Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 13 września 2013

Poskromić bestię - rozdział 13


Witajcie~!
...Wiem, że strasznie długo mi to zajęło. Chciałam, żeby ten rozdział był idealny, tak strasznie bałam się, że zawalę, w dodatku wen wolał wszystko, byle nie to~... Już jest i poraz kolejny przepraszam, że tak późno~! Postanawiam poprawę, choć nie musicie w to wierzyć - szkoła, 1200 pomysłów na wszystko, byle nie to, chyba żadne postanowienie mi nie pomoże~...
Poza tym mam jedno ogłoszenie od siebie~! dark_doom, twoja niespodzianka wyjdzie mi troszkę dłuższa, niż przewidywałam, poza tym też trochę utknęłam na domyślaniu akcji~... Nie podam żadnego konkretnego terminu ale wiedz, że piszę gdy tylko mogę~! Naprawdę, staram się~! No i chcę, żeby było jak najlepsze, a to trochę trwa~. ;3 Tak więc na raty, ale wciąż piszę~! Mam nadzieję, że okażesz cierpliwość biednemu szczeniakowi~... X3
I wiadomość od Kiasarin do wszystkich~! "Zakazana miłość" jednak będzie kontynuowana~! ;3
No dobra, to wszystko~! Wiem, że i tak większości nie interesuje mój wstęp, więc tym bardziej przechodzę do rzeczy~!
Enjoy~!



Shizuo:

     Pomimo wszelkich prób blondyn nie mógł się uspokoić. Co chwila przypominał sobie Izayę i jego stan się pogarszał. W końcu dał za wygraną i postanowił skończyć sam. Fakt, że po tym na pewno zostawi ślady wcale go nie pocieszał. Ale nie miał wyboru. Nie wiedział, w której chwili Izaya otworzy drzwi i wstyd będzie mu kontynuować. Musiał korzystać z czasu, który miał i jakoś powstrzymać podniecenie.
     Co to w ogóle za myśl, żeby podniecać się byle dotykiem czy spojrzeniem?! Dlaczego nie mógł jakoś tego ogarnąć...? Dlaczego tak nagle naszła go ochota, by po prostu czarnowłosy przyszedł tu i dokończył to, co zaczął??? Nie chciał tego... Nie chciał, prawda??? Nie był na to gotowy, jakkolwiek dziewiczo to brzmiało. Nie mógł sobie tego nawet wyobrazić... Tego momentu, w którym brunet miałby... Nie, bycie parą a coś takiego to dwie różne rzeczy. Musieli koniecznie zaczynać od samego początku. Co on sobie w ogóle myślał, zniżając się tak nagle i...
- Aach... – Jęknął niekontrolowanie i zrobiło mu się głupio. Co, jeśli ON to słyszał??? Musiał szybko to skończyć...
     Sapiąc i ciężko oddychając w końcu doszedł, zagryzając wargę, żeby nie krzyknąć. Czuł się... Głupio. Dennie wręcz. Żałośnie. To było dziwne. Miał chłopaka, ponoć od dawna, ale wcale nie odczuwał do niego tego szczególnego przywiązania. Izaya taksował go pożądliwym spojrzeniem, ale on nie potrafił dać mu się ani trochę zbliżyć. Mimo to nie potrafił się też opanować, bo brunet wywoływał w nim to dziwne podniecenie. Gdyby tylko potrafił sobie przypomnieć, jakoś potwierdzić, że byli parą, byli do siebie przywiązani... Że go kochał! Gdyby miał na to jakikolwiek dowód! Ale nic nie pamiętał i wszystko wydawało się żenujące, zupełnie jak przy obcej osobie! Czy oni naprawdę byli razem? Wszystko, o czym się dowiedział, było tylko suchymi faktami, nie wspomnieniami. A może to było jak pranie mózgu? Może to wszystko było kłamstwem? Tylko dlaczego w takim bądź razie zgadzało się z tym, co pamiętał?
     Poczuł zawroty głowy. Już i tak był wyczerpany, a po udanym dojściu siły odpłynęły z niego całkowicie. Odlatywał, widząc czarne plamki latające mu przed oczami.
- Shizu-chan, skończyłeś już~? Bo muszę...
     Oczy uciekły mu gdzieś w głąb czaszki, a powieki same mu opadły. Zemdlał z wyczerpania.

Izaya:

     Po kilku chwilach oczekiwania pod drzwiami Izaya postanowił w końcu wejść do środka. Od dłuższej chwili nie słyszał ciężkiego oddechu Shizuo i zdążył zacząć się martwić, że coś sobie zrobił...
- Shizu-chan, skończyłeś już~? – Wparował do środka bez pukania, udając swoją zwyczajową radość i beztroskę. – Bo muszę cię opłukać i wytrzeć, nie możesz tak leżeć mok~... – Przystanął, patrząc na blondyna ze zmarszczonymi brwiami. Przed chwilą był jeszcze przytomny... Teraz już oczy miał zamknięte, a skórę bladą, nie licząc lekkich różowych plam na policzkach. Wyglądał zadziwiająco uroczo... A może raczej... Jak to nazwać? – Shizu-chan, co ci jest~? – Zbliżył się. – Hej, Shizu-chan~? Nee, żartujesz? – Szturchnął go. Miał wilgotną, nieco chłodniejszą niż zwykle skórę. Różnica była minimalna, ale Orihara i tak ją wyczuł. – Cholera. – Warknął, przykładając dłoń do jego z kolei nieco cieplejszego niż zwykle czoła. Chwycił za słuchawkę prysznicową i szybko zmył ślady białawej cieszy z jego ciała. Wytarł go dokładnie, także na plecach. Ściągnął folię z gipsu, przeciągnął wyćwiczonym sposobem na nosze i przykrył suchym plażowym ręcznikiem znalezionym w jednej z szafek pod ścianą. – Idziemy, Shizu-chan... Zaraz położysz się do łóżka... – Mruczał bardziej do siebie, niż do niego. Wyciągnął go z łazienki dla pacjentów, z łazienki dla domowników, przeciągnął korytarzem i w końcu ściągnął z noszy na łóżko. Minęła chwila, nim przypomniał sobie, że powinien go ubrać. Otworzył szafkę z ubraniami i wyciągnął bluzkę oraz spodnie i oczywiście zaczął zmagać się z gipsem, żeby jakoś nałożyć na niego ciuchy. – Shizu-chan, odpoczywaj. – Szepnął, zapinając guziki od jego koszuli i przypatrując się jego twarzy. Widać było, jak bardzo był zmęczony. Spał kamiennym snem, jak dziecko, nawet otwierając nieco usta.
     Wyglądał tak zachęcająco... Wręcz jakby zapraszając do pocałunku. Izaya sam nie wiedział, skąd ta nagła ochota na powtórzenie tego. Zaczynał zastanawiać się, czy to, co zrobił raz, ten bajkowy, delikatny pocałunek, da się powtórzyć. Nachylił się, otworzył nieco usta... I w porę się powstrzymał. W końcu o czym on myślał?! To był Shizuo, Heiwajima Shizuo! Jego zabawka, nikt więcej! A akurat przy tej zabawie, całowanie go, gdy jest nieprzytomny, było kompletnie bez sensu! Na nic nie mogło się przydać, więc nie musiał tego robić. Skąd ten dziwny przebłysk, jakby CHCIAŁ to zrobić, tak po prostu???
     Shizu-chan, jak zwykle przy tobie wszystko idzie nie tak, jak trzeba~... Mam nadzieję, że chociaż przed przybyciem Kasuki wszystko pójdzie zgodnie z planem... W końcu od tego może zależeć, czy odzyskasz pamięć teraz, czy też dopiero później~! Jeśli brat jest dla ciebie tak ważny, a ty już tyle o nim wiesz, po uwierzeniu w jego wersję, że wcale ze sobą nie jesteśmy, wszystkie elementy mogłyby wskoczyć na swoje miejsce~! Jeśli zaufasz mi przed jego przybyciem, będziesz żył w świecie, w którym jesteśmy razem... A więc twój umysł nie przywróci ci wspomnień, bo wtedy miałbyś dwie, sprzeczne wizje swojego życia~! A organizm nie pozwoliłby ci na taką anomalię~! Sprytne, nie~? W ten sposób będziesz tylko mój~! Musisz mi tylko zaufać~... Tylko zaufać... Tylko jak to zrobić? Czy zaufasz mi w tak krótkim czasie~?
     Brunet odetchnął i opadł na kanapę. Trochę się zmęczył. Właściwie to miał ochotę przebrać się i położyć spać. Pytanie tylko – czy mógł to zrobić? Czy jego zabawka na pewno dobrze się czuła? Czy Shizuo nic się nie stało, nadal był zdrowy, czy może gorączka wróciła?
     Informator podniósł się znowu i podszedł do blondyna. Znalazł na szafce termometr i zmierzył swojemu podopiecznemu temperaturę. 37,1. Czyli normalna temperatura u Shizusia. A przynajmniej nie niebezpieczna.
     Mimowolnie odetchnął z ulgą. Wyszedł do łazienki, tym razem myjąc samego siebie i przebierając się w spodnie od piżamy. Był pewien, że przy takiej temperaturze Shizusia w życiu nie zasnąłby w bluzce. A nie zamierzał spać nigdzie indziej. Po pierwsze nawyk, po drugie ciepło, po trzecie... Musiał pilnować, czy temperatura mu się nie pogorszy i w razie czego szybko zareagować, prawda~?
     W końcu wrócił do pokoju, stawiając na szafce nocnej szklankę z wodą, tak na wszelki wypadek. Z cichym westchnięciem usiadł na łóżku, a następnie położył się obok Shizuo, obejmując go jedną ręką i kładąc głowę na poduszce, tuż obok niego.
- Słodkich snów, Shizu-chan. – Ziewnął, nakrywając się trochę kołdrą. – Nie choruj, potworku. – Zamknął oczy i odpłynął, przez sen przyciskając blondyna jeszcze bardziej do siebie.
     Otworzył oczy i spokojnie rozejrzał się po pokoju. Nadal czuł zmęczenie, ale przynajmniej wiedział, że jest zdolny wstać. Obejrzał pomieszczenie uważnie, wypatrując, czy nikogo tu nie było, gdy spali. Na szczęście nic takiego nie znalazł. Przeniósł spojrzenie zaspanych oczu na Shizusia. Dopiero zorientował się, że ściska w dłoni jego koszulę. Rozluźnił uścisk i pozwolił pogniecionemu materiałowi opaść na klatkę piersiową śpiącego blondyna.
     Co takiego mi się śniło...?
     Przeniósł wzrok na spokojną twarz swojego podopiecznego. Nadal spał z lekko rozchylonymi ustami, sapiąc cicho. Oddychał miarowo i głęboko. Musiał głęboko spać... Nie to, co brunet. Jego budził czasem byle szelest. Ułatwiało przeżycie w skrajnych sytuacjach, ale potwornie utrudniało wyspanie się.
     Wciąż przypatrywał się spokojnej twarzy blondyna. Niesamowite, jak bardzo zmieniał się, gdy jego twarz była spokojna. Gładka, blada skóra pozbawiona była jakichkolwiek zmarszczek. Zadrapania po ich walce i upadku zdążyły się już zagoić. Jedynym, co szpeciło teraz jego skórę, to drobne, połyskujące bielą blizny w okolicach linii szczęki. Oczywiście pamiątki po ich potyczkach. Jasne kosmyki opadały na jego czoło w nieładzie. Jasnoróżowe usta nieco się poruszały, co dało się zobaczyć tylko z tak bliskiej odległości. Poza tym z cichym odgłosem wciągały powietrze przez wysuszone już gardło.
     Orihara uśmiechnął się lekko, mimowolnie. Nie zdawał sobie dotąd sprawy, że tak uważne przyglądanie się jego wrogowi może być takie ciekawe. Jeszcze nigdy nie widział Shizusia z tak bliska, nawet ostatnio, gdy się nim opiekował. Wyglądał tak spokojnie, normalnie... Ludzko... Tak uroczo, kiedy spał.
     Wróć! To potwór! W środku, pod warstwą amnezji chowa się potwór! Potwór, który mógłby pokrzyżować każdy mój plan! Bestia, która w szale mogłaby mnie zabić! Niesamowicie silna, nadludzka istota... Błąd w fabryce moich zabawek! Ktoś, z kogo chcę zrobić moją najwspanialszą marionetkę! To tylko zabawka! W żadnym sensie nie jest uroczy! – Prychał w myślach, starając się stłamsić i najlepiej unicestwić tę myśl. Jak mogła mu w ogóle wpaść do głowy? Nie chciał mieszać się w jakiekolwiek prawdziwe relacje z tą nieprzewidywalną bestią, chyba, że chodziło o nienawiść. Nie dałby mu nad sobą tej przewagi. Zakochać się? To dla słabych, żałosnych idiotów, dających sobą manipulować! Ofiary losu, poszukujące oparcia w innych! Ja jestem silny. Jestem bogiem. Nie potrzebuję czegoś takiego. Nie dam sobą pomiatać, już zwłaszcza Shizusiowi, gdy nagle odzyska pamięć. Gdyby ją odzyskał i odkrył coś tak niedopuszczalnego, jak moje zaangażowanie w związek z NIM! Ha! Aż strach pomyśleć, jak by to wykorzystał! Nie, jest zbyt potężnym przeciwnikiem. A dla mnie uczucia do jednej osoby, nawet do mojej najlepszej zabawki i wroga zarazem, są niedopuszczalne. Nie jestem słaby. Nie pozwolę sobie na coś takiego. Nie zależy mi. On nie jest uroczy.
     Podparł głowę na dłoni, z góry przypatrując się Shizusiowi. Między jego brwiami powstała drobna zmarszczka.
     W tej chwili blondyn nagle otworzył oczy. Spojrzał na niego nieco mętnym wzrokiem, jednak po chwili jego spojrzenie nabrało inteligentnego wyrazu. Popatrzył na informatora, zaskoczony.

Shizuo:

     Hę? Dlaczego... Co on tu robi...? Znaczy chyba koło mnie spał... No tak... Ale po co mi się przygląda? To krępujące...
- Izaya...? – Zapytał ochrypłym szeptem i skrzywił się na własny głos.
- Co jest, Shizu-chan~? Wody?
- Dlaczego przypatrujesz mi się, jak śpię? – Zamruczał, ignorując  chwilowo wzmiankę o wodzie.
- Bo wyglądasz tak spokojnie, kiedy śpisz, Shizu-chan~! – Odparł Izaya radośnie. Po karku Heiwajimy przeszedł dreszcz. „On nie mówi całej prawdy”, twierdziło przeczucie.
     Może naprawdę moje przeczucia się nie mylą...?
- Nie mówisz całej prawdy. – Stwierdził bez ogródek.
- Huh? – Izaya popatrzył na niego zdziwiony. Wyglądał autentycznie, ale przeczucia nadal mówiły to samo... Miał rację, czy to po prostu takie dziwne uczucie...? – Shizu-chan, nie wierzysz mi? – Zapytał jakby naprawdę zdziwiony, a teraz na dodatek nieco zraniony.
- Nie. Znaczy... Ja po prostu wiem, że nie powiedziałeś mi wszystkiego. – Powtórzył, starając się mówić stanowczo, mimo, że nie do końca jeszcze wiedział, czy może opierać się na swoich przeczuciach. Jednak po swojej rozmowie z Shinrą postanowił zwracać na to zjawisko więcej uwagi i tak też teraz robił.
- A według ciebie dlaczego na ciebie patrzę~? – Zamruczał brunet, zbliżając się i tym samym dezorientując go. Shizusiowi serce zabiło szybciej, a mięśnie spięły się, jakby groziło mu niebezpieczeństwo. Nie wiedział o co chodzi, ale taka bliskość mu się nie podobała.
- Nie wiem, dlatego próbuję się dowiedzieć. – Mruknął cicho. – Wolałbym, żebyś po prostu odpowiedział. – Nawet jeśli nie chciał, automatycznie zacisnął pięść na pościeli i zmarszczył brwi. Nie potrafił się opanować, nie, czując ten silny impuls na karku, krzyczący wręcz, żeby się odsunął. Co niestety, ale było dość trudne w gipsie...
- Martwisz się czymś, Shizu-chan~? – Uśmiechnął się i odsunął się w końcu, żeby sięgnąć po kubek z wodą. – Po prostu myślałem o tym, jaki jesteś uroczy, kiedy śpisz z rozchylonymi ustami~... – Oblizał lekko wargi i znów się uśmiechnął, podnosząc Shizusia do siadu. Kiedy już mu się tu udało, nachylił się do jego ucha, łaskocząc go swoim oddechem. – Nie chciałem ci mówić, bo myślałem, że jeszcze nie chcesz tego słyszeć, ale skoro pytasz~... Tak swoją drogą, ślicznie się rumienisz~. – Odsunął się i popatrzył na lekko zaróżowionego blondyna spod przymrużonych powiek. Heiwajima zamarł, patrząc na niego niepewnie. Właściwie, jego przeczucia też powariowały. Chciał się zdenerwować, chciał go odepchnąć, czuł, że powinien. Nadal coś nie grało, ale nie miał pojęcia, co. To było męczące. Poza tym, brunet patrzył na niego... właśnie TAK, a nie inaczej i trudno mu było ukryć skrępowanie. Dziwnie się czuł. Dlaczego tak reagował?! Czy to jego „ja” sprzed amnezji nakazywało mu teraz wpatrywać się w nagi tors bruneta? Czy to przez nie rumienił się jak jakaś baba? W takim bądź razie efektem czego były te dziwne przeczucia, tak niepasujące do jego obecnych odczuć??? Co on wyprawiał?! Powinien chociaż patrzeć gdzieś indziej, może by mu przeszło... – Nee, Shizu-chan, ocknij się~! – Izaya zamachał mu dłonią przed nosem. Kącik jego ust rozciągał się w pewnym uśmiechu. – Podobam ci się~? – Wskazał na swój tors. – Tak patrzysz~... Nie mam nic przeciwko, ale powinieneś napić się wody. – Delikatnie przytknął chłodne szkło do jego ust.
- Mhm. – Wykrztusił zażenowany swoim zachowaniem blondyn. Skupił wzrok na szklance i pozwolił się napoić, mimo, że jedną rękę miał przecież wolną. Dopiero kiedy Izaya odstawił naczynie, skupił wzrok na czymkolwiek innym, co oczywiście nie byłoby Oriharą. Padło na drzwi.
- Masz dość, Shizu-chan~?
     Heiwajima popatrzył na niego z niezrozumieniem. I niemal natychmiast przeklął się za to. Tak szybko znów zwrócił na niego swój wzrok. Czuł jednocześnie niepokój, jakieś dziwne skrępowanie i podniecenie. A przecież mógł patrzyć na te drzwi...
- Chcesz jeszcze wody? – Informator przyłożył dłoń do jego czoła, sprawdzając temperaturę.
- Nie, wystarczy. – Mruknął, wbrew swoim postanowieniom spoglądając znów na klatkę piersiową bruneta. Miał ładnie wyrzeźbione mięśnie, jego skóra wyglądała na naprawdę delikatną... Zjechał jeszcze trochę niżej, na pępek, od którego ciągnął się nieco ciemniejszy meszek, prowadzący wprost pod materiał spodni i bielizny do...
     NIE! Nie myśl o tym... Nie myśl... Wystarczy... Cholera, co się ze mną dzieje?! Kiedy zacząłem tak o nim myśleć?! Przecież... Sądziłem, że to nienormalne! I co, nagle mi się odmieniło?! Tak po prostu?! Jak mogę myśleć w ten sposób?! Dlaczego nagle odbieram go w ten sposób, chociaż wcale tego nie chcę?! Chciałem powoli wszystko sobie przypominać, tymczasem... Wszystko jest zbyt pogmatwane... Lepiej byłoby, gdyby trzymał się z daleka...
- Więc, masz ochotę na coś innego, Shizu-chan~? – Izaya wyrwał go z zamyśleń. Wyglądał na rozbawionego. Shizuo oderwał wzrok od jego torsu i innych partii ciała, patrząc na jego twarz, jednak unikając oczu. – Czy wolisz, żebym się ubrał~?
- Możesz iść. – Westchnął, opadając na poduszkę. Teraz dla odmiany patrzył w sufit. Poraz pierwszy odkąd pamiętał chciał uwolnić się od otoczenia za pomocą snu, ale jego ciało nie czuło takiej potrzeby. Czuł się nadzwyczaj wypoczęty, a jednak zmęczony. Miał po prostu dość. Za dużo sprzeczności. – Ubierz się, czy coś... Zjedz śniadanie... A ja sobie poleżę. – Wymruczał, starając się nie skrzywić. Chciał, żeby Izaya wyszedł, a jednocześnie, żeby nie zostawiał go samego. Nic się nie zgadzało...
- Dobrze, Shizu-chan~! Wrócę szybko~! – Nie wiedzieć czemu, Shizuo mimowolnie się uśmiechnął, słysząc te słowa. Nie rozumiał swojej reakcji, albo raczej zwyczajnie nie chciał jej zrozumieć. Nagle po pokoju rozniósł się dzwonek telefonu. – Moshi moshi~? – Zapytał wesoło informator, odbierając. – Ohayo~! ...Dobrze, rozumiem~! Zostaw to mnie~! – Uśmiechał się wesoło, rozłączając się. – Shinra twierdzi, że mogę zrobić ci coś do jedzenia~! Na co masz ochotę~?
- Hmmm... – Zastanowił się, ale decyzja podjęła się sama. – Ryż z sosem truskawkowym.
- Dobrze~! Muszę tylko kupić truskawki~... Ale nie martw się, do tego nie trzeba wychodzić z domu~! – Wyszedł z łóżka, w którym nagle zrobiło się dziwnie pusto. – Zaraz wracam, Shizu-chan, czekaj na mnie~! – Zachichotał, wybierając jakiś numer w telefonie i wychodząc z pokoju.
     Ciekawe, kto zrobi za niego te zakupy. I czy poznam tego kogoś. Jak długo zajmie mu poranna toaleta...? ...Wróć! Nie interesuje mnie on. Powinienem choć przez chwilę od niego odpocząć. Ciekawe, gdzie jest mój brat? Shinra mówił, że za jakiś czas na pewno powinien się tu pojawić... Że na mnie czekał... Nie znam go tak naprawdę, nie pamiętam, a on pamięta mnie. Ciekawe, jak zareaguje... Chciałbym już wszystko pamiętać. Cholera, dlaczego to spotkało akurat mnie?! Dlaczego, prócz licznych obrażeń, musiała mi się trafić amnezja?! Dlaczego o swoim życiu dowiaduję się z ust obcych, którzy powinni być moimi bliskimi?! Dlaczego czuję tyle sprzecznych rzeczy?! Kim ja w końcu jestem...? Eh... Przy Izayi przynajmniej nie myślę o tym tyle... Mógłby już wrócić...

Izaya:

     Brunet z uśmiechem na ustach i skocznym krokiem, czyli jak niemal codzień, przemierzał drogę do kuchni. W międzyczasie zadzwonił do kilku osób, w tym do Namie, nakazując jej kupienie truskawek.
- Zwariowałeś, Izaya? Mam fatygować się trzy dzielnice, żeby przynieść ci koszyczek truskawek? A potem jeszcze wracać? – Głos miała beznamiętny jak zawsze.
- To przynieś kilogram~! Ten sam adres co ostatnio. Pospiesz się. Pa pa~! – Rozłączył się, nim zdążyła zaprotestować. Zachichotał i zaczął krzątanie się po kuchni. Zaparzył sobie wodę na kawę, przygotował ryż, garnek i wszystko na później. Jemu samemu na razie nie chciało się jeść, więc w sumie teraz musiał już tylko ubrać się i zalać fusy, gdy woda zagotuje się na wrzątek.
     Chociaż kusiło go, by jeszcze przez jakiś czas pozostać bez koszulki. Shizu-chan’owi najwidoczniej pomieszało się w głowie na ten widok~! Patrzył na niego w taki sposób, jakby czegoś oczekiwał~... Tak wnikliwie, a jednak z zażenowaniem~... Hahahaha, biedny, głupiutki Shizu-chan~! Sądził, że naprawdę coś ich łączy~! Głupi pierwotniak~... Tylko dlaczego Izaya czuł dreszcz na wspomnienie tego wzroku? Nie... Nie mógł nic czuć. A nawet jeśli, to z pewnością obrzydzenie. W końcu jego największy wróg dawał sobą teraz tak łatwo manipulować~! Był łatwowierny jak dziecko~! Phi, tak, to z pewnością nie było żadne nienaturalne uczucie. W końcu dla Orihary nadal był wrogiem, nieprawdaż~? To wszystko było grą, tylko jego planem, no i miało na celu rozwścieczenie jego potworka, gdy ten już odzyska wspomnienia. Nic w tym intymnego. A nawet jeśli, to przecież Shizuś był tylko JEGO potworkiem, prawda~? Mógł pozwolić sobie na co tylko miał ochotę~! Byle jego plan się spełnił. I byle nie polubił Shizusia~... Ale to było niemożliwe, prawda~?
     ...Tylko jeśli było niemożliwe, to dlaczego tak się tym martwił?
     Brunet otrząsnął się z rozmyślań i poszedł po swoje ciuchy, a następnie przebrał się i wszedł do kuchni. Z czajnika już leciał gęsty strumień pary, więc zalał swoją kawę i zaczął przygotowywać ryż, żeby zająć czymś ręce. Mógł też zająć się interesami, ale jakoś wyjątkowo nie miał na to ochoty. Rozmyślał nad Shizusiem i niechybnym przybyciem Kasuki. Shinra nie podał mu dokładniej, kiedy młodszy Heiwajima się u nich zjawi, a co za tym idzie Izaya nie wiedział, ile ma czasu. Jednak wspominając wzrok Shizuo dziś rano wiedział, że wszystko podąża w jak najlepszym kierunku i przy jeszcze paru dawkach szczęścia poszłoby tak łatwo, że to wręcz niemożliwe. Zresztą, nie mógł zignorować drobnej zmarszczki między brwiami Shizusia, która pojawiała się za każdym razem, gdy się do niego zbliżał. Blondyn musiał mieć jakieś wątpliwości. Był tego pewien. Ignorowanie tego mogłoby doprowadzić do fiasko na całej linii, musiał więc rozgryźć swojego podopiecznego i przekonać go do siebie bezwarunkowo. I miał na to nieokreślenie mało czasu.
     Rozgryźć Shizuo i bezwarunkowo przekonać go do siebie. Ha, ha. Śmieszne. Naprawdę... po prostu śmieszne. Niesamowite, jak bardzo zmienił się Shizu-chan po stracie pamięci. Po głupim upadku z dachu, który nie powinien mu nic zrobić. W końcu był silny... Gdzie podziała się jego siła? Gdzie podział się potwór, którego znałem i nienawidziłem? Czy on jeszcze potrafi się zdenerwować? Zapewne... Choć już nie na mnie, bo ma mnie za kogoś dla siebie ważnego. Czy nie za dużo się zmieniło? Czy Shizu-chan zdoła odzyskać pamięć, gdy cały mój plan zostanie zrealizowany? No tak, zapomniałbym. Choć czy o tym da się zapomnieć? Jestem przecież bogiem. Jeśli czegoś chcę, muszę to zrobić. Zmienię świat tak, by działał na moich zasadach, a potem osiągnę swój cel. Co to dla mnie~? W końcu zawsze i tak wyjdzie na moje, nie mam się czym martwić~!
     Informator skończył w końcu gotowanie ryżu, zdążył go odcedzić, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Oczywiście stała tam niezadowolona Namie. Wręczyła mu tylko truskawki i odeszła bez słowa.
- Pa pa, Namie-san~! – Zawołał i pomachał jej na pożegnanie.
     Zwrócił swoje kroki do Shizusia, żeby pochwalić mu się, że jego wymarzone śniadanie już niedługo będzie gotowe. Kiedy tylko otworzył drzwi, jego oczom ukazał się najwidoczniej zdenerwowany i głęboko zamyślony Heiwajima. Gniótł kołdrę, najwidoczniej zupełnie nieświadomie i wcale nie zwracał uwagi na uchylające się drzwi.
     Orihara podszedł kocim krokiem trochę bliżej. Nagle blondyn zwrócił na niego wściekły wzrok.
     Ach, zupełnie jak gdy byliśmy wrogami~! No proszę~! Shizu-chan, czy coś się stało~?
- Shizu-chan, stało się coś? – Zapytał z troską, udając, że niby odruchowo głaszcze go po głowie. Shizuo w jednej chwili z wściekłego zmienił się w zdezorientowanego. Jeszcze chyba nie do końca oprzytomniał. – Może zaparzę ci coś na uspokojenie~?
- Izaya? – Zmarszczył nos.
     Ten ton... – Orihara zamarł. – Pamięta?
- Tak, Shizu-chan?
- Eee... Nie, tylko coś mi się wydawało. – Mruknął blondyn, odwracając od niego wzrok. Widać było jak na dłoni, że coś ukrywa. – Gorąco mi. – Zmienił temat.
- Pomóc ci się rozebrać~? – Izaya w duchu odetchnął z ulgą, że jednak z Shizuo wszystko w porządku. Znaczy... Coś ukrywał, ale z całą pewnością nie wróciła mu pamięć. O tym, nad czym myślał, dowie się później.
- Nie... Chociaż, może bluzkę... – Westchnął cicho Heiwajima.
- Jasne, Shizu-chan~! – Z delikatnym uśmiechem odłożył truskawki na bok i zabrał się za ściąganie koszuli ze swojego podopiecznego. Trochę się przy tym napracował, ale w końcu osiągnął zamierzony efekt. – Coś jeszcze~?
- Papierosy... – Zdrową ręką poszukał paczki leżącej dotąd na szafce nocnej. Wyjął jednego i wsadził sobie do ust. – Podpal i otwórz okno, dobra? – Wciąż unikał kontaktu wzrokowego.
- Shizu-chan... – Mruknął z dezaprobatą brunet. Złapał go za brodę i odwrócił jego głowę tak, by ten na niego spojrzał. Po chwili, choć niechętnie, Shizuś zrobił, czego od niego oczekiwano. – Po pierwsze: patrz na mnie, kiedy do mnie mówisz. – Informator bez skrępowania patrzył w jego oczy, sprawiając wrażenie, że ma dość władzy, by go pouczać. – Po drugie, wypadałoby powiedzieć „proszę”~! Inaczej się obrażę. Dobra~? – Uśmiechnął się lekko.
- Dobra... Proszę, otworzysz okno i podpalisz papierosa? – Zapytał, jednak uciekając gdzieś wzrokiem.
- No dobrze~... – Westchnął informator, spełniając prośby blondyna. Był wyjątkowo ciepły dzień, jednak nie uśmiechało mu się, że Shizuś leży tak rozebrany i może wiać na niego wiatr. To na niemal 100% oznaczałoby kolejne przeziębienie... – Teraz idę zrobić ci śniadanie. I zaparzę ci melisy~... Zawołaj mnie, jeśli będzie ci już zbyt chłodno, dobrze?
- Mhm, jasne. – Blondyn najwyraźniej znów odpłynął gdzieś myślami.

Shizuo:

     Parę sekund później drzwi zatrzasnęły się za brunetem, zostawiając go znów samego. Uczucie strachu i ciągłego niebezpieczeństwa nieco osłabło. Nie wiedział dlaczego, ale tym razem od wejścia Izayi zawładnęły nim złe przeczucia i zupełnie nie potrafił się im oprzeć.
     „On ma jakieś złe zamiary!” „Uciekaj!” „Niech on się nie zbliża, nie pozwalaj mu na to!” „On coś ukrywa!” - i tak w kółko. Przeczucia mimowolnie formułowały się w zdania, a zdania tylko pogłębiały niepokój. Nie mógł się z tego otrząsnąć. Czuł się jak pogrążony w transie. Przynajmniej teraz nie był pełen sprzecznych odczuć. Był pełen złych przeczuć. Równie uciążliwe i również mieszało mu w głowie.
     A co, jeśli nie byliśmy razem? A co, jeśli jednak? Niby jakie mam na to potwierdzenie? Shinra chyba by mnie nie okłamał... Chociaż skąd mogę wiedzieć?! Nic nie wiem o żadnym z nich! A co, jeśli każdy mówi mi co innego? Co, jeśli nic nie jest prawdą??? Tu się coś nie zgadza... Nie, zaraz, jedyne, co się nie zgadza, to te idiotyczne przeczucia... Niby dlaczego ich słucham?! Ciągle mam wrażenie, że on coś ukrywa! Ale przecież... byliśmy... parą... Nie? Chcę już odpocząć... Ale dlaczego nie mogę mu zaufać??? Od początku mam wrażenie, że coś mi tu nie gra... Powinienem pójść spać. Nie, nie jestem w stanie zasnąć. Ciągle o nim myślę... Co nas łączyło??? Jak niby mam sprawdzić swoją pamięć?! Jak mam się upewnić, co jest prawdą??? Czy może jednak ktoś mnie okłamał??? A jeśli, to kto i w jakiej kwestii? Zaraz... Powinienem im zaufać. W końcu oni wiedzą lepiej, to jedynie z moim umysłem coś się stało. Z drugiej strony... Oparcie się tym przeczuciom wcale nie jest takie łatwe...
     Drzwi od pokoju się otworzyły i wszedł Orihara, niosąc miseczkę z ryżem w truskawkowej polewie i jakiś kubek w drugiej dłoni. Heiwajima nie miał pojęcia, że aż tyle czasu upłynęło mu na rozmyślaniach. Nie pamiętał nawet, kiedy spalił papierosa. Za bardzo się zamyślił.
- Proszę, Shizu-chan~! – Brunet postawił miseczkę na szafce nocnej, spychając przy okazji paczkę z papierosami, ale tym się nie przejął. Podał mu kubek. Blondyn odebrał go niepewnie. – Spokojnie Shizu-chan, dolałem trochę chłodnej, tak żeby to nie był wrzątek~... Jest tylko mocno ciepła. – Uśmiechnął się.
     Shizuo chwycił kubek obiema rękami i poczuł gorący dreszcz na plecach. Starał się patrzyć wszędzie, byle nie na bruneta. Uspokoić się... Ale nie mógł. Bał się. Nagle wszystko w nim zaczęło wydzierać się, że powinien się bać. Zadrżał, mocniej zacisnął ręce i... kubek pękł, pozostawiając płytkie rozcięcia na dłoniach i brzuchu, kawałki szkła wbite w skórę i herbatę rozlaną na jego brzuchu i łóżku.
- Cholera... – Warknął, oglądając wypływającą krew. O dziwo, wcale go nie bolało. To było nawet bardziej jak łaskotki...
     Brunet pochylił się powoli i złapał go za jeden nadgarstek, wywołując nową falę gorącego strachu.
- Denerwujesz się, Shizu-chan? – Izaya zmarszczył brwi, patrząc mu prosto w oczy z niezrozumieniem. – Boli?
- Nie... – Wypuścił powoli powietrze nosem. Popatrzył na bladą dłoń, trzymającą jego własną i powoli również pokrywającą się odrobiną czerwonej cieczy. Strach został jakby przytłumiony przez nowe uczucie, którego nie potrafił nazwać. – Trzeba wzywać Shinrę, zgadza się? - Zapytał niechętnie.
- Nie trzeba. – Izaya uśmiechnął się kącikiem ust i niemal błyskawicznie pochylił. Blondyn bardziej poczuł niż zobaczył dotyk ust na swojej skórze. Dopiero zorientował się, że tak właściwie już wcale nie czuje strachu. Jedynie zażenowanie.
- Izaya... Skaleczysz się, jak będziesz tak... – Poczuł coś nowego, a mianowicie język bruneta sunący po jego torsie i zlizujący tym samym kropelki herbaty. – Przecież tu jest szkło, Izaya... – Mruknął i zadrżał lekko, gdy Orihara językiem zahaczył lekko o jego sutek. – Poranisz się... – Kontynuował, czując teraz wilgoć na swoim obojczyku i szyi... – Nn...
     Delikatne wargi spoczęły na jego własnych. Nie napierały na niego, jednak miały w sobie coś takiego, że nawet nie próbował protestować. Leżał nieruchomo, zamknął oczy i biernie przyjmował pieszczoty. Coś mu to przypominało... Ciepły język rozchylił jego wargi, wślizgując się do środka i delikatnie badając jego wnętrze. I nagle przypomniało mu się. Pamiętał to. Było ciemno, niczego nie widział. Jego ciało zdawało się dziwnie ciężkie, nie poruszał się. I wtedy te same usta spoczęły na jego własnych, całując go tak samo, jak teraz. Był tego pewien bardziej, niż swojego imienia. Pamiętał to doskonale.
     Czyli, że Izaya już go całował, prawdopodobnie kiedy był półprzytomny. Czyli... że naprawdę byli parą. I wygląda na to, że każde jego słowo było prawdą. A wszystkie przeczucia się myliły.
     Jak mogłem o tym zapomnieć...?



5 komentarzy:

  1. Mam problem ze skomentowaniem tej notki... Może to dlatego, że tak bardzo mi się podoba i nie potrafię dobrać odpowiednich słów :3 Tak więc strasznie podobał mi się ten rozdział. Izaya, ty kłamco, jak możesz tak okłamywać biednego, Shizu-chana? T.T Czekam na kolejne~! Weny~! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. :O.. ok, trzy wdechy.. To było genialne~!! ach nie mogłam się już doczekać, ale naprawdę było warto:D
    pewnie na miejscu Shizusia też bym się tak na niego zapatrzyła;9 mrr..;P
    i oczywiście jak to mam w zwyczaju muszę się podzielić moimi sprzecznościami;P no bo z jednaj strony chcę żeby Shizuś mu uległ, a z drugiej.. no moje biedactwo czemu oni się tak nad Tobą znęcają?!
    ale notka cudna~! XD tylko się zastanawiam co zrobi Kasuka.. ok, nie wyprzedzam~!
    ah właśnie, bardzo się cieszę, że "Zakazana miłość" będzie kontynuowana XD
    a w sprawie niespodzianki - oczywiście, że okażę cierpliwość~! nie martw się;D już chyba nawet pisałam, że poczekam ile trzeba;D przede wszystkim jestem niesamowicie szczęśliwa~! i dziękuję Ci za to~! aha, nigdy nie mów, że coś jest za długie, im dłuższa tym lepiej, wiesz przecież, że uwielbiam czytać to co napiszecie~!!
    życzę weny~! na pewno dasz radę z dalszą akcją;D

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest BOSKIE!!! Wybacz, ale w moim stanie nie moge wycisnac z siebie nic wiecej, ale chce zebys wiedziala, ze mi sie bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. gdzie jest ciąg dalszy ????/
    ja chce dalsze moje poczynania - czy na serio zakocham się w izusiu w tej mendzie , która teraz wykorzystuje mnie.
    Ciekawe.
    Super opowieść , i nie mogę sie doczekać dalszej historii

    OdpowiedzUsuń
  5. Na prawdę,wciągnęło mnie to opowiadanie.Czekam na ciąg dalszy! : D

    OdpowiedzUsuń