Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 25 maja 2013

Shizaya - "Może "bóg" potrafi zachować rozum w miłości?" - rozdział 7

Hej ludziska :)
Co do "Stanu wyjątkowego" to tak, jest to mój i Inu-chan WIELKI PREZENT Z OKAZJI PRAWIE KOŃCA SZKOŁY przez 2 następne tygodnie notki będą pojawiać się w określonym porządku (tak jest, wreszcie wiemy kiedy dokładnie się co pojawi)
WSZYSCY NIECH TO PRZECZYTAJĄ BO TO NA SERIO WAŻNE !!!
więc tak:
- 28.05 (czyli wtorek) mamy dla was takiego małego specjal'a
- 30.05 (czyli czwartek/boże ciało) jest nowy rozdzialik "Poskromić bestię"
- 1.06 (czyli sobota) Z OKAZJI DNIA DZIECKA ( mimo że raczej nikt już nie jest dzieckiem) będzie kolejna niespodzianka
- 3.06 ( czyli poniedziałek) - drugi rozdział owej niespodzianki 
- 5.06 (czyli środa) - trzeci rozdział niespodzianki
- 7.06 (czyli piątek) - kolejny rozdział "Poskromić bestię"
- 9.06 (czyli niedziela) - epilog (tak, jednak to napisałam) " Może bóg ..."

No i to by było tyle, nie przejmujcie się nie zawieszamy/porzucamy ( niepotrzebne skreślić) bloga, tylko robimy mega niespodziankę, specjalnie dla was!!!! Notka co DWA dni ( cieszycie się?)
 
Ale po 9.06 wracamy do normalnego trybu dodawania notek, a ja do nowego opowiadanka~ ( nic nie trwa wiecznie, więcej notek w zanadrzu nie mamy)
 no a teraz zapraszam na rozdział 7 i ostatni

PERSPEKTYWA SHIZUO
Zobaczyłem przerażenie na twarzach moich niedawnych oprawców. Uśmiechnąłem się sadystycznie. Odruchowo wszyscy cofnęli się o krok. Schowałem swoje okulary do kieszonki w kamizelce i ruszyłem prosto na nich. Po drodze oderwałem jakąś rurę ze ściany. Natychmiast trysnęła woda, ale teraz się tym nie przejmowałem. Musiałem, chciałem sprawić by cierpieli, po raz pierwszy w życiu chciałem, by ktoś poczuł zadany przeze mnie ból. Pierwszy raz nawet nie starałem się kontrolować. Po prostu uderzałem tych stojących najbliżej mnie. Nikt, ale to absolutnie nikt poza mną nie może tknąć Izayi i trzeba było im to wyperswadować. Podczas rzutu czwartą z kolei osobą, podczas którego muszę się pochwalić pobiłem swój rekord, (siła uderzenia nim o ścianę sprawiła że zleciały 4 półki - poprzednio spadały maksymalnie dwie) zarejestrowałem, że Izaya stoi pod ścianą i przygląda się wszystkiemu. Walczył z ludźmi którzy starali się go zabić, ale jakoś bez werwy i zapału. Cały czas spoglądał w moją stronę ale mimo to i tak powalił z siedmiu. Nie rozumiem jak mógł dać im się wcześniej pobić. Chyba, że naprawdę coś do mnie czuje i to było tylko po to, by dostać się do mojej "celi". Westchnąłem, odbierając pałkę jednemu z moich przeciwników i miażdżąc ją w jednej ręce. Szkoda, może pograł bym sobie (z) nimi w baseball?  No ale mówi się trudno.

PERSPEKTYWA IZAYI
Przyglądałem się z zaciekawieniem Shizu-chan'owi. Zachowywał się jak bestia, taka prawdziwa, taka jakiej nigdy nie udawało mi się z niego wydobyć. Kto by pomyślał, że obudzi się ponieważ zostałem ranny. To takie ciekawe~! Nie obchodziła mnie moja walka, ci ludzie byli w tej chwili nudni i tylko mi wadzili. Chciałem widzieć Shizusia, bo w tej chwili to on był najciekawszy. Obserwować jak się złości, jak traci kontrolę nad sobą, jak staje się bestią, taką jaką zawsze mu wmawiałem, że jest. Tak miło jest popatrzeć, zwłaszcza, że wiem że to przeze mnie~! Nie mogę w to uwierzyć~! To takie wspaniałe~ <3
 Omal nie skakałem z radości, chciało mi się śpiewać, tańczyć i ogólnie świętować. Leki nadal działały, więc nic mnie nie bolało i czułem się niezniszczalny. Jutro pewnie będzie gorzej, ale co mi tam. Dla takiego przedstawienia warto było~! Shizuś właśnie grał sobie w kręgle nowymi przyjaciółmi. Ludzie latali na około razem z bronią palną, nożami i odłamkami ściany. Pobiły się też jakieś chemikalia, przez co trzeba było między nimi skakać. No chyba, że hipotetycznie chciałeś mieć dwie głowy. Woda lała się strumieniami z rozwalonej przez Shizu-chan'a rury. Na szczęście w podłodze też były dziury, inaczej byśmy po kostki brodzili w wodzie. A tak wszystko sobie ścieka i zalewa parter. Robimy sobie darmowy basen~! Ach... Jak ja lubię pływać :)
 Uchyliłem się przed ciosem kogoś tam stylu, a chwilę potem wbiłem mu nożyk w tętnicę szyjną. Krew chlusnęła na wszystkie strony, ale koniec końców facet nie żył. A moja kurteczka nie nabawiła się okropnych czerwonych plam. Co mnie bardzo ucieszyło, bo nie dość, że ciężko to sprać, to jeszcze mogło by mi się futerko posklejać. A to by była katastrofa. Usłyszałem szczęk odbezpieczanej broni. Odruchowo odwróciłem głowę w tamtym kierunku. Szef stał teraz z karabinem celując prosto w moją zabaweczkę. O nie, tylko nie teraz, jak wreszcie się udało go wyciągnąć z tej celi. Jak wreszcie udało mi się go odpowiednio sprowokować. Tylko nie teraz !!! Nie do końca myśląc co właściwie robię skoczyłem na blondyna ciągnąc go na ziemię. Upadł, a ja wylądowałem na nim. Kula minęła kaptur mojej kurteczki o jakieś 2 centymetry. Widząc zdezorientowany wzrok strzelca szybko rzuciłem mój nożyk. Trafiłem prosto w lufę pistoletu. Lata treningu z Shizu-chan'em przynoszą efekty ;)
- Co ty robisz debilu?!?! - Wrzasną na mnie człowie... przepraszam, potwór, któremu chwilę temu uratowałem życie.
- Co ja robię?!?! Co ty robisz!!! Omal cię nie postrzelili jak już sobie zadałem tyle trudu żeby cię uwolnić!!! Zero wdzięczności - prychnąłem. - Poza tym obiecałeś mi, że sprawisz, że nie będę się o nic martwił. Jak na razie martwię się głównie o ciebie idioto!!! (Dla nie pamiętających, była o tym mowa w końcówce rozdziału 4 - dop. Kiasarin) - wykrzyczałem zanim zdążyłem ugryźć się w język. Mówiłem, że powinienem przestać dawać się ponosić emocjom? Tu mam kolejny dowód.
- A więc jednak pamiętasz!!!!! - Shizu-chan podniósł się z taką szybkością, że spadłem z jego pleców, boleśnie obijając sobie siedzenie. Jakby mój tyłek nie był już dość obolały.
- Brawo, odkryłeś Amerykę. - Sarknąłem, wstając i rozmasowując obolałe miejsce. - Ała, ty lepiej uważaj, jak mnie tak będzie tyłek bolał to nici z wieczornej zabawy. A wiem jak bardzo ją lubisz. - Uśmiechnąłem się wrednie.
- Może pogadamy o tym później, co? Ludzie się gapią. - Zbył mnie, odwracając wzrok na zdziwionych mafiozów. Ci też jacyś nieogarnięci, my stoimy i się kłócimy a oni wstrzymali ogień. Pogratulować tym geniuszom normalnie.
- Wiem, mają wspaniałe miny~!  - Odpowiedziałem z wrednym uśmiechem, rejestrując ledwie widoczne rumieńce Shizusia.
- Mogłem się tego spodziewać. - Westchnął, a nastepnie wziął mnie na ręce.
- Shizu-chan, co ty? - Wydukałem zdziwiony.
- Najpierw narzekasz, a jak chcę pomóc to krytykujesz. - Burknął, coraz bardziej czerwony.
- Nie, nie, jest dobrze. - Uśmiechnąłem się krzywo. - Ale poczekaj chwilę. - Zeskoczyłem z jego ramion i z gracją kota wylądowałem na podłodze. - Nie lubię zostawiać śladów. - Wyjaśniłem z dziwnym uśmiechem, a chwilę potem zaserwowałem potężną dawkę środków nasennych i halucynogennych każdemu z naszych przeciwników. Jak się obudzą będzie tu już policja, a oni będą sądzić, że między mną a Shizu-chan'em nic nie ma. Wszyscy wmówią im, że te halucynacje są wynikiem oparów z rozlanych chemikaliów,a oni uznają, że to co widzieli to wynik tych halucynacji. Ah, jestem taki genialny~! A to, że potraktowałem ich ich własną bronią... no przepraszam bardzo, ale było nie zostawiać w kuchni tak pomocnych mieszanek. Sami są sobie winni. Czy oni naprawdę myśleli, że nikt nie zwinie rzeczy pozostawionych na wierzchu?
 Po tym zabiegu z radością wskoczyłem w ramiona Shizusia.
- To co, wracamy do domciu? - Zapytałem, nadal szczęśliwy. Shizuś na początku się zmieszał, ale zaraz lekko uśmiechnął i wyniósł mnie na ulicę. - Jak byś mnie przenosił przez próg w drugą stronę to by wyglądało jak po ślubie. - Zachichotałem, widząc jego zdziwioną i jeszcze bardziej zmieszaną minę. Musi się przyzwyczajać, jak tak mnie lubi to pocierpi.
Po najdłuższym i najbardziej kompromitującym dla Shizusia (na razie) spacerze w dziejach wreszcie dotarliśmy do mojego apartamentu. Wykąpałem się, przebrałem i powlokłem się do sypialni, po drodze sprawdzając jeszcze ile mam proszków przeciwbólowych - jutro będą mi strasznie potrzebne. Na szczęście było 12 saszetek, powinienem wytrzymać. Shizuś nawet odpuścił mi wieczorną zabawę argumentując to moimi jak to określił "głupimi ranami". Gdyby nie one nadal tkwiłby w tej klitce więc mógłby się choć trochę milej o nich wrażać. Chociaż ja myślę, że Shizu-chan był po prostu nadal otumaniony tymi prochami i zbyt zmęczony na coś ambitniejszego. Z chęcią poszedłem spać. Niestety ta pigułka którą zjadłem miała pewien efekt uboczny. Jak wszystko co wyprodukuje Shirna. I jak normalnie była to na przykład senność tak ta nie pozwalała zasnąć. Przez taki obrót sytuacji spędziłem pół nocy rozmyślając o tym, gdzie podziałem mózg gdy szedłem ratować tę blondwłosą bestię. Przy okazji urozmaicałem to sobie zabieraniem mu kołdry i łaskotaniem go piórkiem w nos. Tak zabawnie się denerwował i wiercił przez sen. I cały czas powtarzał "Izaya", przez co kilka razy myślałem, że się obudził. Ale nie, spał jak głaz. Koło północy zadzwonił alarm w moim telefonie, obwieszczając początek nowego dnia. Z reguły o tej porze byłem na mieście i mi to nie przeszkadzało, niemniej jednak tym razem już prawie udało mi się zasnąć. Gdy przeczytałem wiadomość, którą dodałem do alarmu, omal nie zacząłem się śmiać jak wariat. " Czy bóg potrafi zachować rozum w miłości?" - tak brzmiała ustawiona przez mnie na ten dzień sentencja. Miałem ochotę odpisać "nie". Myślałem nad tą kwestią dobre 3 godziny i nagle coś takiego. Odłożyłem telefon na szafkę nocną. Chwilę potem poczułem jak coś, albo ktoś mnie obejmuje w pasie i przyciąga do siebie. Zasnąłem dopiero koło 2 nad ranem. Było mi gorąco i niewygodnie, ale nie narzekałem, przynajmniej to był Shizuś a nie jakiś ninja próbujący mnie zabić. A nawet gdyby ten dawny japoński skrytobójca się tu pojawił, to przecież Shizuś chciał, żebym się nie martwił, prawda~? Więc jakby co, to on się z nimi pomęczy. A ja będę sobie w tym czasie słodko spał... Chociaż nie, wezmę popcorn i zacznę oglądać jedną z najlepszych scen walki w historii kina (bądź teatru, jak kto woli).

8 komentarzy:

  1. "A ja będę sobie w tym czasie słodko spał... Chociaż nie, wezmę popcorn i zacznę oglądać jedną z najlepszych scen walki w historii kina (bądź teatru, jak kto woli). " XD padłam po tych słowach XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiałaś? Naprawdę musiałaś mi to zrobić!?
    Przez Twoje opowiadanko znów aktywował się u mnie wewnętrzny zmysł sadysty! Ach!!! Jak ja kocham krew!!! Tym bardziej czytałam to z mega (krwawym chyba) podnieceniem, na samą myśl o brutalności ich obu... Ajć....
    A chciałam pisać wszystko ostatnio słodko i delikatnie... Nawet z brutalnym anime skończyłam... i gry zarzuciłam... Ajć... Co mi teraz z tego wyjdzie!?
    Dobra, spokój, muszę się uspokoić! 10 wdechów i będzie dobrze. Więcej krwi, chcę... spokój... och, już dobrze... Chiiiii!!!!
    Super, prze switaśne opowiadanko, czekam na więcej XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oić, przepraszam. Najpierw za słodko pisze Izayę, teraz miałam nadzieję, że wyjdzie dobrze... No trudno będę musiała się bardziej postarać. Hah nie przewidziałam, że ktoś będzie chciał uśpić swój zmysł sadysty.
      Rany a już myślałam że mam idealny pomysł na nowe opowiadanie, no bo miało być trochę mniej słodkie od tego, a tak pomysł (czternasty już chyba -.-") idzie do piachu... no ale co poradzić mam 3 dni bez internetu żeby wymyślić coś innego.
      A tak i zapraszam we wtorek, na ten prezent... mnie nie będzie ale wy możecie sobie poczytać :)

      Usuń
  3. O kurwa mać i ja pierdolę!:D.. przepraszam za wyrażenia, ale..no nie mogę się powstrzymać;P Takie cudowne prezenty nam serwujecieXD
    Z jednej strony trochę mi smutno, że z Twojego opowiadania został już tylko epilog, a z drugiej już się cieszę na kolejną serię;) Postaram się wygenerować jakoś czas aby je wszystkie przeczytać zgodnie z dniem wstawienia:) jeśli jednak trochę się spóźnię to z góry przepraszam:)
    A jednak Izaya się wygadał:P nie ma to jak emocjonalny słowotok... hahaha;) ale to dobrze.. no, przynajmniej dla Shizuo
    Nie przejmuj się jeśli wyzwalasz w nas ukrytych sadystów (przecież w każdym z nas taki siedzi:P), a ja osobiście uważam, że wszystkiego w życiu trzeba spróbować;P i we wszystkim potrzeba kropli brutalności;)
    To cudownie, że - tak jak mówiła Inu-chan - warto było czekać na te wspaniałe wieści, a także nowy rozdziałXD Życzę dużo weny;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaa... zajebiścieXD zastanawiam się tylko, czy my zasługujemy na takie niespodzianki:P Jesteście wspaniałe:D
    Wow jakież to krwawe... podoba mi się;9 to musiałoby wspaniale wyglądać na żywo, kiedy Izaya skoczył Shizusiowi w ramiona;D i ta walka.. mmm...
    Serio zamierzałaś napisać coś z większą ilością przemocy? To czemu tego nie zrobisz? Marti się nie obrazi:) Prawda?;) Przecież nikomu nie będzie przeszkadzać jeśli ona też postawi na opko a'la "piła" ;P
    Nawet nie wiecie jak ja was wszystkich kochamXD I love humans...hahaha... ej, ale na serio<3 a co do pytania: OCZYWIŚCIE, ŻE SIĘ CIESZĘ!!!
    przyznam szczerze - przeszło mi przez myśl ewentualne zawieszenie, tym bardziej się cieszę, że to tylko moje chore obawy. Kuźwa, ja już chcę wtorekXD!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdzie jest nowe opko! ...(:P)

      Usuń
    2. Minutę temu dodałam. Mam nauczkę żeby nie ustawiać automatycznie. Byłam na wycieczce i nie było netu. Dopiero wróciłam i zauważyłam ze się nie dodało. Przepraszam. Teraz juz jest.

      Usuń
  5. Moja pierwsza myśl, kiedy przeczytałam, że tamci stali i się gapili, kiedy Shizuś i Izaya sobie gawędzili: "WTF?! Ludzie na rozum wam padło? No strzelajcie do nich~! Nie, chwila! o.o O czym ja mówię. Dobrze brawo *klaszcze* tak trzymać~! Stójcie i się gapcie, dobrze. Nie wolno wam ich zabić~!" No i tak to właśnie było. :3
    Rozdział świetny, tylko szkoda, że to już przed ostatni :') Kocham to opowiadanie. Przyznam nawet, że było to pierwsze opowiadanie Shizaya, jakie w życiu przeczytałam i po prostu mnie urzekło. *o* To dzięki tobie zakochałam się w tym paringu :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń