Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

wtorek, 13 maja 2014

Shitsuo x Sakuraya "Czas jest tylko iluzją" Rozdział 2

Hej wam~! Dziś ponownie Shitsuo i Sakuraya.... dziękuję Fluffery, bo to chyba dzięki niej tak mnie wzięło i wczoraj skończyłam~!
Nie wiem czy się cieszycie czy nie, ale opowiadanie zapowiada się dłuższe niż te 3 rudziały (które na początku miały być jednym X.x)
Um... oficjalnie chciałabym powiadomić także, że notki będą się ukazywać nieco rzadziej.... tak znowu... ale nie robimy kompletnej przerwy! To chyba najważniejsze... Po prostu koniec roku szkolnego i takie tam ....
A i nie wiem czy się ucieszycie będzie trochę więcej dj'ów, bo ja mam troszkę czasu i Inu już kilka przetłumaczyła więc.... pewnie to one będą~!
A teraz koniec gadania zapraszam na Rozdział 2 ^^





     Sakuraya odetchnął głęboko, gdy tylko drzwi się zamknęły. To go musiało uspokoić. Raz... Drugi... Trzeci. W końcu to dziwne przyspieszone bicie serca zaczęło zwalniać. Jeszcze dwa razy. Już był spokojniejszy, choć nadal nie spokojny. Przejechał ręką po swoim podbródku... jego skóra... Było ją czuć zupełnie inaczej niż ten dziwny dotyk blondyna. Co to było? Jakiś materiał?
-Właśnie~... - rozpromienił się brunet. To tylko materiał, wcale nie ręka demona. Czyli był tu bezpieczny... Prawie bezpieczny, "panicz" pozostawał zagadką. Sakuraya mógł być jedynie pewny, że ze strony blondyna nic mu nie grozi. A przynajmniej chciał mieć taką nadzieję.
- Dobrze szaszagu... - Zaczął niepewnie ustawiając widelec w pozycji obronnej i dźgać warzywo. Nie było tak miękkie jak ryba, ale po kilku próbach było już bezpiecznie nadziane na widelec bruneta. Sakuraya uważnie obejrzał to ze wszystkich stron. - A może tego się nie je... - mruknął do siebie. Po minucie bezmyślnego wpatrywania się w widelec postanowił jednak zaryzykować. Odetchnął głęboko raz jeszcze i z impetem ugryzł kawałek.
- Jednak się je~... - uśmiechnął się do siebie, ze zdziwieniem odnotowując sobie w pamięci fakt, że te zielone warzywa są całkiem smaczne. - Ciekawe czy mógłbym je przenieść do siebie... - zastanawiał się na głos, ze smakiem zjadając kolejny kęs. - Shikamaru by pewnie posmakowały~!
     Poza dziwną potrawą, którą karmił go Shitsuo, Sakuraya postanowił też spróbować herbaty i dziwnej, kremowej trzęsącej się potrawy. Była naprawdę zabawna.
     Sakuraya wywnioskował, że powinien ją zjeść łódeczką na kijku, jak nazwał sobie ostatni sztuciec. Owa galaretowata potrawa smakowała niezwykle słodko. Sakuraya nie mógł rozpoznać tego smaku, nie znał go... ale było to dla niego stanowczo za słodkie. Mimo to zabawnie było uderzać delikatnie w potrawę sztućcem, gdy ta drgała od najmniejszego ruchu. Duszek obiecał sobie, że gdy Shitsuo po niego przyjdzie zapyta się go co to za potrawa i z czego się ją robi. Mógłby ją przecież pokazać nowo poznanym motylkom, a może kuzyn Tsugaru zechciałby go odwiedzić~!
     Mimo wszystko deser był o wiele za słodki. Sakuraya wciąż czuł to na języku. Postanowił więc zrównoważyć ten smak goryczką senchy. Na stole znalazł napój wyglądający do niej podobnie... Był tylko bardziej... brązowy lub żółty.
- Może to jakaś ich specjalna odmiana? - wzruszył ramionami, podnosząc kolejne dziwne naczynie. Herbata była nalana do okrągłej miski... tylko, że o wiele mniejszych rozmiarów niż miska z jakimiś... chyba to były owoce... stojąca na stole. Była mniejsza i miała taki ozdobny bolec po boku... Sakurayi przywodził on na myśl... ucho. - Może oni gdzieś to wieszają? - zastanowił się, ostrożnie oglądając błyszczące, pozłacane uszko jak i również resztę naczynia. Miało jakieś delikatne wzory... - Chińska porcelana? - zastanowił się. Pamiętał, że w jego wiosce, gdy jeszcze tętniła życiem, czasem bywali kupcy z Chin. Wszyscy mieszkańcy wówczas zbierali się na placu i oglądali ręcznie malowane... - Filiżanki~! - rozpromienił się brunet, przypominając sobie nazwę dziwnego naczynia. Nie miał już wątpliwości, to musiała być jakaś filiżanka.
Będąc już pewnym, że wie co trzyma w dłoniach, a także jak należy trzymać to prawidłowo, szybko zmienił ustawienie rąk i podnosząc filiżankę upił mały łyczek.
     Zdziwił się porządnie, czując inny smak. To nie była zielona herbata... Ta była cierpka, zielona zawsze miała nutkę goryczy i o wiele inny, choć równie wyrazisty smak. Jego herbata uspokajała i koiła, ta działała na zmysł bardziej... pobudzająco?
     Spojrzał jeszcze raz do kubeczka. Ciecz w nim pływająca była innego koloru, inaczej smakowała, podawano ją inaczej niż zieloną herbatę... Może się pomylił i to było coś innego?
     Ostrożnie odstawił filiżankę na stolik. Oparł się o niego łokciami, by chwilę później złożyć na stole ręce i oprzeć na nich brodę. Westchnął cicho, przyglądając się naczyniu przed nim.
     Nie chciał pić, jeśli nie wiedział co to jest, musiał więc czekać na blondyna.
- Właśnie~... Długo cię nie ma Shitsuo-san. - zauważył smutno. - Nudno tu bez ciebie...
     Coś zastukało. Sakuraya poderwał się z miejsca i rozejrzał. Zlokalizował małą, czarną istotkę stojącą na zewnętrznym parapecie okna.
- Neko~neko! - Uśmiechnął się szczęśliwy, podchodząc do okna. Popukał chwilę w szybę, zwracając na siebie uwagę kotka. Zachichotał, widząc zdziwioną minkę futrzaka. I uśmiechnął się, starając otworzyć okno. Szybko wymyślił, jak to zrobić.
- Witaj malutki~... - Uśmiechnął się, biorąc zwierzaka na ręce. - Mieszkasz tutaj może? - Odstawił kota na jedno z krzeseł, a sam usiadł na drugim.
- Miał~...
- Hm... Rozumiem, czyli przyszedłeś w odwiedziny~! - Uśmiechnął się. - To tak, jak ja~! Wiesz kotku, ta świątynia jest naprawdę dziwna, ale Shitsuo-san jest bardzo miły, na pewno cię polubi. - zapewniał maluszka, głaszcząc go po głowie. - Musimy tylko uważać na "panicza". "Panicz" jest straszny, wiesz? Krzyczy i ciągle coś chce od Shitsuo. Najlepiej by było, gdybyśmy go nie spotkali, ne~? - Puścił kotu oczko.
     Kotek pokiwał główką ze zrozumieniem i wpatrzył się swoimi wielkimi, zielonymi oczami prosto na Sakurayę.
- Ach no tak, nie przedstawiłem ci się~! Nazywam się Sakuraya, miło mi cię poznać. - Brunet skłonił się delikatnie i spojrzał na kota. Zwierzak również pokiwał mu głową
- Rozumiem... - zamyślił się brunet. - Skoro nie masz jeszcze imienia pozwól, abym ci je nadał~! - Gdy kot to zaakceptował, jakkolwiek irracjonalnie to brzmiało, Sakuraya zamyślił się, szukając czegoś odpowiedniego. - Nie nazwę cię przecież ani nekomaru, ani nyanmaru... Co powiesz na Kuromaru~? To troszkę mroczne nie uważasz?
     Jednak kot nie miał chyba nic przeciwko gdyż zamruczał z aprobatą, przeskakując na kolana Sakurayi. Puknął rękę bruneta i ułożył się wygodnie na jego kolanach.
- Rozumiem, że to jakaś pora na pieszczoty? - upewnił się, zaczynając głaskać swojego nowego przyjaciela po główce i grzbiecie.
- Jak rozumiem japońskie prawo zachowania odstępu od nowo poznanych osób nie obejmuje zwierząt?
- Hę? - Zdziwiony Sakuraia spojrzał w stronę drzwi. Shitsuo stał opary o framugę i uśmiechał się dość sarkastycznie. Brunet więc tylko się naburmuszył, ale odpowiedział. - Oczywiście, że nie? To ja dbam o to żebyście mieli zapewnioną pomyślność, a tak mi się odwdzięczasz?
- Słucham? Z całym szacunkiem, jednak nigdy nie słyszałem aby niezachowywanie przepisowego odstępu od kota decydowało o pomyślności czyjegoś domostwa. Pomyślność zależy jedynie od ludzkiej mądrości w rozporządzaniu dobrami domu.
- A co z przebłaganiem bóstw?
- Nie zamierza mi chyba panicz wmówić, że ten kot to bóstwo... Choć muszę przyznać jest nader uroczy. - Kamerdyner odepchnął się od drzwi i wolnym, statecznym krokiem ruszył w stronę bruneta. Przyklęknął na jedno kolano, zaczynając oglądać kota ze wszystkich stron. - Mogę go pogłaskać?
- Oczywiście~... Z tego co się zorientowałem bardzo lubi drapanie za uchem.
- Jakież to typowe.
- Wcale że nie~! Każda osoba jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Shitsuo-san, nie mów, że ktoś jest typowy, to niegrzeczne. - Upomniał go brunet. - Może i Kuromaru wygląda niepozornie, ale w Japonii koty uważamy za zwierzęta magiczne~!
- Tak? - zamruczał kamerdyner, wciąż głaskając kota. - Opowiedz mi o tym, Sakuraya-chan...
- Nie mów "Sakuraya-chan", to niegrzeczne. - upomniał go ponownie. - A jeśli chodzi o koty to wyróżniamy kilka rodzajów. Jeśli na przykład zrobiłeś za życia kotu krzywdę lub go zabiłeś może nawiedzić cię okrutny koci demon i cię pożreć!
- Chyba nie wierzysz w te bajki dla dzieci, co Sakuraya-chan?
- To żadne bajki! Jeśli będziesz dobrze traktował kota przyniesie on ci szczęście i będzie bronił od demonów...
- A to zabawne... - wtrącił lokaj. - Jeśli będę dobry będzie mnie bronił od demonów, jeśli zły sam stanie się demonem. Cóż za przewrotna istota. - zauważył.
- W pewnym sensie masz rację Shitsuo-san, ale obawiam się, że bardzo spłyciłeś mój wywód. Wiesz, że wierzymy, że zamiary kota można poznać po jego umaszczeniu? - zagadnął.
- Tak? A w jaki sposób?
- Otwórz uważamy, że trzykolorowe "mike neko" są szczególnie szczodre jeśli chodzi o zapewnianie szczęścia. Być może widziałeś, Shitsuo-san, gdy byłeś w miasteczku przy jakiejś restauracji posążek trzykolorowego kotka? To znak gościnności. Nazywamy je "szczodrymi kotkami".
- Rozumiem, ale nasz mały przyjaciel jest czarny tak więc nie zapewnia szczęścia?
- Nie, nie, jeśli będziesz dobry dla kota przyniesie ci pomyślność, niezależnie od umaszczenia. Mike neko są po prostu szczególnie cenione pod tym względem. Czarne koty ponoć wyczuwają zmiany pogody, więc są szczególnie pożądane przez marynarzy liczących na doby połów.
      Shitsuo zaśmiał się, słysząc ostatnią uwagę.
- To nie zmiany pogody wyczuwają tylko zapach ryb, ot cała tajemnica.
- Być może jest w tym trochę racji... - przyznał brunet, maskując pod maską chłodnej rezerwy swoje sprzeczne zdanie w tej kwestii. - Powinieneś się jednak wystrzegać kotów rudych. Są one uważane za szczególnie mściwe i łatwo je rozzłościć. Jednak myślę, że Kuromaru nie będzie sprawiał wam problemów.
- Rozumiem, dziękuję za wyjaśnienie mi tej kwestii. - Blondyn skłonił się lekko w podziękowaniu. - Przekaże tę opinię mojemu panu, który zdecyduje co stanie się z tym uroczym futrzakiem.
- Dobrze~... Niech "Panicz" dobrze to przemyśli, ciężko jest przebłagać rozzłoszczonego kota.
- Nie omieszkam mu o tym wspomnieć. - wymruczał, kłaniając się w pas.
- Dobrze~... Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie Shitsuo-san. - zaczął brunet, odwracając się w stronę stołu. Podniósł delikatnie oburącz filiżankę i podał ją blondynowi. - Co to jest?
- Filiżanka, jak panicz widzi. - Lokaj zmierzył naczynie niepewnym wzrokiem. Przecież widywał filiżanki pochodzące z krajów wschodu, a skoro dotarły one do ich rodzimej Anglii to jak mogły być nieznane w Japonii? Przecież to było bez porównania bliżej.
- To wiem. - sprostował szybko Sakuraya. - Chodzi mi o zawartość~... Wydaje mi się, że jest to rodzaj herbaty, jednak nigdy takiej nie piłem... - przyznał się, spuszczając delikatnie wzrok. Nie lubił przyznawać się, że czegoś nie wie. Jego kuzyn Tsugaru sądził, że pod tym względem brunet jest bardzo dziecinny, jednak Sakuraya nie przyjmował do wiadomości jego uwag.
- Herbata?
- Właśnie~... Mylę się? - Spojrzał zdziwiony na blondyna. Przecież... było bardzo podobne do herbaty.
- Ależ nie, skąd. - zaprzeczył szybko lokaj. - Jest to herbata, ale skoro pani... Sakuraya-chan już to wie, to dlaczego się o to pyta?
- ... - Orihara nadął policzki, spoglądając w bok. Shitsuo miał go przecież nie nazywać "-chan", to było zbyt poufałe. Mimo to ciekawość wzięła górę i spojrzał znów na blondyna. - Więc? Dowiem się cóż to za rodzaj herbaty? - zapytał w końcu.
     Shitsuo uśmiechnął się wesoło, patrząc na obrażoną minkę blondyna. Tak bardzo mu w tej chwili przypominał panicza Hibiyę w młodości. Mogliby być bliźniakami... Choć znacznie różnili się charakterem. Zdziwiony spojrzał na bruneta, gdy ten wyraził chęć dalszej rozmowy. Hibiya-sama czekałby na przeprosiny... albo jeśli nie otrzymałby ich przez długi, wedle jego widzimisię, czas, mógłby zacząć na niego krzyczeć.
- Ach... rozumiem. - Uśmiechnął się ciepło do bruneta, oddając mu filiżankę. - Jest to klasyczny Earl Grey, bardzo znana i popularna herbata, ceniona ze względu na jej bogate walory smakowe i aromatyczne.
- Rozumiem. W takim razie Shitsuo-san, musi być u was bardzo popularna~... - Uśmiechnął się wesoło, upijając mały łyczek.
- Oczywiście... Zdobyła sobie całkiem szerokie grono sympatyków wśród szlachty europejskiej. - Zgodził się z brunetem. - Czy panicz miałby ochotę poznać jeszcze jedną z naszych form rozrywki?
- Shitsuo-san... Po ci się mnie pytasz? Zapytaj "Panicza" skoro to "Panicz" mógłby mieć ochotę... - mruknął, popijając herbatę. Naprawdę była całkiem smaczna. A na pewno inna od tej, którą kiedykolwiek pił. - Ja się go boję... - przyznał niechętnie, przypadkiem przy tym siorbiąc.
- Ależ nie, nie. - Lokaj pokręcił głową z rozbawieniem. - Proszę mi wybaczyć, źle sformułowałem pytanie... Zatem czy Sakuraia-chan miałby ochotę poznać jedną z naszych form wypoczynku jaką jest spacer po ogrodzie?
- Wybaczam~! I bardzo chętnie się przejdę, o ile Shitsuo-san będzie mógł mi towarzyszyć~...
- Z największą przyjemnością. - Shitsuo skłonił się. Zamaskował swój uśmiech grzywką, jednak bystre oko Sakurayi zdołało to zauważyć. Brunet zarumienił się lekko i starał się to ukryć, pociągając długi łyk herbaty, krztusząc się przy tym.
- Rany, rany~... - Westchnął blondyn, klepiąc bruneta delikatnie po plecach. - Jak widać z tak niewinnym i nieostrożnym gościem nawet zwykła popołudniowa herbatka staje się niebezpieczna. - Mimo to uśmiechał się lekko. Mały, kłopotliwy gość sprawiał, że Shitsuo nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu wkradającego się co rusz na jego usta. I nie był to ironiczny uśmieszek, choć nie pozbawiony takiej nutki. Był po prostu specyficzny i zarezerwowany tylko dla tego uroczego bruneta. - Jeśli Sakuraya-chan - Końcówkę dodawał z premedytacją, oglądając za każdym razem tę samą i równie fascynującą mieszankę emocji na twarzy bruneta.. Irytacja, leciutki cień złości i delikatny wstyd, lub może bardziej zakłopotanie, objawiający się lekko zaczerwienionymi policzkami. - czujesz się już lepiej, zapraszam na przechadzkę. - Wyciągnął do niego rękę, kłaniając się. Gdy przez dłuższy czas nie poczuł dotyku mniejszej dłoni na swojej własnej, powoli spojrzał w górę. Brunet, niepewny co ma zrobić, spoglądał na jego dłoń. W oczach było widać jakiś strach przed złamaniem nie znanego Shitsuo zakazu. - Proszę mi tylko nie mówić, że to również jest zabronione przez "przestrzeń osobistą". Nic się nie stanie, a dzięki temu będę miał pewność, że nasz gość jest bezpieczny i mam pewność, że się nie zgubi. - Uśmiechnął się zachęcająco do bruneta. Miał oczywiście na uwadze fakt, że trzymanie się za ręce nie było konieczne, ba, było nawet odrobinę niezwykłe, jednak brunet wcale nie musiał tego wiedzieć. A wymówka odnośnie niezgubienia się była odpowiednia do uargumentowania swojego stanowiska, jak uznał Shitsuo.
      Sakuraya z ociąganiem, niepewnie podał rękę mężczyźnie. Pod palcami poczuł chropowatą powierzchnię i natychmiast na nią spojrzał. Shitsuo miał dziwne 'coś' na rękach. Blondyn widząc jego wzrok sam również spojrzał na rękawiczkę.
- Już spieszę z wyjaśnieniami. - uspokoił bruneta. - Proszę mi tylko nie mówić, że Sakuraya-chan nie wie, czym są rękawiczki? - A gdy brunet pokręcił przecząco głową westchnął cicho, zdejmując jedną z nich licząc, że teraz przemówi lepiej do Sakurayi.
- Rozumiem~... W takim razie czy mogę prosić, aby Shitsuo-san zdjął rękawiczki? To nieprzyjemne dotykać czegoś takiego... - zwrócił mu uwagę. Sam był zdziwiony swoją śmiałością, albo tym, że chce dotknąć skóry Shitsuo. Jak się domyślał po wyrazie twarzy swojego towarzysza on też był tym zdziwiony, jednak nic nie mówiąc zdjął rękawiczkę i delikatnie ścisnął rączkę Sakurai.
- Czy Sakuraya-chan zamierza zabrać na przechadzkę również naszego nowego przyjaciela Kuromaru?
- Ach oczywiście~! - Uśmiechnął się brunet, zadowolony, że nie będzie sam na sam z blondynem. Co jak co, ale krepował się trochę, że nowo poznana osoba aż tak się z nim spoufala. Puścił na chwilę rękę lokaja by złapać kota i ponownie spleść ich palce.
     Wyszli z pokoju kierując się w stronę ogromnych drzwi wejściowych.
     Po drodze Sakuraya zatrzymał się i z zastanowieniem wpatrzył w jedno z ogromnych luster stojących w korytarzu.
- Ne, ne Shitsuo-san podejdź tu~...- Poprosił, a gdy blondyn spełnił te prośbę, brunet gestem ręki poprosił aby lokaj się schylił. - Popatrz Shitsuo-san~! - zaczął wesoło i podniósł kota, rozplatając rękę swoją i blondyna. - Kuro... - przysunął kota tak, by w lustrze zasłaniał twarz klęczącego blondyna - shitsuji. - zachichotał. - Kuroshitsuji~!**
     Sakuraya przestraszył się, słysząc śmiech podobny do swojego, a jednak dużo chłodniejszy i bardziej... straszny... Czy to mógł być...? Niepewnie odwrócił głowę w stronę źródła dźwięku i wzdrygnął się, przerażony. Nie pomylił się, po przeciwnej stronie korytarza stał "Panicz".
- Widzę Shitsuo, że masz nową zabawkę. - cmoknął niezadowolony Hibiya. - Pamiętaj jednak o swoich obowiązkach i o tym, że przysięgałeś być wierny swemu panu. - pouczył go. - Czyli mnie. - Wskazał na siebie palcem, uśmiechając się do Sakurayi. Duszek dobrze znał ten uśmiech... Mówił "jestem lepszy" i niestety tym razem nawet Shitsuo nie mógł go obronić, skoro jak sam słyszał służył paniczowi, nie mógł się mu przeciwstawić.
- Mam to na uwadze paniczu. - Shitsuo skłonił się pokornie, a już sam ton jego głosu wystraszył Sakurayę. Czuć w nim było chłodną rezerwę. - Sumiennie wypełniam zlecone mi przez panicza obowiązki, proszę nie zaprzątać sobie tym głowy, jak również moją wiernością, gdyż w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Książątko tylko prychnęło w odpowiedzi, unosząc do góry i tak już zadarty nosek. - Dobrze, pamiętaj, że o piątej masz podać podwieczorek!
- Oczywiście, czy życzysz sobie coś szczególnego Hibiya-sama?
- Może... Creme Brulle i pudding herbaciany? - Uśmiechnął się wyniośle. Sakuraya domyślił się bez problemów, mimo, że nie znał żadnego z wymienionych przez małego królewicza dań, że oba prawdopodobnie przygotowuje się długo, do tego prawdopodobnie są bardzo trudne...
- Oba? Wybacz mi tę uwagę Hibiya-sama, ale jeśli panicz będzie jadł tyle słodyczy będzie gruby. - Uśmiechnął się pobłażliwie. Sakuraya natomiast zachichotał cicho, natychmiast zakrywając rękawem kimona usta. Widać ten mały wybuch wesołości ośmielił nieco blondyna gdyż ten uśmiechnął się pewniej do swojego panicza.
     Hibiya tylko prychnął, zamaszyście zgarniając swoją pelerynkę i odchodząc.
- Będę w swoich komnatach! - powiadomił tylko. Jeszcze przez pewien czas po pustym korytarzu niósł się odgłos polerowanych trzewiczków księcia, miarowo uderzających o marmurową posadzkę.
     Lokaj westchnął cicho i podrapał się nieprofesjonalnie, zastanawiając się, co zrobić w takiej sytuacji. Zegar wybił w pół do czwartej. A aby przygotować podwieczorek potrzebował ponad godziny, licząc, że wszystko wyjdzie za pierwszym razem. Nie miał czasu na przechadzkę z brunetem... Nie chciał się jednak wymigiwać.
     Na szczęście Sakuraya wpadł na odpowiedni pomysł
- Ne Shitsuo-san to wspaniała okazja aby pokazać mi, jak robisz te wszystkie przysmaki którymi mnie uraczyłeś~! - zaproponował wiedząc, że blondyn stoi przed dylematem.
- Ależ to niemożliwe! - zaprotestował. - Gościom nie wolno wchodzić do kuchni, takie są zasady, to byłoby niewłaściwe... - Nie mógł się zgodzić na coś takiego nawet w takiej sytuacji.
- Tak samo jak niewłaściwe jest trzymanie się za rękę czy w ogóle dotykanie, mimo to jakoś przeżyłem~! - Uśmiechnął się wesoło. Blondyn chyba wreszcie zrozumiał o co chodzi, bo skłonił się jedynie w podziękowaniu i pociągnął Sakurayę w stronę kuchni.





* Wszystkie informacje o magicznych właściwościach kotów zaczerpnięte są z książki Agnieszki Kozyry "Mitologia Japońska" Wydawnictwo Szkolne PWN ParkEdukacja wydane w październiku 2011r. ISBN 978-83-262-L002-0
** przepraszam za tego suchara nie mogłam się powstrzymać XD Chyba wszyscy rozumieją, że Shitsuo  powstał na podstawie Sebastiana z anime Kuroshitsuji, nie? XD

9 komentarzy:

  1. Kisarin-saaan~! To bylo przeurocze!

    Kocham to opowiadanie. Niezdarny i troche zagubiony Sakuraya jest niesamowicie kawaiiii <3
    Shitsuo tez jest taki kochany~! Awwww *₩*
    Cudowne <3 <3 <3
    Zarcik z Kuroshitsuji byl fajny :3
    Hibiya jak zwykle zachowuje sie jak obrazone ksiazatko, ale to tak do niego pasuje^^
    Kuromaru byl milutkim dodatkiem do rozdzialu, a ja kocham kociaki <3
    Tyyyleee milosci dostalysmy od Ciebie, Kisarin^^
    Boskie jest to opowiadanie i juz pokochalam ten paring i ogolnie kocham alterowe opka :3
    Niecierpliwie czekam na kolejne czesci opowiadan.
    Pozdrawiam gorraco
    ~Fluffery

    PS. Kisarin to napewno nie moja zasluga, ze skonczylas rozdzial (chociaz to bardzo mile, ze tak uwazasz :3). Jak wiadomo wen bywa kaprysny i czasem potrzebuje jakiegos bodzca, zeby wziac sie do roboty :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Shitsuo powstał na podstawie Sebastiana, ale Hibiya i Ciel mają ze sobą tyle wspólnego co ja i królowa Anglii ;//

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to się dzieje jak piszę notki po nocach X.x Dziękuję za zwrócenie mi uwagi ^^

      Usuń
    2. spoko~ pewnie z mojej strony to zwrócenie uwagi zabrzmiało niemiło, ale ja naprawdę bardzo lubię ten tekst o królowej Anglii xDDD wybacz~ ^^ Btw, dużo weny życzę~szczególnie na to Izuo, bo mnie ciekawi co będzie dalej <3

      Usuń
    3. Mnie tam tekst o królowej Anglii trochę dobił bo uczę się Anglika na sprawdzian... może inaczej bym go odebrała gdyby nie to XD
      Jeśli chodzi o Poskromić Bestię to Inu sama nie wie co tam dalej ma być XD Też jestem strasznie ciekawa co wymyśli, ale puki co.... widać, że sobie poczekamy ;-;

      Usuń
  3. Szaszagu <3 Uwielbiam to słowo *^* Rozmawiający z warzywami Sakuraya jest prze~słodki <3 No i no Shitsuo = *Q*. Lubię jak go opisujesz <3 Podobają mi się te wzmianki o tych pobłażliwych uśmiechach, czy czymś podobnym. Są takie... takie mraśne .3.
    A wiesz, Kiasarin-san .3. Miewam wrażenie, że Sakuraya jest momentami przesłodzony, ale to pewnie wina mojego odbioru jego postaci ^^ Więc, proszę, nie zrozum mnie źle. Lubię go w twoim wykonaniu i to baaaaaaaardzo, po prostu takie osobiste zdanie się dobija ^^. Hehehe...
    Ale~~ bo zapomnę~ Czy Sakuraya ma tu jakiś "ludzki wiek"~? Być może już pisałaś, a ja nie pamiętam, jeśli tak jest, to przepraszam ;3; Po prostu bardzo mnie to ciekawi.

    Podobały mi się też te sceny z lustrem i rękawiczkami! I tak ogólnie to miło, że mimo tych wszystkich różnic kulturowych, dogadują się ^^ Przyjemnie się czytało. Mam nadzieję, że koniec roku jednak nie będzie dla Ciebie zbyt kłopotliwy~~
    Weny~ ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przesłodzony? Uff~... czyli nie tylko ja tak myślę.... dobrze postaram się jakoś stopniowo go zmienić, choć nie obiecuję....
      Ludzki wiek?... Na pewno nic takiego nie pisałam...wiesz myślę, że ma tyle na ile wygląda na obrazku w pierwszym rozdziale....Ciężkie pytanie, jakoś nie uznawałam wieku za coś ważnego. Może wyglądać dziecinnie i zachowywać się tak, bo jest duchem.... może uznajmy, że gdzieś w granicach 16/18...

      Mnie tam koniec roku nie przeszkadza - zdaję bez problemu to najważniejsze XD po prostu zostałam na miesiąc bez bety i drugiego autora... co jestem pewna, że wpłynie na częstotliwość dodawania notek.... nie jestem w stanie z siebie wycisnąć ficka co trzy/cztery dni przy sprawdzianach.... no i duchy tego raczej nie zbetują.... choć byłoby fajnie nie powiem XD
      Dziękuję za życzenia - wena jest z czasem gorzej XD

      Usuń
  4. awwwwwwwwwwww~ to było takie słodkie!! tyle cukru ..........no i ten o tych kotach nie wiedziałam -.- teraz już wiem :D
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany, rany, uwielbiam Sakurayę~ Mam jakąś taką słabość do tego altera. Za to nie za bardzo lubię Hibiyę ._.
    Taki nieświadomy niczego, niewinny Sakuraya jest słodziutki. W ogóle ten pairing. Taki... inny ♥
    Za każdym razem, gdy próbuję sobie wyobrazić tę wersję Shizusia, to wyskakuje mi przed oczy Sebastian ;_; Do tego altera się chyba jednak nie przyzwyczaję ;___;
    Poza tym... Czy Shitsuo się za bardzo nie spoufala~? To podejrzaane~~
    W ogóle śmiesznie wygląda Sakuraya rozmawiający... Ze wszystkim. To takie dziwne, ale i oryginalne.
    Jestem ciekawa czy Sakuraya wróci do siebie~~
    Weny, weny~~

    OdpowiedzUsuń