Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

środa, 30 marca 2016

Dzień z życia Shizuo i Izayi - Urlop - dzień 3 część 1



Uwagi: Podziękowania za betę należą się Desire-chan~! [ link do jej bloga ]
 Dziękujemy, gdyby nie ty to by tu tak leżało... I leżało. >.>

Enjoy~!






     Izaya zmarszczył nos i oczy gdy coś ciepłego zaczęło go grzać w twarz. Przecież zasłonili wczoraj okna, więc co to? Westchnął i otworzył pomału ślepka. No tak, żaluzje przepuściły odrobinkę słońca, która akurat grzała w oczy swojego boga... Cóż za niesubordynacja! Słońca co prawda nie mógł ukarać, ale ktoś musiał za to odpowiedzieć, więc Izaya ze złośliwym uśmiechem skierował wzrok na pochrapującego obok niego blondyna. Wziął do ręki poduszkę i z dziecinną wręcz fascynacją uderzył go nią raz, potem drugi.
- Boże, daj mi spać, bo cię ukatrupię - warknął nieprzytomnie Shizuo, próbując odgonić złośliwą poduszkę leniwym ruchem dłoni. Nie otwierał oczu, nie chciało mu się. Zbyt się rozleniwił.
- No, no Shizu-chan jesteś strasznie milutki, coś przeskrobałeś~? Najpierw nazywasz mnie kochaniem potem bogiem, co to za zmiana w moim potworku~? - zachichotał. - Wybacz, nie dam ci dłużej spać... Pokutujesz za słońce, które mnie obudziło~! - Uśmiechnął się wrednie, czego Shizuo oczywiście nie zobaczył i cmoknął go w policzek. - Wstajemy, to ostatni dzień urlopu, chce go jakoś aktywnie spędzić~!
- To takie powiedzenie, nie zwrot do ciebie- warknął i otworzył jedno oko.- Jak aktywnie? Planujesz coś?
- Mówiłem ci~!!! - zachichotał szczęśliwy stając na łóżku.- Nic nie planuję, pełna swoboda~!- Rozłożył ręce i zrobił piruet, kończąc to efektownym zeskokiem na podłogę. - A teraz chodźmy na śniadanko~!- Nie odniósł się do słów "to takie powiedzenie", gdyż on został nazwany bogiem i to nie przez byle kogo~! Przez swojego Shizu-chan'a~!!! I tylko to się teraz liczyło.
- To skąd wiesz, że będzie aktywny...? - wymruczał, schodząc z łóżka. Przeciągnął się i podszedł do walizki. Musiał wymyślić w co tu się przebrać...- To ty na razie się szykuj, a ja jeszcze pójdę na plan- oznajmił, wybierając jakieś ciemne spodnie 3/4 i bluzkę na krótki rękaw. I tak było gorąco.
- Ach Shizu-chan, mówiłeś, że nie jesteś zboczony, a kto tu myśli o takich zbereźnych rzeczach od rana~! - zachichotał targając mu włosy.- Chociaż w sumie...- Poruszał trochę tyłkiem, nic go nie bolało... aż tak.- Może później~!- zachichotał.- Po co mam się szykować, w koszuli Shizusia jest wygodnie~!- Zakręcił się jeszcze raz wokół własnej osi.- Ale widzę, że Shizuś zmienia garderobę~! Może lepiej ja się nie będę przebierał bo jeszcze wszyscy przeżyją szok~! Shizuś bez stroju barmana, a to ci heca~!!! - Chichotał dalej. Taka wyśmienita pobudka zapowiadała piękny dzień.
- Wczoraj też nie byłem w stroju barmana...- mruknął, po czym przymknął leniwie jedno oko. Tryb oszczędzania energii mu się włączył. Znaczy jeszcze się nie wyspał.- Poza tym nie jestem zboczony... aż tak. Spokojnie, nie taką aktywność miałem na myśli- naciągnął na siebie koszulkę. Była trochę luźna...- A teraz się przebieraj, no chyba, że wolisz najpierw zamówić sobie jedzenie. Ja będę czekał na planie.
- Co, zostawiasz mnie~?... - jęknął smutny. To przecież były ICH wakacje, a Shizuo zostawiał go po raz kolejny. - Dobra, jak wolisz to idź- mruknął nagle bardzo smutno. Cały jego nastrój gdzieś wyparował. - Przyjdę po śniadaniu...
- Ej, coś się tak zasmucił?- zdziwił się. - Chcę spędzić chwilę ze swoim bratem, ale jak się go spytam o parę rzeczy mogę wrócić... Daj spokój, mamy jeszcze cały dzień dla siebie- uśmiechnął się lekko. No bo w końcu chwila z Kasuką ich nie zbawi.
- Uważaj Shizu-chan, bo jeszcze pomyślę, że masz romans z Kasuką~! - zachichotał wyjmując jakąś koszulkę i spodnie. W już trochę lepszym nastroju chwycił za telefon i zamówił sobie ootoro, by jeszcze trochę poprawić sobie humor.
     Heiwajima przez chwilę popatrzył na niego jak na kompletnego idiotę. Nie dowierzał temu, co usłyszał. Normalnie poczułby się urażony.
- Tak, oczywiście. Wreszcie zauważyłeś?- prychnął ironicznie. No naprawdę... Że niby ze swoim bratem? No... To było... Nie miał na to słów. Izaya nie powinien tak nawet żartować.
- Nie, zauważyłem już wcześniej, po prostu liczyłem, że sam się przyznasz~!- zachichotał zabierając ręcznik. - Idę się wykąpać, nie zamykaj drzwi jak będziesz wychodził~! - powiadomił go wesoło i pomachał ręką na papa. Zamknął się w łazience, a chwilę później dało się z niej usłyszeć prysznic i śpiew. Tak, Izaya uwielbiał śpiewać pod prysznicem. Choć dziwnym sposobem tylko jak gdzieś niedaleko był Shizuo, inaczej mył się w ciszy.
- Ale śmieszne. - warknął i popatrzył morderczym wzrokiem na drzwi od łazienki. Nie ma to jak zniszczyć mu humor z rana. A miał być dla niego miły...
     Ubrał buty i wyszedł z pokoju, a w końcu i z hotelu, by dotrzeć na plan swojego brata. Musiał go teraz znaleźć.
     Izaya skończył poranny prysznic i radosny wyszedł spod niego. Przebrał się w błękitny t-shirt i jasne spodenki do kolan.
- Nie wierzyłem, że kiedyś przyjdzie ten dzień, a jednak... I pokonało mnie gorąco- westchnął odstawiając swoje normalne czarne buty, a ubierając sandały. W chwili gdy skończył przeglądać się w lustrze właśnie dostarczono jego śniadanie. Czy ten dzień mógłby być cudowniejszy? Jasne. Tylko żeby Shizuo tu był.
     Blondyn za ten czas odnalazł Kasukę. Co prawda nie mógł podejść, bo akurat kręcili jakąś scenę, ale mógł obserwować nagrania. Poniekąd go to cieszyło. Kasuka był świetnym aktorem i przed kamerą był w swoim żywiole. Film zapowiadał się naprawdę świetnie. Jak zresztą każdy z nim w roli głównej. Blondyn uśmiechnął się lekko, gdy  jego brat, zmęczony usiadł na ławce i skinął na niego gestem. Podszedł, zakładając ręce za głowę.
- Świetny dzień na spacer. - mruknął Shizuo, siadając obok. Otworzył paczkę papierosów i podpalił jednego.
- Nie jesteś z Izayą, nii-san? - zagadnął Kasuka, wpatrując się w aktorkę ćwiczącą tekst parę metrów przed nimi.
- Jestem, ale chwila spokoju bardzo się przydaje. A w ogóle... On tu jest na polecenie szefostwa, tak?
- Nie mogę ci powiedzieć. - Spojrzał na niego, a Shizuo wyczytał z jego oczu nieme "tak".
- Jak zwykle macza palce w nieswoje sprawy... Ale skoro dzięki temu grasz, to raczej dobrze.
- Przekaż mu moje podziękowania.
- Przy premierze.
     Brunet skinął głową.
- Okey, będę się zbierał. - Zaciągnął się papierosem i wydmuchnął dym w drugą stronę. - Trzymaj się. -  Machnął krótko ręką, a jego brat skinął lekko głową, z tym samym wyrazem twarzy wpatrując się w technicznych sprawdzających napiętość lin.
     Shizuo skierował się do najbliższej piekarni. Miał ochotę jeszcze zjeść coś porządnego przed powrotem do hotelu.
     Izaya postanowił, że jest dość ładnie, by wyjść ze śniadaniem na taras. Na początku pomysł sprawdzał się idealnie, było ciepło, przyjemnie, wiał lekki wiatr, a krzyki mordowanych ludzi, jakieś efekty specjalne i inne bajery tylko dodawały smaczku całemu krajobrazowi. Istna sielanka dla Izayi. Do czasu aż jakaś wredna mewa nie zakosiła mu jednego ootoro z talerzyka. Oczywiście chwilę później padła przeszyta scyzorykiem Izayi jednak brunet swojego przysmaku już nie odzyskał. Zauważył jednak drugiego ptaka zamierzającego się na jego śniadanie, więc szybko schował się w pokoju, kończąc jedzenie na łóżku.
     Shizuś za ten czas kupił sobie kilka różnych wypieków. Wrócił do hotelu przegryzając jeden za drugim. Nim dojechał na górę, trzech już nie było. Z resztą wrócił do pokoju.
- Jestem... - mruknął. - Już gotowy do wyjścia?
- Tak~! - Uśmiechnął się zadowolony, wywalając zdechłego ptaka z balkonu. Oczywiście wcześniej zjadł śniadanie i wydobył z truchła nożyk. Wytrzepał ręce i podszedł do Shizuo. - To gdzie idziemy ko~cha~nie?
- Widzę poranek udany - westchnął. - Co powiesz na zwykły spacer?
- Oi, no czemu wzdychasz~? Gdybyś tylko widział ten rzut~! - chichotał wymachując nożykiem. - A tak, jasne, może być zwykł spacer~! - Uśmiechnął się, od razu odkładając na szafkę ostre narzędzie. - Tylko... Jak zobaczysz atakujące mewy to masz przyjąć cios na siebie~!
- Mewy prędzej chciały twojego ootoro niż ciebie- Uśmiechnął się lekko i starł kawałeczek ryby z kącika jego ust. - No chyba, że chcesz pachnieć ootoro jak teraz, to będziesz tylko kusił... - Złapał go za rękę, wyciągając z pokoju. Spacer jak najdalej... W zupełnie nieznane rejony wyspy. Czemu by nie?
- Chcę kusić tylko ciebie~! - zachichotał. - Wtedy powinienem zjeść chyba cysternę budyniu co~?
- Jakbyś zjadł cysternę budyniu... Zresztą, nie zmieściłbyś tyle. Ale możemy stworzyć tradycję jedzenia posiłków z ciebie, co ty na to? Mnie się ten pomysł podoba- zamruczał, przyciągając go do siebie. Winda cichym dźwiękiem oznajmiła swój przyjazd.
- Nie dość, że za poduszkę, to jeszcze za stół i talerz mam ci robić~? - prychnął rozbawiony. - No może czasem... - dodał po chwili.
- No... Serio? - spytał, zaskoczony. Sądził, że Izaya się nie zgodzi. Że to poniżej jego godności... Uśmiechnął się, zadowolony. - Świetnie. To "czasami" skorzystam- zapewnił.
- Spodziewam się, że "czasami" zmieni się w bardzo często... Twój uśmiech jest zbyt wymowny~! - Uśmiechnął się wzdychając. Lubił jak Shizuo jest szczęśliwy, mimo wszystko lubił go też wkurzać, więc musiał się godzić na takie rzeczy, chociaż ta odrobina szaleństwa mu się bardzo podobała. - Tylko... Nie zrobisz mi wtedy zdjęć prawda? - Uniósł jedną brew.
- Co ty tak z tymi zdjęciami? - burknął. Naprawdę lubił je robić, Izaya wyglądał tak słodko... - Może być często, a może być czasami... Ale czemu mam nie robić zdjęć? - naburmuszył się lekko. No naprawdę chciał mieć choć ze dwa takie. Fajnie by było.
- Bo... Shizu-chan, a gdybym ja ci robił zdjęcia w każdej najbardziej krępującej sytuacji i je sobie przeglądał ot tak, dla zabawy... nie byłoby ci choć trochę głupio? - bąknął, spoglądając w dół. No tak, jego sandały... Już się pobrudziły od tego wszędobylskiego piachu.
- Wcale nie dla zabawy- zaoponował, nadal naburmuszony. - To wcale nie tak, że mnie to bawi- zatrzymał się i pociągnął Izayę tak, by ten też stanął. Zmusił go do patrzenia prosto na twarz Shizuo. - Skoro już musisz wiedzieć, moim zdaniem wyglądasz naprawdę słodko, szczególnie, kiedy się rumienisz. Nigdy się nie spodziewałem, że to właśnie polubię w twoim wyglądzie, ale... Wtedy zdecydowanie nie wyglądasz jak ta menda od ciemnych interesów. Wtedy po prostu jesteś moim chłopakiem. I naprawdę widzę, że nie udajesz. No wiesz... - Miał wrażenie, że sam się rumieni, ale też gorąco modlił się, by było to zwyczajne wrażenie wywołane słońcem. - Rozumiesz? Kiedy potrzebuję się upewnić, po prostu oglądam cię jeszcze raz. I nie robię tego dla śmiechu, bo to nie śmieszne, jasne?
     Przynajmniej tyle mu wyjaśnił... Jakkolwiek głupio się czuł. Mieli to za sobą.
- Um... dobrze...- burknął cicho szybko się odwracając. Był cały czerwony! - To... Shizu-chan chodź na plaże~!- nie patrząc chwycił go za rękę i pociągnął w tamtym kierunku. Oby w wodzie te rumieńce zniknęły.
- Właśnie, mieliśmy dziś jeszcze iść do sauny, nie? - postanowił zmienić temat. W sumie to nie potrzebowali do tego wracać. - Może po kąpieli?
 - Jasne Shizu-chan, świetny pomysł~! - Obrócił się do niego uśmiechając. Zaraz przypomniał sobie że jest czerwony i szybko odwrócił twarz, miał nadzieję że Shizuo go nie widział albo uznał za efekt działania słońca.
- Hm... - mruknął, idąc za nim powoli. Miał do tego nie wracać, ale... - Co jest, speszyłeś się? Zawstydziłeś? - Uśmiechnął się lekko. W sumie to faktycznie był ciekaw, dlaczego tak to wpłynęło na Izayę.
- Nawet tak nie mów- warknął. Nie cierpiał swoich rumieńców... akceptował je gdy jęczał pod Shizuo, bo wtedy było mu po prostu gorąco... ale czemu niby teraz... czemu to on musiał się rumienić?- Nie po prostu jest gorąco, chcę się ochłodzić, chodź. - Ciągnął go dalej. - Może odwiedzimy tę twoją starszą panią od ciastek, co~?
- Kiedy to ciekawe. Ty obserwujesz moje emocje, to przyznaj się do swoich- wzruszył ramionami. W końcu to miało sens. - Poza tym sądzę, że nie ma więcej ciastek ani rzeczy do przeniesienia... A tobie się nawet nie chce jej naprawdę odwiedzać, co nie?
- Jasne, ale obiecałeś że ją kiedyś odwiedzimy... a już wyjeżdżamy i pewnie nie wrócimy tu już z twoim lękiem przed samolotem, więc... co nam szkodzi~?- uśmiechnął się. Liczył, że Shizuo podchwyci temat i zapomni o jego rumieńcach, nie chciał mu wyjaśniać, zwłaszcza po tym jak wyśmiewał się z tego, że może nie lubić swojej siły... Ale siła jest przydatna a rumieńce nie! No chyba, że chce się wyglądać jak znak drogowy. - Jeszcze tego by brakowało, żeby pokochał mnie bo przypominam mu znak stopu... - burknął do siebie.
- No tak, w sumie wypadałoby... Co? - Shizuo ledwo powstrzymał się przed wybuchem śmiechu. W myślach odliczył od pięciu w dół. - Ale ty wiesz, że znaki drogowe mnie nie kręcą, tak? - Nie wytrzymał i jednak parsknął śmiechem, jednak nie pozwalając Izayi zrazić się jego śmiechem i odejść, trzymał go cały czas za rękę.
- Wiem. To tylko takie skojarzenie...- burknął czekając aż Shizuo się wyśmieje.
- Wiem. No ale... Głupek- bąknął z uśmiechem. Tak głupio jak przed paroma chwilami to mu jeszcze nie było, a ten mu wyjeżdża z zakochaniem przez podobieństwo do znaku drogowego... - Wcale nie za to cię polubiłem... I mógłbyś w końcu powiedzieć skąd te rumieńce, skoro ja już wyjechałem z tą "szczerą gadką",co? - spróbował go zachęcić.
- Właśnie dla tego, że wyskoczyłeś z tą "szczerą gadką"~!!!- pisnął - A teraz chodź, jak mamy pójść do tej pani, na plaże i do sauny to musimy się pospieszyć. - Chciał odejść jak najszybciej.
- Och... Czyli jednak się speszyłeś? - Wolał nie pytać, czy może ich nie usuwać, na wypadek, gdyby odpowiedź była odmowna. Poszedł za Izayą. - Chcę wiedzieć jak najwięcej, czego się niby wstydzisz…? - mruknął, próbując grać lekko zasmuconego.
- Przestań Shizuo, nie mówmy o tym... - poprosił. Naprawdę chciał ukryć teraz twarz w dłoniach, ale przecież nie mógł, gdyby Shizuo to zobaczył dopiero zaczęłoby się wypytywanie o wszystko.
- Podsumowując, ty wiesz o moim lęku przed samolotami i o tym, jak mi się podobają twoje rumieńce... Ale ty nie chcesz mi zdradzić jednego sekretu, czyli jak się poczułeś. Ok- podsumował względnie spokojnie i wzruszył ramionami, udając obojętność. Tak coś mu się widziało, że to dość bardzo nie fair. Ale skoro tak, to jasne, mogą o tym nie mówić... Nie, żeby się zdenerwował, skądże.
- No ale się nie denerwuj...- westchnął, idąc obok. Widząc, że jego prośba nie przyniosła żadnego skutku, chwycił blondyna za rękę i pociągnął w krzaki. No bo przecież nie będą się kłócić na środku drogi.
- Gdzie ty mnie znowu... - rozejrzał się, wytrącony ze względnej równowagi. Tym razem żadnych dziwnych facetów z aktówkami nie było. - Czego mnie ciągniesz w krzaki, zamiast gadać jak normalny człowiek? - mruknął, krzywiąc się lekko ze złości. - Ja rozumiem, nie chcesz mówić, no jasne, to idźmy dalej, a nie...
Izaya popchnął go tak by Shizuo usiadł oparty o drzewo. Brunet wszedł mu na kolana i położył głowę na jego ramieniu.
- Dobra... Słuchaj. - wziął głęboki oddech. - Nie lubię jak się rumienię, jasne, to mnie denerwuje, jest upokarzające i sprawia, że wyglądam jakbym był... jakbym był...
- Jakbyś był co? - spytał spokojniej. Chociażby przez zaskoczenie trochę się uspokoił.
- Jakbym był nastolatką na hormonach... - burknął. - Do tego uwielbiasz mnie upokarzać i sprawiać, że rumienie się częściej niż normalnie... To nie jest miłe rozumiesz... Nie lubię tego więc... Ogranicz to, albo chociaż nie mów... - mówił coraz ciszej.
- Hmm... - mruknął, zastanawiając się. Z jednej strony to powinien niby uszanować to, że Izaya tego nie lubi, ale z drugiej... Tak ciężko było zrezygnować z tego, co tak strasznie lubił, prawda? - Ale to wcale nie wygląda jak u nastolatki na hormonach... Rumienisz się z zawstydzenia, zażenowania, podniecenia i to tylko dla mnie... Dlatego tak to lubię. Masz wtedy najlepszy wyraz twarzy. Dlaczego upokarza cię to, że wyglądasz słodko? Przecież widzę to tylko ja, nie?
- Bo ja nie powinienem wyglądać słodko. - syknął przystawiając mu zapasowy nożyk do gardła. Szybko wstał i okręcił się w okół własnej osi. - Pamiętasz Shizu-chan~? - Skierował nożyk prosto w jego stronę. - Jestem Izaya, ten skurwiel z manią boga, którego chcesz zabić, choć nikt nie wie właściwie co ci zrobiłem~! Pamiętasz jeszcze? - Uśmiechnął się sarkastycznie nachylając nad blondynem i popukał go delikatnie piąstką w czoło.
- Pamiętam. - odparł spokojnie. Wyciągnął paczkę papierosów i odpalił jednego. - Ale aktualnie masz wakacje i spędzasz je ze mną, więc bądź tak miły i schowaj tę wykałaczkę. - Uśmiechnął się, podnosząc się z ziemi i otrzepując spodnie. - Nadal uważam, że z rumieńcami lubię cię najbardziej. Ale jak chcesz, mogę spróbować to ograniczyć. - stwierdził w końcu i zaczął iść przed siebie. Ta wyspa nauczyła go jednego - idź przed siebie, a trafisz.
- Świetnie~! - Uśmiechnął się, chowając scyzoryk i idąc za Shizuo. Nie, patrzenie na jego plecy przestało być ciekawe. Zaczął biec i wyminął go zaczynając iść tyłem. - Ne Shizu-chan, nie nazywaj mojego scyzoryka wykałaczką, bo ta wykałaczka już nie raz ci coś zrobiła~!
- Parę blizn, a nawet trochę więcej. Masz szczęście, że nic więcej, bo zabiłbym cię już dawno. No i patrz, nawet byśmy się nie polubili.
     Nie wiedział, skąd ta obojętność w jego głosie. Chyba musiał odreagować nadmiar "szczerości".
- Czemu byśmy się nie polubili~? Ja tam cię lubiłem od kiedy cię poznałem, z resztą mówiłem ci~! - Uśmiechnął się, zakładając sobie ręce za głowę. - Powiedz jak będzie drzewo. - mruknął, w końcu nadal szedł tyłem.
- Tu, jak na razie, wszędzie są drzewa, idź normalnie. - Mimo wszystko uśmiechnął się lekko. - Tak, ty mnie może tak, ale ja bym cię zdecydowanie nie polubił, jakbyś zrobił mi coś więcej... Zdecydowanie nie.
- Czemu~? - Zrobił smutną minkę. - Gdzieś słyszałem, że miłość wszystko wybacza~! - Uśmiechnął się obracając i idąc już przodem koło blondyna. - A ty co o tym myślisz~?
- Tak, ale żeby powstała "miłość" trzeba się najpierw polubić. Nie polubisz chyba kogoś, nie zagłębiając się w jakieś dane o nim. No przynajmniej normalni, przeciętni ludzie tak nie potrafią- dodał odrobinę sarkastycznie.
- Ale ty wcale nie jesteś normalnym człowiekiem~! Jesteś moim potworkiem, dla ciebie to może wcale nie mieć znaczenia~! Może lepiej powiedz jak ci się spodobałem, co? Do tej pory wiem tylko, że to było wtedy kiedy "potworek złagodniał" ale co ja ci niby wtedy zrobiłem co~?
- Mówiłem... To nie było tak z dnia na dzień. Po prostu ty jeden potrafiłeś wywołać we mnie ten specyficzny rodzaj złości. Na to, że ładujesz się w ciemne interesy, potem że jesteś miły dla wszystkich dookoła, a dla mnie nie... To chyba była zazdrość. Tak jakoś... Nie wiem, skąd. To się po prostu stało- Zaciągnął się głębiej papierosem. Skąd to się tak dokładniej wzięło? Tego nie potrafił powiedzieć.
- Niezwykłe~! Twój rozum wymyka się logice, a w kwestii miłości rozumujesz jak każda nastolatka~! - zachichotał. - Wiesz, nie spodziewałem się że to może być coś tak prostego, a jednak~!
- Jak jeszcze raz usłyszę, że jestem jak nastolatka, to nie wiem, co ci zrobię, ale na pewno nie będzie to przyjemne- prychnął. Co on sobie wyobrażał, porównując go w taki sposób... Sam pytał!
- Ale czasem się tak zachowujesz~... - Izaya postanowił bronić swojego stanowiska. - Ty nie lubisz jak cię tak nazywam, ja nie lubię rumieńców, a i tak je wywołujesz~! Od teraz za każdą taką akcję będę cię przezywał nastolatką~!
- Co...? Nie ma tak! - zbuntował się. - Więc albo będziesz mi mówił "Shizuo" albo będę kontynuował. - stwierdził, pewny, że brunet nie przestanie go tak nazywać. - Lubię twoje rumieńce i kropka. - Pociągnął go na bok, w stronę stawu z łódką. Tam było ciekawie. Chciał mu pokazać to miejsce, żeby mogli tam posiedzieć i się zrelaksować.
- Kontynuował co? Shizu-chan~! - dodał z premedytacją. - Swój marsz w stronę jeziora? Ne Shizu, zaoszczędzę ci czasu, nie jesteś ninja, nie staniesz na wodzie, pójdziesz na dno jak kamień grubasie~! - klepnął go lekko w brzuch i ruszył przodem.
- Nie, zawstydzanie cię przy każdej okazji. - Przystanął i założył ręce na piersi. - Jeszcze raz, kto tu niby jest grubasem...?
     Izaya uśmiechnął się najwredniej jak tylko potrafił i z wielka radością wykrzyknął:
- Shizu-chan jest grubasem~! - Po czym zaczął się śmiać... No cóż, Shizuo boi się samolotów więc jego tyłek nie ucierpi w drodze powrotnej, a na noc nie zostają, o!
- Świetnie. - sarknął. - Więc zwały tłuszczu przeszkadzają mi iść, wracam do domu. - Wzruszył ramionami. Chciał, żeby było miło, a nie pełno złośliwości. Jeszcze że niby był gruby, co to w ogóle za głupota?
- Ej no, ale nie obrażaj się jak dzieciak... - westchnął chwytając się pnia i starając przejść na łódkę. - Shizu-chan~... Obrażam cię tylko dlatego, że liczę na karę. Osobiście mam nadzieję, że będzie to seks w łódce na środku jeziora, ale pozostawiam ci dowolność wyboru jak mnie ukarzesz~!
     Blondyn nie wytrzymał i parsknął śmiechem, zatrzymując się. Zerknął na niego przez ramię z uśmiechem.
- Wystarczyło ładnie poprosić, albo napomknąć, wiesz? - zauważył, po czym zawrócił do łódki i też do niej wszedł. Była dość prymitywna, drewniana, podniszczona i na wiosła. Wziął oba w ręce i zaczął ich odpychać od brzegu. - Może tak najpierw nie siedźmy tak na widoku... - zaproponował, nie mogąc ukryć uniesienia kącika ust. Rozbawił go po prostu.
- Cóż... powiedziałeś, że mnie ukarzesz za nazywanie cię Shizu-chan, więc pomyślałem, że nie będę prosił~... - uśmiechnął się, rozsiadając po drugiej stronie łódki. Shizuo odwalał za niego cała robotę. - Jadnak dobrze mieć chłopaka mięśniaka~... - westchnął zadowolony. Delektował się świeżym powietrzem i cichnącymi w dźwiękach lasu, przerażonymi krzykami kaskaderów. - A jeśli nie chcesz być na widoku możemy to zrobić bliżej drzew... Tylko potem nie śmiej się jak mnie jakiś komar ugryzie w tyłek~!
- Będę się śmiał. - zapewnił, szczerząc się wesoło. - No chyba, że będziesz zbyt uroczy i odbierze mi mowę, to by było co innego... - Skierował się do drzew. - Jesteś pewien, że nie będzie ci przeszkadzać? Właściciela jeszcze nie ma, ale co jak wróci i nas przyłapie? - spytał z lekkim błyskiem w oku. Jemu wydawało się to całkiem interesującą perspektywą, dzięki której mógł to zrobić szybko.
- Jak potrafię cię skusić do wszystkiego rumieńcami, to zacznę sobie malować policzki! - fuknął na niego. Odwrócił się tyłkiem do blondyna i wpatrywał w drzewa szukając dogodnego miejsca. - Ne Shizu-chan, troszkę na prawo jest zatoczka~! I nie, jestem pewien że właściciel nas nie znajdzie, no bo jak~?
- Domalowane nie mają takiego efektu. Chodzi o wyraz twojej twarzy. - poprawił go cierpliwie i popłynął we wskazane przez Izayę miejsce. Byli zakryci przed ciekawskimi spojrzeniami, chyba, że ktoś by wypłynął ich drogą. - Być może nikt nas nie znajdzie... - przyciągnął go tak, by usiadł mu na kolanach. - Nie z tego miejsca... - mruknął i cmoknął go w odsłonięty kark. - Powinno być dobrze.
- To dobrze~... - Uśmiechnął się, przytrzymując się Shizuo, żeby nie spaść. Łódka się zachybotała. - Oho, mówiłem, że jesteś ciężki. Przesiądźmy się na środek Shizu-chan~! - zaproponował. - A jeśli chodzi o rumieńce - pokazał mu język - zmuś mnie do tego. Ale tylko teraz~!
- Och, zmuszę, tym się nie martw... - zmrużył oczy i przesunął się na środek łodzi, sadzając go na swoich biodrach, by nie zmoczyła go ta odrobina pływającej tam wody. Wsunął dłoń pod jego bluzkę, głaszcząc lekko jego brzuch. - Tak ci pasuje? - spytał, po czym cmoknął go lekko w usta. Izayi chyba nie podobało się to chybotanie tak jak jemu.
- Może być~... - Uśmiechnął się wesoło. - Cóż~... Póki co nawet nie próbujesz mnie zmusić, ale jest przyjemnie. - przyznał.
- Sądziłem, że ciebie nie da się zmusić niczym innym, jak przyjemnością? - zauważył wesoło i podciągnął jego koszulkę do góry, by ją z niego ściągnąć. Gdy już się udało, wrócił do całowania go. Zamruczał cicho, pogłębiając pocałunek i zsunął się z rękami na jego pośladki, masując je lekko. Takiego urlopu mu brakowało.
- W sumie racja~... - zamruczał mu do ucha. Położył mu głowę na ramieniu, by po chwili zacząć tam robić malinkę. Niecodzienne to było, ale nie mógł się już doczekać min ludzi, kiedy będą wracać. Szyja to naprawdę widoczne miejsce i specjalnie je wybrał.
- Czuję to. - parsknął, ale mu nie przerwał. Wytłumaczy się komarami, nikt nie zwróci uwagi, a Izaya niech ten raz ma swoją przyjemność. - Naprawdę jesteś jak krwiopijca... - przesunął palcami po jego podbrzuszu, a w końcu zjechał na spodnie, które rozpiął. Przesunął po wypukłości pod bokserkami i zaczął ją intensywnie pocierać przez odrobinę szorstki materiał.
- Ale nie gryzę go krwi~... - dodał trochę krzywiąc się gdy Shizuo zjechał w intymne rejony. Teraz nie może z nim porozmawiać bez jęczenia. Wgryzł się mocniej w jego kark chcąc coś po sobie tym razem zostawić. Choćby to i był ślad zębów. Co z tego ze wychodził na hipokrytę? Jeszcze nie przegryzł do krwi.
- Rozumiem, że niedługo dopiero zaczniesz? - Nie kłopocząc się na razie odpędzaniem go, pogłaskał go po włosach, drugą ręką sięgając do jego sutków. Po chwili drugą rękę zajął tym samym. Byle sprawić mu przyjemność i jednocześnie go zawstydzić. Masował, ugniatał, a w międzyczasie całował fragmenty szyi, do których sięgał w takiej pozycji. Konsekwencjami mógł się martwić później. - Co jest, nie porozmawiasz ze mną nawet? - mruknął cicho, czując, jak dopieszczane fragmenty jego ciała twardnieją.
     Izaya cały czas trzymał mu głowę na barku. Nie mógł się podnieś, czuł że zaczyna się czerwienić. Odchrząknął, żeby jego głos brzmiał w miarę normalnie.
- Pogadam~... - Odetchnął głęboko. - Zależy ci na jakimś szczególnym temacie~? Rękoma zaczął powoli odpinać koszulę blondyna.
- Podoba ci się ten urlop? - spytał cicho, zsuwając dłonie na jego biodra i podnosząc go lekko, tak by zsunąć jego spodnie i bokserki tylko do ud, po czym posadził go z powrotem. Znów zaczął masować jego pośladki, tym razem też przesuwając palcami wokół jego wejścia.
- Jest dość... aktywny~! - uśmiechnął się gładząc rękoma brzuch Shizuo. - Ale wypocząłem, więc jest dobrze~! - zapewnił. - A no i oczywiście mam ciebie, bo jak mniemam właśnie to chciałeś usłyszeć. - Zachichotał cicho. Chciał jeszcze cmoknąć go w nos, ale był zajęty ukrywaniem rumieńców, które pojawiły się na jego twarzy z lekkiego podniecenia.
- Cieszę się, że ci się podoba. - uśmiechnął się i odsunął od siebie nagle jego głowę, by pocałować go mocno. Wplótł dłoń w jego włosy, drugą zamaczając za burtą i znów wsuwając między jego pośladki. Tym razem, by wsunąć w niego powoli jeden palec.
     Izaya zadrżał. nieprzygotowany na zimną wodę. Zaskomlał raz cicho, ale się pohamował. Wpił się w usta blondyna, starając się ograniczyć jęki i rumieńce.
     Blondyn całował go dalej, coraz namiętniej, z zadowoleniem wyczuwając ciepło jego policzków. Rozciągał go powoli i uważnie, po chwili dokładając drugi palec. Dał mu chwilę na odetchnięcie powietrzem, w międzyczasie zerkając na jego słodki rumieniec.
- Cudownie wyglądasz... - mruknął z zadowoleniem.
- Agrh!- Izaya schował znów twarz w jego szyi. Zapomniał o rumieńcu... A miał się postarać.
- Nie chowaj się... - Musnął ustami jego ucho. - Chcę cię widzieć. - Wsunął powoli trzeci palec. - Boli? - spytał, mając nadzieję, że jednak jest dość łagodny.
- A ja nie chcę! - zaprotestował wczepiając się w niego niemal desperacko. - Nie. - burknął odnośnie bólu. Przywykł już do rozciągania, jedyne co było niemiłe to zimno wody na początku.
- Ale chcę cię widzieć. - Drugą dłonią zaczął poruszać na jego męskości. - Wyglądasz słodko... I bardzo seksownie... - szeptał mu dalej do ucha.
     Izaya jeszcze przez chwilę odsuwał się i zagryzał wargi, jednak nie wytrzymał.
- Masz wakacje. - wydyszał.- Ten jeden raz...- westchnął odsuwając się na tyle, na ile było to możliwe. - I nie komentuj! - dodał sam nabijając się na palce blondyna.
- Dobrze. - Uśmiechnął się pobłażliwie. Jaki on czasem potrafił być uparty. Shizuo nic już nie komentował, po prostu uwolnił swoje, nieźle już pobudzone podniecenie i przybliżył go do siebie. - Zrobisz to sam?
     Izaya wywrócił oczyma i uśmiechnął się zadziornie.
- Za dobrze masz ze mną. - skomentował, po czym powoli opuścił się na blondyna, zagłębiając go w sobie powoli.
- Bardzo możliwe. - Uśmiechnął się lekko, po czym sam sapnął z przyjemności. Nachylił się lekko, całując jego obojczyki i szyję, jego tors... W międzyczasie przesuwał dłońmi po jego bokach i pośladkach, starając się pomóc mu się rozluźnić. Jego wnętrze jak zwykle nie mogło być lepsze.
     Izaya czuł, że ma w sobie całego blondyna. To było takie dziwne uczucie wypełnienia... niby przyjemne i gorące, ale... trochę bolało jak zawsze. Odetchnął chwilę, może trochę zbyt małą, i podniósł się, zaraz znów opuszczając.
     Shizuo popatrzył na niego podnieconym wzrokiem. Uwielbiał oglądać go w tym stanie. Zarumienionego, z odrobinę nieprzytomnym spojrzeniem, z zagryzioną wargą i męskością stwardniałą od tego, co z nim robił. Najchętniej tylko by się przyglądał, ale chciał, by było mu jak najlepiej, chciał się odwdzięczyć za to, co dla niego robił. Dlatego obcałowywał go całego, jednocześnie chwytając dłonią za jego podniecenie, by mu ulżyć jak najszybciej. Ciężko było się skupić, jego chłopak był tak ciasny...
- Shizu... puść... bo zaraz...- Izaya sapał poruszając się coraz szybciej. Miał nadzieję, że blondyn go zrozumiał i go puści bo jak nie, skończy za szybko, a tego chyba Shizuo by nie chciał.
     Shizuo jednak nie przestał, samemu będąc na skraju przyjemności. Pozwolił, by Izaya doszedł szybciej, a słysząc jego jęk, sam się w nim spuścił. Zdjął go z siebie ostrożnie i pocałował powoli, dając ujście przyjemności.
- Byłeś wspaniały... Wybacz, że znów w tobie... - zdawał sobie sprawę, że woda jest bardzo zimna, a Izaya teraz pewnie chciałby to wypłukać.
     Izaya mocno go przytulił zmęczony po wszystkim.
- Cicho bądź... - szepnął znów go całując. Później się umyje, albo Shizuo wrzuci go do jeziora... Ale najpierw odpocznie, tak musi przez chwilę... Na ciepłym torsie Shizuo...
     Blondyn zamilkł i jedyne, co robił, to głaskanie go po plecach. Izaya zasnął... Tak po prostu na nim zasnął. Aż go to zdziwiło. Jednak uśmiechnął się lekko. Podniósł go lekko, naciągnął na niego bieliznę i spodnie, po czym nie chcąc go budzić, jedynie przykrył go jego koszulką. Dla pewności, że się nie przeziębi, ściągnął też swoją i go okrył, przytulając do siebie. Pozwolił mu spać, a sam zapatrzył się w taflę wody. Widok na wyspie był niesamowity... Ciekawe, jakby to było, móc widzieć go codziennie. Spowszedniałby mu? A może gdyby mógł, zachwycałby się nim codziennie? Ale Izaya nie chciałby pewnie mieszkać na odludziu.
     Izaya zamruczał coś, a gdy dostał koszulę zaraz złapał ją zaborczo, powąchał i wtulił w siebie. Przysunął się bliżej źródła ciepła i po prostu spał odpoczywając.
    Heiwajima zaczął miarowo głaskać go po plecach, nie spuszczając wzroku z wody i linii brzegu. Horyzont też wyglądał świetnie. Zupełnie jak na krańcu świata. To był niesamowicie uspokajający widok. W ogóle czuł się teraz odprężony. Wtulające się w niego ciepłe ciało Izayi, jako jedyne powstrzymywało go od zdrzemnięcia się. Siedział tak jeszcze długo, nie patrząc na upływ czasu. Ten odpoczynek naprawdę był najlepszy.




4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodanie ostatniej części urlopu zaplanowane jest na 06.04 2016 ^^

      Usuń
  2. "- Wybacz, nie dam ci dłużej spać... Pokutujesz za słońce, które mnie obudziło~!" mnie też by się taki co za słońce będzie pokutować przydał :D
    "Tryb oszczędzania energii mu się włączył." mnie to zawsze łapię jak mam z łóżka wstać i iść do szkoły no a później cały dzień już tak zostaje włączony
    "Miał ochotę jeszcze zjeść coś porządnego przed powrotem do hotelu." dziwnie znajomo to brzmi, czyżby na śniadanko drożdżówka z czekoladą??
    "- Mewy prędzej chciały twojego ootoro niż ciebie" Shizzy, ale to już wiemy, przejdźmy dalej :)
    "Ty obserwujesz moje emocje, to przyznaj się do swoich" a ani mi się śni!Tak się nie bawimy!
    "Jeszcze tego by brakowało, żeby pokochał mnie bo przypominam mu znak stopu" hahah padłam
    "- Bo ja nie powinienem wyglądać słodko." a jak tak powiedziałam w sklepie odnośnie zakupienia mi różowych butów to zostałam wyśmiana :(
    Generalnie może być, ale mimo wszystko mam wrażenie że coś się zmieniło w waszym stylu, jakiś taki obcy się wydaje, albo to ze mną jest coś nie tak? Już sama nie wiem.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Wasza Haru-chan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha X3 Już sama zapomniałam jakie my głupoty tam wypisywałyśmy :"D
      O mój tekst o znakach stopu został doceniony <3 Dziękuję~ =w=
      Odnośnie zakupu różowych butów, czy ogólnie różowej garderoby mamy podobnie *piona*
      Styl nam się zmienił nieco (mam nadzieję, że na lepsze) bo cały urlop był napisany już w momencie dodania pierwszej rozdziału, także... od 14 marca 2014 roku.
      Dzięki, również pozdrawiam ^^

      Usuń