Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

wtorek, 4 lutego 2014

Shizaya - Zadymka (Urodziny Shizuo)

Hejo... to taki bardzo, bardzo, bardzo spóźniony shot, który miał być na urodziny Shizu, ale wyszedł niezbyt urodzinowy xD ja wiem, też nie kumam JAK?
Em... znów na blogu puchy, ale żeby nie było coś się pisze... tylko jeszcze nie pokończyłyśmy tych cosiów... a kolejny rozdział God's Game i Poskromić Bestię to chyba od listopada leżą rozgrzebane w połowie... matko....
No więc... może... wiecie co cieszcie się, że jest cokolwiek xD
Enjoy~!



     Brunet obrócił się z głośnym westchnieniem i zawirował na swoim ukochanym krzesełku
- Co ty wyprawiasz, idioto? Zachowujesz się jak dzieciak.
- Oj nie przesadzaj Namie~! Patrz, jestem jak śnieżynka~!!! - zaśmiał się serdecznie i rozłożył ręce udając samolot, choć może miał rację, że w białym, puchatym swetrze będzie przypominał bardziej płatek śniegu.
- Jak dzieciak. - wtrąciła sekretarka. - Co cię dzisiaj wzięło, że z sarkastycznego chama zmieniłeś się we wkurzającego bachora?
- Oi, oi~... – zacmokał, przestając się kręcić. - Nie powinno się tak mówić do osoby, która cię zatrudnia. Gdybym miał gorszy humor mógłbym cię wywalić na tę zawieruchę za oknem.
- Tak, jestem niezmiernie szczęśliwa, a teraz mów coś takiego zmalował.
- Ja~? Nic. - mruknął "niewinnie", po czym zachichotał wrednie, widząc zirytowaną minę swojej sekretarki. - Ne Namie, udało mi się wreszcie wyprowadzić ciebie z równowagi~? - zapytał z nadzieją. Odkąd śnieg zasypał Tokio nie miał nad kim się pastwić i została mu tylko ta nieczuła, nie reagująca na zaczepki kobieta. No chyba, że się powie źle o jej bracie, wtedy gotowa oczy wdrapać, czego przy obecnej pogodzie Izaya nie miał ochoty testować. Shinra mógłby nie dojechać na czas, żeby go pozszywać…
- Jeszcze nie, ale jesteś już naprawdę blisko. - westchnęła, zaczynając tylko gnieść w ręku papiery z którymi do Izayi przyszła.
- To wspaniale~!!! - Znów zakręcił się na krześle, po czym ziewnął ze znużenia. - Taka pogoda i nikt nic nie robi, żadnych bójek gangów czy nawet ludzi na zwykłym przejściu…
- A dziwisz się? W taką pogodę nikt nie pracuje, tylko ja oczywiście musiałam się tu do ciebie tłuc. - warknęła i cisnęła papiery na biurko. - Podpisz to i mam wolne.
- Nie tak szybko~! - Pomachał jej palcem. - Widzę, że jeszcze jedna złośliwość i czara się przeleje, więc... Może powinienem ostudzić twoją czerwoną twarzyczkę~?
- Mów wyraźniej.
- Skocz do sklepu po mleko~! - poprosił na swój uroczy sposób.
- Że CO?! - wrzasnęła.
- Tak, tak, to ci dobrze zrobi. - Chichocząc wstał z fotela i popychając plecy Namie ruszył do drzwi.
- Tylko dużo i… w sumie możesz kupić i zwykłe i smakowe. - mruknął. - I może budyń. - dodał, wsadzając jej czapkę na głowę.
- Czyś ty zwariował, jest zawierucha, minus dwadzieścia, a ty mnie wysyłasz po mleko, którego nawet nie lubisz? Tym bardziej to słodkie???
- Właśnie tak~! A teraz grzecznie ruszaj, a ja tu poczekam. - uśmiechnął się i wrócił do gabinetu, by podkręcić trochę kaloryfery. Na zewnątrz było strasznie zimno, a wielkie szyby szybko wychładzały jego kochany salon. -Z ima stulecia w Japonii postanowiła sobie wybrać genialny moment, żeby zaatakować- westchnął brunet, gdy tylko został sam w mieszkaniu. Podszedł do jednej z półek i wyjął album. Przejrzał kilka kart. - Coś podobnego, nigdy nie sądziłem, że stare roczniki pogodowe mi się kiedyś przydadzą. - westchnął, wertując dalej strony. Japonia miała klimat morski i umiarkowany. To znaczy z łagodną zimą i wiosennymi ulewnymi deszczami, nie zapominajmy również o upalnych latach, nagłych burzach i codziennych trzęsieniach ziemi czy tsunami nawiedzającymi ten szczęśliwy kraj od czasu do czasu. W sumie z danych wynikało, że tylko Hokkaido ma jakieś większe zamiecie… No cóż, najbardziej wysunięta na północ część kraju… północne wiatry i takie tam. Ale Tokio przecież leży na Honsiu, dodatkowo na południowych krańcach, tutaj nie ma takich zamieci i nigdy nie było. Przynajmniej od kiedy prowadzono te roczniki.
- Czemu akurat dzisiaj~? - zapytał się okna, wpatrując się w zamieć. Tak, dzisiaj pogoda postanowiła mu zrobić fantastyczną niespodziankę. W sumie zamieć trwała już od kilku dni i służby porządkowe, i drogowe na początku starały się sobie z nią poradzić, ale od kiedy skończyły się rezerwy soli żeby posypywać drogi ogłoszono klęskę naturalną, i zakaz wychodzenia z domów bez konkretnej przyczyny.
     Zakaz wychodzenia bez przyczyny... No właśnie, mleko po które wysłał Namie było bardzo ważne, więc nie było bez przyczyny. Upewnił się w tym i chwycił za telefon.
     Był zasięg, słaby, ale był.
- To jakaś nowość. - skomentował, wystukując odpowiedni numer. No cóż, miał go zapisanego w książce adresowej ale dzwonił już tyle razy, że ten numer wyjątkowo mocno wrył mu się w pamieć. Odczekał kilka sygnałów, po czym usłyszał stłumione warknięcie. Ten dźwięk od razu poprawił mu humor.
- Niezła zadymka, co~? - Uśmiechnął się szczęśliwie. Nie, nie tak jak zawsze po swojemu, tylko tak szczęśliwie.
- Naprawdę? - Usłyszał prawie błagalny głos. - Czy w ten cholerny dzień w który wszyscy o mnie zapomnieli jedynym, który zadzwonił musiałeś być ty?
- To chyba oczywiste, że dzwonię z życzeniami w urodziny mojego chłopaka, co nie Shizu-chan~!!! - Wyszczerzył się. - A skoro już to ustaliliśmy to może pogadasz ze mną chwilkę~? Co porabiasz~?
- Jestem zajęty.
- No więc pytam – co porabiasz Shizu-chan w ten piękny, aczkolwiek wietrzno-śnieżny poranek~?
- Wkurzam się, że nikt nawet nie zadzwonił z życzeniami. - mruknął od niechcenia. - A poza tym wkurzam się, że pewien kleszcz przerwał mi prysznic.
- Kąpiesz się~? To wyślij fotkę~!!! - poprosił wiedząc, że się nie doczeka. Usłyszał tylko warknięcie, na które zaśmiał się serdecznie. - Jak mniemam nigdzie nie wychodzisz? - upewnił się.
- Nie, to chyba oczywiste.
- U ciebie nic nie jest oczywiste, przypominam ci, że chciałeś klejem zaklejać rany zamiast je zszywać~! - mruknął.
     Usłyszał trzask drzwi wejściowych i stłumione przekleństwa, a także szczękające zęby i odgłos odstawiania butelek na jakiś stolik
- Nic, nic kochanie~! Dziękuję, że umiliłeś mi tę jakże nuda chwilę~! Do… Jak ulice będą przejezdne, skarbeńku~!!! - przesłodził mu i zaczął chichotać. Taaak, wiedział, że przesadza, doskonale to wiedział, ale tylko to mu pozostawało, żeby zdenerwować blondyna.
- Ta, idź sobie, ja przecież mogę spędzić sobie urodziny SAM! - warknął, rozłączając się.
- Już niedługo Shizu-chan~! - Uśmiechnął się do telefonu. Shizuo już tego nie usłyszał i nawet nie było to zamiarem Izayi, by blondyn wiedział. W końcu Izaya tak kochał niespodzianki, a ta powinna się też spodobać blondynowi.
     Odebrał od zmarzniętej Namie torbę, z ulgą stwierdzając, że butelki się nie pobiły a budyń w kubeczkach nie rozlał się.
- No to… Możesz już sobie iść, moja sekretarko~! Ja wychodzę. - mruknął i zaczął się szykować do wyjścia. Patrząc na przemarzniętą twarz Namie postanowił ubrać grube futrzaste skarpety i dwie pary spodni. Nie miał zamiaru dotrzeć do Ikebukuro jak sopel lodu...
- D-daj m-mi się cho-chociaż ogrzać! - starała się warknąć sekretarka. Izaya zbył ją śmiechem stwierdzając, że ma jakieś 10 minut. - Masz przecież zapasowy klucz, niedawno dorabiałeś, czemu mi go nie dasz? - spytała, podchodząc do grzejnika i wtulając się niego.
- Bo nie jestem na tyle głupi, by dawać tak ważną rzecz komuś takiemu jak ty~! Nie ufam ci Namie i dobrze o tym wiesz~!
- No jasne. - przewróciła oczami. - Jedyna osoba jakiej ufasz to to twoje tajemnicze „kochanie” z którym potrafisz gadać godzinami.
- Zazdrosna~!?                                                                                                                               
- Nie żartuj sobie! - fuknęła. - Jesteś dla mnie za cienki.
- A ty dla mnie~!!! Nawet brata uwieść nie umiesz~!
- Nie przeginaj Izaya… To co byś powiedział gdybym kazała ci poderwać Shizuo, nawet ty nie dałbyś rady. - warknęła naprawdę zła, kto normalny wysyła kogoś po tak nieistotną rzecz w taki mróz?
- A żebyś się nie zdziwiła~! - uśmiechnął się Izaya. Poczuł wibracje w spodniach i szybko wyjął telefon. - MMS. - mruknął, otwierając wiadomość od, cóż za niespodzianka, swojego chłopaka. - Hahaha Shizu-chan mówiłem, że jesteś nieprzewidywalny~!!! - zaczął się cieszyć jak głupi, machając telefonem i co jakiś czas go przytulając.
- Przestań się szczerzyć i dawaj. - warknęła szatynka, wyrywając telefon.
- Ej oddawaj, to ważne!
- Nie ma mowy, co niby jest tak… - zaniemówiła widząc przysłaną fotkę i z wielkimi rumieńcami oddała telefon Izayi. - Dobra, wygrałeś.
- Widzisz, ledwie rzuciłaś wyzwanie, a ja już wygrałem~! Shizu-chan ma świetne wyczucie czasu~!
- Nadal nie rozumiem, jak mógł ci wysłać coś takiego.
- Jak zadzwoniłem to się kąpał~! Liczyłem co prawda na bardziej... Hmm… Całościowe zdjęcie, ale sam tors i wkurzona twarz też mi wystarczą~!
     Izaya ubrał się w swoją bluzę z futerkiem i nałożył na nią grubą zimową, wręcz narciarską kurtkę. Chwycił reklamówkę i ubierając jeszcze buty przejrzał się w lustrze. Wyjął ze skrytki klucz do mieszkania, swój jak również i zapasowy oraz wziął reklamówkę.
- Idziesz, czy mam cię tu zamknąć na kilka dni? - spytał, wychodząc.
- Nie, już idę. - warknęła, prychnęła i z uniesioną głową wyszła z mieszkania. Oczywiście kobieta chciała jak najszybciej uwolnić się od swojego denerwującego pracodawcy, toteż nie zaczekała na niego z windą. Sprytny Izaya zdążył jednak w ostatniej chwili do niej wskoczyć i zachichotał, widząc nie zachwyconą brunetkę.
- Mówiłem, że ci nie ufam~! – zakomunikował i stanął obok niej. Nudziło mu się. Oto uroki mieszkania na ostatnim pietrze, piękne widoki i okropnie długie zjazdy choćby do sklepy za rogiem. Ze znudzenia brunet zaczął nucić jakąś wesołą melodyjkę i kiwając się w przód i w tył. Koło 25 piętra wpadł na pewien dość oczywisty pomysł i uśmiechnął się wrednie.
- Ne Namie~... - jęknął. - Nudno tu, co byś powiedziała na wygrywanie ze mną melodyjki, na cztery ręce byłoby zabawniej~!
- A gdzie ty tu widzisz pianino?
- Tu~! - Wskazał na szeroką gamę przycisków od windy.
- Ani mi się waż! - zagroziła, poprawiając szalik.
     Po dość ostrej wymianie zdań „babskiej bójce” i salwach śmiechu Izayi wreszcie dotarli na parter. Brunet nadal śmiał się do rozpuku, zwracając na siebie uwagę wszystkich na około, jak by to było coś nowego, że Izaya śmieje się jak wariat nie wiadomo z czego. Namie szybko nakryła włosy czapką i spuściła ich część tak by zakrywały twarz, pośpiesznie idąc ku wyjściu i przeklinając Izayę, że ruszył w ślad za nią.
     Ledwie otworzyła drzwi wejściowe, a śnieg już zdążył ją całą obsypać puchem. Izaya na ten widok tylko zachichotał i wybiegł w środek zawieruchy nie przejmując się, że gdzieś tam jest ulica, jak i murek, który przeskoczył tylko dzięki swojej intuicji, bo widoczność ograniczała się do jakichś 20 centymetrów i to w dobrych okolicznościach…
- Jak to dobrze, że do Ikebukuro idzie się z wiatrem~!!! - przekrzyczał zawieruchę i pomachał Namie muszącej zmierzyć się z żywiołami idąc pod wiatr, by dostać się do domu. Zrobiło mu się jej żal, albo może chciał jej zrobić ostatnią złośliwość, on sam tego w sumie nie wiedział, ale krzyknął: - pomyśl że Seiji zrobi ci w domu gorącej kawki i razem weźmiecie ciepłą kąpiel~!!! - zaśmiał się jeszcze serdecznie, widząc znacznie przyspieszającą kobietę, która z nową werwą zaczęła pokonywać zaspy. Sam tylko pokręcił z niedowierzaniem głową, zsypując przy okazji śnieg, który na niego napadał i ruszył w drogę.
     Co jakiś czas podskakując albo ślizgając się szedł sobie przez opustoszałe białe miasto. Musiał zrezygnować ze swojego zwyczajowego gapienia się na lubi i chodzenia po murkach, niestety te drugie okazały się zdecydowanie zbyt śliskie, a on nie zamierzał mieć bardziej bolącego tyłka niż to konieczne.
     Z niewielkimi opóźnieniami, spowodowanymi przez unieruchomioną komunikację miejską i wszędobylskie zaspy, dotarł do domu pewnego blondyna.
     Wszedł na klatkę schodową, otrzepał się i grzecznie zadzwonił do drzwi. Raz, drugi, trzeci, dziesiąty i nic, nikt nie odpowiadał. Zaczął dzwonić raz długo, raz krótko, starając się morsem przekazać wiadomość o swoim zirytowaniu. Skoro on się pofatygował AŻ tu, to czy Shizuo nie może podejść do drzwi?
     Najwyraźniej nie. Izaya postanowił spróbować innego sposobu. Stanął na progu i nabrał do płuc tyle powietrza, ile tylko zdołał.
- SHIZUO HEJWAIMA SYPIA ZE SWOIM… - W tym momencie drzwi otworzyły się z trzaskiem i za szalik został wciągnięty do mieszkania. Nie zrażając się wkurzoną miną blondyna uśmiechnął się serdecznie i przywitał.
- Hej Shizu-chan, liczyłem, że będziesz się bardziej cieszył z towarzystwa, musisz obrócić twarz~! - zaśmiał się i uniósł kąciki ust blondyna swoimi palcami. - Ne Shizu-chan, czemu też jesteś mokry~? Czyżbyś próbował wyjść przez okno i wpadł w tę piękną dwumetrową zaspę~? Oi głuptasku, od tego są drzwi~!!! - chichotał dalej.
- Czemu ty mi zawsze przeszkadzasz jak się kąpię!? - zapytał wkurwiony. To już drugi raz, już drugi tego dnia!
- Kąpiesz się już od… - spojrzał na telefon. - Około 40 minut, to chyba przesada Shizu-chan~?
- Wanna, ciepła woda, spokój. - mruknął tylko w odpowiedzi Shizuo.
- Ciepła wanna mówisz~? To poczekaj dwie minuty, idę tam z tobą~! Zmarzłem porządnie, ciepła kąpiel mi się przyda~! - Mocował się z kurtką. Dopiero po chwili doszło do niego, że cały czas trzyma w ręce reklamówkę.
- A właśnie, zapomniałbym~! – Podał ją Shizuo. - Wszystkiego najlepszego, choć może to nie za dobry prezent. - westchnął. Blondyn niepewnie spojrzał do środka, jednak gdy zobaczył zawartość aż się uśmiechnął. - Mleko~! Tak mi go brakowało... - wręcz tulił torbę.
- I budyń, nie zgnieć Shizu-chan~! - pouczył go.
- Rozbieraj się. – mruknął i w wyraźnie lepszym nastroju ruszył do kuchni. Po chwili słychać było z niej głośne westchnienie i krzyk. – Nieeee...!
- Co jest~? - zdziwił się Izaya, wchodząc do kuchni. Pożyczył sobie kapcie Shizuo, bo przecież mu nie zabronił. Więc teraz paradował w króliczych kapciach, co musiało wyglądać doprawdy komicznie.
- Zamarzło na kość. - smucił się blondyn.
- Postaw, chodź do wanny, odtaje sobie i wtedy zjesz~! A jak nie, zawsze możesz zjeść budyniowe lody, prawda~?
- W sumie racja. - Uśmiechnął się, najwyraźniej pocieszony i chwycił Izayę biorąc go na ręce. - Przynajmniej ty mi nie zamarzłeś, mogę się cieszyć z drugiej części prezentu. - Uśmiechnął się i go cmoknął. Zamknął drzwi od łazienki i postawił Izayę na podłodze. - Rozbieraj się. - nakazał.
     Izaya z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Normalnie bym się denerwował, że mi rozkazujesz, ale masz urodziny więc… - Zdjął sweter i bluzkę. Zsunął z nóg królicze kapcie i futrzaste skarpety, na końcu spodnie wraz z bokserkami. - Zadowolony~?
- Oczywiście. - westchnął, łapiąc go znowu i wsadzając do wanny, sam siadając za nim. Przytulił się do jego pleców. – Może te urodziny jednak nie będą tak koszmarne? - mruknął sam do siebie.
- Widzisz potworku, było się urodzić latem, wtedy wszyscy by błagali o lód na przyjęciu~! - zachichotał Izaya. - Ne Shizu-chan… Niech zgadnę, chcesz żebym wyszorował ci plecki~? - zachichotał, wyobrażając sobie tak głupią scenkę.
- Po co? Wolę to zrobić tobie. - mruknął mu do ucha, chwytając pompkę i nalewając na nią płynu.
- Nie usiądę jutro, prawda? - zapytał retorycznie, wzdychając i opierając się na torsie blondyna.
- No też mi się tak zdaje. – dodał zadowolony, że Izaya się zgadza i zaczął go myć. Plecy, kark, ręce, nogi. Objął go mocno od tyłu i zaczął myć mu brzuch. Zamruczał cicho. Izaya nawet nie protestował. A nawet jeśli by chciał – to były urodziny Shizuo, coś mu się należało, prawda?
- Izaya - mruknął mu go ucha. Czuł, że jego chłopaka przeszedł dreszcz - przysuń się bliżej...
- A... Nie wolałbyś wieczorem? - próbował go jeszcze przekonać.
- Wieczorem mogę wziąć swój prezent jeszcze raz, prawda? - Uśmiechnął się i ugryzł bruneta w płatek ucha. Nie chciał mu sprawiać bólu, więc starał się to zrobić jak najlżej.
- W co ja się wpakowałem... Chłopak zboczeniec, ot co... - mruknął, udając naburmuszonego. Wtedy Shizuo powinien go przytulić i zgodzić się nie męczyć zacnego zadka Izayi. Tak przynajmniej to sobie brunet planował. Jednakowoż Shizuo nigdy nie słucha się planów Izayi, to też tym razem postąpił inaczej.
- Ale takiego mnie kochasz, prawda? - zamruczał, powodując kolejne dreszcze przebiegające Izayi po plecach. Shizuo jedną ręką już gładził pośladki Izayi, już planował co zrobi i co ważniejsze jak z Izayą.
- No... Tak. - mruknął niewyraźnie, widząc do czego to zmierza. Chwilę później poczuł potwierdzenie swoich przypuszczenia, gdy Shizuo wsadził w niego dwa palce, NA RAZ, aż tak mu się spieszyło? - Tylko nie zniszcz prezentu! - wydyszał, cały czas krzywiąc się z bólu. O nie, nie będzie płakał, ale pokrzywić się nikt mu nie zabroni, w końcu Shizuo i tak tego nie zobaczy.

- Czy twoje urodziny zawsze musimy spędzać tak aktywnie? - spytał retorycznie, kładąc się zmęczony na łóżko. - Cały tyłek mnie boli.
- Przez tę cholerną śnieżycę miałem za mało ruchu. - poskarżył się blondyn, siorbiąc sobie mleko truskawkowe przyniesione przez Izayę. Oparł się o szafkę i z uśmiechem przyglądał się ciału kochanka. Oczywiście Izaya nie kłopotał się przykrywaniem czymkolwiek, bo w końcu po co? Są tu tylko we dwójkę i nikt w taką śnieżycę się do nich nie przedrze.
- Zawsze mogłeś biegać i odśnieżać drogi... Pomógłbyś społeczeństwu. - mruknął, wtulając twarz w poduszkę. Pachniała papierosami i Shizusiem.
- Nie... - westchnął, przysiadając się obok i zaczynając gładzić plecy informatora. - Wolę ciebie. - mruknął, szczypiąc go w tyłek.
- Au~! - pisnął, podskakując. Natychmiast chwycił poduszkę, gotów walczyć o swój tyłek. - Ani mi się waż, niewyżyty perwersje!!! - wrzasnął, uderzając nią w głowie blondyna.
- Ej, ej to MOJE urodziny, a ty mnie bijesz! - Shizuo zaśmiał się i chwycił poduszkę, rzucając nią w Izayę. Przedmiot uderzył w brzuch bruneta, który straciwszy równowagę poleciał na łóżko. Syknął głośno, objawiając wszem i wobec swój ból zadka.
- Shizu-chan, ty potworze! - jęknął boleśnie, przekręcając się na brzuch. Shizuo tylko się zaśmiał.
- Co poradzić, mam chcicę. - mruknął.
- Ale żeby po 3 razach nadal mieć? - spytał z wyrzutem. – Ja rozumiem, że masz większe potrzeby, ale to już jest chyba przesada.
- Wszystko przez tę śnieżycę, nie mam co robić, to...
- To ci łażą takie zbereźne myśli po głowie~! - fuknął, przerywając Shizuo. – Jakbyś się urodził latem to by nie było problemu.
- Nie, jakbym miał ciebie zawsze pod ręką, a nie od święta TO bym był zadowolony. - mruknął, nawet nie licząc na to, że Izaya jakkolwiek się do niego dostosuje. W końcu brunet za bardzo cenił wolność, by się umawiać czy chociażby być w poważnym związku i Shizuo dobrze o tym wiedział. Cierpliwie z reguły też to znosił, ale każdy czasem pęka, prawda? A Shizuo to już wyjątkowo często.
- Właśnie~! - Izaya poniósł się z łóżka z nową energią. – Mam jeszcze coś~! - krzyknął, idąc po swoją bluzę. Wrócił z nią do pokoju i wgramolił na łóżko, przetrząsając jej kieszenie. – Przecież tu to wsadzałem... - mruczał, coraz bardziej smutny, że gdzieś zgubił coś tak ważnego. - Jest~!!! - wykrzyknął triumfalnie, wręczając przedmiot Shizuo.
- Klucz? - spytał, obserwując nieufnie to, co dostał.
- Jak widzisz. – mruknął uświadamiając sobie, że przecież Shizuo może wcale nie chcieć z nim zamieszkać, a ich związek traktuje jak zwykłą zabawę... Ta myśl jakoś nieprzyjemnie ugodziła go w żołądek i zaprószyła oczy.
- Em... A po co mi? – Spytał, nie rozumiejąc co to za klucz, do czego, ani dlaczego jest do niego przyczepione malutkie serduszko.
- Jak nie chcesz to oddaj. - mruknął Izaya, wyciągając rękę. Zabolało go to, jednak pod jedną ze swoich masek ukrył rozczarowanie. No ale przecież to było oczywiste, że Shizuo nie ucieszy się ze wspólnego mieszkania z kimś, kto go tak denerwuje... Tak przynajmniej to sobie tłumaczył.
- Nie, zaraz, czekaj. - zatrzymał go widząc, że ten klucz ma jakieś znaczenie dla Izayi. Poza tym to dziwne dyndające serduszko... To chyba nie mógł być... nie. – Powiedz mi, do czego jest ten klucz. - Musiał wiedzieć, po prostu musiał.
- Do mojego mieszkania. - mruknął cicho informator.
- Co? Nie słyszałem. - Shizuo przystawił rękę do ucha udając, że naprawdę nie zrozumiał.
- To jest klucz do mojego apartamentu, chcę, żebyś ze mną zamieszkał!!! - wykrzyczał, czerwony na twarzy. - Teraz możesz się śmiać. - dodał już ciszej, spoglądając w dół. Wiedział, że zaraz usłyszy jak to Shizuo z niego drwi. Był tego pewien.
     Blondyn jednak zarumienił się i wpatrywał dalej w klucz. Uśmiechnął się do siebie. I przytulił mocno bruneta.
- Wiesz, że chętne? - zapytał, dalej go przytulając. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek się na to zgodzisz. - Uśmiechnął się jeszcze bardziej. Miał zamieszkać z Izayą, z jego Izayą, do tego brunet sam go o to poprosił. W jego urodziny. - Może nie tego się spodziewałem, ale to są zdecydowanie moje najlepsze urodziny. - mruknął wesoło.
- Bo dostałeś mleko? - zapytał głupio Izaya.
- Nie, bo dostałem ciebie i teraz cię już nie oddam, wiesz?

16 komentarzy:

  1. To było takie słodkie~ Kolega od którego wzięłam laptopa, aby tu wbić i koleżanki które siedziały obok też tak twierdzą ^^ Na zmianę czytaliśmy to na głos, ale kolega chichotał jak dostawał tekst do czytania (zwłaszcza jak Izaya się wydzierał pod drzwiami Shizuo). Więc ten... Wielkie brawa od *liczy*... Pięciu osób na raz~!
    //~Rizu

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, jakie urocze~! *€* Zobaczyłam w szkole że jest nowa notka i przez was zniknęła gdzieś przyroda xD A tak na serio, to starsznie mi się podobało, było takie no słodkie, no ^-^ A jak się Izaya darł pod drzwiami Shizu-chan'a to padłam xD No więc, życzę weny i bije brawo za talent, ktorego ja nie posiadam za grosz *q*
    ~Gwiazdka^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajmuję miejsce, jeszcze tutaj wrócę~ >/////////////<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tadaima~
      Wróciłem tak jak obiecywałem c:

      Tak więc...
      Ratujcie mnie, bo ja tutaj już nie mogę ze śmiechu. Ale naprawdę~!
      Izaya jako śnieżynka... Nieee... To mi się naprawdę źle kojarzy ><
      Te teksty mnie powaliły, bo przykładowo "cham" aktualnie naprawdę źle mi się kojarzy... XD Ale źle w sensie, że pozytywnie, a dobra nie ważne, bo namieszałem ><
      Ah, te wyczucie czasu, w życiu bym się nie spodziewał, że Izaya trafi właśnie na taką chwilę i jeszcze te zdjęcie... Mentalnie proszę o butlę z tlenem :3
      Pianino z guzików w windzie... Kiedyś sam tak zrobiłem, a ona jak dojechała na parter to się zepsuła... Ale ja nic nie zrobiłem...! Ona sama się zepsuła, nooo~! XD
      Tak sobie czytam, czytam i już myślę... Oho, szykuje się na opis. Paczę, a opisu nie ma. x3 Z drugiej strony to może nawet lepiej, przez co ten oneshot wygląda nawet... Przejrzyściej. Sam w aktualnej chwili nie mam jakiejś wielkiej ochoty na czytanie opisów, ale jeśli by był to bym na pewno nim nie pogardził c: Wiem, że te Wasze opisy, a szczególnie te długie, dosłownie "jak najdokładniejsze opisy" są... Naprawdę fajne c: Przyjemnie się je czyta.
      A co do blokady na te dwa opowiadania, to życzę, żeby jak najszybciej minęła :3
      Powodzenia z tym co szykujecie na następny raz~!
      Weny >/////////<

      Usuń
  4. Aleeeeeeeee toooooooooo byyyyyyyyyyłooooooooooo słoooooooooooodkieeeeeeeeeee(co ten shot z mózbiem mi zrobił?! :D)
    wyebista

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak nisko upadłam. Czuję się źle.
    Wrócę tu.. tam zresztą też. Poprzednią notkę mam przeczytaną, tą zaraz pochłonę, niedługo nadrobię te zaległości, wybaczcie >.>"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze będę nieskładnie komentowała. c:" Chyba nie macie wyboru jak się przyzwyczaić.
      Kiasarin-san, to było super. Kawał dobrej roboty i mówię to całkiem szczerze. Jednak zabiłaś moją euforię.
      Czytam... czytam.. czytam.. OPIS! *w*... czytam dalej...a-ale jak to nie ma? ;-;
      To było przykre. :c
      Ile oni rund w tym całym dniu wykonali? XD"
      A jednak lubrykant na urodziny od Cioci Heroiny nie był złym pomysłem *n*
      Normalnie skomentowałabym to dłużej, ale w sumie to nie wiem nad czym się rozpisać. Całość jest tak zgrana, przyjemnie mi się ją czytało, że nieco pogubiłabym się komentując każdą akcję oddzielnie. Dodam jeszcze tylko, że zdjęcie to był ekstra pomysł, a Izuś znowu wygrał C: <333
      Weny~. c:

      Usuń
  6. Bosssskie i mega kawaii <3
    Uwielbiam takie kochane teksty. Az mi sie zaciesz zalaczyl na mordce :)
    Izaya- uroczy jak sie tak znecal nad Namie i krzyczal na Shizusia <3
    A Shizu tak jak zawsze- slodko nie ogarnial^^
    Kocham to <3<3<3
    Brakowalo mi takiego cukierkowego shota bo u mnie to z tym krucho. .. Dziekuje Wam za niego <3

    Ps. Czy jest taka mozliwosc, zebyscie napisaly cos o Psyche i Tsugaru? Uwielbiam ta parke, a jest o nich tak malo opowiadan :/
    Ladnie prosze :D
    ~Fluffery^

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedługo wrócę~

    Milciaxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja dopiero tu, a następna notka już gotowa .3. ach~~ tak dużo spraw do załatwienia, tak mało czasu na czytanie i komentowanie ;-;
    Powyższy shot był słodziutki i wywołał u mnie taką wielką zazdrość, bo u nich śnieżyca, a ja się na błocie wywalam ;-; I gdzie tu sprawiedliwość?
    Spodobały mi się te teksty Izayi o czasie urodzenia Shizusia. Jakby to była jego wina, że urodził się w zimę, a nie lato xD to ja też chyba powiem siostrze, że nie dostanie prezentu bo żeby po niego iść musiałabym przejść przez błoto i pobrudzić sobie buty xP twój shot ratuje mnie finansowo, dzięki~~
    Zgadzam się z Izayą .3. 3 razy to dużo za dużo .3. Przecież po tym się nie da chodzić ;-; to pewnie jak urodzić dziecko, a on jest jeszcze za młody ;^; Całe życie przed nim, nie może być jeszcze tatusiem ;-;
    *kręci głową* Przepraszam, nie mogę się skupić i piszę od rzeczy .3.
    Podobało mi się jak Izaya zaczął przekupować Namie zdjęciami ^^ Niby taki oczywisty wątek, a rzadko można się z nim spotkać. Ach ta siostrzana miłość~~ <3
    Prezenty dla Shizusia moim zdaniem były idealne xD Nie wiem o co Izayi chodziło. Budyń, mleko i on. Czego Shizuo może chcieć więcej~~? xD
    Końcówka mnie naprawdę rozbawiła. Aż pan się dziwnie popatrzał zza biurka i nakrzyczał na mnie, czemu praca nie gotowa xD
    Pozdrawiam i z udawaną cierpliwością czekam na shoty z alter~~ ^^


    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo mam urodzinki...ciesze sie że izaya o mnie pomyślał- kocham go...
    Zamieszkam z moi izaya.. Jak sie ciesze...dziekuje za taki prezent haha
    Ten shot jest słodziutki..czytam go z moim izaya
    Tak zabawnie to wygladało jak kazał Name iść po te zakupy...genialne . wiedziałas że kocham mleko.prawda:3
    A jak sie wydarł na btym korytarzu u mnie,,, normalnie cudo - izaya (moj) jest zadowolony z takiej opowiastki,..
    Widze że jestem niewyżyty jeśli chodzi o spotkani z izayą....to jest niemożliwe by być wyrzyty..

    Sorki za błedy... Pisze przez tablefa a to utrudnia pisanie...
    Podrawiam~Shizuo Heiwajima. Licze na takie przygody i nie tylko ( wiecej scen ero) prosze...hahha żart

    OdpowiedzUsuń
  10. Kawaii <3
    Takie urodzinki to ja częściej tu poproszę ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie to KAWAII!! Ale tym pisaniem z guzików mnie rozwaliłaś ≧∇≦
    " Mleko jak mi go brakowało! " Shizuś serio serio? XD najlepszy prezent ever forever MLEKO. Nie wiem co powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie to KAWAII!! Ale tym pisaniem z guzików mnie rozwaliłaś ≧∇≦
    " Mleko jak mi go brakowało! " Shizuś serio serio? XD najlepszy prezent ever forever MLEKO. Nie wiem co powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten shot był uroczy i zabawny. Jak w jedną chwilę uszczęśliwić bestię z Ikebukuro? Dając jej mleko. XD strasznie podobała mi się końcówka.

    OdpowiedzUsuń