Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

czwartek, 27 marca 2014

Poskromić bestię - rozdział 15

Ta-daaaam~!!!

Nie, kanion mi nie minął, jednak to leży i leży i czeka (razem ze wstępem dokładnie od... chyba kolejnego tygodnia, jednak skończyłam teraz, bo ledwie dotknęłam komputera i zawalam nockę, żeby zmusić się do pracy jak mam okazję (- czyli dopisałam parę linijek do końcówki i stwierdziłam, że może być, bo więcej nie wyprodukuję, ale ćśś~))
Ponieważ tak bardzo, BARDZO was kocham, postanowiłam, że dla was mogę się wykończyć i będę szczęśliwa, byleby nie było tu takich pustek~...
W końcu 15 rozdział, widzicie to~? (Po niemożliwym czasie około pół roku!!! Q.Q""" Za co tak strasznie, okropnie was przepraszam, bo na pewno was zawiodłam, a jeszcze bardziej zawiodłam siebie!!!) Nie wiem ile dokładnie ich będzie, nie planowałam wiele~... Staram się dążyć do końca~... jakkolwiek mi to idzie. >.>""""""""" Jak widać ciężko. Tak bardzo starałam się oddać ich w miarę naturalne zachowania we w miarę spójnej formie i z rozmysłem, aż mi obrzydło. Jednak bardzo, BARDZO się stęskniłam za moim Izuo~!!! I czas chyba wrócić do starego trybu - opowiadanie, jakiś shot na specjalną okazję, opowiadanie, opowiadanie, opowiadanie aż do końca~... Może jeśli mocno zaciśniecie kciuki, wen pójdzie na taki układ~...
W tym rozdziale w końcu pojawia się Kasuka~! Cieszycie się~? Ja bardzo~! Kasuka-kun~... MÓJ Kasuka-kun~! X33 Kocham go niemal na równi z Shizusiem. :33 Mam nadzieję, że dobrze go oddałam~... No, ale to już wy ocenicie.
A więc nie przedłużając niebotycznie nudnego i długiego wstępu~...
Enjoy~!





Kasuka:

     Ze swoją zwyczajowo znudzoną miną zapukał do drzwi. Nie mógł się doczekać spotkania ze swoim bratem. Jak on mógł się czuć? Co tam się działo? Myślał o nim całą drogę do miejsca jego pobytu.
     Całkiem niedawno zadzwonił do niego Kishitani-san mówiąc, że Shizuo się obudził i wystąpiła u niego amnezja na czas nieokreślony. Kasuka chyba po raz pierwszy denerwował się tak tym, że został aktorem i musi skończyć swoją pracę. W innym wypadku już dawno wsiadłby w pierwszy nawijający się samolot i znalazł przy swoim bracie. Gdy doktorek do niego zadzwonił, wysłuchał całego jego wykładu, zapamiętując każde słowo: „Shizuo jest już przytomny. Izaya się nim opiekuje.”. O ile na planie brunet musiał się skupiać na tym, co robił, poza pracą jego myśli krążyły swobodnie. I teraz rozmyślał wyłącznie o swoim bracie. Jak Kishitani-san mógł pozwolić, by to Izaya opiekował się Shizuo? Przecież... On... Przecież zawsze to on opiekował się swoim bratem. On i doktorek. Kasuka ledwo powstrzymał się przed wytknięciem okularnikowi najgorszego błędu w jego życiu. Jednak nie był taką osobą. Powstrzymał się i zachował wszystko dla siebie. Miał zamiar załatwić to sam. Siedzieć przy Shizuo aż wyzdrowieje, jeśli to będzie konieczne. Nie mógł pozwolić, by starszy Heiwajima przebywał ze swoim wrogiem, jeśli tego nie chciał. O ile jeszcze żył! Przecież „ta podła gnida”, jak to zwykł mówić Shizuo, mogła zrobić mu już wszystko. A on nie miał zamiaru zostawiać swojego brata w takim towarzystwie. Przecież to zdecydowanie największy absurd świata. Idiotyzm. O czym myślał Kishitani-san, zostawiając ich razem?!
     Nikt nie otwierał, więc sam pociągnął za klamkę. Otwarte. Trochę bał się tego, co tam zobaczy. Wszedł do środka, zamknął drzwi i nieco wydłużył kroki, idąc w kierunku pokoju Shizuo.
     Był pusty. Na łóżku widać było jakąś mokrą, brązowawą plamę, miniaturowe odłamki szkła i... krople krwi.
     Co tu się mogło stać? Co się teraz działo? Czyżby Shizuo odzyskał pamięć? Może rozbił gips i zajął się swoim wrogiem? Jeśli tak, dlaczego było tak cicho? Znał go, wiedział, że nie zabiłby nawet najgorszego drania. Zwyczajnie był na to zbyt łagodny. Więc co? Może próbował się awanturować i rzucił czymś szklanym...? Nie, chwila, kto wtedy sprzątnąłby szkło? I czyja to była krew?
     Wszystkie jego teorie były beznadziejne, przestał więc o nich myśleć. Zajrzał do następnego pokoju do pacjentów, po czym zawrócił do przedpokoju. Tknięty impulsem, wszedł do kuchni. Na kuchence stał ryż, na blacie sos truskawkowy, a na stole leżało parę sztućców. Nic podejrzanego. Poza tym Shizuo lubił ryż z truskawkami. Czy to możliwe...? A może chodziło o otrucie go? No bo przecież Izaya zajmujący się jego bratem jak nieporadnym dzieckiem? Po pierwsze – to niemożliwe. Po drugie – to jakiś absurd.
     Zawrócił i wytężył słuch. Dopiero teraz dobiegł do niego głos Izayi zza solidnych drzwi od jakiegoś pomieszczenia. Przysłuchiwał się temu chwilę.
- „Haku, pomyśl przez chwilę. Skok byłby najgorszym rozwiązaniem. Jeśli skoczysz, przestaniesz istnieć. Nie spotka cię nic złego, ale dobrego też nie. Musisz podejść do tego poważnie. Nie daj mu się. Spróbuj pokazać, że nie on tu rządzi. To w końcu tylko...”
     Otworzył drzwi, przerywając tym samym czytaną historię.
     Zlustrował pokój wzrokiem. Było tam naprawdę ładnie, nie to co w pokojach dla pacjentów. A chyba najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą było łóżko. Dwuosobowe, z ładną pościelą... A na nim dwie osoby. Jego brat, patrzący na niego z mieszaniną zdumienia i zaciekawienia oraz Izaya-san, jak zwykle obojętny, ale też spięty.
     Patrzyli na siebie przez chwilę w milczeniu, po czym Shizuo przeniósł pytający wzrok na Izayę.
     Co tu się...?
     Izaya odwzajemnił jego spojrzenie, patrząc na niego jakoś tak uspokajająco... Uśmiechnął się lekko i odwrócił do Kasuki.
- Ohayo~!
     Co tu się wyprawia??? – Miał ochotę zapytać, ale zachował kamienną minę i nie powiedział zupełnie nic takiego. Popatrzył na swojego brata, a jego brat patrzył teraz na niego. – Braciszku, rozumiesz mnie? Co tu się dzieje? – Mimo braku emocji, Shizuo zawsze wiedział, o czym on teraz myślał. To wychodziło samo z siebie, nie ćwiczyli tego, tak po prostu powinno być. Jednak teraz patrzył na niego z niezrozumieniem, jakby odpowiadając „A co ma być?”. Nie, to zdecydowanie nie był jego brat. Nie ten sam, którego znał i z którym się wychował.
- Izaya-san, chcę porozmawiać z moim bratem na osobności. Mógłbyś nas opuścić i czymś się zająć?
- No cóż~... A co, jeśli chcesz mu coś zrobić~? – Zachichotał informator.
     Bardzo śmieszne. Jedyną osobą, która tak bardzo chciałaby mu coś zrobić, jesteś ty.
- Nigdy nic mu nie zrobiłem, w przeciwieństwie do pewnych osób. – W oczach Kasuki pojawiła się iskierka mówiąca „powinieneś to zrobić”.
- No cóż~... To ja zrobię nam obiad, Shizu-chan, a wy pogadajcie~! – Odwrócił się do blondyna z uśmiechem, pomachał mu i zniknął.
     Wolałbym, żeby wyszedł, zamiast podsłuchiwać. – Przemknęło mu przez myśl, ale dał spokój. Wszedł, zamknął drzwi i przysiadł na skraju łóżka.
     Przez chwilę patrzył na blondyna bez słowa. – Dobrze się czujesz? Co się działo, kiedy mnie nie było? Shizuo, czy on ci coś zrobił? – Wiedział, że jego twarz nie wyraża emocji tak jawnie jak to miało miejsce u przeciętnego człowieka, ale jego brat potrafił je dostrzec. Zawsze je dostrzegał i rozszyfrowywał, nie ważne jak głęboko ukryte by były. Wystarczył cień cienia troski by wiedział, że się o niego martwi. Czy przez amnezję mógł stracić to wszystko? Co by to wtedy oznaczało?
- ... – Jednak starszy Heiwajima się nie odzywał. Przypatrywał mu się ze zmarszczonym czołem. Zdezorientowany, zakłopotany, zagubiony i zły. On potrafił to dostrzec.
     W końcu westchnął cicho, odpuszczając. Choć zabolało go to, że Shizuo nie rozumie go teraz tak, jak dawniej. To było trudne. W końcu zawsze rozmawiali bez słów, dlaczego teraz musiał ich używać?
- Wiesz, jak mam na imię? – Zaczął od czegoś prostego.
- Kasu... – Zmarszczył brwi jeszcze bardziej i wbił wzrok w kołdrę. – Ka?* [*chodzi o jap. "Co?"]
- Kasuka. Heiwajima Kasuka. – Sam wpatrzył się w kołdrę. Zaczynał źle się czuć. Czyli, że jego brat nie był nawet pewien jego imienia? Jak to możliwe?
- Mhm... Kasuka? Mogę cię o coś zapytać?
     Popatrzył na niego na pozór bezbarwnym wzrokiem. Gdyby jego brat potrafił patrzeć na niego tak jak wcześniej, dostrzegłby jednak głęboki smutek w jego oczach.
     Skinął tylko głową. Przynajmniej taki gest powinien zrozumieć.

Shizuo:

     Nadal patrzył na kołdrę. Nie chciał patrzeć swojemu bratu w oczy. Chociaż jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, miał wrażenie, że jakieś ciągle przemykają przez jego twarz, a najwięcej czaiło się w oczach. Niepewność. Troska. A potem smutek. Miał wrażenie, że go zranił. Ale jak mógłby to zrobić? Miał amnezję, jego brat chyba to rozumiał? Choć tak właściwie Shizuo nie był pewien ich wcześniejszych relacji, nie miał pojęcia, jak rozmawiał z Kasuką i w jakich byli relacjach. No cóż, Shinra mówił, że byli ze sobą bardzo blisko, ale według jakiej skali mierzył tę bliskość? Do tego w głowie blondyna znów rodził się ten okropny ból. Jakby wszystko w nim krzyczało, że ma sobie przypomnieć. Że powinien wiedzieć o wszystkim. Że nie może tak po prostu leżeć, że powinien próbować odzyskać wspomnienia za wszelką cenę. Że chce wiedzieć, o czym tak naprawdę myśli jego brat.
     Przecież próbuję je odzyskać! To nie takie proste!!!
- Czy mógłbyś opowiedzieć mi o naszej przeszłości?
     Miał nadzieję, że to mu pomoże. Zrobiłby cokolwiek, żeby odzyskać jeszcze chociaż jeden fragment wspomnień. Żeby pamiętać coś związanego z jego bratem, mieć dowód, że naprawdę byli rodzeństwem w pełnym tego słowa znaczeniu. I żeby nie mieć tego uczucia, czy może bardziej przeczucia, że czymś go rani. Chciał go zrozumieć.
- ... – W pokoju zaległa cisza. Nawet spoza niego nie dobiegał żaden dźwięk. Shizuo zaczynał się zastanawiać, jakim cudem w takiej ciszy nie słychać nawet, co robi Izaya. Podniósł głowę i zerknął w końcu na swojego brata. Wyraz jego twarzy był taki sam, a jednak... Coś się zmieniło. Wiedział o tym bardziej podświadomie i mogło to być jedynie złudzenie, ale wydawało mu się, że naprawdę zna jego emocje. Jakby znał jego myśli równie dobrze, co swoje. Co się z nim działo? Co to za dziwne złudzenia? Może już całkowicie pomieszało mu się w głowie...? Fakt, nie wiedział, co myśleć, ale tego jednego był pewien – Kasuka był teraz jakiś nieobecny, zamyślony i jednocześnie spokojnie analizował jego emocje. – Jesteś zdezorientowany, braciszku. W takim stanie cokolwiek powiem, nie trafi do ciebie tak, jak powinno. Co cię tak martwi?
     Skąd on wiedział...? To było aż tak wyraźnie widać? - Shizuo przyszła do głowy absurdalna myśl. – A może on też czuje to, co ja czuję? Może to jakaś więź telepatyczna? Ale skąd...? Nie, przecież takie rzeczy nie mogą istnieć naprawdę...
- Ja... – Przeszło mu przez myśl, że dobrze byłoby zapalić. Może to by mu trochę pomogło... – Po prostu... Nie pamiętam. Nie pamiętam zupełnie nic poza kilkoma drobnymi wspomnieniami. To wszystko. Cała moja wiedza opiera się na kilku przebłyskach z mojego dawnego życia. Z tego, co słyszałem od Shinry, byliśmy bardzo zżytym rodzeństwem, ale musisz mi wybaczyć, nic z tego nie pamiętam. Nie zrozum mnie źle. Czuję do ciebie jakieś przywiązanie, tak jakbym podświadomie pamiętał... Ale tak naprawdę nie posiadam żadnych wspomnień. – Wyrzucił z siebie. Czuł, że jego mięśnie napinają się z nerwów.
- Nii-san, gdzie masz papierosy?
     Shizuo popatrzył na niego zdezorientowany. Tym razem na twarzy Kasuki nie dostrzegał naprawdę nic. Ale miał wrażenie, że to dobrze. Że to znaczy, że brunet już się nie smuci i nie martwi.
     Co za absurd. Musiałem sobie to wszystko tylko wyobrażać.
- Palisz?
- Nie. Jesteś spięty.
- Zostały na szafce nocnej w moim pokoju...
     Kasuka przerwał mu skinieniem głowy. Wstał i po cichu niczym kot, spokojnym krokiem podszedł do drzwi. Jego kroki były zdecydowanie inne od tych Izayi. Chód Orihary był pewny siebie, dumny, a zarazem wesoły i do tego kuszący... Sposób, w jaki poruszał się Kasuka był opanowany, swobodny i pewny siebie, ale bez przesady, jakby nie potrzebował niczego udawać czy nadmiernie okazywać. Naturalny, to chyba najlepsze słowo.
     Otworzył drzwi jednym ruchem i wyszedł z pokoju, zostawiając jedynie przymknięte drzwi. Zdążył wrócić, nim Shizuo policzył do dziesięciu.
     Podał Shizuo jednego papierosa, którego blondyn z chęcią przyjął. Podpalił go i odłożył paczkę. Przyglądał się Shizusiowi przez chwilę, nim poszedł otworzyć okno.
- Lepiej ci. – Bardziej stwierdził, niż spytał.
- Skąd tyle wiesz o tym, co teraz czuję? – Spytał już dużo spokojniej. Faktycznie, czuł się nieco bardziej wyciszony i lepiej nastawiony do tej rozmowy. Wszystko zdawało się być naturalniejsze, tak jakby pamiętał, jak do tej pory rozmawiali.
- Znam cię od urodzenia, nii-san. – Przekrzywił lekko głowę, nie spuszczając z niego wzroku.
- Opowiesz mi teraz coś o mojej przeszłości?
     Brunet skinął głową. Przez chwilę jeszcze patrzył na niego w ciszy, po czym zaczął mówić.
- Miałeś kilka lat, kiedy się urodziłem, nii-san. Od początku spędzałeś ze mną dużo czasu. Odkąd się urodziłem, nie pamiętam dnia, w którym miałbyś wolne i spędzał je beze mnie. Właściwie, to ty zabierałeś mnie wszędzie, a ja lubiłem ci towarzyszyć. – Jego twarz pozostawała nieruchoma, a oczy wbite prosto w oczy Shizuo. Obaj nie spuszczali z siebie wzroku, nie licząc mrugania. Wzrok młodszego Heiwajimy był hipnotyzujący, podobnie jak jego głos. Z pewnością był mu znany, choć sobie tego nie przypominał. Poza tym, każde słowo było wiarygodne. Właściwie, to Shizuo nawet przez myśl nie przeszło, że Kasuka mógłby skłamać. Dziwne. – Od zawsze byliśmy dla siebie pewnym kontrastem, choć świetnie się dogadywaliśmy. Ja nie powinienem był rzucać się w oczy. Po prostu byłem, i to interesowało niektórych ludzi. Ty kierowałeś się emocjami dużo bardziej. Można powiedzieć, że byłeś dość wybuchowy. – Kasuka miał naprawdę spokojny, rzeczowy ton głosu. Mówił, jakby opowiadał historię, choć w rzeczywistości tylko z rozwagą układał zdania. Widać było, że nie był wybuchowym człowiekiem. – Potrafiłeś opanować się przy mnie, lecz najmniejsze zdenerwowanie cię dla nikogo nie mogło być przyjemnym przeżyciem. Ludzie się ciebie bali. Twoje otoczenie odsuwało cię od siebie. Przerażałeś nawet dorosłych. – W oczach Kasuki pojawiło się coś, czego tak właściwie Shizuś nie mógł zidentyfikować. Smutek? Pocieszenie? – Jednak zdarzali się mili ludzie. Jak ta pani ze sklepu, która codziennie częstowała nas mlekiem. Pamiętasz ją, nii-san?
- ... – Blondyn pokręcił powoli głową. Nic nie pamiętał. Ale na pewno mu wierzył. Nawet jego przeczucia się nie buntowały. Jakaś nowość.
- Pewnego dnia zaatakowano ją. Był napad. Zdenerwowałeś się. Sklep poważnie ucierpiał. Od tego czasu więcej tamtędy nie szliśmy.
- Dlaczego się nie powstrzymałem? Przecież byłem z tobą? – Shizuo zmarszczył brwi. Nie rozumiał. Dlaczego zrobił coś takiego? Krzywdził ludzi? Jak często? Z własnych pobudek? Jak ktokolwiek mógł lubić takiego człowieka jak on? Niszczenie ludzkiego życia jest złe. Czuł teraz, że głęboko brzydził się przemocą. Ludzie pod wpływem emocji robią wiele agresywnych, niepotrzebnych i głupich rzeczy. Dlaczego miałby zrobić coś takiego?
- Próbowałeś ją ratować. Przeżyła, nic poważnego jej się nie stało. Nie martw się, nii-san. Ona nie była na ciebie zła. To ty wstydziłeś się znów do niej iść. Byłeś dobrym człowiekiem, jeśli to cię zastanawia.
     Głos Kasuki w końcu przejawił jakieś emocje. To nie było kłamstwo. Kasuka mówił ze stanowczością, o którą nikt by go nie podejrzewał, patrząc wciąż na jego spokojną stronę. I chcąc czy nie, uszczęśliwił tym nieco Shizusia.
- Co było później? – Zapytał. Nie wiedział, o co konkretnie pytać. Chciał wiedzieć jak najwięcej. Nie czuł tego samego bólu głowy co przy Shinrze, ale czuł, że na pewno coś sobie przypomni. Coś musi. W końcu coś musiało do niego wrócić, musiał chociaż zacząć sobie przypominać, prawda?
- Życie szkolne, rodzinne, to zawsze toczyło się tak samo. Dbałeś o innych, ale zawsze bardziej interesowały cię twoje interesy i osób tobie bliskich. Jesteś bardzo opiekuńczą osobą, ale też bardzo polegasz na swoich przyjaciołach, rodzinie. - jego głos wrócił do monotonności, lecz wciąż miał w sobie coś, co przyciągało uwagę. - Mimo wszystko masz problemy z przejawami agresji, której nienawidzisz. Nienawidzisz przemocy, jak przypuszczam dlatego, że nienawidzisz krzywdzić innych. A zwykle używasz siły nieświadomie, kiedy się boisz, albo kiedy coś naprawdę cię wkurzy. To powinno ci trochę rozjaśnić obraz twojego życia. Po szkole podstawowej trafiłeś do gimnazjum. Zwykle uczyłeś się przeciętnie, nie byłeś typem naukowca, lubiłeś dobrze wykonaną pracę z widocznymi efektami, nie tylko na papierze, ale w rzeczywistości. Już wtedy pomagałeś tacie w warsztacie samochodowym. Niestety tobie za często zdarzało się niszczyć pewne części, a jego w końcu zwolniono w ramach redukcji liczby pracowników, dlatego twoja pomoc trwała może ze dwa miesiące.
- Zaraz. - przerwał mu blondyn. Może mu się wydawało, a może rzeczywiście pamiętał zniszczoną część tłumika w swoich usmarowanych na czarno dłoniach. Bał się wtedy, bo tata powiedział mu, że słyszał coś o zwolnieniach... Przejął się tym bardziej, niż być może powinien. Pamiętał... To było miłe, pamiętać coś o swojej rodzinie. Swojej przeszłości... Tożsamości. - Niszczyłem metalowe części?
- Im większe emocje, tym większa siła. Mam kontynuować?
- Tak, mów dalej. - Skinął głową. Sama obecność jego brata uspokajała go w jakiś sposób. A może to nowo odkryte wspomnienie...? Nawet za bardzo nie rozbolała go głowa... Może im starsze wspomnienie, tym mniej boli? Przeszła go nagła fala zimna w okolicach skroni. Głos Kasuki na chwilę gdzieś utonął, jednak zaraz wrócił i wszystko było dobrze.
- ...przez takie wypadki dość często cię nastawiał. Kishitani-san jest twoim przyjacielem z dzieciństwa i zna twoją anatomię chyba lepiej niż ktokolwiek inny, po ilości operacji, jakie na tobie wykonał. Sam pomagałem mu cię pilnować, gdy ulegałeś uszkodzeniom po twoich atakach nadludzkiej siły. Pamiętasz to?
- Dokładniej... Jakby... - Coś dobijało się do jego umysłu, tym razem powodując ból. Skrzywił się.
- Leżałeś na takim jakby szpitalnym łóżku. Kishitani-san chciał zrobić ci sekcję, możliwe, że wcale nie było to żartem. Ja zwykle zostawałem się tobą opiekować, gdy rodzice byli zajęci pracą. Przynosiłem ci mleko, żeby kości szybciej się zrosły, karmiłem budyniem. To było całkiem zabawne.
     Starszy Heiwajima przysiągłby, że zobaczył cień uśmiechu na jego twarzy.
     Pamiętał! Już teraz pamiętał!!! Jedno popołudnie... Tak, Shinra faktycznie uwielbiał bawić się w doktora na jego ciele. Wbił mu wtedy strzykawkę i zabolało, a jak Shizuo się spiął, to igła się połamała... Ugh, nieprzyjemne... Jednak pamiętał!!!







- Pamiętam! - oznajmił, nagle ożywiony. Uśmiechnął się wesoło. Odzyskiwał wspomnienia...
- Naprawdę? Cieszę się więc, nii-san. - Tym razem w głosie Kasuki dalej nie było emocji, ale Shizuo był pewien, że prawdziwie się ucieszył. Czuł z nim nić porozumienia...
- No dobra, Shizu-chan, teraz musisz coś zjeść~! - Izaya z zaskoczenia otworzył drzwi. Jego uśmiech nie był przyjazny, był lekko asymetryczny. Może Shizuo po prostu zbytnio wyczulił się na najdrobniejsze przejawy emocji na czyichś twarzach, ale wydawało mu się, że Izaya był zły... Z jakiegoś powodu się zezłościł.
     Tylko dlaczego? I dlaczego przez chwilę chciał warknąć, żeby brunet się stąd wyniósł...? Przecież to zupełnie nie miało sensu... Przecież dotąd jego obecność mu nie przeszkadzała... Tylko te durne, bezsensowne przeczucia mówiły mu co innego.



---
Wiem, wiem, z założenia miało być dłuższe.
Do tego kolejny rozdział w przygotowaniu~... Ale ja się jeszcze zmuszę, żeby coś wyprodukować. Nie będzie mi głupi kanion warunków pisania dyktował~!!! ><""" *innymi słowy nie wytrzymała braku pisania*
W ostateczności zobaczycie tu miniaturkę z Kuroshitsuji, jak się znów wkurzę, że jest pusto. Z góry przepraszam. X3"""
Do następnej notki~!

14 komentarzy:

  1. NIE BYŁO TEGO TAK DAWNO ŻE ZAPOMNIALAM FABUŁĘ I MUSZĘ PRZECZYTAC OD PIERWSZEGO ROZDZIAŁU ;__;
    Wrócę tuuu~ ;>
    ~ Val

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay~! Jak Ty nas kochasz!! <3
    Tak Ci dziekuje Inu-chan! Tesknilam za tym opowiadaniem.
    Podoba mi sie ten rozdzial. Nawet bardzo. Co ja pisze... Ten rozdzial byl GENIALNY! *-*
    I Kasuka :* Kyyyaaa... Kocham!
    Oby kanion sobie poszedl i juz nie dreczyl biednej Inu~
    Powodzenia Kochana i do nastepnej~
    ~Psy'

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze w koncu sie doczekalam!
    boskie <3
    kocham xD

    ~Szasta

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooo =W= Kasuka <3 Jak to Miszu mawia, trzy razy tak, przechodzisz do finału. Dziękujemy ^^ Inu-chan, to jest cudowne =w= Właściwie to sama do końca nie wiem, co się dzieje, ale mi się podoba xD Wiem, że rozmawiają i rozmawiają ;A; I to jest tak mega słodkie, bo to właśnie oni rozmawiają w ten z deczka specyficzny sposób <3 =w=
    Nawet nie przeszkadza, że rozdział krótszy niż zwykle (może nawet osobiście lepiej mi się czytało? Jakoś lepiej się skupiam jak mam przed sobą krótszy tekst ^^") Świetnie opisałaś tą bezradność Shizusia i jego starania o przypomnienie sobie wszystkiego. Co do Kasuki, to, no cóż xD Mimo, że go kocham to jakoś słabo mi idzie ogarnięcie go, ale twój Kasuka jak najbardziej mi się podoba ^^
    Więc ogółem to Aww i Och, a ta wrogość między Izayą, a Kasuką w sumie jest urocza ^^ Chyba... Zależy czy któryś nie ucierpi xD
    Rozdział zdecydowanie genialny ^^
    Pozdrawiam i skoro kanion nie chce sobie pójść, to życzę żeby wypełnił się weną~ ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. haha jak to dobrze znów zobaczyć jak poskromić bestię! tak dawno to czytałam żę mósiałam sobie przeczytać 14 rozdział! a notka supeeeeeeeeeer...........kończyć w takim momencie....jesteś wredna inu wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju... Przepraszam, ze dopiero teraz, ale...ale blogger. Nie pokazal ;_;
    Dobra, ale teraz juz normalnie:
    Baaaaaaaaardzo mi sie podoba to opowiadanie! Moze to moje skrzywienie, ale kocham Izuo <3 *chlip chlip* wzruszajace, ze doczekalam sie kolejnego rozdzialu :3
    I pojawila sie perspektywa Kasuki ;3 Uwielbiam~!
    Inu-chan, kocham to jak piszesz~!
    Mam nadzieje, ze kanion Ci mija :D
    *tuli na pocieszenie*
    ~Fluffery

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej
    super opowiadanie <3 czekam na dalszy ciąg . ciekawi mnie co dalej będzie - czy Ja odzyskam wspomnienia , i czy zabiję lub coś innego zrobię izay .... hahah

    OdpowiedzUsuń
  8. Hey, na samym początku nie chcę się czepiać, ale... Ehh...musze Ci powiedzieć, że robisz niewielkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne. Tekst jest szary, małą czcionką i na białym tle( ale na białym te to jest prawie każde, więc wiesz ) Ale! Opowiadania są świetne, pomysłowe i zabawne~! Nie chcę, abyś pomyślała, iż jestem jakąś babą, co tylko umie krytykować, co to to nie! Tylko mówię, możesz usunąć komenta, nie obrażę, gdyż masz do tego pełne prawo. No, to by było na tyle. Pisz tak dalej, nie poddawaj się i nie spóźniaj z wstawianiem notek. Pozdrawiam~ \(>w<)/

    OdpowiedzUsuń
  9. To opowiadanie jest genialne! *.* No co mogę napisać.. Czytałam te 15 rozdziałów od trzech dni, po pięć dziennie, ale widzę, że już nie mam czego dzielić. No szkoda.. Mam wielką, ogromną nadzieję, że niebawem pojawią się kolejne rozdziały, a z tego co wypatrzyłam, bardzo długo ciągniesz to opowiadanie.. Od 2012 roku? Może 2013.. Mimo to akcja pięknie się rozkręciła.
    Oczekuje na kolejne rozdziały "Poskromić Bestie" :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu nie napisałaś kolejnego rozdziału? Chciałabym przeczytać! Proszę ja po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu nie napisałaś kolejnego rozdziału? Chciałabym przeczytać! Proszę ja po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu

    OdpowiedzUsuń
  12. Napiszesz kolejny rozdział? Proszę bardzo mi się spodobało! Spójrz już listopad 2015 a wiele osób nadal czeka!

    OdpowiedzUsuń
  13. Niedawno znalazłam tego bloga, przeczytałam już prawie wszystko. Właśnie skończyłam czytać ten rozdział, patrzę się na datę 27 marca 2014, a przeczytałam dzisiaj 27 marca 2016, dokładnie dwa lata :')
    Chcę nowy rozdział, choć za pewne marna szansa na to... Wszystko na tym blogu jest mega, nie przestawać! =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  14. Wpadłam na to opowiadanie niedawno i szczerze powiedziawszy jest świetne!
    Bardzo dobrze napisane i przyjemnie się czyta :)
    Z niecierpliwością liczę że pojawią się kolejne rozdziały
    Życzę weny i pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń