Złapał za jego podbródek, zmuszając go do otwarcia ust. - W ten sposób mnie pobudź... Ale nie chcę, żebyś odpłacił mi się ugryzieniem, więc chwilowo będę tylko patrzył. - oznajmił, przesuwając dłonią po jego brzuchu. Po chwili jakby z nudów zaczął przyszczypywać i lekko ściskać jego sutek, w oczekiwaniu na przedstawienie.
- Może i nazywasz mnie królikiem, ale tej marchewki chrupać nie mam zamiaru. - wyjaśnił mu. - Wolałbym wycisnąć z niej sok~... O w ten sposób. - mruknął, zaraz łapczywie wkładając sobie przedmiot i zaczynając go ssać.
     Blondyn przyglądał mu się dość łapczywie chłonąc te widoki. Potarł mocniej wystający punkcik na jego klatce piersiowej, raczej odruchowo się nim bawiąc. Izaya wyglądał, jakby naprawdę podobało mu się coś takiego... Przygryzł wargę, zerkając na wychodzący z jego wejścia kabelek. W sumie co mu szkodzi zrobić mu niespodziankę... Rozsunął jego pośladki, jednocześnie przytrzymując kabelek. Nakierował stojącą wciąż męskość na jego wejście i dość ostrożnie wsunął się do środka, aż wyczuł wibrator. W ten sposób popchnął go dalej, dość powoli, żeby nie zrobić mu krzywdy i obserwował go, chcąc widzieć kiedy silne wibracje dotrą do jego prostaty.
     Izaya chętnie rozszerzył nogi jeszcze bardziej, pozwalając Shizuo wkładać mu głębiej zabawkę. Jednocześnie nie zaprzestał łapczywego ssania i lizania gumowego przyrodzenia w ustach. Podobało mu się coś takiego... Jakby był brany na dwa fronty... Chyba naprawdę miał w sobie coś z dziwki.
     Heiwajima pchał zabawkę aż do oporu. Żałował, że nie może już zwiększyć wibracji, ale to chyba i tak było sporo. Spodziewał się jakichś jęków, ale chyba niekoniecznie się dało z tą zabawką w ustach... Shizuo otrząsnął się tylko na chwilę, dopuszczając do siebie jakieś bodźce zewnętrzne, słysząc kolejną z bardzo krótkich wypowiedzi z filmu.
- Proszę... Proszę, włóż go... ach! Głębiej...!
     "Głębiej się nie da" pomyślał odruchowo i uśmiechnął się głupio. Tu mieli dużo lepiej, niż w filmie... Chociaż cholera... Tak bardzo chciał się teraz na niego spuścić, tak dla samej ulgi... Dość niepostrzeżenie zdjął pierścień i zabrał mu zabawkę, przyciągając go za to do swojego członka, żeby się nim zajął.
- Bierz go tak głęboko jak możesz. - nakazał władczym tonem. Skoro grali... Kto mu zabroni?
-Wymień wibrator, na ten większy - rzucił mu tylko, już zabierając się za jego członka. Włożył go, tak jak Shizuo prosił. Czuł go nawet w gardle, ale rozochocony nie miał zamiaru protestować, starał się go sobie wepchnąć jeszcze głębiej.
- Potrzeba ci tego...? - mruknął, łapiąc go za włosy. Odciągnął go nieco i znów przybliżył do swojego przyrodzenia. - Mało ci pieprzenia z jednej strony...? - Zaczął szybciej poruszać jego głową, dogadzając sobie, jednak starając się nie posunąć się za głęboko, żeby się nie zakrztusił. Na chwilę tylko zwolnił, żeby zdjąć z niego pierścień. - Możesz sobie ulżyć... Jeśli cię to podnieca... - Sapnął, przymykając jedno oko. Jemu już wiele nie było trzeba, sam widok takiego Izayi wystarczył...
     Shizuo używał sobie na nim  mocno, jednak Izayi to się podobało. Czuł jak rozrywane są jego kąciki ust Mimo to chętnie sam poruszał głową czując jak blondyn wbija mu się coraz głębiej w gardło. Słysząc nad uchem sapnięcia blondyna, czując jego ręce szarpiące go za włosy nie wytrzymał i zaczął dogadzać sam sobie ręką. Drugą przesunął po pościeli w poszukiwaniu pilota do wibratora. Niestety pokrętło miało już moc na maximum.
     Shizuo pociągnął jeszcze kilka razy, a w końcu czując nieznośne gorąco odsunął go całkowicie od swojego członka i spuszczając mu się wszystkim, co dotąd powstrzymywał, na twarz. Oblizał się perwersyjnie, pociągając go za podbródek do góry, żeby spojrzeć na jego zabrudzone ciało. Musnął językiem zakrwawiony kącik jego ust, jednocześnie łapiąc za kabelek i wyciągając z niego zabawkę. Jeszcze mu się za to odwdzięczy...
     Izaya widząc, że Shizuo szczytuje chętnie nadstawił ręce i otworzył buzię, mimo to większość i tak wylądowała mu na twarzy. Szybko zlizał pozostałości Shizuo z ust i okolic. Uśmiechnął się do blondyna.
- A normalna osoba po prostu dałaby mi klapsa. - Wyszczerzył się zaraz po tym zaczynając zlizywać sobie spermę blondyna z palców. Jęknął z zawodem gdy wyciągnięto z niego zabawkę. - Shizuś~... Ja nadal... - Pokazał na swoje wciąż stojące podniecenie.
- Od kiedy to ja jestem "normalny"...? - parsknął i zerknął na jego "problem". Niemały problem... - Nadal nie możesz się spuścić...? - mruknął, paroma ruchami palców rozwalając łańcuch, którym go wcześniej związał. Po tym rzucił go na łóżko i sięgnął po nawilżoną wcześniej przez Izayę zabawkę, wsuwając ją w niego od razu. Jemu chwilowo "marchewka" opadła, więc musiał odpocząć... Zaczął poruszać dłonią w tym samym rytmie, co zabawką, żeby w końcu brunet też spuścił nagromadzone napięcie.
     Izaya chętnie poruszył biodrami powiększając swoją przyjemność. Wpatrywał się roziskrzonym wzrokiem w sprawiającego mu przyjemność blondyna. To, że blondyn wpatrzony był w jego biodra tylko bardziej go nakręcało. To była miła odmiana, że to jemu sprawiana jest przyjemność. Westchnął głośno szczytując i rozlał się obficie przypadkowo tryskając też odrobinkę na włosy Shizuo, nim ten się odsunął. Izaya oddychał ciężko, leżąc plackiem na łóżku i uspokajając się po orgazmie. Zmęczony wpatrzył się w ekran na którym film leciał własnym, innym od nich torem.
- Ne Shizu-chan ja chcę tak! - mruknął, wskazując palcem na telewizor. Nadal nie miał dość zabawy.
     Shizuo spoglądał na niego i jego unoszącą się i opadającą klatkę piersiową, przysuwając dłonią po włosach, żeby pozbyć się w większości tego, co na nie spadło. Na jego słowa odetchnął wolniej i zerknął na film. Sam nie miał jeszcze dość, Izaya zazwyczaj nie zaspokajał go aż tak porządnie jak teraz...
     Film, jak na dobrego pornosa przystało, pokazywał powolną wędrówkę kamery nagrywającej za wszystkich stron ocierające się o siebie ciała kochanków i wyuzdane pocałunki. Wpatrzył się chwilę nieruchomo w ekran, nim zorientował się, o co chodzi Izayi. Ten dominujący stał, przytrzymując chłopaka bez żadnej ściany i w ten sposób się w nim poruszał. Blondyn rozejrzał się i założył Izayi ponownie pierścień, żeby się za szybko nie zmęczył, i dość niechętnie, ale sobie też nałożył, po czym pociągnął chłopaka za rękę, zmuszając, żeby usiadł. Przyciągnął go do siebie, łapiąc dokładnie i tak z nim wstał. Nie omieszkał jednak klepnąć go w tyłek, gdy Izaya oplótł go nogami.
- Teraz już grasz według scenariusza...? - upewnił się, stawiając się dość szybko do pionu i przysuwając do szparki Izayi, drażniąc go, ale nie pozwalając się nabić. Nie, dopóki nie powie czegoś w zgodzie ze scenariuszem... Czy raczej zachowaniem swojego odpowiednika. – Więc musisz zrobić co on by zrobił... - Wskazał głową ekran telewizora.
     Izaya zaśmiał się rozbawiony i ciaśniej oplótł blondyna nogami, jednocześnie zarzucając mu ręce na plecy. Nie spodziewał się, że blondyn spełni jego kaprys.
- Chcę udowodnić, że Shiu-chan-sama jest najsilniejszy i da radę utrzymać mnie w tej pozycji dłużej niż jakiś aktorzyna... mylę się? - Uśmiechnął się do niego wrednie. To była jawna prowokacja, i Shizuo na pewno też ją zauważył, ale to nie ukrywanie jej było celem bruneta. Zbyt dobrze wiedział, że blondyn będzie i tak bronił swojej dumy. Przysunął się do ucha Shizuo i wymruczał do niego: - Spraw żebym jęczał szczytując.
- Będziesz jęczał jeszcze zanim zachce ci się dochodzić... - prychnął, uśmiechając się. Rozsunął jego wejście i nabił go na siebie jednym, szybkim ruchem. Docisnął go do siebie, łapiąc pod pośladkami. Nawet trzymając go w ten sposób wytrzyma z pewnością dłużej, niż jakiś aktorzyna... Izaya też to wiedział, nie było nawet potrzeby udowadniać. Podniósł go, łapiąc mocniej i rozsuwając palcami jego pośladki, po czym znów zaczął go na siebie nabijać.
- Mam cię Shizu-chan. - Uśmiechnął się do niego sapiąc. - Marchewka weszła do króliczej norki~... A poza tym to cię pobrudziłem. - dodał pokazując mu język. Wiedział, że Shizuo tego nie lubił. Nie lubił być brudny, ale Izayę mógł brudzić non stop.
- Zauważyłem... - mruknął, łapiąc go bardziej za biodra i podnosząc, a potem dociskając do siebie. Spróbował przyspieszyć, co w tej pozycji było dość trudne. Jednak się udało... - Za to ty naprawdę wyglądasz jak dziwka po upojnej nocy... - wymruczał, nadzwyczaj dumny ze swojego dzieła. - Dobrze ci, Izaya...? Śmiało, możesz to wykrzyczeć światu... Głośno.
     Izaya tylko się zaśmiał.
- Nie, nie tak Shizzy~... Jak chcesz przyspieszyć to ugnij lekko kolana i mną potrząśnij jak shake'iem. A właśnie wypiłbym sobie shake... Takiego waniliowego. - rozmarzył się, kompletnie ignorując tekst o krzyczeniu. Po co miał mu sprawiać przyjemność? Było dobrze, prawda, ale tak Shizuo mógł się postarać bardziej, a nie już spoczywać na laurach.
- "Dziwka po upojnej nocy" mówisz~... - westchnął, odchylając głowę w tył. -  Cóż, przynajmniej mój jedyny klient jest zadowolony~! - mruknął.
- Wygląda na to, że jak ma się dziwkę na własność, robi się wymagająca... - parsknął i tak jak radził Izaya ugiął lekko nogi, po paru ruchach dostosowując to zginanie i prostowanie nóg do poruszania się w nim. Tak przynajmniej wchodził głębiej nieco łatwiej... Chociaż bolało go nieco, że sam na to nie wpadł, a musiał słuchać jego... - Niewygodnie... - warknął w końcu do siebie. Aktorzy wytrzymywali krócej, bo to wcale nie było tak satysfakcjonujące, jak być powinno...
- Mnie tam się podoba. - mruknął, chętnie poruszając tyłkiem. - To śmieszne jak robisz przysiady zamiast sobie pomóc i zacząć mną podrzucać jak galaretką~... - zachichotał. W pewnych chwilach, zwłaszcza gdy blondyn odkrywał coś nowego był taki cudnie gapowaty.
- Ygh... - warknął, zatrzymując się i podchodząc z nim do jednej z szafek. - Starczy, to wkurzające... - Odgarnął z niej jakiś zeszyt i posadził go, czy raczej na wpół położył na niej, od razu pchając mocniej biodrami, żeby nie ważył się protestować. Czy chwilowo w ogóle jakoś komentować... - A na przyszłość... Nie... pouczaj... - wywarczał, wchodząc mocniej. Stabilne podłoże to zupełnie co innego...
     Izaya syknął gdy przy którymś z mocniejszych pchnięć uderzył głową o ścianę.
- Zmień szafkę... Ta jest za mała... Albo najlepiej chodźmy na stół w jadalni. - mruknął, rozmasowując uderzone miejsce.
- Chętnie... - mruknął, podtrzymując go, żeby tym razem nie uderzył w ścianę. Zerknął jeszcze jednak na film. - Ale tego tam raczej nie przeniesiemy... - zauważył, podnosząc go i kierując się do biurka. Tyle mu musi starczyć...
- Oni też na stole? - zapytał zdziwiony, oglądając się na ekran. Rozłożył szerzej nogi i uśmiechnął się zapraszająco jak postać na ekranie. - Masz, ale tego co on mówi nie powtórzę. - stwierdził hardo.
- Czemu nie... Miałeś chyba grać? - Położył dłoń na jego kroczu, pocierając palcami jądra bruneta. Nie poruszał się, jeszcze nie...
     Izaya warknął pod nosem ale nie mogąc się doczekać, aż Shizuo się ruszy i zajmie nim na poważnie w końcu skapitulował.
- Weź mnie najmocniej jak tylko potrafisz. - zażądał. - Wsadź go do samego końca, a będę jęczał ci w ramionach. - powtórzył suchą kwestię z filmu i przewrócił oczyma zdegustowany. Nie mogąc się doczekać, aż blondyn się nim zajmie sam zaczął poruszać tyłkiem. - Jak sam nie chcesz to daj mi coś wsadzić... Mój Shizu-chan już jest zmęczony? - zadrwił, czego już nie było w filmie, ale nie potrafił się powstrzymać.
- Nie jestem zmęczony... Ale jeszcze sporo filmu przed nami... Dbam żebyś odegrał go dobrze. - stwierdził, starając się ukryć lekki uśmiech. Po tym znów ściągnął i odrzucił gdzieś ten wkurzający pierścień. Przyciągnął Izayę bliżej, zerkając na film również nachylił się nad nim i odgrywając swoją rolę nachylił się nad jego uchem, wchodząc w niego twardo. - Obsłużę cię jak nikt inny, więc trzymaj się mocno. - powtórzył, zaczynając znów porządnie rozpychać jego wnętrze. Przy tym zajął się nim dobrze, pobudzając ręką i zasysając skórę na jego klatce piersiowej. Zaczynał się cieszyć tym wczuwaniem się... Tak łatwo nie odpuści mu tej reszty czasu.
- O tak~!!! - westchnął Izaya, czując przyjemne rozpychanie. Ręka Shizuo na członku, usta na sutku i mógł krzyczeć z rozkoszy. Przygryzł więc wargę. - Sz... Szybciej... Pa-panie... - burknął niezadowolony, jednak jego postać mówiła właśnie to, a oni mieli grać.
     Zgodnie z życzeniem blondyn przyspieszył, a nawet sprawił, że biurko skrzypnęło, jak stół na filmie. Wziął oddech i przygryzł lekko jego sutek, zaraz przenosząc się na jego szyję.
- Dobrze ci...? - powtórzył po swojej postaci, zadowolony, że to akurat ta kwestia. - Powiedz, jak bardzo dobrze ci z twoim panem...
     Wzrok Izayi pytał "Naprawdę muszę to robić?", jednak nie mógł nic powiedzieć... Sam wybierał film i proponował zabawę.
- Z moim panem jest najlepiej, mógłbym się z nim kochać cały czas. - zapewniła ochoczo postać na ekranie, a Izaya powtórzył po niej rozbawiony. - Shizu-chan to niewyżyty seksoholik, więc kwestia w sam raz. - dodał od siebie.
- ...Nie wypuszczę cię z objęć jeszcze długi czas, więc będzie wiele okazji... - zapewnił sucho, mierząc telewizor spojrzeniem "Co za debil to wymyślił?". Jednak i tak powtórzył, co odbił sobie jeszcze mocniejszym pchnięciem. Specjalnie próbował ustawić się tak, by trafić znów w jego prostatę. - To chyba dobrze, że znalazłeś w końcu kogoś równego sobie... nie? - prychnął i przygryzł płatek jego ucha, przyspieszając też ruchy dłoni i ściągając mu szybko pierścień. – Mnie przynajmniej pieprzenie cię bez limitu się nie znudzi...
- Dobrze to słyszeć. - westchnął z ulgą, gdy zdjęto mu pierścień. Rozłożył szerzej nogi, żeby Shizuo mógł wejść głębiej. Usłyszał jak uke na ekranie coś krzyczy. Spojrzał na Shizuo. - Czy mam krzyczeć "O tak, to tu!" jeśli to wcale nie tu?
- Nie... Możesz się wczuć i powiedzieć... jak to będzie tu... - Wyprostował się nieco, żeby móc łatwiej odnaleźć ten odpowiedni kąt. Raz po raz uderzał w jego aksamitne ścianki w skupieniu, chcąc w końcu doprowadzić go do takiego szaleństwa, by doszedł, krzycząc z rozkoszy. Chociaż u Izayi aż tak łatwo nie było... jak w tym filmie na przykład.
- Hm? .. - Izaya wypchnął biodra i hmknął, gdy Shizuo po raz kolejny w niego wszedł. - Minimalnie na prawo i maksymalnie mocno. - stwierdził czekając, aż tak się stanie. - Ale skoro ci pomagam nie będę krzyczał. - Pokazał mu język.
- Nie prosiłem o pomoc... - Zmrużył lekko oczy i tak jak mówił mocno i szybko wszedł znów do środka, celując trochę bardziej na prawo. Zapamiętał dobrze ten kąt na wszelki wypadek. Zmusi go do jęków...
     Izayi na moment pociemniało przed oczami. Otworzył usta, jednak nie jęknął. Uspokoił się i po krótkiej chwili oplótł Shizuo nogami.
- Tam, tak tam mistrzu! - Westchnął błogo sam się nabijając na "marchewkę".
     Widząc jego reakcję Shizuo przytrzymał szerzej jego nogi, pocierając dodatkowo kciukiem jego męskość. Chciał już go doprowadzić do kolejnego spełnienia...
- Możesz krzyczeć... - mruknął, znów ustawiając się odpowiednio. –  Krzycz, jak ci dobrze... - dodał, przyglądając mu się z pożądaniem. - Jeszcze raz. - sapnął całkiem twardy, wchodząc w niego tak samo jak poprzednio, raz za razem.
- Mogę... nie muszę krzyczeć. - Zacisnął zęby, starając się powstrzymać jęk i uśmiechnął się wrednie do Shizuo. - Tak łatwo to nie ma, wiesz~?
- Wiem... Ale mógłbyś... - Zacisnął zęby, nieco desperacko starając się znów uderzyć we właściwy punkt. Długo nie mógł się powstrzymywać... Wykonał ostatnie już pchnięcia, nabijając go przy tym na siebie.
- Jesteś okropny. - Sapnął i jęknął cichutko, dochodząc razem z Shizuo. Opadł zmęczony na biurko, czując jak blondyn się w nim rozlał. - Mogłeś chociaż wyjść... - poskarżył się niechętnie, sięgając ręką do swojej dziurki.
- Nie ma mowy... - mruknął, wychodząc z niego z lekkim uśmiechem. Wpatrzył się w jego wejście i przesunął po zabrudzonej skórze palcem, ocierając to zaraz o jego udo. - Nie podoba ci się...?
     Jak na zawołanie z telewizora wydobył się kolejny przeciągły jęk.
- Wypełnij mnie... Całego...
     Zerknął znów na ekran, obserwując, jak aktorzy tam dochodzą. Teraz już to nie robiło takiego wrażenia jak na początku... Oglądał jeszcze chwilę jak dyszą, czekając na dalsze akcje do odwzorowania. Jednak niespodziewanie ekran zrobił się po prostu... czarny. A film ponoć dalej leciał. Zmarszczył brwi, zerkając na Izayę.
- To planowana przerwa, czy co? Wiesz coś o tym...?
- Lubię jak dochodzisz na mnie, nie we mnie... chyba, że w usta. - poprawił go. Niechętnie podniósł się do siadu... brudząc przy tym biurko na biało. Czuł, jak się z niego wylewa. - Hę? - Spojrzał na czarny ekran. - Zepsuta płyta może. - Podrapał się po głowie. - Tym lepiej, że skończyliśmy, nie? Chyba, że liczyłeś na więcej~?
- To się da naprawić... - Namyślił się chwilę, po czym odwrócił się do niego z podstępnym uśmiechem. - Jaki koniec...? Obiecałem ci zabawę jeszcze przez prawie dwie godziny... Nie możemy odgrywać tego filmu, więc nagramy własny. - postanowił za niego, już idąc po telefon, żeby ustawić nagrywanie.


środa, 4 marca 2015

mini-dj Shizaya - Brak łączności (Lack of communitation)

Hejo~... ankietka już zamknięta, jeszcze można podziwiać wyniki.
A dziś startujemy, z tym czego chcecie :3
Specjal dla CLD i 12 innych z was którzy głosowali na angst w ankiecie ;) Nie sądziłam, że aż tak dużo osób wchodzących TUTAJ na nie czeka XD
Cukry - okej, Seksy przebiły moje oczekiwania 10 krotnie X3 a no i bardzo się cieszę, że aż tyle osób lubi "spokojne" :3 i teraz wpadłam na to, że nikt nie pomyślało o "komedia" w tej ankiecie X.x
No nic. Wszyscy klikamy ładnie w banerek po prawej i karmimy psiaki.
Enjoy~!
Angielska wersja z: brak danych
Tłumaczenie: Kanra-chan
Educja: Kiasarin