Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 1 stycznia 2016

31.12 - Dzień bez bielizny

Komban-wa~!
Przepraszam, miałam to dodać równo o północy wczoraj, a wyszło na to, że wszystko się pokiełbasiło, zniknął zasięg na wsi i dopiero po powrocie do domu mogę wam to wstawić... Gomennasai! ><
Za to możecie sobie odświeżyć wczorajsze święto, mam nadzieję, że nastrój wróci do was na czas czytania. ;3
Przy okazji przepraszam za ten trzeci mini dj... Może powinnyśmy go usunąć. Nie wiedziałam, że ktoś już go tłumaczył ... Umm... Przepraszam. >.<
No to pozostaje mi...
Enjoy~! >w< 






19:40

- Hej Shizuo, hej Izaya! Nie zabiliście się po drodze? To dobrze! - odpowiedział sam sobie doktorek, nie czekając nawet aż się odezwą. - Bo nie zamierzam was zszywać, tym bardziej jak już wypijemy...
- Zamierzamy pić? Świetnie! - przerwał mu Shizuo, już pchając się do środka.
- ...Piccolo... - dokończył okularnik, nie tracąc uśmiechu i przepuszczając Izayę, który złośliwie się uśmiechnął przechodząc obok Shizuo i klepnął go w plecy.
- Nie martw się Shizu-chan, znając ciebie będziesz pijany samą moją obecnością...
- Spieprzaj kleszczu. - prychnął tylko, wchodząc do salonu i wymieniając braterski uścisk dłoni z Kadotą.
     Dziesięć minut, gdy wszyscy już się rozgościli, przekąski i pieczone udka były już na stole, a Kadota wystawił prawdziwego szampana, wszystko wydawało się być w najlepszym porządku nawet z warczącą na siebie dwójką. Czy raczej z warczącym Shizuo i złośliwym Izayą.

21:13

- Oi, Shizuo, przyniósłbyś soczku? Skończył się... - Shinra jęknął, ze zmartwionym wyrazem twarzy potrząsając kartonem, w których chlupotało ostatnie niewylewalne parę kropel.
- Mhm. - mruknął tylko blondyn, wstając i kierując się do kuchni. Został tam jednak chwilę dłużej, jak się wszyscy domyślali zapalić papierosa. Jednak już po minucie Izaya zerwał się i z zagadkowym błyskiem w oku skierował się do kuchni.
- Pomogę~! - zapewnił, żeby nikt nie wstawał. A właściwie coś w jego uśmiechu mówiło, że nie chcą się znaleźć na linii ognia.

21:15

- Shizu-chaaan~! - zawołał wesoło Izaya, unikając jego łokcia i przymilając się do jego drugiego ramienia. A dokładniej obejmując je tak, by nim nie dostać, choć to mu nie groziło.
- Czego?
- Nie zapomniałeś o czymś przed wyjściem? - zamruczał brunet, mrużąc oczy z tym swoim uśmieszkiem "mam na ciebie haka pierwotniaku". A przynajmniej to parę razy do tej pory powtórzył robiąc taką minę, więc tak mu się kojarzyło.
- Nie? - odparł blondyn, robiąc w odpowiedzi minę "Co ty znów kombinujesz?".
     Brunet tylko wycofał się do framugi drzwi, po czym odwrócił się i obsunął trochę brzeg spodni, ukazując miękką, bladą skórę podbrzusza i lekko odstającą kość biodrową. Na ich widok Heiwajima od razu potrafił sobie wyobrazić też ich dotyk, smak, a nawet zapach. Wiedział, że gdyby Izaya zsunął spodnie jeszcze trochę niżej, pokazałaby się malutka malinka, którą zrobił mu ledwie przedwczoraj. Rzecz jasna Shinra i Kadota nic o tym nie wiedzieli. Ale co to miało...
     Nagle rozszerzyły mu się oczy.
- Dzień bez bielizny, pierwotniaku~... - mruknął Orihara i ze złośliwym śmiechem podciągnął spodnie. Widząc podchodzącego bez namysłu Shizuo z szykującą się do wyciągnięcia ręką, po prostu zawinął się i zwiał do reszty przyjaciół.

21:20

- Shizuo, co tak długo? - Młody doktorek poprawił okulary i wpatrzył się w blondyna. Chory jakiś? Miał jeszcze rumieniec na policzkach... - Zmierzyć ci gorączkę?
- Nie, tylko musiałem się uspokoić.
- I co zrobiłeś, że wyglądasz jak w gorączce?
- Wsadziłem głowę w śnieg na parapecie. - odparł ten jakby nigdy nic i usiadł w fotelu.
     Po chwili niezręcznej ciszy szatyn znów niepewnie otworzył usta.
- Shizuo... A gdzie sok?

22:21

     Z tego, co zauważył Kadota, blondyn od czasu przyjścia z kuchni naprawdę dziwnie się zachowywał. Nie odstępował Izayi na krok - już samo to mogło zdziwić nawet nieznające ich osoby. Ale żeby to Shizuo latał za Izayą? Nie chcąc go zabić? Może faktycznie dopadła go jakaś gorączka...
     Od czasu do czasu po wyjściu dokądś wydawał się nerwowy. Żeby tylko... Potrafił warczeć na Izayę, a jednocześnie wpatrywać się w niego, podczas gdy to IZAYA nie zwracał na niego uwagi!
     Szatyn wypił dwa piwa z kolegą przed przyjściem, ale wątpił, żeby miał po tym aż takie zwidy.
     Choć w momencie, w którym Shizuo usiadł koło bruneta, opierając ręce o kanapę, a Kadocie zdawało się, że ścisnął tyłek bruneta zaczął już wierzyć, że nie powinien tykać choćby kropli tego przyniesionego szampana.

22:50

     Orihara od dawna nie bawił się tak dobrze patrząc na męki Shizuo. Raz potworek patrzył na niego prosząco, raz liczył, że wyjdzie z nim z pokoju - co nie stało się już ani razu od wizyty w kuchni, bardzo tego pilnował - raz wydawał się obrażony, a ze dwa razy gdy wszyscy patrzyli gdzieś indziej odebrał od swojego kochanka nawet bardzo rozdrażnione i napalone spojrzenia.
     Zaczynał się nawet zastanawiać, czy nie przetrzymać go tak parę godzin i nie wyskoczyć gdzieś na zewnątrz. To by jednak psuło cały dotychczasowy plan.

23:03

     W którymś momencie, a gdyby spytać nikt nie wiedziałby którym, na stole magicznie pojawiła się butelka przezroczystego płynu. Wywołała ona zadowolenie gospodarza, czyli Kadoty i zgorszenie sumienia ich wszystkich - czyli Shinry, znającego od podszewki z podręczkika skutki picia alkoholu. Zaczynał już wykład na temat niszczenia wątroby i rozkładu szkodliwych związków w organizmie, ale Izaya z wesołą miną wcisnął mu szklankę z drinkiem w ręce.
     Na to już nie znalazł odpowiedzi, więc nieufnie wypił jeden łyk.

23:14

     Shizuo bardzo się denerwował. Udało mu się dotąd niezauważenie złapać Izayę za tyłek - zero reakcji, zresztą ten zaraz wstał by popatrzeć na fajerwerki w oddali. Teraz, po szklance drinka, tym bardziej chciał choć sprawdzić, czy nie oszukiwał kusząc go brakiem bielizny. Chcąc niby klepnąć dłonią o stół chwiejnie "nie wcelował" i położył dłoń na podbrzuszu Izayi. Na tyle szybko na ile mógł wsunął palce pod jego spodnie. Bokserek stwierdzono brak.
     Nie dane mu było zasięgnąć dalej, bo Izaya z wesołym okrzykiem "Shinra~!" wyjął telefon i w chwili gdy okularnik odwrócił do nich głowę, a Heiwajima jak oparzony zabrał dłoń, cyknął zdjęcie.

23:25

     Katorga. Tylko tak mógł to nazwać.
     Jakimś cudem udało mu się znaleźć sam na sam z Izayą w kuchni. Nie ukrywał, coraz więcej myślał o tym jego braku bielizny i jednoznacznie stwierdził, że reszty też wolałby go pozbawić. "Jeśli już nie miał bielizny, jak to w tych wszystkich głupich filmach romantycznych bywało, czy teraz nie powinien szturchać go pod stołem stopą?", myślał sobie. A potem, oczywiście, pobudzony, oczekiwał loda. I faktycznie, doczekał się poszturchiwania pod stołem, zagryzł wargę prawie do krwi, wściekły, a kiedy przyszło do tego, że miał prawie namiot w spodniach, Izaya wybył do kuchni.
     On za nim.
     Czy czegoś oczekiwał? Oczywiście. Jaki nowy rok, taki cały rok, nie? Na nowy rok chciał z nim wyjść, albo i nie wyjść, ale dostać go w swoje ręce.
     Niestety w momencie kiedy się do niego zbliżył uśmiech odwracającego się Izayi powinien był go trochę otrzeźwić
     Trochę za późno.
- Liczyłeś na loda, zgadłem, Shizu-chan~? - Brunet uśmiechnął się szeroko i nim Heiwajima zrozumiał jego intencje jego pasek został odciągnięty, a do bokserek z dłoni informatora sturlał się lód.
- Wracaj tu kleszczuuuuu!!! - warknął za nim, ten jednak zwiał ze śmiechem.
     Następne pięć minut zmarnował na wyciąganie lodu i uspokajanie się. Rzecz jasna tylko wściekłości, bo jego libido zostało chwilowo uciszone. Chwilowo.

23:54

     Od paru chwil Shizuo starał się jak mógł, by Izaya w pełni odczuł tę samą frustrację. Jeszcze bardziej starał się złapać go, dotknąć, tak by też zareagował, żeby też musiał się zmagać z namiotem czy chociaż żeby dał mu się łatwiej wyciągnąć na osobność.
     Nic to nie dało.
     W akompaniamencie wesołego śpiewu Shinry kołyszącego się z Dotachinem stanął za Izayą wychylającym się z okna - i jak na złość wypinającym do niego kształtny tyłek, rysujący się wyraźnie pod dość napiętym w tej pozycji materiałem spodni - chcąc chociaż "oprzeć" dłoń o jeden z jego pośladków.
     W tym momencie Izaya - po raz kolejny udaremniając jego atak - wyprostował się, uderzając przy tym jego szczękę własną głową. Brunet syknął, łapiąc się za potylicę, Shizuo za to dotknął ust, które właśnie przypadkiem przegryzł. Warknął pod nosem na swój niefart, mając już złapać Izayę, gdy...
- My heart wiiiiill go ooon aand oooon~!!!
      Przyjaciele z kanapy wyjątkowo głośno postanowili przypomnieć o swojej obecności.

23:57

- Kadota, prawie północ! - Shinra z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy wskazał na zegarek wiszący na ścianie. Niemalże poderwał się, trochę się przy tym zataczając. - Muszę iść do Celty! - zaskoczył. - Powiedzieć jak bardzo ją ko... o... - jęknął zaskoczony, upadłszy jak długi na podłogę. Na stole jakimś cudem stały dwie prawie całkiem opróżnione butelki, wypite w trzy osoby, bo Shizuś również pomagał je opróżnić. Choć po nim najmniej widać było skutki. Izaya nie pił prawie w ogóle, jedynie dolewając innym przekonywał ich o tym, że pije z nimi. Tymczasem zwiększał tylko poziom coli w swojej szklance.
     Blondyn podszedł i postawił doktorka na nogi, otrzepując go tak, że ten niemal zgubił okulary i wreszcie ze stresu dostał czkawki.
- Dotachin, trzeba otwierać szampana~! - Izaya w nerwowym pośpiechu podał szatynowi butelkę. Przytępiony umysł zareagował natychmiast, równie nerwowo łapiąc za butelkę i instynktownie próbując się spieszyć. Już dwie minuty przed północą. Zachwiał się, przyklęknął na podłodze, zaczął nerwowo odkręcać drucik. Telewizor został włączony przez Izayę, wszyscy zapatrzyli się na ostatnie nuty występu jakiejś gwiazdki pop.
     Przerwa, nerwowa gadanina dwójki prowadzących.
     Orihara na ślepo wyczuwał zbliżające się powoli kroki Shizusia. Odszedł jeszcze kawałek w bok za kanapą, za wpatrującymi się spod kanapy w ekran Shinrę i Kadotę.
     Pięć...
- Cztery!
- Trzy!
- Dwa!
     Korek od szampana puszczony przez Dotachina strzelił, dokładnie w tym momencie zagłuszając huk jakiego narobił Shizuo bijąc pięścią o ścianę i przypierając do niej Izayę, przygważdżając go biodrami, nachylając się i zachłannie całując go w ostatniej sekundzie. Zapewne spodziewał się protestu czy uniku, jednak Izaya jedynie szybko objął go za szyję, ocierając pod nim lekko.
     Podczas gdy zajęci, rozemocjonowani wylewającym się szampanem szatyni próbowali nie wylać resztki rozlewając do kieliszków, Heiwajima ponownie zdołał się nakręcić, Izaya z kolei dopiął swój plan zadziwiająco gładko, zamierzając teraz wynagrodzić Shizuo za jego cierpliwość.
     Kiwnął głową na zajętą toastowaniem i radosnym podśpiewywaniem "sto lat" dwójkę, gdy się od siebie odsunęli.
- Światowy dzień kaca zostawmy im, Shizu-chan. Znikamy~...? - Uśmiechnął się cwaniacko.
     Za jasną odpowiedź służył mu podniecony błysk w oku jego chłopaka, gdy ten spojrzał w dół. W końcu dostrzegł długo ukrywane wybrzuszenie w spodniach bruneta.
- Daję ci pięć sekund przewagi.

2 komentarze:

  1. "-Daję ci pięć sekund przewagi." Ach, jakiś ty litościwy xD ^To zdanko wygrało <3 Jest takie... takie... takie ach! Kochane ♡ Poza tym świetna notka :3 Nie rozumiem tylko dlaczego przerwano w takim momencie T.T Panie, jak żyć!?
    I Izaya, to chyba nie wygodne chodzić bez majciochów xD Mi by było niekomfortowo xD (Nie żebym próbowała :'DDD)
    Weny i do zobaczonka~ :

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga?! Buu... Nie no, nie musicie usuwać tego tłumaczenia. Nikogo nie zamorduję xD
    A teraz na temat... JAK MOŻNA BYŁO URWAĆ TO W TAKIM MOMENCIE?! Liczyłam na dzikie seksy, a tu tylko niewyruchana goła dupa Izayi :c To było takieee okruuutne, niczym Izaya dla biednego Shizu. Szkoda mi go.
    Weny~

    OdpowiedzUsuń