Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

piątek, 25 marca 2016

#16 - Na psa urok i kocią łapę - Wylinka

Enjoy!






     Izaya z rozbawieniem przyglądał się wygiętemu jak w jakiejś wyjątkowo zaawansowanej pozycji yogi Goldenowi. Pies powarkiwał do siebie, nerwowo pobrzękując co rusz gdy tylną łapą trafił w swoją obrożę. Zaciekawiony kot nadstawił uszu przysuwając się bliżej krawędzi blatu szafki na której sobie leżał.
- Shizu-chan planujesz zostać yoginem, czy może zaplątałeś się ćwicząc rano yogę z Celty i twój psi móżdżek nie może wymyślić jak się odplątać?
- Cicho bądź! - zawarczał na niego, zaraz wywieszając radośnie język i wyginając plecy bardziej do tyłu, nogą znów poruszając bliżej szyi. Pofrunęła wydrapana sierść, jednak odczuł znaczną ulgę. W końcu trafił... Trafił na to cholernie swędzące miejsce, wreszcie. - Jak dobrze... - Zamruczał niemalże, zaraz za to zmieniając miejsce i drapiąc się po boku. W takich okolicznościach olał nawet Izayę.
     Zaciekawiony kot zeskoczył z mebla i z gracją podszedł do futrzastej kępki leżącej na dywanie. Stanął przed nią i schylił głowę. Powąchał sierść a gdy stwierdził, że jej zapach nie różni się od zapachu Shizuo trącił ją kilka razy nosem.
- Ne, ne co to? - zapytał zaciekawiony siadając przed kłaczkiem i pacając go kilka razy łapką. - Pączkujesz i z tego wyrosną małe Shizu-chan'y? - zaciekawił się. Gdy kolejny kawałek futerka poleciał w jego stronę złapał je na wąsiki, poruszając zabawnie noskiem.
- Niee... - Pies wydał z siebie ciche warczenie i przewrócił się na bok, by zacząć się gryźć między klatką piersiową a brzuchem. Prychnął na małe kłaczki sierści, odsyłając je nieco dalej po podłodze za pomocą powietrza. Zerknąwszy na Izayę parsknął cicho śmiechem, który przeszedł w psi jęk, gdy w końcu udało mu się położyć na moment bez tego drażniącego swędzenia. Większość rozsianych mini kłębków przez ruch powietrza wywołany kładącym się psem tylko się odsunęła.
- To może powiesz mi co się stało, że się tak namiętnie drapiesz~? - zaproponował, wciąż bawiąc się futerkiem, które wylądowało na jego nosie. - Wiesz~... Jeśli mnie zainteresujesz użyczę ci moich pazurków. - zaproponował, wstając ostrożnie, by nie strącić kłaczka i podszedł do blondyna patrząc na niego z góry. Pies wyglądał na co najmniej zdesperowanego.
- Linieję. - burknął na niego, spoglądając spod oka w jego stronę. Miał jego kłaki na nosie a się nie domyślał? Co za głupi kot... Jednak miał ostre pazury. Ostre i zapewne dobre na taką wypadającą sierść. Prawie jak szczotka... - Tymczasowo łysieję. - wyjaśnił, wiedząc, że co jak na co, ale do pomocy w tym pewnie Izaya byłby chętny. - I wypadają mi takie dziwne kłębki które łaskoczą... - dodał oczekując, że ten sam stwierdzi, że go podrapie. Przecież nie będzie się prosił.
- Liniejesz? Jak jaszczurka? - zapytał patrząc na niego rozbawiony. Oczywiście, że się domyślał o co chodzi, jednak ciągnąć Shizuo za język było o wiele zabawniej... Słysząc doprecyzowanie o łysieniu na jego mordce pojawiło się źle ukrywane rozbawienie. - Jak stary dziadek po czterdziestce~... - zaśmiał się nie mogąc się powstrzymać. Shizuo jako starszy człowiek z brzuszkiem w poplamionym podkoszulku i bez włosów na głowie wyglądał w jego wyobraźni przekomicznie. - Więc~... Zgoda, pomogę ci z twoim swędzącym problemem. - zgodził się wyjmując pazurki. - Gdzie mam drapać?
- A gadaj co chcesz... - warknął Golden, wskazując tylną łapą trudno dostępne miejsce. - Tu. Tu mnie podrap. - Tylko na tym mu teraz zależało.
     Teraz, z najlepszą drapaczką na jaką było go stać, rozwalił się nieprzyzwoicie wręcz rozluźniony na plecach i pomrukiwał ze szczęścia. Odruchowo mruczał, szczerzył się i ogółem wyglądał na tak zadowolonego, jak tylko pies odczuwający ulgę mógł być. W obliczu takiej przyjemności mógł nawet na chwilę stracić całą swą dumę. Taki więc widok zastał doktorek, gdy wszedł do salonu. Rozwalonego, merdającego szybko ogonem i machającego tylną nogą ze szczęścia Shizuo, pomrukującego "Tak, tak, właśnie tam!" i czarnego kota, Izayę, drapiącego psa to po boku, to po plecach. Zaszokowany, wycofał się cicho, wierząc w swoją niewidoczność, byle tylko nie przeszkadzać w tej niespodziewanej scenie.
     Miał wrażenie, że zobaczył coś, czego zdecydowanie widzieć nie powinien.

4 komentarze:

  1. Potwierdza kawaii <3❤♡
    A teraz Wesołych Świąt
    I ide spać, papa
    Wasza Ewcia Nee-Chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja uwielbiam to opowiadanie ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham te serię! Jest boska <3 Mogę czytać ją codziennie i nadal mi się nie znudzi ^w^ A rozdział był zaczepisty 3

    OdpowiedzUsuń