Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 15 czerwca 2013

Nowy potworek - rozdział 5.

Ohayo minna~! :3
Wybaczcie proszę, że ostatnio nie miałam nawet czasu tu wejść~... Nie odpowiedziałam na komentarze, no i spóźniłam się z "Nowym potworkiem"~... Pozwólcie, że nadrobię to wszystko tu i teraz~!

Bardzo się cieszę, że nie macie nic przeciwko mojemu pomysłowi na "Poskromić bestię" i że mimo wszystko czekacie na ciąg dalszy~! :3 Wasze opinie to dla mnie naprawdę duża motywacja, dlatego dziękuję za każde słowo~. :33 Dziękuję też tym, którzy nie mówią nic, ale czytają te moje szczenięce opowiadania~. ;3 Wiem, że czasem strasznie trudno przemóc się, by coś skomentować~... Sama tak mam, niestety.

A teraz, już nie przedłużając, życzę wam miłego czytania~!
Enjoy~!

UWAGA: Historia może zawierać dość szczegółowe opisy "tych" scen. Jeśli ich nie lubisz, omiń je~!


     Izaya, Shizuo i Midori spacerowali sobie ulicą, przyglądają się różnym straganom i ludziom dookoła. Pozdrawiali ich sklepikarze i niektórzy ludzie. A dokładniej, pozdrawiali małą, już dobrze im znaną czerwonowłosą dziewczynkę, idącą w tej grupce i zajadającą ze smakiem lody czekoladowo-miętowe. Kupili je dopiero chwilę temu, więc jeszcze nie zdążyła zjeść nawet połowy gałki. Shizuś pochłaniał już jednak drugą spośród trzech gałek o smaku kawowym. Jednak z nich wszystkich najbardziej ociągał się Izaya. Bardzo dokładnie i powoli oblizywał wszystkie gałki dookoła, ssał je i mimo upału nie dbał o to, czy lody zaczną się roztapiać. Heiwajima starał się nie zwracać uwagi na poczynania bruneta i stróżki roztopionego loda skapujące na jego palce, lecz z marnym skutkiem. Tak w sumie zastanawiało go, dlaczego jego chłopak je w tak niechlujny sposób. Jeszcze nigdy dotąd tak się nie działo...
     Wszystko wydało się w momencie, gdy Izaya, porzucając dotychczasowy, dość niejednoznaczny sposób jedzenia swojego deseru (od którego Shizuś nie mógł oderwać wzroku) skupił się na swojej dłoni, oblanej stróżkami białej cieczy. Oblizał usta i ochoczo wziął się za oczyszczanie palców i całej reszty za pomocą języka. Shizuo, teraz już czepiający się wyłącznie resztek swojej samokontroli, wpatrywał się w to jak urzeczony. Dopiero gdy Orihara skończył, rzucając mu zadowolone spojrzenie spod przymrużonych powiek, ocknął się z tego transu.
     Cholera! To było tak sugestywne, że... Aaaa!!! No nie... Jak to dobrze, że mam ciasne spodnie. Nic nie widać. Uspokój się, przecież nikt nie widzi... - Rozejrzał się dookoła nieco gniewnym wzrokiem. Kilka ostrożniejszych osób odsunęło się od niego, ale nikt nie był jakoś specjalnie zdumiony, zdegustowany, czy też zmieszany. Nikt go nie wyśmiewał. - Jest ok... Muszę się tylko rozluźnić. Cholerna menda społeczna! Oczywistym było, że nie chciał słuchać jego próśb, gróźb, ani rozkazów. Jednak przynajmniej w miejscu publicznym mógłby przestać wykonywać tak perwersyjnie kojarzące się rzeczy!!!
- Shizu-chan, czy coś się stało~? - Spytał informator niewinnym głosem.
     Uważaj bo uwierzę, Izaya!
- Nie. - Uciął krótko i przyspieszył kroku.
     Tylko się uspokoić... Jeszcze tylko trochę... Jeszcze muszę się powstrzymać. Byle jak najdłużej.

     Następny poranek był nadzwyczaj spokojny. Midori spakowała się przy pomocy Izayi i dała się uścisnąć Shizusiowi na pożegnanie. Wkraczała w niepewną przyszłość, ale czuła się bezpieczna. I wiedziała, że to wszystko zawdzięcza właśnie im. Dwójce tak znajomych, a jednak nieznajomych ludzi...
- Dziękuję wam. - Powiedziała z uczuciem, wpatrując się w ich twarze. Chciała dokładnie je zapamiętać i wyryć w mózgu już na zawsze. Zbierało jej się na płacz, ale nie czuła potrzeby płakać. W końcu będą mogli zostać sami ze sobą... I żyć jak dawniej.
- Nie ma za co, mała. - Mruknął Shizuo. Nienawidził pożegnań. Uczucie, że już nigdy więcej nie spotkasz jakiejś osoby to jedno z największych nieszczęść, jakie może spotkać człowieka. Mimo to jednak wiedział, że smutek jest bezsensowny. Mała przecież będzie teraz żyła jak normalna dziewczynka, szczęśliwa w swojej małej rodzinie. - Może kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Mi-chan~! Będzie nam cię brakowało~! - Izaya uśmiechnął się i dziewczynka odwzajemniła jego uśmiech. - Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa z nową mamą~. - Powiedział, analizując w myślach, czy to odpowiednia formuła na tego typu pożegnanie. W końcu i tak będzie obserwował jej życie, gdy tylko stanie się kimś ciekawym. A zostanie kimś takim na pewno, po jego naukach~...
- Do zobaczenia w przyszłości. - Powiedziała przez ściśnięte gardło i uściskała ich obydwu. Następnie odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia, ciągnąc za sobą jedną z dwóch swoich walizek, w które została zaopatrzona przez informatora. Odwróciła się tylko raz. Pomachała i zniknęła.
- Dziękuję, że się nią zaopiekowaliście. Mam u was ogromny dług. - Piosenkarka otarła łzę z kącika oka i uśmiechnęła się lekko. - Szczególnie u pana, Orihara-sama. Jeśli czegoś będzie pan potrzebował, niech się pan nie waha. Jeszcze raz dziękuję. - Spojrzała na obu z wdzięcznością i wyszła, ciągnąc drugą walizkę swojej córki.
    Nie mam zamiaru się wahać. - Pomyślał Izaya, zamykając drzwi. - Choć z drugiej strony, mój plan już się powiódł~! Jakiekolwiek manipulacje ich życiem będą musiały zaczekać dobrych kilka lat~...
- Więc, Shizu-chan, co chciałbyś teraz porobić~? - Uśmiechnął się nieco diabolicznie, wiedząc, że z całą pewnością nie będzie to coś, czego oczekiwał. Shizuś był ostatnią sprawą, którą musiał koniecznie załatwić w tym momencie. W końcu, jakby nie było, jakkolwiek dziwna była choćby nazwa tego w jego ustach, zależało mu na tej bestii~...
- Może pooglądam telewizję. - Mruknął obojętnie Heiwajima, odwracając się w stronę salonu. Teraz było tam tak pusto... Było mu trudniej zapanować nad swoimi emocjami niż dotychczas.
- Ale Shizu-chan, moglibyśmy zrobić coś razem~! - Zaproponował melodyjnym głosem brunet.
- Możesz pooglądać ze mną, jak już koniecznie chcesz. Tylko bez żadnych sztuczek. - Ostrzegł Shizuś, zmierzając w stronę telewizora.
- Shizu-chan~... Dlaczego nie chcesz się zabawić~? - Informator rozsiadł się na kanapie i oparł nogi o stół. Skoro jego plan dobiegł końca miał tyle czasu~... A jego ukochany oczywiście musiał nadal zgrywać obrażonego! Trzeba koniecznie jakoś go sprowokować...
- Bawię się znakomicie, Izaya. - Odparł, ledwo nad sobą panując, blondyn. - Nie muszę grać na twoich zasadach, żeby mieć z tego dobrą zabawę. Telewizja to świetny zapychacz czasu. Spędziłem przed nią tyle czasu gdy mnie ignorowałeś, że nie widzę powodu, by zmieniać plany. - Powiedział, pozwalając sobie na kilka nut ironii.
     Świetnie wiedzieć, że jest się tylko sposobem na nudę!
- Oy, Shizu-chan... - Izaya westchnął i wpatrzył się w zmarszczone ze złości czoło swojego chłopaka. Znów przestawał rozumieć, skąd ta zmiana w zachowaniu, a jednocześnie doskonale zdawał sobie sprawę, za co blondyn się na niego zdenerwował. A na początku naprawdę sądził, że Shizuś przetrwa tę próbę i zrozumie, że to dla dobra jego planu... Czyżby naprawdę przeliczył się, sądząc, że Shizu-chan cierpliwie poczeka na jego uwagę...? Rzeczywiście, jak teraz się nad tym zastanawiał, zbytnio przyzwyczaił się do potulnego kochanka, który prosi, zamiast brać. Przyzwyczaił się, że Shizuś w pierwszej kolejności dba o jego dobro. - Nee, Shizu-chan, no nie denerwuj się tak~! - Zrobiłby coś, żeby blondyn się odobraził, ale to nie było tak proste, jak się wydaje. Shizuś mógł zareagować w każdy sposób nawet na najmilsze traktowanie. Z nim nigdy nic nie było wiadomo... - Co mam zrobić, żebyś nie był zły, co, Shizu-chan~? - Informator postanowił uderzyć w potulny ton. Najczęściej gdy tak robił, jego kochanek stawał się dla niego łagodniejszy...
- Rób cokolwiek chcesz. Jestem zajęty. - Shizuo najchętniej przystałby teraz na propozycję Izayi, wybaczyłby mu i dał sobie spokój z wkurzaniem się. Ale on jak to on - kiedy już się wkurzy, nie potrafi tego powstrzymać. Tak samo z każdym innym uczuciem. Teraz czuł się co najmniej rozdrażniony, a do tego próbował powstrzymać się przed chęcią pocałowania bruneta. Bynajmniej nie ułatwiał mu tego fakt, że Izaya oparł się o niego i ocierał się o jego bok niczym kot, nie zważając wcale na jego szorstką wypowiedź. - Co ty wyprawiasz, pchło? - Heiwajima silił się na wewnętrzny spokój.
- Powiedziałeś, że mogę robić cokolwiek chcę, Shizu-chan~! - Mruknął wesoło Orihara.
     Chciałbym ci wybaczyć... Ale nie pozwolę na to, żebyś jeszcze chociaż raz tak po prostu odstawił mnie w kąt jak coś pewnego.
- A co mówiłem o swojej tolerancji na twoje sztuczki?
- Jakie sztuczki, Shizu-chan~? Ja chcę tylko posiedzieć obok ciebie~!
     Shizuś warknął cicho. Usta Izayi znalazły się tak blisko jego szyi, owiewając ją delikatnym, lekko przyspieszonym oddechem... Nie, nie nie!!! To nie może zajść dalej!
- Izaya? - Rzucił jakby od niechcenia. - Może przyniósłbyś coś do przekąszenia? Trochę zgłodniałem.
- Jasne, Shizu-chan~! Zaraz wracam~!
     Brunet wyprostował swoje szczupłe, wysportowane ciało, przeciągnął się wiedząc, że jego partner cały czas go obserwuje i błyskawicznie ruszył w stronę kuchni. Doskonale wiedział, co nada się na tę okazję. Truskawki~! I jeszcze sos czekoladowy~! Mmm, słodkie jak jego potwór. W końcu to była ich ulubiona przekąska jeszcze do niedawna~! Shizusiowi na pewno się spodoba~... Dobrze, mam już wszystko. Ciekawe, co na ten widok zrobi Shizuś~... Przypomni sobie, prawda~?
     Według oczekiwań informatora, blondyn, gdy zobaczył przyniesioną przekąskę, od razu zorientował się, że ten deser to zły pomysł. Pamiętał doskonale, jak jeszcze niedawno karmił swojego kochanka truskawkami... i to były wspomnienia o tyle przyjemne, że na same wspomnienia jego organizm zalała fala zadowolenia i tęsknoty. A stąd już tylko krok to puszczenia samokontroli na tyle, by zdążyła gdzieś sobie uciec...
- Itadakimasu~! - Zawołał brunet, oblewając truskawkę sosem czekoladowym i wkładając do ust. Oczywiście nie wrzucił jej do ust ot, tak po prostu. Najpierw zlizał nadmiar sosu końcówką języka, a potem powoli włożył ją między wargi, sprawiając, że kropelka soku z dojrzałej truskawki stoczyła się po jego brodzie i skończyła popełniając samobójczy skok na koszulkę. Doskonale widział wzrok Shizuo w tym momencie. Ach, był tak blisko~! Wystarczy jeszcze kilka chwil i blondyn już z pewnością będzie jego~...
- Itadakimasu. - Mruknął Heiwajima bez przekonania i nawet na nie nie patrząc, wepchnął garść truskawek do buzi. Zamierzał skupić się na reportażu o "potworze na motocyklu prosto z Ikebukuro"...
- Shizu-chan, a co z sosem czekoladowym~? Nie chcesz go?
- Nie.
- Skoro tak wolisz~... - Orihara sięgnął po sos i udając, że to z nudów, zaczął wlewać go do ust. Na koniec jeszcze, udając, że "nie trafił", sprawił, że trochę czekolady spłynęło po jego brodzie. Zebrał ją palcem i oblizał, sprawdzając efekt, jaki to wywarło na Shizusiu. Czy też jaki próbował na nim wywrzeć, bo Shizuś wcale a wcale nie zwracał na niego uwagi. Po prostu ignorował wszystko dookoła, skupiając się na ekranie telewizora.
     No jak on mógł?! W geście przeprosin oblewam się nawet czekoladą, robię wszystko, żeby... mnie zauważył... A on absolutnie nie zwraca uwagi, zajęty czymś innym. No nie, Shizu-chan, przecież zrozumiałem! Już tak nie będę, noo~! Daj spokój i weź mnie, cholera! Nie masz pojęcia, jak sam się za tym stęskniłem...
- Shizu-chan! Długo tak jeszcze~? - Zrobił absolutnie zasmuconą minkę i oparł głowę o ramie blondyna. - Ile czasu będziesz się tak zachowywał~? Ile jeszcze mam czekać?!
- Kto wie... - Westchnął Heiwajima, nie odrywając wzroku od telewizora. - Może najpierw poczekam, aż zrozumiesz, jak ja się czułem i to przemyślisz.
     No nie wierzę! Shizu-chan, prawisz mi morały jak młodszemu bratu!
- Ale ja już wiem, Shizu-chan~! - Otarł się o bok blondyna, starając się jak najlepiej naśladować bezbronnego zwierzaka i przy okazji chcąc poczuć ciepło ciała swojego kochanka. - Już rozumiem, przemyślałem to, noo~! Wróćmy do normalności, prooszę~... - Popatrzył na Heiwajimę prosząco, ale ten dalej gapił się w ekran. To zaczynało być frustrujące. Człowiek tak się poświęca dla planu i wychowania ich maleństwa, a ten jeszcze się obraża za to poświęcenie! Czy on nie rozumie, że on też musiał sobie tego wszystkiego odmawiać?
- Skąd mam wiedzieć, czy nie udajesz? Daj spokój. Lepiej zajmij się czymś, pchło. Ja tu oglądam.
     O nie, tak się nie będziemy bawić, Shizu-chan~...
- Jak wolisz, Shizu-chan. - Izaya z prychnięciem zerwał się z kanapy i przesiadł na fotel obok telewizora. Uśmiechnął się nieco prowokacyjnie, patrząc blondynowi prosto w oczy i nie spuszczając wzroku ani na chwilę. - Nie będę nalegał. Zresztą, nie musisz mi pomagać~! Mogę zająć się sobą sam, co ty na to~? - Oblizał usta w bardzo zachęcający sposób i oparł się wygodniej na oparciu fotela.
     Zaczął od dokładnego oblizania palca wskazującego i środkowego lewej ręki. Następnie sięgnął nimi pod dolny brzeg koszulki i podwijając ją coraz bardziej, błądził wilgotnymi palcami po swoim torsie. Powoli prześledził linię od pępka do mostka, pod żebrami, potarł oba obojczyki i nie spuszczając z Shizusia spojrzenia spod przymrużonych powiek, zjechał na sutek, zaczynając go pocierać. Uśmiechnął się wrednie do blondyna, który gapił się na niego niedowierzająco. Dla efektu (i z racji tego, że naprawdę miał na to ochotę) jęknął cicho, przymykając oczy jeszcze bardziej, choć tylko na chwilę. Najbardziej na świecie pragnął teraz oglądać minę swojego kochanka. Kiedy pocierane miejsce zaczęło piec i najwidoczniej zrobiło się czerwone, nie przerwał, za to zwiększył intensywność pieszczot, pojękując od czasu do czasu. Po paru chwilach zbliżył prawą dłoń do ust. Leniwie przesunął palcem wskazującym po łuku swojej dolnej wargi, a następnie rozchylił lekko usta, powoli wsuwając palec do środka. Blondyn patrzył na to z lekko rozdziawionymi ustami. Widać było, że nie wierzy w to, co widzi. Informator nie zredukował uśmiechu, lecz wciąż jawnie ukazywał swoją satysfakcję. W końcu po co miał się powstrzymywać? Włożył palec do ust całkowicie i zaczął go na przemian ssać i oblizywać. Co innego, jak nie to, pobudziłoby bardziej tą upartą bestię~? Dłonią, którą jak dotąd wciąż pocierał już bolący sutek, zjechał do linii bioder. Odpiął guzik od spodni i zaraz po tym poszedł zamek. Szybkim ruchem podniósł się trochę, zsunął spodnie do kolan i usiadł, odchylając głowę na krześle. Nie spuszczał wzroku z Heiwajimy, aktualnie podnoszącego brwi ze zdumienia. Gapił się na jego rosnące (i dobrze już widoczne przez bokserki) podniecenie. Orihara, nie przestając bawić się palcem w ustach, drugą dłonią przejechał od mostka przez drugi sutek, pocierając go tylko przelotnie, zjeżdżając powoli między swoje uda.
- Przestań. - Shizuo odezwał się poraz pierwszy od początku przedstawienia. Zmarszczył brwi, wpatrując się z jakąś desperacją w swojego kochanka. Jego głos brzmiał stanowczo, niemal jak rozkaz. Jednak nie do końca jak rozkaz...
- Mmm... - Izaya westchnął, wyciągając palec z ust i zjeżdżając nim po brodzie i szyi. Miejsca których dotknął pokryte były teraz błyszczącą stróżką śliny. - Dlaczego miałbym~? - Odetchnął głęboko, odchylając gumkę bokserek i powoli lecz zwinnie ściągając je z siebie. Shizusiowi ukazał się widok, jakiego już dawno nie miał szans oglądać... - Nie przerwę Shizu-chan, tak jest mi przyjemnie~... - Uśmiechnął się szeroko, wsuwając czubek mokrego palca do ust, wyjmując go i tak jeszcze kilka razy. Drugą ręką przesunął po swojej obnażonej męskości. W końcu w nadzwyczaj sugestywny sposób objął palec ustami i postępował z nim całkiem, jak postępowałby... z pewną częścią ciała swojego partnera, gdyby ten akurat zechciał włączyć się do gry. Jednak Shizu-chan wyglądał, jakby chciał coś zrobić, ale jeszcze nie ruszył się z miejsca. Więc informator już ostatecznie zaczął sobie sam sprawiać przyjemność, przesuwając zaciśnięta dłonią po swoim podnieceniu, jęcząc i oddychając coraz ciężej. Wystarczyłoby mu jeszcze kilka chwil i by doszedł. Jednak w tej chwili spod przymkniętych powiek zobaczył, jak Shizu-chan zbliża się do niego, zdejmując pasek od spodni. Zanim zorientował się o co chodzi (myślał już odrobinę wolniej, skupiając się głównie na sprawianej sobie przyjemności) jego ręce zostały brutalnie odciągnięte od obecnie wykonywanych czynności i związane paskiem Shizusia. Blondyn bez zbędnych grzeczności zmusił go do pochylenia się i drugą końcówkę paska przywiązał do nogi stołu.
- Shizu-chaan~??? - Jęknął rozpaczliwie Orihara, starając się uwolnić ręce. Przechylał się przez oparcie fotela, aż dotykając podłokietnika klatką piersiową. Było mu niewygodnie, poza tym jego podniecenie pulsowało nieznośnie. Tak strasznie potrzebował teraz spełnienia!!! - Co ty wyprawiasz?! - Rzucił z pretensją i rozpaczą do swojego chłopaka. - Jeśli nie chcesz to możesz wyjść, ale nie przerywaj mi!
     Odwrócił twarz w stronę Heiwajimy napotykając jego zdeterminowane, jednocześnie chłodne i palące spojrzenie.
- Jesteś mój. - Warknął Shizuo, wyłączając telewizor i nachylając się bliżej twarzy swojego partnera. - I tylko, TYLKO ja mogę doprowadzać cię do takiego stanu. Rozumiesz?!
- Ale Shizu-chan... Ty mnie nie chcesz~! - Izaya zrobił smutną minkę. Połowicznie cieszył się, że jego plan wypalił chociaż do tego stopnia, ale z drugiej strony... Tak nieznośnie bolało!!!
- Kto ci do cholery wmówił, że cię nie chcę?! - Shizuś wyglądał na naprawdę wkurzonego. Aż szok, że hamował się przed zrobieniem mu krzywdy. - To ty mnie nie chciałeś, więc nie wciskaj mi takich bzdur!!! Na zbyt dużo ci ostatnio pozwoliłem! - Wydał z siebie odgłos przypominający prychnięcie i wciąż błądził wściekłym wzrokiem po twarzy bruneta, oczekując chyba śladów skruchy czy czegoś podobnego.
     Izaya tylko się skrzywił, ale dzielnie popatrzył w oczy swojemu partnerowi.
- Musiałem, Shizu-chan... Ale naprawdę chciałem, żebyś był blisko, a do tego najlepiej wziął mnie od razu! Wiesz, jak trudno hamować się, kiedy chodzisz obok i wciąż pokazujesz, że jesteś na to chętny??? Ale musiałem Shizu-chan~! Rozumiem, że jesteś teraz zły, ale zrozum, ja już dłużej nie mogę! Boli! - Skrzywił się, zamykając oczy. Nie marzył już o niczym prócz tego, by ktoś pozwolił mu dokończyć. Te męczarnie miały chyba trwać w nieskończoność! Jeszcze nigdy nie musiał czekać tak długo i to stawało się nie do zniesienia.
- Było się nie pieprzyć na moich oczach! - Warknął blondyn. Jednak wyraz jego oczu zaraz złagodniał. Mimo niezadowolonej miny na zewnątrz czuł się dużo lepiej. To nie tak, że Izaya go nie chciał... Wprost przeciwnie, on go teraz bardzo potrzebował...
     Zanim Izaya zdążył cokolwiek odpowiedzieć, Shizuś nachylił się nad brunetem i brutalnie zawładnął jego ustami, miażdżąc je w zachłannej pieszczocie. Jedną dłoń wplótł w jego włosy, drugą natomiast wodził po ciele Orihary, jednak dla kontrastu tylko delikatnie muskając jego skórę. Skupiając się w większości na truskawkowo-czekoladowym smaku ust swojego chłopaka, dłonią tworzył fantastyczne wzorki na jego ciele. Prześledził linie jego obojczyków, okrążył kilka razy sutki, dotknął linii wzdłuż żeber, przejechał przez brzuch, podbrzusze... dokładnym kołem ominął najbardziej dopominający się o uwagę fragment ciała Izayi i zaczął powoli i delikatnie muskać wewnętrzną stronę ud i jego biodra. Brunet jęknął w jego usta, doprowadzany do szału tym dwojakim zachowaniem, ale nie mógł nic zrobić. W końcu kto wie, jaką karę mógłby wymyślić Shizuś, gdyby informator dalej próbował sam doprowadzić do szybszego zaspokojenia swoich potrzeb? Na razie musiał skupić się na tym władczym pocałunku, zmysłowych pieszczotach... Przerwanym pocałunku, gorącym języku kreślącym mokre wzory na jego szyi...
- Aaaa~! - Jęknął, czując niedelikatne wykonanie malinki na swojej szyi. Naprawdę zabolało... I jednocześnie było tak przyjemne...
     Język pod obojczykiem, zjeżdżający coraz niżej, aż do tego zmaltretowanego, piekącego sutka... Nie wiedzieć czemu, Shizuś tam też postanowił poznęcać się nad brunetem.
- ACH!!! Shizu-chaan, booli~! - Pisnął Izaya. Nie mógł nic z tym zrobić, leżał obrócony na plecach na podłokietniku fotela i był właściwie zdany na łaskę Heiwajimy, a ten właśnie postanowił zabawić się wybitnie niedelikatnie ciałem bruneta.
     Były barman nic nie odpowiedział. Polizał potraktowane nieco za mocno miejsce i kontynuował powolne pokrywanie torsu informatora dziesiątkami czerwonych plamek po ugryzieniach i malinkach. Gdy już zbliżył się do jego podbrzusza, gwałtownie znów wpił się w wargi jęczącego Izayi. Szybko wsunął między nie język, zmuszając Oriharę do odwzajemnienia gestu. Dłonią, którą jeszcze chwilę temu dotykał jego biodra przeniósł znów na uda, przybliżając ją i oddalając coraz bardziej od czułego punktu swojego kochanka. Za każdym razem, gdy Izaya czuł się już gotowy na spełnienie, blondyn zabierał rękę i pozwalał swojemu chłopakowi na lekkie ochłonięcie. Teraz też po kilku chwilach zrobił przerwę. Tym razem nieco dłuższą, tak dla samej pewności. Zajął się szyją bruneta, a dokładniej krótkimi, namiętnymi pocałunkami i liźnięciami na jego odkrytej, bladej skórze. Dopiero gdy Izaya zaczął niecierpliwie domagać się więcej, zjechał ustami w dół jego torsu, aż zrównał się poziomem z najbardziej spragnionym dotyku miejscem. Z pomrukiem zadowolenia nachylił się bardziej i zajął się już twardym podnieceniem kochanka.
- Shiiizu-chaan~!!! - Jęczał brunet, machając bezskutecznie wciąż związanymi dłońmi i starając się je uwolnić. Nic z tego. - A-aach~! Nnie tak... Mm... - Izaya wbrew wszelkim chęciom nie był w stanie sformułować prostego zdania. Nie był w stanie powiedzieć, że to takie cudowne uczucie, nie mógł nawet krzyknąć, że to już. Po prostu doszedł, wykrzykując swoje ulubione zdrobnienie imienia Shizuo. Kiedy już otworzył oczy starając się uspokoić oddech, pierwszym, co zobaczył, była satysfakcja na twarzy Heiwajimy i kropelka białego płynu spływająca na brodę blondyna.
- Shizu-chan~... - Powtórzył brunet, widząc cienką stróżkę białawej cieczy wypływającą spomiędzy warg Heiwajimy i spływającą na brodę. Ta część jego ciała, która odpowiadała za reakcje na tego typu sprawy, drgnęła znacząco. Shizuś wyglądał tak... dziko, ze swoim drapieżnym uśmiechem. Jak prawdziwa bestia. - Wyglądasz naprawdę... - Nie dokończył, bo blondyn z cichym mruknięciem znów połączył ich usta, oblizując wargi Izayi i najwidoczniej oczekując na to, by informator włączył się do gry. Izaya dołączył na ile tylko mógł, lecz nawet nie nadążał z oddawaniem pieszczot.
     Dłoń blondyna wślizgnęła się pod jego koszulkę na plecach, drapiąc i zapewne zostawiając po sobie ślady. Drugą ręką rozpiął szybko swoje spodnie i ściągnął bokserki, a następnie przeniósł ją na biodra swojego kochanka, zmierzając nią powoli w stronę głowy. Kiedy w końcu oderwał swoje usta od jego ust, przerywając nitkę śliny łączącej ich języki, podłożył Izayi swoje palce do oblizania. Informator possał je przez chwilę i wypuścił, a ledwie moment później poczuł, jak poruszają się wewnątrz niego, przygotowując go na coś jeszcze przyjemniejszego. I nie pomylił się. Shizuo po chwili odwrócił go na plecy, ustawiając w jak najbardziej wygodnej dla siebie pozycji, czyli wypiętego w swoją stronę. Izayi trudno było utrzymać się na klęczkach z rękami wciąż przywiązanymi paskiem do stołu, ale i tak zamiast jakoś zmienić pozycję, tylko pokręcił ochoczo tyłeczkiem, dając znać, że jest gotowy. Blondyn szybko to wykorzystał. Już po chwili wsunął się do środka od razu, jakby nie zauważając jęków bólu bruneta. Skoro nie prosił by przestać, był w stanie to znieść, prawda?
     Shizuo początkowo poruszał się dość powoli, by przyzwyczaić bruneta do tego uczucia i by zdołał oswoić się z bólem. Jednak z każdą chwilą przyspieszał, posuwając go coraz mocniej i szybciej, wysłuchując tych rozkosznych jęków i ciesząc się, że Izaya akceptuje jego warunki bez szemrania. W trakcie pochylał się, składając chaotyczne pocałunki na plecach swojego partnera. Nie trwało to długo, już w kilka chwil później Orihara nie wytrzymał i zacisnął wszystkie mięśnie, dochodząc. Shizuś, czując dodatkową ciasność, doszedł ledwie parę sekund po nim.
     Obaj półleżeli na niewygodnym fotelu, dysząc ciężko. Shizuo odwrócił do siebie twarz Izayi i wpił się w jego wargi w namiętnym pocałunku. Oderwali się od siebie dopiero, gdy już naprawdę zabrakło im powietrza.
- Shizu-chan~... Rozwiąż mnie w końcu...
- Bez żadnych sztuczek? Nie wstaniesz zaraz do pracy, czy coś takiego? - Zapytał wciąż odrobinę nieufnie Heiwajima.
- Nie. Nie mam na to ochoty. - Powiedział, o dziwo szczerze, Izaya.
- Dobrze. - Blondyn wychylił się nieco i odpiął pasek tak, że jego chłopak mógł w końcu zabrać ręce. Izaya z westchnieniem zaczął rozcierać mocno zaczerwienione nadgarstki. - Boli? - Shizuś złapał bruneta za rękę i ucałował go delikatnie w wystającą kostkę nadgarstka. Przemknęło mu przez myśl, że teraz Izaya będzie musiał nosić wyłącznie długi rękaw, dopóki czerwone obręcze nie znikną. Ale w tej chwili jakoś nie bardzo tego żałował.
- Bywało gorzej. - Zbagatelizował informator, zabierając rękę.
- Izaya? - Mruknął zamyślony Heiwajima.
- Tak, Shizu-chan~? Coś ci nie daje spokoju, prawda~? - Choć blondyn nie mógł tego zobaczyć, brunet uśmiechnął się szeroko. Przewidział, że Shizu-chan będzie się domagał więcej wyjaśnień. Więc jednak potrafił go czasem przejrzeć~!
- Dlaczego ją zabraliśmy...? - Mruknął cicho blondyn. - Skoro mogłeś tak po prostu odnaleźć jej matkę i kazać jej zabrać Midori z sierocińca? I czy to wogóle była jej prawdziwa matka? Wiem, że była podobna, ale... z tobą nigdy nic nie wiadomo.
- Opowiem ci o wszystkim, Shizu-chan~. Choć już właściwie większość wiesz~! - Odwrócił głowę w stronę blondyna i popatrzył mu prosto w oczy. W jego własnych błysnęły iskierki ekscytacji. Mógł zdradzić wszystkie detale swojego planu~! - Cały czas miałem przeczucie, że muszę kogoś szukać. Takie przeczucia informatora, rozumiesz~... No i natrafiłem na nią~! Od razu z kimś mi się skojarzyła~. Zapewne dlatego, że miesiąc temu śledziłem dokładnie rysopis jej mamy~... I od razu okazało się, że jest zupełnie jak połączenie nas dwóch~! Jak można zaprzepaścić taką szansę??? Zabrałem ją do nas, oswoiłem ze światem jakim my go widzimy, wyszkoliłem w twojej sztuce agresji i moich umiejętnościach informatora~... A teraz pozostało jej samej to rozwijać~! - Uśmiechnął się szeroko z jakąś nadzwyczajną fascynacją. - Rozumiesz to, Shizu-chan~? Rozumiesz, kim teraz będzie się stawała~?
- Chcesz powiedzieć, że przygarnąłeś ją i wychowywałeś, załatwiłeś normalne życie, tylko po to, żeby kiedyś stała się taka jak my? - Shizuś nie miał pretensji. Starał się sobie to wszystko dokładnie poukładać.
- Tak, Shizu-chan. Pamiętaj, że prawdopodobnie nie będziemy mieli dzieci. Musimy mieć kogoś, kto zastąpi nas, gdy będziemy już starzy~! A ona jest idealna~... Jest zupełnie jak połączenie nas dwóch~! Midori to nasz nowy potworek.
- Więc to tak, jakbyśmy jednak mieli dziecko. - Podsumował Shizuo, uśmiechając się. Kto by pomyślał, że dzięki takiemu przypadkowi mieli okazję wychować sobie potomka?
- Tak, Shizu-chan~! Teraz możemy zestarzeć się spokojnie, wiedząc, że jest ktoś, kto nas zastąpi~! - Izaya, zadowolony z siebie i powodzenia swoich planów, pocałował Shizuo. - Teraz możemy zająć się wyłącznie sobą~...

Więc, jak widać, tym razem historia oparła się bardziej na Shizuo i Izayi niż Mi-chan~... Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza, bo praktycznie to miało być tylko przedłużenie 4 rozdziału~.
To już koniec~!!! :3
THE END

<< poprzedni rozdział

7 komentarzy:

  1. ;-; Szkoda, że to już koniec...To było takie fajne!! Tylko miałam problemy by jakoś wyobrazić sobie moment po przywiązaniu Izayi do stolika..jakieś sprzeczne to było.

    P.S. Szpitale to zuo tego świata!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, kawaii XD Shizuś wytrwały do samego końca;) ale w niektórych sytuacjach opanowanie idzie się pieprzyć:P (w tej sytuacji on też poszedł;P)
    Wow, zastanawiam się jak on tak przywiązany wytrzymał;D
    Niedziałające próby pobudzenia Shizusia były genialne:D i te truskawki, hmm..
    "...W geście przeprosin oblewam się nawet czekoladą,..." - przecudowne XD no do czego to on jest zdolny, żeby mu wybaczył, a Shizuś - jak nie to nie:P dopiero po striptizie i masturbacji się złamał:9 hahaha, pomysły Izusia są niesamowite:D
    Szkoda, że to koniec:( nie lubię gdy coś się kończy:S tak już mam, choć równocześnie cieszę się, że będziesz teraz kontynuować "Poskromić bestię" :D
    rany, ja to bym od razu chciała wszystko jednocześnie:P a potem się wszyscy zastanawiają jak mogę czytać wiele rzeczy na raz i zawsze wiedzieć o co chodzi;) jakieś super moce czy jak? ;P
    a właśnie, zajebiste to było jak Izaya powiedział, że wychowywał im potomka:) ale nie mogę sobie wyobrazić starości w ich wykonaniu:P
    dziadek Izaya uprawiający parkour i dziadek Shizuo rzucający automatami... hahahahaha... nie to nie przejdzie;P mają farta, że będą wiecznie młodzi i zawsze razem XD
    Kuźwa ale się rozpisałam:P czekam na więęcej;D weny i pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Casjel - Cieszę się, że się podobało~. :3 Mnie też szkoda, że to już koniec, ale lepiej bym tego nie rozwinęła~... I wiem, ta część jakoś mi się nie kleiła, możliwe że coś tam mogło nie grać~. X3" Kto by pomyślał, że będę lepsza w fabule niż w opisach, jeszcze do niedawna żadna fabuła mi się nie udawała~... ;3 (A co do szpitali, unikam ich jak ognia, ale wiem, o czym mówisz~...)
    dark_doom - Yay, czuję się geniuszem~! X3 Nie, może nie w tym przypadku, ale naprawdę mi miło, że wam się podoba~. :33 Bałam się, że przesadziłam, no i zrobiłam z tego jeden wielki opis~... Ale dobrze, że jednak wam to nie przeszkadza~! :3
    Jak już mówiłam mnie też szkoda, że to już koniec, ale za to będę miała czas na wiele, wiele innych pomysłów~... Trochę ich się nazbierało przez ten czas~. ;3
    Też czytam dużo opowiadań i książek naraz, chociaż zawsze muszę się trochę cofać (nawet we własnych opkach~...) żeby przypomnieć sobie, o co chodziło~. Twoja magiczna umiejętność bardzo by mi się przydała~! ;3
    A co do rozpisywania się~! Po prostu kocham, kiedy się rozpisujecie, więc nie krępuj się i pisz ile chcesz~! :3 Jestem bardzo próżnym szczeniakiem~... ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Stęskniony Izaya i ignorant Shizu-chan. Ach słodka zamiana miejsc;D A ja właśnie jem sobie truskawki i kiedy o nich przeczytałam prawie zaplułam monitor;P hahaha, no i co Iza-chan, teraz wiesz jak to jest być zbywanym;P
    Ale w końcu go jednak "przekonał" (w bardzo wymowny sposób) do czegoś więcej;D
    Cieszę się, że mała wreszcie będzie miała chociaż w połowie normalny dom (niestety ojca już nie odzyska:() Okazało się jednak, że Ayane wcale nie jest złą osobą, to dobrze, ona też miała szczęście, że dzięki Izayi odnalazła swoje dziecko:D Kocham happy endy XD No i Izaya wychował im następcę :D
    Zajebisty rozdział, nie martw się nie przesadziłaś;D Jest naprawdę świetnie XD
    Tak więc teraz czekam niecierpliwie na siódme Izuo:D Nasyłam wena:D

    OdpowiedzUsuń
  5. A miała być niespodzianka:'(

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne~!! Aż się wczułam w sytuację Izayasza. :3 Biedny. ;-; Najpierw Shizu-chan go ignorował, a potem kazał mu cierpieć. ;-; Choć w sumie sam nie jest lepszy. ;-; Ale on to robił dla ich "potomka" xp więc ma w sumie usprawiedliwienie. :)
    Uwielbiam te scenki. o.o I tak ślicznie je opisujecie. :) Yare...czytała wcześniej, więc wiem, że jest tego więcej. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudeńko <3
    Hehe ich potomkini, może być ciekawie :3
    Fajnie by było zrobić część o tej małej, czytałabym ^^
    No nic scena łóżkowa genialna :3
    Tylko pogratulować ~~

    OdpowiedzUsuń