Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 12 lipca 2013

Dzień z życia Shizuo i Izayi - Wesołe miasteczko. (część 2)

Kiasarin: Hejo~! No to dzisiaj przedstawiamy wam 2 część przygód Shizayi i Izuo... To jest Izayi i Shizuo w wesołym miasteczku. :)
No to ja nie za bardzo mam pomysł co powiedzieć, więc dam się wyszczekać mojemu szczeniakowi~!

Inu-chan: Nee, Kiasarin-san, dlaczego uważasz, że to ja jestem tutaj najbardziej wyszczekana~??? *zawiedziona minka* Myślałam, że sama coś powiesz~...
Ummm, no więc tak~... Jak widzicie ta część jest strasznie dłuuuga~! I chyba każde opowiadanie z tej serii takie będzie, bo my zwyczajnie musimy się rozpisywać na takie błahe tematy~! X3 W tych opkach nie ma za grosz akcji, jest tylko swojskie życie~... O ile życie tej dwójki razem może być swojskie~! ;3
A tak poza tym~... Jak dotrzecie do opisu~... Nie biorę za to odpowiedzialności~! >.< Bycie seme jest trudne! >.<
No, to teraz już wszystko, przynajmniej z mojej strony~! :3 Naszczekałam się, żeby nie było, że nic nie mówię~! ;3
Enjoy~!


- Ok, dobra, nie ciągnij... - Mruknął Shizuś, w myślach dodając z ulgą: "Przynajmniej to coś ze sklepu, a nie zadanie dla mnie."
- Ne, ne, gdzie to jest, jestem pewien że gdzieś to widziałem~! Shizu-chan weź mi pomóż, a nie stoisz jak kołek~!
 - Ale jak mam ci pomóc, jak nie wiem, o co ci chodzi? - Mruknął zdezorientowany blondyn. - Powiedz chociaż, czego szukać.
- Och no domyśl się, mówiłem przecież że miałeś dobry pomysł~! Jeszcze ci nie świta~! Och mam~! - Wykrzyknął uradowany, łapiąc za czarne kocie uszka. - Teraz jeszcze ta druga rzecz, no to mi pomóż~!
- Ogon? - Zgadywał Heiwajima, nie ruszając się z miejsca. Miał nadzieję, że to nie on to będzie zakładał...
- Nie, jeszcze chcę psie uszka, identyczne jak ma Shizu-ni~! Zobacz tam są~! Ne Shizu-chan, podaj mi je, proszę~! - Zrobił proszące kocie oczka.
- Jasne... - Sięgnął po psie uszka i podał brunetowi, żeby zaniósł je do kasy. Teraz już wiedział, co jego chłopak ma zamiar z nimi zrobić. Nie, nie chciał robić z siebie idioty... Ale przegrał, więc w sumie musiał, nie?
     Brunet poleciał do kasy, zapłacił i wrócił, chwycił blondyna za rękę i pociągnął go przed sklep.
- Teraz musimy znaleźć Shinrę~! Bo tam gdzie Shinra tam i Celty~! Chyba ich widzę, chodź Shizu-chan~! - Zaczął chichotać i ciągnąć blondyna za sobą. Cały czas trzymał go za rękę i nie zamierzał puszczać. Co z tego, że ludzie trochę dziwnie się gapili na chłopaka w kocich uszach z pluszowym pieskiem w dłoni, idącego za rączkę z innym facetem. On nie miał z tym problemu~!
- Izaya, no ale powiedz o co ci chodzi! - Heiwajima starał się ignorować zdziwienie i złośliwe chichoty ze strony innych ludzi. Wolałby, żeby to było normalne widowisko z ich strony, ale niestety faceci trzymający się za rękę w Japonii jakimś cudem nadal budzili zdziwienie. A może raczej nie budzili, tylko patrząc na konkretnie ich dwójkę, ludzie mieli z tym problem. - Shinra jest po lewej. Po lewej! Po co ci Celty, co???
- Bo Shinra też mi jest potrzebny~! - Westchnął i skierował się w lewo.
- Ale do czego? - Dopytywał się Shizuo, biegnąc.
- Do mojej nagrody~! - Uśmiechnął się w ten szczególny sposób i pomachał do zakochanych. - Oi, Shinra, Celty~! Przepraszam, że wam przeszkadzamy w waszej randce~! Ale mam prośbę, to jest ważne~!
- Tylko w nic nas nie wkop... - Mruknął jeszcze Shizuś, nim dobiegli. - Cześć Celty. Cześć Shinra.
- "O co chodzi?"
- Celty, mam taką jedną wieeelką prośbę~! Zrób mi z cienia koci ogonek, ale taki żeby był zależny od woli, tylko na chwilkę~! O, a Shinra trzymaj - wręczył mu aparat - to zajmie tylko chwilkę~!
 - "Po co ci on, Izaya?"
     Celty zastanowiła się. - Chyba nic złego nie mógłby tym zrobić, więc... Może spróbuję... - Rozejrzała się, czy nikt nie patrzy i szybko stworzyła ogon dla Izayi. - Ciekawe, do czego on go potrzebuje...
- "Nie wiem, jak długo się utrzyma" - Zastrzegła.
     Naprawdę nie wiedziała. Mógł być przez kilka minut, albo nawet kilka tygodni... Nie miała już na to wpływu.
- Yay~! Arigatou Celty~! Zobaczcie, wyglądam już prawie jak kot~! Zażyczyłbym sobie jeszcze kocie łapki, ale nie umiałbym nimi pisać na komputerze~! Teraz etap 2 moja nagroda~! Shizu-chan siadaj na ławce~! Shinra obsługujesz aparat, zrobisz nam kilka zdjęć, prawda~! A, Celty, trzymaj~! - Podał jej Shizu-ni.
- Izaya... - Mruknął niepewnie Shizuo. - Co ty znowu kombinujesz??? - Mimo wszystko usiadł na ławce. No przecież przegrał, cholera! Nie mógł tak po prostu powiedzieć teraz, że nie wypełni warunków umowy.
     Izaya wpakował mu się na kolana, założył na głowę blondyna psie uszy i zaczął się najnormalniej w świecie łasić. - Ne, Shizu-chan, podrap mnie za uszkiem~!
- I-Izaya... - Mruknął Shizuo, czując, jak twarz zaczyna go nieco piec. Popatrzył na doktorka i jego dziewczynę. - No weź, co robisz?
- No weź podrap za uszkiem Shizu-nyan~!
- O rety... - Popatrzył na bruneta zażenowany, ale podrapał go za uchem jak kota. - No już rób to zdjęcie, Shinra.
- Nyan~! A teraz po brzuszku~! - Przekręcił się teraz tak, by mieć głowę na udzie blonydyna i dalej się łasił.
     Blondyn poczuł, że się rumieni.
     Izaya, pchło, tu są Shinra z Celty, co ty do cholery odstawiasz?! No... Nie żebym miał coś przeciwko, ale nie przy nich!!!
- Dobra... - Burknął, głaszcząc swojego chłopaka po brzuchu, kaltce piersiowej i podbrzuszu. Cholernie podobała mu się ta zabawa, ale jednego był pewien - NA PEWNO nie powie tego głośno, nigdy w życiu. A juz zwłasza nie przy tej dwójce, cholera!!!
- Aaa~! Taaak~! Dobrze~! Shizu-nyan~! - Oddawał się przyjemności, w duchu skręcając się ze śmiechu. Jak on kochał denerwować swojego chłopaka i powodować takie dziwne sytuacje~!
- Nie jęcz tak! - Warknął blondyn, czując, że jego zażenowanie sięga jakiegoś cholernego szczytu. To mu się tak perfidnie kojarzyło! I powodowało... No, głupie myśli.
- Ale co w tym złego że mi dobrze, Shizu-nyan~? - Brunet przekręcił się teraz tak, że siedział przodem do blondyna na jego kolanach, a ogonem owinął go w pasie. - Teraz pod brodą~! Mmmm...Shizu-nyan~! - Po cichu pokazał Shinrze, że ma podejść i zrobić zdjęcie od boku. Jakoś mało przejmował się miną Shinry, która w tym momencie wyglądała mniej więcej tak - O.O
 - Izaya, nie prowokuj mnie, do cholery. - Mruknął. Na szczęście brzmiało to na tyle dwuznacznie, że jego chłopak zrozumiał co innego, a zaskoczona para ich przyjaciół co innego.
     Pogłaskał go pod brodą, a potem znów za uchem. Drugą ręką obejmował jego plecy. A ludzie się patrzyli... Choć nie byli teraz tak ważni, jak jego przyjaciele, który byli teraz jeszcze bardziej zdziwieni. Jak on się niby kontroluje? Hmmm... No właśnie, jak?
 - Ah~! Wreszcie wiesz jak zadowolić swojego kotka Shizu-nyan~! Mrrrrr... - Zaczął mruczeć z aprobatą.
 - A dotąd to niby nie wiedziałem? - Mruknął Shizuo, nim zdołał ugryźć się w język. O żesz... - To kiedy ci się znudzi? - Zapytał, mając nadzieję, że nikt nie zwróci szczególnej uwagi na to, co przed chwila palnął.
 - Hihihi~! - Brunet zaśmiał się, ale nie skomentował, wolał nie mieć potem problemów z tyłkiem... ani porozbijanych w kuchni talerzy. - Jeszcze tylko jedna pozycja~! - Westchnął i znowu się przekręcił, a było tak wygodnie, tym razem zwinął się w prowizoryczny kłębek na kolanach blondyna i oplótł jego i siebie ogonkiem. - No pogłaszcz~! Shizu-nyan~! Ostatni raz i przestanę cię tak męczyć, wiem że już się ledwie powstrzymujesz~! - Cóż, nie powiedział przed czym to powstrzymywał się blondyn.
     Blondyn objął go dokładniej i zaczął głaskać po łebku. Izaya celnie strzelił, że ledwo się powstrzmywał. Ale co mógł zrobić??? Wszyscy patrzyli!!!
- Racja, ledwo. - Mruknął, krzywiąc się. - Już koniec? - Dodał, nie dopowiadając, że ma zamiar dokończyć w domu. Tym razem po swojemu i nie trzymając się tak sztywno, udając, że ta sytuacja mu nie pasuje. Objęcie tej pchły byłoby teraz ulgą. - Shinra, ile już narobiłeś tych zdjęć? - Zwrócił się do lekarza.
 - O, właśnie Shinra, nie wypstrykałeś całego filmu, prawda~? - Izaya zszedł z kolan blondyna i spojrzał na okularnika.
 - Hai Izaya~! Prooszę~! A teraz możemy z Celty cieszyć się już sobą~! No chyba, że wolicie żebym zaczął was wypytywać co wy włąściwie robicie. - Mówiąc ostatnią część zwrócił się głównie do Shizuo.
 - No przegrałem zakład i to tyle. - Wzruszył ramionami, krzywiąc się. - Cholera, więcej się tak nie dam. - Fuknął pod nosem, ale dość głośno, żeby doktor i Celty go usłyszeli. - Wziąłem ten lek na uspokojenie od ciebie, jeśli to ci coś rozjaśni. - Odwrócił się do Orihary. - Idziemy dalej, tak, pchło?
 - No ale nie mów że nie było fajnie Shizu-nyan~! Zobacz tu masz świetną minę~! - Pokazał mu jedno ze zdjęć. - Hai, hai, idziemy, na razie~! - Pomachał do Celty i Shinry.
 - Cześć. - Mruknął blondyn, podążając za swoim chłopakiem. - Miłej zabawy, Shinra, Celty! - Machnął im dłonią, kierując się krok w krok za brunetem. - Mogę już ściągnąć te głupie psie uszy, Izaya?
 - Hm, nie podobają ci się~? Teraz bardziej przypominasz Shizu-ni~! Ale dobrze, jeśli masz ochotę to zdejmuj~! Ja swoje jeszcze ponoszę~! To gdzie teraz Shizu-nyan~? - Zapytał i chwycił blondyna za rękę.
 - Może w końcu do tego domu strachów? - Zapytał, ściągając psie uszy. - Co do tych uszu, to nie tak, że mi się nie podobają... Dziwnie się w nich czuję. - Wyjaśnił. - No więc dom strachów może być, czy masz inne propozycje?
 - Dom strachów zostawiamy na koniec~! Mówiłem ci mam tam niespodziankę~! A po ciemku będzie jeszcze straszniej~! No to może teraz ty coś wybierz Shizu-nyan~!
 - Hmmm... Teraz to chyba możemy iść na tę ogromna karuzelę. - Shizuo wskazał na wirujące na wysokości helikoptery. - Co ty na to? Czy może wolisz coś niższego? - Pokazał dużo niższa karuzelę, taką przy ziemi, która kołysała się tylko na boki i wirowała nieco dookoła. - Albo może pójdziemy na jakąś łagodniejszą kolejkę? - Wskazał kolejną atrakcję. - Raczej nie mam nic takiego, co szczegolnie chciałbym odwiedzić. - Podsumował, wzruszając ramionami
 - Na tę najwyższą~! Chodź Shizu-chan~! Będzie fajnie ~! Poobserwujemy ludzi, będziemy sami~! No i będziesz mógł mnie (o - przepraszam, nie wiem czy nie dać tego w nawiasie XD) pieprzyć jeśli masz ochotę~! - krzyknął i pociągnął blondyna do kolejki
     Heiwajima zaśmiał się i poszedł za brunetem stanąć w kolejce.
- Jesteś pewien, że nie będzie ci niedobrze? - Upewnił się, obserwując szybko pakujących się do środka ludzi. Chyba chcieli wejść do środka zanim się rozmyślą.
- Ja nie mam lęku wysokości ani szybkości, w przeciwieństwie do ciebie~! - Odburknął wesoło, a zaraz potem dodał: - Jakoś ci to nie przeszkadzało podczas naszych walk ile razy to mną rzucałeś na prawo i lewo i zobacz nigdy nie zwymiotowałem~!
- Karuzela dla dorosłych to co innego. - Blondyn uśmiechnął się, zapłacił i wsiadł. Po chwili zatrzasnęły się drzwiczki. Unieśli się nad ziemię. - I nie mówiłem, że mam jakieś lęki, ja po prostu wolę odczekać po jedzeniu. - Wyjaśnił.
- Ta jasne, okłamuj się dalej~! - Burknął, ale gdy tylko kolejka zaczęła się kręcić zaczął piszczeć uradowany: - Łiiii~!
- Podoba się? - Mruknął Shizuś, pochylając się do przodu. W miarę jak samoloty na karuzeli się rozkręcały, tym bardziej chciał wysiąść. Ale nie dał tego po sobie poznać.
 - Jasne Shizu-nyan~! Jak mogłoby mi się nie podobać~? Świetna zabawa~! - Oplótł ogonem rękę blondyna. - Shizu-nyan masz przyspieszony puls, czyżbyś jednak się bał~?
- Nie, po prostu nie lubię tego uczucia wciskania w fotel. - Wyjaśnił niechętnie Shizuś. - Ale zaraz się otrząsnę. - Dodał jeszcze. - A tak swoją drogą... - Wpatrzył się w czarny koci ogonek informatora. - Jak to jest mieć ogon? - Zapytał, autentycznie zaciekawiony.
- Bardzo fajnie, taka dodatkowa łapka~! Tylko, że bardziej giętka i bardziej wyczulona na bodźce~! Ale przynajmniej wiem czemu koty tak uważają na swój ogon~!
- Czyli że... - Blondyn złapał za ogon i pogłaskał go lekko, czując puszystą sierść pod palcami. - To jest przyjemne, tak? To tak jakbym dotknął twojej ręki, tak normalnie? - Upewnił się.
 -Ach~! Shizu-nyan~! Nie, nie jak rękę, przyjemniej~! - Jęknął. Czuł jak po plecach przebiegają mu przyjemne dreszcze, ustawił siebie i ogon tak by Shizuo głaskał jak największą powierzchnię cienia.
- Przyjemniej? W sesnsie, że... - Heiwajima niepewnie pogłaskał cień. - Czyli że czujesz to jak część swojego ciała? A to boli? - Pociągnął lekko.
- Au, shizu-nyan nie tak mocno, to na serio boli, nie ciągnij, i nie ściskaj ta mocno ach~!
     Blondyn poluzował nieco uścisk i z zaciekawieniem zaczął delikatnie głaskać i wodzić palcami po ogonie.
- Tak lepiej? - Z tego wszystkiego zapomniał nawet o niemiłym uczuciu ucisku na karuzeli.
- Ooo~! Taaak~! Shizu-nyan tak jest idealnie, ach~!
- Dobrze. - Shizuś uśmiechnął się lekko, przyciągając do siebie Izayę i sadzając go sobie na kolanach. - Myślisz, że kiedy to zniknie?
- Nie wie... Ach~! Nie wiem, Celty mówiła, że ona nad tym nie panuje, może z niknąć za sekundę albo... O taaak~! Albo za kilka  miesięcy~!
- Aż tak ci się podoba? - Shizuo pochylił się i wyszeptał na ucho Izayi. - To może dobrze by było, gdyby został ci na dłużej? Chciałbyś? - Pytał z czystej ciekawości, ale chciał zobaczyć, jak zareaguje jego chłopak, gdy zapyta w ten sposób.
- Taaa~!... Znaczy nie, jeszcze by mi ktoś na niego nadepnął, albo zaczął robić... Taak dobrze~!... Jak ty i byłbym kompletnie do niczego, ach~! Shizu-nyan~!
- Ale podobasz mi się tak jak teraz. - Mruknął Shizuś, przejeżdżając ręka po całym ogonie. - I nie pozwoliłbym nikomu, żeby go dotykał. - Uśmiechnął się nieco szerzej. - Tak wogóle, do jakiego stopnia nad nim panujesz? Możesz coś nim zrobić? Podnieść nim coś?
- Aaahhhh~! Shizu-nyan~! Dobrze mi~! - Jęknął, wyginając się lekko w łuk - Hę? - Zdziwił się pytaniem. - Myślę, że tak, ale wiesz nie mogłoby być za ciężkie.
    Jest naprawdę uroczy jako kot... Powiedzenie mu o tym przebraniu to był dobry pomysł. Nawet bym się tego nie spodziewał...
- Wiesz, Izaya... Dokończyłbym, ale karuzela kończy kolejkę. - Cmoknął go w szyję. - Zachowaj ten swój ogon chociaż na dziś, co? Nie wiem jak, siłą woli albo czymkolwiek... - Mruknął, zsadzając bruneta z kolan. - Postaraj się.
- Jakbym miał na to jakiś wpływ. - Fuknął, już opanowując się trochę. Otrząsnął się z przyjemności i liczył, że gdy cień zniknie Celty nie dowie się, co się działo. W końcu skoro jej dziwna moc stworzyła ogon tak połączony z Izayą, to możliwym było, aby potem ten cień "powiedział" jej, do czego doszło. Miał nadzieję, że jednak się myli.
- Może masz. - Heiwajima popatrzył na ogon. - Jeszcze potem zapytam Celty, jak dokładnie ona to zrobiła. - Zamyślił się.
     Jak to jest wogóle możliwe, że dorobiła mu część ciała? Czy to znaczy, że mogłaby na przykład zrobić mu też skrzydła?
- Jakby to ona wiedziała, mówiła przecież, że nie pamięta nic poza tym jak używać mocy instynktownie Shizu-nyan, a nie, że wie jak wszystko działa. - Westchnął i wysiadł z kolejki, oglądając się na blondyna. - No to co teraz~?
- Racja, ale mam nadzieję, że jednak jej moc jest na tyle trwała, żeby to utrzymało się do jutra. - Zaśmiał się blondyn. - A teraz... Loteria? Kolejka górska? Czy może pójdziemy na lody? Chyba, że jesteś już na tyle zmęczony, żebyśmy odwiedzili twoją niespodziankę? - Ruszył spokojnym krokiem przed siebie.
- Jaka loteria~? - Zapytał zaciekawiony brunet.
- Normalna... Wiesz, losujesz jakiś numer i wygrywasz jakąś nagrodę. Możemy też pójśc na loterię z punktami, czyli im więcej punktów wylosujesz tym lepszą rzecz możesz dostać. Zabawa trochę bardziej dla dzieci... Ale czasem trafia się coś sensownego. - Wzruszył ramionami. - Ostatnio szedłem na coś takiego chyba ze dwa lata temu, więc słabo pamiętam.
- Trafia, mówisz~? To może pójdziemy na strzelnicę, co Shizu-nyan~? - Zapytał ze zwykłym szczęśliwym uśmieszkiem, choć w połączeniu z jego twarzą i osobowością mogło to trochę dziwnie wyglądać.
- Niezłe skojarzenie. - Uśmiechnął się Shizuś. - Jasne, nie mam nic przeciwko.
- Tak~! - Zaklaskał w ręce brunet. - To chodź~! - Chwycił go za łapkę.
- Idę, idę... - Mruknął blondyn i trzymając swojego chłopaka za rękę, zaczął przeciskać się przez gęstniejący tłum. Miał tylko nadzieję, że nikt znajomy ich nie zobaczy. Wolałby nie musieć się z tego tłumaczyć, akurat jak zrobiło się tak przyjemnie i zdążył się odpręzyć.
- Wiesz, świetnie się bawię~! Cieszę się ze się zgodziłeś na ten wypad~! - Zaczął wolną ręką przeglądać zdjęcia z aparatu.- O, zobacz Shizu-nyan, na tym wyszedłeś świetnie~! - Pokazuje takie na którym blondyn jest zarumieniony, uśmiechnięty i głaszcze go tak jakby z przyjemności, a nie dla tego, że przegrał zakład.
- Oj... - Wyrwało się Heiwajimie. Popatrzył na zdjęcie i chyba znów się zarumienił. - N-nie, to wcale nie tak miało wyglądać. - Wywrócił oczami i odetchnął. - Po prostu podobasz mi się jako kot, no i też bawię się niczego sobie. - Wzruszył ramionami, starając się przybrać obojętną minę. Oczywiście, nie udało mu się to tak do końca. - Chodź lepiej na tę strzelnicę. - Mruknął, ciągnąc go nieco szybciej na miejsce.
- Skoro podoba ci się moja kocia wersja to co jest złego w twojej psiej~? Na przykładzie Shizu-ni zobaczyliśmy, że wyglądałbyś świetnie~! - Izaya podniósł pieska, by jeszcze raz pokazać go blondynowi. - Hai, hai, idziemy przecież~!
- Ja to nie to co ty. - Shizuś popatrzył nieco krytycznie na psie uszka, których jednak nie wyrzucił, ale też nie miał na sobie. - Głupio się w tym czuję. - Zwolnił kroku.
- Ah~! Dobrze Shizu-nyan jak wolisz~! - Westchnął wesoło. Wiedział, że do blondyna nie da się dotrzeć prośbą, a nie miał zamiaru robić niczego w wbrew jego woli. - O zobacz, już widać strzelnicę~!
- Też chcesz strzelać? - Zapytał blondyn, zmieniając temat. W sumie zastanawiał się, czy Orihara nie wpadnie na pomysł wystrzelania kogoś lub czegoś poza tarczą, ale na ten temat nic nie powiedział.
- Oi a po co miałbym tu przychodzić, jak nawet bym nie spróbował~! Wiesz, poza pistoletem jest też rzucanie nożami do celu, tyle, że trzeba mieć pewne zezwolenia... albo kontakty~! - Uśmiechnął się i zaczął gawędzić ze sprzedawcą.
- A rzucanie znakami? W tym chyba poszłoby mi najlepiej. - Shizuo uśmiechnął się i obejrzał pistolet ze wszystkich stron. Oczywiście musiał mieć przekręcony celownik. Trzeba by go było najpierw ustawić... - Poproszę pięć kolejek. Po dziesięć strzałów. - Zwrócił się do gościa obsługującego tę atrakcję.
- Hahaha~! Faktycznie w tym masz wieloletnie doświadczenie, szkoda, że ze mną jako tarczą~! - Uśmiechnął się przyjaźnie. - Arigato~! - Krzyknął na widok noży, a jego uśmiech zmienił się na nieco... sadystyczny.
- Oczywiście we mnie tym nie rzucisz? - Zaniepokoił się Shizuś. Zapłacił, wziął odliczony śrut i chwycił za pistolet. - Ani w nikogo innego, nie? - Naładował broń i odbezpieczył.
- Jasne, że rzucę w ciebie. - Westchnął, oglądając pistolet. - Jak tylko ty zaczniesz celować i strzelać do tych ludzi naokoło. - Chwycił ostrze noża w dwa palece, usłyszał koło siebie głos mówiący "Proszę pana, ale to się trzyma...", jednak nie zwrócił na niego uwagi i rzucił nóż. Ostrze wbiło się w sam środek tarczy, na tyle głęboko, że chwilę później drewniana tarcza pękła.
- Akurat spieszy mi się, żeby wybijać przechodniów. - Blondyn uśmiechnął się szeroko i strzelił. Strzał poszedł oczywiście na bok. Zaklął pod nosem. Przestawił celownik, znów naładował i strzelił jeszcze raz. Prawie w środek. - Nie rozumiem, jak można aż tak przestawić celownik. - Mruknął, ładując znów. Przekręcił jeszcze odrobinkę i strzelił. W sam środek. - No, to może małe zawody? - Wyszczerzył się nieco niebezpiecznie.
     Izaya podłapał uśmiech blondyna.
- Jasne, a o co~? - Zapytał, oglądając niby to od niechcenia drugi nóż.
- Hmmm... - Zastanowił się Shizuś. - O COKOLWIEK chcesz.
- Nie~! Ja wybierałem ostatnio, teraz ty proponuj~! No Shizu-nyan, nie chcesz się odegrać za okiwanie cię z labiryncie~? - Zapytał.
- O, ciekawe, nie chcesz wybierać? - Heiwajima strzelił raz jeszcze, żeby się upewnić, że celownik jest nastawiony najlepiej jak tylko może. - Więc może... Hmmm... - Zastanowił się. - Wiesz co, nie mam pomysłów. - Poddał się. - Powiedzmy, że tym razem o dwa życzenia. Jakiekolwiek i kiedykolwiek. Zgadzasz się? - Załadował broń poraz kolejny.
- Ach i co ja mam wymyślić jak już wygam~! - Westchnął uśmiechnięty. - Zawsze mogę cię zmusić do noszenia mnie cały dzień na barana, więc zgoda~!
- Dobra. - Blondyn skinął głową, wycelował i wystrzelił. - Lepiej niech pan przygotuje dużo tarcz. - Rzucił w stronę faceta obsługującego jego stanowisko. - Zaczynamy. Dwadzieścia ci pasuje? - Popatrzył na swojego chłopaka wyzywająco.
- Mhm~! - Przytaknął, uśmiechając się szczęśliwie, co może jednak wyglądało dość strasznie, gdy miał w ręku 5 noży. - To zabawię się w ninję~! - Westchnął i rzucił wszystkie. Trafił w środki wszystkich tarcz, rozłupując je przy okazji na dwie połowy. - A właśnie Shizu-nyan, liczy się jak uderzymy w środek czy jak rozpołowimy tarczę~? Bo w sumie to chyba raczej za każdym razem trafimy~!
     Shizuo błyskawicznie załadował pistolet, wystrzelił, załadował, wystrzelił i tak na próbę też pięć razy. Na końcu jeszcze strzelił w stronę sprzedawcy z tego stoiska, z kamienna miną zestrzelając z jego głowy perukę.
- To nie byłoby fair. Moje tarcze są papierowe, raczej ich nie przepołowię, nie? - Zignorował całkowicie zbiegający się tłum gapiów i sprzedawcę kulącego się pod blatem, mamroczącego coś pod nosem.
- Hm... fakt, no to jak to urozmaicimy~? - Zapytał. podrzucając w ręce kolejny nóż. Też ignorował tłum. Przywykł, że ludzie się na niego gapią i nie przeszkadzało mu to, wszak był Izayą.
- Hmmm... - Blondyn rozejrzał się dookoła. Ludzie zrobili grupowy krok w tył. - Powiedzmy, że kto pierwszy zestrzeli te żarówki. - Wskazał kolorowe lampki na najbliższym namiocie. Wisiały wysoko i na uboczu, więc nikomu nie mogło to zaszkodzić. - Ty bierzesz czerwone, ja niebieskie. Potem zapłacimy. - Wzruszył ramionami, nie przestając się uśmiechać.
- No, to nie fair Shizu-nyan, nożem jest ciężej "zestrzelić" - Zrobił klasyczny znak rękoma - żarówkę, już łatwiej byłoby... Żebyśmy poprzekłuwali za jednym zamachen jak najwięcej balonów. - Pokazał palcem na inne stoisko.
- Ty za jednym zamachem rzucisz kilka noży, a ja jeden nabój. - Zaoponował Shizuś. - Może być, ale użyjesz jednego noża, zgoda?
- No zgoda, chyba lepszej zgody nie będziemy mieć~! - Uśmiechnął się. - Tylko nie wystrzel serii naboi, bo przegrasz walkowerem~! - Powiedział jeszcze. - I wtedy niezależnie od wyniku to ty spełniasz moje życzenia~!
- To pistolet na jeden nabój. - Uśmiechnął się nieco niechętnie blondyn. - Lepszego w wesołym miasteczku nie dostaniesz. - Westchnął sztucznie. - No, to przygotuj się. - Naładował i wymierzył tak celnie jak się dało. Ludzie na linii strzału się rozpierzchli, ale jakoś nie uciekli z miejsca zdarzenia. Wprost przeciwnie, obserwowali, robiąc im wolny tor strzału, bo zablokowali drogę z obu stron. Nie ma to jak Tokijczycy...
- No przynajmniej nie trzeba celować pomiędzy ludzmi~! - Uśmiechnął się Izaya, biorąc do ręki nóż. Stal błysnęła niebezpiecznie. - Gotowy~!
- Ja też. - Mruknął Shizuo, skupiając się na oddaniu czystego, prostego strzału. - Trzy, dwa, jeden! Już!
- Hai~! - Izaya rzucił nożem. Celował w czerwony balonik na samym środku po lewej. Blisko niego było wiele innych różnokolorowych baloników, które niesione siłą eksplozji ich czerwonego przyjaciela też wybuchły - przynajmniej tak to widział Izaya.
     Shizuo strzelił w największy, żółty balon, przebijając zarówno jego, jak i ze dwa balony za nim, a do tego czerwone baloniki z obu jego stron i kilka innych. Przynajmniej on tak to widział.
- No i wygrałem. - Rzucił, zadowolony z siebie. Zaraz jednak coś do niego dotarło. - Izaya, gdzie celowałeś?
- No w ten fajny, czerwony, po lewej~! Widziałeś jak inne baloniki się z nim zsolidaryzowały, też wybuchły~! Jakie to kochane z ich strony~! - Westchnął, dalej urzeczony domnienanym "dobrym sercem" baloników.
     Heiwajima poraz kolejny tego dnia wykonał klasyczne klepnięcie się dłonią w czoło.
- A ja w ten żółty i jego kolegów. Ten tuż-tuż obok. - Dodał, widząc, że jego chłopak nadal nie rozumie.
- Ups. - Uśmiechnął się Izaya. - No tośmy się nie zgadali~!
- I co teraz? - Mruknął nieco zrezygnowany Shizuś. - Jeszcze raz, czy idziemy na kompromis?
- Tak, kompromis, noże mi się kończą. - Westchnął. - A swojego nie użyję.
- Więc... Nagroda na pół? - Blondyn skrzywił się lekko. Ale lepsze to, niż nic. - Po jednym życzeniu?
- Mhm~! To czego mój Shizu-nyan sobie zażyczy~? - Zapytał, nadal szczęśliwy.
- Jeszcze coś wymyślę. - Uśmiechnął się tajemniczo. - A póki co może pójdziemy na lody? Chyba nie tylko my chcieliśmy postrzelać... - Rozejrzał się, patrząc na wciąż stojący niemy tłumek wokół nich.
- Taa... Ale raczej nie poproszą o zwolnienie miejsca, za bardzo się boją. Pocieszne istotki~! Ale to dobrze. - Uśmiechnął się. - Lody~!
- No to chodźmy. - Shizuo znów uśmiechnął się szeroko i odłożył pistolet. - Dziękujemy. A to za szkody. - Położył na blacie przed trzęsącym się sprzedawcą mały plik pieniędzy. - Przepraszamy za kłopot. - Pociągnął bruneta za sobą, przebijając się przez zszokowany tłum. - Kręcone czy takie na gałki? - Zwrócił się do Orihary.
- A jakie wolisz~? - Zapytał, dając się "holować" blondynowi gdzieś w stronę lodziarni.
- Kręcone. - Stwierdził blondyn. - A ty jakie byś wybrał?
- W takim razie gałki~! - Uśmiechnął się zadziornie. - Ne, Shizu-nyan chodź~! - Pociągnął go do środka lodziarni.
- Mogłem się tego spodziewać. - Parsknął Shizuś. - Idę, idę... Wybieraj pierwszy.
- Ne Shizu-nyan, lepiej wziąć wiśniowe-nyan, cytrynowe-nyan, czy może kawowe-nyan~?
- Co ty masz z tym nyan? W kota się zamieniasz? - Zlustrował swojego chłopaka badawczym wzrokiem. - To jakiś skutek uboczny? A tak poza tym, to możesz wziąć wszystkie. Chociaż może lepiej nie kawowe...
- Czemu nie kawowe~? Wiesz, kazałeś mi zachować ogon-nyan, tak sobie pomyślałem, że to pomoże, Shizu-nyan~!
- Aa, no chyba że tak... - Mruknął bardziej do siebie. - Więc, nie kawowe, bo nie lubię smaku kawy na twoich ustach, kocie. - Shizuś uśmiechnął się do Izayi, po czym się zaśmiał. - Dobra, nie mogę, jak to brzmi. Hahahaha! - Musiał lekko się pochylić, żeby móc wogóle złapać powietrze. Ludzie znów dziwnie na niego patrzyli, ale przecież śmiechu nie mógł powstrzymać. Zdarzał mu się tak rzadko...
- No wreszcie się uśmiechnąłeś~! - Wyszczerzył się Izaya. - Szkoda tylko, że wyśmiewasz swojego kotka-nyan~! - Zwrócił się do sprzedawcy. - W takim razie chcę wiśniowo-nyan-cytrynowe~!
- Nie wyśmiewam ciebie... bardziej swoje słowa. - Blondyn dalej się uśmiechał, ale zdołał jakoś opanować śmiech. Coraz bardziej podobała mu się ta randka. - Bo gadałem jak jakiś nastoletni szczeniak. Chyba jednak dość głupio wyszło. - Odwrócił się do sprzedawcy. - Dla mnie jabłkowe i karmelowe.
- Jak szczeniak, jak szczeniak, a uszu nie założy. - Fuknął, zaczynając jeść loda.
- Jest taki poziom, którego nie przekroczę. - Blondyn wzruszył ramionami i wciąż się uśmiechał, powoli zjadając swoją porcję. - To gdzie chciałbyś teraz?
- Tak sobie myślę-nyan, że jeszcze nie byliśmy na żadnej kolejce, nyan~!
- To wybierz jakąś. Do wyboru do koloru. - Wykonał szeroki gest dłonią, wskazując na wszystko dookoła.
- Chodź na tę~! - Wskazał najwyższą i największą. - Shizu-nyan, chyba się nie boisz, nyan~!
     Shizuo popatrzył na kolejkę, kryjąc lekkie rewolucje w żołądku. Wolałby po prostu nie oddać obiadu w trakcie tak miłej wycieczki... No ale skoro tak, to będzie się po prostu mocno trzymał.
- Nie boję. - Zaprzeczył, zabierając się za drugą gałkę. - Kończ jeść i idziemy.
- Hai Shizu-nyan, jakby było coś nie tak to mów nyan~! - Za jednym zamachem połknął całą gałkę i zaczął się śmiać. - To takie dziwne uczucie, mózg mi zamarza Shizu-nyan~!
- Wariat. - Zaśmiał się Shizuś. - No, no, przełknij to już. Chcesz wody? - Podstawił mu butelkę pod nos.
- Nie, dzięki~nyan~! To po prostu śmieszne uczucie, sam kiedyś spróbuj, chociaż możesz być zbyt gorący by zadziałało-nyan~! Przecież Shizu-nyan jest żywym kaloryferkiem, zwłasza w nocy, nyan~!
- Cicho, na razie nie mów o nocy, ok? - Blondyn sprawdził, jak szybko przesuwa się kolejka. Byli już blisko biletera. - Zaraz wsiadamy. Na pewno chcesz na to iść, tak? - Upewnił się.
- Nyan~! - Odkrzyknął radośnie. - Nie jestem takim tchórzem jak Shizu-nyan, by bać się kawałka metalu~!
- Nie boję się. - Shizuo popatrzył na niego karcąco. - I nie nazywaj mnie tchórzem. Jesli komuś ma być niedobrze, to na pewno nie mnie. - Wiedział, że nad tym się nie panuje, ale przecież nie pozwoliłby na nazywanie się tchórzem tylko przez złe działanie błędnika. - Proszę. Pakuj się. - Zapłacił za wstęp i sam wsiadł do wagonika.
- Już się tak nie bulwersuj shizu-nyan~! Wsiadam~! - Przelazł koło blondyna, prawie siadając mu na kolanach. - No co, mało miejsca jest, nyan~! - Przesunął się i zapiął pas.
- Trzymaj się. - Zapiął się i sprawdził zapięcie Izayi. Ściągnął na dół metalową barierkę i chwycił się jej. Miał trochę złe przeczucia co do tego. Gdyby za mocno zacisnął na tym rękę, zostaliby bez zabezpieczenia.
     Tylko nad sobą panować... Tylko nad soba panować... - Dyskretnie wziął głębszy wdech i odchylił się na siedzeniu. - Wyobraź sobie, że jesteś tu z Kasuką. Musisz starać się, żeby ta podróż była bezpieczna. Pamiętaj. - Powtarzał w myślach. - Tylko się nie denerwuj.
- Rozluźnij się Shizu-nyan, to miała być zabawa, a nie podróż przez mękę-nyan~! Jakbym chciał cię zdenerwować, to zaciągnąłbym cię do tunelu miłości a nie tu, więc spokojnie~! - Uśmiechnął się.
- Kto mówi coś o męce? - Mruknął blondyn. - Ja tylko przygotowywuję się na wstrząsy na drodze. - Zbagatelizował.
     Chociaż lepiej by było, gdyby nie trzęsło.
- No wiesz~? - Prychnął. - Cały urok w tym żeby trzęsło, Shizu-nyan~! - Kolejka ruszyła najpierw powoli w górę, by przyzwyczajić pasażerów do złudnego poczucia bezpieczeństwa i by potem w wielką szybkością mogła zjechać w dół. Izaya podniósł ręce i zaczął krzyczeć jak dzieciak. - Łiii~! Shizu-nyan~! Aaaaaa~! Hahahaha~!
     Shizuo wziął głęboki wdech i wydech. Nie miał zamiaru zachowywać się jak dzieciak. Poczekał aż podjadą w górę i uśmiechnął się lekko, dosłownie na ułamek sekundy. Potem kolejka zaczęła zjeżdżać w dół, nabierając prędkości. Siła rozpędu wcisnęła go w niewygodne oparcie. Zdjął ręce z barierki zabezpieczającej i zamknął oczy, wczuwając się w świst powietrza w uszach i krzyk Izayi gdzieś obok. Zabawne, targało nim na boki i niemal wyrzucało w górę, ale był bezpieczny. Jedynym co mu przeszkadzało były początki zawrotów głowy. Irytujące, potem pewnie nie będzie mógł ustać na nogach i brunet go wyśmieje. Teraz jednak było warto.
     Izaya cieszył się jak głupi z całej jazdy, z każego zakrętu i każdego przyspieszenia, był ciekaw jak potem będzie chodził. Nie nie miał zawrotów głowy, jednak on normalny nie był więc nie był pewien czy nie zawróci mu się w niej dopiero gdy wyjdzie. Kątem oka obserwował Shizu-chan'a, który uspokajał się, ale jakoś do końca nie mógł tego zrobić. Dziękował też w duchu, że jego partner nie ściska barierki, bo inaczej ta byłaby cała pokrzywiona. Jednak głupio mu było, bo Shizuo zaciskał ręce w pięści. Izaya chwycił go za jedną rękę i uśmiechnął się w stronę blondyna. Teraz tylko od ciebie zależy, czy nie złamiesz mi ręki. - Pomyślał.
     Shizuo rozluźnił uchwyt i przytrzymał dłoń Orihary, zastanawiając się nad tym, że jest teraz dziwnie chłodna. W sumie to nie było dziwne, przy takiej prędkości robiło się chłodno. Kolejna wkurzająca rzecz. Jednak wciąż mu się podobało, mimo wszystkich defektów takiej jazdy. Poczucie niebezpieczeństwa towarzyszyło mu cały czas, więc musiał mieć chociaż jedną rękę zaciśniętą. Niemal czuł, jak adrenalina krąży po całym jego ciele. Została mniej niż połowa kolejki. Trochę przestawało mu się podobać. Żołądek trochę mu skakał.
     Izaya zaczął opuszkami palców gładzić zaciśniętą dłoń blondyna. - Shizu-chan nic się nie stanie~! - Westchnął, nie zaprzestając tego ruchu.
     Heiwajima z oczywistych powodów nie usłyszał słów Izayi, ale dobrze czuł jego dotyk. Odrobinkę się przez to rozluźnił, jednak z chwili na chwilę czuł się coraz gorzej. O ile długie wytwarzanie adrenaliny nie robiło na jego ciele wrażenia, zbyt długi pisk w uszach i ciągłe trzęsienie, a także ciśnienie wbijające go w siedzenie było powoli coraz bardziej męczące. Robiło mu się niedobrze. Przejażdżka przestawała być przyjemna. Miał nadzieję, że szybko się skończy, zanim jego żołądek postanowi się zbuntować.
     Izaya nie do końca rozumiał strach Shizuo. Dla niego było wspaniale, wysoko, szybko, wiatr zabawnie łaskotał go w twarz. Nie przestawał ściskać dłoni Shizuo. - Shizu-chan? Przepraszam, że cię zaciągnąłem na tę kolejkę. - Powiedział na tyle głośno by blondyn usłyszał.
- To nie problem, Izaya. - Odparł Shizuo na tyle głośno, by choć trochę przebić się przez ten pisk. - Nic mi nie jest.
     On po prostu miał głowę mocną do picia, a słabą do kolejek górskich. Niestety nie miał na to wpływu, ale i tak dobrze się trzymał. Tylko głowa go bolała, co skutecznie zagłuszało przyjemne odczucia z jazdy. Wkurzające.
     Izaya czuł ze kolejka zaraz stanie. Bałs ię czy shizuo po zatrzymaniu pojazdu nie wyleci z niego jak najeszbciej biednąc w najbliższe krzaki. Mimo wszystko nie chciał by jego chłopak miał taki problem, to była tylko kolejka górska, rany~! Jednak Shizu-chan zaskoczył go, po raz kolejny. Gdy kolejka się zatrzymała siedział nieruchomo dalej uparcie zaciskając oczy. - Shizu-nyan już koniec~!
     Blondyn otworzył oczy i podniósł metalową barierkę. Odpiął pasy, spojrzał na zamglonego bruneta... Moment, zamglonego? A, tak, przedtem zaciskał powieki. Przełożył jedną nogę, wyciągnął drugą, wstał i wyszedł. Poruszał się trochę powoli, uparcie patrząc pod stopy. No teraz to pchła na pewno go wyśmieje!
- Ne Shizu-nyan, usiądźmy tam na ławce, stąd jest taki fajny widok na miasto~! - Pociągnął blondyna do najbliższej ławki. Niech przestanie się tak chwiać, bo jak upadnie to na pewno zaraz się podniesie i wydrze, że "to twoja wina kleszczu", więc już lepiej było go eskortować do ławki.
- Idę... - Mruknął Heiwajima. - No nie ciągnij tak, Izaya. - Skrzywił się. - Zaraz mi minie to pójdę normalnie. - Wyjaśnił. - Po prostu trochę za długo to trwało.
     Albo po prostu mam coś nie tak z głową, że nie mogłem tego wytrzymać. - Dodał w myślach.
- Oi odpoczniesz sobie na ławce, nyan~! - Posadził go, a sam wdrapał mu się na kolana. Gapił się przed siebie, oplatając go ogonem w pasie. - Stąd jest faktycznie piękny widok, ne Shizu-nyan~? - Był zachód słońca, panorama Tokio i czego w sumie więcej chcieć?
- Jasne. - Mruknął Shizuś, opierając bolejący łepek na ramieniu swojego chłopaka. - Poczekaj jeszcze chwilę i będziemy mogli iść dalej. Co chciałbyś te... - Nie dokończył, bo podszedł do nich jakiś gość z butelką piwa w dłoni.
- Haaa?! A wam tak nie wstyd?! - Splunął im pod nogi. - Tacy dziwacy nie powinni...
     Shizuo nie skupiał się na tym, co dalej mówił ten koleś. Posadził Izayę na ławce mówiąc "Poczekaj." a sam wstał, podciągnął rękawy i z wściekłym warknięciem złapał gościa za koszulę, patrząc mu prosto w oczy.
- Jeszcze raz... - Stęknął, starając się utrzymać równowagę. - Jeszcze raz nazwiesz pchłę dziwakiem!!! A przejedziesz twarzą po całej ulicy i skończysz szybując pod chmurami, ZROZUMIAŁEŚ?! - Wydarł się. Przechodnie oczywiście zamarli, szukając powodu tego zamieszania.
     Gość tylko pokiwał głową, nagle przerażony.
- No to klękaj przed nim i błagaj o wybaczenie! - Warknął wściekły blondyn. Wciąż chciało mu się wymiotować, ale liczył na to, że jego wytrzymałość nie zawiedzie go w takim momencie. Nie dawał po sobie nic poznać. Puścił gościa, rzucając go od razu pod nogi informatora.
     Izaya parsknął śmiechem. Co prawda chciał, by przed nim klękano, w końcu miał być bogiem. Ale gdy kazał to zrobić Shizuo w gabinecie luster ten go olał. Teraz ma swój prezent. Oparł się na jednej ręce, którą położył sobie na kolanie i uspokoił się. - Shizu-nyan, uspokój się troszeczkę, sam twierdzisz, że jestem dziwny~! - Uśmiechnął sie szybko do swojego blondyna, a następnie skierował swój lodowaty i obojętny, a jednak wywyższający się wzrok na tego kolesia pod nim. -  A ten nic nie warty człowiek i tak nic nie zrozumie, popatrz na niego, jest żałosny, pije jakby nie umiał się bez tego zabawić. Jest sam więc nie ma nikogo, kto przyszedłby tu z nim, ani przyjaciół, ani rodziny, ani nawet dziewczyny. Myślisz, że taka namiastka prawdziwej osoby dałaby radę coś zrobić, że jego nic nie warte słowa coś mi zrobią? Mnie? Przecież mam już ukształtowany światopogląd, taka sztuczka może udałaby się z dzieckiem które nie wie czego chce, ale nie ze mną. Popatrz tylko na niego, żałosny, słaby, nie mający niczego człowiek. Nawet nie ma co się nim interesować. Myślisz, że czemu wyśmiewa się z kogokolwiek? Bo chce poczuć się lepiej, bo sam jest zbyt żałosny by znaleźć sobie kogoś. - Prychnął. Od czasu do czasu tykał butem tę osobę, jednak po skończonej wypowiedzi po prostu wstał z ławki, z odrazą tykając osobę leżącą na ziemi i podszedł do Shizu-chan'a. Już zachowywał się normalnie. - Wiesz co, jakoś nabrałem strasznej ochoty na dango, nyan~!
- Ładna przemowa. - Blondyn uśmiechnął się blado. Ból głowy w końcu trochę ustąpił. Przynajmniej na tyle, że mógł normalnie chodzić swoim tępem. - No to prowadź do tego dango, bo ja żadnego nie widziałem po drodze. - Mruknął, chwytając bruneta za rękę i splatając ich palce razem. Nawet nie obejrzał się na gościa, który pewnie wciąż tam klęczał. Gdyby chciał czymś się na nich zamachnąć, Shizuś i tak by to wyczuł.
     Heiwajima ruszył za swoim chłopakiem w poszukiwaniu dango. Gdy już je znalazł, kupił trochę dla Izayi, tłumacząc, że on nie ma na nie ochoty.
- To gdzie teraz?
- Hmm.... Już się ściemniło, więc chyba moglibyśmy pójść do domu strachu. - Zamyślił się, pochłaniając kolejne dango. - Oczywiście jeśli masz ochotę Shizu-nyan, nie wiem jak długo jeszcze utrzyma mi się ogon~!
- Jasne, super. - Heiwajima uśmiechnął się w końcu wesoło. Głowa już prawie nie bolała. - W końcu zobaczę tę twoją niespodziankę. Prowadź.
- Już ci lepiej~? Tak się cieszę Shizu-nyan~! - Izaya uśmiechnął się i chwycił blondyna za rękę. Szli powolnym krokiem, Izaya cały czas delektując się dango a Shizuo... Najprawdopodobniej delektując się odgłosem mlaskania. Na horyzoncie już majaczyło ogromne, stylizowane na stare, fioletowe zamczysko. Koło najwyższej z kolumn latały nietoperze, pewnie komputerowo sterowane, ale wyglądały fajnie. - Jak z horrou, postarali się, nie Shizu-nyan~?
- Aha. - Mruknął Shizuś. - Ciekawe skąd te nietoperze.
- Shizu-nyan to jest dom strachów, model stary zamek, tam muszą być nietoperze~! - Westchnął, chyba nie do końca rozumiejąc pytanie.
- Tak, tylko skąd one tam w biały dzień... Znaczy się, wieczór. - Podszedł do wejścia. - Ok, a gdzie tu się płaci...? - Rozejrzał się za jakimś bileterem, czy chociażby zarządcą atrakcji.
- Hahaha Shizu-nyan to jest sztuczne, na jakimś druciku czy czymś, przecież prawdziwych by tu nie dali~! Co do płacenia... Mówiłem, moja niespodzianka~! Wchodzimy~! - Uśmiechnął się i nadepnął na kamulec stojący obok niego. W tym samym momencie opadła brama, wpuszczając ich do środka.
     Blondyn wydał pomruk aprobaty.
- Ciekawe. Czyli że będziemy tam sami? No... - Zrobił kilka kroków do środka. - Ciekawie się zapowiada.
- Hihihi... Jasne że sami, nie życzę sobie innych ludzi, nie tu i nie teraz~! - Uśmiechnął się tajemniczo.
- Mam się martwić? - Mruknął Shizuo, idąc śladem swojego partnera.
- Nie, chyba raczej nie~! - Nadal uśmiechał się wesoło.
- Chyba...? Dobra, ja nie wnikam. Prowadź dalej. - Rozejrzał się. Póki co nic nie było aż tak straszne, by choćby poczuł się nieco realistycznie.
- Ale wiesz, mamy do dyspozycji cały zamek, od sali tortur przez salę wróżki, aż do nawiedzonego poddasza. - Cały czas chichotał. - Możemy też pójść do - zmienił głos na taki, którym zazwyczaj opowiada się opowieści grozy - kuchni.
     Blondyn zaczął niepowstrzymanie cicho się śmiać.
- Wiesz co pchło, mnie chyba nawet ta - tu sparodiował głos Izayi - kuchnia nie zdziwi. Ale może odwiedźmy wszystkie ciekawe miejsca. Chyba że masz jakąś specjalnie ustaloną trasę?
- Nie, ja tylko chcę wybrać ostatni pokój~! I to jest moje życzenie/rozkaz za remis w tych balonikach~! A teraz twój rozkaz... Nie, to nie brzmi fajnie... Teraz twoja prośba, cóż takiego miał bym zrobić żebyś był zadowolony~?
- Żebym był zadowolony? - Shizuś uśmiechnął się. - Moje życzenie? Zostawię je sobie na później. Póki co nie mam pomysłu... Ale to raczej nie będzie dla ciebie ciężarem. Tak myślę. - Dodał po chwili namysłu. - No, nieważne. Teraz idziemy do tego pokoju, bo naprawdę chciałbym wiedzieć, co siedzi w tej twojej głowie. - To mówiąc, poklepał go po włosach i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pocieszał się myślą, że w razie natrafienia na gabinet tortur wystarczyłoby wyważyć drzwi.
- Ale Shizu-chan mój pokój miał być na końcu~! Naprawdę chcesz już teraz? Gwarantuję ci że nie będzie ci się chciało potem niczego innego zwiedzać~!
- No przecież... - Powtórzył i dopiero oświeciło go, jakby dostał czymś w głowę. - Aaa! - Mruknął. - Ok, chodźmy gdziekolwiek. - Odwrócił wzrok. Zlustrował imitację "krwi" na ścianie. Wybitna tandeta. - To co teraz? Powiedz, że dalej jest straszniej... - Westchnął jak najciszej to ostatnie zdanie.
- Daj spokój~! - Westchnął i starł palcem krew, zaczynając się nią bawić. - Nie wiem jak jest dalej, ale możemy pójść tam. - Wskazał na jeden z korytarzy. - Tam są jakieś takie dziwne czerwone lampki... A nie, czekaj, to chyba miały być "oczy wyłaniające się z mroku". - Zachichotał. - Chodź sprawdzimy moją teorię~!
     Blondyn bez protestów dał się zaciągnąć do korytarza z "lampkami".
- Ktoś musiał się z tym napracować... - Mruknął, oglądając efekt najpierw z bliska, a potem z daleka.
- No zobacz, a tam jest straszna znikająca postać zza okna~! Oi no nie, rozpadało się. - Udał smutek widząc, że za oknem z czerwonego nieba zaczął padać deszcz, a poza tym było słychać grzmoty i błyskawice.
- I dopiero teraz zaczynam się zastanawiać co jest prawdą, a co efektem specjalnym tego domu. - Zaśmiał się Heiwajima. - Wygląda na to, że stąd nie wyjdziemy. No, chyba że jakimś cudem nie będzie tak lało do jutra. - Uniósł kąciki ust. - Mogłem wziąć parasol.
- Oi Shizu-nyan nie marudź, to nawet nie jest deszcz, jak się przyjrzysz to widać, że to efekt specjalny. O, teraz to już w ogóle, bo zmienił się na czerwony. "Krwawy deszcz, o nie, co my teraz zrobimy?!" - Parodiował przerażone nastolatki.
- Hahahahaha, że też niektórzy dają się na coś takiego nabierać. W końcu jak wchodzisz do domu strachu to wiadomo, że każda atrakcja jest atrapą. No, chyba że aktualnie ktoś postanowi popełnić morderstwo w takim domu strachów... Ale wtedy to się poznaje po zapachu, co nie? - Zaczął się z zainteresowaniem przyglądać tarantuli spuszczającej się z sufitu w miejce, w którym przed chwilą stał.
- Hmm... W sumie to ciekawy pomysł Shizu-nyan~! - Opatulił się ogonem dalej snując mordercze plany. -  A jakby wylać na niego wiadro perfum to myślisz, że by poczuli przez jakieś parę godzin, że się rozkłada~?
- Poczuliby perfumy. - Wzruszył obojętnie ramionami, nadal przyglądając się pająkowi, który właśnie schodził na ziemię. Miał wybitnie mechaniczne ruchy. - To dość podejrzane. I ogółem śmierdzi.
- A już miałem taki fajny plan~! - Westchnął, zabierając mechanicznego pajączka i sadzając go na oknie. - Ciekawe co zrobisz, mały~!
- Plan? - Shizuś skupił się na Izayi. - Zresztą nieważne. - Pokręcił głową i popatrzył na pająka, który postarał się wejść na szybę, a gdy to mu się nie udało, zaczął się spuszczać na nici w dół. - Idziemy dalej?
- Mhm... Och, nie martw się tak skoro i tak nic nie da to nie będę tego robił, prawda~? - O zobacz, duch~! - Pisnął i poleciał w kierunku zjawy, która... Zaczęła uciekać.
- C... Co?! - Krzyknął Shizuś, biegnąc za swoim chłopakiem. - Czekaj, Izaya, latasz za jakimś mechanizmem! - Mimo wszystko biegł za nim, ciekaw, dokąd poleci ten "sztuczny duch".
- Nie za mechanizmem a za człowiekiem, a przynajmniej tak się porusza, no i ucieka, to o czymś świadczy, normalnie by dalej stał i robił "buuu"... - Biegł, patrząc na ducha do czasu, aż jego uwagi nie przykuła wielka na całe przejście pajęcza sieć. - Shizu-nyan zobacz jak wielką muchę dałoby się w to złapać~! Myślisz, że jakbym takie przyczepił na lato do otwartych okien w gabinecie to by coś to dało? - Zaczął się na poważne zastanawiać. - Bo nie chce mi się ich ganiać z gazetą, a biegająca za nimi Namie strąca mi dokumenty. Za to takie coś, to by było rozwiązanie~! - Aż gwizdnął z zachwytu.
- Skoro to człowiek, to się nie zastanawiaj, tylko... - Zobaczył, jak ich "zjawa" wpada w sieć. - A już nie ważne. Więc, co do tego okna, to chyba taka sieć przesłaniałaby ci widok. - Zrobił kilka kroków w stronę postaci w sieci. - Hej, nie jesteś ciekaw, kto to?
- Nie znamy każdego człowieka w Tokio, Shizu-nyan~! Ach, masz racją, a dało by się zrobić to przezroczyste~? - Zapytał, jednak zaraz potem ukucnął, uśmiechając się do przerażonej zjawy, która starała się wyplątać z tej sieci, przez którą wylądowała na podłodze. - Przepraszam duchu, czy byłbyś tak miły i odpowiedział mi na jedno pytanie~?
- Może i by się dało... - Mruknął Shizuś, pochylając się trochę w stronę kucającego bruneta. - Tylko go bardziej nie strasz, co? Fakt, że zakłócił nam wycieczkę... - Zastanowił się. - Ale to też człowiek. - Dodał i wzruszył ramionami.
- Hihihi wiesz Shizu-nyan, to chyba było jego zadanie, miał nas wystraszyć. - Uśmiechnął się. - Dobrze, postaram się go nie straszyć~! Cieszmy się, że nie wysmarowałem się tą krwią i nie wziąłem noża, bo wtedy to dopiero wyglądałoby fajnie~!
- Bardziej efektownie od zjawy na pewno. Jednak musiałbyś to potem z siebie zmywać, a chyba raczej nie ma gdzie... No dobra, zadawaj mu to swoje pytanie zanim się wyplącze i znów zacznie uciekać. - Westchnął.
- No może masz rację, nyan~! A skoro nie chce gadać gdzie zdobyć taką fajną sieć, to możemy ją zostawić, nyan, racja Shizu-nyan~!
- A może by go wypuścić na zewnątrz i zwiedzać dalej? - Westchnął ponownie. - Właściwie to co ty tu robisz, co? - Zwrócił się do leżącego gościa.
- Już ci mówiłem, pracuje, nyan~! - Westchnął brunet. - Wiesz, taka żywa zjawa do straszenia ludzi~!
- Rety, dałbyś mu się wysłowić. - Przewrócił oczami. - Skoro pracuje, to po co przed nami zwiewa?
- A kto normalny zacząłby gonić ducha, nyan~!
- Racja, nikt normalny. - Uśmiechnął się Shizuś. Podszedł i uwolnił gościa z sieci. - To gdzie idziemy dalej? - Zapytał, ignorując "zjawę".
- Hmm.... może do tych lochów~? Co ty na to Shizu-nyan~!
- Jasne, chodźmy. - Ruszył za brunetem dalej.
- No to chyba trzeba będzie zejść tam na dół, potem skręcić i jeszcze tymi schodami... - Izaya zaczął mruczeć pod nosem odtwarzając w pamięci mapę budynku. Szedł do przodu, nawet nie oglądając się na blondyna. - Już wiem~! - Odwrócił się w pewnej chwili i krzyknął uradowany: - Tędy, nyan~! - I pociągnął blondyna na schody.
     Heiwajima pobiegł za nim, o mały włos nie potykając się na tych schodach. W końcu jednak zbiegli na dół. Poza jakimś plastikowym szkieletem można było stwierdzić, że wygląda to nawet realistycznie.
- No, nieźle. Ciekawe, kto to urządzał.
- No fajnie, fajnie i dyby mają~! Shizu-nyan zrób mi zdjęcie~! - Podał blondynowi aparat i wlazł w dyby.
- A mogę cię tam zamknąć? - Zaśmiał się blondyn, patrząc na wypiętego i jednocześnie uwięzionego Oriharę. Pstryknął zdjęcie. - Taa, to trzeba uwiecznić. - Pstryknął też drugie.
     Za Izayą wyskoczyło jakieś straszydło. Białe, długie włosy, poszarpane kimono, czerwone kły. - O patrz Shizu-nyan, postarali się nawet o namahage~!
- Taa... Chociaż może nie aż tak się postarali. - Mruknął, oglądając z bliska twarz straszydła. - Widać, że to nieprawdziwa skóra. - Wzruszył ramionami i podszedł do jakichś łancuchów. - Przynajmniej gdzieniegdzie odkurzają, żeby wyglądały na używane. - sarknął.
- Oi na serio musisz narzekać, mnie się tam to straszydło podoba~! Nawet założyłbym jego maskę gdybyś raczył mnie odpiąć z tych dyb, zatrzasnęło się, nyan~!
- Serio? - Blondyn uśmiechnął się szeroko, widząc za sobą jedynie wypięty tył swojego chłopaka. - Hahahaha, nie, nie wypuszczę cię. - Zrobił kolejne zdjęcie, śmiejąc się.
- Ej to nie jest zabawne, Shizu-nyan~! Pomóż, albo rozwal to, bo nici z niespodzianki~!
- No dobra... Żartowałem. - Podszedł i jednym ruchem oderwał metalowe zamknięcie razem z kawałkiem drewna. - Uups. - Odrzucił je gdzieś w tył i podniósł górną część dyb. - Więc co dalej? Może kuchnia?
- Hihihi no dobra, może być kuchnia~! - Odparł i ruszył w stronę schodów. - Shizu-nyan pokaż mi zdjęcie mojego zgrabnego tyłka, chciałbym wiedzieć jak wyszło~!
- Bardzo... Kusząco. - Odparł po prostu blondyn. - Nie dam ci, bo usuniesz.
- A jak obiecam, że nie usunę~? A zresztą potem i tak będę to przegrywał na komputer~! - Westchnął i już wchodził po schodach. - Ciebie też dziwi, że... - Zaczął, ale coś chrupnęło, trzasnęło i schodek pękł na pół. - ... schody nie pękają. - Dokończył jedną nogą w dziurze.
- To przed przegrywaniem obiecasz, że nie usuniesz. - Stwierdził Heiwajima, patrząc na nogę Izayi w ciemnej czeluści. - Sądzisz, że jak rozwalę ten schodek to inne też pękną?
- Tak, tak właśnie sądzę~! - Westchnął. - Tu potrzeba finezji, a nie brutalnej siły~! - Uśmiechnął się i zaczął powoli ruszać nogą, przekręcając ja to w tą, to w tamtą, cicho "hmkając". - Już wiem~! - Rozpromienił się po chwili i wyjął nogę. Schodek nie ucierpiał, ani jeden kawałek drewna nie zmienił swojego miejsca, tylko noga Izayi była wolna. Chłopak przeskakując już co drugi schodek zawołał: - No chodź Shizu-nyan, nie wiadomo ile to jeszcze wytrzyma~!
- Sprytne. - Shizuś wszedł na górę, starając się stąpać z jak najmniejszym rozmachem i powoli. W końcu dotarli na górę. - No to... - Nie dokończył. Gdzieś stracił z oczu Izayę. - Gdzie jesteś, pchło? - Zawołał w pustkę i ruszył przed siebie, rozglądając się.
     Izayę zainteresowało błękitne światełko na końcu korytarza, a ponieważ blondyn się tak guzdrał postanowił to sprawdzić, jeszcze zanim ten wejdzie na górę tych schodów.
     Shizuo przeszedł się przez kawałek korytarza, wchodząc do różnych pokojów. W końcu trafił nawet na składzik na miotły i łazienkę. Wygladała całkiem efektownie - cała biała, z rozbryzgami krwi na ścianie i w wannie. A z wanny wyskoczyła nawet jakaś czarnowłosa postać. Ale jako że nie był to Izaya, Shizuś musiał ruszyć dalej. W końcu gdzieś w połowie zawrócił i przeszukał dokładnie jeden z większych pokoi z mnóstwem szaf. Powoli zaczynały go denerwować bezgłowe plastikowo-gumowe kukły i upiory wyskakujące z różnych miejsc.
- IIZAAAYAAA! Gdzie się ukryłeś?! - Zawołał głośno, wychodząc znów na korytarz.
     Nagle gdzieś z końca korytarza dobiegł go głośny śmiech informatora.
- Sihzu-chan, na końcu~!
     Blondyn ruszył więc na koniec korytarza, ale tam równieź nic nie było. Jedynie drzwi po jednej stronie i regał z książkami po drugiej. Ruszył do drzwi.
- Niee, Shizu-chan nie tutaj~! Do regału~! Tak, właśnie tak~! Teraz... znajdź książkę w moim ulubionym kolorze i ją wyjmij~! - Mówił szczęśliwie, a mimo to tajemniczo.
     Heiwajima znalazł jedyną czarną książkę i ją wyjął.
- Co to, jakaś twoja nowa g... - Nie dokończył, bo podłoga z regałem przesunęła się, przenosząc go do jakiegoś innego, ukrytego pomieszczenia. O dziwo, tam nie było strasznie, tylko ładnie. - A myślałem, że takie rzeczy zdarzają się tylko w kreskówkach. - Mruknął, nieco zdezorientowany.
     Izaya siedział sobie bez butów na łóżku i czekał na blondyna. - No nareszcie Shizu-chan, już się martwiłem, że nie znajdziesz, nyan i nici z prezentu~!
- Prezentu? - Blondyn odłożył książkę na miejsce i odsunął się od ruchomej podłogi. W końcu odwrócił się i zlustrował uważnie Izayę. - A tak dokładniej? - Zapytał, choć chyba się domyślał.
- Nie domyślasz się~? - Zrobił niewinną minkę. - Chyba nie chce ci się wracać do domu, a tu nie ma kamer, no i nadal mam ogon~! - Pomachał nim do Shizuo - Więc może masz ochotę~? - Wstał i przytulił się do Shizuo, oplatając go ogonem.
     Shizuo znów objął go odruchowo.
- I na pewno jesteśmy tu... sami? - Nie był zbyt przekonany, może dlatego, że było to miejsce "publiczne", a przynajmniej nie byli w domu...
- Jasne~! Myślisz, że cię okłamię. To mój prezent, mój specjalny pokój, tylko dla nas~! - Usiadł na łóżku. - To co, Shizu-nyan teraz zadowoli swojego kotka~?
     Blondyn uśmiechnął się lekko, podszedł i usiadł obok, obejmując swojego chłpopaka i łapiąc go delikatnie za ogon.
- Fajnie, że się utrzymał. - Mruknął, gładząc lekko koci dodatek. - Słodko z nim wyglądasz. - Dodał, lekko zażenowany.
- Mrrrr...~! Jeśli tak uważasz~! - Uśmiechnął się, pozwalając Shizuo na wszystko.
- Hahaha, nieźle ci idzie to naśladowanie kota. - Zaśmiał się, wciąż wpatrując się w ogon. W końcu odetchnął i pochylił się nad brunetem, całując go w szyję. - Sądzisz, że można to z mojej strony nazwać zoofilią? - Zamyślił się.
- Niee wiem~! W sumie mam tylko ogon kota, nyan~! - Uśmiechnął się, wtulając nos we włosy blondyna.
- I zachowanie. - Uzupelnił Shizuś, wkładając dłoń pod jego koszulkę i głaszcząc go po brzuchu. - Wydajesz się bezbronny w takim stanie, wiesz?
- Mhm... To chyba dobrze~! Bezbronnego kotka nie skrzywdzisz, prawda~? - Zapytał z kocimi oczkami.
- Postaram się. - Mruknął, przybliżając się i obejmując w posiadanie jego usta.
- To fajne. - Zdążył powiedzieć Izaya nim ich usta się połączyły.
     Naprawdę chciałbym być delikatny... Znaczy mogę się postarać, chociaż pewnie nie wyjdzie... Eh, mam nadzieję że on nie myśli poważnie, że mi się uda.
- Połóż się. - Mruknął Shizuś, odsuwając się. Gdy już brunet wypełnił jego polecenie podciągnął jego koszulkę i zaczął błądzić ustami po całej klatce piersiowej swojego kochanka. - Wiesz... Mruknął, całując okolice pępka. - Chyba musisz mnie jakoś przekonać, żebym postarał się być delikatny. - Zjechał odrobinę niżej. - Żebym miał jakiś powód, by się postarać. - Jeszcze odrobinę niżej. - Bo nie mogę obiecać, że mi się uda. - Jeszcze ze dwa centymetry. - Muszę mieć motywację.
- A niby co~? - Zapytał, uśmiechając się. Ogonem sięgnął do paska blondyna, a następnie rozpiął guzik od spodni. - W taaki sposób~? - Zapytał, uśmiechając się perswazyjnie.
- Za mało. - Uśmiechnął się blondyn, zjeżdżając powoli na podbrzusze i cofając się znów do góry. Tak powoli zaczynał się wyciszać.
- Ale ty mnie męczysz~! - Westchnął, szczęśliwy i wepchnął ogon w bokserki blondyna.
- Mmm... - Shizuś poczuł przyjemny dreszcz na plecach i natychmiast podniósł się, wpijając się w usta Orihary.
     Ten ogon to naprawdę świetny pomysł. - Westchnął w myślach.
     Podczas pocałunku Izaya zaczął zdejmować z Shizuo koszulę, a jego ogon zadowalał jego chłopaka, tam na dole. W duchu Izaya modlił się, (Do siebie, bo on nie wierzy. XD - dop. Kiasarin.) by Celty nie czuła, co się dzieje i jak ktoś wykorzystuje jej cień, bo wtedy mieliby duży problem.
     Shizuś oderwał się od Izayi i wrócił do jego torsu. Tym razem jednek zaczął tworzyć mokre szlaczki językiem, dojeżdżając po pewnym czasie do jednego z sutków. Przyczepił się do niego na dłużej, w trakcie rozpinając już spodnie bruneta.
-Shizu-chaaan~! - Wyrwał mu się z ust jęk, gdy poczuł co takiego wyprawia Shizuo. Wplątał jedną rękę w jego blond włosy, przeczesując je palcami. Ogonem cały czas zadowalał swojego partnera.
     Blondyn zjechał niżej, zchodząc przez żebra aż do podbrzusza. Zsunął z Izayi spodnie i dłonią rozmasował męskość bruneta, żeby trochę bardziej go pobudzić. Ucałował linię wzdłuż gumki bokserek i powoli zaczął ściągać ze swojego partnera także bieliznę.
     Izaya zdjął z blondyna bluzkę i odrzucił ją gdzieś na podłogę. Potem pociągnął Shizuo bardziej w stronę środka łóżka, w końcu nadal byli na krawędzi i nie było to dla niego zbyt wygodne. Wolał, żeby było mu miękko na całym ciele.
     Heiwajima mruknął niezadowolony, ale zmienił pozycję, tak żeby było im wygodniej. Ściągnął te bokserki do końca i oblizał perwersyjnie usta.
- Hmmm... - Westchnął, czując ruchy ogona Izayi. - Na pewno tego chcesz, Izaya? - Upewnił się, uśmiechając się lekko.
     Izayi mentalnie opadły ręce. Jak mógłby tego nie chcieć? Cóż to był za głupi pomysł, zaciągnął go do wesołego miasteczka, załatwił nawiedzony dom na wyłączność, skombinował dodatkowy pokój, zaprosił go tam, prosił żeby się z nim zabawił, a ten jeszcze ma czelność pytać czy on tego chce! W Izayi aż coś się zagotowało, ale nie pokazał tego po sobie, zamiast tego zdobył się tylko na ciche i słodkie - Mhm. - po czym zarumieniły mu się policzki.
     Oczywiście, że Shizuś tylko drażnił się z Izayą. Oczekiwał jakiegoś niedowierzającego "Jeszcze pytasz?!" albo chociaż "No jasne~!" a otrzymał tak krótką i niewiarygodnie słodką odpowiedź. Zaśmiał się w myślach. Jego chłopak rzeczywiście aż tak nie chciał psuć tej chwili...
     Blondyn pochylił się i liznął lekko podniecenie swojego kochanka. Po chwili złapał ustami sam czubek i zaczął powoli pochylać się coraz bardziej.
- Ach~! Shizu-chaaan~! - Izaya wygiął się w lekki łuk, ciągnąc za włosy swojego partnera. Nie kontrolował się już, to było silniejsze od niego. Nie zauważył nawet, że jego ogon mocniej zacisnął się na męskości blondyna.
     Shizuś, dodatkowo pobudzany przez bruneta, objął już całe jego podniecenie w usta i zaczął miarowo poruszać głową, starając się sprawić mu jak największą przyjemność. Miał ochotę jęknąć z przyjemności, ale nie pozwolił sobie na to. Zamiast tego zaczął dodaltkowo lizać jego męskość, byle tylko skończyć to jak najszybciej i najprzyjemniej. Było mu mało.
-Shizu-chan~! Już wystarczy, zaraz... - Nie mógł dokończyć, za niego powiedziały jego rumieńce. Zdjął spodnie i bokserki Shizuo, w rękę chwycił dwa jego palce i zaczął dokładnie pokrywać je śliną. Byle tylko nie patrzeć na Shizuo który zjada go wzrokiem.
     Shizuś przestał, zamiast tego wpatrując się w poczynania Izayi. Uśmiechnął się szeroko, zadowolony. Uwielbiał takie momenty. Izaya zawsze wyglądał wtedy tak słodko i dawał nad sobą całkowitą kontrolę.
     Na dobry początek wsunął jeden palec i zaczął nim poruszać, wyginać go i wbijać się głębiej.
- Jak bardzo tego chcesz? - Mruknął, wsuwając drugi palec. Pytał w gruncie rzeczy tylko po to, żeby usłyszeć jego głos.
- Baardzo~! - Westchnął Izaya.
- Hmmm, to chyba za mało... - Westchnął Shizuo na pokaz, wyciągając palce.
- C-co? - Zapytał skołowany brunet. Nie rozumiał o co chodzi. Było mu gorąco, w uszach dzwoniło i teraz karzą mu tutaj myśleć? Jak? Gdy ma się nad sobą roznegliżowanego blondyna? To było nierealne.
- Już nic. Tylko żartowałem. - Mruknął Shizuś, nachylając się i znów całując go przez dłuższą chwilę. Nie odrywając ich ust, przysunął się i wszedł kawałek w bruneta.
- Głupi Shizu-chan~! - Izaya sparodiował dziewczyny z tych beznadziejnych komiksów romantycznych. Odzyskał trochę świadomości i miał zamiar się nią rozkoszować. Mimo to nie powstrzymał kolejnego westchnienia
- Hmmm...? Dlaczego? - Zamruczał blondyn, wchodząc jeszcze kawałek. Teraz tak dla odmiany zajął się robieniem malinki na szyi swojego kochanka.
- Bo się ze mną droczysz. Wiesz, że w takim stanie nie mogę myyyyśleć~! - Jęknął poraz kolejny, czując co też wyprawia Shizuo. - To ja jestem od gierek psychicznych, zapomniałeś~? - Zapytał się, wyginając w taki sposób, by Shizuo miał do niego lepszy dostęp.
- Ale ja nie bawię się twoją psychiką. - Heiwajima nachylił się tuż nad jego uchem. - Ja się tobą bawię fizycznie, prawda? - Zamruczał głębokim głosem i szybkim ruchem wszedł do końca.
     Izaya nabrał głośno powietrza, czując co się dzieje. Po chwili uspokoił się i odetchnął głębiej. - Może, ale zmuszasz mnie do myślenia, a to normalne znęcanie się nad zwierzętami, wiesz~?
- To nie myśl. - Poradził mu Shizuo, zaczynając się powoli poruszać. - Po prostu się rozluźnij. - Złapał za leżący sobie bezczynnie cienisty ogon Orihary i zaczął się bawić, przekładając go między palcami. Był taki ciepły i puszysty... Aż trudno było uwierzyć, że nie należy do bruneta tak naprawdę.
- A kto mi kazał odpowiadać~! - Zapytał się, lekko już podirytowany Izaya. Jednak zaraz westchnął, czując co robi Shizuo z dorobionym przez Celty ogonem. - Ach~! Shizu-nyan jeszczeee~!
     Blondyn poruszał się coraz szybciej i wciąż pod nowymi kątami, starając się natrafić na ten "magiczny punkt", a wolną ręką wciąż bawił się ogonem. Przesunął dłonią po całej jego powierzchni w górę i w dół, pociągnął za niego lekko, a na końcu, mimo skupiania się na promieniującej przyjemności, przyłożył też sobie czarne futerko pod nos. Zabawnie łaskotało.
- Hihihi Shizu-chan, co ty robisz, nyan to łaskocze~!
     Blondyn przesunął ogonem po swoim policzku, wtulając go w siebie. To naprawdę było przyjemne, chociaż nie mógł skupić się tylko na tym. Drugą rękę położył na biodrze informatora i opuszkami palców zsuwał się coraz niżej, zmierzając do najwrażliwszego miejsca. Do tego nie przestawał się poruszać. Po prostu nie byłby w stanie teraz zrezygnować z takiej przyjemności.
- Chcę usłyszeć twój głos, kocie. - Poprosił, unosząc kąciki ust w uśmiechu. Było mu taak przyjemnie...
- Nyyyaaaannn~! - Wrzasnął z rozkoszy Izaya. Czuł się nieziemsko i to w 3 miejscach. Jeszcze nigdy nie było mu tak przyjemnie, chyba będzie musiał prosić Celty o częstsze przyczepianie tego ogona, bo to czego teraz doświadczał... - Mrrr....~! - Tego nie dało się ospisać słowami.
     Shizuś dotarł w końcu palcami do podniecenia Izayi i też zaczął je lekko pocierać, starając się jak najlepiej zadowolić swojego chłopaka. Sam czuł, że jest już na granicy i musiał się powstrzymywać, żeby nie dojść za wcześnie, czując wyginające się pod nim z rozkoszy ciało i wysłuchując tych wszystkich jęków i westchnięć, które sam powodował. Tak dobrze nie było mu już od dłuższego czasu. Zaczął się nawet poważnie zastanawiać, czy nie zacząć wychodzić na randki jakoś częściej.
     Izaya był już bliski spełnienia, ale dalej dzielnie się trzymał. Nie chciał dojść pierwszy, to by była obraza dla jego dumy, którą i tak musiał często chować do kieszeni koegzystując z Shizuo. Jęczał mruczał, kompletnie odleciał, jedyne na czym się skupiał to ta niesamowita przyjemnośc, emanująca aż z 3 stron..
     Shizuś rozpaczliwie zwiększył pieszczoty, czepiając się samokontroli już jedynie resztkami woli. Naprawdę zaczynał myśleć, że dojdzie pierwszy, a przecież nie o to mu chodziło. Pochylił się, ocierając się wargami o jeden z sutków Orihary. Jęknął, czując złośliwe pulsowanie. Chciał tylko nad sobą panować, do czasu aż Izaya nie będzie pierwszy.
     Izaya chwycił swojego partnera za włosy i przyciągnął do pocałunku. Nie mógł wytrzymać, już był na skraju, a on go tylko dodatkowo podjudzał, może nieświadomie, ale naprawdę było to lekko frustrujące.
     Blondyn nie puszczając ogona położył dłoń na biodrze bruneta i wsunął się tak mocno jak tylko potrafił. Naprawdę nie mógł wytrzymać. To już naprawdę były ostatnie sekundy. Jęknął, a właściwie prawie zaskamlał, przygryzając wargę Izayi. Poczuł lekko metaliczny posmak krwi. Nie kontrolował się. Nie mógł już dłużej...
     Izaya zobaczył, a może raczej poczuł dziwne zachowanie Shizuo. Ale nic nie powiedział. Nie za bardzo miał jak. Był ogarnięty przez porządanie, wszystko rejestrował już z pograniczy jawy i snu. Nie był pewien czy coś robi, czy mu się tylko wydaje. Świat mu wirował, wszystko, nie miał już siły się dłużej powstrzymywać. - Shizu-chaaaaan~! - Oderwał się od warg blondyna.
     Shizuś z głośnym jękiem poczuł, jak w końcu osiąga najwyższą rozkosz i jak wszystko inne przestaje się liczyć. Jego myśli wirowały chaotycznie, usłyszał tylko jęk swojego kochanka i zarejestrował pobieżnie, że krzyczy właśnie jego imie. Westchnął i położył się obok, mając nadzieję, że ten wspaniały stan będzie trwał jeszcze dłuuugo, a najlepiej, że nigdy nie ustanie. Tylko on, Izaya i to przyjemne uczucie. Otoczył bruneta ramionami i wysunął się bardzo powoli.
- Izaya... - Westchnął, nie otwierając oczu.
- Hm~? - Zapytał brunet. Był ciekaw, co Shizu ma mu do powiedzenia, jednak był wykończony, nie miał siły na chociażby zwykłe "Co się stało Shizu-chan~?".
- Kocham cię. - Szepnął Shizuo, czując, jak odpływa do słodkiej krainy snów. Czuł się taki rozluźniony...
- Jak zwykle w takiej chwili~! - Izaya mimo wielkiego zmęczenia jednak się przemógł. A skoro zrobił już tak wiele, to jest otworzył oczy, skonstruował i wypowiedział zdanie oraz zakończył je w swój charakterystyczny sposób (~!), to postanowił jeszcze chwilę powalczyć ze zmęczeniem i pocałował blondyna w policzek.
     Shizuś jednak nie miał już siły na nic. Przyciągnął bruneta bliżej do siebie, przykładając policzek do jego klatki piersiowej i odpłynął całkowicie.

*Po paru godzinach.*

- Shizu-chan obudź się, późno się robi a ty dalej śpisz~! - Izaya marudził, szturchając blondyna palcem w bok. - Chyba mam inny pomysł~! Shizu-chan twoje mleko się przypaliło i wylało na koszule od Kasuki~!
- Wyłącz to! - Krzyknął Shizuś, nagle otwierając oczy. Rozejrzał się skołowany i dopiero wtedy skojarzył. - Izaya, czego chcesz? - Ziewnął.
- Mamy już środek nocy. - Westchnął, a widząc skołowane spojrzenie Shizuo dodał: - Shizu-chan, zaraz zamkną wesołe miasteczko i wypuszczą psy. - Nadal zero reakcji ze strony blondyna. - I przyjdzie ochroniarz na obchód. - Wydawało mu się, że do jego ukochanego powoli dociera prawda. - I wiesz jak nas tak zobaczy... - Machnął ręką, ukazując cały pokój i skalę zniszczeń. Nie kończył już zdania, liczył na choć trochę inteligencji ze strony blondyna.
      Heiwajima powoli odzyskiwał przytomność i zaczynał rozumieć, co się tak właściwie dzieje. Spojrzał na swojego półnagiego kochanka i skojarzył brak swojego ubrania. Potem zaczęły docierać do niego słowa Orihary. Zaczął się rozglądać za ciuchami.
- Ile mamy jeszcze czasu? - Rzucił, schylając się i nakładając na siebie spodnie, które były najbliżej. Wstał i zaczął poszukiwania całej reszty.
- Jakieś... - Spojrzał na zegarek leżący na szafce nocnej. - 15 do 20 minut. - Westchnął. - Musimy się do tego czasu wymknąć z miasteczka.
- To się ubieraj. - Blondyn rzucił mu jego spodnie i bieliznę, a sam zaczął zakładać koszulkę  i szukać okularów, które podziały się gdzieś, nie wiadomo gdzie i nie wiadomo kiedy.
- Obudziłem cię, a ty jeszcze mi rozkazujesz. Mógłbyś chociaż podzękować, że nie zrobiłem ci obciachu przed tym strażnikiem. - Westchnął i zaczął się ubierać. - Czego szukasz?
- Okularów. - Mruknął niezadowolony Shizuś. Extra, mieli jeszcze tylko kilkanaście minut, a te akurat musiały się zgubić..
- W szufladzie - Powiedział spokojnie, zakładając bluzkę.
- Dzięki. - Heiwajima wyciągnął okulary i spojrzał niepewnie na łóżko. - Myślisz, że możemy to tak zostawić... z tym? - Wskazał ślady białej cieszy, pamiątki po zabawie sprzed paru godzin.
- A to, phi, to już jego problem. - Zbagatelizował sprawę i uśmiechnął się złośliwie.
- Jego? - Shizuo wykazał zainteresowanie, zbierając po nich całą resztę rzeczy, ktore tam zostawili.
- No jego~! - Uśmiechnął się radośnie, siadając na łóżku. Nie, nie miał zamiaru wyjaśniać o kogo chodzi jeśli Shizuś go nie zapyta.
- Czyli kogo? - Westchnął Shizuo, starając się doprowadzić wszystko do względnego ładu przed wyjściem.
- No wiesz~? Chyba nie sądziłeś że nawiedzony dom jest mój, prawda~? A skąd wiedziałem o tym pokoju~? Ktoś też załatwił, żeby dom był zamknięty dla wszystkich poza nami, prawda~?
- Oczywiście, że tak nie sądziłem. - Choć dopiero teraz zacząłem się zastanawiać, jak ty to załatwiłeś - dopowiedział w myślach. - No więc prawda, mam nadzieję że ładnie mu podziękujesz. - Parsknął. - Ok, już wszystko zabrane, możemy iść. - Chwycił go za rękę i pociągnął przed półkę z książkami. - To która to była...?
- Czarna. - Westchnął. Nie miał za bardzo siły się droczyć. Tyłek go bolał i był zmęczony. Nawet ogon zwisał mu smętnie, w sumie prawie ciągnął go po ziemi.
- Dobra. - Shizuś wyciągnął książkę i nagle znaleźli się po drugiej stronie ściany. - Mam nadzieję, że możesz biegać. - Mruknął i pociągnął go za rękę w stronę wyjścia.
- ... - Izaya popatrzył na niego jak na wariata. Miał biegać, po tym? On sobie chyba kpi. - A nie możemy skorzystać ze skrótu~? - Uśmiechnął się po swojemu i z zaciekawieniem popatrzył na blondyna.
- Teraz mi to mówisz? - Shizuo przewrócił oczami i przystanął. - No to prowadź. Mamy tylko trochę ponad 10 minut, nie?
- Tak, tak, około 10 minut, no to spokojnie dojdziemy~! - Uśmiechnął się i chwycił ogonem za rękę blondyna. Było ciemno, światła wyłączone, a oni w nawiedzonym domu pełnym elektronicznego badziewia i tandetnych dekoracji, o które łatwo się potknąć. Wolał mieć wolne ręce. Niby mówi się, że koty zawsze spadają na cztery łapy, ale nie był pewien, czy mając za sobą tak ciężkiego blondyna nie złamałby sobie tych łap. Gdyby się potknął, a Shizu-chan poleciał na niego, to czemu nie, skręcona ręka, albo może nawet połamane żebra, przy tej masie raczej nie byłoby z tym problemu. Nie żeby sugerował, że Shizuś jest gruby. Co to to nie~!
- Oby. Pomysł rzucania strażnikiem jakoś mi się nie podoba. - Heiwajima uważnie stawiał kroki, jedną ręką badając powierzchnię przed sobą. Było tam tak ciemno, że nie zobaczyłby nawet żadnej zjawy. A jak już mowa o zjawach... - Izaya, maszyny o tej porze są wyłączone, nie?
- Hmm... Nie wiem, myślę że tak~! A nawet jeśli, to co może się stać~?
- Może wyskoczyć jakieś... - W tym momencie dało się słyszeć trask i w ciemności zaświeciła się para przekrwionych gałek ocznych. Szybko zgasły, po dość solidnym uderzeniu w nie pięścią. - Coś takiego i będziesz musiał przepraszać za coś więcej niż pobrudzona pościel. - Dokończył z westchnięciem. - Lepiej chodźmy jak najszybciej, zanim rozwalę coś jeszcze. - Poszuł, jak po wolnej ręce skapują ciepłe krople krwi. Metal przeciął skórę jego ręki, ale nie powiedział tego głośno. Najwyżej dom strachu będzie miał dodatkową, jedyną prawdziwą atrakcję.
- Shizu-chan? Dobrze, chodź~! - Uśmiechnął się sztucznie, choć w ciemności nie było tego widać. Zauważył zmianę w zachowaniu blondyna, ale wiedział ze ten i tak mu tego nie powie więc powinni wyjść. Skoro tak chce, to to najwyraźniej mu pomoże. - Chodź, tu jest jeszcze jedno przejście. - Pociągnął za jeden ze świeczników i wepchnął Shizuo do otwartego w ścianie korytarza. Pociągnął go nim, a następnie kolejnym, aż w końcu wyszli z tyłu zamku. - Teraz przez płot i nikt nas nie zauważy~! - Odczepił jedną z części ogrodzenia i potraktował ją jako bramkę.
- Dobrze, zdążymy na czas. - W głosie Shizusia zabrzmiała ledwo wyczuwalna ulga. Jednak teraz mieli jeszcze do przejścia całą długa drogę do domu, a przecież w ciemności czychało więcej niebezpieczeństw. Oczywiście blondyn doskonale pamiętał, że jego chłopak nie wziął nożyka i to go właściwie coraz bardziej niepokoiło. Dałby sobie radę z wieloma niebezpieczeństwami, więc właściwie nie powinien się bać... Ale to było już odruchowe. Jak każdy człowiek, nie potrafił się nie bać albo chociaż nie niepokoić. Może bdyby szedł sam, byłoby mu to obojętne, ale z pchłą... to co innego. Musiał na niego uważać. - Chodź trochę szybciej. - Mruknął, wychodząc naprzód i ciągnąc bruneta za sobą.
- Shizu-chan a może poszlibyśmy do Shinry co? Pewnie już wrócił z Celty z tego wesołego miasteczka. - Zapytał. Starał się udawać obojętność, ale nie mógł. Może Shizuo nie czuł wszystkiego tak mocno, ale miał już pół rękawa przesiąkniętego krwią i na dodatek ta nadal ciekła.
- Taa i są zajęci sobą, nie sądzisz? - Mruknął blondyn, rozglądając się dookoła. Brak wzroku wynagradzał mu wostrzający się instynkt. Większość ludzi sądziła, że coś takiego jest niemożliwe, jednak on jakby przez skórę wyczuwał obecność innych żywych stworzeń dookoła. - Chodź, nie mamy czasu. - Mruknął, wyczuwając negatywną aurę gdzieś w okolicy. Nie ważne czy byli to bandyci napadający na sklep, mordercy zabijający kogoś, oni musieli teraz iść do domu. To nie był czas na heroiczne wyczyny czy martwienie się o siebie.
- Ale, ale Shizu-chan, twoja ręka... - Izaya pobiegł go blondyna i starał mu się wytłumaczyć, że tak nie można, że lepiej by było optarzyć tę ranę jak najszybciej, ale to nie skutkowało. Wtedy wpadł na pomysł: - Shizu-chan wiesz, że do Shinry jest bliżej niż do mojego mieszkania~? I to o wiele bliżej~! - Zaczął go przekonywać. Był pewien że Shizuo się martwi, bo "wyczuł" coś niedobrego w okolicy. Tak, zupełnie jak pies, ale uszu nie chciał założyć.
     Niby racja... - Pomyślał Shizuś, ale nie powiedział tego na głos. - Tak byłoby bezpieczniej... Ale przecież nie jestem aż tak słaby, żeby nie móc dojść do jego domu. Dam radę nas ochronić w razie czego. Najważniejsze to nie stawać w miejcu.
- Może lepiej dojdźmy do ciebie, co? Naprawdę wolałbym znaleźć się w bezpiecznym miejscu nie sprawiając nikomu problemów. - Mruknął niechętnie. - Moją ręką zajmę się później. Nic mi nie będzie. - Powtórzył uparcie, choć zaczynał czuć, że to jednak nie jest tak małe rozcięcie jak sądził na początku. Cholerny automat.
- Nie. - Uciął szybko brunet i chwycił go za zdrową rękę. - Idziemy do Shinry i nie masz nic do gadania. - Pociągnął go w stronę domu lekarza.
- Mam dużo do gadania, pchło! - Blondyn ze zdenerwowania podniósł głos, stając się wykrywalnym dla wszystkich dookoła. - Moja ręka nie jest ważna! Mamy dotrzeć do domu cali i bezpieczni, więc bądź tak miły bez szemrania iść przed siebie. - Postarał się opanować emocje i ściszył głos. Wiedział, że nie powinien był krzyczeć przynajmniej z dwóch powodów - sprowadzenia na nich uwagi i urażenia bruneta. Jednak musiał to zrobić, nie mogli tak sobie przystawać w miejscu, nie póki Orihara był pod jego opieką bez własnej broni.
Izaya ściszył głos: - Przestań się o mnie martwić tylko dlatego, że nie mam durnej wykałaczki, którą dumnie zwę nożem. - Wkurzył się lekko, ale nie mógł krzyknąć, zaczął więc prawie syczeć. - Pójdziemy do Shinry, opatrzy tę twoją ranę. Potem wrócimy do domu. - Następnie głęboko odetchnął i powiedział znów szczęśliwym głosem: - Ne Shizu-chan, czyżby potworek się niepokoił~? Boi się, że nie jestem niezwyciężony bez mojej broni~! Nie rozśmieszaj mnie~! Przecież walczyłem już i innymi sposobami~! - Uśmiechnął się po swojemu, jednocześnie ledwie zauważalnie kiwając głowa na prawo. Miał nadzieję, że Shizuś zauważy sygnał.
     Blondyn zmarszczył brwi i przypatrzył się Izayi z niezrozumieniem. Dopóki gdy przestał się skupiać na tym co widzi, wyczuł jakiś ruch z boku. Bez zastanowienia odwrócił się i chorą ręką wymierzył cios. Coś błysnęło i poczuł, że jego ręka ucierpiała jeszcze bardziej, na szczęście nie z tej czułej strony. Szybko uchylił się przed kolejnym ciosem, przykucnął i podciął jakąś górę sadła. Następny gość dostał kopa nim zdążył otworzyć usta. Blondyn warknął i chwycił Izayę za rękę, prowadząc przed sobą jak najszybciej mógł.
- Zmieniłem zdanie, idziemy do Shinry. - Warknął, przyspieszając kroku.
- Fajnie, że zmieniłeś zdanie~! - Uśmiechnął się i pobiegł najszybciej jak mógł. - Ty wiesz, że nie jest wygodnie biegać z bolącym tyłkiem~? Ciekawe, nie~? - Zauważył.
- Wierzę, ale wybacz, teraz cię raczej nie poniosę. - Mruknął Shizuś, starając się nie skupiać na wypływającej z ran rzadkiej krwi, do której kleiła się biała koszula od Kasuki. Cholera, jak on to spierze?! Będzie trzeba to zanieść do pralni chemicznej... Znowu. Jak tak dalej pojdzie, nie będzie miał się w co ubrać... - Widzisz jak daleko od Shinry jesteśmy? - Rozejrzał się w ciemnościach nieoświetlonej ulicy. - Ja widzę tylko ciemność.
- Było poprosić Celty nie tylko o ogon ale i o oczy kota~! - Westchnął. - Wiesz, trzeba skręcić tam, a potem w lewo przez ulicę i będziemy u Shinry~!
- Dobrze. - Shizuś skinął głową i instynktownie odwrócił się, łapiąc lecący w ich kierunku przedmiot. Odrzucił go do właściciela i usłyszał stek przekleństw skierowany w ich stronę. Uff, to zwykły pijak - westchnął w myślach, doganiając Oriharę. - Zadzwoń do nich, co? - Zakręciło mu się trochę w głowie.
      Może to przez ubytek krwi? - Zamyślił się. - Nie, przecież nie raz szedłem całe miasto z jakąś raną i nie było tak źle. - Odpowiedział sobie. - Więc skąd to... Trucizna! - Olśniło go. - Ale skąd, do cholery i po co, zwykłemu przestępcy potrzebna była trucizna na scyzoryku?!
- Moshi, moshi Orihara desu~! Ohayo Shinra, już wróciliście, nie~? No to się cieszę~! Posłuchaj, mamy do was sprawę, tak mamy, Shizuś jest ze mną i to głównie jego dotyczy. Nic mu nie robiłem... No to przeczucia Celty się mylą, jak to mój ogon. - W myślach: "O cholera.". - Dobra, potem to wyjaśnię, po prostu zrób mi przysługę i otwórz drzwi i przygotuj bandaż, coś na truciznę na ostrzu i nożyczki, bo to się chyba poprzyklejało do koszuli~! Dobra, dzięki~! - Izaya mimo zagrożenia w jakim się znaleźli nie potrafił rozmawiać w inny sposób, to był jego nawyk, zawsze był wyluzowanym i Izayowatym sobą. Przez telefon szczególnie.
- Więc jednak poczuła, co? - Mruknął Shizuo, czując, jak krew napływa mu do polików. Chociaż nie był w stanie powiedzieć, co tak dokładnie było powodem. - Cholera, Izaya, będziesz musiał szybko zamoczyć tę koszulę, żeby to się sprało, dobra? - Zerknął na swój rękaw, choć nie mógł go widzieć. Wciąż starał się wyczuć co się dzieje dookoła, ale trochę przeszkadzał mu szum w głowie. To rzeczywiście musiała być trucizna... Tylko jak dokładnie działała?
- Teraz się martwisz o koszulę? Jesteś doprawdy dziwną osobą Shizu-chan~! - Pociągnął go w bok a następnie przez przejście. Nie było świateł, więc nie było i samochodów. - Chodź, już prawie...
- No bo to od Kasuki... - Mruknął blondyn, dając się prowadzić. - Wiesz, że ciągle je niszczę, muszę zadbać o te które mi zostały, bo nic z nich nie zostanie.
- Ach, no to ci odkupię, a teraz się pospiesz... I jak Celty zadawałaby ci jakieś dziwne pytania... Odpowiadaj tak żeby nic nie powiedzieć, jasne~? - Wciągał go po schodach.
- Nic nie powiedzieć... o czym? Aaa, wiem! - Zaśmiał się nieprzytomnie. - O tym w jakich celach go używałeś... używałem... tak? Jasne, nie powiem. A koszuli od Kasuki nie możesz odkupić. Jest od mojego brata, więc muszę o nią dbać. - Przeczesał włosy palcami. - Gorąco tu jakoś. - Mruknął.
- Wiesz, po biegu NORMALNI ludzie są zgrzani i jest im gorąco~! - Westchnął, otwierając drzwi. - Shinra, masz te rzeczy o których ci mówiłem?
- "Hej Shizuo. Hej Izaya. Co mu jest? Znów w coś go wpakowałeś?" - Celty wstukiwała wiadomości tak szybko, jak tylko potrafiła.
- Od kiedy jestem dla ciebie normalny? - Burknął blondyn pod nosem. Dopiero teraz zauważył, że wszystko co widzi jest jakieś niewyraźne. - Słabo widzę. - Napomknął. W głowie nadal mu się kręciło. Czuł tam jedną wielką pustkę. Właściwie to nawet nie wiedział, co mówi. Trochę jakby się upił.
- Nie ważne, weź go przytrzymaj, najlepiej pozwól mu usiąść, lecę po Shinrę, a no i zamknij drzwi, szybko! - Prawie krzyknął, będąc już w drodze do pokoju doktorka.
- Shinra, masz to wszystko?
- Hej Izaya, możesz teraz już wyjaśnić o co chodzi~? Wiesz, martwiliśmy się o was od tego telefonu, ale widać, że nic ni nie jest, więc po co kazałeś mi to wszystko wyjmować~? - Pokazał na stosik leżący na stoliku.
- Ach, nie ważne weź to i idź do salonu, czy gdziekolwiek Celty umiejscowiła Shizu-chana~! A i daj telefon~!
- Stało się coś? - Wyciągnął komórkę.
- Nie. - Szybko uciął rozmowę, chwycił za telefon i zaczął wybijać numer, pokazując gestem, żeby Shinra sobie poszedł, bo on rozmawia.
- Nee, Celty, co tak właściwie zrobiłaś, że Izaya mógł posługiwać się ogonem jak własną częścią ciała?
- "To zasada działania cienia, gdziekolwiek będzie jest jak część ciała. Tyle tylko, że ten stworzony przeze mnie da się jeszcze czuć. Odkryłam to niedawno." - Bezgłowa kobieta pisała jedną ręką, sadzając go na kanapie. - "A teraz moja kolej, co wyście tam tak właściwie wyprawiali?"
- Izaya się bawił, wiesz, był trochę jak kot i zastanawiał się, czy ty to czujesz. - Wyjaśnił pokrętnie blondyn, rozpierając się na kanapie z westchnieniem. - A potem wracaliśmy i ktoś mnie trafił nożem, albo scyzorykiem, jeśli to o to pytasz. Kiedy przyjdzie Shinra? Wiesz, chyba jednak potrzebuję to odkazić. Tylko uwaga na koszulę. - Dodał.
- "Shinra, szybko, on zaczyna gadać od rzeczy. Chyba to trucizna i działa dość szybko." - Napisała zaniepokojona Celty.
- Hę? Nie, Shizu-chan często tak gada, idzie się przyzwyczaić. - Izaya na chwilę wychylił się z pokoju, jednak zaraz znowu zniknął, pogrążając się w rozmowie.
- Hai Celty~! Zaraz spróbuję go naprawić~! - Shirna klęknął przy kanapie i wyjął nożyczki, chcąc odciąć fragment koszuli.
- Nie koszulę! - Syknął blondyn, patrząc na Kishitaniego morderczym wzrokiem. - Podwiń rękaw, zanim zaczniesz coś ciąć. I nie gadam tak zwykle... Teraz trudno mi myśleć. - Westchnął, opierając głowę z powrotem na fotelu.
- Ale... ja wziąłem te nożyczki żeby koszulę przeciąć. - Westchnął, ale spróbował ja podwinąć. Jako tako się udało, więc zaczął odkażać ranę. - Celty, chyba jest nie źle~! Trucizna nie wniknęła głęboko, będzie żył~! - Zajął się ponownym oczyszczaniem i zszywaniem rany.
- Dobra~! - Westchnął Izaya, wchodząc do pokoju. - Może nie był zbyt zadowolony, że zrywam go z łóżka, ale trudno, jak będzie miał jakieś wąty to do ciebie Shizu-chan~! - Uśmiechnął się i przysiadł na kanapie koło blondyna. Czekając na rozwój sytuacji zaczął okręcać sobie ogon w okół ramienia.
- Ten gość od pokoju? - Westchnął Shizuś, zastanawiając się przy okazji, kiedy odpłynie. - To jego wina, mógł wszystko wyłączyć... A o pościel to chyba nie do mnie?
- "Pościel???" - Podchwyciła Celty. - "Poraz ostatni pytam, co wyście tam wyprawiali???" - Zastanawiała się raczej nad robieniem z jakiegoś prześcieradła opasek uciskowych lub jeszcze innych rzeczy potrzebnych przy bijatyce lub czymś podobnym. Właściwie nigdy by jej przez myśl nie przemknęła prawdziwa odpowiedź...
- Ach, nie ten, Shizu-chan, tylko ten. - Wskazał za okno. W tym samym momecie rozległy się krzyki i błagania o pomoc. - No i już nikt nas nie będzie niepokoił w drodze powrotnej~! - Uśmiechnął się. - Em... Celty pokaż swoją ostatnią wypowiedź, bo chyba źle przeczytałem. - Podstawiła mu przed nos urządzenie. - Aha, czyli jednak dobrze. - Westchnął. Musiał szybko wymyślić jakąś sensowną odpowiedź. - Wiesz, próbowałem sprawdzić, czy te wszystkie filmy w których ucieka się z pokoju za pomocą sznurów z pościeli to prawda, i wiesz co~? Prawda~! Ale tylko w połowie. - Zastrzegł, grożąc palcem. - Teraz tyłek mnie boli. - Rozmasował to miejsce z niewyraźną miną.
     Blondyn wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, choć naprawdę starał się nad tym zapanować. Miał wrażenie, że wszystko drży, a najbardziej jego czaszka. Tylko że nic nie mógł poradzić! Jak już raz zaczął, to zupełnie jakby jakaś niewidzialna siła kazała mu śmiać się dalej. Poczuł dezorientację. Mimo że gwałtowniejszy atak przeszedł, wciąż drżał, chichocząc. Cholera, co się działo?!
- Shirna wstrzyknąłeś mu coś~? Bo wiesz Shizu-chan się nie śmieje. Masz tu gdzieś stężony azot~? Jak tak to pożycz go trochę, będę miał radochę~! - Uśmiechnął się, odrywając zdziwione spojrzenie lekarza od Shizuo.
- Iza... I... Hahaha, pchło, nie... - Odetchnął i znów zachichotał. - Głowa mnie boli... - Jęknął, krzywiąc się. W gruncie rzeczy kręciło mu się w głowie tak bardzo, jakby przez godzinę siedział na karuzeli. Miał dość. - Shinra, mogę się położyć, nie? - Mruknął, zdrową ręką znów przeczesując włosy. Nawet gdyby lekarz mu nie pozwolił i tak zaraz by padł.
- Ej, Shizu-chan ja rozumiem, że jesteś zmęczony i Shinra na pewno pozwoliłby ci się położyć wszędzie, ale czemu na moich kolanach!!! Ej Shizu-chan! - Zaczął go tykać w policzek. - No złaź, ja wiem, że jesteś wykończony po TYM wszystkim ale ja nie jestem twoją prywatną poduszką~! - Nadal go tykał, ale sam lekko chichotał.
- Jak to nie? - Mruknął Shizuś, podczołgując się nieco wyżej i kręcąc głową, udając, że próbuje się lepiej ułożyć. - Jestem zmęczony, więc będę leżał gdzie chcę. - Stwierdził po prostu.
- Ale nie na mnie!!! - Wrzasnął skołowany Izaya. - Co, chcesz mi powiedzieć że mam tak siedzieć do rana? Yare, yare, Shizu-chan, ja też jestem zmęczony~! - Chwycił za koniuszek ogona i zaczął łaskotać nim blondyna po twarzy, obserwując jak ten się krzywi, gdy łaskocze go futerko. Izaya się przy tym uśmiechał. - Jesteś zabawny nawet we śnie Shizu-chan~!
- No tak, przecież to logiczne, że cię zmęczyłem. - Westchnął do siebie blondyn, znów kręcąc głową, tym razem żeby jakoś odgonić irytujący ogon. - Dobra, już dobra, poczekaj, zaraz pójdziemy spać... - Powiedział nieprzytomnym głosem.
- Szkoda, że nie mam teraz aparatu~! - Westchnął smutno Izaya. - Przez twoje dwuznaczne wypowiedzi Shinra ma teraz bardzo fajną minę wiesz~? Celty też by pewnie taką miała, bo próbuje coś wystukać ale nie potrafi chyba tego "ubrać w słowa"~!
- Naprawdę? - Mruknął Shizuo, odwracając głowę do właścicieli domu, ale nie będąc w stanie otworzyć ciężkich powiek. - Jak już coś napiszesz Celty, to niech mi to ktoś przeczyta...
- "Bo tego się nie da ubrać w słowa! Od początku brzmicie... jakbyście... Jakby was porwali kosmici! Dokładnie tak! Shinra, sprawdź czy na Shizuo nikt nie robił eksperymentów! Szybko! Może się okazać... Nie, to zbyt straszne..." - Wypuściła gęsty obłok cienia z szyi i odsunęła się o krok.
     Izaya przyjrzał się dokładniej urządzeniu i zaczął czytać na głos to, co było napisane spokojnym i monotonnym głosem: "Bo tego nie da się ubrać w słowa, wykrzyknik, od początku brzmicie, wielokropek, jakbyście, o i kolejny wielokropek, - wykazał pewną dozę entuzjazmu w ostatniej uwadze, jednak zaraz powrócił do monotonnego stylu czytania - jakby was kosmici porwali wykrzyknik. Hej fajnie by było, ne Shizu-chan~? - znowu na chwilę się uśmiechnął, dodając swoją uwagę. - Dokładnie tak, wykrzyknik, Shinra sprawdź czy na Shizuo nikt nie robił eksperymentów wykrzyknik, szybko, wykrzyknik, może się okazać, wielokropek, nie, przecinek, to zbyt straszne wielokropek, koniec wiadomości.
- Widzę, że wczuwasz się jak nigdy, Izaya. - Zakpił Shizuś. Chciał dodać coś jeszcze, ale powstrzymały go przed tym resztki zdrowego rozsądku. - Shinra, co ty tak właściwie robisz? Niczego nie czuję. A wolałbym czuć swoją rękę, jaby nie było.
- Przykro mi Shizuo, znieczulenie podziała jeszcze kilka godzin. Ale możecie z Izayą zając pokój gościnny do tego czasu, o ile nie przysporzycie mi więcej pracy. Celty się uspokoi~! I wreszcie będzie mogła zająć się mną, nie Celty~?
- "Ale co jeśli to KOSMICI?! Shinra, nie będę siedzała spokojnie, dopóki się nie upewnisz!" - Obróciła PDA tak, by tylko Kishitani widział wiadomość.
- Nie... - Westchnął niepewnie Shizuś. - Chyba że pchła mnie obudzi. - Rozluźnił się, jakby zaraz miał zasnąć.
- A jak mam cię upewnić co do ich tożsamości, mam im kazać pokazać dowody osobiste~? - Zapytał zdziwiony doktorek. No niby co on miał zrobić?
     Izaya udawał kompletnie niezainteresowanego całą sprawą. Właśnie jak gdyby nigdy nic rozczesywał palcami włosy swojego Shizu-chan'a. Oczywiście wszystkiego dokładnie słuchał, a nawet kątem oka widział wiadomośc od Celty. Ale w tej chwili nie widział powodu by ingerować w ich rozmowy.
- "Sprawdź DNA, jesteś w końcu lekarzem, prawda?! Poza tym kosmici mają inne komórki niż nasze, na przykład..." - Dullahan zajął się opisywaniem różnic między kosmitami a ludźmi.
- Izaya... Nie pójdziesz sobie, nie? - Zapytał cicho blondyn. Właściwie czuł, że to irracjonalna obawa, ale nie uspokoiłby się, gdyby nie otrzymał odpowiedzi. Taki lęk na granicy jawy i snu, każdy takie miewa.
- Hahaha~! A ile to ja się nasłuchałem "Nie wracaj do Ikebukuro!" i "Wynocha stąd kleszczu!", a teraz każesz mi zostać~? Bądź trochę rozsądniejszy, myślisz że twój kleszcz cię zostawi~? W cuda wierzysz Shizu-chan~? - Udało mu się znów wybrnąć z sytuacji, przynajmniej miał taką nadzieję. Shizuo nie chciał pokazywać Celty i Shinrze jak wiele się zmieniło i on to szanował. Nie wytrzymałby codziennych wizyt pseudolekarza pod pretekstem obserwacji ich życia, bo przecież oni staliby się dla niego teraz nowym obiektem badawczym. Poza tym jak coś wie doktorek, to wie też o tym połowa miasta.
- No to idę spać. - Stwierdził uspokojony Shizuś. Praktycznie mozna by powiedzieć, że jego umysł spał już od dawna, bo pod wpływem dziwacznej trucizny zdecydowanie nie mówił jak on, ani nawet nie mówił tego, co on chciałby powiedzieć. Jednak jeśli chodzi o przytomność, odpływał dopiero teraz. Wszelkie kłótnie powoli rozpływały się w powietrzu i przestał nawet rozróżniać słowa. Liczyło się tylko wytchnienie od tego dziwnego uczucia, które sterowało jego słowami.
- Celty~! - Jęknął błagalnie Izaya - Mogłabyś użyć swojego cienia i przenieść go do tego pokoju~? Bo on jutro będzie marudził jak to ja jestem niewygodny, a mnie się też chce spać~! To jak, potem nie będę wam już przeszkadzał, nawet nie pisnę... No chyba że Shizuś postanowi coś mi zrobić, ale za niego nie ręczę, więc jak~? - Zapytał z nadzieją w oczach. - Pomożesz~?
- "Zwariowałeś, Izaya? Jestem przyjaciółką Shizuo i pomogłabym mu w większości sytuacji, ale przecież nie udźwignę dorosłego mężczyzny, zauważ, jestem tylko kobietą! Może spróbuj go obudzić, żeby sam przeszedł parę kroków, co??? Shinra, on chyba może iść, nie?"
     Blondyn tylko mruknął coś przez sen, kręcąc głową.
-Jasne, bardzo chętnie, ale go teraz dobudź, jak ten kloc zaśnie to dobudzi go tylko... Poczekaj, Shizu-chan chodź się zabawimy~! Wiem że masz ochotę, prawda~! Jesteś niewyżytą bestią i chcesz zawsze i wszędzie, no to co ty na to~? - Zachichotał.
     Celty zatrzęsły się ręce. Gdyby miała swoją głowę, podniosłaby brwi tak wysoko, że znikłyby gdzieś pod grzywką. Zdołała wystukać kilka słów tylko do Shinry:
- "I oni chcą spać razem, nie...? Czy to tylko ja... widzę tu dziwne zbiegi okoliczności? Shinra, to niemożliwe, żeby to byli oni! To NA PEWNO kosmici!!!" - Pokazała ekranik tylko doktorowi, ukrywając go przed wzrokiem innych.
- Mmm, Izaya... - Warknął Shizuo. - Pchło, zamknij się w końcu, nie... tak... Chodź tu... - Mruknął w końcu, wyciągając rękę przed siebie i próbując złapać Izayę, którego widział w półśnie.
- Hahaha~! Celty, wyobrażasz sobie nie wiadomo co~! Oni nic nie robią, prawda~? - Popatrzył na Izayę, potakująco kiwającego głową. - Widzisz~! Lepiej zajmij się mną~! - Wskazał palcem samego siebie.
- Jak Shizu-chan~! Jak mnie chcesz to musisz mnie złapać a nie rozkazywać~! Wiesz że tak to nie działa~! - Uśmiechnął się, odsuwając twarz od machających rąk Shizu-chan'a. Jeszcze przez przypadek dostałby w nos.
- "Jak ty nic nie rozumiesz." - Westchnęła mentalnie Celty, dając spokój. No przecież Shinra jako lekarz musiał się na tym znać... miała taką nadzieję.
- Chodź tu, pchło! - Zarządał Heiwajima, unosząc zdrową rękę jeszcze wyżej i machając nią w powietrzu. W końcu uniósł głowę, poruszył nogami i gwałtownie otworzył oczy, omiatając wszystko nieprzytomnym wzrokiem. - Co...?
- Wstań i chodź do łóżka. - Westchnął Izaya. Cieszył się, że Shizuo się obudził, przynajmniej będzie mógł się położyć, a nie przesiedzieć całą noc z blondynem na kolanach.
- Do... No... Ok. - Mruknął niemrawo Shizuś, starając się zdjąć nogi z kanapy. - Shinra, przesuń się... Możemy iść do gościnnego, co nie? - Próbował wesprzeć się na chorej ręce, ale jej nie czuł, więc podparł się na tej zdrowej. - Izaya, idziesz ze mną. - Wymamrotał.
- Hai Shizu-chan~! - Uśmiechnął się Izaya i pomaszerował za blondynem. Zanim zamknął drzwi do pokoju pomachał jeszcze lekarzowi i jego ukochanej - Branoc~!
- "Razem... Widziałeś?" - Zwróciła się bezgłowa kobieta do swojego chłopaka. Nie żeby liczyła na to, że zrozumie jej niedowierzanie... On miał do tego inne podejście. Ale i tak go kochała.
- Chodź pchło... - W zakrwawionej koszuli walnął się na łóżko. Położył "chwilowo niedysponowaną" rękę obok siebie i wyciągnął tę zdrową do bruneta, pokazując, żeby położył się obok.
- A jak mieli by pójść osobno skoro mamy 1 pokój gościnny i niewygodną kanapę~? - Shinra zupełnie nie rozumał o co chodzi jego dziewczynie. Powinna się cieszyć że w końcu ze sobą nie walczą i się chociaż trochę zaprzyjaźnili, prawda?
- A co ja kotek, żeby przychodzić na każde skinienie? - Zapytał się Orihara, jednak po chwili zmienił zdanie. - Wiesz co, nie odpowiadaj. - Położył się obok.
- "Nieważne, Shinra..." - Wypuściła większy obłok dymu, po czym odeszła kilka kroków w stronę sypialni. - "Oni chyba stamtąd nie wyjdą, nie? Więc, zajmiesz się mną w końcu?" - Uśmiechnęła się mentalnie.
     Heiwajima zaśmiał się cicho i przyciągnął swojego kochanka bliżej, wtulając nos w jego szyję.
- To dobranoc, Izaya. - Zamruczał i zamknął oczy.
- Dobranoc. - Westchnął i zaczął powoli zasypiać.
     Shizuś zrobiłby cokolwiek jeszcze, ale środek uspokajający działał bardzo szybko i już po chwili chrapał w najlepsze.
- "Shinra, zerknijmy tam jeszcze..." - Napisał dullahan, kładąc dłoń na klamce od pokoju gościnnego. Zanim lekarz zdążył zaoponować, uchyliła drzwi i wpuściła tam trochę cienia.
     Shinra niepewnie wyjrzał przez szparę, popatrzył... Poprawił okulary... Znowu spojrzał, odwrócił się i przyjrzał z niezrozumieniem Celty. - Celty~! Tam nic się nie dzieje, po prostu śpią, w ubraniach, na łóżku... Wiesz, trzeba będzie wymienić pościel, skoro Shizuo ma ubrudzoną koszulę a nawet jej nie zdjął... Tak, na pewno będą krwawe ślady po tym wszystkim.
     Izaya słyszał poruszenie przy drzwiach, domyślał się nawet któż to taki ich bezczelnie podgląda, ale nie miał siły się podnieść żeby im coś powiedzieć. Więc przymknął tylko oczy, wsłuchując się w otaczające go dźwięki.
- "Śpią..." - Napisała z ulgą Celty. - "Już nieważne. Chodź spać." - I pociągnęła go za sobą, w dużo lepszym nastroju.

11 komentarzy:

  1. Oh my god.. 2 część :'3 wrócę i przeczytam później, puki co... dla was obu dziewczyny, nominacja do Liebstera~! http://shizaya-yaoi.blogspot.com/2013/07/liebster-award-d.html ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra wróciłam xD
      Rozdział jest powalający *^* Wstawki Izayi z serii "nyan" są taaaakie kawaii~!
      Zabawa w domu strachów - me gusta xD Tak czekałam, tak czekałam, aż się doczekałam~
      Heh, w Shinrze nie ma tego pierwiastka yaoi... gdyby go miał od razu zauważyłby co się między Izayaszem a Shizu dzieje....A z tego co widzę Celty ma ten pierwiastek... hłeh, tłumaczenie Izayi incydentu z pościelą xD i czytanie wiadomości od Celty xD I komentarze w stylu "a uszu już nie chce założyć" xD
      Najlepszy był jednak Shizu-chan... ta troskę o koszulę xD ... za dużo "xD"...
      Przez cały rozdział cieszyłam się jak głupia, i mam nadzieję, że będzie coś jeszcze z tej serii~? *^*
      Dobra, przepraszam za nieogarnięty komentarz, ale jest 3 nad ranem xD
      Pozdrawiam~!

      Usuń
  2. Chciałabym poinformować, że nominowałam was do Liebster Award.
    Po szczegóły odsyłam do bloga :)

    I znowu kilka nominacji na raz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. pierwszy raz tak zrobię, ale korzystając z "zaczepiającego" mnie kawałka słońca[patrząc na nie, mam wrażenie, że nie jesteście na mnie bardzo złe:D to tak jakbyście przeczytały moje przeprosiny:D i powiedziały, że mi wybaczacie;D], pójdę się jeszcze przejść;D jak tylko wrócę, skończę czytać i skomentuję XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Madame Black - Ojej, ojej, ojej~! :33 Dziękuję~! Wiesz, że to pierwsza taka nominacja w moim życiu~? X3 Siedziałam wczoraj akurat na twoim blogu w nocy (Ja po prostu nie mogłam zasnąć~... X3) i jak w przerwie na czytanie weszłam tutaj~... Chyba pięć razy przetarłam oczy, nie wierząc~! X3 Tak to jest, jak o 4 nad ranem nie wie się, czy to się dzieje naprawdę, czy to sen~... X3
    Naprawdę podobało ci się w domu strachów~? :3 Cieszę się~! Nie masz pojęcia jak głupio czułam się, pisząc takie coś na spółkę z kimś~... Jednak uwielbiam pisanie z moją panią, dlatego przejście przez tę scenę musiało się w końcu udać~! :33 I cała reszta, która niby była bez szczególnej akcji~... A jednak sama czytałam ją z pięć razy~... Tak strasznie się cieszę, że się podoba, no~! :33 I oczywiście, że będą jeszcze temu podobne~! ;3 Nawet następny jest prawie gotowy~... Chyba Kiasarin się nie pogniewa, jak powiem~. ;3 To będzie "Onsen"~. :3
    Casjel - Ojej i ty też~! *skacze ze szczęścia* :33 Czuję się, jakbym miała eksplodować ze szczęścia~! X3 Dziękuję, dziękuję, dziękuję~! :3
    dark_doom - Akurat jak skomentowałaś to weszłam na blog~... :3 No jasne, że ci wybaczamy~! :3 Miłego spaceru~. ;3 Jak skomentujesz to pewnie będę już musiała iść, ale i tak będę szczekać, aż wpuszczą mnie, żebym się dowiedziała, co o tym myślisz~! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. przepraszam, ale zaszliśmy trochę dalej niż to było z początku zamierzone:P
    to się strasznie cieszę, że się nie pogniewałyście:D to nie jest kwestia własnego życia, tylko tego, że nawet nic nie powiedziałam:/ nawet, "sorry, ale napisze innym razem", dlatego tak koszmarnie się z tym czuję:( ale jeśli jest w porządku to mnie naprawdę uszczęśliwia XD [nie nie rzucałabym żadnych klątw;D]
    ach tak, moja nagroda;D tylko, że.. ja naprawdę nie wiem co bym chciała:/ i szczerze? jestem go tak samo ciekawa jak Ty;P
    a teraz już w kwestii rozdziału;D
    aj kawaii:D Izuś jest kotkiem;9 sesja zdjęciowa była naprawdę słodka@^_^@ to naprawdę dziwne, że nikt nie zajarzył co się między nimi dzieje;P ale jednocześnie to bardzo dobrze;D Shizuś jako piesek też był cudny;D a porównaniem go do Shizu-ni trafił w samo sedno XD
    późniejszy diabelski młyn był.. mmm:9
    aa, uwielbiam strzelanie do celu! jestem mistrzem;D no może bez przesady, ale trudno mnie pokonać;D
    oj biedny blondasek, o mało nie zaliczył zgonu na tej karuzeli, ale jak się wstawił za Izusiem to było słodkie@^_^@
    no taki zamek strachów to ja rozumiem;P aach cudnie:L Izuś takich doznań to chyba jeszcze nigdy nie przeżył XD
    hahaha.. koszula od brata - bezcenna:P szczególnie jak go próbował obudzić;P ciekawe jaka była reakcja tego faceta jak zobaczył te wszystkie ślady;P
    teksty o kosmitach:D genialne! końcówka - przecudowna:D podteksty są zajebiste;D
    nie mogę się doczekać co tam jeszcze wymyślicie z tej serii XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojejku, mam co nadrabiać. Ostatnio tak dużo się działo(wybór studiów itp.) że nie ogarnęłam wszystkiego co powinnam. Ale obiecuję, że jak to wszystko ogarnę, to przeczytam zaległe notki i skomentuję~!
    A teraz do rzeczy, nominowałam ten oto blog do Liebster Awards. Zapraszam na yaoi-jest-wszedzie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślałam, że znowu się spóźnię, patrzę ale... nie, jest! Taaak! Generalnie nie komentowałam 1 części, bo stwierdziłam, że skomentuję obie pod 2. No to jedziem:
    Primo: pomysł z wesołym miasteczkiem baardzo mi się spodobał. Od razu miałam pełno różnych wyobrażeń, jak skończy się ten dzień dla nich i dla tego cudownego miejsca oraz ludzi obok. Ogólnie bardzo dobry pomysł.
    Secundo: cieszę się, że poświęciliście na opisanie każdej atrakcji, na jakiej byli, sporo czasu i słów. Nie było żadnego wyliczenia typu: ,,a potem poszli na kolejkę i było w sumie fajnie, choć coś tam coś tam''. Lubię takie bogate przedstawienie sytuacji. Nice ^^
    Tertio: wielbię za opis pokoju luster i dezorientację Shizusia. Ta scena była jedną z tych, które mi się najbardziej podobały z uwagi na to, że zostały tu oddane pewne elementy: lustra i i ich ,,sposób działania'', który wykorzystał Izaya(czyt. ta, co się jara fizyką, wybaczcie) oraz ten nieogar Shizuo. Cudownie.
    Quarto: sorry, ale przy domu strachów się lałam. Miałam się bać, a cały czas miałam uśmiech xD I jeszcze te plany Izayi odnośnie tego miejsca. Ładnie ^^ Wgl. fajny pokój xD Chciałabym właściciela poznać.
    Shizuo i ,,nieważne, że krwawię, mogę nawet umierać, potnijcie mnie, złamcie mi kości, ugotujcie, zjedzcie, zakopcie, potnijcie, ale WARA od koszuli od brata!'' Haha, kocham go ^^
    Ahm... zapomniałam o uroczym Izayi ^^ Ostatnio koleżanka do mnie krzyczy na dworze ,,kot'' a ja taki nieogar i Izayi szukam o_O Dobra, nie spamuję wam tu więcej.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Yay ^^ strasznie się cieszę że się spodobał pomysły Izayi... bo miałam co do nich spore wątpliwości. Alexa ja tez lubię fizykę więc nie mam ci niczego za złe :) No nie wiem co z Inu-chan ona na nią warczy, ale co tak *macha rękom*
    Powinnam chyba jeszcze podziękować za te nominacje, ale na to jest poświęcona nota która pojawi się jak tylko Inu-chan zabierze w swoje łapki komputer
    I ogólnie to czuję się głupio bo w niedziele miało być dodane "God's Game" a ja tego nawet nie skończyłam, a to co mam jest jakieś takie... nijaki. Poranek Izayi i Namie że wam tak za spoleruję, jak by to ktoś czytał ;-;

    OdpowiedzUsuń
  9. Lel *0* Takie cudne...tyle cukru...Po prostu kocham tego bloga. Biedna koszula od Kasuki ;-; I co Shizu-chan teraz zrobi? Przecież krew się tak łatwo nie zpiera...spiera...ejjj... -,- jak to sie pisze??
    Po prostu cud, miód i orzeszki =^.^=
    Idem czytać dalej xd
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jacy oni są słodcy, całkiem niezły prezent od Izayi dostał nasz Shizuo <3
    I cała akcja z kocim ogonkiem też była mega słodka i urocza :3
    Co zaś do końcówki to całkowicie nieprzewidywalna.
    No i trochę dziwne, że się Celty nie domyśliła! ><

    OdpowiedzUsuń