Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

wtorek, 18 lutego 2014

FzA - Tsugaru x Psyche ,,Jesteś moim szczęściem"

Ohayou, ohayou~!
Etto~... Nie wiem, co wam powiedzieć. X3"" Wiem, notka miała być dwa dni temu, jednak wiecie, szkoła się zaczęła i okazało się, że zostałyśmy ściśnięte, ja utknęłam na bezweniu, pisałam 3 dni coś, co usunęłam i~... No i właśnie. Mam nadzieję, że się nie gniewacie~! A jak gniewacie, to proszę o grzeczne oddanie nożyczek/nożyków/ewentualnie znaków drogowych i kontenerów na śmieci~... ;33
Kolejna rzecz - chciałyśmy Wam ogromnie podziękować za to, że tak często nas odwiedzacie~! :33 Stuknęło nam już 50 000 odwiedzin, więc~... Przypuszczam, że za jakiś czas dostaniecie za to jakiegoś specjalnego shot'a. X33 Tylko za jakiś czas, więc proszę uzbrójcie się w cierpliwość~! (A to dlatego, że Kiasarin-san oznajmiła, że to JA mam napisać, więc to troszkę zajmie~... X3"" Niedługo mam poprawkę z matmy i nie wiem, jak to z tym wyjdzie.)
No więc przypuszczam, że następna część pojawi się za 2, góra 3 dni~...
A póki co - Enjoy~!

Ostrzeżenia: Duża dawka cukru. X3"



     Psyche uradowany skakał po domu z miotełką do kurzu. Było prawie idealnie... Dzięki temu, że dom urządzony był w stylu Tsugaru, było tu naprawdę mało błahostek, które wypadałoby sprzątnąć. Tak więc latał wycierając kurz i wietrząc mieszkanie, aż uznał, że jest dostatecznie świeżo. Po tym zajął się ścieleniem ich wspólnego łóżka, nastawił pranie, zrobił jedzenie... I gdy skończył, usiadł na środku pokoju ze swoim królikiem-pluszaczkiem w łapkach. Tak strasznie tęsknił... Chciał, żeby Tsugaru był już w domu. Miał tak 5 dni w tygodniu, więc powinien się już przyzwyczaić, jednak... To sprawiało tylko, że tym bardziej chciał go zobaczyć.
- Tsugaru-chaaan~... - jęknął, wtulając się w króliczka i przymykając oczy. Króliczek spał z nimi, więc pachniał Tsugaru...
     Minęło dziesięć długich minut, w trakcie których Psyche prawie zasnął. Gdy zerknął na zegarek i zorientował się, że to już TA godzina, szybko podskoczył i ciągnąc maskotkę za łapkę, pobiegł do drzwi. Kiedy stanął przed nimi, akurat się otworzyły.
- Tadaima. - mruknął blondyn, ściągając buty.
- Tsu-chan~! - Różowy klon podskoczył wesoło i rzucił mu się na szyję. Dobrze, że Tsugaru w porę go złapał i przytrzymał tak, żeby nie upadł. - Okaeri~!
- Witaj, Psyche. - odparł, stawiając go na ziemi i całując delikatnie w czoło. Uśmiechnął się do niego, na co Psyche wyszczerzył się wesoło.
- Tsu-chan, obiad już czeka~! - złapał go za rękę i pociągnął do kuchni. Usadowił go przy stoliku w stylu japońskim, a sam usiadł obok.
- Psyche, chodź tu. - odezwał się złotooki i przyciągnął go do siebie. Usiadł po turecku i posadził go sobie na kolanach.
- Tsu-chan~! Nakarmisz mnie~? - spytał podniecony brunet. Co prawda to też robił niemal codziennie, jednak... Cieszyło go to~!
- Mhm. Powiedz "aaa". - nakazał, unosząc kawałek ryby.
- Aaa~! - zawołał, wydobywając z siebie wysoki, melodyjny dźwięk. Rozdziawił szeroko buzię, żeby Tsugaru nie miał problemu z trafieniem do jego ust. Chociaż gdyby go pobrudził też nic by się nie stało...
- Itadakimasu. - szepnął Heiwajima, następny kawałek wkładając sobie do ust. Podał Psyche ryż.
- Ojej, Tsugaru~! - zawołał brunet, odsuwając od siebie pałeczki. - Zapomniałem o herbacie~! - zasmucił się. - Przepraszam, Tsu-chan, daj mi chwilę to zrobię! - Chciał wstać, ale jego chłopak go zatrzymał.
- Siedź spokojnie i najedz się, Psyche. Ja zaparzę. - Zsunął Psyche z kolan i wstał.
- Mogę pomóc...? - spytał płaczliwie. W końcu to jego wina... On przygotowywał obiad...
- Chodź. - Uśmiechnął się i pomógł mu wstać. Psyche od razu podskoczył wesoło i wtulił się w niego. - No już, już Psyche, musimy zrobić herbatę, prawda...?
- Ty robisz ją najlepiej, Tsugaru~! - zawołał wesoło, patrząc na niego z podziwem. - Twoja zawsze jest najlepsza i ma najwyrazistszy smak~!
- Twoja też jest pyszna, Psyche. - Pogłaskał go po głowie. - A teraz już chodź. - Wyciągnął rękę i poczekał, aż Orihara się od niego czepi i go za nią złapie. Wtedy splótł ich palce i pociągnął go do kuchni. Doszedł zą do szafki z herbatami, ale wtedy Psyche zagrodził mu drogę.
- Przepustka, Tsugaru~! - Zrobił dzióbek czekając, aż ten go pocałuje. Tsugaru zaśmiał się i cmoknął go lekko w usta. Dopiero wtedy różowooki odsłonił szafkę.
- Usiądź sobie i obserwuj. - zarządził i posadził go na blacie. Wstawił imbryczek ze świeżą wodą na gaz. - Podaj którąś herbatę, Psyche. - poprosił.
- Zieloną~?
- Może być. Nie wolałbyś czarnej? Jest słodsza.
- Nie-e~! Tsu-chan, ty jesteś dość słodki~! - Zaśmiał się i pomachał nogami, kołysząc się lekko.
- No, no, nie przesadzaj. - Poczochrał mu włosy i zabrał pudełko z herbatą. Wyciągnął z szafki dwie czarki. Obie były białe, ale wzory na nich całkowicie różne. Na pierwszej, malowane ręcznie ciemnoniebieską farbką, tworzyły śliczne ornamenty przypominające pnącza z kwiatami. Na drugiej, również odręczne, wzory przypominały stado różowych, odlatujących motylków. Tsugaru ostrożnie postawił je na stoliku.
- Waaa~... Tsugaru? - spytał szeptem Orihara, przestając machać nogami. Z uwagą wpatrzył się w czarki. Nigdy wcześniej ich nie widział... - Skąd one się tu wzięły? Kupiłeś je?
- Nie. - odparł zwyczajnie, podchodząc do imbryczka. Sprawdził temperaturę wody. - Dostałem.
- Od kogo~? - dopytywał różowooki. Takich pięknych rzeczy nie dostaje się ot, tak... - Tsugaru...? - spytał widząc, że blondyn odleciał gdzieś myślami.
- Hmm? Co mówiłeś?
- Od kogo je masz~? - spytał cicho, przyglądając mu się uważnie.
- To prezent od mojej mamy.
- Ma-my...? - powtórzył cichutko, nieruchomiejąc. Dlaczego jego mama dała mu coś takiego...?
- Mhm. - Blondyn powoli skinął głową i otworzył paczuszkę z herbatą. - Ponoć mają zapewnić szczęście parze przeznaczonych sobie ludzi... Przynajmniej ona tak mówiła. Pasują do siebie, prawda? - Uśmiechnął się lekko, wsypując sproszkowaną herbatę do obu czarek za pomocą bambusowej łyżeczki.
- Pasują do nas. - poprawił go Psyche, schodząc z blatu z cichym "tąpnięciem". Zbliżył się do niego. - Będziemy pić z nich codziennie~? Czy to jakaś okazja~? - spytał, przekręcając lekko głowę i przystawiając palec wskazujący do ust. Zastanawiał się...
- Pomyślałem, że w końcu ci je pokażę, skoro już je przyniosłem. Myślałem, że sam je dziś znajdziesz, robiąc herbatę... Ale skoro sam miałem okazję ci je pokazać, to się cieszę. - Wstał i pocałował go dokładnie w kącik ust. Jego chłopakowi zaróżowiły się nieco policzki. - Możemy pić z nich codziennie.
- To super~! - ucieszył się Psyche, wtulając w niego. - Tsu-chan, będę dziś mógł nakarmić ciebie?
- Jasne. - Uśmiechnął się i poszedł po już gotującą się wodę. - Tylko najpierw zrobię herbaty.
     Brunet usiadł, obserwując uważnie jak blondyn zalewa, a następnie roztrzepuje sproszkowaną herbatę tak, by miała odpowiednią konsystencję i smak, a przy okazji nie uronić ani kropli. Nie całe przygotowywanie herbaty zgadzało się z tym podczas ceremonii herbacianej, ale i tak miało to w sobie jakiś urok. A już najwięcej go miało skupienie, spokój i uwaga, jaką Heiwajima poświęcał samemu parzeniu herbaty. Patrzenie na to było naprawdę niesamowitym zajęciem... Dzięki temu smutek, że sam zapomniał o jej przygotowaniu powoli zaczął przechodzić.
     Gdy niebieski skończył, podniósł się i zaniósł obie czarki do pokoju. Psyche nawet nie ośmielił się wieszać na jego ramieniu, dopóki ich nie postawił.
- Ne, ne, Tsu-chan, dlaczego taką uwagę przywiązujesz do parzenia herbaty~? - spytał, usadawiając się znowu na jego kolanach, tym razem bokiem i chwytając w dłoń pałeczki.
- Odrywam się przy tym od codziennych spraw. To moja chwila wytchnienia i absolutnej ciszy. - odpowiedział spokojnie, na co Psyche zmarkotniał nieco. - Co się stało? To nie znaczy, że nie lubię twojego głosu. Kocham go. - Nachylił się, cmokając go w policzek, na co brunet uśmiechnął się niepewnie i popatrzył mu w oczy. Na jego policzkach pojawiły się znów słodkie rumieńce.
- A ja kocham całego Tsu-chan'a~! - burknął i wtulił się w niego. Tsugaru pogłaskał go po głowie i odezwał się dopiero po dłuższej chwili.
- Psyche, mam sam zjeść, czy mnie nakarmisz? - Uśmiechnął się czule, przez co Psyche z lekkim zażenowaniem oderwał się od niego i sięgnął pałeczkami po warzywa i ryż.
- Powiedz "aaa"~! - zażądał, z uwagą starając się trafić do otwartych ust Tsugaru. Gdy mu się udało, kontynuował. Z kolei jego chłopak również sięgnął po miseczkę i pałeczki i zaczął karmić jego, aż obaj się najedli.
     Tsugaru pierwszy sięgnął po herbatę, a Psyche poszedł w jego ślady. Wypili w ciszy, choć Psyche bardzo chciał skomentować jakoś te czarki. Jednak nie znajdował słów...
     Miały przynosić im szczęście. Obiecał więc sobie, że będzie o nie bardzo dbał.

- Psyche, wychodzę do pracy. - Potrząsnął lekko za jego ramiona.
- Hmm? Tsu-chan~... Już wychodzisz...? - spytał ponuro i sennie.
- Tak, muszę iść. - Nachylił się i cmoknął go lekko w usta. - Śpij słodko.
- Tsugaru, poczekaj~! - zawołał, zanim złotooki zdołał się oddalić od łóżka. Różowy klon podniósł się, przez co lniana pościel zsunęła się z jego nagiego ciała i opadła na łóżko. Wstał i choć lekko zakręciło mu się w głowie, zarzucił Tsugaru ręce na szyję i odszukał wargami jego usta, obdarzając go namiętnym pocałunkiem. - Do widzenia... Uważaj na siebie, Tsu-chan. - mruknął i usiadł, przecierając zmęczone oczy.
- Będę uważał. - odparł i wyszedł.
     Psyche położył się na wznak na materacu i rozłożył ramiona tak szeroko jak się dało, przeciągając się.
     Zwykle zasypiał, żeby odpocząć jeszcze ze dwie godziny, ale tym razem miał inne plany. Skoro już wczoraj powycierał kurze, dziś za ten czas pouczy się robić herbatę, żeby była tak dobra, jak ta Tsugaru...

     Po przyjemnej kąpieli z tęczowymi bąbelkami i dość długim wybieraniu ubrań, Psyche wszedł w końcu do kuchni i znalazł jakieś pierwsze-lepsze lekko obite czarki. Wstawił wodę w imbryczku, bo w nim było wygodniej, i zebrał wszystkie inne potrzebne przedmioty. Wsypał do jednej z czarek trzy łyżeczki sproszkowanej herbaty specjalną, bambusową łyżeczką i poczekał, aż woda osiągnie odpowiednią temperaturę. Gdy w końcu się zagotowała i ostygła nieco, zalał proszek i równie uważnie, co Tsugaru poprzedniego dnia, zaczął ją roztrzepywać.
     Upił łyk.
     Nadal nie była równie dobra!
     Ćwiczył więc długo, skupiając się coraz bardziej i z coraz większą wprawą wykonywał wszystkie punkty. Opił się herbatą jak nigdy i wytracił połowę ich zapasu proszku z zielonej herbaty, ale opłacało się. Była dużo lepsza.
     Szczęśliwy, że sprawi niespodziankę Tsugaru, umył naczynia, zrobił obiad, a w końcu, radośnie podrygując do puszczonej piosenki, wyciągnął ich dwie wspaniałe czarki. Te, które miały przynieść im szczęście. Bo, jeśli będą z nich pili codziennie - tłumaczył sobie - Tsugaru przez cały czas będzie szczęśliwy.
     Postawił obie na stoliku i zaczął przygotowywać kolejną herbatę tego dnia. Z uśmiechem na ustach, mrucząc melodyjnie słowa piosenki, zrobił dwie, niemal tak dobre jak te jego chłopaka, herbaty. Chwycił je ostrożnie i zaczął iść w stronę salonu, wyciągając przed siebie ramiona i patrząc na czarki uważnie.
- Tylko do stolika~... - Wylało mu się trochę herbaty. Widać nalał jej za dużo. Ale to nic, przecież nadal sporo zostało. Szedł dalej. - Bądźcie grzeczne... - Czuł stres związany z niesieniem tak drogocennych naczyń. Przecież one miały przynosić szczęście Tsugaru!
     Przez to wgapianie się w czarki nie zauważył, że wchodzi w małą kałużę rozlanej herbaty. Poślizgnął się i nadal wyciągając ręce przed siebie, runął na podłogę.
- Uu... - stęknął, czując obity podbródek i ręce. Pewnie będzie miał siniaki... Oczy mu się trochę zaszkliły, ale powtórzył sobie kilka razy, że musi być dzielny, tak jak to zawsze mówił mu Heiwajima.
     Całe szczęście, że nie odwrócił rąk. Herbata wyleciała, ale czarki były całe. Więc jednak były pozytywy w tym wszystkim~!
- Zrobię jeszcze jedną~! - mruknął zawzięcie, pociągając nosem. I tak też zrobił. Tym razem najpierw uważnie wytarł podłogę, dopiero potem zrobił nowe picie i doniósł je do stolika w salonie. Wszystko było idealnie~! Obiad już był, herbata także... Właściwie mógł tam jeszcze odkurzyć, czekając na swojego ukochanego~! Zostało dużo czasu... Właściwie, to trochę zbyt dużo, pospieszył się~... To nic~! Poczeka razem z panem króliczkiem, jak zawsze~!
     Wyciągnął odkurzacz z szafy i zabrał się za kolejne porządki. Normalnie nudziła go ta praca, ale skoro blondyn był szczęśliwy mogąc mieszkać w czystym i zadbanym domu, to nie miał nic przeciwko~!
     Wziął się energicznie za czyszczenie podłogi. Wsysał każdy paproch, jakby żywił do niego osobistą urazę. Chociaż... W sumie, to żadnej nie miał...
- Przepraszam paproszki, ale przeszkadzacie~! - Wybuchnął śmiechem. Przez przypadek uderzył odkurzaczem w stolik tak, że wszystko się przesunęło. W tym dwie czarki stojące prawie na brzegu... Na całe szczęście nie spadły. Zakołysały się niebezpiecznie, ale nie spadły. - Uff... - Przetarł czoło dłonią i podszedł, przestawiając je bliżej środka stolika. - Będę uważał... Teraz będę ostrożniejszy~! - obiecał głośno, żeby dodać mocy swoim słowom. I rzeczywiście teraz skończył odkurzanie już spokojniej, a potem jeszcze przetarł podłogę, uważając, żeby unikać stolika. Na końcu zerknął jeszcze na zegarek. Dwadzieścia minut do przyjścia jego ukochanego. Pobiegł do sypialni, zabrać swojego króliczka i przybiegł z powrotem do salonu, trzymając go za łapkę.
     Niestety dość ciężkie łapki króliczka zahaczyły o czarkę, a ta potoczyła się, potrącając tę drugą i nim Psyche się obrócił, obie upadły, robiąc dwa ciche "trzask" i "brzęk".
     Uśmiech zamarł mu na ustach gdy zobaczył pobite skorupki, które jeszcze chwilę temu były czarkami, leżące w zielonej kałuży.
- N... - Oczy mu się zaszkliły. Puścił króliczka, który opadł na podłogę z cichym szurnięciem swojego wypełnienia. - Nieee! - jęknął Psyche, a z jego oczu łzy zaczęły lecieć niemal potokiem. - T-Tsuga-aru... Nn... - zaczął łkać i klęknął przy pobitych, choć wciąż pięknych skorupkach. Niestety tylko namiastce pozostałej z owych miniaturowych dzieł sztuki. - Sz-szczęście T-Tsugaru... Uuuu... - Zaczął przecierać oczy piąstkami, nadal płacząc. Siorbnął nosem. - Panie króli-czku, co myśmy zrobili...? - załkał i podniósł pluszaka, wtulając się w niego dla podniesienia się na duchu. - Teraz Tsu-chan i ja nie będziemy mieli szczęścia... - szepnął, łapiąc rozpaczliwie powietrze. - To nasza wina, króliczku... A-a co, jeśli teraz... - znów zaczął łkać, na samą tę straszną myśl. - A-a jeśli teraz s-się rozstanieeeemyyyy?! - zawył, trzęsąc się. Ledwo usłyszał pukanie do drzwi. Tak się wystraszył, że natychmiast przestał płakać. Zamiast tego skulił się i wtulił mocniej w pluszaka. Pukanie stało się głośniejsze. Ktoś dosłownie walił w drzwi... To nie mógł być Tsugaru... Prawda?
     Wstał na chwiejnych nogach i zerknął przez wizjer. Szybko się odsunął i otworzył drzwi, ściskając kurczowo króliczka i wciągając smarki, które i tak wydostawały się powoli na zewnątrz. Popatrzył na swojego gościa żałosnym wzrokiem zbitego szczeniaczka.
- Psyche...? - spytał zszokowany Delic. Otrząsnął się szybko i wszedł do środka, zamykając drzwi. - Ej, co jest...? - Podszedł i objął go, głaszcząc lekko po plecach. - Krzyczałeś coś, a teraz wyglądasz jak kupka nieszczęścia, domagam się wyjaśnień. - oznajmił stanowczo. - To przez Tsugaru? - spróbował zażartować. Jednak Psyche pokiwał głową. Różowooki blondyn odsunął go od siebie na odległość ramion i przypatrzył mu się niezwykle uważnym wzrokiem. - Jak to - przez Tsugaru? Psyche, powiedz, co się stało! - Potrząsnął nim lekko, bo ten znów zaczął płakać.
- D-Delic-nii~! - jęknął Orihara, wtulając się w niego ponownie. Jego ciałem wstrząsały delikatne drgawki. - T-to... B-bo ja... Ja i Pan Króliczek... I Tsugaru nie będzie miał szczęścia i mnie zostawiii! - zaszlochał.
- Psyche... - westchnął, kręcąc głową. - Po pierwsze, właśnie osmarkałeś mi moją wyjściową koszulę, po drugie mów jaśniej... Nic nie rozumiem. - westchnął. W co on się wpakował...
- B-bo Tsu-Tsugaru dost-tał czark-i i one są ważne, dlatego pomóż mi je naprawić! - wydusił i zakaszlał.
- Ok, teraz było jaśniej. Rany, bywasz bardziej nieznośny niż Hibiya, wiesz? - prychnął z rozbawieniem. - No dobra, słuchaj... Tsugaru spotkał mnie na mieście, a że wiesz, że on nie nosi komórki, to prosił, żebym ci przekazał, że on wróci tak ze trzy godziny później, bo na razie dostał jakieś większe zlecenie i musi coś jeszcze pozałatwiać w firmie... Jakieś tam dostawy herbaty, cośtam... W każdym bądź razie mamy jeszcze trzy godziny, dlatego się nie martw. Idziemy cię ogarnąć. Zobacz, jak ty wyglądasz... Jak dzieciak. - Zaprowadził go do łazienki, opłukał mu twarz dokładnie, wytarł ręcznikiem i dał chusteczki, żeby wysmarkał nos. - Ale z ciebie ciapa... - prychnął z rozbawieniem, obejmując go i głaszcząc po głowie jak młodszego brata. - Już lepiej?
- Nie... - szepnął Psyche, po czym wysmarkał nos. - Czarki są pobite, Delic-chan... Muszę je naprawić... Albo znaleźć takie same... Bo one przynoszą szczęście! Rozumiesz~? - Popatrzył na niego wzrokiem smutnego szczeniaczka.
- No, nie rób takiej miny... Pokaż mi je.
     Brunet skinął głową i zaprowadził go do salonu. Popatrzył smutno na resztki czarek. Że też właśnie o nie musiał zaczepić... To jakieś fatum...
     Podniósł je i pokazał Delicowi.
- Widziałeś gdzieś takie, Delic-nii~? - spytał z nadzieją. - Albo może wiesz, jak je naprawić~?
- Psyche, poranisz się... - Zabrał mu je z rąk i przyjrzał im się uważnie. - Niee... Nawet, gdybyś je skleił, nie będą wyglądały równie dobrze. A z tego, co mówił mi ostatnio Sakuraya, te wzory są jednymi z najrzadszych... I najdroższych. Mówisz, że przynoszą szczęście? - spytał, nie odrywając od nich wzroku.
- Umm... Tak, Tsu-chan mówił, że dała nam je jego mama i mają nam przynosić szczęście... A-a ja je pobiłem... - Jego oczy zalśniły na nowo.
- Hej, tylko nie becz! - zastrzegł szybko blondyn. - Ech... Sprawdź w sklepach, popytaj znawców... Ja się na tym za dobrze nie znam. - Wzruszył ramionami. - Nie martw się, przecież Tsugaru nie będzie się złościł. - Poklepał go lekko po ramieniu. - Zostawić ci je? - Wyciągnął drugą dłoń, a brunet zabrał z niej odłamki i pociągnął nosem.
- Dziękuję, Delic-nii. - mruknął, patrząc na połamane czarki, a potem na blondyna. Uśmiechnął się radośniej. - Naprawię je i wszystko będzie dobrze, prawda~? - spytał wesoło.
- Oczywiście. - odparł Heiwajima i jeszcze raz pogłaskał go po głowie.
- Delic-nii... Idę do Sakurayi~! - postanowił. - Dziękuję za pomoc... Jeśli chcesz możesz zostać, zrobiłem obiad~! Tylko potem zamknij drzwi, masz chyba zapasowy klucz, nie~?
- Dzięki. Akurat spieszę się do Hibiyi... Stwierdził, że zrobimy sobie piknik. - prychnął, po czym się roześmiał. - Typowe dla niego... Piknik na jesień. - Zaśmiał się. - Sakuraya mieszka w tę samą stronę, więc wsiądziemy w jedno metro, ok?
- Okey~! - Podskoczył lekko i pobiegł po bluzę, króliczka zostawiając na łóżku koło szafy. Ubrał się szybko i spakował do torby odłamki zawinięte w szmatkę oraz pieniądze. Potem pobiegł do wyjścia, ubrać buty. Delic już na niego czekał, więc wyszli razem.
- Pozmywałem ci tę herbatę, żeby nie wsiąkła w podłogę. To tak, żebyś się nie martwił. - rzucił mimochodem blondyn.
- Arigatoo Delic-nii~!!! - Objął go i uściskał.
- No, daj spokój, to drobna przysługa. - Poczochrał mu włosy. - Najważniejsze, żebyś już się nie martwił. Kochacie się tak bardzo, że przeżyć nie możesz każdej błahostki. - Przewrócił teatralnie oczami.
- Delic-nii, nie przekomarzaj się ze mną~! - Zaśmiał się. - Ty też kochasz Hibiyę-sama, prawda~?
- Po co od razu to "-sama"? - prychnął. - Żebyś ty go widział...
- Dobra, dobra, on też cię kocha~! - Tyknął go w nos i się zaśmiał.
- Nie róbcie z tego wielkiej sprawy... To naturalne uczucie, nie coś niezwykłego. Mam nadzieję, że wam się uda i naprawisz te swoje amulety na szczęście.
- Ja też~... - mruknął ciszej. Weszli do metra i już nie było jak rozmawiać.

     Delic jechał dalej niż różowooki klon Orihary, dlatego sam tylko go popchnął do wyjścia w odpowiednim momencie i machnął mu z ledwo dostrzegalnym uśmiechem. Psyche sam musiał trafić.
     Na szczęście brunet był tam tyle razy, że nie potrzebował żadnych wskazówek. Po ledwie parunastu minutach przystanął przed czymś w rodzaju starojapońskiego zameczku, czy może raczej apartamentu... Nie bardzo wiedział, nikt mu jeszcze o tym nie opowiadał. Zresztą, mało go to teraz obchodziło. Miał coś ważnego do załatwienia.
- Sakuraya-chaan~? - zawołał, wchodząc do środka. Po kilku chwilach w korytarzyku pojawił się Shitsuo.
- Oya~? Psyche-kun, co ty tu robisz? - spytał zdumiony blondyn. - Do tego sam? Gdzie Tsugaru-san?
- Mam bardzo ważną sprawę do Sakurayi~!!! - podniósł głos, patrząc w bursztynowe oczy Shizuo-kamerdynera z dziwną wręcz jak na niego determinacją.
- Co się stało? - Również różowy, ale bardzo spokojny klon Izayi również pojawił się w korytarzyku. - Psyche? To coś poważnego? Chodź, nie stój w korytarzu. Jesteś przecież moim gościem. - Podszedł, złapał go za rękę i pociągnął za sobą do jednego z pokoi. Skinął na Shitsuo, że ma iść z nimi. W końcu nie wiadomo, może mógł się na coś przydać...
- To bardzo ważne! - rozemocjonował się Psyche po drodze. - B-bo Tsugaru przyniósł czarki i one są szczęśliwe i bez nich on mnie zostawi... I... - Dzielnie przełknął łzy. - Ja muszę je naprawić! Albo dostać takie same~!
- Czarki przynoszące szczęście...? Po twoich słowach wnioskuję, że się rozbiły? - Przyklęknął przy małym stoliku, a gdy Psyche usiadł obok i skinął głową, kontynuował. - Więc masz może przy sobie ich resztki?
     Nadpobudliwy zazwyczaj brunet powolutku i ostrożnie wyjął ściereczkę z resztkami czarek w środku i podał je Sakurayi.
- Sakuraya-chan... Da się coś zrobić, prawda~??? - spytał z nadzieją.
- Hmm... Shitsuo? Byłbyś tak miły i zrobił nam herbaty~?
- Oczywiście. - Lokaj skłonił się i odszedł.
- Psyche-chan... - Sakuraya pogłaskał go delikatnie po głowie. - To wyjątkowo rzadkie czarki. Tego podpisu na spodzie - pokazał mu spód - nie da się sfabrykować. Są wyjątkowo drogie.
- Delic-chan coś wspominał... - burknął, czując, jak do oczu napływają mu łzy. - N-nic nie da się zrobić...? A naprawić???
- Niestety. - Sakuraya pokręcił głową i zabrał rękę. - Nie naprawię ich. Ale pomogę ci jak tylko mogę. Znam kilku kolekcjonerów, którzy być może posiadają nienaruszone egzemplarze. Popytam ich, dobrze? Tylko nie płacz.
- Dziękujęęę~! - jęknął Psyche, wtulając się w niego.
- No, no, spokojnie, to jeszcze nie koniec. - odezwał się cicho Sakuraya, muskając palcami jego policzek. - Nie zrobię tego tak od zaraz. I tak musisz opowiedzieć Tsugaru, co się stało.
- Ale... - Psyche spojrzał na niego błagalnym wzrokiem. - Nie mogę inaczej...? Przecież... Będzie zły i mnie zostawi... - mruknął smutno.
- Tsugaru-san? - spytał zszokowany Sakuraya. - Nie gadaj bzdur, Psyche-chan. - skarcił go lekko. - On cię kocha jak nikt inny. Jeśli już naprawdę nie chcesz mu na razie mówić nic o czarkach, to odwróć jego uwagę jak tylko się da. Być może przez tych kilka dni znajdę dla ciebie nowe.
- I będziemy znów mieć szczęście?
     Sakuraya parsknął cichutko i nic już nie odpowiedział. Po prostu siedział, oczekując na herbatę. Pewne rzeczy były zbyt oczywiste. W ich rodzinie wszyscy widzieli, jakim uczuciem darzyła się ta dwójka.
- To ja już pójdę. - Psyche odsunął się od niego i otarł oczy.
- Nie napijesz się z nami herbaty, Psyche-chan?
- Nie~! Ugotuję Tsugaru naprawdę niezwykły obiad i odwrócę jego uwagę~! - Uśmiechnął się wesoło. Miał cel i zamierzał się go trzymać ze wszystkich sił. Jeśli nie te czarki, to on sam zadba o ich szczęście~! O szczęście Tsugaru~!
- Dobrze więc. Odprowadzę cię. - Sakuraya zaczął się podnosić.
- Sam trafię~! Wy się napijcie~! Ogromnie dziękuję, Sakuraya-chan~! Wynagrodzę ci to~! - Nim ktokolwiek zdążył coś jeszcze powiedzieć, wybiegł i popędził na zakupy. Musiał w końcu jeszcze dużo zrobić~!

     Po zrobieniu zakupów, powrocie do domu i wysprzątaniu resztek wcześniejszego obiadu, czy też raczej ich zamrożeniu, Psyche zrobił pyszny zestaw złożony z sushi z awokado, z bananem i innymi takimi, które miały stanowić odwrotność zwyczajowego jadłospisu Tsugaru. Na deser zrobił pyszne botchan-dango. Zastanawiał się nad jeszcze jakimiś wypiekami, ale wtedy drzwi się otworzyły i pobiegł przywitać się ze swoim powracającym chłopakiem.
- Wybacz mi, że tak długo. - mruknął przepraszająco i cmoknął go lekko w czółko na powitanie.
- Umm... - Psyche pokręcił głową. - Nic nie szkodzi. - Chwycił go za rękaw i pociągnął do salonu. - Ta-dam~! - Podskoczył radośnie i wskazał ręką na stolik. - Zrobiłem to dla ciebie, Tsu-chan~! Cieszysz się~? - spytał z radosnym podnieceniem w oczach. Tsugaru w życiu nie starłby mu tej minki z twarzy przyznając się, że był tak głodny, że najadł się na mieście.
- Oczywiście. - potwierdził, uśmiechając się lekko. - Psyche? - Gdy brunet spojrzał na niego, zaciekawiony, przyciągnął go bliżej, obejmując w talii i pocałował go mocno, niemal pożądliwie. Gdy w końcu go puścił, Psyche był mocno zarumieniony.
- Umm, Tsu-chan, czy ty... Masz ochotę? - spytał ciszej, przypatrując się raczej jego strojowi, niż twarzy.
- Po prostu chciałem cię pocałować. - Uśmiechnął się nieco szerzej. - Bo cię kocham. - pogłaskał go ciepłą dłonią po policzku. - I cieszę się, że tak się dla mnie napracowałeś, chociaż się spóźniłem. Czy to jakaś specjalna okazja?
- Nie~! - zaprzeczył wesoło i spojrzał w jego oczy. Tak ślicznie złote... - Po prostu chciałem, żebyś był szczęśliwy~! - Wtulił się w niego, a po chwili pociągnął go znów, tym razem by usiadł przy stoliku. - Itadakimasu~!
- Itadakimasu. - powtórzył blondyn, podając sushi swojego chłopakowi. Psyche właśnie zrobił dokładnie to samo.

     Do wieczora Psyche starał się jak mógł odwrócić uwagę Tsugaru. Powiedział mu nawet, że podał herbatę w innych czarkach, żeby tamte się nie zniszczyły i szybko zabrał się za deser, by uciszyć protesty, że przecież by ich nie poniszczyli piciem z nich. Tsugaru nie drążył tematu, póki co.
     Takim cudem Psyche dotrwał do wieczora, uszczęśliwiając Tsugaru. A im bardziej go uszczęśliwiał, tym szczęśliwszy sam się stawał.
     Gdy przyszła pora kąpieli, zabrał ze sobą pana króliczka. Długo toczyłby się spór o to, czy wolno go myć w ten sposób, gdyby Tsugaru nie obiecał go potem własnoręcznie wyczyścić. Jednak za to tej nocy pluszak był zbyt mokry, żeby z nimi spać. Psyche wtulił się więc w swojego ukochanego dwa razy mocniej. Tym trudniej było bondynowi zostawić go rano... I kolejny dzień iść do pracy.
- Do widzenia, Psyche-chan.
- Będę tęsknił... - mruknął ponuro brunet, wtulając się w niego i muskając jego usta na do widzenia.
- Nie wiesz, jak trudno mi teraz wyjść przez to, co powiedziałeś. - odparł niezadowolony Heiwajima i obdarzył go długim, głębokim pocałunkiem.
- Przepraszam. - westchnął Psyche, gdy skończyli. - Idź już. I wróć szybko, Tsu-chan. Tylko nic sobie nie zrób~! - zastrzegł.
- Będę uważał. - obiecał i wyszedł.

     Po południu Psyche miał już wszystko załatwione. Odwiedził nawet Sakurayę, choć dowiedział się tylko, że połowa z tych kolekcjonerów nie ma czarek, jakich potrzebowali. A z naprawą obecnych nawet Shitsuo nie dał sobie rady, choć był specjalistą od niemal wszystkiego.
     Orihara jednak nie tracił pogody ducha i zwyczajnie zajął się domem, obiadem, sobą... Przeczytał sobie słodkie romansidło, obejrzał trochę telewizji, dotarł kurze, przetarł podłogę. Wszystko było jak zwykle w porządku.
     Ponadto przygotował się dziś szczególnie. Zrobi Tsugaru niespodziankę...

     Gdy drzwi zaczęły się otwierać, stał już przed nimi razem ze swoją różową maskotką w łapkach czekając, aż Tsugaru wróci i da mu buziaka na dzień dobry.
     Jednak gdy zobaczył swojego ukochanego, aż zaniemówił.
     Policzek blondyna pokrywał okropny, fioletowy siniak.
- Tsugaru! - prawie krzyknął, natychmiast się do niego przytulając.
- To nic takiego... To był przypadek, naprawdę. Półka się przewracała, więc ją podtrzymałem, ale zsunął się z niej talerz i siłą rozpędu uderzył mnie w policzek. Nie denerwuj się tak. - Poczochrał mu włosy.
     Jednak jak miał się nie denerwować? Psyche jako jedyny wiedział, o co w tym wszystkim chodziło. To przez te czarki. Chciały się zemścić za pobicie ich i dlatego nasłały ten talerz na jego ukochanego! Ale dlaczego??? Dlaczego Tsugaru, a nie on???
- Tsu-chan, a gdyby ta szafa upadła na ciebie? Trzeba było uciekać~!!! - jęknął z pretensją. - Teraz nie możez kusić losu! A co, jak zabraknie ci szczęścia??? - nadąsał się.
- Spokojnie... - odpowiedział opanowanym tonem, jednak zerknął na Psyche lekko zdziwiony, czego brunet nie zauważył. Zbyt zajęty był burczeniem czegoś w jego klatkę piersiową... Niebieski klon dobrze go znał i widział, że czymś się martwi. Tylko z jakichś przyczyn nie chciał powiedzieć, czym... Cały Psyche.
- Nie będę spokojny. - zaprzeczył stanowczo brunet. - Nie, dopóki Tsugaru coś grozi~! - Naburmuszył się i wydął policzki, robiąc dzióbek. Jego chłopak szybko go w ten dzióbek ucałował. - Nee~? - Nagle zmienił minę na niezwykle poważną. - Chodźmy jeść~!

- Psyche... Naprawdę, możesz podać w nich picie... Szkoda, żeby się marnowały w szafce. Prezentów trzeba używać z należytą uprzejmością, inaczej ten, kto ci je sprawił, będzie zasmucony. - pouczył go cierpliwie po skończonym obiedzie.
- Ale Tsu-chan~... Zresztą, napijemy się z nich innego dnia, dobrze~? Chcę ich użyć dopiero na coś specjalnego, proooszę~! - Zrobił słodkie oczy.
- Czyli kiedy?
- Na kolejną rocznicę~? - spytał niewinnie.
- Nie ma mowy. To dopiero za cztery miesiące. - odmówił stanowczo.
- No więc za tydzień~! Na miesięcznicę~! - Coraz bardziej odzywały się w nim wyrzuty sumienia, więc urwał ten temat i popatrzył tylko smutno na siniaka Tsugaru. Dlaczego to akurat on musiał zrzucić na niego tę klątwę~...? Zabrał mu szczęście, a wszystko przez to, że razem z panem króliczkiem chcieli go przywitać...
- Psyche, co się stało? Wyglądasz, jakbyś miał się rozpłakać. - zmartwił się Tsugaru.
- Hm? - Psyche ocknął się i popatrzył w jego pełne troski oczy. No nie, jeszcze tego brakowało, żeby teraz Tsu-chan się o niego martwił~... - Nie, nie, nic się nie stało~! - Pomachał gwałtownie łapkami. - Tylko~... Tsugaru, mam dla ciebie niespodziankę~! - Uśmiechnął się szeroko i wstał gwałtownie. - Mogę ci ją dać~? Mogę, mogę~??? - Podskoczył lekko w miejscu. Chciał go uszczęśliwić, dać mu moment odprężenia i przyjemności... Co mogło być lepsze od tego~?
- Prezent? To jakaś okazja? - Heiwajima wyglądał na zaskoczonego.
- Niee~! Ale dzięki temu się odstresujesz~! - oznajmił wesoło i podskoczył raz jeszcze. - To mogęęę~? - jęknął, robiąc słodkie oczka.
- Oczywiście. - Niebieski klon Shizusia skinął głową i przypatrzył się swojemu ukochanemu uważnie. On z całą pewnością coś ukrywał... Ale najwidoczniej jeszcze nie chciał mu mówić...
     Psyche wstał szybko i pobiegł do pokoju. Nałożył na głowę przepaskę z różowymi króliczymi uszkami i wpadł do kuchni. Po chwili wrócił do salonu uśmiechnięty, trzymając w łapkach talerz z własnoręcznie robionymi daifuku. (z jap. dosłownie "wielkie szczęście" - dop. Inu-chan)
- Prooszę~! - zawołał wesoło, kładąc talerz na stoliku. Starał się przy nich jak mógł... - Jesteś szczęśliwy, Tsu-chan~? - spytał, patrząc na niego z czystą nadzieją w swoich różowych oczkach.
- Oczywiście. - Tsugaru zaśmiał się chicho, przymykając na chwilę oczy. Gdy je otworzył, Orihara już siedział tuż obok niego, trzymając jedno daifuku w dłoni.
- Tsugaru... Spróbuj~! - Podał mu swój wypiek na wyciągniętej łapce.
- Tylko, jeśli mnie nakarmisz. - zaczął się trochę przekomarzać. Brunet przysunął się bliżej, na co Heiwajima rozprostował nogi przed sobą, siedząc, a Psyche usiadł na jego kolanach w rozkroku i przysunął smakołyk do jego ust.
- Powiedz "aaa"~! - nakazał wesoło i poczekał, aż blondyn ugryzie kawałek. - Dobre~?
- Pyszne. - pochwalił go i złapał w pasie, przyciągając go bliżej do siebie, tak, że stykali się klatkami piersiowymi. - Dasz jeszcze trochę? - zapytał, widząc, że Psyche sam próbuje kawałek.
- Proszę~! - zachichotał różowy, przykładając mu słodycz do ust. Rzeczywiście udało mu się... Słodycze działały cuda~! - Słodycze też uszczęśliwiają, prawda~? - spytał, zadowolony ze swojego odkrycia. Pokręcił się trochę, żeby było mu wygodniej siedzieć.
- Po cukrze będziesz miał przede wszystkim za dużo energii. - dodał blondyn, głaszcząc go po plecach i odgryzając jeszcze jeden, większy kawałek.
- Hęę~? Ale ja lubię słodycze~! - poczęstował się, zostawiając tylko kawałek słodkiego wypieku.
- Przecież ci ich nie zabronię... - parsknął Heiwajima, łapiąc go za nadgarstek i przysuwając sobie jego dłoń do ust. Zjadł szybko resztę słodyczy, po czym zlizał słodkawe resztki z jego palców. Przesunął językiem po środkowej części jego dłoni, dojeżdżając do nadgarstka. Ucałował go delikatnie i zerknął na Psyche. Patrzył na jego poczynania jak zahipnotyzowany. Odsunął więc jego dłoń sprzed twarzy i z zaskoczenia pocałował go w usta, drugą ręką obejmując jego plecy i przytrzymując go blisko siebie. Czuł delikatnie przyspieszone bicie jego serca tuż przy sobie. Ich ciepłe ciała stykające się ze sobą...
     Orihara poruszył delikatnie biodrami, tym razem już celowo. Tsugaru położył sobie jego dłoń na ramieniu, a ten szybko przysunął ją do jego policzka, a potem zsunął na jego kark, przesuwając po nim delikatnymi paluszkami. Ich pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zmysłowy, coraz to bardziej zachłanny. W końcu brunet zjechał dłońmi na jego kimono i rozwiązał jego obi. Rozsunął poły kimona, jeżdżąc opuszkami po delikatnie zarysowanych mięśniach jego klatki piersiowej. Tsugaru też powoli rozpiął jego bluzę i przesunął wolną dłonią pod jego koszulką. Pogłaskał go po biodrze, plecach... Oderwali się od siebie, a między ich ustami zawisła cienka niteczka śliny. Tsugaru przerwał ją, unosząc jego koszulkę wyżej, aż pod samą szyję i schylając głowę tak, by móc zacząć delikatnie całować jego tors. Po chwili ucałował też jeden z jego sutków. Psyche westchnął cicho, więc kontynuował pieszczoty wargami, ssąc lekko, pieszcząc językiem, a w końcu obdarzając tym samym drugi różowy punkcik. Orihara zaczął ściągać z niego bieliznę, uwalniając tym samym jego lekko już pobudzoną męskość. Zaczął rozpinać też swój rozporek, jęcząc w tym samym czasie cichutko z przyjemności, ale Tsugaru sam mu przerwał. Uniósł go tak, by klęczał, mając między nogami jego uda i ściągnął z niego spodnie razem z bielizną. Różowooki złapał go za rękę, wkładając sobie jego palce do ust. Zaczął uważnie pokrywać je śliną, od czasu do czasu jęcząc głośniej, bo Heiwajima zaczął pobudzać w tym czasie jego męskość. W końcu wypuścił je z ust i wypiął się nieco mocniej, czekając, aż Tsugaru je w niego wsadzi. Zbliżył się do jego warg, muskając je swoimi mniejszymi odpowiedniczkami. Całował go, dając się powolutku rozciągać. Trwało to chwilę, bo na każdy najmniejszy objaw bólu Tsugaru zwalniał i dawał mu się przyzwyczaić.
     Był dla niego, delikatny, czuły i kochający... Teraz Psyche myślał tylko o tym, że pozwoliłby mu na wszystko, byle z nim został. Cieszył się, że może go uszczęśliwić... I chciał, by obaj mieli szczęście w swoim związku. Żeby tylko on mu wystarczył i żaden pech nie mógł im w tym przeszkodzić...
     Wciąż przyklękając ustawił się tak, by podniecenie Tsugaru dotykało jego wejścia. Przytrzymał je tak i sam zaczął się nadziewać, odchylając nieco głowę. Tsugaru pogłaskał go uspokajająco po plecach i ucałował odsłoniętą szyję, przez co brunet spróbował przyspieszyć. Niestety poskutkowało to tylko nagłym impulsem bólu. Zatrzymał się, ale zaraz kontynuował. Męskość Tsugaru powiększała się stopniowo, im głębiej w nim był. Psyche czuł, jak już całe policzki szczypią go od napływającej krwi. Ze zbolałym jękiem opuścił się nagle w dół, pozwalając mu wejść do samego końca. Przeszedł przez niego dreszcz bólu, który był jednak niczym w porównaniu do lekkiego pulsowania jego podniecenia.
- Psyche, nie musiałeś tak szybko... - westchnął Tsugaru z troską, ale też nieukrywaną przyjemnością. Po prostu nie mógł nad nią zapanować...
- T-to nic... Tsu-chan, chcę cię zaspokoić... - szepnął, wtulając swoje ciałko w rozgrzany tors Heiwajimy. Po krótkiej chwili puścił go i poślinił swój paluszek, patrząc mu w oczy. Nie mógł się jeszcze ruszyć, dlatego na razie Tsugaru musiał nacieszyć oczy samym jego widokiem...
     Przesunął paluszkiem po swoim torsie, zjeżdżając dziwnymi szlaczkami aż do podbrzusza. Tam zakręcił, wracając podobną drogą do swojego sutka. Sam go potarł, a potem złapał między dwa paluszki i jęknął cicho, pocierając go. Czuł w sobie, jak Tsugaru na niego reaguje. Chyba już był zdolny się poruszać, więc oplótł rękoma jego szyję, wzdychając cicho w jego szyję tuż pod uchem. Uniósł się lekko i opadł. Następny ruch był już mocniejszy. Jego własna męskość za każdym razem ocierała się o tors jego chłopaka, aż do momentu, gdy Tsugaru złapał ją, zaczynając pocierać główkę, co sprawiło, że Psyche przyspieszył jeszcze bardziej. Przyspieszał, jęcząc, a gdy już prawie dochodził, zadrżał, niezdolny do kontynuowania. Blondyn położył go więc na podłodze, zawisając nad nim. Gdy różowooki oplótł go nogami w pasie, zaczął przesuwać się w nim, wchodząc głęboko, w miarę powoli, całując jednocześnie jego obojczyki, linię szczęki, skronie, usta, tak długo, aż obaj osiągnęli szczyt przyjemności w akompaniamencie głośnego okrzyku rozkoszy bruneta, czego ten nawet nie był zbyt świadomy.
     Opadli na deski podłogi, dysząc ciężko i tuląc się do siebie z ufnością. Gdy ich oddechy dość się uspokoiły, zaczęli się całować. Powoli, delikatnie, zawierając w tym wszystkie swoje uczucia. Należeli tylko do siebie i byli z tego powodu szczęśliwi.
     Po chwili Psyche usnął w ramionach Tsugaru, a blondyn przymknął oczy, wypoczywając razem z nim.

     Już do końca dnia czas płynął im przyjemnie na wspólnych zajęciach. Tsugaru przeczytał im kawałek książki na głos, Psyche opowiedział swoją własną historyjkę, zrobił kilka sztuczek magicznych, których uczył się ze dwa tygodnie temu od Shitsuo i nieważne było, że pokazywał je wcześniej ze dwa razy. Ugotowali razem kolację i zjedli ją wspólnie, a potem obaj wzięli długą kąpiel w wannie pełnej kolorowych bąbelków, które Psyche tak uwielbiał przebijać.
     W końcu obaj, a raczej trzej, bo jeszcze pan króliczek, położyli się w łóżku. Po dniu pełnym wrażeń czekała ich pełna przyjemnych snów noc.

- Tsugaruuu~... - jęknął Psyche z rana. Złapał go za rękaw kimona i pogładził po policzku, przejeżdżając opuszkiem palca po jego siniaku. - Proszę, dziś na siebie uważaj sto razy bardziej~! - Popatrzył na niego wzrokiem szczeniaczka.
- Obiecuję. Tamto to był przypadek, przecież wiesz, że nic mi się nie stanie. - Przeczesał mu włosy palcami i uśmiechnął się lekko.
- Obiecałeś, pamiętaj~! - Nadął policzki, ale zaraz wstał, żeby musnąć jego usta swoimi na do widzenia. - Sto razy bardziej. - dodał dla pewności, że Tsugaru zapamięta.
- Sto. - Złotooki skinął głową i pocałował go w czółko, po czym wyszedł.

     Psyche nie mógł przestać myśleć o pobitych czarkach. Mieli wczoraj tyle szczęścia... Dziś bał się, że to wszystko odbije się na nieszczęściu Tsugaru. O dziwo jemu samemu nic nieszczęśliwego się nie zdarzało, ale sądził, że to tylko gorzej, bo przez to cały pech spadał na jego chłopaka. Wczoraj związał pana króliczka obowiązkiem dotrzymania tajemnicy na temat czarek i dziś mu to powtórzył. Musieli znaleźć nowe czarki, żeby odzyskać szczęście Tsu-chan'a.
     Odwiedził znów Sakurayę, przepraszając za ciągłe najścia i tłumacząc się zmartwieniem o szczęście Tsugaru.
- Źle się czuje? - spytał Sakuraya, najwyraźniej nie rozumiejąc.
- Całkiem dobrze, ale jego szczęście ucieka... Niedługo zniknie, a co, jak nie wróci~??? - spytał, czując gorycz swoich słów. Gdyby jego szczęście nie wróciło... Co by zrobił?
- Nie martw się tak, Psyche-chan, wróci. - uspokoił go Sakuraya, podchodząc do jakiegoś stosu dokumentów. - Na razie nie znalazłem tych czarek... Są na tyle rzadkie, że albo ich kolekcjonerzy nie odpowiadają, albo ukrywają, że je mają. Mało kto przyzna się do ich posiadania, nie mówiąc o sprzedaży. Aż dziwne, skąd mama Tsugaru je wzięła. To trochę skomplikowało sprawę... Ale wciąż szukam. Chyba osobiście wybiorę się do jednego kolekcjonera, skoro to dla ciebie takie ważne. - Odgarnął mu włosy z czoła, uśmiechając się lekko.
- Dziękuję, Sakuraya-chan~! - Brunet ze wzruszeniem w oczach rzucił mu się na szyję i go uściskał, na co Sakuraya lekko zatoczył się do tyłu. Był przyzwyczajony do jego wybuchów radości, ale nie takich pełnych rozpaczy...
- Nie ma sprawy. Pomogę jak tylko mogę, dobrze?
- Dobrze~!
- W takim bądź razie niedługo pakuję się do podróży. Masz ochotę na wypicie jeszcze jednej herbaty?
- Nie, już idę. Wrócę do domu, zanim Tsugaru przyjdzie. - Uśmiechnął się wesoło i odsunął o parę kroków. - To papaa~! - zawołał zarówno do Sakurayi, jak i do Shitsuo, który właśnie szedł z herbatą. Wyszedł szybko, by zdążyć przed powrotem swojego chłopaka.

     Czekał przed drzwiami już od dziesięciu minut. Tsugaru się spóźniał i strasznie go to martwiło. Więc gdy klamka się poruszyła i drzwi otworzyły, natychmiast podniósł się z podłogi i przytulił do niego. Jednak coś było nie tak. Twarz Tsugaru była zmęczona i jakaś wymizerowana, do tego przytulił go jedną ręką, nawet nie przytrzymując w górze.
 - Tsu-chan~? Co jest? - Przyjrzał mu się uważnie, zmartwiony.
- Nic się nie stało. - Haiwajima uśmiechnął się lekko, jakby to naprawdę nie było nic takiego. Złapał go za rękę tą samą ręką, którą wcześniej go objął, mimo, że to była lewa. Brunet wiedział, że Tsugaru jest leworęczny, ale zwykle używał prawej... Zawsze jej używał, bo Psyche zawsze szedł po jego prawej stronie. Zerknął na jego prawą dłoń i aż wciągnął gwałtowniej powietrze, zatrzymując się. Prawa dłoń Tsugaru zabarwiona była na brązowo od środka odkażającego, do tego pokrywał ją bandaż. Nawet dość długi rękaw kimona nie mógł tego zakryć.
- Tsugaru! - Złapał go za tę zabandażowaną rękę, na co blondyn syknął. - Przepraszam, przepraszam! - zawołał szybko brunet, patrząc mu w oczy. Po chwili wahania odwinął bandaż i przytrzymał go tak, by nie dotknął podłogi. Nie odwinął go nawet do końca, bo się przykleił... Ale widział to wyraźnie. Szwy. Łzy stanęły mu w oczach. Zaniemówił. Szwy... Więc tym razem uważał na siebie sto razy bardziej, a i tak dosięgnął go pech. Nawet, jeśli Psyche się starał jak mógł, by znaleźć nowe czarki, to ich pech pogłębiał się tylko z dnia na dzień... I codziennie skupiał się na Tsugaru... A co, jak któregoś dnia stanie mu się coś jeszcze gorszego?! Jak zginie?! Co, jeśli wpadnie pod samochód, albo tłum go zadepcze?! I to wszystko będzie jego winą! A on... On chciał tylko przygotować dobrą herbatę i przywitać go w drzwiach... Nie jego wina, że pan króliczek zahaczył o szczęśliwe czarki... - T-Tsuga-aaru... - załkał, patrząc na jego dłoń, ale nie mogąc jej dostrzec zza gwałtownej fali łez, które jedna po drugiej zaczęły spływać po jego policzkach. Jego ciałem wstrząsnął gwałtowny szloch.
- Psyche... Psyche! - Tsugaru aż podniósł głos, wystraszony tym nagłym wybuchem. Zabrał mu bandaż z ręki i objął go jak tylko mógł, tuląc do siebie mocno. Zmusił go, by usiadł, a różowooki sam się w niego wtulił. Zdrową ręką Heiwajima zaczął go głaskać po plechach. - Cii, nic mi nie jest, to tylko wypadek, to tylko niefortunny wypadek, no nie płacz, przecież nic mi nie będzie...
- B-bę-będzieeee! - zawył Psyche, prawie krztusząc się własnym płaczem. - N-no bo.. B-bo ja p-przeedwczo-raj m-miałem zrobić he-herba-tę, a... Jak zrobiłem, w t-tych czarkach od cieb-bie, znacz-czy t-tych od twojej ma-amy, to...
- Psyche, spokojnie, poczekaj, uspokój się najpierw. - Przytulił go do siebie i zaczął nim lekko kołysać. Zastanawiało go, o co mogło chodzić z tymi czarkami... Fakt, że nie chciał ich ostatnio używać i wydawało się, że coś ukrywa mówił sam za siebie. Ale postanowił, że poczeka, aż brunet sam to z siebie wykrztusi i trochę mu ulży, kiedy się przyzna.
- Bo... Bo ja miałem zrobić h-herbatę... - odezwał się Psyche po naprawdę długiej chwili, czyli ładnych parunastu minutach ciągłego szlochu i kołysania. Nie miał sił, by płakać jeszcze więcej, więc tylko zaciskał zbielałe piąstki na kimonie swojego ukochanego. - Przedwczoraj... I bie-biegłem z panem króli-czkiem, żeby... Żeby się przywitać... I on zahaczył nóżkami o t-twoje szczęśliwe czarki... - załkał, tym razem bez łez. - N-no ale nie miej mu za złe, bo... Bo to ja go trzymałem... I one się pobiły... Bo spadły... I... I t-teraz... To moja wina, bo nie masz szczęścia... I teraz masz tylko pecha... I prz-prze-ze mnie możesz um-umrzeć! - krzyknął, rozpaczliwie się w niego wtulając. Jeszcze jedna łza wypłynęła z jego oka i spłynęła na klatkę piersiową blondyna. - Sakuraya-chan szuka nowych, ale nikt ich nie chce sprzedać, ale jak nikt ich nie sprzeda, to nie będziesz miał szczęścia i to moja wina, moja win-naaaa! - Wtulił twarz w jego ciało, płacząc po cichu.
- Psyche... - westchnął blondyn, już uspokojony. Nic okropnego się nie stało, a jego ukochany zamartwiał się cały ten czas... I nic mu nie powiedział... - No, już nie płacz, głuptasie. - Zdrową ręką uniósł jego podbródek i wpił się w jego mokre, nabrzmiałe i słone usta. Oderwał się on niego dopiero po dłuższym czasie, gdy brunet już się uspokoił. - Spokojnie. Powiem ci coś, dobrze? Ale musisz mnie słuchać uważnie i uwierzyć. Wierzysz mi, Psyche? - Popatrzył na niego poważnie. Gdy Orihara skinął głową, kontynuował. - To nie były magiczne czarki. Według pewnej legendy miały przynosić szczęście zakochanej parze, która będzie z nich piła. Rozumiesz? - Popatrzył mu prosto w oczy z powagą. - Ale to tylko głupi zabobon. Taka magia nie istnieje i picie z tych czarek nic nie znaczy. Nie przyniosłoby mi to jakiegoś specjalnego szczęścia. Tak naprawdę, to ty jesteś moim szczęściem. - Nachylił się jeszcze raz i patrząc mu prosto w oczy ze spokojem i powagą, pocałował go krótko i delikatnie. - Rozumiesz, co to dla mnie znaczy?
- Ja jestem twoim amuletem na szczęście? - spytał cicho brunet, nie odrywając wzroku od jego złotych tęczówek.
- Nie. Ty nie jesteś nawet amuletem. Ty dajesz mi szczęście każdego dnia. Rozweselasz mnie, sprawiasz, że się uśmiecham. Ty, nie para czarek od herbaty. Jasne? - zapytał spokojnie. - To nieszczęście to tylko zbieg okoliczności, nie jakaś zemsta naczyń. - Uśmiechnął się lekko.
- I już więcej nic ci nie będzie? - chciał się upewnić.
- Nic a nic. Chyba, że przez całkowity przypadek, tak jak się to zdarza wszystkim ludziom. Więc nie martw się już. - Ucałował go w czółko.
- Jeśli nie chcesz, żebym się martwił, nie wpadaj więcej w tarapaty. - burknął brunet, tuląc się do niego z ufnością. Mimo wszystko mu wierzył... Tsugaru nigdy by go nie okłamał. To wszystko nie przez czarki. One nie były szczęśliwe. On był. Taak, teraz był szczęśliwy. - To powiem, żeby Sakuraya-chan tak się nie martwił pomocą~! - Uśmiechnął się lekko i sięgnął po jego bandaż. Nadal opierając się o jego tors, zaczął na powrót opatrywać jego dłoń, starając się robić to jak najsprawniej i jak najdelikatniej.
- Dobrze... I następnym razem przyjdź do mnie, jeśli będziesz miał problem. Chcę wiedzieć o nim pierwszy, dobrze?
- Dobrze~! - zgodził się, patrząc na niego wesoło. Wyglądał słodko, nawet z podpuchniętymi od płaczu oczami...

     Cztery miesiące później, na rocznicę ich związku, Tsugaru dostał paczuszkę od Psyche. Zawierała ona dwie piękne, ręcznie malowane czarki. Jedna, na której ornament układał się w ciemnoniebieski wzór pnączy kwiatów, z kolei druga w różowy wzór odlatujących motyli. Do paczuszki dołączona była karteczka:
      "Trzymałem to na specjalną okazję, Tsu-chan~!
                                 - Twoje Szczęście."





13 komentarzy:

  1. tyyyyyyyyyyyyyyllllllllllleeeeeeeeeee CCCCCCCUUUUUUUUKKKKKKKKRRRRRRRRRRRUUUUUUUU....
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram...ale urocze to było. Tylko ciekawe co będzie jak i te czarki Psyche stłucze...?

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooooooh~! To taaaakie urocze <3 Biedny Psyche, tak się zamartwiał, a Tsugaru taki wyrozumiały i troskliwy ^^ Napisałabym coś więcej, ale jest strasznie późno ;-; Tak czy inaczej: pięknie i słodko :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, przeczytałam wcześniej, ale nienawidzę pisać na moim telefonie :X
    A więc... Tsugaru x Psyche, ubóstwiam ich, a tak mało ich w Internetach :C
    To było słodziachne, i tego się spodziewałam :3 Ale na szczęście od tej całej słodkości nie mdliło xD
    Tak czułam, że Psyche stłucze czarki... Ale doniósł do stołu i tak myśle "gratulacje Psyche" xD A tu nagle jednak nie :C Nie wiem czemu ale mnie takie rzeczy dołują (moze dlatego że sama ciągle coś tłuczę~), ale dobrze, że udało mu się znaleźć takie same i teraz będą mieć szczęście i... Czy ja się w to za bardzo nie wczuwam? xD
    Pozdrawiam, i liczę na następną notkę w terminie ;>
    ~ Val

    OdpowiedzUsuń
  5. To bylo takie slodziasne~! Psyche taki uroczy <3 a Tsu taki kochany i wyrozumialy ^.^


    ~Szasta

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tu wroce z gorzka herbata, jak tylko w domu bede, czekaj na mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że z takim opóźnieniem... ale tak bywa, gdy się ma milion rzeczy zrobienia i jeszcze się zachoruje x.X
      Mniejsza z tym; ten one shot był przeuroczy, przesłodki, taki różowy, delikatny i generalnie porzyg tęczą ^ ^
      Nie lubię Tsugaru, taki strasznie tekturowy i płaski mi się wydaje, ale za to kocham Psyche. A Twój Psyche był takim łagodnym, słodkim, miłym dzieciakiem z tym króliczkiem, że ja nie mogę. I to jego zamartwianie się, bo co jesli Tsugaru umrze albo zerwie z nim, albo cos mu sie stanie, to wszystko jego wina... Szczezre mówiąc; te uczucia i przemyślenia Psyche podobały mi się najbardziej, jego zmartwienia, troska, udawanie, rozpacz i ostatecznie pomysł na ,,odkupienie win". To było urocze i jednocześnie b. fajne.
      Łaadnie
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. szczerze to te alterki nie wpadają w moje gusta, sama nie wiem jak to nazwać, bo przecież wciąż są Shizusiem i Izusiem.. no nie wiem, może to przez tą różową tęczę która wszędzie się za nimi ciągnie;/ nie chodzi o to, że są słodcy.. tylko.. właściwie sama już nie wiem jak to określić:( mam nadzieję, że chociaż połowicznie rozumiesz to dziwne uczucie..;P
    a jednak Ty sprawiłaś, że przeczytała każde słowo i uśmiałam się przy tym, a w niektórych sytuacjach nie zabrakło mi "och'ów" i "ach'ów" także to jest kolejny dowód, że masz niesamowity talent;D dzięki Tobie zbliżyłam się do unikanego przeze mnie różu i fruwającej nad głową hordy motylków;P
    jak zwykle nasyłam wena i czekam na więcej XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Nabiłam wam pierdyliard
    wyświetleń, po kilka razy dziennie sprawdzając, czy nie wyszło coś
    nowego~
    A u mnie jeszcze są ferie~ XD
    No, więc jeśli nie chcecie obawiać się wściekłej mnie... To radzę wam
    się pośpieszyć~ Jeszcze znajdę wasz adres i numer PayPala~ ><
    *wybiega z tasakiem w ręce*

    #Milciaxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszamy~... X3"" Wszystko jeszcze się pisze, ale na pewno się pojawi~...
      Możliwe, że już dawno coś byłoby naskrobane, ale jutro mam poprawkę z matematyki i może ona zaważyć na tym, czy w ogóle zdam~... Mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe, że teraz nie mam głowy do bloga. Strasznie się stresuję. ><"
      Tak więc czekajcie cierpliwie, obiecane shot'y na pewno się pojawią, tylko później~! Mam nadzieję, że jeszcze do końca tygodnia~... Q~Q

      Usuń
  9. Wiem że to starsza notka notka ale muszę skomentować~! Tyyyyyyyyyyyyyylleeeeeeeeeeeeeeee cuuuukruuuuuuuu~~~! Nie przepadałam za tą wersją Shizayi ale po przeczytaniu stwierdzan że pokochałam ten paring~! (>^ω^<) Oczywiście czytanie tego cudeńka nie obyło się bez "awwww" xD
    Ja ne~
    Ayame~

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny nasz Psyche,pewnie znowu robije czarki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Psyche jest uroczy, Tsugaru jest taki spokojny i czuły, ale moją ulubioną parą i tak zawsze będą Izaya i Shizuo :) Zwłaszcza że Izaya jest odpowiednikiem mojego charakteru

    OdpowiedzUsuń