Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 31 października 2014

Egzorcysta x Wampir - "Inny niż wszystkie" - rozdział 10

Komban-wa kochani~...
Tak, jednak nie miałam internetu a nawet laptopa pod ręką, więc nie mogłam dodać tego wcześniej (nawet nie było mnie w domu) ani nawet skończyć porządnej bety, wiec~...To macie na dziś, postaram się jutro dodać coś więcej... Wybaczcie. >.>""
To ten, tylko tyle, bo zaraz zabiorą mi znów internet... Q.Q"""
Wesołej końcówki Halloween, mam nadzieję, że ten dzień był dla was obfity w imprezy i słodycze~!
Enjoy~!
Inu powiedziała chyba wszystko XD no więc ja tylko przypominam o kliknięciu w banerek -> i na Halloween dodam wam obrazki :3






     Szybko zasnął, nie zmieniając pozycji, dłoń Izayi tylko spotęgowała senność. Wtulił się w niego nieświadom tego, co sam robi. Mruknął coś i przesunął policzkiem po jego ciele. Tak mu tu było wygodnie...
- A wmawiałeś mi, że to ja zaczynam~! - zachichotał cicho, nie przestawiając go głaskać.
     W tej chwili nic nie mogło zakłócić snu Heiwajimy. Nie nie mogło mu przeszkodzić, poniekąd był w nim uwięziony jak w pułapce.
- Hnnn...
     Co jakiś czas wydawał z siebie stłumione mruknięcia, które mogły wyglądać po prostu jak głośny, pijacki, nieświadomy sen. Ale nim nie był...
- Mruczysz jakby było ci bardzo przyjemnie~... - mruknął, dalej gładząc blondyna po włosach. - To dobrze~!
     Shizuo przesunął się trochę wyżej i pokręcił się, końcowo kończąc z twarzą w zagłębieniu jego szyi, leżąc na boku, ale przyciągając go do siebie. Po ostatnich nocach zadziwiająco szybko przyzwyczaił się do jego towarzystwa i traktował go niemal jak przytulankę.
- Żebyś ty chciał tak zawsze~... - rozmarzył się Izaya. Rękoma objął blondyna. Zrobił to na tyle delikatnie, by go nie obudzić. Zachichotał cicho, gdy Shizuo wydychając powietrze połaskotał go w szyję.
     Po tym już spał spokojnie, w bezruchu. Przespał może ze dwie godziny, nim tak naprawdę wstał. Nie najlepiej się czuł, gardło go bolało, co zrzucił po prostu na wstępie na głód i podrażnienie alkoholem. Minęła chwila, nim dotarło do niego, że kogoś obejmuje. Jednak tym razem nie zareagował tak gwałtownie. Leżał, udając sen i zastanawiając się wciąż otępiale, co właściwie powinien zrobić. Nie kojarzył jeszcze za dobrze...
- O już się obudziłeś~... Ale nadal się ukrywasz... To jakiś twój zwyczaj Shizuś? - zachichotał Izaya, głaszcząc blondyna po włosach. - Zdradzę ci pewną tajemnicę przez którą twoja sztuczka nie wypala, co? - Puścił mu oczko. - Gdy jesteś przytomny szybciej oddychasz niż we śnie~!
- Cicho bądź, pijawko... - mruknął, w końcu przypomniawszy sobie kim jest i co powinien zrobić w takiej sytuacji. Odsunął się i go puścił. Skrzywił się. - Może o tym zapomniałeś, ale jak ktoś wstaje przez pewien czas nie zdaje sobie sprawy gdzie jest i co się dzieje... Więc się nie ukrywam. - Potarł oczy, a potem skronie, odwróciwszy się na plecy już w bezpiecznej odległości od Orihary. - Jak dużo musiałem wypić...? - spytał sam siebie, przypominając sobie, że sam wniósł Izayę do łóżka i tak zasnął. - Zaraz. - Ocknął się i popatrzył na niego już całkiem przytomny. - Robiłem coś, czego teraz bym żałował...? - spytał ostrożnie. Dotąd mu się nie zdarzyło, ale w razie gdyby o czymś jednak zapomniał... Wolał wiedzieć.
- Nie sądzę, żebyś musiał tego żałować~... - Wyszczerzył się głupio. - Ale gadałeś coś o tym, że podjąłeś decyzję i że chcesz żebym został na zawsze twoim kochankiem~!!! Słodko Shizuś~... - dodał wesoło. Odruchowo spojrzał na swoją dłoń i wpadł na nowy pomysł. - O, nawet dałeś mi pierścionek na znak, że to prawda, a nie pijacka gadanina~! - Uśmiechnął się, pokazując go blondynowi. - Ale uparłeś się, żeby założyć go na palec wskazujący, nie na serdeczny bo to by było pogwałcenie świętego aktu małżeństwa... czy coś~... - mruknął. Nie wiedział czy dobrze kłamie... Nie był nigdy na ślubie, wiedział tylko, że mąż i żona wymieniają się pierścionkami..
    Najpierw popatrzył na niego z niedowierzaniem, a po chwili zaczął się śmiać. To kłamstwo było tak nieudolne, że naprawdę go rozbawiło...
- Głupek. Nie zrobiłbym tego, a pierścionek nosisz od dawna. Przecież zauważyłem. - Znów parsknął krótkim śmiechem. Gdy się uspokoił, postanowił w końcu zwlec się z łóżka. - To wszystko, co "mówiłem"? - spytał, rozbawiony.
- No... Jeszcze jęczałeś i mruczałeś jak ci dobrze, ale pewnie nie chcesz o tym słuchać~! - mruknął. - No cóż~...
- Jakie jak mi... - Popatrzył na niego palącym wzrokiem. - Nie żartuj na takie tematy, dobra? - niemal warknął. Nie, to już nie było śmieszne... Ani trochę.
- Ale to akurat prawda~... - jęknął smutny. Zrobił słodką minkę chcąc, by Shizuo przestał tak na niego patrzeć. - Mruczałeś i wtulałeś się we mnie... Nawet nie wiesz jak słodk... zabawnie wyglądałeś~!
- Wcale nie jęczałem. - warknął, już bardziej podenerwowany. To nie było możliwe... - Poza tym ja spałem, Izaya. Na pewno tylko spałem.
- Ale wiem, że gdybym cię dotknął tam gdzie trzeba jęknąłbyś! - Uparł się i nic na świecie nie zmieniłoby teraz jego zdania. - Może i spałeś ale spać też można słodko~!
- Wcale, że nie. - syknął z zaciętą miną. - Nie ma w ogóle o tym mowy. Poza tym ja śpię całkiem zwyczajnie. Tego brakowało, żebym ja wyglądał "słodko". - prychnął.
- Ale wyglądałeś! - upierał się dalej. - I w nocy też będziesz wyglądał słodko~! Myślisz, że dlaczego tak lubię z tobą spać~?
- Nie, nie i nie. - odparł już niemal z rezygnacją. - A zresztą, myśl sobie co chcesz... Ja idę się napić. Mamy mleko? - Nawet nie zauważył, że użył sformułowania, jakby już całkowicie czuł się jak u siebie.
- O czyli w końcu się zadomowiłeś~? - Ucieszył się brunet wyskakując z łóżka. - Mamy, mamy, w wiaderku powinno zostać~!
- Zadomowiłem...? - Uświadomił sobie swoje słowa. - Odruch. - wytłumaczył się. - Jak w wiadrze to pójdę poszukać... - Szybko skierował się do wyjścia z pokoju, a potem do kuchni. Faktycznie coraz
bardziej czuł się jak u siebie... A minęło dopiero parę dni...
- Ale ja się z tego bardzo cieszę~! - zapewnił blondyna, nim zamknęły się drzwi. - Uparty jak osioł~... - westchnął do siebie.
    Egzorcysta przeszedł przez salon i obrzucił butelkę z winem obojętnym spojrzeniem. Ogień w kominku już się wypalił, ale ciepło nadal się utrzymywało. Poszedł dalej, do kuchni i znalazł wiadro z mlekiem. Napił się, po czym przypomniał sobie o czymś. Szybko wrócił do sypialni.
- Izaya, gdzie chowają się koty? - spytał, ledwo przestępując próg.
- Co? - Izaya spojrzał na Shizuo tępym wzrokiem. Zamyślił się zbyt mocno... - Eeee... No pewnie gdzieś pod dachem, taka ulewa a co?
- Nic, wpuściłbym je... Nad czym tak myślisz? - spytał, starając się nie okazywać zainteresowania. Jednak był wybitnie ciekawy...
- Nad niczym~! Ale jeśli masz ochotę się nad nimi zlitować i uważasz, że nie będą ci przeszkadzały to ich poszukam~! - Uśmiechnął się i skierował do wyjścia.
- Nie będą... - Zagrodził mu wyjście. - Ale najpierw powiedz, o czym myślałeś. - Zadziałał całkiem impulsywnie. Niby wiedział, że nie powinien wymagać od innych ujawniania swoich myśli, zwłaszcza, jeśli nie chciał wyjawiać swoich... Ale to było silniejsze od niego. Wręcz niczym nawyk z zakonu. Jednak to była inna sytuacja niż tam... Szybko poprawił się i go przepuścił. - Wybacz. To idź ich poszukać.
- Um.... Dobrze...? - Zdziwił się i przesunął bokiem przez drzwi. - Naprawdę o niczym ważnym~... Tylko o tym, jak beznadziejnie się zakochałem i że cię tym zamęczam~! - Uśmiechnął się wesoło. Nawet jeśli nie musiał, to chciał mu powiedzieć, w końcu Shizuo może się martwić o swoje bezpieczeństwo... Izaya jakby nie patrzeć był wampirem i Shizuo miał prawo mieć podejrzenia. Skinął głową do swoich myśli upewniając się, że dobrze zrobił i ruszył do drzwi. Koty pewnie siedzą w wędzarni, bo tam jest daszek i ciepło więc zacznie szukać tam.
     Shizuo już chciał coś powiedzieć, ale tylko zagryzł wargę. Miał tego dosyć... Nie dość, że mieli konflikt interesów, to jeszcze musiał się z tym cały czas gryźć, niekiedy mając dosyć własnej upartości. Ale po prostu nie chciał robić mu krzywdy... Izaya sam nie wiedział, w co się pakuje.
     Pozwolił mu iść bez słowa i podszedł do swojego tobołka. Powinien mieć tam ze dwie kartki, ale atramentu i pióra nie brał... Potrzebował ich, ale nie miał ochoty grzebać Izayi po szafkach. Wiedział, że czas, który się znali nie wystarczył, by Izaya choćby się domyślał jego prawdziwych motywów. Pewnie by uznał, że szuka pieniędzy, jakichś dokumentów, czy coś. A on potrzebował atramentu...
     Schował kartki do kieszeni i poszedł do kuchni w zamyśleniu.
     Izaya faktycznie znalazł przemoknięte koty w wędzarni. Złapał oba i zaniósł do domu. Nie mógł się ochronić przed wciąż zacinającym deszczem, więc cała trójka weszła do domu ociekająca wodą. - Shizuś~... Przyniósłbyś nam dwa ręczniki~? - poprosił. Nie chciał pomoczyć dywanów, a koty ociekające wodą też nie wyglądały na za szczęśliwe.
- Yyyym... Aha. Czekaj. - Wyszedł szybko, znalazł łazienkę i otworzył kilka szafek w poszukiwaniu ręczników. Po chwili wrócił do kuchni. - To... Od którego z was zacząć? - spytał, rozbawiony.
     Hibya prychnął i stuknął łapką Izayę.
- Wychodzi, że od księciunia~... - mruknął brunet, wyciągając rękę w stronę Shizuo. - Daj mi jeden to go powycieram~!
- Proszę. - Podał mu jeden ręcznik, drugim przykrył Psyche. - Nie chcę ich przypadkiem zgnieść, więc lepiej, jak ty je wytrzesz... - westchnął i jemu też położył ręcznik na głowie. - Tylko zrób to szybko, bo teraz to już musisz cały się przebrać.
- Nie przebierzesz mnie, co~? - zapytał bez nadziei, aczkolwiek wesoło. Wytarł kociego księcia i odstawił napuszoną kulkę na podłogę. Zdjął z niego ręcznik i zaczął się śmiać. - Wy-wygląda przekomicznie~!!! -wykrztusił, próbując opanować śmiech.
     Shizuo sam parsknął śmiechem, odwracając wzrok. Oho, atak wściekłego kota za 3... 2...
     Nawet prędzej. Obrażony Hibiya pacnął najpierw Izayę, potem drapnął blondyna, szarpiąc za nogawkę i zwiał gdzieś do pokojów. Za to Psyche sam tarzał się po podłodze, próbując wytrzeć się o ręcznik.
- Wygląda na to, że tylko ty dostaniesz mleka, Psyche... - napomknął Heiwajima, po czym zerknął na bruneta. - Mógłbym pomóc ci się ubrać, ale chyba prędzej, gdybyś był dzieckiem... Inaczej to nie ma sensu, nie? - spytał, jakby nigdy nic. Nadal nie chciał się z tym męczyć... Te myśli nie dawały mu spokoju...
     Izaya nadął naburmuszony policzki.
- Um... przepraszam, że nie zostałem wampirem jako pięciolatek... - Ukucnął i pomógł wytrzeć się Psyche. Gdy kotek również stał się puchową kulką wyplątał go z ręcznika i pozwolił położyć się przy kominku. Hibiya zajął miejsce na najwygodniejszym fotelu, do tego na poduszce.
- Wybaczam. - stwierdził, nadal dość rozbawiony. - A tak serio, po prostu sądzę, że sam sobie poradzisz. - Tak naprawdę zwyczajnie nie chciał dezorientować się bardziej... Już wystarczyło, że podjął decyzję o napisaniu tego... - A tak swoją drogą, masz może pióro i atrament?
- Jasne~! - Uśmiech Izayi pojawił się pod ręcznikiem i brunet zaczął wycierać swoje włosy. - A co, postanowiłeś napisać do brata~? - Zsunął ręcznik na ramiona i nadal cały mokry poszedł do pokoju sąsiadującego z salonikiem w którym siedziały koty. - Chodź~... - Pomachał do Shizuo.
- Coś w tym rodzaju. - mruknął wymijająco. - Będę potrzebował pióra, atramentu i ciszy, więc zamknę się w jakimś pokoju na jakiś czas, dobra? - spytał. Nie był pewien, czy Izayi to odpowiada... No ale w końcu prosił o maximum dwie godziny, to nie tak wiele...
- Jasne zajmuj gabinet ile chcesz~! - Uśmiechnął się i otworzył przed Shizuo drzwi. Wszedł za nim do pokoju i z szuflad masywnego biurka wyjął kartki, tusz i pióro. - Proszę~! Jakby co to wołaj, a ja się będę suszył~!
- Dzięki. Przyjdę później. - Wyjął swoje kartki, w dość sfatygowanym stanie, ale uspokajająco działała na niego myśl o tym, jak często pisał na takim tanim papierze. Niemal odruchowo napisał datę i zwrot do swojego brata.
     Nie miał zamiaru mu tego wysyłać, ale chciał mu się wygadać. Dlatego zaczął pisać. Zaczynając od pozdrowienia, szybkiego objaśnienia sytuacji, przechodząc przez sytuację w lesie i dochodząc aż do konfliktu ich interesów. Shizuo chciał spokoju i niezależności, Izaya za to chciał jego uczucia.
     "Nie sądzę, żebym mógł to odwzajemnić. Znasz mnie przecież i wiesz, że ja tak po prostu nie umiem. Jednak..."
     Zastanowił się. Jednak Izayi ufał. Izayę polubił. Nie miał nic do stracenia? To zły argument. Nie chciał nic zepsuć. A może gdyby spróbował... Jednak wciąż coś ich dzieliło... Coś, przez co nie wiedział do końca, czy warto trwać w impasie, czy lepiej chociaż upewnić się, czy to wypali, w ostateczności zrażając do siebie Izayę.
     Chyba problem w tym, że nie chciał go do siebie zrażać.
     Po ponad godzinie wyszedł z gabinetu i tylko wrzucił list do ognia. Jedno zrozumiał. Musiał najpierw lepiej poznać bruneta.
     Izaya w czasie nieobecności blondyna przebrał się, a teraz zaczajony za fotelem chciał zrobić Hibiyi psikusa. Widząc nadchodzącego blondyna przycisnął palec do ust prosząc go, by był cicho. Wyczekał moment aż książątko leniwie otworzy jedno z oczek i strzygnie uchem na blondyna i w tym własnie momencie... Izaya wylał na kota szklankę wody. Zwierzak z głośnym miauknięciem zeskoczył z fotela a Izaya zaśmiewając się w najlepsze zajął jego miejsce. Odłożył tylko mokrą poduszkę.
- Ha! Czaiłem się na to miejsce od pół godziny~! - zachichotał. -  Ne Shizu-chan, udało ci się napisać~? Jak przestanie padać mam ci wypożyczyć Stefana żebyś mógł zawieźć list?
- Nie. Nie trzeba. - Wykonał krótki ruch nadgarstkiem i patrzył chwilę, jak tego przydługi list płonie. - Nie wyślę mu czegoś takiego. - wyjaśnił jedynie. Fakt faktem, listy do Kasuki mógł pisać jedynie szyfrem, nie tak dosłownie... Ale nie było sensu szyfrować tego czy wysyłać. Porozmawia z nim jak się spotkają. Zerknął na Izayę. Dziwnie było myśleć, że powinien celowo przekierować rozmowę. To poznawanie się powinno jednak wyjść bardziej naturalnie.
- Co się tak patrzysz? Stało się coś? - Izaya oparł łokieć na fotelu i podparł na ręce brodę. - A może miałeś ochotę usiąść co~?
- Nie, nic. I na pewno nie muszę ci do tego celu zabierać fotela. - Siadł na kanapie i spróbował się odprężyć. Niezbyt mu się udało. Za to w ciszy wpatrywał się w kominek. Dopiero do niego dotarło, że Izaya musiał rozpalać od nowa ogień.
- Aha~... - westchnął i tez wpatrzył się w ogień. Przytuliłby się do blondyna, w jego obecności fotel przestawał być atrakcyjnym siedziskiem....
     Przypominał sobie powoli o tym, co się działo ledwie parę godzin temu. Miał wrażenie, że to inny dzień, właściwie nawet inny tydzień, coś zupełnie oderwanego od rzeczywistości. Coś go poniosło, ale towarzystwo Izayi nie było takie złe. Tylko on się złościł. Było... naturalne. Byłoby, gdyby na nie pozwolił. Ale bał się tego, co mogło się stać w konsekwencji. Albo i nie tyle bał, co raczej nie chciał na to pozwolić. Zbyt lubił Izayę, by pokazać mu, że go lubi.
     Nie wiedział, jak zacząć, więc po prostu siedział w ciszy. Nie przeszkadzała mu, ale też go nie zadowalała. Chciał zacząć jakiś temat, ale nie wiedział, jaki, więc po prostu siedział w ciszy.
- Ne Shizu~....- Izaya złaknionym wzrokiem obserwował uda blondyna, jego brzuch i klatkę piersiową- Hibiya zaraz pojawi się z wojskiem aby odbić swój tron, więc może mógłbym...
- ...Siąść obok? - spytał, przyglądając mu się z lekkim uśmiechem. Nic nie mógł na to poradzić, wizja Hibiyi dumnie kroczącego w orszaku małych myszek była zbyt zabawna. - Ta, siadaj jak chcesz, przecież ci nie zabronię. - Lekko poruszył ramionami, jakby to było oczywiste. Nadal nie wiedział, o czym mówić, ale przestał już o tym myśleć. Wymyślanie tematu na siłę nie było miłą czynnością.
- Dzięki~! - Podskoczył wesoło na fotelu, po czym zeskoczył z niego i podszedł do kanapy na której siedział blondyn. Izaya schylił się cmokając Shizuo szybko w policzek - Jesteś kochany~! - i usiadł na kolanach blondynowi.
- Izaya? - Nawet nie skomentował tego cmoknięcia, za to zaczął się nad czymś zastanawiać. W tej sytuacji to było uzasadnione, by zapytać wprost... - Ile właściwie o mnie wiesz?
-Hm?... Trochę wiem~... - Uśmiechnął się, przytulając do blondyna. - A co? Boisz się że jak wampir pocałuje cię w policzek twoja kura zacznie się topić~? Nie martw się, to mit~... - puścił oczko blondynowi.
- Nie, nie. - Pokręcił głową. - Zresztą ja nawet nie mam kur. Zastanawia mnie, za co tak bardzo mnie lubisz. W końcu musisz mieć jakieś podstawy, skoro coś do mnie czujesz. Ale to nie miałoby sensu, gdybyś mnie ani trochę nie znał. Dlatego zastanawiam się, co o mnie wiesz. - wyjaśnił.
- Wiem, że nazywasz się Heiwajima Shizuo, wiem, że masz brata, że wychował cię zakon, że jesteś byłym egzorcystą a chwilowo mieszasz ze mną... ale co mi po tym? - zapytał wesoło. - Kocham cię, tak po prostu, bo jesteś~! Uwielbiam jak się uśmiechasz, jak się śmiejesz, jak głaszczesz mnie po głowie, jak zabawnie kręcisz nosem gdy w śnie coś cię łaskocze, jak wtulasz twarz gdy śpisz. Mówisz, że zwierzęta cię nie lubią, ale tak wcale nie jest, A no i nie lubisz dziewczyn w spódniczkach o ile mnie znają~! - dodał wesoło na końcu.
- Więc wcześniej nie wiedziałeś praktycznie nic. - Nie zdając sobie z tego nawet sprawy, nachmurzył się. Poczuł coś jakby... rozczarowanie? - Zresztą widywałeś mnie czasem i tylko na chwilę, więc nic dziwnego. Nie miałeś powodów, żeby mi choćby ufać, wiesz o tym? - Popatrzył na niego poważnie.
- Wiem~... - westchnął. - Ale przecież nie musiałem ci ufać~! Nie wierzyłem, że kiedykolwiek porozmawiamy~! Na co mi było zaufanie tobie skoro miałeś mnie tylko zabić i wyraźnie pokazywałeś, że tego chcesz~? - Uśmiechnął się. - Ty jesteś ciekawszym przypadkiem, wiesz~? Zaufałeś mi od tak - pstryknął - i nie zabiłeś mimo, że jestem straaasznym wampirem.
- Miałem podstawy. Nie zabijałeś ludzi, nie chciałeś się napić nawet mojej krwi, wyglądałeś szczerze i gotów byłeś dać się zabić, nawet jeśli wiedziałeś, że faktycznie miałem zamiar to zrobić. To chyba nie jest ciekawsze od tego, jakim cudem wyznałeś miłość osobie, o której nic nie wiedziałeś, a którą spotykałeś tylko, gdy miała zlecenie cię zabić, co? - prychnął. Coraz bardziej widział, że to wszystko jest jednym, wielkim absurdem. Niepotrzebnie dawał się w to wplątać... To nie mogło być prawdziwe uczucie, oczywiście... Na co on liczył? No właśnie... sam nie wiedział.
     Izaya zaśmiał się odrobinę histerycznie.
- A co mnie obchodziło jak to odbierzesz, miałem zginąć~! Ale mimo to moje uczucie nie jest nieszczere~... Możesz je mieszać z błotem, śmiać się z niego, ale ja się go nie wyrzeknę~... A nawet jeśli byś mnie do tego zmusił, nie przestanę tego czuć, wiesz~? - Uśmiechnął się spokojnie i pogłaskał go po głowie. - A, zapomniałem powiedzieć, że masz też fajne włoski~!
     Blondyn spojrzał gdzieś dalej, zawieszając wzrok między kanapą a dywanem. Poczuł coś jakby ulgę... ale też wyrzuty sumienia. Znał ich źródło.
- Nie rozumiem cię... - westchnął, kręcąc lekko głową. - Zupełnie nie rozumiem. Nie możesz kochać kogoś, kogo nie znasz, nie? Bo niby skąd o tym wiesz? Że to na pewno to uczucie? - Nadal na niego nie patrzył, za to zacisnął lekko wargi. Niby mu uwierzył... Ale czy to nie była zwykła oznaka łatwowierności? Chociaż, co dziwne, tak naprawdę nigdy nie wierzył nikomu poza Kasuką. A teraz nagle wierzył Izayi. Gubił się w tym, ale próbował w końcu ostatecznie to zrozumieć.
- Nie wiem jak ci to wyjaśnić~... - mruknął. - To tak jakbym ja kwestionował to, że mnie nie kochasz... Albo to, że kochasz swojego brata, a jako dowód miałbyś mi to wyjaśnić... Co byś powiedział?
- Lubię go, bo jest moim bratem. Spędziliśmy razem wiele czasu, wspierał mnie, ja wspierałem jego, wybudowaliśmy razem więź i od wielu lat wiemy, że możemy sobie ufać... Znamy swoje tajemnice i spędziliśmy razem wiele czasu. To chyba jest powód? - wyjaśnił na podstawie swojego brata, nie wiedząc za bardzo, jak odpowiedzieć na zadany pierwszy przykład. Dlaczego go nie lubi...? No właśnie w tym czaił się problem, Izaya nic złego mu nie zrobił i nie miał powodu, by go nie lubić...
     Izaya przecząco pokręcił głową
- Nie, to się czuje tutaj~! - Uśmiechnął się, dotykając dłonią miejsca, w którym Shizuo miał serce. - Wow, jak szybko bije~... - zdziwił się.
- Wcale nie! - zaprzeczył od razu. Dopiero po sekundzie dotarło do niego, że to TYLKO przyspieszony puls. - Nie no, mam tak zawsze... I to wcale nie tak, że to się tylko czuje... Czuć to sobie można cokolwiek w każdym miejscu na ciele. - prychnął. - Tak to długo nie potrwa.
- Może~... - Wzruszył ramionami. - Nie oddycham Shizu, nie mam pulsu, bo krew jest moim jedzeniem rozumiesz? A twój wydał mi się w takim momencie wyjątkowo szybki~... Uspokój się. - mruknął widząc, że blondyn naprawdę się zezłościł. - Ty też tu czujesz coś do brata. - uparł się. - Na pewno. Nie musiałeś z nim spędzać wielu lat, jako dzieci ufaliście sobie, a wtedy jeszcze dobrze się nie znaliście. Mimo to kochałeś go tak jak teraz, twoja miłość się nie zwiększyła wraz ze stopniem jego poznania, była równie wielka. - dalej trzymał się swojej racji.
- Ale to... Wciąż to rodzina, poza tym tak jak mówisz byliśmy mali. Wtedy łatwiej jest zaufać. Ty jesteś dorosłym wampirem. Dorośli już nie ufają bez przyczyny. - Chociaż to by miało sens. Izaya był czasami jak duży dzieciak... Ale tego już nie dodał. - Szczególnie, jak ktoś próbuje ich zabić. Zauważyłeś, żeby ktokolwiek inny zaufał komuś bez przyczyny? - zapytał spokojnie.
- Ale ja jestem dzieciakiem wśród wampirów~... - fuknął na niego. - Mam 200 lat, niektóre wampiry po 2 tysiące... - westchnął. - Poza tym nie zapominaj,  że młodo zginąłem, mogę uważać jak dzieciak i ufać innym bez przyczyny~... Nie chcę wierzyć, że ludzie są źli, zbyt ich lubię~...
- Ale ja jestem zabójcą. - Uśmiechnął się ironicznie. - Poza tym nie będę wykorzystywał kogoś, kto myśli jak dzieciak, bo tak mi się chce. - Nienaumyślnie wyjawił, że w ogóle to rozważał, co uświadomił sobie dopiero po chwili. - W każdym bądź razie minie ci pewnie niedługo. - westchnął.
     Izaya z duchu odnotował sobie że udało mu się skłonić blondyna do takich przemyśleń, co już stanowiło spory plus... teraz tylko go przekonać.
- Shizuś ile my się znamy? 4 lata 5, 7?
     Shizuo przekrzywił głowę, patrząc na niego.
- Skąd to pytanie...? Dokładnie to będzie... Pięć lat i trzy miesiące... oraz jakieś szesnaście dni, coś koło tego. Po co ci to?
- Awww~... Liczysz co do dnia~! Naprawdę mnie lu~bisz. - Uśmiechnął się szczęśliwy, ale wiedząc, że swoją wypowiedzią tylko bardziej zdenerwuje Shizuo postanowił przejść do rzeczy. - No więc przykro mi, tak łatwo się nie odkocham... A już na pewno nie szybko... Ne Shizu, dla człowieka pięć lat to długo nie? - upewnił się.
- Nie, po prostu pamiętam... - Ciężko mu było wyjaśniać, że ma dobrą pamięć. - I tak, pięć lat to dużo. Ale widocznie nie dla ciebie. Więc tak czy inaczej, kiedyś ci minie... - mruknął, choć już z mniejszą zawziętością. - Dobra. Skoro mamy inne pojęcie czasu, to może... Jak inaczej byś mi udowodnił, że to tak szybko nie minie? - rzucił mu jawne wyzwanie.
- Chyba musisz uwierzyć mi na słowo, że wiem co czuję~... - westchnął. - Nie da się tego w żaden sposób udowodnić... Chyba, że... - Izaya zamyślił się w trakcie wypowiedzi, rozważając po cichu wszystkie za i przeciw.
- Chyba, że...? - zachęcił go. Ciekaw był, co wymyślił, by udowodnić mu, że to nie chwilowe zauroczenie. Powinien mu wierzyć, ale wolał się upewnić... Żeby być pewnym, czy też... To zbyt skomplikowane. A raczej tak proste, że aż skomplikowane.
- Nie, nie, to głupie. - Pokręcił przecząco głową. - Nie będę cię narażał na kolejną utratę krwi... To zbyt niebezpieczne! Nawet jeśli nie mogę ci tego pokazać, mówię ci że tak jest! Nie będę cię niepotrzebnie narażał...
- Mam jeszcze dość dużo krwi, jakbyś jeszcze nie wiedział. - Musiał w końcu przyznać, że po prostu chciał potwierdzenia... A Izaya zwlekał! To było tak irytujące... - No, słucham. Może ja zadecyduję, czy chcę ryzykować. Mów.
- Um... Wiesz, że mogę wymazać wspomnienia nie? No... Teoretycznie mogę też przekazać komuś moje albo zdobyte od kogoś wcześniej... Ale do tego potrzebuję krwi... Ludzkiej, więc nigdy tego nie próbowałem... Nie dość, że straciłbyś litr krwi, to jeszcze nie wiadomo czy uda się to zrobić. To zły pomysł! - stwierdził pewnie, patrząc prosząco na blondyna. Niech on nie nalega... Co Shizuo obchodzi jego miłość? Blondyn przecież i tak go nie kocha, po co mu jakieś potwierdzenie, że Izaya go kocha?
- Mam jeszcze dość dużo krwi, jakbyś jeszcze nie wiedział. - Musiał w końcu przyznać, że po prostu chciał potwierdzenia... A Izaya zwlekał! To było tak irytujące... - No, słucham. Może ja zadecyduję, czy chcę ryzykować. Mów.
     Heiwajima zmarszczył brwi. Izaya raczej nie blefował, bo jak by się z tego wytłumaczył, gdyby nie mógł...? Poza tym wyglądał szczerze... Może... Może warto mu było zaufać... W końcu od początku nalegał i chciał go przekonać... Za wszelką cenę. Prawda...?
- Dobra. - poddał się, rozmasowując skronie. - Niech ci będzie, że ci wierzę... - Zamknął oczy. Był jeszcze jeden powód... Nie chciał tak daleko wtargiwać w jego prywatność. - Jeśli... - Zamilkł. Spojrzał na niego poważnym, ciężkim spojrzeniem, jakby go oceniając, choć tak naprawdę tego nie robił. - A co, gdybym chciał spróbować przekonać się inaczej?
- Jak Shizu-chan~? Znasz jakiś bezpieczniejszy dla ciebie sposób? Jaki~... Powiedz mi~... - jęknął prosząco. - Zrobię wszystko~!!! - zapewnił, uwieszając się na szyi blondyna.
- Możemy po prostu ze sobą być... - wyjaśnił,odwracając wzrok i odruchowo łapiąc go w pasie. Jednak tym razem zamiast kazać mu się odsunąć, przyciągnął go odrobinę do siebie. Chyba dopiero zauważył, jak delikatny i lekki wydaje się Izaya... - Co ty na taki sposób?
- M-Możesz powtórzyć? - Izaya patrzył na Shizuo szeroko otwartymi oczyma... Czy on się przesłyszał? Ale jeśli tak, to po co Shizuo go przyciągnął do siebie? - To jakiś żart, tak? Albo sen? - dopytywał się. - Albo chcesz mi udowodnić, że cię nie kocham tak jak próbowałeś wcześniej... Ale jeśli to to ostatnie to mogę się na to zgodzić~!
- Nie. - odparł kategorycznie. - Po prostu chcę spróbować. - W jego głowie kłębiła się masa wyjaśnień, ale uznał, że najlepiej po prostu na tym stwierdzeniu zakończyć. Tłumaczenie było zbędne... - Poważnie. W takim wypadku będę zachowywał się jak w poważnym związku... Dlatego lepiej dobrze się zastanów, nim odpowiesz, dobra? - Może nie było widać, ale ta propozycja trochę go krępowała... Była tak... Nienaturalna, bo tyle się zarzekał, że nie...
     Izaya szybko poukładał sobie całe zdarzenie w głowie i uśmiechnął się z satysfakcją. Mocno przytulił blondyna.
- Głuptas z ciebie, jasne, że się zgadzam~! Ale~... Nie można było wcześniej?
- Nie, nie można było... Tak naprawdę poważnie rozmawiam z tobą od paru dni... Wcześniej to by nie było nic nawet połowicznie poważnego, nie uważasz? - mruknął. W co on się tak właściwie wpakował... Tego nie dało się przewidzieć, niestety.
- Ale proponowałem ci to kiedy tylko postanowiłeś mnie oszczędzić i tu zamieszkać~! - Uśmiechnął się wesoło. - Ne Shizuś, to znaczy, że mogę cię teraz całować kiedy i gdzie zechcę~? - zapytał przeszczęśliwy. Shizuo oczywiście nie mógłby być tak romantyczny i przypieczętować ich umowy buziakiem, więc Izaya postanowił sam o to zadbać jeśli będzie trzeba.
- Ale wtedy nawet dobrze cię nie znałem... To teraz to i tak próba, bo przecież nie musi nam się udać. - mruknął, lekko podenerwowany. Jak się nie uda, to wszystko zniszczy... Na to wychodziło. - Mhm, na to wygląda, że możesz.
     "Ja też mogę" - dodał w myślach, ale na razie wolał tego nie robić. Po prostu wycofywał się, czując niebezpieczeństwo, że coś może się nie udać. Jeszcze się oswajał z konsekwencjami swojej decyzji...
- Uda się, na pewno!- Dodał pewnie Izaya i złapał blondyna za szyję. Przysunął się do niego bardzo blisko. - Na pewno~... - szepnął łącząc ich wargi.
     Heiwajima zawahał się przez chwilę, po czym uniósł dłoń, głaszcząc go po policzku. Przejął kontrolę nad pocałunkiem, jednak tym razem nie był ani trochę brutalny czy agresywny. Zadziwiająco delikatnie jak na niego próbował wykrzesać z siebie jakieś uczucie przy tym pocałunku. I musiał przyznać, chociażby przed sobą, że nawet uważał, że to miłe... A może i był w tym jakiś prąd... Coś niezwykłego, przez co chciał więcej. Jednak oczywiście, nie pozwolił sobie na to.
     Pierwszy raz też miał szansę zastanowić się, co czuje, całując Izayę. I było to odkrycie dość oszałamiające, ale i tego nie przyznałby głośno...
     Izaya w oderwał się od blondyna widząc, że ten mimo przejęcia kontroli nie chce pogłębić pocałunku.
- Chyba więcej z ciebie na razie nie wycisnę, ale i tak miło czuć postęp~! Naprawdę świetnie całujesz Shizuś~! - Puścił mu oczko i zachichotał.
- Mhmm... - mruknął, zamyślony. Odruchowo oblizał usta. Spojrzał na Izayę. - Więcej...? Czego więcej byś chciał? - zdziwił się. Jak dopiero zaczęli, to czego on się spodziewał...?
- Jak na nasze... - Spojrzał na zegarek. - pierwsze dziesięć minut związku to i tak jestem pod wrażeniem~! - Uśmiechnął się wesoło. - Choć przyznaję, że jakaś część mnie myślała, że od razu mnie wykorzystasz... W końcu czuję, że tego potrzebujesz~! - dodał beztrosko.
- Nie potrzebuję, Izaya. W ogóle tego nie potrzebuję i tego się trzymajmy, jasne? - burknął. - Nie jestem zboczeńcem, który rzuci się na ciebie jak tylko uspokoi swoje sumienie.
- Dobrze~! - zgodził się wesoło. - Powiedz, jak będziesz na to gotowy~! To co teraz zrobimy?
- Mhm... Teraz... - Zamyślił się. Zwykłe życie wydawało się tak nierealne... Odległe. - Deszcz już ustał, ale chyba nie ma sensu wychodzić, nie? Może chociaż moglibyśmy... Nie, chyba też nie. - Odetchnął głęboko. - W gruncie rzeczy powinienem naostrzyć miecz, ale to chyba nie należy do zajęć grupowych. Nie wiem, co moglibyśmy robić. - przyznał.
- Ale z ciebie niezdecydowany człowiek Shizuś~... - westchnął Izaya, schodząc z Shizuo i przy okazji z kanapy. Podał blondynowi rękę. - Chodź moja księżniczko, obiecałem ci kiedyś nauczyć cię tańczyć~! - Zachichotał, choć propozycja była realna.

10 komentarzy:

  1. O. Mój. Bizonie.
    To było takie piękne *.*
    Na~re~szcie~! Nareszcie są razem~!
    Świetny rozdział c: Strasznie się cieszę, że słowo zostało dotrzymane i w rozdzale nareszcie dzieje soę coś... no... coś wspaniałego c:
    Komentarz może ie jest długi, ale szczęście za barfzo przyćmiło mi umysł, bym mogła napisać coś ambitniejszego c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa, jakie to było cholernie urocze, cukierkowe i wgl śliczne.
    No po prostu rozanieliłam się nad tym rozdziałem. Głupi uśmiech wlazł mi na usta i nie zszedł. I Shizuś taki mądry się zrobił, tak intensywnie zastanawiał się nad takimi egzystencjalnymi sprawami (bo uczucie do Izayjki zdecydowanie egzystencjalną sprawą jest xd), aż miałam ochotę wskoczyć tam do nich.
    Iiiiii, niech zatańczą. Czemu tego nie pociągnęłyście, to by było świetna. Już to sobie wyobraziłam. No cudowny obrazek Shizuś i Izaya tańczą przy blasku świec i stadzie kotów xddd Takie to urocze by było.
    Weny i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłyście, że post dodał się o 23.23? Przypadek? Nie sondze xd

      Usuń
  3. Etto...
    No i nie wiem co mam napisać ;-;
    Dobra, spubuję...
    Awwww~ Jak słodko, w końcu są razem~
    I.tyle ._. Nie umiem~ Q.Q
    Jako rekompensate za TAKI komentarz dam to:
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
    Chyba wystarczy~
    Weny, czasu, internetu i zero sprawdzianów do kompletu~

    OdpowiedzUsuń
  4. Waaa *-* Jak uroczo. Jaka cukiernia. Trochę od rltego odwykłam i muszę znów się przyzwyczaić. Oczywiście Wy mi pomagacie c:
    Jeny... Co ja mam Wam nabazgrać?
    W
    O
    W
    Już razem? Szybko, jak na mnie. Jednak, ty chyba nie jest taki sposób zawierania związku jaki lubię. Jednakże podobało mi się.
    Czekam na więcej.
    Nie umim pisać komentarzy c:
    Weny ~

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany nareszcie i nowa notka i to wkońcu ta notka uwielbiam Was czytać ale jeśli o to opowiadanie chodzi to za długo mnie przetrzymałyście, chyle czoło genialnie napisane szkoda że tak krótko, ale może następna dłuższa. Weny życzę,
    Haru :)

    OdpowiedzUsuń
  6. AWWWWW, O BOŻE AWWWWWWW ♥♥♥
    Aesgrbrogkrtnoisbsuklhgsjfuen, ten rozdział ♥
    Pisałam już, jak bardzo was kocham? ♥
    Nawet normalnego komentarza napisać nie potrafię, śmieszne ;___;
    Ale naprawdę mi się podobało, awwwwww *-------* Tak się uśmiechaaaaam ♥
    Wybacz za słodzenie, ale to naprawdę epicki rozdział ♥
    Dziękuję wam, że piszecie te opowiadanie! Jest świetne ;ww;
    Pozdrawiam i oczywiście weny :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Okej, przełom, ale na razie tylko w ich związku, a ja liczę na przypomnienie o zakonie!
    Halo, nie szukają ich jeszcze?!
    Poza tym trochę za szybko, bo minęło dopiero parę dni, ale to cukierkowy świat i jest to zrobione specjalnie, więc w sumie mi pasuje <3

    OdpowiedzUsuń