Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

wtorek, 8 października 2013

Poskromić bestię - rozdział 14.


Dzień dobry wszystkim~...
Mam wam tyle do powiedzenia, że co chwila zapominam~... Więc może przejdę do najważniejszych spraw.
Strasznie dziękuję za komentarze pod ostatnią notką! I pod innymi, te skierowane do mnie~... Czułam się wtedy na serio zmotywowana. :3
Poza tym jednak miałam szlaban i dopiero teraz się za coś biorę. Tak, na ostatnią chwilę, jak zwykle~... I do tego spóźniona...! Już nawet nie przepraszam, zwyczajnie nie mam na to siły. :c Gdybym chciała przepraszać za wszystko, co mnie gryzie, mój słownik ograniczyłby się do jednego słowa~... Ale ja naprawdę miałam szlaban! Niestety nie posiadam tego luksusu co większość nastolatków, i zazwyczaj po godzinie-dwóch, góra trzech, jestem zganiana sprzed monitora... I jeszcze mi się to wypomina...
Wiem, wiem, tylko marnie się usprawiedliwiam. Co z tego, że to szczera prawda~? Mam za mało czasu.

Umm, no wiem, jeszcze wam smęcę. Jestem okropna. Q.Q"
Więc ostatnia wiadomość~! dark_doom, wiem, pamiętam, gdyby nie ten szlaban już bym się do tego przyłożyła i byłoby gotowe~... Tym razem postawiłam sobie limit - do końca tygodnia coś dodam. Obiecuję, że jeśli mi nie uda, będę pościć każdy kolejny dzień spóźnienia. T^T Może to mnie jakoś ruszy~... (W końcu życie bez słodyczy jest niczym! Niczym!!! >.<)

Oj, a miało być krótko~... I weselej~... Ale nie mam na to sił. Gomenne, minna.

Aha, i jeszcze bym zapomniała. Do wszystkich, których powinnam komentować, a z jakiejś przyczyny tego nie robię - obiecuję wrócić. Nie wiem kiedy dokładnie, ale wrócę. Wiecie, wy wszystkie naprawdę nieziemsko piszecie, sklecenie komentarzy w moim podłym nastroju i wyrażenie tego jak mi się podobało czasem graniczy z cudem. Dlatego przepraszam, ale naprawdę jeszcze z wami nie skończyłam.

A teraz~... Nareszcie~...
Enjoy~!




Izaya:

     Po chwili Izaya oderwał się od niego. Niby uśmiechał się pewnie, jednak wewnątrz niego kłóciły się zdecydowanie inne uczucia.
     Podobało mu się. Na pewno. Dał się ponieść. Nie miał co do tego wątpliwości. Tylko dlaczego poczuł ten dreszcz? Dlaczego chciał zrobić to ponownie? Chciał więcej? Przecież nie był słaby! Nie potrzebował akceptacji innych, a już szczególnie tego potwora! Więc co nim kierowało? Dlaczego prosta prowokacja zdawała się przyjemna...? Dlaczego nie mógł tego zignorować, jak każdego udawanego gestu, jaki wykonał w życiu? Dlaczego wydawało mu się, że to było coś więcej niż gra??? Przecież POWINIEN tylko grać! Przecież ten pocałunek miał być tylko na potrzeby planu... Dlaczego tak się czuje? Skąd taka dziwna reakcja? Musiał to przemyśleć... Musiał przeanalizować wszystko.
- Ne, Shizu-chan, podobało ci się? – Zauważył, że zmarszczka, która pojawiała się między brwiami Shizusia za każdym razem gdy się zbliżał, zniknęła. Wydawał się... spokojny. Tak, ta bestia była spokojna! Co mogło być powodem? Pocałunek? Ale czy zadziałał na jego korzyść, czy niekorzyść? No, dalej potworku, powiedz, co ci się kręci po tej blond główce!
- Ja... – Blondyn wyglądał na zagubionego, a jednocześnie pewnego... Tylko pewnego w jakiej kwestii? – Izaya, ja... Pamiętam już. – Powiedział powoli i spokojnie, na przemian patrząc mu w oczy i odwracając wzrok, jakby nie był pewien, co zrobić.
     Och, nie wydaje mi się, Shizu-chan~! Gdybyś pamiętał, już musiałbym uciekać~! Tylko wydaje ci się, że pamiętasz~... Czyżby los postanowił mi pomóc~? Czyżby twój umysł już dostosowywał się do mojej wersji? To nie tak miało być~... Shizu-chan, jak zatem masz zamiar później odzyskać swoje wspomnienia?
- Co pamiętasz? – Brunet uniósł brwi i popatrzył na niego, udając zdziwienie. – Shizu-chan, nagle zrobiłeś się taki spokojny... Co się stało?
- Pamiętam już... – Mruknął Heiwajima. – To nie jest nasz pierwszy pocałunek. – Stwierdził pewnie. - Pamiętam... Pamiętam jeden z poprzednich. Chyba byłem wtedy półprzytomny. Może to było tutaj, a może jeszcze wcześniej... Nie wiem, wszystko było rozmazane, ale pamiętam dokładnie... Twoje usta... – Odchrząknął i niepewnie wbił w niego oczekujący wzrok.
     Hahaha, Shizu-chan~! Cóż to za skrępowanie~! Potworek w tej wersji wygląda tak potulnie~... Mmm, masz ochotę się zabawić~? A co z twoimi obawami~? Co się zmieniło? No tak, kiedy coś ci się przypomni ufasz temu bardziej, niż wersji, którą ktoś ci zaserwuje, nie ważne jak wiarygodna by była. Cały ty~! W takim bądź razie dobrze, że pocałowałem cię wtedy i teraz. Jeśli twój umysł przystosuje się do mojej wersji przed przybyciem Kasuki, być może jego widok o niczym ci nie przypomni... W innym bądź razie, moja misja skończyłaby się fiaskiem. A tego nie chcemy, prawda~? Szkoda, że gdybym spowolnił twojego braciszka, Shinra zacząłby coś podejrzewać... Gdybym zatrzymał go na planie... Nie, też nie, przecież skończyli nagrania! Sabotażysta wśród techników? Eh, nie... Te nagrania są pilniej strzeżone, niż córka prezydenta!
     ...Shizu-chan~... Teraz wszystko zależy od ciebie...
- Pamiętasz... Tylko to? – Izaya patrzył na niego spokojnie, rozluźniony mimo swoich rozmyślań. Zmarszczył lekko brwi i wyciągnął dłoń, żeby pogłaskać Shizusia po policzku. Nie widząc żadnego sprzeciwu, zrobił to. Trudno było się rozluźnić. W końcu kiedyś ich zabawa polegała na łamaniu sobie kończyn, a teraz wszystko stosunkowo szybko diametralnie się zmieniło... I mimo, że myśli bruneta jak zawsze były logiczne i uporządkowane, czuł jakby mętlik w głowie. Ta zabawa też mu się podobała i to bynajmniej nie w tym sensie, jakiego się spodziewał. Dlaczego...?
     Shizuo pokiwał głową na znak, że to już wszystko.
- Shizu-chan... Chcesz stworzyć nowe wspomnienia~? – Informator uśmiechnął się delikatnie.
     Chciał tego, więc miał zamiar to sobie wziąć. Od kiedy to on zastanawia się, czy rozsądnie będzie spełniać swoje życzenia, albo dlaczego czegoś chce? Chciał krachu finansowego banku Sasagawy bez żadnej konkretnej przyczyny, po dwóch miesiącach bank ogłosił niewypłacalność. Chciał, żeby na premiera padło podejrzenie o gwałt, załatwił to! Bawił się cały tydzień, słuchając coraz to nowszych plotek. Chciał pieniędzy? Rozpaczy? Zaufania? Śmierci? Mógł mieć wszystko i zawsze to dostawał! Dość tego, nie był przecież człowiekiem roztrząsającym swoje uczucia! A to był potwór i jego najgorszy wróg. Czyli – jego ulubiona zabawka. Jeśli chciał zabawy, wystarczyło ją sobie załatwić. Chwilowo wszelkie rozważania odłożył na bok.
     Nie, zaraz, to nie ma sensu. Jeśli tego nie przemyślę, mój plan będzie bezmyślnie podjętym działaniem, czyli takim, jakie podejmują miliardy ludzi. Bez wyraźnego celu, który zawsze ktoś musi im wskazać. I to ja jestem od wskazywania im celu~! Tylko bóg rozważa każdy swój ruch. Byłbym idiotą, gdybym tak po prostu zachował się jak przeciętny egoista.
- Co masz na myśli? – Z zamyślenia wyrwał go głos blondyna.
- Pamiętasz tylko jeden... No, teraz to już dwa pocałunki~! Co powiesz na resztę wspomnień~? – Zapytał wesoło.
- Ale... – Shizuś wyglądał na skonfundowanego i niepewnego. – N...
- Spokojnie, Shizu-chan~! – Rozluźnił uścisk na jego nadgarstku i puścił mu oko, wstając. – Nie pytam o decyzję teraz. Możesz myśleć o tym cały dzień~! Nie będę ci się naprzykrzał. – Tak, myśl o tym cały dzień, Shizu-chan, namyślaj się jak najdłużej, zajmij się tym, nie skupiaj się na swoim braciszku~... – Teraz musimy zająć się tymi skaleczeniami.


Shizuo:

- Mhm... – Mruknął, opierając głowę wygodnie na poduszce. Odetchnął cicho. Obserwował każdy ruch czarnowłosego. To jak przechodzi do szafki nocnej, jak pochyla się, wypinając... Dobra, nie powinien o tym myśleć... Ale skoro byli parą... Czy wcześniej kręciły go takie rzeczy? Ile razy patrzył na niego w ten sposób? Izaya musiał być przyzwyczajony, prawda? A może nawet to brunet patrzył tak na niego...? Nie, przecież... Nie, nie ma sensu zaprzeczać. Nie po wczorajszej kąpieli. Patrzył na niego właśnie takim wzrokiem.
     Czy chciałby odzyskać wspomnienia, w których byli razem? Wspomnienia o tym, jak na siebie patrzyli, co robili...? Jak było, gdy się nie lubili, albo w jaki sposób zaczęli być ze sobą? O słowach, jakie do siebie kierowali? O tym, jak się dotykali? Bo po zachowaniu Izayi widać, że jakiś dotyk między nimi był. Czy chciałby to pamiętać? ...Tak. Chciałby, żeby to było dla niego naturalne. Nie chciał zaczynać od nowa. Chciał odzyskać swoje wspomnienia. Chciał wiedzieć, kim był i jaki był. Czuł, że wcześniej nawet nie przypuszczał, jak ważna jest przeszłość. Teraz, gdy zniknęła, niczego nie chciał tak, jak przypomnieć sobie o wszystkim. Być może dlatego swoje zachowanie opierał na wszelkich wspomnieniach, jakie w ogóle posiadał. No i oczywiście na wnioskach wyciągniętych ze sposobu, w jaki zwracali się do niego ludzie. Dzięki tym obserwacjom mógł określać ich wcześniejsze relacje, a to stanowiło jego największe źródło informacji.
     Najbardziej w jego myśleniu zdumiała go jedna zmiana. Mianowicie to, że zaczął ufać Izayi. Jak, kiedy? Nie mógł tego dokładnie określić. W końcu nikomu nie zaczyna się ufać z minuty na minutę. Po prostu go zaakceptował. Dlaczego miałoby być inaczej? Mimo wszelkich jego wątpliwości, od początku słyszał, że są razem. Orihara był wobec niego miły, opiekuńczy, cierpliwy, choć przecież musiało mu być ciężko budować więź mimo, że Shizuo nie pamiętał nic z ich wcześniejszych relacji. Jedyną przeszkodą były przeczucia, lecz mimo, że im zaufał, zawiodły go. Czarnowłosy robił wszystko tak, by było mu jak najlepiej. Fakt, że zdarzało mu się postępować zbyt śmiało, ale przecież trudno pogodzić się z tym, że ktoś, z kim byłeś, nagle traktuje cię jak obcego. No i zawsze w porę się powstrzymywał.
     Odkąd Shizuś zdał sobie sprawę, że NAPRAWDĘ byli ze sobą, czyli ledwie parę minut temu, zdążył zauważyć, jak wiele zachowań bruneta nagle nabrało głębszego sensu. Heiwajima już naprawdę chciał odzyskać swoje wspomnienia. Nie chciał tracić osoby, którą „poprzedni on” miał za kogoś dla siebie ważnego. Nie chciał krzywdzić człowieka, który coś do niego czuł. Chciał móc odwzajemnić to uczucie, uszczęśliwić go i samemu zamiast niepewnym, czuć się szczęśliwym. Czy to źle, że czuł się zagubiony? Czy to źle, że czuł tę ludzką potrzebę stabilizacji i odrobiny uczucia? Czy to źle, że chciał być szczery ze sobą? Czy coś, co uważał za nienaturalne, naprawdę mogło dać mu szczęście?
     Poczuł wacik nasączony wodą utlenioną na jednym z głębszych nacięć. Dopiero pod wpływem tego środka łaskotki robiły się nieprzyjemne, ale wiedział, że musi to przecierpieć, żeby szybciej się zagoiło. Zaraz jednak dotarło do niego coś, czego się nie spodziewał. Następne przetarcie wacikiem zostało poprzedzone przesunięciem po rance czymś mokrym, giętkim, półtwardym...
- Co jest, Shizu-chan? – Mruknął Izaya, zauważając jego zaskoczony wzrok. Brunet uśmiechnął się jakby nieco kpiąco. – Ślina też bardzo dobrze odkaża ranę. Właściwie to chyba nawet sama ślina by wystarczyła, ale jeśli doktorek zauważy na pewno skrzyczy mnie, że nie użyłem czegoś chemicznego~...
- Shinra krzyczy? – Nie mógł sobie tego wyobrazić.
- W sumie to bardzo rzadko... Tylko jeśli ma powód~! – Odparł radośnie Izaya. Znów pochylił się nad jednym z rozcięć, już odkażonym, i przejechał po nim językiem, przymykając oczy. Blondyn zadrżał lekko, spinając się. Orihara zerknął na Shizuo z dołu i rozciągnął kącik ust w uśmiechu. – Podoba ci się, Shizuś~? – Przejechał palcem po jego mostku, zrzucając stamtąd zapomniany kawałek rozbitej szklanki.
- ... – Odetchnął, starając się rozluźnić. W końcu to było normalne, prawda? Przynajmniej dla niego dawniej.
     Izaya uśmiechnął się wesoło i przetarł wacikiem dwa ostatnie skaleczenia na jego klatce piersiowej. Polał jeszcze trochę wody utlenionej i przetarł też maleńką rankę na jego brodzie, po czym złapał go za rękę. Zaczął nucić jakąś melodię. Shizuś nawet nie patrzył na swoją dłoń, mimo dziwnego uczucia, pochodzącego chyba z wyjmowania z niej ostrych drobinek szkła. Oglądał twarz informatora. Tę beztroskę, luz i naturalność. Na przemian lekko zaciskające się i rozluźniające czerwonawe usta. Poruszające się powoli nozdrza. Oczy uważnie wbite w jeden punkt. Ciemne kosmyki opadające na czoło. Jasną, nieskażoną niedoskonałościami skórę.
     Jak ktoś może być tak nieludzki, będąc człowiekiem?
- Shizu-chan, chcesz posłuchać muzyki, albo coś? A może obejrzymy film? – Zaproponował, sięgając po kolejny wacik i namaczając go, a następnie przykładając do mini ranek na jego dłoni.
- Nie jestem pewien, co chciałbym obejrzeć, albo czego posłuchać. Znaczy pamiętam parę tytułów i zespołów... Nawet niektóre utwory... – Odetchnął. – W sumie to nie wiem, co chciałbym robić.
- Hmmm~... Więc może najpierw pozbieramy to szkło~! Potem puszczę muzykę~... A może chciałbyś, żeby ci coś poczytać, Shizu-chan~? – Zapytał, podekscytowany swoim pomysłem.
- Są tu jakieś książki? – Spytał powątpiewająco.
- Hmmm~... Jakieś muszą być~! Ale najpierw szkło. – Podszedł do drzwi i obejrzał się przez ramię. – Poczekaj tu grzecznie i się nie ruszaj, Shizu-chan~! – Zachichotał. Po chwili wrócił, trzymając w rękach mały odkurzacz. Zaczął sprzątać szkło z prześcieradła, kołdry i podłogi. Shizuś obserwował go w milczeniu.
     W końcu brunet odłączył odkurzacz i najwidoczniej zadowolony podszedł do Shizusia.
- Shinra mówił, że może niedługo zdejmie ci gips, nie, Shizu-chan~? Jak sądzisz, jak przeniosę cię do innego łóżka to się pogniewa~? W końcu już do żadnych kabelków nie jesteś przypięty~! – Przyłożył palec do ust, jakby się zastanawiał, jednak zanim Shizuo otworzył usta, on już sam sobie odpowiedział. – Jasne, że nie~! Najwyżej jakoś mu to wytłumaczymy~! – Machnął dłonią lekceważąco i znów podszedł do drzwi, po drodze zabierając odkurzacz. – Zaraz wrócę~!
     Blondyn odetchnął głęboko i zerknął na szafkę nocną. Jego śniadanie stało dość daleko i wyglądało na to, że nie oberwało szkłem... Dobrze, bo porządnie zgłodniał.
     Miał już porządnie dość kłopotania każdą czynnością Izayi. Nie dość, że się martwił, to jeszcze musiał wszystko za niego robić, jak za jakiegoś inwalidę. Heiwajima zmarszczył brwi, obliczając odległość między nim a miseczką z ryżem w polewie truskawkowej. Może gdyby trochę się wyciągnął...
     Spróbował się obrócić i oprzeć na boku. Jego żebra zabolały, ale powoli zaczął przenosić ciężar ciała na rękę w gipsie. Nie mógł ruszyć nogami, więc przekręcał tylko tułów. Wyciągnął rękę, żeby dosięgnąć do śniadania. Był tak blisko... Jeszcze parę centymetrów... Głupia ręka, nie mógł się na niej nawet utrzymać, cała zdrętwiała... Jeszcze... Kawałek...
     Przerwał mu trzask drzwi.
- Shizu-chan, kładź się, ale już! – Izaya nie podnosił głosu, ale jego ton był na tyle pewny siebie, żeby nie powiedzieć władczy, że Shizuo niemal mimowolnie dał spokój i przeturlał się z powrotem na plecy. Przy okazji zahaczył o jakieś zapomniane szkło i przesunął po nim ramieniem. Prześcieradło zaplamiły kropelki krwi. – No widzisz, co zrobiłeś? – Westchnął Izaya, oglądając kolejne rozcięcie. – Nie powinieneś był wstawać beze mnie... Shizu-chan, Shinra kazał ci leżeć... – Kręcił głową, aż w końcu podniósł szkiełko, które jakimś cudem przegapił i pochylił się nad czerwoną kreską i zaczął spokojnie zlizywać wypływająca krew. – Shizu-chan, świetnie smakujesz. – Zachichotał widząc, że czerwona posoka już nie leci.
- Izaya... – Westchnął Heiwajima nieco bezbarwnym głosem. – Przepraszam...
     Właściwie to nie wiedział, za co przeprasza. Za ciągłe kłopoty? Za to, że brunet siedzi tu z nim, zaniedbując swoje życie? Właśnie, czy on nie musiał pracować??? Może za to, że nie chciał spokojnie leżeć? Za rozbicie szklanki? Za to, że musiał go teraz przenieść? Czy do tego wystarczyło zwykłe „przepraszam”? Za taką ilość problemów? Przecież właściwie był jednym wielkim problemem. Ale co miał zrobić, żeby jakoś mu to wynagrodzić? Próbował sam o siebie zadbać i jak to się skończyło? Prawie wstał wbrew zakazowi. I upadł na zbłąkane szkło. Więc co miał zrobić? Czuł się głupio, jakby nie było. Cała ta sytuacja to był jeden wielki absurd. Gdyby tylko nie wpadł pod głupie auto... Wszystko to nie miałoby miejsca... Może w tej chwili wychodziłby do pracy... Pocałowaliby się przed wyjściem, potem poszedłby zarabiać, następnie wrócił, zrobił zakupy, ugotował obiad, jeśli to potrafił... Albo czekałby aż Izaya zrobi obiad... Następnie zajęliby się czymś... Może poszli na spacer... Takie życie wydawało się Shizuo całkiem w jego stylu. Spokojne, uporządkowane. Pewnie poświęcone najbliższej mu osobie. Tymczasem... Leżał i opierał się na Oriharze. Czy zawsze był takim niezdarą?
- Za co przepraszasz, Shizu-chan? – Informator wydawał się zdziwiony, ale jednocześnie w kącikach jego ust czaił się uśmiech.
- Nie wiem... Za wszystko to... – Westchnął ponownie, zasłaniając oczy dłonią. – Beznadziejnie jest tak leżeć... Nie mogę ci się nawet jakoś odwdzięczyć. – Prychnął. Nie chciał patrzyć w te jego orzechowe tęczówki. Nie chciał widzieć zrozumienia ani niczego takiego. Od początku nic tylko narzekał i go wykorzystywał. Nie pamiętał nawet o tym, jaką ważną był dla niego osobą! Traktował go nieufnie, jak obcego... To musiało boleć, prawda? Sam pewnie czułby się zraniony czymś takim. Może teraz nie czuł aż takiego przywiązania, ale był pewien, że byli razem. Może jeśli przypomni sobie więcej, te uczucia odżyją? Może nie będzie sprawiał mu więcej bólu? Teraz chciał dla niego jak najlepiej. Przede wszystkim, żeby więcej się nie martwił. Nie z jego powodu. Żeby już nigdy więcej nie wywoływać smutku na twarzy bruneta, tak jak wtedy... Jak na początku.
     Jego rozmyślania przerwał dotyk miękkich warg na jego ustach. Znów się spiął. Tym razem nie tylko ze strachu. Czuł mieszaninę dziwnych uczuć. Z jednej strony przeczucia krzyczały, że nie powinien, z drugiej dopadał go stres przed tym, czy coś takiego na pewno powinno mieć miejsce, jednak z trzeciej... Wewnątrz drżał z jakiegoś dziwnego podniecenia. Chciał poczuć tę niezwykłą delikatność i pożądanie, tak jak w swoim wspomnieniu. Chciał jeszcze raz poczuć ten troskliwy, a zarazem dominujący dotyk jego ust. Chciał tego na tyle, że sam niepewnie uniósł podbródek, łącząc ich usta nieco ściślej. Poczuł, jak wargi Izayi rozciągają się w delikatnym, trudnym do zidentyfikowania uśmiechu, a jego palce wplatają się w jego włosy. Częścią dłoni objął jego policzek. Dłoń bruneta była chłodna, a zarazem w jakiś magiczny sposób nagrzewała jego skórę. Usta przylegały ściślej, całowały coraz zachłanniej. Heiwajima poddawał mu się, dość niezdarnie próbując odwzajemnić pieszczotę. Nie widziało mu się bezczynne przyjmowanie przyjemności. Też próbował jakoś mu się odwdzięczyć, nawet  jeśli niezbyt pamiętał, jak to zrobić.
     Czuł się bezpiecznie. Tak jakby brunet otaczał go opieką i obiecywał być przy nim mimo wszystko. Może pozwalał sobie zwyczajnie marzyć, może tak naprawdę nie o to chodziło. Jednak te myśli były przyjemne. To uczucie było przyjemne. Ten dotyk był czymś nowym. Nie ważne ile razy robili to w przeszłości. Dla Shizuo istniały tylko dwa czasy – teraz i w przyszłości. On zaczynał wszystko od nowa.
     Po dłuższej chwili Izaya odsunął się od niego. I mimo, że blondyn miał ochotę na jeszcze, a najlepiej, żeby trwało to bez końca, wiedział, że im obu brak już tchu. Łapczywie łapał powietrze, nie odrywając wzroku od jeszcze czerwieńszych niż dotąd warg bruneta. Wyglądał tak... Seksownie. Tak, Shizuo wstydził się swoich myśli, jednak nie mógł im zaprzeczyć. To jak Orihara oddychał przez lekko uchylone usta, to jak falowała jego klatka piersiowa, a nawet to, jak mrużył oczy, patrząc na niego z jakimś dziwnym uczuciem. Niepewnym? A może... Łakomym? To wszystko mieszało się w jakąś bezładną plątaninę. Trudno było wyczytać z niego cokolwiek.
- Tyle wystarczy jako podzięka, Shizu-chan. – Orihara wyprostował się już całkowicie i wrócił do oddychania przez nos. Uśmiechnął się tym pewnym siebie, a jednocześnie kpiącym uśmiechem. Shizuo dzielnie wytrzymał ten wzrok. Nawet sam poruszył kącikami ust w najlżejszej z wersji uśmiechu.
- Więc... Nie musisz nigdzie iść? Możesz tak po prostu siedzieć tu ze mną? A co z twoją pracą?
- Mówiłem, że zostanę tu tak długo, jak to potrzebne~! – Brunet uśmiechnął się wesoło i wykonał piruet, po czym odszedł kilka kroków i przyciągnął nosze, które przed chwilą przyprowadził. – A całą pracę mam ze sobą~! Myślisz, że dlaczego tyle siedzę przed laptopem~? – Puścił mu oko. Odłożył szkiełko na zawaloną juz szafkę nocną i zaczął przeciągać Shizusia na nosze.
     Był tak blisko i otaczał go ze wszystkich stron. W jakiś dziwny sposób blondyn nie mógł skupić się na niczym innym. Czarnowłosy absorbował teraz wszystkie jego myśli, zupełnie jakby wpadł w jakiś amok.
     Informator w końcu go przeciągnął i położył. Rzucił krytyczne spojrzenie na zachlapane łóżko, ale po chwili odwrócił się do swojego podopiecznego z wesołym uśmiechem.
- Zajmujemy pokój Shinry i Celty~! – Oznajmił, otwierając drzwi i wyciągając go z pokoju.

Izaya:


- Nie będą mieli nic przeciwko? – Najwidoczniej się zaniepokoił.
- No coś ty, Shizu-chan~! Gdyby mieli coś przeciwko, nie udostępniliby nam swojego domu~! – Uśmiechnął się wesoło. Znowu. Znów udawał. W tej chwili bardziej skupiał się na swoim niepokoju, choć udawanie szczęścia przychodziło mu już automatycznie. W końcu gdzieś w głębi duszy zawsze czuł się szczęśliwy, niezależnie od okoliczności. No, może prócz paru przypadków... Między innymi tego, jak prawie stracił Shizusia... Ale! To na pewno musiał być skutek myśli o tym, że stracił ulubioną zabawkę! W końcu jego największy wróg wyglądał tak żałośnie i bezbronnie... Dlaczego się nie śmiał? W końcu to jak najbardziej było jego planem... Nie, moment. Nie chciał go stracić. Nigdy nie chciał go tracić. To jakiś absurd. Kto by go wtedy tak absorbował? Bo chyba nie ta szara masa przewidywalnych ludzi~! Kochał ich, jednak czym jest miłość w porównaniu do nienawiści~? Nienawiść jest silniejsza, prowokuje do działania... Nienawiść do jednej osoby wystarczy, by czuć chęć do działania~! By czuć ten dreszcz ekscytacji, to jedyne w swoim rodzaju podniecenie~! Co on by począł, gdyby osoba, której nienawidzi, umarła? Oczywiście, że tylko o to chodziło. On nie czuł do tego potwora nic więcej, prawda...?
     Nie. Zaprzeczał faktom. Nie wziął pod uwagę wszystkich czynników. Rozważał to subiektywnie. Bo czym niby było to uczucie? To, które czuł od tamtego dnia? To, które mówiło mu, że Shizuś jest tylko jego? Że tylko on ma do niego prawo? Że tylko on może go dotykać, że tylko on może się nim opiekować, tylko on może przy nim być cały ten czas? Czym było to uczucie? Ta egoistyczna chęć zatrzymania go tylko dla siebie? Wobec ludzi tego nie czuł...
     Przystanął przy dwuosobowym łóżku, odsunął kołdrę i zaczął przeciągać Shizusia. Wymagało to trochę wysiłku i tym razem Shizuo próbował trochę pomóc, co niezbyt polepszało sytuację, jednak się udało. Heiwajima leżał na łóżku Shinry i Celty. I chyba było mu wygodnie. Nawet się lekko uśmiechnął... Dziwne. Shizu-chan, który się uśmiecha. Wyglądał tak... Inaczej. Przyjaźniej. Nie jak bestia, ale człowiek. Ale nie mógł być człowiekiem. Nie dla Izayi. Więc kim był? Nie człowiek, choć nie do końca bestia. Nie przyjaciel, ale do określenia „wróg” też trochę mu w tej chwili brakowało. Jak mógłby go określić? Jak nazwać jedyną osobę, która tak go interesowała? Która była dla niego tak niezwykła?
- Ne, Izaya... Co teraz? Będziesz się zajmował tamtą pościelą, nie? – Spytał niepewnie Shizuo. Nie wyglądał, jakby chciał, żeby Izaya odszedł. Brunet uśmiechnął się wesoło.
- Nie. Teraz czas na śniadanie, Shizu-chan~! Muszę ci nałożyć nową porcję~!
- Nie, poczekaj, nie ma sprawy, zjem tamtą...
- A co, jeśli jest tam jakieś szkło~? Przezorny zawsze ubezpieczony, zapamiętaj sobie, Shizu-chan~! Nałożę ci ryżu z truskawkami i zaraz wracam. – Pod wpływem impulsu pochylił się i poklepał go opiekuńczo po głowie. – Tym razem się nie ruszaj~! – Przykazał jeszcze i szybko wyszedł.
     Ten plan wymagał od niego więcej, niż się z początku spodziewał. Nie mógł działać wyłącznie impulsywnie. Nie mógł też na pewno robić tylko tego, co zaplanował. Musiał idealnie wczuć się w rolę, spełniać swój plan i jednocześnie robić rzeczy, które w takiej sytuacji, gdyby miała szansę zaistnieć naprawdę, byłyby dla niego naturalne. Musiał połączyć perfekcję boga i uczucia człowieka. To było strasznie wymagające, ale też – w sam raz dla niego~! W końcu tylko on mógł odegrać to tak wspaniale, by nabrać nawet Shizusia~! Właśnie stąd te opiekuńcze odruchy i ten pocałunek. Z pewnością po prostu się wczuł. Bo czy jest inna opcja~?
     Nałożył szybko nowe śniadanie dla swojego podopiecznego i wrócił do pokoju. Shizuś leżał tak, jak go zostawił, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w ścianę.
- Shizu-chan~! Śpisz~? – Zachichotał, choć tak naprawdę czuł się zaintrygowany i zdziwiony jednocześnie. Shizuo był spokojny i odprężony jak podczas snu, o czym więc mógł myśleć?
- Hmmmm? – Blondyn spojrzał na niego i dopiero się otrząsnął. Wyciągnął rękę po miseczkę, jakby Izaya w ogóle miał zamiar dać mu zjeść samemu. W końcu karmienie jego potworka mogło być takie zabawne~! – Dziękuję. – Mruknął, nadal czekając na miseczkę.
     Tymczasem informator wymieszał ryż z sosem truskawkowym i uniósł go trochę na łyżce.
- Powiedz „aaa”~! – Powiedział wesoło.
- C...Co? – Opuścił rękę, patrząc niedowierzająco to na zbliżającą się łyżkę to na bruneta. – Ale... Przecież mogę zjeść sam...
- Nie-e~! Chcę cię nakarmić. No, powiedz „aa”! – Nalegał. I wbrew jego domysłom, czyli temu, że Heiwajima długo się jeszcze będzie opierał, Shizuś otworzył usta, pozwalając się karmić. Jak zwykle nieprzewidywalny~... Chociaż „aa” nie powiedział.
     Orihara zrobił lekko zdziwioną minę, jednak zaraz znów się cieszył i dalej karmił swojego podopiecznego. I tak aż do zniknięcia całego śniadania.
- Dziękuję za posiłek. – Mruknął Shizuś tradycyjnie. O, czyli że to pamiętał~!
- Chcesz jeszcze~? – Blondyn tylko potrząsnął głową w odpowiedzi. – To idę to wynieść~! A potem poczytam ci tę książkę~! Albo jeszcze coś innego~!
     Shizuo znów skinął głową.
     Czarnowłosy wyszedł znów do kuchni.
     Ciekawe, nad czym on tak dużo myśli~? Dzisiaj cały czas wygląda, jakby nad czymś myślał~! I jeszcze na wszystko się zgadza... Dziwne~...
     Umył naczynia i schował niepotrzebną resztę truskawek. Sam przekąsił tylko jakiś jogurt z płatkami, co i tak niezbyt mu smakowało. Był zbyt zajęty Shizusiem, żeby przejmować się czymś tak błahym jak jedzenie. Jednak nie mógł sobie pozwolić na zasłabnięcie, jak by to wyglądało, gdyby blondyn musiał powiadomić kogoś, że on leży nieprzytomny? Zdecydowanie byłoby to żenujące~! I Shinra nie pozwoliłby mu tu więcej siedzieć. A wtedy Kasuka przejąłby opiekę nad swoim bratem... O nie, na to Izaya zdecydowanie nie mógł pozwolić.
     Wpadł do pokoju Shinry i Celty z laptopem i kablem zasilającym. Podniósł roletę, żeby jeszcze bardziej rozświetlić pokój, a następnie przysiadł na łóżku koło Shizusia.
- Więc, Shizu-chan~! Poczytam ci coś~! Na jaki gatunek masz ochotę? – Zmienił uśmiech na zachęcający.
- Może coś... Z ciekawą akcją?
- Dobrze~! Coś się znajdzie~...
     Następnych kilka godzin spędzili na historii czytanej przez Izayę, słuchając na przemian wyciszającej i żywej muzyki, i rozmawiając. W trakcie Izaya położył się obok Shizusia, nadal dziwiąc się nad jego uległością.
     W końcu jednak coś im musiało przerwać. I tym „czymś” był... No cóż, już oczekiwany gość. Braciszek Shizuo, gdy nikt nie usłyszał jego pukania, sam wszedł do środka i odnalazł właściwy pokój.



***
Macie święte prawo mnie ochrzaniać~!
Tak, miałam napisać ten rozdział w końcu razem z akcją z Kasuką, tymczasem kończy się w takim momencie~... Już wyjaśniam. Tak mi pasowało i nie mam już czasu (Właściwie to termin miałam wczoraj, więc~... No wiecie~...) zatem na razie zostawiam to tak~!
O ile mocno zaciśniecie kciuki, o tyle szybko pojawi się następna część~! ;3

4 komentarze:

  1. No coz... Spoznienie zdarza sie kazdemu, a ja nie zamierzam Ciebie za to zlinczowac. Piszesz cudnie. Masz boski pomysl na opko i wgl wszystko jest zajebiste~! *w*
    Uwielbiam to opowiadanie.
    Pozdrowionka~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tylko jedno slowo: CUDO. No a w bonusiku daje drugie jakie mi sie po przeczytaniu nasunelo: ZAJEBISTE~!
    Z tego wynika, ze e=mc^2 co daje wynik dla tego rozdzialu nastepujacy:
    TO JEST ZAJEBISCIE ZAJEBISTE CUDO! Dziekuje zza uwage, koniec wykladu~! xD (pojeb ze mnie, ale to ta godzina tak na mnie dziala)
    Pozdrafiam goraco~! *w*

    OdpowiedzUsuń
  3. nie musisz pościć, poczekam:D jak mogłabym pozbawić Cię słodyczy~? [choć sama niezbyt je lubię:P]
    aach Izuś sam się już pląta~! no ale nie ma to jak przekonywanie siebie, że jest inaczej;P
    nieziemski rozdział~! XD
    szczerze mówiąc też uważam, że taka końcówka jest najlepsza;D trzyma w napięciu, choć już bym chciała wiedzieć co dalej;D
    ale moje spore[?] pokłady cierpliwości przecież wytrzymają, ne~? XD
    w każdym razie - duuużo weny~! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne~! Oh jest 1:54 po nocach czytam opowiadania zamiast spać ale opłaca się :D (btw sen jest dla słabych :D) Nie ogarniam teraz połowy faktów ale ten dopisek na czerwono... to znaczy że zawieszona ;o sorcia naprawdę mało do mnie teraz dociera xd Ale opowiadanie cudowne! Chcę więcej! To takie słodkie aj jego opiekuńczość ♡ Aww jestem zachwycona! ^^ życzę Ci duuużo weny bo na pewno się przyda c:

    OdpowiedzUsuń