Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 21 czerwca 2013

Shizaya- God's Game 2

No hej, wiem że trochę późno, ale oto jest nowa notka :) Tak wiem prawie nikt tego nie czyta, ale dla tych nielicznych osób które czytają i komentują bardzo dziękuję~!
No to teraz zapraszam ( a no i radzę zajrzeć na końcówkę rozdziału 1 bo rozmow była urwana a to jest jej dalsza część)


- Czego rżysz mendo?
- Bo życie jest zbyt krótkie na smutki Shizu-chan~! Całe powinno być jedną wielką radością, jak nasza zabawa~! Wspaniałe i niebezpieczne, zabawne i denerwujące, takie właśnie jest życie! - Coś mnie wzięło na metafory~! Ale niech Shizu-chan się pogłowi, zastanowi, a ja będę mieć idealny moment by... zwiać.
     Wskoczyłem zwinnie na drabinkę przeciwpożarową, by po chwili pogrążyć się w ciemności nocy.  W uszach Shizusia jeszcze przez długi czas pewnie dzwonił mój perlisty śmiech. Ale ja byłem już daleko. Niczym upiór nocy, przemieszczałem się po czarnym już niebie. Skacząc z dachu na dach, pojawiając się na moment i za chwilę znikając, pozostawiałem po sobie wszystko niby tak samo, a jednak inaczej. Musiałem napawać napotykających mnie ludzi przerażeniem, ale przecież lgnęli do mnie niczym ćmy do ognia, więc musiało być we mnie coś hipnotyzującego~! Coś co ich przyciągnie, zwabi, uwięzi, a potem sprawi by zrozumieli jakimi są głupcami, jak nie doceniają życia cały czas pierdoląc a jakichś ideałach, o "walce o lepszy byt" i innych równie nieistotnych rzeczach.
     Zjechałem po jednej z rynien w dzielnicy "magazynowej" a konkretniej Hiragashi Shinagawa 8-chome. To tu mieli się spotkać wszyscy liczący się w japońskim przemycie gracze. Rozejrzałem się. Jeszcze nikogo nie było, opłacało się przyjść trochę szybciej. Mogę sobie znaleźć jakiś ciekawy punkt informacyjny i posłuchać. Może ewentualnie wtrącić się w tym lub innym momencie. Najgorsze jest jednak to, że muszę uważać. Ta dzielnica jest naprawdę nieprzyjemna. "Frakcja pięciu" na pewno będzie mieć obstawę i to sporą, jak zawsze. Dodatkowo ilość "goryli" jest wprost proporcjonalna do niebezpieczeństwa miejsca w którym się znajdują. A to jest szczególnie groźne. W końcu krwawe walki na śmierć i życie, walki na ringu ze sforą wygłodniałych psów na mocnych sterydach, trenowanych tylko jako pupilki do zabawiania widowni. Walczą najtwardsi z najtwardszych, byli gangsterzy, mafiozi, zabójcy, byli zawodowi bokserzy. Każdy kto potrafi i chce zdobyć trochę grosza w szybkim czasie. Stawki są wysokie, parę milionów jenów za walkę - na początku, ale wytrawni zawodnicy dochodzą do miliardów za jedną walkę. Jak rosyjska ruletka~! Wygrasz, zgarniasz całą pulę, przegrasz, masz pogrzeb na koszt firmy. Yakuza to ma chwytliwe hasła, prawda~? Nie no kocham tę ich bezpośredniość i czarny humor. Chciałbym poznać gościa który taki slogan wymyślił. Oczywiście gdyby jeszcze żył. Zapewne zastanawiacie się, czemu zacząłem od przemytu i przez nielegalne walki doszedłem do najgroźniejszej mafii w Japonii. Otóż~! Może jeszcze tego nie wiecie, ale jeśli w grę wchodzi kasa i nielegalna rozrywka to Yakuza jest królem w organizowaniu tego typu widowisk. Oczywiście już na wejściu za taką walkę płaci się kilkaset tysięcy jenów, na te lepsze nawet więcej, potem po odliczeniu lwiego procentu na pośredników, szefów i oczywiście ekipę sprzątającą (No bo który wielki i wspaniały pobrudzi sobie rączki krwią? Oczywiście żaden - od tego jest cały szereg ludzi.) To co zostaje idzie na "gażę" dla wygranego. A no i oczywiście są jeszcze zakłady, przecież to najfajniejsza część tej zabawy, no może poza oglądaniem jak się piorą po mordach i walą gdzie popadnie. Mówiłem sport bez reguł~! Tu nie ma chwytów poniżej pasa, bo tego pasa zwyczajnie nie ma. W sumie to jak by tak Shizu-chana wkręcić w taką walkę~? Nie, pewnie wybiłby wszystkich, i przeciwnika i organizatorów i widownię i pewnie nawet policję która łaskawie by się tu pofatygowała by zobaczyć kto puszcza z dymem magazyn.
Schowałem się gdzieś. Jak ninja, byłem wszędzie a jednocześnie nigdzie. Cień w czystej postaci. To szeleściłem w koronie drzewa niczym listek, to znów chowałem się na dachu magazynu, potem w kontenerze gdzieś jeszcze bliżej portu. Jednym słowem nie mogłem sobie wybrać miejsca. To nie tak, że mi nie odpowiadały, po prostu one nie były dość dobre. Chcę mieć rzetelne i sprawdzone informacje, a żaden z tej piątki kolegów nie sypnie. Może i istnieją wewnętrzne spory, ale oni nie są aż tak głupi by nie wiedzieć, że każdy dobry detektyw po nitce dotrze do kłębka. Tak jak ja ze strzępków informacji tworzyłem klarowną całość, tak oni wsypując jednego wydawali pośrednio samych siebie. Mógłbym przekonać ochroniarzy, ale no bez jaj, oni nie słuchają tych rozmów. Poza tym często im większe mięśnie tym mniejszy mózg. Wystarczy popatrzeć na mnie, nie jestem kulturystą, mimo że wysportowany jestem. A teraz porównajmy mój wspaniały genialny i wielki mózg z mózgiem, przepraszam, pseudo protoplastą móżdżku malutkiej ameby jaką posiada przykładowy goryl pan G (G jak goryl albo głupek - pan X brzmi zbyt szpanersko by dać im ten zaszczyt). No i kto jest mądrzejszy? No właśnie~!
     W końcu udało mi się znaleźć przytulną kryjóweczkę w pobliskiej opuszczonej wieżyczce. Świetny widok na port i magazyny, poza  tym na wielki parking. Najwyższe miejsce w okolicy, więc nikt mnie nie zauważy, a do tego założyłem system kamer i głośników były mieć idealny podgląd na sytuację. Na całym terenie zamontowałem podsłuchy i kamerki,  żeby wszystko dokładniej widzieć. Tak, znam się dobrze na komputerach, a jak inaczej zdobyłbym tyle nielegalnych, ale jakże pomocnych danych? Co prawda maszyny mnie nie interesowały, są jeszcze bardziej logiczne i przewidywalne niż ludzie. Nawet gorsze od nich, maszynę łatwiej zaprogramować. Ale w sumie wyłączając kilka ciekawych przypadków można stwierdzić, że ludzie i maszyny tak bardzo się nie różnią. Ludzie myślą dzięki impulsom elektrycznym w mózgu, komputery też działają dzięki elektryczności. Ale jak by tak pomyśleć, wszystko o czym myślimy, jacy jesteśmy, to po prostu kilka odpowiednio dobranych kombinacji kodów. Ach jakże prosto jest "hackować" takiego człowieka~! Wcisnąć parę guziczków, zamieszać parę razy w jego światopoglądzie, zachwiać trochę samooceną i proszę, piękny przeprogramowany samobójca~!
- Kurde, było się nie spotykać w tak badziewnym miejscu, gliny nas namierzą.
- Nawet jeśli, to co? Mamy forsę, mamy wpływy, mamy plecy, co nam mogą zrobić?
- Zauważ, mamy też siłę, możemy im wklepać jak będą chętni do bójki. - Ziewnąłem. Czekam na interesy, a nie przekomarzanki.
- Ty mi lepiej nie podskakuj, po twoim ostatnim "genialnym" planie miałem niemałe kłopoty z glinami.
- Oi tam, jedna fabryka, to przecież nic wielkiego, masz ich z piętnaście. A zawiesili działalność tylko na tydzień. Poza tym nie płaciłeś żadnych kar.
- Ale wiesz ile musiałem się nadzwonić i nazałatwiać, bo ktoś nie dopilnował dokładnie ładunku, a inny ktoś niedokładnie zabezpieczył miejsce transferu? Wiecie że mogłem stracić grube miliony?!
- Ty to znowu taki święty, a kto odstawił fuszerkę przy organizacji statku do przemytu?
- Nie odwracaj kota ogonem, ty też miałeś w tym swój udział.
- Akurat. Chcesz żebym zamknął interes, bo dzięki temu rozszerzysz wpływy, a w konsekwencji będziesz dążył do wyłączności!!!
     A to złe dla gospodarki~! Choć jakby jakiś mafiozo się nad tym zastanawiał... Niemniej jednak, w Japonii znaczna część budżetu państwa z sektora usług to są to pieniądze od różnego rodzaju wątpliwego pochodzenia firm, więc może jednak się przejmują interesem państwa. - Ziewnąłem. - Jacy z nich patrioci~! - Westchnąłem, z uśmiechem przysłuchując się dalszej rozmowie.
- Dobra, skończcie te bezpodstawne insynuacje. - Na "szachownicę" wszedł nowy pionek. Wybuchnąłem śmiechem. Yūrei yoru wysłali swojego przedstawiciela. W sumie to całkiem dobra strategia. Załatwiają przemyt, zdobywają informacje i jeszcze dostają za to sporo kasy. Może sam też powinienem spróbować~? W końcu mam kilku "znajomych" na morzach i oceanach świata. Nie ograniczam się tylko do Tokio. Cóż był by ze mnie za bóg gdybym zostawił resztę ludzkości w spokoju, a "zajmował się" tylko Tokijczykami lub tylko Japończykami. Jako bóg muszę być zwierzchnikiem wszystkich ludzi. - Załatwiajcie to szybko i zmywamy się stąd, może i to miejsce jest bezpieczne i obstawione przez naszych ludzi, ale zawsze może się ktoś pojawić. Ponoć ten gnojek Orihara bierze się za przemyt. Lepiej uważać. - Oi, oi, oi, biedny człowieku chyba zdarzy ci się nieprzyjemny wypadek co~? Trafisz do szpitala z poważnymi ranami, och ten twój brak szczęścia. W tym przypadku nawet taki bóg jak ja nie może nic poradzić~!
- Torazo-sama, nie ma się czym przejmować, tym razem nawet on nic nie może wiedzieć o tym spotkaniu.
     Założymy się~? Torazo, muszę zapamiętać by sprawdzić w jak opłakanym stanie znajdą go ludzie po jego niefortunnym wypadku.
- Lepiej dmuchać na zimne Isobe-san, a teraz do rzeczy. - No tak, za szybko gasi kolesia, a mógł coś ciekawego wygadać. Ludzie ogólnie bardzo dużo mówią, wystarczy ich posłuchać. Kochają wręcz gadać, kochają być słuchani i za to ja ich kocham. Bo sami podają mi wszystkie informacje, wystarczy ich tylko odpowiednio do tego namówić, jakoś skłonić i powiedzą wiele rzeczy. Choć oczywiście zdarzają się wyjątki. I to jest niezwykłe w ludziach, jakkolwiek nie starałbym się ich zrozumieć zawsze znajdzie się ktoś inny. Ktoś kto wychodzi poza kanon jak mój kochany Shizu-chan~! Ale teraz do rzeczy, mam tu zadanie do wykonania, nie powinienem zajmować się w takich chwilach moją zabaweczką. Ona przeciez całkiem dobrze radzi sobie sama i gardzi moją pomocą, a nawet nie wie ile cennych mysli mi wypełnia. Tak Shizu-chan, a teraz do rzeczy. Przemyt, drogą morską do Japonii przybyły ogromne ilości, ach no właśnie co oni tam takiego ciekawego mają? W Japonii przemyca się wiele rzeczy, niektóre przybywają tu z polecenia polityków, mimo że ich rozpowszechnianie i sprowadzanie jest surowo zakazane przez prawo, które przecież oni sami ustanowili. Może chcą osiągnąć monopol i zachwiać zasadami wolnego rynku, a może po prostu chcą uszczknąć coś z gałęzi fortuny? No oczywiście mogą również planować przewrót w kraju i przejęcie władzy, jednak to chyba nie jest możliwe przy Japońskim społeczeństwie. Jest zbyt zdyscyplinowane i jednocześnie skorumpowane, biurokracja się szerzy, łapówki są na porządku dziennym, a mimo to Japonia to kraj mlekiem i miodem a raczej sake i ootoro płynący~! Nikt nie widzi zepsucia Japońskich elit. I właśnie dlatego potrzebny jest bóg, taki jak ja~! Ktoś, kto zmieni ten świat, zrozumie mechanizmy jakimi działa, zrozumie ludzi w nim żyjących i zacznie sądzić, zaprowadzajac względny porządek. Nie da się tego zmienić walką zbrojną w zorganizowanej armii, tak naprawdę trzeba tak pokierować ludźmi, by robili to czego chcesz, tylko w taki sposób można wygrać. Rozkazywać im jak pionkom, ustawiać tak jak się chce, bez ich wiedzy, bez współczucia, bez litości dla słabych. Tak powinno się sądzić. Tak będzie się działo, gdy nastąpi czas nowego boga Orihary Izayi.
- Na kogo my w sumie jeszcze czekamy?
- Na odbiorcę, miał się pojawić z małym opóźnieniem, a ja pomyślałem że to idealna okazja do reorganizacji "frakcji pięciu". - Ach, przewrót, no tak. I tak co chwilę dochodzi do jakichś bójek i walk o władzę, ale tym razem to mnie zaskoczyli. Chcecie się dogadać, załatwić to pokojowo i polubownie~? To działa tylko na japoński system sprawiedliwości, w świecie w którym żyjecie nie ma niczego takiego jak przyjaźń, każdy okaże się wrogiem, chyba że należy do tych "przykładnych japońskich obywateli". Milczących, głuchych i ślepych ludzi, którzy nawet już nie dostrzegają wspaniałej gry naokoło nich. Tak, to miasto jest planszą a wszyscy pionkami, jednak istnieją tam przecież również przeszkody, ściany i karty, bonusy i utrudnienia. To jest gra bez zasad, jedna karta może przeważyć w starciu z brutalną siłą armii pionków. Wystarczy tylko jedna karta, jedna informacja, aby ich sobie na chwilę podporządkować. Ale już niedługo, jeszcze tylko trochę, a wszystkie pionki ułożą się na miejscu i moja gra wreszcie się rozpocznie. Wciągnę w nią wszystkich, całe miasto na mojej gigantycznej szachownicy, czy to nie cudowne~?


8 komentarzy:

  1. Wow, coraz więcej akcji:D Izuś - Wielki, Wszechmogący Bóg i tym razem bardziej mroczny, złośliwy i... no taka menda;D Zajebisty XD (co absolutnie nie oznacza, że poprzedni tacy nie byli - przecież wiesz, że uwielbiam wszystkich XD)
    Faktycznie chwytliwe mają hasła;P też uwielbiam czarny humor;D
    Genialne plany na "wypadki" Izuś wymyśla:D
    A właśnie, super by to musiało wyglądać gdyby Shizuś zrobił rozpierdziel w takim magazynie;D
    Swoją drogą, trochę mało go było, ale opko się przecież rozkręca, więc już nie wypominam;D
    Strasznie jestem ciekawa co to za zmiany wykombinowali i jak sobie poradzi Izuś:D
    Niecierpliwie czekam na więcej;D a będziecie jeszcze wstawiać co dwa dni? byłoby cudownie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie będzie zdecydowanie dłuższe, więc Shizuś będzie się pojawiał stopniowo coraz częściej, ale z racji tego, że całość jest z perspektywy Izayi to postanowiła skupić się też na jego pracy, no bo jakby nie było to jednak jego hobby.
      A, że staram się żeby było chociaż trochę realniej niż w poprzednim opowiadaniu to musi trochę potrwać.
      Co do terminu dodawania notek to same nie wiemy, może nie uwierzycie, ale mamy teraz w szkole naprawdę dużo do zrobienia. I na dodatek nie możemy sobie nigdzie pójść na wagary, bo kończymy szkolę i trzeba pilnować dokumentów :c
      Jeśli chodzi o nowe notki i terminy to powinno się pojawić w news'ach albo w notce informacyjnej, w poniedziałek lub wtorek już tak ostatecznie.

      Usuń
  2. Uuu, już mi się zaciesz pojawił jak przeczytałam, że będzie dłuższe XD Ja jestem cierpliwa;D mogłabym być mistrzem Zen;P Ale poważnie im dłuższe tym lepiej:D
    Akcja się rozwija i robi się coraz ciekawiej, i ja już się nie mogę doczekać kolejnej części;D
    Genialne to porównanie Izayi do ninja, faktycznie pojawia się wszędzie i nigdzie:D A jak już wyskoczy z ciemnej alejki to można dostać zawału;P Nie wiem jak wy, ale ja go za to (między innymi) uwielbiam XD
    I to jak porównuje świat do szachownicy;D Jesteśmy pionkami;P
    "...goryl pan G (G jak goryl albo głupek - pan X brzmi zbyt szpanersko by dać im ten zaszczyt)." - ale to mnie normalnie rozwaliło XD Próbuję panować nad śmiechem bo jak wszystkich pobudzę to nie będzie ciekawie:P Swoją drogą pewnie by pomyśleli, że z moją psychiką coraz gorzej;P Co poradzić;D
    Czekam na kolejny, weny XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna czy komentowałam 1 rozdział *myśli* jeżeli nie, to przepraszam, ale na pewno czytałam
    ale co do opka~
    me gusta :3 Świetnie dodajesz charakter Izayi, podobał mi się ten moment o tym, że nie mógł znaleźć sobie miejsca xD i ten slogan też :D nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Kiasarin...
    przemyślenia Izayi są niesamowite! Żeby się nie powtarzać wspomnę tylko krótko, że nie tylko doskonale oddają charakter Izayi, to jeszcze są takie ciekawe. Po prostu wspaniałe są te wszystkie wzmianki o tym, że on jest Bogiem, to ocenienia ludzi - ,,jam wszystkowiedzący i właściwie to klękajcie''. Już nawet nie chodzi o to, że prawdziwy Izaya myśli podobnie, ale o sam fakt, że są one pisane w tak interesujący sposób. Po prostu uwielbiam te samochwalcze teksty Orihary.
    Slogan mnie powalił - haha. Uwielbiam taki czarny humor i bezpośredniość. I to nawiązanie do walk na śmierć i życie - aww, powinnam przestać w końcu ekscytować się wszystkim, co nielegalne, ale bardzo mi się podoba, że o tym wspomniałaś ^^
    Porównanie do ninjy mnie zabiło. Nie wiem dlaczego, ale wyobraziłam sobie takiego Izayę w czarnym stroju i z kataną, haha xD W sumie... ciekawy widok :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko bosko kochana, kiedy ja to wszystko nadrobię (kto by pomyślał, ze w wakacje można mieć tak mało czasu O.o)
    A jeszcze dodatkowo muszę się w końcu zmobilizować i przeczytać opowiadania Twojej koleżanki. Chyba zrezygnuje ze snu...
    A teraz do rzeczy, bardzo fajnie się to czyta, naprawdę wciąga.
    "W sumie to jak by tak Shizu-chana wkręcić w taką walkę~? Nie, pewnie wybiłby wszystkich, i przeciwnika i organizatorów i widownię i pewnie nawet policję która łaskawie by się tu pofatygowała by zobaczyć kto puszcza z dymem magazyn" - padłam, esencja tego jaki jest Shizuo XD. Bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham tę mendę :3 Taka chamowata menda, będąca wszechmogącym Bogiem...blablabla...
    Świetny rozdział :) (Szybka zmiana tematu ^.^) W sumie już nie pamiętam o o chodzi w tym opowiadaniu i właśnie to jest takie ciekawe. o.o Że nie mogę się doczekać co będzie w następnym rozdziale. :)
    Polityka...polityka...polityka...wszędzie POLITYKA~!! *O* No co to jest ja się pytam...telewizja schodzi na BETON z tą polityką (bo psów szkoda :3). Ale jak widać japońska polityka jest ciekawsza od tej naszej. :P
    Pozdrawiam i oyasumi~

    OdpowiedzUsuń
  7. Może być ciekawa ta gra ~~
    A jeszcze bardziej mnie interesuje jak popsuje mu szyki Shizuo <3
    No nic tylko iść i czytać dalej ~~

    OdpowiedzUsuń