Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 28 marca 2014

FzA - Delic x Virus 138 X Psychedelic420 x Psyche

Hejo ludzie ^^
Tak tak nie mylicie się to nadal niedobitki FzA XD ferie już dawno się skończyły ale przez problemy Inu nie było możliwe dodanie tego wcześniej ( bo niezbetowane) więc jeszcze będą się tu pojawiać 2 może 3 notki z "Ferii z Alterami" xDD ja mówię z tego zrobi się "Majówka z Alterami" ale co tam xDD
Co by tu jeszcze... blogger znów się psuje i nie wszystkie ficki są pokazywane jako nowe notki -.-"" więc jak coś.. ten tego to możecie sobie sprawdzić w spisach wszystko jest na bieżąco. A przynajmniej staram się, żeby było :)
 A to możne ja jeszcze wyjaśnię co to za dziwne oznaczenie - Delic x Virus 138 X Psychedelic420 x Psyche otóż... sa to 4 paringi w jednym xD  czyli:
przewodni : Psy420 i Vi138 (dlatego dyży X)
Delic x Vi138 i Psy420 x Psyche
a no i poboczne Delic x Psyche
Ta wiem... debilne połączenie ale... to miało być po prostu coś innego.... powiedzcie mi jak wyszło dobrze? A i całość jest pisana z perspektywy Vi138 z małą wstawką Psy420
Enjoy~! :3




     Ta świnia, ten pierwotniak, jak on mógł? I że niby chce odmiany, od czego, przecież mu się podobało? Ba, kwiczał z radości jak już mnie brał. Zabiję, zamorduję... Usunę jego pieprzone istnienienie z cyberprzestrzeni. I że niby " w internecie nic nie ginie", o ja już mu pokażę, co może zdziałać Virus. Ale najpierw go zniszczę.
     Przez błąd w oprogramowaniu, przez głupiego buga, przy szatkowaniu sygnału gdy wchodziliśmy na serwer, dostaliśmy emocje. Jak? Nie mam pojęcia i mnie to kurwa nie obchodzi. No może tylko tyle, że jestem teraz wściekły. Jak ktoś taki jak Psy, jak koleś który obiecał, że mnie zniszczy, jak ON mógł się we mnie zakochać? A co gorsza że się zgodziłem. Nie, zaraz, ja chciałem! Nie wierzę, że coś takiego może istnieć. Programy nie mają uczuć, to tylko ciąg danych, które można dowolnie zmieniać. Ale nic, coś w tym programie sprawia, że je mam, że on je ma i żeby wszystkiego było mało czujemy coś do siebie! Czuliśmy? W sumie kogo to obchodzi, jak on śmiał mnie zmieniać! Na początku to było nawet zabawne. No co, było przyjemnie i umawialiśmy się "bez zobowiązań". Ale już ja to widzę, jego pieprzone "bez zobowiązań".
Na początku było fajnie:
- Ne Psy-chan~!
- Nie nazywaj mnie tak!
- A czemu~? Mówiłeś, że mnie kochasz~!
- To nie pozwala ci na takie głupie zdrobnienia!
- A daj spokój~! Przecież lubisz jak to mówię~!!!
- Lubię, ale tylko w jednym momencie...
- Jak szczytuję, co~? No to może chcesz się jeszcze raz zabawić~?
     Wtedy nie za bardzo obchodziło mnie, że mówił o miłości. No bo przecież chodzi tylko o seks. Nic więcej nie znaczy miłość prawda~? No właśnie. Ale widać mój "ukochany" Psy' tego nie rozumiał, bo zaczął się do mnie kleić. Tak, kleić. Nie wierzyłem, naprawdę nie wierzyłem, że mogło mu zależeć na czymś tak durnym jak przytulanki czy nawet głupi całus. Jasne, proszę bardzo, kiedy sobie tylko chce ale jak MNIE też jest dobrze. A nie przez pół godziny siedzieć i gapić się w cyfrowe słońce i cyfrowe morze, jak w jakimś cholernym filmie! Do tego jeszcze z nim nie pozwalającym mi się ruszyć. To już są tortury i to wcale nie takie jakie lubię! Poza tym nie chciał się już ze mną bawić. Nie chciał mnie gonić, nie reagował na zaczepki... No do czasu. Jak któregoś dnia wszedłem na serwery i na chacie flirtowałem z jakąś dziewczyną tak się wkurzył, że rozsadził jej laptopa... No może nie dokładnie rozsadził, aczkolwiek z mojej cyfrowej perspektywy tak to właśnie wyglądało. Ona pewnie zobaczyła czarny ekran, a gdy poszła do jakiegoś serwisu powiedzieli jej, że dysk główny nie nadaje się do użytku. Cały software jest tak zniszczony, że nic nie dadzą rady odzyskać i że w sumie tak marny system z prawie zerowymi zabezpieczeniami powinien już paść dawno temu... No tak, mój kochany Psy...
     Po tym wydarzeniu się na mnie wydarł i zakazał więcej mu robić takich numerów... Jakbym się tym przejął. Chociaż muszę przyznać, że jak jest zły, to jest nieziemski w łóżku... Na ścinanie... Na podłodze... W sumie to wszędzie. Tylko dobrze, że awatary nie odnoszą ran i raczej zawsze mają ochotę, bo gdybym był prawdziwy zapewne byłbym już martwy po takiej zabawie. Gdy wstałem rano... W sumie to zabawnie zachowywać się jak człowiek, to kolejny wymysł Psy-chan'a, ale na ten akurat nie narzekałem, to było nawet śmieszne.
- Co się tak gapisz? - burknąłem, przeciągając się i nie przejmując nawet tym, że że kołdra spadła mi z brzucha i tylko samym koniuszkiem zakrywała przyrodzenie... Ciekawe jaki zbok stworzył coś takiego u awatarów... Przecież mu się nie rozmnożą~! Ludzie to idioci.
- A co, nie mogę?! - W pierwszym odruchu zawsze był taki. Taki jak kiedyś, kiedy jeszcze mnie nienawidził, szkoda, że na tym nie poprzestawał... - Wiesz... Lubię twój cyfrowy awatar.
     Drgnąłem, zdziwiony tą szczerością. Psy się przysunął, nadal leżąc w łóżku, i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował, ciągnąc tak, bym leżał na nim. Kiedyś bym pomyślał, że czas na następną rundkę, ale teraz Psy420 był inny... Po prostu mnie pocałował. Nawet nie zaborczo, nie władczo, nie z wyrzutem, bez złości... No po prostu jak nie on. W tym już nie było nic zwierzęcego, nic szalonego, a ja uwielbiałem to szaleństwo. O tak, taki Psychedelic był świetny, a nie ta kupa pikseli przede mną...
     Oderwałem się od niego zdziwiony i chciałem odsunąć. Ale ten idiota się do mnie przykleił... znowu. Chyba naprawdę mu na bajty padło, skoro zachowywał się tak dziwnie. Dobra, przecierpiałem, to jeszcze przecierpiałem w końcu każdy ma swoje dziwactwa, ja też. Ale on robił się coraz gorszy... Był ohydny. Stawał się miły.To że się ze mną nie bawił to jeszcze pół biedy, teraz chciał jeszcze zmienić mnie. MNIE. Twierdził, że przy łączeniu naszego kodu, w którym zmieniły się nasze dane, coś poszło nie tak i że mam wady w systemie. Rozumiecie? Twierdził, że ja mam wady. Co za... Co za... Nawet nie mogę znaleźć dobrego słowa, żeby to określić. Sam zachowuje się, jakby go przeprogramowało, ale nie, jak ktoś jest zepsuty to oczywiście ja. To już było ponad moją granicę, wkurzony wyszedłem z "domu" i zagłębiłem się w sieć. W internecie mnie nie znajdzie, a ja musiałem pomyśleć. Co jak co, nie chciałem tracić tego pierwotniaka, był świetną zabawką... No i sex też był zadowalający, nawet więcej. Jasne, kiedy Psy się zmienił przestało być tak ostro i fajnie, jednak nadal było dość dobrze żeby z nim sypiać. Usiadłem sobie wygodnie i szukałem informacji. No cóż, internet to bardzo zasobna w tego typu dane przestrzeń. Najpierw chciałem sprawdzić definicję miłości. Jednak nie za bardzo mnie interesowało, że jest to reakcja chemiczna organizmu, w której powstają jakieś debilne hormony które z kolei coś tam robiły. Oczywiście na informacje co się dzieje gdy program komputerowy, dokładniej antywirus zakocha się w swoim największym wrogu znaleźć nie mogłem, bo przecież genialne inaczej mózgi tych ułomów z doliny krzemowej nie mogły stwierdzić, że żyjemy... A, nie. No ale co się po nich spodziewać, oni sami to też taka jedna wielka informacja, a w danych elektronicznych nie widzą żadnych analogii do swojego ciała, mózgu, DNA ale nie po co, lepiej siedzieć na tyłku, pieprzyć tak doniosłe odkrycia i pławić się w forsie, prawda?
     Jak będę mieć chwilę wolnego to skasuję im forsę z kont i wywołam kryzys na giełdzie, żeby załamały się ich akcje. Za to, że nie wpadli na taką sytuację... Przez nich teraz Psy' urządza mi jakieś kłótnie. Nie no, kłóciliśmy się zawsze, ale teraz to nie jest typowa kłótnia. Gdzie pistolety, gdzie wielka strzelba, gdzie latające wokoło katany, gdzie ta sterta cyfrowych trupów pod naszymi stopami? Czy coś takiego jak jego wydzieranie się na mnie gdy wracam za późno naprawdę można nazwać kłótnią? No oczywiście, że nie! Ale nawet jeśli zadałbym tylko takie proste pytanie, internet i tak mi nie odpowie, bo przecież oni nie wiedzą, że istnieje takie małe, wredne cholerstwo, które jest w pełni świadome i nazywa się Virus138. Czy wspomniałem, że może wam w każdej chwili zniszczyć życie, a waszą jedyną nadzieją jest jeden blond-włosy debil, który w obecnej chwili nie potrafi nawet ze mną walczyć?
     Nie znalazłszy żadnej, nawet najmniejszej pożytecznej informacji na zwykłych encyklopedycznych stronach, przeniosłem się na fora dla nastolatek. No w najgorszym wypadku Psy-chan znów spali komuś komputer myśląc, że z nim flirtuję... Jakby taki związek miał przyszłość. Jak niby miałbym się pieprzyć z jakimś zwykłym, nie elektronicznym, ciałem?
     Wybrałem tagi w miarę pasujące do mojego kochanka i sprawdziłem wyniki. Pośród kupy bezsensownego bełkotu znalazłem coś, co mnie przeraziło. Ci cholerni ludzie pojmują miłość inaczej, niż jest w encyklopedii, co z nimi nie tak? Jakie "czuję się samotna tak długo, jak on jest daleko ode mnie"? Kurwa, co za pieprzone "Stary, tu już nawet nie chodzi o sex ja ją chyba po prostu kocham"?! Pierdolę, co za różnica, co różni się dla nich miłość od zwykłego rżnięcia?
     Potem wyniki wyszukiwania nie okazały się lepsze. Pierdyliard wierszy o miłości, mnóstwo niespełnionych poetów... Nieszczęśliwa, na odległość, z bliska, ja chcę miłości ale on chce tylko przyjaźni... Czy ci ludzie naprawdę nie widzą, że się powtarzają? A przecież można to było napisać o wiele prościej, tak żeby każdy zrozumiał. A nie bawić się w porównania, pieprzone przenośnie i jakieś ukryte sensy. Jak ktoś napisał, że czerwony obrus leży na stole, to najwyraźniej po prostu tam sobie leżał, a nie "to na pewno jest symbol miłości w życiu codziennym", co za oszołomy to wyjaśniają. Muszą mieć nierówno w głowie, żeby coś takiego pieprzyć...
     Zirytowany przeglądałem strony dalej, już dla własnego komfortu omijałem strony zaczynające się na "Miłość jest jak... <wstaw dowolne słowo np. karton i porównaj ją do tego, na pewno ci się uda w końcu pieprzysz od rzeczy>"
     W tym tempie to zaraz ktoś zinterpretuje, że moja czerwona kokarda, która jest moim osobistym sprzeciwem przeciw byciu takim jak inni, przypomina serce i tak naprawdę ubierając ją wcale nie wkurwiam Psy-chan'a, ja tylko w nieśmiały sposób wyjawiam mu swoje uczucia. Ja? Nieśmiały? No chyba zaraz się zrzygam z tej słodkości. Albo nie, lepiej... "To czerwona nić przeznaczenia, która splątana tworzy też idealny przekaz "chcę być twoim uke"".
     Na jakie ja strony wszedłem? Co za idioci... Kurwa, oni są zbyt podobni do nas... Usuniemy tę stronę, żeby mnie więcej nie kusiło...
     No tak, moje "usunę" zmieniło się w "a przeczytam jeden post", a to w "no może jeszcze jeden", po jakimś czasie stwierdziłem, że ten na dole jest jakąś kiepską parodią mnie... Za to ten u góry... Nawet mi się podobał. Tylko ta ohydna różowa koszula i ten biały garniturek... Zaraz się go zachlapie krwią. Niepraktyczne... Ostatecznie strona została w internecie.... Co więcej zrzuciłem sobie zakładkę do pamięci podręcznej i już miałem iść, gdy zobaczyłem magiczny znaczek "+18" przy następnym wpisie... No kurwa, teraz to nie pójdę. Przeczytałem bardzo barwny i bogaty opis stosunku. No cóż trochę za delikatny jak dla mnie, ale już nie będę gardził...
     Wyłączyłem stronę, uśmiechając się jak wariat. Pokłócili się, bo "Delic" - tak, tak właśnie nazywał się blondyn - chciał zmieniać tego kurdupla jęczącego pod nim. Dopiero po chwili doszło do mnie, że to sytuacja jak z przed kilku godzin. No cóż, czytając tylko z tej perspektywy mogę powiedzieć tylko jedno - to nadal wszystko wina Psy420.
     Spojrzałem w dół. Dobra... Nie stoi mi, ale mam ochotę i to wielką. Akurat jak się pokłóciłem z tym debilem... O nie, nie ma mowy, sam sobie ulgi sprawiał nie będę. To minie. Normalnie usunąłbym historię w mojej pamięci, ale to raczej na pewno zaskutkuje usunięciem ze świadomości tego bloga. A ja nie cierpiałem czegoś nie wiedzieć. Nawet za cenę chcicy. Wytrzymam.
     Wzruszyłem ramionami, wyłączając bloga i przełączając się na jakąś stronę z pytaniami. Akurat na samej górze wyświetlało najbardziej popularne pytania. Spojrzałem na ranking - miejsce 13. "Mój chłopak chce mnie zmienić, co robić?" No cóż, patrząc po liczbie odpowiedzi pewnie jej coś tam poradzili. Z ciekawości kliknąłem tam. Jeśli ci ludzie uważają się za speców od miłości to może przynajmniej znają jakieś sensowne rozwiązanie mojego problemu z antywirusem.
     Roztarłem skronie po raz kolejny, trawiąc debilną odpowiedź. Jak to jest, że ten rodzaj ludzki w ogóle zszedł z drzew, nie mówiąc już o stworzeniu czegoś takiego jak prąd czy komputer... albo ja? Do dziś zachodzę w głowę jak to się stało, że taki debil mógł stworzyć coś tak genialnego jak ja.
     Mimo wczystko zrobiłem sobie ranking najczęściej pojawiających się odpowiedzi, uprzednio odrzucając te niepomocne lub pisane jako żart.
1. Porozmawiaj z nim. Daj do zrozumienia, że dobrze ci z tym, kim jesteś.
2. Wysłuchaj go, może on też ma trochę racji. Przestań być bezkompromisowa i go posłuchaj.
3. Postaraj się zmienić na tyle, na ile możesz. Przecież miłość polega na obustronnych poświęceniach.
4. Co za prostak, nie podoba mu się to, jaka jesteś. Zerwij z nim, w cholerę z takim kimś.
     Cóż... Nie muszę chyba mówić, że do gustu nie przypadła mi żadna z odpowiedzi. Oczywiście rozważyłem czwartą, ale... Nie, nie ma mowy żebym zrezygnował z tak niebiańskiego seksu jeśli to nie jest absolutnie konieczne. Może spróbuję z tym 1... Ewentualnie 2... Nie, zaraz, nie ma żadnego ewentualnie! Nie będę mu dogadzał. Co mu może nie pasować, od zawsze tak było i było nam dobrze, czego on jeszcze chce?
     Wstałem, przeciągając się. Niby nie mam kości, a jako zbiór pikseli nie powinien mnie przecież boleć krzyż, ale... jakoś tak. W tym by zachowywać się choć trochę ludzko poszedłem na ustępstwo Psychedelic'owi...
     Własnie, ja coś zrobiłem, on tylko wymaga! Niech sam się dostosuje!
     Westchnąłem, wyłączając internet i czyszcząc rejestry... Żeby przypadkiem do tego koleżki u którego chwilowo mieszkamy nie przyszło zaprosić informatyka do domu, bo mu komputer szwankuje. Albo może kupić jakiegoś innego antywirusa... W sumie walka Psy-chana i tego drugiego o mnie byłaby bardzo ciekawa~! Co z tego, że walczyliby na różne sposoby, nie?
     Wracając do "domu" wyobrażałem sobie przebieg walki. W swoim dość krótkim jak na człowieka, a dość długim jak na wirusa komputerowego na jednej jednostce życiu, mogę powiedzieć, że widziałem już całkiem sporo robaków, bomb czasowych, czy trojanów. Do tego inne programy i antywirusy też. Ach z reguły były one tak głupie ża aż zal mi twórców, wystarczyło kilka błędów logicznych i od razu się zacinały, przestawały działać, albo nie brały mnie już za szkodnika. Całkiem przydatne jest to manipulowanie kodem. Ach... I pomyśleć, że Psy-chan mógł skończyć w ten sam sposób jeśli tylko nie byłby tak niesamowicie silny... I nie wyczuł mojego podstępu... Teraz pewnie byłby bezwolnym botem. Czasem się zastanawiam, czemu jemu jako jedynemu udało się zachować kontrolę. Może jest inny... Choć nie, kod miał dość zwyczajny. Może to jakieś parametry... W sumie to nigdy go o to nie pytałem... Ciekawe, czy by powiedział. A nie... Zaraz, przecież jesteśmy na siebie obrażeni, więc... Nawet nie mogę spytać. Trudno. Wzruszyłem ramionami i wziąłem głęboki oddech. Kolejny głupi, ludzki odruch, który powstał za sprawą Psy'.
    Odszukałem w głowie moją małą listę. Punkt 1: "Porozmawiaj z nim. Daj do zrozumienia, że dobrze ci z tym kim jesteś." Kompletny bezsens... Przecież wie, kim jestem. "Virus138, możesz mi mówić Vi, coś czuję Psy-chan, że będzie z tobą mnóstwo zabawy~!" Pierwszy raz tak własnie mu się przedstawiłem, a on tylko krzyknął: "Nie skracaj mojego imienia!!! Nazywam się Psychedelic420 i moją jedyną misją jest wytępić ciebie wirusie!!!" - i strzelił prosto w mój awatar. Do teraz pamiętam ten krzyk, ten strzał, to jak moje piksele się rozleciały. Pamiętam, jak bardzo dziwiłem się, że moja struktura została rozbita tak szybko... No cóż, z zaskoczenia zawsze łatwiej wygrać. Chwilę potem wróciłem, materializując się obok wroga i wyciągnąłem pistolet. Pamiętam, to była nasza pierwsza walka. Pierwszy raz czułem aż tyle. Zwykle programy komputerowe nie czują, nie dziwią się, bo przecież wszystko jest logiczne. Jednak ja pamiętam, jak bardzo podobała mi się ta walka, jak bardzo się cieszyłem i pamiętam też to okropnie zdziwienie i jakby ciepełko rozchodzące się z miejsca w którym Psy-chan mnie "ustrzelił". Zawsze tak było, te miejsca przyjemnie pulsowały i były ciepłe. To dziwne, ulotne uczucie uwielbiałem najbardziej. Nie widział nigdy prawdziwej krwi, oglądał tylko na filmach, jednak podejrzewał, że ten "ból" o którym piszą ludzie to właśnie to. To wspaniałe uczucie, którego doświadczał przy każdej walce. Gdy gdzieś przeczytałem, że lepszy jest ból z rany ciętej i że można się nim długo rozkoszować sam chciałem tego spróbować. Ale nie byłem na tyle słaby, żeby się ciąć. Stworzyłem katanę, starając się tym przekonać swojego wroga żeby z pistoletów przejść do broni białej. Jednak nie udało się mi to. Mimo wszystko zostawiłem sobie ów miecz. Był całkiem ładny, poza tym mój Psy-chan tak bardzo się denerwował, gdy ją wyjmowałem... Może on nie lubił bólu zadanego kataną. No cóż, nigdy się tym nie przejmowałem, liczyła się przecież tylko zabawa.
     Wszedłem do "domu" i to co zastałem trochę mnie zdziwiło. Wkurzony do granic możliwości blondyn właśnie ostrzeliwał jedną ze ścian ich pokoju. Przez huk wystrzałów pewnie nie słychać było, jak wchodziłem. Postanowiłem więc zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę. Cicho podszedłem do niego od tyłu i uwiesiłem mu się na szyi. Podciągając do góry jedną ze słuchawek Psychedelic'a, szepnąłem:
- Co robisz kochanie~? Myślisz, że taka awangarda w sypialni jest wskazana~? W sumie jeśli ma to oznaczać ostrzejszy sex to chętnie ci nawet pomogę~! - Po czym uśmiechnąłem się wrednie. Nie musiałem czekać długo na reakcję. Mniej niż sekundę później leżałem już na ich łóżku, przygniatany przez Psy'.
- Gdzieś się znów szlajał? - wysyczał mi do ucha. Był naprawdę wkurzony, skoro znów mnie tak traktował. Uśmiechnąłem się bardziej.
- A co? Masz chcicę i brak zaspokojenia~? - Potarłem spodnie blondyna w okolicach krocza. Liczyłem na to, że może zapomni o tej kłótni i może nawet pójdą na zgodę do łóżka. W sumie byłem na to chętny. Od kiedy przeczytałem tego bloga miałem ochotę. Poza tym takie łagodzenie sporów bardzo mi się podobało. Wkurzony Psy równa się ostre rżnięcie, a ja ostatnio nie mogłem się o to doprosić. Oczywiście "doprosić" na swój uroczy sposób.
- Nie. - burknął, puszczając go. - Po prostu... Powiedz, gdzie byłeś. - westchnął, starając się uspokoić.
- A co cię to, gdzie chodzę? Jestem tu teraz, nie? Więc zrób nam obu przyjemność i mnie weź... Tylko ostro. - mruknął, chwytając go i na siłę przyciągając.
- Nie, Vi, nie ma mowy... - mruknął, uparcie o czymś myśląc... Psy i myślenie, jest źle. - Musimy pogadać. - warknął w końcu. Zaraz, to jaki był drugi punkt na mojej liście? Nie wierzę, że słucham się tych idiotów z internetu... 2. "Wysłuchaj go, może on też ma trochę racji. Przestań być bezkompromisowa i go posłuchaj."
- Dobra. - westchnąłem. Widziałem, że blondyn się nieco zdziwił. Wiedziałem, wiedziałem, po prostu wiedziałem, że idiotów nie wolno słuchać... Ale co mi pozostało, jak gadam z takim idiotą jak Psy...
- Więc... Wiesz, że twierdzę, że... masz błędy w kodzie.
- Już ci tłumaczyłem do cholery, nie mam żadnych błędów. Tobie się ubzdurało i teraz się uczepiłeś. Już prędzej ty masz jakieś wady. Tłumaczyłem ci, ten koleś - wskazałem na górę licząc, że zrozumie - ma coś porypane z rozdzielaniem pakietów... I coś ci się pomieszało.
- Sam mnie tu kurwa przyciągnąłeś! - oburzył się.
- Czy ja ci coś kazałem, przepraszam bardzo? Zaciekawiło mnie co tu jest to sobie wszedłem, a ty jak wierny piesek wszędzie za mną, co?
- To ty uparłeś sie żeby przejść siecią peer-to-peer a nie jak każdy normalny wirus przez zwykłego trojana...
- Nie jestem zwyczajny, zapamiętaj to sobie, ja NIGDY nie jestem zwyczajny.
- Tak, tak, rozumiem.
- Nieważne. - Rozmasowałem sobie skronie. - To czego chcesz? Zaznaczam, że nie dam ci tymi brudnymi łapskami grzebać w moim kodzie.
- A w odbycie już mogę, tak? - też warknął.
- To co innego. Moje "ciało" to awatar, można go zawsze naprawić, co innego kod. Nie jestem na tyle głupi, żeby dać się zniszczyć.
- Przecież mówiłem - kocham cię. Nie potrafiłbym cię zniszczyć. W co ty nie chcesz uwierzyć?
- W tę twoją miłość. Pieprzysz o niej bez sensu zamiast po prostu brać ile się da! - warknąłem. Naprawdę, co za nierozumna bestia. - Najchętniej to bym się stąd wydostał, ale utknęliśmy. - westchnąłem, siadając na łóżku.
- To czemu mnie tu nie zostawisz i nie pójdziesz sobie w cholerę!
- Bo nie mogę!!! Gdy tu przybyliśmy czyjeś grube dupsko zniszczyło port 27 o ile pamiętasz!
- I co z tego, to jest odbiór e-maili. Ja wiem, że chcesz się wysłać w załączniku, ale zwróć uwagę, że port internetowy jest otwarty!
- I całe szczęście, zwariowałbym gdyby nie był! A dla twojej wiadomości nie mogę. Chętnie bym po prostu wskoczył w sieć, ale muszę coś wysłać. Jakiś e-mail, film, cokolwiek! A na tym cholernym dysku nic nie ma!
- No to cos ściągnij.
- Powtarzam, że nie mogę! Po raz pierwszy ci się udało. Przyskrzyniłeś Virusa, nie mam jak stąd wyjść. Sprawdzałem niedawno. Pakiety nie są wysyłane z tego komputera, nawet jeśli jesteś w sieci!
     Ta nasza kłótnia trwała jeszcze dobrą chwilę podczas której wykłócałem się, że zastosowałem się bezbłędnie do zasady 3 - "Postaraj się zmienić na tyle na ile możesz. Przecież miłość polega na obustronnych poświęceniach." - przejmując te wszystkie denerwujące nawyki, godząc sie na dom i nawet nie powiedziałem słowa skargi. Ale nie, przecież Psy nie widział w tym problemu, a teraz zapierał się, że chce mi pomóc. Już ja widzę te jego pomoc. Prychnąłem. Nic nie działało, a jak jeszcze usłyszałem, że wolałby, żebym był szczęśliwą i słodką ciapą to już naprawdę miałem dość, wybuchłem. Każdy by wybuchł. Stwierdziłem, że koniec z nami w myśl 4. "Co za prostak, nie podoba mu się to jaka jesteś. Zerwij z nim w cholerę z takim kimś." Wybiegłem z domu i przeniosłem się tak, by mnie nie znalazł w komputerowej strukturze i jestem tu. Tak, właśnie - tu - to bardzo dobre określenie, bo nikt lepiej nie nazwał tego miejsca. Niby ludzie piszą programy i projektują wnętrza, niby awatary są tylko zlepkiem kodu a my sami samymi kodami typu 1001 lub 1100 z zaszyfrowanymi danymi i ludzie teoretycznie myślą, że jak zakończą wpisywać kod to automatycznie tworzy się program. O nie, nie, tak łatwo to nie ma. Cały program trafia "tu". Własnie w tym miejscu każde z nas się... "rodzi". Ach, ludzie są naprawdę głupi, sami zbudowali komputery, stworzyli oprogramowanie, a nie wiedzą nawet, że istnieje miejsce w którym jesteśmy tworzeni. Ale czy któregoś z nich tak naprawdę obchodzi nasz świat? Nie, jesteśmy dla nich tylko zwykłym zlepkiem informacji... No, w moim przypadku bardzo uczciwym i niszczycielskim zlepkiem informacji...
     Dlatego teraz wykorzystam fragmenty danych, które zabrałem Psy-chan'owi przy naszym pierwszym spotkaniu. W prawdzie nigdy nie udało mi się ich zmodyfikować w oryginalnym "ciele" antywirusa, niemniej jednak przy każdej okazji kompletowałem dane, więc całość jest już ukończona.
     Wprowadziłem dane. Pomyślałem jednak "czemu by nie dodać kilku modyfikacji?". Pokażę Psy jak powinien wyglądać idealny chłopak według mnie. Ale chyba... Nie powinien być on antywirusem. Tak ustawię, że będzie po prostu awatarem zdolnym do samoregeneracji. Ach, powinienem mu też trochę zmienić wygląd... Co z tego, że projekt Psy mi sie tak strasznie podoba, muszę coś zmienić. Ostatecznie przypomniałem sobie tego dziwnego blondyna z bloga. Przebrałem, choć z wielkim bólem, mój nowy twór w biały garnitur i różową koszulę, zmieniłem też kolor słuchawek i dodałem beatbox'a, usuwając pistolety. Nici z walki, ale w końcu zawsze mogę to robić z Psy, ten nowy będzie tylko od seksu. Tak jak powinno być. Postanowiłem, że skoro już taką część skopiowałem z bloga to imię też mu takie dam. Delic. Nawet ładnie brzmi... Drugi człon imienia Psy'... Jakoś nigdy go nie używałem. No cóż, czas to zmienić. Sprawdziłem jeszcze jego "charakter". Żywiołowy, skory do wygłupów, chętny do seksu, nie miesza się w coś, co ludzie nazywają "związki" bardziej, niż musi... W sumie typowy playboy... Nie mogłem się też powstrzymać, więc dodałem umiejętność śpiewania podwędzoną jednemu z japońskich programów do komputerowej obróbki głosu. Ach, odrzucony projekt jednego z pary vocaloidów. No cóż, jakiś głos mieć musisz, a skoro będziesz lubił muzykę to nie mam zamiaru słuchać twojego fałszu~! Westchnąłem ciesząc się, że to koniec. Grzebanie w kodzie wykańcza. Władowałem go w odpowiednie miejsce i grzecznie czekałem na mojego nowego chłopaka.
     Matko, ile to trwa... Ziewnąłem, siadając na ziemi. Nudy~... Wyciągnąłem katanę, zaczynając się nią bawić. Na siedząco ciąłem powietrze, wciąż czekając.
     To też zaczęło mnie nudzić. Schowałem miecz i poprawiłem swoją kokardkę. W czasie kłótni z Psy-chan'em musiała mi się rozwalić. Ach~... Tyle z nim kłopotów, a i tak żałuję, że więcej już nie będę z nim w łóżku... Mam nadzieję, że ta umiejętność została zapisana w kodzie i że ten nowy też da radę to robić równie dobrze... Tylko ostrzej.
     Nagle przede mną zmaterializowała się jakaś postać. Z początku myślałem, że Psy mnie wyśledził i po prostu zmienił ubiór. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że Psy' nie potrafi się tak uśmiechać... Albo przynajmniej przy mnie tego nie robił... No może raz albo dwa, jak miał mega wielką chcicę~!
     To był "ten nowy", więc... Co powinienem zrobić... Nie mówcie mi, że tak jak Psy' wyczuje, że jestem Virusem i mnie zaatakuje. Nie zrobi tego, prawda? Teraz przecież nie mam złych zamiarów. Przynajmniej na razie~!
- Witaj słodziaku~! - Uśmiechnął się, przysuwajać blisko. Może to wstyd się przyznawać, ale zadziwił mnie. - Jestem Delic, a ty~? - zagadnął, łapiąc mnie w talii i przysuwając się blisko... za blisko. - Jak się... - Uśmiechnął się... Sadzę, że w zamierzeniu miało to być seksowne, ale z twarzą Psychedelica wyglądał po prostu debilnie. I pocałował mnie. Jak ten też będzie delikatny to zastrzelę... Wyciągnąłem pistolet i przyłożyłem mu do skroni.
- Ou, ou widzę że mój nowy kotek lubi ostro~! - Uśmiechnął się, odrywając ode mnie. Może to dziwne, ale z trudem łapałem oddech. - To dobrze. - mruknął, jedną ręką odsuwając moją broń od skroni i znów się na mnie rzucił.
     Nie minęło pięć minut, a już wylądowałem na ziemi. Brakowało mi tej brutalności, w ogóle brakowało mi chyba Psy'. Ten... Bez broni, z tym wkurwiającym uśmiechem i pedalskim wdziankiem zaczynał irytować i to porządnie. I jeszcze sobie wymyślił, że mnie zwiąże kabelkiem od słuchawek. Na początku mu nie wierzyłem, wręcz go wyśmiałem... Ale niestety on nie żartował.
     Westchnąłem, prężąc się, gdy robił mi dobrze ustami... Kolejna rzecz, której przy Psy' bym nie uświadczył. Wyjąłem katanę i rozciąłem sznurki. Psy wiedział, że nie lubię kajdanek, ale to co stworzyłem najwyraźniej miało to w nosie. Gdy zobaczył, że się uwolniłem, warknął zniecierpliwiony. Złapał mnie jedną ręką i unieruchomił. Ach no tak... Legendarna siła Psychedelica. Nie usunąłem jej, bo liczyłem na sporo zabawy. Rozerwał moje ciuchy i zaczął całować po torsie. Czy ja mu zrobiłem restart i jakoś przypadkiem wymazałem moją ulubiona cząstkę? Psy' się ze mną nie cackał, nie był tak denerwująco uwodzicielski i słodki. Temu najchetniej strzeliłbym w pysk... W sumie czemu by nie?
     Wyjąłem pistolet i gdy mój niedoszły kochanek podniósł głowę, żeby zobaczyć co robię, strzeliłem mu prosto w twarz. Odrzuciło go na kilka metrów. No! Wstałem i sprawiłem sobie nowe ubrania.
- Moja twarz, moja piekna twarz, co źeś zrobił! - Usłyszałem wkurzone warknięcie. Spojrzałem na klęczącego klona. Uśmiechnąłem się wrednie.
- Znaj swoje miejsce! A teraz ruszaj się. - warknąłem, idąc w przeciwną stronę.

     W "domu", albo może raczej w nieużywanej części komputera dowiedziałem się, że ten blondyn jest bardziej wkurwiający niż cokolwiek. Miałem ochotę go tak podziurawić, żeby już nie wstał.
- Skoro nie podoba ci się moja szarmancja, to zdobędę cię inaczej~! - Poderwał się. Kurwa, a już siedział cicho całe 28 sekund... Jak na razie to był rekord. - Zaśpiewam ci piosenkę mojego serca~! - Nie, nie, kurwa, tylko nie to. Zatkałem uszy gdy włączył beatbox'a którego zawsze... czyli przez jakieś 2 godziny od kiedy go znam, zawsze miał przy sobie. Zasłoniłem uszy, słysząc rezonans. No nie powiem, dobry projekt, skoro nawet takie szczegóły jak piszczenie głośnika są odwzorowane. Poleciała jakaś melodyjka... Za słodka, jak na mój gust. Zrezygnowany opadłem na jakiś plik na którym dotychczas tylko siedziałem.
- Ai shiteru~!!!
- Psy-chan, gdzie jesteś, twój klon mnie chce tu zabić! - jęknąłem żałośnie, zatykając sobie uszy. Psy, przyjdź tu i oddaj mi swoje stopery... Proszę, nigdy ich nie używasz, a przecież powinieneś... Gdybyś był prawdziwy to byś już był głuchy. Ale to chyba dobrze, że słyszysz, jak inaczej miałbym się z tobą przedrzeźniać?

**********************

- Psy-chan~! A może pośpiewasz ze mną~? Spróbuj, to proste~! - Ten piperzony klon już mnie wkurwia. Co za debil wymyślił, żeby go stworzyć... A no tak, ja. Ale co ja poradzę na to, że chciałem, żeby Vi był trochę milszy i radośniejszy. Zatkałem uszy. Dobra, dobra, przyznaję to był błąd i to cholerny. Ta chodząca cukierkowa słodycz mnie wkurwia... Ja już wolę mojego starego Virusa... Czemu ja narzekałem, że nie wie co to miłość. Przecież ten też nie wie... Chce, żebym ogłuchł... Albo zrzygał się tęczą. Zdenerwowany sięgnąłem po słuchawki i założyłem je. O tak, cisza... Zamknąłem oczy i starałem się wyobrazić sobie, że mnie tu nie ma. Że go tu nie ma.
- Ne, ne Psy-chan~! Czy ty coś w ogóle słyszysz~? - wrzasnął mi nad uchem... Aż odskoczyłem. - Buuu... Nic~!!! - pisnął zrozpaczony. A w jego oczkach pojawiły się cyfrowe łzy... Ja pierdolę, w co ja zmieniłem Vi... W jakąś nienadającą się do niczego ciapę! Nie, dość, tego już za wiele, wytrzymałem z tym biało-różowym cholerstwem całe... Kilka godzin, dla pliku danych to jak kilka lat! - Psy-chan~! - Jeszcze raz to ułsyszę, a przysięgam że go usunę... w sumie po co z tym czekać?
- Przymknij się wreszcie ty cholerna katarynko. Jakbym chciał radio to bym włączył. Zamknij się, zamknij w końcu, jeszcze do ciebie nie doszło, że mam w dupie co tam sobie miałczysz!? - wydarłem się. Nie panowałem nad sobą, ale podczas tych boskich sekund ciszy, po której zaraz nastąpiła wielka fala płaczu... Więc w tych magicznych kilka sekund doszedłem do dwóch zasadniczych wniosków... Po 1 Virus wcale nie był najbardziej wkurwiającą istotą na tej planecie czy w cyberprzestrzeni. 2 - być może nie ma on poważnych błędów w systemie... Albo może dobrze, że je ma i że nie muszę wytrzymywać z nim tylko z tą głupią podróbą i że w sumie tęsknię za nim... Tak troszeczkę.
- P-Psyyy-chaaaan~!!! - To gówno koło mnie jęczało żałośnie, szarpiąc mnie za ramię.
- Dobra, dobra przestań, bo nas utopisz! - warknąłem widząc, jak cyfrowa woda sięga już do połowy szafki bocznej. Pieprzone japońskie animacje... Czy tym ludziom na serio nudzi się na tyle, by tworzyć kody cyfrowego zalewania pokoju? Co za marnotrawstwo.
     Kliknąłem na mojego towarzysza, chcąc go usunąć... Ale o zgrozo, nie było takiej opcji.
- Co jest? - warknąłem. - Jak cię usunąć?
- U-usunąć? Psyyyy-chaaaan jesteś okropnyyyy~!!! - zaczął się drzeć i znów płakać. Starczy tego, dość, ja już nie wytrzymuję! Chwyciłem go za rękaw jego pieprzonej białek bluzy i wyciągnąłem.
     Znikniesz tam, gdzie cię stworzyłem.

************************************************************************

- Ai ichida~!!!!!
- Delic, przymkniesz się w końcu?! - warczałem na niego. Gdzie ten cholerny port??? Musi gdzieś tu być. Trzeba to cholerstwo wysłać w świat. Nie da się go usunąć, nie da sie wyłączyć, co za pieprzony pełen lagów system... I ja mam uwierzyć że MÓJ Psy-chan jest aż tak zabugowany? To przecież niemożliwe!!!
- Kurwa! - warknąłem, gdy po raz kolejny nie mogłem nic ruszyć. Pieprzony komputer! Jakim cudem można nie mieć głupiego firewalla czy jakichkolwiek zabezpieczeń systemowych. A akurat na pieprzone porty danych już tak? Jak to jest możliwe do kurwy nędzy?!
- I love you~!!!
- Delic mówiłem coś!!!... Albo nie... Zaraz... - Spojrzałem się na niego z błyskiem w oku. Aż przełknął ślinę ze strachu... Ale wreszcie się zamknął! Co za tchórz, Psy by się tak nie spłoszył, ba! Nawet przywaliłby mi za to, że próbuję nim rządzić! - Dawaj kabel od słuchawek! - Miałem nadzieję, że przez to go podłączę... Bo nie powiecie mi chyba, że przesyła dane przez... Nie, to byłby wielki problem. - I módl się, żebyś mógł przez niego przesłać dane. - zastrzegłem.
- Przykro mi, ale "dane" przesyłam tylko tym~! - Wskazał na usta. Wzruszyłem ramionami.
- Trudno, najwyżej stracisz twarzyczkę, mnie to nie obchodzi. - mruknąłem, wyrywając mu na siłę kabelek z ręki. Do tej pory okręcał go sobie wokół palców, starajac się wyglądac seksownie... Czy to ja go tak zaprogramowałem, czy to wkurwiające zachowanie to kolejny lag? - Zresztą co mnie to. - mruknąłem, na chama wciskając wtyczkę.
     Zadziałało~!
     Uśmiechnąłem się wrednie. Spojrzałem na Delica. W jego różowych oczach widać teraz było tylko ciągi zer i jedynek. Wiem, że go wykurzysuję... Ale cóż, on też na tym skorzysta. Westchnąłem i nie widząc innego wyjścia pocałowałem go. Korzystając z podłączenia do niego odblokowałem porty.
     Wreszcie mogę się stad wydostać~!
     Niestety... Żeby wywalić stąd Delica musiałem się ruszyć do miejsca, w którym go stworzyłem... Matko, to jest tak daleko. Odłączyłem blondyna i chwyciłem go za ramię.
- Dobra, rusz się, korzystamy ze skrótu.
- Twój elektryzujący pocałunek~!
     A ten idiota znów zaczął swoją serenadę. Pacnąłem się ręką w czoło... Idiota jakich mało. A myślałem, że to Psy...
     Przeszedłem... W sumie przeszliśmy. Zaraz wpakuję go do tej maszyny i usunę, wywalę na śmietnik. Nie żebym wcześniej nie próbował go po prostu wywalić do "Kosza", po prostu stamtąd wylazł!
- J'adore ma cherie~!!! L'amur~!!!
- Przymknij się w końcu!!! - wrzasnąłem tak, że aż płyta główna się zatrzęsła. Ale nie, ten dalej wył... - Delic ty nieudolna kopio, przymknij się!!!
- A kogóż to ja widzę. Mój mały Vi stworzył sobie moją kopię... To po co znikałeś? - Usłyszałem za sobą ten irytujący głos Psy. Nawet nie wiedziałem czemu, ale ucieszyłem się. Moją twarz rozświetlił sarkastyczny uśmiech. Odwróciłem się.
- Psy-chan~! - Spojrzałem na niego i na zapłakanego bruneta obok. - No tak, mnie to nie chcesz torturować, a tego tu aż do płaczu doprowadziłeś... Tak w ogóle kto to, Psy~?
- Mógłbym się zapytać o to samo. - Założył ręce i czekał. No cóż, nie zamierzałem odpowiadać.
- Nie ważne i tak zaraz zniknie. Wkurwia mnie bardziej niż ty!
- I vice versa! Ten tu jest jeszcze gorszy. - Cisnął ubranego na biało bruneta na cyfrową posadzkę. A Delic wyrwany z serenady przez nagłe "łup" skoczył do bruneta i zaczął go pocieszać.
- Delic? ...A temu co...? - westchnąłem, patrząc na niego. I już zaczął słodzić temu nowemu...
- Nazwałeś go moim imieniem, jak słodko, aż tak tęsknisz?
- A ten twój jak się niby nazywa... Niech zgadnę, znając twoją moc obliczeniową to może być tylko coś głupiego jak... Vi2...
- Psyche... - westchnął, patrząc jak te gołąbki już się do siebie tulą... A Delic niedyskretnie maca bruneta po tyłku.
- Ty draniu!!! - wydarłem się, strzelając do niego z pistoletu. - Nawet nie raczyłeś go nazwać jakoś podobnie do mnie! A tyle pieprzyłeś o tej swojej miłości!!!
- Dobra, dobra... - Podniósł ręce pokazując, że mam opuścić broń. No cóż, było to niecodzienne zachowanie, więc uległem... - Dlatego go usuwam... Nie zdzierżę tej chodzącej słodyczy, już wolę takiego skurwiela jak ty...
- Akceptuję twoje dziwaczne wyznanie... Też mam dość tego romantyka od siedmiu boleści. - westchnąłem.
- Watashi wa... 
- ...anata o aishi~...
 - Kurwa, dwugłos robią!!! - wrzasnąłem znów, zatykając uszy. Psy tylko westchnął. Podszedł do mnie i zabrał mi ręce z uszu. On chce mnie zabić!!! A nie... Nałożył mi swoje stopery do uszu i pocałował. O taaaak jak ja za tym tęskniłem. Ten to jednak wie jak mnie całować~!!! Po kręgosłupie przeszedł mi przyjemny dreszcz i już chciałem więcej... Ale niestety. Wyjący dalej nowi kochankowie nie dawali nam wytchnienia od tego ich dźwiękowego ataku. Mój kochany Psy wziął ich obu i w prezencie dla mnie chciał wrzucić do kapsuły, gdy mój "słodki" odpowiednik zaczął płakać i składać ręce jak do modlitwy.
- Gdzie ty masz honor! Ja bym się tak nigdy nie poniżył! - wydarłem się, zrywając z uszu słuchawki.
- Uspokój się Vi... - mruknął mój Psy. - Ten tu - potrząsnął Psyche - nie chce zostać usunięty...
- A gówno mnie to obchodzi... Usuwaj te niedoróbki i spadamy stąd~! - westchnąłem. - Jedyne do czego się przydali to naprawienie łącza... - westchnąłem.
- Nie, nie, błagam Vi-nii nie rozdzielaj nas~!!! - I znów zaczął płakać. Ja pierdolę... To gdzie ja pieprznąłem te słuchawki?
- Dobra, już dobra, ale przestań wyć!!! - wydarł się antywirus. Chyba właśnie zrozumiałem, co to miłość. To jest to uczucie, kiedy twój kochanek wygarnie głupiej kopii jak bardzo wadliwa jest. Aż mi się miło zrobiło, gdy to usłyszałem. Niestety... Chyba odniosło to odwrotny skutek niż powinno... No chyba, że celem tego zabiegu było potopienie nas, bo w takim razie plan wykonany w 100%.
- Dobra, nie usuniemy was! - wrzasnąłem, gdy moja kochana czerwona kokardka znalazła się już pod wodą... Psy rzucił obu na ziemię i zaczął się otrzepywać z wody... Jak pies...
     Zachichotałem.
- Ciekawe gdzie ta woda tak szybko znika i czemu nadal muszę być mokry. - westchnął.
- Dobra... Co my z wami zrobimy... - westchnąłem, patrząc na nich. Miałem minutę, żeby się spokojnie zastanowić, potem znów zaczęli swoje serenady...

********3 tygodnie później ********

- Cyfrowy awatar, darmowy program do tworzenia muzyki podobny do "vocaloid", który wypłyną z czeluści internetu kilka tygodni temu, bije rekordy sprzedaży. Nadal nie udało się znaleźć cyfrowej spółki odpowiedzialnej za produkcję tego cudeńka. Psy&Vi - a przynajmniej podpisana tak na projekcie "My AI" pod jakim znaleziono Delic'a i Psyche, nowe gwiazdy japońskiego internetu wraz z próbką dźwięków na której powtarzało się w kółko "Kocham cię" w kilku językach - nadal nie znaleziono. Nie znane są też dalsze plany spółki. Nigdzie nie pojawiły się doniesienia o nowych produktach czy aktualizacjach, więc nadal czekamy na wszelkie informacje.


- Widzisz Psy-chan~! Wszystko dobrze się uło-ach-rzyło~! - Wyszczerzyłem się, czując w sobie kolejne brutalne pchnięcie. Od momentu gdy wysłaliśmy Delica i Psyche jako nowy hit internetu chyba wróciliśmy do starych relacji, a mimo otwartej drogi w internet nadal zostaliśmy w tym jednym, starym komputerze. Chyba jeszcze trochę przełożymy nasze małe wakacje, bo od 3 tygodnie nie możemy się sobą nacieszyć.
- Psy-chan, Vi-chan~!!!
- Ten denerwujący głos... - zaczął Psy.
- Czy to nie... - zastanowiłem się. - Ale nie przestawaj się ruszać debilu!!! - wrzasnąłem, gdy poczułem... a może raczej właśnie nie poczułem kolejnego pchnięcia.
- Ach tu jesteście, razem z Psyche chcieli... - zaczął Delic, stając w drzwiach.
- Mówiłem, że potrzeba zamka. - warknął Psy.
- Mogę się przyłączyć. - wyszczerzył się drugi blondyn.
- Ou Vi-chan, Psy-chan, przepraszamy~! Poczekamy w salonie, nie Delic-chan~! - Psyche wyciągnął mój potencjalny trójkącik z pokoju... Kurwa, szkoda... Może powinienem tego spróbować zanim go odesłaliśmy... No cóż Psy' chyba wpadł na to samo i wpatrywał się we mnie wzrokiem "nawet się nie waż, należysz do mnie".
     Po jakichś 20 minutach nieco zdyszani wyszliśmy z pokoju przywitać gości. Rozejrzałem się po salonie. Delic dopinał spodnie, a czerwony Psyche siedział w samej bluzie.
- No cóż... Kanapa do wymiany, to się nie spierze~... - stwierdziłem, wzdychając i siadając w fotelu. - No to jaką to ważną sprawę mieliście do nas~?
- A właśnie~! - zaklaskał Psyche, wkładając spodnie. - Chcieliśmy wam podziękować~! Dzięki wam jesteśmy gwiazdami~! A w ramach wdzięczności wymyśliłem, że... - Zrobił efektowną pauzę. - Zaśpiewamy wam~!!! - Zaklaskał podekscytowany, a ja popatrzyłem błagalnie na Psy. Jednak ta wredota nie chciała mi oddać słuchawek. Kurwa, jak ja mam przecierpieć to słodkie wycie?
- I love you~!!! - zaczął wydzierać się blondyn.
- Ma cherie~!!! - dołączył brunet.
- NIEEEE!!!! Psy' chamie, oddawaj stopery!!! - Próbowałem zabrać je blondynowi. - No dawaj, no!!! - Szarpaliśmy się dalej. - Łaaaa~!!! - Psy mnie pociągnął, schodząc z oparcia fotela. Poleciałem na niego, przewracając nas obu na ziemię. W trakcie tego krótkiego lotu jakoś odruchowo wtuliliśmy się w siebie.
- Jak słodko~! - Psyche przerwał piosenkę. - Patrz Delic, mówiłem, że oni tez potrafią być dla siebie mili~!



3 komentarze:

  1. Dziewczyny, Kocham Was!
    Kisarin~! Tak dziekuje! I to jeszcze moj ukochany paring alterow~! Psy i Vi <3 Uwielbiam *___*
    *fangirluje powstrzymujac krwotok z nosa*
    Kocham tego shota!!! <3<3<3
    Juz nie moge sie doczekac nastepnych shotow z alterami :3
    Jestescie najlepsze~!
    ~Psy'

    Ps. Inu-chan mam nadzieje, ze kanion Ci juz mija lub (jak to ktos napisal pod poprzednia notka) zapelnia sie wena :3 Trzymam kciuki i blagam- nie odchodz~! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurwa, dwugłos robią!!!-hahahahahhahahahhahahahahahahahhahahahahahahahha
    to było zajebiste!
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  3. *niesmialo i z nadzieja zerka na bloga* i Jest! Nowa notka! I to z moimi kochanymi alterami! Psy420 i Vi138 <3 Kocham :*
    *krwotok z nosa* :3 *______*
    Boskie! Na serio uwielbiam tego bloga! Zaskakujecie mnie~! Cudowny shot i niecierpliwie czekam na wiecej~!
    Zajebiscie przedstawilas bohaterow Kisarin~! Szacuneczek sie nalezy~!
    ~Fluffery

    OdpowiedzUsuń