Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 31 stycznia 2015

dj - Wszyscy x Kuroko - (bez tytułu)

Komban-wa~...
Dziś raczej skromnie, może bez zachwytów, choć tęczowi chłopcy w tych ciuchach mnie osobiście bardzo się podobają. X33
No i ten art z Akashi'm. Czemu nikt tego nie kontynuował... Czemu? Q.Q"""
Przy okazji, chciałam podziękować Yuuki-chan za nominację~! Odpowiem, jak już naprawdę dostanę internet, bo teraz mam go tak jakby "na niby", czyli po prostu się włamałam. >.>
Tymczasem...
Enjoy~...















środa, 28 stycznia 2015

Urodziny Shizusia rozdział 1

Hejo~! Tu Kiasarin :)
Dziś mamy wielki dzień ^^ NAJLEPSZEGO SHIZU-CHAN  i niestety polska blogosfera nieco mnie w tym dniu zawiodła ;_; JEDNA krótka miniaturka na WSZYSTKICH blogach Drr!! jakie znam... to boli...
Ale dziś jest wielki dzień również z innego powodu XD Staruję z jakimś takim niby to two-shot może 3 rozdziały wyjdą... krótkie to to i nie ma nazwy. Ale klimatycznie bo urodzinki bestyjki~!
Uprzedzam pytania, nie wiem kiedy część 2 T^T Żeby nie było, uprzedzam - postaram się tak zagmatwać tę historyjkę, żeby była choć trochę zaskakująca dla każdego ^^ zobaczymy jak mi wyjdzie
Enjoy~!
(Psssst....pssssst.... po waszej prawej stronie ekranu ukryty jest taki magiczny przycisk czyniący w schroniskach dobro :3)



     Co roku Izaya w pełni samodzielnie wymyślał prezent na urodziny Shizuo. A następnie szczycił się tym przez okrągłe 365 dni. Był dumny ze swoich niecodziennych i oryginalnych pomysłów do tego stopnia, że przechwalał się nimi niemal przy każdym spotkaniu, z kimkolwiek. Zwłaszcza cierpiały na tym jego siostry.
W tym roku postanowiły wreszcie rzucić bratu wyzwanie.
     „Zrobimy Shizu-tan lepszy prezent niż ty kiedykolwiek Iza-nii!”
     Te przeklęte słowa, a także ledwie artykułowalne pomruki i kiwnięcia głowy oraz potakiwanie drugiej z bliźniaczek nie chciały uwolnić myśli informatora. Nawiedzały go od tygodnia, niczym dwa demony zatruwające umysł i nie pozwalające skupiać się mu na pracy. Tym bardziej na wymyślaniu prezentu.
     On, Wielki Informator z Shinjuku był w impasie i musiał w końcu to przyznać.
     Normalnie gdyby chciał go zaskoczyć po prostu… zrobiłby coś zwyczajnego. Shizuo już tak bardzo przywykł do jego dziwactw, że niemożliwym wprost byłoby zaskoczenie go czymś. Niestety tym razem nie mógł tak postąpić, bo to oznaczałoby przegraną z bliźniaczkami. A on nie godził się na żadną porażkę! W końcu to on najlepiej zna Shizuo, jak mógłby z kimś przegrać?
     Nie mając innych pomysłów po raz kolejny już w ciągu kilku dni zaczął przeglądać i uważnie czytać folder z informacjami o Shizuo. Nic nowego tam nie znalazł, ale przynajmniej to pozwalało mu zająć na chwilę myśli i uspokoić nerwy.
- Jak tak dalej pójdzie to zacznę siwieć w wieku 21 lat. - mruknął do siebie nadal skupiony, czytając. Nie zwrócił uwagi na zdziwioną minę sekretarki czy jej odpowiedź.
- Kupię ci szampon do koloryzacji.
- Nie przejdzie… - westchnął. – Zmieszałem mu farbę z szamponem w liceum. Do teraz chodzi na blond. Nie mogę się powtarzać. – westchnął raz jeszcze.
     Wiedział, że bliźniaczki na pewno nie próżnowały. W końcu po co zakładać się z kimś nie mając nawet zarysu planu wygranej? Nie mając lepszego pomysłu Izaya postanowił przynajmniej sprawdzić co robią jego siostry, ewentualnie udaremnić ich wysiłki… No bo jak nic nie mają to wszyscy! Choć był na tyle zdesperowany, by ukraść im ten prezent.
     Ku jego zdziwieniu Mairu nie wykupiła połowy cukierni dla Shizuo (Izaya niechętnie przyznał, że i taki pomysł już miał… choć uznał go za zbyt mało wredny jak na ‘pchłę’.) Dziewczynka najzwyczajniej w świecie stała koło bestii z Ikebukuro, na środku skrzyżowania i rozmawiała o czymś wesoło. Jego siostry musiały wymyślić coś dobrego, w końcu jak inaczej można by wyjaśnić ten cień uśmiechu na twarzy Shizuo? A następnie pretensjonalną minę. „Nie, nie dam wam biletów na premierę mojego brata” sparodiował głos blondyna podkładając go idealnie pod obraz z kamery przemysłowej. W tych kwestach Shizuo był przewidywalny, więc dlaczego mimo to zawsze coś psuł Izayi?
     Ano właśnie dlatego, że lekko czerwony ze złości blondyn właśnie odkrzykiwał coś jego siostrom, a on, Wielki Informator nie był w stanie przewidzieć co to takiego było.
- Namie~…. Szybkie pytanie. Co byś mi kupiła na urodziny? - Okręcił się na krześle, odchylając głowę w tył. To zdecydowanie było trudne. Wymyślić najlepszy możliwy prezent dla nieprzewidywalnego blondyna, w dodatku możliwy do realizacji z bardzo chlubnej posady Wroga Numer 1.
- A czemu miałabym ci niby coś kupować?
     Izaya lekko zirytowany przejechał palcami po włosach.
- Uznajmy, że musisz to zrobić, więc? - Zamyślił się, patrząc w sufit. Doprawdy miał pustkę w głowie i nie sądził, aby tym razem Namie mu pomogła, choćby i nieświadomie. - Zapomnij, potrzebuję speca od prezentów urodzinowych, a nie marną sekretarkę. - Postanowił zatrzymując krzesło i uśmiechając się ironicznie. - Czy też może chcesz mnie wyprowadzić z błędu?
- Nie, wszystko w jak najlepszym porządku. - odpowiedziała mu niezainteresowana dziewczyna. – Nie płacisz mi za słuchanie twoich chorych planów. – Podniosła jakaś kartkę, uważnie ją przepisując. Chwilę później dziewczyna słyszała tylko trzask drzwi. Odetchnęła na chwilę z ulgą, bo skoro Izayi nie było to… - Seji-kun~ Jestem teraz tylko twoja! - zapewniła, łapiąc za zdjęcie stojące na jej biurku. Przyjrzała się chłopakowi, pogładziła go po włosach i przejechała palcem po szkle malując na nim serduszko. Westchnęła, patrząc na ramkę. Co jak co, ale Izaya potrafił robić prezenty. Pamiętała jak Shiki dostał kiedyś od niego coś w typie ekskluzywnego zestawu fana Ruri Hijiribe (celebrytka której fanem jest Shiki info z MAL'a nie wiem czy tak jest na pewno -dop. Kiasarin.) Sekretarka pamiętała, że mafiozo zachowywał się wtedy niezwykle dziwnie. Niepewnie zerkał na zestaw, trzymał go pod ręką i nawet uśmiechnął się dość naturalnie gdy zobaczył coś co Izaya nazwał „dopingującym płaszczem”, a w praktyce było kimonem bez obi i rękawów, na którego tyle wypisano jakieś motywujące hasło specjalnie dla tej całej gwiazdki. Sekretarka nie mogła powstrzymać się wręcz od porównania go do dziecka, które stoi przed słodyczami, a ciągle słyszy „to dla gości” nie mogąc samemu zjeść ani trochę, póki nie zostanie samo. Ale to nie był jedyny udany prezent Informatora - jej kupił ramkę i wsadził do niej półnagie zdjęcie jej brata. Nic lepszego nie mogła sobie wymarzyć, choć nigdy by tego nie przyznała. W końcu to prezent od Izayi, na pewno coś chciałby w zamian. Choć kobieta podejrzewała, że Orihara ma dostateczną radochę dając ludziom kontrowersyjne prezenty o których skrycie marzą, a tak naprawdę nigdy nie zdecydowaliby się na ich zakup. Stawia ich pod ścianą, z jednej strony dając upragnioną rzecz, z drugiej zmuszając do powstrzymywania się przed szczęściem na oczach innych. Tak, takie prezenty były DOKŁADNIE w stylu Orihary.  Westchnęła raz jeszcze i pokręciła głową uśmiechając się lekko. Czasami Izaya nie był taki zły. Miał tylko jedną wadę, o której kobieta przekonała się dość boleśnie chwilę później, gdy przerażona dźwiękiem telefonu spadła z krzesła. Jej pracodawca prost uwielbiał dziwne dzwonki i nigdy nie można było być pewnym co to będzie teraz. A w chwili obecnej było to „Vrom, vrom” jak sam określał bo brunet.  „Dźwięk 34”, jak kiedyś powiedział. Czyli po prostu odgłos motoru bezgłowego jeźdźca.
- Ten idiota zapomniał telefonu.- warknęła i chwytając za urządzenie spojrzała kto dzwoni. – „Dwa małe potworki”- i to była kolejna wada jej szefa. Po prostu nie mógł nazwać normalnie kontaktów, a zawsze wymyślał głupie szyfry. Któregoś dnia, przed Wigilią miała zadzwonić do Akabayashi'ego i pół godziny szukała w jego kontaktach odpowiedniego numeru, by na końcu odkryć, że jest zapisany jako „czerwona bombka choinkowa”. W tym samym czasie okazało się również, że Shizuo był zapisany jako „ciasto świąteczne”. Cóż… nie wnikała.
     Niepewnie odebrała telefon i odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała radosny dziewczęcy głosik w słuchawce trajkoczący „Iza-nii! Iza-nii!”. Uśmiechnęła się z ulgą i nadal będąc w dobrym humorze odpowiedziała dziewczynkom, że ich brat wyszedł i prawdopodobnie nie będzie z nim kontaktu przez kilka godzin. Zapisała też na kartce wiadomość, jaką podyktowały jej bliźniaczki i nie pytając o jej dziwną treść rozłączyła się. Całe rodzeństwo Orihara było pokręcone, także nie dziwiła się rebusowi, czy też może zagadce jaką dziewczynki zostawiły bratu.

„Iza-nii, Iza nii~! Co jest wielkie, fioletowo-różowe i chce mieć to Shizu-chan?”

_____________________________

Jak myślicie co jest rozwiązaniem zagadki? :P

wtorek, 27 stycznia 2015

AkaKuro - List - mini dj

Hejo hejo~...
Leci kolejny mini dj, dziś ten, bo tak bardzo, bardzo chwycił mnie za moje szczenięce serduszko~... Q^Q
Nawet nie wiem, co dodać~... Najkrótsze wstępy świata tylko na Akasiu. X3"
Enjoy~!








piątek, 23 stycznia 2015

Drr!bble - Prezent na przeprosiny

Ekhm.... 
Wiem, że miałam to dodać ze 2 albo 3 dni temu, ale... prawda jest taka, że miałam tyle wszystkiego, że nie miałam jak choćby dotknąć komputera T^T
Wiem, że to (pomysł) oklepane jak diabli, ale tak mnie naszło.... nie mam siły chyba pisać nic bardziej konstruktywnego.
To znów droubble równo 200 słówek (nie licząc tytułu)
Przypominam o możliwości kliknięcia w banerek po prawej stronie i nakarmienia psiaków :3

Prezent na przeprosiny

     Shizuo nie był zbyt domyślną osobą, a przynajmniej tak twierdził Izaya. Na jakiej podstawie? Ilekroć się pokłócili, a więc przynajmniej raz na tydzień, blondyn się tym nie przejmował. Następnego dnia zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Ta postawa niezmiernie irytowała informatora. W końcu nikt nie ma prawa olewać boga! Przy następnej zignorowanej przez ex-barmana kłótni Izaya nie wytrzymał.
- Idź i kup mi coś na przeprosiny! Inaczej nie mam zamiaru wpuszczać cię do domu!
     Blondyn wzruszył ramionami i poszedł do sklepu. Wrócił po kilku chwilach podając Izayi reklamówkę.
- Co to? Ryż?
- Coś. Gdy powiedziałem ekspedientce, że chcę "coś" stwierdziła, że tego nigdy za wiele.
- Masz kupić coś co sprawi, że nie będę zły! - wrzasnął informator zatrzaskując drzwi.
     Tym razem blondynowi znalezienie prezentu zajęło więcej czasu. Po około godzinie zapukał do drzwi wręczając brunetowi torbę z Russia Sushi. Izaya zatrzasnął mu drzwi przed nosem, ale ootoro zabrał.
- Kup coś czerwonego! Co się ZAWSZE daje na przeprosiny! W bukiecie! - Większej podpowiedzi dać mu nie mógł.
     Tym razem Shizuo przyniósł… cały komplet znaków STOP’u.
- Daj już spokój! Zawsze ci to daję i jesteś przeszczęśliwy, co tym razem może być nie tak! - Shizuo wkurzył się i po prostu pchnął drzwi wchodząc do środka.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

"Sprzęt" - miniaturka

Ohayooo~!
Jako, że znow padł mi limit internetu w laptopie (mam teraz mniej niż 100MB do końca miesiąca lub dłużej) to korzystam, póki nikogo nie ma w domu~! (A spisy pouzupełniam potem~...)
Przepraszam, że takie krótkie, ale mam nadzieję, że jakośtam się ta miniaturka spodoba. X33 Próbuję napisać coś dłuższego, ale nagle Wen stwierdził, że w sadystów to on się nie bawi (cham). Także ten, ale próbuję~...
No to~...
Enjoy~! 






- Dziś jest ten dzień, Kise-kun. - odezwał się jak zwykle poważnie Kuroko.
- Ech? Jaki dzień?
- Dzień, w którym nadszedł czas żebyś wreszcie go wyciągnął.
- EECH? Ale nie, Kurokkochi, czemu miałbym go wyciągać? Teraz?
- Obiecałeś, że mi go pokażesz.
- Ale... Ja wciąż nie jestem gotowy... I czemu mam to robić przy tobie?
- Dorośnij, Kise-kun.
- Ale... Ale to mój sprzęt, czemu ty masz go oglądać?
- Sam mówiłeś, że sobie z nim nie radzisz. Niedługo zmieni się w prawdziwy nieużywany staroć. Jeszcze nikomu go nie pokazywałeś?
- A czemu miałbym pokazywać??? - Kise spojrzał na Kuroko niedowierzająco. Ta rozmowa robiła się coraz dziwniejsza... - Nie przyznam się, że sobie z nim nie radzę! - niemal jęknął i zarumienił się lekko. Właśnie to przyznał...
- Dlatego pokaż, znam się na tym lepiej... - westchnął odrobinę zniecierpliwiony błękitnooki.
- Ech?! Ty, Kurokocchi~???
- Midorima-kun mi pokazał. Akashi-kun też zresztą dobrze się na tym zna. Nawet Aomine-kun i Murasakibara-kun coś o tym wiedzą.
- T-t-t-t... - Blondyn najwidoczniej się zaciął. W oczach stanęły mu łzy i zrobił żałosną minę. - Kurokocchi no baka! Mogłeś mi tego nie mówić... Zobacz, przez ciebie płaczę, charakteryzatorka mnie zabije~... - jęknął, ocierajac policzek.
- Nie bądź dzieckiem, Kise-kun. Pokaż go, nauczę cię, jak to się robi. - Widząc, że Ryouta się waha, dodał: - Będę delikatny.
- N-no dobra... - burknął ten w końcu, niezadowolony. Skoro był zmuszony... Dopóki to Kurokocchi, nie będzie tak źle. On go przynajmniej nie wyśmieje, że tego nie umie... - W moim pokoju. - oznajmił jakby zrezygnowany i wprowadził tam za sobą Kuroko. Nachylił się lekko przy szafie i wyciągnął z tamtąd błyszczący nowością przedmiot w czarnej obudowie.
- Kise-kun. Nie włączyłeś przełącznika. - Niższy chłopak przestawił coś na obudowie i podniósł klapkę. - Jesteś tak głupi, żeby nie umieć nawet włączyć laptopa?
- K-Kurokocchiii~!!! Miałeś być delikatny!!! - zawył Kise, chowając zarumienioną ze wstydu twarz w rękach. No przecież to nie jego wina, że dotąd pracował na sprzęcie stacjonarnym...

niedziela, 18 stycznia 2015

Tsuki x Roppi mini - dj Exception II

Hejo~~
Dziś druga, i niestety ostatnia część mojego ukochanego mini-dj'a~.... Kończą mi się pomału tłumaczenia dla was "X3 A właśnie~~ gdyby ktoś nie wiedział - na Akai Tenshi pojawił się mini-dj AkaKuro ^^ to tak informacyjnie. Co tam jeszcze...a! ferie mamy jako ostatni w kraju~! *hip hip hurra! -.-""* więc na razie nie spodziewajcie się zastrzyku nowych motek XD
Proszę kliknijcie w banerek "PuistaMiska" i nakarmcie psiaki :3

Wersja oryginalna z <klik>
Tłumaczenie: Desire
Edycja: Kiasarin
Wersja do pobrania [ MF ]








środa, 14 stycznia 2015

14.01 - Dzień ukrytej miłości; osób nieśmiałych

Ohayo~...
Szkoda mi, że musiałam przedłużyć wam czekanie na drugą część mini dj, ale niespodzianka, tu też coś cukierkowego, nawet bardzo~...
Szczerze mówiąc fick pisał mi się od 3 do 5 rano, w dodatku sama wzruszyłam się, pisząc i wiecie co~? Idę o zakład, że nikt nie da rady przeczytać go dwa razy pod rząd~!!! X33
No a poza tym~... Mam dość przykrą wiadomość~... *Nie wiedzieć czemu, uśmiecha się głupio* Przeszłam dalej z tej całej olimpiady z polskiego, w związku z czym muszę dostać motorka pod ogonkiem i do walentynek pracować, pracować, pracować... Błagam was o cierpliwość, bo znów nie wiem, kiedy dam coś swojego. >.> Tylko na Akasiu coś niecoś się pojawi... Bardzo małe coś niecoś, ale zawsze, to tak, jakby ktoś tam wchodził to informuję. >.>
No to ten~...
Mimo wszystko postaram się tu pojawiać i wstawiać bety~!
Także już...
Enjoy~!





     Była piękna, bezgwiezdna noc. Krople deszczu siekącego bezustannie od długiego czasu bębniły nieznośnie o blaszany parapet za oknem. Nie w to jednak wsłuchiwał się brunet. Miał doskonałe pojęcie o tym, że bębnienie nie ustanie wraz z deszczem, mogło wynikać nawet z wywieszenia prania przez sąsiada z góry. Było bezwartościowe i męczące. On wsłuchiwał się z uwagą w ten cichy szmer gdzieś dalej, w krople opadające prawie bezgłośnie na mokrą już ziemię, rozpadające się w kałużach płynących stromymi ulicami niczym potoki.
     Czasami to, co ciche i trudne do wychwycenia jest najcenniejsze. Zjawiska, które trudno zauważyć, rzeczy, na których nie skupiamy się, biegnąc przez życie, przy których się nie zatrzymujemy.
     Kto, jeśli nie on, spojrzałby na drzewo rosnące na placu naprzeciwko okna, stwierdzając, że od ostatniego razu nieco urosło i zgrubiało? Kto przechodząc koło znajomych półek w bibliotece zauważyłby nowe przetarcia i wgniecenia na okładkach? Kto wsłuchałby się w ten szmer za oknem, ba, otworzyłby okno i trzęsąc się w zimnie słuchałby tej dziwnej, niewysłuchanej mowy?
    Pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu... Nie, w zasadzie to było ładnych kilka lat temu. Gdyby ludzie nie mieli manii odmierzania czasu, nawet nie zauważyłby, że to aż tyle. Jeszcze tych kilka lat temu nie wpadłby nawet na to, by się w to wsłuchiwać, czy patrzeć na świat tymi oczami. Wtedy... Człowiek był jeszcze młody i głupi...
     Hachimenroppi zamknął okno z cichym trzaskiem. Ostrożnie odwrócił się i unikając skrzypiących fragmentów podłogi podszedł do kanapy. Zabrał koc, by trochę się rozgrzać i skierował swoje kroki do sypialni. Tam, wciąż jeszcze lekko drżąc z zimna, przystanął nad łóżkiem.
     Uwielbiał szum deszczu. Przypominał mu o tym, jak szczere bywają ciche słowa.
     Zasłuchał się w cichy, lecz wyraźnie dosłyszalny w niemal niezmąconym spokoju, rytmiczny oddech.
     Tsuki... Pamiętasz, jak to było? W tamtych latach, w liceum?
     Brunet mimowolnie wrócił wspomnieniami do pewnego pamiętnego dnia.
---
     Nie spodziewał się niczego niezwykłego. Ot, kolejny dzień, kolejna godzina szarej, nudnej, ponurej egzystencji. Widok z okna był ten sam - bury. Chlapowata pogoda także nie zapowiadała niczego miłego. Ale czego się spodziewać? Kolejny raz nie poszedł do szkoły, bo i kto mu zabroni. Ile to już było? Pół miesiąca? Cały? Ciekawe, kiedy zadzwonią do jego rodziców...
     Ale po co miałby iść? Dla zakuwania nudnej wiedzy na nieinteresujące go tematy? Dla ludzi, którzy go zignorują, bądź znów będą obgadywać, patrząc na niego z ukosa? Czasem nawet w jego obecności... Wszystko słyszał. Nienawidził tych tępych, idiotycznych, bezlitosnych i egoistycznych, a momentami i egocentrycznych stworzeń. Zniszczyły go. Ludzie go zniszczyli. Dla nich dawno już umarł, a fakt, że był jeszcze na tym świecie ciałem wynikał jedynie z malejącego już strachu przed śmiercią. Na jego rękach krwiste strupy wyznaczały czas. Każda kreska oznaczała godzinę, dzień, przybliżała nieubłaganie do nadgarstków, gdzie jego czas miał zostać przerwany. Z każdą kreską topniał strach, a przybywała pewność, że jego zniknięcie nikomu nie zaszkodzi. Bo nie istniał już dla ludzi. Tak czy inaczej traktowali go jeśli nie jak zmarłego, to jak ducha.
     Wątpliwości pojawiały się tylko czasami. Czasami kreski były płytsze, jakby niepewne, albo i nawet nie pojawiały się wcale, by potem stać się gorszymi. Poprawionymi. Pełnymi gorzkiej goryczy.
     Tylko jedna osoba w ogóle się nim interesowała. Przynosiła mu notatki, parzyła i nalewała herbatę, skupiała się na nim, mówiąc do niego. Jednak gdyby wrócił do szkoły, zapewne całe to zainteresowanie by się skończyło... Nie chciał wracać. Bał się tego. Bał się, że go opuści... I to całe odliczanie, ostatnia oznaka strachu przed nieubłaganym końcem, zniknie.
     Zadzwonił dzwonek do drzwi, wyrywając go ze zwyczajowego otępienia. Wbrew swoim normalnym zachowaniom poderwał się, jednak musiał zaraz usiąść. Nie jadł... Od kiedy nie jadł? Chyba od dawna. Unormował oddech, uspokoił się i gdy mroczki zniknęły wstał powoli, słysząc niepewne pukanie. Kilka kroków i był w przedpokoju. Kilka kroków i stał przy drzwiach.
- D-dzień dobry R-R-Roppi-san... - Tsuki wyraźnie się zacinał, ale nie przeszkadzało mu to. Wpuścił go do środka, zadziwiająco uważnie jak na siebie nasłuchując jego słów.
- Dzień dobry, Tsuki.
     Głos miał dość schrypnięty, bo i nie pił nic od dłuższego czasu. Nie czuł potrzeby, póki nie otwierał ust. Podobnie, jak nie czuł potrzeby się odzywać, póki nie miał do kogo.
- Z-zaparzę h-herbaty, dobrze? - Blondyn zarumienił się lekko i odwrócił wzrok, gdy Roppi tak stał, przyglądając mu się bez mrugania. To był nawyk... Nawykł do gapienia się na różne rzeczy. A na Tsuki'ego wyjątkowo przyjemnie się gapiło. Na tle szarych ścian nie tylko on zdawał się ciekawy, nawet ściany, jak się okazywało gdy przy nich stał, miały szarawy jedynie odcień błękitu.
     Nie czekając na odpowiedź, która pewnie by długo nie nadeszła, Tsuki sam rozporządził się w kuchni. Wstawił wodę, nasypał zielonej herbaty do imbryka, postawił filiżanki. Odwrócił się znów do przedpokoju, gdzie czekał Roppi i dał się zaprowadzić do salonu. To była już niemal tradycja.
- R-Roppi-san... Skserowałem ci notatki.
     Brunet usiadł naprzeciwko niego i zmarszczył lekko brwi. Skserował? Zwykle dawał mu je spisywać i zostawał tak długo, aż je przepisze, a Roppi przedłużał tę chwilę... Czyżby dziś przyszedł na bardzo krótko? Uważał, że jest żałosny z tym swoim trzymaniem go tutaj? Że jest głupi, siedząc w domu i unikając ludzi...? - T-tak sobie p-p-pomyślałem, ż-że dziś m-może ch-chciałbyś... Zresztą n-nieważne...! - Pokręcił głową, aż szalik, zwykle zakrywający aż jego rumiane policzki, nieco opadł. Tsuki poprawił go szybkim ruchem i jakby skulił się bardziej, wbijając wzrok w swoje kolana. Po chwili sięgnął szybko do teczki, wyjął papiery i podał je brunetowi zamaszystym ruchem, tak jakby go parzyły w palce. Gdy ich dłonie przez chwilę się musnęły przy odbieraniu ich, okularnik uniósł jeszcze ramiona i schował się w szaliku aż po oczy, schylając głowę.
- Dokończysz? - spytał wyraźnie Orihara, przeglądając kartki i zerkając na niego, jakby nie zauważył tego nagłego zawstydzenia. Nie rozumiał zresztą powodu... Chyba, że aż tak było mu wstyd, że dotknął kogoś takiego, jak on... Na krótką chwilę brunet nieświadomie zamarł, po czym sięgnął dłonią, chcąc przejechać po strupach na ręce paznokciami. ...Ach, tak. Założył bandaż, by blondyn nie patrzył na niego tak, jak ostatnio.
- B-bo... R-Roppi-san... Widziałeś, jak dziś ładnie za oknem? - Tsuki w końcu spojrzał na niego. Z kolei Roppi zamarł, pustym spojrzeniem patrząc na twarz jasnowłosego. Ładnie...? Czy dla niego ta chlapa, przez którą musiał przebrnąć, była ładna...? Ta breja koło chodników, szary śnieg przy kratkach kanalizacyjnych i krawężnikach, te z pewnością zimne krople spadające z ogołoconych drzew na głowy przechodniów, ten zimny wiatr, warczący przechodnie, samochody podtruwające wszystko spalinami...?
- Nie jest ładnie. - stwierdził prosto. To była jego opinia i tyle... Nie chciał nikogo obrazić. Tsuki jednak najwidoczniej przestraszył się jego słów, albo się zdziwił.
- J-jest ładnie, R-Roppi-san... - odważył się zaprzeczyć ciszej, niż dotychczas. - Ch-chodź. - poprosił, ponaglając go gestem ręki i podszedł do okna. Brunet niechętnie, lecz podążył za nim. Był ciekaw, co on w tym niby widzi pięknego... - Widzisz, R-Roppi-san...? - Na ustach okularnika wykwitł lekki uśmiech.
     Orihara przyglądał się apatycznie widokowi za oknem. Bez cienia zrozumienia.
- Szaro. Brudno. Samochody trąbią. - podsumował.
- N-nie! - zaprzeczył gwałtownie Heiwajima, jednak zaraz ściszył głos, jakby wstydząc się własnego wybuchu. - Z-zobacz raz jeszcze, R-Roppi-san... - Wskazał bliżej niezidentyfikowany punkt za oknem. - Tamto d-drzewo. Na g-gałązce po p-prawej... wypuściło pierwszy p-pączek. T-tego stąd n-n-nie widać... - stwierdził jakby ze smutkiem.
- A t-tam k-koło sklepu wyrosły ma-małe kwiatki... - Pomiędzy jego brwiami pojawiła się lekka zmarszczka. - T-tam! Widzisz tę dzi-dziewczynk-kę R-Roppi-san...? T-tę w kaloszach. S-są kałuże, w-więc j-już może się bawić... I-i t-tam za tym drzewem... Ale też n-nie zobaczysz... O, a t-ta para... Oj! N-nie patrz, R-Roppi-san... - Tsuki sam odwrócił wzrok, zarumieniony, co już wywołało lekkie rozbawienie na obliczu Hachimenroppi'ego. Co prawda nic nie rozumiał z tego, co mu objaśniał jasnowłosy, ale jego zaangażowanie sprawiło, że przez tę krótką chwilę sam chciał zobaczyć pierwszy pączek na gałązce po prawej. - R-Roppi-san... - Heiwajima znów na niego patrzył, tym razem z dziwnym zaangażowaniem. - W-wyjdź ze mną! - poprosił i ukłonił się lekko, zamykając oczy, zapewne z zażenowania. W końcu takim był typem człowieka...
- Nigdzie nie wyjdę. - Mimo, że chciał powiedzieć coś innego, słowa same wyszły z jego ust. Roppi gwałtownie pokręcił głową, odsuwając się o krok. Nie wyjdzie... Czuł, że jego krew krąży szybciej. Czajnik zaczął piszczeć, więc szybko skierował się do kuchni. Tsuki podążył zaraz za nim, wyprzedził go, wyłączył czajnik, a brunet automatycznie zawrócił. Zakręciło mu się w głowie, więc się zachwiał przy obrocie. Tsuki automatycznie złapał go za przedramię, by nie upadł.
- R-Roppi-san!
     Orihara momentalnie syknął z bólu i zabrał rękę z jego uścisku, osuwając się pod chłodną ścianę i tak przystanął, łapiąc się za bandaż.
- B-boli cię...? A! - Jakby nagle na coś wpadł, tym razem delikatnie sięgnął po jego rękę. Brunet nie opierał się. Patrzył bez emocji, jak blondyn odkrywa jego tajemnicę. Chociaż było mu trochę szkoda... Nie lubił, gdy ON się temu przyglądał... - R-R-Ro-ppi-san... - wydukał blondyn, patrząc smutno na pięć nowych nacięć. Brunet czuł, jak trzymająca go dłoń zaczyna drżeć.
- Tsuki...? - Nawet on nie mógł powstrzymać zdziwienia, gdy poczuł, jak mokra kropelka spada na jego pokaleczone i częściowo zabliźnione przedramię. Uniósł głowę na tyle, by zobaczyć kolejną łzę, jak spływa po policzku jasnowłosego, który natychmiast ją otarł, jednak za nią pojawiła się zaraz kolejna, to samo po drugiej stronie... Brunet czym prędzej zabrał mu z ręki własną rękę i bandaż, by zawiązać go byle jak i byle prędzej to zasłonić.
     Tsuki przez niego płakał. Płakał, widząc jego rany, a to była tylko jedna ręka... Zasmucił go tak, że aż płakał. Powinien był umrzeć zanim go tak zasmucił...
- R-Roppi... D-dlaczego...? - Heiwajima otarł mokre oczy i wpatrzył się w niego. Nie słysząc odpowiedzi zza przygryzionych, zaciśniętych warg przestał płakać, zamiast tego zmarszczył brwi, jakby nad czyś się zastanawiał i po chwili złapał go prawie za ramię, ciągnąc za sobą do pokoju Roppi'ego. - M-musimy w-wyjść. - wydukał, jakby to było coś, co nie podlega żadnym prawom dyskusji. Otworzył jego szafę, znalazł kurtkę i mimo lekkiego oporu bruneta ubrał go najpierw w bluzę, potem w kurtkę. W końcu zaprowadził go do drzwi. Tam Orihara się wyszarpnął, w nerwowym odruchu, ale zaraz został posadzony z pomocą chyba nadludzkiej siły i na jego nogi zostały naciągnięte buty. Patrzył, otępiały, jak Tsuki je sznuruje. Potem założył własne i kurtkę i postawił go na nogi, a w końcu zabierając klucz wyciągnął go za drzwi i zakluczył zamek.
     Brunet przełknął nerwowo, nie do końca w to wierząc. Miał wyjść z domu? Znowu? Nie planował już wyjść...
- R-Roppi-san... Chodź, pro-proszę... - Blondyn był już o stopień niżej i wyciągał do niego nieśmiało rękę, chowając policzki w szaliku. Zapewne były karmazynowe... Niemal mimowolnie sięgnął po tę rękę, chwytając ją swoimi szczupłymi, bladymi palcami. Była przyjemnie ciepła... Tsuki przez chwilę patrzył tak, jakby miał spanikować, ale w końcu uśmiechnął się jakoś radośniej i nieśmiało. Pociągnął go lekko w stronę schodów. W ten sposób przeszli całą drogę w dół. Blondyn otworzył drzwi i wskazał szerokim gestem otoczenie, po czym ukrył się jakby w szaliku.
- Za-zacznijmy... - odezwał się, prowadząc go naprzód. Najpierw na pobliski trawnik, gdzie kucnął i popatrzył na niego, by zrobił tak samo. Więc Roppi też kucnął. Tyłem do widowni, patrząc na miejsce, które wskazywał blondyn. - Wi-widzisz, R-Roppi-san...? T-trawa już zaczyna r-rosnąć... T-ta jest ca-całkiem młoda... - Dotknął szczeciniastej i sztywnej młodej trawy, po czym wstał. Wyglądał na lekko podekscytowanego. Pociągnął go lekko, nie puszczając jego dłoni. Zawstydził się tym, ale zaraz wrócił na właściwy tor. Pociągnął go koło sklepu. Tu już było brunetowi bardziej niezręcznie... ale kucnął. Heiwajima wskazał mu kolejne miejsce. - A t-tutaj są m-małe kwia-kwiatki... W-widzisz? B-będą śliczne jak podrosną. I-i jeszcze... - Ponownie wstał i pociągnął go dalej. Przez ulicę, na mały placyk. Na ścianie ślizgawki ktoś namazał grafitti, o ile można to nazwać mazaniem. Malunek przedstawiał pajacyka w zimowej kurtce machającego z czapką w ręce. - M-macha odchodzącej zi-zimie. - stwierdził z przekonaniem jasnowłosy. Nagle nachylił się do murka otaczającego placyk i wziął coś, co weszło mu na palec. Pokazał Roppi'emu małego robaczka. - J-jeszcze wieje, a-ale n-niedługo będzie cie-ciepło, skoro już wy-wyszły... - Odłożył stworzonko na murek i popatrzył znów na Oriharę. Uśmiechnął się lekko widząc, że ten przypatruje się owadowi. - A t-teraz moje naj-największe odkry-odkrycie! - stwierdził, podekscytowany. Nie musiał ciągnąć bruneta, by ten poszedł za nim. Tym razem bez namów skierował się do drzewa, gdzie Tsuki chwilę szukał, aż w końcu znalazł. Zaśmiał się cicho, gdy zimna kropla wody spadła mu na nos. Złapał za odpowiednią gałąź i przyciągnął ją pod oczy Hachimenroppi'ego, zadowolony z siebie. Na wydawałoby się suchej, ciemnej i małej gałązce wydać było dość mały, zielony pączek. Oriharę zastanawiało, ile czasu musiał stać tutaj, by wypatrzeć tę ledwie widoczną kropkę... A może to był przypadek...? Spojrzał na Tsukishimę i tak zastygł, zdziwiony nagłą powagą w jego wzroku, utkwionym w tym pączku. Heiwajima odłożył gałąź na miejscu i ścisnął odrobinę mocniej jego dłoń, spoglądając mu w oczy. - Roppi-san. - odezwał się, w końcu bez zająknięcia wypowiadając jego skrócone imię. - W-wiesz... Uważam, ż-że jesteś jak to drze-drzewo. - oznajmił niby spokojnie i zarumienił się lekko. - J-jak cała na-natura teraz... B-bo m-można by po-pomyśleć, ż-że wszystko już u-uma-umarło. - Z widoczną trudnością powiedział ostatnie słowo i spuścił wzrok, widocznie nie będąc w stanie patrzeć na niego podczas tej mowy. Dłoni jednak nie puszczał. - A-ale j-ja widzę. T-ty tak jak to drze-drzewo, R-Roppi-san... B-bo... - Schował się w szaliku, przez co jego słowa stały się nieco niewyraźne, chociaż wciąż zrozumiałe. - J-ja wiem, że mo-możesz znowu ro-rozkwitnąć. N-nie chcę... - Zamknął mocno powieki, wyciągając usta zza szalika, tak by go było lepiej słychać. - N-nie chcę, że-żebyś umierał! - Złapał go mocniej za dłoń, nie robiąc mu jednak krzywdy. - B-bo zakochałem się w to-tobie, Roppi-san. - stwierdził nagle cicho, ale na tyle wyraźnie, że słowa te zdawały się rozbrzmiewać echem. Już całkiem czerwony otworzył oczy, by znienacka puścić jego dłoń i schylić się odrobinę, by móc go objąć.
     Roppi przez chwilę stał nieruchomo, jakby skonfundowany. Te ciche słowa poruszyły go bardziej, niż jakikolwiek krzyk byłby w stanie go poruszyć. Cichy głos Tsuki'ego wołał go najmocniej. Powoli, jakby nieśmiało, uniósł ręce i też go objął.
---
     Hachimenroppi uśmiechnął się delikatnie na to wspomnienie, odruchowo gładząc stare blizny na swoim przedramieniu. Pamiątka po jego głupocie. Po chwili takiego stania zrzucił z siebie koc, wiedząc, że jego chłopak będzie się z rana zastanawiał, skąd on się wziął na podłodze.
     Wsunął się pod kołdrę, od razu przytulając się do ciepłego torsu Tsuki'ego. Miękka skóra pod jego palcami, ten delikatny zapach mogący należeć tylko do jednej osoby - woń książek, zielonej herbaty i nuta czegoś jeszcze, co chyba zależało od jego płynu do kąpieli - oraz powolny, spokojny oddech i odruchowo otaczające go ciepłe, silne ramiona. Wszystko to były pozornie małe, zwykłe już rzeczy, na które zwykły człowiek nie zwróciłby może uwagi. A jednak Tsuki codziennie uczył go, jak bardzo można się nimi zachwycić.

wtorek, 13 stycznia 2015

Mini dj - Akashi x shota!Kuroko (bez tytułu)

Witam~...
*paczy na datę ostatniego posta i paczy i paczy~* ...o ile ktoś tu wchodzi. X3""
Ale wiecie co, wiecie co~? Mam dla was małe tłumaczenia (bo mi się spodobało) a potem, jeśli się uda, cośtam skrobnę. Przez trzeci sezon znów ruszyły mnie pomysły, tylko z realizacją trudniej - mam prawdziwy problem z pisaniem za jakąś połowę postaci. >.>""
Ale, co ja tu smęcę~!
Dziś mini dj bez tytułu, za to z moim ukochanym (<3) AkaKuro~... X3 (A dokładniej Akashi x shota!Kuroko) Myślę, że w spisie po prostu je ponumeruję. T^T Sporo nie ma tytułów...

Haha~! Na chwile Kiasarin częściowo przejmuje Akasia XDDDD Dobra to ja tyle chciałam. Znikam~~ A a a -> http://www.pmiska.pl <- kliknijcie i nakarmcie psiaki dobra? :3

Wersja angielska~
Tłumaczenie: Inu-chan
Edycja: Niezastąpiona Kiasarin-san





niedziela, 11 stycznia 2015

Tsuki x Roppi mini-dj Exception I

Ktoś napomknął, że czeka na mini-dj'y więc...
Okej no to startujemy z tłumaczeniem na które czekałam od chyba 2 lat i teraz pośrednio dzięki mnie jest już po polsku <3 Ogólnie najpierw dostałam drugą część od Desire, a gdy skończyłam ją edytować...  Kanra-chan przesłała mi tłumaczenie obu części XD No więc wybaczcie, ale ten 2-rozdziałowy mini-dj ma aż dwie tłumaczki i obu dziękuję za włożony wysiłek <3 
Wstawiłabym następną część za 3 dni, ale tak cię składa że na 14 Inu-chan ma dla was kartkę z kalendarza~.... więc dodam część II później.
Przepraszam, za ucinanie w dziwnych miejscach i kawałki tego samego na 2 'kartkach' całego mini-dj'a ale... coś mi wtedy szwankował program.

Angielska wersja z <klik>
Tłumacz: Kanra-chan
Edycja: Kiasarin
Link do pobrania [ MF ]












czwartek, 8 stycznia 2015

Chat: BONUS

Hej wam wszystkim~! Obiecałam dodać bonus Chatu więc dodaję. Widziałam w komentarzu CLD się ucieszyła więc.... muszę ją zmartwić XD To jest mega-krótkie. Ogólnie rzecz biorąc to rozmowa którą napisałam po to by pokazać Inu-chan mój pomysł bo wyjaśnianie go słowami nie za bardzo mi szło....
Proszę was bardzo przed czytaniem kliknijcie w banerek po boku i nakarmcie głodnego psiaka :3
A w sobotę/niedzielę mogę wam dodać albo kolejnego mini-dj'a albo jakiegoś Drr!bbla co wolicie?
A teraz przepraszam za krótkość i enjoy ^^





BONUS:

Shizuo: Izaya robisz to dla mnie?
Izaya: zw
Shizuo: Ok.
Shizuo: ... 
Shizuo: ...
Shizuo: ...
Shizuo: TY MENDO GDZIE TY DO CHOLERY JESTEŚ!!!!
__________ Izaya jest offline______‏____

niedziela, 4 stycznia 2015

mini-dj Shizaya - Pewnego deszczowego dnia w Raijin

O matko! Paczcie co znalazłam XD miałam wam to dać w listopadzie a tu przeglądam robocze i taki szok X3 No to cóż~~ daję to teraz ^^
 Chwilowo nie jestem zdolna do napisania czegoś wesołego (jeśli chodzi o notki) a Sakurayą i Shitsuo to już rwę sobie włosy z głowy, ale po prostu nie mogę Q.Q
Wiecie co jeszcze znalazłam jak przekopywałam robocze? Bonus który jest protoplastą "Chat"u XD dodam wam go pewnie za 3/4 dni (nie obiecuję)
Tytuły ja wymyślam - żeby nie było. Dj go nie miał T^T więc go nazwałam~~


Angielska wersja z <brak danych>
Tłumaczenie: Desire
Edycja: Kiasarin
Link do pobrania: [ MF ]