Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 4 października 2013

Shizaya - God's Game 8

Hejo~!
Przepraszam ze tak długo mnie nie było ale już jestem~! Szkoła niby nie jest jakaś straszna ale... odzwyczaiłam się od zadań domowych i na nic kompletnie nie mam czasu więc... przepraszam.
Ale już jestem ^^ nawet wzięłam się za God's Game :)
Emm... blogspot się na mnie zbuntował więc nie mogę zmienić newsów... więc napiszę wam to tu, oki~?
News'y
04.10 - "God's Game" rozdział 8
07.10 - "Poskromić bestię" rozdział 14
10:10 - "Zakazana miłość" rozdział 2
Am... dalej nie jest ustalone... nom ale przynajmniej tyle wiemy, jest dobrze
UWAGA DLA WSZYSTKICH KTÓRYCH BLOGI CZYTAM
Nie dość że na blogu nie mogę tego zmienić to jeszcze nie mogę wam napisać komentarzy :c po prostu wywala mnie z mojego konta i ni jak nie mogę napisać komentu.... a jak piszę z "anonimowy" to kom się nie wysyła.... ja nie wiem co się stało spróbuję trochę pogrzebać jak będę mieć chwilę, ale bardzo was za to przepraszam :c jedyny sposób na komenty to telefon, ale ja z niego nienawidzę pisać czegokolwiek więc wybaczcie jeśli komy się u was nie pojawią, a jednak u kogoś coś zostawię... to nie moja wina Q.Q to się samo zbuntowało, nie wiem czemu....

A teraz God's Game 8~!


Odłożyłem słuchawkę, nie słuchając dłużej jąkania się Shinry. Uśmiechnąłem się jeszcze raz do... Chyba zdegustowanej Namie i posłałem jej jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów.
- No to co, Shizu-chan załatwiony, teraz Kasuka i będę miał obu na wyłączność~!- zachichotałem, zeskakując z krzesła. - Wiesz, w sumie wróciłem tu tylko coś sprawdzić, teraz wracam na miasto~! Zaszaleć z Shizu-chan'em~! - Śmiałem się jak dzieciak, wkładając kolejne telefony do kieszeni kurtki. Oczywiście nie miałem zamiaru pokazywać się teraz w Ikebukuro, aczkolwiek nikt mi nie zabroni wprowadzania Namie w taki mały błąd, w końcu to ja jestem bogiem~! To ja rozkazuję innym, nikt nie może mi niczego nakazać, zakazać albo wymusić. Przecież gdy ktoś stawia się bogu ponosi za to karę, prawda~? Jakaś pokuta musi być... A za niesłuchanie i obrażanie swojego boga jest największa możliwa kara~! A właśnie, właśnie, to mi przypomina, że miałem zająć się wypadkiem pewnego człowieka ze "Zjaw nocy" który to bardzo elokwentnie nazwał mnie "cholernym gnojkiem"... Oj nieładnie, nieładnie, tak sobie bluźnić na boga~?
- Ne Tarozo-san, miałeś już ten wypadek czy nie~? - zapytałem, chwytając jeden z pionków na szachownicy. - Chyba musimy się nim zająć, prawda~? - Uśmiechnąłem się do siebie diabolicznie i rzuciłem pionek na ziemię. Po czym zgniotłem go butem. Tak, nie zasługuje na lepsze traktowanie, w końcu zdrada jest najgorszym z grzechów~! Tylko jakąż tu ciekawą karę dla niego wymyślić~?
- Namie, co byś mi zrobiła gdybym poza Shizusiem bawił się też twoim braciszkiem~? - spytałem licząc, że mi podpowie jakiś fajny pomysł. W końcu od czegoś mam sekretarkę psychofankę/psychopatkę. Nareszcie się przyda~!
- Po 1 wykastrowała, po 2 wydrapała oczy, połamała ręce i nogi, ogłuszyła, związała i spaliła w ogniu piekielnym, a ponieważ jesteś jak karaluch i pewnie przeżyłbyś nawet to, torturowałabym cię, pławiąc się w twej powolnej i bolesnej agonii. - odpowiedziała, nawet nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Och nieładnie, Namie~! Przecież powinnaś kochać boga, a nie go maltretować. - Zrobiłem smutną minkę. - Mimo, że twój pomysł jest kuszący, chyba z niego nie skorzystam~! - westchnąłem, przysiadając się znów do komputera. - To chyba nie w moim stylu, prawda~?
Powinienem znaleźć jego rodzinę, ukochaną i ich zniszczyć. Znaleźć jego konta bankowe i wyciągnąć z nich wszystkie pieniądze. Poznać jego hobby i je zniszczyć, raz i nieodwracalnie, tak by cierpiał, a wtedy powinienem pojawić się Ja~! - Podniosłem z ziemi zmaltretowany pionek i dokładnie go obejrzałem. "Główka" była nadłamana, farba z boków odchodziła od drewna, szczyt pionowego nieszczęścia. - Wielki i wspaniały JA na tle zachodzącego słońca~! Powinienem mu się jawić w tej wspaniałej chwili jako zbawiciel. Powinien uwierzyć, że tylko ja dam radę mu pomóc. - Otoczyłem pionek rękoma i podszedłem powoli do otwartego okna. - Pozornie nawet to zrobię, będzie myślał, że go do czegoś potrzebuję, by później rozczarować się, że w chwili w której będzie mnie błagał na kolanach o pomoc ja - puściłem kawałek drewna w dół, spadł sobie z któregoś tam piętra, prawdopodobnie roztrzaskując się na chodniku na malutkie kawałeczki -  tak po prostu zostawię go, skazując na śmierć. I oczywiście dobiję, by nie mógł powrócić, chcąc zemsty. W tej pracy i w tym życiu nie powinno być inaczej, nie ma litości, nie ma dobroci, nie ma przebaczenia i miłości~! Właśnie Shizu-chan, zrozumiałeś? Nie ma miejsca na miłość w pełnym tego słowa znaczeniu, nie ma go w tym świecie, tak jak i ciebie nie powinno w nim być~!
"- Shizu-chan zrób mi tę przyjemność i zdechnij.
- To moja kwestia pchło!"
Ach, ileż to ja podobnych rozmów i symulacji przeprowadzałem już w umyśle, ale i tak zawsze, ale to zawsze jest inaczej. Czemu musisz być wyjątkowy, Shizu-chan~? Czemu mimo że pozornie, przynajmniej na początku, wydajesz się stosować do mojego planu to i tak w końcu robisz coś, czego się nie spodziewam? Mimo, że znam cię tak dobrze, ty nadal mnie zaskakujesz. To frustrujące Shizu-chan, czemu nie możesz być zwykłym pionkiem, takim jak inne, słuchać mnie i pozwolić się kochać, jak każdy normalny człowiek~? Ne, Shizu-chan, czyżbyś wiedział, że wtedy nie zwracałbym na ciebie zbytniej uwagi~? Bez siły, bez tego swojego temperamentu, bez zwierzęcego wręcz instynktu, bez zdolności przeciwstawienia się Mnie, bogu. Byłbyś tylko marnym, nic nie znaczącym człowieczkiem, a tak~? Jesteś Shizu-chan, wspaniała bestia z Ikebukuro~! Swoją drogą, wiesz kto sprawił, że ludzie tak cię nazwali~? Przezwiskiem którego nienawidzisz prawie tak jak mojego "Shizu-chan"~? Obyś nie myślał o tym za dużo, bo wiesz, jeśli odkryjesz prawdę... Zniszczysz mój kolejny mur, odkryjesz kolejną przeszkodę w naszej grze, a wtedy bez problemu ją zniszczysz, prawda~? Jak zawsze~! - Westchnąłem. - Ciekaw jestem czy już wiesz~! Czy kiedyś się dowiesz~! Czy kiedyś wymyślisz, czemu nadałem ci 2 tak różne przezwiska~! - Westchnąłem po raz kolejny. - Nie będziesz o tym myślał, prawda? Cała ta inteligentna gra, intrygi, plany, to wszystko i tak zniszczysz, przechodząc jak taran przez jakąś ścianę albo wyrywając jeden znak w dobrym momencie. Może tobie też sprzyja szczęście, co, potworku~? No bo przecież fortuna nie może być po mojej stronie i po twojej, prawda~? Chociaż kto cię tam wie, jesteś moim potworkiem, moją zabaweczką, moim lekarstwem na nudę. Lekarstwem lepszym niż specyfiki Shinry, niekończącym się skondensowanym azotem~! - Westchnąłem raz jeszcze, przywołując myśli na właściwy tor. Mianowicie owe 2 skrajne przezwiska. - Z jednej strony mamy brzmiącą dumnie "bestię z Ikebukuro", nawet mafia boi się tego przydomku, a co dopiero inni mieszkańcy~! Zobacz, jaką fajną pozycję ci dałem Shizu-chan, ale ty nie chciałeś się odwdzięczyć, nie chciałeś podziękować i zostać kimś ważnym po "ciemnej stronie miasta", ty się kurczowo trzymałeś tej jasnej. Nawet kolor włosów zmieniłeś, by bardziej upodobnić je do słońca, prawda~? By nie pozwolić sobie stoczyć się w otchłań, by ze wszystkich sił trzymać koło siebie tę garstkę ludzi którzy się ciebie boją trochę mniej. Ale zobacz, ja~! Wielki i wspaniały Ja wcale się ciebie nie boję, bo niby czemu miałbym~? Jesteś moją zabaweczką~! - Uśmiechnąłem się pod nosem. - A jak mówię na ciebie Ja~? Właśnie, Shizu-chan~! Jak to Simon "elokwentnie" ujął, coś co się mówi tylko do bardzo bliskich nam osób~! Teraz widzisz różnicę~? Przecież to banalne, oba przezwiska dzieli odległość jak piekło i niebo~! Teraz rozumiesz, prawda~?
- Shizu-chan jesteś inny, masz prawo być tylko mój, nikogo innego. Wiesz, jak byśmy się wtedy wspaniale bawili~? - zapytałem sam siebie. Po czym roześmiałem się głośno. Tak, dopiero teraz doszła do mnie dwuznaczność mojej wypowiedzi, no ale to tylko działa na mój plus~! Takie dziwne odzywki sprawiają, że ludzie zaczynają wierzyć~! Niby przypadkiem coś za dużo powiedziałeś, następnym razem uciekłeś wzrokiem gdy była o tym mowa, jeszcze innym przyłapano cię na czymś dziwnym a ty starałeś się z tego wytłumaczyć aż za mocno i takim tropem każdy odrobinę inteligentny człowiek podąży, by rozwiązać zagadkę~! Oczywiście będzie to jego rozwiązanie, czasem wręcz całkowicie różne od rzeczywistości, ale zawsze jakieś, prawda~? Ach, jak ja kocham ludzi~! To takie proste i pocieszne istotki, które myślą, że są tak inteligentne, że potrafią czytać między wierszami. Ach, ta cudowna ludzka pycha która sprawia, że przestajesz być ostrożny, zaczynasz czuć się panem świata, jesteś przekonany że nie możesz spaść, stoczyć się, że nigdy nie pójdziesz na samo dno~! Tacy ludzie są niezykle fascynujący~! Sprawić, by coś trzasnęło, zachwiało się w tym ich idealnym świecie, a później... Później tylko patrzeć, jak się staczają~! Bo właśnie wtedy widać, jacy dokładnie oni wszyscy są, jacy egoistyczni, samolubni~! Pchają się do byle gówna by utrzymać się na powierzchni, są tak śmieszni, że nie sposób ich oglądać, nie dostarczając sobie cudownej rozrywki - i dlatego właśnie na takich ludzi patrzę~! Oczywiście jest jeszcze jedna grupa - samobójcy. Gdzieś czytałem, że te osoby są wrażliwsze niż reszta społeczeństwa, nawet że są "aniołami", dobre sobie~! Kto ich wybrał na tę posadę~? Chyba jako bóg powinienem o tym wiedzieć nie~? Ale dobrze, niech ludzie naiwnie wierzą, że to tylko wyrzutki społeczeństwa, że oni są lepsi niż jacyś skaczący z dachów, bo im się życie nie układa. Ale w gurcie rzeczy to też jakieś rozwiązanie, prawda~? No oczywiście nie dla mnie, bóg nie może zginąć, bóg musi panować, wiecznie panować i wiecznie walczyć~! Nie, Shizu-chan~? - Pokręciłem pionkiem jeszcze chwilkę, po czym odstawiłem go na planszę.
- Namie, wychodzę~! Nie, nie do Ikebukuro, daruj sobie żarty z mojej miłości~! - Sam o mało nie zachichotałem. - I to wcale nie jest wymówką, że ja żartuję z twojej, jestem bogiem i twoim szefem, mnie wolno~!
- Wcześniej mówiłeś, że idziesz właśnie do tej dzielnicy, zdecyduj się a nie mącisz, nie wiem gdzie odesłać twoich wściekłych klientów...
- Tokio jest moją dzielnicą~! - zachichotałem. - Odsyłaj żeby szukali tam~! - Uśmiechnąłem się, zakładając kurtkę i znów zaciągając sie budyniowym zapachem. Wspaniały... Może ja sobie takie kadzidełko kupię, starczy na dłużej... Albo... - Namie, jak wrócę to chcę budyń~! Taki zwykły, waniliowy~!
- Izaya? Przecież nie lubisz słodyczy.
- To nie dodawaj "białej śmierci" więcej, niż potrzeba~! - Zachichotałem.
- Co się śmiejesz jak głupi?
- Telefon wibruje~! Łaskocze~! - Śmiałem się, wyjmując wspomniany przedmiot. - No to Namie robi budyń, a ja sobie idę~!
- Moshi moshi~! - Krzyknąłem uradowany do aparatu. Gość po drugiej stronie słuchawki wzdrygnął się i prawdopodobnie odstawił ucho od głośnika, ale kontynuował. Czyli mu zależy, a to ciekawe~!
- Orihara, to ty?
- Nie, Heiwaima, ten obszczymurek zgubił telefon!!! - Udałem Shizu-chan'a. Muszę przyznać, to udawanie głosów i modulacja dają coraz lepsze efekty, brzmię już prawie jak on~!
- W takim razie.... Ja ten... Eee... Tylko proszę się nie złościć... Bardzo przepraszam Heiwaima-sama, to się już nie powtórzy, miłego dnia! - Na początku się jąkał, a później gadał szybko i mało zrozumiale, ale dałem radę~! No bo gdzie JA, bóg, nie dałbym rady~? Proszę...
- Hahaha, jak ci się podoba mój nowy sygnał oczekiwania, przekonujący nie~? - zapytałem, już sobie wyobrażając tę przerażoną minę po drugiej stronie słuchawki.
- Tak Izaya, udało ci się nas nabrać... - dodał, siląc się na zabawny ton. Czyżbym tak szybko wytrącił go z równowagi? To ciekawe...
- Jakich nas~? Z tego co słyszę jesteś sam, przynajmniej w tym pomieszczeniu~! A i od kiedy przeszliśmy na "Izaya"~? Wcześniej było Orihara, a tak ogólnie to czekam na określenie "bóg".
- Boże, czemu to ja mam się z nim męczyć? - Usłyszałem zniekształcony głos. Chyba zrobił klasycznego facepalm'a~!
- No już prawie~! Ale czekam na inne "boże"~! - zachichotałem. Mój rozmówca tylko westchnął i przeszedł do tematu. Ach, jaki on nudny~! Chciałbym się jeszcze trochę pobawić, a nie tak od razu, służbowo... I co z tego, że to jeden ze "służbowych" telefonów, od życia też mi się należy trochę rozrywki, nie tylko takiej związanej ze znakami i moim chłopakiem/potworkiem~!
- Więc tak zostałem przydzielony by poinformować o...
- Daruj sobie te wyuczone formułki, bo tracę zainteresowanie~! A chyba wiesz, że jak jest nudno to się na takie zadania nie piszę~! - westchnąłem, rozsiadając się w fotelu. Nowy... No to może jednak sobie z nim trochę pogadam~!
- Kiedy ja tak mam napisane... - Jęknął do telefonu. O, jakiś żywy i zabawny się trafił w tej wielkiej zgrai zabijaków, którzy tylko warczą~!
- No to trudno~! Zrób jak ci powiem, albo się rozłączam~! - zagroziłem wesoło.
- Ale... ale... Dobrze... - Zgodził się, yay~! Będę mógł sie pobawić, choć trochę~!
- No to fajnie~! Po pierwsze wyrzuć tę kartkę~!- Usłyszałem, jak odkłada świstek. - Teraz powiedz mi kto ci kazał zadzwonić i w jakiej sprawie~!
- Kiedy ja to właśnie na kartce...
- Nie, bez kartki. - muknąłem jak dzieciak. Na co on... Zachichotał~! Czyli jest na tyle głupi, że łatwo wpadnie w moje gierki... Taki sympatyczny chłopak~! - To... Może zacznijmy inaczej~! Wiesz jak ja się nazywam, ale ja twojego imienia nie znam, nie uważasz, że to trochę nie fair~?
- Nazywaj mnie Sai. - mruknął jakby złowieszczo. Czyli czegoś tam go już uczyli~! Zobaczymy, czy do końca.
- Hahaha~! Brzmisz jakbyś był lordem Vaderem~! Powiedz "Look jestem twoim ojcem~!" - zarządziłem, na co to on wybuchnął śmiechem. - Dobra, to zacznijmy jeszcze raz, więc... Sai.- Ostatnie słowo mruknąłem udając typ głosu owego chłopaka. - Co cię do mnie sprowadza~? - spytałem już po swojemu.
- Hahaha.... Kazano mi przekazać zlecenie. - powiedział, ledwie opanowując chichot.
- Dobra~! Sai. - Znów w ten "mroczny" sposób. - Jakie~!
- Hahaha dobra, dobra starczy, nie Sai a Hisaki-kun, dobra? Inaczej nie mogę ze śmiechu. - I w ten oto sposób poznałem jego ksywkę i prawdziwe imię, doprawdy pocieszny chłopak, ale strasznie nieostrożny~! A gdybym to nie był miły i życzliwy ja, a jakiś psychol obsesyjnie śledzący ludzi i rujnujący im życia~? Ach, w ogóle nie pomyślał....
- Dobrze, a więc Hisaki -kun~! Co ci kazali przekazać... Chociaż wiesz, może najpierw kto jest twoim szefem~! Bo wiesz, muszę wiedzieć, dla kogo pracuję~! I ile za to dostanę~!
- Więc chwilowo pracuję dla Tarozo-san'a i...
- Tego z "Yurei yoru"~? I czemu "chwilowo"~? - zapytałem szczęśliwie. W końcu mam zlecenie od człowieka, który mnie znieważył, no to będzie coś~!
- Tak, własnie dla niego. Więc... Em... Nie wiem, czy powinienem mówić...
- Wiesz jeśli będę ciekaw, a jestem, to sam to sprawdzę i może przy okazji odkryję coś ciekawego na twój temat~! Lepiej powiedzieć prawdę, jakkolwiek zła by nie była~! - powiedziałem spokojnie ale i szczęśliwie. Tak po mojemu~!
- Nie, to nie to. - zapierał się. - Po prostu... Ktoś mi powiedział, żeby w rozmowie z panem nie ujawniać informacji o sobie...
- S czy ja będę zainteresowany pogrążeniem jakiegoś wesołego piętnastolatka~? - spytałem retorycznie.
- Ej! Mam siedemnaście. - fuknął, rozeźlony.
- A gome, gome, przez telefon masz dość dziecinny głos~! Przeszedłeś już mutację? Bo naprawdę brzmisz jakbyś...
- Jestem Japończykiem, oni mają piskliwe głosy! I czy możemy skończyć temat mojego wieku? Zdaje się, że chciał pan wiedzieć czym się zajmują, więc powiem... - Czyżby wiek i głos to był jego słaby punkt~? Warto zapamiętać~! - Chcę sie załapać w tym biznesie jako pośrednik, konsultant, może informator, pasuje?
- Pasuje, pasuje i to jeszcze jak~! Jako informator powiadasz~? I dlatego nie chciałeś nic powiedzieć? Bałeś się, że ci coś zrobię, bo chcę wyłączność~?
- Tak... - przyznał niechętnie.
- Nie martw się mały~! Nawet tak wspaniały i boski JA potrzebuję pośrednich informatorów~! Stażu ci nie zaproponuję, ale może kiedyś będziemy razem pracować~! - zachęcałem go.
- Naprawdę?! Było by super~! - krzyknął rozentuzjazmowany. Tak, właśnie tak, wierz mi, przecież cię nie oszukam~!
- Czyli jednak moja praca ci najbardziej odpowiada~? - spytałem. Ukrywając przy tym, że to właśnie on mi się zdradził. Nie chcę jeszcze, żeby pomyślał, że jest nieostrożny. Jeszcze nie mogę go uświadomić, dopiero potem.
- No tak... - Speszył się lekko.
- Czy ty się zarumieniłeś, czy tylko mi się wydaje~?
- W-wcale nie!!! - zaprzeczył zbyt szybko. Kolejny błąd, ale się nauczy~! - Ale oddalamy się od tematu... - No i mówiłem, że się wyrobi~! To była jakaś próba manipulacji, ale nawet mi na rękę~!
- A tak, tak racja, więc słucham co takiego Tarozo-kun sobie życzy~?
- Em... Wie pan, on nie lubi gdy nazywa się go w taki sposób...
- Nieważne, nie słyszy i się nie dowie~! Bo chyba mu tego nie powiesz, co Hisaki-kun~? - mruknąłem, przeciągając jego imię.
- Nie... No nie powiem. A co do interesu, to... - I odłożona chwilę wcześniej kartka znów poszła w ruch. - Prosi o informacje o "Frakcji pięciu", ze szczególnym uwzględnieniem wpływów Isobe-san'a i jego lokacji na całym świecie...
- No i to jest coś ciekawego~! Ne, ne Hisaki-kun~! Powiedz mi, musiałeś coś tam słyszeć~! Skoro chcesz zostać informatorem musisz mieć "gumowe uszy", więc~? Mówili coś jeszcze~?
- Nie. - uciął krótko. Ach, czyli nadal masz opory?
- No weź powiedz, Hisaki-kun... - mruknąłem prosząco. - Wiem, że coś słyszałeś, tylko kazali nie powtarzać, co~? Albo nie, czekaj, już wiem~! Chcesz tę informacje gdzieś sprzedać i jakoś się wybić, co~?
- No...
- Wiedziałem~!
- Jeszcze nic nie odpowiedziałem!
- Informator musi wiedzieć o co chodzi już po półsłówkach... Ach, musisz się jeszcze trochę nauczyć~! A ja ci tu darmowe korepetycje robię, no wiesz, zero wdzięczności, no po prostu powiedz i tyle~! - zachęcałem.
- Nie mogę... To zbyt niebezpieczne, nie da mi gwarancji że nie zginę, poza tym pan może powiedzieć żeby się mnie pozbyli, a nawet się nie spytają o wyjaśnienia... Ale... No... - A jednak sie złamał~! Jak ja kocham tego gościa, bo jest człowiekiem~! Takim samym jak reszta~! - Niech pan sprawdzi przemyt drogą morską i coś, co się nazywa "ciężarowiec konwencjonalny do przewozu ładunków wielko-gabarytowych", choć nie wiem, co to... - mruknął niechętnie. Czyli wszytstkie poczynione wceśniej manipulacje odniosły pożądany skutek~!
- Ne, jak to nie wiesz Hisaki-kun~! To taka wielka łódka do przewozu wszystkiego~!
- No tak, ale ja... - Walnął się w czoło, jestem pewien. - Już nieważne. - westchnął.
- Ne Hisaki-kun powiedz mi, póki co pracujesz dla Tarozo-kun'a ale mówiłeś, że nie na stałe, więc co robisz~? - Nie chciałem jeszcze kończyć rozmowy, większość ludzi po zdobyciu tego czego chcą po prostu się rozłączają, a to błąd, w ten sposób nie budują "pomostu na przyszłość", a kontakty w tym czasie to bardzo dobra rzecz, zwłaszcza w mojej branży~!
- Ej, nie mieszajmy mojego prywatnego życia do pracy. - odpowiedział. No trochę wie, ale i tak za mało. Trzeba cię jakoś podszkolić, jeśli masz zostać moim pionkiem~! Ale nie bój się, już ja o to zadbam~!
- No tak, tak, rozumiem ale nie o to chodziło~! Byłem ciekaw, czy można cię wynająć albo coś, czy raczej sam sobie tworzysz miejsca pracy przez jakieś znajomości~!
- A to różnie, tak czy tak, jak się uda. - Trzy razy powiedział to samo, tylko na różny sposób, chyba czuje się dziwnie, że jeszcze nie zakończyliśmy rozmowy. Trzeba to będzie zmienić, bo jeszcze coś zacznie podejrzewać. - Wie pan, ja dopiero zaczynam, nie znam całego przestępczego świata jak pan~! - Czyli teraz on zaczął manipulować, ciekawe~! No cóż, coś tam umie. Szkoda, że dopiero teraz pozwolił sobie na taką grę~!
- Pochlebiasz mi~! - zachichotałem. - Ale dobrze, skoro mówisz, że chcesz być informatorem powinieneś nałapać sobie znajomości~! A właśnie, to twój prywatny telefon~? Ten z którego dzwonisz~?
- Tak, a co? - spytał zdziwiony. Teraz czas na boga~! Pokazać mu jak mało wie, uświadomić, że nie jest tak wspaniały i że potrzebuje MNIE~!
- To załatw sobie drugi do interesów, bo nie wiem czy wiesz, ale jakby ktoś był wredny i sprytny i miał choćby minimalne zaplecze techniczne, to by w tej chwili wyciagnął z twojej komórki wszystko co potrzeba, a jakbyś miał jeszcze internet w telefonie to... No cóż, już byłbyś na stałym podsłuchu~! Musisz trochę uważać~!
- Fajnie wiedzieć. - westchnął. - Ale mnie na razie nie stać na 2 telefony z abonamentem...
- To kup na kartę~!
- To nie takie proste.
- Jasne, że proste~! W dodatku efektywniejsze, telefon na kartę trudniej namierzyć~! I jak nie korzystasz to możesz nie płacić za niego nic, a nic~!
- Dobrze, dziękuję za radę. - westchnął. No, czyli jest skromny~! Faktycznie zaczyna, a na starcie skromność jest dobra, zwłaszcza w takim wieku jak on. Nikt nie lubi pryszczatych bachorów, które myślą, że pozjadały wszystkie rozumy.
- No widzisz~! Masz u mnie dług~! Ale się nie spinaj... I nie zmieniaj numeru, bo może jeszcze kiedyś zadzwonię~!
- Dobrze. - powiedział, pewnie powątpiewając.
- Więcej wiary w siebie~! Do kiedyś, Sai.- dodałem mrocznie.
- Ta, do kiedyś Orihara-san. - odpowiedział wesoło i się rozłączył.
Ach jaki to cudowny dzień~! Mam zlecenie od kolesia którego chciałem pogrążyć, znalazłem sobie ciekawy obiekt do obserwacji... Może będzie równie pomocny co kiedyś Kida-kun~! Nie, aż tak to chyba nie, ten chłopak był po prostu idealny, choć i tak nieufny to później słuchał, tak grzecznie spijał wszystko co mu powiedziałem~! Może znów sie zabawimy co, Kida-kun~? Wplątać cię do kolejnyj gry~? Tylko gdzie ja mam twój pionek...
- Namie, widziałaś Kidę~?!- krzyknąłem, przeszukując szuflady.
- Tak, jakiś czas temu razem z Seijim wracał ze szkoły, był z Mikado. - odpowiedziała. - Izaya, ile to według ciebie dużo cukru?
- Nie tego~! - westchnąłem. - Mojego misiaczka~!
- To się zdecyduj, Shizuo czy Kidę?
- No Kidę, przecież mówię.
- To co ty, 3 na raz? Izaya, przesadzasz. - westchnęła.
- O rany, Namie, nie podrywam Kidy, nie bedę tego robił, po prostu chodzi o jego pionek~! Czy widziałaś żółtego miśka, brelok~? No kiedyś mi go dał, pamiętasz?
- Nie pracowałam wtedy dla ciebie, geniuszu.
- To tak, tak, ale to miłe, że nazywasz mnie geniuszem~!
- To był sarkazm.
- Nie wiem jak się misiek nazywał, ale jestem pewien, że to nie był "Sarkazm" prędzej Masaomi. - westchnąłem, otwierając szafkę. - O, tu cię mam~! Już wracaj do budyniu, znalazłem brelok~!
Chociaż nie jestem pewien czy nie zdenerwuję Kidy bardziej, nosząc go przy telefonie... Pewnie tak, więc poszukajmy żółtej farbki na kolejny pionek~! I tak, pomalowałem sobie jeden z pionków na żółto i postawiłem obok planszy.
A teraz zlecenie i... - Chwyciłem za kartkę. - Hisaki-kun, wiek 17 lat. Zawód: początkujący pośrednik. Marzenia: Informator. Kompleksy: dziecinny głos i prawdopodobnie też wzrost. Rozmowny, wesoły, całkiem przydatny, choć podatny na manipulacje. Później sobie czegoś o nim poszukam, teraz lecę pogrążyć Tarozo-kun'a~!
- Namie, zmiana planów, idę do portu na Hiragashi~!
- A co z budyniem? - westchnęła, pokazując cudnie pachnącą miskę. - Mam wywalić?
- Nie, no co ty~? - fuknąłem, chwytają łyżkę. - Zemsta może poczekać, mam ochotę na budyń~! Spróbowałem trochę. - Nawet smaczny... Chyba powinienem wpaść do Rairy w odwiedziny, bo jednak nie taki sam. - westchnąłem, dalej jedząc. Nie był zły, był nawet podobny w smaku, tylko że... Nie było Shizusia~!
- Co, wzięło cię na wspominki? - prychnęła. - Myślałam, że ty nie masz ludzkich odruchów.
- Ranisz mnie, Namie~! - westchnąłem. - Ale robisz dobry budyń, więc ci wybaczam~!

4 komentarze:

  1. ach doczekałam się kolejnej części~!:D
    tekst Vadera był zajebisty XD i to pod koniec - "Nie wiem jak się misiek nazywał, ale jestem pewien, że to nie był "Sarkazm" prędzej Masaomi";P hahaha..
    wow, zaczyna się niezła akcja;D ciekawe na co się zdecyduje w zemście na tym Tarozo~? hmm.. ale na pewno będzie to interesujące;D
    no no, młoda konkurencja dała o sobie znać:P ale Izuś tak naprawdę nie ma się czym przejmować;D jemu nikt nie dorówna~!
    czekam na next'a~! weeny~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie cudo! :33
    Uwielbiam ^_^
    Kocham to opowiadanie *w*

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze ogromne Gomene za to, że nie czytałam i nie komentowałam wcześniej!
    Ale jak już wspomniała u siebie, planowałam powrót Shizayi na swojego bloga i nie chciałam się na nich przedwcześnie napalać. A w szczególności tak dobrymi opowiadaniami jak te na tym blogu :*
    Po drugie ogromne Arigato, za to, że dzięki Twojemu opowiadaniu byłam w stanie przetrwać najnudniejsze zajęcia na świecie. A mianowicie "metody pracy profilaktyczno-wychowawczej w środowisku otwartym" Nie pytaj o czym to miało być, nie wiem, bo czytałam Twoje opowiadanie :P ale z tego co mi potem mówili-nudy!
    Opowiadanie jak zwykle świetnie napisane. czekam na więcej.
    P.S. Co do poprzedniej części rozwaliła mnie scena w Russian Sushi a w szczególności przemyślenia Czarnoskórego Rosjanina :P. Szacun

    OdpowiedzUsuń
  4. Kisarin-chan, Kisarin-chan~~! Rozdział był tak wspaniały, że czytałam go dwa razy xD Uwielbiam waszego bloga i w sumie już wszystko stąd przeczytałam... Mam niedosyt... Kiedy możemy się spodziewać kolejnego rozdziału God's Game?

    OdpowiedzUsuń