Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

poniedziałek, 10 lutego 2014

FzA -Tsuki x Roppi "Deszcz"

Hejo, dziś moja kolej na shota~! Chciałam to napisać kompletnie inaczej, ale nie miałam pomysłu... Gomenne... Naszło mnie jak już skończyłam tego shota. Q.Q Wybaczcie...
A tak z innej beczki Inu-chan nie ma netu/ma karę (prawdę mówiąc pojęcia nie mam Q.Q) i nie mam przez to jakiejś części opowiadań z alterami Q.Q, ale póki co jeszcze mam przez kilka dni co wstawiać *ufff~* i trzymajcie kciuki żeby w tym czasie Inu wróciła, bo... (sami sobie dokończcie)

Jako, że dorwałam się do komputera na chwilę przed wstawieniem tego shot'a, *Yesss~!* chciałam wam napisać, kochani, że miałam karę (za nic, dosłownie) na komputer, ale siedziałam po nocach z telefonem w ręku i co nieco naskrobałam. Nie pozwolę, żeby Ferie z Alterami się nie powiodły~... Nie bójcie się. ;3

Enjoy~!


     Tsuki uwielbiał deszcz. Uśmiechnął się więc z aprobatą i uśmiechał aż do teraz, gdy jakąś godzinę temu zaczęło padać. Na początku był to jesienny deszczyk, normalny dla tej pory, zwłaszcza w Tokio. Jednak gdy blondyn otworzył okno i wciągnął do płuc powietrze wyczuł, że dziś deszcz różni się od zwykłej mżawki, którą zapowiadał się, że będzie. Czuć było duchotę i ciężkość powietrza, zapachy miasta stały się bardziej wyczuwalne niż zwykle. Może nie grzmiało, a chmury nie były jakoś nienaturalnie szare, ale on już wiedział.
     Spojrzał na pokaźny stosik książek leżący sobie spokojnie na stoliku w salonie. Jakby czekały właśnie na taka okazję. Jak dobrze, że ledwie wczoraj odwiedził bibliotekę i wypożyczył na kartę jego i Roppi'ego dobrze ponad 10. Na dziś powinno wystarczyć, ewentualnie dokończy je jutro wieczorem, albo na wykładach.
     Postanowił zaparzyć zielonej herbaty, czekając na rozwój wypadków. W kuchni znalazł sobie w szafce swój ulubiony kubek i, ostrożnie patrząc pod nogi, przeszedł przez całą szerokość pomieszczenia i ustawił naczynie obok czajnika. Nalana wcześniej woda zaczęła już bulgotać i czajnik lada chwila miał się wyłączyć. Tsuki spoglądał na swój kubek. Zwykły, brązowy, ozdobiony malowanymi misiami. Wyglądał jakby był ze sklepu, idealnie prosty i pomalowany tez perfekcyjnie. Tylko on wiedział, że ten kubek jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Gdy wysłano Roppiego na którąś z kolei już kurację, tym razem miał odnaleźć siebie poprzez rękodzieło, brunet wrócił właśnie z tym kubkiem, postawił go na blacie i odszedł. Nigdy go nie użył, stał sobie w szafce i się kurzył przez kilka tygodni. Po tym czasie Tsuki postanowił go umyć. Robił to delikatnie, bojąc się go uszkodzić i to wtedy zauważył, że na spodzie kubka widnieje jego imię. Oczywiście zarumienił się potężnie, ręce zaczęły mu drżeć i o mało nie wypuścił naczynia z rąk. Szybkim ruchem odstawił je na szafkę. Od tej pory codziennie pijał herbatę właśnie w tym kubku. Nie mógł uwierzyć, że Roppi sam go zrobił, specjalnie dla niego. Z zamyślenia wyrwało go ciche pyknięcie wyłączającego się czajnika. Bezwiednie podniósł rękę do policzka. Był gorący, i pewnie czerwony. Wtulił nos bardziej w szalik. Nie chciał, żeby ktoś go widział zwłaszcza, że Roppi mógł wrócić w każdej chwili... Własnie, Roppi.
     Tsuki zerwał się z miejsca, o mało nie przewracając się przy tym. Chwycił za czarną filiżankę i nasypał do niej kawy.
     Przecież padało, pewnie jego Roppi będzie przemoczony i na pewno zmarznięty. A Roppi uwielbiał kawę.
     Zalał oba napoje i poczekał, aż jego herbata się zaparzy. Kawę dla bruneta przykrył spodeczkiem i z parującym kubkiem w dłoni poszedł do salonu.
     Gdy stanął w progu, zobaczył ulewę szalejącą za oknem. Czemu wcześniej jej nie zauważył? Przecież kuchnia również posiadała okno. Niestety 3 metry od tego okna była ściana, a deszcz zacinał w taki sposób, że miejsce zostało osłonięte.
     Chwycił mocniej kubek obiema rękami i podszedł do okna. Uśmiechnął się znów do siebie.
- Pięknie. - mruknął cicho, wsłuchując się w stukot tysięcy kropel odbijających się od szyb parapetów, ulicy czy rynien. Uwielbiał taką muzykę. Po paru sekundach syknął cicho. Dopiero teraz uświadomił sobie, że ściska gorący kubek z wrzątkiem. Karcąc sie w  myślach za głupotę odstawił napar obok książek. Powinien teraz zapalić wielką lampę, usiąść sobie wygodnie w fotelu, otworzyć książkę, którą aktualnie czytał... Ale nie potrafił. On naprawdę uwielbiał deszcz, naprawdę nie miał z nim złych wspomnień, same dobre. Nawet w książkach, a czytał ich naprawdę wiele, deszcz zawsze był metaforą odrodzenia, oczyszczenia, ta alegoria była wręcz naturalna. Zmywał brud tego świata, więc Roppi na pewno też go lubi. Z resztą czego tu nie lubić? Po deszczu zawsze ładnie pachniało, świat był bardziej kolorowy, a słonce, które ledwie co wyłoniło się zza chmurki, przyjemnie łaskotało oczy. Świat budził się do życia o wiele piękniejszy... Tak samo jak Roppi po długim śnie, gdy wstawał rozczochrany wydawał się o wiele szczęśliwszy, niż gdy kładł się blady i z wielkimi workami pod oczami. Oczywiście Tsuki kochał go nie ważne jak wyglądał, mimo to blondyn zawsze twierdził, że Roppiemu ładnie gdy jest "wymemłany" i roztrzepany.
     Uśmiechając się, przyglądał się miastu. Na ulicach ludzie spieszyli się do domów. Ukryci pod parasolkami nie zauważali, jaki przyjemny jest ten deszcz. Choć prawdopodobnie wielu podzielało jego zdanie, deszcz cieszył każdego zwłaszcza, że dni przed nim były niesamowicie parne.
     Z zamyślenia wyrwał go trzask zamykanych drzwi i odgłos rozkładanego parasola.
- R-roppi-s-san, kawę masz w ku-kuchni. - mruknął cicho, szybko odchodząc od okna i siadając na fotelu. Uchwycił koc i owinął się nim szczelnie, tworząc prowizoryczny kokon, z którego wystawała tylko jedna ręka chcąca sięgnąć po książkę, i oczywiście jego blond-włosa głowa.
- A... - mruknął. - Podasz mi ręcznik? Jestem przemoczony.
     Tsuki ochoczo pokiwał głową i dopiero po chwili orientując się, że Roppi tego nie widział, odpowiedział.
- J-już idę! - Szybko zeskoczył z fotela, zapominając o zmyślnej pułapce w postaci koca, w jaką się zaplątał chwilę wcześniej. Upadł jak długi po drugim kroku i jęknął żałośnie.
- Tsuki? - zapytał brunet, spoglądając przez drzwi do salonu.
- Już n-nic, już po-podaję! - krzyknął, denerwując się jeszcze bardziej. Trzęsącymi się dłońmi rozwiązał koc i pobiegł do łazienki. Chwycił za ręcznik i podał go Roppi'emu.
- P-proszę Roppi-s-san.
- Dziękuję. - Uśmiechnął się... No, może tylko uniósł kąciki ust, albo to był jakiś cień ale to i tak wystarczyło, by Tsuki okrył się rumieńcem i musiał wetknąć nos jeszcze bardziej w szalik. Roppi udał, że tego nie zauważył i zaczął wycierać mokre włosy ręcznikiem. Taki był urok Tsukihimy, że się rumienił i Roppi nie miał najmniejszego zamiaru tego zmieniać. Poza tym, taki rumiany bardzo mu się podobał. Wciąż wycierając włosy poszedł do kuchni i zabrał swoją kawę. Upił małego łyka. Tsuki byłby naprawdę dobrym baristą...
     Wszedł do salonu. Blondyn siedział już w fotelu, wtulony w koc i popijał herbatę. Spojrzał na Roppi'ego akurat w chwili, gdy brunet mu się przyglądał. Jako, że nienawidził kontaktu wzrokowego i nawet przed Tsukihimą miał opory, szybko odwrócił się, wpatrując się w okno.
     Deszcz lał niemiłosiernie. Cały świat skąpany w szarości, wiatr, woda, wilgoć, smród...
- Okropne. - mruknął cicho, podchodząc do stolika i odstawiając kawę.
- N-nie s-smakuje c-ci? - spytał zmartwiony blondyn. Nie chciał, by jego przyjaciel męczył się, pijąc coś takiego tylko przez wzgląd na niego. - Z-zrobię nową...
- Nie, kawa jest pyszna. - mruknął, siadając na wolnym fotelu i zaczął przeglądać wypożyczone książki. - Po prostu... Nienawidzę deszczu.
- A-ale deszcz jest przecież wspaniały! - podniósł głos zdumiony Tsukihima. Był pewien, że brunet kocha deszcz, no bo przecież... Wydawało mu się to po prostu oczywiste. - Kiedy pada, z-ze świata zmywane jest c-całe zło... P-poza tym po de-deszczu pa-pachnie tak świeżo i wychodzi tęcza. - Uśmiechał się delikatnie.
- Mylisz się, Tsuki. - Zimny głos sprowadził rozmarzonego blondyna na ziemię. Wpatrywał się on zdziwionymi, złotymi oczyma w swojego chło-chłopa... przyjaciela, czekając na dalszą cześć wypowiedzi. - Kiedy pada wszystko paruje, cały smród tego świata jest jeszcze bardziej widoczny. Ta ponura atmosfera sprawia tylko, że masz ochotę się pociąć. - mruknął, wpatrując się w okno. To była idealna sceneria do samobójstwa. Cały świat wyglądał ohydnie, jeszcze ohydniej niż zwykle. Ten odór unoszący się wszędzie naokoło, to błoto na ulicach i cały nagle widoczny brud. Wszystko lepiło się i kleiło, było ciężkie, ohydne jak sam świat. Podczas deszczu mimo, że otulony chmurami, świat stawał się najbardziej widoczny. Ukazywał wszystko, czego Roppi nie znosił. Nikt, nikt nie powinien tego lubić, nawet największy ignorant... Ale Tsuki i tak uparcie twierdził inaczej. I to była kolejna rzecz, jaka Roppi'ego intrygowała w blondynie.
- Naw-wet ta-ak nie mów, R-Roppi-san. - zaprotestował, choć już nie tak pewnie jak przed chwilą. Był przerażony świadomością, że tak ważna dla niego osoba mogłaby chcieć zakończyć swój żywot właśnie w taki dzień. - Ja uw-uwielbiam deszcz, nie tylko dla-dlatego, że pięknie myje świat, że dzięki niemu wszystko pachnie tak świeżo. P-Poza tym... Ja poznałem Roppi'ego-san'a właśnie w t-taki desz-szczowy dzień. - mruknął ciszej. - P-pamiętasz?
     Niepewnie spojrzał na bruneta. Może on nie pamiętał? W końcu spędzili razem tyle lat, jeden dzień bez wątpienia mógł mu się zatrzeć w pamięci.
- Schowałeś się pod zjeżdżalnią, bo się czegoś bałeś. - mruknął brunet widząc, jak jego chłopak prawie płacze myśląc, że on nie pamięta. A może on po prostu nie chciał rozpamiętywać przeszłości?
- W-Właśnie! - od razu sie rozpromienił. - Schowałem się, bo coś mnie g-goniło, to było s-straszne!!! - rozemocjonował się. - T-to coś w-warczało i, i, i...
- To był york pani Tanaki. - mruknął spokojnie brunet, siadając na fotelu. - Nie rozumiałem, jak ktoś tak wysoki mógł bać się takiego pieska.
- Był straszny!!!
- Strasznie mały, chyba... - poprawił go, obracając książkę w ręce. Była całkiem ładna. Złota, z brązowymi wykończeniami, w twardej oprawie i ze zdobnymi literami. Tsuki'emu musiała się widać bardzo spodobać, skoro leżała na wierzchu...
-N-nie ważne. - mruknął czerwony już blondynek. - Najważniejsze, że p-pod tą zjeżdżalnią spotkałem ciebie. - Zarumienił się jeszcze bardziej. Naciągnął sobie szalik aż pod same oczy i chciał mówić dalej.
- A co w tym takiego ważnego? - przerwał mu brunet. - Nie rozumiem, co jest takiego wspaniałego w poznaniu jakiegoś nic nie wartego człowieka, w dodatku kogoś, kto jest taki beznadziejny. Nie warto rozpamiętywać tak błahych rzeczy. - prychnął, z trzaskiem zamykając książkę.
- N-nie mów tak! Roppi-san jest dla mnie najważniejszą osobą, jak mógłbym nazwać spotkanie z nim czymś niewartym rozpamiętywania?
- Normalnie... Chyba, że rozpamiętujesz swoje błędy. - mruknął cicho. Odwrócił głowę w stronę okna i pogrążył się we własnych rozmyślaniach. Taki sam kolor nieba, tak samo rzęsiście padający deszcz, taki sam wiatr, rozwiewający po całym mieście mokre i na wpół zgniłe już liście. To samo nerwowe otwieranie parasola i szybkie kroki. Ta sama ignorancja, jaką widział kilka lat temu, stojąc w jesienny, deszczowy dzień w oknie swojego pokoju. Patrzył na ulicę pod sobą marząc o swojej śmierci, o uwolnieniu się z tego ohydnego świata, o tym, by choć jeden z tych ohydnych ludzi zniknął stąd, nawet jeśli tym kimś był on sam. Wedy wrócił do pokoju i zamknął okno. To był jeden z tych dni, gdy był pewny, że mu się uda, że nikt nie przyjdzie, ze będzie mógł odejść w spokoju. Wziął nóż i zaczął ciąć sobie nadgarstki, niby tak, jak zwykle dla poczucia bólu, ale tym razem ciął o wiele głębiej. Wsadził okaleczone ręce do wanny z wodą i czekał. Czekał, aż jego czas się skończy. Przez otwarte drzwi łazienki widział okno, ogromne okno w salonie. Wpatrywał się w szare niebo, w padający deszcz i coraz bardziej odpływał. Zamknął oczy, nie liczył, że je kiedykolwiek otworzy. Ostatnim co zapamiętał był trzask, nie wiedział skąd pochodzi, ale to była ostatnia rzecz, jaką miał w życiu usłyszeć.
     Jedak tym razem się pomylił. Otworzył oczy, oślepiło go jaskrawe białe światło, a do uszu doleciał płaczliwy, ale bardzo szczęśliwy głos.
- M-musisz le-leżeć Roppi-san.
     Nie udało mu się wtedy zabić, choć był tak pewny tego, co zamierza. Do dziś nie wiedział kto go powstrzymał, dlaczego i jak Tsukihima znalazł się przy jego szpitalnym łóżku.
     Od tego czasu nienawidził deszczu, za bardzo przypominał mu o porażce.
- Pójdę się położyć. - mruknął, wracając do rzeczywistości. Rzeczywistości, w której mieszkał z Tsukim w dwupokojowym mieszkanku, a w ich kuchni nie było nawet noża, żadnych tabletek, lub w takich ilościach by nie można było tego przedawkować. Był też pod stałą obserwacją Tsuki'ego i musiał chodzić na różne kursy i zajęcia mające pomóc mu powrócić do społeczeństwa. Mimo wszystko to była najlepsza możliwa przyszłość.
-Ś-śpij do-dobrze. - odpowiedział blondyn, chcąc zgrywać niezainteresowanego. W praktyce musiał schować się za książką, aby nie było widać jego rumieńców.
     Roppi mimo całej swojej nienawiści do świata nie mógł znienawidzić Tsuki'ego. Chłopak, który z nim mieszkał był zupełnie inny od całego plugastwa za oknem i właśnie dla niego Roppi podjął decyzję, by żyć i ograniczyć okazjonalne cięcie się do minimum.
-Mhm. - potwierdził ledwie słyszalnie i zmierzwił Tsukiemu włosy. To było takie jego osobiste podziękowanie.
-M-może R-roppi-s-san prze-spał by się t-tu? - spytał z nadzieją w oczach i wskazał kanapę obok swojego fotela. Brunet tylko wzruszył ramionami i położył się. Zamknął oczy i poczuł, jak coś delikatnie na niego opada. Potarł to ręką - koc, w który owinął się wcześniej Tsuki.
- Słodkich snów, Roppi. - mruknął, licząc najprawdopodobniej, że brunet zdążył zasnąć i nigdy nie usłyszy tego, co powiedział.
- Nie umiesz zgrywać twardziela. - mruknął brunet, chowając swój nikły uśmiech za kocem. Otworzył delikatnie oczy, chcąc sprawdzić, jak podziałał na blondyna. No cóż, efekt okazał się piorunujący, bo rumiany jak truskawka i przerażony Tsuki siedział prawie na stole, wpatrując się ze zdziwieniem w swojego współlokatora. - Dobranoc. - mruknął i zasnął.
     Tym razem Tsuki odczekał ponad pół godziny nim odważył się pogłaskać swojego chłopaka po głowie. Odłożył książkę, dopił zimną już herbatę i wstał, podchodząc do okna i wpatrując się w deszczową aurę rozmyślał.
     W którymś momencie chmury rozstąpiły się, pozwalając przedostać się słońcu. Jeden z jego promieni oślepił blondyna, wpadając przez okno do mieszkania. Tsuki osłoniwszy oczy ręką odsunął się od okna i dopiero połączył fakty. Przestało padać, wyszło słońce, skoro Roppi nie lubi deszczu na pewno się ucieszy. Spojrzał z radością na wciąż pogrążonego we śnie chłopaka, na którego w obecnej chwili padało przez szybę słońce.
- R-Roppi-san, R-Roppi-san! - krzyknął, potrząsając nim.
     Ledwo co wyrwany ze snu brunet leniwie otworzył oczy. Oślepiło go białe światło, a pierwsze co usłyszał, to głos szczęśliwego Tsukihimy
- Co jest? - mruknął, zakrywając oczy ręką. Zastanawiał się, czy znów obudził się w szpitalu po próbie samobójczej, ale... Nie pamiętał, by ostatnio coś takiego planował. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego i Tsuki'ego salon... Czyli jest w domu.
- Roppi-san, słyszysz~? Przestało padać, wyszło słonce, jesteś szczęśliwy, prawda~? - pytał rozentuzjazmowany blondyn, szarpiąc go za ramię.
- Nienawidzę słońca. - westchnął, wstając i zabrawszy kubek z zimną już kawą poszedł do kuchni zrobić sobie dolewkę. Uśmiechnął się cicho do siebie, słysząc jęk zawodu Tsuki'ego. "Co... Dlaczego~...?", ale już nie odpowiedział.


8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jeżeli gdzieś nie komentuję to znak, że blogger nie chce mi pokazać informacji o nowych notkach. To jest strasznie wkurzające - pokazuje co mu się żywnie podoba, a później, że nie wiem o nowych notkach. Zgłaszam to do prokuratury.
      A teraz co do notki... Musiałem odczekać jakiś czas, żeby w ogóle się za nią zabrać... Tak bardzo lenistwo ;u;
      Roppi jak zwykle narzekający na wszystko po koeli kuudere, a Tsuki ciamajdowaty dandere... Jeden z moich ulubionych pairingów z alterami, jednak ostatnio trochę zaczął mi się nudzić ze względu na ilość opowiadań jakie są z nimi. No, ale trudno... ;w;
      Roppi mi przypomina typowego Polaka: jest pochmurno - źle, jest słonecznie - źle, pada - źle, sypie śniegiem - źle. XDDD
      A Tsuki ciamajda - jak zwykle musi rozwalić, albo coś, albo siebie, no w tym oneshocie siebie XD
      A ta ucieczka przed wielkim, warczącym i rozwścieczonym zwierzem była epicka. Z początku myślałem, że gonił go jakiś owczarek niemiecki, a tu... york. Ratujcie, nie mogę XDDDDDD
      Pomysł naprawdę był dobry, tylko ciekaw jestem jaki będzie kolejny pairing... Coś czuję, że to będzie to o czym myślę, ale nie powiem o czym myślę, bo to tajemnica XD
      Eh, nie... Zaczęło mi odwalać przez tą notkę. A nastawiałem się na to, że to będzie jakiś angst typu - "Roppi się tnie, a Tsuki rozpacza", a tu się okazuje, że to jest zupełnie coś innego. No i przygotowywanie się mentalnie na coś smutnego poszło w las ;u;
      Podobało mi się choć ostatnio ten pairing troszkę mi się znudził, jednak to co dodacie to na pewno przeczytam. W ogóle jakoś mi się ten pomysł spodobał ;u;
      Coś mi się zdaje, że tym razem się niesamowicie rozpisałem, ale to nie moja wina... Tak już jakoś wyszło... Wydaje mi się nawet, że to będzie (skreślić) jest najdłuższy komentarz jaki na razie napisałem, eh... ;u;
      Dobra, już nie przynudzam. Więc... Podobało mi się jak zawsze. No chyba u Was nie było czegoś co mi by się nie spodobało. No może jedynie czego na razie nie czytam to wszystkie opowiadania/oneshoty z pairingiem Izuo, bo... Bo nie mogę się jakoś do tego przemóc ;u; Za jakiś czas powinno mi przejść, ale na razie nic nie obiecuję, bo nie wiem kiedy ten czas nadejdzie ;w;
      Weny~ ;u;

      Usuń
  2. Jak ja lubię tych dekli T_____T <333
    Tsuki to ciota, ale i tak nic do niego nie mam. Haha, w sumie to przypomina mi Sakuraia. XD" Whoua, taki mol książkowy :3 Inu, chyba masz coś z niego XD
    Roppi tak bardzo Roppi. "Nienawidzę deszczu" "Pacz, słońce"! "Nienawidzę słońca." To taki rzyciofe ;-; *tula*
    Tsu superhero, popitala w gaciach na lateksowych rajstopach i z pelerynką, ratując swojego chłopaka przed złem tego świata i całym sobą. Tak, to się sprzeda! Tego pragną miliony!
    Jak zawsze mi się podobało i zazdroszczę Wam tego pierdyliarda pomysłów na shoty ^u^
    Czekam na obiecane pairingi ;-;
    Cukrów~.

    OdpowiedzUsuń
  3. to byłooooo taaakiiieee....same wiecie jakie (słodkki i cudowne) :)
    czekam na następne shoty i pozdrawiam inu-sama! i kiiasarin-sama!
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  4. Koooooooocham <3 Kocham was, kocham Roppiego, kocham Tsukiego T^T Zawsze te opowiadania z nimi najbardziej mnie ciekawią, bo... bo są o dwóch całkowicie odmiennych osobowościach, ale nie takich byle jakich, tylko dość ekscentrycznych. Sama postać Roppiego jest moją ulubioną i strasznie intryguje mnie jego charakter. A do tego rzadko zdarzają się happy endy z nimi xD Mimo, że naprawdę lubię taką odskocznię od szczęśliwych zakończeń. Zawsze wszystkie smutne opowiadania z tym parringiem doprowadzają mnie do takiego melancholijnego stanu, który w gruncie rzeczy naprawdę lubię ^^ A co do samego shota to: świetny! Naprawdę bardzo przyjemny i spokojny. Lekko się czytało i nawet się przy nim odrobinę odprężyłam ^^ Więc dziękuję, życzę weny oraz powodzenia i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kooooocham~ Kocham to opowiadanieeee~ Jest takie... Takie-Takie... Takie... No wiecie jakie~ >< Takie słodkie, hapi ent i wgl~ Awww, sam cukier *///^///*. Tylko czegoś mi tu brakuje, w tych FzA... Tak! Wiem! Seksu! Kur...czaczek, nie ma seeeeeksu~ ><" Plosiem, chociaż jeden... *Jęczy i kwiczy

    OdpowiedzUsuń
  6. xD Nienawidzi deszczu, nienawidzi słońca. No zupełnie jakby słyszała siebie. Roppi jest typowym Polakiem. Jak za gorąco - źle. Jak za zimno - jeszcze gorzej. Ludziom takim jak on chyba się nie dogodzi ;^; to smutne. Biedne istoty przez cały czas będą żyć mentalnością 80-letniej babci ;-;
    A jeśli chodzi o shota (bo znowu zaczęłam nie od tego co ważne xD) słodziutki, lekko humorystyczny i (w moim odczuciu) nostalgiczny. Wspominanie czegoś co było, czegoś co już się nie powtórzy, ale tym razem nie są to depresyjne przemyślenia, jak w większości ficków z nimi, a takie lekkie wspominki dobrych chwil. Ich pierwsze spotkanie i wg. Jak wielkie 'ach' z zachwytu zrobiłam gdy zobaczyłam to zaraz po teście z biologii =w= zdecydowanie lepszy humor~~ No i taki zaciesz, że nie było śmierci ;^; Pierwszy raz się cieszę, że nie umarł~~ herezje jednak w niektórych przypadkach są dobre xD
    ten komentarz jest chyba bez sensu, ale podsumowując: Bardzo, bardzo mi się podobało. Prostota i użycie pomysłu mnie urzekły ^^ Sposób ukazania ich, wreszcie pod jakimś względem zdrowych relacji <3
    Czekam na więcej~~
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww... Roppi, który tylko hejtuje świat, ale jednak nie latają wszędzie żyletki. Miła odmiana, że w jakimś fiku z nimi nie ma ciągle tylko lejącej się krwi, zua, rozpaczy, samotności i wgl. całego syfu, co zawsze ejst do nich doklejane (*mówi osoba, która sama o tym syfie pisze*tsaa xD). Ale nie, serio. Może i nie jest to też masakrycznie słodkie i szczęśliwe, ale atmosfera tutaj przypadła mi szczególnie do gustu. Nie jest taka ciężka, nawet dosyć przyjemna. Przejawia się przez moment kilka gorszych wspomnień, punkt widzenia Roppiego i jegowiecznego niezadowolenia, ale ładnie się to zrównuje z Tsukishimą i jego podobnym podejście, radością i lepszymi wspomnieniami. Jakoś tak... zaczynam lubić jego miłą stronęxD Dobre porównanie między tymi postaciami ci wyszło i ich sposobem myślenia. I wgl. cieszy mnie, że były takie momenty, gdy Roppi się uśmiechał, okej, możeto nie był wyszczerz na pół ryja, ale jednak coś było *_* Pomysł, pomysł jest fajny i mi się podoba. W końcu Orihara robić coś wiecej niż podcina sobei żyły.
    Pozdrawiam
    ~ Alexa

    OdpowiedzUsuń