A więc, a więc~! Nadeszła pora na rozdział trzeci~! :3
Jak już zapowiadałam, nie dzieje się tak wiele... I nie jestem do końca pewna, czy jeden moment powinien wogóle się tutaj ukazać, ale już tego nie zmienię~... Po prostu jest jak jest~! X3
Mam nadzieję, że przetrwacie~! X3
Enjoy~.
Jak już zapowiadałam, nie dzieje się tak wiele... I nie jestem do końca pewna, czy jeden moment powinien wogóle się tutaj ukazać, ale już tego nie zmienię~... Po prostu jest jak jest~! X3
Mam nadzieję, że przetrwacie~! X3
Enjoy~.
Izaya:
Orihara widział,
jak bardzo doktorek i bezgłowa kobieta mu nie wierzą. Widział nawet, jak między
sobą poszeptują co jakiś czas. Jednak dopóki uważali, że nie stanowi wielkiego
niebezpieczeństwa, był skłonny wybaczyć im wszelką nieufność. W końcu zasłużył
sobie, jakby nie było. Zaczął się zastanawiać, skąd nagle wzięło się w nim tyle
pokory, jednak ten wniosek nie różnił się od żadnego innego od kilku godzin –
chciał żyć w swoim uporządkowanym świecie, w którym nie mogło zabraknąć
Shizusia. Jeśli tego potwora by zabrakło, musiałby ustalać porządek od nowa.
Wolał wziąć na siebie całą winę, byle blondyn wyzdrowiał.
Tak przynajmniej
usprawiedliwiał swoje ludzkie odruchy, czyli troskę i niepokój.
Shinra:
Po zaszyciu
rozcięcia na brzuchu, okularnik poprosił Celty, żeby wyszła. Kiedy już to
zrobiła, przywołał bruneta do siebie.
- Izaya – zaczął powoli, czując, jak odpływa z niego stres
po tej operacji. Dobrze, że nie była aż tak poważna jak się spodziewał i mimo
zagrożenia, dzięki nadludzkiej odporności na skaleczenia Shizuo miał duże
szanse na brak powikłań pooperacyjnych. – Słuchaj, bo to bardzo poważne
zadanie. Na chwilę obecną Shizuo jest świeżo po operacji i szwy są mocne, ale
jednocześnie bardzo delikatne. Tak jak mówiłem, do nastawienia są ręka i noga
no i jeszcze muszę coś zrobić z jego drugą nogą. – Orihara wyglądał przez
chwilę, jakby dostał w brzuch, ale doktor kontynuował. – Złamane kości już
zaczęły się nieprawidłowo zrastać, więc musimy to zrobić w miarę szybko. Jak
dotąd stan ofiary był na tyle poważny, że nie mieliśmy okazji przemyć nic poza
brzuchem i twarzą. – Okularnik zwolnił i popatrzył bardzo profesjonalnym i
uważnym wzrokiem na swojego pomocnika. – Słowem: trzeba go rozebrać i umyć, a
sam tego nie zrobię.
Izaya na sekundę
uniósł brwi, ale poza tym nie przestawał się lekko uśmiechać.
- I żeby nic głupiego nie przyszło ci na myśl. – Ostrzegł
jeszcze lekarz.
- Shinra-kun~! Spokojnie, mam wprawę w rozbieraniu ludzi~! –
Zabrzmiało to nieco sarkastycznie, ale na tyle beztrosko, że okularnik
postanowił zaryzykować pozostawienie sobie pomocy. Nie narazi przecież Celty na
takie widoki, jeśli ma jakąś alternatywę, a samemu było to dosyć ciężko zrobić.
- Dobrze, więc trzeba go przenieść na tamten stół – wskazał
metalowy, lekko wklęsły stół z natryskiem prysznicowym powieszonym zaraz obok –
i rozebrać, a potem opłukać wodą w odpowiedniej temperaturze. Przeniesiemy go
na 3, ok? – Przeciągnął nosze tak, żeby stały obok prowizorycznej wanny dla
ofiar wypadków i wskazał Izayi nogi blondyna. – 1, 2 i 3! – Przenieśli go
szybko i sprawnie. Shinra upewnił się, czy wszystkie szwy są całe i odsunął
zakrwawione nosze. – A teraz rozbierz go całkowicie, a ja przygotuję wodę. –
Zarządził i oddalił się trochę, po czym zaczął coś grzebać przy skrzyneczce
koło słuchawki prysznicowej.
Izaya:
- Robi się~! – Odpowiedział po swojemu, czyli wesoło,
brunet.
Popatrzył na
półnagiego blondyna i zastanowił się, czy swoim dotykiem sprawi mu jakiś ból.
Przecież teraz powinien chyba postarać się nie szkodzić mu już bardziej, niż to
konieczne. W końcowym efekcie doszedł do wniosku, że powinien być delikatny, a
znieczulenie, jeśli jeszcze działało, powinno załatwić resztę.
Orihara wyjął z
kieszeni nóż sprężynowy, aktualnie pobrudzony zaschniętą, rubinową krwią
Shizu-chan’a, i zaczął rozcinać jego spodnie. I tak były już w strzępach, więc
nie minęły trzy minuty do momentu, w którym został ich pozbawiony. Informator
zaśmiał się cicho, wyciągając materiał spodni spod ciała swojego byłego rywala.
Do ściągnięcia zostały tylko bokserki i muszka na szyi. Mimo opuchlizn i
ogólnych obrażeń, można by pomyśleć, że Shizu-chan pracuje na codzień jako
striptizer. Ta myśl wydała się Izayi tak śmieszna, że ledwo powstrzymał wybuch
śmiechu. Nieoczekiwanie przeszło mu przez głowę, że chciałby kiedyś zobaczyć
blondyna w takiej sytuacji. Szybko jednak pozbył się tego durnego przebłysku, a
zamiast tego ściągnął mu muszkę. Zostały już tylko bokserki.
Mam je tak po
prostu zdjąć? Czy może rozciąć? Właściwie nie wiadomo, czy czegoś mu nie
uszkodzę... – Namyślał się brunet. Jednak w końcu doszedł do wniosku, że
bezpieczniej będzie rozciąć gumkę przytrzymując ją i ściągnąć ten strzęp
materiału, jaki zostanie bez dotykania nóg poszkodowanego.
Zrobił wszystko
tak, jak postanowił. Shinra na szczęście nadal stał odwrócony tyłem i nie mógł
zobaczyć niedowierzania i powiększających się rumieńców na obliczu Izayi.
Shizu-chan~...
Hmmm, jakby to powiedzieć, parę godzin temu chciałem cię zabić, ale... Och~!
Wyrządziłbym straszną krzywdę społeczeństwu, które przecież kocham~! No i...
Hmm... Dlaczego myślę o czymś takim~??? Dobrze, wystarczy... Ja tylko... – Jego
rumieńce stały się czerwieńsze, a spojrzenia rzucane zajętemu lekarzowi coraz
uważniejsze. – Shizu-chan~! Może sprawdzimy czy znieczulenie wciąż działa, co~?
Informator ostrożnie
wyciągnął rękę w stronę męskości blondyna i przejechał po niej kilka razy
palcami, obserwując jednocześnie, czy Shizuo jakoś zareaguje i czy doktor nie
ma akurat zamiaru się odwrócić. Na szczęście ani jedno, ani drugie się nie
stało. Orihara jakby otrząsnął się z jakiegoś dziwnego transu i błyskawicznie
zabrał rękę.
Co ja wyprawiam?!
Co to było?! Ja... Po prostu... O nie, tylko żeby Shinra nie zauważył tego
wybrzuszenia w spodniach... – Na tę myśl zarumienił się już cały. – Muszę się
nauczyć nad sobą panować. Nie, ja ZAWSZE muszę panować nad KAŻDĄ sytuacją. –
Skarcił się w myślach. Do dzieła wkroczyła jego chłodna strona i rumieńce oraz
podniecenie zaczęły powoli znikać. – Yare yare, Shizu-chan~. Nie sądziłem, że
będę miał tyle problemów z polubieniem cię. Ta sytuacja staje się męcząca...
Pomijając fakt, że jestem zmęczony, przy czym organizm przestaje normalnie
funkcjonować i przełącza się na tryb oszczędzający energię~... Uh, zaczynam
gadać od rzeczy. No dobrze, nie mogę przecież zawieść Shinry, muszę się trzymać
na nogach. A tak w ogóle, co on tak długo grzebie przy tej skrzyneczce~?
- Shinra~? Coś się stało? Shizuo jest już rozebrany, więc
możemy chyba zaczy...
- Izaya-kun... – Shinra odwrócił się, robiąc jednocześnie
niewinną i zakłopotaną minę. – Chyba coś mi się tutaj zepsuło...
- Pokaż. – Zażądał brunet, podchodząc bliżej i oglądając
regulator temperatury.
- Te cyferki nie chcą się wcale zmieniać, a przecież
kręciłem tym pokrętłem – wskazał jedyne pokrętło na urządzeniu – i wciskałem go
i próbowałem walić w obudowę, a nawet wciskałem to czerwone... – Wskazał
czerwone przyciskopodobne coś z boku obudowy. – Zupełnie nic się nie dzieje! To
nowy gabinet, nie mam w nim zbytniego rozeznania, więc...
- A próbowałeś tak? – Izaya pociągnął za owo przyciskopodobne
coś i tym samym odblokował funkcjonowanie pokrętła. – Wystarczyło wyciągnąć. –
Wzruszył ramionami z ironicznym uśmiechem.
- Dziękuuuję, Izaya-kun! – Shinra rzucił się na niego,
wzdychając ciężko. – Już myślałem, że będzie trzeba go wlec do łazienki... –
Odsunął się i wskazał na Heiwajimę. – A to jednak byłby problem. – Uśmiechnął
się i chwycił za natrysk. – To teraz do roboty! – Zbliżył się do Shizuo i
włączył delikatny strumień, bardzo delikatnie myjąc mu szyję i schodząc coraz
niżej. Blondyn wcale nie zareagował, za to Izaya przypatrywał się temu w
zamyśleniu, dopóki nie powziął nowej decyzji.
- Shinra? Mogę też spróbować? – Zapytał i w odpowiedzi na
pytające spojrzenie szatyna dopowiedział. – Wiesz, że nie zamierzam stąd
odchodzić, dopóki Shizu-chan się nie obudzi, nie~? – Uśmiechnął się pełnym
wesołkowatości uśmiechem. – Do tego czasu mogę się nim opiekować, żebyś nie
musiał się niepotrzebnie męczyć~...
- Co ty knujesz, Izaya-kun? – Okularnik zmarszczył brwi,
starając się odgadnąć myśli bruneta. – To twój wróg, prawda? To, że wołasz
mnie, bym go poskładał, da się jeszcze zrozumieć, ale opiekowanie się nim...?
Rozumiesz chyba, że nie mogę ci w tej sprawie zaufać, że go nie dobijesz,
prawda?
- Shinra~... – Zaczął wesoło, ale zaraz spoważniał. – Możesz
mi nie wierzyć, ale troszkę się zmieniłem. Obiecuję na mój honor, a musisz
przyznać, tego słowa danego tobie jeszcze nigdy nie złamałem, że nie zrobię mu
krzywdy. – Położył jedną rękę na sercu, jednocześnie unosząc drugą w górę i
zachichotał cicho. – To tak się robi, tak~? No więc, przysięgam.
Shinra zastanowił
się chwilę, po czym ostrożnie skinął głową.
- Będziemy cię obserwować, pamiętaj. – Podał mu słuchawkę
prysznicową i pokazał, jak powinno się myć pacjenta. – Poradzisz sobie?
- Oczywiście~! – Izaya był zadowolony, że ani razu się nie zarumienił.
Teraz miał całkowitą pewność, że panuje nad sytuacją.
- Teraz idź coś zjeść. – Zarządził Shinra. – Jesteś
przemęczony, lepiej żebym nie musiał leczyć też ciebie. Potem umyj się i połóż,
a z resztą poradzę sobie sam. Zostały jeszcze tylko połamane kości i te
nacięcia. Szczęście, że nie trafiłeś. – Uśmiechnął się blado. – No, idź już
sobie. – Wypchnął bruneta za drzwi pomieszczenia.
Izaya nie
protestował. Z każdą chwilą czuł, że ze zmęczenia kręci mu się coraz bardziej w głowie,
jakby miał upaść. Nie pokazał się w kuchni, ani nawet nie skorzystał z
łazienki. Znalazł sobie ciepły kawałek podłogi żeby nie brudzić kanapy i od
razu zasnął. To zmęczenie było tak inne od nieprzespanych nocy w pracy...
Izaya, nie obmacuj Shizuo kiedy śpi:P lepiej poczekać aż wstanie;)
OdpowiedzUsuńNo nieźle, nie sądziłam, że nasza menda będzie chciała AŻ TAK się przydać;D ale poradził sobie jak profesjonalista, jestem z niego dumna:D dobrze, że Shinra majstrował przy tym swoim urządzeniu i nie zobaczył co się tam wyprawia;) Czeeeeeeeeekam na kolejny;D!
PS. też bym chciała zobaczyć Shizusia w roli striptizera;P
OdpowiedzUsuńAno. Wiadomość do : Kiasarin
Przeczytałam Twój komentarz na moim dawnym blogu :
http://nieodkryte-wspomnienia.blogspot.com/2012/12/2-trudne-sowo-cz1-shizaya.html
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nie wchodziłam na niego nawet.
Co do Twojej wiadomości.. zawiesiłam i już prawdopodobnie nie będę go prowadziła.
Przepraszam, że skończyłam w takim momencie, ale brak weny.. Niee ! Przepraszam. Wena była. Jednak pomysł mi się nie spodobał.
Teraz jednak będę prowadziła bloga o dziewczynie w Akatsuki. Znajdą się nawet tam gatunki yaoi ;3
Hm. Jeśli przeczytałaś.. To prosiłabym o kontakt : buraddiaisu@gmail.com
PS. Niedługo postaram się przeczytać twoje notki na tym blogu ;3
Iza ty perwersie. :3 Tylko jedno ci w głowie... A Shinra, taki niedoedukowany... -.- Stary...ciągniesz za to, przekręcasz to i gotowe, a nie...ty się tu jakąś filozofia zajmujesz...nie trzeba bić skrzynek, naprawdę. One też może mają jakieś uczucia, co?
OdpowiedzUsuń"- Będziemy cię obserwować, pamiętaj." ~ A Shinra taki groźny. o.o Czy ty grozisz Izayaszowi?? Hę?? Ale naprawdę. ^.^ Ten tekst mi się kojarzy z jakimś horrorem. :)
Kolejny świetny rozdział na równie świetnym blogu. :)
Pozdrawiam