Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

środa, 5 czerwca 2013

Nowy potworek - rozdział 3.

Witajcie ponownie~! :3 Przepraszam, że tak późno~... Zasnęłam. X3" Ale już jestem~!
Więc, jak zapewne dużo z was zauważyło, ostatnio wręcz przejęłam bloga, ciągle dodając swoje notki~... Jednak jeszcze trochę i Kiasarin też zacznie coś dodawać~! Na pewno wszyscy się ucieszą, bo przecież bez niej to nie to samo, prawda~? ;3 No więc, jeszcze trochę wytrzymajcie, ok~?
Poza tym, muszę wam powiedzieć, że~... To nie koniec niespodzianki~! "Nowy potworek" będzie miał więcej niż 3 rozdziały, wychodzi na to, że albo jeszcze czwarty, albo nawet jeszcze piąty~... Choć postaram się zmieścić w czterech~! ;3 Dokładniejsze informacje pojawią się później w ogłoszeniach, po epilogu Kiasarin~. ;3
A dzisiejsza notka jest chyba nieco dłuższa niż poprzednia~... Mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza~! ;3 Cieszę się, że cieszycie się z długich notek~. :3
Więc z ogłoszeń to chyba tyle~... Ach tak, jeszcze jedno~! Cechy charakteru o które was prosiłam zostaną wykorzystane w kolejnym one-shocie~! Jednak póki co czuję, że jeśli nie napiszę trochę Izuo, cały wen na to gdzieś przepadnie, dlatego za one-shot'y zabiorę się dopiero za jakiś czas. Mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza~...
No dobrze, rozpisałam się aż za bardzo~! Ale teraz już~...
Enjoy~! :3



     Następnych kilka dni wyglądało bardzo podobnie. Wspólne śniadania (czasem podawane przez Shizusia, a czasem przez Oriharę w różowym fartuszku, żeby rozśmieszyć małą), następnie mały wypad na miasto, ewentualnie spacer po dachu czy oglądanie filmu z blondynem, gdy informator musiał się pilnie zająć pracą. Oczywiście w przypadku oglądania filmu padło na spektakl z Kasuką w roli głównej. Okazało się, że wśród niewielu aktorów których znała, Midori wprost uwielbiała młodszego Heiwajimę. Shizuś uśmiechnął się niezwykle wesoło, gdy o tym usłyszał. Może czerwonooka naprawdę była jakimś eksperymentem genetycznym jego i pchły? A jeśli nie, skąd się wzięła?
     Z kolei głównym zajęciem informatora było prowokowanie Midori do określonych zachowań. Czasem była to czysta frustracja zmieszana ze złością, jednak dziewczynka starała się jak mogła niczego nie niszczyć. I mimo że przedmioty zdarzało jej się uszkodzić, już ani razu niczym w niego nie rzuciła. Nad tym musiał jeszcze popracować. Z kolei zbieranie informacji i manipulacje ludźmi w rozmaitych sytuacjach szło jej coraz lepiej. Ludzie którzy zazwyczaj drżeli na ich widok nagle stawali się całkiem spokojni, widząc jej uroczy uśmiech. Nie znali jej możliwości, tak jak kiedyś nie znali Izayi. Do tego była tylko ośmioletnią dziewczynką, jej kamuflaż był idealny. A przynajmniej stwarzał ogromne możliwości. Dlatego też brązowooki zadbał o to, by często i dużo się poruszała. Musiała jakoś ćwiczyć, a byłoby to niemożliwe, gdyby siedziała cały czas na miejscu, pozbawiona obowiązków. Żeby jakoś urozmaicić jej te nadzwyczaj częste wycieczki i biegi, zabierał ją i swojego ukochanego na obiad czy jakieś rozrywki. Miło było obserwować, jak mała raz przybiera jego charakter, z dziecinnym rozbawieniem wygrywając w salonach gier, czy jak się denerwuje, próbując zrobić coś, co stanowi dla niej trudność lub jest po prostu męczące. Musiał jeszcze tylko wymyślić, jak sprawić, by zamiast uzbrajać się w obojętność i uspokajać, zaczęła walczyć o swoje, tak jak gdy ją spotkał. Może nie wydawało się to tak potrzebne biorąc pod uwagę, że każdy ulegał jej urokowi, jednak kiedyś ktoś mu się oprze, a wówczas trzeba będzie naśladować bestię z Ikebukuro... Tę samą bestię, która ostatnio uspokoiła się, by móc z nim być. Tą samą, którą przez ostatnie dni bezustannie odtrącał. Krótkie rozmowy i krótkie pocałunki, to wszystko na co sobie pozwalał. Miał nadzieję, jakkolwiek ludzko to brzmi, że Shizu-chan po prostu to zrozumie. Dla dobra małej.
     Sama Midori postrzegała swoją sytuację dużo inaczej, nie wiedząc o uknutej przez bruneta intrydze. Czerwonowłosa poraz pierwszy odkąd pamiętała, dobrze się bawiła. Miała dom i powoli zaczęła się przywiązywać do swojej nowej "rodziny". Zarówno "Shizu-chan", czyli inaczej "tata", jak i "pchła", czyli jej obecna "mama", byli dla niej mili. Nie karali jej, tylko pomagali jej ujawniać prawdziwą siebie. Czerpała teraz przyjemność z udawania nieporadnej słodkiej dziewczynki - teraz nie było to już sposobem na uniknięcie kary czy oczarowanie potencjalnych nowych rodziców, jak dawniej. Teraz po prostu mogła udawać i dobrze się przy tym bawić, a poza tym mogła być sobą kiedy tylko chciała. Mogła też do woli zbierać informacje, a oni zachowywali się dokładnie tak, jakby nic nie zauważyli przez tych osiem dni! Jedyne czego nie mogła, a dokładniej czego nie chciała i co wreszcie zaczęła kontrolować, to była bezsensowna przemoc. Nigdy tego nie lubiła i każde użycie jej, co niegdyś stanowiło chorobliwą wręcz uciechę, było teraz powodem do rozdrażnienia. Nie chciała nikogo krzywdzić. Przemoc była zła. To tylko kolejny bezsensowny ból, sprawiany ludziom. Złość zmieniona w czyjś ból, stająca się następnie złością tego kogoś, wyładowywaną na kimś jeszcze innym, kto również będzie zły i sfrustrowany... jak w sierocińcu. Koło się zamyka. Bezsensowny krąg nienawiści, którego początkiem nigdy nie chciała się stać. Rozpuszczała swoją furię w codziennych czynnościach i radości posiadania prawdziwie bliskich jej osób. Może przywiązywała się do nich za bardzo, czego również nigdy nie chciała, ale wciąż było to niepewne uczucie i nadal czuła, że w każdej chwili mogą ją zostawić. W kocu minął dopiero nieco ponad tydzień. Zapas dobroci z reguły nawet najmilszym wyczerpywała się po dwóch. Kto wie, co ją czeka...?
     Perspektywa Shizuo biegła już najzupełniej innym torem. Wykoleił się na samym początku, starając się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Zwięźle rzecz ujmując, zarówno cieszył się i denerwował. Mała była szczęśliwa, maleństwa z sierocińca dostały w końcu nowe wychowawczynie i wszystko zmieniało się na lepsze. Jednak stało się to kosztem jego życia. Już raz porzucił swoje życie na rzecz kogoś. Porzucił je, uświadamiając sobie, że posiadanie bliskiej osoby, w jego przypadku tej mendy, który to właśnie gdy byli całkiem sami stawał się po prostu jego kochanym Izayą, jest niezbędne w jego monotonnym życiu. Jego braciszek już je sobie ułożył, przyszła więc pora też na niego... Jednak teraz, gdy już starał się jak mógł dla tej pchły, był bezustannie odtrącany. Dzień w dzień, wieczór w wieczór, Shizuo był odstawiany na bok, dla "wyższych celów". Tak jakby nie mógł pojąc tego, co informator robi. Bo i nie mógł. Nie mógł zrozumieć, dlaczego kochanek, dla którego zmienił cały swój światopogląd, teraz na każdym kroku go ignoruje. Przecież czuł to samo, prawda??? A jeśli nie czuł, dlaczego jeszcze trzymali się razem, zamiast się  pozabijać?! Jakkolwiek bolesne, to nie pozostawiło by mu żadnych złudzeń, do cholery!!!

     Po następnych pięciu dniach Shizuo nie wytrzymał. Wyszedł z knajpki, zostawiając czerwonowłosą i bruneta samych. Może i wytrzymałby, gdyby nie wesoły ton głosu Orihary, wypowiadającego na głos plan na cały ich następny tydzień. Miał już powyżej czubka głowy takiego życia! Stanowił trzecie koło w motorze zwanym życiem i naprawdę mu to obrzydło. Mała polubiła swoją "mamę" równie mocno co jego, więc zostawienie ich samych na chwilę nie było powodem do obaw. A on musiał, zwyczajnie MUSIAŁ odpocząć. Bo miał już dość. Wystarczająco dość braku zainteresowania ze strony jego kochanka.
     Shizuś przemierzał ulice, ignorując dzwonek komórki. Po trzech nieodebranych wyłączył telefon całkowicie. Jego cierpliwość, tak nadwerężana od równych dwóch tygodni, stała na skraju wyczerpania. Musiał coś rozwalić. Musiał się rozładować. Musiał przez chwilę być po prostu tym cholernym sobą, który już od jutra wraca do przelewania agresji na dłużników. Chociaż nawet oni nie byli już tak pomysłowi jak przedtem, odkąd zamiast na tej mendzie wyładowywał się na nich. Ech... Powinien nad sobą panować. Nienawidził przemocy. Ale jakkolwiek chciał, zawsze gdy się bał, wracała z siłą dwukrotnie większą niż gdy się zwyczajnie denerwował. Przestał bać się zniszczenia jego życia przez Izayę, ale teraz musiał bez przerwy martwić się o to, czy czarnowłosy go nie zostawi. To było za dużo jak na niego. Był tchórzem i tyle. Potrzebował wsparcia. I musiał coś rozwalić.
- Shi-zu-o! - Nawet nie zorientował się, kiedy doszedł do rosyjskiego sushi. Przyzwyczajenia... - Chodź na sushi! Sushi dobre na wszystkie troski i zmartwienia! Ty wyglądasz na zmartwionego! Ty powinieneś zjeść sushi! - Nalegał wielki murzyn.
- Skoro tak mówisz. - Blondyn starał się uśmiechnąć, ale wyszedł mu jedynie niezrozumiały grymas. Powlókł się do środka lokalu, eskortowany przez przyjaciela.
- Coś cię trapi, Shizuo? - Simon stał się znacznie mniej krzykliwy i uraczył Heiwajimę badawczym, zatroskanym spojrzeniem.
- Taa... - Ex-barman ledwo powstrzymał się przed zapaleniem następnego papierosa. Po drodze wypalił ich już ze cztery. - Izaya. - Mruknął, jakby to wszystko wyjaśniało.
     Pracownik rosyjskiego sushi westchnął tylko.
- Nie możecie przestać się kłócić? Przemoc zła, trzeba ją dawkować tylko kiedy jest konieczna.
- Nie chodzi o to. - Shizuś prawie się roześmiał, jednak w końcu z jego gardła wydobyło się tylko ciche warknięcie. - Wiesz, że od jakiegoś czasu nasze stosunki... się zmieniły. - Podrapał się w głowę i sięgnął po podstawioną mu bez słowa porcję sushi. - Eh... Trudno to wyjaśnić... To, co dzieje się teraz... Simon, miałeś kiedyś dziewczynę?
- Aa, dziewczyna, Shizuo? Rodzina to bardzo odpowiedzialna rzecz, trzeba o nią dbać. - Nieświadomie, olbrzym trafił w sedno sprawy.
- Tak. A co, jeśli druga osoba cię odtrąci? Jeśli nagle związek traci sens? Nie mogę być pewny, że on mnie zrozumie. Potrafi rozgryźć najtęższe głowy, ukrywające przed nim swoją tożsamość, ale nie mnie. Chociaż jestem tuż obok i staram się jak mogę. Przestałem być wyzwaniem. Może o to chodzi?
     Simon pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Izaya potrzebuje wyzwań. Stare powiedzenie brzmi, że o raz kupione już się nie troszczy. Dopiero jak coś ci ginie, martwisz się, gdzie może się znajdować. Wtedy zabawa ma sens. Związek trwały. Związek potrzebuje wyzwań, żeby stał się mocny.
     Heiwajima zastanowił się, zjadając następne porcje futomaki. Dobrze że ten olbrzym dawał tyle mądrych rad. Dobrze mieć takiego przyjaciela. Dobrze też uświadomić sobie, jak monotonne staje się życie ze światem u stóp. Kto jak kto, ale informator szukał wyzwań. I najwidoczniej mała okazała się wyzwaniem, ale jego partner nie. Trzeba to było zmienić.
- Dzięki Simon. - Shizuo dźwignął się z podłogi i nawet udał mu się lekki uśmiech. - Gdyby nie ty pewnie jeszcze długo nie wróciłbym do domu.
- Nie zapomnij wrócić na sushi, Shizuo~! - Murzyn też się uśmiechnął, tyle że dużo szerzej. Przyjął zapłatę i odprowadził wzrokiem blondyna. Na całe szczęście jego przyjaciel nie wyglądał już na zagubionego. Powziął jakąś decyzję. A decyzje dobre, decyzje pchają świat naprzód, prawda?
     Shizuś przemierzył drogę biegiem, nie zatrzymując się po drodze. On też musiał dbać o kondycję, bo odkąd ich zwyczajową gonitwę zastąpił spacer, czuł się zawsze jakby mniej rozciągnięty. Poza tym, dzięki temu szybciej znalazł się we właściwej dzielnicy i mógł wreszcie zwolnić.
     Drzwi do domu były otwarte. Nadzwyczaj nieodpowiedzialny gest ze strony Izayi. Jednak on poradziłby sobie nawet z armią komandosów, gdyby takowa postanowiła do nich wtargnąć, więc zagrożenie było nikłe.
- Shizu-chan??? - Izaya zmierzył go oburzonym spojrzeniem, podchodząc do drzwi. Co on sobie myślał, tak po prostu wychodząc i nie dając znaku życia??? Zburzył jego plan, a poza tym, nie wspierał go, gdy informator w końcu sprowokował Midori do rzucenia jedzeniem w człowieka! A to była tak ważna chwila! Przełom~! - Gdzie byłeś?
- Załatwiłem swoja sprawę. - Shizuo wzruszył obojętnie ramionami i wyminął kochanka, starając się oddychać głęboko i się nie denerwować. - Idę do siebie.
- Oy, Shizu-chan~? - Izayi naprawdę nie podobało się zachowanie Shizusia. Zupełnie jakby miał w głębokim poważaniu to co się z nimi działo. I do tego nie chciał nawet powiedzieć dokąd poszedł, tak jak to zwykle robił, żeby Izaya się nie martwił.
- Co? - Blondyn nawet się nie odwrócił.
- Witaj z powrotem. - Burknął Izaya, udając urażonego. Miał nikłe nadzieje, że Shizuś wytrzyma z nie wkurzaniem się na niego jeszcze tych parę dni. Jednak w tam układzie musiał jednak zatroszczyć się też o fochniętego Shizu-chan'a. Jakby miał na to siłę! Ale był przecież bogiem, musiało mu się udać~...
- Wróciłem. - Odpowiedział oschle Shizuo i poszedł do siebie. Jednak tak naprawdę bardzo się ucieszył. Poraz pierwszy od dwóch tygodni Orihara powitał go po powrocie do domu. Efekty jednak okazały się być szybkie.

     Do wieczora pchła i Midori odbyli jeszcze jeden spacer. Shizuo został w domu, ku niezadowoleniu Orihary. Przygotował za ten czas kanapki dla siebie i małej. Umówili się przecież na seans filmowy z filmami jego braciszka. Miał wszystkie, więc to nie był problem. Mogli tak siedzieć nawet całą noc.
     Czerwonowłosa wróciła, rzucając rozdrażnione spojrzenia w stronę swojej "mamy". Gdy Shizuś spytał, co się stało, usprawiedliwiła się tylko: "Pchła nie obroniła mnie przed złodziejem i musiałam znów rzucić czymś w człowieka. Ale trafiłam patyczkiem od loda w splot słoneczny i uratowałam zakupy. Bez żadnej pomocy.". Shizuo skinął wyrozumiale głową. Dobrze ją rozumiał. Bezsensowna akcja, no i do tego żałosny pretekst. Ciekawe, dlaczego Izaya wykombinował coś takiego.
     Orihara oznajmił, że "Mi-chan była bardzo urocza, ratując zakupy swojej mamusi~!" po czym zachichotał i stwierdził, że musi iść coś załatwić. Midori pożegnała go nieco obrażona, natomiast Heiwajima rzucił tylko obojętne "Zamknij drzwi.". Owszem, był okrutny, ale jego kochanek też nie był ostatnio wcieleniem troski i czułości.
     Izaya, coraz bardziej zainteresowany tym, co też skłoniło Shizu-chan'a do nagłej zmiany postępowania, w zamyśleniu przemierzał ulice Ikebukuro.
     Za to blondyn i czerwonooka dziewczynka w skupieniu śledzili losy księcia Kasuki i niebieskowłosej księżniczki, którą musiał uratować przed armią androidów-ninja.

     Izaya wrócił dość późno. Zjadł, wziął szybki prysznic i wyszorował zęby, a następnie w samej bluzce i bokserkach, ruszył do sypialni. Po drodze upewnił się, że czerwonowłosa śpi smacznie. Potem ruszył pewnym krokiem do sypialni swojej i Shizu-chan'a. Jednak ku jego zdumieniu, blondyna tam nie było. Przeszukał cały dom i znalazł go dopiero przysypiającego w jego własnym pokoju. Wślizgnął się pod kołdrę jednoosobówki, zawzięcie spychając swojego partnera na ścianę. Wtulił się w niego i spróbował zasnąć.
- Co ty tu robisz, pchło? - Zapytał sennie blondyn.
- Chcę spać z tobą, Shizu-chan~!
- Mam imię, mendo. A brzmi ono Heiwajima Shizuo. Naucz się w końcu. - To warknięcie zabrzmiało zdecydowanie tak, jak brzmiało jeszcze gdy byli zawziętymi wrogami. Coś tu było zupełnie nie tak... Skąd taka nagła zmiana?
- Ale Shizu-chan~...
- Jeszcze raz i wywalę cię z łóżka.
- Dobrze, Shizu-chan~.
- Co powiedziałem?!
- Dobranoc.
- Śpij, pchło.



     Następnego dnia w powietrzu czuć było napięcie. Izaya nie ruszał się z domu, Shizusiowi zostały jeszcze 3 godziny do pracy. Midori robiła sałatkę w kuchni. Rozwaliła przy tym już trzy talerze. Właśnie przez tę atmosferę. Po plecach przechodziły jej dreszcze, jakby chciały ją przygotować na coś niebezpiecznego. Szkoda tylko, że nie wiedziała, o co dokładnie może chodzić...
    Odkąd wstali, blondyn zachowywał się nietypowo w stosunku do informatora. Nie troszczył się o niego, właściwie traktował go jak powietrze, dopóki nie miał do niego jakiejś sprawy. Oriharze zapowiadał się ciężki dzień, a to jak zachowywał się Shizu-chan tylko pogarszało sprawę. W gruncie rzeczy mógłby się tym nie przejmować, jednak bez przerwy po głowie chodziły mu słowa "Więc to tak cię traktowałem? Twoja zemsta koniecznie musi być taka sama? Oy, zero finezji, Shizu-chan...". Jednak w rzeczywistości był świadomy tego, jak pod pokładami obojętności jest mu troszkę, odrobinkę żal, że musi się tak zachowywać. Z tego też powodu stwierdził w końcu, że może jednak powinien troszkę się zrehabilitować. Nie mógł zrezygnować ze sprawy tej kobiety i Mi-chan, nie mógł mu też zwyczajnie sprawić fizycznej przyjemności. Jednak mógł troszkę się z nim pobawić, tak żeby może chociaż się uśmiechnął. Drapieżny uśmiech Shizusia budził dreszczyk emocji, jednak satysfakcję dawało tylko pozbawianie go tego uśmieszku.
     Shizuo w spokoju czytał książkę. Zostały dwie godziny, nim wyjdzie. Chciał się dowiedzieć skąd to napięcie w domu, ale nie był pewny, czy Izaya nie postanowi przypadkiem powiedzieć tego gdy on już wyjdzie. Ta jego nieprzewidywalność była wkurzająca. Ale blondyn musiał powstrzymywać się od rozmawiania z brunetem, za wszelką cenę. Cokolwiek miało się stać, Izaya i tak nie wytrzymałby długo, nie mówiąc mu o wszystkim.
- Shizuo-san, zrobiłam ci bentou~! - Midori uśmiechnęła się, starając się zamaskować podenerwowanie. Jednak wyszło jej to wyjątkowo nieporadnie, bo zaraz zmarszczyła chmurnie czoło, a na jej twarzy pojawił się grymas irytacji. Nie mogła się powstrzymać.
- Dziękuję, Midori. - Swoja wielką dłonią poczochrał jej włosy, odbierając pudełko. Następnie nachylił się do niej i szepnął: - Niestety, nie wiem, co planuje pchła. Powiedziałbym ci. Jeśli jakoś cię urazi, możesz na mnie liczyć. Od dawna należy mu się kilka siniaków. - Mrugnął do niej i nawet uśmiechnął się lekko. Czerwonowłosa też się uśmiechnęła, z wdzięcznością. Swoją małą łapką poczochrała mu włosy i zachichotała, uciekając.
     Zupełnie jak Izaya...
     Na pół godziny przed wyjściem Shizusia lunął deszcz. Do tego Orihara najwidoczniej w końcu postanowił podzielić się z nimi swoimi wieściami, bo zwołał zebranie w swoim gabinecie. Heiwajima niechętnie zasiadł na kanapie, a Midori usiadła tuż obok niego, siedząc co najmniej jakby czekała na jakiś wyrok. Położył jej dłoń na ramieniu, ale tylko potrząsnęła głową, więc ją zabrał. Rozumiał to. Denerwowała się.
- Zapewne zastanawiacie się, po co was tu wezwałem~? - Zaczął teatralnie informator. - Otóż mamy do omówienia bardzo ważną sprawę~! - Uśmiechał się, ale nie był to uśmiech Izayi "mamy", tylko bardziej Izayi "mendy społecznej" jak podczas rozeznania w terenie, kiedy trzeba było okazać swoją "boskość" wrogom. To zdecydowanie nie mogło nikogo uspokoić. - Jest to sprawa naszej małej Mi-chan~... A dokładniej, chodzi o jej pochodzenie. - Shizuo niemal warknął. Co mogło być nie tak z pochodzeniem tej małej??? Co on chrzanił?! I czy to wogóle było ważne??? - Okazuje się, że Mi-chan ma żyjącą rodzinę, a jeszcze dokładniej, matkę. I nie jest to przypadek, w którym matka pozbywa się dziecka~... Mi-chan, ukradziono cię twojej mamie i ona do tej pory cię szuka. - Czerwonooka siedziała jak zahipnotyzowana, gapiąc się nadal na bruneta. Czuła się bardzo nieswojo. Miała rodzinę? Ale przecież... Jej rodziną zaczynali być oni. Więc jej przeczucia jak zawsze się nie myliły. Znudziła im się i teraz oddają ją jakiejś wrednej babie, która będzie ją miała w głębokim poważaniu... Zresztą, to nawet nie musi być jej mama! - Jednak dokładniej dowiesz się o tym, gdy nas odwiedzi. Chce cię poznać, skoro odszukała cię po tylu latach~...
     Midori pokręciła gwałtownie głową. Nie chciała tego. Nie nie nie nie nie nie nie nie NIE!!! Poraz pierwszy znalazła dom. Nie było tu tak źle. Naprawdę nie żyło jej się źle. Oni mieli dla niej czas, poświęcali jej uwagę, dbali o nią... Miała tu raj na ziemi. Może nie kochali jej tak, jak powinni to robić prawdziwi rodzice, z tą samą czułością i wogóle... Ale widać było, że o nią dbali. I naprawdę lepszego życia nigdy sobie nie wyobrażała. Nie chciała wracać! Przywiązała się. Miała tego nie robić, ale przecież była tylko ośmiolatką, nie panowała jeszcze nad swoimi emocjami tak, jak powinna...
- Izaya, co to, do cholery, ma znaczyć? - Warknął Shizuo.
     Ech~... No tak, to miała być jedna z dwóch największych luk w jego planie~... Jak oni to zniosą?
- Mama Mi-chan znalazła jej byłe papiery w sierocińcu... Teoretycznie jest 85% szans na to, że są tak blisko spokrewnione. No i dowiedziała się, kto ją adoptował. Co za tym idzie skontaktowała się ze mną~! Chce ją poznać. - Odpowiedział, opierając się o biurko.
- Midori...? - Blondyn niepewnie popatrzył na dziewczynkę. Wbijała niewidzący wzrok w swoje stopy i się nie odzywała, miał więc powód do zmartwień.
- Mi-chan, co o tym sądzisz~? - Informator pochylił się w jej stronę, jednocześnie myśląc o czymś zupełnie innym. Jej matka, 28-letnia kobieta, o rysach niemal identycznych, identycznym stylu ubierania, grająca w zespole rockowym, z natury uprzejma, miła i cierpliwa, obdarzona ogromnych rozmiarów sumieniem. Od ośmiu lat poszukiwała utraconej córki. Izaya mógł zbić na tym fortunę albo uzyskać kolejne wpływy, bądź też mógł ją naprowadzić na odpowiedni trop i obserwować. Nie zrobił tego. Zaprzeczył swoim standardowym zachowaniom, najpierw przygarniając dziewczynkę, następnie interesując się nią jak własną wychowanką i szkoląc ją w sztukach swoich i Shizusia. Do tego odnalazł jej matkę i podał jej wszystkie informacje jak na tacy, jako tajemniczy dobroczyńca. Phi, miłosierny samarytanin. Gdyby nie miał w tym jednego celu, nie byłoby w tym żadnej zabawy i najprawdopodobniej nie czułby teraz, że musi to zrobić. jednak porzucanie planu w połowie nie było w jego stylu. Musiał wszystko doprowadzić do końca, nie ważne jak.
- Nie chcę tego. - Szepnęła cicho czerwonowłosa.
- Izaya, czy nie można załatwić tego inaczej??? Mała chce tu zostać. Nie ma powodu, żeby komuś ją oddawać. - Blondyn zmarszczył brwi, starając się jednocześnie okazać szorstkość wobec tej mendy społecznej i troskę wobec małej. Chociaż tak naprawdę wiedział, że jeśli informator coś sobie zaplanował, to już prawdopodobnie nie zmieni planów, nawet dla niego.
     Shizu-chan~... Więc jednak jakiś twój ruch da się jeszcze przewidzieć~! Nie, nie możemy jej zatrzymać... Nie pomyślałeś jeszcze o tym, że od dwóch tygodni nie pracuję? Zająłem się sprawą małej, ignorując wielu ciekawych ludzi~... A żeby się nimi zająć, nie mogę trzymać tak bezbronnej, małej istoty w domu~! Jeszcze ktoś postanowi wziąć ją za zakładnika~! A tego byśmy nie chcieli, prawda~???
- Shizu-chan~... - Mruknął informator, uśmiechając się lekko, za to bardzo złośliwie. - Naprawdę sądzisz, że o tym nie pomyślałem? Nawet jeśli chcemy ją zatrzymać, to będzie niesamowicie trudne~! A dlaczego~? - Pochylił się w ich stronę, jednocześnie opierając dłonie na blacie biurka za sobą. - Dlatego, że mamy kilka poważnych kontrargumentów~! - Przestał się uśmiechać i wyprostował się, przyglądając im się uważnie. - Mama Mi-chan szukała jej 8 lat. Kocha ją i chce odzyskać. Nie robi tego siłą, zresztą wtedy to by na pewno nie wypaliło, ale stara się poznać małą i nawiązać z nią więzi. Poza tym~... - Izaya jakby od niechcenia przechylił głowę, przyglądając się zrozpaczonej dziewczynce i zdenerwowanemu Shizusiowi. - Nie możesz spędzić z nami tylu lat, Mi-chan~... Nie jesteśmy normalną rodziną. Nigdy nie damy ci ciepła rodzinnego. Shizu-chan nie będzie nad sobą panował wiecznie, a przecież jeśli się zdenerwuje kto wie, co zobaczysz. - Machnął uspokajająco ręką, bo blondyn już najwidoczniej chciał się odezwać. - Tak, wiem że to nie musi się zdarzyć, ale trzeba brać pod uwagę każdą opcję~! No i co najważniejsze, Mi-chan... Mama musi pracować~! - Widząc niedowierzanie na twarzy dziewczynki, postanowił uściślić informacje. - Zauważyłaś już co robię, prawda? Znam każdą sprawę w tym mieście i każdego człowieka~... Ta praca to moje życie, a dla ciebie moje działania są niebezpieczne~! Jesteś bliską mi, bezbronną osobą~! Cokolwiek zrobisz, nie dasz rady przeciwstawić się, jeśli ktoś postanowi zagrać tobą jako zakładnikiem. - Popatrzył jej w oczy z całą swoją powagą.
     Widziała w jego tęczówkach prawdę i jakkolwiek chciałaby tego uniknąć, rozumiała to. Kto chciałby rzucać swój sposób życia wyłącznie dla niej? Była tu tylko na chwilę, zapewne to właśnie Izaya znalazł jej "mamę". Jedyne co jej pozostało to mieć nadzieję, że ta kobieta będzie dla niej dobra. Że może informator pomartwi się o nią chociaż tyle, by zadbać o dobrą opiekunkę na przyszłość. Skoro mimo wszystkich swoich dziecięcych zdolności manipulatorskich i ponadprzeciętnej sile i tak sądzi, że nie dałaby rady... Że nie jest dostatecznie dobra, by znaleźć miejsce w ich życiu na stałe. Gdyby tylko mogła nie dawać im tej wymówki! Gdyby tylko mogła być dość silna i dość sprytna, gdyby była już starsza i mogła jakoś się przeciwstawić! Gdyby tylko była lepsza w tym, czego uczyła się u nich i nie dała mu argumentu! Bo ze wszystkich ten właśnie był kluczowy. Jakkolwiek mogła przeciwstawić się wszystkim poprzednim powodom do jej odejścia, tak temu nie mogła zaprzeczyć. Była słaba, za słaba na wrogów informatora. Co mogła zrobić...? Mogła tylko doskonalić się, by móc radzić sobie w życiu. Tylko tyle... Stać się silną.
     Izaya waśnie osiągał jeden ze swoich głównych celów. Sprowokować Midori do tego, by chciała stawać się silniejsza. Pokazał jej już, jak to się robi. Gdy jego zabraknie w pobliżu, musi sobie radzić i doskonalić się sama. W końcu miał dla niej szczególnie ważny cel w życiu~...
- Rozumiem. - Przyznała, starając się wytrwać, patrząc Oriharze w oczy i nie cofając wzroku. Utrzymanie zaciętej miny było trudne. Wolałaby wpatrzyć się smętnie w jakiś punkt i myśleć nad swoim losem, ale to był nawyk z sierocińca. Teraz musiała go zwalczyć.
- Pchło, do cholery! - Shizuo nie wytrzymał. Wkurzył się. - Przecież mógłbyś ją spokojnie ochronić, gdybyś chciał! A nawet gdyby nie, wystarczy, by trzymała się mnie! Zabrałeś ją z tej dziury i zapewniłeś, że już tutaj zostanie! Co ty sobie do cholery myślisz, zostawiając ludzi po takich obietnicach?! - Nie dość, że martwił się  o czerwonowłosą, doszło do tego bardziej osobiste zwątpienie. Przecież Orihara tyle razy zapewniał, że teraz już będą razem na zawsze... Czy to też były jedynie bezsensowne manipulacje???
- Shizu-chan... - Izaya wbił w niego nieruchomy wzrok. Nie było w nim absolutnie nic, a jednocześnie znajdowała się tam cała głębia świata. Nie sposób było oderwać oczu. - Shizu-chan, wystarczy chwila nieuwagi. Nawet jako ojciec, nie możesz ochraniać jej w każdej sekundzie jej życia. Opiekowanie się bliską osobą to zajęcie na pełen etat, któremu trudno sprostać~... Jej mama dobrze się nią zajmie. Zaufaj jej. - Brunet wręcz hipnotyzował głosem. Był taki... magiczny. Jak podmuch wiatru, a jednocześnie tak pewien jak deszcz za oknem. To była szczerość. Tak, to na pewno było to. - Oya, Shizu-chan~! - Izaya nagle wyrwał go ze stanu połowicznego wewnętrznego wyciszenia, przybierając swój zwykły melodyjny i wesoły ton. - Spóźnisz się do pracy~! Powinieneś był wyjść dwie minuty temu~! - Podszedł, rzucił szybkie spojrzenie ognistowłosej, cmoknął swojego chłopaka w policzek i złapał za rękę, prowadząc otumanionego Shizu-chan'a do wyjścia.
- Shizu-chan~! Tato~! Twoje bentou~! - Midori nie udało się uśmiechnąć, ale przybrała zatroskany ton głosu i popędziła za swoimi tymczasowymi "rodzicami" i wcisnęła Heiwajimie pudełko w ręce. - Miłej pracy! - Pomachała mu jeszcze. A potem drzwi się zamknęły.
- Mi-chan~... - Brunet popatrzył na nią z jakimś rodzajem zmartwienia na obliczu. Nie potrafiła stwierdzić, czy jest prawdziwe. Podobnie jak nie mogła stwierdzić, czy jej przeczucia wróżą spokój, czy ma się zdarzyć coś złego. Rozgoryczenie przesłaniało jej wszystko. - Nie musisz udawać dorosłej. Trzeba było mu powiedzieć, żeby szybko wrócił. Tak jak chciałaś~.
- Skąd ty to...
- Też chcę, żeby szybko wrócił. - Przerwał jej. - Po to ma się bliskie osoby~! - Uśmiechnął się, choć jego twarz pozostała poważna. - Ale my nie jesteśmy ci aż tak bliscy~. Ta kobieta będzie. - Czerwonooka zmarszczyła brwi w niedowierzaniu. - Szukała cię osiem lat, choć z każdym następnym spadały szanse na znalezienie cię~! Rozmawiałem z nią. Chce cię poznać, zobaczyć, dotknąć, porozmawiać~! Jako informator, powiem ci tylko, że na 100 procent jest twoją biologiczna mamą. Sprawdzałem~! - Rzucił wesoło, po czym odwrócił się i już bez słowa udał się do kuchni.
     Czy to możliwe? Szacując prawdopodobieństwo, nie ma nawet 10% szans na to, że jest jej prawdziwą matką. Lecz biorąc pod uwagę to, że gdy Midori już się uspokoiła, nie miała żadnych złych przeczuć, szanse gwałtownie wzrosły. Skoro przeczucia dawały jej nadzieję, to Izaya-san mógł mówić prawdę. A jeśli mówił prawdę, jej najbardziej nierealne marzenie miało się ziścić. Znajdzie prawdziwą, biologiczna rodzinę. I być może jej mama będzie taka, jak sobie ją wyobrażała~? Dlaczego nie~? Dziewczynkę spotkało ostatnio tyle nieprawdopodobnych rzeczy, że jedna więcej nie stanowiłaby dla nikogo, prócz niej, wielkiej różnicy, prawda?

     Shizuo przemierzał znów ulice Ikebukuro w samotności. Deszcz spływał po jego włosach i zalewał twarz. Koszulka, nieokryta wcale płaszczem, który trzymał w rękach, przemokła już całkowicie. Był zdenerwowany. Nie, zdenerwowany to za mało powiedziane. Był wściekły. Nie rozumiał planu swojego partnera. Najpierw przygarnęli dziecko, zajęli się nim, dał mu możliwość przywiązania się, a potem chce ją oddać, pozbyć się jej i to stosując wymówkę tak bezsensowna jak to, że nie byłby w stanie jej ochronić. ON nie byłby w stanie jej ochronić! I co jeszcze??? Chronił Kasukę, starał się chronić tę głupią, nieodpowiedzialną pchłę... Nawet siebie jakoś ochronił, choć to już było mało istotne. Chronił właściwie każdego, kto nie zasłużył na jakąkolwiek krzywdę. Dlaczego miałby nie umieć chronić Midori??? Poza tym, to brzmiało, jakby to on był nieodpowiedzialny. Jakby to jego trzeba było chronić. A to nieprawda! Już niedługo okaże się, kogo tak naprawdę trzeba chronić. I tym kimś na pewno nie będzie on!!!
- Shizuo! - Z zamyślenia wyrwał go krzyk człowieka schraniającego się pod parasolką. - Shizuo, chodź, szybko! Zaraz będzie burza!
- Idę, idę, Tom-san!

11 komentarzy:

  1. Wpadam tu regularnie a to opowiadanie jest świetne, jak się cieszę że będzie więcej części, mam nadzieje że szybko się pojawią.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czerwone włosy @_@, ja myślałam że czarne ;-;, teraz bardziej mi się z Akashim z Knb kojarzyć.
    Lubię tą dziewczynę. Ten jej charakter i jak manipuluję ludźmi lub rzuca przedmiotami jak Shizu-chan...afdaafealdadef *o*.
    Midori wraca do swojej biologicznej matki? Smuttno :c, ale mam nadzieję że niedługo do nich wróci.XD
    Shizuo jaki zraniony się czuję jak go Izaya ignoruje, ale nie dziwię się mu ;-;.
    Więcej części będzie? Ye, cieszę się *-*.

    OdpowiedzUsuń
  3. Umm... będą dalsze części? Jak tak to kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy - Bardzo się cieszę, że ci się podoba~! :3 I że się odezwałaś też~! :3 Zazwyczaj nikt niezalogowany nie chce się odzywać, więc tym bardziej mnie to cieszy~! :33 Miło wiedzieć, że wchodzi tu tyle osób~. ;3
    Właśnie biorę się za dzielenie następnej części~. Nie wiem, czy wyjdzie ta 5 czy jednak 4 nie razi w oczy długością i będzie tylko ona~... Jednak jeszcze trochę tekstu zostało do poczytania i prawdpodobnie dodam to po epilogu Kiasarin~. Wciąż ustalamy terminy~. ;3
    Dziękuję że się odezwałaś, już zaczynałam tracić nadzieję że ktoś kto dotąd się nie odzywał ot, tak powie, że "jest i czyta", a to dla mnie bardzo ważne~. :3
    Kuro-chan - Nie, cały czas były czerwone~! X3 Ale jakiekolwiek by były zawsze się z jakąś postacią skojarzą, na to niestety nie mam wpływu~... ;3
    Midori to chyba jeden z moich ulubionych charakterków, więc cieszę się, że ktoś jeszcze uwielbia ją tak jak ja~! :3 I to tyle osób uwielbia ją tak jak ja, to już wogóle kolejne spełnienie moich marzeń~! ;3
    I oczywiście że musi być więcej części~! Obiecałam "tę" scenkę, prawda~? ;3 Bez tego opowiadanie yaoi nie jest kompletne~... ;33 Coprawda wyszło mi~... No, same się przekonacie~! Jestem ciekawa waszych reakcji, ale na nie najwidoczniej będę musiała jeszcze poczekać~. ;3 Więc życzę wam (i sobie...) cierpliwości~! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Casjel - W niedzielę zaktualizujemy ogłoszenia i tam na pewno będzie napisane, kiedy~. ;3 Na razie jeszcze nie wiem~... Ale tak, na pewno będzie tego więcej, historia jeszcze nie dobiegła końca~! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować, za ogłoszenia parafialne :P Czyli znowu mam czekania nie wiadomo ile...

      Usuń
  6. Co prawda każdy szlaban jest okropny, ale cieszę się, że Twój trwał tylko jeden dzień;D Cudowny rozdział XD Mała manipulatorka nie che się nauczyć przemocy? Oj, mamusia nie będzie zadowolona:P
    Ciekawe czy ta jej biologiczna mama na serio tyle jej szukała czy to tylko ściema? interesujące. coraz bardziej zawiłe i wciągające XD już się nie mogę doczekać kolejnej części (to super, że będzie ich więcej:D) i "Poskromić bestię", i epilogu od Kiasarin, no i oczywiście tego one-shota, który jak na razie pozostaje największą tajemnicą;D

    OdpowiedzUsuń
  7. No i Shizuś się wkurwił:P Nie trzeba go było tak olewać;P
    Mam wrażenie, że ta kobieta nie jest prawdziwą matką Midori. Pewnie Izuś stara się ją wkurzyć i doprowadzić do użycia siły. Albo kombinuje jeszcze coś innego, w każdym razie coś mi w całej sprawie nie pasuje. Tylko nie wiem co;P
    wow, zbliża się "ta" scena? :L ale ile będę musiała na nią czekać? jak dla mnie rozdziałów może być nawet dwadzieścia;) wszystkie przeczytam z zapartym tchem:D to jest zajebiste XD ale "Poskromić Bestię" i "Może Bóg..." też bym już chciała:) rany, jak wy ze mną wytrzymujecie?
    Aha i przepraszam, że komentuję dopiero teraz. Miałam małe problemy:/ ale w ramach pokuty, "zaspałam" na wf, żeby napisać ten komentarz;D już się nie mogę doczekać, aż wrócę i wejdę tu ponownie XD Do "zobaczenia" ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. guitarist - Zawiłe~? :3 Więc jednak zbudowałam odpowiednią fabułę zagadki~! W takim bądź razie nie ujawnię żadnych nowych szczegółów (mimo że tak strasznie mnie kusi~!!! X3) dopóki same nie przeczytacie~. :3 No i w ogóle cieszę się, że wszystkim się podobało, mam motywację, by dodawać coraz więcej~! ;3 Yay, poważnie tyle osób zaciekawiłam~?! Chyba bym w to nie uwierzyła, gdyby nie te komentarze~... :3
    Cieszę się też, że oczekujesz na wszystkie te opowiadania, bo całkiem możliwe, że nie wyrobię się dziś z "Poskromić bestię" i jednak dam "Nowego potworka"~... Nie wiem na ile procent by wam to przeszkadzało, jednak ja nie lubię się nie wyrabiać i taka zmiana planów byłaby trochę~... Nie w moim stylu. :c A co do tego zagadkowego one-shot'a, sama jestem ciekawa jak to wyjdzie~. ;3 Choć na to też chyba trochę poczekamy~... No ale już nie wybiegam w przyszłość~! Jak mówiłam nie dam się tak łatwo i zaraz będę walczyć w wordem żeby dokończyć dzisiejszy rozdział PB~! ;3 Twój entuzjazm popycha mnie do pracy~! :3 Zresztą, wy wszyscy sprawiacie, że aż miło pisać dalej~! :3
    dark_doom - Iza-chan musi się uczyć na błędach, choć przy Shizusiu to nie takie proste~... ;3 Co do mamy Mi-chan nic nie powiem~! X3 Nawet jeśli najchętniej od razu bym wszystko wyszczekała~... X3 Ach, napięcie daje się we znaki~. Jestem ciekawa, jak zareagujecie na następną część~. ;3 Na "tę" scenę prawdopodobnie poczekacie jeszcze tylko trochę~... Przepraszam, dokładniejszej daty po prostu nie znam~! Rozmawiałyśmy o tym z Kiasarin na każdej przerwie, a i tak jeszcze nic nie jest pewne~... No, po prostu postaram się dodać to jak najszybciej~... (Jak już poprawię to trzeci raz~... Chyba powinnam w ogóle wyciąć tę scenę, co wy na to~? ;3 (Tak, oczywiście że żartuję~! X3)) A rozdziały tego będą jeszcze najwyżej dwa, ale samo to zapewnienie sprawiło, że chciałam dopisać następnych 15~! X3 Dziękuję, że tak miło wypowiadacie się o tym pomyśle~. :3
    A jak ja cię wytrzymuję~??? Jak możesz o to pytać~? ;3 Przecież bez twojego komentarza to nie byłoby to samo~! :3 Dziękuję, wchodzicie tu o tak wczesnych i późnych porach i nawet jak jesteście zajęci, żeby sprawić mi tę niesamowitą przyjemność czytania waszych komentarzy~... (Chyba znów się rozczuliłam~. :33) A ja wredna nawet nie mam czasu odpisywać czasami... Gomennasai~... *szczenięce oczka* Wybaczycie mi~?
    Dziękuję za motywację i wena od was, już zabieram się za "Poskromić bestię" na dziś~! Za około dwie godziny wychodzę aż do wieczora, dlatego to wszystko przyda mi się nawet bardziej niż kiedykolwiek~!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuuch, taką miałam napałkę na, to opowiadanie, a jak się spóźniam ._. nie jestem pewna czy komentowałam 2 część, ale na pewno przeczytałam~
    No cóż, zachowanie Izayi mnie zaskoczyło... męska szmata -.- Nawet dobrze, że się spóźniłam, bo przynajmniej od razu się dowiem, co dalej xD
    Rozdział jest niesamowity i bardzo mnie zaskoczył *^*
    Lecę czytać dalej~

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że Midori nie będzie potem z Izą-Izą i Shizu-chan'em, no ale co zrobisz...nic nie zrobisz. ;-; Dlaczego nikt nie wierzy Izayaszowi, kiedy ten naprawdę się o nią martwi. (Boże (czyt. Izaya) o.o Jak to zdanie absurdalnie brzmi o.o) Choć w sumie...nie jest niemożliwe.
    Poza tym...rozdział świetny. Nie zmoknij tylko Shizu-chan~!! *O*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń