Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 7 czerwca 2013

Nowy potworek - rozdział 4

Na dobry początek~... PRZEPRASZAM!!! >.<
Wiem, miałam dziś dodać "Poskromić bestię"~... Wiem, wiem, wiem! Ale nie wyrobiłam się~... Musiałam wyjść na 3 godziny i nie miałam wyboru~... Przepraszam, naprawdę~!
Ale w ramach zadośćuczynienia, zamiast PB dodaję 4 rozdział "Potworka"~... (Do opublikowania została już tylko 5, czyli ostatnia część~.)
Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tej zamiany terminów~??? Obiecuję, że Izuo pojawi się we wtorek~... Więc nie bijcie, błagam~! >.< Naprawdę mi przykro! :c

Poza tym pomyślałam, że dodam też taki mały bonus~... :3 Co prawda nie po polsku, ale może kiedyś zajmę się tłumaczeniem~...
Może ktoś z was już to zna, ale jeśli nie, to zapraszam do odsłuchania~!
Na początek~:
character song Celty
character song Shinry
A teraz nasze gwiazdki, czyli najbardziej zachwycające character song z Drrr'y~! :3
character song Izayi~!
character song Shizusia~!

I to by było na tyle piosenek~! Mam nadzieję, że spodobają wam się tak samo jak mnie~! ;3
A teraz już enjoy~! :3


     Dziewczynka już po około godzinie zachowywała się całkiem naturalnie. Pomogła robić obiad, poczytała książkę z biblioteczki informatora (psychologia okazała się być zaskakująco ciekawa) i nawet znów zaczęła zwracać się całkiem przyjaźnie do bruneta. Jej przeczucia tym razem całkowicie ją uspokoiły. Przyjęła do wiadomości, że musi się z nimi rozstać i wiedziała, że i tak wszystko będzie dobrze. Mimo burzy za oknem mogła uznać, że w powietrzu jej przyszłości nie wiszą burzowe chmury.
- Mamo, zrobimy ciasto~? Tacie się przyda, gdy już wróci przemoknięty~~!
- Dobrze~! Tylko wybierz coś szybkiego. Mama pracuje~.

     Cała "tymczasowa rodzina" spotkała się dopiero wieczorem. Blondyn, mimo przemoknięcia i ogólnego zamyślenia, nie zachowywał się, jakby był zły. Dużo przemyślał podczas pracy i jednak postanowił postarać się zrozumieć motywy informatora. Midori, mimo nieco samotnego spędzenia czasu, nie miała do nikogo urazy i cały czas uśmiechała się, starając się wyobrazić sobie, że gdzieś będzie jej lepiej, niż tutaj z tą dwójką. A Orihara był wesoły jak zawsze, choć dużo bardziej zmęczony. Śledził życiorys morderczyni z Osaki. Policja jeszcze jej nie wykryła, ale on już tak. Przynajmniej miał co robić w wolnych chwilach.
- Wróciłem! - Mruknął były barman, zamykając za sobą drzwi.
- Witaj z powrotem~! - Odpowiedziały mu jednocześnie dwa głosy.
- Shizuo-san, w łazience przygotowałam ci ubrania! Przebierz się do kolacji, zrobliliśmy z mamą coś smacznego~!
- Shizu-chan, będziesz brał prysznic~? - Izaya przyszedł osobiście go o to zapytać. Mówiąc, zabawnie przechylił głowę z chytrym uśmieszkiem.
- Będę, muszę się ogrzać. - Odmruknął ochroniarz.
- Tylko się pospiesz. - Brązowooki podszedł i połączył ich wargi na dłuższą chwilę. A potem odszedł, nawet nie oglądając się za siebie.
     O co mu, do cholery, może chodzić? Dlaczego tak nagle sam zaczął mnie całować? Czy ta pchła na coś liczy? Czy może po prostu porada Simona działa?
     Shizuś załatwił całą toaletę szybko. Kiedy już jego mięśnie się rozgrzały, a całe skostnienie przeszło, wytarł się do sucha, przebrał w wyprasowane (przez małą) ciuchy, narzucił ręcznik na wciąż wilgotne włosy i wyszedł do kuchni. Zapach powalał na kolana...
     Okazało się, że oprócz kanapek z czekoladą, na stole stoi też blaszka z wypieczonym złociście ciastem. Do tego było też kakao. Wyglądało to raczej na zestaw śniadaniowy, ale z racji tego, że wieczór był jeszcze młody, mogli sobie pozwolić na takie słodkości.
- Itadakimasu! - Zawołała Midori, nakładając kawałek ciasta sobie, jako ostatniej. Mężczyźni powtórzyli ten sam tekst i wzięli się za jedzenie.
     Po kilkunastu minutach cichego przeżuwania wzrok Shizusia został utkwiony w brunecie, przyglądającemu się akurat z rozbawieniem swoim umazanym w czekoladzie palcom. Nie przestawał się uśmiechać. W końcu jakby zdecydował co chce zrobić. Wystawił język i oblizał palec wskazujący od dołu do góry, a potem jeszcze od góry do dołu. Następnie chwycił wargami sam opuszek i powoli oblizał resztkę czekolady. Shizuo mimowolnie uniósł brwi, przyglądając się poczynaniom bruneta. Ten z kolei nawet na niego nie zerknął. Włożył do ust palec środkowy i serdeczny i poruszając lekko głową, powoli oblizał je i wyciągnął z ust. Na końcu jeszcze tylko szybko przeciągnął kciukiem po dolnych zębach, przy okazji ściągając wargę nieco w dół i brudząc ją resztkami czekolady. Palce były właściwie czyste, nie licząc wilgoci jego śliny. Za to Heiwajima nie czuł się już tak rozluźniony jak jeszcze przed chwilą. Zerknął niespokojnie na Midori, ale ta ze stoickim spokojem zjadała ciasto, błądząc nieobecnym wzrokiem po talerzu. Informator też na niego nie patrzył. A jednak blondyn miał wrażenie, że wszyscy widzą wybrzuszenie w jego spodniach i czuł się z tym wyjątkowo niekomfortowo. Wziął możliwie cicho kilka głębszych wdechów i skupił się na całej swojej irytacji po dzisiejszym dniu. Podniecenie powoli minęło.
     Cholerna pchła!

     Po wspólnym posiłku każdy zajął się sobą. Czynnościami tak prozaicznymi jak czytanie książki o psychologii, stanie w deszczu na balkonie, czy szantażowanie managera pewnej wytwórni filmowej. We wszystkich pomieszczeniach panowała idealna cisza, przerywana co najwyżej stukiem klawiatury, szelestem przewracanych kartek, czy bębnieniem deszczu o szybę. Każdy musiał coś przemyśleć czy obmyślić i nikt nie miał ochoty na rozmowę. Dopiero po dłuższym czasie coś się zmieniło. Szelest kartek ustał, a drzwi balkonowe skrzypnęły cicho. Shizuo wytarł starannie całe ciało, ubrał dresowe spodnie od piżamy i przeniósł swoją małą podopieczną do łóżka. Zasnęła. Było już późno. On także zrobił się senny. Przykrył dziewczynkę kołderką i położył się do siebie. Na początku nie mógł zmrużyć oka, jednak po kilkunastu minutach oczy powoli zaczęły mu się zamykać. Jednak gdy już zaczął balansować między jawą a snem, poczuł jak coś dużego, chłodnego i bardzo natrętnego znów spycha go na ścianę. Nie podobało mu się to.
- Co ty wyprawiasz, pchło? - Mruknął, ledwo rozchylając usta.
- Shizu-chan~! Też chcę spać, przesuń się~!
     Blondyn najpewniej długo by jeszcze dyskutował i skończyłoby się na wywaleniu tej mendy za drzwi, jednak był tak senny, że nawet zapomniał o swojej obrazie. Przesunął się dla świętego spokoju i wtulił głowę w poduszkę. Jednak wbrew jego oczekiwaniom, nie zaznał żadnego spokoju. Izaya, może żeby wygodniej się ułożyć, a może żeby go wkurzyć, zaczął się wiercić, ocierając się dość intensywnie o pewną szczególną część ciała blondyna. Na tak wąskim łóżku Shizuś nie miał żadnej drogi ucieczki.
- Pchło!!!
- Taak, Shizu-chan~?
- Przestań się wiercić, do cholery! - Warknął blondyn.
- Ale Shizu-chan, przecież czuję, że ci się to podoba~! - Orihara z radosnym uśmiechem kręcił się dalej.
- Wystarczy! Przestań natychmiast! - Syknął, starając się nie jęczeć.
- Oo, ale ktoś tu jest baaardzo spragniony~... - Brunet wcale nie przestał, za to ledwo tamował chichot. Nie chciał wyjść na niepoważnego, żeby Heiwajima nie pomyślał, że on tak po prostu żartuje.
- Wystarczy powiedziałem! - Blondyn usiadł, podkulając nogi, żeby jego podniecenie było niewidoczne. - Wyjdź!
- Shizu-chan~? - Brunet zrobił tę swoją zdumioną, a zarazem nieco przepraszającą minkę. - Robię coś nie tak~?
- Tak, do cholery! - Shizuś usilnie starał się uspokoić i nad sobą zapanować, ale był na to zbyt zdenerwowany. W końcu nie chciał tak łatwo dać się sprowokować, bo Izayi się chce. Nawet jeśli on sam też tego chciał. - Jeśli nie przestaniesz prowokować mnie w ten sposób, możesz już zmienić sypialnię. - Powiedział całkiem poważnie.
- Dobrze... - Westchnął Orihara, kładąc się i posłusznie nie poruszając się ani trochę, nie licząc oddychania i mrugania. Blondyn położył się obok, jednak odwrócił się twarzą do ściany. Ciężkie dyszenie, przez które próbował się uspokoić, z pewnością mogłoby sprowokować jego kochanka do niechcianych komentarzy.
- Dobranoc pchło. - Mruknął Heiwajima.
- Branoc, Shizu-chan~...
     Jeśli nie mogę sprowokować cię w ten sposób, to czas sięgnąć po inny~...

     Następne dwa dni minęły dość cicho. Każdy zajmował się tym, czym zajmował się zwykle. Zupełnie jakby byli przeciętną Japońską rodziną... No, może nie licząc tego, że "codzienne czynności" jakie wykonywali, tylko z pozoru były "codziennymi czynnościami". W końcu mowa tu o Shizuo, Izayi i Midori, która była właściwie połączeniem ich dwóch charakterów. No i nie licząc momentów, w których Izaya prowokował Shizusia. Jednak ponieważ blondyn starał się przywyknąć i udawać, że go to nie obchodzi, ominiemy te sceny na rzecz tego, co działo się później!
     Tak więc, żadna sielanka nie może trwać wiecznie. A co za tym idzie, trzy dni później, Izaya oznajmił wesoło:
- Będziemy mieli gościa~!
- I co? - Spytał Heiwajima, ledwo odrywając oczy od gry na Play Station. Dziś była sobota, więc miał wolne.
- To niezwykły gość~! Mi-chan, odwiedzi nas twoja mama. - Zwrócił się do czerwonowłosej. Ta, słysząc te słowa, popatrzyła na informatora przenikliwie, wcale nie patrząc na grę.
- Kiedy? - Znów odezwał się blondyn.
- Za~... Hmmm, praktycznie zaraz. - Podszedł do małej i położył ręce na jej ramionach. - Dokończ spokojnie grę, Mi-chan~! Jeszcze macie czas~!
- Dobrze, Izaya-san~! - Czerwonowłosa starała się uśmiechnąć i udawać niewinną, małą dziewczynkę, ale w tej samej chwili dało się słyszeć pisk i odgłos gry "przegrałeś". - Ups... - Skrzywiła się.
- No dobrze, ja was na razie zostawię~... - Nie dokończył, bo rozbrzmiał dzwonek od drzwi. - Spokojnie, Mi-chan. - Poczochrał jej włosy i ruszył w stronę drzwi wejściowych.
- Spokojnie, mała. - Shizuś uśmiechnął się pokrzepiająco i ułożył jej poczochrane włoski. - Jestem tu z tobą. Jeśli okaże się, że to stara jędza, wykopię ją za drzwi natychmiast. Co ty na to?
     Midori uśmiechnęła się lekko i skinęła głową. Wiedziała, że plan blondyna jest do niczego. Są ludzie, którzy doskonale udają dobrodusznych, a gdy już staje się ich "córką", stają się źli. Niemniej doceniała ten gest. Czuła, że ex-barman jej wierzy, więc gdyby się poskarżyła na złe traktowanie... obroni ją~! Przynajmniej taką miała nadzieję.
- Dzień dobry. Przepraszam za najście. - Od strony wejścia do pokoju odezwał się nieśmiały, kobiecy głos.
     Heiwajima i Midori odwrócili się jak na komendę. W progu stała kobieta. Drobnej budowy, z prostymi, czerwonymi włosami niemal do pasa, o oczach równie czerwonych co mała. Jej cera wypadała naprawdę blado w porównaniu do innych ludzi, nawet gdyby porównać ją do Mi-chan. Drobne, lecz wyglądające na silne, dłonie z paznokciami pomalowanymi na czarno, zacisnęła przed sobą w geście "nie wiem, co teraz zrobić". Mimo iż przeciętny człowiek, widząc jej rockowo-swobodny styl ciuchów (taki sam jak jej domniemanej córki) i delikatny makijaż wziąłby ją za pewną siebie, swobodną osobę, teraz efekt został całkowicie zepsuty przez nieporadną mowę ciała i łzy wzruszenia napływające jej do oczu.
- Dzień dobry. - Shizuo pierwszy się otrząsnął, głównie dzięki informatorowi, który właśnie stanął tuż za nowo przybyłą. - Miło mi panią poznać. - Wstał i wyciągnął rękę, również nie bardzo wiedząc, jak się zachować. - Nazywam się Heiwajima Shizuo.
- Słyszałam o panu. - Odezwała się kobieta z lekkim uśmiechem. - Ponoć świetnie opiekuje się pan Mi-chan. Bardzo się z tego cieszę. - Również podała mu rękę i lekko ją ścisnęła. - Kagano Ayane. Miło mi pana poznać.
- Mi-chan, podejdziesz~? - Rzucił śpiewnie Izaya. Starał się ośmielić ją spojrzeniem, jednak dziewczynka nie ruszyła się ani o centymetr. Przypatrywała się Ayane, wyłapując podobieństwa między nimi. Rzeczywiście, kolor oczu i włosów, styl, a nawet linię szczęki miały taką samą. Jednak czy aby na pewno mogła być jej biologiczną matką???
- Och, Midori... - W oczach kobiety znów pojawiły się łzy, ale dzielnie je powstrzymywała. - Nie bój się mnie, proszę. Nic ci nie zrobię. Chciałabym cię tylko poznać... - Podeszła i klęknęła obok małej, uśmiechając się smutno. Wszyscy obserwowali ją w milczeniu. - Wiesz, ostatni raz widziałam cię tuż po twoich narodzinach... A potem... - Zamilkła, starając się nie rozpłakać. W końcu wydusiła przez ściśnięte gardło: - Naprawdę jestem twoją mamą, wiesz? Nawet jeśli mnie nie znasz, szukałam cię całe twoje życie.
     Dziewczynka nie wiedziała, co dokładnie powiedzieć. Kobieta schowała twarz w dłoniach, najwidoczniej nie mogąc wytrzymać swojego napięcia. Wydawała się szczera. Jej uczucia... Tak, były całkiem szczere. Przeczucia Midori jeszcze nigdy się nie pomyliły. Mogła jej zaufać. Czuła, że powinna.
     Mała kiwnęła główką w stronę Heiwajimy. "Jest w porządku" - zdawała się mówić. Następnie popatrzyła w oczy informatorowi. Porozumieli się bez słów. "Możecie nas zostawić?" I tym sposobem dziewczynka została sama ze swoją płaczącą "mamą". Odrzuciła kontroler od gry, który dotąd wciąż ściskała w łapkach, przysunęła się do Ayane i zaczęła sunąć swoją małą, dziecięcą dłonią, po jej włosach. Nie czuła potrzeby używać słów. Wystarczyło tylko to. "Akceptuję cię" było najlepszym znakiem, jaki mogła wykonać.
     Kobieta w końcu, po jakimś czasie, przestała łkać i wpatrzyła się w małe, czerwone ślepka swojej córeczki. Wyglądały dokładnie tak samo, jak jej własne. Włosy miały dokładnie ten sam odcień. Fale były identyczne jak u mężczyzny, który dla Mi-chan miał być ojcem. Gdyby tylko nie zginął na chwilę przed jej narodzeniem... Na chwilę przed porwaniem. Straciła ich oboje. Teraz miała szansę odzyskać choć jedno.
- Dlaczego wylądowałam w domu dziecka? - Mała odezwała się poraz pierwszy w obecności kobiety. Nie brzmiała, jakby o coś ją obwiniała. To było po prostu pytanie, które zadawała sobie, odkąd pamiętała.
- Orihara-sama opowiedział mi całą historię tego, co przeszłaś. - Powiedziała cicho, nadal utrzymując kontakt wzrokowy z małą. - Kiedy jeszcze leżałaś w szpitalu jako noworodek, ktoś cię zabrał. Porwał. - Przełknęła kolejne łzy. - Gdy chciałam zabrać cię do domu okazało się, że zaginęłaś. Wszczęto alarm, ale cię nie znaleziono. Zawiadomiono policję, ale to tez nic nie dało. To wszystko, co wiedziałam do tej pory. Z tego, co powiedział Orihara-sama, sprzedano cię parze, która nie mogła mieć dzieci. Byli bogaci... - Głos jej się łamał. - Zapewniliby ci dobrą przyszłość, ale równie dobrze ja mogłabym to zrobić! Nie byłam wcale w gorszym stanie! - Wlepiła wzrok w Midori. Błagała o wybaczenie. - Chciałam cię znaleźć, ale nic z tego... Zmienili ci nazwisko, zrobili lewe papiery... I ulegli wypadkowi samochodowemu, zanim jeszcze skończyłaś rok. Przewieziono cię do domu dziecka, gdzie przygarnęła cię kolejna rodzina. Jednak wtedy okazało się, że sprawa adopcyjna trwała za długo i była ponad ich możliwości... Człowiek, który chciał wówczas zostać twoim ojcem miał firmę, która zbankrutowała. Zrezygnował z planów adopcji, a jego żona uległa tej decyzji. Następnie parę lat spędziłaś w najróżniejszych domach dziecka, włócząc się właściwie po całej Japonii. - Ayane westchnęła ciężko, ale nie przestawała patrzyć dziewczynce w oczy. Chciała widzieć ich kolor i zaufanie, które się w nich czaiło. Chciała widzieć to, co prawnie powinna móc widzieć już od narodzin małej. - Odkąd skończyłaś 3 lata, wiele osób chciało cię adoptować, ale zwykle, z tego co zrozumiałam, nie były to odpowiedzialne osoby i zawsze wracałaś do sierocińca, prawda? Raz byłaś zabierana stamtąd dla rozliczeń finansowych danych rodzin, raz żeby opiekować się dziećmi tych ludzi... Prawda? - Po policzku kobiety spływały łzy. Nie mogła uwierzyć, że jej córeczka była zmuszona do pracy w tak młodym wieku i przeszła tyle ciężkich chwil. Przecież mogła być szczęśliwa! Wystarczyłoby, żeby jej nie porwano bez sensu!!! - Och, kochanie... - Miała ochotę przytulić małą, ale bała się ją spłoszyć. - Gdybyś tylko mogła wtedy zostać ze mną, dałabym ci wszystko! Naprawdę nie chciałam, by tak to się skończyło. Wybaczysz mi? Stworzysz ze mną więź? Czy możesz zaufać mi na tyle, by stworzyć ze mną rodzinę? Już na zawsze.
     Czerwonowłosa była nieco rozbita. W końcu pierwszy raz widziała te kobietę. Jednak, gdy myśli się o kimś przez tyle lat i nie porzuca się nadziei na cudowne odszukanie go, to chyba jest się strasznie przywiązanym do tej osoby, czyż nie? Ona też przez te wszystkie lata wyobrażała sobie swoją mamę, a mając to niezwykłe przeczucie bezpieczeństwa i pewności siebie, była pewna, że może się przywiązać. W tym samym momencie uświadomiła sobie coś jeszcze. Postrzegała świat zupełnie inaczej, niż gdy jeszcze znajdowała się w sierocińcu. Odkąd trafiła do tego domu, coś się zmieniło. Coś w niej samej. Nie bała się już. Nie mierzyła ludzi podejrzliwym wzrokiem, jak niegdyś. Po prostu czuła, że poradzi sobie, bez względu na okoliczności. Wszystko to dzięki Izayi i Shizuo. Jakkolwiek dziwną byli parą i jakkolwiek bardzo ich polubiła, nie była w stanie ich pokochać jako rodziców. Pozwolili jej na bycie sobą, nauczyli radzenia sobie w świecie, okazywali się, jakby nie było, mili. Nawet Izaya, co do którego osobowości Midori była pewna, że była nieco inna od tej, którą przybrał dla niej. Niemniej była im wdzięczna. dzięki nim jej życie zaczęło się układać. Czuła się gotowa, by zapomnieć o swojej przyszłości i odważnie wkroczyć w przyszłość. Czuła się gotowa, by stworzyć prawdziwą rodzinę z tą kobietą. Kagano Midori. Brzmienie tych dwóch słów wypełniało ją nieznaną ekscytacją. Co jeszcze może się wydarzyć, jeśli się zgodzę~?
- Mamo. - Dziewczynka uśmiechnęła się rozkosznie dziecięco. - Znalazłaś mnie. Będziemy razem~! - I rzuciła się w ramiona płaczącej Ayane. Co z tego, że upodobniła się do swojej ulubionej roli "uroczej małej dziewczynki"? Przecież każda maska jest w jakimś stopniu odzwierciedleniem prawdziwej osobowości. Teraz zdecydowanie czuła się jak dziecko.

- Nee, Shizu-chan~! - Informator usadowił się na kolanach Heiwajimy, który aktualnie popijał colę, siedząc przy kuchennym stole. - Nie cieszysz się~? Te dwie będą teraz szczęśliwą rodziną, a my w końcu będziemy mogli znów żyć jak para~! - Uśmiechnął się lekko, obserwując obraz z małej kamerki w salonie. Wszystko poszło nawet lepiej, niż oczekiwał~!
- Jesteś pewien, że ona nie kłamie? - Mruknął blondyn, zrzucając Izayę ze swoich kolan.
- Oy, Shizu-chan, jesteś niemiły. - Orihara udał naburmuszonego. - Po pierwsze, sam ją znalazłem i powiadomiłem o historii jej córki i jej aktualnym pobycie, po uprzednim upewnieniu się, że jest dobrą do opieki osobą. Musisz przyznać, że moje przeczucia się nie myliły~! Mi-chan naprawdę jest ciekawą osobą~... - Widząc niewzruszone jego sukcesem oblicze Shizusia, przeszedł do następnego punktu. - Poza tym, sam upewniłem się, czy są spokrewnione i gdzie dokładnie przebywała mała przez całe swoje życie~. - Zerknął na ekran, nie ukrywając swojej satysfakcji. - To było dużo pracy, wiesz Shizu-chan~? Mógłbyś okazać choć cień uznania! A tak wogóle, nie zrzucaj mnie bez uprzedzenia. - Udał nadąsanego i odwrócił się do ekraniku ukrytego w ścianie. Rety, Shizu-chan nadal nie uległ~! A przecież starał się tak bardzo, od tylu dni~! Za to Shizuś stawał się tylko coraz bardziej obojętny~! Co z nim było nie tak??? Dlaczego znów nie mógł go po prostu przejrzeć, jak to już kiedyś się zdarzało~? To momentami było takie frustrujące!
- Będę cię zrzucał kiedy mi się podoba. - Warknął blondyn, przełykając kolejny łyk chłodnej coli. - Mówiłem ci, żebyś przestał. Jak nie słuchasz to tylko twoja wina.
- Ale Shizu-chan~! - Brunet przysunął się bliżej jego ucha i wyszeptał: - Niedługo będziemy mieli dom tylko dla siebie~...
     Heiwajima nie odpowiedział. Zastanawiał się, ile jeszcze wytrzyma. Żeby nad sobą zapanować tracił naprawdę dużo energii. A przecież kiedyś i tak musiał wybuchnąć...
- Shizuo-san, Izaya-san~! - Zawołała Midori, wbiegając do kuchni. Ocierała oczka z łez, ale też się uśmiechała. Izaya zakrył błyskawicznie skrytkę z telewizorkiem nadającym podgląd z salonu. - To naprawdę moja mama~!
- Gratuluję. - Shizuo uśmiechnął się delikatnie, głaszcząc małą po włoskach. Tak właściwie to przypominała mu nieco Kasukę... Mimo wszelkich różnic.
- To wspaniale, Mi-chan~! - Izaya nie ruszył się z miejsca, ale w jego oczach tańczyły te szaleńcze ogniki satysfakcji. Nadal nie za bardzo je lubiła, ale zdążyła się przyzwyczaić. - I co o niej sądzisz~? Jest dobrą osobą~? Shizu-chan strasznie się o to martwił~...
- Jest fajna. I jest moją prawdziwą mamą, prawda, Izaya-san~?
- Oczywiście~! Nie sprowadziłbym przecież kogoś, co do kogo nie mam pewności. Sądziłaś, że jestem do tego zdolny~? - Przybrał jedną ze swoich najniewinniejszych min, mającą świadczyć o tym, że nie ma absolutnie nic na sumieniu.
- Ty jesteś zdolny do wszystkiego, Izaya-san. - Zachichotała dziewczynka.
- No wiesz... - Udał obrażonego, doskonale się przy tym bawiąc.
- Mama może mnie stąd zabrać, jeśli wam to nie przeszkadza. Mówi, że urządziła mi już prawie pokój i zostało jeszcze tylko wnoszenie mebli. Jeśli mi na to pozwolicie, już jutro będę mieszkać z nią... - Rzuciła im zakłopotane spojrzenie spod gęstych rzęs.
- Jasne Mi-chan, w końcu to twoja mama~! Nie możesz się wiecznie wychowywać w rodzinie, w której twoją mamą jestem ja~... - Zapewnił ją informator. - Potrzebujesz prawdziwej rodziny.
- Pchła ma rację. - Westchnął Shizuś. - Będzie mi ciebie brakowało, ale potrzebujesz normalnej rodziny, mała.
     Czerwonowłosa tylko się uśmiechnęła. Przywiązała się do nich. Ale wszyscy od początku wiedzieli, że to chwilowe rozwiązanie.
- Pożegnania zostawmy na później. - Oznajmił nagle Orihara. - Musimy zrobić coś razem, nim wyjedziesz, Mi-chan~! A póki co, niech twoja mama zajmie się przygotowywaniem ci pokoju, dobrze~? Dziś ma jeszcze próbę do koncertu~... Musi się pospieszyć.
     Czerwonooka skinęła główką i pobiegła do pokoju. Musiała odesłać mamę i wszystko sobie przygotować na wyjazd. Właściwie przygotowywała się do tego od dłuższego czasu, więc pracy z pakowaniem miała niewiele. A potem mieli iść gdzieś razem. Ostatni wspólny spacer.

8 komentarzy:

  1. <3 Urocze... ale mam wrażenie, że Izaya coś przeoczył...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby jest wszystko ok, ale wciąż jestem zła na pchłę... Nie mogę się doczekać (niestety) ostatniego (D":) rozdziału... ciekawy, czy relacje pchły i Shizu-chan'a się polepszą *^*
    Nie wiem co jeszcze napisać...
    No cóż, cały rozdział jest niesamowity i bardzo mi się podoba~ :3 Trochę szkoda, że "potworek" opuszcza Shizayę ;~; jestem ciekawa ich ostatniego spaceru~
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mała wreszcie będzie miała prawdziwy dom:D To słodkie:) Biedna ta Ayane:( stracić męża i dziecko jednocześnie to musiał być wstrząs. Dzięki Izayi odzyskała chociaż córkę;D Ja tam wierzę w jego możliwości, skoro on twierdzi, że ta kobieta jest w porządku to najwyraźniej tak jest:P Przecież lubi małą, gdyby miało jej coś grozić nie siedziałby bezczynnie;)
    Yay, we wtorek będzie kontynuacja Izuo XD Nie przejmuj się, że nie zdążyłaś, przecież takie rzeczy się zdarzają, a w drodze rewanżu mamy od Ciebie "Potworka" ;D
    Cudownie było sobie poczytać, jako wspaniałe rozpoczęcie kilku chwil wolnego ;P
    Nasyłam na Ciebie wena XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Waa, ten FF jest taki uroczy ^^
    Po pierwsze: ogromnie przypadła mi do gustu postać Midori. Takie połączenie ich dwóch sprawia, że szczerze zastanawiam się, na kogo ta dziewczynka wyrośnie. Chyba będziemy mieć kolejną, nieco ,,inną'' osobistość z Ikebukuro ^^
    Niemniej, mam złe przeczucia odnośnie tej kobiety. Jasne, oczywistym jest, że jeśli Orihara się za coś bierze, to jest to zrobione perfekcyjnie, ale... sam fakt, że gra w jakimś zespole mi tu zgrzyta. Nie ufam jej po prostu i tyle. Choć nie przeczę, że jestem bardzo zainteresowana, jak to wszystko dalej się potoczy.
    Odnosząc się do poprzednich rozdziałów; ostatnie ,,problemy'' w relacjach tej dwójki mnie rozwalają. Najpierw niezrozumiany przez świat Izaya, potem Shizu-chan, który postępuje tak samo. Hahaha. Ci to nigdy się nie dogadają xD Ale to dobrze. Ładnie to oddaje ich gwałtowne osobowości.
    ,,Jeśli nie mogę sprowokować cię w ten sposób, to czas sięgnąć po inny~...'' - to zabrzmiało, jak wyzwanie. Jestem bardzo ciekawa, co też on tam sobie wymyślił. Shizu-chan, powodzenia.
    Btw. nie mogę przy tych określeniach ,,mama'' i ,,tata''. To jest po prostu tak... dziwne i specyficzne, że na sam widok tych słów mam uśmiech na twarzy. Miłe zaskoczenie.
    ,,Ostatni wspólny spacer'' - na nim się stanie coś niezwykłego, prawda? Ogromnego, widowiskowego, nie? Izaya w końcu nie pozwoli nikomu odejść od siebie bez żadnych mocniejszych wrażeń.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Cokolwiek byś nie dodała, ja i tak będę szczęśliwa (na wszystko czekam z zapartym tchem:D) ;D
    No to teraz mi żal Izusia (;P) ale moment w łóżku, kiedy się wiercił był po prostu zajebisty XD mało nie spadłam z krzesła, mimo że do niczego nie doszło;)
    Jakoś też mi się wydaje, że nie wszystko pójdzie tak gładko z tą jej matką, a może to tylko jakaś chora podejrzliwość z mojej strony, no cóż odpowiedź poznam dopiero w 5. :D
    wow, ja też kiedyś[:(] miałam włosy do pasa:) ale blada cera została mi do dziś;D
    Jak rozumiem Shizuś w końcu się złamie w kolejnej części? :9
    Fajnie, że nie poszła z mamą od razu:) ciekawe gdzie też się wybiorą na ostatni spacer;D
    Obyś szybko podała termin kolejnej części;) a na razie (nie)cierpliwie oczekuję jutra i wtorku XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Casjel - Dziękuję~! ;3 "Urocze" to jedno z moich ulubionych określeń~. X3
    Madame Black - Strasznie się cieszę, że skomentowałaś też tamten rozdział~! :3 Uwielbiam poznawać opinie czytelników tuż po przeczytaniu rozdziału~! ;3 A dlaczego Izaya aż tak cię zezłościł~? ;3 Przecież nie ma planu bez poświęceń~... Chociaż fakt, Iza-chan był dosyć bezpośredni~... Ale to przecież on, a jego plan nie ważne jak, musi odnieść sukces~. ;3 Bardzo się cieszę, że potrafię cię zaskoczyć i aż tak zaciekawić~! Właściwie, to wciąż jestem w szoku, że tyle osób zainteresowałam~... X3
    guitarist - Cieszę się, że wierzysz w "dobrego" Izayę~. ;3 Niestety nie mogę powiedzieć kto ma rację z podejrzliwościami a kto z zaufaniem, obiecałam nie zdradzać ani jednego szczegółu fabuły~... Chociaż za każdym razem tak mnie korci~! X3 Ale już tylko jeden rozdział do całkowitego wyjaśnienia~... Chociaż przez was mam ogromną ochotę skasować go i dopisać następnych kilkanaście~. X3 Ale tak jak jest chyba też będzie dobrze, o tym przekonamy się niedługo~. ;3
    Alexa - Czuję się zaszczycona, że tylu osobom przypadła do gustu moja Mi-chan~! :3 Została stworzona tak trochę bez dłuższego rozmyślania nad jej charakterem, więc tym bardziej cieszę się, że charakterki Shizuo i Izayi w połączeniu z jej dziewczęcą stroną wypadły tak dobrze~! Zastanawiam się teraz jak dokładnie będzie wyglądała jej przyszłość~... Dziękuję za powód do rozmyślań~! ;3 Poza tym aż miło mi czytać te wszystkie uwagi~!!! :33 Naprawdę cieszę się z poznania twojego zdania i z tego, że napisałaś dla mnie te wszystkie przemyślenia~! :3 Cieszę się z wszystkich waszych uwag i przemyśleń, bez nich pisanie nie byłoby już wcale takie przyjemne~. Dodają wena (tym bardziej jak ktoś go na mnie nasyła ;3) i chęci do pisania, a wszystko to dzięki waszym uwagom~! :33 Od nich się zaczynia, a kończy na tym, że chodzę z głową w chmurach, rozmyślając nad tym, co może stać się dalej~. ;3 Naprawdę cieszę się z waszego zagłębiania się w fabułę~. :3
    Zastanawiam się tylko, dlaczego to, że mama Midori gra w zespole miałoby nie grać~? Może po prostu ja przyjęłam piosenkarkę za zwyczajny zawód~... Dlatego ciekawi mnie, jak to wygląda z punktu widzenia innych~. ;3
    dark_doom - Bardzo się cieszę, że spodobało ci się kuszenie Shizusia~. ;3 Pisanie takich fragmentów sprawiało, że sama się śmiałam~. X3 I znów szkoda mi, że nie mogę nic powiedzieć o Ayane, ale jeszcze tylko kilka dni~... ;3 Kilka dni i będzie zarówno wyjaśnienie jak i "ten" opis~. ;3 Chyba jedyną rzeczą jaką mogę zdradzić jest to, że w następnej części już musi być ta część~... ;3 Chociaż była strasznie kłopotliwa, to mam nadzieję, że się spodoba~... Ale to się zobaczy już w czwartek~! :3
    I dziękuję że nie gniewacie się, że nie dodałam jeszcze Izuo~... Dziękuję też za wena~! Postaram się go wykorzystać jak tylko się da~! ;33

    OdpowiedzUsuń
  7. Od tekstów typu "Ostatni wspólny spacer" robi mi się smutno. ;-; Może to dziwne, ale ja już tak niestety mam. ;-; Poza tym...rozdział był prześwietny xp Hahaha~!! Taki szery tekst. :) Coś mi się dzieje z klawiszem "s" na klawiaturze... :/ No, ale co zrobisz...nic nie zrobisz.
    Eh...nie mam pomysłu na komentarz, wiec tylko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Happy end?
    Izaya jednak ma serce?
    Oooo jak słodko <3
    A co do Shizuo to ma niezłą taktykę :3

    OdpowiedzUsuń