Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

niedziela, 7 września 2014

Egzorcysta x Wampir - "Inny niż wszystkie" - rozdział 6

Hejooo~! *przegląda rozdział*
Jestem wredna, kolejny jeszcze nie jest zbetowany~... Q.Q""" Wybaczcie mi to... *zasłania się stołem*
To ten~... Nie wiem, co wam powiedzieć, jest niedziela, miałam robić historię a mi się nie chce, miałam się uczyć a mi się nie chce, w ogóle nie  mam pojecia co mówić i o czym pisać, tak więc~... Po prostu to tyle~! X3""
No to są nas dwie~... cóż może tylko podziękuję za wszystkie "awww" pod moim małym tłumaczeniem~!
A no i pogonię szczeniaka do bety nie tylko wampirka ale i prezentu na 100.000 odwiedzin bo już 111.000 się dawno zrobiło a on się obija :C
Enjoy~! 
Enjoy~!


     Heiwajima obudził się rano, całkiem wypoczęty. Chciał się przeciągnąć, ale czuł, że coś trzyma. Nie do końca przytomny postanowił trzymać to coś i przeciągnął się tak, że aż mu coś w kręgosłupie pyknęło. Uśmiechnął się i wtulił w to coś, co, z tego co czuł, przejęło jego ciepło... Miły, mięciutki przedmiot...‏
- Nie wiedziałem, że możesz być taki milusiński z rana~... - Uśmiechnął się Izaya, otwierając oczy i bardziej przytulając blondyna. - Trudno uwierzyć, że ta sama osoba, która nie chce mnie dotykać tak czule tuli mnie już drugą noc z rzędu~! - zagadnął wesoło.‏
- Co? - mruknął cicho, po czym otworzył oczy i odsunął się, puszczając Izayę. Popatrzył na niego, zszokowany. - CO...? Ale... Ja... Ciebie tu nie było, kiedy kładłem się spać. - Zmarszył brwi, próbując sobie przypomnieć czas zanim zasnął. Nie było go.
- Oczywiście, ale pozwoliłeś mi wejść do pokoju i do łóżka, złapałeś mnie i nie chciałeś puścić~! - Uśmiechnął się wesoło. - Jeszcze mnie tuliłeś przez sen~... Miło było. - zachichotał, widząc zszokowanego blondyna.
- Pozwoliłem przez sen! Poza tym, skoro pytałeś o zgodę położenia się ze mną do łóżka to jednak ty tu wlazłeś, ja nie miałem na to wpływu śpiąc. - prychnął. Tak bardzo chciał pozbyć się wszelkich podejrzeń na starcie, że już wolał być niemiłym. - Świetnie, że było ci miło, ale nie sądź, że to coś znaczy, jasne? - zastrzegł jeszcze na końcu.‏
- Oczy~wiście~! - zgodził się, uśmiechnięty. - To chyba oczywiste, nie~? Przecież ci mówiłem, cokolwiek mi zrobisz wystarczy słowo, a będę udawał, że to się nie zdarzyło~... - Nie mógł się powstrzymać i znów wtulił się w blondyna. - To też się nie zdarzyło~... - dorzucił, wtulając nos w szyję blondyna.‏
- Taaa... - mruknął, przeciągając sylabę niedowierzająco. Jednak już więcej nie skomentował. Nawet, gdyby Izaya miał udawać, że to się nie stało, to przecież wiedział, że to się stało... Sam sobie zadawał ból, czy on tego nie wiedział...‏
     Izaya słysząc przyzwolenie blondyna uśmiechnął się szerzej i wtulił policzek w pierś bondyna. Zamruczał z zadowoleniem.
- Mógłbyś mnie jeszcze objąć~... - westchnął leniwie. Cały czas cieszył się bliskością swojego baniaczka z krwią, ale o dziwo nie był wcale głodny... A raczej mógł w pełni zapanować nad swoim głodem.‏
- Serio? Wiesz, że jeśli to zrobię, to jak następnym razem odmówię będzie ci gorzej? - sarknął. - Sądzę, że dobrze o tym wiesz, więc nie proś mnie o takie rzeczy. - westchnął. Jak tak teraz myślał, to dziś przynajmniej mieli co robić... Nie musieli kisić się w domu w wyłącznie swoim towarzystwie... Dobrze. Był tym faktem zadowolony.‏
- Wiesz Shizu-chan, wszystko prędzej czy później się kończy~... Żyję już tyle lat, że nauczyłem się cieszyć z samych chwil i dlatego chcę, żeby każda była jak najprzyjemniejsza, nie ważne, że potem trochę zaboli, przytul mnie, co~? Mamy jeszcze trochę czasu zanim pojedziemy do wioski. Chyba pozwolisz mi w tym czasie się sobą nacieszyć, prawda~?‏
- Zobaczysz, że jeśli faktycznie coś do mnie czujesz, to zaboli. - burknął i go objął. No cóż, mógł to uznać za formę dawania brunetowi nauczki... Wolał, żeby ten się nauczył, że nie powinien prosić o takie rzeczy. Bo jeszcze by mu nie odmówił. I co wtedy? No właśnie... Co wtedy. On sam chciał dać mu trochę przyjemności, bo uważał, że Izayi też należy się coś od życia... Życia po życiu, ale zawsze... Ale mimo to nie chciał robić mu nadziei. Bo nic do niego nie czuł w takim sensie.‏
- Puki co jest wspaniale~... - zamruczał uszczęśliwiony. - Powiem ci, jak coś się zmieni w tej materii. - obiecał.‏
- Mhm. - mruknął cicho. Już wolał się nie odzywać. Da mu chwilę pożyć w takiej iluzji, skoro mu zależało... Przyciągnął go bliżej siebie, wtulając go w swój tors. I tak nie mógł teraz myśleć o niczym innym, jak o maskowanym smutku Izayi, kiedy następnym razem go odtrąci. Wkurzające... Jakoś nie mógł przejść obojętnie, gdy ten był smutny...‏
     Izaya leżał sobie, ciesząc się ciepłem blondyna, jego obecnością, zapachem, dotykiem. Cieszył się z tego, że Shizuo go objął, naprawdę on sobie nie wyobrażał nic lepszego na tym świecie. - Szkoda, że mnie nie kochasz~... Moglibyśmy tak wtedy leżeć codziennie~! - westchnął szczęśliwy. - I robić też inne fajne~ rzeczy.‏
- Bo cię puszczę. - zagroził. Orihara najwidoczniej odpłynął za daleko... - Mówiłem, że od razu będzisz wyobrażał sobie za dużo... - dodał. Nie chciał go zasmucać, ale to chyba faktycznie zaszło za daleko... Mógł go nie przytulać...‏
- Nie, nie to tylko takie moje gdybanie~... Tak jak jest jest cudownie Shizu-chan~! - Uśmiechnął się wesoło, mocniej przytulając blondyna. Musiał się nim nacieszyć, póki mógł.‏
- Jasne. - sarknął. To jego gdybanie oczywiście mogło przerodzić się w jakieś jego marzenia, na które będzie czekał... Wolałby jednak, żeby to nie doszło do skutku. Poluzował lekko uścisk. Może lepiej było, jak nie był tak blisko...‏
- Nie! - zaprotestował jak dzieciak, kurczowo łapiąc blondyna. - Jeszcze trochę~... - prosił jak dzieciak, ale jeśli miało to odnieść pożądany skutek, to mógł spróbować.‏
- Nie nudzi ci się...? - mruknął, jednak został tak, jak był. Mógł tak zostać... Choć nadal uważał, że to niezbyt dobry pomysł...‏
- Oi... Przepraszam Shizu-chan, nudzisz się~? - zapytał, niechętnie się od niego odrywając... Chociaż nadal pozostał blisko, żeby w razie odpowiedzi "nie" szybko wczepić się w blondyna.‏
- Nie, mogę tak siedzieć, nie robi mi to różnicy. Pytałem, czy tobie nie jest tak nudno. - westchnął. Tak, trochę mu się nudziło, ale niech się nacieszy, bo to i tak był ostatni raz...‏
- Yay~! - Uradowany Izaya szybko wtulił się w blondyna. - Nigdy mi się nie znudzi Shizu-chan~!‏
- Dziś idziemy do wioski zawieźć zapasy, więc może lepiej, jak jednak znudzi ci się jeszcze dziś. - parsknął. Dziwnie mu było tak go przytulać... Dziwne było, że w ogóle pozwala komuś być tak blisko... Naprawdę dziwne. Czuł się z tym nieswojo... Z drugim ciałem obok siebie. Nikogo nie przytulał od... nawet nie pamiętał, kiedy. Bo nikogo nie miał. I tyle...‏
- Przecież zawsze mogę cię przytulić wieczorem, prawda~? - Uśmiechnął się słodko, spoglądając na blondyna. Starał się złowić coś w jego oczach, nie wiedział jeszcze co to dokładnie ma być, ale chciał to zobaczyć.‏
- Wieczorem...? Nie mówiłem, że od teraz możesz się tak bezkarnie wtulać za każdym razem... - Starał się unikać jego wzroku, jednocześnie nie pokazując, że go unika. Nie mógł odmówić patrząc mu w oczy, jakoś po prostu nie chciał widzieć w nich smutku, więc odwracał wzrok tak na wszelki wypadek. - Mówiłem, że odmówię. - dodał ciszej. Tak jak myślał, jemu samemu na im więcej się zgadzał tym potem było ciężej spojrzeć w oczy... To ostatni raz. Więcej nie dojdzie do takiej trudnej sytuacji. Niech on o tym zapomni.‏
- Dobrze~... Mimo wszystko lubię się łudzić, że się jednak zgodzisz~! - zachichotał. - Co powiesz na śniadanie~?‏
- Łudzić. Dobre słowo. - westchnął. Łatwo poszło, ale wciąż nie chciał spojrzeć mu w oczy... Zamknął powieki i ułożył wygodniej głowę. - Ta, śniadanie. Potem coś zjem. Znajdę sobe, czy coś. A ty chyba powinieneś nakarmić koty... - dodał, słysząc miałczenie gdzieś w oddali.‏
- Nie musisz daleko szukać, zostało jeszcze sporo dzika~! - powiadomił blondyna. - Mogę dać co gorsze kawałki kotom~?‏
- Byłbym wredny i powiedział, że Hibiya nie dostanie... Ale weź je nakarm, żeby przynajmniej były cicho... - wymruczał. Puścił go, czekajac, aż sobie pójdzie do kotów. - Ja i tak upiekę drugiego, bo sam go przecież potem nie przejem.‏
- Dobrze~! Prześpij się jeszcze Shizuś, musisz solidnie wypocząć po takich ubytkach w krwi~... - Uśmiechnął się smutno i pogłaskał blondyna po głowie. Wstał z niego i przykrył szczelnie kołdrą.‏
- Nie potrzebuję, nie regeneruję się jak zwykli ludzie. Już jest ze mną wszystko w porządku. - Wzruszył ramionami. Jednak jeszcze nie wstawał. - Za dziesięć minut się podniosę. - Zdjął z siebie kołdrę, żeby nie zasnąć znowu. Pogłaskania po włosach nie skomentował, po prostu leżał dalej. Jeszcze chwilka przyjemnego wylegiwania się i weźmie się za tamtego dzika.‏
- Dobrze, w takim razie odpoczywaj w spokoju~! - Uśmiechnął się i wyszedł. Wesoło podskakując zbiegł po schodach, potarabanił pustymi miskami w kuchni i poszedł po tego wczorajszego dzika. Wybrał kotom śniadanie. - Shizuś nie zobaczy~... - Uśmiechnął się, dodając kotom lepszego mięska. Ze śniadaniem wyszedł na dwór i postawił przed czekającymi już na niego przyjaciółmi. Zachichotał wesoło i przykucnął, patrząc na szczęśliwie pałaszującego przysmaki Psyche. Hibiya na początku nie był tak ufny, ale ostatecznie przekonał sie do śniadania i również je zjadał.‏
     Heiwajima przeciągnął się na łóżku i rozejrzał leniwie. Takich początków dnia nienawidził... Szczerze nienawidził...
- Co za upierdliwy dzień. - mruknął pod nosem i zwlekł się z łóżka. Ubrał się dokładnie i podszedł do swojego tobołka. Jego spojrzenie padło na miecz leżący niedaleko. Taa, do czego on mu się teraz będzie przydawał...?
     Zabrał się, zszedł na dół, umył ręce i wyszedł na dwór. Pierwsze co, to chciał upiec drugiego dzika... Musiał więc ułożyć i podpalić stos.‏
- Hahaha... Nie, prze-przestańcie~! - Izaya śmiał się w najlepsze, łaskotany przez koty. - Nie, nie nie ma mowy, nie powiem wam, hahaha~! To tajemnica Shizu-chana!!! Nie mogę dać wam więcej mięska ni-hahahaha~!!!‏
     Zatrzymał się, patrząc na dziwne łaskotki w wykonaniu kotów. No cóż... Ciężko było nie zacząć się śmiać. Więc zaczął. Śmiał się tak głośno, aż rozbolał go brzuch. Czegoś takiego jeszcze nie widział... Aż zabrakło mu słów, żeby się odezwać.‏
- C-co się śmie... Hahaha śmiejesz? Pp-pomóż mi!!! Hahaha!!!‏
- Pfhahahaha, wiesz... jak to wygląda!? - roześmiał się znów i złapał za brzuch, jednak podszedł i zabrał Psyche, śmiejąc się. - Ooo, panicz Hibiya bawi sięw ten sposób? - zakpił, opanowywując śmiech. - Jak to wygląda... - Pokręcił głową z rozbawieniem.‏
     Oburzony Hibiya prychnął, odsuwając się od leżącego na zmieni bruneta.
- Dzie-dzięki Shizu-chan... - wysapał Izaya, uspokajając się.‏
- Nie ma sprawy... O co wy tak zawzięcie go szantarzujecie, co...? - spytał Psyche, zerkając na pyszczek kotka. Dotknął nosem jego noska. Niesamowite, żadne zwierzę przedtem mu na to nie pozwalało... Aż całkiem go to pochłonęło. Kot od niego nie uciekał...‏
- Zawzięcie bronię twojego dzika... - wyjaśnił, próbując wstać. - A ty i tak wolisz kota! - udał, że mu wypomina. Nie miał tego za złe Shizuo, cieszył się gdy blondyn się cieszył, ale lubił też czasem się z nim podrażnić.‏
- Kot mnie nie napastuje. - prychnął z rozbawieniem. - Kot pozwala napastować siebie. A dzik... No jak nawet Hibiya zniżył się do torturowania ciebie... A może nie powinienem nagradzać was za męczenie Izayi? - zwrócił się do białego kotka. - Raczej nie, co nie...? No to więc nie dostaniecie więcej... Trudno się mówi... - Uśmiechnął się lekko i odsunął poza zasięg kocich pazurków. A nóż postanowią się zemścić...‏
- Za to mnie napastuje! - fuknął. - A Hibiya bardzo lubi torturować innych, to nie jest zniżanie się~...‏
- Zniżył się do łaskotek, to nie tortury. - prychnął, nadal rozbawiony. - Dam wam więcej jedzenia, ale w zamian będę miał jedno życzenie w dowolnej chwili. - mruknął. Koniec gadania z kotami, to się robiło schizowe... Już rozumiał, czemu Izaya to robił. Wydawało się, że one faktycznie słuchają... - Idę po jeszcze kawałek mięsa, zaraz wrócę... - dodał, tym razem do bruneta, odkłądając zwierzaka na ziemię.‏
- Jakie życzenie Shizu-chan~? - Izaya z ciekawością ruszył za blondynem. Postanowił mu nie odpuszczać dopóki ten nie odpowie. - No jakie, jakie powiedz mi~...‏
- Takie na wszelki wypadek. - odpowiedział dość tajemniczo. - Jakbym czegoś nagle potrzeował, a one nie chciały słuchać, to im wypomnę, że mają u mnie dług. - Wzruszył ramionami i szedł dalej, aż do spiżarni. W końcu wyjął sztylet i odkroił kawałek dobrego mięsa. - Tyle im starczy, nie...?‏
- Pewnie~! A nie chciałbyś nakarmić też mnie~...? - zaproponował.‏
- Hmm? Ciebie? - Popatrzył na sztylet i na Izayę w zamyśleniu. Serio myślał, że po wczoraj mu starczy... W końcu to była jego krew i krew dwóch dzików... - Dobra... Może być... Ale dzisiaj niedużo. Jak się nie powstrzymasz, więcej nie dam ci się napić, jasne? - zastrzegł, zastanawiając się, skąd właściwie dać mu się napić.‏
- Naprawdę byś mi dał? - Spojrzał na niego zdziwiony... W końcu powinien być zły o wczoraj... - Chodź, damy kotom jeść i pogadamy, już słyszę jak miałczą~! - Usmiechnął się zmieniając temat i pociągnął blondyna do wyjścia.‏
- Zmieniłeś temat. - westchnął. Sądził, że jest tak głupi, że da się nabrać...? - To był taki test, tak? Serio, Izaya, nie proś o coś, jak nie chcesz naprawdę tego dostać... - pouczył go. Przystanął koło kotów i pokroił mięso na kawałki. - Smacznego.‏
- Shizu-chan ale ja zawsze jestem głodny~! Nie mam zamiaru na tobie żerować, najwyżej poproszę cię o krew jakiegoś zwierzaka jak już się będę słaniał na nogach, ale na razie mam sporo energii~! Co nie zmienia faktu, że jestem głodny~... - westchnął. - A sobie nie wziąłeś śniadania? - zagadnął.‏
- To powiedz, jak będziesz miał mało sił. - uciął. W końcu po co miał się kłócić... - Nie, nie wziąłem sobie, na razie nie muszę jeść. Nie chce mi się. Za to trzeba upiec tego drugiego zanim pójdziemy do tej twojej wioski, więc muszę rozpalić ognisko... - Schował sztylet z zamiarem późniejszego umycia go.‏
- Nie Shizu-chan, musisz regularnie jeść~... i zadbać o siebie. - zaprotestował, tupiąc nogą. - Proszę...? - dodał widząc, że pierwsza metoda nie skutkuje.‏
- Nie mam ochoty. - Zmarszczył nos. Przyzwyczaił się do stosunkowo nieregularnych posiłków i tak co parę dni odechciewało mu się jeść, albo chciało bardziej... - Dbam o siebie, więc nie ma powodu do narzekań. - zbył jego prośby. Zaczął układać stosik na miejscu na palenisko.‏
     Izaya za to westchnął i ruszył w stronę ogródka. Wmusi w Shizuo chociaż kilka marchewek, pomidora i sałatę, musi spróbować... chociaż tyle. Wrócił do blondyna.
- A co powiesz na sałatkę~? - spojrzał prosząco na Shzuo.‏
- Sałatkę? - Spojrzał na niego, zdziwiony. Od tak dawna nie jadł sałatki, że za dziwne uznał samą propozycję... - Możesz zrobić... Ewentualnie nie zjem, więc nie rób dużo...‏
- Dobrze~! - Izaya uśmiechnął się i wesoło podbiegł do kucajacego blondyna, nachylił się, cmoknął go lekko w policzek i uśmiechnął się szerzej. - Zaraz będzie~! - Po czym jak gdyby nigdy nic poszedł do kuchni. Planował pójść jeszcze po mleko Matyldy. - A może do sałatki dodać jeszcze białego sera? - Podrapał się po głowie. - Chociaż Shizuś woli mleko...‏
- Co to miało być... - mruknął do siebie, próbując podpalić ognisko. Brunet naprawdę na zbyt wiele sobie pozwalał... - Dobra, nie myślę o tym. - westchnął, próbując się uspokoić i w końcu rozniecić ogień. Prawie się udało. Przeszkadzał mu tylko biały futrzak łaszący się do jego nogi... - Psyche, to przeszkadza... Nie ma więcej mięsa i koniec.‏
     Izaya dumny ze swojego sałatkowego dzieła odstawił je na stolik i wziął wiaderko. Radośnie wybiegł z domu. Liczył, że znajdzie Matyldę gdy będzie przechodził z obory na pastwisko. Jego krowia przyjaciółka była tak nauczona, żeby codziennie o tej samej porze wychodzić się paść. Izaya wziął ze stołu sałatkę, dobrał talerz i widelec. Postanowił zahaczyć o altankę koło wędzarni i zaproponować blondynowi, żeby tam zjadł.‏
     Shizuo pilnował ognia i głaskał kota, wpatrując się w płomienie. Zamyślił się tak głęboko, że nie słyszał, co się dookoła dzieje...‏
- Shizuś~!!! - Izaya wrzasnął mu do ucha. Na wcześniejsze słowa nie reagował, może teraz wreszcie się ocknie.‏
- CO?! - Podskoczył w miejscu, z zaskoczenia szczypiąc Psyche w miękkie ciałko. Ten syknął i skończyło się na drapnięciu Heiwajimy do krwi. - Swędzi... - burknął niezadowolony, patrząc na swoją dłoń. - Czego? - zwrócił się nieuprzejmie do bruneta. - Nie trzeba było tak krzyczeć...‏
- Jak mówiłem normalnie to mnie nie słuchałeś. - Wydął usta w podkówkę. - Masz sałatkę na stole~... - powiadomił go, chwytając rękę blondyna, odruchowo chcąc wylizać zadrapane miejsce.‏
- Dzięki. Poza tym... - Odchrząknął i lekko acz zdecydowanie zabrał rękę. - Ja wiem, że ci posmakowało, ale już i tak mam mocno odrapaną rękę i wolałbym, żeby nic już jej nie dotykało. - Otarł ją niedbale o spodnie. - Koniec. Pójdę spróbować, jak już upewnię się, że nie zgaśnie. - Wskazał na ognisko.‏
- Ale... - Izaya chciał zaprotestować, ale jego mała przekąska została wytarta w spodnie. - Nie ugryzłbym... - zaczął smutno. - Tylko polizał~...‏
- Nie, bo jeszcze się przyzwyczaisz. - uciął stanowczo. - A teraz idź, gdzie tam chciałeś iść, mamy jeszcze dużo do zrobienia... - mruknął, powoli oczyszczając umysł ze zbędnych myśli. Na chwilę, tak żeby mieć jasność umysłu jak wróci do swoich rozmyślań...‏
- Dobrze~... - odpowiedział smutno i zabrawszy wiaderko ruszył na pastwisko. Chciał być tylko miły... Co Shizuo widział złego w tym, że by oblizał... Tak się zmarnowało... - Przerwałem mu jak myślał o czymś ważnym? - zastanawiał się, idąc w kierunku krasuli.‏
     No i znowu go zasmucił... Nie wiedział sam, jak on to robi...

4 komentarze:

  1. A raju... to opko to istna cukiernia... nie w moim typie ale... oż kurwa, nie wierzę w to co mówię... taki cukier mi się cholernie, cholernie podoba i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy...
    Zawsze kiedy Iza-chan mówi o wykorzystaniu go, najpierw robi mi się go żal, że aż pikawę ściska, a potem robię się czerwona wyobrażając sobie krzyczącego z bólu, zapłakanego i krwawiacego, rżniętego w dupę, bez zahamowań i czułostek, Izayę. Ja wiem że jestem zboczona, ale skrzywdzony i poniżony Orihara mnie jara. I to bardzo.
    Dobra olać. Tego mu nie zrobicie, więc nie mam co marzyć, a poza tym ja już mam na kim się wyżywać. Weny życzę i czekam, kurwa bardzo, na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze jak czytam to opowiadanie to mnie tak strasznie boli w klatce piersiowej...
    Mimo, że jest słodkie, a bohaterowie ze sobą mieszkają i się lubią to to wydaje mi się tak strasznie smutne...
    Zawszè kiedy kończę rozdział tego opowiadania to, aż chce mi się płakać kiedy uświadamiam sobie, że kolejnego jeszcze nie ma ;-;
    Shizuś taki słodki z tym, że Izusia zasmucić nie chce~ *-*
    A Iza-chan taki biedny~ bo jego uczucia jeszcze nie są odwzajemnione(zdanie z wielkim naciskiem na słowo "jeszcze").
    Ja chce następny rozdział~! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Te altery poznałam przez waszego bloga - i zdecydowanie Wampir Izaya i Egzorcysta Shizuo to moi ulubieńcy *-*
    W Angielskich stronach internetów też głównie są jako Shizuo i Izaya a nie jako... No po prostu nie mają tych alterowych imion z dupy wziętych~
    Zawsze jak to czytam to pojawia się u mnie taka myśl "Heiwajima, ty go kochasz idioto, no cholera" >.<
    Tak mi się smutno robi jak to czytam... No bo niby wszystko ok, ale uczucia w tym ficu.... Umieram D:
    Rozdział strasznie mi się podobał nawet jeżeli takie fluffy fluffy to nie moje klimaty (Bo Momo kocha krew, łzy i śmierć) to jednak wkręciłam się i napewno nie odpuszczę z czytaniem~!⊙ω⊙
    Czyli w skrócie - Momo uznała to opowiadanie za miłość swojego życia i życzy weny, komentarzy oraz obserwatorów~ ( ・ω・)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pod poprzednim rozdziałem napisałam że nie mogę doczekać się dalszego ciągu i co? Komentuje dopiero teraz ;__; Ehh... Durne obowiązki i 2klasa technikum ;_; Chwila, zbaczam z tematu, ykhm... Śmiertelna dawka decybeli za 3... 2... 1... KAWAII~!!!\(^ω^)/Rozdział taki słodki, to tulenie rano Awwwwwwwww~! :3 Shizu kiedy ty w końcu przyznasz się przez samym soba ze go kochasz no ja się pytam kiedy?!? I jeszcze Psyche i Hibiya 'torturujący' Ize-Ize~ ^ω^ Zrzera mnie ciekawość co dalej~? Wiec Inu-chan śpiesz się z ta betą~!! ^ω^
    Wenę przesyłam~
    Ja ne~
    Ayame~

    OdpowiedzUsuń