Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

niedziela, 1 września 2013

Lepszy dzień

Ohayooo minna~! :3
Więc tak~... Dziś to już 5 miesięcy bloga i 4 miesiące mojego pobytu na nim~! :33
Jednocześnie cieszę się i jest mi głupio~... :c To wszystko dlatego, że obiecywałam, że "Dzień z życia Shizuo i Izayi" pojawi się jeszcze przed dniem dzisiejszym, tymczasem~... Nie było go wcześniej i nie ma dziś~... Ale nadrobimy to jakoś, naprawdę~! X3"
Poza tym chciałam wyjaśnić~... Zwykłych notek też dawno nie było, ale to akurat przez koniec wakacji~... Wybaczcie, to taki zastój weny u nas obu, z powodu tej przykrej myśli o czekającej nas nauce. :'c Tylko mnie wen kopnął przedwczoraj, a to z powodu Was, Waszych cudownych komentarzy, a szczególnie motywacji od dark_doom~!!! :3 Dziękuję wam~! :3 Może i czasu z wenem mi nie starczyło na napisanie czegoś porządnego, ale przynajmniej wiem już, o czym mam pisać przez następne tygodnie~! :33
No to tyle ogłoszeń~... Teraz jeszcze tylko jedna sprawa~!

Być może o tym nie wiecie/jeszcze nie sprawdziliście, ale istnieje autorka, pisząca Shizayę~... Dopiero niedawno zaczęła publikować swoje dzieła, ale już można śmiało powiedzieć, że to co pisze jest niesamowite~! :33 I właśnie dlatego Kiasarin i ja chciałyśmy podać wam linka do jej bloga~! 
Teraz każdy kto to przeczytał ma czuć się zobowiązany do kliknięcia, przeczytania i pozostawienia chociaż jednego komentarza~! Inaczej się obrażę~! *groźna minka* Poważnie...

Dobra~... Rozpisałam się~... ;3 A więc teraz~...
Enjoy~!


Uwaga~! Zawiera "opis"~! Poza tym pisane nie na trzeźwo, bo do 4 w nocy pod kołdrą z telefonu~!



     Ten dzień był paskudny. Shizuo nie miał ani chwili spokoju - odkąd wstał, po jego mieszkaniu rozlegały się odgłosy remontu u sąsiadów. Do tego w pracy dłużnicy stosowali wyjątkowo denne i irytujące wykręty, a Tom poprosił go o dłuższe pomaganie w pracy. Po powrocie Shizuo miał serdecznie dosyć ludzi i ich głupoty. Chciał już tylko posiedzieć przed telewizorem, poczytać gazetę, albo może zdrzemnąć się i zadzwonić do Kasuki. Ledwo wyszedł spod prysznica i sięgnął po ręcznik, żeby jakoś się otrzeć ze spływających po nim kropelek, zadzwonił telefon. Ręka Shizusia zmieniła więc tor lotu i zagłębiła się w kieszeni spodni leżących obok. Otworzył klapkę i przystawił komórkę do ucha.
- Moshi moshi? - mruknął niechętnie.
- Cześć Shizuo. - przywitał się Kadota. - Słuchaj, mam propozycję.
- No, słucham. - westchnął. Gdyby nie to, że ciekaw był propozycji znajomego, pewnie odmówiłby na starcie.
- Jest dziś impreza. Będą Shinra z Celty, no i będzie moja paczka. No i kilka innych osób. Impreza raczej niewielka, fajnie by było, jakbyś wpadł.
- Sorry Kadota, ale dziś wolę posiedzieć sam. Wiesz, męczący dzień. - Westchnął.
- No, to możesz się z nami upić. - prychnął ze śmiechem. - Impreza bez alkoholu to nie to samo, nie? Trzeba tylko pilnować Eriki i Walkera, żeby trzymali się z dala, poza tym mamy luz. Więc jak?
- Dobra... Wpadnę. - poddał się. - Na trochę.
- Dobra, to widzimy się o 19... - Podyktował mu adres, pożegnali się i rozłączyli.
     Shizuo poszedł poszukać sobie jakiegoś odpowiedniego stroju - nawet jeśli zamierzał tylko popić i trochę pogadać, wypadało ubrać się na tyle, żeby nie odstawać od reszty.
     Godzinę później, ubrany w granatowe jeansy spięte paskiem, luźną białą koszulę i zwykły czarny krawat zwisający luźno pod szyją, wpakował do kieszeni trochę forsy, telefon i wyszedł z mieszkania. Schował jeszcze klucz do kieszeni i ruszył w drogę.
     Westchnął chłodnym, orzeźwiającym powietrzem poraz ostatni i wpakował się do domu, w którym miała być impreza. Zaleta była jedna - dom, mimo że niedaleko centrum, był jednorodzinny i można było puścić głośną muzykę bez narażania się sąsiadom.
     Zapukał. Po krótkiej chwili drzwi otworzyła mu Erika.
- Shizuo-san! Więc jednak Dotachin cię namówił! - krzyknęła wesoło i wpuściła go do środka.
     Wewnątrz siedziało już kilka osób. Kadota, Togusa, Walker, Erika, która właśnie podeszła do głośnika, no i jeszcze chyba paręnaście osób, chodzących sobie po nienaturalnie wręcz dużym pokoju.
- Shizuo! - Podszedł do niego Dotachin. - Hej. Barek jest tam. - Uśmiechnął się i wskazał mu jedną ze ścian. - Kręci się tu trochę osób, jakby co to się zapoznaj. Chyba, że nie chcesz, to nie zmuszam. - Wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem.
- Mam wyczuwać podstęp, czy sam mi powiesz, skąd ta beztroska? - Blondyn uniósł brew.
- Lepszy dzień. - Klepnął go w ramie. - Tobie też by się taki przydał.
- Rozległ się dźwięk dzwonka u drzwi. - Baw się dobrze. - dodał i poszedł otworzyć.
- Przydałby się... co? - Uniósł lekko kącik ust i ruszył w stronę barku.
     Na razie spróbuję pomóc szczęściu. - Pomyślał, siadając przy jednym z nielicznych stolików i biorąc sobie jakiś napój.

- Yo, Kadota! - mruknął Izaya, szczerząc się w charakterystycznym dla siebie uśmiechu. - Spóźniłem się?
- Nie, brakuje dwóch osób.
- Coś mnie zatrzymało, sorry. Byłbym pierwszy. - Wszedł do środka. - Jest ktoś ciekawy?
- Żadnych gangów, ale ale ciebie pewnie wszyscy są ciekawi. - uśmiechnął się szatyn.
- Racja~! - zaśmiał się informator, zmierzając w sam środek tłumu zebranego na sali.
- No to miłej zabawy. - mruknął Dotachin praktycznie do siebie. Orihara już zagadał się z jakąś dziewczyną.
     Gospodarz podrapał się po głowie.
     Kto go zaprosił...? - Zastanowił się. - Erika! - Olśniło go. Jednak nic nie mógł na to poradzić, więc przysiadł się tylko do baru, starając się wyczuć ich konfrontację i jakoś jej zapobiec.
     Heiwajima w ciszy popijał jakąś kolorową mieszankę z procentami, czekając właściwie tylko na jej wspaniałe skutki uboczne - spokój i wesołość.
- Pijesz sam, czy mogę dołączyć? - zapytał Kadota, uśmiechając się jakoś nieswojo.
- Znów podstęp? - mruknął Shizuś w odpowiedzi.
- Nie... - Nim skończył rozległ się dzwonek do drzwi i do pomieszczenia weszły ostatnie dwie osoby. Shinra z Celty.
- Shizuo! Nie spodziewaliśmy się, że też przyjdziesz~! - ucieszył się doktorek.
- "Dzięki za zaproszenie. Chociaż właściwie to za pozwolenie przyjścia." - napisała Celty bez cienia złośliwości i podstawiła PDA pod nos Dotachin'owi.
- Nie ma sprawy... Celty, tak? - Mruknął przyjaźnie.
- Tak~! A teraz pozwólcie, że pójdziemy zmienić muzykę... Za spokojna ta impreza! - zaśmiał się Kishitani i poprowadził swoją partnerkę w stronę wieży.
- Wow, Shinra z nią chodzi? - Kadota zwrócił się do Shizuo.
- Masz amnezję? - odpowiedział blondyn, uśmiechając się.
- Aaa, racja! - Jego towarzysz też się uśmiechnął i wziął drinka. - No to teraz opowiadaj, co u ciebie.

     Izaya zaczynał nudzić się towarzystwem. Praktycznie wszyscy byli podpici i nikt nie gadał z sensem. Przekonanie kogoś, by skoczył z mostu, było dziecinnie proste.
- To nie tak, że piję, bo musze. - tłumaczył się właśnie jego rozmówca. - Piję, bo jees impreza. A wiesz... Nie wybada omawiać... Odmawiać...
- Raczej przychodzisz na imprezę, żeby się napić. Żałosne. - skwitował spokojnie, rozglądając się po sali. - Wiesz, jest tyle zajęć, tyle hobby, tylu ludzi, żeby jakoś znaleźć sobie ciekawych przyjaciół. A ty się wpraszasz i spijasz. Jestem pewien, że wybłagałeś, żeby cię tu przyjęli, co? - W końcu spojrzałna chłopaka przed sobą. Wzrok informatora pełen był ostrej kpiny. - Jesteś naprawdę żałosny~! - westchnął z uśmiechem i odsunął się, szukając kogoś ciekawszego do rozmowy.
     Oczywiście, sam też właśnie popijał drinka. Jednak on nie pił tyle, by o czymś zapomnieć, przestać orientować się gdzie jest góra a gdzie dół, czy zacząć dzielić się tajemnicami swoimi bądź kogokolwiek innego. Pił tylko tak, dzięki czemu czuł się szczęśliwszy i bardziej rozmowny niż zazwyczaj.
- Ej, uważaj, gdzie leziesz! Jeszcze wpadniesz na kogoś i pomyśli, że to podryw! - zachichotał jakiś gość za jego plecami. Właśnie zaczepił o niego ramieniem.
- A co, jeśli to miał być podryw? - Brunet odwrócił się i przechylił lekko głowę, ciekaw, jak zareaguje ten człowiek. Widać było, że jest jedynie lekko podpity, mruży oczy lustrując go podejrzliwie, a lekkie nachylenie głowy do przodu sugerowało zainteresowanie, więc... Jaki mógł wywołać efekt?
- Może niezbyt subtelny, ale całkiem niezłe początki. - skinął zaczepiony gość. Udawał obojętny ton głosu, jednak uśmiechał się lekko. - Może próbuj dalej, powiem ci, czy skutkuje. - dodał.
- Więc może... Odsuńmy się trochę od ludzi? - zasugerował melodyjnym głosem Izaya.
- No, to brzmiało dużo bardziej zachęcająco. - zielonowłosy rozmówca zaśmiał się, a następnie nawet się nie oglądając, skierował się w kierunku jednej ze ścian. Machnął ręką, żeby brunet za nim poszedł. Orihara ruszył za nim z ciekawością wymalowaną na obliczu. W końcu zatrzymał się, stając pod ścianą.
- ... - Przystanął przed nim i zlustrował go uważnym, lekko zaczepnym wzrokiem.
     Niby czego on oczekiwał?
- Wolisz być na górze, czy na dole? - zapytał koleś prosto z mostu.
- A ty? - prychnął Izaya, uśmiechając się. Oczywiście wyglądało to, jakby się droczył.
- Mogę i tak i tak. - Wzruszył ramionami i zbliżył się nieco z drapieżnym błyskiem w oku.
- Ja też. - odparł Izaya, dając unieść swój podbródek i nachalnie się pocałować. Objął nieznanego mu nawet chłopaka za szyję i odwzajemnił pocałunek. Chwilę potem, przyciśnięty do ściany, czuł badające jego ciało dłonie, mocny zapach potu i alkoholu i zastanawiał się, jak mógł przegapić, że gość jednak jest wstawiony. Jednak nie przejmował się tą pomyłką. Pieszczoty nie były zbyt nachalne. Szło się przyzwyczaić. Musiał tylko później zatroszczyć się chociaż zaciągnięciem gościa do toalety, na podwórko, albo gdziekolwiek poza salę.
     Przynajmniej było w tym coś, co wymagało drobnego wysiłku i umiejętności. Załapał ciekawą okazję.

     Shizuo siedział sobie spokojnie na taborecie i rozmawiał z Dotachin'em. Popił nieco z kolejnego kubka z drinkiem. Nie, nie miało to na niego aż takiego wpływu. Tylko czuł się świetnie i śmiał się z niczego. Miła odmiana. Szkoda tylko, że wywołana sztucznie. - wzdychał w myślach.
- Wiesz, ona potrafi być naprawdę nie do rozgryzienia, jak zaczyna gadać o anime. Ale jakby nie było, jestem na bierząco z każdą jej ulubioną serią. - Mruknął Kadota, wciąż powolutku sącząc pierwszy kubeczek z jakimś drinkiem. - Miałeś kiedyś kogoś, kto 24 na dobę nawijałby ci o swoim hobby? - zapytał, zaciekawiony.
- Taaa... Shinrę, oczywiście! - z nieznanych nawet sobie powodów, blondyn zaśmiał się krótko. - Wiem chyba wszystko o zszywaniu ran, rodzajach ran, opatrunkach, trudnościach w jego pracy. No i oczywiście o jego życiu osobistym w kwestiach urlopu czy miłości też całkiem sporo. Ale wiesz, taki los osoby, która przychodzi do niego conajmniej raz w tygodniu. - westchnął, przestając się uśmiechać. - Nie, żebym miał coś przeciwko, w końcu to mój przyjaciel.
- Ale...? Jakoś się nie cieszysz.
- Gdyby nie ta menda, nie przeszkadzałbym mu tyle. - wyrzucił z siebie Heiwajima.
- Aaa... To cię męczy. - Poklepał go po ramieniu. - Nie martw się, na 100 procent cieszy się, kiedy cię widzi. Lepsze to, niż zupełnie nic nie wiedzieć o twoim stanie i się zamartwiać, nie sądzisz? - zapytał retorycznie.
- Taa, może i masz rację...
- Nee, Dotachin, pomóż... Mamy problem... - Nagle jak spod ziemi pojawiła się Erika, przeszkadzając im w rozmowie.
- Co jest? - zapytał, marszcząc brwi.
- Walker przecholował... A mówiłam, że ma słabą głowę, ale on musiał się uprzeć... Stwierdził, że gdyby był soperbohaterem, mógłby wypić ile by chciał, więc czas najwyższy to wypróbować... Sprawdzić się... Czy coś takiego... No chodź, pogadaj z nim! - Złożyła ręce w błagalnym geście i zaraz zaczęła ciągnąć go za rękę w stronę z której przyszła.
- Sorka Shizuo, wrócę jak będę mógł. - rzucił blondynowi na odchodne i ruszył za Eriką.
- Ok... - mruknął Shizuś, uśmiechając się lekko. Wstał i dla odmiany postanowił wypatrzeć kogoś znajomego w tłumie. Rozglądał się dokładnie, dostrzegając tylko niektórych w przytłumionym, dyskotekowym świetle. Shinrę z Celty tańczących powolnego gdzieś w kącie, Togusę niosącego najwidoczniej butelkę wody i coś jeszcze w zaciśniętej ręce, czyjąś bardzo znajomą sylwetkę przy ścianie, przy której stał... Osobę, której postać dobrze znał z racji tego, ile razy ją widywał...
- Hanako? - zapytał z niedowierzaniem, podchodząc. - Co ty tutaj robisz?
- O, Shizuo-kun! Jak widać, dla odmiany przyszłam na imprezę. Togusa mnie zaprosił. A co TY robisz na imprezie? Nie pilnujesz brata na planie? - zapytała z autentyczną ciekawością
- Nie, Kasuka świetnie sobie beze mnie radzi. Impreza to tak dla odmiany... Wiesz, ile można siedzieć w domu. - uśmiechnął się wesoło.
- Wow, wypiłeś. - Wyszczerzyła perliście białe ząbki w szerokim uśmiechu. - Ciężki dzień?
- Dotąd tak. - zaśmiał się. - Czekasz na kogoś? Kasuka ci się znudził? - zapytał zaczepnie, ale też półserio.
- On mi się nigdy nie znudzi! - pisnęła przekornie. - Czekam na Miho, miała mi przynieść coś do picia...
- Jasne. A dasz się namówić na resztkę powolnego, czy martwisz się, że Miho poczuje się zdradzona?
- Ona? No coś ty! - Zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęli bezładnie lawirować i podrygiwać, nie do końca czując rytm.
- Hahaha, dwa słonie! - Po chwili dało się słyszeć ten głośny wybuch radości tuż obok nich.
- Miho! - Hanako rzuciła się na kubek w dłoni swojej towarzyszki i napiła się solidnego łyka. - Umierałam, wiesz? - Rzuciała z udawaną pretensją.
- Jak dla mnie świetnie się bawiłaś. - Zaśmiała się drobna blondynka. Muzyka się skończyła, ruszyło coś żywszego. - O, Alice Nine, to tańczysz ze mną! - Pociągnęła ją w stronę parkietu. - Do zobaczenia,
Shizuo-san!
     Blondyn jednak już jej nie słuchał. Autentycznie zszokowany wpatrywał się w jedną z par przy przeciwległej ścianie. Na dobrą sprawę nie zwróciłby na nich nawet uwagi, gdyby nie to... Że tej osoby nie dało się pomylić z żadną inną. Nawet częściowo zasłonięta twarz, a także fakt, że był obłapiany przez jakiegoś chłopaka, nie mogły zmylić Shizusia. To NAPRAWDĘ był Izaya!!!
- Hej, kleszczu! - rzucił kpiąco, nie wiadomo kiedy przepchnąwszy się przez tłum.
     Brunet pod ścianą nadal miał półprzymknięte z przyjemności powieki i oderwał się od ust swojego partnera tylko po to, by dać sobie zrobić malinkę koło obojczyka. Obłapiająca o ręka podsunęła jego koszulkę lekko do góry, przez co nawet w nikłym, pulsującym świetle można było zobaczyć płaski, delikatnie umięśniony brzuch. Z niewiadomych mu powodów, Shizuo nie patrzył na to z odrazą, a jakimś rodzajem zaciekawienia.
- Izaya! - Dopiero teraz informator leniwie otworzył oczy i spojrzał na Shizusia pytająco. Gdy w jego tęczówkach pojawił się błysk zrozumienia, natychmiast został zastąpiony kpiącym wzrokiem. Izaya odsunął od siebie lekko swojego tymczasowego "partnera".
- Och, Shizu-chan, któż to nas zaszczycił~! - Liczył na to, by w razie czego zasłonić się tłumem ludzkich ciał. Nikogo poza nim Shizuś na pewno by nie uderzył!
- Co ty wyprawiasz, kleszczu? - zapytał spokojnie, bez swojej zwyczajowej wrogości. Aż sam się zdziwił.
- Shizu-chan? Nie denerwujesz się? - Odepchnął chłopaka, który znów chciał się do niego przystawiać. Ten fuknął niezadowolony, rzucił kilka niezrozumiałych słów i odszedł dumnym krokiem. - Widzisz, przez ciebie uciekła mi zabawka! - jęknął niezadowolony brunet.
- Hahahaha! - Blondyn zaczął się niekontrolowanie śmiać. Nachylił się lekko i dopiero po chwili odzyskał zdolność mowy. - Nie masz pojęcia, jak dziwnie brzmi to w twoich ustach. - odezwał się w końcu. - Skarżysz się jak dzieciak.
- No ale Shizu-chan, kto mnie teraz zadowoli~? - popatrzył na niego z zaciekawieniem. Dlaczego ten potwór się śmieje, zamiast się denerwować???
- A co, aż tak potrzebujesz? - znów wybuchnął śmiechem. Nie wiedział, skąd ta wesołość, powinien był zabić Izayę, a zamiast tego rozważał, jak on to sobie wyobraża.
- No... Może? - Brunet przysunął się i otoczył Shizuo ramionami w pasie. - To co, zastąpisz go~? - zapytał tonem, jakim zazwyczaj flirtował.
     A co tam~! No ciekawe, co na to potwór! Hahaha, a kiedy już wytrzeźwieje, chyba lepiej nie pokazywać się w Ikebukuro jakiś czas~!
- No nie wiem... - Heiwajima udał, że się namyśla, a w gruncie rzeczy już podjął decyzję. Kleszcza nie było mu szkoda uszkodzić, gdyby stracił nad sobą panowanie. W gruncie rzeczy nie miał przy nim skrupółów, poza tym wydawało mu się to teraz bardzo zabawną wizją. Chciał spróbować!
- Będzie ci dobrze... - zachichotał Orihara, ocierając się nieco swoim ciałem w krocze swojego wroga. - Więc jak? - Wydął wargi, czekając na decyzję Heiwajimy.
- No to czemu nie? - Pychnął ze śmiechem Shizuś.
     Izaya momentalnie odsunął się od niego i chwycił go za krawat, ciągnąc do wyjścia. Po drodze, mimo błyskającego oświetlenia, Izaya dostrzegł flesz aparatu. Erika nie odważyła się przeszkodzić im bardziej, no chyba, że zamierzała po cichu podglądać. To akurat było mu obojętne, byle nie piszczała, bo to akurat była jego domena, jeśli już miał być na dole.
     W końcu wyszli na chłodne, rześkie powietrze.
- Izaya, gdzie idziemy? - mruknął odrobinę przytomniej Shizuś.
- Niedaleko. - zapewnił go i pociągnął za dom, nieco wgłąb parku. W końcu, gdy uważał, że są dość daleko, przystanął pod jednym z drzew i bezceremonialnie przyciągnął blondyna do siebie za krawat, który cały ten czas trzymał. Ich usta złączyły się, ale, o dziwo, Shizuo nie całował nachalnie. Zaczął od delikatnych, wyszukanych pieszczot i zagłębił się dopiero po chwili.
     Brunet odetchnął głęboko czystym powietrzem i poczuł, jak z zadziwiająco spokojnego, pocałunek staje się namiętniejszy, ale wręcz tylko bardziej przyjemny. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio czuł coś takiego, co aż tak pobudziłoby jego zmysły i nieco go to zaniepokoiło. W końcu to miała być zwykła przygoda, a przygody nie mogą być tak przyjemne.
     Heiwajima sięgnął dłonią pod jego koszulkę, badając jego tors i drażniąc sutki. Sądził, że będzie chciał tylko się zabawić, ale od dawna nie miał tej przyjemności i chciał to robić możlwie najdłużej, by było mu jak najprzyjemniej. Kolano wsunął między jego nogi i znalazł się na tyle blisko, by nogą naciskać na jego męskość. Z przyjemnością wsłuchał się w jęk, jakim został nagrodzony. Po chwili poczuł, jak zwinne palce rozpinają jego pasek i rozporek, aż w końcu wsuwają się pod materiał bielizny, od razu zaspokajając też jego potrzeby.
     Shizuo dość szybko zabrał nogę i rozpiął rozporek bruneta. Pozwolił jego spodniom opaść i dopiero wtedy upewnił się, że Orihara nie miał na sobie bielizny. Stał teraz przed nim od pasa w dół jak go natura stworzyła. I rzeczywiście miał się czym pochwalić.
     Blondyn już na końcu języka miał pytanie, czy on tak chodzi zawsze czy tylko okazyjnie, ale brunet znów przyciągnął go do siebie i wpił się w jego usta. Dłoń, która dotąd pieściła blondyna, teraz ściągnęła z niego bieliznę. Orihara oparł jedną nogę na jego biodrze licząc, że sam zrozumie aluzję.
     Ex-barman przyparł go mocniej do drzewa i oparł obie jego nogi na swoich biodrach. Gdy już objął go ciasno nogami, sam poślinił dwa palce i zaczął powoli je w niego wpychać. Jednak Izaya tylko pokręcił lekko tyłkiem i oderwał się od jego ust.
- Chcę już... - Jęknął prosząco.
- Ale... To przecież...!
- No już! - jęknął ponownie, samemu wypinając się w odpowiednią stronę.
- Mhm... - Ponownie zaczął go całować, tłumiąc wszelkie jęki w swich ustach. Zaczął w niego wchodzić zupełnie bez przygotowania. To musiało zaboleć.
     Czarnowłosy jęczał z bólu i podniecenia, zadowolony, że potworek pomyślał o stłumieniu tego. Jeszcze ktoś by im przerwał, a tego nie chcieli. Wypiął się najbardziej jak mógł. Mimo dość powolnego tempa czuł każdą chwilę aż do samego końca.
     Shizuś zamruczał, zadowolony z ciepłego, ciasnego i chętnego partnera. W tej chwili zapomniał nawet, kim jest ta osoba i starał się dać całą przyjemność im obojgu. Izaya z początku niemal krzyczał, jednak odkąd blondyn trafił na "magiczny punkt" już tylko jęczał błogo z rozkoszy. W końcu nie wytrzymał i doszedł, zaciskając mocno palce na ramionach Shizuo i przy okazji wbijając paznokcie w jego skórę, co akurat blondynowi nie zrobiło różnicy. Ledwie poczuł. Sam poruszył się jeszcze kilka razy i obficie się w nim rozlał. Stał tak przez chwilę, opierając czoło o pień drzewa, a w końcu wyszedł i ostrożnie postawił informatora na wciąż drżących nogach. Jednak ten szybko doszedł do siebie. Uśmiechnął się kpiąco i klęknął, plecami opierając się jednak o drzewo. Był wykończony.
- Przyjemność za przyjemność. - wyjaśnił, widząc zdziwione spojrzenie Shizusia.
     Shizuś szybko załapał, co ten próbuje zrobić. Nie zaprotestował. Jedynie pokiwał głową, starając się nie dać po sobie poznać zażenowania. Poczuł, że jego spodnie razem z bielizną opadają aż do kostek i że Izaya nachyla się, wydychając ciepłe powietrze wprost na jego skórę, powodując przy tym przyjemne dreszcze. Shizuo zagryzł wargi, gdy poczuł pierwsze, długie liźnięcie, a po nim kolejne i następne. Czegoś takiego jeszcze nikt dla niego nie zrobił. Czuł jednocześnie przyjemność i dezorientację. A gdy Izaya w końcu postanowił poważnie wziąć go do ust, jedyne na czym był w stanie się skupić to przyjemność.
     Izaya poczuł dłonie wplatające się w jego włosy i pociągające lekko. To było nawet przyjemne. Zerknął w górę. Shizuś przygryzał dolną wargę i przymknął oczy. Czyli podobało mu się. Orihara nie zamierzał przestawać. Nasycony samozadowoleniem, doprowadził nawet do pojedynczego jęku Shizusia i do wyszeptania jego imienia. Tak, dokładnie, do wyszeptania "Izaya" w momencie, kiedy blondyn dochodził. Czuł się baaardzo zadowolony. Wspomnienia Heiwajimy nie będą obejmowały tylko tego, jak informator jęczał pod nim, ale też, jak to on jęczał przez Oriharę. Izaya już nie mógł się doczekać zdenerwowania Shizuo po wytrzeźwieniu.
     Z drugiej strony - rozmyślał - taka przyjemność nie zdarza się często, a nawet nie zdarza się dwa razy. Coś czuł, że powinien dokładnie zapamiętać tę chwilę, bo to mógł być ten najprzyjemniejszy raz w jego życiu. Tym bardziej miał sobie za złe, że przez alkohol istnieje ryzyko, że o czymś zapomni. A nawet gdyby próbował manipulować blondynem i wymusić na nim obietnicę następnego razu, on z pewnością by się na to nie zgodził. W końcu zawsze robił inaczej, niż przewidział to informator.
- Mmm... - zamruczał blondyn, podnosząc go na nogi i oblizując jego usta. - Izaya? - wymruczał, schylając się nieco bardziej i ssąc lekko skórę na szyi bruneta.
- Taak, Shizu-chan? - odparł informator ostrożnie.
- To była tylko przygoda, tak? - zapytał bez cienia sugestii czy groźby w głosie.
- Tak, Shizu-chan. - westchnął, nie dając po sobie poznać, że żałuje, że to tylko jednorazowe. Może gdyby ich życie potoczyło się inaczej... Ale nie było co gdybać.
- A co byś powiedział, gdybym chciał to zrobić jeszcze kiedyś? - zapytał spokojnie, wręcz jak nie on.
- Bez alkoholu pewnie prędzej byś mnie zabił. - odpowiedział swobodnie, choć czuł w tej chwili ciężki szok. Jak to, Shizuś wogóle dopuszczał taką myśl?!
- Może i nie. - nachylił się i liznął płatek jego ucha. - Musiałbym mieć tylko lepszy dzień.
- Nie zabiłbyś mnie? - odparł powątpiewająco, a na jego twarzy wykwitł sarkastyczny uśmiech.
- Wtedy nie.
- Zobaczymy, co da się zrobić z tym lepszym dniem. - uśmiechnął się weselej i uniósł dłoń. To stało się jakoś samo, nim jeszcze zdołał to przemyśleć. Pogłaskał Shizuo po policzku.
- Skąd... - Blondyn najwidoczniej czuł się zdezorientowany tą delikatnością. Orihara właśnie zorientował się, co robi i szybko zabrał rękę. - Nie... Czekaj, to przyjemne. - Duża, ciepła dłoń chwyciła go za nadgarstek i przyciągnęła do swojego policzka. Izaya z lekkim przerażeniem znów pogłaskał jego policzek.
     Co się z nim działo...??? On nie robił takich rzeczy... Nie pisał się na to... To, że ktoś okazał mu odrobinę czułości nie oznaczało, że od razu musiał robić to samo! Zazwyczaj wtedy niszczył takiego człowieka od środka! To nie powinno się stać! Dlaczego akurat ten potwór?!
- Shizu-chan, nie...
- Cicho. - objął go w talii w pewnym, lecz delikatnym uścisku. - Ja też nie rozumiem.




PS: Zapomniałam napisać na początku~... Przepraszam osoby, które komentuję, a jeszcze nie skomentowałam~... Obiecuję nadrobić, jak tylko będę w stanie. Póki co jestem w nienajlepszym nastroju i nie mogę z siebie wykrzesać absolutnie nic... Nie wiem, ile to potrwa~... Przepraszam. :c

4 komentarze:

  1. Waaaaah~! Dzięki wam wielkie~! Normalnie nie wiem jak wam dziękować~! :D
    Dobra, a co do notki:
    „Remont u sąsiadów” – moje masakryczne wspomnienia z tych wakacji powracają… Tylko, że u mnie blok ocieplali… Nie dało się ani spać, ani normalnie funkcjonować :c
    Od samego początku miałam dziwny zaciesz. To może wszystko przez to, że jak czytam/słyszę impreza, to się od razu uśmiecham. (Nie mam pojęcia dlaczego xD)
    Ach, ten Shinra i jego hobby zaszywania ludzi xD
    Nie ładnie tak, w publicznym miejscu, nie ładnie xD Opis – nic dodać, nic ująć *-*
    W skrócie – cud, miód i malina, czekam na więcej wina… Nie, nie wina, a na kolejne notki :D Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki~!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma za co~... Może tak szybciej dobijemy do tego tysiąca~? ;3 A tak poważnie, to ludzie nie wiedzą, co tracą, nie znając twojego bloga~! Więc to tylko taka mała przysługa dla wszystkich~. :3
    Cieszę się, że ci się podobało~! :3 Przy tym opisie prawie odłożyłam telefon, tak mi się chciało spać, ale jakoś doszłam~... do końca~! (Bez skojarzeń! X3)
    Kiasarin-san twierdzi, że mam jakiś nawyk spijania ludzi~. X3 Co ja poradzę, że wtedy zawsze cieszę się jakbym sama porządnie się upiła~? ;3 Miło mi, że to nie tylko ja się uśmiecham jak widzę słowo "impreza" (choć ja tak tylko przy opkach~...). ;3
    I nie zazdroszczę tego ocieplania~... Chociaż wróć, zazdroszczę~! U mnie powinno się ocieplić blok, tylko miastu się nie chce~! Za to współczuję hałasu. Cisza jest połową raju na ziemi~... ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie martwcie się opóźnieniem, końcówkę wakacji trzeba było wykorzystać też dla siebie;D sama jak pomyślę o dniu jutrzejszym, mam wrażenie, że idę odpracowywać wyrok:P.. ale bardzo się cieszę, że napisałaś tę notkę, bo dzięki niej ja też mam dziś Lepszy Dzień XD!
    cudnie wyszedł Ci opis, mam wyszczerz jak głupia;P końcówka była taka.. AJ KAWAII!! choć nie ukrywam, że czytając o tym kretynie co się do Izusia przystawiał myślałam, że rozwalę komputer:/.. ale wybawienie przyszło, więc się nie czepiam;D
    co do motywacji - cała przyjemność po mojej stronie:D niesamowicie mnie cieszy, że Cię motywuję i że piszesz również dla mnie XD!!
    a właśnie, jeśli chodzi o bloga o którym pisałaś wyżej.. trafiłam na niego zanim kliknęłam tu do was;) i kiedy pomyślałam, że może być interesujący zobaczyłam wasze komentarze, a potem Twoją rekomendację:D z mojej strony mogę obiecać, że z pewnością zagłębię się w tą lekturę;D no i przede wszystkim nie bądź zła;P
    PS: czekam niecierpliwie [wiesz na co;D] XD!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że w końcówkę wakacji trzeba zadbać o siebie~! ;3 Zabawić się trochę~... Zrobiłam tak samo. ;3 Ja swój wyrok zaczynam od pojutrza, a jutro mamy wyjazd zapoznawczy~. X3 Niby wolne, a wciąż czuć, że ktoś nad tobą stoi. Brrr, straszne. X3"
    Cieszę się, że poprawiłam ci dzień~! No i że ci się podobało~!!! :3 A już szczególnie, że wywołałam takie emocje~! ;3 Ten gość się przystawiał, bo Izuś mu na to pozwolił~... ;3 Ale też cieszę się, że wybawienie nadeszło~! Izaya powinien mieć w życiu stałą osobę dla siebie~. :3
    Już nie jestem taka zła~... Tylko troszkę zirytowana, ale z czasem przejdzie~! ;3 I wtedy wezmę się dalej za pisanie (ty też wiesz, czego~...) :3 Po prostu na razie nie chcę tego zniszczyć złym humorem.
    I cieszę się, że wchodzisz na blog Hiiro~! :3 Im nas więcej tym lepiej~... I więcej notek. *^* ;3

    OdpowiedzUsuń