Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

niedziela, 2 listopada 2014

Egzorcysta x Wampir - "Inny niż wszystkie" - rozdział 11

Witajcie~!
Zapowiadałam ciąg dalszy na wczoraj, ale jakoś się nie udało - znów brak komputera~... Co najlepsze teraz formalnie też go nie mam, już od godziny 15, ale cii~... X3""
Chciałam tylko powiedzieć, że to dopiero początek był. Q.Q"" Spokojnie, nie jesteśmy... nawet w połowie... X3"""""" Jak widać Shizuś jeszcze się nie zakochał i to "bycie razem" to tylko taki wstęp, więc... Zdążycie się znudzić. Ja tam dążę do mojego kochanego epilogu. X33
No więc chciałam powiedzieć, że jestem wyczerpana tą betą, także pewnie następne dodamy coś z naszego małego zapasiku~! Niestety nauka w 2 liceum to nie przelewki, nawet na humanie, dlatego nie mam za wiele czasu. :'3 Ale staram się coś dla was ciągle robić...
To tyle ode mnie kochani~...
Enjoy~!
Przynajmniej dążysz do epilogu czyli nie zaniecha bety gdzieś w połowie opko QwQ
Jak na humanie to nie przelewki to ja się aż boję mojego rozszerzenia Q.Q Jeszcze nie uważam na fizyce bo wymyślałam wtedy nową mini serię x.x zastrzelcie mnie... a zapasik jest na wykończeniu Q.Q *przerażenie* jeszcze 2 miesiące
Standardowo w tej chwili wszyscy klikają w banerek Pusta Miska tam po boku ->
I korzystając z okazji że większość z was czyta wampirka chciałabym wam polecić pewnego bloga. Standardowo ze Shizayą :3 "ShizuoxIzaya, czyli idealne odzwierciedlenie Yin Yang"
A teraz już Enjoy~!



- Tylko nie księżniczko. - warknął i sam wstał. - Ciekawe, jak masz zamiar mnie uczyć tańca, skoro jesteś o tyle niższy... I bez muzyki. - Szczególnie ciekawił go brak muzyki...
- Robię za dziewczynę~! - bronił się. - Chociaż skoro nie ma muzyka to albo~... - Spojrzał na siedzącego i przyglądającego im się z zaciekawieniem Psyche. - Albo tańczysz z miotłą~! - zachichotał.
- No to tu przyznam ci rację. - Uniósł kąciki ust w mimowolnym, rozbawionym uśmiechu. - Nie powiesz mi chyba jednak, że Psyche umie grać...? Zresztą, z muzyką czy bez, nie sądzę, żeby próba nauczenia mnie tańca coś ci dała... Cokolwiek.
- Najpierw pokażę ci kroki~! Do tego nie trzeba muzyki~! Później postaramy się żeby Psyche zagrał jakąś prostą melodyjkę, co~? - Uśmiechnął się do blondyna. - Ale mam jeden warunek~! - Zastygł z dziwnym uśmiechem na ustach. Po efektownej pauzie postanowił kontynuować. - Przebieramy się w stroje balowe~! Zawsze chciałem cię zobaczyć w rajstopach~! - Zachichotał.
- No. Chyba. Nie. - zaprotestował gwałtownie. - Mowy nie ma. Nie lubię balów z tymi ich całymi ozdobami. Nie lubię przebieranek. Już prędzej nauczę twojego kota grać na fortepianie niż się przebiorę jak ci idioci z francuskiej szlachty w jakieś absurdalne stroje. Nie. - Tak to on nie zamierzał się bawić. Równie dobrze mogli sobie odpuścić... Nie będzie się ubierał jak błazen!
- To chociaż koszulę~... W spodniach możesz zostać ale koszulę no~... - prosił dalej, ciągnąc swojego chłopaka. - Też się przebiorę, chodź~!!!
- Nie... Izaya, cholera, nie, ja się nie chcę przebierać. - Stanęli przed garderobą. - Ty możesz, ale ja nie widzę powodu do zakładania tych absurdalnie pstrokatych strojów... No po prostu nie. - mruknął, patrząc z niechęcią na ogromny kapelusz z pawimi piórami. Zupełnie do niego takie rzeczy nie pasowały...
- Narzekasz~... Nie każę ci ubierać ozdób tylko koszulę. - Podał Shizuo w miarę prostą koszulę bez udziwnień i apaszkę z klejnotem jako spinką. - To chyba możesz ubrać co? - mruknął, samemu sobie wyjmując balową suknię. - Tylko się nie śmiej. Robię to po to, żebyś się raz na zawsze nauczył jak bardzo boli oberwanie obcasem gdy źle poprowadzisz partnerkę! - fuknął, zabierając też buty.
- Jasne, jasne. - Uśmiechnął się. - I to ja mam jakieś zboczenia... - wymruczał z zadowoleniem. Zerknął na koszulę i apaszkę. Jak brunet ubierał suknię, to on mógł ubrać coś tak prostego... Szybko ściągnął koszulę i ubrał się w podaną mu, po czym bez przekonania założył apaszkę. - Pomóc ci z tą suknią?
- Tak! Chodź tu i to zawiąż~!!! - poprosił, męcząc się z wszytym w suknię gorsetem.
- Już... - Podszedł i zacisnął lekko sznurki, po czym związał je porządnie. Postanowił nie komentować swojego wyobrażenia o tym, jak Izaya będzie wyglądał kompletnie bez biustu w sukience. O ile nie parsknie śmiechem, raczej powinno być dobrze...
     Izaya wstał i okręcił się w okół własnej osi, chichocząc wesoło.
- I jak~? - Wpadł w ramiona blondyna. - Ładną masz dziewczynę~? Jak to dobrze, że u mnie w rodzinie nikt nie miał wielkiego biustu, nie widać że nic nie mam~! - Uśmiechał się, przytulając blondyna.
- Ładną... Ładnego chłopaka. - Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Chyba nie wiem, w co się wpakowałem, co...? - zażartował. - Dobra, to teraz kroki, a potem trzeba nauczyć Psyche grać... Albo lepiej, jak wyobrazimy sobie melodię, nie? - dodał bez przekonania. Grający kot. Chyba nic go już nie zdziwi.
- Nie wierzysz w moją siłę perswazji~? - Spojrzał na niego zdziwiony, po czym parsknął śmiechem. - Dobrze, dobrze najpierw kroki~! - Pociągnął blondyna do salki tanecznej. - Tak poza tym ładnie ci w tej koszuli~! - Uśmiechnął się wesoło. - Już wiem czego będziemy szukać w sklepie~!
- O nie, wolę coś prostego, jak już tam trafimy... - Ustawił się w pozycji do tańca. Problem tkwił chyba w tym, że nie potrafił nic więcej... Ułożył dłoń na biodrze Izayi i chwycił jego dłoń. - Nigdy nie zrozumiem, po co ludziom taniec... Co w tym takiego fajnego.
- To~... - mruknął Izaya, przylegając torsem do blondyna. - Mogę się o ciebie bezkarnie ocierać, a większość tańców kończy się buziakiem~! A te egzotyczne jakąś dziwną pozą~!
- No to to można i bez tańca... - odparł, odrobinę podenerwowany. Po co on się właściwie zgadzał...? A tak, z nudów. - Dobra, mów, co z tymi krokami...
- Tego się nie mówi, to się czuje~! - Uśmiechnął się. - Popatrz~! Raz. - Poszedł krok do przodu przez co Shizuo się cofnął. - Dwa. - Izaya dostawił drugą nogę jeszcze bardziej popychając blondyna. - Trzy. - dodał, sam się cofając i pociągając za sobą blondyna. - Ale Shizuo nie stój jak worek ziemniaków~... - westchnął. - Jeszcze raz~! - zarządził wesoło. - Raz, dwa, trzy~...
- Tsh... Łatwo ci mówić. - Spróbował nadążyć za jego krokami i jakoś się wyluzować, chociaż to było wbrew jego naturze. W końcu jednak odetchnął głęboko w myślach, powtarzając sobie, że to nic trudnego i jako arystokrata, jak by nie było, powinien to umieć... - Dobra, dobra, już sobie poradzę... - Zaczął pewniej stawiać kroki, starając się niczego nie pomylić.
- Mhm~... - Izaya postanowił zaufać blondynowi i położył głowę na jego ramieniu pozwalając, by to Shizuo nimi kierował. W końcu to Shizuo jest facetem w tej parze. Normalnie Izaya by się kłócił... Wszak jest starszy... Ale w sukience jakoś ten argument nie wydawał się zbyt dobry. - Au! Nie depcz po butach! - pisnął, gdy Shizuo pomylił kroki i nadepnął na jego pantofelek. - Jak te kobiety muszą cierpieć przy nieudolnych tancerzach~... - westchnął.
- Przepraszam, przepraszam. - Zatrzymał się szybko. Tego wolał uniknąć... Przy jego sile pewnie już mu coś połamał... Odsunął się szybko, zerkając na jego stopy. - Nie nadepnąłem cię za mocno, czy coś...?
- Nie, nie po prostu zabolało~... - Uśmiechnął się kwaśno i spróbował poruszyć nogą. - Nic mi nie jest. Wracajmy do kroków co~? - Uśmiechnął się, tym razem łagodnie. - Inaczej nie będę ci się mógł odwdzięczyć obcasem~! - zażartował sobie.
- Jakoś wątpię, żebyś ty tak mylił kroki... - Podszedł znów, ustawiając się właściwie. Zaczął powoli odtwarzać kroki. Może jak zrobi to wolniej, więcej się nie pomyli...?
- Ja nie muszę się mylić~! Wystarczy, że postawisz stopę na moim miejscu~! - Zaśmiał się. - No no Shizu, już ci wychodzi~!
- Ta, mam nadzieję, że uniknę zdeptania... - Mimowolnie się spiął, prowadząc go. Może trochę za sztywno, ale stawiał stopy gdzie trzeba... W końcu każdy taniec polega na tym samym, prawda...?
- Jeśli chodzi ci o trzymanie partnera i poruszanie się w takt to tak, tym samym... Jeśli chodzi o kroki to już gorzej~... - westchnął. - Uczę cię tego klasycznego, najprostszego z prostych, który tańczy się na balach... Opanuj to, to spróbujemy coś trudniejszego~!
- Mhm. - mruknął, niezadowolony. Nie mógł nawet porządnie najprostszego opanować... Przyspieszył nieco, próbując już opanowane kroki w innym tempie. Choć zaczynał się przyzwyczajać, dla niego było trudno.
- Chyba jednak wynajmiemy ci miotło-partnerkę albo nauczymy Psyche grać~! - zachichotał. - Już łapiesz kroki i takt jak liczę, zobaczymy co z muzyką, co~?
- Dobra. - Puścił go. - Wystarczy, jak zagrasz, ja to potem odtworzę w myślach... O ile nie będzie zbyt skomplikowane. Psyche chyba nie stanie się nagle mistrzem pianina, nie? - rzucił z powątpiewaniem.
- Zawsze możemy spróbować~! - Zachichotał. - No chodź Psyche~! - Poklepał swoje kolana na które chwilę później wskoczył kotek, zaczynając się tulić. - Nie, nie, teraz teraz nauczymy cię grać~! - Izaya chwycił łapki kota w swoje i zaczął nimi uderzać w klawisze, na początku wolno, potem coraz szybciej - I jak myślisz Shizu-chan~... Dobrze mu idzie~? - zachichotał.
- Nie wiem, czy mam zatkać uszy, czy rozwalić fortepian. - stwierdził ironicznie. Podsunął sobie stołek i usiadł obok. - Dobra, dobra, stop... Co ty tak właściwie chcesz zagrać, co?
- Ach~... Wybacz Psyche, nie doceniają twojego artyzmu~... - westchnął i podniósł kota. - Potrzymaj. - Podał go blondynowi. - Chcę zagrać~... - Uśmiechnął się i zaczął płynnie grać, bez nut, z pamięci, w końcu słyszał to tyle razy. Po kilku minutach przerwał. - I jak, kojarzysz~?
     Zasłuchał się zupełnie. Brunet świetnie grał... Dlatego przerwanie melodii zupełnie wytrąciło go z jego myśli.
- Co...? Nie, nie kojarzę. - Pokręcił głową. - Ale jak zagrasz jeszcze raz, to powinienem pamiętać... Tylko spróbuj zagrać do końca, co? - Liczył na to, że tym sposobem wysłucha całego utworu.
- Jasne~! Chyba, że wolisz na skrzypcach~... - Uśmiechnął się i znów zaczął grać. Shizuo delikatnie kołysał się w takt, ale Izaya przypisał to po prostu temu, że blondyn stara się wczuć w muzykę. - Naprawdę nie zna walca? - mruknął do siebie zdziwiony, mimo to nie przestawał grać, nuta po nucie, takt po takcie ważył delikatnie melodię odpływając myślami zupełnie.
     Zamknął oczy i zasłuchał się w graną melodię. Jakby kiedyś to słyszał, ale tak naprawdę nie pamiętał, kiedy. Shizuo niezbyt obcował z muzyką czy z balami na co dzień. W zakonie było cicho. Zawsze. Ta melodia strasznie mu się podobała... Wolał, by Izaya nie przestawał. Powoli zapamiętywał każdy takt.
     Izaya jednak prędzej czy później musiał skończyć.
- I jak, zapamiętałeś~? Czy mam oddawać moja sukienkę koleżance miotle~? - zagadnął wesoło.
- Umm... Pamiętam. - przyznał niechętnie. Wolał posłuchać jeszcze raz, ale nie mówił tego głośno. - Więc możemy zaczynać. - zaproponował i wstał.
     Izaya pokiwał głową na znak, że rozumie i wstał od instrumentu. Podszedł do blondyna i pozwolił się złapać, samemu też łapiąc blondyna. - Jestem ciekaw co by było jakbyś nie złapał mnie w talii a za tyłek... - mruknął cicho. - I raz... dwa... trzy. - liczył kroki.
- Też jestem ciekaw, jak byś zareagował. - mruknął, jednak ściśle trzymał się rytmu, a jego dłoń nie zmieniła położenia. Skupiał się na tańcu, próbując nie skupiać się na bliskości Izayi. Libido i bez tego codziennie mu skakało, a im bardziej, tym bardziej trzymał się ścisłych zasad.
- Shizuo przecież czuję co się dzieje~... - westchnął i przełożył dłoń blondyna tak jak sam mówił. - No już ulżyj sobie chociaż trochę... Trzy... Raz... Mam na sobie sukienkę, więc powinno być ci wygodnie... Dwa... Trzy... Nie słyszałem o nikim kto robiłby to na fortepianie~...! Trzy...
- Skup się lepiej na liczeniu. - burknął, próbując utrzymać tempo i nadal prowadzić. Jego dłoń z powrotem spoczęła na jego talii. Minęła chwila, nim się uspokoił. - Nie słyszałeś o nikim, kto...? A jak często słuchasz o życiu łóżkowym innych ludzi? - spytał z lekkim rozbawieniem, przy okazji zmieniając nieco temat.
- Wampiry raczej się z tym nie kryją~! Dwa... Trzy... Poza tym mają różne dziwne potrzeby... Raz... Dwa... Seks na fortepianie to dobry przykład~! Trzy... Raz... Chodzi o to żeby było... dwa... nietypowo i zabawnie... Dwa... Trzy... Rozumiesz? Poza tym są raczej niewyżyte~... - zachichotał. - Ou... Wybacz. - Zauważył, że przestał liczyć. - Raz... Dwa... Trzy... Raz... Dwa...
     Prawie pogubił się z krokami, a w końcu nawet liczenie nie pomogło, całkiem pomylił kroki. Tylko cudem nie podeptał znów bruneta.
- To z was robi bardziej sukkuby niż wampiry, wiesz o tym...? - westchnął ciężko, przystając. Następnego pytania nawet nie chciał zadawać... Chociaż go męczyło. Zwyczajnie je przemilczał. - Tylko, że do waszej listy grzechów można by dopisać konsumowanie ofiary.
- Nie, bo sukkuby zamrażają ludzi pocałunkiem... My tylko korzystamy z okazji żeby się zabawić... Poza tym ponoć krew jest smaczniejsza zaraz po seksie z tą osobą... - dodał ciszej. - Nie wiem, czy to prawda, ale wszystkie wampiry to potwierdzają~... - Zatrzymali się, ale Izaya nie miał zamiaru puszczać blondyna i tak strasznie się cieszył, że nie został znów podeptany. - Widać, że coś cię gryzie~... Masz jeszcze jakieś pytanie?
- Mmh... - Wypuścił powietrze nosem, niepewny, czy w ogóle chce pytać. - Nie, nie mam pytań. Możemy tańczyć dalej. - Znów go złapał, odmierzając takty w głowie. Wolał tego nie komentować. Bo... Czy Izaya też był tak "niewyżyty" jak reszta wampirów...? To by nawet sporo wyjaśniało... Ale też sprowadzało ten akt do samej cielesnej przyjemności, jakiej mógł chcieć wampir. czyli... Nic wyjątkowego. Pozostawało tylko pytanie, czy Izaya robił to kiedyś z kimś innym...? Bo w końcu nie wyglądało na to, nawet, kiedy go wypytywał... Przez przypadek Shizuo znów pomylił kroki.
     Izaya skrzywił się i zacisnął wargi ale mimo wszystko tańczyli dalej.
- Winien mi jesteś masaż nogi. - szepnął do Shizuo. - I w ramach rekompensaty powiedz mi jakiego to pytania nie chcesz zadać~! - postanowił.
- Przepraszam... - westchnął. Był zmęczony tymi niepowodzeniami... - Obrazisz się, jak tego nie zrobię...? - Szczerze w to wątpił, ale widząc minę Izayi, wolał nie ryzykować. - Dobra, w sumie to nic wielkiego... Izaya... - Przyciągnął go bliżej siebie, żeby nie musiał patrzeć mu prosto w oczy. - Ty też masz takie potrzeby jak reszta wampirów? - wymruczał, ukrywając swoje osobiste odczucia.
- Nie wiem... Wampiry chcą się tylko zabawić a później wyssać krew ofierze~... Nigdy żaden nie mówił żeby coś czuł do takiej osoby... Ja coś do ciebie czuję i nie ma mowy żebym cię tak po prostu wyssał po tym wszystkim. - Zatrząsł się, obrzydzony tą wizją. - Ja... Ja naprawdę tego nie wiem... -mruknął niepewny. - Nigdy tego nie robiłem~... - przyznał się.
- Rozumiem. - Trochę mu ulżyło. - Nie możesz chcieć czegoś nie wiedząc, czym to jest... A czasem nawet jak już próbujesz, to może ci się nie spodobać. - Podsumował obojętnie. Z satysfakcją odnotował, że zaczyna łapać rytm niesłyszalnej muzyki. - Chyba już mniej więcej umiem to tańczyć, nie...? Mniej więcej. - dodał. Wiedział, że do ideału to mu jeszcze daleko...
- Tak myślę, że jak na jedną lekcję to jest całkiem spory postęp~! Możemy sobie podarować na dzisiaj... W końcu masz mi jeszcze zrobić masaż~! - Uśmiechnął się wrednie. O nie, on nie odpuści, w końcu jak często mógłby Shizuo mu robić masaż?
- Więc to było serio...? - zdziwił się, ale zaraz zobojętniał. - Dobra, chyba ci się należy. - Przyklęknął i zaczął ściągać mu te dziewczęce buty. Z pewnością wygodniej musiało być bez nich...
- Czuję się odwrotnie niż kopciuszek~... - zachichotał. - Ne, Shizu, a ty mi nie powiedziałeś... Miałeś już kiedyś kogoś? Ale tak... miałeś miałeś~?
      Blondyn poniekąd cieszył się, że gdy się pochyla, nie widać jego twarzy. No bo co miał mu powiedzieć... W gruncie rzeczy, to... Mógł powiedzieć albo skłamać, co mogłoby a nie musiało wyjść na jaw...
- W sensie chłopaka albo dziewczynę? - upewnił się, ściągając jego drugi but. Wstał i poprowadził go do stołka przy fortepianie, po czym znów kucnął i zaczął rozmasowywać jego stopy. Nawet nie skupiał się na tym, jakie to poniżające, tak się zamyślił... Normalnie by się tak nie poniżył...
- Mhm... Miałeś kogoś takiego~? - spytał, pokonując na boso kilka kroków po podłodze. Usiadł na krzesełku przy fortepianie i jęknął przeciągle. - Aaaach~... Shizu-chan~! Tu... tu... ach!... Mmmm~~... Jak dobrze... Mo-mocniej~! - sapał, jęczał i mruczał z przyjemności. - O tu, tu, taaaak~... Ideaaalnie~!
     Egzorcysta wytrzymywał to ładną chwilę, ale w końcu wybuchnął.
- Przestań jęczeć idioto! - podniósł głos i spojrzał na niego z czymś na kształt wyrzutu. - Nie wiem, czy ty słyszysz sam siebie... Ale to nie brzmi normalnie... Przestań. - mruknął i wrócił do masażu. Przynajmniej tyle, że ten wybuch przerwał niewygodny dla niego temat...
- Przepraszam Shizu ach! To przyjeeeeemne~... -mruknął. Zrozumiał chyba o co chodziło Shizuo, bo przyłożył rękę do ust, tamując wydostające się stamtąd dźwięki... Nie mógł się jednak do końca powstrzymać ani od tych reakcji, ani od ciekawości. - N-nie odpoooowiedziałeś na pyta-ach!-nie~... Miałeś kiedyś kochankę/kochanka~?
- I pytasz o coś takiego, jęcząc... - westchnął, zrezygnowany. Potarł skroń i pochylił głowę, kontynuując masaż. - No powiedzmy... Taaak... Coś w tym stylu. - przyznał. Wcale nie wspominał tego miło... - Czemu właściwie chcesz wiedzieć...? - Nie podnosząc głowy, zabrał się za rozmasowywanie jego drugiej stopy.
     Izaya wgryzł się w nadgarstek drugiej ręki starając się nie jęczeć... Chciał jednak odpowiedzieć na pytanie.
- Bo jestem ciekaw czy-ach!- odddaaaję siebie w rę-ręce prawiczka czy kogoś ach~... Doświadczonego~! - Uśmiechnął się znów starając się powstrzymać jęki.
- Poruszasz tematy, z których nie jestem zbyt dumny, wiesz? - Uśmiechnął się sarkastycznie. - Poza tym, co ci za różnica, czy mam w tym doświadczenie... - wyburczał. Niby mieli wiedzieć o sobie więcej, ale jakby miał mu wymieniać wszystko... Dziwnie się z tym czuł. Z jednej strony wolał być szczery, z drugiej wcale nie chciał, żeby to wychodziło na światło dzienne...
     Izaya westchnął i zabrał drugą nogę z rąk Shizuo. Uklęknął koło blondyna i przytulił go.
- Powiedz~... Będę wiedział co cię cieszy a co denerwuje~! A jeśli chodzi o doświadczenie to... Będę mógł cię poprosić o różne dziwne rzeczy... Wampiry tak lubią, a co jeśli ja też?
- Taa... - Dość niezręcznie się czuł, ale go objął. Tyle niezręczności w jednej chwili... I za to również nienawidził związków. - No to możesz prosić... Znaczy, później... Mam trochę doświadczenia. - Odetchnął w myślach. - Trochę. Więc też nie spodziewaj się za dużo. Masz jeszcze jakieś pytania...? - "Wolałbym mniej osobiste" miał ochotę dodać, ale nic nie powiedział.
- Shizuś, a opowiesz mi o tym swoim związku~? Bo jestem ciekaw jak to wyglądało... - poprosił niepewnie. Powinien się wypytywać o takie rzeczy czy nie?
- Mój Boże... Czy ty naprawdę nie mógłbyś czasem spytać zwyczajnie o ulubiony kolor, czy coś...? - westchnął. - Opowiedzieć... Jakby to było takie proste. - Co właściwie chcesz wiedzieć? Zaczęło się zwyczajnie na jednej z misji... Dokładnie to po niej. Poszedłem nad rzekę, żeby obmyć rany... Dziewczyna, która się tam kąpała zauważyła mnie i zamiast krzyczeć, postanowiła mi pomóc opatrzyć rany. - Uśmiechnął się dość gorzko. - Nie spodziewałeś się, że to dziewczyna? W każdym bądź razie mówiłem, że nie trzeba, ale się uparła, opatrzyła mnie i powiedziała, że mieszka niedaleko. Z tego, co się dowiedziałem później, niedawno uciekła z domu. W każdym bądź razie złapałem kólika na kolację, upiekłem go, zjedliśmy, rozmawiając... A wieczorem jakoś sama zaproponowała, żebym się do niej przytulił, bo noc była dość chłodna. Nie odmówiłem... A dalej jakoś tak samo poszło. - zakończył, ucinając historię. - Potem okazało się, że myślała, że będzie mogła iść ze mną... Ale ja musiałem wracać do zakonu. Już wcześniej zresztą widziała, że z niego pochodzę. Rozczarowałem ją po prostu. - Dla niego to nie było zwykłe "po prostu"... - Potem zdarzyły mi się jeszcze dwa romanse... Że tak to nazwę. Były dłuższe, niż ten pierwszy. Chłopak z wioski w której się zatrzymałem, i... No, w każdym bądź razie końcowo zawsze wywoływałem jakieś rozczarowanie... Więzi utworzone na szybko, czy nawet... te z dawnych lat pękały. Wolałem z tym skończyć, zanim zacznę szukać jednonocnych przygód. - Wzruszył ramionami. - Nie wierzę, że w ogóle ci o tym opowiadam. - parsknął z tłumioną irytacją.
     Izaya mniej więcej od połowy wypowiedzi mierzył blondyna naburmuszonym spojrzeniem. Nawet policzki nadął!
- A ja się od ciebie kleiłem tyle dni i nic! Ale dobrze~... Przynajmniej wiem, że kręcą cię też faceci... Już się zastanawiałem, czy nie zostać w sukience~... - zachichotał. - Nie martw się, postaram się żeby nie było żadnych rozczarowań~! Zresztą jakie mogłyby zaistnieć u nas, co Shizu~? No ale skoro nie chcesz mi opowiadać o swoich romansach więcej to zmieńmy temat~! - zaproponował. - Hmmmm... Już wiem, twój ulubiony kolor to~?
- Robienie "tego" zawsze źle się kończy, wiec się nie dziw. - Spiorunował go wzrokiem. Słysząc ostatni temat z rozeźlonego zmienił minę na niedowierzającą. - Ty tak serio...? Błękitny.
- Wiedziałem~! - Pstryknął palcami. - Może i nie lubisz egzorcystów ale dalej wybierasz takie boskie kolory~!
- Nie egzorcystów, a duchownych... Oni nie mają nic wspólnego z niebem. - prychnął. - A w takim bądź razie twój kolor to...? - miał ochotę zapytać go o coś poważniejszego, ale czuł, że może sobie darować ten temat. O dziwo odkąd nie było męczenia tematu tego, czy Izaya mu się podoba, czy nie, w ogóle mniej było do dyskutowania...
- A no pomyśl Shizu-chan jaki kolor podobałby się wampirowi? Kolor ognia czeluści piekielnych i krwi~?
- Serio? Nie podejrzewałbym cię o to. - mruknął. Niewygodnie było tak siedzieć jak teraz, więc usiadł zwyczajnie, wyciągając przed siebie nogi i posadził go sobie na kolanach. - Ta suknia musi być kłopotliwa... Zawsze zastanawiałem się, po co kobiety noszą coś tak niewygodnego...
- Pewnie żeby ładnie wyglądać~! - zachichotał. - A może chcesz zobaczyć co noszą POD spodem co~? Nie uwierzysz ile to ma warstw~... - westchnął.
- Pod tak szeroką spódnicą... Pewnie jakbym zajrzał to bym się utopił. - zażartował. - Wygląd nie wygląd, już bym wolał normalnie się poruszać, niż obwieszać się niczym wieszak... Chyba nigdy tego nie zrozumiem. - Wygładził materiał sukni. - Jak ci się udało w to ubrać za pierwszym razem?
- Przez głowę... Nie mam pojęcia jak to się wkłada ale jedyna sensowna dziura to była dziura na głowę... potem jakoś poszło. - westchnął. - Ja już się topię, popatrz. - Uniósł wysoko spódnicę pokazując, że pod nią są jeszcze dwie halki. - A one jeszcze do tego jakieś rajstopy noszą~... - Izaya popatrzył na swoje nogi ze współczuciem. Ile on dziś wycierpiały!
- Materiału też dużo na to idzie. - Pokiwał głową. - Dobra, to koniec tańca na dziś, teraz główną atrakcją będzie to z ciebie ściągnąć... Może za godzinę damy radę, nie? - Wstał i podniósł go, biorąc go na ręce. Ciężko go było schwycić przez tyle fałd materiału, ale dał radę. Zaczął go znów nieść do przebieralni. Teraz ubiorą się normalnie, a potem... coś się wymyśli.
- Mmmm... Shizuś, nie spodziewałem się tego po tobie~! - zachichotał. - Ale sypialnia jest gdzie in... A rozumiem, chcesz zrobić "to" na kuferku~?
- Co...? - Spojrzał na niego tępo. - Nie! - zaprzeczył szybko. - Izaya, czy ty myślisz tylko o jednym...? Chodziło mi o przebranie się w normalne ciuchy, nic innego...
- Hahahaha, przecież wiem głuptasie~! - Uśmiechnął się figlarnie. - Ale chciałem ci zrobić kawał... Wyszedł~? - zapytał z nadzieją. - To mój pierwszy... - dodał, pozwalając się usadzić na kuferku w przebieralni.
     Blondyn popatrzył na niego chwilę i w końcu mentalnie się poddał.
- Taaa... Wyszedł. - mruknął, po czym zabrał się za rozwiązywanie gorsetu. Chwilę to zajęło, ale udało się. Poluzował sznurki i schwycił dłońmi wszystkie warstwy spódnicy. - Wstań, spróbujemy to ściągnąć przez górę...
- Hej Shizu-chan nie ściskaj mnie tak za tyłek bo jeszcze pomyśle, że mój żart z numerkiem na kuferku ci się spodobał i zamierzasz go wcielić w życie~! - zagroził, chichocząc. To było naprawdę zabawne, że Shizuo cały czas go prowokował do takich żartów.
- Nie ściskam... - Spróbował nie dać się wyprowadzić z równowagi. - Nieważne. Zdejmuj to. - Zaczął ściągać z niego suknię przez górę, co na pewno nie udałoby się brunetowi, gdyby próbował sam, nie przy tej ilości materiału... - Mów jakby coś bolało... - ostrzegł. Cholera. Musiało boleć...​
- J-Jest dobrze~... Jak mnie z tego wy-wyjmiesz będę ci ba-bardzo wdzięczny... - Czuł, że jest szarpany na wszystkie strony i podnoszony do góry za materiał, ale przynajmniej sukienka ustępowała pod siłą blondyna.
- Gdybym miał gorszy dzień to bym to porwał... Naprawdę bym to  porwał... - mruczał, w końcu wygrzebując Izayę spod materiału. Suknię odłożył, a jego dokładnie obejrzał. Pomijając dziwną bieliznę, to wszystko było w porządku... - Boli cię coś teraz? - upewnił się.
- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku~... - zapewnił go, delikatnie układając rękę między nogami, starając się ukryć swoją goliznę... Zaczynało mu być trochę głupio, gdy Shizuo go oglądał, a Izaya nie należał do najlepiej umięśnionych... Nie to co Shizuś .- Ne, rozbierz się~... - Popatrzył prosząco na egzorcystę. - Czuję się niezręcznie... - dodał po chwili i cicho zachichotał.
- Po tobie to już wszystkiego bym się spodziewał, ale nie niezręczności w tym, że jesteś nagi. - Pokręcił głową. - Prędzej ty się ubierz, bo ja się rozbierać nie będę. Z bielizną już sobie poradzisz, nie? - Nie skomentował, że zawstydzając się w obecności drugiego mężczyzny, pewnie niezbyt pewny siebie byłby... w "takiej" chwili.
- Wredny~.... Chciałem sobie popatrzeć~!!! - burknął i zaczął się ubierać. Co innego mógł zrobić w takiej chwili? - To chociaż mnie ubierz~! - postanowił, podając blondynowi koszulę.
- Jesteś pewien, że nic ci nie uszkodzę...? Wiesz, wyczucia w ubieraniu raczej nie mam... - Spróbował wciągnąć mu koszulę przez głowę. Miał dziwne poczucie, jakby był niańką... Na ile jeszcze rzeczy się zgodzi tylko dlatego, że Izaya został jego chłopakiem? Pewnie na wiele... Jednak nie wszystko mu tak do końca przeszkadzało. W sumie to nawet był zadowolony, że Izaya się cieszył... Jakoś tak po prostu.
- Jasne że nie~! A nawet jeśli~... - Wzruszył ramionami. - Wampiry szybko się regenerują, potrzebują tylko odrobinki krwi~... Jakby to było złamanie albo coś poważnego dałbyś mi kilka kropelek nie~? Jeśli coś małego, nie prosiłbym nawet. - Uśmiechnął się. Siedział teraz w samej koszuli i było mu nawet wygodnie. - Ne Shizu-chan, a to nie jest przypadkiem twoja koszula? - spytał więc, pokazując, że rękawy są trochę przydługie.
- Tak, pewnie dałbym ci parę kropel... - potwierdził, wybierając dla niego spodnie. - I nie, to nie moja... Nie pamiętam jej. Ale wyglądasz w niej.. - zawahał się, ale po sekundzie już udawał, że nic się nie stało. - fajnie. - dokończył po prostu i położył obok bruneta spodnie. - Nie mam pojęcia skąd ci właściwie wytrzasnąć bieliznę. Trochę tu tego za dużo.
- Jak wygadam~...? - Izaya nadstawił ucho. - No chciałeś powiedzieć coś innego, więc~? - Zupełnie zlekceważył sprawę bielizny... w końcu on mógł chodzić bez, ot tak żeby zdenerwować Shizuo.
- No przecież powiedziałem, fajnie. - spróbował grać obojętnego. - Nie wiem czemu uważasz, że miałbym powiedzieć coś innego... - Nie powie mu przecież, żeby Izaya znów go do czegoś nakłaniał... - To co, pomożesz mi znaleźć tę bieliznę dla ciebie, czy nie?
- Eh... - Izaya westchnął głośno. - Widać, że miałeś na myśli coś innego, jestem ciekaw co~... Nadal. czekam na odpowiedz~! A bielizna jest w szufladzie...- dodał ciszej.
- Świetnie. Słodko. Wystarczy ci już. - odmruknął, pochylając się już nad szufladą. Wyciągnął dla niego bieliznę i podał mu ją. - A teraz się ubieraj. - dodał, jakby nigdy nic.
- Naprawdę uważasz ze wyglądałem słodko~? To po co mam się ubrać~! - Zachichotał i uśmiechnął się słodko.
- Po to, że jak tak zostaniesz, to mi ten widok spowszednieje. - spróbował lekkiej perswazji. - Więc ubieraj się już... - Nie oglądał od dawien dawna rozebranego człowieka, i nawet, jeśli ten "człowiek" był wampirem, nie zmieniało to faktu, że wyglądał cholernie uroczo i niewinnie, a to sprawiało, że miał ochotę chociaż go pocałować. Chociaż tyle. Chciał szybko odegnać od siebie tę myśl i dlatego też próbował z całych sił. Jednak jakaś drobna jego część wciąż mimowolnie zerkała na usta Izayi.
- Hęęęę... - jęknął zdziwiony. - Przyznaj, ja ci się nigdy nie znudzę~! - Zaśmiał się, wstając. - Nie będę nosił bielizny mojego ojca~... - zwrócił uwagę Shizuo. No tak, blondyn nie wiedział, czyja szafka jest kogo. Izaya otworzył szufladę i wypiął się w stronę blondyna szukając bielizny. Pokręcił trochę tyłkiem, nieświadomie kusząc blondyna. - No gdzie ona jest~... - westchnął, nie zaprzestając poszukiwań.
- Nie wiedziałem. - wytłumaczył się. Obserwował Izayę aż do momentu, w którym się do niego wypiął. Wówczas odwrócił się tyłem i założył ręce na piersi. Nie był zboczeńcem, to nie tak, że napalał się na sam taki widok... Tylko jakoś nieswojo mu było to oglądać. Zupełnie jak jakieś zaproszenie, czy coś. Nie cierpiał się nawet za myśli, że to, co zapewne znów było nieświadome, odebrał jako zachętę bruneta. Nie myślał trzeźwo i tego nienawidził.
     Izaya w końcu z triumfem podniósł to, czego szukał. Uśmiechnięty odwrócił się, by sobie zażartować. Zdziwił się widząc odwróconego blondyna. Szybko podszedł i przytulił się do jego pleców.
- Co jest Shizuś~...- ciekaw był o co też może chodzić.
     Spiął się mimowolnie, czując bruneta tak blisko. Ledwie się powstrzymał przed gwałtowniejszą reakcją.
- Nic... Ale może się ubierz zanim będziesz się tak zbliżał, co...?
- Coś się stało? Shizuś powiedz~... - mruknął, przytulając go odrobinę mocniej. - Musisz mi wyjaśniać takie rzeczy, no~!!! - jęknął sfrustrowany, że znów coś robi źle.
- Jesteś nagi! - nie wytrzymał. - I przytulasz mnie od tyłu... Czuję cię, jakbyś nie skojarzył... - warknął.
- Um... Przepraszam... - mruknął, odsuwając się. - To nie tak~... - zaczął tłumaczyć. - Nie musisz się martwić, wiem, że będę na dole~!
     Zacisnął zęby. Shizuo wiedział, że powinien coś powiedzieć, czy coś. Jednak miotały nim nieco zbyt sprzeczne emocje, jak na tę chwilę...
     W końcu tylko odetchnął i poddając się, przyciągnął go do siebie.
     Niech się dzieje wola nieba. - pomyślał z ponurą ironią i nachylił się, łącząc ich usta.
     Potrzebował chwili na myślenie, ale paradoksalnie na chwilę zupełnie przestał myśleć... Jedyne, co chodziło mu po głowie to nakaz, by nie zniżać dłoni bardziej, niż do linii jego bioder.
     Izaya był zdziwiony takim "atakiem" ale chętnie oddał pocałunek i pozwolił blondynowi objąć się. Delikatnie, nie rozłączając z nim ust popchnął blondyna i usiadł na kuferku. Pociągnął blondyna tak, by się nad nim pochylił i wciąż się z nim całując oplótł go nogami.
     Heiwajima pozwolił sobie na jeszcze chwilkę zapomnienia, ale czując nogi bruneta zdecydowanie się spiął i odsunął się od niego. Przynajmniej nie był gwałtowny.
- Nie, Izaya. - Popatrzył mu poważnie w oczy. - Aż tak daleko nie... - Zdjął z siebie powoli jego nogi. - Rozumiesz, nie?
- Um... dobrze~! - Uśmiechnął się, siadając. - Po prostu myślałem, że będziesz miał ochotę~! - wytłumaczył się i spojrzał Shizuo w oczy. - Wiesz, jeśli byś kiedyś tego potrzebował, po prostu powiedz~! To, że stałeś się moim chłopakiem wcale nie znaczy, że moja propozycja jest nieaktualna~... - Jeszcze raz uśmiechnął się i zaczął ubierać jakby nigdy nic.
- Ta... Ale nie zamierzam korzystać. - Uśmiechnął się cierpko i odwrócił. No cóż, jego wyobraźnia zadziałała bardziej, niż powinna... I już nie wiedział, z której strony do cholery co czuje. - To ty się ubieraj... Za jakiś czas przyjdę. - Nadal dość zdezorientowany poszedł do wyjścia.
- Ale... - zaczął, ale nie wiedział co powiedzieć. - Shizu-chan... Przepraszam... - burknął tylko i zapiął spodnie. - Naprawdę chcę tylko pomóc...
- Ta... Tak, wiem... - Machnął ręką za siebie. Przecież to absurdalne, poczuć coś więcej tylko dlatego, że trochę się podniecił... To na pewno nie o to chodziło... Nawet nie wiedział skąd... Nie, nie to czuł... - Nie masz za co przepraszać... Ja zaraz wrócę. - Machnął znów ręką i wyszedł, kierując się po prostu przed siebie, jak najdalej od garderoby, Izayi... Potrzebował chwili zastanowienia.
- Ale to przecież nic nie zmieni~... - westchnął, wychodząc przebrany już z garderoby. Shizuo biegł jakby się paliło... Jak najszybciej i jak najdalej od niego.
     Nie dbał o to, czy zamyka za sobą drzwi. Nawet się nad tym nie zastanawiał. Dał się ponieść, bo tak, ale czy to miało się skończyć jak w poprzednich przypadkach??? Chwila poznania się, polubił go, prześpią się i co...? Jego też okaże się, że jednak nie kocha, albo będzie musiał odejść, zawiedzie go i zostawi... A Izaya nadal upierał się, że zrobi cokolwiek, co da mu szczęście? I zapomni? Albo, że jest mu obojętne, czy będzie cierpiał? Akurat! Problem w tym, że nie chciał go ranić. I gdyby zrobił to, o co Izaya go prosił, pewnie wcale nie byłoby tak kolorowo, jak Orihara sobie wyobrażał.
     Dotarł do jakiejś innej sypialni, usiadł na łóżku i zaczął mocno pocierać skronie.
- Przecież to niemożliwe... - wywarczał.
     Wszyscy, którzy mu się podobali w końcu się do niego zrażali. Co on w ogóle robił, próbując stworzyć normalny związek...? On i związek, dobre sobie!
     Izaya podszedł do pokoju w którym zamknął się Shizuo i delikatnie zapukał do drzwi.
- Shizuś... Wiem, że mnie słyszysz~... Dziękuję, że się starałeś, nie musisz się już męczyć. - Przełknął ślinę. - Jeśli nie chcesz... Nie musimy być parą, nic nie musisz robić, a przynajmniej nie po to żeby mnie uszczęśliwić. Tylko powiedz mi co mam zrobić żebyś tu został... Możemy się nawet nie widywać jeśli tak wolisz, ale masz być bezpieczny, dobrze? - Westchnął cicho i obrócił się na palcach. Shizuo pewnie go nienawidził, pewnie nie chciał nawet z nim być, chciał po prostu podziękować, czy coś, a Izaya wyobrażał sobie nie wiadomo co...
     Blondyn popatrzył z niedowierzaniem na drzwi, a potem w ciężkim milczeniu bił się z myślami.
     Cholera.
- To wcale nie tak! - wybuchnął, z rozmachem otwierając drzwi. - Nie tak... - dodał spokojniej. - Właśnie... Cholera... Chcę z tobą być... - przyznał, patrząc gdzieś w bok. - Tylko, do cholery... To chyba źle, że chcę. - warknął. Miał trudności ze złożeniem swoich myśli w logiczną wypowiedź, a jeszcze większą z formułowaniem swoich uczuć. Poetą na pewno nie był...
- Wcale nie, to bardzo dobrze, że chcesz~! - Postarał się go uspokoić. Powoli podszedł do blondyna, złapał go za nadgarstek i pociągnął na łóżko. Zmusił, by Shizuo usiadł. Izaya przysiadł się obok i uśmiechnął zachęcająco. - Po kolei~... Wyjaśnij co, po co i dlaczego, dobrze~?
- No chyba żartujesz... - Odwrócił wzrok. Miał mu wszystko powiedzieć...? Wszystko??? - To źle... Chyba źle, że mi się spodobało. Skrzywdzę cię. - oznajmił, jakby to było już przesądzone. - I nie mów mi do cholery, że to nic takiego! - zastrzegł. - To zły pomysł, jeśli mam cię skrzywdzić. To źle, jeśli potem mi się odwidzi, czy coś, akurat jak to zajdzie za daleko. Chyba już zaszło, skoro dałem się ponieść. - Wyrzucał to wszystko bardziej sobie, niż jemu. Nie chciał go zranić, to wszystko... Polubił go, nawet, jeśli nie chciał tego przyznać na początku.
- W porządku, nic nie szkodzi~... - spróbował jakoś... pocieszyć?... blondyna. - Już rozumiem... Nie musimy tego robić... Po prostu wiem, że libido ci skacze, pomyślałem, że będzie ci przyjemnie. - Spojrzał na blondyna. - Wybacz, jeśli zrobiłem coś nie tak, nie chciałem... Chciałem tylko, żeby ci było przyjemnie~! - Uśmiechnął się. - No, a skoro mamy już prawie wieczór to możemy zjeść przynajmniej kolację we dwoje, co ty na to~? Chociaż... może raczej w czwórkę~! - Szybko zmienił temat. Jeśli Shizuo zechce mu coś wyjaśnić to to zrobi. Ten temat był widać ciężki dla Shizuo skoro tak ciężko mu było mówić.
- ... - Heiwajima zmarszczył brwi i westchnął ciężko. Cholera... Wszystko pogmatwał, prawda...? - Izaya... Wiem, wiem, że chciałeś dobrze. Mógłbyś jednak... - Oblizał usta. - Możemy po prostu się tu położyć i chwilę poleżeć? - westchnął. Związki były jednak zbyt skomplikowane jak na niego...
- Jasne~! - Uśmiechnął się wesoło i poczekał aż blondyn się położy. Sam wtulił się w tors Shizuo.- Tak jest dobrze, tak? - upewnił się jeszcze.
- Tak, dobrze. - mruknął, wtulając go w siebie i otulając na tyle delikatnie, by nie zrobić mu krzywdy. Teraz, kiedy do siebie to dopuszczał i starał się tego nie wypierać... Może faktycznie coś czuł... A może to wcale nie żadne zauroczenie, czy coś...? Zależało mu na jego dobrze, ale równie dobrze to mógł być skutek tego, że po prostu o niego dbał... Chciał się nim opiekować, ale to w wyniku jego nieporadności... I naiwności... Przecież mógł źle to zinterpretować, wcale nie musiało być tak, że się w nim zakochał. Nadal nie był tego pewien.
- Miałeś ciężki dzień, możemy tu dzisiaj spać, nie~? Odpocznij sobie~... - poprosił brunet. - Tylko się nie przestrasz rano... - dodał.
- Nie, jeszcze nie idę spać... Czego się nie przestraszyć? - zainteresował się. Potrzebował oderwania się od tego tematu... Potrzebował myśleć o czymkolwiek innym, byle nie o problemach nie do rozwiązania.
- Bo jesteśmy w mojej sypialni... A to nie jest miejsce... Zbytnio... No po prostu nie ma tu "boskich" rzeczy~... - mruknął niepewnie. Wiedział, że tu jest dość upiornie dla duchownego, nie podejrzewał, że Shizuo kiedykolwiek tu wejdzie. Mu te wszystkie książki były potrzebne żeby utrzymać się przy życiu, notatki też... Starał się jak tylko mógł by jak najdłużej wytrzymać bez krwi, nawet jeśli przez to pokój stał się... upiorny.
- "Boskich" rzeczy...? - spytał bez zrozumienia. - A dosłowniej...? - Marszczył brwi, ale to nie pomagało w skupieniu się. - Wiesz, że niczego się nie boję... Może jednej rzeczy, ale tak ogółem, to nie... Więc się nie przestraszę. Najwyżej się wkurzę. Pytanie tylko - na co?
- No bo... - Nie wiedział jak to wyjaśnić Shizuo. - Tu nie ma żadnego krzyża, żadnego świętego obrazka... Za to są... Rzeczy, które kościół... raczej potępia... - mówił coraz ciszej. - Nie żeby jakieś demony, ale... - Popatrzył Shizuo w oczy. - Rozumiesz, prawda? A zmieniając temat~! Czym jest ta jedna rzecz której się boisz~? Powiesz mi~? Proszę, proszę, proszę~... - Zaczął nalegać.
- Hmm... Chyba rozumiem. Ale jeśli miałbym być opętany, to już bym był, więc co za różnica... - Rozumiał, że mogą tu być rzeczy, których nie chciałby zobaczyć i zamierzał sobie tłumaczyć, że nie należą do Izayi. - Jedna rzecz... Proste. Że tym, którzy coś dla mnie znaczą, coś się stanie. - To było na tyle oczywiste, że mógł mówić o tym bez skrępowania.
- Mnie też? - zdziwił się. - W końcu mnie nie zabiłeś~? Chociaż... Nie, ty mnie wtedy nienawidziłeś... Prawda Shizuś~? To czemu mnie uratowałeś~...?
- Nie nienawidziłem. - zaprzeczył, nachmurzony. - Właśnie... Wiesz już, dlaczego wtedy zwaliłem drzewo, idąc do ciebie? Dlaczego zwlekałem? Dałem ci ostatnie życzenie, żebyś uciekł. A w końcu dałem ci nawet krwi, pod pretekstem... Rozumiesz? Nie nienawidziłem cię, bo bym tego nie zrobił.
- Więc co do mnie wtedy czułeś? - mruknął - Skoro mnie nie nienawidziłeś to co? Domyśliłem się tego ostatniego życzenia... Ale powiedziałeś, że jeśli mnie nie zabijesz coś ci zrobią... A ja tego naprawdę nie chciałem~!
- Że mogę nie wracać, jeśli tego nie zrobię. Ale też, że znajdę sobie inną pracę. - Zamyślił się. - Co wtedy... Zwyczajnie cię lubiłem. Szkoda mi było cię zabijać, skoro nic nie przewiniłeś. - wyjaśnił. To była prawda...
- Tylko tyle? - upewnił się i wtulił bardziej policzek. - Normalnie człowiek zabiłby mnie bez mrugnięcia okiem, zwłaszcza jak byłem tak słaby...
- Tyle... Ta... Jakbyś nie zauważył, to nie jestem zwykłym człowiekiem. - parsknął. - Staram się raczej nie zachowywać tak, jak oni... - Zakołysał nimi lekko. - Zauważyłeś?
- Zauważyłem~! Możliwe, że za to cię polubiłem~... - westchnął, wtulając się mocniej w blondyna. - Właściwie to po co się położyliśmy jak nie chcesz spać~?
- To już jest jakiś konkretny powód. - Uśmiechnął się nikle. - Nie chcę spać, ale chcę odpocząć... No chyba, że masz coś lepszego do roboty? Albo nie chce ci się leżeć? - spytał spokojnie. Jednak on sam teraz by nie wstał. Przyzwyczajanie się do dotyku Izayi było teraz dla niego dość ważną rzeczą, tak samo, jak dowiedzenie się o nim czegoś więcej.
- Nie-e zostajemy tu~! - Uśmiechnął się. - Chyba jest tylko jedna rzecz którą chciałbym zrobić bardziej~...
- I dobrze... A konkretnie myślisz o...? - spytał, choć wiedział, że to może być ryzykowne pytanie.
-O tym~! - Izaya położył się całym ciałem na blondynie. Oparł ramiona na jego torsie i oparł się na nich. Cmoknął szybko Shizusia w nos. - O ten wyraz twarzy mi chodziło~... - zachichotał, widząc zdziwione spojrzenie chłopaka.
- Tylko o to ci chodziło? - parsknął w końcu, znów go obejmując i się odprężając. - Dobra, możemy tak leżeć jeszcze długo... Ale potem kolacja... Ewentualnie kąpiel, co ty na to...?
- Chcesz się ze mną wykąpać~? - ucieszył się. - I nie będziesz się martwił o nic? - dopytał.
- Z tobą...? - spytał, zdezorientowany. - Nikt nie mówił, że z tobą... - wyburczał. No, nie chciał, żeby Izaya go tak widział...
- A nie chciałbyś~... - Posmutniał trochę. - Liczyłem, że skoro zaproponowałeś to masz ochotę... - wyjaśnił, przygotowując się już na kategoryczną odmowę blondyna. To nie była jego wina... Izaya naprawdę nie chciałby tak bardzo nalegać na stosunek... ale wampiry mają duże potrzeby w tej materii... To było silniejsze od niego. Jak nie sam stosunek to chociaż chęć popatrzenia na Shizuo.
     Czy miał ochotę... Jasne, że miał, chyba jak każdy człowiek, ale... Nie.
- Nie... - Pokręcił głową. Nie mógł przecież... - Izaya, wyglądasz, jakby cię to smuciło. - zauważył. Nie chciał sprawiać mu przykrości, ale też wiedział, że sprawiłby większą, gdyby to zrobił... - Nie rób takiej miny... - poprosił, pozwalając sobie na pogłaskanie go po policzku. Jednak to był aż zbyt osobisty, poufały gest i po chwili zabrał dłoń. Otwierał się przed Izayą? Okazywał swoją drugą stronę? Co się z nim działo...
     Zamruczał z aprobatą gdy Shizuo pogłaskał do po policzku. To było naprawdę przyjemne że blondyn wykazał minimum inicjatywy.
- Dobrze, jeśli tak wolisz~... - zgodził się niechętnie. - Jak mam się nie smucić... Własny chłopak się mnie wstydzi do czego to doszło? - Pokręcił z rozbawieniem głową.
- Jak to "się wstydzi"? - spytał twardo. - Nic takiego nie powiedziałem... Więc po czym wnioskujesz?
- Bo nie chcesz~! - wyjaśnił rozśmieszony tym wybuchem złości.- Jaki inny powód mógłbyś mieć~?
- Taki, że... - podniósł głos, ale umilkł. Co ma mu powtarzać, że nie chce go zranić? - Taki, że nie mam ochoty. - zakończył spokojniej. - To na pewno nie żaden efekt wstydu. Czego miałbym się niby wstydzić?
- Nie wiem, ale skoro sam proponowałeś kąpiel a teraz "nie masz ochoty" to tylko potwierdza moją teorię~! Shizu-chan ma jakiś wstydliwy sekrecik~!
- Nie proponowałem WSPÓLNEJ kąpieli. - wzburzył się. Nic mu nie obiecywał przecież... - I nie mam żadnych sekretów... Znaczy... Aargh, cholera, ty się ze mną droczysz! - Nie wiedział, czy się wkurzać, czy śmiać. - Dobra... Wstawaj... - Puścił go.
- Hahaha wreszcie się domyśliłeś Shizu-chan~?- Zachichotał ale posłusznie wstał z łózka. - Dobrze w takim razie gdzie masz ochotę pójść na tę nie-wspólną kąpiel ze mną~?
- Najpierw podgrzać wodę, a potem do balii w łazience... Na dworze jest za zimno tym razem. - Niechętnie wstał. Odechciewało mu się wstawania... Ale jak mus, to mus. - Więc najpierw do kuchni.
- Do~brze~! - zachichotał. - Dobrze, że przynieśliśmy tyle wody do śliwek~! - Wesoły podreptał za blondynem.
- Jutro nalejemy kolejną. Ewentualnie pojutrze... Kto wie, kiedy na dworze zrobi się sucho. - Ruszył do kuchni. Nalał wody do wielkiego garnka i zaczął rozpalać ogień pod nim. - Chwilę to potrwa...
- Nie ma problemu~! Może trwać wieczność~... - zamruczał znów tuląc się do blondyna. Zdziwienie Shizuo skwitował słowami: - No co~? Mówiłem, że wampirom jest zawsze zimno~!
- Nie, nie mówiłeś... - mruknął, ale nie odepchnął go w ogóle. Pogłaskał go po włosach w zamyśleniu.
- Mówiłem! - Upierał się dalej. - Pierwszego dnia w łóżku~... Mówiłem, że wampirom jest zawsze zimno... i żebyś się przesunął~! Pamiętasz~?
- Aa, coś takiego... Faktycznie. - przyznał. - Bardziej się zająłem tym, że wpakowałeś się obok mnie.
- A co~? Spodobało ci się i nie mogłeś się opanować~... - zachichotał. - Miło wiedzieć, że tak na ciebie działam~... - zamruczał mu do ucha. Stali przytuleni więc miał blisko, co, miał nie skorzystać? Zmarnować okazję? Shizuo i tak powinien się cieszyć, że potrzymał się od polizania go w to ucho.
- Skąd, wtedy tak nie działa... łeś. - Prawie puknął się w głowę. Co on właśnie przyznał...? Myśl, Shizuo, MYŚL zanim coś powiesz... Irytował się na samego siebie. - W każdym bądź razie to wcale nie tak, że napalam się jak kogoś widzę, więc nie waż się tak nawet myśleć...
- Nie ważę, nie ważę~... Nie mam nawet wagi Shizu-chan~! - pouczył go wesoło. - Ale miło, że teraz na ciebie działam~! Dobrze, że to w końcu przyznałeś~... Już myślałem, że moje wysiłki są daremne~...
- Nic nie przyznałem... - Poczuł, że robi mu się trochę za gorąco. - Nie mówiłem wcale, że tak działasz.
     Wystarczy, jeśli nie zrobią nic poważniejszego i go nie skrzywdzi... Nawet, jeśli go kusił, to nie mógł mu ulec. I tyle póki co wystarczyło... Nie dać się skusić. Skoro już to ustalił, czuł się lekko spokojniejszy.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak długo zajmuje ci dojście do tak prostych rzeczy~... - westchnął. - Ale zgoda, jak kocha to poczeka, nie~? W takim razie ja też poczekam~! - Zachichotał. Shizuo mógł sobie mówić co chciał, ale i tak zawsze w końcu robił to, co chciał Izaya. Na początku tak się zapierał przed byciem parą, teraz są, więc wszystko było możliwe~!
- Rany, jakiś ty upierdliwy... - parsknął. - Nawet jakbym to przyznał, to co wtedy? - spytał, ciekawy. W końcu co Izayi po tym, że się przyzna...
- Jak się przyznasz to nic~! Jak się przyznasz i zastosujesz w praktyce to czego się domyśliłeś będę miał obolały ale szczęśliwy tyłek~! - Zachichotał. - Ne Shizu, woda chyba już~!
- No nie wiem, czy taki szczęśliwy... - Wpadł na coś, ale nie zapytał głośno. Izaya miał jakieś granice prywatności, prawda? Mimo wszystko, o co mógł pytać... A zresztą, kiedyś go spyta. - Mhm, chyba już. - Podszedł go garnka, uprzednio się od niego odsuwając. Teraz tylko musiał go zdjąć. Chwycił za dwie ścierki i położył na uchwytach. Szybko się nagrzały, ale już na to nie patrzył, tylko podniósł gar i zaniósł go do łazienki i nalał wody do ogromnej balii.
- Chyba będziemy potrzebować dużo więcej wody~... - Westchnął, spoglądając w niewypełnioną nawet w połowie balię. Podrapał się po głowie. - Wiesz Shizuś~... Mam takie dziwne wrażenie, że chcesz mnie o coś zapytać, chcesz~?
- Nie, nie chcę... - zaprzeczył, kręcąc lekko głową. - Muszę zagrzać więcej wody... - Zawrócił do kuchni, ale pierwsze, co zrobił, to wsadził zaczerwienione dłonie do balii z zimną wodą. Od razu poczuł ulgę...
- Może ja zaniosę następne? - Izaya chwycił za garnek i nalał do niego nowej wody. Postawił gar nad ogniem. - Pójdzie szybciej, co~? - Uśmiechnął się. - A no i szybciej mi się ręce zagoją niż tobie... Nic ci nie jest tak w ogóle~?
- Nie, jest w porządku. - Wyjął ręce i otarł je o spodnie, co skończyło się lekkim pieczeniem, na które nawet nie zwrócił uwagi. - Ja zaniosę, nie ma problemu. Zresztą, nie za ciężko ci tak dźwigać...?
- Może normalnie byłoby za ciężko~... - potwierdził. - Ale mogę użyć mocy wampira, prawda~? Jeśli dzięki temu więcej się nie sparzysz to sądzę, że to będzie dobrze wykorzystana energia~!-  Uśmiechał się wesoło, patrząc jak małe bąbelki wypływają na powierzchnię. Woda zaraz zacznie się gotować.
- Taa... - Przysiadł w końcu i wpatrzył się w płomienie. - Ale to zużywałoby krew, którą dostałeś, prawda? A mnie to nie kosztuje wiele wysiłku. Więc lepiej, jak ja zaniosę... Chcesz się kąpać pierwszy? - spytał nagle. Zapomniał, że Izaya w sumie też by pewnie chciał, skoro nie razem, bo nie mogli, to sam.
- Jak wolisz~... - mruknął. - Mogę się kapać pierwszy z tobą~! - zadeklarował się, chichocząc. - Ale poważnie~! Chciałeś mnie o coś zapytać, nie~... To pytaj~!
- Rany, ale męczysz temat... - mruknął, zaprzestając śledzenia rysy w stole. - Nie, nie możemy kąpać się razem... I nie, nie powiem. - Potrząsnął głową. - To raczej krępujące pytanie, i tak byś nie odpowiedział. - Wzruszył ramionami.
- A jeśli obiecam, że odpowiem bez względu na o jak krępujące jest~? W końcu co może być tak wstydliwe~? - Wzruszył ramionami. - No więc?... Tylko szybko, bo woda zaraz się zagotuje. - ponaglił blondyna.
- Nie odpowiadaj jeśli nie chcesz... - mruknął i oparł głowę na dłoni, a łokieć na stole. - Skoro tak bardzo ci skacze libido... W ogóle kiedykolwiek robiłeś to sam? - spytał z ciekawości, ale w sumie to nawet jego krępowało zadawanie tak głupich i absurdalnych pytań. No ale... Nie potępiałby go, gdyby tak robił, jeśli to cokolwiek zmienia.
- Nie~... Wiesz, wcześniej nigdy mi się nie chciało~! U wampirów to jest tak: jak wypiją ludzką krew stają się pełnymi wampirami... Coś jak dorosłymi ludźmi, od wtedy im się zaczyna chcieć... wiesz. - Wyjaśnił niepewny, czy Shizuo rozumie. - A skoro tutaj ze mną jesteś to nie potrzebuję sobie tego sam robić~.. .- Uśmiechnął się wesoło. - Shizuś, woda się gotuje~... - zwrócił uwagę.
- Aha... - Starał się nie dać po sobie poznać, jakie wrażenie wywarła na nim ta wiedza. Czyli, że pierwszą porządną dawką krwi wywołał u niego... Serio...? - Już... - Podszedł, zabrał garnek i wlał wodę do kąpieli, po czym wrócił go odstawić. - To wskakuj i się kąp, zanim co... Pójdę drugi. - zadecydował. Przynajmniej Izaya będzie na tyle zajęty, by nie musieć oglądać, jak on zastanawia się nad nowo zdobytą wiedzą. Nie mógł uwierzyć, że to przez niego Izayi sie chciało...
- Do~brze. - Izaya zauważył, że stał się bardzo uległy odkąd blondyn z nim zamieszkał. Mimo to nie narzekał, uwielbiał przebywać z Shizuo. - Zaraz wrócę~! - Uśmiechnął się i pocałował blondyna szybko w policzek. Zabrał z sobą ręcznik i zniknął w łazience. Szybko zdjął ubrania, przypominając sobie, że założył mu je Shizuo. Zrobiło mu się trochę smutno, ale przecież zawsze mógł zawołać Shizuo, żeby znów go ubrał, prawda~? Wszedł pomału do gorącej wody, stopniowo coraz bardziej się rozluźniając.

7 komentarzy:

  1. Yey....

    To było takie genialne i przesłodkie c:
    Niech się dzieje wola nieba i niech oni się w końcu ze sobą "dogłębnie zintegrują"~! XDD
    Czekam już tylko na to x3
    Weny, czasu i takich tam,
    ~Shade

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu przy reakcjach powinien być jeszcze kwadracik zatytułowany "kawaii".
    Bo dokładnie taki był ten rozdział, taki strasznie, bardzo uroczy. Aż miałam ochotę się rozpłynąć w cukierkowosłodką masę. Ale tak pozytywnie.

    Weny i czekam na seksy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Padłam... ze śmiechu, pozdrawiam z podłogi~! xD Ten rozdział bije wszystkie rekordy słodkości i humoru~ Kot grający na fortepianie tego jeszcze nie było xD
    Ja ne~
    Ayame~

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodkie~ cukierkowe i ogólnie wszystkojesttakiekawaiiżecukrzycydostanę ♥.♥
    Oj jakże ha się cieszę, że to dopiero połowa~ Jakby się szybko skończyło to by mi było smutno i by mi pękło serduszko ;c
    Wspułczuję tej ilości nauki, ja jeszcze się gimnazjum cieszę~ A jutro trzy kartkówki i sprawdzian ._. Taaa... bardzo mało mam nauki :/
    Ale czemu Ci zabierają komputer ;-; ? Oni nie rozumieją, że ty musisz pisać, betować i wgl. ?!
    A no to~
    Niech wam wena dopisze, a szkoła odpuści, rodzicą znudzi karanie szlabanem, a ... ... ...-.-"
    Weny, czasu, internetu, końca kary i szóstek chmary. XD
    PS ten komętarz jest za krótki...
    PPS kiedy następna część?
    PPPS jednak mam 4 kartkówki... a i przerabianie lejtóry -.-"
    PPPPS eee.. nadal za krótki...
    PPPPPS XD mam dzisiaj imieniny XD
    PPPPPPS wiem co zrobić żeby ten komętarz miał dobrą dĺugość, a mianowicie~ ♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡♥♥♡
    ~~~~~~•●☆★◀♧▶★☆●•~~~~~~
    ♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥♡♡♥
    ¤°○°•●→◇♧♣☆★☆♣♧◇←●•°○°¤
    ~~♡→☆★•●■◆♣◆■●•★☆←♡~~
    《=>▶▶▶◆■●♥●■◆◀◀◀<=》
    ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
    ÷×+=>☆♧♣•○•●▪♣▪●•○•♣♧☆<=+×÷
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Starczy? Starczy...
    Kocham tego bloga i Was autorki~!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeny, normalnie mnie rozpieszczacie, drugi rozdział w przeciągu kilku dni, miodziooooooo, no i zaczęły się konkrety takie zgoła grubsze, kto wie może już niedługo Shizu-chan przestanie myśleć, ale to też fajnie że boi się o naszego Wampira i chcę dla niego jak najlepiej a nie myśli tylko o sobie. Tak kot i fortepian, i tu nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać no rewelka. To opowiadanie jest absolutnym faworytem moim bo nie idzie się nawet w połowie domyślić co będzie w kolejnym.
    Pozdrawiam i weny życzę dalej w takiej ilości nowych rozdzialików :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń