Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

wtorek, 24 września 2013

Przedstawienie

Witajcie~...
Więc tak~... Jako że od pewnego czasu nie udaje mi się usiąść na choćby pół godziny przed klawiaturą, i zbliżają się ciężkie dni szlabanu na komputer, które potrwają być może nawet do weekendu~... (A ja nie chcę zostawiać wszystkiego na barkach swojej pani, nie jestem aż tak leniwym szczeniakiem~!) No więc postanowiłam póki co wstawić wam takie coś, na co mnie ostatnio natchnęło~!
Może słyszeliście piosenkę "Narcyz" w wykonaniu zespołu "Łzy"~? No, kto nie słyszał~... ten niech poszuka koniecznie na YT~! W każdym bądź razie, tak mnie przez nią naszło na temat, jaki widzicie poniżej~... I do 1:30 w nocy pisałam swoim rannym kciukiem na mini klawiaturce telefonu, żeby wen się nie zmarnował~! X33
Tak więc wybaczcie mi brak PB, no i to, że ta notka jest taka, a nie inna~... >.<" Ale jest~! Może jak zacznę dokańczać to co zaczęłam zamiast wciąż zaczynać nowe, będzie lepiej~... X3"
I na dole pytanie do was~! Ale to już po przeczytaniu~!
Enjoy~!

Uwaga: Jak to u Inu-chan bywa, zawiera "opis"~! ;3



- Mam tego dosyć! Znowu to zrobiłeś. Sądzisz, że będę bezczynnie siedział i na to patrzył, a potem kolejny raz dam ci się wykorzystać? Chyba śnisz, jeśli tak to sobie wyobrażasz. - To była już chyba setna sprzeczka tego typu, a to tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Ton jego głosu, z początku rozgoryczony, szybko zmienił się w ostry i oziębły. Nie zamierzał tolerować tego typu rzeczy. Jakkolwiek Shizuo by się tłumaczył, on wiedział swoje. - Mam dosyć, Shizuś. - Powtórzył.
- Izaya... Powtarzam ci to cały czas. NIE. Zdradzam. Cię. Ile jeszcze mam powtórzyć, zanim uwierzysz? - Odezwał się spokojnie.
  Zbyt spokojnie. Utrzymywał pokerową minę, żeby się nie zdradzić. Izaya to wiedział. Wiedział o tym doskonale.
- Nie uwierzę. - Odezwał się wręcz lodowato, niemal obcym głosem. - To już koniec, Shizu-chan. - Uśmiechnął się ozięble, kpiąco, z nienawiścią, zupełnie tak, jak dawniej. - Z nami koniec, rozumiesz pierwotniaku~?
- Izaya do cholery, nie masz na nic dowodów! - Blondyn zacisnął ręce w pięści, a na jego twarzy pojawił się grymas wściekłości.
- Ojoj, Shizuś szuka ostatniej deski ratunku~? Tak się składa, że mam nagrania z miejskich kamer. Wchodziłeś do tego klubu dziesiątki razy, nie da się ciebie z nikim pomylić. - Jego ton zmienił się na drwiący, gdy zobaczył, jak Heiwajima zagryza wargę i powstrzymuje się przed walnięciem go, jednocześnie patrząc na niego jakby chciał coś mu zrobić. - Och, czyżby potworek smucił się, że teraz nie będzie miał dziwki na stałe~? - Brunet przechylił głowę lekko na bok. - Nie martw się, zawsze możesz znaleźć sobie taką jednorazową, tak jak to robiłeś dotąd~! Co, czyżbyś miał ochotę mnie uderzyć~? No cóż, nie każdy potrafi pogodzić się z tym, że jego plan nie wypala~! Ale cóż, mam jeszcze jakieś resztki godności, więc wybacz, nie dam się tak łatwo~! Ciesz się, że nie zadźgałem cię za to we śnie~! I nie patrz tak na mnie. Gia na~! Przeszedł parę kroków tyłem, a będąc już w bezpiecznej odległości od blondyna odwrócił się i zaczął biec. Nie zauważył jak Shizuo z agresywnego staje się załamany, zbyt zajęty był drogą przed sobą. Drogą rozmazaną przez łzy gromadzące się w jego oczach.

  Mijały dni, a z czasem tygodnie. Shizuo zajęty był powtarzającą się monotonią dnia. Nie wychodził poza żaden schemat, każdy dzień schodził mu tak samo. Praca, zakupy, przerwa, telefon do Kasuki, wyjście do klubu, powrót. Nie było już w jego życiu Izayi, a przynajmniej nie takiego z krwi i kości. Ten prawdziwy Izaya był z kolei codziennie zajęty śledzeniem Shizuo. Kamery w mieście, kamery w sklepach, kamerka zainstalowana w domu Heiwajimy, a dokładniej w jego sypialni. Izaya zainstalował ją w ukryciu już dawno, gdy jeszcze po prostu byli ze sobą. Wyglądało na to, że jego były aż dotąd jej nie odkrył, zatem śledzenie go było tylko prostsze. Jedyny pozytyw tej zdrady, o którym wiedział właśnie dzięki tej kamerce, to to, że Shizuo nie sprowadzał kochanków do tego samego łóżka, w którym kochał się z nim. I jak dotąd jeśli już coś robił, to tylko w klubie, w którym, a'propos, kamer nie było.
  Tak mijały im tygodnie. Blondyn żył ze swoją monotonią, informator żył obserwowaniem jego monotonii i swoimi zleceniami. Żaden nie odwiedził tego drugiego, by jakoś się sobie wytłumaczyć czy wybaczyć. Izaya nie miał zamiaru robić niczego takiego. Wiedział swoje. Zbyt dużo kłótni poszło właśnie o to. Zbyt dużo informacji o swoich pobytach poza domem blondyn utajniał. Orihara miał dość czucia się jak tania, naiwna zabawka. On był przecież bogiem, nie głupawą marionetką.
     ...A jednak cieszył się, że nie miał nagrań ze zdrad Shizuo. Nie chciałby tego zobaczyć. To trochę... Bolało.
     Powoli za oknem zaczynało robić się coraz ciemniej. Jednak Orihara Izaya nie spoglądał za okno. W zamyśleniu obserwował monitor swojego komputera. Podciągnął nogi pod brodę i objął je ramieniem. Drugą ręką złapał myszkę i przełączył kilka okienek. Miał obserwować pewnego seryjnego zabójcę, by stwierdzić, czy jest winny zarzucanych mu zbrodni, ale ciekawość i nawyk były silniejsze. Wyłączył głos w tamtej kamerze, za to włączył w podglądzie z kamery w sypialni Shizuo. Drgnął i znieruchomiał, słysząc niespodziewane stęknięcie. Przywołał obraz i zamrugał, zaskoczony. Nie wierzył temu, co widzi. A może raczej wolał, żeby jego wzrok się mylił.
     W progu sypialni stał Shizuś. Ale nie był sam. Przyciskał do ściany jakiegoś chłopaka, na oko młodszego od niego o góra trzy lata. Mimo niewielkiego rozmiaru kamery, rozdzielczość była wręcz niesamowita, więc dało się uważnie obserwować wszystko. Brunet wręcz bezwłasnowolnie przybliżył. Widział, jak jego, jakby nie było, były nachalnie całuje chłopca.
     Izaya przyjrzał się partnerowi Shizusia. Miał ciemnobrązowe, przydługie, roztrzepane włosy, delikatne rysy twarzy i był całkiem nieźle zbudowany. Na jego strój składały się czarne, wiązane buty, kremowe rurki i luźna bluzka w odcieniu czekolady. Ogółem był ładny. I to dodatkowo rozsadzało Izayę od środka.
  Heiwajima pogładził chłopca po brzuchu, a następnie chwycił za brzeg jego koszulki, podniósł ją do góry, zwijając nieco tak, by odsłonić brzuch i podłożył tę zwiniętą część szatynowi pod nos. Ten chwycił ją zębami i ustawił się wygodniej przy ścianie, gdy Shizuś zaczął gładzić jego klatkę piersiową opuszkami palców. Po chwili blondyn nachylił się, zaczynając już ssać i przygryzać jego skórę. Nie robił trwałych malinek, za to najwidoczniej sprawiał chłopcu przyjemność, bo ten westchnął jeszcze parę razy. Gdy Shizuś dotarł w końcu do jego sutków i intensywnie przyssał się do jednego z nich, jednocześnie masując i podszczypując drugi, szatyn wydał z siebie pełne podniecenia mruknięcie.
     Izaya nie mógł na to patrzeć. Na przemian zaciskał i otwierał usta, chciał krzyczeć i jednocześnie po prostu to wyłączyć, chciał im przerwać i chciał dać sobie spokój... To bolało. Znowu bolało. Wolał odciąć się od tego tak, jak to robił zawsze. W końcu on nie okazywał emocji. Nie czuł. To nie było mu potrzebne. Uczucia to słabość. Jednak nie mógł zaprzeczyć faktom. Kochał go. Kochał tego potwora, który właśnie, na jego oczach, zaczynał ściskać pośladki owego chłopaka, najwidoczniej planując go przelecieć. A on mógł tylko patrzeć. Nie mógł interweniować. Przecież Shizuo i tak go nie kochał, dla niego to sex był najważniejszy. Łatwo można to było stwierdzić sądząc po tym, jak czasem pogrywał sobie z nim samym. On dla niego był prywatną dziwką. Niby próbował sobie to uświadomić cały ten czas, a i tak wciąż go obserwował. Wciąż go kochał. Tyle tyko, że chciał być tym jedynym, a wszystko wskazywało na to, że nigdy nim nie był i nie będzie.
    Na ekranie wciąż widać było, jak ta dwójka prowadzi grę wstępną.
Teraz to dla odmiany chłopak, już rozebrany do bokserek i na łóżku, starał się rozpiąć rozporek blondyna. Jednak kiedy popatrzył na niego, oczekując zgody na sprawienie mu przyjemności, Heiwajima pokręcił lekko głową i zmienił pozycje tak, że teraz to młody leżał, a on pochylał się nad nim. Powoli pieścił jego szyję, jednocześnie pocierając wypukłość pod bielizną.
     Powiększającą się wypukłość.
     Chłopak jęczał i wzdychał, palce kurczowo uczepiając na ramionach Shizusia.
     Jego Shizusia.
     Z głośników płynęła cała kakofonia najrozmaitszych jęków. Ustały tylko na chwilę, gdy chłopak nawilżał palce blondyna, by ten go przygotował.
     Za ten czas Heiwajima muskał językiem i rozchylonymi wargami rozgrzane ciało młodego. Przymknął powieki, oddając się temu aż do momentu, w którym przyszedł czas na rozciąganie.
- Aaa... - Odezwał się delikatny głos z głośników. Izaya odwrócił piekące oczy od tego widoku, ale i tak wszystko słyszał. - Ach! Nnn... Nh... A... Haaa... B-boli... Shizuo... Mmmnn... Ach! Ach! Aaa... A! N...Nnnie... Nie, czekaj... Przestań... Aa~...  Jęki z przepełnionych bólem stawały się coraz rozkoszniejsze. Tyle, że nie dla Izayi. Jego napełniały wstrętem. Do Shizuo. Do tego chłopaka. Do siebie, przede wszystkim. Było mu niedobrze, jednak zmusił się, by patrzeć w ekran kamiennym wzrokiem. Odwrócił więc głowę i wpatrzył się w obrazy na monitorze. Patrzył, jak jego ukochany posuwa kogoś innego, starając się zachować swoje uczucia dla siebie. Nie spodziewał się, że to będzie wymagało tyle wysiłku.
    Jego oczy samoistnie chciały odwrócić się od tego widoku, ale po pewnym czasie wręcz nie mógł oderwać wzroku. Na jego oblicze wkradło się niedowierzanie, szok i ciężkie przygnębienie. Z każdą chwilą żołądek buntował mu się coraz bardziej, ale obiecał sobie wytrwać i się odkochać, zatem znosił to dalej.
- Nn... Ach... Ach! Aaach~! Nie przestawaj... Pro-... Ach! Proszę! Mocniej! Mocnieej~! - Wydobywało się z głośników. A dokładniej, z ust zaczerwienionego szatyna.
     Orihara obserwował każdy gest blondyna. To, jak całował chłopaka w szyję, jak gładził ręką po jego boku. To wszystko przypominało mu, jak to jego dotykał w ten sposób. Jak składał delikatne pocałunki między jego obojczykami i klatką piersiową. Jak powoli, krok po kroku, uczyli się na pamięć, jak sprawiać sobie przyjemność. Nawet teraz Shizuo dotykał tylko tych miejsc, w których to Izayi najbardziej się podobało.
     Wspominanie też nie było łatwe. Izaya uświadomił sobie, ile stracił i jak bardzo chciałby to odzyskać. Teraz brzydził się blondynem jeszcze bardziej, choćby za to, że gdyby nie on, nic by się nie zepsuło.
     Jednak jeszcze bardziej brzydził się siebie. Za to, że nie mógł temu zapobiec. Że nie mógł się z tym uporać. Że znosił to tak długo. Że musiał mieć tę cholerną dumę, przez którą z nim zerwał. Że ta zdrada zostawiła po sobie aż takie bruzdy. Że całkiem go to rozbiło.
     Gdyby nie to, że go zdradzał, życie nadal byłoby snem.
- Shi... Shizu-o ja zaraz... Haa... A... Aaa... Ach, ach, ach, ach... AAA... Aa... Ughm... Mmmnnn... Mmmm! Mm... ACH! - Biaława, lepka ciecz znalazła się na brzuchu Heiwajimy, a mięśnie chłopaka zacisnęły się na nim. Poruszył się kilka razy z oporem. W skupieniu poruszał się dalej, wzmagając spełnienie chłopaka, jednak samemu wciąż nie osiągając nic. Na jego twarzy malował się pozorny spokój. Zamknął oczy i najwidoczniej się rozluźnił. Znów zaczął intensywnie penetrować usta młodego. Zajęło mu to jeszcze trochę, ale w końcu i on doszedł.
     Izaya obserwował to wszystko, nie tłumiąc już samotnych łez spływających po policzkach. Czuł, jak osuwa się w jakąś bezuczuciową pustkę. Czyli dokładnie to, co chciał osiągnąć, tylko dlaczego dopiero jak już było po wszystkim? Czy los musiał być dla niego taki okrutny? Tak dobitnie pokazywać mu, jakiej władzy nie posiada?
     Ukrył twarz w dłoniach. Nie chciał pokazywać światu tego, że jego bóg płacze z tak ludzkiego powodu. Nie chciał patrzeć już na nic i na nikogo. Chciał pobyć sam.
 - Podobało się? - Tym razem odezwał się Shizuo.
     Ta, twojej kolejnej dziwce podobało się na pewno. - Pozwolił sobie na sarkastyczny komentarz. Uśmiechnął się złośliwie, ignorując zasychające łzy, i popatrzył w monitor. W pokoju nie było nikogo poza Shizuo. - Więc od kogo on oczekuje odpowiedzi?
     I nagle go olśniło.
 - Tak, Izaya. Odegrałem to całe przedstawienie właśnie dla ciebie. - Mruknął z jakąś... Rezygnacją? Skąd rezygnacja? Przecież właśnie miał mu niemal w twarz powiedzieć, jak "dobrej zabawy" był świadkiem, czyż nie? - Do tej pory nie zdradziłem cię ani razu. Chodziłem do tego klubu w całkiem innym celu, właściwie można powiedzieć, że dla ciebie. Nie zniszczyłem tej kamery, pozwalając ci się upewnić. Ale skoro nie masz zamiaru mi uwierzyć, już wolę chociaż być winnym tego, co mi zarzucasz. Mimo to i tak wyobrażałem sobie, że on, to ty. - Heiwajima zwrócił swój ponury wzrok w kamerę. - Pewne użyjesz tego przeciwko mnie, ale nie dbam o to. Teraz dopiero mogę powiedzieć ci "żegnaj", Izaya. - Zbliżył się do miejsca, w którym ukryta była kamera i z dziecinną łatwością ją wyciągnął. - A więc żegnaj, kleszczu.
     Po czym obraz z właśnie rozgniecionej kamery zgasł już na dobre.



***
 Więc właśnie~... Miałam wam dodać jeszcze bonus, ale nigdzie nie mogłam znaleźć odpowiedniego nagrania, więc~... Innym razem~!
A teraz do rzeczy~! Podobało się~? *nasłuchuje buczenia i gniewnych okrzyków* Etto~... o.o" Ja wiem, popełniłam ciężki grzech przeciwko Shizayi i bardzo tego żałuję~! X3"" Ale~! Właśnie dlatego daję wam wybór~! Chcecie, by był to one-shot, czy może mam pisać kolejną część, by zakończyć to opko jak należy~? Wybór należy do was~! I proszę o uzasadnienia - dlaczego tak i dlaczego nie - jeśli to dla was nie problem~! ;3

5 komentarzy:

  1. Głupi komputer, nie chciał mi pozwolić czytać :< Dobra, ale co do notki.

    Szczęka mi opadła, Shizu-chan, czy on właśnie... E, tego... Nie mogę się wysłowić, to było takie... Świetne ^^ Kiedyś, dawno, dawno temu też napisałam coś na podobnej zasadzie, więc ja za jako taki grzech tego nie uznaję :D Powiem tyle - świetnie opisane, jeszcze ten opis *-* Cuuudo *q*

    A propos' dokończenia... Założę się, że większość osób, aż będzie się wyrywać, żeby to dokończyć, jednak ja będę przeciwnego zdania (lubię być inna :D) Dla mnie może pozostać tak, jak jest. Tak, czy siak, czekam na kolejne dzieła~! Weny~! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakończ to jak należy! - ja cię błagam... ostatnio za wiele smutnych ficów, o śmierci i rozstaniach czytałam... T^T

    OdpowiedzUsuń
  3. No takie ''no chyba nie'' . Dosłownie tak powiedziałam gdy przeczytałam tytuł bo właśnie na dziś wybrałam sobie takie słówko ,ponieważ biore udział w przedstawieniu...*załamka"
    Dobra..ale do tematu: OMG! *prosi na kolanach* dorób do tego jeszcze coś i zakończ jak należy, powód? To nie moze byc prawda...no bo Shizuś..no..tak Izaye? Nieee...to nie może tak byc... ;_; *idzie płakac do kąta*

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAA..!! jak Ty mogłaś?!! Izuś moje biedactwo i Shizuś też:'( a ten s****kot to.. aagh!! no nie mogę!!>-<
    ja.. nawet nie mogłam tego fragmentu przeczytać:( wybacz mi.. pierwszy raz mi się tak zdarzyło:/ no ale.. no nie mogłam się przełamać.. > zalewa się łzami < to nie fair! proszę cię > klęka obok Virus'a < napisz inne zakończenie! dlaczego? bo ja już mam doła jak stąd do Japonii:'(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak można T.T Nawet jeśli sobie wyobraził, że to Izaya ;-; Shizuś nie musiałeś odgrywać takiego przedstawienia! ;-; Teraz smutam ;-; I to bardzo ;-; Shizuś foch! ><
    Biedny Izaya. Nasza biedna pchełka T.T

    OdpowiedzUsuń