Wróciłam~! ;3 Witajcie wszyscy~!
Wiem, wiem, rozdział powinien być już bardzo dawno temu~... Wybaczycie mi to okropne opóźnienie~? :c Wen miał problemy i nie mógł porządnie zabrać się do roboty, potem mnie zabrakło czasu i pewności siebie~... I tak rozdział rodził się w bólach i wątpliwościach~. Jednak jest~! I już postaram się pisać i dodawać normalnie, więc nie bijcie~... ;3
Wiem, że jak zawsze miałam o czymś napisać, ale nie mogę sobie przypomnieć~... X3" Więc najwyżej wspomnę kiedy indziej~. ;3
Aha~! I jeszcze mam do was dwie prośby~! :3
Jeśli macie pomysł na jakieś imię dla Japońskiej dziewczyny, to chętnie bym ujrzała wasze propozycje~... Zawsze mam problem z wyborem, więc wasza pomoc byłaby bardzo mile widziana~. ;3
I druga~! :3 Ostatnio zauważyłam, że wszystkie moje ulubione piosenki znam na pamięć i jeśli będę ich słuchać bez przerwy, to mi się znudzą~... :c Dlatego jeśli macie coś ciekawego, czego mogłabym słuchać przy pisaniu (najlepiej po Japońsku~... X3) to proszę, proszę podzielcie się~! :33
No, tyle mojego szczekania~... (Z tego wychodzi kolejny rozdział~... >.< Gomen~!)
To teraz już~... Enjoy~!
Wiem, wiem, rozdział powinien być już bardzo dawno temu~... Wybaczycie mi to okropne opóźnienie~? :c Wen miał problemy i nie mógł porządnie zabrać się do roboty, potem mnie zabrakło czasu i pewności siebie~... I tak rozdział rodził się w bólach i wątpliwościach~. Jednak jest~! I już postaram się pisać i dodawać normalnie, więc nie bijcie~... ;3
Wiem, że jak zawsze miałam o czymś napisać, ale nie mogę sobie przypomnieć~... X3" Więc najwyżej wspomnę kiedy indziej~. ;3
Aha~! I jeszcze mam do was dwie prośby~! :3
Jeśli macie pomysł na jakieś imię dla Japońskiej dziewczyny, to chętnie bym ujrzała wasze propozycje~... Zawsze mam problem z wyborem, więc wasza pomoc byłaby bardzo mile widziana~. ;3
I druga~! :3 Ostatnio zauważyłam, że wszystkie moje ulubione piosenki znam na pamięć i jeśli będę ich słuchać bez przerwy, to mi się znudzą~... :c Dlatego jeśli macie coś ciekawego, czego mogłabym słuchać przy pisaniu (najlepiej po Japońsku~... X3) to proszę, proszę podzielcie się~! :33
No, tyle mojego szczekania~... (Z tego wychodzi kolejny rozdział~... >.< Gomen~!)
To teraz już~... Enjoy~!
Izaya:
Informator w
czasie ich rozmowy powolnym krokiem przemierzał ulice i uliczki Ikebukuro.
Rozmyślał, śmiał się do samego siebie i okręcał wokół słupów, by po chwili
tanecznym krokiem ruszyć dalej.
W tej chwili
wykonywał właśnie skoczny piruet. Chwycił się znaku drogowego i krzyknął do
grupki stojącej w pobliskich ciemnościach:
- Ohayoo ludzie~! – Pomachał im, chodź nie mogli go raczej
zobaczyć. Do jego uszu dotarły złośliwe komentarze i kilka(naście, a nawet
dziesiąt) przekleństw.
Oho~! Panowie nie
panują nad złością, skoro muszą przeklinać, by się rozładować~! Wyśmienity
wybór~...
Postacie niemal
na oślep spróbowały się do niego zbliżyć. Rozproszyli się nawet, by ułatwić
sobie poszukiwania idioty, który odważył się przerwać im naradę. Nie, żeby to
były szczególnie ważne sprawy. Naradzali się co do tego, do którego baru teraz
ruszyć. Jednak każda okazje jest dobra, żeby wklepać jakiemuś szczylowi, nie?
Brunet postanowił
nieco pomóc im w poszukiwaniach. Skoro tak im zależało~...
- Tuutaj kochani~! – Zawołał, wspinając się na najbliższy
murek z kocią gracją. Dźwięk niósł się czysto po prostej, niemal pustej
uliczce.
Gdyby był tu
Shizu-chan, nie bardzo miałby czym rzucać~... – Przemknęła mu przez głowę ponura
myśl. – Ach, nie, teraz niczym by nie rzucił...
Rozmyślania
przerwał mu pierwszy gość, który ni z tego ni z owego znalazł się tuż pod
murkiem i złapał go za nogę tak, że prawie spadł. Jednak Orihara szybko
zareagował. Szarpnął nogą, kopiąc gościa w twarz (W końcu sam się ustawił
naprzeciwko, nie~?) i oparł uwolnioną stopę na jego twarzy. Szybko oparł na nim
cały ciężar i zeskoczył, przewracając go. Na szczęście owego gościa zabrał
nogę, nim tamten upadł na twardy beton. Inaczej już na 100% rozbiłby mu
czaszkę.
Następni dwaj
znaleźli go chwilę potem. Ledwo zdążył wyciągnąć swój nożyk. W końcu nawet w
ciemności trzeba zadbać o teatralną oprawę, a to trochę trwa~! Włożył ręce do kieszeni
i wyciągnął jedną z nich na całą długość. Gdy wyprostował już całą, równie
płynnym ruchem otworzył ostrze, aż zalśniło w świetle dość odległej latarni.
Wysuwając je, trafił od razu w ramię pierwszego przeciwnika. Ten syknął, łapiąc
się za rozciętą skórę. Brunet wykorzystał tę chwilową dezorientację, by zrobić
piękne rozcięcie na brzuchu tego drugiego. Nie było jakieś szczególnie
głębokie. Ostatnio nie miał ochoty na widok wylatujących flaków. Pierwszy
przeciwnik za to ocknął się i zamachnął na niego, nieskutecznie. Reszta ich
koleżków też ich znalazła. Dali o sobie znać głośnymi nawoływaniami,
przekleństwami, szczękiem metalu i kilkoma jakże miłymi wyzwiskami pod jego
adresem. Niestety, nie było to tak satysfakcjonujące jak chciał, by było. W
żadnym wypadku nie umywało się nawet do walk z jego najlepszą zabaweczką. To
były tylko kolejne nic niewarte płotki. Jak nudno.
- Ooch~? Wszyscy macie na mnie ochotę~? – Zachichotał jak
zawstydzona panienka, nieco ich rozpraszając.
- TY *****, ZA KOGO NAS MASZ?!
- Za moich kochanych poddanych~! – Uśmiechnął się, opadając
na ręce i kopiąc krzyczącego w podbródek. Ach, pamiętał jeszcze, jak uczył tego
kopnięcia swoją siostrzyczkę~...
- Yao?! Ty ***, co mu zrobiłeś?! Chodź tu, to ci...
- Też was kocham~! – Zawołał wesoło Izaya, robiąc kolejny
wykop, tym razem w miejsce na brzuchu napastnika, przez które fala uderzenia
przeszła prosto w żołądek. Ten gość jeszcze dłuższy czas miał pozbywać się
kolacji, a nawet resztek obiadu...
Informator nie
marnował czasu czekając, aż któryś trafi. Pozostałych trzech pozbył się szybko
za pomocą nożyka i kilku sprytnych ciosów.
- Kim ty, do cholery, jesteś?! – Wychrypiał jeden z
powalonych.
Izaya podszedł i
pochylił się nad nim, cmokając cicho.
- Twoim bogiem. – Szepnął. Po chwili jego śmiech rozniósł się po całej
uliczce, a on sam ruszył dalej, zostawiając ich na pastwę losu. Nie byli dla
niego nikim ważnym. Nie byli Shizuo, który był dla niego niezastąpioną Bestią z
Ikebukuro. Ich dało się zastąpić. W gruncie rzeczy takich ludzi były całe
tysiące, setki tysięcy. Kilku nie zrobi nikomu różnicy.
Wyszedł z ciemnej
uliczki. Tutaj zaczynały się latarnie, billboardy i różne neony reklamujące
bary, do których wchodzili dresiarze, szarzy ludzie, biznesmeni po pracy, laski
uczepione jakichś kolesi i gapiące się na nich maślanym wzrokiem, poważne panie
potrzebujące rozluźnienia... Każdy nierozważny człowiek, o jakim można
pomyśleć.
Izaya wolał
unikać takich miejsc. Wpadł tam tylko kilka razy, by podrażnić Shizusia bądź
załatwić jakiś interes. Wbrew pozorom w natłoku ludzi sprawy załatwia się
dyskretniej, niż w pustych uliczkach.
Teraz też
przeszedł obok obojętnie. Jego cel był gdzie indziej. A dokładniej, między 35 a 36 w ‘bukuro. Walka zaraz miała się
zacząć. Orihara był ciekaw, jak będzie przebiegać. W końcu zatrudniali takich
młodych chłopców, żądnych krwi i wrażeń, tylko po to, by wygrać. Musiał nimi
dowodzić ktoś bezwzględny. Z drugiej strony walczyli jednak doświadczeni
członkowie gangów. Ich problem polegał na tym, że było ich dużo mniej. Więc,
kto dostanie nauczkę~?
Informator dotarł
na miejsce. Okazało się, że koło skrzyżowania stoi jakiś budynek z drabinką
przeciwpożarową. Wspaniała okazja, którą brunet skwapliwie wykorzystał. Wdrapał
się na dach i tam ukucnął, przyglądając się pustemu, póki co, polu bitwy.
Jak zwykle siedzę
w domu zatracając się w strumieniu informacji, choć przecież wokół dzieje się
tyle wspaniałych rzeczy~! Czasem trzeba się obudzić i zabawić~! Gdybym był
zwykłym, spokojnym człowiekiem, jak mógłbym być najlepszym informatorem w całym
Tokio~??? Fakt, że to przez moją zabaweczkę ostatnio byłem wyłączony z życia,
nie zmienia faktu, że brakowało mi tego~... Tych ludzi, tego powietrza,
adrenaliny, zaskakujących potyczek na ulicach~! O, już są~!
Zauważył
skradających się między budynkami ludzi. Byli ubrani na różne sposoby, ale
łączyły ich pewne rzeczy – ci bardziej z lewej, na dachach, mieli srebrne chusty bądź opaski na
włosach, a ci głównie z prawej, na ulicy - czarne koszulki.
Ooo~? A więc
jednak kolorowe gangi wciąż istnieją~... Hamashima-san miał rację. Ech, cóż za
oryginalni ludzie~... Niby każda grupa różni się kolorem i jest to najlepszy
sposób na odróżnienie swoich, ale przecież to jak odgrzewana zupa miso~...
Monotonne. Nudne. Wszyscy są tacy sami. Hmmm~... A może i nie~? W końcu w
każdej grupie musi znajdować się jakiś odmieniec, który jest albo najsłabszym
ogniwem, albo bohaterem~... Ciekawe, czy uda mi się go odróżnić~? A może sam
się ujawni~?
Grupa czarnych koszul, czyli nowych nabytków, właściwie dzieciaków, wyszła na światło dziwnie pustego i odludnego skrzyżowania. Zabrali się za przeszukiwanie uliczek dookoła, by znaleźć wrogów. Słychać było groźne pomrukiwania. Nawet z tej odległości informator
czuł napięcie w powietrzu. Dolatywał do niego nawet ostry zapach strachu.
Dzieciaki rwały się do akcji, starsi posępnie wpatrywali się w przeciwników z góry, do tej pory niedostrzeżeni.
Walka mogła zacząć się w każdej chwili.
- Już! - Nagle z góry zaczęli spadać ludzie od srebrnych opasek. Bez zbędnych ceregieli zabrali się za walkę z czarnymi koszulami. Widać było, że przez zaskoczenie wiele z tych młodzików było teraz, łagodnie mówiąc, "niedysponowanych".
- Jak zginąć to tylko w walce!!! – Wrzasnął jakiś młodzik, najwidoczniej chcąc dodać swoim towarzyszom nowych sił do walki.
O, ciekawe~! Jeśli
to jego maksyma życiowa, a sądząc po zapale to tak, to będę musiał to
sprawdzić~! Ciekawe, jak sobie poradzi~... Jeśli tylko nie zginie, będę się
mógł zabawić~! Cudnie~!
W dole toczyła się prawdziwa walka. Wszyscy nacierali ze wszystkich stron, bez litości czy
współczucia starając się pokonać jak największą ilość wrogów. Niektórzy byli
wręcz zadeptywani przez nadciągające grupy. Słychać było agonalne krzyki,
odgłosy walki, nawoływania i nieprzyjemne chrzęsty, najprawdopodobniej łamanych
kości.
Obrzydliwe~... I
takie ludzkie~! Wspaniała rzeź niewiniątek~! Ten zapał, ta wola przetrwania,
wszyscy są tacy ohydni i fascynujący~! Gdyby nie to, że obiecałem Shizusiowi,
że wrócę od razu jak tylko Shinra wyjdzie, pewnie siedziałbym tu do rana
patrząc, jak sprzątają... Swoją drogą ciekawe, jak udało im się załatwić
zablokowanie dróg i odwrócenie uwagi policji... Pewnie jak zwykle „ktoś
podłożył bombę” pod pobliskie centrum handlowe, albo wysłali wabiki na banki dzielnicę dalej, albo
jeszcze temu podobne... Ach, gdyby przedstawiciele prawa wiedzieli, co w takich
momentach dzieje się dzielnicę dalej~! Niemal zawsze ktoś ginie, a na
końcu po prostu sprząta się zwłoki i krew, a całe Tokio funkcjonuje jak dawniej
i nikt o niczym nie wie~! Czy to nie genialne~? A ja, jako informator mam
zawsze zapewniony wspaniały punkt widokowy i ochronę~... Ach, nie ma to jak
sterować tym cudownym miastem~! Zrobię tylko to, co będzie dla mnie wygodne~!
Jeśli zechcę, będzie pokój, a jeśli będę chciał poobserwować walkę, sprawię, że
wybuchnie kolejna wojna~! Mogę naprowadzać policję na każdy trop, a oni zawsze
mi uwierzą~! Mogę porozmawiać z „przyjacielem” z przestępczego półświatka, a on
zrobi dla mnie, co tylko może~! Tak, więc jestem jak bóg. Nie ma dla mnie
rzeczy niewygodnych. Nie stanie się nic wbrew mojej woli. Więc jak inaczej
można mnie nazwać~? To nie tak, że chcę, by jawnie oddawano mi cześć~... Nie
będę ogłaszał swego tytułu na billboardach~... Ja tylko stwierdzam fakt~!
Prawda~?
Tylko skoro mogę
wszystko, dlaczego poświęcam czas temu głupiemu potworowi~? Ach, tak, to moja
zabawka~... Wychodząc na świat, tak łatwo zapomnieć o każdej jednostce~...
Zapomnieć? Nie, nie zapomniałem o tobie, Shizu-chan. Myślę o tobie bez przerwy.
Nawet teraz! Dlaczego jestem do ciebie aż tak przywiązany~? Nie mogę
zrezygnować z okazji zdobycia informacji o tobie~? Bzdury. Wiem o tobie
wszystko. Wszystko, prawda~? Ale w takim bądź razie, dlaczego nie potrafię
przewidzieć ani jednego twojego kroku~? Jesteś taki nieprzewidywalny~!
Fascynujący~! Potrafię przewidzieć każdego, po pewnym czasie dam radę przejrzeć
każdego na wylot, poznać każdy gest, który go zdradza. A ciebie nie~... Ty
jesteś inny. Jesteś jedyną zagadką, którą mogę wykorzystać, gdy mi się nudzi.
Zmieniasz się, a jednak wciąż jesteś taki sam. Jak ty to robisz, Shizu-chan~?!
Jakim sposobem wywołujesz we mnie to uczucie, przez które chcę, byś był tylko
moją zabawką, przez cały ten czas~?! Bez ciebie byłoby nudno. Tak, bez ciebie
umarłbym z nudów~... Świat jest tak zaskakujący swoją przewidywalnością. Wszystko
ma swój początek i koniec, wszystko ma powód, przyczynę i skutek. Ty wściekasz
się bez powodu i jesteś spokojny, gdy masz powody do zdenerwowania. Działasz
inaczej. Byłeś błędem w fabryce ludzi, więc zostałeś potworem. Ale tylko moim
potworem. I pod każdą postacią, jakkolwiek się zmienisz, nawet gdy straciłeś
pamięć, nadal jesteś tym potworem, którego znam i tak uwielbiam~! Och, zobacz,
tak bardzo zaprzątasz moje myśli, że zapomniałem, co powinienem robić~... Walka
powoli się krystalizuje~... Tyle osób zginęło! Ach, ale nasz młodociany
„bohater” wciąż żyje~! Dobrze~! Mogę go sprawdzić~... Jego grupa przegrywa,
szef zaraz umrze~... A nie mówiłem~?! Odwrót, dzieci~! Orihara Izaya wkracza do
akcji~!
Zeskoczył z dachu
i wylądował na ziemi. Zbyt mu się spieszyło, by znów miał schodzić po drabince.
Rozejrzał się czujnie. Miał szczęście. Przebiegł przez jedną uliczkę, oddalając
się od miejsca walki. Zielonowłosy chłopiec w czarnej koszulce wpadł prosto na
niego. Odsunął się o krok i wbił w niego dziki wzrok. Dyszał ciężko. Szukał
srebrnej opaski w wyglądzie informatora, ale jej nie znalazł. Nogi najwidoczniej
prawie się pod nim uginały, ale wyciągnął
przed siebie matowy nóż z ostrzem długości około 15 centymetrów . Zamierzał się
bronić, bądź atakować. Biorąc pod uwagę jego zmęczenie, Izaya stawiał na tę
pierwszą opcję. Jednak nie to było ważne. Chłopak był gotów do walki. Gotów na
swój życiowy sprawdzian przydatności. Orihara także wyciągnął swój nóż. Widząc
to małe ostrze chłopak aż się uśmiechnął, pewien swojej wygranej.
Nie lekceważ
przeciwnika, mały~! Walczysz teraz o życie~! – Zauważył w myślach brunet.
Jednak nie powiedział tego na głos. To miał być sprawdzian, nie nauka.
- Sądzisz, że wygrasz
czymś takim~? – Zakpił zielonowłosy, zaczynając go okrążać. – Lepiej mnie
przepuść, bo nie gwarantuję, że nie skończysz martwy! – Uśmiechnął się z
wyższością.
Błąd. To ja tu jestem górą. Ale próbujesz
mnie zdezorientować i obniżyć morale, brawo~!
- Niestety~... Troszkę mi
się nudzi, więc jednak sobie powalczymy~! – Izaya stał w pozycji absolutnie nie
bojowej. Rozłożył nawet ręce i uśmiechnął się wesoło. Jak duże dziecko,
nieświadome zagrożenia. Tyle osób dało się już na to nabrać~!
- No to giń! – Zawołał
bojowo chłopak, nacierając na niego.
Izaya w jednej chwili wykonał skoczny
piruet, bez zastanowienia kopiąc napastnika w odsłonięte podbrzusze. Słaba
obrona. Chłopak upadł, ale mimo zmęczenia szybko się pozbierał. Niedbale otarł
krew skapującą z dłoni – właśnie wywrócił się na jakieś szkło, które mu ją
rozcięło. Stanął w pozycji bojowej, tym razem zakrywając się lepiej. Spiął się.
Miał już świadomość, że nie będzie tak łatwo. Przyszykował się.
- Ładnie to tak bić
młodszych? – Warknął, zmuszając się do kolejnego uśmiechu. Jego oczy miotały
iskry. Zaczepka była mocno niedopracowana. Chyba się zdenerwował~...
- Hę~? Sam zacząłeś~! –
Izaya udał naburmuszonego. Znów opuścił ramiona. Ciekaw był ile razy chłopak
się na to nabierze.
Nie nabrał się. Zwyczajnie zrobił kilka
kroków w bok, rozejrzał się i spróbował przejść obok.
- I ja skończę. –
Odpowiedział spokojnie.
- Hahahahahahaha~!!! – Orihara
zaczął się śmiać. Brzmiało to może nieco psychopatycznie, ale było mu tak
wesoło, że nie mógł się powstrzymać. – Ty – wskazał na niego ostrzem noża. W
mgnieniu oka zgiął ramię, wycelował i rzucił. Dokładnie w swój cel. – naprawdę
sądzisz, że dam ci przejść bez walki~? – Uśmiechnął się i podszedł do
siedzącego na ulicy chłopca. Syczał z bólu, ściskając rękę. A przecież ledwie
go drasnął~... Rozcinając skórę na dość długiej linii ramienia, to fakt, ale
jeśli ktoś szybko by go zszył, mógłby przeżyć~! – Naprawdę uważasz – Przeszedł
obok i chwycił swój nożyk. Zawrócił i ukucnął za nim, przystawiając mu nóż do
gardła. – że zginąć można tylko w walce~? – Szepnął mu prosto do ucha.
Zielonowłosy zadrżał. – Tam na polu walki krzyczałeś, że w inny sposób nie dasz
się zabić. – Głos informatora stawał się coraz bardziej mrożący krew w żyłach.
– A tutaj zobacz, jaka niespodzianka~! Wykrwawiasz się i albo pozwolę ci pomóc,
albo zabiję cię bez twojego sprzeciwu~! Nie umrzesz w walce. Umrzesz jako
przegrany. – Uśmiechnął się szeroko. – Było nie upuszczać noża, kiedy cię
zraniłem. – Dodał, widząc nieskuteczne „dyskretne” próby odnalezienia leżącej
gdzieś zguby.
- Ty... – Zaczął dzieciak,
lecz czyjś wysoki głos mu przerwał.
- Yuuki-chan! – Krzyknęła
jakaś poddenerwowana, sądząc po głosie, dziewczyna. Izaya dobrze znał ten głos.
Sądząc po natychmiastowej zmianie wyrazu twarzy chłopaka, on też dobrze ją
znał. Był nie tyle zdezorientowany, co zaskoczony. – Yuuki ty głupku! –
Krzyknęła dziewczyna, podchodząc do nich kawałek, jak gdyby nigdy nic. – Ile
czasu mam cię szukać? – Nadąsała się jak mała dziewczynka i też taki ton głosu
przybrała. – Miałeś mi dziś pomóc w robieniu ciasta dla papy! A zamiast tego ty
uciekasz z domu! Wiesz, jak się martwiłam??? – Tupnęła szpilką w ulicę. Aż cud,
że but jej się nie połamał.
Och, i nici ze sprawdzianu~...
Och, i nici ze sprawdzianu~...
- Ryuu-chan... – Jęknął
rozpaczliwie chłopak. Hahaha, miał minę, jakby nie wiedział, czy zapaść się pod
ziemię, czy krzyczeć, żeby uciekała~! Absurd sytuacji chyba go przytłoczył.
Jego niedoszły zabójca wciąż trzymał mu nóż przy gardle, a dziewczyna
awanturowała się, że ucieka z domu, zupełnie jakby nie widziała jego sytuacji. A przecież cała ta scena była doskonale
widoczna. Tylko Izaya wiedział, dlaczego dziewczyna nie martwi się o chłopca. W
końcu doskonale się znali, a jemu nie zależało na zabiciu swojej ofiary aż tak,
by psuć sobie z nią układy. – Ryuu, ja zaraz zginę, właśnie przegrałem walkę...
Uciekaj lepiej, a nie denerwujesz się o ciasto!!! – Krzyknął.
- Orihara-sama... – Jęknęła
Ryuu, patrząc na niego wzrokiem małej, smutnej dziewczynki. Jej drobne rysy
sprawiały, że pewnie większość męskich serc zmiękłaby w tej chwili. Choć nie
serce informatora, jeśli w ogóle takowe posiadał. Nie był aż tak głupi, zdawał
sobie sprawę z jej prawdziwej osobowości. – Mógłbyś wypuścić Yuuki’ego?
Naprawdę nie chcę robić tego ciasta sama! Przedwczoraj robiłam manikiur, jak on
mi nie pomoże to go sobie zepsuję... – Jęknęła jeszcze bardziej zrozpaczona.
Brunet ledwo powstrzymał śmiech. Mrugnął
do niej, tak żeby zielonowłosy tego nie widział.
- Wypuścić, mówisz~? Hmmm~...
– Przycisnął ostrze trochę mocniej. – Miałbym zostawić zabawę tak po prostu~?
- Papcio zadba, żeby dostała
mu się porządna kara. – Uśmiechnęła się szeroko. – Nagram to dla pana, dobrze~?
Tyle wystarczy?
- Phi. – Prychnął, puszczając
swoją mocno zdezorientowaną ofiarę i odsuwając się trochę. – Zadbaj, żeby
wyszedł z domu przebrany za dziewczynę, w jakiejś ładnej cosplayowej sukience,
to tym razem go oszczędzę~! – Zaproponował wesoło.
- Jasne~! – Dziewczynie wręcz
zaświeciły się oczy. Zaklaskała w ręce z dziecinnej uciechy. – Mam taką śliczną
żółtą sukienkę sprzed kilku lat! Do tego mogę dać mu moją starą perukę z balu i
ładnie go pomalować... Wtedy nikt go nie pozna, więc papcio nie będzie miał nic
przeciwko! – Ucieszyła się.
- Ryuu, o czym wy do cholery
mówicie!!! To jakiś twój głupi żart, czy jak?! – Ryknął chłopak. – Ja się tu
wykrwawiam, więc niedługo nie dożyję tej głupiej sukienki, w którą, nawiasem
mówiąc nie dam się wcisnąć!
- Musisz. – Podeszła bliżej,
nachyliła się i chwyciła go za ucho. – Wstawaj, naraziłeś się naszemu sojusznikowi, więc musisz pocierpieć~! – Pociągnęła go za to ucho
tak, że aż udało mu się wstać. Zarzuciła
sobie jego rękę na ramię, brudząc się przy okazji krwią. Teraz popatrzyła na
niego poważnie i z naganą. – Byłeś samolubny i lekkomyślny. Nie powiem ojcu,
ale sama sprawię ci tyle upokorzeń, że na długo zapomnisz o bójkach ulicznych i
gangach. Nie po to trafiłeś do Ikebukuro! – Zganiła go. Następnie odwróciła się
do bruneta i znów przybrała postać uroczej dziewczynki. – Dziękuję,
Orihara-sama. Gdyby to nie pan go znalazł, ten urwis pewnie już dawno leżałby
martwy. – Uśmiechnęła się nieśmiało i ruszyła przed siebie. Trzeba jej było przyznać,
że jak na osobę w krótkich szpilkach, nieźle radziła sobie z podpieraniem swojego
krewnego. – Aha! I jeszcze jedno. Obiecuję, że od teraz mój kuzyn naprawdę
więcej się panu nie narazi.
Co za interesująca osoba~! Nawet nie
spytała, po czyjej stronie leżała wina, tylko dyplomatycznie przeprosiła za
zachowanie tego młodego~... Ach, będzie z niej wspaniała sojuszniczka, gdy już
przejmie interes po swoim ojcu~! Może by tak~...
Rozmyślania przerwał mu dźwięk telefonu. Odebrał w mgnieniu oka.
- Moshi moshi~? Komban wa, Shinra~!
- Izaya? Skończyliśmy już.
- Wspaniale~! – Ucieszył się. Zdążył
się nawet trochę zabawić przed powrotem, teraz mógł spokojnie przespacerować się, by
wrócić do Shizusia~...
- Więc możesz wracać, a ja za
ten czas pomogę Shizuo z kąpielą. Chyba ostatnio zapomniałeś...
- Nie! – Stanowczo przerwał mu brunet. – To moja robota, Shinra! Nie
dotykaj go, albo śmiertelnie się na ciebie obrażę! – Ryuu i Yuuki aż
odwrócili się, by zobaczyć, dlaczego tak krzyczy. – Będę tam za góra piętnaście minut i
przejmę go od ciebie. – Rozłączył się szybko, nie słuchając nawet argumentów
lekarza. Pomachał dziewczynie i swojej niedoszłej ofierze na pożegnanie i
puścił się biegiem, jakby gonił go sam Shizuo. Z tą różnicą, że nikt go nie
gonił, a on biegł właśnie do Shizusia.
"pomogę Shizuo z kąpielą. Chyba ostatnio zapomniałeś...
OdpowiedzUsuń- Nie! – Stanowczo przerwał mu brunet. – To moja robota, Shinra! Nie dotykaj go, albo śmiertelnie się na ciebie obrażę! " rozwaliło mnie to... Izaya ty zboczeńcu ty!
Słodkiee xD
OdpowiedzUsuńJak miło przeczytać o tym, jak to Izaya kogoś bije, a nie ktoś jego xD
OdpowiedzUsuńAch, jaka ja lubię takie opisy wszechobecnej walki, dynamicznych wydarzeń i ogólnego niezorganizowania. Fajnie się to wyobraża.
Hahahaah - wszędzie walki, biją się, krew leci strumieniami, szczęk metalu o metal, krzyki, śmierć, a... CIASTO?! Kocham tę dziewczynę xD Co tam walki uliczne, gangi... najważniejsze jest ciasto! Leżałam na tym fragmencie.
Wgl. ej panie ,,bohaterze'' nie przesadzaj, rozcięcie w ramię zabić cię raczej nie zabije. Wiem, bo sama miałam rozcięte kolano do krwotoku, którego ledwo dało radę zatamować, a po rozwaleniu go jeszcze z 0.5 h chodziłam na spontanie xD Ale mniejsza z tym.
Jak ja lubię Izaya, którego wszystko ekscytuje, Izayę jako Boga, który wszystko wie i ten tekst: ,,Za moich kochanych poddanych'' - ładne ^^
Orihara, zboczeńcu! My wiemy, że ty pragniesz nagiego Shizusia, ale uwierz, całe miasto wiedzieć nie musi xD
Generalnie bardzo mi się podobało i jestem cholernie ciekawa, jak będzie wyglądać ta kąpiel xD Mam tylko jedno zastrzeżenie, a właściwie pytanie: czemu cenzurujesz przekleństwa? One tak pięknie oddają koloryt opowiadania xD
Pozdrawiam i czekam na 12 ^^
ach, no i powrót do przeszłości, żegnajcie moje ukochane góry:'( ale przynajmniej teraz już (mam nadzieję;D) będę się u was pojawiać bez spóźnień XD
OdpowiedzUsuńno nie mogę się nie zgodzić z przedmówcami;D Izaya ty masz jakieś zboczone fantazje dotyczące Shizusia;P ale nie mówię, bo było to słodkie XD
podzielam fascynację Alexy scenami walki:D ach Izuś wraca do akcji;D brutalna wszechobecna zabawa XD wspaniale;D
ciekawe czy Shizuś słyszał ten krzyk? a jeśli, to jak zareagował? jak tak nad tym pomyślę to jedyna jego mina w moim mniemaniu wygląda tak - O_O!
hahaha..
już nie wspominając o Shinrze:P
aach, czekam, czekam na więęcej XD
Casjel - Tak, Izaya ma to po mnie~! ;33 Cieszę się, że się podobało~. X3
OdpowiedzUsuńAnonimowy - Dziękuję~! :3
Alexa - Bo biedy Izaya zawsze zostaje pobity, musiał się kiedyś zrewanżować~! ;3 I miło mi, że odrobina (Żeby tylko~! X3) absurdu, jaki wnosi Ryuu się podoba~. X3 Bez tego ciasta nie mogłam się obejść~... ;3 Co do tego "bohatera" wiem, że nie wyszedł taki bohaterski~... Nie wiem, o czym myślałam, kiedy to pisałam~. X3" A zresztą, on się sam pisał, jego wina~! X3
Cenzuruję przekleństwa~... A jakoś tak samo z siebie, czasem po prostu nie potrafię wymyślić odpowiedniego~. :3 Nie wiem, dlaczego tak mam, naprawdę~... Może dlatego, że ja ogółem nie przeklinam, przynajmniej po polsku, bo zawsze wszyscy patrzą na mnie jakbym co najmniej czary uprawiała~! X3 Ponoć to "nie w moim stylu", jestem zbyt grzecznym szczeniakiem~. ;3 Ale nie ma sprawy, mogę się postarać zdjąć tę cenzurę, jeśli tak się lepiej czyta~! :33
dark_doom - Zboczone fantazje~... Nieee, skąd, on tylko nie chce, żeby ktoś inny dotykał jego zabawki~... X3 Ach, kogo ja oszukuję~. ;33 Też się nie mogę doczekać tej kąpieli~! Co do walki~... To była tylko taka odskocznia i tworzyłam ją tak długo, bo moim zdaniem nie umiem jej tworzyć~... Ale skoro jakoś wyszło i się wam podobało, to ogromnie się cieszę~! :33