Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Dzień z życia Shizuo i Izayi: Onsen

Inu-chan: Neee, ohayo wszystkim~! :33
Na początek chciałam powiedzieć~... Że dziś mijają 4 misiące od założenie bloga i ćwierć roku, odkąd tu jestem~! X3 Yay, strasznie się cieszę, że to już tyle~! :3
Kiasarin: To ty to liczysz? O.O No dobra, nie wnikam. Dzisiaj przedstawiamy wam kolejną przygodę Shizuo i Izayi... Jak sama nazwa pokazuje, wybierają się do onsen'u. Wiecie co, ja tam nie jestem zachwycona z tego opowiadania, ale dobra, ja z reguły nie jestem zadowolona z tego co napiszę więc... Liczę, że wam się jednak choć trochę spodoba :)
Inu-chan: Jasne, że liczę te miesiące~... A właśnie, nareszcie onsen~! :3 Wiem, że zapowiadałam to z miesiąc temu, ale nie, to nie są notki "specjalnie" na miesięcznicę, tylko teraz tak się jakoś złożyło~... Następna powinna być wcześniej~! X3 Poza tym, moim zdaniem onsen jest słodki~! Fakt, trochę nudnawy, oczywiście, musimy zacząć pisać coś, gdzie będzie więcej akcji~... Jednak nie jest taki zły~!!! Może wam się spodoba~... Zobaczymy~! ;3
Tak więc~...
Zapraszamy. :)
Enjoy~! :3




- Nee, to co o tym myślicie~? Jedziemy razem na Izu~?
- "Ja nie mam nic przeciwko. Tobie też przydałby się odpoczynek, prawda, Shinra?" - Celty podstawiła ekranik przed zmęczone oczy doktorka.
- Taak~! Celty jak ty się o mnie troszczysz~! Jesteś taka kochana~! - Spróbował ją przytulić.
     Bezgłowa kobieta zrobiła unik, odchodząc krok dalej.
- "Najpierw załatwmy tę sprawę, Shinra, potem będzie czas na ewentualne pakowanie." - Zbeształa go. - "Więc co tak dokładnie zabrać i kiedy wyjeżdżamy?" - Zwróciła się do informatora.
- Co koniecznie zapakować~? - Zastanowił się. - Koniecznie Shizusia, a jak go tylko spakujecie, to możemy jechać~! Narka~! - Krzyknął i wyszedł z ich mieszkania, jeszcze zanim rozpoczęły się protesty. Wiedział, że wtedy zrobią to czego chce.
- "Shizuo pakuje się sam." - Napisała do lekarza, po czym chwyciła swojego chłopaka za rękaw i zaciągnęła do sypialni przed szafę z ubraniami. Musieli najpierw załatwić swój wyjazd, a dopiero potem mogli zająć się przekonywaniem Shizuo, by się odobraził i pojechał gdzieś z Izayą.
     Że też ta dwójka nawet będąc razem musi się tak kłócić...
- Hai, hai Celty~! Nie musisz mnie ciągnąć sam pójdę~!
- "Dobrze..."
*Po dość długim pakowaniu...*
- "Shinra... Zadzwoń do Shizuo i załatw żeby pojechał, co?"
- Hai Celty~!
- Halo Shizuo~! Mamy do ciebie z Celty sprawę~!
- Czego? - Warknął Shizuo dość nieprzyjaźnie. Było wcześnie rano, a on właśnie miał zamiar wziąć się za śniadanie, które tak długo przygotowywał. Spieszyło mu się...
- Oi, a czy nie powinieneś ładniej przywitać przyjaciela który ma dla ciebie wieści~? Zasmucasz mnie~! - Udał, że płacze.
- No dobra, dobra... - Blondyn odetchnął głęboko, starając się skupić na rozmowie. - Cześć Shinra. Czego chcesz?
- Są wakacje, wiesz Shizuo, czego mógłbym chcieć~!
- No właśnie... to mnie zastanawia. - Zaburczało mu w brzuchu. - Ale wolałbym, żebyś sam mi to powiedział i to prędzej. - Pospieszył go.
- Wyjeżdżamy na wakacje~! Wszyscy~! Pakój się na Izu do onsen. - Zakręcił się wesoło i potknął o kabel od telefonu, w słuchawce dało się słyszeć już tylko "łup" ciała o podłogę.
- Shinra, żyjesz...? Aa, moment, Izu? - Przestał się skupiać na lekarzu i zmarszczył brwi. - Coś mi tu śmierdzi. Tylko jedna osoba mogła wybrać taką wyspę i to na pewno nie jest zbieg okoliczności, prawda? - Niemal warknął, ściskając słuchawkę. Rozluźnił się trochę dopiero, gdy usłyszał trzask obudowy. - Ta wesz też tam jedzie, prawda?! Nigdzie nie jadę. - Warknął i rozłączył się. Co to to nie, nie ma zamiaru wybaczać wszy, bo akurat chce mu się jechać do onsen! Na dobrą sprawę może sobie jechać gdziekolwiek chce. Sam.
- Ale Shizuo~! - Westchnął Shinra, już jakoś starając się podnieść. Usłyszał dźwięk zakończonego połączenia. - Celty~! Shizuo jest obojętny na mój wielki urok osobisty~! - Zasmucił się i poleciał do swojej dziewczyny. - A tak poza tym, nabiłem sobie kuku. - Spojrzał na nią jak dzieciak, pokazując siniaka na kolanie.
     Dullahan nie mógł się powstrzymać. Wybuchnęła niepowstrzymanym, choć niemym śmiechem. Uspokoiła się po dłuższej chwili. Zrobiła z cienia PDA i zaczęła z wprawą szybko stukać w klawisze:
- Shinra, nie bądź dzieckiem. Sprawdź jeszcze raz czy wszystko mamy, a ja pojadę przekonać Shizuo. - Schowała swój komunikator i pomachała mu, wychodząc z pokoju.
     Tylko jak go przekonać...?
- Dobrze... - Westchnął niechętnie, smutny, że jego rany nie spotkały się ze współczuciem ukochanej.
     Celty dostała się jedna z najtrudniejszych misji ostatnich miesięcy. Długo przekonywała wkurzonego Shizusia, by z nimi pojechał. Na początku rozbił kubek, potem starał się siedzieć spokojnie, i tak jeszcze długo... Skończyło się na nadłamanym stole i  ścianie, którą trzeba było powycierać z tłuczonego szkła (wazon był pod ręką, a blondyn musiał się na czymś wyżyć). Jednak mimo wszystko bezgłowa kobieta w końcu przekonała go, że a) sprawiłby tym wspaniały prezent jej i Shinrze, a przecież oni oboje nigdy nie odmawiają mu przysług i b) przecież wyjeżdżając z nimi może chodzić gdzie mu się żywnie podoba i wcale nie musi się godzić z Oriharą. Tak więc Heiwajima przystał w końcu na tę propozycję, a dziewczyna Kishitani'ego mogła w końcu, zmęczona, wrócić do domu.
- I wcale nie będę się z nim godził! - Mruknął do siebie Shizuś, zamykając drzwi i słysząc kolejny dzwonek telefonu.
Izaya chodził pomieście słuchając wielu ciekawych plotek, nie żeby mu one jakoś pomogły w jedgo sprawie nie mniej jednak były bardzo interesujące a miejscami śmieszne.
     Shizuś ściągnął z szafy walizkę i zaczął pakowanie. Przez "zaczął pakowanie" oczywiście można rozumieć, że wgapiał się tępo w szafę, w końcowym efekcie wrzucając do niej coś z samego końca, a mianowicie... dwa kimona, specjalnie na wyjazdy do onsen. Dawno ich nie używał. Poza tym wrzucił też kilka luź niejszych ciuchów, jakiś dres... I jedną koszulę od Kasuki na powrót. Nie miał pojęcia ile tam zostaną, więc zabrał to, co miał pod ręką. Potem rzucił ręcznik, szczoteczkę do zębów, pastę, portfel, dokumenty... i całą resztę tego, co zazwyczaj zabiera się w takie miejsca. Na koniec dopiął walizkę, postawił ją i napisał do Shinry, żeby dowiedzieć się, kiedy właściwie wyjeżdżają.
Izaya wrócił do apartamentu, zapakowany był już od dawna, teraz czekał tylko na sms od celty z potwierdzeniem zapakowanie Shizusia. Gdy wreszcie tak owego dostało postanowił wreszcie powiadomić wszystkich kiedy wyjeżdżają "Pojawić się za 2 godziny w Tokijskim porcie szcury lądowe~! Odpływamy o 14:00, ani minuty później~!"
     Heiwajima dostał sms od Shinry: "Za 2 godziny o 14 odpływa statek z Tokijskiego portu". Westchnął ciężko i wyszedł kupić mleko i jakieś słodycze na drogę. Potem zafundował sobie jeszcze krótki spacer, a w końcu wezwał taksówkę i zabrał się do portu. Pomijając denerwujące korki, wszystko przeszło bardzo spokojnie. Jak cisza przed burzą. Coś czuł, że jeśli znów spotka tę wesz, pierwszym co zrobi, będzie wkurzenie się. A on tak nienawidził przemocy... Ale co innego miał zrobić?
     Wysiadł z samochodu i stanął w miejscu, nie wiedząc, co dalej. Postnowił, ze postoi do momentu, aż spotka Shinrę z Celty. I tak też stał, rozglądając się...
- Shizuo~! - Shinra poleciał przywitać się z blondynem. - Jak miło, że się jednak zgodziłeś na tę wspólną wycieczkę~!
- Zgodziłem się... - Prychnął, zaciągając się papierosem. - Ale raczej dla was niż dla tej wszy. - Rzucił niedopałek na ziemię i zdeptał go jednym, szybkim ruchem. - Izaya. - Syknął, widząc zbliżającego się bruneta.
-Ohayo~! - Przywitał się nadbiegający Orihara. - Ładny mam strój~? - Zapytał się uśmiechnięty i okręcił wokół własnej osi.
     Blondyn zmierzył bruneta wzrokiem, od kapelusza kapitana piratów, przez piracki płaszcz, po parę butów, zgodnych z przebraniem. Prychnął tylko i udał, że go nie widzi, zwracając się do doktorka i jego dziewczyny:
- To gdzie teraz, tak właściwie?
- No wiesz, Shizu-chan~? Aż tak się złościsz, że nawet się nie przywitasz ze swoim chłopakiem~???
     Shizuś poważnie zastanowił się, czy powinien odpowiadać, po czym odparł:
- Tak, dokładnie tak. - Mruknął, nie patrząc na niego.
- Przynajmniej się odezwał, to już jakiś plus, nie~? - Zwrócił się do doktorka i jego narzeczonej.
- Dokąd? - Warknął zniecierpliwiony Heiwajima.
- Shizuo, nie złość się na mnie~! - Pisnął doktorek, chowając się za plecami Celty. - I..Izaya powiedz mu, zanim mnie uderzy~!
- Ale wiesz, on mnie nie chce nawet słuchać~! - Westchnął, uśmiechając się wrednie.
     Blondyn uderzył się dłonią w czoło, jakby to miało w czymś mu pomóc. Żyłka na jego skroni zapulsowała parę razy.
- Nie na ciebie się złoszczę, Shinra. - Burknął. - Tylko na tę złośliwą wesz, która nas tu zebrała i nawet nie wie, co dalej! - Zirytował się. A tak się starał niczym i nikim nie rzucać... Jak tak dalej pójdzie, to będzie nieuniknione...
- Ale ja wiem~! - Obruszył się. - Ale nie chcesz mnie słuchać~! - Widząc minę Shizusia zrezygnował z dalszej kłótni. - Chodźcie, tam jest nasz statek~! - Ruszył w stronę łodzi.
- Nareszcie coś konkretnego. - Mruknął złośliwie Shizuo.
- Oi no, przestań się tak na mnie denerwować, co ja ci takiego zrobiłem~! Znaczy się ostatnio. - Poprawił się.
- Koszule od Kasuki. - Warknął blondyn, czerwieniąc się i zaciskając wolną pięść. - Świta ci coś?!
- Oi no daj spokój, mówiłem, że nie moja wina. - Zrobił słodką minkę. - Poza tym powiedziałem, że jak tak ci zależy to je odkupię.
- Nieee... - Warknął sarkastycznie. - To wcale nie ty uparłeś się, że będziesz prał akurat te moje koszule, nie??? - Popatrzył na niego wzrokiem Bazyliszka. - Jak je odkupisz to nie będą od Kasuki. A RÓŻOWE koszule od mojego brata też nie nadają się do noszenia.
- Narzekasz. - Osądził. - Poza tym różowe też ci pasują. - Zachichotał. - Już ci mówiłem.
- ... - Shizuś nie odpowiedział. Przygryzł wargę, byle tylko nic nie odpowiedzieć. A dokładniej, to ją przegryzł. Poczuł bardziej niż zobaczył, jak z jego wargi wypływa czerwona ciecz.
- Ahi-san~! Ohayo~! To są moi przyjaciele, wpuść nas na statek~!
- Hai, Izaya-san, dla ciebie wszystko! - Spuścił trap, a Izaya zaraz po nim wbiegł, aby przywitać swojego przyjaciela. Nie wymienili przepisowego uścisku dłoni, za to Aki złapał Izayę i przytulił, na co brunet zachichotał.
     W Shizuo coś się zagotowało. Nie miał pojęcia o co mu tak dokładnie chodzi, ale wiedział jedno - zrobiło mu się gorąco, a rączka jego walizki nie nadawała się już w żadnym razie do użytku. Miał ogromne szczęście, że niczym nie rzucił. Właściwie, to nie wiedział, jakim cudem niczym nie rzucił. Chicał to zrobić. Bardzo chciał. Chociaż w sumie pierwsze co to Izaya zarobiłby tym czymś w kręgosłup. Może to go powstrzymało? Nie, co za bzdura... Wszy też się należało! Jak nikomu innemu!!! Chociaż tak właściwie to ten gość... Grrr, niech tylko przestanie trzymać Izayę, a dosłownie straci głowę... Albo lepiej, na środku morza zrzucić go do rekinów... Tak, po prostu go zabić, nie zasłużył na nic innego! W końcu NIKT poza Shizuo nie powinien dotykać w ten sposób Izayi!!!!!!!
     Izaya wreszcie odsunął się od swojego znajomego, jednak nadal pozostał blisko niego. Wiedział, że to denerwowało Shizuo i czuł się z tym zajebiście. Jak nigdy, bo jeśli Shizuo nic nie zrobi to Iaya może śmiać się z niego w duchu, a jak coś zrobi, to będzie mógł się śmiać z jego zazdrości.
- Wsiadajcie~! - Pomachał ręką. - Aki-kun mówi że zaraz odpływamy~! A i Shizu-chan mam do ciebie taką małą prośbę, nie rzucaj niczym w mojego przyjaciela bo nikt inny nie umie kierować statkiem, no chyba masz ochotę cholować cały statek~! - zachichotał widząc zdenerwowanie Shizuo
-...- Blondyn zacisnął pięść tak mocno, że po kawałku plastiku możnaby powiedzieć, nie pozostał ślad oprócz drobinek, jakie przeszły mu między palcami. Gotowało się w nim jak nigdy. Nawet te różowe koszule już nie były takim utrapieniem.
     Tak, k***, przyjacielem, już to widzę!!! - Warczał w myślach. Chciał się odwrócić o zwyczajnie zrezygnować. Wiedział, że w takim stanie jeśli wsiądzie, może zrobić wszystko jeszcze zanim zda sobie z tego sprawę. Jednak miał to gdzieś. Pozwolił zawładnąć sobą temu uczuciu beznadziejnej zazdrości. Nie chciał być jednak "natarczywym, odrzuconym kochankiem", dlatego w ciszy olał Izayę i wszedł na pokład. Postanowił olewać go aż do końca podróży a potem unikać go jak tylko się da. W końcu mógł bawić się dobrze i bez niego, nie?! Mógł znaleźć sobie... kogokolwiek... Nie przeszkadzając zakochanej parce przyjaciół i mając gdzieś Izayę. W końcu nie musiał przeżywac jakiejś męki przez to dziecinne zachowanie wszy - powtarzał sobie. I tego się trzymajmy.
     Izaya wprowadził swoich przyjaciół i Shizu-chan'a na pokład, kazał im się zrelaksować rozłożyć na leżaczkach i cieszyć podróżą, chciał już zacząć rozmawiać... Odezwać się do Shizu-chan'a, gdy nagle zawołał go jego znajomy.
- Hai, już idę Aki-kun~! - Pomachał im i pobiegł do kapitana. Usiadł sobie koło niego i machając nogami i śmiejąc się, przyjaźnie zaczął z nim rozmawiać.
     Blondyn popatrzył na Oriharę tak, że gdyby wzrok mógł zabijać, brunet nie żyłby już od pierwszej sekundy. Jednak w końcu odwrócił tylko głowę i podszedł do barierki, oddychając głęboko morską bryzą. Starał się rozluźnić i nie niszczyć łodzi, choć to było naprawdę trudne. Musiał się jakoś rozładować, nie miał tylko pomysłu, jak. Najlepszym jego pomysłem była wciąż powtarzająca się wizja wyrzucenia wszy i kapitana za burtę. Tyle tylko, że tego nie mógł zrobić... No bo kto sterowałby statkiem??? Naraz Shizuś poczuł na ramieniu czyjąś dłoń.
- "Jak się czujesz, Shizuo...?"
- Jest dobrze, Celty. - Postarał się uśmiechnąć, ale wyszedł mu tylko wściekły grymas, więc poddał się i znów zapatrzył w wodę. - Co ja pierniczę, jestem wkurzony. - Westchnął. - Masz pomysł, co mógłbym zniszczyć...? Nie? No trudno. - Naparł palcem na barierkę, zostawiając tam wgłębienie.
- "Chodź, posiedzisz z nami." - Martwiła się o niego.
- Nie, dzięki. Przeżyję. - Parsknął. - Bawcie się dobrze, w końcu po to tu przyjechaliście. Ja zacznę się bawić za kilka chwil. - Uśmiechnął się, tym razem złośliwie.
- "Powiedz chociaz, czy to niebezpieczne."
- Dla pasażerów najbezpieczniejsze. - Wzruszył ramionami, patrząc, jak brzeg się oddala. - No idźcie, pobądźcie razem.
- "Jakby coś nie wachaj się posiedzieć z nami." - Napisała, nim odeszła.
     Nie tylko ty będziesz się dobrze bawił. - Pomyślał z jakąś ponurą satysfakcją.
     Oderwał się od barierki i zabierając ze sobą walizkę udał się na poszukiwanie. Miał w głębokim poważaniu, czy komuś narobi kłopotów albo nabrudzi. Otwierał każde drzwi, aż w końcu znalazł chociaż namiastkę tego, czego szukał. Minibarek. Zamknął drzwi, usiadł na podłodze owego pokoju, połozył walizkę i wypił pierwszy alkohol, jaki mu się nawinął. Rum. Nie miał zamiaru upić się do nieprzytomności (nie wstałby na czas) ani do utraty świadomości (zrównałby statek z wodą) ale na tyle, by się wyciszyć starczyło. Chociaż było ohydne, wypił pół buteleczki. Wystarczyło. Zarumienił się lekko i uśmiechnął. Czuł się szczęśliwy. Nie ważne z jakiego powodu, już się nie denerwował. I to mu wystarczyło na resztę podróży...
- Shizu-chan~? Ne, Shizu-chan~! Jesteś tutaj~? Shizu-chan no pokaż się, Celty kazała mi cię znaleźć, gdzie jesteś~? - Izaya wołał, pukając wciąż i wciąż do jednych i tych samych drzwi, za którymi znajdowały się Shizuś i minibarek, pewnie teraz już pusty.
     Heiwajima tylko prychnął, starając się zignorować natrętne pukanie. Jednak wesz wciąż nie odchodziła...
- Odczep się wszo!!! Co mnie obchodzi, czy Celty ci kazała, czy nie! Nie musi się martwić, więc daj mi spokój!!!
- Ale się martwię~! No weź już otwórz, przestań się na mnie wkurzać, co mam zrobić żebyś otworzył, bo wszyscy się o ciebie martwią! - Nadal natrętnie pukał.
- Odwal się. - Warknął, krzywiąc się. Na wszelki wypadek odłożył pozostałe pół butelki rumu i zamknął minibarek, żeby go nie kusiło. - Idź i się baw, skoro tak ci się tu podoba!
- Ale co~? - Zapytał, nic nie rozumiejąc. - Daj spokój Shizuś i otwórz~! Pogadajmy~!
     Blondyn zaśmiał się gorzko.
- Pogadać możemy równie dobrze przez drzwi. - Odpowiedział spokojnie.
- Grrr, Shizuo wiesz, że nie mam twojej siły i nie mogę sobie ot, tak wywarzyć drzwi, więc mi pomóż i mnie wpuść!
- I co? - Mruknął Shizuś, otwierając drzwi. Oparł się o framugę i uśmiechnął kpiąco. - Co takiego masz mi do przekazania?
- Żebyś... Żebyś... Rany, jak to leciało? - Wyciągnął z kieszeni kartkę. - Żebyś nie zachowywał się jak dziecko i przestał się upijać, bo to niezdrowe. A no i żebyś wreszcie przestał się obrażać, bo to przeszkadza w przepraszaniu ciebie. - Uśmiechnął się ciepło.
     Ex-barman walnął glową w ścianę, aż trochę wgniótł drewnianą boazerię.
- Żartujesz sobie, nie?! - Warknął, patrząc na niego niedowierzająco. - Flirtujesz sobie ze swoim "przyjacielem" - powiedział tak ironicznie jak tylko się dało - i to ja się zachowuję dziecinnie?! I do tego niby w taki sposób chcesz mnie przepraszać?! - Teraz to już niemal się zaśmiał. - Daj mi spokój. - Powtórzył, i przymierzył się do zamknięcia drzwi.
- Nie, czekaj Shizuo. - Wepchnął się do pokoju. - No przestań, to tylko koszula. Nie wiem, napiszę do Kasuki i wyślę mu pieniądze żeby przysłał ci 5 nowych, tylko przestań się denerwować. - Przytulił się do niego. - I ja z nim nie "flirtuję" jak to określiłeś, może nie wiesz, ale on ma dziewczynę.
- Taaa... - Blondyn odepchnął go tak delikatnie jak tylko mógł, ale ze zdenerwowania pewnie i tak zostawił mu siniaka. - Wiesz co, mam już gdzieś te koszule, po prostu daj mi posiedzieć w samotności, bo tak mi było najlepiej. - Mruknął chłodno i odwrócił się... uświadamiając sobie, że teraz to wlaściwie nie ma gdzie uciec.
- Nie. - Odpowiedział chłodno.
- A to niby dlaczego? - Warknął Shizuo, patrząc na niego groźnie. Nie bardzo chciał nim rzucać, bo pewnie rozwaliłby ścianę i wpuścił wodę, a zatem jedyne co mu pozostało to groźby.
- Bo chcę się z tobą pogodzić. - Odparł równie chłodno.
- Bo myślisz, że pogodzę się z tobą tak po prostu, tak? - Shizuo nadal wpatrywał się w niego ze złością.
- Tak, tak właśnie myślę.... Znaczy... Mam nadzieję, że się ze mną pogodzisz tak po prostu, a jeśli nie to powiedz co mam zrobić, żebyś się ze mną pogodził. - Znów go przytulił. Jeszcze nie został odepchnięty, przynajmniej tym razem, prawda?
     Heiwajima westchnął z ciężką irytacją i uniósł podbródek wszy tak, żeby mógł go widzieć. Popatrzył mu prosto w oczy.
- W takim bądź razie nie będziesz miał nic przeciwko jak coś sprawdzę, nie? - I nie czekając na odpowiedź pochylił się, łącząc ich usta w pocałunku. Przejechał językiem po łuku jego warg, a następnie wślizgnął się do środka, jeżdżąc po podniebieniu i całej reszcie. Smakował... Izayą. Nie było tam żadnego innego smaku, więc jednego mógł być pewien - cokolwiek się działo, jego chłopak na pewno nie całował się ostatnio z nikim innym. Odsunął się kawałek i westchnął już poniekąd z ulgą.
     Izaya jęknął czując usta i język Shizuo. Czuł jak jego chłopak się "bawi" niemniej jednak robił to bardzo delikatnie. Było mu tak dobrze. Gdy wreszcie się od siebie oderwali Izaya odważył się zapytać:
- To... Masz zamiar jeszcze w jakiś sposób mnie sprawdzić, czy jednak mi wybaczysz~?
     Blondyn wyciągnął z kieszeni papierosy i zapalił jednego. Cały czas przyglądał się uważnie swojemu chłopakowi.
- Może jednak ci wybaczę... - Westchnął w końcu, wydychając przy okazji dym pod sufit. - Tak, wybaczę ci. - Może to był wpływ alkoholu, a może po prostu osiągnął swój limit denerwowania się na tę chwilę, ale się rozluźnił. Miał swoją wesz tylko dla siebie. Znowu.
- Na pewno? - Upewniał się. - Nie mówisz tak żebym sobie poszedł, a jak wytrzeźwiejesz to zwalisz na alkohol? - Zrobił smutne oczka.
- Tak, tak, zresztą wcale się nie upiłem. Wypiłem tylko tyle, żeby się nie denerwować. - Wyjaśnił Shizuś. - To jak rozumiem z tego co powiedziałeś, już sobie idziesz? - Uniósł brew, ale mówił już całkiem spokojnie.
- Nie, zostaję. - Burknął, znowu chwytając się blondyna. - Nie mam zamiaru stąd wychodzić, no chyba, że Shizus pójdzie ze mną. - Powiedział, uśmiechając się, już szczęśliwy, że mu jednak wybaczono... Coś tak błahego, ale przynajmniej Shizuś już się nie wkurza, chwilowo się nie wkurza.
- A ten twój przyjaciel bardzo się zdziwi, jak wyjdziesz taki przyczepiony do mnie? - Uśmiechnął się. Wcale nie zrezygnował z zemsty, przynajmniej nie na kimś, kto przytulił JEGO Izayę.
- Nie, mu to tam wszystko jedno. - Westchnął, układając głowę wygodniej na blondynie. - Ale wiesz, fajnie, że jesteś o mnie zazdrosny, Shizu-chan~!
- Kto twierdzi, że jestem zazdrosny? - Prychnął, w myślach stwierdzając, że jednak walnięcie czymś tego człowieka będzie bardziej bolesne. I dobrze... - Chodź na świeże powietrze, jednak nie lubię tak stać w dymie. - Mruknął i skierował swoje kroki do wyjścia.
- Czemu zazdrosny pytasz... Rączka od twojej walizki mi powiedziała~! - Uśmiechnął się przebiegle i odczepił się od Shizusia. - Dobrze, to na który pokład~?
- Rączka od mojej walizki była z chińskiego marketu. - Prychnął wymijająco i stanął przed drzwiami, orientując się właśnie, co powiedział Orihara. - Jak to na który pokład?
- No bo są 2. - Pokazał na palcach. - Ten wyższy, na którym rezyduje Aki-kun, i ten niższy, na którym w tej chwili Celty i Shinra grają sobie w... No wiesz, to takie fajne, że rzucasz takim czarnym czymś - obrysował rękoma kształt - i musi zatrzymać się na 10 na wymalowanym takim... no, trójkącie, wiesz, na pokładzie... No taka znana gra... Zapomniałem jak się nazywa.
- Nieważne. - Zbagatelizował blondyn. - Nie bardzo chce mi się iśc na ten wyższy, więc może posiedzimy z nimi?
- Hai, jak sobie życzysz, Shizu-chan~! - Uśmiechnął się triumfalnie i pociągnął go z rękę. - No to chodź~!
- Nie ciągnij. - Mruknął, zaciągając się papierosem. - Sądzisz, że nie będziemy im przeszkadzać? - Zastanawiał się na głos, tuż przed wyjściem na pokład.
- Pokład jest duży, poza tym... Oni nie mogą się całować, to w czym ty im nie chcesz przeszkadzać~? - Zapytał się podejrzliwie brunet. Ale prestał ciągnąć, dla odmiany uwiesił się na ręce Shizuo.
- Bo ja wiem... - Mruknął blondyn. - Chcę sobie tylko w spokoju posiedzieć. - Wzruszył ramionami, przy okazji zmieniając temat. - Długa będzie ta podróż? Bo jak tak, to może nawet się prześpię. - Zerknął za siebie. - Tam i tak została moja walizka. I łóżko. Albo może wynajdę jakiś leżak.
- Ze 2 godziny i nie, jak już się pogodziliśmy to się mną jakoś zajmij. - Fuknął. - Nudno tu bez ciebie~! - Jęknął błagalnie.
- Jak się tobą zająć? - Zapytał blondyn, jakby nigdy nic machając do Celty, dając znać, że już ok, i przechodząc spacerkiem przez pokład. - Masz ochotę na coś konkretnego? - Popatrzył na bruneta, podchodząc do barierki i wyrzucając do wody papierosa.
- Wiesz, że Japoński ocean to skarb narodowy i nie wolno go zaśmiecać~? - Westchnął, widząc odpływającego w dal, samotego papierosa. - Nie mam ochoty na nic konkretnego, chcę żeby było zabawnie~!
- Jeden odpadek więcej nie zrobi różnicy. - Rozejrzał się. - To może wrzucę cię do wody, a ty spróbujesz wrócić? - Zapytał, uśmiechając się szeroko. Zabawna była wizja przemoczonego do suchej nitki Izayi "kapitana piratów".
- Hm. - Fuknął ostentacyjnie, odwracając głowę. - Nie, ma być zabawnie, a nie mokro.
- Jesteśmy na łodzi i płyniemy oceanem. - Zwrócił mu uwagę. - Jak niby chcesz się bawić? W co? Może chociaż karty zabrałeś?
- No karty mam. - Uśmiechnął się. - Ale na serio nie masz innych pomysłów~?
- Uhh... - Westchnął Shizuo, pochylając się nad barierką i czując, jak kosmyki jego włosów rozwiewa świeża bryza. - Naprawdę, wszo, ja nie muszę robić nic konkretnego, żeby się dobrze bawić. Więc nie mam żadnych pomysłów na to, co chciałbym robić. - Wyjaśnił cierpliwie. - Jeśli będziesz miał na coś ochotę i będziesz wiedział, co to konkretnie jest, to mi powiedz. - Wpatrzył się w wodę, pod którą dało się widzieć cień jakiegoś wodnego stworzenia.
     Izaya wcisnął się między tors Shizuo a barierkę i podparł łokciami o nią. - Dobra, ostatecznie możemy tak postać~!
     Heiwajima usmiechnął się lekko i objął bruneta.
- Tak nie wpadniesz do wody. - Mruknął wyjaśniająco i znów wpatrzył się w ocean. Kolejny kształt, tym razem mniejszy, przepłynął gdzieś pod nimi.
- Mhm... - Mruknął cicho Izaya. On już wiedział o co blondynowi chodzi. I dobrze, że ten się domyślił, inaczej dalej Shizuo stałby tam jak kołek, nie chcąc go przytulić. A co to za przeprosiny jak się dalej nie odzywają? - Jesteś zły o Aki-kun'a?
- Tak. - Odparł Shizuo prosto z mostu. Nie miał zamiaru tego ukrywać. Może i mu wybaczył, ale to i tak było nieprzyjemnym wspomnieniem. Skrzywił się trochę i zamiast denerwować, zza pleców informatora smętnym wzrokiem wpatrzył się w błękit pod łodzią. Nagle ławica ryb przestała być takim ciekawym widowiskiem. No bo jak on mógł zrobić coś takiego?! Zamiast chociaż wymienić uprzejmości, on tak po prostu... wyglądał na szczęśliwego w ramionach kogoś innego.
- Oi no, nie przejmuj się~! Wiesz, że tylko ty jesteś moim potworkiem~!
- Taa, wiem. - Szepnął i pochylił się, wtulając nos w szyję Izayi i czując, jak czarne włosy, szarpane wiatrem, łaskoczą go po twarzy.
- Hihihi łaskoczesz, wiesz~?- Zapytał z przyjaznym uśmiechem.
- To źle? - Zapytał Shizuś, znów się uśmiechając. Cmoknął czarnowłosego w odsłonięty kawałek szyi i znów się wyprostował, wskazując na wodę. - Zobacz, delfin! - Wskazał na częściowo wynurzające się z wody stworzenie.
- Nie mówię, że źle, ale łaskocze~! - Uśmiechnął się. - A no, co on tu robi~? - Zapytał, zdziwiony. Jakoś nie był przekonany, czy delfiny powinny być przy wybrzeżu Japonii.
- Niestety, nie umiem delfiniego. - Parsknął Shizuo. - Nieważne, przynajmniej mamy niezwykły widok, nie? - Objął Oriharę odrobinkę mocniej jedną ręką, a drugą wyciągnął nad powierzchnię wody, tak że przynajmniej cieniem pogłaskał delfina. Zaśmiał się. Zachowywał się jak jakiś dzieciak...
- Mhm.. - Izaya bardziej wtulił głowę w bok Shizuo. Zastanawiał się tylko, jak rozegrać sytuację, gdy zobaczy ich Aki. Jednak to zeszło na dalszy plan, gdy zobaczył tak dziecinne zachowanie swojego partnera. - Wiesz, udawanie dzieciaka to moja działka, pamiętasz~? - Uśmiechnął się i zachichotał.
- Też mi coś... - Prychnął i drugą ręką też objął swojego chłopaka. Miło było czuć jego ciepło, kiedy dookoła wiał chłodny wiatr. - Wpatrywanie się w wodę uspokaja, zauważyłeś? - Dodał cicho, pochylając się bardziej nad barierką.
- Taa, od wieków. - Westchnął spokojnie, jednak zaraz wpadł na pomysł jak by tu zagadnąć blondyna: - Zamontować ci w sypialni wodospadzik, to może będziesz łagodniejszy, ne Shizu-chan~? Tylko się nie złość~!
     Heiwajima najpierw popatrzył na niego niedowierzająco, a następnie wybuchnął cichym śmiechem.
- Na to nie licz. - Mruknął. - Nie wiem, na ile zdołam się powstrzymywać po tym czasie, ale i tak będzie bolało. Przynajmniej za pierwszym razem. - Uśmiechnął się, miał nadzieję, że pokrzepiająco. W końcu wystraszyć swojej wszy też nie chciał. - Potem będzie łatwiej. - Popatrzył znów na ocean. Byli już tak daleko od brzegu...
- Tak, tak z tobą zawsze boli~! Ale grunt że jest fajnie~! - Uśmiechnął się, dziękując w duchu, że blondyn jednak się nie zzezłościł i nie wyrzucił go do oceanu.
- To dobrze, że ci się podoba. - Zaśmiał się Shizuś. - A tak poza tym, kiedy w końcu znajdziemy się na miejscu? - Zmienił temat.
 - Mówiłem ci, za jakieś 2 godziny, ale teraz to już raczej za półtorej... Tak ci się spieszy na Izu~? A właśnie, ty wiesz w ogóle gdzie konkretnie jedziemy~?
- Do onsen. Shinra mi mówił. - Westchnął. - Muszę na chwilę do swojej walizki. - Mruknął i puścił go, żeby wrócić się w końcu po swój bagaż.
- Ne Shizu-chan, a po co idziesz~?
- Przekąsić coś. - Odparł lakonicznie i przeszedł przez pokład.
- Aha, no to idę z tobą~! Nie powinieneś mnie zostawiać jak ktoś ma na mnie chrapkę, wiesz~? - Uśmiechnął się po swojemu i w podskokach ruszył za Shizusiem.
- Ktoś poza mną? Bo uwierzę, wszo. - Zaśmiał się, chociaż wcale nie było mu do śmiechu. - A nawet jeśli, to naucz się odmawiać. - Dodał poważnie i wszedł do kabiny ze swoją walizką. Podniósł ją, otrzepał i zarzucił sobie na ramię. - Czy ten twój przyjaciel nie miał mieć przypadkiem dziewczyny? - Coś mu nie pasowało.
- A kto mówił, że jest z nią szczęśliwy i nie ukrywa swojej orientacji~? - Westchnął, wchodząc za blondynem.
- Aha. - Bardziej warknął niż mruknął Shizuś. - I to oczywiście znaczy, że nie może się z nią rozstać i znaleźć sobie kogoś nie zajętego??? - Zirytował się lekko.
- Hihihi~! Wiesz, serce nie sługa~! - Zaśmiał się. - A tak w ogóle to chciałeś jeść, po co ci cała walizka~?
- Tak przy okazji. - Mruknął. W sumie apetyt mu minął, ale może kto inny skorzysta... Shizuo już w myślach ustalił sobie plan: trzymać się blisko Izayi, nie dopuszczać jego przyjaciela do niego, a w razie czego... Wkurzyć się. Najwyżej będzie holował statek do brzegu, nie?
     Podszedł znów do barierki i otworzył mniejszą kieszonkę w torbie. Wyjął z niej ciastka. Odpakował je. Jedno włożył do ust, a drugie pokruszył i wsypał do oceanu.
- A może i mnie byś dał~? - Orihara otworzył buzię.
- Masz. - Wyjął ciastko i włożył w połowie do ust bruneta. Nie mógł się powstrzymać i uniósł kąciki ust w uśmiechu.
     Jak dziecko...

     Izaya ugryzł ciasto w połowie, a drugie chwycił w palce, przyglądając się mu uważnie. - Dzięki. - Odpowiedział, gdy tylko przełknął słodycz
- Nie ma za co. - Znów skruszył ciastko i wrzucił do wody. - Jak chcesz jeszcze, to bierz. - Skinął na paczkę.
- Mhm - Izaya zjadał drugą połowę ciastka. - Tak w sumie to wyrzucasz ciastka tak z nudów, czy żeby nakarmić delfina???
- Tak dla ryb, chociaż pewnie one tego nie jedzą... - Mruknął Shizuś, patrząc na znikające okruchy.
     Izaya zachichotał.
- Na pewno zjedzą, dobre to to. - Zabrał z paczki dwa kolejne ciastka. - Mam nadzieję, że masz też coś do picia, bo będziesz miał chłopaka nękanego czkawką. - Uśmiechnął się, pożerając synonim do słowa ciastko.
- Tak, jasne. - Shizuś uśmiechnął się odrobinę i podał mu puszkę z colą. - No chyba, że wolisz coś innego?
- Ekuje (W tłumaczeniu na polski - dziękuję.). - Popił ciastko i zaraz potem wpakował do buzi drugie.
- Nie ma za co. - Mruknął i zasłonił usta dłonią, żeby ukryć ziewanie. - Wszo, rób co chcesz, ale ja chyba sobie poleżę. - Odłożył ciastka i przełożył leżak w cień. - Pobawimy się jak się zdrzemnę, ok? - Zapytał i rozwalił się na substytucie łóżka, wpatrując się w widok przed sobą. Mógł zasnąć w każdej chwili. Jakoś zmęczył go ten dzień... A może to jednak była zasługa połowy butelki rumu?
- Ne, jak Shizu-chan śpi to też nie mam nic do roboty~! - Westchnął. - Może spróbuję podręczyć cię we śnie~~? - Zapytał uśmiechnięty i wpakował się na Shizuo.
- Podręczyć...? - Zapytał blondyn, przymykając ciężkie powieki. - Tylko mnie nie budź. - Zastrzegł.
- A ktoś mówił o budzeniu~? Może dałbym radę przeniknąć do twojego snu i cię powkurzać, albo wysłać za tobą całą armię automatów inwalidów żeby ci się odpłaciły za nasze krzywdy. - Ziewnął, układając się wygodniej.
- Automaty inwalidzi? - Mruknął nie do końca przytomnie Heiwajima. - Ciekawie. - Ziewnął znowu, objął bruneta i zamknął oczy. - Miłych snów. - Szepnął, odpływając.
- Nawzajem... Może udałoby mi się skombinować armię pcheł, które goniłyby uciekające w popłochy znaki drogowe~? A taaak - ziewnął - i wielkie ciastko w kształcie delfina. - Również zasypiał.
-...- Blondyn już nic nie odpowiedział, tylko chrapnął cicho. jednak wciąż trzymał swojego chłopaka mocno, tak by ten nie upadł.

*parę godzin później*


- Oi Celty, ale ja nie mam serca ich budzić, tak słodko śpią~! No zobacz jak dwa aniołki... To jest potworki~!
- "Shinra, daj spokój, nie mogą tu tak leżeć, jesteśmy na miejscu. Ja ich nie obudzę, prawda? Ktoś musi."
- Ale Celty no~! Zobacz... Przynajmniej zrób zdjęcie to oprawimy w ramkę~!
- "Shizuo się wkurzy. Izaya też." - Pochyliła się i potrząsnęła Shizusiem, ale ten tylko mocniej objął bruneta, mamrocząc coś pod nosem. - "No krzyknij, żeby się w końcu obudzili! Jak nie ty to kapitan to zrobi, pospiesz się!"
-  Shizuo, Izaya, wstawać śpiochy!!! - Wrzasnął, a widząc że już zaczynają się budzić schował się za Celty. - Nie bijcie, Celty mi kazała, a wiecie, że prawdziwej miłości się nie odmawia~!
- Co??? - Zapytał zdezorientowany Shizuo, z zaskoczenia przyciskając do siebie Oriharę. - Shinra, Celty, co jest? Długo spałem? - Poluzował uścisk.
- No dosyć długo~! Dopływamy do Izu, przynajmniej tak nam powiedział przyjaciel Izayi~! - Shinra okręcił się wokół własnej osi. - Ach, już nie mogę się doczekać... Gorące źródła i Celty~!
- Wstawaj, wszo! - Blondyn potrząsnął Izayą, wciąż trzymając go w ramionach. - Już jesteśmy!
- "Shinra, czy ty na coś liczysz???"
- Hę? Co? Gdzie? Jak? - Izaya zdezorientowany pokręcił głową, rozglądając się wokoło. - A gdzie się podział wielki nożyk?
- CO? - Zapytał zaskoczony. - Dobra, Izaya, obudź się w końcu, jesteśmy na miejscu, a przynajmniej tak mówi twój przyjaciel. Musimy wstać i się stąd zabrać, w końcu przyjechaliśmy do onsen, a nie dla samego rejsu.
- No tak, tak już wstaję. - Zaczął schodzić z Shizuo. - Zaspałem, bo jesteś bardzo wygodną poduszką. - Uśmiechnął się.
- Cieszę się. - Uśmiechnął się lekko i odgarnął włosy z czoła. - No a teraz już chodź, łap się za swój bagaż i prowadź.
- A nie poniesiesz go za mnie Shizu-chan~? - Jęknął błagalnie.
- Dobra, dobra, tylko chodźmy już! - Pospieszył go niecierpliwie.
- Dzięki~! - Uśmiechnął się i przytulił do blondyna.
- No, wszo, co dalej? - Zapytał już spokojniej, czochrając mu włosy, jakby był jakimś dzieciakiem. Wyciągnął papierosa i go podpalił. - Gdzie masz walizkę?
- Emm... Przyniosę, dajcie mi 2 minutki~! - I poleciał na drugi pokład.
- Jasne... - Shizuo odwrócił się do swoich przyjaciół, przerywając im rozmowę. - Wy też zabierzcie walizki, jak mamy się zbierać. - I poszedł wziąć swoją.
     Izaya pobiegł do kajuty swojego przyjaciela, chwycił za walizkę, wybiegł z pomieszczenia, w biegu podziękował Aki'emu za przewóz i pomachał mu na pożegnanie. W duchu modlił się żeby ten go nie złapał, bo miałby poważny problem z urażonym blondynem.
- Gotowy? - Zapytał Heiwajima, przejmując walizkę swojego partnera.
- Hai Shizu-chan~! No to teraz zabieram was na małą wycieczkę, trzeba się dostać do tego pensjonatu, ne~?
- "Jasne, prowadź."
- Popieram Celty, ruszajmy już. - Dopowiedział blondyn.
- Hai~! - Wykrzyknął wesoło Izaya i chwycił blondyna za rękę. Najpierw szli chodnikiem, potem zwykłą piaszczystą drogą. - No to teraz trzeba tam wejść~! - Westchnął i pokazał ogromną górę z tysiącami schodów.
- Żartujesz, nie? - Zapytał niedowierzająco Shizuo.
- Nie, a czemu miałbym~? - Zapytał niedowierzająco, przeskakując kilka schodków. - Oi raz tu wejdziesz i na tydzień masz spokój.
- Tydzień... Nie, no jasne... - Mruczał pod nosem kpiąco, wchodząc powoli i licząc schody. - 14... 15, 16, 17 i 18, to teraz po dwa...
- Nie męcz się, jest ich dokładnie 528~! - Uśmiechnął się Izaya.
- 48... 50... Czegoś ty napchał do tej walizki, wszo? 54... I tak będę liczył, przynajmniej wiem, że jestem coraz bliżej. - Odparł tylko i szedł dalej, licząc.
     Izaya zaśmiał wskakując na kilka schodków.
- Shizu-chan przecież to widać, że jeszcze długo~! Em... Co tam zapakowałem... Cóż, ja tam zapakowałem~? - Udał zastanowienie i rozmyślanie. - Wiem~! - Nagłe olśnienie, po czym wyszczerzył się chytrze. -  Zobaczysz na miejscu~!
- Zaczynam się zastanawiać, czy wogóle chcę się dowiedzieć. - Mruknął blondyn, ale się uśmiechnął. - I widzę, że jeszcze dużo... 74... 75... 77...
- 192, 193, 194, 195.... - Izaya zaczął przedrzeźniać blondyna jednocześnie starając się go zmylić co do tego, ile to już schodków pokonał.
- Osiemdziesiąt trzy, osiemdziesiąt cztery... Osiemdziesiąt sześć! Osiemdziesiąt osiem! - Zaczął krzyczeć, żeby zagłuszyć Izayę. Trochę mijało się to z celem, bo w sumie liczenie miało go uspokajać, przynajmniej z założenia...
- Hahaha Shizu-chan, podaj mi megafon, bo jesteś za głośno i nie mogę doliczyć się ile kamyczków leży tu z boku. - Powiedział niewinnie. - A właśnie, wiedziałeś, że liczenie ponoć uspokaja~? Dziwne, ne~? Ty wcale nie wyglądasz na spokojnego Shizu-chan~! Może powinieneś przestać, tak to dobry pomysł, od razu ci ulży~!
- Nie wyglądam, bo mi przeszkadzasz! - Warknął. - 96, 97, 98, 99 i sto! Sto jeden... - Mruczał pod nosem.
- A nie byłeś dopiero na 89 shizu-chan~? No bo wiesz łatwo się pomylić w tych dziesiątkach, to takie małe liczby, ale nawet jeśli jesteś już po setnej to nadal została ci ponad 1/5 drogi, chociaż idziesz ze stałą prędkością i parę schodków już minąłeś. - Zastanowił się. - To jak myślisz, będzie już więcej niż jedna piąta czy jeszcze trochę za mało przeszedłeś~?
     Blondyn tylko zmarszczył brwi i liczył dalej. Miał doskonałe pojęcie o tym, że Izaya chce go po prostu zmylić, ale nie zamierzał dawać mu tej satysfakcji.
     Izaya podbiegł do Shizuo, otworzył jedną z kieszonek w swej walizce, wyjął z niej swój osławiony scyzoryk i znowu poleciał na górę. Stanął przed jakimś drzewkiem i zaczął je nacinać, tworząc na nim coś w rodzaju obrazka.
- Izaya, można wiedzieć, co robisz? - Zapytał zaniepokojony Shizuś. - 135... 136... Wiesz, jak ktokolwiek będzie tędy przechodził to będzie to widział, więc lepiej żeby to było coś... 143... Mądrego! Inaczej to drzewko będzie musiało umrzeć, wiesz???
- Ale to tylko chemiczny symbol krzemu w serduszku. - Zrobił słodkie oczka. - No i dodałem w środku plusa, żeby jakoś ładniej wyglądał, fajnie jest, ne~?
- Chemiczny symbol krzemu? - Shizuo podszedł, żeby się przypatrzeć i dopiero coś do niego dotarło. - Tak, tak, fajnie... To na którym ja jestem schodku?! - Warknął, odwracając się i patrząc z żalem na Shinrę i Celty.
- "Stój" - Nakazała mu bezgłowa kobieta. Podeszła do schodka na którym stał. - "Jesteś na 157."
- Dzięki, Celty. - Uśmiechnął się do niej. - Ok, to idziemy, Izaya! 158...
- Buu~! Nawet nie spojrzałeś. - Zasmucił się.
- Zająłem się utraconymi liczbami. - Odwrócił się i widząc, że jego chłopak nawet się nie ruszył, zawrócił. - 63, 62, 61, 60, 59, 58, pięćdziesiąt... IZAYA! - Przystanął przed napisem "S+I = <3". - Co teraz, według ciebie, mam z tym zrobić? - Zmierzył go groźnym spojrzeniem. Nie żeby coś takiego mu się nie podobało, ale akurat koło tej drogi, którą przechodzą wszyscy...?
     Izaya zrobił słodkie oczka.
- A jak ci powiem że to wcale nie pięćdziesiąty schodek tylko sto pięćdziesiąty siódmy to mnie przytulisz i nie zmaltretujesz tego drzewka~? A i ciesz się ze nie wyryłem ci tego na policzku a na kawałku drewna na jakiejś odległej wyspie... W sumie to mogłem zamówić ogromny billboard naprzeciw twojego mieszkania~! Ach, ale byś miał wtedy minę. - Wyszczerzył się. - A teraz już nie mogę tak zrobić~! - Zasmucił się. - Ale to nie szkodzi, wymyślę coś innego~!
- To nie żadna pomyłka, setka była w domyśle. - Odparł, odrobinkę zirytowany. - Więc umówmy się, że cię nie przytulę, ale drzewko zostawię w spokoju. - Chwycił znów walizki i zaczął wchodzić na górę. - Mam nadzieję, że to z wyryciem mi czegokolwiek na skórze to był żart, nie? - Zapytał dość groźnie.
- Nadal pomyliłeś się o 7. - Westchnął, idąc za blondynem. - Em... Nie wiem pomyślę, może fajnie byś wyglądał~!
- Nie pomyliłem, zobaczyłem drzewko. - Mruknął. - Przestań w końcu gadać i skup się na wchodzeniu do góry. Chcę już dotrzeć na miejsce. 168...
- Ach... Trzeba było wejść na górę od drugiej strony, tam jest podjazd~! - Uśmiechnął się i przeskoczył przez kilka schodków.
     Shizuo spiorunował tył jego głowy morderczym wzrokiem, jednak nic to nie dało. No trudno, trzeba było iść dalej...
- 176...
 - Hahaha~! Nie bulwersuj się tak, i tak nie mamy tu samochodu~! - Odparł nadal wesoło skacząc między schodkami.
 - Ale nie trzeba by było włazić po tych shodach. - Mruknął Shizuś, przeskakując już po 3 schodki i oddalając się od parki swoich znajomych. I tak zajęci byli swoimi rozmowami...
 - O, już nie liczysz~? - Zdziwił się Izaya - Bo wiesz, trójkami jest trochę ciężko z dodawaniem, no przynajmniej większość normalnych ludzi się w tym plącze~! Ale nie martw się już jesteśmy w połowie~! - Zachichotał.
 - Co trudnego w liczeniu po trzy? - Zdziwił się blondyn, wciąż idąc i dodając. - To jedne z najprostszych do dodawania... - Mruknął bez zrozumienia. - 213, 216, 219...
 - No mówię NORMALNIE - podkreślił to słowo - ma się z tym problem~! Ale to nie dotyczy mojego potworka, ty zawsze musisz być inny~! - Westchnął wesoło.
 - Skoro tak uważasz... - Odpowiedział tylko, przystając i czekając na doktorka i jego ukochaną.
- Celty, ale to miłość~! - Nagle usłyszał podniecony głos doktorka dochodzący gdzieś z tyłu.
- Ne Shinra, co się stało~?
-Nic. - Shinra zrobił niewinną minkę i zaczął mówić o wiele ciszej.
     Izaya tylko się zaśmiał i znów zaczął wspinać się na te schody.
 - Izaya, to ile jeszcze??? - Warknął w końcu zniecierpliwiony Heiwajima. Wchodzili tam już tyle czasu, że miał naprawdę dość.
 - Nie narzekaj, pochodzisz, schudniesz... Przez to, że codziennie nie ćwiczysz coś ci się tam przybrało na wadze Shizuś~! - Odparł wrednie i zaczął szybciej wbiegać po schodkach, na wypadek gdyby blondyn zechciał go gonić.
 - Nie ćwiczę? - Uśmiechnął się kpiąco. - Nie ćwiczę dopiero odkąd się pokłóciliśmy. - Rzucił, również wbiegając po schodkach. Było mu ciężej przez niesione bagaże, więc raczej nie był w stanie dogonić swojego partnera. Jednak mobilizował się tym, że jeśli go złapie, będzie mógł sobie odebrać nagrodę, jaką tylko chce. Akurat to, czy brunet się zgodzi, obchodziło go najmniej. - Do zobaczenia na górze! - Rzucił jeszcze do swoich przyjaciół.
 - Oi ale mnie chodzi o takie ćwiczenie na świeżym powietrzu, przy znakach drogowych, automatach i wykurzających się na reorganizację ruchu kierowcach, a nie o ćwiczenie w łóżku w mojej sypialni~! - Westchnął, wbiegając trochę szybciej. Nie miał zamiaru dać się wyprzedzić.
 - Na tym spala się najwięcej kalorii, zdajesz sobie z tego sprawę? I jest przyjemniej... - Urwał zdanie i zastanowił się. - No, czasami. - Nie miał zamiaru sprawiać, że Izaya popadnie w samozachwyt. - Czasem rzeczywiście fajniej jest sobie porzucać w żywy cel.
- No to masz okazję, w tej kieszonce po boku w mojej walizce jest butelka z wodą, rzuć mi ją bo pić mi się chce~! I tak, tak wiem, dużo się spala w końcu o tym mi trujesz wpychając we mnie na siłę jakieś śniadanie poza kawą. - Westchnął, dalej biegnąc.
 - Jakbyś nie żywił się samymi śmieciami to nie musiałbym cię karmić. - Odpowiedział blondyn, dysząc. - A po butelkę sam sobie przyjdź, mi już wystarczy, że niosę to jak jakiś muł!
- Bo jesteś wielofunkcyjny potworku~! Przyzwyczaiłeś się już chyba, ne~? Robisz mi przecież za Shizu-chan'a, osobistego trenera, zabaweczkę, kucharza, niańkę, grzejnik. - Wyliczał na palcach, nadal biegnąc i chichocząc.
 - Też mi coś! - Prychnął tylko Shizuo. - Zaraz będziemy na górze, wtedy sobie weźmiesz tę swoją wodę.
 - Ja już jestem, nie wiem jak ty~! - Izaya uśmiechnął się, wskakując na ostatni schodek. - 528, jestem na szczycie~!
 - Jestem! - Sapnął, niemal rzucając walizki na ziemię. - No. - Oparł dłonie na kolanach i oddychał przez chwilę. - To teraz... dokąd? - Nie dogonił Izayi na schodach, więc z żalem stwierdził, że jednak swoją nagrodę odbierze... kiedy indziej.
 - Shizu-chan, popatrz~! - Izaya chwycił blondyna za plecy i wyprostował go. Pokazał mu ręką krajobraz dookoła.
     Większą część zajmowały pozornie dzikie tereny pełne bujnej roślinności, pagórki, wzniesienia, skały i inne cuda przyrody. W ogrom natury wkomponowano budynki mieszkalne - głownie po prawej - i różne sklepy, SPA, restauracje oraz oczywiście odgrodzone od otoczenia bądź wyłącznie zadaszone, koedukacyjne baseny z wodą termalną. Nie dało się tego wszystkiego ogarnąć naraz.
     Shizuo zatkało. Dopiero odniósł wrażenie, że rzeczywiście było warto tu przychodzić. Było naprawdę zjawiskowo. Szkoda, że przyjechali tu tylko na tydzień...
- Byłeś tu już kiedyś? - Zapytał bruneta, wciąż wgapiając się w krajobraz.
 - Nie, ale widziałem zdjęcia, poza tym to kurort mojego znajomego, więc łatwo było załatwić żebyśmy byli tu tylko we 4~! Cieszysz się, że cię tu zaciągnąłem~?
- No tak, nie mam pretensji. - Mruknął Shizuo do Izayi, uśmiechając się lekko kpiąco. Chciałby powiedzieć, że cieszy się, bo się jakoś pogodzili, ale wiedział, że w życiu nie powie tego głośno.
- Shi... Shizuo, Izaya, nie tak szybko. - Shinra ledwie wziął oddech. - Ledwie oddycham, rany jak tu piekielnie dużo schodków. - Spoglądnął na krajobraz i natychmiast się ożywił. - Celty~! Zobacz jak tu pięknie~! Jak to dobrze że Izaya o nas pomyślał~! Genialny krajobraz na romantyczną kolację~! Ej Celty, no zobacz~!
- "Widzisz, będziesz miał czas i miejsce, żeby..." - Zaczęła pisać bezgłowa kobieta, ale przerwała i rozglądnęła się dookoła. - "Izaya, tu jest pięknie!!!"
 - Cieszę się, że ci się podoba~! Chociaż jestem ciekaw jak ty to "widzisz" bez głowy, ale dobra nie pytam, jesteśmy na wakacjach~! - Uśmiechnął się i ruszył w stronę kurortu.
- "Żebym to ja wiedziała... Ale ciebie też widzę od dawna... Shinra, wiesz już coś o... Ej! Izaya, podpuszczasz mnie! Teraz nie czas ani miejsce myśleć o tym. Mamy odpoczywać. Prawda, Shinra?"
- Jesteśmy sami na cały kurort? - Zapytał blondyn, ciągnąc walizki za Oriharą.
 - Tak, samiuteńcy~! I jakby się kto pytał to są dla nas specjalne 2 baseny z gorącą wodą~! - Westchnął Izaya, machając do osoby która wyszła przed budynek.
- Czyż to nie wspaniale Celty~! Pomijając chłopaków mamy cały tydzień tylko dla siebie~! A skoro się pogodzili to nie będę musiał ich zszywać~! Czyli cały czas mogę poświęcić tobie~! I naszej miłości~! - Shinra chciał przytulić swoją dziewczynę
- "Więc poczekaj z tym, aż zostaniemy sami, co?" - Odsunęła się kawałek, zawstydzona.
     Blondyn ruszył za nimi wszystkimi bez słowa. Zaciekawiła go osoba przed budynkiem. Na pewno kolejny znajomy Izayi, ale... dobrze by było, żeby był inny od tego ze statku.
     Shinra popatrzył z niedowierzaniem na wyświetlacz, poprawił okulary by się upewnić czy aby przypadkiem wzrok mu nie płata figli. Ale nie, to była prawda.
- Hai Celty~! - Powiedział uradowany, okręcił się wokół własnej osi, chwycił skołowaną dziewczynę za rękę i poleciał w stronę Izayi rozmawiającego z jakimś gościem.
 - "Hej, Shinra, a walizki???" - Zdołała napisać jedną ręką, ale doktorek nawet tego nie zauważył. Westchnęła mentalnie i zdołała ustawić się tak, by być obok Shizuo. Miała nadzieję, że nie jest wkurzony...
- Arigatou Munoto-san~! - Uśmiechnął się szczęśliwie brunet.
- Tak, tak, trzymaj klucze Izaya, tylko nie rozwal mi doszczętnie kurortu. - Westchnął zrezygnowany właściciel.
- Oi to było dawno i nieprawda~! - Uśmiechnął się cwanie ściskając w łapce klucze.
- Tak, takie nieprawda, że musiałem go remontować przez kilka miesięcy. - Westchnął już zamierzając odejść.
- Ale ci za to oddałem, nie jestem taki zły. - Naburmuszył się udając dziecko.
- Tak tak, do zobaczenia za tydzień Izaya, przyjaciele Izayi i resztko kurortu która tu zostanie. - Pomachał im z uśmiechem.
- Zostanie więcej~! - Odkrzyknął mu. - O ile nie wkurzę Shizusia~! Papa~! - Pomachał mu z uśmiechem. Gdy tylko właściciel zniknął z pola widzenia, Izaya zobaczył zdziwienie na twarzach znajomych.
- No co, mówiłem, że będziemy sami~! - Uśmiechnął się, wtulając w rękę Shizuo.
 - Mówiłeś też, że cię tu nie było... - Mruknął podejrzliwie blondyn. - Możesz mi powiedzieć, jakim cudem rozwaliłeś cały kurort??? Nawet ja nie mógłbym rozwalić go aż tak doszczętnie. - Zauważył.
     Chyba, że rzeczywiście byś mnie wkurzył... Ale żeby to zrobić nasze relacje musiałby być chyba takie jak wcześniej. Bo tak jak teraz to chyba niemożliwe... A może jednak? - Rozmyślał Shizuś, jednocześnie ciesząc się w duchu na pobyt tam. No i na to, że przynajmniej właściciel okazał się miły i niegroźny.
- A to. - Machnął ręką. - Proste~! Paru mafiosów, wolny kurort, urządzenie namierzające i trochę materiałów wybuchowych, a no i kamera żeby to oglądać~! Ale oni mieli miny~! - Westchnął, rozpamiętując stare "dobre" czasy. - Ale nie martw się, zdetonowałem wtedy wszystkie~! Był małe więc tylko straszyły... No i robiły dziurki w ścianach~!
 - Zastanawiam się, jakim cudem właściciel wpuścił cię tu drugi raz. - Parsknął Heiwajima, zarzucając sobie jedną z walizek na plecy. - No dobra, to może zakwaterujmy się teraz i zacznijmy cieszyć odpoczynkiem, co? - Odetchnął świeżym powietrzem. Tak właściwie, to brakowało mu zapalenia papierosa, ale odłożył to na później.
 - Oi znasz mój urok osobisty~! Każdego przekonam~! - Uśmiechnął się słodko.
- Celty~! Teraz jesteśmy sami, daj mi się przytulić~! - Shinra zmowu chciał przytulić swoją dziewczynę, uparł się ze to zrobi i nie miał zamiaru odpuszczać.
 - "Shinra!" - Zdążyła odsunąć się o parę kroków. W samą porę. - "SAMI, rozumiesz?" - Gdyby miała głowę, to by się zarumieniła. - "Jeśli nie poczekasz, nici z jakiejkolwiek bliskości do końca wyjazdu!" - Zagroziła.
- Nie zawsze. - Dodał blondyn, ruszając się w końcu w stronę domu.
- Buu~! Jakaś ty okrutna Celty~! - Udawał smutek, ale zaraz obrócił się w stronę Izayi. - Izaya - okulary zabłysnęły mu groźnie - daj mi kluczyk od pokoju.
- Nie-e Shinra, najpierw mi go zabierz~! - Uśmiechnął się i podniósł kluczyk wyżej. Tak, że shinra musiał podskoczyć. To nic nie dało. Izaya bawił się z nim jak z kotkiem. Najpierw podstawiał mu kluczyk pod nos, a gdy ten chciał go zabrać, natychmiast zabierał rękę wraz z kluczykiem. - Hihihi postaraj się~!
     Shizuo przypatrywał się temu z delikatnym uśmiechem, ale też znużeniem. Chciał już się rozpakować i posiedzieć w spokoju, za to ten musiał odstawiać takie przedstawienia. Chociaż kto wie, może Celty jest mu wdzięczna? Może ona też chciała sobie najpierw posiedzieć w spokoju, zamiast z klejącym się do niej Shinrą...? Kto ją wie...?
     W tym momencie zobaczył błyskawicznie wystrzeliwujący czarny kształt. Zerknął na Celty. Z jej pozy emanowało pełne zadowolenie. W ręce trzymała kluczyk.
- "Więc ja pójdę odłożyć walizki." - Napisała i ruszyła w stronę mieszkania, którego numerek był na kluczyku.
     Heiwajima zaczął się śmiać. Nikt nie przebije Celty... W końcu jest tu jedyną kobietą, musiała nauczyć się radzić sobie w takim towarzystwie.
     Izaya też się uśmiechnął i szepnął do Shinry:
- No leć za nią, w końcu ci obiecała, nie~? - I zobaczył już tylko koniec lekarskiego kitla. Shinra wyleciał jak z procy, żeby zdążyć zanim Celty się rozmyśli i może jeszcze zasunie mu drzwi przed nosem.
- Ach, zakochani~! - Westchnął uśmiechnięty Izaya - Ne Shizu-chan, to idziemy do naszego pokoju~?
 - Jasne. - Wydusił jakoś blondyn, wciąż się podśmiewając. - Idź przodem. A tak wogóle...- Odsapnął, uspokajając się. - Masz jakiś plan, czy możemy sobie jakiś czas po prostu posiedzieć?
 - Mamy ocean, onsen, plażę, a ty chcesz siedzieć w pokoju~? - Zapytał z niedowierzaniem.
 - A co, nie pasuje ci, żeby gdzieś usiąść? - Zdziwił się Heiwajima. - Możemy porobić coś innego, jeśli to będzie ciekawe.
 - No właśnie, porobić, siedzenie jest nudne, jest dobre dla dziadków i zwykłych ludzi. - Westchnął, otwierając okno. - Przynajmniej widok fajny~!
 - Więc co chciałbyś porobić? - Zapytał Heiwajima, otwierając walizkę i wyciągając z niej ciuchy. - Jak mówiłeś, mamy do dyspozycji plażę, onsen... Pewnie jeszcze kuchnię i różne gabinety ze SPA, czy czymś podobnym. - Zastanowił się. - Właściwie to nie obraziłbym się za mały masaż z twojej strony. - Uśmiechnął się szeroko, pochylając się nad walizką. Strasznie chciało mu się śmiać. Już widział te protesty bruneta...
- Jasne, Shizu-chan~! Jeśli masz ochotę. - Uśmiechnął się szczerze. - Moja kara za te koszule, zgadza się~? No to co, idziemy do SPA, czy mam to zrobić tutaj~?
- Może w wodzie? - Shizuo był szczerze zaskoczony, ale też zadowolony. Czyli że, tak jakby, poniekąd mógł namówić swojego chłopaka na wszystko, w zemście za koszule? Jeśli dobrze to odczytał, to czekał go bardzo przyjemny dzień... Albo nawet tydzień. - W onsen, albo na plaży. Które wolisz?
- Onsen. - Odparł, nadal uśmiechnięty i podszedł do swojej walizki. Wyjął z niej "kimono" i już chciał się zacząć przebierać, gdy...
- Zostaw. - Mruknął Shizuo, przytulając go od tyłu. - Jesteśmy tu sami, nie licząc Shinry i Celty, prawda? A oni mają swój basen gdzie indziej, nie? Nie zobaczą cię... - Chwycił brzeg jego koszulki i zaczął podciągać ją do góry, żeby ją z niego zdjąć. - Nie musisz znów się ubierać. - Uśmiechnął się.
     Izaya popatrzył na niego z niedowierzaniem.
- Widzę, że rozłąka ci nie służy. - Zażartował. - Strasznie chętny się zrobiłeś i to chyba nie tylko na masaż~! - Uśmiechnął się, ale pozwolił się rozebrać do bokserek. - No je mi przynajmniej zostaw. Wiesz, Shinra przeżyłby zawał, jakby wyszedł z pokoju~!
- A Celty to nie? - Zaśmiał się i puścił go, żeby zabrać ich ręczniki. - Dobra, możemy iść.
- Wiesz... Celty już różne rzeczy widziała, a Shinra jest młody i niedoświadczony~! - Odpowiedział, wychodząc z pokoju. - Ale jak mnie tak zobaczą to ty się tłumaczysz, nie ja~! - Uśmiechnął się i skocznym krokiem ruszył w stronę SPA.
 - Z Shinrą też nie powinno być problemu, jest w końcu lekarzem, nie? - Uśmiechnął się. - Jasne, jakby co to łatwo da się to wytłumaczyć. - Wszedł za Izayą do swojego miejsca docelowego.
     Izaya wszedł do odpowiedniego pomieszczenia i rozejrzał się wokoło. Było tu ładnie, czysto, i miejsce było w pełni wyposażone.
- Czyli Shizuś będzie miał duże pole do popisu~! - Westchnął, uśmiechnięty i zaczął otwierać szafki. Musiał się przecież zorientować, co gdzie jest.
 - Już się rozeznałeś? - Zapytał blondyn, rozpinając koszulkę. - Jeśli tak, to daj mi znać, co mam robić. - W końcu jeszcze nigdy wcześniej nie był w żadnym miejscu odnowy biologicznej...
- A to ty chciałeś masaż~! - Westchnął. - Poczekaj przy onsenie... Albo wejdź do basenu... Wiesz, nie wiem, czy poczujesz, że to parzy... A, tylko najpierw się umyj. Wiesz, leżą ściereczki i jest zimny prysznic~!
     Izaya chwycił za dwie szmatki i poleciał do przebieralni. Choć nie miał za bardzo po co...
     Shizuś westchnął, dalej się uśmiechając. Chociaż wyjaśnienia Izayi wydały mu się nieco chaotyczne, wiedział przecież, co robić. Powlókł się do przebieralni, rozebrał, poskładał swoje ciuchy, odłożył je do koszyczka, umył się i ruszył nad basen.
     Izaya podbiegł od tyłu i przytulił się do blondyna.
- Skoczyłbym na bombę i ochlapał cię wodą, ale chyba prędzej od mojego wrzasku przebiłoby ci bębenki w uszach~! - Uśmiechnął się i zaczął powoli wchodzić do wody. Była na serio gorąca. Rzucił Shizusiowi jedną z namoczonych już w zimnej wodzie szmatek, a sam położył sobie drugą na głowę.
- Dzięki. - Heiwajima wszedł powoli do wody. Nie wydawała mu się aż tak znowu gorąca, może dlatego, że jego ciało zawsze było cieplejsze niż u większości ludzi. Położył sobie ściereczkę na głowie. Teraz było nawet jeszcze lepiej. - To kiedy masaż? - Zapytał wesoło.
- A dasz mi chociaż przywyknąć do tej temperatury? - Zapytał, cały czerwony. Z gorąca, nie żeby coś. Odetchnął głęboko i postarał się rozluźnić. Tak szybciej się przyzwyczai.
- Jasne. - Dopiero teraz przypomniał sobie, że właściwie to Izaya rzeczywiście zawsze miał chłodniejszą skórę niż ktokolwiek, kogo znał. Przeciwieństwa się przyciągają, nie?
     Ściągnął ściereczkę z głowy i odłożył na podłodze kawałek od brzegu. Rozłożył się wygodnie, zatapiając w wodzie. Była przyjemnie rozluźniająca i naprawdę ciepła. Mógłby tak siedzieć jeszcze długo. Aż szkoda byłoby wogóle wyjść. Dobrze, że mieli tu tyle czasu...
- Emm... Shizu-chan~? - Izaya, nadal czerwony, podszedł do blondyna. - Już mogę zrobić to, co chcesz~!
 - Cokolwiek chcę? - Shizuś uśmiechnął się przyjaźnie, dając znać, że póki co to żart. Chociaż przy tak rozgrzanym i uroczo zaczerwienionym Izayi raczej nie miał zamiaru powstrzymywać się zbyt długo...
     Izaya pokiwał głową na tak. Nienawidził swojej postawy w tym momencie, wyglądał jak jakiś zarumieniony idiota. Przecież było dobrze... Wszystko przez tę temperaturę.
- No to masaż. - Shizuś ustawił się plecami do niego. Hmmm, nie przemyślał tego. Wolałby patrzeć na swojego chłopaka cały czas... Ale może te rumieńce nie znikną tak szybko. Byłoby naprawdę fajnie...
- Mhm. - Izaya zaczął robić to, o co poprosił blondyn. Dziękował twórcy masażu, że trzeba go robić na plecach. Przez to stali do siebie tyłem, a on nie wyglądał tak głupio. No bo jak to można inaczej nazwać? Jest nagi, rumiany, dotyka innego nagiego faceta i jeszcze... No, wygląda jak baba porzed pierwszym razem, a to mu się stanowczo nie podobało. Był Oriharą Izayą, a nie jakimś rumieniącym się idiotą. Gdyby ktoś nie wiedział, że to oni dwaj, to nie wiadomo co by sobie pomyślał. Miał genialny pomysł z tym kurortem na wyłączność, bo inaczej pewnie byłoby tu mnóstwo ludzi. Z takim widokiem na ocean, na pewno. - Chyba znienawidzę onseny. - Westchnął.
- Dlaczego? - Mruknął Shizuo. Zamruczał, czując ucisk na ramionach. Izaya chyba nie zdawał sobie sprawy, jaką przyjemność mu sprawia. Shizuś naprawdę chciał mu się odwdzięczyć... Ale masaż na pewno odpadał, pewnie nie dość, że narobiłby mu siniaków, to jeszcze mógłby mu kości połamać. Brrr, okropna wizja, przynajmniej odkąd, w jakiś wciąż nie do końca ogarnięty przez niego sposób, zostali parą. Musiał wymyślić inny sposób na podziękowanie...
- A widziałeś mnie? - Zaśmiał się cicho. - Wyglądam okropnie~! - Uśmiechnął się, kontynuując.
- Ale to nie wina onsenu, tylko twojej naturalnej temperatury. - Zaśmiał się blondyn, odwracając się i obejmując swojego chłopka w pasie. - Skoro jesteśmy tu sami, to nie masz się czego wstydzić, nie? - Sam miał lekko różowe plamy na policzkach.
- Jeśli tak uważasz. - Westchnął. - No, to co teraz~? I nie przytulaj się i tak jest już gorąco. - Odepchnął go delikatnie.
     Shizuś zmarszczył brwi, urażony. Złapał Izayę ponownie, nie pytając o zgodę i usiadł, sadzając go sobie na kolanach. Nie miał zamiaru go puścić.
- Za kilka chwil i tak nasze ciała będą miały tę samą temperaturę, więc co to za problem? - Zapytał, nawet niespecjalnie starając się ukryć swoją urazę.
     Izaya przełknął ślinę.
- Nadal się gniewasz? - Zapytał. Nigdy nie rozumiał Shizuo, a jeli przez koszule się obraził, to może nadal jest przez to zdenerwowany. Przecież to był Shizuo, nigdy nie dało się go rozgryźć, ale wtedy on zawsze wybuchał. A teraz, gdy nauczył się przy Izayi częściowo kontrolować, brunet wiedział, że już naprawdę nie wie, co chodzi po głowie blondyna. A ponoć zakochani rozumieją się bez słów. Nie prawda.
- Oczywiście, że tak. - Blondyn źle skojarzył słowa Orihary, przypominając sobie kapitana statku. Wtedy nie miał nic przeciwko przytulaniu kogokolwiek, a teraz, kiedy chyba poraz pierwszy mieli mieć tę samą temperaturę, ten narzeka, że mu gorąco?! Bez takich! - Nie mam zamiaru cię puścić, choćbyś mi nawet groził. - Przyciągnął go do siebie. Ciekawym było dla niego, że mimo, że są całkowicie pozbawieniu ubrań, Izaya jeszcze nie powiedział, by chociaz uważał, gdzie go dotyka. Nie, żeby chciał to zmieniać. Tak jak było pasowało mu najbardziej. Miał dostęp do całego Izayi i nikt mu tego nie mógł zabronić. I byli sami. Mógł tak siedzieć w nieskończoność.
- Mhm. - Odparł trochę smętnie, a następnie przytulił się do byłego barmana. Nie szkodzi, że mu gorąco. Przyjechał tu, żeby go przeprosić i to było jego jedyne zadanie. - W takim razie - uśmiechnął się trochę, patrząc w oczy blondynowi - powiedz, co takiego mógłbym dla ciebie zrobić~?
     Blondyn odetchnął, uspokajając się. Wcale nie chciał sprawiać mu przykrości ani do niczego go zmuszać. Tylko oczywiście musiał się zirytować... Że też nie mógł zwyczajnie nad tym zapanować!!!
Rozluźnił trochę uścisk.
- Przepraszam... - Westchnął. Głupio się z tym czuł. On przecież nie przepraszał... No, nie miał za co, no! Więc po co to robił??? Teraz, kiedy miał szansę dostać wszystko, czego chciał?! No tak... Dostałby czego tylko by chciał, ale to byłoby wbrew woli bruneta. A co to za zabawa...? - Zmieniłem zdanie. Nie zmuszaj się. - Puścił go i odchylił głowę, kładąc ją na brzegu basenu. Zamknął oczy, starając się przekonać siebie, że jednak lepiej będzie odpuścić. Nawet jesli tak strasznie tego nie chciał... Tak powinien zrobić, nie?
- Em... Ale za co przepraszasz? - Zapytał, przekręcając głowę. Gdy został wypuszczony musiał się przytrzymać blondyna, żeby nie spaść. - Weź Shizu-chan, do niczego się nie zmuszam, jakby mi się nie podobało to bym zwyczajnie uciekł, wiesz~? - Uśmiechnął się. - I weź mnie przytrzymaj bo spadam~! - Westchnął, nadal starając się jakoś normalnie usiąść na blondynie.
     Heiwajima tylko prychnął i ściągnął go z siebie, sadzając obok. No bo chwila dłużej i zapewne nie byłby w stanie tego zrobić... I tak czuł już, co traci. Dopóki brunet był daleko, mógł być wobec niego obojętny, ale jego bezpośredni dotyk sprawiał trochę tak, jakby Shizuś stawał się bezbronny. I co najgorsze, wtedy to mu nie przeszkadzało.
- Na serio robię się zaborczy, nie? - Westchnął, czując gorąco na policzkach. Cieszył się, że przynajmniej to może zrzucić na temperaturę wody. - Nic tylko ciągle za coś cię ochrzaniam i zmuszam do robienia czegoś, czego nie chcesz. - Mruknął cicho. Znów położył głowę i gdy mówił, ciągle miał zamknięte oczy. Nie mógł uwierzyć, że to robi. - Posiedźmy tak trochę... Albo inaczej, ja sobie posiedzę, rób co chcesz. - Dodał i zamilkł. Wolałby zasnąć, żeby nie mieć świadomości tego, że właśnie mówił o tym, co czuje. On przecież NIE BYŁ tym typem faceta. Jego uczucia to była jego sprawa. Po co to powiedział...?
     Gdyby Shizuś otworzył teraz oczy, mógłby oglądać przepiękny bulwers swojego chłopaka, który wręcz wisiał nad nim.
- Otwórz oczy. - Prawie rozkazał.
- Po co? - Burknął, ale otworzył oczy. - Hę? - Mruknął, lekko skonfundowany postawą bruneta.
- Przestań martwić się, że coś robisz nie tak. To ja miałem przepraszać, nie ty. Nawet jeśli tego nie cierpię, - westchnął - to nie mogę cię rozgryźć, więc jak się czymś martwisz, to mi mów. Zrozum, że nie potrafię cię zrozumieć. Ale na serio nie chcę robić ci problemów. Nie chcę, żebyś musiał się powstrzymywać, czy coś. To, że jesteś zaborczy... Może nie zauważyłeś, ale to jest naprawdę miłe. - O dzięki ci gorąca wodo, potrafisz świetnie ukryć zażenowanie. - Nie mam zamiaru robić nic bez Shizu-chan'a. Ściągnąłem cię tu, więc chcę, żebyśmy byli razem. Zrozum w końcu, że ja naprawdę nie mam nic przeciwko, a raczej jestem szczęśliwy, gdy się mną zajmujesz. - Zakończył swoją poważną przemowę i zaraz odwrócił wzrok. - I nie każ mi tego powtarzać, bo to było żenujące. - Dodał już ciszej.
    Blondyn przez chwilę wciąż patrzył na Oriharę niedowierzająco. To było takie... nie w jego stylu. A więc, skoro się przemógł, musiało mu naprawdę zależeć...
     Uśmiechnął się i ściągnął go sobie na kolana, obejmując go tak delikatnie jak potrafił. Nie chciał go przecież uszkodzić.
- Izaya... - Westchnął i oparł głowę na jego ramieniu. Odczekał tak kilka sekund, po czym, nie mogąc się powstrzymać, połączył ich wargi w namiętnym pocałunku. Rozluźnił się, więc był już znacznie bardziej delikatny, niż zazwyczaj. W trakcie chwycił dłoń Izayi i przyłożył sobie do klatki piersiowej w miejce serca. Nadal czuł się z tym głupio. Ba, POTWORNIE głupio, ale skoro już raz to zrobił... Co go powstrzymywało przed kontynuowaniem? Jeśli miał dzięki temu uspokoić, albo zadowolić Izayę, to dlaczego nie? W końcu to tylko jeden raz. - Nie masz nic przeciwko...? - Zapytał, dłońmi głaszcząc go po plecach i obejmując, żeby nie spadł. Dziwne, jeszcze chyba nigdy o to nie pytał... Nie, to nie tyle dziwne, co żenujące. Głupie. Miał nadzieję, że nie robi tego na marne.
- Nie, wszystko jest dobrze. - Izaya wtulił się w blondyna. To była chyba najbardziej żenująca sytuacja, jaka kiedykolwiek im się przydarzyła. Ale skoro zaczęli, to czemu mieliby przestawać? W gruncie rzeczy było całkiem miło. Tak... inaczej.
     Blondyn pochylił się i przylgnął do skóry na klatce piersiowej Orihary. Zostawił po sobie różowy punkcik. Uśmiechnął się, wciąż z zażenowaniem, i zrobił to samo trochę wyżej, aż doszedł do szyi. Drugą rękę bruneta poprowadził tak, by ten objął go za szyję.
- Będę się starał być delikatny. - Obiecał cicho. Odetchnął. Musiał być nieco bardziej stanowczy.
     Izaya jęknął gdy poczuł usta blondyna na swojej skórze i znowy gdy blondyn przessał się do niego kolejny raz. Pozwolił pokierować swoją ręką i sam wplótł ja chętnie we włosy blondyna. Były takie dziwnie twarde a jednocześnie miękkie. Nie rozumiał czemu mu się tak podobają, ale mało go to obchodziło. - Rób jak uważasz, jestem cały twój~! - Uśmiechnął się.
     Shizuś zjechał ręką z pleców informatora na biodro i gładził opuszkami palców jego bok. Znów zaczął go całego całować, kończąc na jego ustach. Wpił się w nie, odzyskując znów swoją normalną pewność siebie. Wziął głęboki wdech przez nos i zaczął się bawić, ssąc i przygryzając wargę bruneta.
     Izaya zaczął oddawać pocałunki blondyna, czując już jak Shizuo przejmuje nad nim kontrolę. Ale to mu nie wystarczało. Chciał go zadowolić, już tak daleko zaszedł. Oderwał się od jego ust by jęknąć i nabrać powietrza, po czym znów go pocałował. Jedną ręką nadal bawił się włosami blondyna, drugą zjechał na jego męskość i zaczął go pobudzać.
     Heiwajima westchnął z przyjemności i przyssał się do szyi swojego kochanka, przygryzając ją od czasu do czasu. Rozchylił nieco nogi, dając sobie lepszy dostęp. Pogładził go znów po plecach i zjechał wzdłuż kręgosłupa, schodząc aż na kość ogonową. Byli w wodzie, więc było idealnie. Zjechał jeszcze trochę i zanużył w nim częściowo palec, jednak szybko go wyciągając. Powtórzył to kilka razy. Chciał, by Izaya sam zaczął prosić o więcej.
     Na Izayę nie trzeba było długo czekać. Został otumaniony przyjemnoścą do tego stopnia, że już po kilku chwilach sam zaczął się nabijać na palec blondyna. Jęczał z przyjemności za każdym razem gdy czuł pocałunki na swojej skórze. Chciał tylko więcej i więcej. Zaczął szybciej poruszać reką po przyrodzeniu blondyna.
- Shizuś~! - Jęknął ledwie przytomny. - Weź... Szybciej~! - Wydyszał jeszcze.
     Blondyn po chwili zabrał rękę i oderwał się od skóry swojego chłopaka. Wpił się w jego usta pożadliwie i mimo, że było mu tak dobrze, położył dłoń na dłoni bruneta pokazując mu, że ma przestać. Nie zwracając uwagi na wszelkiego rodzaju protesty, uniósł Izayę lekko, co w wodzie wydawało się dziecinnie proste i posadził go, czy właściwie nie do końca posadził tak, by w niego wejść. Powoli, najpierw tylko trochę...
     Izaya popatrzył zdziwiony na blondyna, gdy ten kazał mu przestać. Przecież powinno mu się podobać. Ale dobra, jego sprawa. Pozwolił się podnieść już rozumiejąc o co chodzi.
- Shizuuu-chaaaan~! -Izaya jęknął głośno, wyginając się w łuk, gdy tylko poczuł męskość blondyna w sobie.
 - Boli? - Zapytał Shizuś, opuszczając go jeszcze trochę. Z racji tego, że ręce miał zajęte, wargami zaczął błądzić po jego torsie, żeby zrobić coś, co choć trochę go uspokoi. Oddychał nieco płyciej, owiewając jego skórę gorącym oddechem. Jemu też było tak nieziemsko przyjemnie... - Pomyślałem, że woda trochę to złagodzi. - Dodał, mrucząc.
- Niee~! - Jęknął. - Przecież widzisz, to po co się... Ach~! Pytasz! - Wydyszał.
- Żeby się upewnić. - Uśmiechnął się, wystawiając nieco język i tak dla odmiany teraz nim błądząc po jego ciele. Opuszczał jego ciało powoli, aż do końca. Odetchnął głęboko. - Zrobisz to sam...? Czy mam cię wyręczyć?
 - Hę... - Izaya potrzebował chwili by zaczął kontaktować - ... - i kolejnej, by zrozumieć o czym mówi jego partner. Gdy wreszcie to do niego dotarło, kiwnął głową na tak. I zaczął się powoli podnosić i opuszczać. Cały czas próbując powstrzymać jęki przyjemności... bezskutecznie.
     Blondyn odchylił głowę i jęknął cicho, pomagając Izayi, unosząc nieco od czasu do czasu biodra, by ten mógł się lepiej nabić. Było mu dobrze... Naprawdę dobrze. Chwycił ramiona swojego chłopaka, zaplatając je sobie na szyi. Mruknął z przyjemności i złapał go za biodra, pomagając w ten sposób jeszcze przyspieszyć.
     Izaya spełniał każdą zachciankę swojego chłopaka. Pozwolił mu przyspieszyć i znowu przejąć inicjatywę. Jęczał coraz głośniej, już nie potrafił tego powstrzymać w żaden sposób. Gdyby tylko mógł normalnie myśleć pewnie zastanowiłoby go, co w tej chwili robią Shinra i Celty. A gdyby nie był Oriharą Izayą to pewnie martwiłby się, czy aby nie są za głośno i im nie przeszkadzają. Ale na szczęście był Izayą i miał to gdzieś. (W dupie nie mógł bo tam był Shizuś - dosłownie. XD - Sorry musiałam. - dop. Kiasarin)
     Shizuś cieszył się, tą niezajętą jeszcze przez przyjemność cząstką umysłu, że Izayi jest dobrze. Obijał się o niego gwałtownie, wzdychając i mrucząc. Zbliżał się do końca, a wciąż chciał więcej. Więcej Izayi, więcej jego jęków, głośniej...
- Głośniej. - Wyrwało mu się. - Chcę cię naprawdę usłyszeć, Izaya.
- Ach~! - Izaya jęknął tak głośno jak tylko potrafił. Przestał już się wstrzymywać tymi resztkami woli, które mu pozostały. Jęczał głośno i często, choć czasem przerywał, by posłuchać czy Shizuo też jest dobrze. Brumet był już na granicy. - Shizu-chan ja zaraz...
- Dobrze. - Odpowiedział tylko Shizuś, wpijając się gwałtownie w jego usta. Nie wytrzymał i rozlał się wewnątrz już mocno ciasnego bruneta.
     Izaya osiągnął spełnienie w tym samym momencie co jego kochanek. Doszedł z jego imieniem na ustach, a potem zmęczony się w niego wtulił - Już nie jesteś zły, ne Shizu-chan~? - Zapytał, gdy w końcu się jakoś opanował.
 - Jasne, że nie. - Westchnął Shizuo, opierając głowę na ramieniu swojego chłopaka. Zdjął go z siebie i posadził go sobie na kolanach. Pocałował go krótko. - Jesteś tylko mój, prawda? - Uśmiechnął się i popatrzył mu prosto w oczy, również obejmując go ramionami.
 - Mhm. - Przytaknął. - Tylko Shizu-chana~! Nie martw się, Aki-kun to tylko znajomy, nic z nim nie robiłem~! - Uśmiechnął się i przytulił. Może zachowywał się w tej chwili jak wielka przylepa, ale był zmęczony i to tak strasznie, że czuł jak zaraz poleci w tył, jeśli się czegoś nie przytrzyma.
 - Cieszę się. - Mruknął i ucałował go w kącik ust, policzek, a potem w skroń. W końcu odetchnął i przytrzymał go przy sobie, wstając. - Chodź wszo, wychodzimy już. Położysz się trochę, a ja zrobię coś do jedzenia, może być?
- Jasne - Izaya odpowiadał już w półśnie. Prawdopodobnie zgodziłby się nawet, gdyby Shizuś powiedział, że ma się zmienić w różowego słonia. Był tak zmęczony, że jedyne na czym się teraz skupiał to by nie odpłynąć i nie puścić się Shizu-chan'a. Poczuł, jak wychodzą z ciepłej wody. Czuł, jak Shizuś go wyciera i niesie do ich pokoju. Gdy położono go na fuutonie natychmiast przytulił się do poduszki i mrucząc: -Shizu-chan~! - Odpłynął już na dobre.
     Shizuś popatrzył na śpiącego kochanka, czując coś jakby radość. Zdziwiło go to trochę. Zazwyczaj to była po protu satysfakcja. Miło było poczuć też tego rodzaju uczucie. W końcu związek bez uczuć nie miałby żadnej przyszłości.
     Ściągnął z niego ręcznik, którym okrył go na czas przechodzenia do pokoju i przykrył dokładniej letnią kołdrą. Poczochrał mu też wilgotne włosy i uśmiechnął się, podchodząc do walizki. Ubrał się tylko w kimono do chodzenia po onsenie i wyszedł z pomieszczenia. Miał zamiar poszukać kuchni i upichcić coś, jeszcze nim Orihara wstanie.
     Izaya spał. Mimo to cały czas się wiercił, jakoś nie mógł sobie znaleźć miejsca. Przewrócił się, by przytulić się do blondyna, ale tego... o dziwo nie było.
- Shizu-chan~? - Zapytał nadal sennym głosem, leniwie otwierając oczy. Zobaczył, że jest sam w pokoju. Poczekał chwilę licząc, że Shizuo może najzwyczajniej w świecie poszedł zapalić, albo do toalet, ale ten nie wracał.

- Celty słyszałaś to~? Shizuo coś zrobił Izayi, jestem pewien~! - Shinra łaził po pokoju ze zdenerwowaną miną obgryzając paznokcie. - Myślisz, że gdzie oni mogą być, pewnie gdzieś niedaleko, prawda? Och biedny Izaya, oby nic mu się nie stało. Och, Celty~! - Shinra dalej krążył co jakiś czas wzdychając i zupełnie ignorując iphone, który pokazywała mu jego dziewczyna.

    Blondyn znalazł w końcu kuchnię i zaglądał do wszystkich szafek oraz lodówek. Okazało się, że zapasy są naprawdę niezłe. Jednak postanowił zrobić coś łatwego i szybkiego. W końcu nie wiadomo, kiedy jego wesz się obudzi.
     Wyjął pomidory, paprykę, kilka pieczarek i opakowanie jajek. Warzywa pokroił (pieczarki najpierw oczywiście obrał) i wrzucił na patelnię, podsmarzając. Na to wbił kilka jajek i mieszając, zrobił jajecznicę. W końcu nałożył dwie porcje i obiecując sobie, że później posprząta, ruszył z powrotem do pokoju.

     W tym samym czasie Celty siedziała, starając się napisać swojemu chłopakowi, żeby dał sobie spokój. Shizuo i Izaya byli parą, a to znaczyło, że Shizuo tak czy inaczej w żadnym wypadku nie zrobiłby brunetowi krzywdy. Jednak okularnik wcale a wcale nie zwracał na nią uwagi. W końcu zdenerwowała się. Napisała "wychodzę.", a ponieważ znów tego nie przeczytał wstała, chwyciła ręcznik i zmieniła strój na bikini.
     Ciekawe, czy teraz też nie zauważysz. - Pomyślała.
 - Ale Celty~! Dokąd ty idziesz, to jest poważna sprawa a ty wychodzisz żeby się wykąpać... A z resztą, poczekaj idę z tobą~! Oni sobie na pewno poradzą, a my też mamy mieć wakacje, no nie~? - Uśmiechnięty pobiegł za swoją dziewczyną.

     Izaya usłyszał poruszenie gdzieś na korytarzu. Miał nadzieję że to Shizuo wraca, ale niestety nie doczekał się otwarcia drzwi. Westchnął więc i wstał. Widząc, że nadal jest nagi narzucił na siebie szlafrok i wyszedł z pokoju. Z niewielkimi trudnościami, z powodu bolącego tyłka, doszedł do pokoju lekarza. Zapukał, ale nikt nie odpowiedział, więc wszedł do pokoju. Na szczęście drzwi nie były zamknięte.
- Shinra, Celty, wiecie gdzie jest Shi... O, was też wywiało... No gdzie wy wszyscy jesteście~! - Westchnął i smętnie pomaszerował w stronę drzwi.

- "Poważnie to już ci tłumaczyłam, że Shizuo nie skrzywdziłby Izayi, bo teraz są razem... Ale ty mnie jak zwykle nie słuchasz!!!" - Odpisała mu, wypuszczając większy obłok dymu. Była na niego zła, więc nie czekając aż ją dogoni, przyspieszyła kroku.

     Shizuo z daleka zobaczył idącą szybkim krokiem przyjaciółkę i goniącego za nią lekarza. Albo się pokłócili, albo Celty znów nie chciała dać się publicznie przytulić, właściwie nie wiedział, która wersja jest prawdziwa. Nie miał jednak czasu, żeby się o tym przekonywać. Zostawił ich w samotności i wszedł do budynku, szukając swojego mieszkania. W końcu znalazł odpowiedni korytarz.
     Mam nadzieję, że Izaya jeszcze się nie obudził... Będzie miał niespodziankę. - Pomyślał z zadowoleniem.
     Izaya zrezygnowany wracał do pokoju. W tym samym korytarzu naprzeciw niego pojawił się jego chłopak. Spojrzał na niego smutno.
- Cześć Shizuś. - Powiedział, jakby nadal nie kontaktując i wszedł do pokoju. Położył się na łóżku (fuutonie, ale nie mam zamiennika) i dopiero teraz dotarło do niego, kogo zobaczył. - Shizuś~! - Krzyknął radośnie na widok blondyna, który właśnie wchodził. Tak, Izaya wcześniej zamknął przed nim drzwi.
 - Co jest, Izaya? - Zapytał nieco zdziwiony blondyn. - Na korytarzu wyglądałeś na przybitego. - Zauważył, podając mu talerz z jedzeniem i pałeczkami.
     Usiadł naprzeciwko niego, przyglądając mu się. Nie miał zamiaru jeść, dopóki nie usłyszy wyjaśnień. Miał mu za złe, że zostawił go samego? Czy może to zły sen? A może jeszcze co innego? W końcu to Izaya, nigdy do końca nie wiadomo, o co mu chodzi.
 - Nie, nic takiego. - Uśmiechnął się. - Pachnie przepysznie, wyszedłeś to ugotować, ne Shizu-chan~? Specjalnie dla mnie~! - Przysunął się bliżej niego i jeszcze raz uśmiechnął.
    Heiwajima też uśmiechnął się lekko.
- Tak, pomyślałem, że po kąpieli będziesz głodny. - Chwycił pałeczki w dłoń. - No więc itadakimasu. - Włożył pierwszy kawałek jajecznicy do ust. W sumie nieźle mu wyszło...
- Itadakimasu~! - Uśmiechnął się i też zaczął jeść. - Ne, Shizu-chan, widziałeś może gdzieś tam w pokoju Shinrę albo Celty, bo nie mogłem ich znaleźć~?
 - Poszli gdzieś, chyba do onsenu, albo na plażę. - Wzruszył ramionami. - Nie wiem, widziałem ich tylko jak szli. Pokłócili się, albo może to Celty się zawstydziła... - Zastanowił się. - Trudno powiedzieć. A po co ich szukałeś? - Zapytał, zaciekawiony.
 - Bo... Em, nieważne. - Odparł i wsadził sobie jedzenie do ust, byle tylko nie mówić. No bo jak by to zabrzmiało, martwił się gdzie podziewa się Shizuo, chciał go znaleźć i co? Sam nie wiedział, wtedy skupiał się tylko na szukaniu.
- Izaya, nie chcesz odpowiedzieć na żadne moje pytanie. Twoja twarz jest czerwona. - Uśmiechnął się lekko i pochylił, odwracając głowę bruneta tak, bo patrzył na niego. - No powiedz, przecież cię nie wyśmieję. - Zachęcił go.
- Nie. - Burknął szybko i odwrócił wzrok. Może jednak lepiej było zostać w tym basenie, tam przynajmniej mógł zrzucić kolor swojej twarzy na temperaturę, ale teraz?
- Izaya, powiedz mi chociaż, czy źle się czujesz? - Blondyn zmarszczył brwi.
- Nie. - Miał wielką ochotę odpowiedzieć tylko tym jednym słowem i sprawić, by blondyn dopytywał się czy "Nie, nie odpowiem." czy " Nie, nie czuję się źle." jednak mimo wszystko pokusił się o dalsze mówienie. - Czuję się całkiem dobrze, nie musisz się martwić... Po prostu... Jakoś tak mi się głupio zrobiło, że cię szukałem. Jakbym myślał że możesz mnie zostawić... Głupie, prawda? - Uśmiechnął się i znowu skupił na swoim jedzonku.
    Shizuo zdziwił się trochę, ale po chwili nachylił się ze śmiechem i poczochrał Izayi włosy.
- Jasne, że głupie. - Skinął głową. - Już cię nie zostawię, nawet jeśli mielibyśmy znów się kłócić. Nie licz na taki spokój. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Jakoś przebolejesz, jeśli dostaniesz krzesłem, czy coś, nie? - Udał, że się zastanawia.
- Tak, ale jakby co to ty odkupujesz wtedy Shinrze skalpele i bandaże, nie ja~! - Uśmiechnął się, kończąc jeść. - A tak poza tym, widziałeś gdzieś mój scyzoryk~? Zaginął tak po naszej ostatniej kłótni i nie wiem gdzie jest. Ne Shizu-chan, wiesz coś o tym~? - Zapytał.
- Nie, nic nie wiem. - Przyznał szczerze. Właściwie to chciał mu go zabrać, ale w końcowym efekcie stwierdził, że nie będzie tak wredny. - A myślałem, że akurat ty niczego nie gubisz... - Mruknął.
- Ach czyli nadal pewnie jest pod tę szafą. - Westchnął. - Nie było komu jej podnieść, to oczywiście, że go nie znalazłem. - Westchnął. - No więc po powrocie pomożesz mi, prawda Shizu-chan~?
- Jasne. - Zabrał jego talerz i już chcial wstać, gdy coś mu się przypomniało. - Pójdziesz ze mną? - Zapytał z przyjaznym uśmiechem.
- Mogę pójść i tak nie mam nic do roboty~! - Westchnął i wstał. - Tylko nie waż się mnie zaganiać do sprzątania. - Zastrzegł z uśmiechem.
 - Spokojnie, sam posprzątam. - Shizuo wstał i pomógł wstać też swojemu chłopakowi. - Jesteś jeszcze głodny?
- Nie, wiesz, zawsze mało jem~! To co. idziemy~? - Zapytał, otwierając drzwi i wychodząc na korytarz.
- A nie wolisz, żebym cię zaniósł? - Zapytał z uśmiechem Heiwajima, stając obok niego. Miał trochę wyrzutów sumienia, że narzucił aż takie tempo. Oriharę musiało teraz mocno boleć...
- Hmm... zanieść powiedasz, bardzo chętnie~! - Westchnął, pozwalając się chwycić blondynowi.
      Shizuś złapał go jedną ręką i przytrzymał przy sobie, żeby go nie puścić. Usadził go też tak, by było mu jak najwygodniej i ruszył do kuchni.
- Więc, co chciałbyś porobić później? - Zapytał beztrosko, wychodząc z budynku.
- Ty mi zrobisz masaż~! - Zachichotał. - Chociaż wiesz, chyba wolę aromaterapię, bo jednak mimo wszystko nie wiem, czy Sinra umiałby w tak polowych warunkach poskładać połamane kości~!
- Dobra, postaram się. Jak mnie nie wkurzysz, to może nawet obejdzie się bez siniaków. - Wciąż z uśmiechem postawił swojego chłopaka na ziemi i zabrał się za zmywanie talerzy, patelni i całej reszty. - Poczekaj tylko aż skończę, ok?
- Jasne~! Nie dasz mi poszpiegować Shinry i Celty no nie~? - Zapytał siadając na stole i zaczynając wesoło machać nogami. Olewając ból tyłka oczywiście.
- Szpiegować? Po co? Oni dali nam trochę prywatności, więc może powinniśmy zrobić to samo? - Shizuo czuł się co najmniej nieprzekonany. Zmył już połowę tego, co miał zmyć, została jeszcze tylko chwila.
- Oi wiesz, że jestem ciekawski~! - Zachichotał. - Zajmiesz mnie czymś, to nie będę nikogo szpiegował, wiesz po prostu nie lubię nudy~!
- Zająć cię czymś... - Shizuo odłożył umyty nóż i wytarł ręce. - Coś czuję, że będzie ciężko. - Jego uśmiech zbladł, a on sam się zamyślił. - Wiesz może, czy da się oczyścić wodę w onsen?
- Hihihi no a co ci chodzi po główce~? - Zapytał uśmiechnięty, zabawnie przekrzywiając głowę.
 - To, że będziemy tu siedzieć cały tydzień. Po tylu wizytach, ta woda będzie miała więcej naszego DNA niż wody. - Uśmiechnął się z zażenowaniem. - Ale może póki co skupmy się na twoim masażu. - Zmienił temat, podchodząc i biorąc go na ręce tak, jak się trzyma pannę młodą. Jeszcze nigdy czegoś takiego jak masaż nie robił, więc tym bardziej był ciekaw, czy niczego nie zchrzani.
- Hahaha!!! - Izaya nie mógł wyrobić ze śmiechu. - Spokojnie, można to oczyścić~! Ale nie sądziłem - dalej krztusił się śmiechem - że pomyślisz o czymś takim~! Dobra. - Odetchnął. - Oczyścimy, ale później, na razie zbyt mnie tyłek boli na kolejny raz... Sorry ty nie wiesz jak to jest~... - Westchnął. - Nawet jak jest strasznie przyjemnie to i tak potem boli~! Ne, to chodźmy Shizu-chan~!
- Przecież idę. Muszę dbać teraz o twój zacny tyłek, bo to dla mnie cenny towar, nie? - Zaśmiał się z samego siebie, starając się ukryć, jak mu głupio. Może rzeczywiście za dużo myśli o tym... No ale co on mógł poradzić na to, że tutaj naprawdę tak mu się spodobało??? Na przyszłóść musi uważać na to, co mówi... - I zapewne powinienem się cieszyć, że nigdy się nie dowiem jak to jest, tak? - Byli już prawie przed drzwiami SPA.
 - A kto powiedział ze nigdy~? - Uśmiechnął się cwanie Izaya i otworzył drzwi. - Ne, Shizu chan no to co konkretnie robimy~?
- No chyba nie powiesz mi, że przejąłbyś kontrolę? - Shizuo parsknął śmiechem, mimo usilnych prób powstrzymania się. - Ty, który zazwyczaj tylko jęczysz? Wybacz, nie wyobrażam sobie tego. - Roześmiał się już pełną parą. Odłożył bruneta na stół do masażu i pochylił, śmiejąc się jeszcze chwilę. Dopiero gdy uspokoił się i wziął kilka głębszych wdechów, popatrzył na niego z mieszanką wesołości i przeprosin w oczach. - Wybacz. Po prostu nie mogłem się powstrzymać... Ale może kiedyś dam ci poprowadzić, żeby się upewnić, jak to jest. - Nie dodał, że pewnie długo by ta jego władza nie potrwała. Nie chciał go obrazić, mimo wszystko. - To miał być masaż, nie? - Szybko zmienił temat.
- Mhm. - Izaya westchnął, zsuwając sobie z ramion kimono i kładąc się na brzuchu. - I wiesz po 1 nikt nie mówił, że to muszę być ja, po 2 moja "kontrola" skończyła by się na zdjęciu ci koszuli, więc nawet nie mam co marzyć. - Westchnął. - Tam stoją flakoniki z jakimiś oliwkami, wybierz jakiś fajny zapach~!
 - Oddałbyś mnie komuś innemu? - Zapytał blondyn, podchodząc do flakoników i oglądając je z zaciekawieniem. - Tylko po to, żeby mnie tyłek bolał? - Dodał po namyśle. Zerknął na olejki pod hasłem "afrodyzjaki". Zaśmiał się pod nosem i wyciągnął jeden, drzewo sandałowe, czytając, do czego służy. "Znany jest od stuleci jako środek uspokajający, służący tworzeniu nastroju medytacji, spokoju, łagodzeniu napięć."...
     Ten będzie w sam raz. - Pomyślał z zadowoleniem. - Bez żadnych skutków ubocznych. Szkoda. - Dodał wesoło.
- Nie, nie oddał bym cię nikomu~! - Uśmiechnął się. - Ne, Shizu-chan na co patrzysz, że masz taką minę~? Wyglądasz, jakbyś chciał mnie zjeść albo... Powtórzyć Onsen~! - Wyszczerzył się, licząc że blondyn jakoś zaprzeczy.
- Nie, skąd... No, nie teraz. - Popatrzył na Izayę nieobecnym wzrokiem.
     Zerknął jeszcze raz na opis. Ile się tego daje...? Aha... Podszedł znów do olejków i odszukał naturalny olej roślinny o zapachu migdałowym. Wymieszał je tak na oko i wylał sobie na rękę, podchodząc do bruneta. Roztarł mieszankę na dłoniach i spróbował tak delikatnie jak to możliwe wetrzeć je w skórę Orihary.
     Izaya poczuł przyjemną migdałowo-jakąś woń a następnie delikatne ruchy dłoni na swoich plecach. Mruknął zadowolony.
- Shizu-chan co ty tam zmieszałeś~? Ładnie pachnie~!
- Migdał i drzewo sandałowe. - Mruknął automatycznie Shizuo. Roztarł olejki na ramionach czarnowłosego, na karku, zjechał na łopatki, kręgosłup i okolice nerek. - Aha, ładnie pachnie.
     Izaya wręcz rozpływał się pod dotykiem blondyna. Było mu przyjemnie i tak nieziemsko pachniało.
- Musimy to robić częściej, cudownie się czuję. - Westchnął, jeszcze bardziej się rozluźniając.
- Cieszę się. - Westchnął Heiwajima, przejeżdżając dłońmi jeszcze raz po całej powierzchni jego pleców. W końcu zjechał aż do miejsca, w którym plecy przestawały być plecami i zjechał na boki. - Masz zamiar spać dziś po południu?
- Mmmm~! Nie wiem, a co ty zamierzasz~? - Zapytał, nadal rozkoszując się doznaniami.
- Tak sobie pomyślałem, że pójdę na spacer. - Odparł Shizuś nadzwyczaj spokojnym tonem. Ten zapach... Wyciszył go. Zrobił to, czego Shinrze nie udawało się przez ładnych kilka lat! - Na plażę. Jeśli nie masz innych planów, to może pójdziesz ze mną?
- Jak mnie przestanie boleć tyłek, to chętnie. - Uśmiechnął się. - Shizuś jesteś jakiś spokojny, czyżby te zapaszki na ciebie podziałały~? W sumie nie zdziwiłbym się, masz węch lepszy niż ludzie, prawie jak pies~!
- Mhm, możliwe. - Wzruszył ramionami i jeszcze raz zjechał na ramiona i kark, naciskając delikatnie, żeby je rozmasować, ale i ich nie połamać. - Więc w sumie dobrze wybrałem, nie? A co do spaceru, zabiorę cię na barana, albo na rękach. Wiesz, i tak nie czuję twojego ciężaru, więc to nie problem.
- No to na pewno pójdę... O tak Shizu-chan, właśnie tutaj~! Ach~! - Jęczał, wyginając się, by dać blondynowi lepszy dostęp. - Tak w ogóle, to byłbyś świetnym masażystą, nie sądziłem, że będzie tak przyjemnie~! I bezboleśnie...
       Blondyn zaśmiał się cicho.
- Staram się. - Podsumował tylko. - O karierze masażysty nawet nie myślałem, jednak wolałbym nikogo nie uszkodzić... Ale dobrze, że jakoś mi wychodzi. - Pochylił się, zaciągając się zapachem i całując bruneta w kark i we włosy. - Powiedz, jak uznasz, że wystarczy. - Mruknął, kontynuując.
- To chyba nigdy tego nie usłyszysz~! - Westchnął. - Umówmy się, że za 10 minut co~?
- Dobrze. - Zerknął na zegarek na ścianie. Uśmiechnął się lekko. - Może pójdę po więcej olejku, co?

*dziesięć minut później*

- Rany, nigdy nie czułem się tak rozluźniony~! Shizu-chan, jak kupię taki olejek to zrobisz mi tak jeszcze kiedyś~? - Zapytał, przeciągając się. Nie czuł żadnego spięcia mięśni, żadnych strzykających kości, niczego co zdrętwiało. Nawet tyłek przestawał go boleć.
 - Jak taki kupisz, to się zastanowię. - Blondyn uśmiechnął się lekko, zadowolony i wyciszony. - To teraaz idziemy na plażę. - Zdecydował i podniósł go, jednym ruchem sadzając sobie na ramieniu.
     Izaya przytrzymał się go żeby nie spaść.
- No to teraz tylko mam nadzieję, że sufity i framugi drzwi są dostatecznie wysoko, bo nie tylko tyłek ale i głowa będzie mnie bolała~! - Uśmiechnął się do blondyna.
      Heiwajima schylił się przy wychodzeniu i ominął framugę drzwi. Ruszył dość szybkim krokiem nad ocean. Gdy już dotarł, nie zatrzymał się. Wszedł do wody, mocząc stopy i łydki. Koło jego nóg zaczęły pływać jakieś małe rybki.
- Ładnie tu, co nie? - Westchnął, wpatrując się w zniżające się słońce. - Niedługo zachód. - Oznajmił oczywistość.
- Bardzo... Ale trochę brakuje mi lud... Nie, jest cudownie~!!! - Uśmiechnął się. - Ne, Shiu-chan, chciałbyś obejrzeć ze mna zachód słońca~? - Zapytał, zdziwiony, że wcześniej na to nie wpadł.
- Hmmm...? No pewnie. - Wpatrzył się w różowiące się chmury. Zabawne, zupełnie jakby wstydziły się czegoś... Jak Izaya. Chociaż tylko czasami - zachichotał w myślach. - Jak sądzisz, możemy to robić codziennie? Od dawna nie miałem takiego odpoczynku. Właściwie, to może raz w życiu. - Zamyślił się.
- Jaasne~! To w końcu nasze wakacje, ne Shizu-chan~? Pojedziemy też gdzieś za rok?
- Tak, możemy gdzieś pojechać kiedykolwiek chcesz, jeśli tylko będę miał wolne. - Uśmiechnął się szeroko. - A gdzie byś pojechał, gdybyś miał wybierać w następne "wakacje"?
- A mógł bym cię zepchnąć z lodowca~? - Zażartował. - A tak na serio to nie wiem, na Bali ponoć jest ładnie. - Uśmiechnął się.
- Tak daleko? - Zaśmiał się Shizuś. - Jeszcze zobaczymy... - Westchnął. Odwrócił się i odszedł kawałek wgłąb plaży, sadzając wesz na piasku. - Zostało kilka minut.
- No to lepiej się pospiesz~! Chcę coś jeszcze zrobić~! - Izaya uśmiechnął się zalotnie.
- Co takiego? - Zapytał zaciekawiony Shizuo, siadając tuż obok.
     Izaya położył głowę na ramieniu Shizusia.
- Jeszcze chwilkę... - Patrzył na słońce, które w tej chwili było tuż, tuż nad powierzchnią wody. - Iii... - Słońce już zaczęło zatapiać się w wodzie. Izaya przekręcił głowę tak, by widzieć twarz Shizu-chan'a i pocałował go.



8 komentarzy:

  1. Przyjemne, liczę na więcej takich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kyaaaaaa~! Kawaiiii *^*
    Ah, zazdrość Shizu-chan'a - bezcenne xD
    Wchodzenie po schodach rozpierdala system xD moment z "S + I = <3" powinnam zrobić "owwww *^*" ale zamiast tego zdziwiłam się, że wzór krzemu to naprawdę Si xD i tekst Izayi "Wzór chemiczny krzemu w serduszku" - pierwsza myśl "The fuck is wrong with you?" a druga "ooo więc si, to wzór krzemu? tylko po co on... a! Shizuo i Izaya!" eh... trzeba się podciągnąć z chemii >.<
    Scena w basenie...mrrrr me gusta =w= zawsze lubiłam czytać o "takich rzeczach" rozgrywających sie w wodzie... heh... ^^''
    Mimo całej słodkości, to jednak Shinra jest zwycięzcą xD Wygrywa w konkursie na słodkość ^^ "Zakręcił się wesoło i potknął o kabel od telefonu, w słuchawce dało się słyszeć już tylko "łup" ciała o podłogę.
    - Shinra, żyjesz...?" ah ta troska~
    Liczę, że jeszcze coś takiego będzie... co? *^*
    A btw, nowy nagłówek, jest śliczny ^Q^ uwielbiam go~!
    Pozdrawiam~!
    Przepraszam za nieogarnięty komentarz, ale jest w pół do 2... ._.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiii *w* Zazdrosny Shizuś i zarumieniony Izaya, to najsłodsza mieszanka na ziemi!! Uwielbiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście nie mogę przestać się śmiać z tego XD To było takie... kawaii~!!!
    Scena kiedy Shinra potknął się o kabel i upadł była boska. Śmiałam się jak głupia. Ale z krzasła spadłam dopiero przy wchodzeniu po schodach. Na początku nie zrozumiałam o co chodzi, jaki symbol krzemu? A kiedy się zorientowałam, że to Si... i plusik w środku XD Zawsze byłam słaba z chemii... ale żeby tak? Muszę się wziąć do nauki jednak.
    Scena w wodzie... i ja już cała czerwona. Najpier rodzice na mnie się dziwnie patrzyli, bo tak głośno się śmiałam. Potem znowu, bo byłam cała czerwona. Coś mi się wydaję, że właśnie szukają numeru do psychologa - zamierzali to zrobić już daaawno temu :p Ale wracając - ta scena... mrrr. I zarumieniony Izaya... ach, chcę to zobaczyć, nie w mojej wyobraźni tylko naprawdę... :D
    Na statku też było fajnie~ ^^ Zazdrosny Shizu-chan to coś, o czym zawsze marzyłam XD
    Shinra jest genialny. Ta jego miłość do Celty... ^Q^
    Co do nowego nagłówka: podoba mi sie :D Poprzedni też był fajny... ale ten chyba ciutkę lepszy :3
    Mam ochotę na więcej "Dni z życia Shizuo i Izayi"!
    Pozdrawiam~! I życze weny, czasu, pomysłów... i tak dalej XD
    Anonim, który nie wie czemu zawsze się "podpisuje" XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Aj kawaii XD!!
    co prawda ja nie liczę (wstyd..) ale równie bardzo się cieszę, że blog powstał i funkcjonuje:D co ja gadam, ja jestem z tego powodu w siódmym niebie!! XD ja was kocham<3 (błagam nie bierzcie mnie za jakiegoś psychola;P)
    no nie spodziewałam się, że będzie lekcja z chemii, chociaż muszę się wam przyznać, że to mój ulubiony pierwiastek;D ach zeszyt do chemii ciekawie wygląda:P
    Shizuś, w różu też z pewnością jest Ci do twarzy;D nie denerwuj się tak:D
    uwielbiam jak oni są o siebie zazdrośni:D a jak są zażenowani to już w ogóle@^_^@ Kore wa totemo kawaii desu XD!!
    myślałam, że padnę jak Shinra stwierdził, że Izayi dzieje się krzywda:P hahaha.. to było genialne;D
    ...JA TEŻ CHCĘ TAKI MASAŻ!!! muszę sobie gdzieś załatwić takiego Shizusia:L (jak już mi się uda to go wam pożyczę;D)
    i chcę jechać na Izu! tam jest tak pięknie!! w przyszłym roku na wakacje jadę do Japonii, choćby sam Samael był przeciwko!;D
    końcówka przecudowna:D naprawdę uwielbiam tę serię, zresztą jak całego bloga XD już się nie mogę doczekać co tam jeszcze wymyślicie do dni z ich życia;D
    PS: zajebisty nagłówek XD oczywiście głosuję by został;D chociaż tamten tez mi się podobał:D ale lubię nowości;D
    wow, ale się rozgadałam;P dobra, dobra już kończę:P
    pozdrawiam i życzę weeny~ XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Urocze ^^
    Ogólnie to przeczytałam to już w piątek, prawie się spóźniając na autobus, ale jakoś myślałam, że zdążyłam skomentować xD Wybaczcie.
    Szatanie, jak ja kocham zazdrosnego Shizusia, który walczy o swoją pchłę, haha. Szkoda mi tylko tej rączki od walizki. Ona była niewinna!
    Nie sądziłam, że wchodzenie po schodach może być tak fascynującym zajęciem xD Ale rozwaliło mnie to, jak Shizu-chan się stara, a Izaya mu tylko przeszkadza, haha. I wgl. pochwalę się - wiedziałam, co napisze Izaya na samo słowo: krzem. Miałam zeszyt od chemii pełny w podobnych ,,symbolach'' i nikt nie wiedział o co chodzi xD
    Aww, jak ja kocham, jak oni się rumienią albo są zakłopotani. To jest urocze i generalnie tak mi się to podoba xD
    ,,Shinra, żyjesz?'' - bo najważniejsze to wierzyć w przyjaciół
    Ogólnie mnie tam się bardzo podobało, fajne to było ^^ Mam tylko jedno pytanie: jak była ta sytuacja, co Shinra próbował wziąć klucz od Izayi - a czy Orihara nie jest czasami niższy od niego?
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. To było takie... kawaii T^T <33333 *niezdolna do napisania czegokolwiek innego*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku genialne <3 I do tego Celty i doktorek razem z nimi :3 Ja poproszę więcej taki one shotów! Ale, że Shizuś i Izaya nagle tacy uczuciowi? No to się zdziwiłam, ale tylko pozytywnie! W końcu też ludzie. Po części na pewno, chyba XD Nie no po prostu cud, miód i może maliny do tego? ><
    I jeszcze ten zazdrosny Shizuo awww ^^ I ten pocałunek przy zachodzącym słońcu, niby klasyk, a jednak strzał prosto w me serducho <3
    ________________________________________________________________________
    http://opowiadaniayaoi-nany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń