Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 8 lutego 2014

FzA Shitsuo x Hibiya - ,,Najlepszy prezent dla mnie"

Ooohaaaaayoooooooo~! :33
*podskakuje ze szczęścia* Witam was w tym cudownym dniu~! ...Dobra, nie wiem, czy będzie cudowny, ale nieważne~! W końcu mogę to dodać~! Yaaaay, tyle na to czekałam~! X33
Nom~! A więc~...
Khem, coś miałam dodać~... X3"
A tak~!
Niech Ferie z Alterami się rozpoczną~! :33
I tak poza tym, Fluffery-chan, miłej studniówki~! ;33 To w żadnym bądź razie nie powinno cię stresować, po prostu życzymy ci dobrej zabawy~! ;33

A teraz, nie przedłużając~! Zapraszam na jedną-z-nielicznych-miniaturek-jakie-mi-się-spodobały~! X33 Jako, że nie było od mnie fick'a na urodziny Shizusia, to też możecie potraktować jako małe wynagrodzenie z mojej strony~...
K:Też mi wynagrodzenie *prycha* obie miałyśmy po tyle samo notek na FzA napisać a ty tłumaczysz się udawanym zadośćuczynieniem.... nieuczciwe to Inu-chan :P

Enjoy~! :33








- Ne, ne~! Hiiibiiiiiyaaaaa-chaaan~! - Psyche z głośnym śmiechem podleciał do Hibiyi siedzącego na kanapie i zasłonił mu oczy. - Zgadnij kto too~!
- Psyche, plebsie, zabieraj ręce. - mruknął Hibiya z wyższością. - Wszyscy wiedzą, że to ty, to słychać.
- Zgadłeeś~! W nagrodę dostaniesz czekoladę~! - Różowy klon Izayi wyciągnął nie wiadomo skąd tabliczkę mlecznej czekolady i położył "księciu" na kolanach.
- Dla mnie...? - zdziwił się mimowolnie, po czym znów prychnął z wyższością. - Nie trzeba było. Nie jem takich rzeczy, od tego się tyje...
- Więc dbasz o linię? - rzucił złośliwie Delic, pojawiając się znikąd i opierając się nonszalancko o ścianę.
- W-wcale nie! - Hibiya zrobił się lekko czerwony. - A zresztą, przejdźmy w końcu do tematu! - zarządził władczo. - Shitsuo ma niedługo urodziny. Jako, że to mój sługa, wypadałoby mu coś podarować w prezencie. Dlatego zwołałem was jako swoją radę, żebyście podali mi jakieś propozycje. - stwierdził pewnym siebie głosem. - Kto pierwszy?
- Jaaa~! - Psyche, mimo, że Tsugaru posadził go koło siebie na kanapie i uspokajał, nadal był pełen werwy i energii. A także, na nieszczęście Hibiyi, pomysłów... - Powiedz mu z tej okazji wszystko, co do niego czujesz~! Potem możesz obwiązać się wstążką i położyć na łóżku~... Albo inaczej~! Obwiąż się kokardką i czekaj w łóżku, a jak już skończycie, to powiedz mu, jak bardzo go kochasz~! ...Albo jeszcze lepiej, jeszcze lepiej~! - Podskakiwał na kanapie, pełen szczęścia. Dopiero gdy Tsugaru położył mu dłoń na ramieniu i szepnął coś do ucha, trochę się uspokoił.
- Może spróbuj z wyjściem, spacerem po waszych ulubionych miejscach, czy coś...? - spytał Tsugaru, wyciągając swoją nieodłączną fajkę.
- Ja najbardziej lubię siedzieć w mojej posiadłości. - odpowiedział Hibiya. Na propozycje Psyche nie odpowiedział z wiadomych powodów... Po prostu były za głupie!
- A on...?
- A on siedzi ze mną. Gdy wybieram się na wycieczkę, towarzyszy mi, ale przystajemy w miejscach, które podobają się mnie. - odparł, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem. W sumie... była. Tylko, że w tej chwili stracił ciekawy pomysł na prezent... Znał tylko jedno miejsce, które Shitsuo lubił równie mocno, co on. Jego wielkie łoże... Ale "książę" w życiu nie przyznałby się, że naprawdę lubi, jak to robią... - Tak w ogóle, gdzie podziali się Tsukishima i Hachimenroppi? - burknął, wodząc wzrokiem po pomieszczeniu. Nie było ich, tak samo jak nie było Psy420 i Vi138. Choć tych ostatnich nie było, bo dla małego królewicza nie mieli nic mądrego do przekazania... Tymczasem Tsuki i Roppi mogli się na coś przydać...
- Nie przyszli. Roppi nie chciał. - odezwał się Delic.
- W takim bądź razie twoja kolej! - naburmuszył się Hibiya. - Jaką masz propozycję???
- Ja~? Normalną. - prychnął. - Raz wykaż inicjatywę i zrób dla niego coś miłego... Na przykład nie traktuj go jak swojego sługi.
- Odpada. Shitsuo lubi być traktowany jak mój sługa, bo on JEST moim sługą. - odpowiedział natychmiast. Nie wyobrażał sobie,  żeby mogło być inaczej... Dopóki miał nad nim władzę, Shitsuo nie mógł odejść, zostawić go, czy nawet szukać sobie innego "pana"...
- A może jednak spróbowałbyś być szczery wobec siebie i niego? - prychnął Delic z kpiną w głosie.
- Jestem szczery! - warknął Hibiya groźnie. Oczywiście, że był szczery... Chciał go mieć przy sobie i związał go kontraktem wobec siebie... To chyba było dostatecznie szczere...?
- Jasne...
- Może powinieneś spełnić jego trzy dowolne życzenia? - odezwał się Sakuraya, stając w drzwiach.
- Dowolne...?
- Ja wiem~! - Psyche aż podskoczył. - Zrób mu ciasto~! Pomogę ci, znam się na tym~! Zrobimy jasny biszkopt i maaasę różowego lukru~! Albo tęczowego~! Jak wolisz~???
- Żadne z powyższych... - westchnął ciężko i wstał. - Dobra, plebsy! To mi w niczym nie pomoże. - prychnął z wyższością. - Sam wymyślę najlepszy prezent dla niego! I pamiętajcie, obowiązuje was poufność! - Zadarł wysoko podbródek i wyszedł z pokoju. Gdy tylko wyszedł, wsiadł na swoją ukochaną klacz i pognał do swojej posiadłości.

- Hibiya-sama, masz ochotę na deser? - spytał usłużnie Shitsuo widząc, że jego książę krząta się po kuchni.
- Nie. Mam ochotę, żebyś sobie stąd poszedł. Poszukam sobie tego czegoś sam.
- Jesteś pewien?
- Nie. Znaczy się tak! Idź już. I nie waż się podglądać. Zajmij się moją biblioteką. Trzeba odkurzyć całe południowe skrzydło. To ci pewnie zajmie ze trzy dni. No, idź już.
     Coraz bardziej nerwowo szukał produktów na ciasto. Musiał je zrobić na dziś, a przecież nie prosił nikogo o pomoc... Musiał sobie poradzić... A zupełnie się na tym nie znał... Wczoraj znalazł przepis, jednak wydawał się aż nazbyt skomplikowany, nawet z użyciem nowoczesnych robotów kuchennych. Co to będzie...? Wyjdzie...? W końcu Shitsuo zawsze robił mu tort na urodziny...
- Jak sobie życzysz, Hibiya-sama. - Shitsuo skłonił się przed nim z ledwo skrywanym uśmiechem. - W takim bądź razie zajmę się biblioteczką. - oznajmił i wyszedł. Oczywiście, że na razie miał zamiar zająć się książkami... Jednak to nie mogło zająć dużo czasu, bo skrzydło południowe odkurzał w zeszłym tygodniu. Nie miał zamiaru tak potulnie słuchać swojego rozkapryszonego książątka. Domyślał się, o co chodzi i chciał to sprawdzić...

     Hibiya był cały ubabrany w mące, czekoladzie i lukrze. Po wielogodzinnych przygotowaniach w sekrecie stworzył w końcu nie spalone i nie zakalcowate ciasto. Teraz z zadowoleniem, w przekrzywionej koronie, dekorował je żółtym lukrem. Żółtym, żeby kojarzył się z nim, oczywiście. Sam zrobił nawet lukier. Teraz nakładał go... Zgodnie z instrukcją, jak tylko umiał. I mimo, że cały policzek, a także włosy i ubranie miał wysmarowane tym lepiącym się świństwem, był zadowolony z siebie. Jego pierwszy porządny wypiek. Przekładany kremem, odrobinę przechylający się na prawo, ubabrany żółtym lukrem tort. Teraz jeszcze musiał wziąć rożek z folii i czerwonym lukrem napisać "Sto lat Shitsuo". Ostatni etap...

     Shitsuo przyglądał się jego poczynaniom przez szparę w drzwiach. Uśmiechał się szeroko, z satysfakcją i pewnym rodzajem rozczulenia. Mimo, że jego książę zwykle pokazywał mu, gdzie jego miejsce i że "jest tylko sługą", teraz już od kilku godzin męczył się ze zrobieniem odpowiedniego tortu. Jeszcze zapewne gdy mu go wręczy stwierdzi, że "to nic takiego", albo, że "był kupiony". Naprawdę, gdyby Shitsuo nie podglądał go tyle razy w jego poczynaniach, być może nawet by uwierzył. Ale znał go lepiej niż ktokolwiek inny, znał jego prawdziwe oblicze i dobrze wiedział, ile wysiłku wkłada w uszczęśliwianie ludzi, na których mu zależy, choć w końcowym efekcie nawet im o tym nie mówił. Shitsuo to doceniał. Śmiał się z jego niezdarności, podstawowych błędów i nieporadności, a mimo wszystko podziwiał, że w to wszystko wkłada tyle wysiłku i uczucia. Choć on też nie mówił o tym głośno. Pewnie za karę musiałby sprzątać w stajni przez najbliższe trzy miesiące...

     W końcu się udało. Hibiya schował tort do szafy, chyłkiem wyjrzał, czy nikogo nie ma na korytarzu i pobiegł do swojej komnaty, by wziąć prysznic i się przebrać. Ukrył pobrudzone ciuchy z zamiarem wyrzucenia ich później i poszedł szukać Shitsuo.
     Tak jak się domyślał, zgodnie z jego rozkazami, jego sługa był w bibliotece i odkurzał regały. Uśmiechnął się na ten widok. Całkowicie posłuszny. Więc musiało mu zależeć na tej pracy. Na pracy dla niego. Tak powinno być.
- Shitsuo! - zawołał go.
- Tak, Hibiya-sama? - Shizuo-kamerdyner odwrócił się i spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Zarządzam zebranie. - Hibiya przybrał najsurowszą minę, na jaką poważyłby się w tych okolicznościach. - Wyglądana to, że znów czegoś nie dopilnowałeś. Muszę pomyśleć nad karą dla ciebie.
- Tak, Hibiya-sama. - Mina Shitsuo stała się obojętna i chłodna. Skłonił się lekko.
     Hibiyi coś ścisnęło się w brzuchu. Był dla niego zbyt surowy i udawał, że zapomniał o jego urodzinach... Czy to nie za wiele?
     Zaraz jednak skarcił się w myślach. Przecież miał prawo urządzać mu taką niespodziankę! Nagroda bardziej cieszy, gdy myślisz, że dostaniesz karę!
- Widzę cię w jadalni za piętnaście minut. - rzucił na odchodne i wrócił do kuchni. Teraz pozostało mu czekać...

     Shitsuo pod obojętną maską śmiał się ile wlezie. On naprawdę nic nie wiedział... Przecież tak łatwo było się domyślić, że on wie, o co chodzi... Jego książę był jak zwykle słodki i naiwny...
     Czym prędzej skończył udawanie, że odkurza regały, czego i tak nikt nigdy nie sprawdzał, i poszedł do jadalni, po drodze zmieniając tylko rękawiczki.

     Hibiya niósł tort. Świeczki miał w kieszeni, tak samo zapałki... Najważniejszy teraz był tort. Przemierzył z nim korytarz, przystanął przed jadalnią, stanął bokiem, otworzył nawet drzwi od jadalni łokciem i zrobił parę zdecydowanych kroków... Po czym potknął się o swoją pelerynę i runął jak długi prosto w ogromny, własnoręcznie robiony tort.
     Przez chwilę panowała zupełna cisza. Hibiya leżał, starając się nie okazywać smutku. W końcu jego duma księcia mu na to nie pozwalała. Powinien okazywać swój majestat nawet w takiej sytuacji i jakoś z tego wybrnąć.
     Ale był tu tylko z Shitsuo. I leżał twarzą w jego torcie.
     Po paru chwilach dało się słyszeć kroki. Hibiya został wyciągnięty z tortu i postawiony na nogi.
- Hibiya-sama? - spytał Shitsuo bez emocji. Choć ta sytuacja dla niego wyglądała przekomicznie...
     Mały królewicz przetarł oczy i spuścił wzrok. Choć powinien patrzeć dumnie przed siebie, tak naprawdę chciało mu się tylko płakać. Cały wysiłek na marne... Już nie uczczą urodzin Shitsuo...
     Nagle poczuł, jak coś zbiera krem, ciasto i lukier z jego twarzy. To nie była chusteczka, ani nawet rękawiczka...
     Shitsuo oblizał palec z resztek rozciapcianego tortu.
- Hibiya-sama, sam go robiłeś? - spytał zaskoczony i nie czekając na odpowiedź, nachylił się nad nim i zaczął zlizywać ciasto z jego szyi, policzka, ust...
- Nnn... - Próbował zaprotestować, ale Shitsuo pogłębił pocałunek i tym samym dał mu skosztować tortu. Był pyszny... Choć ani wcześniej, ani tym bardziej teraz na taki nie wyglądał. - Ale Shitsuo... Chciałem, żebyśmy zjedli go normalnie, razem... - burknął, ukrywając pod tym swoje rozżalenie. - Miałem ci go podarować jako prezent...
- Nie szkodzi. - Przerwał mu Shitsuo, zbierając nieco kremu z czubka jego nosa. Po chwili Hibiya poczuł, jak się unosi, a raczej jak jego "sługa" go unosi i sadza na stole, po czym zaczyna zlizywać papkę z ciasta z jego odsłoniętych obojczyków. Jego ręce już unosiły koszulkę Hibiyi, sunąc po bokach, jednak niebezpiecznie szybko zbliżając się w stronę sutków. - Ty jesteś najlepszym prezentem dla mnie, Hibiya.










11 komentarzy:

  1. Zaklepuję miejscówkę ><

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, zdążyłem. W końcu jako pierwszy dodaję komentarz, cud się stał. >< Tak długo, bo byłem zajęty pisaniem notki i czterokrotnym jej sprawdzaniem, więc to mi zajęło ile zajęło, ale jestem i to chyba jest najważniejsze ><
      Tak bardzo radość, że w końcu coś z alterami. Coś ostatnio naprawdę dość mało widzę takich opowiadań, więc się cieszę, że chociaż Wy to piszecie.
      Pierwsze co widzę - pairing - Shitsuo x Hibiya. Przez moment zapomniałem, że istnieje taki alter jak Shitsuo. Błagam, zabijcie mnie ><
      Już na samym początku Hibiya taki typowy himedere. "Plebs, hołota" Tak typowe dla niego XD
      Psyche i jego pomysły... I niech ktoś mi powie, że on nie myśli tylko o jednym...
      Ah te poświęcenie i zepsucie tortu w ostatniej minucie...
      Wiem, że komentarz jest dość nieskładny, ale jestem zmęczony po pisaniu teraz i chyba do 3 w nocy innego oneshota. Powiem w skrócie, że mi się podobało jak zawsze i czekam na kolejne.
      Weny~

      Usuń
  2. - przez moment nie ogarnełam co to za blog - uff ale już jest ok.

    Heh ten pierwszy obrazek mi się z Kuroshitsuji skojarzył xD Zamiast Izayi (wiem, że to nie on) Ciel a zamiast Shizuo (też wiem, że to nie on ale ja z ich alter-ego umiem napisać tylko: Tsugaru, Psyche, Delis, Roppi, Tsuki) Sebastian <- i tu by różnicy nie było xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahaha xD Cudo! Naprawdę to było miłe zaskoczenie ^^ Dawno nie czytałam niczego z alter Shizayi, a żeby jeszcze Shitsuo i Hibiya - z tym parringiem chyba nigdy nie widziałam opowiadania xD Typowy Hibi Himedere <3 Shitsuo, nie wiesz, że nie powinno się lekceważyć rozkazów pana? xD
    Jak przeczytałam, że Hibiya chce zrobić swojemu lokajowi prezent, to myślałam, że padnę. Do tego te pomysły Psyche... brak słów hihi. A jak już się zabierał za ciasto, to myślałam, że wysadzi w powietrze całą swoją posiadłość haha.
    Baaardzo mi się podobało i czekam na następne alter <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cukier Cukier wszędzie~!
    Potrzebowałam cukru ale nie w takiej ilości Inu! Dostanę cukrzycy przez ciebie wiesz? Ech dobra wybacz że krzyczę ale insulina i mi się kończy... Kochana notka cudna. Jak zawsze zresztą. Czekam na dalsze i życzę megaaa weny~!

    OdpowiedzUsuń
  5. to było słoooodkieeee..........(ni chce mi sie pisać komentarza dłuższego a chciałam żebyście wiedziały że to cudo)
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  6. omo Jakie to było słodkie =w=
    Hibiya - tsundere jest taki kochany <3
    Przy pomysłach Psyche nie mogłam się powstrzymać przed facepalmem xD On jest taki słodko głupio załamujący ;P
    Wiedziałam od początku, że Hibiya się w ten tort wpakuje, a i tak zrobiło mi się smutno .3. On się tak starał, a tu takie spektakularne bam prosto w ciasto .3.
    Nie lubię cukru, puchu itp, ale tutaj jest on zaskakująco przyjemny xD I seksowny =q= to zlizywanie kremu z Hibiyi <3
    Weny, weny by dalsze altery były równie dobre, albo i lepsze~~ ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hibiya taki Tsundere, wow <3
    Wgl chyba pierwszy raz ten paring spotykam, wcześniej widziałam z Deliciem bodajże, ale ten lepszy xD Hibiya jest taki słodziachny, jak ten tort robił, omnomnom *^* I taki rzal i bul, że go rozwalił :C Wgl ten pierwszy art jest cudny <3 Zapiszę sobie (taki joke, zapisze wszystkie xD) ^^
    Życzę weny ~Val

    OdpowiedzUsuń
  8. Kyaa! To było takie Kawaii!
    Takie słodkie, że nie wiem, czytając to miałam obrazy jak z chibitali! :)

    Urocze, urocze, takie urocze!

    Czytając robiłam pizzę, prawie ją przypaliłam, widać, czyj talent kulinarny posiadam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Laska, nawet nie masz pojęcia, jak ja się cieszę, że tutaj nie ma standardowego pairingu Delic x Hibiya, za którym nie przepadam. Za to ten powyższy jest naprawdę spoko i fajnie, że napisałaś coś w tym kierunku. Oni razem są o wiele lepsi.
    Aww... Hibiya jako tsundere, wydaje mi się dosyć udany. Taki ,,zrobię coś, ale się nie przyznam, bo jeszcze sobie pomysli, ze mi zalezy". Raczej nie lubię takich postaci, ale twój Hibiya jest uroczy i to rozczarowanie, gdy się wywalił i cały tort poszedł się... Wgl. przy okazji muszę przyznać, że pomimo tego, że krótko, to pomysł bardzo mi się spodobał. Byl taki prosty, lekki, bez żadnej przesady. Przyjemnie się czytało o tych dwóch. ^^
    I mój Psyche <3 Kocham to różowe coś, mimo że w realu rzygałabym już tą słodyczą. On i jego pomysły są krótko mówiąc: dojebane xD
    Uroczo ^^
    Pozdrawiam
    ~ Alexa

    OdpowiedzUsuń