Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 7 września 2013

Shizaya "zakazana miłość"

No więc tak... przepraszam ze nic ostatnio nie było dodawane ale nowa szkoła, blokada, smutek związany z końcem wakacji... no i głównie przez ten smutek nie miałam/ nie mogłam napisać kolejnego God's Game. Inu-chan natomiast ma teraz mniej czasu na betowanie i puki co wszystko co napisze jest w kolejce "do sprawdzenia" wiec wybaczcie, że wszystko pojawia się rzadziej postaramy się to zmienić. No ale do rzeczy jako że mam blokadę przed napisaniem 8 rozdziału postanowiłam napisać coś innego. Pomysł wpadł mi do głowy czytając książkę, nie wiem czy jest dobry czy nie sami to osądzicie. No wiec to co widzicie poniżej jest takim początkiem tego opowiadanka przy czym jeśli pomysł wam się nie spodoba to usunę. Po boku pojawi się ankieta z pytaniem czy to kontynuować czy nie ->
No to jeszcze tak pokrótce wyjaśnię, jest to Shizaya osadzona w czasach feudalnej Japoni ale są tu normalni Shizuo i Izaya przy czym osadzeni w innych rolach, nie wiem czy istnieją takie ich alterego które by tu pasowało, ale jedno jest pewne na pewno mało jest obrazków z nimi w tej odsłonie -.-" No więc proszę zagłosujcie po przeczytaniu tego i chciałabym też poznać waszą opinię na temat tego czegoś.
A teraz zapraszam~!




 - Japonia, schyłek okresu feudalnego 1586

Prefektura Yamaguchi, piękne i malownicze miejsce. Pełne zielonych wzgórz i ryżowych pól, gdzieniegdzie jakaś mała osada. Skupisko drewnianych chatek, wszystkie idealnie wysprzątane i schludne. Chłopi wraz z synami właśnie wyruszają na pola, prawdopodobnie zasiać ryż. Cóż, Yamaguhi słynie właśnie z pewnej odmiany ryżu, prawda? Ach, nie jestem zorientowany zbyt dobrze w państwie. Być może niektórzy uznają to za ujmę na samurajskim honorze i wcale nie będzie ich interesować, że pochodzę z innej strony Japonii i nie muszę się orientować w szczególnych dokonaniach z każdego regionu. Oczywiście odkąd skończyła się wojna mamy więcej czasu na naukę i rozrywki, jednak nie równa się to z tym, że każdy samuraj przewyższać będzie wszystkich uczonych. W końcu nawet tak wykształceni ludzie specjalizują się tylko w jednej dziedzinie. 
Spokój i cisza takich małych i malowniczych miejsc zawsze działały na mnie kojąco. Hamowały moją agresję, tłumiły złość. Koło mnie przebiegło kilkoro dzieci, prawdopodobnie bawiły się w berka lub coś podobnego. Chłopczyk w lnianych spodniach i podkoszulku widząc mnie przystanął i popatrzył się na mnie. Później szybko się ukłonił i pobiegł do rodziców. "Mamo, mamo do naszej wioski przybył dziwny samuraj... ma blond włosy, czy to nie jest jakiś demon?" - chłopiec był autentycznie przestraszony, ale to nie upoważniało go jeszcze do tak jawnego obrażania mnie, prawda? Nie jestem potworem. To prawda, mam dość niespotykany kolor włosów, ale to jeszcze nie czyni mnie akumą czy kimś takim, bez przesady. Warknąłem cicho, zirytowany, przyspieszając nieco kroku. Jednak nie zdołałem uniknąć zaciekawionych spojrzeń reszty dzieci, które w ślad za chłopcem pobiegły do własnych rodziców donosząc o niezwykłym złotowłosym samuraju. Może jednak powinienem ubrać słomiany kapelusz, by choć trochę ukryć moją niezwykłość? Do tej pory nie widziałem takiej potrzeby, w końcu słońce dopiero wychylało się zza wzgórz i wiał przyjemny letni wiaterek, nie było gorąco i nie trzeba było ochraniać głowy przed palącym słońcem.  Jednak widząc zdziwienie otaczających mnie ludzi naprawdę zastanawiałem się nad jego założeniem. No cóż, może później, teraz to i tak pewnie niewiele zmieni.
Już zaczynałem się denerwować, a ponoć samuraj powinien być mędrcem chłodno oceniającym każdą sytuację. Ale to nie ja. Ja byłem stworzony do walki, z moją nadludzką siłą i gorącym temperamentem nie miałem szans na chłodną kalkulację czy rozważanie koanów, to było po prostu nie dla mnie.
Podeszła do mnie kobieta, farmerka, za rekę trzymała swojego synka. Tak, tak właśnie, tego który pierwszy się mnie wystraszył. Skłoniła się nisko i zaczęła przepraszać za syna i prosić o wybaczenie. Czyżby w tej wiosce wszyscy aż tak szanowali samurajów? Wyjaśniłem jej pokrótce, że się nie gniewam i nie mam tego nikomu za złe, bo wcześniej się już z czymś takim spotkałem. Przeprosiła raz jeszcze i podziękowała a następnie skłoniła/zmusiła syna do tego samego. Chłopiec ze skwaszoną miną również się skłonił, burcząc przeprosiny. Pożegnałem ich szybko i ruszyłem w dalszą drogę, odprowadzony jedynie spojrzeniami ludzi. No na pewno urozmaiciłem ich monotonne życie, choć nie mogę powiedzieć, by cieszyli się na mój widok, ale nie byli nastawieni także wrogo, co było całkiem miłe.  Dowiedziałem się jeszcze od jednego z mieszkańców, że rezydencja daymio* Shiki'ego znajduje się za wzniesieniem. Podziękowaniem mu i ruszyłem w tamtą stronę. Czułem niemiły dreszcz na plecach już od jakiegoś czasu, jednak nie wiedziałem z czym powiązać to uczucie. Jakbym je już skądś kojarzył. I wtedy przypomniałem sobie sobie - ninja. Tajemniczy ludzie-cienie, których obecność jest wyczuwalna, a przy tym niezidentyfikowana. Podłe szumowiny które nie wiedzą, czym jest honor, duma, czym jest bushido.
Zjeżyłem się cały i spiąłem. Muszę odejść jak najdalej od wioski, by tym ludziom się nic nie stało. Ciekawe, czego on może chcieć - odruchowo zacisnąłem rękę na rękojeści katany, na szczęście nie zgniotłem jej.
Od 10 minut mnie śledzi, gdzieś tu jest, wyczuwam to, ale czemu nie atakuje, chce żebym stracił czujność? Może liczy, że uznam to za zwykłe przywidzenie? Ale jest tu, czuję wyraźnie, tylko gdzie? Zezłoszczonym wzrokiem omiotłem wszystkie krzaki i drzewa. Widziałem jakiś cień na jednym z konarów. Odruchowo odwróciłem głowę w tamtym kierunku.
- Ju-chu panie samuraju, zgubił pan coś~? - Usłyszałem szyderczy głos wydobywający się z pomiędzy drzew. Cienia na konarze już nie było, jednak na drzewie obok siedziała postać w zielonym shinobi-shozoku*. Zdjął maskę, ukazując typowo japońskie czarne włosy, choć twarz miał dość bladą jak na nasz klimat. Zmrużyłem oczy, by przyjrzeć się wyraźniej. Jednak w tym właśnie momencie ów osobnik cisnął we mnie całą serię gwiazdek shuriken. Odruchowo wyciągnąłem katanę i odbiłem jego broń, potem następną i kolejną. - Oi, czyli to nie było twoje, no trudno, peszek~!- zaszydził poraz kolejny, bawiąc się shirukenem. - To może to, co~?- zapytał i cisnął nim we mnie. Uniknąłem, no cóż nie było to trudne. Ostrze wbiło się w ziemię. Wyglądało to jakby... wcale nie celował we mnie. Odwróciłem się zdenerwowany. Do broni była przyczepiona mała kuleczka. Nie wiedziałem co powinienem zrobić, jednak pułapki ninja działają tak szybko, by człowiek dobrze się nie namyślił. Czarna kuleczka wybuchnęła, otaczając mnie chmurą czarnego dymu. Zasłoniłem sobie usta rękawem i powoli wyszedłem z czarnego obłoczku. Pokaszlałem trochę, jednak dym nie był ani trujący, ani nie miał właściwości nasennych. A ninja mimo, że wyglądał na żartownisia i szydercę, nie dodał tu substancji wywołujących swędzenie, kichanie, czy łzawienie oczu. Ciekawe, myślałem, że będzie chciał jeszcze trochę pożartować. Ninja nie mają honoru, naprawdę, oślepić przeciwnika a później niepostrzeżenie zwiać - i dla tego ich nie lubię, zimne kreatury bez serca będące na pograniczu świata ludzi i duchów. Bez serca i mrugnięcia okiem zabijają niewinnych ludzi, by wykonać zlecenie jakiegoś człowieka. Nie obchodzi ich nic, tylko zapłata, ci okrutni... Nie warto nazywać ich ludźmi, są robactwem tego świata. Jak można tak żyć, bez zgody z własnym sumieniem, bez honoru, jak oni śpią po nocach i odprawiają modły z tak nieczystym sumieniem??? Im to nawet beczka soli by nie pomogła*.
Warknąłem poirytowany, jeszcze raz omiatając wzrokiem całą okolicę. Po tym żartownisiu nie było nawet śladu - jak przystało na ninja.
Ruszyłem więc do zamku daymiyo, jeszcze przez jakiś czas wyklinając na to niemiłe urozmaicenie mojej podróży.
Przed wejściem powitało mnie dwóch służących w prostych, białych kimonach. Ukłonili się nisko, wyrażając swój szacunek do mojej osoby. Odkłoniłem się jednak bez przesadnego uniżania się (Dokładnie 43 stopnie, podczas gdy oni byli zgięci w ukłonie na stopni 78. - dop. Kiasarin ). Natychmiast rozsunięto dla mnie bramę i wprowadzono do przydomowego ogrodu pana tego regionu. Przeszedłem piękną, brukowaną alejką obsadzoną po bokach precyzyjnie przyciętymi krzewami. Wprowadzono mnie na werandę i odsunięto przede mną shoi. Zdjąłem buty i w samych tylko skarpetkach ruszyłem dalej. Dom, czy może raczej powinienem powiedzieć dwór, był schludny, panował tu wyjątkowo japonski minimalizm, jednak niewielka ilość mebli pozwalała skupić sie na poszczególnym pięknie każdego z nich. Każdy obraz, każda szafa, stolik czy pufa były idealnie dobrane tak, by pasowały do zasad feng-shui i obecnego stylu architektonicznego... Przynajmniej tak mówiono w szkole na lekcjach medytacji, a jako że nie byłem stworzony do tego przedmiotu to po prostu zapamiętywałem formułki.
Zapatrzyłem się na wielki miecz wykonany z czarnej stali, jaki leżał w jednej z gablot. Z zamyslenia wyrwał mnie czyjś głos:
- Ach, Shizuo-san, to dla mnie zaszczyt, że w mych progach pojawił się tak wspaniały samuraj. - Jak na komendę odwróciłem się napotykając spojrzenie pana domu.
- Shiki-sama. - Ukłoniłem się, wyrażając szacunek. - Proszę mi wybaczyć, zagapiłem się, nie spostrzegłem pana. Ten miecz jest doprawdy niesamowity.
- Ach tak, "oko diabła", mój  największy skarb. - Westchnął, spoglądajac na ostrze. Oczy zaświeciły mu się niebezpiecznie, jednak zaraz gdy odsunął rękę od gabloty na powrót stały się spokoje. - Dobrze, zapraszam do pokoju do reprezentacyjnego. Porozmawiamy o twoim zadaniu. Nie będzie problemem byś pracował z jeszcze jedną zaufaną osobą, jak mniemam? - zapytał głosem, jakby stwierdzał coś ,a za sprzeciwnienie się jego słowom czekać będzie sroga kara.
- Nie, oczywiście to będzie dla mnie zaszczyt. - Odkłoniłem się poraz kolejny i ruszyłem za nim.
Jeden ze służących otworzył shoi i przeszliśmy do pokoju.
- Ne co tak długo Shiki-kun~! - jęknął... ten podły ninja, który wcześniej tak bezczelnie mnie napadł, a teraz sobie bezczelnie siedział na poduszce daimyo... Czy on nie ma wstydu?! A no tak, zapomniałem, to przecież ninja...
- Izaya! - Daimyo poraz pierwszy w mojej obecności podniósł głos, a ninja... tylko ziewnął, próbując umościć się wygodniej. - Zejdź, to moja poduszka. - westchnął, zirytowany.
- Ej, byłem pierwszy~! - Zaczął wykłócać się jak dzieciak. - Poza tym wybrałem ją, bo liczyłem, że będzie miększa niż pozostałe, a nadal uwiera w tyłek~!
- Czy ciebie w ogóle interesuje z kim rozmawiasz?
- Ne, daj spokój Shiki-kun~! Przyszedłem tu, bo sam tego chciałeś, więc powinieneś mi zapewnić dobre warunki~! - jęknął niepocieszony. - Ale przynajmniej mi fajnego partnera znalazłeś~! - Usiadł na poduszce po turecku... co było już okropnie bezczelne, i zaczął bujać się to w jedną, to w drugą stronę. - Szybki, silny, niezwykły i przystojny~! Ach, jak ty mnie dobrze znasz~! - zachichotał.
Już od dłuższego czasu zaciskałem dłoń na rękojeści miecza licząc, że ten się nie wygnie i błagałem w myślach, bym dostał rozkaz zabicia tego szkodnika, jednak ku mojemu zaskoczeniu nic takiego nie miało miejsca. Potężny władca ziemski westchnął tylko i rozmasował sobie skroń.
- Shizuo-sama, to jest Izaya, będzie wykonywał z tobą misję. Może i jest denerwujący i nierozgarnięty, ale to najlepszy szpieg i informator jakiego widziała Japonia.
- Shizuo... Shizuo... Będę cię nazywał Shizu-chan~! - Zdecydował szybko brunet, dalej huśtając się na poduszce. - Ne, podoba ci się Shizu-chan~? - Jak na złość powtarzał to denerwujące zdrobnienie, a ja nie mogłem nic zrobić. Jakim cudem tak wspaniała osoba jak daimyo może korzystać z usług tego plugastwa, którego imię jak się chwilę temu dowiedziałem to Izaya?! Choć dla mnie będzie kleszczem, robakiem, pchłą, robactwem i nikim więcej.


* Sól jest uznawana w Japonii za symbol oczyszczenia.
* Daimyo - pan feudalny średniowiecznej Japonii.
* Shinobi-shozoku - strój, jaki zakładają ninja. Może być zielony lub brązowy, rzadziej czarny, wbrew powszechnemu stereotypowi.

9 komentarzy:

  1. Waaah~! Znowu pierwsza. Nie odpuszczę, będę komentować, bo samo czytanie jest dość nudne (przyznam się, że czytam tego bloga od samego początku :D)

    A co do notki...
    Kiedyś miałam podobny pomysł, ale zrezygnowałam, bo bałam się, że nie wyjdzie... Cóż... Tutaj wyszło świetnie~! Wbrew wszystkim i wszystkiemu, którzy są przeciw, ja będę czekać na kontynuację. Strasznie podoba mi się to rozpoczęcie, zapowiada się naprawdę ciekawie, więc jest zapewnienie, że będę czytać :D Przyznam się, że na początku zupełnie nie wiedziałam o co chodzi... (Może to przez to, że chce mi się spać...) Jednak później wszystko się fajnie wyjaśniło. (Wybacz, za tak nieskładną notkę, ale na pół śpię...)

    Czekam na kolejną część~! Pozdrawiam~! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. "Choć dla mnie będzie kleszczem, robakiem, pchłą, robactwem i nikim więcej." - nie dodałaś wszy i pijawki :D A wtedy by wyszło, że Izaya jest wampirem! W dodatku niezniszczalnym, bo wesz ma (chyba) w sobie coś z karalucha.

    Bardzo fajne. Tylko jestem ciekawa czy to wszystko, czy coś jeszcze...

    Jaką książkę czytałaś? *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wampir- ninja? XD Nie no chciałabym to zobaczyć :)
      Cieszę się, że przynajmniej 2 osobom się podoba, jak przybędzie jeszcze kilka to pewnie będę pisać tę kontynuację~!
      Bo to jest pomysł na nowe opowiadanie, nie ukrywam, tylko że nie byłam pewna czy warto to pisać
      Jaką książkę czytałam? - "Młody samuraj Krąg ziemi" ( 4 część trylogii żeby nie było że ktoś zacznie czytać od niej i nie zrozumie o co chodzi) ale pierwsza z cyklu jest "Młody samuraj - Droga wojownika"
      Rany strasznie się cieszę, że komuś się spodobał taki pomysł dziękuję wam~!

      Usuń
    2. Nie... wampir bo: Kleszcz, pchła, komar, kleszcz, wsza - wszystkie te zwierzaczki piją krew^^ A Izaya jest tak nazywany przez Shizuo.

      Kojarzę tą serię, ale nigdy nie trafiłam na tom 1 w bibliotece =.=

      A zapowiada się nawet, aż za ciekawie. Opowiadań nigdy dość!

      Usuń
  3. Tak~! pisz, pisz, pisz, ja chcę ciąg dalszy~!
    a już na spokojnie:D bardzo podoba mi się Twój nowy pomysł, ta książka musi być naprawdę dobra, chyba się skuszę, żeby przeczytać.. nie no, na pewno przeczytam XD
    ach, Izuś jak zwykle.. no taki Izusiowaty;P cudowne~!
    "Szybki, silny, niezwykły i przystojny~! Ach, jak ty mnie dobrze znasz~!", hahaha.. to było genialne~!:D w ogóle jego bezczelne wypowiedzi są zajebiste XD
    a Shizuś samurajem~? no nieźle, z czymś takim się jeszcze nie spotkałam, tym bardziej ciekawi mnie rozwinięcie;D
    a właśnie, Twój dopisek o ukłonach był świetny~!;D
    tak więc (nie)cierpliwie oczekuje no.2~! XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kontynuację!!
    Akurat opowiadanie bardzo mi przypadło do gustu, od dłuższego czasu sama myślałam o napisaniu czegoś w tym klimacie... Jak tylko usłyszałam o cieniu na drzewie zaczęłam cieszyć buźkę jak Tamaki z OHHC "Waaaaah nindżeeeee!!!" Jaki tytuł książki, jeśli można wiedzieć? Dużo weny!
    Hankei

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę nie wiem, kto był taki "mądry", że kliknął drugą opcję w ankiecie, ale cóż... zawsze się znajdzie jakiś ***** :/ Może byście chociaż napisali co wam się nie podoba, a nie klikacie bez sensu i przez was my nie możemy poznać kontynuacji!
    Kiasarin to było cudowne!!! Gdzieś już to chyba pisałam, że uwielbiam ten okres czasu :D Blond włosy samuraj-demon? To dobre, widać dzieciak ma wyobraźnię ;D I ta "beczka soli" XD Zajebiste!
    Mam wielką nadzieję, że ciąg dalszy jednak nastąpi i nie będziesz się sugerowała ludźmi, którzy nie potrafią się wypowiedzieć w temacie nawet pod postacią "Anonima" :/

    OdpowiedzUsuń
  6. *.* *Q*
    Boskie~! Kyaaaa jak ja to już ubóstwiam *.* neee, Iza ninja jest boski xD i Shizu-chan też ... To zakończenie *^* BŁAGAM CIĘ ! BŁAGAM O KONTYNUACJĘ~! Wybacz, ale nie moge się wysłowić... To jest takie zajebiste, że nie umiem nawet tego opisać... Błagam o więcej (a jak nie to foch xD)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jeszcze dopiszę bo mnie naszło.
    [Tekst nie odnosi się konkretnie do tego, może być do każdego tekstu jaki się komuś podoba]
    Skoro chcesz pisać pisz, ale pisz dobrze. Ostatnio na telefonie szukałam ciekawych blogów, ale niestety albo opowiadanie ma 2 rozdziały i zawieszenie, albo jest pisane jak przez...hmm... nie wiem, po prostu kiepsko. Tekst powyżej ma spory potencjał, a moje zmysły kota oraz zmysły yaoistki podpowiadają mi by poradzić ci "Pisz to dalej".

    Mam nadzieję, że jakoś zmotywowałam.

    OdpowiedzUsuń