Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 4 maja 2013

One-shot: Prezent idealny.

Ano... Więc dziś 4 maja~! Miałam rzucać kolorowym konfetti i biegać jak szalona, ale tak się składa, że źle się czuję, a do tego boję się jak zareagujecie na niektóre fragmenty... Więc chęć na bieganie za własnym ogonem mi przeszła.
Mam nadzieję, że wam się spodoba i z niczym nie przesadziłam.
Aha, i wbrew pozorom to nie Izuo, tylko Shizaya.
Więc, żeby teraz nie palnąć kolejny raz tekstem "piszę paskudnie", powiem... Mogło być gorzej~!
No dobrze, więc po tym wstępie mam nadzieję nie spodziewacie się niczego wielkiego i ten one-shot jakoś przeżyjecie.
Przepraszam za mój pesymizm, naprawdę źle się czuję i wiem, że marudzę. :c Już nie przynudzam. Miłego czytania.
Enjoy~!

OSTRZEŻENIE: Pod koniec pojawiają się sceny wcale nie ocenzurowane. Jeśli cię to odrzuca, proszę, omiń je~!
 


3 maja, około godziny 19:00

     Orihara Izaya, naczelny i jedyny informator w Ikebukuro, siedział właśnie w swoim gabinecie, z pobłażliwym, pełnym wyższości uśmiechem przyglądając się interesantowi, który właśnie do niego zawitał.
- Tygrys bengalski albinos? - Westchnął przeciągle i zapatrzył się nieruchomym wzrokiem w sufit, jakby rozważając problemy natury etycznej, wiążące się z upolowaniem i sprzedaniem owego gatunku tygrysa kolekcjonerowi rzadkich zwierząt, który go odwiedził. - To nie jest niemożliwe. - Mruknął dość głośno żeby gość go usłyszał i przeniósł znudzone spojrzenie na mężczyznę. - Ale proste też nie~... - Znów ciężko westchnął, robiąc z tej sprawy cyrk tak wielki jak tylko się dało.
- Jeśli to kwestia pieniędzy, jestem gotów ponieść wszelkie koszta wyprawy i opł...
- Nie, nie, nie~... - Brunet przerwał mu machnięciem ręki. - Wyprawy, przemyt przez granicę i może jeszcze legalizacja w kraju~? - Zakpił, patrząc szatynowi prosto w twarz. Każdego to zawsze peszyło i tak samo było tym razem. Gość poczuł się ośmieszony. O co mogło chodzić temu świrowi obracającemu się co chwilę na krześle??? - Takie metody stosują tylko amatorzy, a są to zawsze ludzie gotowi wydać cię za dodatkowe 10 tysięcy. - Tak jak myślał, nagłe zwrócenie się do niego na "ty" zdziwiło i rozproszyło mężczyznę. Było dokładnie 98,7% szans, że interesant przytaknie na argument, przy którym się rozproszył. Izaya znów miał rację. Gość skinął głową na znak potwierdzenia. - Powiedzmy, że zawierając umowę ze mną uniknie pan wszelkiego ryzyka, wszystko biorę na siebie. To bezpieczna droga, a w zamian potrzebuję tylko pańskich 6 ochroniarzy z najlepszym celem spośród wszystkich, do własnej dyspozycji na jutro. Może pan uznać, że jedyną niedogodnością dla pana jest płatne z góry. Ale może mi pan zaufać, tygrysa dostanie pan zgodnie z umową. - Gdyby nie panował nad sobą w 100 procentach, najpewniej w tej chwili wybuchnąłby śmiechem. Szatyn najwyraźniej bił się z myślami, choć pewnym już było, że się zgodzi.
     Jacy ci ludzie są przewidywalni~...
- Dobrze. - Najoczywistszą rzeczą w świecie był fakt, że kolekcjoner zwierząt nie powstrzyma się przed tak kuszącą ofertą. Zwłaszcza, że aż trzech najbardziej zaufanych doradców i zarazem przyjaciół poleciło mu kontakt właśnie z tym człowiekiem. Może nie wyglądał on na do końca bezpieczną osobę, raczej na kogoś podobnego właśnie do tygrysa - gotowego rzucić się do skoku w każdej sekundzie, by rozerwać ofiarę na strzępy. Jednakże widać było też, że jego oferta jest poważna, a od jego postaci aż biła szczerość. - Zgadzam się na pańskie warunki i gotów jestem zawrzeć umowę. Jednakże niech mi pan zdradzi, po co panu moi ludzie? - Z oczu biznesmena biła niepohamowana ciekawość. - Chciałbym wiedzieć, na co narażam ludzi, za których jestem odpowiedzialny.
     Orihara uśmiechnął się tylko, co wyglądało dość tajemniczo, lecz jeszcze bardziej szaleńczo i niebezpiecznie. Szatyn pożałował, że ośmielił się zapytać.
- Powiedzmy, że jutro mam urodziny~... - Zachichotał i okręcił się szybko na krześle obrotowym. - I jest pewne dzikie zwierze, włóczące się po mieście, które chciałbym upolować i zatrzymać tylko dla siebie... Ludzkość pozbędzie się strachu przed nim na jakiś czas, a ja się zabawię~! - Uśmiechnął się już naprawdę szeroko, a w jego oczach iskierki radości odtańczyły dziki i niesamowity zarazem taniec. - Pańscy strzelcy będą mi potrzebni do zastawienia pułapki na tego potwora. To wszystko, co mogę panu zdradzić. Niech zjawią się u mnie jutro około 14. Do widzenia~!
     Mężczyzna nie zadał już ani jednego pytania. Opuścił mieszkanie Izayi tak szybko jak się dało, żeby nie sprawiać wrażenia przestraszonego. Szczerze nie miał ochoty wracać tam już ani razu. Wolał też niczym się mu nie narażać, dlatego niemal od razu wydał rozkazy swoim 6 najlepszym strzelcom - jutro, punkt 14:00, Shinjuku.



4 maja, około godziny 9:30.

     Izaya potrząsał pudełkiem, w którym coś zastukało. Było ciężkie, wielkością dostosowane do formatu A4 i od Shinry... Informator uwielbiał zgadywanki, nawet tak proste jak ta.
- Shinraa~! Arigatou~! - Nachylił się lekko nad stołem, radośnie szczerząc się do lekarza. Oczywiście nie czuł potrzeby uśmiechania się, robił to wyłącznie dla uciechy okularnika. W końcu jemu, jako jednemu spośród ukochanych ludzi Orihary, należało się też trochę miłości, a przecież przeciętni ludzie przekazują ją sobie między innymi poprzez uśmiech. - To te wykresy o które prosiłem, prawda~? To dokładnie te, o~??? - Jego uśmiech stał się nieco bardziej diaboliczny, kiedy Kishitani zatkał mu usta dłonią.
- Tak, tak Izaya, to te. - Pokiwał głową, a w jego oczach zabłysł jakiś chorobliwy blask ciekawości, dokładnie taki jaki posiadał on jeden na całym świecie - pasja odkrywania tajemnic lekarskich i sposobów ich wykorzystania.
- Zapewne chcesz wiedzieć, po co mi one? - Spytał uprzejmie informator, patrząc zafascynowanemu doktorowi prosto w oczy.
- Oczywiście~! - Ucieszył się zapytany. - Powiesz mi???
- Nie. - Uciął brunet, odkładając nieotwarte pudełko na bok.
- Buu~! - Shinra najwyraźniej strzelił focha. Jednak każdy wiedział, że to nie zajmie mu długo, dlatego nikt nie potraktował go poważnie.
- "Teraz mój." - Celty najwyraźniej się niecierpliwiła.
- Chwileczkę Celty... - Orihara wepchnął sobie do ust dwa kawałki ootoro naraz, zapychając usta. - Fezentami tsheba sę dełektowac, jak tustym tunszykiem... - Wymamrotał, niemal krztusząc się powstrzymywanym śmiechem. Bezgłowej kobiecie zadrżały ramiona z tłumionej złości powodowanej zniecierpliwieniem.
- Izaya~! - Simon wszedł do boksu ze stolikiem urodzinowym Izayi, trzymając w ręce mały plik karteczek. - Ostatnio rzadko tu przychodzisz. A przecież sushi dobre~! - Uśmiechnął się szeroko, starając rozweselić towarzystwo i rozładować napięcie swoją naturalną aurą. - Tu masz zniżki! - Położył na stoliku przed jubilatem plik papierów. - Jedz sushi codziennie, a życie stanie się piękne. Nowe motto firmy. - Uśmiechnął się jeszcze nieco szerzej. - Sushi dobre na nudę~! - Powiedział, zadowolony.
- Dzięki Simon. - Aura ogromnego murzyna raczej przytłaczała aurę informatora, zamiast pacyfikować ją na stałe. Nie czuł się bezpiecznie ani swobodnie, gdy pracownik rosyjskiego sushi znajdował się w pobliżu. Jednak dla świętego spokoju wolał powiedzieć, że go odwiedzi i udawać, że wcale nie robił nic złego, nawet jeśli obaj wiedzieli, że to kłamstwo. - Odwiedzę cię i wasze sushi jak tylko zdarzy się okazja. - Widząc, że olbrzym nie odchodzi, dodał: - Znaczy się, będę przychodził znacznie częściej.
     Po tym zapewnieniu Simon wrócił do swojej pracy, a Izaya do prezentu dullahan'a.
- "Otwórz już, Izaya!" - Padła prośba bezgłowego jeźdźca.
     Orihara z zadowoleniem potrząsnął pudełkiem. Coś miękkiego, zwiewnego jak cień, zapewne... Całkiem sporej objętości... Hmmm, co to mogło być~? Bo chyba nie bielizna~?
- Celty~! - Przypatrywał się właśnie z zainteresowaniem parze czarnych luźnych spodni i czarnej dresowej bluzie, niestety bez jego ukochanego futerka. Konsystencja ubrań przypominała to, jak zazwyczaj wyobrażamy sobie konsystencję zagęszczonego cienia. - Co to tak dokładnie ma być~?
- "Ciuchy, jak widać." - Szybko wstukała ciąg dalszy wiadomości, z brunetem zaglądającym jej przez ramię.- "Mają specjalną funkcję. Stworzyłam je ze swojego cienia, ale nie znikną. Za to mogą się zmienić w dowolną formę ubrania jakiego aktualnie zapragniesz, zawsze w kolorze czarnym. Pomyślałam, że przydadzą ci się jakieś zmiany w ubiorze. Sama je stworzyłam, dlatego nie znikną aż do mojej śmierci i dopasują się do każdego rozmiaru, jeśli kiedyś przekażesz je, załóżmy, swoim... dzieciom... - Ostatnie słowo wpisała powoli i raczej niepewnie, najwidoczniej mocno się wahając. Jednak jubilat tego nie skomentował. To był prezent idealny na dzisiejszą okazję...
- Dziękuję Celty~! - Na jego ustach wykwitł szeroki, lecz nieprzenikniony uśmiech. - Nawet nie masz pojęcia, jak mi się przyda~! - Na próbę przytrzymał cień i pomyślał, że chciałby mieć strój... pokojówki. Materiał szybko się zakotłował i przeobraził dokładnie w wyobrażony przez Izayę ciuch. Jubilat pozwolił sobie na kolejny szeroki uśmiech. - Hmmm~... Naprawdę dowolną formę~... Arigarou~! Nawet nie wiesz, jak przydatne mogą się okazać, Celty~!
- "Właśnie zrobiłam coś bezmyślnego, prawda? Shinra, dlaczego nie ostrzegłeś mnie w domu???" - Motocyklistka wydawała się być przybita tym, że nie pomyślała wcześniej do jakich dokładnie celów może się przydać informatorowi jej prezent.
- Wyjaśnię ci to w domu, dobrze, Celty? - Odparł tylko Shinra, uśmiechając się lekko i starając tym samym podnieść ja na duchu. On jako pierwszy i ostatni wpadł na to, do czego mogłaby się przydać Oriharze sukienka i informacje o najwrażliwszych miejscach Shizuo. I czuł niemałe zażenowanie oraz zaciekawienie przez to, że mu pomógł.
- Fo mowe tełaz jezmy, coo~? - Zapytał brunet, ponownie zapychając sobie usta i ostrożnie odkładając dar od Celty do pudełka.
     Lekarz szybko przystał na jego propozycję, a dullahan po prostu im się przypatrywał, jako że jej jedzenie było raczej niepotrzebne. I tak resztę imprezy urodzinowej zorganizowanej przez tę parkę spędzili jedząc i rozmawiając o tak błahych tematach jak pogoda, do chwili w której sam jubilat przerwał "zabawę", żeby zdążyć na umówione spotkanie. Nikt nie protestował. Cudem było, że wogóle znalazł czas, żeby tam z nimi posiedzieć...


4 maja, około godziny 15:10

     6 strzelców ustawiło się na miejscach. Plan filmowy na umówiony sygnał opustoszał, zostały tam tylko 2 osoby - Kasuka Heiwajima i gość, który podawał się za reżysera najnowszego filmu, w którym aktor miał występować. Izaya wszedł akurat w chwili, w której mężczyzna tłumaczył chłopcu, że ten w 12 scenie powinien wykonać skok i kopnięcie nie w brzuch, ale tuż pod czujnikiem robota umieszczonym na klatce piersiowej...
- Oy, Kasuka~! - Informator ze znudzoną miną przerwał wywód reżysera. - Nad wami znajduje się 6 uzbrojonych mężczyzn, z czego 5 z nich mierzy właśnie w ciebie. Będziesz grzecznym chłopcem i się poddasz, mam rację~?
     Kasuka ściągnął na chwilkę brwi, po czym wzruszył ramionami i przytaknął ze swoją zwyczajowo flegmatyczną miną. Był pewien, że informator zrozumie, że się poddał. Zerknął jeszcze na reżysera, unosząc lekko brew.
- A ty możesz sobie iść. - Brunet stwierdził, że wykazał się całkiem sporą dobrodusznością. - Tu czy tam i tak prędko zginiesz.
     Mężczyzna zerknął tylko niespokojnie na aktora i zwiał.
- Próbujesz złapać mojego brata, czy chodzi o coś innego? - Odezwał się zaskakująco spokojnie młodszy brat Shizusia.
     Jest nieprzewidywalny zupełnie jak moja najlepsza zabaweczka, ale zbyt spokojny, żeby można było jakoś specjalnie go poruszyć. Może gdyby chciał, zabawy byłoby dużo więcej, ale od swoich narodzin to on wykazywał się spokojem za obydwu, więc jest mało szans na to, że sam spróbuje się uwolnić. Gdybym nie chciał załatwić Shizu-chan'a w uczciwej walce, już dawno wziąłbym się za taki szantaż... Och tak Shizu-chan, będziesz wściekły jak jeszcze nigdy~!
     Orihara polecił związać nastolatka i trzymać go na muszce cały czas. W razie gdyby się wyrywał, miał zostać postrzelony środkiem usypiającym. Przekazał jednemu ze strażników gdzie znajdują się zapasy jedzenia i wody potrzebne braciszkowi Shizuo i podał mu telefon, przez który mieli się kontaktować. Brunet włączył jeszcze kamery rozmieszczone na całej sali, podłączył przekaz obrazu na swój komputer, zabezpieczył wejścia alarmem i wyszedł, załatwić już ostatnią i najważniejszą sprawę tego dnia.


4 maja, około godziny 16:25

     Plan skomplikował się nieco dopiero wtedy, gdy Shizuo po dostaniu SMS'a i przyjściu w umówione miejsce zobaczył swojego wroga we własnej osobie. Heiwajima oczywiście musiał być nieprzewidywalny i zamiast prosić o uwolnienie swojego braciszka jak zrobiłaby to większość społeczeństwa, wyważył drzwi i z wściekłością godną niedźwiedzi a prędkością godną pantery ruszył na informatora. Oczywiście po zwyczajowej walce i drobnej perswazji, która niczego nie dała, Orihara musiał jakoś unieruchomić Shizusia. W tym celu przygotowany był telewizor podłączony do sygnału z kamer Kasuki. Jedynie cudem te kilkadziesiąt cali intryganctwa nie rozbiło lecące krzesło, więc nastąpił czas najwyższy na włączenie go. Gdy pojawił się obraz związanego młodszego Heiwajimy, blondyn najpierw stanął jak wryty, a potem złapał za gardło "mendę społeczną", który właśnie dodzwonił się do ochroniarzy i włączał głośnomówiący.
- CO ZROBIŁEŚ KASUCE?! - Warknął wściekły ex-barman.
- Yare yare, Shizu-chan, mówiłem ci, że twojemu bratu nie musi się nic stać... Tylko... - Wycharczał przez ściśnięte dłonią swojego wroga gardło. - Musisz spełnić... Mo-je... Wa-run... ki...
     Już czuł, że wzrok mu się rozmywa a płuca zaczynają palić, kiedy blondyn w końcu go puścił. Ledwo utrzymał się na nogach, starając złapać uciekający oddech.
- Ty cholerna wszo... - Były barman zacisnął pięści, wbijając paznokcie w dłonie, byle tylko powstrzymać się przed zabiciem tego cholernego intryganta. - Co za warunki?!! Szybko, bo moja cierpliwość ma granice, wiesz o tym!!! - Nikt nie potrafił go wyprowadzić z równowagi tak jak ten niepozorny brunet i nic nie wzbudzało w nim tak morderczych instynktów jak robienie krzywdy jego braciszkowi.
- Shizu...chan... Jesteś uprzejmie... bezpośredni jak zawsze... wiesz?... - Informator próbował się uśmiechnąć, ale trochę przeszkadzał mu ból gardła. - Mam dziś urodziny, mógłbyś... być trochę milszy chociaż... dziś, co? - Naprawdę Izaya nie chciał uprzejmości Shizuo, chciał tylko przeciągnąć chwilę w której powie mu o swoich warunkach. Wolał mu to powiedzieć mając w pełni sprawne płuca, na wszelki wypadek.
- Nie chrzań, tylko mów o co ci chodzi!!! - Heiwajima aż walnął w ścianę, żeby trochę rozładować dręczące go zniecierpliwienie. Nie cierpiał złości ani zniecierpliwienia, a to tylko wzmagało te dwa uczucia.
- Więc... - Brunet wziął głęboki wdech czując, że już niemal oddycha normalnie. - Spełnisz moje rozkazy, a ja uwolnię Kasukę, zgadzasz się?
- A co powiesz na to, - bestia Ikebukuro uśmiechnęła się drapieżnie - że najpierw cię zabiję, a potem go uwolnię? Bo słuchanie ciebie, to trochę jak wrzód na tyłku - ani się na to nie zgodzę, ani nie będę tego tolerował. Totalnym idiotyzmem, można by powiedzieć, z twojej strony jest szlajanie się po moim terenie. Dlaczego więc sądzisz, że mógłbym wogóle rozważyć zostawienie cię przy życiu?!? - W jego oczach zamigotały iskierki szaleństwa, a uśmiech się poszerzył na myśl o skończeniu z jego koszmarem zwanym "Izaya".
- Widzisz, Shizu-chan, nie przyszedłbym tu bez przygotowania. - Informator też się uśmiechnął. - Ten zegarek - wskazał srebrne urządzenie na swoim lewym nadgarstku - bada moje funkcje życiowe i przekazuje tym tam. - Wskazał na ekran na którym nadal widoczni byli ochroniarze i związany Kasuka. - W ręce trzymam telefon który odkąd zacząłeś mnie dusić przekazuje każdy dźwięk na tamtą salę. Jeśli postanowisz mnie zabić, oni strzelą do twojego młodszego braciszka. Jeśli ja nie przeżyję, on też nie. - Podszedł do małego komputera, którym przełączał kamery i zrobił najazd na flegmatyczną twarz nastolatka. - Chciałbyś coś przekazać swojemu bratu, zanim zabijesz i mnie i jego?
- Izaaayaaa... - Warknął Shizuo, czując, że jego limit tolerancji zaraz zostanie przekroczony. - Zgodzę się na twoje warunki, ale puść go, bo inaczej nie ręczę za siebie.
- Nie, nie, Shizu-chan, jeśli go puszczę to mnie zabijesz~. - Oriharze zrobiło się bardzo wesoło, kiedy napięcie emocjonalne blondyna stało się wręcz wyczuwalne w atmosferze. - A ja chcę się pobawić trochę dłużej~! Pomyślmy, czego chcę~??? - Udał, że się zastanawia, ale szybko przerwał, żeby wyłożyć karty na stół. - Chyba już wiem~! - Ucieszył się sztucznie i podszedł, żeby wyszeptać coś na ucho Shizusiowi. Musiał się szybko odsunąć, bo twarz Heiwajimy przybrała niebezpiecznie czerwoną barwę, a żyłka na skroni zadrgała szybko. - Więc Shizu-chan, zgadzasz się? Ty sprawisz mi przyjemność, a ja sprawię ci tę przyjemność, że uwolnię twojego brata... - Gama emocji jaka przesunęła się przez oblicze blondyna była niesamowicie śmiesznym zjawiskiem. Poraz pierwszy Izaya był pewien, co odpowie jego wróg - najpewniej żeby zachował swoje chore pomysły dla siebie i że albo uwolni jego brata, albo zginie bez względu na wszystko, prędzej czy później, zmiażdżony przez niego...
- Dobra.
- Co, Shizu-chan? - Izaya pomyślał, że chyba właśnie miał omamy słuchowe. Shizuś nie mógł być AŻ TAK nieprzewidywalny!!! To niemożliwe, prawda~?
- Powiedziałem, że to zrobię. Oni nas nie widzą, jeśli wyłączysz telefon nie usłyszą, a twój zegarek stanowi dla ciebie zabezpieczenie, że cię nie zabiję, prawda? - Blondyn był tak nienaturalnie spokojny i obojętny, że Orihara przez chwilę wytrzeszczył oczy, zdumiony. Szybko jednak się powstrzymał, poprawił i uśmiechnął kpiąco.
- Mam uwierzyć, że NIC mi nie zrobisz, Shizu-chan~? NIC, czego bym nie chciał???
     Shizuo popatrzył na ekran. Od kilku minut zerkał na niego ukradkowo, odczytując z twarzy Kasuki instrukcje. Nie, jego brat nie mógł się sam uwolnić. Nie, nie czuł się najgorzej, był dobrze traktowany jako zakładnik. Jednak nikt nie miał zamiaru go uwolnić i nie wiadomo, czy Izaya puściłby go wolno, gdyby jego starszy brat nie przystał na warunek, jakkolwiek wkurzający mógłby on być.
     Oczywiście Kasuka nie miał pojęcia, czym ta menda próbowała go wkurzyć. Jednak w obliczu perspektywy utraty brata, Shizuo postanowił wyobrazić sobie, że Izaya to nie Izaya. Było to nadludzko trudne, ale nie niemożliwe dla niego... prawda? Z tym drobnym ciałkiem, jeśli zamknie oczy i jakoś sprawi, by ten nie mówił... Ugh, to było tak odrażająca wizja, że ex-barman niemal poczuł żołądek podchodzący do gardła. Ale jeśli Kasuka mógł się kontrolować, on też może. Będzie spokojny, będzie wyrozumiały, tolerancyjny... Izaya to nie Izaya, a on sam to już nie Shizuo. Zdecydowanie nie jest sobą, skoro ta menda jeszcze żyje. Może mu się udać. Dla Kasuki.
 -Nic, czego byś nie chciał. Spełnię twój warunek. - Odparł spokojnie.
     Brunet od dawna nie czuł się tak zszokowany. Właściwie... Nigdy jeszcze się tak nie czuł! Shizu-chan zawsze był nieprzewidywalny, ale to... To było niemożliwe. Przecież on nie potrafił się kontrolować, a już zwłaszcza nie do tego stopnia. Oriharze było właściwie obojętne czy zrobią coś takiego czy nie, jego wróg mimo wszystko aż tak go nie odrzucał. Jednak sądził, że dla Shizuo jest odrzucający... Więc, dlaczego się zgodził~??? Dla brata? Jest dla niego aż tak ważny~?
- Więc, Shizu-chan~... - Izaya podstawił mu telefon pod nos. - Powiesz coś swojemu bratu, czy możesz się rozłączyć i... przejść do rzeczy~? - Uśmiechnął się lekko złośliwie.
- Nie muszę mu nic mówić. - Mruknął Shizuo i wcisnął czerwoną słuchawkę. Przy okazji dotknął przelotnie dłoni Izayi i po jego kręgosłupie przeszedł dreszcz. Dotarł aż do głowy, wywołując niemiłosierne gorąco. To nie była złość. Czuł już coś takiego, ale... Dlaczego miałby się stresować...? Co prawda jak dotąd robił to tylko z dziewczynami, ale jakieś doświadczenie już miał, więc skąd stres?
- Więc~... - Informator włożył telefon do kieszeni i popatrzył wyzywająco na blondyna. - Zrobisz coś, czy się boisz, Shizu-chan~?
     Shizuś tylko na niego patrzył, za apatią ukrywając narastające gorąco. Było mu niedobrze. Ta menda na pewno będzie się naśmiewać, nie ważne co zrobi... To był głupi krok - zgodzić się na coś takiego. Gdyby to była dziewczyna stresowałby się trochę, ale... Izaya?! To było nierealne! Głupie! Bezsensowne! Kompletnie bezmyślne!!! Już łatwiej byłoby go zabić, tak jak sobie na to zasłużył...
- Shizu-chan... - Informator przysunął się trochę do blondyna. Coś czuł, że jego (jakby nie było) wróg myśli o jego warunkach nie jak o przyjemności, ale jak o czynności łączącej zakochanych ludzi przeciwnej płci. To trochę komplikowało sprawę, dlatego Izaya postanowił, że trzeba trochę pomóc Shizusiowi. - Shizu-chan, czyżbyś się wstydził~? - Uśmiechnął się kpiąco, zbliżając się jeszcze bardziej.
     Podchodził powoli do zesztywniałego Heiwajimy, by na końcu objąć ręką jego szyję, a drugą wsunąć pod jego koszulkę. Zetknął ich usta w pewnym pocałunku, szybko dokładając też język i penetrując nim podniebienie blondyna. Dłonią przesunął po jego torsie, powoli podwijając jego koszulkę coraz wyżej i wyżej, żeby w końcu wbić paznokcie w bok byłego barmana i przeciągnąć nimi przez całą długość torsu aż do biodra. Shizuo syknął, szybko otrząsając się z poprzedniego zażenowania. Czuł ślady pozostawione przez Izayę na jego prawym boku, ale było to na tyle mało wrażliwe miejsce, że zamiast samego bólu poczuł, że to nawet mu się podoba. Orihara za to nie marnował czasu na rozmyślania o swojej przyjemności. Wiedział, że to jeszcze nie pora. Jego ręka znów powędrowała wyżej, tym razem jednak drażniąc skórę na żebrach. Shizu-chan uśmiechnął się lekko z aprobatą, patrząc gdzieś w dal.
     I co, dobrze mi idzie, co, Shizu-chan~? Wszystko zgodnie z planem~! Te wykresy od Shinry to bardzo dobry pomysł~...
     Przerwał pocałunek i zjechał językiem po boku szyi Shizusia. Wargami przywarł teraz do jego obojczyków, na przemian ssąc i przygryzając lekko skórę na nich. Ex-barman zmrużył oczy i mruknął z zadowoleniem. Westchnął głęboko, gdy Izaya drugą ręką, tą którą dotąd obejmował jego szyję, wplótł w jego włosy, szarpiąc nimi lekko. Uwielbiał dotyk na swoich obojczykach, od zawsze były jednym z jego najwrażliwszych miejsc.
     Po chwili brunet wyjął rękę spod koszulki Shizusia i zaczął rozpinać guziki od niej. Gdy skończył, zniżył twarz jeszcze bardziej, odrywając się od obojczyków a przylegając ściśle do jego sutka. Blondyn aż jęknął z zaskoczenia, czując jak coś zaczyna się dziać w jego spodniach. Tego miejsca nie wolno było teraz dotykać, bo straciłby jakąkolwiek kontrolę nad sobą... Jednak Izaya chyba o tym nie wiedział. A dokładniej - wiedział o tym doskonale. Dlatego zaczął spychać Shizusia w stronę ściany, a kiedy ten już posłusznie się cofnął i przywarł do niej plecami, informator rozsunął jego nogi kolanem i z pewną wprawą zaczął rozmasowywać jego pobolewające podniecenie przez materiał spodni. Blondyn nie wytrzymał nawet kilku sekund. Z wrodzoną brutalnością odciągnął od swojego ciała twarz Izayi i wpił się w jego usta. Nie zwracając uwagi na wyczuwalny uśmiech triumfu bruneta, siłą wdarł się do jego ust językiem, gorączkowo badając jego wnętrze. Drugą dłonią, tą którą nie trzymał Orihary za czarne kosmyki, sięgnął na dół, żeby bez zbędnych ceregieli rozpiąć guzik od jego spodni. Tylko że... Coś było nie tak. Po czarnych spodniach Izayi nie pozostało już nawet śladu. Zamiast tego Shizuo natrafił na zwiewny materiał sukienki, który pojawił się znikąd. Próbował sprawdzić, czy postać przed nim to rzeczywiście ta sama wesz co przedtem, jednak poczuł, że guzik od jego własnych spodni został odpięty a pieszczoty przestały być tak monotonne jak gdy jeszcze te spodnie na sobie miał. W momencie w którym zaczęły stawać się bolesne, syknął z bólu i poczuł, jak coś ciepłego spływa po jego wardze.
     Orihara nie marnował wcale czasu, godząc się na bierne poddawanie się przyjemności. Gdy nadarzyła się  okazja zmienił swój strój na niezwykle kobiecą sukienkę, przy następnym momencie nieuwagi ściągnął spodnie z Shizu-chan'a a gdy ten poczuł się już naprawdę zdezorientowany jego pieszczotami, przegryzł jego wargę. Wiedział, że blondyna to zbytnio nie zaboli, a jemu samemu podobało się ranienie go. Jednak ten potwór nie tolerował wcale znęcania się nad nim jak nad jakimś uke. Za tę przyjemność Izaya sam został przygwożdżony do ściany i w szybkim tempie pozbawiony bielizny. Teraz dopiero zdał sobie sprawę, jak mogłoby zaboleć, gdyby Shizuo zapomniał, że ma do czynienia z mężczyzną, który potrzebuje jeszcze odpowiedniego przygotowania. Jednak wątpliwości szybko zniknęły w momencie, kiedy Shizuo oderwał się od jego warg i dość niedelikatnie robiąc malinkę na szyi, podsunął dwa palce do ust. Czarnowłosy z zapałem złapał ustami oba palce i obślinił je dokładnie, namyślając się jak, u licha, Shizu-chan zdołał się tak długo powstrzymywać. Jednak te rozmyślania szybko przerwał ból wywołany przez ciało obce wsuwające się do jego wnętrza. Szybkie dołożenie następnego palca też wcale nie pomogło. Ból wypełnił jego umysł i lekko go zamroczył. Jednak też szybko przeszedł, gdy blondyn natrafił na magiczny punkt, od którego promieniowała nieziemska przyjemność. Izaya poraz pierwszy jęknął z przyjemności, jednocześnie starając się nabić mocniej i przyspieszyć spełnienie. Niestety właśnie w tej chwili palce zniknęły, a zastąpiło je coś większego i powodującego jeszcze większy ból. Nogi bruneta uniosły się w powietrze i oparły na biodrach Shizusia. Izaya sam zaplótł je ciaśniej, dając do siebie lepszy dostęp.
     Shizuo starał się wyrządzać jak najmniej bólu swoim wtargnięciem, ale to wcale nie było proste przy obecnym stopniu podniecenia, jakie odczuwał. Starał się na początku wykonywać płytkie wejścia, ale szybko zmienił zdanie, zanurzając się coraz głębiej i mocniej, jednocześnie wywołując jęki bólu i rozkoszy u swojego partnera. Ustami szybko odszukał drugie usta i wpił się w nie z gorączkowym zaangażowaniem, szukając już jedynie spełnienia. Jego męskość pulsowała nieznośnie, doprowadzając go do obłędu. Był na granicy. W momencie gry mięśnie bruneta zacisnęły się na nim, doprowadzone do stanu ekstazy, on sam nie wytrzymał i rozlał się w jego wnętrzu. Odczekali tak chwilę, a po jej upływie Shizuo wysunął się z jego wnętrza i posadził Izayę na podłodze. Słysząc cichy jęk protestu poprawił się i położył go na boku.
     Dopiero gdy obaj odsapnęli, Heiwajima zdał sobie w pełni sprawę z tego, co właśnie się stało. On-kochał-się-dla-przyjemności-z-tą-parszywą-mendą-społeczną!!!!!!!!! Jego myśli oszalały, zawirowały jak płatki śniegu podczas zamieci i wcale nie chciały opaść. CO on właśnie zrobił?! DLACZEGO??? I PRZEDE WSZYSTKIM, dlaczego podobało mu się to jak jeszcze nigdy?!? Dlaczego Izaya zrobił coś tak głupiego jak dobrowolne narażanie się na śmierć z jego rąk i kazał mu robić coś tak nieznośnie idiotycznego, uprzednio porywając jego brata jako zakładnika?! Jaki to miało mieć cel?! Jaki był jego plan i dlaczego się powiódł?! Dlaczego ON, Shizuo Heiwajima, zgodził się na TO?!?
- Shizu-chan~... - Ciszę przerwał wesoły pomruk postaci na podłodze. - Byłeś świetny. Nie spodziewałem się tego, szczerze mówiąc~! - Uśmiechnął się jakoś dziwnie mniej złośliwie niż zawsze. - Teraz tyłek mnie boli, ale opłacało mi się~... - Zachichotał też mniej złośliwie niż zazwyczaj. To było wręcz podejrzane... - Wiesz, to był idealny prezent urodzinowy. - Sukienka nagle zniknęła, a w jej miejsce pojawiły się już zapięte spodnie i czarna bluza, jednak bez charakterystycznego białego futerka. Izaya podniósł się z ziemi, z wesołym uśmiechem przypatrując się siedzącemu blondynowi. - I pomyśleć, że zrobiłeś to niemal dobrowolnie~! - Zachichotał, wskazując zegarek na nadgarstku. - To całkiem zwyczajny zegarek. Gdybyś postanowił mnie jednak zabić, tych urodzin nie przeżyłbym tylko ja, twojemu bratu nic by się nie stało. - Zanim do Shizuo dotarł sens tych słów, Orihara już stał przy oknie. - Do zobaczenia, Shizu-chan~! Mam nadzieję, że nie zdążyłeś się we mnie zakochać~! - Zawołał na cały głos i wyskoczył przez okno. Z ulicy dopowiedział jedynie: - A brata oddam ci dopiero jutro, dobrze~? - I już go nie było.
     Shizuo mimo usilnych starań nie zdołał odnaleźć informatora i rozładować na nim swojej furii. Musiał się zadowolić rozwaleniem budynku przeznaczonego do rozbiórki. Brata jednak odzyskał jeszcze tego samego dnia, całego i zdrowego, a co najważniejsze nieświadomego wydarzeń jakie miały miejsce, by go uwolnić. Nie wiadomo było jednak, czy i kiedy Izaya pojawi się w Ikebukuro. Shizuo miał nadzieję, że tak naprawdę więcej go nie zobaczy, a nawet jeśli, to będzie to ostatni raz, w którym w końcu go dorwie.

6 komentarzy:

  1. nie przejmuj się pobiegam za Ciebie;) nie masz się czego bać było nieziemsko:D! no i najważniejsze Izayi się prezent podobał;D chociaż Shizuo też był wyraźnie bardzo zadowolony;9
    ubranie od Celty było genialne:) sukienka = łatwiejszy dostęp, a konspiracja to drugie imię naszej kochanej mendy;) świetnie wykorzystał swoje prezenty;D
    ok, lecę jeszcze przeczytać "Poskromić bestię", bo w środę niestety mi się nie udało:( ale nadrobię to teraz:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay, komuś się spodobało~! :3 Ze szczęścia skakałam ładnych kilka minut. X3 Dziękuję za ten komentarz~! Nastawiłam się na to, że nie będzie ani jednego, a tu taka miła niespodzianka~... I jeszcze pochwały~! X3 Mój wen już miał wydawać ostatnie tchnienie i zamilknąć na miesiąc, ale teraz stanął na nogi i już mi podpowiada nowe pomysły~!!! ;3
    I cieszę się jeszcze, że nie przeszkadzał ci ten opis, bo jednak... Zaczęłam z grubej rury, a to pierwszy raz jak coś takiego opublikowałam~... Jednak skoro ci się podobało to już się nie boję~. :3
    To teraz jeszcze zerknę na "Poskromić bestię"~... Chyba ze szczęścia urosną mi skrzydełka~. X3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super one shot. Uwielbiam to jak piszesz! <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się <3 hha
    co ty ze mną zrobiłaś . przespałem sie z Moim WROGIEM NR.1
    LUBIĘ CIĘ ZA TO hahah - ( za ten rozdział )

    OdpowiedzUsuń
  5. Bedac po raz pierwszy na twoim blogu sadze, ze nie bylo tak zle jak to pisalas na poczatku. Wnioskujac po tym oneshocie (styl pisania itp) sadze, ze reszta opowiadan i innych beda rowniez dobre jak ten oneshot.To ubranie od Celty bylo dobrym pomyslem. Coz wyczuwam dluga i nieprzespana noc przede mna. Zycze weny na przyszlosc :3




    ~Shiro-chan~

    OdpowiedzUsuń
  6. Izayasz taki przebiegły. :3 Tyle się starać tylko po to, żeby się z nim przespał?? o.o DZIWNE~!! Ale nikt nie powiedział, że Izaya nie jest dziwny. :/ W końcu za to go kocham :3
    W życiu bym nie pomyślała, że wpadnie na...tak dziwny plan, co do Shizu-chan'a i swoich urodzin. o.o Można się było spodziewać, ze coś odwali. ^.^
    No, ale...bo się produkuję niepotrzebnie, Arigatou za umilenie mi tego...smutnego dnia, gdyż w środę trzeba iść do szkoły. ;-; Niestety.
    Pozdrawiam i takie tam.

    OdpowiedzUsuń