No nic, koniec gadania do siebie~.... Enjoy.
A nie jeszcze coś X3 od środy do niedzieli bedzie się pojawiać mini-seria miniaturek... (taki przyjemny zapychacz puki mamy lenia)
I mam do was jeszcze prośbę~... tam, tam po boku -> o! jest ankieta zagłosujcie bo obie jesteśmy ciekawe wyników dobrze ;3
W dzisiejszych czasach egzorcyści nie polują na wampiry w
ten sam sposób co kiedyś. Osikowe kołki i krzyże ustąpiły srebrnym kulom w
magazynkach pistoletów. Metody tropienia również stały się bardziej nowoczesne.
Egzorcyści już nie chodzą po lasach węsząc, nie słuchają plotek, choć to czasem
się zdarza, a bardziej ufają zdobyczom technologii. Do oddziału przyjmowani są
statystycy mający określić najbardziej prawdopodobną lokalizację wampira. Sami
egzorcyści o ile nie są na misji zleconej na podstawie danych szacunkowych
przeszukują prasę i internet w poszukiwaniu różnorakich doniesień. Większość z
nich to fałszywe alarmy, raz na jakiś czas trafi się jakiś obłąkany albo
psychopata mordujący innych dla zabawy. Prawie jak wampir, ale wampirem nie
jest.
Shizuo odsunął się od komputera i oparł wygodniej na
krześle. Westchnął, rozpinając dwa guziki swojej śnieżnobiałej koszuli.
Podjechał na krześle do stolika i zabrał z niego zapalniczkę i papierosa. Odpalił go z cichym sykiem i westchnął, wpatrując się w
delikatnie tlący się z końcówki dym.
- Co jest Shizuo? - zagadnął Kadota, również obracając się na
krześle.
- Oczy mnie bolą! Mam już dość tego komputera, tylko szukaj
i szukaj…! - zaczął narzekać. - Kiedy znaleźliśmy ostatniego aktywnego wampira?
Rok temu, pół? Zrozum, więcej nie
znajdziemy choćbyśmy siedzieli całą wieczność. - warknął, strzepując popiół do
miseczki.
- Ej! - Szatyn chwycił za naczynko i spojrzał do środka. - Tam
był… Mój obiad… - westchnął, odkładając ją na stół. - Dobra nieważne... Posłuchaj
wiem, że ci to się nie podoba. Ale to
jak sam mówiłeś kwestia czasu nim coś znajdziemy. - mruknął niechętnie, obracając
się do monitora.
Shizuo spojrzał na przyjaciela spod byka i wrócił wraz z
papierosem do pracy.
Zdążył spalić papierosa do połowy, nim trafił na niezwykłe ogłoszenie.
Tytuł: „ Poszukuję ofiary”
Treść: Witam~! Poszukuję osoby, która zechciałaby umrzeć w
dość niekonwencjonalny sposób. Mianowicie zostać skonsumowanym przez wampira.
Tak, tak, wiem, brzmi to dość dziwnie, jednak jeśli chcesz umrzeć co ci szkodzi
spróbować, nie? Obiecuję zrobić to bez szczególnego okrucieństwa~! Szczególnie
miło widziana grupa krwi 0, choć nie pogardzę również innymi. Zapraszam.
Adres: XXXXXXXXX
- Co on sobie myśli! - warknął wkurzony, gniotąc w dłoni palonego właśnie papierosa. Rzucił go na ziemię i zdeptał.
- Shizuo! - upomniał go Kadota parząc na ten wybuch złości.
- Tak, tak sorry… - mruknął, pośpiesznie wyłączając komputer.
Zaczął ubierać płaszcz, gdy Kadota upomniał go o porządku w biurze. Mając
ubrany tylko jeden rękaw niechętnie podniósł peta i wyrzucił go do miseczki.
- Ech… Mój obiad już i tak jest nie do odratowania. - westchnął Kadota, odpuszczając.
- Było nie nalewać sobie zupy do miski, która zwykle robi mi
za popielniczkę. - pouczył przyjaciela w złości zapinając kolejne guziki
płaszcza.
- Dobra, dobra będę pamiętał. - Uśmiechnął się krucho patrząc
na szamoczącego się blondyna. - Powiesz co cię tak zdenerwowało? - zapytał bez
szczególnego zainteresowania. Najwyraźniej już przywykł, że jego współpracownik
ma bardzo wybuchowy charakter.
- Nie. Sorry muszę gdzieś wyjść. – wyjaśnił, zabierając swój
pistolet i sprawdzając czy ma krzyżyk na szyi. Gdy tylko blondyn się upewnił, wybiegł z rozmachem otwierając drzwi i omal nie przewracając pędzącego do nich
Shinry.
- Ale Shizuo…! - Szatyn chciał zaprotestować. Mieli dziś
wypełniać raporty, a Shizuo zostawiał go z tym sam… po raz któryś. Chciał już za
nim wybiec, ale złapał go Shinra.
Chłopak w białym fartuchu poprawił okulary i chwycił Kadotę
za ramię.
- Dota-chin pomożesz mi~! - zarządził, ciągnąc chłopaka do
swojego gabinetu. – I nie chcę słyszeć zrzędzenia. – dodał, gdy Kadota chciał
protestować.
Shizuo wkurwiony biegł ulicą. Adres tak mu się w rył w
pamięć, że nie musiał go sobie zapisywać. Wkurzony, był naprawdę wkurzony. Bał
się, że coś wygnie, gdy trzymał się rurki jadąc autobusem. Wybiegł przez ledwo
otwarte drzwi dziękując bogu, że nie wystartował sekundę wcześniej i nie z
robił w drzwiach dziury o konturze Shizuo.
Znów biegł, nawet nie czuł jak szybko, nie czuł oddechu
palącego w płucach, nóg w ciężkich butach uderzających z wielką siłą o chodnik, nie
czuł nic poza wściekłością. Nie dostrzegał też zdenerwowanych czy zdziwionych
spojrzeń ludzi, których mijał… czasem… no, dość często stukając i potrącając.
Szedł jak taran licząc tylko, że znajdzie go szybciej niż ktoś inny.
- Durny… - mruczał pod nosem razem z przeprosinami dla
mijanych ludzi. Wypadł z z tłumu i popędził boczną uliczką, przez skwer,
obszczekany przez jakiegoś małego pieska wpadł do dzielnicy ze starymi
luksusowymi domami.
- Jakżeby inaczej… - wymruczał, ze złością naciskając po raz
dwudziesty na dzwonek. - No już… otwieraj! - warczał w myślach. Po
czterdziestym siódmym sygnale usłyszał jak ktoś zbliża się do drzwi.
- Hai, hai~! - Dało się słyszeć wesoły głosik, a chwilę później w
drzwiach pojawił się wesoły brunet. Na oko wyglądał na wesołego
dwudziesto-jedno latka. Jednak Shizuo nie miał zamiaru się nabrać… o nie.
- Izaya… - zamruczał, rozcierając sobie pięści. Wyrwał z
zawiasów bramkę i wszedł na posesję.
- Ej! Nie musiałeś, było otwarte~… - poskarżył się brunet, wciąż uśmiechając wesoło. - Mimo to jestem zaskoczony, że odpowiedziałeś na moje
ogłoszenie, bo jak mniemam po to właśnie tu jesteś? - zapytał przepuszczając
egzorcystę w progu. Złapał go jednak za przód płaszcza. Namacał rękoma pistolet
i dotknął go przez gruby materiał. - Ale tego nie musiałeś zabierać~… -
westchnął.
Shizuo wzruszył tyko ramionami i zamknął za sobą drzwi. Gdy
tylko usłyszał charakterystyczne chrzęst świadczący o tym, że jest zamknięte, chwycił bruneta za szyję i pchnął na ścianę, przyciskając go do niej. Pomógł
sobie łokciem, dociskając jego klatkę piersiową.
- Zabieraj łapy… - warknął. Widząc, że uśmieszek Izayi tylko
się poszerzył zacisnął palce odrobinę mocniej. - Liczę do trzech. - zagroził. - Jak
nie puścisz zgniotę ci krtań, wiem jak bardzo boli jej regeneracja, więc? -
Odczekał chwilę i mocniej zacisnął rękę. - Jeden… - Normalny człowiek byłby już
pozbawiony tchu. - Dwa… - Izaya widząc już, że nie wygra odpuścił i prychnął
urażony. Zaraz jednak rozpogodził się. Gdy Shizuo go puścił, miękko, na prostych
nogach opadł na podłogę i pomasował sobie szyję.
- Nie musiałeś być tak okrutny~… - zaczął, podchodząc trochę
bliżej. – Mimo to jestem miło zaskoczony~! Jesteś pierwszym który odpowiedział
na moje ogłoszenie~! - zapewnił, będąc już kilka centymetrów od blondyna. - Choć to
wcale nie dziwne, skoro dodałem je ledwie godzinę temu~… - Wzruszył teatralnie
ramionami i rozłożył ręce. Jedną z nich chwycił dłoń blondyna chcąc go
zaprowadzić do salonu – To co, zaczynamy? - zapytał wesoły.
- Zabieraj te łapy! - powtórzył Shizuo wyrywając rękę z
uścisku wampira. Jednak poszedł do salonu. Usiadł na kanapie i odpalił
papierosa. Minutę później po jego lewej stronie dosiadł się Izaya.- Lepiej
gadaj gnido co to za ogłoszenie! – mruknął. – Póki palę, będę wyrozumiały więc?
– Nie miał zamiaru się powtarzać i tak był okropnie zły.
W odpowiedzi Izaya wzruszył ramionami.
- Byłem głodny~... - jęknął, teatralnie łapiąc się za brzuch. – A nie mogłem nigdzie cię znaleźć, pomyślałem, że na takie wezwanie zareagujesz. No i popatrz jak dobrze zadziałało~! - cieszył się. W przypływie radości objął rekoma ramię blondyna. - I nie każ mi się odsuwać, przecież nikt nie widzi.
- Byłem głodny~... - jęknął, teatralnie łapiąc się za brzuch. – A nie mogłem nigdzie cię znaleźć, pomyślałem, że na takie wezwanie zareagujesz. No i popatrz jak dobrze zadziałało~! - cieszył się. W przypływie radości objął rekoma ramię blondyna. - I nie każ mi się odsuwać, przecież nikt nie widzi.
- Co z tego, śmierdzisz…- warknął.
- Ty też… fajkami~! - odparł wesoło, zaczynając się bawić
wolną dłonią blondyna. - Wiesz, bardzo się cieszę, że przyszedłeś~… - mruknął z
nietypowym dla siebie delikatnym i niewinnym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
- Ech… ty kłamco.- westchnął Shizuo strącając trochę popiół
do przygotowanej specjalnie dla niego popielniczki. No cóż… teraz to widział.
Izaya przygotował się na jego odwiedziny. – Wcale nie chcesz krwi co? -
Pogłaskał go ręką, którą palił po włosach na tyle uważnie by nie spalić
wampirowi grzywki.
- Chyba mnie przejrzałeś~! - zachichotał. – To jak będzie…
zostaniesz?
- Ta. – odparł zdawkowo wpatrując się w tlący się papieros. – I tak się zwolniłem przez ciebie szybciej z pracy…
- Nie byłoby takich problemów gdybyś powiedział mi gdzie
mieszkasz… Zawsze mógłbym przyjść w nocy, jeśli chciałbym świeżej ‘krwi’, nie
sadzisz?
- Nie… - warknął i z czystej złośliwości zgasił peta na
ramieniu Izayi, chwilę później wyrzucając niedopałek do popielniczki. Izaya
syknął i zakrył miejsce, zaczynając je regenerować. - Izaya, nie rozumiesz, że
mieszkam w klasztorze? Jeśli byś się tylko tam pojawił nie wróciłbyś żywy. - warknął przypominając sobie, że miał go przecież okrzyczeć za to ogłoszenie. -
Tak w ogóle to coś ty myślał! Dawać takie ogłoszenie tak jawnie, do tego z
adresem! A co jakby znalazł je ktoś inny!?
- No… - mruknął spuszczając głowę. - Jakoś o tym nie
pomyślałem… Chciałem żebyś przyszedł, tylko tyle… - wyjaśnił.
- Przyszedł po co!? Nawet nie potrzebujesz rozpaczliwie
krwi? Po co było się tak narażać co!?
- Nie złość się… - Spalone miejsce już się zregenerowało, więc puścił ramię i znów przytulił się drugą ręką do blondyna. - Po prostu czułem
się jakiś taki… samotny? - Spojrzał na Shizuo niepewnie. Blondyn wyraźnie zmiękł
po tych słowach i wzroku, bo przytulił wampira do siebie.
- Dobrze… ale wykasuj to ogłoszenie. - szepnął mu do ucha. -
Już! - dodał widząc, że Izaya nie chce się ruszyć. Puścił go, by mógł podejść do
komputera.
Brunet kilkoma sprawnymi ruchami usunął z internetu
kontrowersyjną treść i wrócił w objęcia blondyna. O nie, nie miał zamiaru ich opuszczać aż do
rana.
- Usunięte~! - Powiadomił go. - Ale zostaniesz, prawda? – upewnił się.
- Zostanę na noc… Ale masz już więcej nie robić takich
głupot! – zastrzegł.
- Dobrze Shizu-chan~… Ale nie rozumiem czemu się martwisz~… -
mruknął, dając za wygraną. Zgodziłby się na wszystko byleby jeszcze chwilę
pozostać w ciepełku blondyna.
- Bo w jakiś dziwny i pokręcony sposób nie chcę, żeby ktoś cię dorwał, jasne? Jesteś moją zdobyczą, nikomu innemu nie pozwolę cię mieć. - odparł pewnie. Uśmiechnął się widząc, że zmieszał bruneta. Na jakiś czas
zapadła między nimi cisza. Shizuo zaczął zastanawiać się czy Izaya ma zamiar
przenieść się wraz z nim do sypialni i kontynuować, ale cierpliwie czekał.
Wpatrzył się w zegar, przesuwając dłonią po plecach wampira. Równo po siedmiu
minutach Izaya przerwał ciszę.
- To jak ja mam ci następnym razem dać znać, że chcę się
spotkać? - zapytał lekko niepewnie. - Mogę normalnie zadzwonić?
- Ta. - Shizuo bez wahania podał mu komórkę. Izaya chwycił
własną leżącą na niskim stoliku koło kanapy i wpisał do tej Shizuo swój numer.
Później zadzwonił do siebie zapisując sobie numer blondyna.
- Jeszcze zdjęcie~! - Zaśmiał się i pstryknął jedno
blondynowi z zaskoczenia. - Idealne~! - mruknął, ustawiając jako zdjęcie
kontaktów. Shizuo spojrzał mu przez ramię.
- Musiałeś mnie zapisać pod tym kretyńskim przezwiskiem? - zagadnął, widząc swoje zdjęcie pod kontaktem o nazwie „Shizu-chan~!”.
- Nie jest kretyńskie, jest sło~dkie. – zapewnił wampir
odbierając swój telefon z rąk Shizuo i przytulając się do niego. Oddał też
blondynowi jego aparat.
- Jak się zapisałeś? - zainteresował się, przeglądając
kontakty.
- Pchła. – mruknął Izaya nie patrząc na niego. Shizuo
uśmiechnął się za to wesoło tłumiąc śmiech i pacnął wampira lekko po głowie.
- I dobrze… tylko przydałoby się zdjęcie…- Zastanowił się, wybierając aparat i mimo protestów Izayi robiąc mu szybko zdjęcie. – Daj
spokój, na pewno nie jesteś aż tak nie fotogeniczny… - zbagatelizował, gdy Izaya
chciał go powstrzymać przed przeglądaniem zdjęć.
- Akurat. - fuknął. - Nie ma mniej nie fotogenicznej osoby niż
ja! - uparł się. Poczekał aż Shizuo dotrze do jego zdjęcia. Później usłyszał
głośny śmiech.
- Fakt. - podsumował blondyn, spoglądając na zdjęcie kawałka
kanapy i kwiatka.
~…~….~….~
Następnego
dnia rano Shizuo wszedł do biura szczęśliwy i całkiem pogodny. Przywitał się ze
współpracownikiem oznajmiając mu, że dogłębnie zbadał problem jak i jego
przyczynę i że na razie ów problem nie powinien przysparzać więcej problemów.
Uśmiechając się pod nosem usiadł na fotel i wyjął z kieszeni komórkę. Ziewnął
przeciągając się. No cóż, przez ów problem nie spał zbyt długo w nocy, co wcale
nie przeszkadzało mu w byciu szczęśliwym.
Egzorcysta ledwie zdążył się zalogować, a już usłyszał
wibracje komórki.
- SMS. – mruknął zdziwiony sprawdzając od kogo.
Od: Pchła.
Do: Ja
Data: 22/7/14 9:03
Tytuł: Ogłoszenie
Treść: Pod adresem XXXXXXX mieszka pewna bardzo wymęczona
osoba, której tylna część wymaga natychmiastowego masażu. Uprasza się, więc
aby egzorcysta Shizu-chan przybył po pracy na w/w adres celem wzięcia
odpowiedzialności za swoje czyny.
Zdychająca pchla.
[Odpowiedz] Anuluj
Shizuo rozejrzał się w koło sprawdzając czy nikt mu nie
przeszkodzi, a jako, że w pomieszczeniu był tylko znudzony Kadota postanowił
dopisać.
Od: Ja
Do: Pchła
Data: 22/7/14 9:05
Tytuł: Re: Ogłoszenie
Treść: Wybacz słaby ze mnie masażer… już lepszy wibrator,
ale o tym pewnie się przekonałeś. Jednak mam inne rozwiązanie, co powiesz na
pieprzoterapię?
[Wyślij] Anuluj
Blondyn dumny z siebie uśmiechnął się do wyświetlacza i zamknął telefon. Jednak nie mógł się skupić na pracy. Co chwila zerkał w stronę
aparatu czy aby na pewno nie przyszła nowa wiadomość.
- Wreszcie… - westchnął i z uśmiechem złapał za telefon.
- Hę? - Odwrócił się zdziwiony współpracownik. - Shizuo, przecież skończyłeś pisać dwie minuty temu… Jakie „wreszcie”?
- Ta, ta, nie przeszkadzaj w tej chwili dobra? - mruknął
trochę złoślwie i znów wpatrzył się w ekran komórki.
Od: Pchła.
Do: Ja
Data: 22/7/14 9:08
Tytuł: Re(2): Ogłoszenie
X3 Wybacz Shizu-chan, przejrzałem cały internet i nie mogę
znaleźć tej twojej cudownej pieprzoterapii. Mógłbyś mnie oświecić?
[Odpowiedz] Anuluj
Kliknął wybierając szybko „Odpowiedz”. Liczył, że już nikt mu
nie przeszkodzi.
- Ej Shizuo co jest? - Spojrzał na niego zdziwiony szatyn. –
Halo? Co ty, zakochałeś się?
- Coś w tym guście… - Shizuo podrapał się po głowie i rozpiął
płaszcz, odrzucając go na krzesło.
- Niebieska koszula, wielkie nieba! - Kadota coraz bardziej
zdziwiony, albo przerażony wpatrywał się w blondyna.
- Ech Kadota!- warknął, gdy pomylił znaki w wiadomości i
musiał ją zmazać. - Przestań mi głowę zawracać o takie duperele, bo zacznę cię
nazywać „Dota-chin” jak Shinra. – mruknął znów spoglądając na komórkę. Kadota
dał za wygraną i wrócił do pracy. Gdy odwrócił się na obrotowym krześle Shizuo
pozwolił sobie na pełen satysfakcji i szczęścia uśmiech. Pamiętał jak po
upojnie spędzonej nocy, nad ranem wywalił Izayę z łóżka każąc mu zamknąć
otwarte okno – bo zimno! Brunet zaczął narzekać, że mu też. Obaj zgrabnie
przemilczeli fakt, że wampiry temperatury nie odczuwają i same są zimne jak
trupy. Shizuo w geście litości oddał Izayi swoją wczorajszą koszulę. Widać
spodobała się ona tak bardzo Izayi, że uparł się, że jej nie odda. Dał więc
blondynowi niebieską, a podczas pobudki w pośpiechu Shizuo już dał spokój z
wykłócaniem się.
- Uwierz mi koszula jest w dobrym miejscu. – mruknął jeszcze
i zaczął odpisywać.
Od: Ja
Do: Pchła
Data: 22/7/14 9:14
Tytuł: Re(3): Ogłoszenie
Treść: To proste! Będę cię pieprzył tak długo aż całkowicie
przestaniesz odczuwać ból.
[Wyślij] Anuluj
Prawie natychmiast pojawiła się odpowiedź.
Od: Pchła
Do: Ja
Data: 22/7/14 9:15
Tytuł: Re(4): Ogłoszenie
Treść: X3 *rumienieć* Dobra, czekam na ciebie z obiadem.
Lubisz sushi nie~?
[
Odpowiedz] Anuluj
Zdziwiony blondyn przez chwilę wpatrywał się w ekranik po
czym zachichotał i odpisał.
Od: Ja
Do: Pchła
Data: 22/7/14 9:17
Tytuł: Re(5): Ogłoszenie.
Treść: Uwielbiam, będę o czwartej.
[Wyślij] Anuluj
Shizuo jeszcze szczęśliwszy zamknął komórkę. No tak to on
mógł pracować. Mógł znaleźć i wybić wszystkie wampiry na świecie, byleby chronić
tego jednego.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńMatko... Jakie to słuuuooodkie~! *.*
"- Co ty, zakochałeś się?
- Coś w tym guście…"
Z wrażenia mlekiem się zachłysnęłam! Ale warto było nakaszleć się trochę dla tego słitaśnego one-shota =3
Mam nadzieje, że wieczorami nuda do Was przyjdzie razem z weną, żeby były kolejne opowiadanka =*.*=
Ale mimo wszystko: Ciekawych wakacji~! xD
Niedawno się obudziłam i muszę przyznać, że ten one-shot jest naprawdę miłym początkiem "dnia" x3 Nadal trochę dziwnie się czuję kiedy zamiast imion alter widzę oryginały, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Przyjemności z czytania mi to nie zabiera, więc w sumie bez różnicy jak się nazywają x3 Lubię ten, w jakimś stopniu dziecinny, charakter Izayi. Jakoś pasuje mi do kilkusetletniego(?) wampira :3 Ogółem, odkrycie bo jeszcze nie czytałam "Inny niż wszystkie" (za jakiś czas wyjeżdżam w koszmarne miejsce i chcę mieć screeny czegoś dłuższego do poczytania), więc miłe zaskoczenie zobaczyć Izetsukiego w takiej odsłonie. Ale dobra, bo sama nie wiem o czym piszę x3
OdpowiedzUsuńWymówki Shizusia jak zwykle na najwyższym poziomie. "Złapałem, więc moje". Rozczulające no xD Nie przepadam za wampirzą miłością, ale tutaj jest tak słodka, że nie mogę powiedzieć nie. Szkoda mi trochę, że jednak go nie ugryzł... jakoś bardzo lubię takie sceny z kiełkami x3 Ostatnie zdanie jest tak strasznie kochane <3 *^* Co prawda z niejasnych przyczyn mam teraz obraz Izayi jako zwierzątka Shizusia(chodzi o takie normalne zwierzątko, jak kot, czy pies, które można głaskać, tulać, karmić, wkurwiać się na nie i wgl), ale nadal kochane. Świetne no x3 Pomysł z ogłoszeniem też mi się podobał. Szkoda, że Izaya jeszcze nie napisał gdzie trzyma oszczędności, wspomógłby kościół.
Wena~ :3
Jakie, to jest słodkie *^* Ja już myślałam, że będzie epicka bitwa a tu takie słodkości >///w///< bardzo miłe zaskoczenie^^. Shizu jest zajebisty jako egzorcysta~ a Izaya taki...kochany xd I z jakiegoś powodu bardzo mi to pasuje~ nie wyobrażam sobie, żeby było poważny, to nie byłoby już to samo.
OdpowiedzUsuńA pomysł Izayi, to cóż, co moge powiedzieć, szczwana z niego bestia xd ale chciałabym zobaczyć jego minę gdyby nie przyszedł Shizu tylko ktoś inny ;3;
Sms-y na końcu są świetne xD "pieprzoterapia" i "lepszy jako wibrator" wywołało u mnie dzikie myśli XD
dopiero co wstałam więc po raz kolejny przepraszam, za nieogar
Pozdrawiam~ Weny~~!
Wszystkie opowiadania czytam w nocy, a potem nie moge zasnąć i potem wychodzi... Co wychodzi .-.
OdpowiedzUsuńdfbdghjkghdfjk <--- nie umiem wyrazić słowami jak bardzo uwielbiam ich w roli wampira i egzorcysty. To jest takie słodkie, jednocześnie będąc tajemniczym. Uwielbiam ♥
Shizuo ma śnieżnobiałą koszulę? Wyprana w perwolu? ._. Ostatnio wszystko kojarzy mi się z reklamami. ;-;
Izaya jest uroczy jako wampir. No po prostu rozpływam się i nie potrafię inaczej (*´・v・)
Shizu-chan tam wspomina, że dogłębnie przebadał sprawę... Jestem święcie przekonana, że Shizuo pod tym aspektem nie kłamie (〃・・〃) ♥
Kadota u jest niemal jak Shinra albo perfekcyjna pani domu, co zauważa, że pomiędzy szafkami siedzi niczemu winny pajączek. Co z tego, że Shizuo ma niebieską koszulę? Aż takie to zadziwiające? XD Shizu zadziwia wszystkich, czas przemian, niczym gwiazdka XDDD
Awww, Izaya taki wyrozumiały... W zamian za zapisanie Shizu-chana jako Shizu-chan, siebie zapisał jako Pchła... Tak romantycznie ♥
Pomysł z ogłoszeniem jest świetny. Jednak głupio by było, gdyby do Izayi przyszedł np. taki Kadota XD Już to widzę: Izaya święcie przekonany wyskakuje jak znikąd i rzuca się na swojego gościa... A tu zamiast Shizusia to inny egzorcysta XDD
Piękne. Świetny Oneshot (。-_-。 )人( 。-_-。)