Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Dzień z życia Shizuo i Izayi - Wesołe miasteczko. (część 1)


Inu-chan:  Hej ludzie! Dziś Inu-chan w innym wydaniu~... Nie mam siły, wybaczcie.
To już trzy miesiące bloga i dwa miesiące, odkąd do niego dołączyłam~! Miałam specjalnie na ten dzień napisać w końcu tego one-shot'a z podanymi przez was cechami charakteru... I przysięgam, zaczęłam!!! Tylko że najwidoczniej blogspotowi odwaliło i... Skasowało się. Q.Q""""""""" A byłam z tego taka dumna... Naprawdę w końcu byłam dumna ze swojego dzieła, a tu takie coś!!! T^T""
Wybaczcie... Kiedyś to odtworzę, ale niestety nie dziś, bo... Nie mam już na to siły. Zamiast tego razem z Kiasarin dodajemy pierwszą część one-shot'a, który miał być już dawno temu~! Podzieliłyśmy go na dwie części z racji tego, że jest strasznie długi, ale to wciąż liczy się jako jeden one-shot, pisany przez nas obie.
Resztę ty im wyjaśniaj, Kiasarin-san~!

Kiasarin: No to to jest jedna z obiecanych "niespodzianek". Jak w tytule, wysyłamy ich do wesołego miasteczka. :) Pisałyśmy to obie, znaczy się ja jako Izaya i od Shinry (Tak, przez to że ciągle myliłam jego imię teraz nim zostałam, może w końcu się oduczę tego idiotycznego błędu. >.<") a Inu-chan jako Shizuo i Celty. Co by wam tu jeszcze napisać... A tak, to jest początek swego rodzaju... od biedy to chyba można nazwać "serią". Chodzi o to, że jedyne co wszystkie przyszłe historie będą miały wspólnego to to, że jest to 1 dzień z życia Shizuo i Izayi. Mogą im się różnić charaktery (no bo realne nie zdałyby egzaminu :/). A i notki nie będą do siebie nawiązywać, no chyba, że jedna notka jest w częściach, tak jak to dziś. I to chyba tyle :) Zapraszamy do czytania :)

Inu-chan: Tak, enjoy~!



- Ne, ne Shizu-chan~! Już taaak długo jesteśmy parą, zabierz mnie gdzieś co~?- Jęknął prosząco Izaya, bardziej wtulając się w blondyna.
- Jak się ma jedno do drugiego? - Shizuś uniósł brew, zastanawiając się, o co może chodzić. - Zabrać cię gdzieś mogę i bez okazji. Knujesz coś? - Spytał prosto z mostu.
- Ne, Shizu-chan~! Czemu zawsze jesteś taki nieufny, czy coś ci zrobiłem przez ostatni rok~? - Zapytał, w myślach dopowiadając jeszcze: - no może poza podmienieniem ci leków uspokajających na takie które w "magiczny" sposób sprawiły że to MNIE tyłek bolał (mimo że zjadł je Shizuś). Trochę nie przemyślałem tego planu, ale co tam, było warto~!
- Nie za bardzo, dlatego właśnie czekam, aż coś zaplanujesz. - Blondyn wzruszył lekko ramionami. - Więc masz na myśli jakieś konkretne miejsce? - Starał się ukryć zainteresowanie słowami bruneta.
- No nie wiem, nie wiem~! - Izaya udał, że zastanawia się nad miejscem, jednak już dawno je wybrał, a teraz tylko droczył się z blondynem.- Wesołe miasteczko, Shizu-chan~! Wszystkie pary chodzą do wesołego miasteczka na randki~! To już jest tradycja~!
- Wesołe miasteczko. - Powtórzył jak echo Heiwajima. - Hmm... - Zastanowił się - A to nie jest zbyt banalne jak na ciebie? Przeciętne i tak dalej? Na pewno masz na to ochotę? - Wolał się upewnić teraz, niż potem zawracać w połowie drogi.
- Shizu-chan~! Zgódź się~!- Jęknął, patrząc na blondyna proszącymi oczyma. - Raz bądźmy zwyczajni~! - Westchnął, ale zaraz dodał: -  Albo nie, to nie będzie zwyczajne. Pomyśl, para taka jak my~! To nie może być nudne ani monotonne, a takie zwykłe miejsce stworzy tylko piękny kontrast, nie uważasz~? Ne, Shizu-chan~! I co ty na to~?
- Skoro chcesz. - Shizuo uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu. - No, to się zbieraj. - Mruknął, odczepiając do siebie oplatające go ręce bruneta. - Izaya, muszę wstać, no puść.
- Nie chcesz żebym ci dziękował, to nie. - Powiedział tonem wywyższającej się księżniczki, ostentacyjnie kręcąc głową i zaplatając ręce, ale nadal uparcie siedząc na kolanach blondyna.
- Podziękujesz mi później. - Zamruczał Heiwajima, mierząc swojego chłopaka takim wzrokiem, jakby już wyobrażał sobie, co z nim zrobi. - Ale może najpierw idźmy na tę randkę, zanim mi się odechce. - Westchnął z rezygnacją.
- Jak wolisz, Shizu-chan~! - Izaya uśmiechnął się uroczo, jakby zupełnie zapominając o swoim, udawanym zresztą, fochu. Po czym zszedł z blondyna pozwalając mu tym samym iść i się przygotować. Sam zresztą też musiał się ubrać, wszak paradowanie po ulicy tylko w bokserkach i rozpiętej koszuli Shizuo mogło by być trochę niekomfortowe. Dla blondyna oczywiście, bo informator przywykł, że ludzie na niego patrzą zdziwieni i czasem uśmiechają pobłażając, gdy on zachowuje się dziecinnie. Wyjście w bokserkach na miasto mu różnicy nie robiło, a ile cudownych emocji wywoływałoby w ludziach naokoło. Informator sam się sobie dziwił, że wcześniej tego nie spróbował i zanotował sobie w myślach, by jednak kiedyś sprawić Ikebukuro i Shizusiowi wracającemu z pracy taką niespodziankę.
     Blondyn wstał, ściągając niechętnie swój ciężar materaca. Zastanawiał się, co właściwie wypadałoby zrobić, będąc na randce w wesołym miasteczku. Sprawę komplikował fakt, że miał tam iść z Oriharą, a to co on chciałby zrobić będąc tam, było dla Shizusia właściwie jedną wielką zagadką. Gdyby wychodził z jakąś przeciętną dziewczyną sprawa byłaby dużo prostsza... Choć tak szczerze, o niebo bardziej wolał iść tam z Izayą. Ale i tak nigdy by tego nie przyznał głośno.
     Zapinając kamizelkę, Shizuś stwierdził w końcu, że jednak pójdzie na żywioł, zamiast wymyślać jakiś plan. W końcu brunet zapewne i tak wszystko by zmienił, tak po prostu stwierdzając, że chce zrobić coś innego. Tak było po prostu ciekawiej, więc po co planować całe wyjście?
     Izaya zdążył już wejść do swojego pokoju i zdjąć koszulę blondyna. Teraz stał przed szafą z palcem przy ustach i poważną miną co jakiś czas "hmkając". Zastanawiał się, co powinien ubrać. W czerni i kurtce z futerkiem nie dość, że będzie rozpoznawalny, to jeszcze będzie umierał z gorąca, wszak było lato, co z tego, że zbliżał się wieczór. Jeśli dotrą tam po zmroku zachowają trochę anonimowości i może uda im się nawet wmieszać się w tłum. "Ta jasne, bo dwumetrowy blondyn z nadludzką siłą mieści się w powszechnie rozumianej etykietce przeciętnego Japończyka. - Prychnął. - W życiu nie zginiemy w tłumie, i to jest takie piękne~!" Uśmiechnął się do siebie na tę myśl. Chwilę później jego uśmiech jeszcze się powiększył, gdy zauważył na jednym z wieszaków jedno ze swoich ulubionych przebrań. A składały się na nie buty na średnio-wysokim obcasie, ładna ale i przewiewna letnia sukienka i opaska, do której przypięte były kruczoczarne włosy. "Shizu-chan~! Ale będziesz miał fajną minę~!" Uśmiechnął się raz jeszcze Orihara i zaczął się przebierać.
     Blondyn założył swoje ulubione fioletowe okulary ze świadomością, że i tak będzie je musiał ściągnąć, gdy zajdzie słońce. Skierował swoje kroki do kuchni i otworzył kilka szafek. Nie było tam nic, co chciałby przekąsić na śniadanie.
- Masz ochotę zjeść coś na mieście u Simona? - Rzucił w przestrzeń, oczekując, że Izaya i tak go usłyszy.
- Może być, Shizu-chan~! Ale najpierw powiedz mi jak wyglądam~! - Wykrzyknął Izaya wybiegając szczęśliwy z pokoju (nie nie potknął się na obcasach), po czym stanął przed Sizuo i obrócił się kilka razy wokół własnej osi, wprawiając tym w zdumienie blondyna. - No i co powiesz, Shizu-chan~?
- Wyglądasz... - Heiwajima zaniemówił. Myślał już o tym, że wyjście z dziewczyną byłoby prostsze, za to wyjście z Oriharą jest lepsze, prawda? No to właśnie dostał 2 w jednym. I bynajmniej, nie było mu z tym jakoś łatwiej. Wciągnął gwałtownie powietrze, starając się uspokoić. Niestety, nie zmniejszyło to mętliku w jego głowie. - Izaya, wyglądasz jak dziewczyna. - Podsumował inteligentnie, przyglądając się swojemu chłopakowi, który już ani trochę nie wyglądał na chłopaka. - Chcesz tak wyjść? - Zapytał, wciąż w szoku.
- Inteligentne odkrycie, Shizu-chan~! Jasne że jak dziewczyna, a co, miałbym przebrać się za kota albo wielką marchewkę~? Ty nie wiesz nic o sztuce kamuflażu, przecież taka wielka pomarańczowa marchew rzucałaby się w oczy na kilometr~! - Westchnął, zdziwiony brakiem u blondyna tak elementarnej wiedzy. - Czy mam zamiar tak wyjść~? - Udawał, że się zastanawia. -No nie wiem, a chciałbyś~?
- Hmmm.....- Shizuś odchrząknął i wlepił nieco niepewne spojrzenie w bruneta. Z jednej strony Izaya wyglądał naprawdę... dziewczęco i jakoś tak wręcz nieprzyzwoicie, co strasznie mu się podobało, ale przecież... Tam mieli być też inni ludzie. A co jak rozpoznają, że to Izaya? Shizuo jeszcze raz obejrzał  swojego partnera od stóp do głów. Nie, na pewno go nie poznają - To zależy. Będziesz się wyrażał jak chłopak czy jak dziewczyna?
- Zrobię wszystko by poobserwować zdziwienie ludzi, no i dla dobrej zabawy oczywiście~! Przecież mnie znasz, Shizu-chan~! - Izaya zatrzepotał zalotnie rzęsami i cmoknął powietrze, a następnie zakrywając usta ręką zachichotał o kilka tonów wyżej niż normalnie.
     O Boże...- Westchnął w myślach Shizuś. - Nie dość, że wygląda, ale też zachowuje się jak dziewczyna. I jest Izayą. Świat się kończy.
- Dobra... Tylko, że teraz chyba Shizu-chan jest zbyt charakterystyczne dla ciebie, nie sądzisz? - Blondyn uniósł brew - I jak mam cię nazywać, co, Izaya?
- Na prawdę się zgadzasz? - Izaya był kompletnie zaszokowany, ale tylko przez chwilę. Dosłownie sekundę potem pisnął: - Yay, dzięki~! - Podskoczył, klasnął i wskoczył blondynowi w ramiona, całując go z zaskoczenia w policzek. - Jak chcesz, wymyśl coś~! - Westchnął, słysząc takie pytanie.
     Heiwajima tylko westchnął.
- Sam coś wymyśl, dla mnie to ty jesteś Izayą, ewentualne Iza-chan nawet mi jakoś nie brzmi. - Skrzywił się lekko. To dziewczęce zachowanie było jakieś... Nienaturalne, inne, dziwne. Słowem - nie podobało mu się, tak jak powinno. Ale może się przyzwyczai...
- Oi, nie znasz się na żartach Shizu-chan~! - Westchnął uśmiechnięty, widząc nijaką minę blondyna. On był gotów nosić to dziwne przebranie cały wieczór, jednak pierwszy plan zakładał tylko zobaczenie miny blondyna. A owa mina była wprost wyborna. - Już się przebieram~! Nie martw się~! - Krzyknął i nadal skocznym krokiem ruszył do swojego pokoju. - A i jeszcze - zatrzymał się gwałtownie w pół podskoku - zmyj tę szminkę z policzka bo to zupełnie nie twój kolor~! Może spróbuj z permanentnym różem, do pary z blond włoskami~! - Chciał jeszcze dodać, że wtedy wyglądałby jak lalka Barbie, ale się powstrzymał. Zamiast tego dodał: - Krwawe czerwienie zostaw mi~!
     Shizuś odetchnął z ulgą i powlókł się do łazienki, żeby zmyć szminkę z policzka.
- Dobrze, że mu się odwidziało. - Mruknął do siebie, uśmiechając się. Dużo bardziej wolał swoją pchłę od tego.
     Izaya chwilę później był już gotowy. Zmył makijaż, zdjął sukienkę i buty na obcasie. Założył zwykłe czarne spodnie, rurki, a swój czarny sweterek zastąpił czerwoną bluzką. Odłożył też swoją osławioną bluzę z futerkiem i nóż. W końcu miał przy sobie jeszcze lepszą broń w postaci swojego chłopaka. W najgorszym wypadku jakiś niedoszły zamachowiec dostanie od Shizu-chana jakąś kolejką albo karuzelą, w najlepszym wagonikiem kolejki albo wózkiem z popcornem.
- Gotowy? - Mruknął blondyn, pakując portfel  i zabierając ze sobą butelkę wody oraz klucze. Widząc potwierdzające kiwnięcie głową bruneta otworzył drzwi i wyszli. Shizuś wyciągnął z kieszeni papierosy, odpalił jednego i zaciągnął się nim. Poczuł się nagle zdecydowanie bardziej odprężony. Może dlatego, że jego organizm już od kilku godzin nie miał dostępu do swojego nałogu. Teraz ten trujący, gorzkawy dym, wbrew wszelkiej logice go wyciszał.
     Shizuś włożył jedną rękę do kieszeni i zapatrzył się przed siebie. Szedł, stawiając powoli kroki. Zdołał nawet zapomnieć, że nie jest sam.
- Ne, Shizu-chan~! Co jesteś taki smętny, pogadaj ze mną~! - Zagadnął wesoło blondyna, zaraz dodając: -Shizu-chan~! Odpowiedz mi na jedno pytanie, tylko szczerze~! - Zastrzegł, grożąc blondynowi palcem, jednak zaraz się rozpromienił. - Wiesz, że nie będę miał ci niczego za złe~! Więc, Shizu-chan, czy ty się mnie wstydzisz~? - Rozbawione ale i uważne oczka lustrowały i przeszywały blondyna oczekując odpowiedzi z wyraźną ekscytacją.
- Wstydzę? - Shizuo popatrzył na niego zdziwiony. - Niby dlaczego miałbym? - Zaciągnął się mocniej.
     Czy się wstydził? Nie. Nie czuł wstydu. Po prostu chciał coś przemyśleć w samotności, ale przy natręctwie bruneta to było raczej niemożliwe.
- Hm... No nie wiem Shizu-chan, może dlatego że związałeś się z osobą której przez siedem lat groziłeś śmiercią, z osobą która w twoim mniemaniu jest pchłą, kleszczem, czy innym natręctwem od którego trzeba uwolnić świat... - Izaya mówił wesołym tonem, uśmiechając się przyjaźnie, a w trakcie swojej wypowiedzi nawet wskoczył na pobliski murek i teraz udawał, że stara się balansować na wysokości, mimo iż wszyscy wiedzieli, że ma niezwykłą równowagę. - A teraz robisz ze mną.... Różne nieprzyzwoite rzeczy, albo chociaż takie, których nie akceptuje społeczeństwo. Wiesz, nie chcę cię jakoś psychicznie obciążać, wiesz, że robię to nawet nieświadomie. - Uśmiechnął się przyjaźnie raz jeszcze. Bo tak naprawdę nie potrafił zrozumieć o czym myśli Shizuo. Więc co mu pozostawało jak nie normalnie zapytać? A że wybrał sobie na takie pytanie akurat środek miasta też nie było przypadkowe, wśród ludzi czuł się lepiej niż pytając się o takie upokarzające rzeczy sam na sam z blondynem. Tak było jakoś łatwiej.
- Nie czuję się zawstydzony, winny, czy nawet dziwny, jeśli o to pytasz. - Zapatrzył się przed siebie. Wbrew temu co czułby jeszcze kiedyś, nie był wkurzony. Właściwie to był naprawdę odprężony. Hmmm, czy to możliwe, że ktoś znów grzebał przy jego papierosach i dodał tam środka uspokajającego? Historia lubi się powtarzać, prawda? No bo jak inaczej wyjaśnić, że nie denerwowali go gapiący się na nich ludzie? - Skoro jednak jesteśmy razem, to znaczy, że tak miało być. Co więcej mam dodać? Nie przeszkadza mi taki stan rzeczy. Nie muszę tego zmieniać. Jest w porządku. - Wzruszył ramionami. - Nie spadnij, dobra? - Zerknął na Oriharę, który właśnie udawał, że się chwieje.
- Hahaha dzięki za radę Shizuś. - Powiedział wesoło. - I wyjaśnienia. - Dodał już o wiele ciszej, ale zaraz znów się rozpogodził. - Ne, Shizu-chan, jak już wstępujemy do Simona po drodze to kupimy ootoro, dobrze~? - Zrobił proszące oczka i przekrzywił głowę delikatnie w bok, żeby dodać sobie słodyczy.
- Na wynos? - Zapytał Heiwajima, spoglądając na swojego chłopaka. Wyglądał tak śmiesznie, a zarazem słodko. - Jak wolisz, ale na miejscu też zjemy. Simon by się obraził, nie? - Uśmiechnął się lekko na wspomnienie swojego wyrośniętego, czarnoskórego przyjaciela. Sądził, że Shizuś z Oriharą w końcu się zaprzyjaźnili, choć z początku widać było, że nie dowierza. Shizuo w życiu nie przyznałby się przed nim, że chodzi z informatorem. Ale nie wstydził się. Po prostu nie chciał, żeby sprzedawca z "Russia sushi" patrzył na niego jak na coś nienaturalnego.
     Izaya też się uśmiechnął, chyba poraz pierwszy rozumiejąc myśli blondyna. Na początku chciał to wykorzystać i ośmieszyć Shizuo przed Simonem, ale szybko się opamiętał. Przez ostatni rok starał się hamować, a nadal wkradały mu się do głowy takie pomysły. Żal mu było marnować takie okazje, ale czego się nie robi dla miłości? Chciał już nie raz i nie dwa wykręcić jakiś numer i upokorzyć blondyna, miał to we krwi. To było dla niego jedyną rozrywką (poza obserwowaniem ludzi) przez siedem lat i ciężko mu było ot, tak o tym zapomnieć. Ale powstrzymał się.
-Yo, Simon~! - Krzyknął radośnie, zeskakując z murka i machając przyjaźnie rosjaninowi rozdającemu ulotki.
- I-za-ya~! Shi-zu-o~! - Zawołał swoim tubalnym głosem Simon. - Przyjdźcie na sushi! Sushi smaczne! Sushi dobre! - Zachęcał.
- My właśnie po to. - Mruknął Shizuś. - Cześć Simon. - Przywitał się, stając naprzeciwko olbrzyma. - Co polecasz?
- Shizuo~! Dziś najlepszy kawior z tuńczyka i futomaki z musztardą! Musicie tego spróbować! - Zawołał entuzjastycznie. Trudno się było sprzeczać.
- Ale ootoro też masz, nie? - Zapytał z nadzieją w oczach Izaya, jednocześnie uśmiechając się po swojemu, co z grubsza miało dać obraz mówiący "jeśli masz ootoro będziesz oszczędzony, jak nie zginiesz marnie, ale nie zrozum mnie źle, bo bardzo się cieszę z tego, że cię spotykam."
- Oczywiście, Izaya~! Ootoro dla naszego stałego klienta! - Zawołał, przechodząc przez próg lokalu i prowadząc za sobą obu swoich przyjaciół. - A ty, czego sobie życzysz, Shizuo?
- Może być cokolwiek. - Shizuś zdeptał niedopałek i wszedł za swoim chłopakiem do środka. - Tylko dobrze by było bez niespodzianek. Niestety, nie dziś, Simon. - Uniósł lekko kąciki ust. - Dziś muszę się obejść bez rewolucji.
- Innym razem, prawda, Shizuo? - Mruknął wesoło Simon. - Sushi dobre, każde sushi jest pyszne, nawet jeśli sprowadza rewolucje żołądkowe. - Uśmiechnął się szeroko, podając Izayi jego porcję ootoro.
- Arigato Simon~! Shizu-chan Itadakimasu~! - Izaya zajął się jedzeniem, mlaskał ale i nic nie mówił. Nie chciał, by blondyn wpadł na to, że "rewolucje gastryczne" blondyna też były jego sprawką. Ale przecież nie użył tego dużo. Shinra mówił, że taka ilość nie zagnała by do kibla nawet zwykłego człowieka. Choć jak teraz sobie przypomniał, to dodawał kilka razy, ale tylko odrobinkę, by mieć pewność, że to jednak zadziała. Ale blondyn nie wiedział i było dobrze, teraz tylko się nie wygadać, nie zaśmiać i nie zakpić z Shizusia, wyjaśniając mu tym samym swój dawny plan. Bądź co bądź chce pożyć i pójść na karuzelę, przecież nie odpuści takiej dobrej zabawy.
- Jasne, innym razem. - Blondyn zwrócił się do Simona. - Tak poza tym, Simon, widziałeś ostatnio Celty? Jakoś nie mogę się z nią skontaktować...
- Celty? Przejeżdżała tędy jakiś tydzień temu. Chyba pojechali gdzieś z Shinrą... Te zakochane pary, Shinra i Celty są najlepszym przykładem. - Rozpromienił się jeszcze bardziej, o ile to wogóle było możliwe. - Chyba wyjechali.
- Hmmm, to dużo wyjaśnia. - Mruknął Heiwajima, przyjmując porcję swojego sushi. - Dzięki Simon. Itadakimasu. - Zabrał się za jedzenie.
- Nie ma za co, Shizuo, Izaya. Wpadajcie kiedy chcecie. Ja wracam do pracy. - Powiedział i wyszedł, chyba żeby znów rozdawać ulotki.
- Ne, Shizu-chan, zaplanowałeś co będziemy robić w wesołym miasteczku, czy idziesz kompletnie na żywioł~?  - Zapytał się, uprzednio przełykając porcję tuńczyka i oblizując palce.
- A co, masz jakieś konkretne plany na to, gdzie chciałbyś pójść? - Włożył kolejną porcję do ust.
- Hm... Nie, raczej nie, skoro nie mogę wypuścić dzikich zwierząt i nasłać ich na ciebie, bo mogłyby przy okazji zjeść moich cennych ludzi, to raczej nie mam planów. Po prostu sobie zwiedźmy wszystko~! - Powiedział, zjadając kolejne ootoro.
- Czyli idziemy na żywioł. - Podsumował blondyn, ignorując część o napuszczaniu na niego dzikich zwierząt. - Ok. Bylebyśmy nie zaczynali od kolejki. - Wrzucił kolejne maki do ust. Miał nadzieję, że w ogóle nie wsiądą do kolejki, ale tego nie powiedział głośno. Byłoby to równoznaczne ze zwiedzeniem wszystkich kolejek, więc lepiej było się nawet nie odzywać. - Chyba że chcesz, żeby twoje ootoro wylądowało na mnie. Tego to chyba nawet ty nie chcesz, co nie? - Popatrzył na bruneta oblizującego z palców resztki jednej z porcji swojego przysmaku. Jasne, że pytał tylko retorycznie.
- Hm, w sumie już je zjadłem więc jak masz zamiar je na siebie wywalić? Zamówisz drugie, jak tak to daj je lepiej mnie~! Lepiej się nim zaopiekuję niż twoja koszula, tego jestem pewien~!
- Aż niemożliwe, żebyś nie zrozumiał, o co mi chodziło... - Mruknął Shizuś, uśmiechając się. - Jeszcze porcję ootoro! - Krzyknął jeszcze. Niech się pchła naje, może przynajmniej nie będzie tak biegał po tym wesołym miasteczku...
* I znów w drodze...*
- Dzięki, Shizu-chan~! To było pyszne~! A tak poza tym, to może wreszcie wyjaśnisz mi o co chodziło z tą ubrudzoną koszulą~? - Westchnął, szczęśliwy. Tym razem szedł po normalnym chodniku, ale po prostu musiał robić coś innego niż zwykli ludzie, więc zaczął iść tyłem. Co miało swoje plusy, bo bez przeszkód mógł oglądać emocje malujące się na twarzy Shizuo.
- Chodziło o to, że po pójściu na kolejkę miałbym na sobie twój nadtrawiony obiad. - Blondyn powstrzymał się przed kpiącym uśmiechem. On tak na serio nie zrozumiał aluzji...? - Izaya, jesteś pewien, że widzisz ludzi za tobą? Zaraz na kogoś wpadniesz, a mnie nie chce się przystawać, żebyś mógł się wytłumaczyć. - Wciąż nie był przyzwyczajony do dziwnego sposobu poruszania się po mieście Izayi.
- Oi przesadzasz Shizu-chan~! Mam ponoć mocny żołądek, trucizny nic mi nie zrobiły a głupia kolejka da radę~? To by była obraza dla mojej dumy~! I nie nie widzę tych ludzi. Liczę, że jak na któregoś wpadnę, to go walniesz za przystawianie się do twojego chłopaka~! - Zachichotał, dalej idąc tyłem do całego miasta. To było naprawdę zabawne, a rozmowa z blondynem też wydawała mu się bardziej "pełna" gdy na siebie patrzyli.
- Z mojego punktu widzenia to wpadnięcie na kogoś byłoby twoją winą. - Mruknął Shizuś, nadal się uśmiechając. - Więc, mam to uważać za zdradę, tak? - Nie wiedział co go podkusiło do ciągnięcia tej rozmowy, ale w sumie to mu nie przeszkadzało.
- Nie, bo ja tego nie widzę~! Oi no Shizuś, tak dawno nie widziałem latających ludzi~! Zrobiłbyś mi tę przyjemność~! - Zachichotał raz jeszcze, przypominając sobie, jak to kończyli wszyscy ludzie których nasyłał w przeszłości na  blondyna. - A tak zmieniając temat, to pójdziemy do strasznego domu~?
- Nie będę nikim rzucał. - Zastrzegł Heiwajima. - A do strasznego domu możemy iść, jasne. - Przyspieszył trochę, widząc już wesołe miasteczko na horyzoncie. - Chociaż nie wiem, co w tym takiego fajnego. Plastikowe odcięte kończyny, plastikowe kościotrupy... Metalowe zombie... Tandeta. - Wzruszył ramionami.
- Muahahaha, bo nie wiesz, że specjalnie "przygotowałem" ten dom na nasze przybycie~! - Izaya wybuchnął śmiechem tuż przy uchu blondyna. Strach i zaskoczenie malujące się na twarzy Shizuo dawały mu +100 do dobrego humoru na resztę dnia, a to miał być dzień bardzo męczący i dłuuugi~!
- Cholera, mógłbyś się tak nie drzeć! - Shizuo sam krzyknął, pokonując w końcu szok. Potarł obolałe ucho. Orihara zaśmiał się zdecydowanie za głośno, jak na tak bliską odległość. - No dobra, no to przynajmniej się zabawimy. - Dodał, uspokajając się. - Ciekaw jestem tylko, ile niewinnych dziewczyn tam weszło i przy okazji dostało ataku serca. - Mruknął bardziej w zamyśleniu.
- Oi, krzyczysz na mnie żebym nie krzyczał a to ty krzyczysz, ja się tylko śmiałem, naprawdę Shizu-chan chyba przytępił ci się słuch~! - Szedł obok, nic sobie nie robiąc ze zdenerwowania Shizuo. - Choć może to moja wina... - Zamyślił się. - Ale nie, na pewno twoja~! - Westchnął szczęśliwy. - Ile dziewczyn powiadasz? A to zależy jakich, może niektórym się spodoba~!
- Przekonamy się. - Mruknął blondyn, przekraczając próg wesołego miasteczka. Rozejrzał się, ogarniając wzrokiem wszystkie atrakcje. Nie dało się. Było tego aż za dużo. Od karuzel dla dzieci i stoisk z nagrodami, po ogromne młyńskie koło. - Noo... To co chciałbyś zrobić najpierw> - Zapytał uprzejmie Izayę.
- Kolejka górska~!- Pociągnął, a raczej próbował pociągnąć, bo masa Shizuo mu nie pozwalała, blondyna w stronę upatrzonej atrakcji. W końcu zrozumiał, że tak do niczego nie dojdzie, więc zrobił słodkie oczka. - Możemy tam pójść, prooose~! Shizu-chan~!
- Mówiłem, żeby nie zaczynać od kolejki. - Heiwajima popatrzył na swojego chłopaka z ukosa. - Nie, Izaya... Serio chcesz tam iść? Jesteś pewien? Nie wolałbyś gdziekolwiek indziej???
- Hmm... - Orihara się zamyślił - To najpierw na watę cukrową, a potem na kolejkę. - Uśmiechnął się diabolicznie, ale zaraz się poprawił i uśmiechnął łagodnie. - To może najpierw poszlibyśmy zagrać w jakieś gry, wiesz, rzucanie do celu, walenie młotem w kreta wyskakującego z dziurki... To chyba lepiej nie? To niech będzie na razie to rzucanie do celu, o, a potem znajdziemy próbę siłacza i... - Izaya rozgadał sie na dobre ciągnąc za sobą blondyna.
     Shizuś nie miał nic przeciwko takim zabawom. Właściwie to nawet w pewien sposób się na to cieszył. W końcu coś przy czym nie będzie mu niedobrze, nie będzie musiał jakoś specjalnie udawać, że dobrze się bawi i coś, z czym na pewno da sobie radę. No, chyba, że rozwali automat, to już co innego. Ale póki co się tym nie martwił. Szedł za ciągnącym go za rękę informatorem i ignorował jego paplaninę. Było tam tak kolorowo, hałaśliwie, wesoło... Pełno było szczęśliwych dzieciaków, rozchichotanych dziewczyn, zadowolonych chłopaków, zmęczonych rodziców, a nawet emerytów, pragnących przypomnieć sobie czasy beztroski. Wszyscy byli szczęśliwi i nie zwracali na nich najmniejszej uwagi. Aż sam lekko się uśmiechnął.
- No wreszcie widzę jakiś postęp Shizu-chan, czyżbym widział uśmiech na twym licu~? - Izaya zachichotał, dalej ciągnąc blondyna. Zatrzymał się przed jednym ze stoisk.
- A co, nie wolno się uśmiechać? - Burknął blondyn, jednak uśmiechał się dalej. Co mógł poradzić, to miejsce tak go nastrajało. - Strącanie puszek? - W końcu ogarnął, przed czym stoi. - Co, wygrać ci jakąś przytulankę, Izaya? - Na chwilę jego uśmiech stał się bardziej złośliwy. - Co takiego chciałbyś dostać, co? - Zapytał ciekawie, oglądając pluszaki. Gdyby strącił 5 serii za pierwszym razem, dostałby jedną z tych ogromnych maskotek. Ale to już była decyzja Izayi.
- Shizu-chan~! Tego~! - Izaya wskazał na pluszowego labradora w białej koszuli, czarnej kamizelce i muszce - Wykapany ty, nie~? No więc chcę go~!
- Hahahahahahahahaha! - Shizuo zaczął się śmiać, widząc jak oczy Izayi błyszczą na widok zwykłej maskotki. No ok, miał stój trochę podobny do jego... TROCHĘ podobny, no. Przecież to nic wielkiego... Tu wystarczą 3 dokładne lub 4 niedokładne strzały. - Ale obiecaj, że spać z nami nie będzie. - Powiedział, gdy już się uspokoił.
- Tak, tak, będzie siedział na szafce i grzecznie bronił swojego pana przed zbyt bolesnymi zagrywkami swojego pierwowzoru~! - Dodał złośliwie Izaya.
- Przed tym to nawet twój anioł stóż cię nie obronił, a na pluszaka liczysz? - Odgryzł się Shizuo. Jednak już bez dalszych komentarzy zapłacił i wziął wiadereczko z piłkami, żeby wygrać tego psa. - Nie, to tak nie zadziała. - Mruknął, zamyślając się. Popatrzył na swojego partnera. - Izaya, wkurz mnie.
- Wiesz, sądzę, że anioł stróż nie potrafił, bo w niego nie wierzę. Sam jestem sobie bogiem. Jeśli taka jest moja wola to ta zabawka dostanie moc i może sprawić nawet, że zamienimy się rolami, co ty na to Shizu-uke~? - Popatrzył na Shizuo kpiącym i wyzywającym wzrokiem.
     Były barman popaptrzył na niego zdziwiony, ale wciąż nie zdenerwowany, po czym znów parsknął śmiechem.
- Zabawny jesteś, pchło. - Mruknął, po czym poklepał go po głowie. - Taa, już cię widzę jako seme... - Mruknął i znów parsknął śmiechem. Mały tłumek gapiów z właścicielem stoiska na czele, zaczął się na nich natrętnie gapić. A dokładniej, na roześmianego blondyna.
 - No dobra, no to może inaczej: - Chwycił megafon i wydarł się do niego - A Shizu-chan mnie...
- NIE! - W jednej chwili zatkał mu usta dłonią i pokręcił głową z niedowierzaniem. - Nie o to mi... Właściwie, to jak chciałeś dokończyć? Albo nie, nie mów, lepiej nie. Poradzę sobie bez tego. Serio. - Odsłonił usta Izayi i chwycił za piłeczkę, koncentrując się na celu.
- A byłoby już tak fajnie, Shinra z Celty są tu gdzieś i może by się wreszcie o "nas" dowiedzieli~? - Westchnął i zaczął gwizdać jakąś melodyjkę. - No połowa miasta też ale co tam. :)
- O rety... - Shizuo westchnął, widząc, że nie trafił pierwszą piłeczką. Strącił tylko 9 z 10 puszek. - Zamknij się pchło, staram się wygrać tę twoją maskotkę... - Wymruczał, ściągając okulary i podając je brunetowi na przechowanie. - Teraz wszystkie muszą się udać...
- Hahaha patrzcie wszyscy, jestem Shizu-chan~! - Izaya ubrał okulary, przybrał charakterystyczną dla Shizuo pozę i zaczął go parodiować, udawał, że ma papierosa w ustach. - Nienawidzę przemocy, naprawdę nienawidzę przemocy, w gruncie rzeczy jestem spokojną osobą. - Ta, w łóżku na pewno. - sarknął w myślach, po czym udawanie wypuścił dym, a potem zgniótł udawanego papierosa butem, chwycił za najbliżej leżący patyk i krzyknął na całe gardło: - IIIZZZAAAAYYAAAA!!! Zabiję cię śmieciu, postaw jeszcze raz stopę w mojej dzielnicy, a cię zamorduję!!!!! - I uderzył kijkiem tak celnie, że strącił jednemu z obserwatorów tej scenki jedną z 5 gałek lodów. - Oi, nie trafiłem, następnym razem cię zabiję, rozumiesz pchło!!!!
     Shizuś akurat rzucał w następną wieżę z puszek z piaskiem. Słysząc, a nawet kątem oka widząc akcję Izayi, zamachnął się i z całej siły wyrzucił piłeczkę. Ta poszybowała, rozwaliła całą wieżę co do jednej puszki i przebiła na wylot ścianę stoiska.
- IZZZAYAAA-KUUUN!!! - Zawył wściekle, zgniatając następną piłeczkę, którą trzymał w drugiej ręce. - Zamknij się w końcu!!! I PRZESTAŃ mnie parodiować, zrozumiałeś?! - Warknął, patrząc na bruneta uważnie.
- P-proszę, wygrał pan. - Wyjąkał wystraszony właściciel stoiska, kładąc pluszowego psa na ladzie. - Więcej nie musi pan rzucać...
- Widzisz, Izaya?! - Warknął blondyn, chwytając pluszaka i nieświadomie znów zaciskając pięść z całej siły. - Przez ciebie znów kogoś wystraszyłem!!!
- Hahaha, ale Shizu-chan, kazałeś mi cię wkurzyć, a że pierwsza próba się nie powiodła to przeszdłem do planu B. Poza tym przyznaj, mam zadatki na świetnego dublera Shizu-chan'a~! Tylko Shinra musi coś wymyślić żebym miał super siłę i cię mogę zastąpić~! - Zaśmiał się szczęśliwy, że tym razem udało mu się wykonać powierzone zadanie. - Byłem grzeczny, robiłem co mi kazałeś, nie dźgnąłem cię nożem, nie wykrzyczałem na całe miasto, że mnie wykorzystujesz i to co noc tak boleśnie a ty i tak masz pretensje, ja cię nie rozumiem Shizu-chan, przecież staram się jak mogę. - Teatralnie zgrywał smutek, napawając się szybko rosnącą ilością gapiów, wszak teraz byli wręcz oblegani przez ludzi.
     Heiwajimie po plecach przeszedł dreszcz, informując go o tym, że zaraz najbliższe stragany ucierpią bardziej. W końcu Orihara właśnie powiedział o tym co wyprawiali w nocy, na oczach tych WSZYSTKICH GAPIÓW!!!
- Izaaayaaa... - Zawarczał niebezpiecznie, zbliżając się do niego powoli. - Zamknij się, albo ja cię uciszę... Tak raz i porządnie... Nie chcesz tego, prawda? Więc jeśli nie chcesz, idź potulnie dalej, zanim naprawdę... NAPRAWDĘ się wkurzę, dobra? - Zapytał przez zaciśnięte zęby. Musiał użyć całej siły woli, żeby nie wybuchnąć. On tak po prostu powiedział o tym, że Shizuś boleśnie wykorzystuje go w nocy! Na oczach obcych ludzi z miasta! W miejscu, po którym mieli się obracać jeszcze kilka godzin!!! A morderstwo skutecznie wymazałoby to wspomnienie z ich pamięci, prawda???
- A jak? Pocałujesz mnie, czy raczej coś mi tam wsadzisz? Bo wiesz, wolałbym to pierwsze... - Zamyślił się, w duchu śmiejąc się jak wariat z Shizuo.
     Blondyn powoli zmieniał barwy z różowej na sino-purpurową, jakby się dusił. I to też było poniekąd prawdą, bo zaczął oddychać tak szybko, jakby miał zamiar wyssać cały tlen z atmosfery.
- ZAMKNIJ. SIĘ. ZANIM. CIĘ. SKRZYWDZĘ. - Wykrztusił. Oglądały ich dzieci! Dzieci, do jasnej cholery!!!!!!!! I kobiety i... LUDZIE!!!!!!! A on mówił... O tym wszystkim... Tak swobodnie!!!!!
- I tak to robisz, nie słyszałeś że "tego" typu stosunek z inną osobą może powodować spustoszenie w psychice małego chłopca? - Zrobił nieszczęśliwą minkę. - A fizyczną... Tego nie sposób zliczyć. - Westchnął, patrząc jak to Shizu-chan fajnie zmienia kolorki.
- IZAAAYAAA!!! - Nie wytrzymał i rzucił się na niego.
     I niech go szlag trafi!!!!! - Wkurzał się w myślach. Znowu to robił. Wbrew sobie się wkurzał. A to było naprawdę denerwujące. I tylko potęgowało to głupie uczucie.
     Izaya się nie uchylił, a gdzież by tam, zmarnować takie przedstawienie~? Nigdy. Wskoczył Shizuo w ramiona i udawał, że trzyma w ręku nożyk. No bo przecież tak naprawdę on został w domu. - Aż tak nie chcesz mnie nienawidzić, no to dobrze możemy się zaprzyjaźnić czemu nie, ja jestem nawet za, nie będę musiał codziennie rano wpadać do Shinry po naszych nocnych gonitwach. Wiesz, że nie jest miło cały czas łazić z siniakami? - Zapytał, licząc, że Shizuo zrozumie jak ma zamiar przekręcić swoje dwuznaczne teksty na czystą nienawiść. Wiedział że przesadził, a chciał miło spędzić dzień, tylko tyle. Ale co on poradzi skoro jest sobą?
     Blondyn odsapnął, starając się zastosować technikę uspokajania się, która działała najczęściej. Oddech powoli zaczął się wyrównywać, a adrenalina wciąż pulsowała w żyłach, bo musiała się przecież najpierw wyczerpać.
- Dobra... - Warknął, podejmując grę. Nie był za dobry w grze aktorskiej, to była domena Kasuki. Jednak jakieś tam podstawowe umiejętności miał. - Ale jak już mam cię nie zabijać, weź się przynajmniej postaraj żyć bez podtekstów i tych swoich powiedzonek. Jeszcze jedno takie a wylecisz z okna diabelskiego młyna, obiecuję ci to! - Zawarczał, wykorzystując do tego "aktorstwa" resztę adrenaliny, jaka wciąż płynęła w jego krwioobiegu. - Więc zachowuj się grzecznie, jasne? - Odwrócił się, podniósł psią maskotkę, którą wcześniej upuścił, otrzepał ją i podał brunetowi na zgodę, wyciągając w międzyczasie papierosa. - To na zgodę. - Wyjaśnił, krzywiąc się lekko na pokaz. - I chodź już, dzieciaku. - Zamienił swój uśmiech na złośliwy i ruszył przed siebie, przez ustępujący mu tłum. Niektórzy nawet zaczęli klaskać. Odpalił papierosa. - Idziesz, pchło???
- Hai? Hai, Shizu-chan~! - Krzyknął wesoło Izaya i podskokami dogonił oddalającego się blondyna. - To co, idziemy teraz na diabelski młyn~? Czy gdzie~? A i tak w sumie to co oznacza "być grzecznym"~? - Zapytał, autentycznie ciekawy, co miał przez to ma myśli blondyn. Wiedział, że "bądź grzeczny" powtarza się często dzieciom, ale on nigdy tego nie usłyszał w stosunku do siebie i jakoś wyrósł na... kogoś lepszego od ludzi, wyrósł na boga... Aktualnie spotykającego się z potworem, ale jednak boga.
- Może jednak ten straszny dom, czy jak mu tam było? - Zapytał już spokojnie Shizuś. - A "bądź grzeczny"... Serio nie wiesz? - Widząc kręcącego głową bruneta westchnął. - Nie rozrabiaj. Nie rób głupstw. Po prostu nie wkurzaj ludzi dookoła, szczególnie mnie. Jak wogóle możesz nie wiedzieć, co znaczy ten zwrot? - Zaciekawił się. - Przecież każdy słyszał go choć raz w życiu! Od rodziców, rodzeństwa, sensei'a... Kogokolwiek. Nie mów, że ci się nie zdarzyło? - Parsknął z niedowierzaniem.
- Nie, chodźmy chociaż na karuzelę~! - Poprosił, ściskając mocniej pieska. - Nie, słyszałem, na filmach, ale słyszałem. Wiesz, w dzieciństwie jakoś nie specjalnie się mną przejmowano. Jak moi rodzice chcieli zainterweniować, wiesz, ten pierwszy raz, to powiedziano im, że powinni dać mi swobodę, bo z czasem z tego wyrosnę, że to coś "normalnego". - Zrobił charakterystyczny znak rękoma. - Od tej pory miałem bezstresowe wychowanie. - Uśmiechnął się.
- Eh... - Shizuo pokręcił głową, nadal nie dowierzając. - Że też tobie wszystko musi uchodzić, tak po prostu... - Skierował się w stronę najbliższej karuzeli. - I nie zwalaj tego na urok osobisty, bo nie uwierzę, pchło. - Dodał sarkastycznie.
- Ale czemu~? Ludzie mnie kochają, przyciągam ich, jestem jak magnes i dobrze o tym wiesz~! - Zaśmiał się, podbiegając do blondyna i wpychając go nie do tej karuzeli co trzeba, czyli wepchnął go do diabelskiego młyna, a sam usiadł obok. Na szczęście nikt jakoś nie spieszył się, by wsiąść z nimi do wagoniku, tak więc zostali sami, a kolejka ruszyła.
- Izaya! - Mruknął Shizuo niechętnie, gapiąc się przez okno. - Miała być karuzela, a ty musisz takie coś odwalać, nie? - Postukał w szybkę i pomachał Shinrze z Celty, stojącym aktualnie w kolejce. Czyli jednak nie wyjechali... Pewnie wsiądą gdzieś po drugiej stronie koła. - I co masz zamiar robić, obserwować widoki ludzi w dole? - Usiadł i popatrzył na bruneta.
- Ach, jak ty mnie dobrze znasz~! - Westchnął, a potem podszedł do blondyna. - Ale wiesz, te kanapy są niewygodne, chcę coś przyjemniejszego~! Może... na przykład... - Usiadł na Shizuo w taki sposób, żeby być przodem do niego i panoramy miasta. - Tak o wiele lepiej~! - Skwitował ze swoim firmowym uśmiechem.
- Nie rozumiem, co ty w tym widzisz ciekawego. - Mruknął blondyn, już niemal automatycznie obejmując go ramionami i przyciągając bliżej siebie. - Kolorowe mrówki gdzieś w dole i tyle. Bloki jak to bloki, ładne, ale w końcu w nich się mieszka albo pracuje, co w nich niezwykłego? - Miał wrażenie, że mówi bardziej do siebie niż do Izayi, ale nie przeszkadzało mu to.
- Mhm może i racja, nie wiem co w tym takiego, ale przyjemnie tak popatrzeć. Spójrz~! - Wtulił nos w bark blondyna.
     Heiwajima spojrzał przez okno jeszcze raz. Akurat wjeżdżali na sam szczyt. Ludzi jak mrówek w mrowisku. Wszędzie stały jakieś stragany, stoiska, atrakcje, kolejki, samochodziki, karuzele, było właściwie wszystko, czego jakiekolwiek dziecko mogłoby zapragnąć w wesołym miasteczku. W oddali majaczyły budynki odbijające światło słońca. Po jasnobłękitnym niebie przesuwały się nieliczne, białe chmury. Ogółem było całkiem ładnie. Ba, nawet bardzo ładnie.
- No racja... - Przyznał niechętnie, choć się uśmiechał. - Coś w tym jest.
- Widzisz~! Hm, dasz mi coś sprawdzić, teraz~? - Podkreślił ostatnie słowo by Shizuo dał mu jasną i klarowną odpowiedź, a nie zaczął się z nim przekomarzać.
- Hmmm... - Mruknął niepewnie. - Dobra, sprawdzaj, byleby to nie było niebezpieczne. - Zgodził się, dosyć niepewnie, w końcu znał już pomysły Orihary.
     Izaya uśmiechnął sie po swojemu i przysunął twarz do twarzy blondyna, niepewnie łącząc ich usta w delikatnym pocałunku.
     Shizuś wyjątkowo nie pogłębił pocałunku. Dał Izayi kontrolować sytuację, co zresztą naprawdę mu się podobało. Ta niepewność, delikatność... Zupełnie nie jak Izaya, a jednak to był Izaya. Zaczął powoli głaskać go po plecach, zastanawiając się, co tak właściwie brunet chce zrobić, albo przynajmniej jaki jest jego cel. W końcu... To niemal zawsze miało jakiś cel.
     Izaya uśmiechnął się kącikami ust, nadal nie przerywając pocałunku. Było miło, było przyjemnie, ale to jednak jeszcze nie to.
- Weź się trochę zaangażuj. - Westchnął, na chwilę przerywając, by potem móc z nową siłą zaatakować wargi blondyna.
     Heiwajima spełnił prośbę swojego chłopaka bez sprzeciwu. Wplótł palce w jego włosy i przycisnął nieco mocniej do swoich ust. Wczuł się, choć bez przesady. Kąsał delikatnie wargi swojego partnera, starając się sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Chciał być bliżej. Znajdować się jeszcze bliżej i poczuć jego ciepło tuż przy sobie.
     Ale to później. - Powtarzał sobie w myślach. - Później, gdy już będziemy sami.
- Hmm... lepiej. - Westchnął Izaya, odrywając się w końcu od blondyna. I to w samą porę, bo właśnie ich wagonik zjeżdżał na dół. - Dzięki, Shizu-chan~! O to mi chodziło~! - Uśmiechnął się i zszedł z jego kolan.
- Nie ma za co. - Mruknął Shizuś, przeczesując włosy palcami i zabierając Izayi swoje okulary. - Chyba nie ma sensu pytać, jaki miałeś w tym cel? - Zapytał jakby mimochodem, wstając.
- Prosty. Chciałem sprawdzić, czy te wszystkie głupie filmy na których pary się całują na diabelskim młynie mają jakieś podstawy. I widocznie mają~! - Westchnął uśmiechnięty, machając do Shinry.
     Shizuś uśmiechnął się mimowolnie.
- Tak... Może rzeczywiście coś w tym jest. - Wzruszył ramionami. Dla niego różnica była minimalna, w końcu coś takiego mogli zrobić w każdej chwili nawet w domu. Chociaż może rzeczywiście, tutaj było bardziej... Nastrojowo. - Cześć, Celty. Witaj Shinra. Wy te... - W porę ugryzł się w język. - Wy tu na randkę?
- Ach~! Shizuo, cieszę się, że tak uważasz~! Czyż to nie wspaniałe, Celty~? Mówiłem ci, wyglądamy jak para~! Teraz to oficjalne, wszyscy mogą się dowiedzieć~! - Shinra odpłynął do swojego świata, roztaczając wszędzie naokoło różową, cukierkową aurę i serduszka. Zrobił kilka piruetów i przytulił się do swojej wybranki.
- "Shinra, udusisz mnie!" - Podstawiła pod nos doktorkowi PDA, po czym, odpychając go nieco łokciem, wstukała: - "W założeniu to miała być tylko wycieczka, ale wychodzi na to, że to chyba jednak randka." - Pokazała i skasowała tekst. - "A wy...? Jakoś nie rozwaliliście diabelskiego młyna, to chyba...?"
- Tak, tak, Celty. - Shizuś uśmiechnął się znowu. - Jakoś się dogadujemy. Ostatnio Izaya mnie nie prowokował, a ja nie rozwalałem budynków, więc doszliśmy do wniosku, że możemy wejść do jakiegoś zamkniętego pomieszczenia nie narażając innych ludzi. Póki co, to zdaje egzamin. - Łyknął wody z butelki. - Gdzie teraz idziecie?
- "Chyba do gabinetu luster. Shinra powtarza, że to zabawne."
- Tak tak, nie prowokowałem cię od jakichś 10 minut to był spory sukces. Fakt budynku nie rozwaliliśmy, ale o tamtym namiocie - wskazał na namiot z rzucaniem piłkami do celu - nie można tego powiedzieć, ma dziury i cierpi na chroniczny brak puszek wypchanych piaskiem z racji tego, że Shizuś się wkurzył i je powgniatał piłeczką. - Westchnął i znowu się rozpromienił. - Gabinet luster~? Brzmi zabawnie, my też tam idziemy, ne, Shizu-chan~?
 - Jak wolisz. - Shizuo wzruszył tylko ramionami.
- "Rozwaliłeś cały namiot, czy tylko go uszkodziłeś?" - Zapytała bezgłowa kobieta, jakby to była najnormalniejszą rzeczą na świecie.
- Uszkodziłem. Nie wyszło tak źle, dokupią parę puszek, załatają dziurę i po sprawie. - Zbagatelizował.
- Oi, sam chciałeś. - Westchnął raz jeszcze Izaya z przyjaznym uśmiechem. - To co? Kierunek sala luster~! - Wykrzyknął radośnie i chwycił Celty i Shizuo za nadgarstki, ciągnąc ich za już biegnącym z przodu Shinrą.
     Podwójna randka, czy jak...? - Przemknęło przez myśl Shizusiowi.
     Blondyn i Dullahan nie zdołali już pogadać, zostali zaciągnięci do gabinetu luster. Wszyscy zapłacili za wstęp i przestąpili próg. Ściany całe pokryte były lustrami. Heiwajima podszedł do pierwszego z nich i nagle stał się długi i chudy jak tyczka.
- Ha, ha... - Zamruczał, przekrzywiając głowę i przyglądając się sobie. Nie, nie rozumiał tego humoru.
- Shizu-chan~! Chodź tu głupi pierwotniaku i oddaj pokłon swemu królowi~!- Zachichotał, stając naprzeciw Shizuo.
 - Chyba śnisz. - Mruknął Shizuś, patrząc na kolejne lustro. - Idź się baw, a ja się przejdę.
 - Oi, oi, niegrzeczny potworek, chyba nici z nagrody~! - Zadrwił. - A miało by być tak przyyyjeeemnie~!
- Znowu zaczynasz? - Blondyn popatrzył na niego ostrzegawczo. - Uspokój się i idź... Zrób coś ze sobą, co?
     Czy on nie widzi, że są tu Shinra z Celty?! Czy po prostu znów chce mnie wkurzyć?!
 - Nie, poszli już sobie do następnego pokoju, jesteśmy sami, a tu nie ma kamer, czyż to nie kusząca opcja~!
 - Co masz na myśli...? - Shizuo zmarszczył brwi, czując nieprzyjemny dreszcz na plecach. Co ta pchła znów wykombinowała?
 - Hmm no pomyśl. - Zrobił słodkie oczka. - Muszę ci się jakoś odwdzięczyć za pieska, za rozrywkę, a właśnie~! Shizu-ni ma ochotę na watę cukrową, ale to potem~!
 - Shizu-ni? - Parsknął blondyn, nie mogąc się powstrzymać. - Oryginalne, wiesz? - Nie przestawał się lekko uśmiechać. - No, nawet nie kuś... Z tym mam zamiar poczekać, aż dotrzemy do domu. Póki co miałeś się bawić, nie? - Uniósł lekko jedną brew, oczekując na odpowiedź.
 - Ale właśnie mi to uniemożliwiasz. - Jęknął, wpatrując się prosząco w blondyna. - Poza tym, ty się dobrze nie bawisz~?
 - Bawię się. - Skinął głową, dodając w myślach: "Chociaż może nie aż tak jak większość tego tłumu na zewnątrz.". - A niby dlaczego ci to uniemożliwiam? - Zapytał, autentycznie ciekawy.
 - Bo gramy w chowanego, Shizu-chan~! Znajdź mnie, a spełnię jedno twoje życzenie, ale tylko jedno za to jakiekolwiek sobie wymyślisz~! - Powiedział, uśmiechając się. Był pewien swojej wygranej.
- Pfff... - Parsknął Shizuo, już pewien swojej wygranej. - Od kiedy zaczynamy? - Teraz rzeczywiście zaczynał dobrze się bawić. Lubił zawody każdego rodzaju.
 - Zaczęliśmy 3 minuty temu, ale nie byłeś skory do prowokacji. - Westchnął, zwieszając swoje mentalne kocie uszy. Przy blondynie coraz częściej czuł się jak kotek i tak też się zachowywał. Musiał być miły i przestać manipulować blondynem, co nie było takie proste. On to miał w swojej naturze, ale póki co dawał radę... Jakoś.
 - No to dlaczego przede mną stoisz? - Shizuś był autentycznie zdziwiony. Co to za wygrana, jak się ją ma na wyciągnięcie ręki? I to dosłownie?
 - Złap mnie, to dostaniesz nagrodę~! - Odparł śpiewnie Izaya, dalej stojąc przed Shizuo ze swoim bezczelnym uśmieszkiem.
     Heiwajima wyciągnął rękę, słusznie dopatrując się podstępu. Chciał chwycić Izayę za ramię, ale natrafił tylko... Na chłodną, płaską powierzchnię lustra.
- O cholera. - Wyrwało mu się. Zaraz jednak uśmiechnął się szeroko. - Więc tak to działa, co? - Mruknął dość głośno, żeby Orihara jednak go słyszał. - Tunel luster, co? To żaden problem, wystarczy iść prosto... - W tym momencie natrafił na rozgałęzienie. Przed sobą miał całe mnóstwo Izayi. Próbował dotknąć każdego po kolei, ale żaden nie był prawdziwy. Skręcił w lewo. - Jak rozumiem, nie będziesz grzecznie stał w miejscu, co, pchło?
 - Co to to nie, było by zbyt proste Shizu-chan~! Ale dam ci podpowiedź, znaj moją dobroć~! To są lustra, działają na zasadach odbicia obrazu czyli światła~! A no i może taka bardziej zrozumiała dla ciebie: jestem gdzieś w tym labiryncie~! - Izaya wyszczerzył się, a z nim wszystkie jego lustrzane klony. - Jeśli mnie nie znajdziesz przez 15 minut nici z nagrody i będziesz musiał spełnić jedno moje polecenie~!
 - Co to to nie. - Warknął Shizuo, już niemal biegając po tym cholernym labiryncie. - Znajdę cię Izaya, choćby nie wiem co. - Postanowił sugerować się kątem, pod jakim Izaya stał do luster, ale to było dość trudne. Poza tym nasłuchiwał jego głosu i mógł już stwierdzić, że jest bliżej, niż był wcześniej. Aczkolwiek to mogło być złudzenie, na tym jak dźwięk się odbija też za bardzo się nie znał. Używanie logiki jakoś mało mu dawało. Znów trafił w miejsce, w którym już był. Bardzo powoli zaczynał tworzyć sobie obraz tego, z którego korytarza dokąd można przejść. Jednak czy nie zbyt wolno? Znów trafił w ślepy zaułek.
- Zostało 12 minut Shizu-chan~! - Zakomenderował wesoło Izaya, patrząc na komórkę. Napawał się dezorientacją Shizu-chana. Dla niego to było banalnie proste, obraz odbijał się prostoliniowo, od luster również, poza tym jeszcze trzeba było uzwglądnić ułożenie luster i ich kąt względem oryginału a innych luster, tak by obraz odbił się odpowiednio. Niektóre lustra nie były płaskie, co utrudiało sprawę. Ale Izaya widzi w trudnościach nowe możliwości, toteż szybko pojął, że taki obrót wydarzeń, tylko jeszcze ciekawszy będzie, gdy jego obraz przeniesie lustrzana pułapka. Genialny plan.
     Dla blondyna było tam za dużo, stanowczo za dużo luster. Płaskie, wypukłe, krzywe, wklęsłe, duże, małe, lustra, lustra, lustra... Niekończące się lustra. Doszedł do wniosku, że w tak ogromnym labiryncie, nawet jeśli poznał już część korytarzy, zajmie mu dużo czasu połapanie się w tym wszystkim i zbadanie wszystkich odnóg. Własnie okazało się też, że są tam tajemne przejścia, ukryte dotąd przed jego wzrokiem. To było mocno dezorientujące. Powoli zaczynał mieć tego dość. Ale nie miał zamiaru się poddać. W końcu nie chciał spełniać żadnej zachcianki Izayi, dopóki nie wiedział, czy jego osoba jakoś na tym nie ucierpi.
- Jasne, może jeszcze z sekundami będziesz odliczał? - Warknął do najbliższego lustra.
- Jak sobie życzysz, Shizu-chan~! Zostało ci dokładnie 7 minut 35 sekund, teraz 33, 32, 31.... - Zaśmiał się poraz kolejny, zmieniając miejsce pobytu w taki sposób, aby jego chłopak go widział.
 - Szlag. - Mruknął Shizuś. Jednak myślał, że teraz tym lepiej dla niego. Miał ponad 7 minut, żeby znaleźć Izayę po głosie. A nóż się uda...
     Izaya saśmiał się perliście i niczym cień przemknął gdzieś koło Shizuo. Zaraz jednak wrócił do labiryntu, przechodząc przez kilka przejść. Poruszał się szybko, zwinnie i cicho, z gracją kota, więc wiedział że Shizuo go nie złapał, ale na pewno go zauważył.
- Jeszcze 5 minut Shizu-chan~!
- No żesz... - Shizus nie dokończył. Biegał i chodził po całym labiryncie, zaglądając praktycznie wszędzie. Zaczynało do niego docierać, że zanim znajdzie bruneta... Zdecydowanie będzie za późno.
 - Hahaha~! Cóż za wspaniał gra Shizu-chan i jeszcze spełnisz jedną moją zachciankę, same plusy, prawda Shizu-ni~?
- Taaa... Same plusy. - Sarknął blondyn, przystając. No dobra, gdzie ta pchła mogła się schować? Gdzieś niedaleko, ale... GDZIE?! - To ile jeszcze czasu? - Mruknął.
- 3 minuty 21 sekund Shizu-chan~!
- Jasne... - Warknął, przechodząc przez przejście przed sobą. Po chwili tam też pojawił się Izaya. - Dobra, chyba jednak nie wygram. - Przyznał bardzo niechętnie.
 - Wreszcie zrozumiałeś, Shizu-chan~! Ale wiesz co nie wyjdę do ciebie, no chyba że za 2 minuty 55 sekund, nie mam pewności czy to nie jest jakiś podstęp, nie ustalaliśmy w końcu zasad~! Ale Shizu-ni też nic nie wyczuł. - Popatrzył zmartwiony na swojego Shizu-inu. - Wiesz, możesz mówić prawdę, ale nie musisz~! Nie mam zamiaru wypełniać twojego życzenia, jeśli ty możesz wypełnić moje~!
- Niech cię... - Warknął Shizuś, przysiadając sobie na podłodze. Jego ostatni plan padł. No trudno... - Przynajmniej mógłbyś powiedzieć, czego sobie zażyczysz. Albo chociaż, czy jakoś na tym ucierpię. - Skrzywił się lekko. - Wolałbym nie musieć się upokarzać tylko dlatego, że zgubiłem się w lustrzanym labiryncie.
 - Hmm...- Brunet zastanowił się siadając po turecku a jego lustrzana kopia zrobiła to samo tuż przed Shizuo. - Wiesz, tak szczerze to nie zastanawiałem się nad moją nagrodą~! - Uśmiechnął się zakłopotany. - Więc wybacz, ale powiem ci jak tylko coś wymyślę... Jeszcze 48 sekund~!
- No jasne... - Shizuo wykonał coś w radzaju łagodnego facepalm'a. - To ja sobie posiedzę. - Westchnął. - A potem przyjdź tutaj, bo wybacz, ja do ciebie sam nie podejdę.
- Wybaczę, wybaczę. - Uspokajająco machnął ręką. - Jeszcze 5 sekund~!
- Nie o to mi... Dobra, nieważne, chodź tutaj.
- 3, 2 , 1, yatta, wygrałem~! Teraz czekam na twoją reakcję~! - To mówiąc jego odbicie kopnęło lustro tuż przed Shizuo. Lustro okazało się być tajnym przejściem, a po drugiej stronie siedział nie kto inny jak uśmiechnięty Orihara.
- Mogłem się tego spodziewać. - Powiedział tylko blondyn. - No więc, co to za życzenie?
- Mówiłem ci, że nie wiem~! - Westchnął Izaya. - Wiesz liczyłem na większy entuzjazm, Shizu-chan~! Czemu nie pokazujesz emocji, zachowujesz się jak nie ty. - Burknął.
- Przegrałem. - Shizuo skrzywił się. - A już zaczynałem mieć naprawdę fajne pomysły na to, co każę ci zrobić. - Uśmiechnął się mimowolnie. - No dobra, na co masz teraz ochotę? - Zapytał, kierując się do wyjścia z labiryntu. Znał je bardzo dobrze, bo mijał je ze 30 razy. - Dom strachów, karuzela, wata cukrowa... Czy może coś jeszcze innego?
- Po pierwsze jestem ciekaw twoich pomysłów, a poza tym.... Wata cukrowa, potem karuzela, potem coś jeszcze, a dom strachu na koniec, wiesz to jest mój mały prezent~!
- I tak ci ich nie zdradzę. A wata cukrowa... O, tam. - Wskazał stoisko i od razu ruszył w jego stronę.
- Jesteś okrutny Shizu-chan~! Czemu nie chcesz powiedzieć, jakby mi się spodobały to kto wie może bym się na któryś zgodził~! - Uśmiechnął się zalotnie i już był przy wacie cukrowej, wykłócając się ze sprzedawcą, że on chce czerwoną watę cukrową a nie różową. Gdy spytano go dlaczego, zrobił głupią minę i najzupełniej poważne dodał: - Jak to? Pod kolor oczu. - I uśmiechnął się rozbrajająco.
- Nie zgodziłbyś się. - Odparł Shizuo, podchodząc do niego. Sam zamówił zieloną watę. Sprzedawca tylko westchnął.
 - Czy my zawsze musimy się kłócić~? Po prostu powiedz i będzie z głowy. - Odebrał watę i uśmiechnął się do sprzedawcy. - Arigatou~! - Ugryzł kawałek.
- To ci do niczego nie potrzebne informacje, pchło. - Mruknął, czekając na swoją watę. - I ja się wcale nie kłócę. Chodź na tę karuzelę.
- Wiesz, to ja jestem informatorem, to ja oceniam przydatność informacji, ty na tym nie tracisz... A możesz nawet coś zyskać. - Ugryzł swoją watę. - Hai, na karuzelę~!
- Eh... No dobra, myślałem o przebraniu cię za kota. Tak tylko mi się skojarzyło. - Wzruszył ramionami i uniósł kąciki ust jeszcze wyżej. - Zaczynam być ciekawy, co mnie czeka w tym domu strachów. - Napomknął.
- Oh Shizu-chan świetny pomysł~! Teraz już wiem czego od ciebie chcę, chodź~! - Krzyknął i pociągnął blondyna w kierunku jednego ze sklepów.

12 komentarzy:

  1. Yay, znów ma tę przyjemność być pierwszym komentującym:D
    Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała, że Izaya słodko wygląda w koszuli blondyna ;D Cudny z niego kotek:D Ale jak się przebrał za dziewczynę to myślałam, że padnę ;P Chociaż, mimo wszystko, dobrze, że tak nie poszedł:P
    Strasznie (:P) mnie ciekawi, co takiego wykombinował dla Shizu-chana w tym Domu Strachów, ale już czuję, że będzie zabawnie:P
    Zawsze jak mam przed oczami Shinrę "w siódmym niebie" mam ochotę płakać ze śmiechu;P To jak on żyje w tym swoim świecie, coś jak "Shinra w Krainie Czarów" ;D
    Gra w chowanego w gabinecie luster była genialna;D Sama chętnie bym się dowiedziała jakie jeszcze ciekawe pomysły miał blondyn w ramach swojej nagrody;P I zastanawiam się jak Izaya wykorzysta poddany mu pomysł? Przebierze Shizuo za pieska?, i karze mu tak paradować po wesołym miasteczku? ;P
    Yay, no naprawdę cudowny one-shot XD Czekam na part 2 XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Inu ty czytasz w myślach czy jak?! Bo jakoś kilka dni temu w SND z Miszu przebrałyśmy Izaye za dziewczynę. Ty klonie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Inu-chan tylko ja :) bo to był mój pomysł. A plan jego przebrania pojawił się dawno dawno temu tylko jakoś nie miałyśmy kiedy tego napisać, a pierwsza wersja była w sumie do śmieci :c więc nam trochę długo zajęło zanim napisałyśmy. Może po prostu zbieżność pomysłów. No poza tym jest mnóstwo fanart'ów z Izayą jako dziewczyną, więc to raczej ogólnie przyjęta koncepcja.

      Usuń
  3. guitarist - Shizuś miał wiele ciekawych pomysłów~... ;3 Ale żaden jakoś niestety nie był do zrealizowania. X3" Cieszę się, że ci się podoba! :3
    Casjel - Przepraszam, przepraszam~! X3 Ale jak pisała Kiasarin, to akurat jej pomysł~! ;3 W poprzedniej wersji moim pomysłem było, żeby go przebrać za pokojówkę~... Ale tamten one-shot wyszedł jakoś dziwnie, dlatego trzeba go było wyrzucić. :c
    Hmmm~... Chciałabym czytać w myślach~! :3 Znałabym już treść całego następnego rozdziału SND~! ;3 Mam ostatnio fazę na Izayę w damskich ciuchach, więc tym bardziej jestem ciekawa jak wy to napiszecie~. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia... oj co do SND to lepiej się bać... zwłaszcza, jak z Miszu po nocach piszemy bo wtedy mi odbija... Ale tak to już niestety jest... I znowu "Pijany Izaya, wymiotujący Izaya, chory Izaya, NAGI IZAYA!" - Tylko pijanego jeszcze nie było ^^ Ale Shi-chan był~! No chyba, że można za pijanego uznać Baka-Kawaii-Neko na Haju *.*

      Usuń
  4. Noo i taka długość to ja rozumiem XD Kocham was i już się cieszę, że będzie tego jeszcze więcej i więcej, i to kolejna moja ukochana seria XD Wow ile ja tu miłości zostawiam @^_^@
    Izuś to ma pomysły, dobrze, że blondasek na zawał nie zszedł;P podejrzewałam, że nie będzie zadowolony z takiego wyglądu (ale to nawet dobrze:P) ciekawi mnie jakim cudem nie pieprznął sobą o podłogę w tych butach, ja na początek szkoły dwa lata temu założyłam obcasy i gdyby nie koleżanka pewnie dziś miałabym sztuczną szczękę:P więc moje szczere gratulację panie Orihara;D tekst o przebraniu za marchew był zajebisty XD ach co by to było go tak zobaczyć:D chociaż chyba lepiej, żeby nie przyszło mu to do głowy:P
    a Shizusiową lalkę barbie to sama bym chciała mieć XD ach marzenia..
    Ooo, jaki Izuś jest słodki gdy się czegoś wstydzi:D a to, że luźniej się czuje wśród tłumu to takie w jego stylu;D a jak robi z siebie idiotę też uwielbiam;P
    właściwie to czy już i tak nie patrzą na niego jak na coś nienaturalnego?;P
    Yatta, kocham domy strachów XD mimo że większość (nie oszukujmy się, tylko te w Polsce) są serio tandetne:/ a przydałby się taki od, którego miałabym zawał;D przynajmniej wtedy mogłabym powiedzieć, że było warto;P
    hahahahaha.. dubler Shizusia! Genialne! XD i jakże skuteczne:P i to co mówił później:D hahaha.. XD
    ojej, kawaii;D fajnie, że jednak poszli na diabelski młyn:D no kto by pomyślał, że Izuś będzie chciał sprawdzić takie rzeczy:9 i, że dojdzie do takich wniosków;D
    gra w chowanego też była niesamowicie ciekawa XD choć myślałam, że jednak uda mu się go znaleźć;P wiecie, coś jak 3..2..1.. mam Cię!;P
    nawet nie powiem co mi przyszło na myśl odnośnie pomysłów na nagrodę:L ..nie, nie powiem:P
    ale jestem bardzo ciekawa waszych;D i jak wyjdzie na tym Shizuś;P
    a właśnie, też mam taki odpał na dobieranie czegoś pod kolor;P czasem wygląda to naprawdę dziwnie, ale co tam;P
    o rany, rany nie mogę się doczekać części drugiej XD i każdego innego wpisu;D weeeny kochane moje XD






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ja pierdzielę jak się rozpisałam:O jakoś tak samo wyszło:P ale chyba nie macie mi za złe?@^_^@

      Usuń
  5. Awwww... Kawaii~! Jak dobrze widzieć, że nie tylko ja lubię ubierać uke w babskie fatałaszki x'D Moment, w którym Iza-chan parodiował Shizuuuu po prostu mnie powalił xD
    jestem bardzo ciekawa co też kryje się w tym domu strachu...~ Iza-nii ma łeb i na pewno coś zajebistego wymyślił xD
    czekam na 2 ;3
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  6. dark_doom - I właśnie za takie komentarze cię kocham~! X3 No dobrze, właściwie to uwielbiam cię za każdy komentarz~... Uwielbiam was wszystkich~! ;3 Im dłużej tym lepiej~! :33 A jak tak patrzę na długość wszystkiego tego co piszę wspólnie z Kiasarin, to zastanawiam się, dlaczego sama tak nie potrafię~... No zapewne dlatego, że sama nigdy nie mam pomysłów~. X3" Ale cieszę się, że się podoba i że taka długość jakoś nikogo nie razi~! :3 Bo przyznam się, że właśnie tym się martwiłam~...
    Madame Black - A kto nie lubi uke w dziewczęcych ciuchach~? ;3 A co do domu strachu~... Ja jestem ciekawa, jak wam się to spodoba~. X3

    OdpowiedzUsuń
  7. Okey już jestem na komputerze i mam siłę komentować ~! ^-^
    Cóż, dzisiaj znowu z Wami zdrowieję. ;-; Ale idealnie Wam idzie doprowadzanie mnie do idealnego humoru więc jest okey. ^^ Co do notki: Genialna, zabawna, chce się dalej czytać, coś wspaniałego, eh długo by wymieniać pozytywy :3 Jestem strasznie ciekawa czego sobie Izuś zażyczy *-* A więc nie przedłużając - biegnę czytać następną notkę ^-^

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahah~!! O Boże...genialne. Padłam po prostu i nie wstanę. Nie wiem czemu, uroiło mi się, że Shizu-chan ma w tym "opowiadaniu", nie no...OneShocie, lęk wysokości o.o Nie mam pojęcia dlaczego. Dalej...hahah "Shizu-ni"...takie kawai~!! Biedny sprzedawca ;-; Będzie musiał łatać dziury i kupować puszki. ;-; Ciekawe jak drogie są takie puszki.
    A scena w diabelskim młynie...taka urocza~!! I właśnie tu mi się przedstawiło, że Shizuś ma lęk wysokości...nie mam pojęcia czemu?! o.o Pewnie pomyliło mi się z jakimś innym opowiadaniem. :/ Gomen, moja głowa słabo ogarnia.
    Zabawa w sali luster, była świetnym pomysłem. Ja też bym w życiu Izayasza nie znalazła, ale na końcu się (za pierwszym razem) nie spodziewałam, ze siedzi tuż przed nim, ale za drugim to się zrobiło już nawet logiczne. :P
    Co tu dużo mówić...haha~!! Pamiętam co będzie w 2 części...chyba. *O* Jak nie to trudno...ale i tak się nie mogę doczekać. .-. Piszcie mi tego więcej...piszcie. <3
    Pozdrawiam, życzę weny i Oyasumi~

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh jak ja ich uwielbiam <3
    Wkurzony Shizuś najlepszy na świecie!
    Dlaczego Shizaya nie może być prawdziwe? XD
    Tak bardzo by to ucieszył wielu ludzi... I tylko niektórym zniszczyło życie ><
    A tak poza moim użalaniami to świetne opko i lecę czytać drugą część <3

    OdpowiedzUsuń