Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 19 września 2014

Egzorcysta x Wampir - "Inny niż wszystkie" - rozdział 8

Hejo~... a już myślałam że Inu się dziś nie wyrobi X3 Cóż to moja wina i mojego małego protestu więc możecie na mnie wieszać psy ze tak późno XD A właśnie a propos psów -> tam o po prawej proszę kliknijcie i nakarmcie psiaki. Poza tym przypominam ze zostały 2 dni do końca ankiety także ten -.-""" no wiecie XD Mam nadzieję że wszyscy się cieszą z wampirka.  Następny będzie Chat. Ze swojej strony muszę przeprosić jedną z osób która skomentowała poprzednią notkę - God's Game na razie leży odłogiem. Razem z Inu zabrałyśmy się za zbyt wiele rzeczy i teraz musimy to pokończyć (staramy się wrócić do normalnej Shizayi!)

Ym... Dobrej nocy~? XD
No dobra, witajcie wszyscy~! ;33 Na początek chciałam powiedzieć, żebyście nie próbowali wieszać psów, bo pogryzę~... =3= A tak poza tym~! Chciałam wam dać takie "2 rozdziały w 1" ale nie wyrobiłabym się przed północą, więc popracuję nad betą na najbliższe dni~! X33 Ja się muszę dobrze zastanowić, co dać 22, bardzo dobrze... Gdybym miała czas to coś bm napisała, ale to chyba niekoniecznie się uda... Szkoda, bo chcę byście i wy mieli co świętować. Q3Q""
Khem, dziś się rozpiszę, bo chciałam odpowiedzieć jednej osobie na komentarze~! (przepraszam, że tylko jednej i tu, ale jak już cudem dostałam komputer, to nie chcę go przeciążać mozillą, na którą muszę wejść by cokolwiek komentować~...)
Kanra-chan~! :3 Co do twojego wyobrażenia Tsuki'ego i Delica w ostatnim ficku całkowicie się zgadzam, tak chciałam napomknąć~... >w< A tak poza tym~! Co do PsyVi... Wiem, wiele osób czeka na tę wiadomość... Otatnio staram się pisać na przerwach, przed snem i kiedy się da. Zwykle wychodzi po pięć zdań, czasem dłużej, czasem tylko kropka kończąca zdanie. Minął prawie rok, odkąd obiecałam 2 część, hańba mi. :'3 Ale naprawdę się staram~... Czekam na falę przekleństw w mojej głowie, staram się pisać, naprawdę~... Będzie, powstaje powoli z gruzów i mętów mojej głowy. QwQ""
I jeszcze jedno, jeszcze~!!! Kanra-chan... *szczenięce oczy* Z tą betą to ty tak poważnie~? Bo ja z chęcią bym cię zatrudniła, chociaż raz, a przecinki sama przejrzę~... Poprawa większej części to już dla mnie i tak ogrom, także ten, jak się nie rozmyślisz, to naprawdę chętnie~... QwQ""
O rety, toż to dłuższe od rozdziału prawie~... No nic, cieszę się, że się cieszycie na wampirka, przepraszam za nudzenie~! X3"""""
Enjoy~!







     Wszedł między drzewa, z dala od znów przybliżających się kroków. Nie wiedział kto to i nie chciał się dowiedzieć. W spokoju poszedł lasem aż do wozu. Poklepał konia po łbie i wyciągnął swój miecz, zmierzając do zamku Izayi. Dopiero po drodze przypomniało mu się, że ma poczekać, więc zawrócił kawałek i stanął na tyle daleko, by widzieć konia i wóz, a nie być widocznym dla ludzi z wioski. Wbił ostrze w ziemię i przysiadł obok. Miał czekać, to poczeka, byleby Izaya się wybawił.‏
     Izaya przeprosił całe towarzystwo. Wyjaśnił, że jeszcze nie najlepiej czuje się po "chorobie" i że musi wracać. Uniknął pożegnania dziewczyn, żeby Shizuo znów się nie zezłościł, i pobiegł do wozu... Nikogo nie było. Zdziwiony podszedł i usiadł na miejscu woźnicy. Chwilę później przekręcił się i położył czekając na blondyna. Czuł, że był kawałek dalej, nie wiedział czemu ale najwyraźniej czegoś szukał. Postanowił, że poczeka. Przymknął oczy, słysząc nadal bawiących się ludzi. Musiało być tam wesoło, ale co tam. Shizu-chan przecież był ważniejszy. Poderwał głowę słysząc miecz wbijany w ziemię.
- Shizu-chan? - krzyknął, podrywając się z miejsca. Czemu tu nie podszedł?‏
- Co? - mruknął w przestrzeń, pewien, że Izaya i tak słyszy. - Idź się bawić. Mówiłem, że poczekam. - Oparł głowę o drzewo, przymykając oczy. Jedną dłoń położył na rękojeści. Po co on tu przyszedł... Miał się bawić. Może niekoniecznie dawać się obściskiwać... Ale się bawić.‏
- Będę się bawić jak będziesz obok~! - zachichotał, zeskakując z wozu i podchodząc do blondyna. - No więc możemy wracać~! Wolę ciebie od nich, więc chodź~!!! - poprosił, chwytając go za rękę. - Przypniemy Stefana i możemy ruszać~!‏
- Jak widać nie jestem dość zabawowy. - skrzywił się. Nie chciał wstawać. - Lubisz towarzystwo, więc idź. Tylko... Cholera, czy ja wszystko muszę mówić tak wprost? - Wygiął usta w jeszcze bardziej niezadowolonym grymasie. To wszystko przez to, że dopuścił do siebie jakieś uczucia... Gdyby tego nie zrobił, a najlepiej gdyby zostawił go jeszcze zanim się do niego przywiązał w jakiś pokrętny sposób, byłoby dobrze.‏
- Ale już im powiedziałem, że sobie idziemy~... No więc? Wszystko jest dobrze, chodźmy do domy Shizu-chan~! - Uśmiechnął się zachęcająco, przysuwając bliżej blondyna. Miał wielką ochotę go przytulić i to też zrobił.‏
- Uważaj na miecz. - zareagował szybko, wysuwając ostrze z ziemi i wbijając je trochę dalej. - Czy ty musisz być taki nieostrożny... - mruknął. - Dobra, chodź przypiąć Stefana, skoro tak. - dodał bezbarwnie. Będzie mu to musiał wynagrodzić, nawet jeśli nie miał pojęcia, jak to zrobić bez szkody dla niego samego.‏
- Nie szkodzi~! Najwyżej się poparzę~... - Wzruszył ramionami, ale posłusznie ruszył za blondynem. Przypinanie konia to nie była wielka filozofia, więc zostawił to samemu Shizuo. Sam postanowił wyruszyć na trochę odważniejszą misję i obudzić śpiącego w tej chwili konika. - Radziłbym ci odejść od tylnych kopyt. - stwierdził tylko.‏
- Wiem. - stwierdził tylko i odsunął się bardziej. Poniekąd z nudów przyprowadził wóz, samemu go ciągnąc. Dla niego to nie był problem...‏
     Izaya potrząsnął łepkiem Stefana, a gdy to nie pomogło uniósł jedno z uszu konia i dmuchnął do niego. Koń natychmiast poderwał się, prychając przerażony. Uspokoił się dopiero słysząc chichot Izayi. Prychnął na bruneta i zastukał kopytami
- Tak, tak, już wracamy~! Tylko Shizuś skończy cię zapinać~! - powiedział zwierzakowi. - O ile nie znokautowałeś go kopytem. - mruknął niepewnie, patrząc za koński zad.‏
- Żyję. - mruknął w odpowiedzi na wzrok bruneta. Przypiął konia dość szybko i sprawnie. - Możemy wracać? - bardziej zapytał niż stwierdził. Może Izaya czegoś zapomniał...? Czekając na odpowiedź poszedł schować miecz.‏
- Jasne~!!! Chodź Stefan~! - Chwycił za lejce i poprowadził konia pod górkę. - Lżej z pustym wozem, nie? - zagadnął do niego.‏
     Nie zwracając uwagi na konwersację Izayi z koniem, Shizuo ruszył obok wozu. Tak sobie rozmyślał, czym ma mu wynagrodzić zabranie go stąd w trakcie zabawy i całe to przedstawienie, jakie odwalił. Miał je sobie za złe, a nie wiedział, co może mu dać w zamian. Tylko krew, bo w sumie co innego... Czego Izaya jeszcze nie miał i nie mógł mieć? Jego i jego krwi. Na to pierwsze nie wyrażał zgody, to było... Sam nie wiedział, co to było i dlaczego, ten pocałunek. Skupił się na krwi. Jak miałby go obezwładnić tym razem, gdyby wypił za dużo...?‏
     Izaya zaczynał się martwić o stan blondyna... Za dużo myślał.
- Ne Shizu, powiedz o czym tak myślisz~? - zagadnął.‏
- Hmm? O niczym. - odpowiedział po krótkim namyśle. W końcu co... Nie powie mu przecież... Chociaż Izaya mógłby mu pomóc wymyślić... Nie, nie pokaże, że ma więcej wyrzutów sumienia, jak już wynagradzać, to w sekrecie...‏
- Nie, naprawdę... Jeśli coś cię męczy wystarczy powiedzieć, wiesz~? Zawsze chętnie ci pomogę. - Uśmiechnął się do niego. - Mogę cię złapać za rękę, czy dalej jesteś o to zły? - upewnił się, wyciągając dłoń w kierunku blondyna.‏
- To nie jest trochę dziecinne? - mruknął, patrząc na jego rękę. Dziwne... Iść trzymając się za ręce, naprawdę? Nie wyobrażał sobie tego nigdy w swoim wykonaniu. Zawsze był wychowywany pod celibat i nawet gdy inni "księża" robili takie rzeczy, on nie chciał... To było... dziwne. - Zastanawiałem się tylko nad czymś, tak w ogóle. Ale dzięki za pomoc. - dodał, odwracając wzrok. Nie potwierdził ani nie zaprzeczył, bo sam nie wiedział, czego chciał.‏
- Dobrze jak wolisz~! - Izaya uśmiechnął się po raz kolejny maskując smutek i zabrał rękę. Musiał do tego przywyknąć, ale nie chciał. Wolał już zawsze być smutny przy odmowie niż nigdy nic nie próbować zaproponować.‏
- Cholera... - mruknął pod nosem. Miał do wyboru być słabym i dać się ponieść wyrzutom,a potem wciągnąć w coś, co zdecydowanie prowadziło do czegoś, czego nie chciał, albo odmówić i jasno wyznaczyć granice. Przywyknąć do zasmucania bruneta. Obie opcje wydawały mu się złe. Wiedział, że nie ma wyboru i coś wybrać musi. Jedno gorsze od drugiego, a drugie od pierwszego, ale co mógł poradzić... - No dobra, dzień dobroci dla wampirów. - mruknął cicho i wyciągnął dłoń. Tylko dlatego, że przerwał mu zabawę.‏
- Naprawdę? - Oczy Izayi jakby się zaświeciły. Błyszczały szczęściem. Szybko wyciągnął rękę i złapał nią dłoń blondyna. - Wiesz że teraz cię nie puszczę~? - zażartował.‏
- Aż dotrzemy do domu. - zastrzegł. - Albo spotkamy kogoś niebezpiecznego na drodze. - dodał po namyśle. Wszystko, byle nie musieć myśleć o tej chłodnej dłoni przejmującej jego ciepło.‏
- To i tak bardzo długo~! - Uśmiechnął się wesoło. - Idziemy okrężną drogą~... - dodał, przysuwając się bliżej blondyna.‏
- Wykorzystujesz sytuację. - parsknął. - Naprawdę wolisz moje towarzystwo? - dodał powątpiewająco. - W gruncie rzeczy tam pewnie było ciekawiej...‏
- Oczywiście~! Kocham cię dużo bardziej niż tamtych ludzi, to oczywiste, że wolę przebywać z tobą~! - Uśmiechnął się wesoło. - A i nie wykorzystuję sytuacji, po ciemku niebezpiecznie jest iść lasem, więc pójdziemy drogą a potem kawałek lasem~!‏
- Po ciemku ze mną i z tobą, kiedy ja mam miecz a ty kły, na pewno niebezpiecznie jest tędy iść... A chyba najgorzej komuś trafić na nas, nie? - parsknął mimowolnie. - Wiesz już, co będziemy robić, jak dojdziemy ?‏
- Co będziemy robić pytasz...? Po twojej wypowiedzi "Po ciemku ze mną i z tobą kiedy ja mam miecz..." myślę, że ty masz już pewien ciekawy pomysł~? - zachichotał. Czy Shizuo siebie słyszał? - Dobrze wiesz, że bym się zgodził, nawet tu i teraz~!‏
- Co...? Wcale nie o to mi chodziło! - wywarczał, zezłoszczony. Co on do cholery insynuował?! - Odwołaj to, do cholery. Może i cię dziś pocałowałem, ale byłem wkurzony. "Tego" z tobą nie zrobię. - warknął poważnie, patrząc na niego.‏
- Dobrze dobrze~! - zachichotał Izaya. - Uspokój się, to tylko żarcik~! Wiem, że masz celibat. - Uśmiechnął się do niego uspokajająco.‏
- I pamiętaj o tym. - prychnął. Dziwne, nigdy nie brał tego celibatu na poważnie. Jedynie swojego zakazu przestrzegał i mógł go łamać, kiedy chciał. To nie wynikało z nakazów kościoła. - Zgłodniałem. - napomknął. W sumie od rana nic nie jadł...‏
- Uhm~! Coś zrobię jak przyjdziemy, może być~?‏
- Coś sobie zrobię, nie trzeba. - mruknął. Odruchowo odrobinę mocniej złapał jego dłoń. Buzowała w nim jeszcze energia, chętnie by popracował... Ale chyba nie miał nad czym.‏
- Dobrze~! A może zaniesiesz mnie do domu~?- zachichotał nie wyobrażając sobie takiej sytuacji... Choć pewnie byłoby wtedy zabawnie.‏
- Ta... Może być, za wiele nie ważysz. - westchnął i przystanął. - Wdrapiesz mi się na plecy?‏
- Naprawdę? Mogę‏? - zdziwił się, ale szybko wleciał mu na plecy. Był wampirem, miał swoją wampirzą moc, a tę kropelkę krwi mógł poświęcić dla takiej frajdy. Przytulił blondyna od tyłu, wtulając nos w jego włosy. - Dzięki Shizuś~! - mruknął.‏
- Szybko ci poszło... Nie ma za co. - mruknął. No, to chyba jednak umilił mu wieczór. Jego sumienie się uspokoiło.‏
     Izaya zamruczał zadowolony zaciągając się zapachem blondyna.
- Masz naprawdę fajne włosy~! - zauważył. - Takie mięciutkie~!‏
- Dzięki. - mruknął dość cicho. - Daleko jeszcze? - zmienił temat. Czy mu się wydawało, czy to było trochę... Żenujące? Izaya był jak dziewczyna, tylko, że był chłopakiem i do tego wampirem... Kompletnie pozbawione logiki, ale tak było.‏
- A co? Ciężko ci? - zmartwił się. - Jak tak to zejdę...‏
- Nie, nie jest mi ciężko. Tak tylko się zastanawiam. - Nie chciał komentować, że dziwnie czuje się mając tuż przy plecach cały jego tors i w dodatku słyszy każdy jego oddech. To po prostu było... Jak chyba wszystko ostatnio, było nowe dla niego.‏
- To dobrze, jakby co to mów~! - Uśmiechnął się, przytulając blondyna bardziej. Ale nie na tyle by go dusić.‏
- Mhm. - mruknął. Próbował się nie skupiać na jego dotyku, ale było trudno. - Dlaczego właściwie nie robi ci różnicy, co z tobą zrobię...? - mruknął, odpływając myślami. Zastanawiał się na głos, przy okazji może Izaya mógł mu odpowiedzieć... - Cokolwiek bym robił, przecież nie musisz się na to godzić. Dlaczego chcesz nawet "tego", jeśli to ma być pozbawione uczuć? - westchnął. Nie rozumiał... Obdarzał go jakimś uczuciem, choć nie chciał okazywać żadnych uczuć. Nie mógł zaprzeczać prawdzie, z którą miał do czynienia cały czas. Ale mimo to... Gdyby Izaya na mniej mu pozwalał, powstrzymałby się...‏
- Chcę, żebyś był szczęśliwy Shizu-chan~... Robiąc to będziesz miał troszkę szczęścia nie? A jeśli tak, ja też będę szczęśliwy i dzięki temu będzie w tym uczucie~! Co prawda szczęścia ale to zawsze uczucie~! - zachichotał.‏
- Więc to dla mnie? - Uniósł brwi, po czym parsknął śmiechem. Krótkim, ale zawsze. - Nie, nie uszczęśliwiłoby mnie coś tak prostego. Równie dobrze uszczęśliwia jedzenie głodnego czy ciuchy bezdomnego. Mnie nie uszczęśliwia coś takiego, więc tego nie chcę. - Jak Izaya mógł sądzić, że zależy mu na czymś takim, skoro od początku mówił, że tego nie chce... Blondyn prawie śmiał się w myślach.‏
- Ale ty nie jesteś ani bezdomny ani głodny więc co mam ci dać? - Nadął policzki, podpierając głowę na dłoniach, a łokcie nas głowie blondyna.‏
- Aktualnie jestem bezrobotny. - zaśmiał się. - Bezdomny też, więc zapewniłeś mi dom. Jedzenie w sumie też. No to przydałoby mi się więcej pracy, bo nie mam jak ci się odwdzięczyć. - O wiele milej było w końcu znów rozmawiać o życiu codziennym... Wewnętrznie blondyn odetchnął z ulgą.‏
- Możesz mi odpłacać przytulając mnie~! - zachichotał. - Albo nie, jak dla mnie zapłaciłeś już i tak za dużo... Nawet nie wiesz jak cenna jest twoja krew, a ty mi ją tak bezinteresownie dałeś~....
- Serio? Dla mnie to nic szczególnego. - prychnął. Żeby Izaya wiedział, jak wiele krwi pociekło przez całe jego życie... Jakoś nikt za nią nie płakał.‏
- Dla mnie to naprawdę dużo... Dziękuję... Wychodzi, że to ja jestem ci coś winny~! - zachichotał.‏
- Ta, od razu. - prychnął. - Nie przesadzaj. Aż tak dużo nie wypiłeś. - Przeszedł przez linię drzew, docierając do ogródka Izayi. - Teraz kolacja... I spać... - Ziewnął, zasłaniając usta.‏
- A mogę spać z tobą~? - zapytał przymilnie.‏
- Boże, widzisz, a nie grzmisz... - mruknął przekornie. - Hmm... A co będę z tego miał, skoro już tak bardzo jesteśmy w temacie wymian? - spróbował zażartować. Obiecał sobie nie wkurzać się niezależnie od odpowiedzi, no bo w końcu to on zadał to pytanie... Od dziś w ogóle miał zamiar pracować nad swoim wściekaniem się.‏
- Cokolwiek zechcesz~... - odpowiedział szybko. - Najchętniej kolejnego całusa, ale pewnie masz inny pomysł~!‏
- A co jeśli? - spytał z ciekawości. Tylko się nie denerwować... Wiedział, że sam zadaje niebezpieczne pytania, ale musiał się w końcu opanować... - Aż tak dobrze całuję, czy jak? - parsknął.‏
- Genialnie Shizu-chan~... - rozmarzył się Izaya. - Jak dobrze nie musieć o tym zapominać~!‏
- I tak byś nie zapomniał. - Postawił go na ziemi i puknął palcem w czoło. - Pamięci sobie nie wymażesz, niestety. - Poszedł odwiązać konia. - Więc co, gdyby się okazało, że masz zapomnieć? Jak byś niby zapomniał, co?‏
- Poszedłbym po lustro~... - westchnął, idąc do blondyna. - Wampiry umieją kasować myśli wiesz~?‏
- Ale swoje? - zdziwił się. Puścił konia wolno, nawet na niego nie patrząc.‏
- A czemu by nie~? Zawsze można by spróbować~! - zachichotał. Nie jesteś ciekaw Shizu-chan~?‏
- Nie... Jeszcze byś coś zrobił nie tak i skasował całą pamięć... - mruknął niechętnie. Tego przypadku by nie chciał... - To teraz zajmijmy się rozpalaniem ogniska, podgrzeję sobie kolację. - mruknął. Dobrze, że zostawił sobie ten udziec, przynajmniej miał coś gotowego...‏
- Jak wolisz~... - westchnął brunet, siadając na pieńku.‏
- Serio miałeś zamiar kasować sobie pamięć za każdym razem...? - mruknął, marszcząc brwi. Spoważniał. - Więc co z tego, że bym cię pocałował, jak byś zapomniał...?‏
- Przez chwilę byłbym szczęśliwy...? A tak naprawdę chciałem kasować pamięć tylko jeśli kazałbyś mi o czymś zapomnieć a to za bardzo by bolało~... Tak myślę. - mruknął, biorąc się za rozpalanie ognia.‏
- ... - Chciał coś powiedzieć, najpewniej w stylu "a nie mówiłem, że by bolało", ale dał sobie spokój. Nie było sensu teraz męczyć tego tematu... Za to upewnił się tylko w tym, że nie powinien nic robić, żeby uszczęśliwić go "na chwilę". Kategorycznie nie. Nie było szans, by go pokochał i nie było szans, by coś mu zrobił w tym sensie. Musiał tylko przestać teraz traktować go jak swoją własność. - Rozumiem. - skwitował krótko i poszedł po swoją kolację do spiżarni.‏
- Hej Shizu... Znów powiedziałem coś nie tak? - Izaya poczekał, aż blondyn wróci ze spiżarni i zadał mu to pytanie, smętnie gapiąc się w rozpalony chwilę wcześniej ogień.‏
- Nie. Czemu ciągle zakładasz, że to ty coś mówisz albo robisz nie tak? - westchnął. Wiecznie zwalał winę na siebie, co z niego za wampir... Albo i nawet człowiek... - I dlaczego zakładasz, że coś jest nie tak?‏
- Bo ciągle jesteś zamyślony... Albo smutny... A najczęściej zły. Nie możesz przecież się złościć na siebie, więc to musi być moja wina....
- Właśnie, że jestem zły na siebie... Nie jestem zły na ciebie a na siebie, rozumiesz? A jak się zamyślam... To chyba normalne, nie?‏
- No to o co jesteś zły na siebie~? - zachichotał. - Zwykle ludzie nie są źli na samych siebie, zgadzają się ze sobą i żyją ze sobą samym w zgodzie, więc~?‏
- Że jak myślę to nie mogę nic wymyślić. - wyjaśnił pokrętnie. Uśmiechnął się lekko i wymuszenie. - Nie każdy działa z sobą w zgodzie, niektórzy kierują się moralnością.‏
- No tak~... Ale moralność jest częścią nich, więc kierowanie się nią powinno być naturalne, prawda~? Moralność jest kwestią osobistą człowieka, nie możesz robić nic wbrew sobie i przypisywać tego moralności~! Skoro jesteś sobą i moralność jest w tobie, to działając przeciw sobie działasz przeciw moralności, nie~? - Zaśmiał się wesoło. - No dobrze, to może powiedz o czym myślisz~! Pomogę~!‏
- Po to są ogólnie przyjęte zasady moralności. Mam zasady, które powstały na różnych etapach mojego życia, a o których staram się nie zapomnieć i się nimi kierować. Rozumiesz? I nie pomożesz mi. Już chyba znalazłem rozwiązanie mojego problemu. - Wzruszył ramionami. Położył wcześniej rożen z nabitym mięsem nad ogniem i teraz powoli go obracał. - Jesteś głodny? - zmienił temat.‏
- Ne Shizu to powiedz co wymyśliłeś~! - poprosił siadając bliżej blondyna. Słysząc drugie pytanie popatrzył na chłopaka ze zdziwieniem. - Już ci mówiłem, wampiry ZAWSZE są głodne~... - Uśmiechnął się pocieszająco. - Ale nie musisz mnie karmić, nie martw się. Więcej cię nie ugryzę.‏
- To, że więcej cię nie tknę. - oznajmił po prostu. - Nie w sensie całowania, czy coś. Dlaczego nie chcesz się napić...? Masz dość sił?‏
- Czyli przytulać i całować mnie będziesz~? - upewnił się. - Nie zrobię ci więcej krzywdy. - Pokręcił przecząco głową. - Nie ma mowy... Widziałem jak to cię boli...‏
- Nie. Nie będę cię całować czy przytulać. - zaprzeczył. - I nie robisz mi w ten sposób krzywdy. Nie boli mnie to aż tak, jak sobie wyobrażasz. Jak już, to wszystko to efekt szoku. Więc nie robisz mi krzywdy. - znów zaprzeczył.‏
- Shizu-chan... - Popatrzył na niego poważnie. - Wiem, co widziałem. - mruknął, opierając głowę na ramieniu blondyna. Shizuo i tak jadł drugą ręką.‏
- Nie. Nie wiesz. Widziałeś szok. - zaprzeczył. Odgryzł kawałek mięsa. Już było dobre... - W każdym bądź razie jakbyś był głodny i potrzebował krwi to uprzedź. - Wzruszył lekko ramionami.‏
- Uprzedzę~... - zgodził się wesoły, że Shizuo nie kazał mu zdejmować głowy z ramienia. - To nad czym myślałeś przez cały dzień~? I wymyśliłeś coś ciekawego~?‏
- Chodziło o to, że nie będę cię dotykał. Znaczy, nie w taki sposób. Wiem, trochę mi zajęło to myślenie. - skwitował obojętnie.‏
- Shizu~... No ale powiedz o czym, jestem straaaasznie ciekaw~... - jęczał prosząco.‏
- Właśnie o tym... Zastanawiałem się, czy powinienem, czy nie powinienem i doszedłem ostatecznie do wniosku, że nie powinienem dawać ci żadnej takiej nadziei w żaden sposób... - mruknął niewyraźnie. Przecież nie powie mu, że zastanawiał się, czy coś do niego czuje i dlaczego jest zazdrosny...‏
- W takim razie źle wymyśliłeś~... - skarcił go Izaya. - Wolę tę płonną nadzieję i ciągłe rozczarowania niż świadomość, że to nam się nie uda i twoją chłodną rozerwę. - fuknął na niego, jednocześnie wtulając się bardziej w ramię blondyna.‏
- Ale mi się nie podoba ciągłe zastanawianie się nad tym. - burknął hardo. - Będziesz się rozczarowywał do końca, albo dojdę w końcu do złych wniosków, zrobię ci coś, a potem się rozmyślę i będzie cię to boleć, bo wrócę do tej rezerwy, rozumiesz? - starał się nie krzyczeć. Już samo to, co mówił musiało w jakiś sposób go ranić, nie? - Lepiej, żebyś od początku wiedział, co tak naprawdę czuję i się nie łudził, niż gdyby co chwilę miało cię to boleć, nie sądzisz?‏
- Właśnie, że nie! - Izaya też podniósł głos. - Nie wiesz jak bardo chciałbym ci sprawić przyjemność, nawet taką najmniejszą, nie obchodzi mnie jak bardzo będzie mnie potem wszystko boleć, jak już naprawdę nie będę mógł się powstrzymać usunę to wspomnienie, choć pewnie nigdy się na to nie zdobędę... - dodał ciszej. - No powiedz, co takiego chcesz mi zrobić? Zaręczam ci, nie będzie na tyle okropne bym mógł nie chcieć tego zrobić!‏
- Właśnie nic nie chcę ci zrobić! - Popatrzył na niego karcąco. - To nie jest nic, co nie byłoby zwykłym diabelskim kuszeniem! Nic, czemu nie powinienem się oprzeć! Nie będę z powodu głupich, bzdurnych ludzkich myśli i czysto fizycznych potrzeb ranił kogokolwiek. Więc nic z tobą nie zrobię, jasne? - zakończył, siląc się na względny spokój. - Tym bardziej nie coś, przez co musiałbyś próbować usuwać sobie wspomnienia.‏
- Naprawdę chcesz~!!! - Izaya wyraźnie się ucieszył. - Naprawdę~! - Popatrzył blondynowi w oczy z niedowierzaniem. - Jasne, że możemy to zrobić~! Kiedy tylko chcesz~... No to kiedy~?‏
- Czy ty ogłuchłeś!? - już krzyknął i wstał, zdenerwowany. Czuł, że robi się czerwony ze złości. Niemal realnie czuł wypieki na twarzy... - NIC. Z.TOBĄ. NIE. ZROBIĘ. - wycedził i skierował się do zameczku. To był zły pomysł... Znów wybuchł. Przez to za każdym razem były problemy...‏
- Przecież spytałem się tylko "kiedy" nie nalegałem żeby to było dzisiaj... - Izaya podniósł się z ziemi na którą upadł podczas gwałtownego wybuchu blondyna. Westchnął, spoglądając na niedojedzona kolację i postanowił zanieść ją Shizuo w przeprosinach. Zgasił ognisko, chwycił udziec i pobiegł do domu.‏
     Blondyn otarł usta i skierował się do sypialni. Nie za bardzo chciał grzebać po innych pokojach... Chociaż, jak tak o tym myślał, Izayi też nie chciał zbyt szybko spotykać... Ale ten i tak by go wyczuł, nie ważne, gdzie trafi. Więc wszedł do sypialni, ściągnął nadmiar ciuchówi wszedł zwyczajnie pod kołdrę. Nie miał w planach rozmawiać z kimkolwiek, miał tylko nadzieję, że zaśnie nim cokolwiek bardziej zburzy jego spokój. Buzująca adrenalina nieco mu to utrudniała...‏
     Izaya przełożył mięso na talerz i poszedł do sypialni. Wiedział, że Shizuo mu nie otworzy, więc sam uchylił delikatnie drzwi. Blondyn leżał w łóżku. Izaya zaryzykował się otworzył drzwi i wszedł do pokoju.
- Przyniosłem resztę kolacji, smacznego Shizu-chan~... - mruknął jak najciszej.‏
     Heiwajima jednak zamknął oczy, udając sen. Może i to było dziecinne, może powinien przeprosić... Ale nie chciał. Do Izayi nie docierały jego słowa, w ogóle go nie słuchał, w żaden sposób...‏
- Dobrze... Zjesz rano~... - mruknął brunet i pogłaskał Shizuo po głowie. Cmoknął go szybko w czoło. - Pewnie nie chcesz mnie w swoim łóżku po tym, co mi powiedziałeś, więc w razie czego będę w salonie, na kanapie... - mruknął i skierował się do wyjścia.‏
     Zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Może jeśli ten raz mu nie ulegnie i nie pozwoli na spanie obok, Izaya zrozumie, że nie ma zamiaru go tknąć... Bo nie było takiej mowy. Może i to była jedna z bardzo niewielu osób, które w jakiś sposób mu się spodobały i chciał sobie przywłaszczyć... ale to tylko gorzej.‏
- Zawsze mogę jutro cię przeprosić i znów się do ciebie kleić~! - zachichotał cicho i zamknął drzwi. Wiedział, że Shizuo to słyszy, ale Izaya nie odpuszczał tak łatwo i tak miał zamiar w nocy wślizgnąć się do tego łóżka, a póki co poczyta książkę~!‏
     Wstrętna, podła menda. - warknął w myślach. Ale póki miał zamiar robić to, kiedy nie był tego świadomy... To nie była z jego strony żadna sugestia, więc raczej zgadzało się z planem... A jednak wolał, żeby Izaya nic nie robił wbrew jego woli.
     Nakrył się szczelniej kołdrą, chcąc dać sobie z tym wszystkim spokój i wreszcie zasnąć.‏
     Izaya potwornie się nudził po 3 godzinach skończył książkę a Shizuo nadal chyba nie spał... Jego krew buzowała szybciej niż u śpiącej osoby, ale nie mogąc już wytrzymać Izaya cichutko wszedł na górę i zajrzał do pokoju przez szparę w drzwiach.
- Ne Shizu, śpisz~?‏
     Shizuo spał, choć śnił mu się koszmar. Pomijając, że i bez tego miał tętno szybsze niż u zwykłego człowieka, jego serce przyspieszyło jeszcze odrobinę. Od czasu do czasu mamrotał coś nieskładnie przez sen. Teraz też mruknął coś i odetchnął głębiej. Zmarszczył brwi.
- Hej, co jest? - zdziwił się Izaya, podchodząc do łóżka. Położył dłoń na czole blondyna. - Strasznie się pocisz... Może coś złego ci się śni~? - zastanowił się, a gdy Shizuo coś wymamrotał, brunet pogłaskał go po włosach. Uśmiechnął się chytrze. - Wiesz, że koszmary mijają, gdy śpi się z ukochaną osobą~? - zagadnął zawijając włosy blondyna za ucho. - Więc... Tak tylko dla twojego dobra~! - Udawał, że wcale tego nie chce, choć Shizuo spał. Wszedł pod kołdrę i przytulił blondyna. - Teraz powinno być dobrze~! - westchnął zaciągając się jego zapachem.
- Hmnnn... - wymamrotał buntowniczo i objął bruneta. Potraktował go niczym przytulankę, jednak od teraz rzadziej mamrotał i trochę się uspokoił. W końcu westchnął, wtulając twarz w jego szyję i uspokoił się już zupełnie. - Mój... - mruknął jeszcze przez sen, zupełnie tego nieświadom.
     Izaya zarumienił się lekko słysząc to słowo, ale uśmiechnął się uspokajająco i objął blondyna. - Jutro znów mi nie uwierzysz Shizu-chan~... Szkoda, że jesteś taki szczery tylko gdy śpisz~... - zachichotał cicho, głaszcząc blondyna dalej.
     Blondyn spał już spokojnie, oddychając coraz bardziej miarowo. Jego tętno też się uspokoiło. Koszmar przeszedł w zwykły, spokojny sen i takim był do samego rana.
     Izaya nad ranem postanowił przymknąc oczy i choć udawać, że śpi. Nie miał pojęcia, jak wyjaśnić Shizuo swoją obecność w jego łóżku i chyba pozostawało mu tylko powiedzenie prawdy. Musiał jednak poczekać, aż blondyn się obudzi.

6 komentarzy:

  1. JEJU MOJE SERDUCHO
    Na początku sądziłam że ten rozdział mnie nie ruszy (za dwadzieścia druga i te sprawy) ale bardzo się pomyliłam :<
    Z rozdziału na rozdział moja empatia co do Izayi rośnie, przez co serce takie zakrwawione mam i smutne wampirki mi się śnią ;-;
    Prócz bólu mego brzoskwiniowego serduszka, mam ochotę się śmiać. Iza-Iza rozmawiający z koniem sprawia, że ten rozdział jest taki słodko - gorzki. Wydaje się, że od całości można dostać cukrzycy, lecz im bardziej się wczyta tym bardziej będzie bolało ;w;
    Weny~ °×°

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest 2:55...
    Jutro jest sobota...
    A ja muszę iś do szkoły...
    A zamiast spać...
    To czytam to cudowne opowiadanko...
    Mądra jestem, nie~?
    Weny~!♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow Inu... to z każdym rozdział?m jest lepsze!
    Łiiiiii noszenie na pleckach! Też chcę!
    Nauczyłaś mnie czegoś, skarbie! Ten wywód o moralności to wgl. na uniwerku można wyłożyć. Brawo! A co do relacji naszej parki... Jezu jak mi szkada Izayi. On nie chce wiele, tylko odrobiny ciepła to tych latach samotności. Non stop cierpi przez tę wewnętrzną wojne Shizuo. Jemu taak na nim zależy... to aż smutne. Zastanawiam się czy gdyby Shizu tak brutalnie go wykorzystał, to jego serducho pewnie rozprysłoby się na drobne kawałki, lecz on usilnie starałby się tego nie pokazywać i cieszyć tym że zadowolił Shizuo. Jaki on jest biedny.... jak mi go szkoda.... buu...
    Inu, ty ruszyłaś moją zczerniałą pikawę!
    Weny życzę i z zniecierpliwością czekam co wydarzy się rano.

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww, z każdym rozdziałem robi się coraz fajniej *w* Aż mi się przypomniało jak w wesołym miasteczku kolega nosił mnie na ramionach =3= Izaya chociaż przez chwilę poczuł się większy xD Przyjemnie mi tak po przeczytaniu tego, a jednocześnie czuję się nieco przygnębiona, bo to takie nie fair, jak Shizuś traktuje Izayę. Nie, że jest źle opisany, albo coś, wszystko mi się podoba, po prostu łamie mi serce </3 Biedny wampirek się stara, a spotyka się z takim zimnym odbiorem ;~; Serduszko mi pęka, ale nadal uważam ten rozdział za uroczy .3. Cierpiące stworzenia są urocze, co nie? =3= A właśnie! Izaya trochę skojarzył mi się z Yuki z Vampire Knight, kiedy powiedział o tych wspomnieniach~. W sumie ciekawe jakby to było, gdyby zapomniał .3. Ciekawe czy gdyby zapomniał o Shizusiu, to dalej coś by do niego czuł (np. gdyby przez przypadek go spotkał). Ah, dobra, bo zaczynam bredzić xD Świetnie Wam wyszło i już nie mogę się doczekać dalszej części ;3
    Co do korekty to nie, nie rozmyśliłam się x3 Jeżeli chodzi o ortografy, literówki, czy powtórzenia, to bardzo chętnie pomogę :3 W razie czego proszę pisz na mój e-mail - kawaii.neko@interia.pl
    Weny~~ x3

    OdpowiedzUsuń
  5. No i znowu jestem spóźniona;__; Rozdzialik troszku smutny ale i odrobine wesoły, rozmowa Izy-Izy z koniem i noszenie na barana (Ayame tez chce na barana >< ykhm... tego nie było o.o") no i stwierdzenie Izayi że"niebezpiecznie" iść przez las w nocy, wampir i uzbrojony egzorcysta rzeczywiście maja się czego bać xD Ja tu liczyłam na jakieś miłosne wyznania a tu lipa... Shizu-chan zrobił scenę zazdrości a potem pocałował i jeszcze sie zastanawia...? Shizu, ogarnij sie i wyznaj uczucia Izie-Izie! Także ten tego o.o"" Wene przesyłam i czekam na nexta~! ^^
    Ja ne~
    Ayame~

    OdpowiedzUsuń
  6. ''Izaya zachowuje się jak dziewczyna mimo, że jest chłopakiem''. Dobrze ubrane w słowa. Zawsze tak mam jak czytam Shizaye, że czuję jak bardzo Izaya jest dziewczęcy 9pomijając opowiadania, gdy się za dziewczynę serio przebiera). Po pewnym momencie mój mózg troche szaleje i mimo, ze wiem, iż on jest chłopakiem, to czuję jakby był dziewczyną XDD Rodzaj nijaki? Wth? XDD
    uch, zawsze gdy się kończy rozdział myślę sobie ''jeszcze nie w tym Shizu okaże uczucie Izayi? Oki, to może w następnym''. Wręcz nie mogę się kolejnych części.
    A za to okropne ''w każdym BĄDŹ razie'' zacznę was ja gryźć. Zobaczycie .-. No jak tak można, co?
    Izaya ma dalej nadzieję. A kto walczy - wygrywa. Może pod tym względem będzie miał sporą przewagę nad Shizuo? Gdzieś kiedyś widziałam taki cytat z książki:
    [Dodaj cytat do ulubionych]
    "- Pokochałem cię wcześniej niż ty mnie - mruknął, przyciskając głowę do mojej szyi. - Pokonałem cię tylko w tym jednym i przy każdej okazji będę to podkreślał." - tak mi się to strasznie skojarzyło tutaj ;-;
    Pięknie, pięknie. Czekam na dalszy rozwód wydarzeń ♥

    OdpowiedzUsuń