Ohayo~! Wiem że mnie jeszcze nie znacie, jestem tutaj właściwie nowa... Kiasarin była trak miła, by mnie przygarnąć. ;3 Od teraz mam zamiar ciężko pracować (czyli pisać jak najwięcej X3) by zasłużyć sobie na bycie współautorką. :3 Troszkę więcej o mnie możecie przeczytać w zakładce "o nas", powinna być gdzieś tam na górze... ^
Na powitanie mam dla was pierwszy rozdział swojego najnowszego opka~! Jest to tematyka dużo rzadsza niż Shizaya, a mianowicie Izuo, (zamiana ról, Shizuo z seme staje się uke) chociaż i tak jeszcze nie wiem, jak mi to wyjdzie. X3 Mam słomiany zapał, ale nie martwcie się, nie zostawię tego, już postanowione. ;3
A więc po przydługim wstępie, z którego mam nadzieję ktoś coś zrozumiał, Inu-chan przedstawia~...
"Poskromić bestię"~!
Enjoy~!
Izaya:
- Noo, Shizu-chan~! Zmęczyłeś się??? – Izaya specjalnie
przystanął na skraju dachu, szczerząc zęby w szyderczym uśmiechu. – Potworek ma
zamiar skonać z bólu? – W jego oku zabłysnęła szaleńcza iskra, kiedy silniejszy
podmuch niemal przechylił go za krawędź budynku. – No, Shizu-chan, zrób mi tę
przyjemność i umrzyj! – Zaśmiał się, kiedy Shizuo podbiegł i próbując zepchnąć
go z wysokości, nie natrafiając na ciało bruneta, który się odsunął, sam
stracił równowagę i runął w dół, na ulicę. – Leć Shizu-chan~! Rozwiń skrzydła i
leć!!! – Izaya wybuchnął niepohamowanym śmiechem, ignorując całkowicie nagły
ból w klatce piersiowej.
Informator
zbliżył się do skraju dachu dwupiętrowego budynku i wyjrzał za krawędź,
szukając wzrokiem ciała swojego rywala. Nie było trudno go znaleźć. Leżał
samotnie, z ręką i nogą wygiętymi pod nienaturalnym kątem, otoczony tłumem
wystraszonych ludzi, niezdolnych nawet do tego, by sprawdzić, czy żyje. Izaya
prychnął cicho, widząc tak przewidywalne zachowanie. Wcale nie chciał tracić
swojej zabawki, a skoro nikt nie kwapił się, żeby zadzwonić po jakąś pomoc... Sam
chwycił za telefon i wybrał numer jedynej osoby, na jaką mógł liczyć w tak
trudnej sytuacji.
- Shinra? – Mruknął wesoło, mimo nieustającego, nieznośnego
bólu. – Przyjedź szybko... Dzielnica Shinjuku, ten niski domek pani Hamasaki. No
tej, u której ostatnio miałeś zgłoszenie o postrzale w kolano tego Mizushimy.
Wiesz, o co chodzi~? To dobrze! – Nagle informator zauważył chłopca, który
przebiegł koło nieruchomego ciała w dole, przy okazji nadeptując na jego rękę.
Jakimś cudem ścisnęło mu się gardło na ten widok. – Shinra... – Szepnął, czując
jednocześnie strach i złość, której nie czuł od tak dawna. – Pospiesz się, błagam.
– Rozłączył się i bez namysłu skoczył w dół, jednak panując nad skokiem i
jedynie dzięki temu nie kończąc jak Shizuo.
Tłum rozbiegł się
jeszcze szybciej niż się zebrał, bo już po parunastu sekundach. Dzieciak, który
nadepnął na blondyna, wrócił do domu przerażony i prawdopodobnie z traumą do
końca życia. A sam Orihara, nie próbując nawet przewracać go w żaden sposób,
zbadał puls swojego dotychczasowego wroga i z ulgą oraz ogromną radością
stwierdził, że choć ledwo wyczuwalny, puls Shizu-chan’a wciąż tam jest.
- Shizu-chan... Shizu-chan, wiem, że udajesz. No, już,
podnieś się... Nee, to nie jest śmieszne~! Shizu-chan, nie licz na to, że
zbliżę się jeszcze raz, żebyś mógł mnie zgnieść jak jakiś podrzędny znak
drogowy... Shizu-chan...? Oy, to wcale nie jest śmieszne! Shizu-chan,
wstawaj... – Brązowookim wstrząsnęła nagła myśl, że może blondyn rzeczywiście
jest nieprzytomny. Pochylił się i odgarnął włosy z jego otartej do krwi twarzy,
przypatrując mu się z jakąś dziwną mieszaniną smutku i niezrozumiałej rozpaczy.
– Shizu-chan~... To nie może być nic poważnego, prawda? Przecież jesteś
potworem... Przecież ty zawsze wychodzisz cało z takich upadków... Shizu-chan, wylatywałeś
z okien piętrowców, a ma cię zabić jakiś dwupiętrowy domek należący do
zasuszonej staruszki?! Nie baw się tak, przecież wiesz, że to moja działka...
Shizu-chan, obudź się...
W tej chwili
usłyszał pisk kół i głos Shinry.
- Izaya! Co ty do jasnej wyprawiasz?!
Shinra:
Po usłyszeniu
zdenerwowanego tonu Izayi Shinra spodziewał się tylko jednego – absolutnie
tragicznego wypadku, z minimalną szansą na przeżycie osoby poszkodowanej.
Spodziewał się jednej z bardzo niewielu osób, na których tak naprawdę zależało
Izayi. I wcale nie zdziwił się, że mimo całej jego niezniszczalności, to
właśnie blondyn leżał teraz w niewiadomym stanie, rozpłaszczony na chodniku.
Oczywiście, że Heiwajima był w ponadprzeciętnym stopniu odporny na wszelkie
ataki fizyczne. Jednak był tylko człowiekiem, a nie potworem, za jakiego uważał
go Orihara. Lekarz nie był zresztą jeszcze tak do końca pewien, czy informator naprawdę
uważa Shizuo za zaprzeczenie wszelkich ludzkich cech. Przynajmniej dotychczas
tego nie rozgryzł. Ale od teraz to najwidoczniej nie miało sensu. Wszystko
straciło sens. Izaya wyglądał na zagubionego, jakby nie wiedział, co ma zrobić.
I do tego wezwał go, żeby uratować życie Shizuo. Czy to możliwe, że to nie on
doprowadził go do takiego stanu? Nie wiadomo, wciąż nie widać twarzy –
odpowiedział sam sobie, z piskiem parkując samochód na chodniku.
- Izaya! Co ty do jasnej wyprawiasz?! – Doktor podbiegł pędem
do ofiary wypadku, niemal wywracając się po drodze. Klęknął, nawet nie zadając
sobie trudu, żeby nie zabolał go upadek. – Weź się w garść! Nie potrzebuję
tutaj beksy!
Czołowy
manipulator całego Tokio zdał sobie właśnie sprawę, że jego smutek widać
całkiem wyraźnie dla postronnych obserwatorów. W duchu przeklął swoje nagle
odkryte ludzkie odruchy i przybrał swój jak zwykle opanowany i pełen rezerwy
wyraz twarzy.
- Co mu jest? Jak mogę pomóc? – Zadał metodyczne pytania,
starając się na coś przydać.
- Właśnie staram się to stwierdzić. Czekaj. – Okularnik
przybrał tak profesjonalną i inteligentną minę, że nawet dziecko domyśliłoby
się w tej chwili, iż nie należy przeszkadzać.
Shinra szybkimi,
delikatnymi ruchami, uważnie sprawdził stan swojego pacjenta. W duchu pomodlił
się do Boga, jeśli takowy istniał, dziękując mu za nieludzką wytrzymałość
ofiary. Gdyby nie to, Shizuo nie tylko by nie żył, ale wręcz zostałaby z niego
krwawa plama i strzępy mięsa z pogruchotanymi kośćmi. To że przeżył, było jednym
z niezrozumiałych cudów tego świata, za które zdecydowanie należało
podziękować.
- Puls obecny, oddycha, ale ledwo. Uszkodzenia wewnętrzne –
pęknięte w paru miejscach żebra, złamana noga i ręka. Obrażenia zewnętrzne
niewielkie, ale istotne. Twarzą i resztą zajmiemy się później. – Doktor nie
wspomniał o tym, że „reszta” była robotą Izayi, nie miał na to czasu. Jednak brunet
domyślił się tego sam, i poczuł coś jakby kostki lodu wpadły mu do żołądka,
rozprzestrzeniając swój chłód po całym jego ciele, a w szczególności
kręgosłupie.
Zanim się
zorientował, zbladł i zaczął drżeć. Wyglądał, jakby za chwilę miał zostać
następnym problemem lekarza. A wszystko przez to, że dopuścił do siebie myśl,
iż jego najlepsza zabawka mogłaby zginąć i to z jego winy.
- Izaya! – Otrzeźwił go ostry głos okularnika. – Weź głęboki
wdech i się uspokój. Musisz wziąć się w garść, rozumiesz? – Głos mu złagodniał,
ale po jego zmarszczonych brwiach, lekko przygryzionej wardze i nieustannie
przesuwających się palcach można było poznać, że on też bardzo przejął się
sytuacją. Informator zaśmiał się w duchu z tego, że mimo paniki, jaka go
ogarnęła, wciąż zwracał uwagę na takie drobnostki jak ułożenie kącików ust.
- Oczywiście, że rozumiem. – Mruknął wyniośle i cicho
wciągnął do płuc tyle powietrza ile się dało, po czym wypuścił je powoli. W tym
czasie doktor zmienił wyraz twarzy tylko odrobinę, jakby podjął już jakieś
postanowienie. – Co dalej?
- Celty zaraz przyjedzie. Do tego czasu jesteś mi potrzebny.
– Shinra popatrzył na niego przenikliwie, jakby oceniając, czy nada się do tego
zadania. Najwidoczniej test przebiegł pomyślnie, bo kontynuował, wyrzucając z
siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. – Wygląda mi to na wylew
podskórny, całkiem sporych rozmiarów, o, tutaj na brzuchu. – Odsłonił lekko
koszulkę Shizuo i pokazał powiększającego się fioletowo-rubinowego siniaka, a
raczej sporych rozmiarów plamę. – Możliwe, że jakiś organ wewnętrzny został
nadszarpnięty albo przebity. Nie mogę ocenić stanu jego organów wewnętrznych
tak na oko. Musimy dotrzeć do mojego domu. Kręgosłup jest na szczęście cały,
możemy go przenieść, tylko trzeba uważać na żebra. W samochodzie jest nosze,
zaraz przyniosę, nie ruszaj go! – Pobiegł pędem, wyciągnął z długiego bagażnika
furgonetki nosze na kółkach, całkiem profesjonalny sprzęt. Postawił je koło
blondyna i przewrócił poszkodowanego tak, by można go było bezpiecznie
przenieść. Złapał za ramiona, wskazując informatorowi nogi. – Na trzy. 1, 2, 3!
Podnieśli
nieprzytomnego mężczyznę i położyli na białym materiale. Izaya sam zdziwił się,
ile siły dodała mu rozpacz. Nigdy nie był dobry w podnoszeniu ciężarów. On był
od biegania i uników. Widać te ludzkie, dotąd bezużyteczne drobnostki, jednak
mogły się na coś przydać.
Shinra przypiął
bezwładne ciało jakimiś pasami i zaczął ciągnąć je w stronę auta. Izaya pomógł
mu dopchnąć je do środka i wpakował się tuż obok, przyznając, że nie umie
prowadzić. Shinra zasiadł za kierownicą. Celty minęła ich, ścigana przez
drogówkę.
- Nasz Dullahan ściągnął na siebie służby porządkowe. Jedź,
jakbyś nie miał hamulców! – W głosie Izayi rozbrzmiewało zdecydowanie.
- Wolałbym nikogo nie przejechać. – Zauważył Shinra, ale i
tak ruszył tak szybko, że droga i drzewa niemal zlały się w jedność. –
Umiejętność nabyta dzięki Celty. – Wyjaśnił.
A teraz, na zakończenie, mam do was 2 pytania~! :3
1. Jak tolerujecie opisy... mmm, intymnych sytuacji~??? Nie wiem, na ile mogę sobie pozwalać~... ;3
2. Czy macie jakieś specjalne życzenia odnośnie notki na urodziny Izayi~??? Mam kilka pomysłów ale wszystkie są niedokładne, dlatego proszę o propozycje~! Jeśli każdy z was rzuci chociaż jednym czasownikiem (lub więcej niż 1, tak też można ;3), postaram się sklecić z tego jakiegoś ciekawego one-shot'a. X3
Dziękuję za uwagę i liczę na was~! :3
następny rozdział >>
2. Czy macie jakieś specjalne życzenia odnośnie notki na urodziny Izayi~??? Mam kilka pomysłów ale wszystkie są niedokładne, dlatego proszę o propozycje~! Jeśli każdy z was rzuci chociaż jednym czasownikiem (lub więcej niż 1, tak też można ;3), postaram się sklecić z tego jakiegoś ciekawego one-shot'a. X3
Dziękuję za uwagę i liczę na was~! :3
następny rozdział >>
Uuuuu, jeśli o sytuacje intymne nie musisz się hamować;P inwencja autora przede wszystkim;) poza tym już mnie ciekawi jak to się dalej potoczy, cholera, że ja nie umiem tak pisać:P cóż, za to w czytaniu nie mam sobie równych;P Jeśli chodzi o tematykę to super, że zdecydowałaś się na Izuo, bo nie zdarza się to często:) tym bardziej jestem podekscytowana:D tak więc czekam na kolejny rozdział (nie)cierpliwie;)
OdpowiedzUsuńZero hamulców~? Jesteś pewna~??? X3 Jak nie przystopuję mogą wyjść ze mnie dziwne rzeczy~. ;3 Hahaha, no a już tak poważnie~... ;3 Wedle życzenia, jak już przyjdzie do takiej sceny, będę się bardzo starać. :3
OdpowiedzUsuńSwoim pisaniem się nie martw, mnie szkolenie się zajęło 3 lata, a jest tyle wspaniałych autorów przy których powinnam się zapaść pod ziemię, że aż mi czasem wstyd. ;3 Jestem pewna że fajnie piszesz, bo każdy fajnie pisze z pomocą wena i z odrobiną wprawy. :3 I chyba kluczem do tego wszystkiego jest czytanie, bo bez czytania innych nie moglibyśmy sobie wyobrazić większości naszych pomysłów~...
Oj, wybacz, rozczuliłam się~. ;3 To mi się zdarza stanowczo za często. X3 Po prostu cieszę się że ktoś poparł Izuo, zazwyczaj większość jest anty... A wybrałam to właśnie dlatego, że mało tego krąży po necie. :3 Dziękuję za twoje wspaniałe komentarze, dzięki nim postaram się dodać rozdział jak najszybciej~! ;3 (I wybacz że się tak trochę bezsensownie rozpisałam, ja już tak mam jak jestem szczęśliwa. X3)
W polskim fandomie Izuo to rzadkość. Dobrze, że się zdecydowałaś na ten paring, w końcu jakaś odmiana. ^^
OdpowiedzUsuńNiestety ja nie przepadam za Izuo więc wybacz mi, ale nie wiem czy skuszę się na następną część.
Tak, pomyślałam że skoro jest tego tak mało, to może ktoś się ucieszy jak pojawi się nowe Izuo~...
OdpowiedzUsuńJednak skoro za tym nie przepadasz, to nikogo nie zmuszam do czytania. ;3 Może wynagrodzę ci to przynajmniej od czasu do czasu one-shotami, bo tam akurat będzie się pojawiać Shizaya. No i jest zawsze Kiasarin-chan, ona pisze świetną Shizayę~! ;3
Cóż...najpierw się przywitam. ^^ Tak, wiec Ohayo~!! Już na starcie chce powiedzieć, że zaproszenie na mojego bloga, było również dla ciebie, żebyś nie poczuła się zignorowana, przeze mnie, broń Boże!! No, to niestety zaspamię, ale http://moje-opowiadania-yaoi-i-nie-tylko.blogspot.com/ oto jest link do NASZEGO bloga. ;-; Wiem, że może się nie spodobać...trudno...proszę tylko o wyrażanie swojego zdania. :) I czytanie jeśli się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńCo dalej...uu...tak dawno miałam się zabrać za czytanie i ciągle odkładałam. ;-; *wzdycha i chowa się za swoją palmo-fikuso-choinką* To pierwsze opowiadanie Izuo z jakim, kiedykolwiek miałam do czynienia. Z połowę przeczytałam już wcześniej, ale jak wspomniałam, naszła mnie ochota na przeczytanie tego jeszcze raz. :) Od razu też powiem, że bardzo podoba mi się twój styl pisania. Zresztą, was obu style pisania bardzo mi się podobają. =^.^= (Ale się podlizujesz Izu, ale się podlizujesz ;-;)
Hahah~!! Jak Shinra wspomniał o Celty, przypomniał mi się gif, na którym Shizu-chan gwałci motor Celty. xp padłam.
No, to chyba będzie tyle. ;-; Pozdrawiam, weny i takie tam.