Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 15 listopada 2014

16 listopada - Dzień tolerancji

 Ohayo~!!! Jednak się udało i dodam kartkę z kalendarza <3 Myślałam, że się już nie uda serio XD Wczoraj dopiero skończyłam pisać, dziś Inu-chan cudem zbetowała i jak już byłam cała szczęśliwa to... nie mogłam wejść na notkę przez 5 minut TT^TT "Kochany" wolny internet.
Ale jest! X3
I teraz powiem tak: Mimo że temat oklepany jak diabli i mnie już szczerze bokiem wychodzi całe to paplanie o tolerancji (nie żeby nie była ważna, ale ileż można o tym samym x.x) to one-shot mi się podoba. A czemu spytacie? Bo zmieniłam temat ^^ Nadal jest o tolerancji ale... z resztą zobaczycie XD
Acha... nie miałam pomysły jak lepiej przedstawić więc tak "***" oddzielają poszczególne scenki, które dzieją się co jakiś czas. Ciąg przyczynowo skutkowy zachowany też jest, jakby co ^^

A teraz  BANEREK WSZYSCY KLIKAMY W BANEREK!!! LUB LINKA
Enjoy :3




     Smród fajek był jedną z niewielu rzeczy jakie denerwowały wspaniałego informatora z Shinjuku. Po całym dniu wąchania dymu tytoniowego w najróżniejszych barach, biurach czy choćby ulicach miał zwyczajnie dość. Dlatego też zaopatrzył swoje biuro w tabliczkę z napisem "Zakaz palenia" i mocny odświeżacz powietrza. Sposób ten sprawdzał się dość długo. Do czasu aż.... z Oriharą Izayą nie zamieszkał Shizuo Heiwajima.
     Tytoniowa bestia - taki to przydomek nadał brunet Heiwajimie potrafiącemu wypalić kilka paczek dziennie swojego nałogu, zmieniając tym samym dobrze pachnące biuro w palarnię uniwersytecką.
***
- Shizuo! Słuchaj... - Poddenerwowany informator chodził w kółko przed kanapą, na której siedział blondyn. Chwilę wcześniej zabrał mu paczkę z jego świństwem, więc Shizuo chcąc nie chcąc podążał wzrokiem za paczką, a co za tym idzie i za informatorem.
     Izaya stuknął palcem w tabliczkę "ZAKAZ PALENIA".
- Widzisz co tu jest napisane? - Shizuo potwierdził, kiwając głową. - Przeczytaj...
- Zakaz palenia. - mruknął od niechcenia.
- Dobrze, więc zrób użytek z tej tabliczki. Rozumiemy się? - Shizuo znów kiwną głową. - Odpowiedz.
- Rozumiemy się.
***
     Kilkadziesiąt minut później
- A to zagwostka... - mruknął informator, drapiąc się po głowie i wpatrując w miejsce, w którym wisiała tabliczka.
- Co tak się drapiesz? Pchła ma pchły? - warknął blondyn, przekręcając się na kanapie. Po czym odetchnął głęboko, wypuszczając strużkę dymu.
- Tak... Wiesz może, gdzie jest tabliczk... Dlaczego palisz pierwotniaku!
- No co? Robię z niej użytek, tak jak chciałeś. - Odparł, gasząc papierosa o leżącą na stoliku tabliczkę i uśmiechnął się do Orihary. Ten tylko zazgrzytał zębami.
***
     Wieczorem, Gdy Shizuo wreszcie udało się ugłaskać Izayę i namówić go na szybki numerek na rozluźnienie, wydawało się, że konflikt jest zażegnany. Izaya, spełniony już, z lubością wtulił się w ciepłe ciało, chcąc już zasnąć. Poleżał spokojnie kilka minut, unosząc się i opadając na klatce piersiowej blondyna. To kołysanie wprowadzało go w błogi stan letargu. Do czasu... Informator poczuł jak blondyn się porusza, sięga po paczkę. Usłyszał charakterystyczny dźwięk zapalniczki. Podniósł się wkurzony do siadu, zadziwiając tym Shizuo.
- Miałeś nie palić!
- Myślałem, że śpisz...
- To nie ma nic do rzeczy, pierwotniaku...
- No daj spokój... To ostatni...
- Na pewno?
- Tak...
     Po takim zapewnieniu Izaya znów się ułożył i zasnął czując, jak Shizuo głaszcze go po włosach. Szkoda tylko, że brunet nie widział cwanego uśmieszku, ani nie usłyszał szeptu blondyna " ostatni dzisiaj".
     Kilka minut później, gdy Shizuo dopalał papierosa, usłyszał dwanaście głośnych uderzeń zegara.
***
     Izaya obudził się i od razu zmarszczył niechętnie nos. Czuł ten ohydny smród papierosów. Otworzył ze złością oczy i już chciał nakrzyczeć na Shizuo, gdy... okazało się, że informator jest w sypialni zupełnie sam. Brunet sprawdził czy na łóżku jest popiół - nie było. Później powąchał poduszkę i aż się wzdrygnął. Wyszedł z łóżka i zabrawszy poduszkę ruszył na poszukiwanie Shizuo. Znalazł go w kuchni. Przymierzył się poduszką i rzucił nią w blondyna.
- Won mi z tym świństwem na balkon! - zarządził. Gdy Shizuo zdziwiony zaczął oglądać poduszkę a jego mina mówiła "No co chcesz... czysta jest." dodał: - Nie poduszką tylko fajką! - Po czym prychnął i odszedł.
***
     Izaya siedział w swoim gabinecie od dwudziestu minut. Widząc, że prośby nie działają, postanowił wziąć sprawy we własne łapki. Minę miał poważną, na rękach gumowe rękawiczki. Przygryzając język starał się najlepiej jak tylko umiał. Wyprostował spinacz i wsunął go powoli i delikatnie w papieros Shizuo, którego zapach tak bardzo mu dokuczał. Odetchnął z ulgą gdy zobaczył, że spinacz nie przebił filtra. Odłożył 12 już papierosa do podkradzionej Shizuo paczki. Delikatnie, na paluszkach, trzymając paczkę w łapkach z jakimś nabożeństwem, delikatnie przeszedł przez pokój i położył paczkę na szafce. Odetchnął z ulgą jakby właśnie rozbroił bombę atomową... a przecież teraz to on ją dopiero uzbroił. (czyt. Shizu bez papierosów wpada w szał i jest gorszy niż bomba atomowa XD. dop. Kias) Namie widząc to strzeliła sobie ręką w czoło, ale nie skomentowała zachowania pracodawcy. Mimo to zgarnęła swój płaszcz i wyszła z pracy jeszcze zanim pojawił się blondyn szukający swoich fajek.
     Kilka minut później zadowolony z siebie informator wylegiwał się na kanapie. Usłyszał trzask zamykanych drzwi od łazienki, a następnie głos Shizuo.
- Izaya wychodzę! Zaraz wracam, papierosy mi nie działają! - Po tych słowa brunet tylko jęknął w poduszkę. "Znowu to samo".
***
     Izaya próbował jeszcze kilka razy schować papierosy przed blondynem, jednak ten zawsze je znajdował. Znalazł paczki schowane w: piekarniku, lodówce, szafce, brytfance, za brokułami, w garnku, pod zlewem, w ściereczkach, pod telewizorem, w pudełku na DVD, za kanapą, na lampie, za przedmiotami do czyszczenia zębów, za płynami żrącymi, pod szmatą do podłogi, przy worku do odkurzacza, pod dywanem, w wentylacji, za lustrem, w swoich ubraniach, w Izayi ubraniach, na biurku i w szufladach Namie, w spłuczce od kibla, w puszce z kawą, w bieliźnie Izayi, na balkonie, w koszu na brudy, w poduszce, za ramkami na zdjęcia, w pustym kartonie po soku, za książkami w bibliotece Izayi, za ich wspólnym łóżkiem. Znalazł nawet paczkę którą Izaya zakopał w doniczce z jakimiś kwiatkami. Zmęczony informator pacnął na dywan.
- Poddaję się, tu nie ma więcej kryjówek... Czemu go zawsze wyzywałem od psa, chciałem to mam, ot, cudowny węch... - westchnął, czując smród papierosów. No nie! Dywan prześmierdł tym zapachem!
***
     Izaya delektował się kawą czekając, aż włączy się jego komputer. Nadstawił nos, by powąchać cudny napar. Cmoknął zirytowany, a jego brew zadrgała.
- SHIZUO WON Z MOJEGO BIURA! - wrzasnął, wkurzony tym smrodem.
     Zdziwiony blondyn popatrzył na informatora jeszcze większymi oczyma, po czym grzecznie odwrócił się i wyszedł z gabinetu mucząc do siebie tylko "PMS czy co?".
***
     Blondyn zmartwiony stanem swojego partnera postanowił wziąć dzień wolny i wyciągnąć go do Shinry.

                 - w mieszkaniu okularnika - 

- No więc Shinra... Chodzi o to że...
- No spokojnie Shizuo-kun, jesteśmy starymi znajomymi, możesz mi powiedzieć wszystko, więc? - Lekarz poprawił swoje okulary wpatrując się z zaciekawieniem na poddenerwowanego blondyna.
- No... em... Kurwa, nie powiem tego. - Podrapał się po karku. - Muszę zapalić. - westchnął, wyjmując papierosa z kiszeni w spodniach. Odpalił go i właśnie miał wsadzić do ust, gdy do pokoju wparował Izaya. Nucąc coś pod nosem przeszedł obok blondyna, zabrał mu papierosa i zgasił w kawie Shinry. Gdy Shizuo zacisnął pięść, ale odetchnął tylko i przymknął oczy. Wyjął paczkę, by wziąć kolejną fajkę. Izaya tak samo wesoło jak wcześniej przeszedł obok blondyna i zabrał mu całe pudełko. Wyszedł bez słowa.
     Zdziwiony całym zajściem okularnik poprawił patrzałki zjeżdżające mu z nosa i pochwalił blondyna, próbując go przy tym jakoś pocieszyć.
- Może to i lepiej, papierosy szkodzą na płuca, i zobacz, jaki jesteś spokojny bez nich! - pochwalił przyjaciela. Chwilę później omal nie przekonał się, jak to jest lecieć z 4 piętra na bruk... Choć musiał przyznać, że podziwianie panoramy Tokio ze swojego okna, wisząc jedynie na niepewnym kitlu też nie było najprzyjemniejsze.

***

     Skoro wizyta u Shinry nie pomogła Shizuo postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Izaya...?
- Co?
- Co? To ja się pytam co! Co ci ostatnio jest?
- W całym domu wali papierosami, nie zniosę więcej tego smrodu! Wywal je!
- Nigdy. - Shizuo uśmiechnął się uradowany, jego chłopak nie zmienia się w dziewczynę, nie ma okresu,  ani nie jest w ciąży. - Czyli to nic poważnego i nie należy się tym martwić.

***

- Shizu-cha~n... - jęknął Izaya, wchodząc do zadymionego pokoju. Pomachał ręką, chcąc oczyścić powietrze i zatkał sobie nos, ale mimo to rozkaszlał się. - Przestań już z tymi fajkami. Nie wytrzymam. Albo koniec z nimi, albo z nami. 
- A nie słyszałeś nigdy o kochaniu pomimo wad? - warknął. Izaya nie powinien uzależniać ich związku od fajek. - Uznaj, że to jedna z moich. Poza tym... dziś dzień tolerancji. - Uśmiechnął się cwanie. - Od wpadki z prezerwatywą obiecałeś mi słuchać kalendarza. - Wstał z kanapy i podszedł do krzywiącego się Izayi. Cmoknął naburmuszonego bruneta, sprawiając, że ten skrzywił się jeszcze bardziej. - Więc od dziś zaczynasz tolerować moje papierosy. - Powiedział triumfalnie, a gdy Izaya otworzył usta by zaprotestować - Zaczynasz je tolerować i tyle. - mruknął, po czym dmuchnął dymem prosto w otwarte usta Izayi. Uśmiechając się z satysfakcją odszedł. Słyszał, jak Izaya kasła za nim dymem.
     Nagle obaj usłyszeli głośne pikanie. Shizuo rozejrzał się zdezorientowany, a Izaya czym prędzej chwycił za parasolkę i ją otworzył. W tej chwili włączyły się spryskiwacze. Fajka blondyna zgasła. Izaya roześmiał się, widząc klapnięte włosy blondyna i jego mokrą koszulę.
- Masz za swoje Shizu-chan~! Zadymiłeś dom i włączyłeś alarm przeciwpożarowy~!!!

8 komentarzy:

  1. Hahaha... ta miniaturka to sama słodycz! Bardzo mi się podoba
    Cieszę się, że potraktowałaś ten temat inaczej i spojrzałaś na niego pod innym kątem.
    Izaya był genialny! Moja ulubiona postać zawsze najlepsza :p och no jest bezbłędny!
    Nieźle się uśmiałam czytając to opowiadanko :3
    Oby więcej takich świetnych tekstów~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez cały czas zastanawiałam się nad jednym... dlaczego zamiast chować fajki przed Shizusiem, Izaya po prostu ich nie wywalił? Jakby wywalał każde które Shizuś kupi to może w końcu by coś dało... think so.
    No, a tak wgl to cudna karteczka. Taka śmieszna i urocza, idealna na rozluźnienie po męczącym egzaminie z chemii. Mogłam się niezobowiązująco pośmiać, przy okazji zostając obdarzona przez kochanego brata "znowu to yaoi czytasz? weź się do życia wyloguj!". E, to on pół dnia spędza przy Naruto i NBA, a ja tylko chwilkę sobie yaoice poczytam i to ja mam się wylogować, ja jestem ta zła, gorsze dziecko z rodzeństwa, zakała rodziny..? No dobra żartuję, ale z niego jest taki wredny, mały (taaaa, metr osiemdziesiąt to jak na chłopaka wcale nie dużo... no skro chce robić karierę w NBA xd bo na rozgrywającego to on się nie nadaje) hipokryta.
    No, ja tak jeszcze tylko wspomnę, że czekam na dalszą część chatu, trochę się stęskniłam za postrachami, bestiami i wszelkimi innymi cudownymi nickami. Wiecie już może kiedy się pojawi, czy nie macie na razie zaplanowanego jakoś konkretnie?
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. O jeny, powaga? Alarm przeciwpożarowy? Skoro Izaya o tym wiedział bo był przygotowany na coś takiego mógł mieć w zanadrzu szampon i podać Shizou aby ten się odrazu umył i przestał siedzieć tytoniem, obawiam się że Shizu-chan dostał by szewskiej pasji i zdemolował mieszkanie a Iza Iza miałby jeszcze większą satysfakcję z jego braku kontroli nad sobą :) czekam z utenskinieniem na wampirka, pozdrawiam i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahahahahahaa~!!!!
    Uśmiałam się jak nigdy! Cudo! Po prostu CUDO!!!!
    Ten pomysł z alarmem wprost wymiata xD
    Pozdro.
    Kaomi
    P.S: Ychmm... noo boo jest taka mała sprawa ....bo ja i moja naj prowadzimy bloga i ...(one wiedzą o co chodzi- Kimiko)...jeśli mogłybyście kiedyś zajrzeć? *chowa głowę w pudełku po popcoprnie z burakiem na twarzy* Z gówy dzięki :D (Nomm..Ja też thnx :*-Kimiko)

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie cukiernia, taki lekki one shocik na rozluźnienie przed sprawdzianem z trygonometrii (ratunku! ;-;) Końcówka z tym alarmem... Boska~! Życzę duuużo weny i czekam na następne notki~! (A zwłaszcza wampirka~)
    Ja ne~

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne =w= *zachwycała się przez cały czas sposobem napisania, a później jeszcze pomysłem* Ja też chcę umieć tak zajebiszczaście pisać, podziel się talentem ;^;
    Naprawdę podoba mi się skierowanie tematu tolerancji na papierosy, wreszcie nie ma darcia o orientację xD Ale tak się wstawię za Izayą. Shizuś zapomniał, że tolerancja działa w dwie strony. Skoro mamy(mieliśmy) dzień tolerancji, to Izaya mógł się posłużyć tym samym argumentem i powiedzieć Shizu-chan, żeby zaczął tolerować jego niechęć do fajek, prawda~? No mógł, czyż nie~? ;>
    Alarm przeciwpożarowy mnie rozwalił <3 Może nie przez samo to, że się włączył, ale no na litość boską, ile Shizuś musiał tam dymić, żeby aż włączyć to ustrojstwo? @.@ Ja z trzema koleżankami nie dałyśmy rady, a on jeden... szacun xD Wyobrażanie sobie go takiego zmokniętego... no biedny szczeniaczek ;^; On jest jak pies, a zmokłe psy wyglądają żałośnie, czyli uroczo. Musiał wyglądać świetnie x3
    A te dwa fragmenty:
    "Wieczorem, Gdy Shizuo wreszcie udało się ugłaskać Izayę i namówić go na szybki numerek na rozluźnienie,"
    "Po takim zapewnieniu Izaya znów się ułożył i zasnął czując, jak Shizuo głaszcze go po włosach. Szkoda tylko, że brunet nie widział cwanego uśmieszku, ani nie usłyszał szeptu blondyna " ostatni dzisiaj"." - Uwielbiam je.
    Dziwne, ale najbardziej przykuły moją uwagę xD W sumie nie umiem powiedzieć dlaczego. Pierwszy po prostu fajnie mi zabrzmiał, aż się zaśmiałam. A drugi, prawdopodobnie dlatego, że Shizuo wyszedł tu tak cwanie, prawie jak Delic x3
    Bardzo, bardzo podoba mi się ta kartka, cieszę się, że zdążyłaś z napisaniem jej =w= *straaasznie podoba jej się ta seria*
    No to... pozdrawiam!
    Ps. Chcę przeprosić, że tak rzadko komentowałam... ;^; Chciałam trochę ogarnąć życie i własny blog, ale teraz już wracam, więc komentować również będę =3=

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektórym taki dzień przydałby się na co dzień. Naprawdę. Rany, ludzie są niemożliwi.
    Matko, zakaz palenia. Takie coś powinni wprowadzić w miejscach publicznych, bo to naprawdę jest ohydne. Podzielam ból Izayi. Nienawidzę tego smrodu. Jak to można w ogóle lubić? ;-; Co nie zmienia faktu, że Izaya chyba nie zauważył, jak Shizuo suuuuper wygląda z papierosem~. Shizusiowi potrafi dodać uroku, nie ma co XD
    Pomysł z tabliczką. Chyba sobie taką załatwię, to jest niesamowity pomysł XD Tylko obawiam się, że skończy tak jak ta Izayowata.
    Poza tym, rany, Izaya, miszczu mój manipulantów, dlaczego nie wyczułeś, że Shizuś kłamie z tym ''to ostatni papieros''? ;-; Tak się dał nabrać, jak on mógł D:
    Izaya chyba w takich przypadkach nie myśli, coś czuję. Przecież to, że popsuje mi kilka fajek nie uratuje sytuacji. Shizu głupi nie jest i kupi sobie drugą paczkę. Nie ogranicza go to jak widać.
    ''kochanie pomimo wad'', Shizuo dobra taktyka, ale Izaya jest bogiem, on może przecież zniwelować te wady, please!
    Na końcówce się uśmiałam. Niesamowite to było XD
    Bardzo mi się podoba, oryginalny pomysł (jak każdy inny z resztą). jest pięknie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wierzę XD Te sposoby, tyle kryjówek, Shizuś to faktycznie papierosowa bestia. On wszędzie je wytropi! XD Biedny Izaya, znam jego ból. Ja też nienawidzę tego zapachu.
    Ale w sumie trzeba kochać pomimo wad co nie?
    Ale ta końcówka, piękna zemsta nie ma co <3

    OdpowiedzUsuń