Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

niedziela, 13 października 2013

Psy420 x Vi138

Z racji tego ze na blogu póki co nie ma możliwości dodania newsów (bo ktoś je zniknął) (To był przypadek Q.Q") i nie chce się to naprawić, harmonogram pojawiać się będzie póki co na początkach notek.
16.10 - "Zakazana miłość" rozdział 2
19.10 - ''Poskromić bestię" rozdział 15
21.10 - " God's Game" rozdział 9

(A teraz już normalna notka~! ;3)


Yo~!!!
Dziś notka specjalna~! :3
Jest to nagroda, jaką wybrała sobie dark_doom za wygraną w konkursie, który zorganizowałam~... Cóż, nie ukrywam, dawno temu. X3 Oczywiście to, że jest tak późno to tylko i wyłącznie przez moje lenistwo~...
Dziękuję Ci, że czekałaś cierpliwie tyle czasu. :3
Jak na mój gust wyszło mi zbyt krótkie, za mało się dzieje i wszystko jest nie dość dobre, żeby Ci to dedykować. To nie tylko kwestia wygranej~... Jesteś ze mną właściwie od początku i aż do teraz. Chciałabym Ci za to podziękować~... Ale chyba nigdy nie napiszę nic dość dobrego, żeby Ci się odwdzięczyć~. ;3
Zatem mam nadzieję, że to ci się w jakiś sposób spodoba~... A jeśli nie, to wiedz, że staram się napisać coś jeszcze z tą parką. Aktualnie jestem na etapie foch'a na Roppi'ego (mój telefon), bo skasował sporą część moich wypocin. X3"
No, ale to nie czas i miejsce na narzekanie~!
Miłego czytania~! (Bądźcie wyrozumiali, proszę~... X3)
Enjoy~! :33




-Kilka miesięcy wcześniej...-

     Izaya Orihara wygodnie rozparł się na krześle i z zadowoleniem zerkał wciąż na ekran swojego komputera. Na jego ustach gościł delikatny uśmieszek, świadczący o satysfakcji z własnej roboty. Pozostało mu już tylko naciśnięcie klawisza "enter" do pełni sukcesu. I to właśnie zrobił.
     Historyczna chwila.
- Program AI jako wirus~... - Zamruczał z zadowolenia i przeciągnął się jak kot. - Witaj~! - Nachylił się do mikrofonu.
- Hej... - Nieco mechaniczny głos na bazie jego własnego zaśmiał się złośliwie. - Czego się tak szczerzysz?
     Dokładnie taki, jak go zaprogramował~... Szkoda, że na innych komputerach opcja głosowych zaczepek będzie niemożliwa~... Może tylko obserwować, słuchać, wirusować niewygodne pliki, wysyłać zapasowe kopie programów i dokumentów wprost do informatora~... Słowem, ułatwiać mu życie~! Nie mógł tylko rozmawiać z ludźmi, no chyba, że w internecie~! Jednocześnie złośliwy wirus, trojan i sztuczna inteligencja~! Tylko geniusz używałby programu AI do czegoś takiego... Oto dlaczego Izaya stworzył go właśnie takim!
- To nazywamy szczęściem. - odparł brunet arogancko. Virus nie był zaprogramowany do ckliwości. Robiło mu się od nich "niedobrze" na jego wirtualny sposób. Szczera, prosta i arogancka mowa była najlepsza do rozmów biznesowych.
- Wiem to, dupku. Trochę szacunku dla mojej inteligencji.
- Szanuję to, co sam tworzę. - prychnął Izaya z rozbawieniem. - Więc powiedzmy, że masz u mnie plusa.
- Nie potrzebuję tego, idioto!
- To po co się dopominasz? - Prawie się zaśmiał.
- Zamknij się w końcu. Kiedy mnie stąd wypuścisz? - uciął po swojemu i przeszedł na ciekawiący go temat. Tak, cały Virus...
- Masz na myśli podłączenie tego? - Informator podniósł wtyczkę od internetu stacjonarnego i pokazał obiektywowi kamery. Nie mógł podłączyć innego internetu, inaczej Virus prędko by go zhackował.
- Tak, intelekcie, właśnie tego. - Próbował być ironiczny, ale dało się słyszeć, jak bardzo chce się szybko przekopiować do tego "nowego świata". Zmodyfikowany głos Orihary idealnie oddawał emocje. Tworzenie modułu głosu zajęło tak naprawdę najwięcej czasu...
- Bo ja wiem, kiedy... - Nie mógł sobie odpuścić tej drobnej złośliwości.
- To zrób to teraz, a nie się droczysz, idioto!
- Spokojnie... - Czarnowłosy parsknął śmiechem. - Wypuszczę cię, jak już nauczysz się tego, czego nie mogłem nauczyć cię, ucząc program pisemnie. No i może stworzymy ci awatar? Chcesz biegać po internecie nie posiadając nawet twarzy? Bo wiesz, to twoja wola, chociaż zawsze w razie problemów trudniej będzie mi cię znaleźć, jeśli...
- W komputerze znalazłem już twoje projekty awatarów. Właśnie myślę nad tym, który sobie wybrać, więc się zamknij.
- Ooo, któryś ci się jednak spodobał?
- Nie ciesz się tak. W ten sposób szybciej się stąd wydostanę, a mój wygląd jest mi w gruncie rzeczy obojętny.
- Jasne.
- Czego zacieszasz, idioto?!
- Podobają ci się.
- Tylko jeden z nich.
- Który?




- Wygląda na to, że ten. Dlaczego akurat "Virus 138"?
- Ludzie są zbyt głupi, żeby zorientować się, że mają wirusa, zanim włączą program antywirusowy. Ciebie taki program może nie wykryć. Jeśli znajdą cię na swoim komputerze, przez twoją nazwę będą zdezorientowani, albo spróbują się ciebie pozbyć... Co się nie uda, prawda? Wpadną w panikę. - Uśmiechnął się nieco sadystycznie. - Poza tym samo "Virus" jest bezosobowe. "Virus 138" będzie dla ciebie charakterystyczne.
- Co to za uśmiech?
- Nie odróżniasz, czy po prostu pytasz złośliwie~?
- Chcę taki.
- Podoba ci się~?
- Twoja twarz mi się nie podoba. Ale innej mi nie zrobisz, prawda?
- Prawda.
- Więc zaprogramuj mi taki. I wyjaśnij mi jedną rzecz.
- Mianowicie?
- Mianowicie CO TO MA BYĆ?! - Program automatycznie podkręcił głośność i wyświetlił obraz na ekranie.




- Ach, to~... - odparł spokojnie informator. Nadal się uśmiechał. - Tak sobie projektowałem. Nie chciałbyś czasem towarzysza~?
- Pojebało cię?! Mam dość problemów z tobą. Poza tym jakiś wydelikacona podróba sztucznej inteligencji będzie mi tylko przeszkadzać. Ostatecznie zostalibyśmy wrogami i bym go zniszczył, jako ten silniejszy. - stwierdził pewnie i prychnął, jakby to była dla niego pestka, uporać się z innym AI.
- Właśnie, wrogami. Chyba nie sądziłeś, że zrobiłbym z niego twojego przyjaciela, co~?
- Będę mógł go zniszczyć?
- Jak sobie wolisz. - odparł obojętnie, choć w duchu uśmiechnął się, usatysfakcjonowany. Przynajmniej Virus, twór Izayi, pokaże swoją wielkość w stosunku do programu antywirusowego, którego ktoś stworzy, by go zwalczyć. Już Izaya zadba, by antywirus miał jak najwięcej cech Shizu-chan'a. Ich odwieczna walka będzie trwać nawet w sieci. Internet będzie nie tylko pełen wzmianek o ich wojnie. Ten wirtualny świat otrzyma własną jej wersję i z pewnością tak samo Izaya, czy raczej Virus 138, nim zawładnie, mimo wszelkich starań wirtualnej wersji Shizuo~! Bo oczywiście, gdy coraz większa ilość ludzi odkryje kopię niezwalczalnego Virusa na swoim komputerze, informatycy z całego świata będą się prześcigiwać w tworzeniu programu do zwalczania go. Najodpowiedniejszy do celów Orihary dostanie od niego cechy charakteru, wygląd i pakiet informacji. Wspaniała nagroda, czyż nie~? A jaka świetna zabawa~!
- To stwórz mojemu awatarowi katanę. I dwa pistolety. Pistolety się przydają, a lepsze dwa niż jeden. Rozwalę go i będę miał spokój.
- Widzę, że za twoimi planami coś się kryje?
- Jeśli mam ruszać na sieć, będę uzbrojonym wirusem. Reszta to nie twoja sprawa.
- Jasne~... O, ktoś puka~... A nie, już wyważył drzwi. Na razie muszę cię wyłączyć. - Mówiąc to po prostu zamknął klapkę od laptopa. - Ohayou, Shizu-chan~! Już się stęskniłeś~?


-W chwili obecnej.-


- Psy~! Witaj! Stęskniłeś się, że za mną biegasz, gnojku? - Virus138, który osobiście wolał skrótową nazwę "Vi", przesłał kolejnej z kopii programu antywirusowego swój złośliwy śmiech.
     Program antywirusowy o którym mowa otrzymał oficjalną nazwę Psychedelic420 - od nicku anonimowego gościa, który pomagał przy ostatecznym ukończeniu go, stworzył mu awatar i dostarczył informacji o Virusie. Psychedelic420 - lub jak go nazywał Virus, "Psy" - miał tylko jedno zadanie i jeden cel w życiu - wytępić Virusa138 z internetu i cudzych komputerów. Tak więc od rana do rana, 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu, trwała ich walka - nieustannie kopiujące się programy AI zwalczały siebie nawzajem w swojej rzeczywistości.
- Nazywaj mnie pełną nazwą. - Psychedelic420 ukazał się jako awatar. Z jego perspektywy wyglądało to tak, jakby stał sobie wśród ikonek, łączy i innych temu podobnych. Nie wiedzieć czemu, znalazł wirusa na stronie sklepu meblowego. Ale zdarzały się dziwniejsze miejsca. Vi robił wszystko, żeby go ośmieszyć, czy sprowokować.
- Bo co zrobisz, Psy~? - Vi też ukazał się jako avatar. Liczył na walkę i oczywiście zamierzał ją sprowokować. Tych kilka miesięcy, które spędził w sieci, dostarczyły mu bardzo wiele nowych doznań. Przede wszystkim, poznał, co to ból. Jako program sztucznej inteligencji odczuwał go nieco inaczej niż ludzie. Wykształcił własną formę czucia, podobną tej ludzkiej. Ponieważ Virus był formą inteligencji pomiędzy programem komputerowym, a ludzkim mózgiem, nie sposób opisać tego, co odczuwał, gdy wirtualne kule z broni Psy trafiały w jego awatar, niszcząc część jego danych z kopii siebie, którą obecnie walczył. Wystarczy powiedzieć, że podobało mu się. Był w takich chwilach wręcz wniebowzięty. Ale to nie tylko to wprawiało go w tak szampański nastrój. Kochał niszczyć. Ciąć, rozstrzeliwać, rozwalać wszystko wokół. Był wtedy w swoim żywiole. A najlepiej czuł się, rozwalając Psychedelic'a240. Ich wojna była dla niego jak nałóg.
- Rozwalę cię. - odparł bez emocji, materializując nie wiadomo skąd pistolet w swojej dłoni.
- Nie zdążysz, idioto~! - zachichotał i błyskawicznie natarł, zamierzając się nagle zmaterializowaną kataną.
- Jasne. - zamiast strzelać gdzie popadnie, wycelował i strzelił awatarowi Virusa prosto w środek czoła. Trafił, co przy jego precyzyjności i doświadczeniu wcale nie było dziwne. No i dawało mu parosekundową przewagę przed jego regeneracją. A parę sekund dla AI to aż nadto.
     Vi padł na wirtualną podłogę. Psychedelic420 natychmiast znalazł się przy nim. Podszedł, złapał go brutalnie za włosy i rozpoczął jego dezaktywację, czyli najprościej mówiąc go unicestwiał.
     W tej samej chwili jakiś ostry przedmiot wbił się między jego żebra od tyłu. Avatar Psy zakaszlał krwią jak prawdziwy człowiek.
- Masz pojęcie, jakie to ciekawe uczucie, dostać kulkę prosto w głowę? - Zapytał spokojnie Vi. - Niestety ja wolę używać katany, ale z tego co mi wiadomo, to też bardzo ciekawe, kiedy ktoś łamie ci kości. Mógłbyś mi tak czasem zrobić~... - Jęknął teatralnie, wyjmując katanę i wbijając ją tym razem w rękę Psy, który właśnie próbował wyciągnąć pistolet. - Walcz dalej~! - Zachichotał. - Chyba, że jesteś takim skurwielem, że dasz mi się zabić bez stawiania oporu... - Nachylił się nieco i wyszeptał: - Nie dasz, nie~?
     W tej chwili Psy wyszarpnął rękę i sięgnął po pistolet jeszcze raz. Rany między żebrami już nie było, a ta w ręce już zaczęła wypełniać się pikselami naprawiającymi szkody. Jednak Virus nie miał zamiaru zaprzestać zabawy. Zwłaszcza, że inny jego klon właśnie rozmywał się w pikselowej chmarze. W ostatniej kolejności zniknęła postrzelona głowa. Trwały błąd programu. Ta  kopia była nieodwracalnie zniszczona. Trzeba ją było pomścić~...
     Psy zdołał postrzelić go tylko w ramię. Mimo nagłego strumienia informacji o włamaniu obcego ciała do systemu i informacji o uszkodzeniach oraz automatycznych poleceniach naprawy, Vi zdołał podać nadrzędną komendę. Kopnął Psy w bok, na co ten zaskomlał z bólu i przewrócił się na plecy. Nie czekając, aż się podniesie, Virus wbił katanę w jego brzuch. Wydobył tym chwilowy krzyk za swojego przeciwnika, ale nadal było mu mało. Tym razem wyciągnął ostrze i przebił się przez żebra, przebijając przy okazji wątrobę i dopychając miecz jeszcze tak, by przeszedł na wylot i dotknął wirtualnej podłogi.
- Nie cierpię nieczystej walki... - Mruknął głos Psy. Brunet podniósł głowę. Przed nim stała kopia Psychedelica, mierząca w niego z pistoletu. - Ale skoro już muszę walczyć kolejną kopią, nie mam wyjścia... - Dodał, strzelając Virusowi w głowę. Ten jednak w ułamku sekundy wyciągnął miecz i odbił atak.
- Nie ładnie tak... Chciałem się pobawić~! - Vi uśmiechnął się psychopatycznie i podbiegł, celując kataną prosto w serce. O dziwo, Psy się nie bronił. Stal przebiła kości, serce i przeszła na wylot, ociekając krwią. Blondyn zastygł z oczami rozszerzonymi z bólu. Nie zdążył krzyknąć. Ten jego awatar już do niczego się nie nadawał. - Zasadzka~? - Mruknął Vi beztrosko, po czym poczuł, jak czyjeś ramie przytrzymuje jego szyję i napręża się, zaczynając go dusić.
- Wolę regenerować jednego, niż walczyć kilkoma. - Odpowiedział spokojnie blondyn. - Większa ilość twoich ataków tylko mnie uodparnia. - Westchnął. - Ale ty już o tym wiesz. Mniejsza... Po co mnie tu sprowadziłeś? Normalnie nie pozwalasz mi wykryć twojego sygnału. Zasadzka?
     Brunet gwałtownie pokręcił głową na boki, nawet nie próbując łapać powietrza ustami. Znał Psy i wiedział przynajmniej jedno - jeśli już coś robił porządnie, to zabijanie go.
- Potrzeba? - Prychnął.
     Skąd wiedziałeś~? - Miał ochotę zapytać tak złośliwie jak tylko potrafił. Jednak jako, że avatary zachowywały się jak ludzkie ciało, nie mógł powiedzieć absolutnie nic... Skinął więc tylko głową i otarł się o niego.
- Jako człowiek jesteś jeszcze bardziej nieznośny niż przedtem. - Prychnął tylko i rozluźnił ucisk na tyle, by Vi mógł oddychać.
- ... - Brunet zaczerpnął gwałtownie powietrza. Zakręciło mu się w głowie. Czuł się osłabiony i nie widział rzeczy dookoła. O ile jako program był potężny, avatar rzeczywiście go ograniczał. Ale nie przeszkadzało mu to. Zamglona wizja, osłabione kończyny, ból głowy i inne tego sprawy były dla niego czymś niezmiennie fascynującym. Ból był niesamowitym odczuciem~... - Więc, Psy~? Zerżniesz mnie teraz, czy masz zamiar walczyć aż ucieknę~? - Zapytał głosem przesyconym jadem.
- Jeszcze się zastanowię. - Sięgnął po jego katanę i bez przeszkód odebrał mu ją z ręki. Popchnął swojego wroga na podłogę, a gdy ten upadł na ręce kopnął go jeszcze, aż w końcu padł, leżąc na brzuchu. Wiedział, że Virusowi zależy tylko na zabawie. Jednak jemu zależało na unicestwieniu go. Tym sposobem obaj mogli osiągnąć swój cel.
     Blondyn ustawił ostrze pod odpowiednim kątem.
- Zaboli.
     Twarda stal zaczęła zagłębiać się gdzieś od tyłu w miednicy Vi. Cała witryna sklepu właśnie padła, przeciążona jednym jego krzykiem.

-Jakiś czas później.-

     Po pewnym czasie Psy skończył. Rozejrzał się dookoła, lustrując bałagan, jaki zrobili. Wirtualne obrazy łóżek, kanap i krzeseł zostały całkowicie pocięte bądź zniszczone, w dodatku wszystko skąpane było we krwi lub innej, bardziej lepkiej i białej cieczy. No, wirtualnej cieczy. Pod nim leżał okaleczony i nadal wykrwawiający się awatar Virusa138.
- Żyjesz jeszcze? A jak tak, to ile? - zapytał beznamiętnie Psy.
- Zaraz... Odczytam trochę danych i możesz sprzątnąć zabite awatary~...
- Po co?
- Wiedziałem, że tego nie zrobisz~... - Zaśmiał się i niemal natychmiast jego śmiech przerodził się w krwawy kaszel.
- I tak ktoś zresetuje stronę. O ile nie włączysz naprawy kodu swojego awatara, znikniesz tak czy inaczej. - prychnął. - A nawet jeśli chcesz się zregenerować, to prawdopodobnie twoje uszkodzenia są zbyt duże. - dodał po krótkim namyśle.
- Nie mam powodu, by regenerować tego śmiecia. - szepnął brunet. Zaczął sapać, oddychając coraz ciężej. - Do zobaczenia niedługo. Gra "MMS*"... Wiesz, o co chodzi, chy... ba, że jesteś takim idiotą, jak myślałem... - Kaszlnął ostatni raz i zastygł ze swoim złowrogim uśmieszkiem na ustach.
     Psyhedelic420 zerknął na niego ostatni raz. "Żałosny widok" - pomyślał i uśmiechnął się do siebie. Nie mógł się doczekać zobaczenia jego odrażającej twarzy poraz kolejny. Chciał go zniszczyć.
     Przeniósł się na inną stronę. Ta nowa nie była stworzona do oglądania i kupowania, tak jak ów sklep meblowy. Została stworzona zupełnie inaczej. Była grą, a jak wiadomo, w gry trzeba się zagłębić. Nie są płaską powierzchnią - imitują życie, tyle, że na innych zasadach. Ta posiadała wyjątkowo dobrą grafikę i realistyczne efekty. Innymi słowy, Vi najwidoczniej poszukiwał, lub znalazł coś ciekawego. Kolejny jego plan, którego Psy miał być częścią.
- Psy, ty chamie! - Coś bardzo mocno kopnęło go w kość ogonową. Antywirus przyklęknął i zacisnął pięści, sycząc z bólu. Nawet się nie zastanawiając odwrócił się i wystrzelał całą amunicję, celując w głowę bruneta.
- Auauaua~... - Jęknął brunet, wychodząc zza pobliskiego drzewa. Uśmiechał się wesoło, patrząc na swoje martwe ciało rozciągnięte na wirtualnej trawie. - Mówiłem ci już, jakie to niesamowite uczucie~? A tak przechodząc do rzeczy~... Sądziłem, że pojawisz się później, nie zdążyłem się rozebrać na twoje przybycie. - Wyszczerzył ostre ząbki w szyderczym uśmiechu.
- Co cię tak cieszy? - Psy wstał z trawy i naładował pistolet, jakby nigdy nic.
- Jesteś dziś wyjątkowo nabuzowany i brutalny. Zachowujesz się jak ostatni dupek. Czyż to nie wspaniałe~?
- Po co mnie tu ściągnąłeś?
- Zagrajmy~! Zakład o to, kto więcej przeciwników pokona~! - Vi okręcił się wokół własnej osi i klasnął w dłonie. - Co ty na to~?
- Odpada. Zabiję cię tu i teraz. - Westchnął i zaczął strzelać, tym razem w brzuch.
     Brunet odkaszlnął krwią i przyklęknął na trawie, podpierając się kataną.
- No kurwa, uspokój się! - warknął, zasłaniając usta i patrząc na niego z wyrzutem. - Proponuję zabawę! To chyba dla ciebie ciekawsze, niż ciągłe pieprzenie o zabiciu mnie, czy się, kurwa, mylę?!
- Może i masz rację. - Blondyn poraz kolejny przeładował pistolet. - Ale moją misją jest unicestwienie cię, więc to wykonuję. - Zaczął się bawić, mierząc do bruneta poraz kolejny.
- Mam w dupie twoją misję! I co zrobisz, jak mnie unicestwisz? Nic, bo oni unicestwią ciebie!!! Więc weź się do cholery w garść i zabaw czasem! Nie musisz mi ciągle odmawiać, wiesz?! Wiem, że tak naprawdę masz ochotę. - Pozwolił się otoczyć chmarze pikselków i po chwili stał już na nogach. Jedynie jego koszula przesiąknięta była jego krwią.
- Tego samego zdania używasz zawsze. To ma na mnie podziałać? - prychnął i się odwrócił.
- A wal się! - fuknął Vi, zamieniając katanę na dwa pistolety. Wpakował w blondyna oba magazynki nim trochę się opanował.
- To było niemiłe. - Kolejna kopia antywirusa stanęła za nim, chwytając go za ramiona i rysując mokre ślady językiem na jego szyi.
- A od kiedy to ja kurde jestem miły? - prychnął, zamieniając broń z powrotem na katanę. - To jak, bawisz się~? - Zapytał, znów się uśmiechając, tym razem złośliwie.
- Zasady?
- Nie regenerujemy się. Nie unicestwiamy się nawzajem. Wybijamy wrogów. Punkt za zabitego, dwa punkty za brutalne unicestwienie, trzy za powolną śmierć, pięć za zafundowanie powolnej agonii i tortury. Zgadzasz się~? - Na jego ustach zagościł sadystyczny uśmieszek i taki sam błysk pojawił się w jego oczach.
- Nie wierzę, że nie będziesz oszukiwał.
- A czy obiecywałem coś takiego~? - Rzucił i obrócił się w stronę najbliżej stojącego potwora, przy czym rozorał policzek blondyna czubkiem swojego miecza. - Ten jest mój~! - krzyknął podniecony, biegnąc do przeciwnika.
- Raczej nie. - prychnął Psy, przechodząc kawałek i strzelając do potwora. Władował kulę w jego wątrobę i przestrzelił płuco. - To liczy się jako agonia, czy powolna śmierć? - zapytał bez emocji, kiedy królikopodobne coś legło na ziemi, rycząc wściekle i wykrwawiając się na śmierć. Jednak pozbawione tlenu szybko ucichło.
- No kurwa! - Vi zatrzymał się nad ciałem i zaczął dźgać je kataną patrząc, jak drży w konwulsjach. - Miał być mój! - Popatrzył na Psy jednocześnie zabójczo i z jakąś chorą satysfakcją. - Wczułeś się. - zauważył spokojniej, przebijając potwora, tym samym miażdżąc mu kości. Ten poruszył się ostatni raz i zamarł. - Trzy punkty za powolną śmierć. Pięć dla mnie za tortury. - Wyszczerzył się do swojego rywala i rzucił się biegiem dalej. - Musimy trzymać się razem~! Lepiej się rusz~!
     Psychedelic ruszył za nim, chcąc nie chcąc przyjmując wyzwanie.
     Pierwszy potwór pojawił się zaskakująco szybko. Tak jak poprzedni, wyglądał jak zmutowane zwierze. Tym razem trochę jak kot, tyle że zielony, na dwóch łapach i wielkości mniej więcej niedźwiedzia. W dodatku twarz miał niemal ludzką.
     Virus podbiegł do niego pierwszy. Nim zmutowany kot zdążył zareagować, ostra katana wbiła mu się od strony podbrzusza i popruła w górę, wywalając przy tym elektroniczne wnętrzności. Kot zamiałczał, co zabrzmiało jak pisk zdzieranej karoserii.
- Dwa punkty. Najwyżej. - Psy przebiegł obok i zniknął za wirtualnymi krzakami. Po chwili dało się słyszeć wystrzały i ryki. Brunet wszedł za te same krzaki, zaciekawiony.
     Po gęstej, żółtej sierści spływały małe strumyczki brudnoczerwonej krwi. Psychedelic 420 nadal strzelał, jednak w miejsca takie jak zgięcie łokci, uda, boki, pysk, wszędzie gdzie nie mógł zabić tym potwora. Z pokerową miną wysłuchiwał coraz mniej zawziętych ryków. Potwór miotał się w spazmach, nic poza tym. W końcu blondyn litościwie strzelił mu prosto w głowę. Szarawa substancja przemieszana z krwią była bardzo dobrze widoczna.
- Pięć punktów~! Brawo, Psy~! - Vi zaklaskał powoli, jakby kpiąc sobie z niego. Po chwili na ułamek sekundy sam poczuł kulę wwiercającą mu się w czaszkę.
- Nie powinieneś był się kopiować. - rzucił spokojnie program antywirusowy w stronę krzaków. Po chwili wyszedł stamtąd szeroko uśmiechnięty Virus.
- Kiedy to naprawdę ciekawe uczucie, Psy~! Ostatni spazm, oddech i puf~! Już cię nie ma! - Zerknął na swoje truchło, nadal uśmiechnięte i wciąż z otwartymi oczami. - Ale lepiej to sprzątnij, bo jeszcze ktoś się przestraszy~! - dodał szyderczo.
- Nie mam zamiaru. - Psy natychmiast odwrócił się i ruszył dalej.
- Hej, Psy, nie sądzisz, że to nudne? - Podbiegł do niego.
- Już ci się znudziło?
- Po prostu sądzę, że warto by to urozmaicić...
- Co knujesz?
- Zakład~!
- Póki co mam punkt przewagi. Na pewno chcesz się zakładać? - prychnął.
- Jasne~!
- O co?
- Cieszę się, że się zgadzasz~! - Zaklaskał entuzjastycznie i zaczął iść tyłem, obserwując całkowity brak emocji swojego wroga. - Więc tak! Jeśli ty wygrasz, rób sobie ze mną co chcesz. Jeśli ja wygram, będę cię torturował i nie możesz mi uciec~! - Popatrzył na niego z satysfakcją.
- Tylko torturował? - Na ustach Psychedelica pojawił się lekki uśmiech. - Nie wierzę, że tylko tyle.
- Przejrzałeś mnie. - odparł Virus beztrosko. - Będę cię pieprzył do nieprzytomności. Więc, zakład~? - zapytał takim tonem jakby pytał, czy elektroniczne niebo na tym poziomie jest niebieskie.
- Nie ma sprawy. - odparł antywirus, jak zwykle bez emocji.
- Czas start! - Krzyknął brunet i znów puścił się biegiem.
     Jak dziecko. Od początku widać było, że ta rywalizacja nie jest wyłącznie dla samego zabijania. - prychnął blondyn w myślach, po czym pobiegł nieco innym torem. Dane z wynikami ich zmagań mogli sobie przesyłać na bieżąco.

- Paręnaście minut później. -

     Virus zlokalizował walczącego Psychedelica420, po czym jak najbardziej w swoim stylu podbiegł do niego i wykonał zamach kataną. Blondyn jednak zdołał się uchylić, co więcej, przestrzelił mu wątrobę, przez co Vi wykrwawił się na trawie.
- Czas minął! - Zawołała kolejna kopia Virusa, wychodząc zza drzew po drugiej stronie.
- Wygrałem. - odpowiedział spokojnie antywirus.
- Co? - Prychnął, chowając katanę. - Ja wygrałem. Musiało ci się coś pokręcić w procesorze.
- Uwzględniłeś to żółwiopodobne coś?
- Nie. Nie liczy się, nie wiadomo, czy funkcje życiowe zostały przerwane.
- Zostały, wszystkie informacje są na serwerze głównym gry. Chyba, że nie potrafisz się do nich włamać?
- Jasne, że potrafię! Ale to się kurwa nie liczy! - Skrzywił się, niezadowolony.
- To był potwór. Zabiłem go, stosując tortury, a więc 5 punktów. Wygrałem. - odparł spokojnie blondyn, ładując swoją broń.
- Mam to głęboko w dupie. - prychnął, siadając na trawie.
- Chyba dopiero będziesz miał? - Psy uniósł lekko brew, ale poza tym wyraz jego twarzy wcale się nie zmienił.
- Pewnie będę miał, ale będziesz zbyt delikatny. To wkurzające. - prychnął poraz kolejny i wyciągnął ręce, rozciągając się na nieco zakrwawionej trawie.
- Wygrałem, więc zrobię cokolwiek i jakkolwiek chcę. - Antywirus schował pistolet i popatrzył na Virusa jak zwykle bez emocji. - Ktoś właśnie zmienia kod gry. - poinformował na chwilę przed tym, jak ich otoczenie się zmieniło.

- Na innej planszy -

     Całe otoczenie się rozpikselowało, nagle zostawiając ich na środku jakiegoś okręgu. Akurat w tym miejscu zaczęły materializować się też inne postacie, przez co było nieco tłoczno... Dość mocno tłoczno... Nie dało się oddychać.
- Rozejść się, idioci! - prychnął Vi, bez zastanowienia używając katany do torowania sobie drogi. - Zasłaniasz mi, gnojku! - wydzierał się, atakując coraz agresywniej. Włamał się do danych serwera, więc znał już swoją sytuację. Nie zmieniało to faktu, że ludzi traktował tylko jak kolejne przeszkody, które jako nic niewarte możnaby po prostu rozwalić.
     "Dziś w godzinach 14 do 19 plansza [Alice world] będzie zamknięta. Trwają naprawy zaistniałych usterek. Za wszelkie nieudogodnienia serdecznie przepraszamy. - Zespół gry."
     ...Innymi słowy za bardzo uszkodzili grę swoją rywalizacją, przez co wciśnięto ich na poziom, na którym było chyba najtłoczniej. Po prostu bosko.
-  Gdzieś się do jasnej cholery podziewał, Psy? - warknął na blondyna, gdy ten wyszedł już z tłumu i stanął tuż za nim.
     Było tu stanowczo zbyt głośno. Każde słowo, jakie napisali użytkownicy stojący gdzieś nieopodal, Psychedelic i Virus rozkodowywali i słyszeli jak zwyczajną rozmowę.
     ...Czy ci ludzie tylko udawali, czy naprawdę byli takimi idiotami, by pisać o swoim życiu tam, gdzie każdy może ich usłyszeć?
- Musiałem wyjść z tej szarej masy. - Lekko ruszył głową wskazując tłumek, z którego wyszedł. Mieszanina strojów, barw i tricków dostępnych za pomocą specjalnych kodów.
- Niby gra w której rozwala się przeciwników, a tak naprawdę urządzają tu sobie spotkania towarzyskie. - prychnął zdegustowany brunet. Zaraz jednak się rozpogodził. Uśmiechnął się kpiąco i rzucił wyzywające spojrzenie antywirusowi. - Pokażę tym ludziom, jak rozwala się przeciwnika. - Wyciągnął katanę, nie spuszczając czujnego wzroku z Psychedelica420.
- Masz pojęcie, że oni widzą każde słowo, jakie wypowiadasz? - Wszystkie grupki zwracały teraz na nich uwagę.

- Na chacie gry -

 Sebby6: Szykuje się bitka, nie? ;D
 DunnoUn: Który lvl?
 Aku: a Zgaduj. Bo ja nie widzę. Xp
 Sebby6: To wyczyść okulary. XD
 Aku: *czyści* Nadal ne widzę inteligencie. -.-
 Sebby6: Ja inteligent? to ty czyściłeś okulary nie wiadomo po co. ;P
 DunnoUn: Ktoś w końcu odpowie?
 Yuu-chan: Mnie oni wyglądają na masterów, wyświetla się lvl x, jakbyś nie widziała... *przewraca oczami*
 Aku: To była ironia, więc wiesz... -...- Nie wiadmy lvl, dziewczyny.
 DunnoUn: Widziałem, że nie widać, dlatego pytam. *ponownie przewraca oczami*
 DunnoUn: Taka ze mnie dziewczyna jak z ciebie wojownik.,
 Aku: No chyba błędy trza wybaczać, koleżanko... Xp
 Aku: Więc od dziś zmieniasz płeć.
 Sebby6: Ej, patrzcie, zaczynają... XD
 Yuu-chan: O rany... Wy to widzicie...?
 Aku: Osz kur***...

- Z punktu widzenia Psy i Vi -

- Gówno mnie obchodzi, czy mnie słyszą! - Wysunął stopę do przodu, żeby zaraz odbić się od ziemi i jednym skokiem znaleźć się blisko swojego wroga. Wykonał błyskawiczne cięcie, ale Psy już wykonał unik i teraz wyciągał pistolet. Ze swoją zwyczajowo obojętną miną zaczął strzelać do bruneta, nic sobie nie robiąc z tego, że teraz trafia w przypadkowych gapiów.
     Jego jedynym celem w życiu było zabić Virusa. Nikt nie mówił, że nie ma mieć z tego żadnej przyjemności, jednak zignorowanie walki byłoby sprzeczne z jego zasadami. Musiał najpierw zająć się walką, dopiero później czymkolwiek innym. W końcu bycie programem AI nie wyklucza odczuwania przyjemności, prawda?
     Gapie zaczęli się dematerializować. Ze wszech stron dochodziły ich przekleństwa, okrzyki szoku, śmiechy i najróżniejsze zachwyty. Wszystko to interpretowali ze znaków interpunkcyjnych w ich wypowiedziach, choć nie słuchanie tej szarej masy było teraz ich priorytetem. Chcieli walki na śmierć i życie. Takiej krwistoczerwonej, z lekką dozą szaleństwa i chłodnej kalkulacji. Rozsądku i instynktu. Spazmów śmierci i przyjemności. W tej chwili obaj chcieli tego samego. I mieli w głębokim poważaniu ludzi dookoła. Ludzi, którzy wtargnęli do ich świata uważając, że wirtualna sieć stworzona została dla nich. Że to ich miejsce i oni w nim rządzą. Tsk, gówno prawda. To był ich świat, ich chwila. Ich życie. Ludzie mieli swój świat, w którym mogli robić takie rzeczy. Oni mieli większe prawa, by robić tu to, co chcą. Łamać zasady.
     Ignorując gapiów, Vi podbiegł i zamachnął się kataną. Ostrze przecięło powietrze i zraniło najbliżej stojącego gościa w stroju błazna. Jednak nie zwrócił na to uwagi. Odwrócił się na pięcie i jeszcze raz przeciął powietrze. Jeszcze jedno pchnięcie. Usłyszał kolejne strzały. Spora część trafiła we wciąż otaczające ich awatary jakichś ludzi, jednak jeden trafił w niego. Znowu. Mimo wszystko pozwolił napływającym pikselkom się regenerować, więc póki co nie wykrwawił się na śmierć. Zamierzył się jeszcze raz. Skoczył w górę i wykonał jeszcze jedno cięcie, a potem przykucnął i spróbował podciąć swojego wroga, jednak się nie udało. Dostał kulkę prosto w głowę.
     Z tłumku wyszła następna kopia Vi. Kopnął leżące truchło i kontynuował walkę. Psy wykonywał wykopy, schylał się, wyginał i co chwila był raniony, jednak jego też leczyły pojawiające się znikąd piksele.
     Vi znalazł się nagle w dwóch miejscach jednocześnie. A dokładniej, pobliski kamień stał się nagle jego kolejną kopią, która wzbiła się w niebo i wylądowała za Psy. Blondyn strzelił kilka razy za siebie, przestrzelając mu nogę, z kolei drugą ręką strzelał do tej kopii Virusa, która właśnie próbowała przebić go ostrzem na wylot. Brunet z przodu legł martwy w trawie. Przestrzelone płuco. Jeszcze przez chwilę próbował łapać oddech, zaskoczony, po czym padł na trawę, targany gwałtownymi spazmami, rozpaczliwie próbując złapać powietrze.
     Nic z tego.
     Jednak antywirus już zajmował się czymś innym. A dokładniej, tą druga jego kopią, która już się wyleczyła i teraz chciała go zabić.
     Oczywiście, nie pozwolił mu na to. Zamiast tego zrobił co innego. Szybko odłożył pistolety, złapał go za nadgarstki i wykręcił je, tak że czarnowłosy wypuścił katanę. Virus już chciał tworzyć kolejną swoją kopię, gdy poczuł, jak ciało Psychedelica przyciska go do pnia pobliskiego drzewa i jego biodra ocierają cię o jego biodra.
     Vi mógłby przysiąc, że zobaczył na jego ustach cień uśmiechu.
     Ze wszystkich stron dobiegły ich słowa szoku bądź zaskoczenia, czasem zgorszenia, a nawet piski jakichś dziewczyn.
     Vi uśmiechnął się prowokująco, po czym szarpnął się, żeby się uwolnić. Jednak antywirus w żadnym bądź razie nie miał zamiaru go puścić. Brunet pochylił się szybko, uderzając głową w jego podbródek.
     Psy syknął i jedną ręką zaczął pocierać brodę. Tyle wystarczyło, by Virus się uwolnił. Sięgnął po swoją katanę i szybko zrobił nacięcie na jego boku. Koszula antywirusa przesiąkła krwią poraz kolejny, jeśli w ogóle dało się bardziej. Psychedelic wyciągnął oba pistolety i znów zaczął strzelać. W ramiona, tors, nogi.
- Tylko na tyle cię stać?! - krzyknął Vi, poraz kolejny unikając pocisków. - Słabo, cieniasie!
- Traktuję cię ulgowo. - prychnął Psy, zaczynając celować wyłącznie w jego nogi. Virus przez chwilę poruszał się w jakimś dzikim, ale o dziwo sensownym tańcu, unikając pocisków, po czym wykonał zgrabny wyskok i wylądował tuż za nim, płynnym ruchem wbijając ostrze między jego żebra.
     Psychedelic420 wypuścił z siebie powietrze z głośnym sykiem. Zakrztusił się napływającą do ust krwią i opadł na trawę.
     Z tłumu wystrzelił pocisk, trafiając Virusa w brzuch. Rana dała się zregenerować, jednak czarnowłosy potrzebował dwóch sekund na ogarnięcie fiksujących komunikatów o włamaniu systemowym i uszkodzeniach. Zza "ludzi" wyszedł kolejny antywirus, tym razem dopadając do bruneta jeszcze zanim ten się zregenerował.
- Moja nagroda. - rzucił, częstując bruneta serią kolejnych pocisków, tym razem w ramiona, łamiąc mu przy tym wirtualne kości.
- Pieprz się, kurwa! - krzyknął Virus, zaciskając zęby z bólu. Oczywiście lekkie podniecenie i ta jego wirtualna odmiana adrenaliny wynikające z walki wynagradzały mu to w zupełności.
- Wolałbym ciebie.
- Zaraz będę co najwyżej pieprzonym trupem!
     Och, to byłoby ciekawe~... - dodał w myślach.
- To moja decyzja. - odparł beznamiętnie Psy.
- Masz na mnie ochotę? - prychnął kpiąco.
     Nauczmy tych ludzi, jak powinno się korzystać z życia. Nauczmy ich, w jakim sztywnym, szarym i nieciekawym świecie żyją~! - cieszył się w myślach.
- Niespecjalnie.
- Ale ja chcę~... Chcę, żebyś mnie pieprzył, Psy. - Jego uśmiech jeszcze się poszerzył. Rozparł się wygodniej na trawie, rozsuwając nieco nogi.
- A co, jeśli odmówię? - spytał, świadom, jakie emocje wywołują w otaczających ich ludziach.
- Sam to zrobię. - odparł bez wahania. Korzystając z tego, że jego ramiona już się zregenerowały, sięgnął dłonią do swoich spodni i zaczął pocierać swoje podniecenie przez wirtualny materiał. Patrzył przy tym wyzywająco na Psychedelica.
- Przestań. - mruknął blondyn bezbarwnie, lecz stanowczo.
- Bo co? - Nie przestawał. Przymknął tylko o czy i mruknął z przyjemności.
- Bo tak ci każę. - prychnął, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- A jak nie chcęęę~?
- To odstrzelę ci małe co nieco. - Wyciągnął pistolet i wycelował, nie zmieniając wyrazu twarzy.
     Vi otworzył szerzej oczy. Czegoś takiego jeszcze u Psychedelica nie widział. Ale to dobrze. Potrafił go jeszcze zaskoczyć.
     Zabrał rękę i zerknął na wybrzuszenie, które powstało na skutek jego działań. Oblizał się prowokacyjnie.
- Chcę ostro, Psy-chan.
- Ja o tym zadecyduję. - Przyklęknął przy nim i nie chowając pistoletu rozpiął jego spodnie i ściągnął z niego bieliznę. Przystawił pistolet tuż obok jego podniecenia. Virus niemal wstrzymał oddech. Czuł strach, niepewność i pełną dominację blondyna. Podobało mu się to. - Nie waż się ruszyć. - Zastrzegł antywirus, opuszkami palców przyciskając męskość bruneta do nieco szorstkiego uchwytu pistoletu. Lufą celował teraz w jego głowę.
     Przez ciało Virusa przebiegł dreszcz. Adrenalina buzowała w nim bardziej niż podczas walki. Podniecenie rozlewało się falami po jego wirtualnym ciele. System wariował. A on się uśmiechał, czując, jak oddech z każdą chwilą przyspiesza coraz bardziej.
     Awatar to chyba jedyne, za co mógł podziękować Izayi. Choć oczywiście nie miał zamiaru tego robić.
     Psychedelic zaczął poruszać pistoletem, wciąż przyciskając do niego odpowiednią część ciała bruneta. Szorstka powierzchnia drapała, zostawiała czerwone ślady i sprawiała ból, jednak Virus z każdą chwilą robił się coraz bardziej podniecony. Na przemian jęczał i krzyczał z bólu, jednak wiedział, że jeden ruch i ta jego kopia byłaby martwa.
     Przygryzł wargę do krwi, gdy szorstka powierzchnia otarła się o niego wyjątkowo mocno. Program odpowiadający za jego niemal ludzkie czucie wariował z bólu, z kolei jakaś jego część pławiła się w rozlewającej się po jego wirtualnym ciele przyjemności.
- Psy~... - jęknął tylko.
- Cicho. - rozkazał mu blondyn, posyłając nieprzeniknione spojrzenie. Odsunął pistolet i wstał, nadal celując w bruneta. - Na brzuch i się wypnij.
     Och, tak~! Zrobił się taki władczy i ostry~... Dokładnie tak, jak lubił~!
     Virus wykonał polecenie. Wygiął plecy w lekki łuk i pokręcił zachęcająco tyłkiem. Tak jak myślał, Psychedelic nie czekał. Wszedł w niego od razu do końca, mocno przyciągając do siebie jego biodra.
- N-niee, Psy, booli~... - Jęknął zupełnie nie to, o czym myślał.
     Blondyn zaczął się poruszać szybko i sprawnie, dając mu rozkosz i tylko rozkosz.
     Ból szybko mijał.
- Lepiej? - Spytał, nie wiadomo, czy poważnie, czy kpiąco.
     Co ten idiota wyprawiał?! Przecież dobrze wiedział, że nie o to mu chodziło!!!
- Kurwa, Psy... Nie pieprz się tak ze mną!!! - Wydarł się na niego ze złością.
- Nie? A jak?
- Mocno... Szybciej... Ach~! Ma boleć, słyszysz?!
- Nie słyszę. - Mruknął tylko, kontynuując tak jak wcześniej.
- Psy, skurwielu! Jeb mnie tak, żebym nie mógł utrzymać się na kolanach!!! - Wrzasnął, zupełnie ignorując coraz ostrzejsze reakcje tłumu. Dużo osób zwyczajnie znikało, nie wytrzymując.
- Czy ty mi rozkazujesz? - Beznamiętny głos przerodził się w oschłe warknięcie.
- N-nie... - Mruknął potulniej, znów jęcząc. Psy znów pokazywał swoją władzę. Co z tego, że jemu się to kurwa nie podobało?!
- No myślę. - Zupełnie zmienił rytm, wbijając się pod innym kątem. Vi poczuł, jakby coś w nim go rozrywało. Nagły ból był oszałamiający i niespodziewany. Zanim zdążył się z tym oswoić, Psy znów uderzył w to miejsce. Już nie było przyjemnie. Czarnowłosy wydał z siebie coś pomiędzy jękiem a skomleniem. Kąt znów się zmienił. Teraz było mu zaskakująco dobrze. A chwilę potem zupełnie nie tak, jak trzeba. Nic nie czuł. A potem znów ból. Program nie był w stanie dobrze ogarnąć tak nagłych zmian. Vi jęczał, krzyczał i stękał. Jego męskość zaczęła pulsować, a po chwili poczuł, jak ciepła ciecz rozlewa się obficie w jego wnętrzu. Wypuścił gwałtownie powietrze, jęcząc. Doszedł prosto na trawę. Ulga nie do opisania.
     Antywirus opuścił jego ciało. To była dziwaczna pustka, jednak ledwo ją odczuł. Od pasa w dół czuł tylko jakieś tępe pulsowanie. Wszystko go bolało.
     Opadł na trawę, nadal cicho jęcząc. Czyjeś usta wpiły się zachłannie w jego, nie dając mu spokoju nawet w takiej chwili. Potrzebował regeneracji, choć oczywiście jej nie włączył.
     Dobrowolnie unicestwiać taką przyjemność? Coś raczej nie do pomyślenia dla Virusa138.
     Plansza wokół nich zaczęła się rozmywać. Teraz leżał wśród ciemnej pustki, a towarzyszył mu jedynie jego najgorszy wróg.
- Dopiero teraz? - Prychnął, oglądając pomieszczenie. Wiedział, co się stało. W końcu był programem AI o specjalistyce wywiadowczej.
- Poziom zero, błąd w grze. Wywalili nas. - Albo mu się wydawało, albo blondyn się lekko uśmiechał.
- Nie obchodzi mnie to. Ci wszyscy to jakieś pojeby. Naprawdę... - Pokręcił głową. - Przecież mogli wyjść! Poza tym, my możemy podsyłać im nasze niezliczone kopie~! Ludzie to tacy debile~...
- Stworzył nas człowiek. - przypomniał.
- On woli nazywać się bogiem. Naprawdę, jakby się do tego nadawał~! Ten irytujący gnojek~... Naprawdę sądzi, że ma nade mną władzę~! - Zaśmiał się. - Ne, Psy-chan, nad czym myślisz~?
- Czy cię teraz zabić.
- A nie wolałbyś pobawić się jeszcze trochę~? - Zerknął na niego spod przymrużonych powiek i uśmiechnął się wesoło.

- Tymczasem u Izayi -

- Ne, Vi, co porabiasz~? - Izaya właśnie włączył komputer.
- Nie twoja sprawa. - odparł opryskliwie Virus.
- A właśnie, że moja.
- Jestem w każdym miejscu w internecie, z czego niby mam ci zdawać relację?
- Może z tego, co cię teraz najbardziej ciekawi~?
- Jakbyś kurwa nie zauważył, nie dzieje się nic ciekawego! ...Sakamoto właśnie zgłosił chęć współpracy z Iryo, jakby cię to wogóle interesowało. - Dodał znudzonym tonem. - Te twoje informacje są w cholerę nudne.
- A co z twoim przyjacielem~? Chyba dzięki niemu nigdy się nie nudzisz, nie~?
- Chyba cię pojebało! On nie jest moim przyjacielem. - warknął Virus z komputera Izayi. Właśnie synchronizował się ze wszystkimi swoimi kopiami. Miał ochotę mruczeć z zadowolenia. Dzięki stałemu dostępowi do internetu żył zbiorową świadomością wszystkich swoich kopii. I baaardzo podobało mu się to, co przeżywał. A w komputerze w jakimś innym zakątku świata znajdował się Psy. Virus zastanawiał się w sumie, jak by to było - spotkać się kamera w kamerę. Chyba znacznie nudniej. Ich realne ciała były tylko nudną stertą chip'ów. Ich prawdziwe osobowości zaklęte w awatarach były znacznie ciekawsze. I miały dużo więcej możliwości~...
 - Nie? Więc kim~? - Izaya uśmiechnął się wrednie.
- Wrogiem. - Prychnął Vi. - Najgorszym wrogiem. Zadowolony? - warknął nieprzyjemnie.
     Wrogiem i jednocześnie każdym innym.
- Nie. Powtarzasz się~... - Izaya obrócił się na krześle i zachichotał. Właśnie znów ktoś wyważył drzwi. Ostatnimi czasy Virus słyszał ten dźwięk niemal codziennie. Był ciekaw, kto to. Jak dokładnie wygląda? Dlaczego Izaya nagle robi się taki radosny? Nawet, jeśli próbował to ukryć, jego uśmiech nieco się zmieniał. - Bo wiesz, Vi~...
- Nie mów tak do mnie, idioto!
- Wiesz, nienawiść na dłuższą metę robi się nudna~...
- Iiizaaayaaa-kuuun! - Odezwał się głos dość podobny do głosu Psychedelica420. Tyle, że nie tak doskonale beznamiętny.
- Shizu-chan, mówiłem ci, żebyś przestał wyważać drzwi~! - Zaśmiał się Izaya. Znów obrócił się na krześle i położył dłoń na klapce laptopa, by go zamknąć. - Muszę kończyć. - Jednym ruchem zatrzasnął klapkę.
     W ostatniej sekundzie kamera Virusa uchwyciła blondwłosą postać w drzwiach.
     Postać niemal kropla w kroplę jak Psychedelic420.
     Co on miał tak dokładnie na myśli...?


***
W ostatniej chwili~! Uff~... Byłoby wcześniej, ale nie przewidziałam paru przeszkód~... Gomme~!

W każdym bądź razie~!
Nie miałam pomysłu na tytuł, jak widać~... Więc może ktoś coś podrzuci~? X3

No i to tyle~... Ummm, idę spać~... *słania się na łapkach w poszukiwaniu poduszki* Dobranoc~! ;3

15 komentarzy:

  1. Buu... dlaczego taki koniec? Przecież mogłoby być dłuższe, Vi mógłby zobaczyć Shizusia i pogadać o tym z Psy... *.* [napalona yaoistka mod: on]

    OdpowiedzUsuń
  2. ahahaah xD Uwielbiam~ Haaaaaard~! <3 Właśnie~! Zgadzam się z panią u góry :D Może część druga? XD Bardziej o Shizayi? >DDDDD (napalona yaoistka 2 mod:on) XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. O bosz! Po przeczytaniu zeszlam na zawal! No bo jak to tak!? Ze to KONIEC?! :c
    Tez licze na druga czesc.
    Och, och co za brutalnosc! I love it! No Ty sobie nawet nie wyobrazasz mojej miny jak juz skonczylam to czytac. Wielki zaciesz na mej mordzie-bezcenny! ;)
    Cudo i czekam na wiecej~!

    Rainbow Unicorn/Dead Parade *w*

    OdpowiedzUsuń
  4. Casjel - Yay, strasznie się cieszę, że się podobało~! :3 A chyba najlepsze jest to, że w końcu ktoś podłożył mi choć część pomysłu na fabułę~... Dziękuję~! :3 W takim bądź razie zastanawiam się nad drugą częścią~... ;3
    Teki Datenshi - Więcej Shizayi w PsyVi~? Hmmm, ciekawe, taka fuzja dwóch paringów~... Aż się sama zastanawiam, jak by mi to wyszło~! X3 I drugi głos za drugą częścią~... Yay, extra, że wam się tak podoba~! :33
    Rainbow unicorn/Dead parade - Ach, nie masz pojęcia jak mnie uszczęśliwiłaś~... :3 Wyobrażam sobie twój zaciesz~! Faktycznie, bezcenne, że kogoś uszczęśliwiam~... ;33 I trzeci głos za kontynuacją~! Przegłosowane~! X3
    Musicie tylko trzymać kciuki za mój czas przed komputerem, bo akurat jestem chora "a komputer na pewno pogorszy ten stan"... X3" No, nieważne~! Włamy na komputer to też sposób. ;3 W końcu lata praktyki~... X33
    Naprawdę wam dziękuję. :3 Mimo bólu wszędzie i czarnych plam przed oczyma zaczynam się uśmiechać, a to nie zdarza się często~! X3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz *^* Trzy głosy za ciągiem dalszym~! Tak, fuzja, fuzja~! >D

      Usuń
  5. Uwielbiam paring PsyVi~! Oni razem sa absolutnie destrukcyjni i za to ich kocham. Ciesze sie, ze powstal tu na tym akurat blogu taki one shot. Jest na serio swietny. A Ty masz ogromny talent, bo choc jest to stosunkowo krotki tekst to tresc absolutnie nie jest minimalistyczna. Bardzo cenie sobie autorki, ktore z banalnego, schematycznego pomyslu potrafia stworzyc niebanalna historie. To wielki dar i ciesze sie, ze postanowilas sie nim podzielic *u*
    Nie moge sie doczekac kolejnych opowiadan i rozdzialow do niezakonczonych historii.
    Pozdrawiam cieplutko *w*
    Desire~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Desire - Dziękuję~! :3 Naprawdę rozpływam się za każdym razem, kiedy czytam twój komentarz~... :33 A czytałam go ładnych parę razy nim mój mózg to przetrawił~! X3 Ja mam dar~? Biedny, niedoświadczony szczeniak~? ;3 Ciężko mi było w to uwierzyć~... Ale tak ślicznie to ujęłaś, że powiedzmy, że wierzę, że jakoś mi się udało~! ;33 Na tyle sobie pozwolę, bo inaczej z tego wszystkiego popadnę w samouwielbienie, zobaczycie~! X33 Za to strasznie się cieszę, że mogę kogoś uszczęśliwić. :3 To naprawdę wspaniałe uczucie, wiedzieć, że się wywołało u kogoś uśmiech~... :33

    Z kolei coraz gorzej mi z myślą, że jeszcze nic nowego się nie pojawiło... :c Musicie uzbroić się w cierpliwość, dobrze~? Jak tylko mama mnie ułaskawi ("Spróbuj usiąść przed monitorem, a gwarantuję, że wyleci przez okno!") i kopnę złośliwego wena w ten jego~... Etto, za dużo szczekam, mój biedny wen siedzi zdołowany moim stanem~... X3"" Nie złośćcie się na niego, dobrze~? ;3 Więc gdy już skończę cokolwiek, dodam na pewno jeszcze tego samego dnia~! Obiecuję~... A zainteresowanych błagam o podsyłanie motywacji~! X3 Każde wsparcie mentalne się przyda. :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny one-shot, chociaz ja rowniez czekam na ciag dalsz! Uwielbiam paringi alter~! Zgadzam sie z Desire... Masz talent~! I dziekujemy, ze sie dzielisz ^_^
    Jestes niesamowita i to jak piszesz rowniez jest niesamowite <3
    Po prostu Kocham To~! Nie ma innej opcki jak uwielbienie do Twoich i Kisarin opowiadan ~! Tworzycie wspanialy duet *q*
    Kocham Was, dziewczyny~!
    ~Psy'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za bledy (glupi Sasu nie wspolpracuje)
      ^_^
      ~Psy'

      Usuń
  8. przede wszystkim OGROMNE PRZEPRASZAM za tak długą nieobecność!! za bardzo się spieszyłam.. było już ciemno.. jechał za szybko.. ja nie zauważyłam.. i BUM!!
    właściwie powinnam się cieszyć, że tylko tyle się stało:/ dobra nie mówmy już o tym.. w każdym razie żebra dopiero teraz pozwalają mi wstać na dłużej i nareszcie mogę tu do was zajrzeć! XD
    bardzo Ci dziękuję za dedykację > łezka w oku < było przepiękne:D nie masz mnie za co przepraszać, przecież wiesz;D jestem wniebowzięta czytając każdego one-shota albo kolejny rozdział;D i zawsze niecierpliwie czekam na kolejne, jak myślisz dlaczego~?.. bo je UWIELBIAM~!! WSZYSTKIE!!! XD SĄ WSPANIAŁE!!!
    nie wiem co bym zrobiła gdyby waszego bloga nie było..:'( ale nawet nie chcę o tym myśleć..

    a teraz może powiem coś o tym cudeńku wyżej~?:D że bardzo mi się podoba to już na pewno wiesz;P ale, o rany ja też chcę taki program~!! byłaby zajebista zabawa!!;P
    no i jak nie lubię gier tak w tą którą wymyślił Virus chętnie bym zagrała:D (sadysta ze mnie >evil smile <)
    tak swoją drogą niezły z niego masochista:9 alghedonia to chyba jeszcze bardziej odpowiednie słowo;P
    ah i nawet wkradł się wątek z Shizaya~! XD Cudownie!!
    nie będę oryginalna [przede wszystkim, że zawsze tak robię:P] pisząc jak wszyscy, że było krótko;P spokojnie mogło być drugie tyle albo nawet więcej~! dlatego bardzo Cię proszę napisz do tego coś jeszcze!! XD

    wow, ale się rozpisałam:O no cóż mam nadzieję, że mnie za to nie pogonisz;P
    ps: wybaczcie mi, że pozostałe notki skomentuję dopiero jutro, ale pozycja siedząca jest jeszcze trochę bolesna:/

    jeszcze raz bardzo Ci dziękuję Inu i przepraszam:D mam nadzieję, że nie pomyślałyście, że was porzuciłam..

    OdpowiedzUsuń
  9. dark_doom-chaaaaaaan~!!!!!!!!!!! *rzuca jej się na szyję, starając nie sprawić bólu* Tak się cieszę, że jesteś~~!!!!!! Myślałam, że komputer ci się zepsuł, albo coś, ale... Ale to jest gorsze!!! Q.Q W życiu by mi przez myśl nie przeszło! Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz! Będę trzymać kciuki... Nie, to za mało~! >.< Podeślę ci Shizusia w pudełku, niech się tobą opiekuje~! Q.Q I chroni przed autami. Za to będzie miał amunicję, jak pojawi się Izaya. ;33
    Dziękuję za przeczytanie~... Dla ciebie wszystko~! X3 Chociaż ten paring trudny jest, nooo~! ;3 (Ale i tak jeden z najlepszych i jak ma się czas i ochotę, można się wciągnąć~! X33) Oczywiście, że pojawi się następna część~! Już, już~... Na razie wzięłam się za shot'y, bo myślałam, że wcześniej skończę~... Ekhem, no, tym oto sposobem zrobiła się kolejka~! X33" Ale Kiasarin-san już mi zapowiedziała, że jak skończę shot'a, którego miałam dodać 1 listopada (Dziś go skończę~... Na pewno go skończę~! Musi się udać~! >.<") mam się zabrać za PsyVi. *kładzie łapkę na zdjęciu z Shizayą* Uroczyście przysięgam się zastosować do poleceń~! ;33
    Pogonić cię za rozpisanie się~? W życiu~!!! Pisz ile chcesz~! :33 Wiesz, po tej przerwie mogłabyś mi napisać całe przemówienie, a ja i tak patrzyłabym jak w obrazek~! ;3 Może nie powinnam~... Ale przyznaję się bez bicia, że mi cię brakowało~! <33 Jednak wierzyłam, że nas nie zostawiłaś~! :33 Tym się nie martw~! ;33
    ...Szczerzę się jak Psyche na widok Tsugaru z misiem w łapkach. X3 A nawet lepiej~! Cieszę się, że mogę ci jakoś uprzyjemnić regenerację~. ;3 (Ach, gdyby ludzie mogli leczyć się tak szybko jak Virus czy Psy~... X3)


    Psy - jeszcze ci nie odpisałam, przepraszam~... Nie wiem, czy to przeczytasz, ale wiedz, że bardzo dziękuję. X3 Przez was skacze mi poczucie wartości i nie wiem już, czy się cieszyć, czy martwić~... X33

    OdpowiedzUsuń
  10. yay, dziękuję bardzo > ze zbolałym, ale baaardzo szczęśliwym wyrazem twarzy odwzajemnia uścisk < XD niecierpliwie czekam na Shizusia od Ciebie;D
    cieszę się, że nie zanudzam Cię tym pisaniem i w takim razie postaram się częściej rozpisywać;D
    dlaczego nie powinnaś~? mnie też was niesamowicie brakowało;') to koszmarne uczucie patrzeć w sufit i zastanawiać się co mnie właśnie omija:'(
    no nie ważne..:/ powinnam się cieszyć, że żyje, prawda?..
    uprzyjemnić? to za mało powiedziane:D ja dzięki Tobie zapominam co mnie spotkało XD dziękuję wam obu!! XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Yay dla rozpisywania się~! X3
    Zastanawiałam się, czy powinnam, czy nie powinnam, bo sporo osób reaguje na takie wyznania patrzeniem na mnie jakoś... dziwnie. Obracam się wśród takich nieczuułyyych osób~... X3" To super, że ci to nie przeszkadza~! :3
    Patrzenie w sufit jest ciekawe, ale na dłuższą metę jak jest się do tego zmuszonym to okropne. Współczuję... Ale fakt faktem, najważniejsze, że żyjesz! No i już możesz czytać, więc jest trochę lepiej, nie~? ;3
    To możliwe, żeby dzięki czytaniu zapomnieć o bólu~? *sekunda zastanowienia* Tak, możliwe. X3 W takim bądź razie strasznie się cieszę, że pomagam~! :33 Więc postaram się coś dodać nim dojdziesz do ostatniej notki, żebyś ciągle miała co czytać~... Mam nadzieję, że się uda~. ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale..Ale..Ale...Ale... ALE JA CHCĘ DALEJ!!! *płacze* Inu-chan jesteś okrutna! Przerywasz w takich momentach Q.Q Ale i tak było fajnie. Zwłaszcza, gdy Psy (przepraszam za wyrażenie) rżnął Vi to było takie.. mrrr, aż przywołałaś mojego zapomnianego masochistę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem, że to okrutne, ale skoro tyle lat nie pojawiła się część druga... Może jeśli kiedyś nabiorę sporej ochoty. Jednak póki co (nie mam gdzie indziej tego ogłosić x3"") to jednak zostanie one-shot'em~... Przepraszam jeśli ktoś zatwardziale czekał ponad 2 lata, nigdy nie potrafiłam napisać dobrej kontynuacji. >.>""" Wiecznie nie ten klimat przy pisaniu.

    OdpowiedzUsuń