Dzień dobry wszystkim~...
Mam wam tyle do powiedzenia, że co chwila zapominam~... Więc może przejdę do najważniejszych spraw.
Strasznie dziękuję za komentarze pod ostatnią notką! I pod innymi, te skierowane do mnie~... Czułam się wtedy na serio zmotywowana. :3
Poza tym jednak miałam szlaban i dopiero teraz się za coś biorę. Tak, na ostatnią chwilę, jak zwykle~... I do tego spóźniona...! Już nawet nie przepraszam, zwyczajnie nie mam na to siły. :c Gdybym chciała przepraszać za wszystko, co mnie gryzie, mój słownik ograniczyłby się do jednego słowa~... Ale ja naprawdę miałam szlaban! Niestety nie posiadam tego luksusu co większość nastolatków, i zazwyczaj po godzinie-dwóch, góra trzech, jestem zganiana sprzed monitora... I jeszcze mi się to wypomina...
Wiem, wiem, tylko marnie się usprawiedliwiam. Co z tego, że to szczera prawda~? Mam za mało czasu.
Umm, no wiem, jeszcze wam smęcę. Jestem okropna. Q.Q"
Więc ostatnia wiadomość~! dark_doom, wiem, pamiętam, gdyby nie ten szlaban już bym się do tego przyłożyła i byłoby gotowe~... Tym razem postawiłam sobie limit - do końca tygodnia coś dodam. Obiecuję, że jeśli mi nie uda, będę pościć każdy kolejny dzień spóźnienia. T^T Może to mnie jakoś ruszy~... (W końcu życie bez słodyczy jest niczym! Niczym!!! >.<)
Oj, a miało być krótko~... I weselej~... Ale nie mam na to sił. Gomenne, minna.
Aha, i jeszcze bym zapomniała. Do wszystkich, których powinnam komentować, a z jakiejś przyczyny tego nie robię - obiecuję wrócić. Nie wiem kiedy dokładnie, ale wrócę. Wiecie, wy wszystkie naprawdę nieziemsko piszecie, sklecenie komentarzy w moim podłym nastroju i wyrażenie tego jak mi się podobało czasem graniczy z cudem. Dlatego przepraszam, ale naprawdę jeszcze z wami nie skończyłam.
A teraz~... Nareszcie~...
Enjoy~!
Izaya:
Po chwili Izaya oderwał się od niego. Niby
uśmiechał się pewnie, jednak wewnątrz niego kłóciły się zdecydowanie inne
uczucia.
Podobało mu się. Na pewno. Dał się
ponieść. Nie miał co do tego wątpliwości. Tylko dlaczego poczuł ten dreszcz?
Dlaczego chciał zrobić to ponownie? Chciał więcej? Przecież nie był słaby! Nie
potrzebował akceptacji innych, a już szczególnie tego potwora! Więc co nim
kierowało? Dlaczego prosta prowokacja zdawała się przyjemna...? Dlaczego nie
mógł tego zignorować, jak każdego udawanego gestu, jaki wykonał w życiu?
Dlaczego wydawało mu się, że to było coś więcej niż gra??? Przecież POWINIEN
tylko grać! Przecież ten pocałunek miał być tylko na potrzeby planu... Dlaczego
tak się czuje? Skąd taka dziwna reakcja? Musiał to przemyśleć... Musiał
przeanalizować wszystko.
- Ne, Shizu-chan, podobało ci
się? – Zauważył, że zmarszczka, która pojawiała się między brwiami Shizusia za
każdym razem gdy się zbliżał, zniknęła. Wydawał się... spokojny. Tak, ta bestia
była spokojna! Co mogło być powodem? Pocałunek? Ale czy zadziałał na jego
korzyść, czy niekorzyść? No, dalej potworku, powiedz, co ci się kręci po tej
blond główce!
- Ja... – Blondyn wyglądał na
zagubionego, a jednocześnie pewnego... Tylko pewnego w jakiej kwestii? – Izaya,
ja... Pamiętam już. – Powiedział powoli i spokojnie, na przemian patrząc mu w
oczy i odwracając wzrok, jakby nie był pewien, co zrobić.
Och, nie wydaje mi się, Shizu-chan~!
Gdybyś pamiętał, już musiałbym uciekać~! Tylko wydaje ci się, że pamiętasz~...
Czyżby los postanowił mi pomóc~? Czyżby twój umysł już dostosowywał się do
mojej wersji? To nie tak miało być~... Shizu-chan, jak zatem masz zamiar
później odzyskać swoje wspomnienia?
- Co pamiętasz? – Brunet
uniósł brwi i popatrzył na niego, udając zdziwienie. – Shizu-chan, nagle
zrobiłeś się taki spokojny... Co się stało?
- Pamiętam już... – Mruknął
Heiwajima. – To nie jest nasz pierwszy pocałunek. – Stwierdził pewnie. -
Pamiętam... Pamiętam jeden z poprzednich. Chyba byłem wtedy półprzytomny. Może
to było tutaj, a może jeszcze wcześniej... Nie wiem, wszystko było rozmazane,
ale pamiętam dokładnie... Twoje usta... – Odchrząknął i niepewnie wbił w niego
oczekujący wzrok.
Hahaha, Shizu-chan~! Cóż to za
skrępowanie~! Potworek w tej wersji wygląda tak potulnie~... Mmm, masz ochotę
się zabawić~? A co z twoimi obawami~? Co się zmieniło? No tak, kiedy coś ci się
przypomni ufasz temu bardziej, niż wersji, którą ktoś ci zaserwuje, nie ważne
jak wiarygodna by była. Cały ty~! W takim bądź razie dobrze, że pocałowałem cię
wtedy i teraz. Jeśli twój umysł przystosuje się do mojej wersji przed
przybyciem Kasuki, być może jego widok o niczym ci nie przypomni... W innym
bądź razie, moja misja skończyłaby się fiaskiem. A tego nie chcemy, prawda~?
Szkoda, że gdybym spowolnił twojego braciszka, Shinra zacząłby coś podejrzewać...
Gdybym zatrzymał go na planie... Nie, też nie, przecież skończyli nagrania!
Sabotażysta wśród techników? Eh, nie... Te nagrania są pilniej strzeżone, niż
córka prezydenta!
...Shizu-chan~... Teraz wszystko zależy od
ciebie...
- Pamiętasz... Tylko to? –
Izaya patrzył na niego spokojnie, rozluźniony mimo swoich rozmyślań. Zmarszczył
lekko brwi i wyciągnął dłoń, żeby pogłaskać Shizusia po policzku. Nie widząc
żadnego sprzeciwu, zrobił to. Trudno było się rozluźnić. W końcu kiedyś ich
zabawa polegała na łamaniu sobie kończyn, a teraz wszystko stosunkowo szybko
diametralnie się zmieniło... I mimo, że myśli bruneta jak zawsze były logiczne
i uporządkowane, czuł jakby mętlik w głowie. Ta zabawa też mu się podobała i to
bynajmniej nie w tym sensie, jakiego się spodziewał. Dlaczego...?
Shizuo pokiwał głową na znak, że to już
wszystko.
- Shizu-chan... Chcesz
stworzyć nowe wspomnienia~? – Informator uśmiechnął się delikatnie.
Chciał tego, więc miał zamiar to sobie
wziąć. Od kiedy to on zastanawia się, czy rozsądnie będzie spełniać swoje życzenia,
albo dlaczego czegoś chce? Chciał krachu finansowego banku Sasagawy bez żadnej
konkretnej przyczyny, po dwóch miesiącach bank ogłosił niewypłacalność. Chciał,
żeby na premiera padło podejrzenie o gwałt, załatwił to! Bawił się cały
tydzień, słuchając coraz to nowszych plotek. Chciał pieniędzy? Rozpaczy?
Zaufania? Śmierci? Mógł mieć wszystko i zawsze to dostawał! Dość tego, nie był
przecież człowiekiem roztrząsającym swoje uczucia! A to był potwór i jego
najgorszy wróg. Czyli – jego ulubiona zabawka. Jeśli chciał zabawy, wystarczyło
ją sobie załatwić. Chwilowo wszelkie rozważania odłożył na bok.
Nie, zaraz, to nie ma sensu. Jeśli tego
nie przemyślę, mój plan będzie bezmyślnie podjętym działaniem, czyli takim,
jakie podejmują miliardy ludzi. Bez wyraźnego celu, który zawsze ktoś musi im
wskazać. I to ja jestem od wskazywania im celu~! Tylko bóg rozważa każdy swój
ruch. Byłbym idiotą, gdybym tak po prostu zachował się jak przeciętny egoista.
- Co masz na myśli? – Z
zamyślenia wyrwał go głos blondyna.
- Pamiętasz tylko jeden... No,
teraz to już dwa pocałunki~! Co powiesz na resztę wspomnień~? – Zapytał wesoło.
- Ale... – Shizuś wyglądał na
skonfundowanego i niepewnego. – N...
- Spokojnie, Shizu-chan~! –
Rozluźnił uścisk na jego nadgarstku i puścił mu oko, wstając. – Nie pytam o
decyzję teraz. Możesz myśleć o tym cały dzień~! Nie będę ci się naprzykrzał. –
Tak, myśl o tym cały dzień, Shizu-chan, namyślaj się jak najdłużej, zajmij się
tym, nie skupiaj się na swoim braciszku~... – Teraz musimy zająć się tymi
skaleczeniami.
Shizuo:
- Mhm... – Mruknął, opierając
głowę wygodnie na poduszce. Odetchnął cicho. Obserwował każdy ruch
czarnowłosego. To jak przechodzi do szafki nocnej, jak pochyla się,
wypinając... Dobra, nie powinien o tym myśleć... Ale skoro byli parą... Czy
wcześniej kręciły go takie rzeczy? Ile razy patrzył na niego w ten sposób?
Izaya musiał być przyzwyczajony, prawda? A może nawet to brunet patrzył tak na
niego...? Nie, przecież... Nie, nie ma sensu zaprzeczać. Nie po wczorajszej
kąpieli. Patrzył na niego właśnie takim wzrokiem.
Czy chciałby odzyskać wspomnienia, w
których byli razem? Wspomnienia o tym, jak na siebie patrzyli, co robili...?
Jak było, gdy się nie lubili, albo w jaki sposób zaczęli być ze sobą? O
słowach, jakie do siebie kierowali? O tym, jak się dotykali? Bo po zachowaniu
Izayi widać, że jakiś dotyk między nimi był. Czy chciałby to pamiętać? ...Tak.
Chciałby, żeby to było dla niego naturalne. Nie chciał zaczynać od nowa. Chciał
odzyskać swoje wspomnienia. Chciał wiedzieć, kim był i jaki był. Czuł, że
wcześniej nawet nie przypuszczał, jak ważna jest przeszłość. Teraz, gdy
zniknęła, niczego nie chciał tak, jak przypomnieć sobie o wszystkim. Być może
dlatego swoje zachowanie opierał na wszelkich wspomnieniach, jakie w ogóle posiadał.
No i oczywiście na wnioskach wyciągniętych ze sposobu, w jaki zwracali się do
niego ludzie. Dzięki tym obserwacjom mógł określać ich wcześniejsze relacje, a
to stanowiło jego największe źródło informacji.
Najbardziej w jego myśleniu zdumiała go
jedna zmiana. Mianowicie to, że zaczął ufać Izayi. Jak, kiedy? Nie mógł tego
dokładnie określić. W końcu nikomu nie zaczyna się ufać z minuty na minutę. Po
prostu go zaakceptował. Dlaczego miałoby być inaczej? Mimo wszelkich jego
wątpliwości, od początku słyszał, że są razem. Orihara był wobec niego miły,
opiekuńczy, cierpliwy, choć przecież musiało mu być ciężko budować więź mimo,
że Shizuo nie pamiętał nic z ich wcześniejszych relacji. Jedyną przeszkodą były
przeczucia, lecz mimo, że im zaufał, zawiodły go. Czarnowłosy robił wszystko
tak, by było mu jak najlepiej. Fakt, że zdarzało mu się postępować zbyt śmiało,
ale przecież trudno pogodzić się z tym, że ktoś, z kim byłeś, nagle traktuje
cię jak obcego. No i zawsze w porę się powstrzymywał.
Odkąd Shizuś zdał sobie sprawę, że
NAPRAWDĘ byli ze sobą, czyli ledwie parę minut temu, zdążył zauważyć, jak
wiele zachowań bruneta nagle nabrało
głębszego sensu. Heiwajima już naprawdę chciał odzyskać swoje wspomnienia. Nie
chciał tracić osoby, którą „poprzedni on” miał za kogoś dla siebie ważnego. Nie
chciał krzywdzić człowieka, który coś do niego czuł. Chciał móc odwzajemnić to
uczucie, uszczęśliwić go i samemu zamiast niepewnym, czuć się szczęśliwym. Czy
to źle, że czuł się zagubiony? Czy to źle, że czuł tę ludzką potrzebę
stabilizacji i odrobiny uczucia? Czy to źle, że chciał być szczery ze sobą? Czy
coś, co uważał za nienaturalne, naprawdę mogło dać mu szczęście?
Poczuł wacik nasączony wodą utlenioną na
jednym z głębszych nacięć. Dopiero pod wpływem tego środka łaskotki robiły się
nieprzyjemne, ale wiedział, że musi to przecierpieć, żeby szybciej się zagoiło.
Zaraz jednak dotarło do niego coś, czego się nie spodziewał. Następne
przetarcie wacikiem zostało poprzedzone przesunięciem po rance czymś mokrym, giętkim,
półtwardym...
- Co jest, Shizu-chan? –
Mruknął Izaya, zauważając jego zaskoczony wzrok. Brunet uśmiechnął się jakby
nieco kpiąco. – Ślina też bardzo dobrze odkaża ranę. Właściwie to chyba nawet
sama ślina by wystarczyła, ale jeśli doktorek zauważy na pewno skrzyczy mnie,
że nie użyłem czegoś chemicznego~...
- Shinra krzyczy? – Nie mógł
sobie tego wyobrazić.
- W sumie to bardzo rzadko...
Tylko jeśli ma powód~! – Odparł radośnie Izaya. Znów pochylił się nad jednym z
rozcięć, już odkażonym, i przejechał po nim językiem, przymykając oczy. Blondyn
zadrżał lekko, spinając się. Orihara zerknął na Shizuo z dołu i rozciągnął kącik
ust w uśmiechu. – Podoba ci się, Shizuś~? – Przejechał palcem po jego mostku,
zrzucając stamtąd zapomniany kawałek rozbitej szklanki.
- ... – Odetchnął, starając
się rozluźnić. W końcu to było normalne, prawda? Przynajmniej dla niego
dawniej.
Izaya uśmiechnął się wesoło i przetarł
wacikiem dwa ostatnie skaleczenia na jego klatce piersiowej. Polał jeszcze
trochę wody utlenionej i przetarł też maleńką rankę na jego brodzie, po czym
złapał go za rękę. Zaczął nucić jakąś melodię. Shizuś nawet nie patrzył na
swoją dłoń, mimo dziwnego uczucia, pochodzącego chyba z wyjmowania z niej
ostrych drobinek szkła. Oglądał twarz informatora. Tę beztroskę, luz i
naturalność. Na przemian lekko zaciskające się i rozluźniające czerwonawe usta.
Poruszające się powoli nozdrza. Oczy uważnie wbite w jeden punkt. Ciemne
kosmyki opadające na czoło. Jasną, nieskażoną niedoskonałościami skórę.
Jak ktoś może być tak nieludzki, będąc
człowiekiem?
- Shizu-chan, chcesz posłuchać
muzyki, albo coś? A może obejrzymy film? – Zaproponował, sięgając po kolejny
wacik i namaczając go, a następnie przykładając do mini ranek na jego dłoni.
- Nie jestem pewien, co chciałbym
obejrzeć, albo czego posłuchać. Znaczy pamiętam parę tytułów i zespołów...
Nawet niektóre utwory... – Odetchnął. – W sumie to nie wiem, co chciałbym
robić.
- Hmmm~... Więc może najpierw
pozbieramy to szkło~! Potem puszczę muzykę~... A może chciałbyś, żeby ci coś
poczytać, Shizu-chan~? – Zapytał, podekscytowany swoim pomysłem.
- Są tu jakieś książki? –
Spytał powątpiewająco.
- Hmmm~... Jakieś muszą być~!
Ale najpierw szkło. – Podszedł do drzwi i obejrzał się przez ramię. – Poczekaj
tu grzecznie i się nie ruszaj, Shizu-chan~! – Zachichotał. Po chwili wrócił,
trzymając w rękach mały odkurzacz. Zaczął sprzątać szkło z prześcieradła,
kołdry i podłogi. Shizuś obserwował go w milczeniu.
W końcu brunet odłączył odkurzacz i
najwidoczniej zadowolony podszedł do Shizusia.
- Shinra mówił, że może
niedługo zdejmie ci gips, nie, Shizu-chan~? Jak sądzisz, jak przeniosę cię do
innego łóżka to się pogniewa~? W końcu już do żadnych kabelków nie jesteś
przypięty~! – Przyłożył palec do ust, jakby się zastanawiał, jednak zanim
Shizuo otworzył usta, on już sam sobie odpowiedział. – Jasne, że nie~! Najwyżej
jakoś mu to wytłumaczymy~! – Machnął dłonią lekceważąco i znów podszedł do
drzwi, po drodze zabierając odkurzacz. – Zaraz wrócę~!
Blondyn odetchnął głęboko i zerknął na
szafkę nocną. Jego śniadanie stało dość daleko i wyglądało na to, że nie
oberwało szkłem... Dobrze, bo porządnie zgłodniał.
Miał już porządnie dość kłopotania każdą
czynnością Izayi. Nie dość, że się martwił, to jeszcze musiał wszystko za niego
robić, jak za jakiegoś inwalidę. Heiwajima zmarszczył brwi, obliczając
odległość między nim a miseczką z ryżem w polewie truskawkowej. Może gdyby
trochę się wyciągnął...
Spróbował się obrócić i oprzeć na boku.
Jego żebra zabolały, ale powoli zaczął przenosić ciężar ciała na rękę w gipsie.
Nie mógł ruszyć nogami, więc przekręcał tylko tułów. Wyciągnął rękę, żeby
dosięgnąć do śniadania. Był tak blisko... Jeszcze parę centymetrów... Głupia
ręka, nie mógł się na niej nawet utrzymać, cała zdrętwiała... Jeszcze...
Kawałek...
Przerwał mu trzask drzwi.
- Shizu-chan, kładź się, ale
już! – Izaya nie podnosił głosu, ale jego ton był na tyle pewny siebie, żeby
nie powiedzieć władczy, że Shizuo niemal mimowolnie dał spokój i przeturlał się
z powrotem na plecy. Przy okazji zahaczył o jakieś zapomniane szkło i przesunął
po nim ramieniem. Prześcieradło zaplamiły kropelki krwi. – No widzisz, co
zrobiłeś? – Westchnął Izaya, oglądając kolejne rozcięcie. – Nie powinieneś był
wstawać beze mnie... Shizu-chan, Shinra kazał ci leżeć... – Kręcił głową, aż w
końcu podniósł szkiełko, które jakimś cudem przegapił i pochylił się nad
czerwoną kreską i zaczął spokojnie zlizywać wypływająca krew. – Shizu-chan,
świetnie smakujesz. – Zachichotał widząc, że czerwona posoka już nie leci.
- Izaya... – Westchnął
Heiwajima nieco bezbarwnym głosem. – Przepraszam...
Właściwie to nie wiedział, za co
przeprasza. Za ciągłe kłopoty? Za to, że brunet siedzi tu z nim, zaniedbując
swoje życie? Właśnie, czy on nie musiał pracować??? Może za to, że nie chciał
spokojnie leżeć? Za rozbicie szklanki? Za to, że musiał go teraz przenieść? Czy
do tego wystarczyło zwykłe „przepraszam”? Za taką ilość problemów? Przecież
właściwie był jednym wielkim problemem. Ale co miał zrobić, żeby jakoś mu to
wynagrodzić? Próbował sam o siebie zadbać i jak to się skończyło? Prawie wstał
wbrew zakazowi. I upadł na zbłąkane szkło. Więc co miał zrobić? Czuł się
głupio, jakby nie było. Cała ta sytuacja to był jeden wielki absurd. Gdyby
tylko nie wpadł pod głupie auto... Wszystko to nie miałoby miejsca... Może w
tej chwili wychodziłby do pracy... Pocałowaliby się przed wyjściem, potem
poszedłby zarabiać, następnie wrócił, zrobił zakupy, ugotował obiad, jeśli to
potrafił... Albo czekałby aż Izaya zrobi obiad... Następnie zajęliby się
czymś... Może poszli na spacer... Takie życie wydawało się Shizuo całkiem w
jego stylu. Spokojne, uporządkowane. Pewnie poświęcone najbliższej mu osobie.
Tymczasem... Leżał i opierał się na Oriharze. Czy zawsze był takim niezdarą?
- Za co przepraszasz,
Shizu-chan? – Informator wydawał się zdziwiony, ale jednocześnie w kącikach
jego ust czaił się uśmiech.
- Nie wiem... Za wszystko
to... – Westchnął ponownie, zasłaniając oczy dłonią. – Beznadziejnie jest tak
leżeć... Nie mogę ci się nawet jakoś odwdzięczyć. – Prychnął. Nie chciał
patrzyć w te jego orzechowe tęczówki. Nie chciał widzieć zrozumienia ani
niczego takiego. Od początku nic tylko narzekał i go wykorzystywał. Nie
pamiętał nawet o tym, jaką ważną był dla niego osobą! Traktował go nieufnie, jak
obcego... To musiało boleć, prawda? Sam pewnie czułby się zraniony czymś takim.
Może teraz nie czuł aż takiego przywiązania, ale był pewien, że byli razem.
Może jeśli przypomni sobie więcej, te uczucia odżyją? Może nie będzie sprawiał
mu więcej bólu? Teraz chciał dla niego jak najlepiej. Przede wszystkim, żeby
więcej się nie martwił. Nie z jego powodu. Żeby już nigdy więcej nie wywoływać
smutku na twarzy bruneta, tak jak wtedy... Jak na początku.
Jego rozmyślania przerwał dotyk miękkich
warg na jego ustach. Znów się spiął. Tym razem nie tylko ze strachu. Czuł
mieszaninę dziwnych uczuć. Z jednej strony przeczucia krzyczały, że nie
powinien, z drugiej dopadał go stres przed tym, czy coś takiego na pewno
powinno mieć miejsce, jednak z trzeciej... Wewnątrz drżał z jakiegoś dziwnego
podniecenia. Chciał poczuć tę niezwykłą delikatność i pożądanie, tak jak w
swoim wspomnieniu. Chciał jeszcze raz poczuć ten troskliwy, a zarazem
dominujący dotyk jego ust. Chciał tego na tyle, że sam niepewnie uniósł
podbródek, łącząc ich usta nieco ściślej. Poczuł, jak wargi Izayi rozciągają
się w delikatnym, trudnym do zidentyfikowania uśmiechu, a jego palce wplatają
się w jego włosy. Częścią dłoni objął jego policzek. Dłoń bruneta była chłodna,
a zarazem w jakiś magiczny sposób nagrzewała jego skórę. Usta przylegały
ściślej, całowały coraz zachłanniej. Heiwajima poddawał mu się, dość niezdarnie
próbując odwzajemnić pieszczotę. Nie widziało mu się bezczynne przyjmowanie
przyjemności. Też próbował jakoś mu się odwdzięczyć, nawet jeśli niezbyt pamiętał, jak to zrobić.
Czuł się bezpiecznie. Tak jakby brunet
otaczał go opieką i obiecywał być przy nim mimo wszystko. Może pozwalał sobie
zwyczajnie marzyć, może tak naprawdę nie o to chodziło. Jednak te myśli były
przyjemne. To uczucie było przyjemne. Ten dotyk był czymś nowym. Nie ważne ile
razy robili to w przeszłości. Dla Shizuo istniały tylko dwa czasy – teraz i w
przyszłości. On zaczynał wszystko od nowa.
Po dłuższej chwili Izaya odsunął się od
niego. I mimo, że blondyn miał ochotę na jeszcze, a najlepiej, żeby trwało to
bez końca, wiedział, że im obu brak już tchu. Łapczywie łapał powietrze, nie
odrywając wzroku od jeszcze czerwieńszych niż dotąd warg bruneta. Wyglądał
tak... Seksownie. Tak, Shizuo wstydził się swoich myśli, jednak nie mógł im
zaprzeczyć. To jak Orihara oddychał przez lekko uchylone usta, to jak falowała
jego klatka piersiowa, a nawet to, jak mrużył oczy, patrząc na niego z jakimś
dziwnym uczuciem. Niepewnym? A może... Łakomym? To wszystko mieszało się w jakąś
bezładną plątaninę. Trudno było wyczytać z niego cokolwiek.
- Tyle wystarczy jako
podzięka, Shizu-chan. – Orihara wyprostował się już całkowicie i wrócił do
oddychania przez nos. Uśmiechnął się tym pewnym siebie, a jednocześnie kpiącym
uśmiechem. Shizuo dzielnie wytrzymał ten wzrok. Nawet sam poruszył kącikami ust
w najlżejszej z wersji uśmiechu.
- Więc... Nie musisz nigdzie
iść? Możesz tak po prostu siedzieć tu ze mną? A co z twoją pracą?
- Mówiłem, że zostanę tu tak
długo, jak to potrzebne~! – Brunet uśmiechnął się wesoło i wykonał piruet, po
czym odszedł kilka kroków i przyciągnął nosze, które przed chwilą
przyprowadził. – A całą pracę mam ze sobą~! Myślisz, że dlaczego tyle siedzę
przed laptopem~? – Puścił mu oko. Odłożył szkiełko na zawaloną juz szafkę nocną
i zaczął przeciągać Shizusia na nosze.
Był tak blisko i otaczał go ze wszystkich
stron. W jakiś dziwny sposób blondyn nie mógł skupić się na niczym innym.
Czarnowłosy absorbował teraz wszystkie jego myśli, zupełnie jakby wpadł w jakiś
amok.
Informator w końcu go przeciągnął i
położył. Rzucił krytyczne spojrzenie na zachlapane łóżko, ale po chwili odwrócił
się do swojego podopiecznego z wesołym uśmiechem.
- Zajmujemy pokój Shinry i
Celty~! – Oznajmił, otwierając drzwi i wyciągając go z pokoju.
Izaya:
- Nie będą mieli nic
przeciwko? – Najwidoczniej się zaniepokoił.
- No coś ty, Shizu-chan~!
Gdyby mieli coś przeciwko, nie udostępniliby nam swojego domu~! – Uśmiechnął
się wesoło. Znowu. Znów udawał. W tej chwili bardziej skupiał się na swoim
niepokoju, choć udawanie szczęścia przychodziło mu już automatycznie. W końcu
gdzieś w głębi duszy zawsze czuł się szczęśliwy, niezależnie od okoliczności.
No, może prócz paru przypadków... Między innymi tego, jak prawie stracił
Shizusia... Ale! To na pewno musiał być skutek myśli o tym, że stracił ulubioną
zabawkę! W końcu jego największy wróg wyglądał tak żałośnie i bezbronnie...
Dlaczego się nie śmiał? W końcu to jak
najbardziej było jego planem... Nie, moment. Nie chciał go stracić. Nigdy nie
chciał go tracić. To jakiś absurd. Kto by go wtedy tak absorbował? Bo chyba nie
ta szara masa przewidywalnych ludzi~! Kochał ich, jednak czym jest miłość w
porównaniu do nienawiści~? Nienawiść jest silniejsza, prowokuje do działania...
Nienawiść do jednej osoby wystarczy, by czuć chęć do działania~! By czuć ten
dreszcz ekscytacji, to jedyne w swoim rodzaju podniecenie~! Co on by począł,
gdyby osoba, której nienawidzi, umarła? Oczywiście, że tylko o to chodziło. On
nie czuł do tego potwora nic więcej, prawda...?
Nie. Zaprzeczał faktom. Nie wziął pod
uwagę wszystkich czynników. Rozważał to subiektywnie. Bo czym niby było to uczucie?
To, które czuł od tamtego dnia? To, które mówiło mu, że Shizuś jest tylko jego?
Że tylko on ma do niego prawo? Że tylko on może go dotykać, że tylko on może
się nim opiekować, tylko on może przy nim być cały ten czas? Czym było to
uczucie? Ta egoistyczna chęć zatrzymania go tylko dla siebie? Wobec ludzi tego
nie czuł...
Przystanął przy dwuosobowym łóżku, odsunął
kołdrę i zaczął przeciągać Shizusia. Wymagało to trochę wysiłku i tym razem
Shizuo próbował trochę pomóc, co niezbyt polepszało sytuację, jednak się udało.
Heiwajima leżał na łóżku Shinry i Celty. I chyba było mu wygodnie. Nawet się
lekko uśmiechnął... Dziwne. Shizu-chan, który się uśmiecha. Wyglądał tak...
Inaczej. Przyjaźniej. Nie jak bestia, ale człowiek. Ale nie mógł być
człowiekiem. Nie dla Izayi. Więc kim był? Nie człowiek, choć nie do końca
bestia. Nie przyjaciel, ale do określenia „wróg” też trochę mu w tej chwili
brakowało. Jak mógłby go określić? Jak nazwać jedyną osobę, która tak go
interesowała? Która była dla niego tak niezwykła?
- Ne, Izaya... Co teraz?
Będziesz się zajmował tamtą pościelą, nie? – Spytał niepewnie Shizuo. Nie
wyglądał, jakby chciał, żeby Izaya odszedł. Brunet uśmiechnął się wesoło.
- Nie. Teraz czas na
śniadanie, Shizu-chan~! Muszę ci nałożyć nową porcję~!
- Nie, poczekaj, nie ma
sprawy, zjem tamtą...
- A co, jeśli jest tam jakieś
szkło~? Przezorny zawsze ubezpieczony, zapamiętaj sobie, Shizu-chan~! Nałożę ci
ryżu z truskawkami i zaraz wracam. – Pod wpływem impulsu pochylił się i
poklepał go opiekuńczo po głowie. – Tym razem się nie ruszaj~! – Przykazał jeszcze
i szybko wyszedł.
Ten plan wymagał od niego więcej, niż się
z początku spodziewał. Nie mógł działać wyłącznie impulsywnie. Nie mógł też na
pewno robić tylko tego, co zaplanował. Musiał idealnie wczuć się w rolę,
spełniać swój plan i jednocześnie robić rzeczy, które w takiej sytuacji, gdyby
miała szansę zaistnieć naprawdę, byłyby dla niego naturalne. Musiał połączyć
perfekcję boga i uczucia człowieka. To było strasznie wymagające, ale też – w sam
raz dla niego~! W końcu tylko on mógł odegrać to tak wspaniale, by nabrać nawet
Shizusia~! Właśnie stąd te opiekuńcze odruchy i ten pocałunek. Z pewnością po
prostu się wczuł. Bo czy jest inna opcja~?
Nałożył szybko nowe śniadanie dla swojego
podopiecznego i wrócił do pokoju. Shizuś leżał tak, jak go zostawił, wpatrując
się nieobecnym wzrokiem w ścianę.
- Shizu-chan~! Śpisz~? –
Zachichotał, choć tak naprawdę czuł się zaintrygowany i zdziwiony jednocześnie. Shizuo był spokojny i odprężony jak podczas snu, o czym więc mógł myśleć?
- Hmmmm? – Blondyn spojrzał na
niego i dopiero się otrząsnął. Wyciągnął rękę po miseczkę, jakby Izaya w ogóle
miał zamiar dać mu zjeść samemu. W końcu karmienie jego potworka mogło być
takie zabawne~! – Dziękuję. – Mruknął, nadal czekając na miseczkę.
Tymczasem informator wymieszał ryż z sosem
truskawkowym i uniósł go trochę na łyżce.
- Powiedz „aaa”~! – Powiedział
wesoło.
- C...Co? – Opuścił rękę,
patrząc niedowierzająco to na zbliżającą się łyżkę to na bruneta. – Ale... Przecież mogę zjeść sam...
- Nie-e~! Chcę cię nakarmić.
No, powiedz „aa”! – Nalegał. I wbrew jego domysłom, czyli temu,
że Heiwajima długo się jeszcze będzie opierał, Shizuś otworzył usta, pozwalając
się karmić. Jak zwykle nieprzewidywalny~... Chociaż „aa” nie powiedział.
Orihara zrobił lekko zdziwioną minę,
jednak zaraz znów się cieszył i dalej karmił swojego podopiecznego. I tak aż do
zniknięcia całego śniadania.
- Dziękuję za posiłek. –
Mruknął Shizuś tradycyjnie. O, czyli że to pamiętał~!
- Chcesz jeszcze~? – Blondyn tylko
potrząsnął głową w odpowiedzi. – To idę to wynieść~! A potem poczytam ci tę
książkę~! Albo jeszcze coś innego~!
Shizuo znów skinął głową.
Czarnowłosy wyszedł znów do kuchni.
Ciekawe, nad czym on tak dużo myśli~? Dzisiaj
cały czas wygląda, jakby nad czymś myślał~! I jeszcze na wszystko się zgadza...
Dziwne~...
Umył naczynia i schował niepotrzebną
resztę truskawek. Sam przekąsił tylko jakiś jogurt z płatkami, co i tak niezbyt
mu smakowało. Był zbyt zajęty Shizusiem, żeby przejmować się czymś tak błahym
jak jedzenie. Jednak nie mógł sobie pozwolić na zasłabnięcie, jak by to
wyglądało, gdyby blondyn musiał powiadomić kogoś, że on leży nieprzytomny?
Zdecydowanie byłoby to żenujące~! I Shinra nie pozwoliłby mu tu więcej
siedzieć. A wtedy Kasuka przejąłby opiekę nad swoim bratem... O nie, na to
Izaya zdecydowanie nie mógł pozwolić.
Wpadł do pokoju Shinry i Celty z laptopem
i kablem zasilającym. Podniósł roletę, żeby jeszcze bardziej rozświetlić pokój,
a następnie przysiadł na łóżku koło Shizusia.
- Więc, Shizu-chan~! Poczytam
ci coś~! Na jaki gatunek masz ochotę? – Zmienił uśmiech na zachęcający.
- Może coś... Z ciekawą akcją?
- Dobrze~! Coś się znajdzie~...
Następnych kilka godzin spędzili na historii czytanej przez Izayę, słuchając na przemian wyciszającej i żywej
muzyki, i rozmawiając. W trakcie Izaya położył się obok Shizusia, nadal dziwiąc
się nad jego uległością.
W
końcu jednak coś im musiało przerwać. I tym „czymś” był... No cóż, już
oczekiwany gość. Braciszek Shizuo, gdy nikt nie usłyszał jego pukania, sam
wszedł do środka i odnalazł właściwy pokój.
***
Macie święte prawo mnie ochrzaniać~!
Tak, miałam napisać ten rozdział w końcu razem z akcją z Kasuką, tymczasem kończy się w takim momencie~... Już wyjaśniam. Tak mi pasowało i nie mam już czasu (Właściwie to termin miałam wczoraj, więc~... No wiecie~...) zatem na razie zostawiam to tak~!
O ile mocno zaciśniecie kciuki, o tyle szybko pojawi się następna część~! ;3
No coz... Spoznienie zdarza sie kazdemu, a ja nie zamierzam Ciebie za to zlinczowac. Piszesz cudnie. Masz boski pomysl na opko i wgl wszystko jest zajebiste~! *w*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie.
Pozdrowionka~!
Mam tylko jedno slowo: CUDO. No a w bonusiku daje drugie jakie mi sie po przeczytaniu nasunelo: ZAJEBISTE~!
OdpowiedzUsuńZ tego wynika, ze e=mc^2 co daje wynik dla tego rozdzialu nastepujacy:
TO JEST ZAJEBISCIE ZAJEBISTE CUDO! Dziekuje zza uwage, koniec wykladu~! xD (pojeb ze mnie, ale to ta godzina tak na mnie dziala)
Pozdrafiam goraco~! *w*
nie musisz pościć, poczekam:D jak mogłabym pozbawić Cię słodyczy~? [choć sama niezbyt je lubię:P]
OdpowiedzUsuńaach Izuś sam się już pląta~! no ale nie ma to jak przekonywanie siebie, że jest inaczej;P
nieziemski rozdział~! XD
szczerze mówiąc też uważam, że taka końcówka jest najlepsza;D trzyma w napięciu, choć już bym chciała wiedzieć co dalej;D
ale moje spore[?] pokłady cierpliwości przecież wytrzymają, ne~? XD
w każdym razie - duuużo weny~! <3
Cudowne~! Oh jest 1:54 po nocach czytam opowiadania zamiast spać ale opłaca się :D (btw sen jest dla słabych :D) Nie ogarniam teraz połowy faktów ale ten dopisek na czerwono... to znaczy że zawieszona ;o sorcia naprawdę mało do mnie teraz dociera xd Ale opowiadanie cudowne! Chcę więcej! To takie słodkie aj jego opiekuńczość ♡ Aww jestem zachwycona! ^^ życzę Ci duuużo weny bo na pewno się przyda c:
OdpowiedzUsuń