Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

niedziela, 5 maja 2013

Shizaya -"Może "bóg" potrafi zachować rozum w miłości?" - rozdział 4

Dam radę, dam radę... nie jednak nie dam rady.... o chwila może jednak dam.... tak! tak! tak! wreszcie mi się udało. - Tak mnie więcej wyglądały moje myśli przy pisaniu tego rozdziału. Wybaczcie jeśli będzie on kiepski ale jakoś nie mogłam się wziąć i tego napisać. A i przy okazji w ten notce jest TEN moment, więc no nie wiem wybaczcie jak ktoś nie chce czytać.
A i korzystając z okazji i przedłużając już i tak okropnie długi wstęp chciałam jeszcze sprostować jedną rzecz. Mianowicie w komentarzu pod ostatnią notką ktoś napisał, że Izaya zachowuje się zbyt słodko. Wiem, że to pewnie przez to że nie umiem pisać, ale chodziło mi o to, że w tym tygodniu, który Izayi wyleciał z pamięci, brunet zachowywał się no podobnie do Psyche i gdy wraca mu pamięć to razem z uczuciami więc zaraz po tym zachowywał się bardziej podobnie do Psyche. On tego nie zauważa, tylko się wkurza, że nie jest sobą Miało to mniej więcej tak wyglądać żeby stopniowo przejmował to co drugi on czuł do Shizuo. I stąd to słodkie zachowanie. No mam nadzieję za jakoś to zrozumieliście i nie poplątałam wam tym wyjaśnieniem jeszcze bardziej
.
PERSPEKTYWA SHIZUO
- Izaya -wyszeptałem cicho. On spojrzał na mnie, ale szybko odwrócił wzrok. Musiało mu być naprawdę głupio. Zacząłem głaskać go po plecach. Znowu spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi szkarłatnymi oczyma. Jego tęczówki powiększyły się w geście niemego zdziwienia, ale chwilę później dostrzegłem w nich nikłą, usilnie ukrywaną, iskierkę szczęścia. Nie wierzę by Izaya był tak dobrym aktorem. Nikt nie potrafi aż tak zatracać się w grze i być aż tak przekonujący, prawda? Dalej gładząc go po plecach zacząłem mówić. - Wiesz, że tak nie myślę, ty wszystko wiesz - Próbowałem jakoś go udobruchać, ale nie wiem jak mi to wyszło.
- Wiedział bym, gdybym tylko pamiętał co się stało - Powiedział trochę ostrzej, czyżby się denerwował?- ale niestety pewien blondyn bardzo utrudnia poznanie mi tej prawdy.
- No przepraszam że niewygodnie mówić mi o takich rzeczach - westchnąłem, wiedziałem, że zacznie się ze mną przekomarzać. Jak zawsze jeden prowokował drugi ciągnął ten cyrk dalej i tak w kółko. W ten sposób unikaliśmy od zbytnich rozmów a mimo to i tak on widział co mi jest. I czasem bardzo boleśnie wykorzystywał tę wiedzę. Ale jeszcze mnie nie zabił, a to o czymś świadczy.  Tak wiem łudzę się. Ale co poradzić ludzie żyją marzeniami.
PERSPEKTYWA IZAYI
-Jak nie chcesz mówić to mi pokarz- Palnąłem bez zbytniego zastanowienia. Dopiero po chwili dochodząc do wniosku... że w sumie to całkiem dobre rozwiązanie.
-Co?- Zapytał zdziwiony, jednak po chwili najwyraźniej zrozumiał bo zaróżowiły mu się policzki Wyglądał z tym dziwnie, nienormalnie, może nawet trochę strasznie. Jednak straszniejsze były jego oczy. One zabłysły jakimś dziwnym blaskiem. W tych jego złotych tęczówkach skakały iskierki, ale nie takie zabawowe i zadziorne jak moje tylko, takie inne. Do słownie miałem wrażenie że rozbiera mnie spojrzeniem. A najgorsze że doszedłem do wniosku że on właśnie planuje co chce zrobić. Ale nie mogłem pokazać strachu, to przecież ja go aż do teraz prowokowałem. A teraz muszę to dokończyć. Poczułem jak podciąga mój podbródek w swoją stronę. I... przeszliśmy na kontakt nie werbalny. No w prost nie mogę uwierzyć, że tak wcześnie udało mi się go do tego namówić. Jest aż tak spragniony, rany. Poczułem jak wsuwa ręce w tylne kieszenie moich spodni. Jęknąłem mu w usta, głupie ciało musiało mnie tak szybko zdradzić? Czułem jak się uśmiecha, chciałem mu jakoś dopiec, a z braku innych możliwości ugryzłem go w język ( tak zdążył mi już go wcześniej wepchnąć go ust) Syknął i odsunął się ode mnie. Nie przewidziałem że taki potwór poczuł by coś tak prozaicznego. Ale się pomyliłem. Patrzył na mnie ze zdziwieniem. A ja musiałem coś szybko wymyślić. Uśmiechnąłem się więc zadziornie i zacząłem rozpinać jego koszulę. Nie pozostał mi dłużny, jedną rękę wsunął pod mój sweterek i zaczął gładzić moje plecy. Czy on musi być taki delikatny? nie jestem porcelanową lalką, nie rozumiem czemu zachowuje się jak bym miał zaraz się potłuc, albo przestraszyć, że jest brutalny. Jak by jeszcze nie zauważył, to to w nim właśnie bardzo lubię.
- Rany, Shizuś pospiesz się. Czemu próbujesz być delikatny, zrób to tak jak chcesz - westchnałem jednocześnie przyciągając go do pocałunku. Za mało bodźców, zapomniałem, że nie jest na nie tak wyczulony. I co ja mam zrobić żeby stracił głowę.
- Ale chciałeś tak jak wtedy - wydyszał gdy tylko się od siebie oderwaliśmy.
- No tak, ale nie byłeś chyba aż tak delikatny WTEDY  - podkreśliłem ostatnie słowo chcąc wywołać u niego jakieś wspomnienia, niestety własnych nie posiadam, jeszcze .
- Może, ale wtedy kwiczałeś z bólu - wypomniał mi, ale niestety jak by jeszcze nie zauważył nie ma mi co wypominać bo ja TEGO NIE PAMIĘTAM.
- Wiem, odczuwałem i nadal odczuwam skutki twojej brutalności, ale to i tak lepsze niż ta twoja wymuszona czułość. - prychnąłem i zaraz znowu poczułem smak jego ust. Tym razem był natarczywy, zachłanny i brutalny i, o zgrozo, coś w tym jego zachowaniu bardzo mi się spodobało. Oczywiście nie byłem mu dłużny. Nasz pocałunek przypominał walkę o dominację. Co z tego, że obaj wiedzieliśmy, że tym razem przegram. Miło było się tak bawić. Te trzy dni gdy dochodziłem do siebie po szoku zafundowanym mi przez los ( z wielką pomocą Shizu-chan'a) były jednymi z najnudniejszych w moim życiu. Teraz dopiero czułem, że żyję. Co z tego, że sprawił to Shizu-chan, co z tego, że w takich dziwnych okolicznościach, co z tego, że siedzę mu na kolanach i jęczę w usta. Jest mi dobrze. ... Co się ze mną dzieje? To tylko plan by odzyskać pamięć, to tylko istotna część całości której nie dało się obejść. To wcale mi się nie podoba... dobra, podoba jak cholera, ale przecież tego nie powiem. Blondyn odczepił się wreszcie od moich ust ( co przyjąłem z jękiem niezadowolenia, ale o tym nie musicie wiedzieć) i przeniósł się na moją szyję. Nawet nie wiem gdzie podziała się moja bluzka, a przecież powinienem zauważać takie rzeczy. Przewrócił nas tak, że teraz leżałem plackiem na kanapie, a on był nade mną. Uśmiechnął się zawadiacko ( nawet nie wiedziałem, że tak umie O.o) i znowu przysunął do mnie. Leżałem pod nim jęcząc. Gdzieś między kolejną malinka na szyji a odpięciem guzika od moich spodni doszła do mnie bardzo ważna rzecz. Mianowicie, że nic mi się nie przypominam, czyż bym się pomylił? Nie to nie możliwe. Więc co...ach... co wiem, że wspomnienia pojawiają się w podobnych sytuacjach, no nie powiecie mi że ta nie jest podobna. Nagle mnie olśniło. Wysapałem, gdzieś między jęknięciami tylko dwa słowa i miałem wielką nadzieję żeby przedarły się do głowy blondyna.
PERSPEKTYWA SHIZUO
-Shizu-chan, łóżko - Usłyszałem słaby głosik Izayi. Minęła chwila zanim w ogóle zrozumiałem znaczenie tych słów. Kiwnąłem tylko głową na znak, że rozumiem i wziąłem bruneta na ręce. Na szczęście wiedziałem gdzie jest jego sypialnia. Co prawda raczej nie patrzyłem gdzie dokładnie idę, dalej skupiony na całowaniu mojego wroga ( jak to cudownie brzmi) ale dotarliśmy tam bardzo szybko i po drodze zderzyłem się tylko z jedną ścianą. Na szczęście ta się nie zawaliła, nie zrobiła się w niej dziura ani nie odpadł tynk. Rzuciłem Izayę na łóżko, może nie zbyt delikatnie ale sam chciał. Szybko pozbawiłem go spodni i chciałem rozbierać dalej.
-Czekaj - Jęknął. Popatrzyłem na niego trochę zniecierpliwiony, prawdopodobnie mój wzrok mówił "co znowu?" bo informator się spiął i odwrócił wzrok, burcząc pod nosem dalszą część wypowiedzi. - ja jestem już prawie nagi a ty nic, głupio się czuję - i spiekł buraka. Rozbawiło mnie to, ale dzielnie się trzymałem i nawet nie chichotałem. Pozwoliłem mu zdjąć sobie koszulę i spodnie - i tak nie były mi w tej chwili potrzebne, a nawet zaczęły przeszkadzać.
- Teraz dobrze? - Zapytałem schodząc z pocałunkami na jego brzuch.
-Taaak~! - Jęknął albo krzyknął (z nim to nigdy nic nie wiadomo) gdy przejechałem językiem tuż nad linią bokserek. W których widać już było spore wybrzuszenie.
PERSPEKTYWA IZAYI
Wszystko zaczęło wirować. Nie wiedziałem już co było, co jest a co dopiero będzie. Wspomnienia, te znane i nie, kłębiły się w mojej głowie. Mieszały się i łączyły. Były w śród nich marzenia i pragnienia a także obawy drugiego mnie. To wszystko składało się w kilka całości. Nie myślałem wtedy logicznie, kierowałem się emocjami i to był mój błąd.Moje wspomnienia, emocje, marzenia, nawet sny czy straszne koszmary, wszystkie miały emocjonalne zabarwienie. Wszystkie były ważne i ciekawe ( w końcu były o mnie i Shizusiu) i wszystkie emocje buchały teraz wewnątrz mnie. Co wcale nie ułatwiało mi sprawy, bo w obecnej sytuacji już i tak zbyt dużo się dzieje. Jęczałem, skomlałem, piszczałem i co tam jeszcze można, powiedzmy że zupełnie odpłynąłem. Zalewały mnie na przemian fale bólu i przyjemności, gorąca i zimna, strachu i ufności, zwątpienia i szczęścia jednocześnie, a wszystko kręciło się w okół jednego człowieka, mojego ukochanego Shizu-chan'a. Nie mam pojęcia czy te fale uczuć były spowodowane teraźniejszymi zabawami Shizusia z moim ciałem czy może czymś co robił w przeszłości. Nie mogłem już tego wytrzymać, jęknąłem i wygiąłem się w łuk. Po tym usłyszałem pomruko-jek Shizusia i poczułem jak coś się do mnie wlewa. Nie było to nie przyjemne uczucie, po prostu było dziwne, inne, niespotykane i jakieś takie fascynujące. Zdałem sobie sprawę o czy ja w sumie rozmyślam i poczułem jak pieką mnie policzki. Przeklinam swoją wrodzoną delikatność, nieśmiałość i czułość - żart, ja czegoś takiego nie mam.
- Izaya choć tu - usłyszałem cichy szept, a chwile potem poczułem jak ciepłe dłonie Shizu-chana przyciągają mnie do niego. Westchnąłem gdy zamknął mnie w żelaznym uścisku. A chwilę później słyszałem już tylko miarowy oddech i ciche, charakterystyczne dla Shizusia świsty powietrza - co znaczył że już spał.
Troche mu zazdrościłem, że tak bez problemów zasnął. Ja jeszcze długo myślałem o tym co się stało i doszedłem do jednego denerwującego wniosku. Przypomniałem sobie ten tydzień, to fakt, każdy nawet najdrobniejszy szczegół, ale ( bo zawsze musi być jakieś ale) teraz nie pamiętam co działo się parę chwil temu. Ledwie powstrzymałem jęk zdenerwowania i żalu, ale jakoś dałem radę. I tak miałem jeszcze jedną ważną rzecz nad którą wypadało pomyśleć. Gdzieś w tej plątaninie wspomnień usłyszałem coś bardzo ciekawego. To było po naszym faktycznie pierwszym razie. Leżeliśmy wtedy w łóżku, podobnie jak teraz. Ale Shizu- chan nie spał tylko podpierał się na łokciu i rozmawiał ze zmartwionym i niepewnym drugim mną.
( wyglądało to min. tak dop. Kiasarin)















Rozmawialiśmy, pamiętam ( jak miło jest wreszcie to powiedzieć) że bardzo się wtedy martwiłem co dalej będzie z "nami" bo wtedy widziałem w tym pseudo-związku szansę na wspólne życie. ( ale ja byłem dziecinny) Byłem wybuchowy, widać że jednak miałem charakterek, za to Shizu-chan był jakiś dziwnie spokojny. Ciekawe ile wypił tych herbatek od Shirny, choć może to dla tego ze go wcześniej porządnie zmęczyłem ?
- dlaczego nie powiesz mi teraz " nie martw się" ? - Zapytałem się Shizusia. Mój głos drżał a w oczach zbierały się łzy. Jak on mógł mnie takiego widzieć !!!
- Nie będę tak mówił, sprawię, że tak się stanie. - Odpowiedział spokojnie Shizu-chan i pocałował mnie w kark.
Leżałem na tym łóżku z szeroko otwartymi oczyma. Nie mogłem uwierzyć, że on zdobył się na taką obietnicę. Wydawało mi się że jestem czerwony i to tak bardzo, że świecę w ciemności niczym neon. Dobrze, że Shizuś już śpi, bo inaczej zapadł bym się pod ziemię ze wstydu ( pierwszy raz w życiu tak się wstydziłem)

[ a tak żeby nie było, to nie jest ostatni rozdział, jeszcze może ze 3 będą - wiem przynudzam - kiedy no niestety nie wiem, ale polecam śledzić newsy ( tam na górze nad kartami ( spis treści, o nas^^ i strona główna) powinny być) tam będą wszystkie informacje]

6 komentarzy:

  1. Piękne:D To co teraz? bo już bym chciała wiedzieć:P
    "...teraz nie pamiętam co działo się parę chwil temu." - to było słodkie:)... i jednocześnie zrobiło mi się go żal;) no bo biedactwo próbuje sobie coś przypomnieć w skutkach czego umyka mu kolejny epizod życia;) ale poświęcił się dla sprawy, więc duże brawa:D tylko żeby następnego dnia nie wykopał Shizu-chana za drzwi:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, znowu nie zdążyłam skomentować wcześniejszego posta, nim pojawił się kolejny.
    Niemniej jednak tutaj zaliczyłam porządnego ślinotoku. Nie martw się, doskonale wiem, jak Izaya może być słodki w opowiadaniach... Rozumiem cię w 100 %. podoba mi się to jak rozwijasz akcję.
    Co do wcześniejszego, nie sądziłam, że ktoś inny też pamięta o jego urodzinkach.
    Ja też mam pewien pomysł na zakończenie, jak tak biegali Izaya się poślizgnął, a wtedy Shizuo wykorzystał okazję i zaczął tłuc jego głową o posadzkę, aż nie nabił mu niezłego guza (w zasadzie o mało go nie zabił), ale spokojnie widząc łezki w oczach bruneta opamiętał się i go przytulił.
    Jestem chyba zbyt brutalna, tak sądzę, mam sadyzm Izayi, dobrze, że nie posiadam siły Shizuo, bo byłoby to piekło na ziemi, ale przecież zdajesz sobie sprawę jak ja piszę XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, na takie zakończenie nie wpadłam XD Nikt nie pamięta o urodzinach Izayi??? Ja widziałam z 8 one-shotów ( tak to jest jak się całą niedzielę sprawdza blogi)Ciesze się że ktoś zrozumiał to dziwne wytłumaczenie, bałam się ze jeszcze bardziej ludziom namieszam :)

      Usuń
  3. Należy mi się godzina na karnym jerzu. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję ale predzej nie mogłam ;~;
    Rozdział jest cudny! Ja się cieszę na te 3 rozdziały ;D I wcale nie przynudzasz. BA! Ja się robię coraz bardziej ciekawa!
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy~

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne *o* Zakochałam się w tym opowiadaniu od nowa. o.o
    Jak już pewnie się zorientowałaś, nie jestem zbyt dobra w pisaniu komentarzy ;-; *śmieje się histerycznie*, więc przepraszam, że tak no...tak.
    Pozdrowionka <3 Lecę dalej (o ile zdążę jeszcze dzisiaj, bo mnie czeka sporo pracy (najpierw występ, a teraz o 22 mam jakąś pracę wtf?! o.o) Coś pomieszałam :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudeńko <3
    Ale szkoda, że scenka fap fap nie była tak niom dobrze i szczegółowo opisana ~~
    No, ale nic, ważne, że nasz Izaya już pamięta :3

    OdpowiedzUsuń