Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

niedziela, 12 maja 2013

Shizaya - "Może "bóg" potrafi zachować rozum w miłości?" - rozdział 5

Jest wyrobiłam się. Sorry ludzie net mi coś ostatnio siada. Ale udało się dodaje notkę. Standardowo nie wiem kiedy kolejna. Postaram się na 19 maja, ale nie wiem jak z tym będzie. Znowu mamy z Inu-chan nawał sprawdzianów kartkówek i tego typu rzeczy - no bo przecież trzeba powystawiać oceny ( szybko się nauczyciele obudzili). Ale nie martwcie się ci którym podoba się "poskromić bestię" bo Inu-chan jest z notkami do przodu ( nie to ci ja :c)
 No to tyle zapraszam do czytania :) 

PERSPEKTYWA SHIZUO
Przeciągnąłem się jeszcze w pół śnie i trafiłem na niezidentyfikowany obiekt koło mnie. Był ciepły i pochrapywał cichutko. Otworzyłem niechętnie jedno oko. Jednak dla takiego widoku warto było. Izaya spał skulony kurczowo przytrzymując się poduszki i mrucząc co jakiś czas coś przez sen. Nadal był nagi, ale widziałem tylko kawałek jego torsu. Włosy miał w nieładzie,  policzki były rumiane i oddychał przez usta. Widać było mu gorąco.Odkryłem delikatnie kołdrę. Jednak to mu wcale nie pomogło, mruknął "zimno" i odwrócił się w drugą stronę wtulając w mój tors. On nawet nie zdaje sobie sprawy jak uroczo wygląda gdy śpi. Uśmiechnąłem się. Manewrując na ślepo ręką wyjąłem z szuflady w szafce nocnej aparat Izayi. Dobrze, że zawsze go tam trzymał, choć do dziś nie mam pojęcia po co. Ustawiłem urządzenie tak abyśmy obaj znaleźli się w kadrze i pocałowałem w policzek naciskając jednocześnie spust migawki. Błysk flesza sprawił, że brunet się obudził. Podskoczył, wystraszony, tak, że omal nie przywalił mi swoją głową w szczękę. Rozejrzał się, nadal trochę zdziwiony, po pokoju i najwyraźniej przyjmując do wiadomości że jest u siebie odetchnął z ulgą.
- Dzień ~ doby - Powiedziałem wesoło przyglądając się dalej rumianej twarzyczce informatora.
- Dobry Shizu-chan - Odpowiedział mi ze swoim naturalnym pełnym kpiny uśmiechem. Ale jakoś sie tym nie przejąłem, przywykłem do tego jak mnie traktuje. - To co zrobisz mi naleśniki na śniadanie~? -Popatrzył na mnie proszącymi ale i rozbawionymi oczkami i aż klasnął ze szczęścia w dłonie gdy nie chętnie się zgodziłem. - Tylko dodaj truskawek~! - Krzyknął za mną. Momentalnie się odwróciłem
- Izaya czy ty sobie przypomniałeś? - Zapytałem nadal zaszokowany tym co wymyśliłem. Czy on mógł wykorzystać moją słabość do niego by coś sobie przypomnieć? Czy to po to się przymilał?
- Nie, a jakim sposobem - Zapytał przekrzywiając główkę w bok, skrajnie zdziwiony moim pytaniem. - Chyba, że wiesz jak to zrobić? - Wstał niby to z zamiarem ubrania się ale zaczął iść w moją stronę. - Jeśli tak to mi powiesz ~.- Zarządził wieszając się na mnie - Prawda? Powiedział byś mi. - Spojrzał na mnie oczami szczeniaczka chcąc abym zapewnił go co do tego. Westchnąłem i uschnąłem się do niego szczerze.
On uśmiechnął się po swojemu i zbliżył swoją twarz do mojej. Pocałował mnie w policzek i odskoczył z powrotem na łóżko.
- Tylko nie zapomnij o bitej śmietanie, Shizu-chan ~! - Krzyknął radośnie i znowu pokazał swoje ząbki.
Ruszyłem w stronę kuchni, na dźwięk jego słów stanąłem. Zdziwiony miałem ochotę się obrócić i spytać jeszcze raz czy aby na pewno nic nie pamięta. Zawsze robiłem Izayi rano naleśniki i na początku zdarzało mi się zapominać bitej śmietany. Skąd on o tym wiedział? Uznałem, że to mógł być przypadek, w końcu Izaya uwielbiał naleśniki i pewnie mimo braków w pamięci nie zmienił swoich upodobań kulinarnych.
PERSPEKTYWA IZAYI
Muszę bardziej uważać, omal nie pokazałem Shizusiowi, że wszystko już wiem. W sumie to skończyła się nasza mała gra, więc czemu ja to nadal ciągnę.  Nadal się do niego uśmiecham i daję mu złudną nadzieję. Mam wszystko czego chciałem, mogę go wykopać za drzwi. Tylko ze coś mi nie pozwalało, tłumaczyłem to sobie tym, że chcę aby po fakcie jeszcze bardziej cierpiał, by się załamał. Bezsilna bestia, zdana na moją łaskę - jak cudownie to brzmi. Ale tak na prawdę coś wewnątrz mnie usilnie starało się powstrzymać moje "złe" zamiary względem blondyna. Nie mam pojęcia co to, ale nich się zamknie i nie przeszkadza w zabawie.
Coś mnie trzyma przy Shizu-chanie? Nie to nie możliwe - zlekceważyłam taką możliwość. To było nie normalne. Nawet jeśli on się we mnie zakochał, nawet jeśli ja się w nim wtedy zakochałem, to przecież znów jestem sobą, wszystko powinno wrócić do normy racja? Ależ ja jestem głupi i słaby - marne wymówki mają mnie pocieszyć i przekonać, że nic się nie dzieje. Może zadziałało by to na Shirnę ale na pewno nie na mnie. Przecież to pamiętam, przecież rumieniłem się jak debil, przecież było mi przyjemnie. O matko BYŁO MI DOBRZE z Shizu-chan'em. Ja protestuję to się nie może dziać, ja nie mogłem zakochać się w tej bestii. Nie mogę. Ja kocham ludzi, wszystkich tylko nie Shizusia. W sumie to czemu go nie traktuję tak jak wszystkich, teraz zachowuje się bardzo ludzko. Jest miły troskliwy, zależy mu na mnie. Właśnie NA MNIE a to coś znaczy. Czemu? Czemu musiał mi się spodobać akurat on. Nigdy nie interesowali mnie ludzie w sensie fizycznym zawsze chodziło tylko o ich psychikę. Więc jako alternatywę musiałem wybrać bestię. Nie nie bestię Shizu-chan'a. Ze złości i bezsilności walnąłem twarzą w poduszkę. Byłem zły (przez moje własne rozmyślania), zmęczony, głodny i na domiar złego znowu bolał mnie tyłek.
- Izaya wszystko w porządku? - Usłyszałem rozbawione pytanie mojego byłego wroga.
- Ta. Masz już te naleśniki? - Mruknąłem lekko unosząc twarz z poduszki, jednak po skończonej wypowiedzi znowu ją tam ukryłem. Nadal się rumieniłem jak dureń. Ciągle, w ciąż i w kółko przypominała ni się obietnica Shizusia. Głupek - czemu on musiał to powiedzieć. I co ważniejsze czemu tak o tym rozmyślam, pewnie chciał mnie tylko uspokoić i tak naprawdę nic dla niego nie znaczę. Jestem żałosny, tak prosta wymówka i do tego tak nie realna pewnie nawet 5 latek by w nią nie uwierzył. A najgorsze że nie za bardzo miałem jak się dowiedzieć czy to co mówił to prawda. Przeturlałem się w bok - nie zaszkodzi spróbować.
-Shizu-chan~ tak się zastanawiam. Co ty do mnie w zasadzie czujesz? Sokoro już wiesz że jestem tę samą mendą społeczną i utrapieniem całego miasta to mnie nienawidzisz? Czy może podobam ci się tak jak mój nic nie pamiętający poprzednik? - Zamurowało go. Chwile stał w bezruchu by potem podejść do łóżka i przysiąść na nim. Zaczął głaskać mnie po głowie. A ja przymilałem się do niego jak kotek. Głupie ciało, tak szybko poddało się tak przyjemniej pieszczocie. Zaraz co ja wygaduję - to mi się nie podoba, to wcale nie tak że mi miło gdy Shizu-chan mnie głaszcze. To tylko jego kaprys i to tylko pomaga mu wymyślić odpowiedź. To nic nie znaczy, że ... Prawie mruczałem z zadowolenia. To było takie przyjemne ciepła dłoń Shizusia na mojej głowie potem na szyji. Następnie gładził mnie po ręce i brzuchu. Chwila moment czy ja nadal jestem nagi. O i do tego teraz jeszcze czerwony - pięknie. Co ja się taki wstydliwy zrobiłem - jak jeszcze nigdy. Westchnąłem mentalnie, przenosząc jednocześnie swój proszący wzrok na blondyna. Nie ma teraz na nosie swoich okularów więc nie ma nic co by go osłoniło przed moimi "psimi oczyma". Muahahaha broń ostateczna od której padają wszyscy przeciwnicy. Czas zobaczyć czy poradzi sobie z zakochaną bestią z Ikebukuro.
- No więc Shizu-chan~! co do mnie czujesz? - Ponowiłem pytanie, aby jakoś przyspieszyć odpowiedź. Jeszcze trochę takiego bezsensownego marnowania czasu a naleśniki się przypalą.
- To może ty mi najepierw powiedz co czujesz do mnie - Westchnął. Czyli jest mu głupio, bo się zakochał ale nie chce mi mówić bo nie chce żebym wiedział. Nie chce żebym sie go brzydził. Załosne, przecież ja wiem wszystko. Ale co do jednego ma racje to dziwne uczucie między nami nie powinno nigdy zaistnieć. Lepiej bedzie skończyć to tu i teraz.
- Szczerze? to nic do ciebie nie czuję Shizu-chan~ ! - Powiedziałem wesoło i z kpiącym uśmieszkiem na twarzy obserwowałem jak się załamuje. Miał ochotę coś rozwalić. Ostatecznie wstał z łóżka i trzaskając drzwiami wyszedł z mojego mieszkania. A ja dalej siedziałem na łóżku gapiąc się przed siebie. Wraz ze Shizu-chan'em zniknął mój uśmiech, w oczach przygasły iskierki szczęścia a ja tam siedziałem gapiąc się w ścianę. W oczach zbierały mi się łzy, nie wiem czemu ale to tak potwornie bolało. Nie mogłem zrozumieć dlaczego czułem taki ból gdy go okłamałem, gdy trzasnął drzwiami. To było do mnie nie podobne, przecież nie miałem nigdy problemów z sumieniem, okłamywanie innych to mój chleb powszedni i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czuć bólu w klatce piersiowej z takiego powodu. Gdy mnie Shizuś czemś uderzył - jasne, gdy miałem zadyszkę po zbyt długim biegu - też się zdarzało, ale dla tego że kogoś okłamałem? To ci dopiero zagadka. Moje rozmyślania przerwał dopiero swąd przypalonego ciasta naleśnikowego. Zerwałem się z łóżka i pobiedłem do kuchni ale na szczęście nic więcej, poza przypalonym naleśnikiem, się nie stało. Niosąc tę część śniadania którą zdążyłem uratować podjąłem decyzję żeby nie przejmować się tym dziwnym uczuciem względem Shizusia i po prostu zająć się pracą. Włączyłem swój komputer i telefon ( wczoraj wyłączyłem go by nie przeszkadzał w mojej rozmowie z Shizu-chan'em) i spojrzałem na listę SMS nie odebranych połączeń, e-maili i innych różnego rodzaju prób skontaktowania się ze mną. Miałem ponad setkę e-maili, nieodebranych połączeń 56 ( licząc 1 połączenie na jednego klienta) SMS dobijały do 500. Rany nie byłem przy telefonie tylko kilka godzin. Zabrałem się do odpowiadania na wiadomości i szukaniem najpilniejszych danych. "Szybko" poszło bo "już" po 6 godzinach skończyłem wszystko co miałem zrobić na chwilę obecną. Nie byłem z tego jednak zadowolony, znowu czułem to palące uczucie wewnątrz mnie. Głupi Shizu-chan nawet jak go nie ma to sprawia problemy. Ze złością włączyłem stronę informacyjną "Mūn no hito" ten gang miał teraz dość poważną siłę i nie mogłem go lekceważyć. A do tego mnie nie lubili i chcieli mi życie uprzykrzyć, a przeceiż to moja działka. Niech lepiej nie bawią się w bogów, bo bóg jest tylko jeden - ja . Załadowały mi się "aktualności". To co zobaczyłem sprawiło, że prawie walnąłem się w głowę. Informacja tylko dla mnie - o jak miło - szkoda tylko, że kompletnie nie na rękę. Gapiłem się z wielkimi oczyma na te literki dobrych kilka minut zanim zrozumiałem ich sens. Blefowali, na pewno blefowali, musieli to przecież nie możliwe. Zacząłem panikować. Wziąłem do ręki telefon i zacząłem wydzwaniać do kilku osób które mogły mi podać w tej chwili odpowiednie informacje. Pomijając zdziwienie w jakie ich wprowadziłem okazali się bardzo pomocni. Jeśli ten podrzędny gang myślał, że nie mam w ich szeregach jakiegoś informatora to się grubo pomylili. Narzucając na na siebie kurtkę zakończyłem rozmowę. To nie był blef. Kurde to moja wina. To przeze mnie ten cały bajzel. Raz postanowiłem pokierować się emocjami a nie chłodną logika i teraz mam za swoje. Wybiegłem pędem z mieszkania. Jak mogłeś się tak łatwo dać podejść Shizu-chan i co ważniejsze czemu zacząłeś mnie obchodzić. Bo przecież normalnie nie przejmował bym się jak głupi i wcale nie leciał ci pędem na ratunek, rany jak to brzmi. Biegłem przez miasto z taką szybkością jakby co najmniej Shizuś mnie gonił. Ludzie usuwali mi się z drogi, co było mi na rękę, i dziwnie się na mnie patrzyli gdy widzieli ze nikt nie biegnie za mną, nie lecą żadne znaki czy automaty, pa prostu nic. Z tego pośpiechu zostawiłem włączonego laptopa z otwartą stroną. Jedyny napis na stronie, ten który sprawił że robię to co robię dalej. Czarne tło, biała czcionka 72px. A najzabawniejsze jest to, że pewnie nawet nie przewidywali, że aż tak na mnie zadziała jedna prosta informacja. Manipulacja tak prosta, że normalnie nikt by się na nią nie nabrał, no chyba że był by bardzo zdesperowany, albo... zakochany.
" Dokonaliśmy tego czego nie zdołał nawet wielki informator Orihara Izaya. Bestia z Ikebukuro jest na naszej łasce. Złapana i zakuta. Wygraliśmy te rundę Izaya. Hahahaha"
Cały czas mając przed oczami ten przeklęty napis stanąłem przed drzwiami "kwatery głównej" tych idiotów którzy porwali moją ukochaną zabaweczkę.

9 komentarzy:

  1. Kurwa!... Ale się porobiło. nie dość, że Izaya sam nie wie co się z nim dzieje to jeszcze porywają Shizuo:O Ale przyznał się, że mu na blondynku zależy, to słodkie kiedy on tak się miota:9 Tylko teraz czy ten gang go wrabia?, a jeśli nie to czy uda mu się Shizsia uratować?;) Duuużo weny Ci życzę i niecierpliwie czekam na odpowiedzi;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ne ,kiedy dalszy ciąg???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalszy ciąg będzie prawdopodobnie 19 maja :) (choć nie obiecuję - ale się postaram) Z resztą i tak nie widzę dużego zainteresowania tym opowiadaniem, ale dociągnę je do końca, bo nie lubię zostawiać nie zrobionych rzeczy. Więc wstępnie kolejna nota to 19 maja.

      Usuń
  3. Jeszcze tu wrócę, bo na razie nie mam czasu, żeby skomentować, ale obiecuję, że jeszcze dziś to zrobię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem! Jestem!
      Dobra, uwielbiam te "galopujące myśli" Izayi w Twoim wykonaniu, prawie dostaje zadyszki czytając to wszystko.
      Jakoś o Shizusia się nie martwię (pamiętam jak martwiłam się, gdy w anime został postrzelony, na prawdę bałam się, czy przeżyję O JA GŁUPIA BYŁAM!). Tak czy inaczej na pewno sobie poradzi a Izaya mrr... tak sie o niego martwi, troszkę pieprzyku nie zaszkodzi!
      Ale i tak mam cichutką nadzieję, że to właśnie Shizuś wyniesie swego ukochanego na rękach a w tle walący się budynek, eksplozje i krew spływająca ulicami!!!
      Oj, poniosło mnie, wybacz...

      Usuń
  4. Jak zawsze spóźniona, ale jestem . Jak ja znam te problemy z netem i szkołą :c ( 2/2 powodów mojego spóźnienia)
    Ale się porobiło :'c biedny, biedny Shizu-chan :( na szczęście jego mendowaty uke leci mu na pomoc xD
    ten rumieniacy się Iza-Iza jest kawaii *.*kurde... Jest już późno... Ja myślałam, że wszystko sobie teraz przelecę (hahahahaha xD mam skojarzenia ) a tu się okazuje, że juz 7 rozdział jest... Doczytam jutro... Na lekcjach ;D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. "Byłem zły, zmęczony, głodny i na domiar złego znowu bolał mnie tyłek."- Hahahaha to było super

    OdpowiedzUsuń
  6. Oi, Izaya, Izaya :/ W końcu i ciebie miłość dopadła. :3 Teraz cię będzie dusić i dusić i dusić, aż w końcu wyzioniesz ducha o.o. Ale ze mnie masochistka :)
    O i jeszcze przypomniał mi się tytuł strony na fb (i oczywiście się z tobą, nim podzielę :P): "Widziałem ostatnio miłość. Wyjebała się na chodniku." :3 *gleba*
    Rozdział świetny. Cóż...wiem, że napisany był już dość dawno i...ten tego. *przestępuje z nogi na nogę (co jest bardzo trudne kiedy siedzisz) i głupkowato się uśmiecha*, no po prostu bardzo mi się podobało.
    Pozdrawiam i powodzenia w szkole :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Biegnij na ratunek Izaya!
    Leć po swojego księcia <3
    Ale tak szczerze złapanie Shizuo jest niemożliwe ;-;
    NIEMOŻLIWE i już!!!

    OdpowiedzUsuń