Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 4 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 1 - Wkurzający Komar

Ohayo moi drodzy~...
Czy wy też jesteście tacy wypompowani~? Jedzenie czeka na zjedzenie, a oni chcą robić więcej~! ...Coś czuję, że przytyję. X33"
Dziś zdecydowanie brakuje mi przede wszystkim słodyczy. Mam nadzieję, że wam też i że przyjemnie będzie wam się dosłodzić tuż przed Wielkanocą, więc - nie przedłużając... Komarek~! >w<
PS: Wesołych świąt~!
Enjoy~!

 Hejo~... Wesołych świąt smacznego jajka i czego tylko sobie zażyczycie od zająca :3 ja pewnie dostanę książkę... i bardzo by mnie to cieszyło gdyby nie to, że przy porządkach świątecznych doliczyłam się 35 książek które mam i chcę przeczytać, ale nie mam czasu T^T smutne.... 
Pamiętajcie o nakarmieniu psiaków kliknięciem w banerek po prawej. One też chciałby święta ;3
Dzisiaj, powinien być jakiś fajny one-shot wielkanocny ale.... kończymy co jest zaczęte.... więc komar :3 przy okazji wyjaśni się nazwa ;D A "Urlop 2" zbliża się wielkimi krokami także ten... możemy się cieszyć X3
Enjoy~....




     Blondyn dotarł do zakonu. Po drodze myślał ciągle o tym białym dymie... Może by spytać jakiegoś specjalisty? Ech, ale który z tych idiotów zabił kiedyś wampira... Wszyscy znają tyle teorii co on, ale praktykę to on sam znał najlepiej.
- Nie przeszkadzać. - mruknął, otwierając drzwi od swojej celi. Przystanął przed kawałkiem lustra, drapiąc się po głowie, która go zaswędziała. A tam... Zdumiony zdjął z głowy małe stworzonko. - I... P... Czym ty do cholery jesteś? - wykrztusił w końcu, unosząc brwi w zdziwieniu. To nie mógł być Izaya, chociaż wyglądał jak mały Izaya... No ale w końcu nie wyczuł żadnego wampira! Co to takiego...?
     Wampirek stanął mu na ręce i pomachał mu łapką, poruszając ustami jakby mówił "Hejo Shizu-chan". Uśmiechnął się wesoło i usiadł na dłoni blondyna, machając przy tym wesoło nóżkami.
- Zaskoczony? - Shizuo usłyszał głos wampira w swojej głowie,  mimo, że jego miniaturka miała zamknięte usta.
     Heiwajima zamknął oczy, policzył do trzech w myślach i otworzył. Dalej tam był... Rozejrzał się więc.
- To jakaś sztuczka, tak? Mogę cię zgnieść? - zwrócił się już do miniaturki Izayi. - I będę miał spokój... Zgniotę cię i po sprawie. - Zamknął dłoń, jednak do zmiażdżenia go było mu daleko. W końcu... On był mniejszy od dziecka...! - Czemu siedzisz mi w głowie? I na ręce?
     Izaya skulił się w sobie, osłaniając głowę małymi rączkami. Kręcił przerażony główką do wizji śmierci przez zaduszenie. Gdy poczuł, że ręka blondyna się zaciska skulił się jeszcze mocniej i zatrząsł przestraszony. Po chwili czując, że nic się nie dzieje otworzył niepewnie najpierw jedno, potem drugie oczko.
- A gdzie mam siedzieć? - spytał zdziwiony, uśmiechając się jak dawny Izaya. - Sam mi to zrobiłeś, więc weź za to odpowiedzialność~...
- Jak ja ci to zrobiłem... Miałeś umrzeć, a nie stać się takim... Takim... Knypkiem. - Szturchnął lekko jego miękkie ciałko. "Boże, to żyje" jęknął w myślach. "To nie przez to niedzielne wino..." - I nadal nie wiem, czemu siedzisz mi w głowie! Moje myśli też słyszysz? - spytał podejrzliwie.
     Izaya wybuchnął bezgłośnym śmiechem słysząc tekst o mszalnym winie, czym pewnie dał do zrozumienia Shizuo, że - tak, słyszy jego myśli.
- Pytasz jak to zrobiłeś? - zaczął, gdy już się uspokoił po napadzie śmiechu. - Normalnie~... Uderzyłeś mnie krzyżem, straciłem energię, więc nie jestem w stanie utrzymać ludzkiej, czy też wampirzej formy, mam jednak jej dość, żeby być takim malutkim wampirkiem~... - Pomachał wesoło swoimi skrzydełkami. - Ta odrobinka energii wystarczy, żebym nie zmienił się w nietoperza.- Zatrząsł się lekko przerażony.
- Ale nagle masz siłę, by czytać mi w myślach? - Zmarszczył brwi nieufnie. - Szkoda dla ciebie, że nie jesteś nietoperzem i nie poleciałeś do jakiejś jaskini, pijawko... Ze mną miło nie będzie. - Szturchnął go w policzek palcem wskazującym. - Więc lepiej się zmywaj.
- To efekt uboczny. W tej postaci jestem zbyt mały, żebyś mnie usłyszał, gdy mówię normalnie. - westchnął, opierając się łapkami na policzkach. Słysząc drugą część wypowiedzi pokręcił przerażony głową. - NIE! - krzyknął przerażony w głowie Shizuo. - Wcale nie lepiej...
- Nie krzycz, głupku... - Skrzywił się lekko, patrząc na niego. – Jak już masz mi siedzieć w głowie to chociaż nie słuchaj, co mówię! I czemu w ogóle nie lepiej...? Nie lepiej by ci było wśród innych nietoperków niby...? - Podniósł go sobie na wysokość oczu. "To nie może być Izaya..." stwierdził z niedowierzaniem.
- Nie! - Wampir pozwolił się podnieść za skrzydełka i patrzył na Shizuo zezłoszczonym wzrokiem, założył też ręce, więc wyglądał jakby się obraził. - Bycie nietoperzem to dla wampira najgorsze zło. - odparł. Wzrok mu trochę złagodniał, a minka stała się prosząca. - Nie wyrzucaj mnie, co? Shizu-chan~?
     Heiwajima roześmiał się szczerze, słysząc tę prośbę. Prośbę! Od Izayi! Ha!
- Od kiedy to ty prosisz? - spytał, gdy już się uspokoił. - Aż tak złe jest bycie w tej formie z nietoperzami?
- Chyba źle zrozumiałeś. - Pokręcił głową. - Jeśli stracę całą energię, zmienię się w nietoperza, nieodwołalnie, na zawsze rozumiesz? Dlatego jest ich tyle w waszym świecie. Nie chcę się taki stać, to gorsze niż śmierć dla człowieka. Rozumiesz? - Popatrzył mu prosząco w oczy. - Pozwól mi tu trochę przeczekać~... Odzyskać siły i napić się trochę krwi... proszę. - Dodał widząc, że Shizuo najwyraźniej podoba się to słowo. A może raczej lubił upokarzać tym Izayę? Wszystko jedno, dla bruneta liczyło się teraz tylko żeby mógł tu zostać.
- Ach, tak... To... To wszystko to wampiry, których nie muszę zabijać... Miło. - Uśmiechnął się pod nosem. Zaraz jednak spoważniał i zmarszczył brwi, spoglądając na niego. Podszedł do swojego posłania, postawił go na pościeli i na próbę popchnął lekko palcem, a ten aż usiadł. Znów się uśmiechnął. - No, taki krasnal nic złego nie zrobi, to możesz zostać... Nie będę cię zabijał jak jesteś bezbronny. To ty tu jesteś potworem, nie ja. - Wstał i wyprostował się. - Ale spać ze mną nie będziesz, boś zboczony...
     Izaya na początku był przeszczęśliwy wiedząc, że może zostać, słysząc jednak ostatnie słowa blondyna spojrzał na niego jak na idiotę. Jak on miał mu coś zrobić w takim stanie? Stanął na pościeli i zaczął odpinać pasek od spodni. Może Shizuo nie wierzy?
     Spoglądając na niego przy okazji zauważył, co ten wyprawia i teraz to Shizuo patrzył na niego osłupiały, jak na konkretnego debila.
- No ja mówiłem, że to ty jesteś tutaj zboczeńcem, ale udowadniać mi tego w ten sposób nie musisz. - zauważył powoli. W końcu to on mógł mu udowodnić, że jest kompletnie na opak, niż niedawno mówił sam Izaya.
- Idiota! - mruknął telepatycznie. - Próbuje ci pokazać, że jesteś głupkiem. W tej postaci nawet jeśli nazywasz mnie zboczeńcem, nic nie mógłbym zrobić. - mruknął. - Jestem na to za mały. - dodał. Spodnie już ściągał, teraz zsuwał bokserki. - Jak chcesz dowód to patrz. - Czarny diabelski ogonek wyśliznął się z bielizny wampirka i owinął się wokół jego pasa. - A to coś nowego...- Zauważył Izaya, patrząc na zakrywającą go czarną, puszystą końcówkę.
- ... - Uniósł brew, patrząc na niego wciąż jak na głupka. - Tyle, że nie możesz, to idzie się domyślić... Jakbyś mi cały wlazł w tyłek to bym cię nie poczuł. - stwierdził dość grubiańsko i usiadł obok posłania, gapiąc się na jego ogonek. - A toto było tu wcześniej? Bo nie zauważyłem...
- Nigdy nie zamierzałem "wchodzić ci w tyłek", ale jak wrócę do normalnych rozmiarów przemyślę tę propozycję. - Puścił mu oczko i na powrót zajął się ogonkiem. Był ciepły, czarny, futrzasty, lekko falował i miał zabawny pędzelek na końcu. - Nie przypominam sobie, abym miał coś takiego przed przemianą. - Podrapał się po głowie.
- Chciałbyś, jak zrobisz się duży to cię zabiję z całą premedytacją. - prychnął i wyciągnął tytoń, nabijając zaraz fajkę. - Nie było ogonka? O ile mi wiadomo nietoperze też go nie mają. Może sztuczny? – Złapał lekko za falujący ogonek i przyjrzał mu się.
     Izaya pisnął i zakwilił cicho gdy Shizuo zbyt mocno pociągnął go za ogonek. Wyrwał go z pomiędzy palców blondyna i spojrzał na niego urażony. - Nie tak mocno...
- Nie moja wina, że masz teraz takie delikatne ciało... - stwierdził i uświadomił sobie, że tak właściwie to wina tego, że dostał krzyżem... No, zresztą nieważne... - Ale śmieszny w dotyku... W ogóle jesteś śmieszny w dotyku. - podsumował, znów parskając cichym śmiechem.
- Dotykać możesz, nie bronię ci. Ale nie zabij mnie przy okazji dobrze? Nie tak mocno... - mruknął podchodząc do ręki blondyna i nadstawiając głowę, żeby Shizuo go pogłaskał. - Tak właściwie to jak wyjaśnisz wszystkim, że nie zabiłeś wampira?
- No, spróbuję, ale obiecać ci tego nie mogę... - mruknął, a czując jak Izaya nastawia łepek, wyciągnął palce i pogłaskał go po głowie. Zabawne miał te mięciutkie włoski... Cały był teraz śmiesznie mały. - I podciągnij te portki... A co do zabicia wampira - jak nie zabiłem? - spytał bez zrozumienia. - Nie ma cię, to cię nie ma i tyle.
- Ułaa~a Shizu-chan jest dla mnie taki dobry... - zdziwił się. Schylił się szybko i podciągnął spodnie. - I do tego sprawisz, że będę miał czyste konto. - Przytulił się do kciuka blondyna. - Jakbyś mnie jeszcze karmił, to mógłbym taki zostać na zawsze~! - zapewnił go wesoło.
- Akurat karmić sobą wampira to sobie nie wyobrażam... A ty i tak nie będziesz taki, jak odzyskasz siły, więc nie kłam. - prychnął, mimo wszystko nawet nie wkurzony. Ten Izaya nie był irytujący... Był zabawny. Nawet wolał go takiego. Taki milutki stworek wtulający mu się w dłoń... Aż uniósł kącik ust.
     Brunet przysiadł się na dłoni egzorcysty i zaczął bawić swoimi palcami.
- Nie piję dużo w tej formie. - wyjaśnił. - Pewnie nawet byś nie poczuł... A muszę jakoś odzyskać siły... bo zmienię się w nietoperza... Shizu-chan zrobię wszystko~... - Popatrzył na niego i uśmiechnął się po swojemu. - No, prawie wszystko... - Przekręcił głowę w bok. - Proszę?
- Hmh... A jak cię wykorzystam do pewnej misji, to dasz radę?... Zresztą to musi być akurat moja krew? - On i żywienie wampira... Izayi... Do czego on się posuwał... - W tym wypadku chodzi o zemstę na opacie...
     Wampirek wstał i zasalutował Shizuo.
- Jestem gotowy. A krew nie musi być twoja, po prostu twoja ślicznie pachnie. - dodał oblizując się przy tym. - A teraz powiedz... co dokładnie mam zrobić~?
- Yhm... Moja krew ładnie pachnie, miło wiedzieć... A co do tego żartu, nosi sztuczne włosy. I ich chcę go pozbawić, tylko tyle. - Wzruszył ramionami. Rozbudowane to wielce nie było, tylko jego każdy by zauważył.
- Zrobię to~! - zapewnił. - Musisz mi tylko pokazać który to. Widziałem wielu księży w perukach... Głównie koło 40 może 50... Ne Shizu-chan musisz szybko uciekać z tego zakonu bo wyłysiejesz jak oni! - krzyknął przestraszony.
- ...Pfff... - Parsknął tłumionym śmiechem i pokręcił głową. Zdecydowanie zabawny... - Tu czy nie tu, wyłysieję i tak. A prędzej osiwieję od nerwów, zobaczysz... - Wziął go na ręce i wyjrzał z celi. Nikogo. No to ruszył przed siebie, wsadzając go do kieszeni w bluzce.
- Zaraz ci pokażę gdzie to...
     Izaya zamruczał zadowolony czując przez materiał ciepło ciała blondyna.
     Gdy przechodzili korytarzem minął ich pospiesznie jakiś ksiądz.
- Widzisz! Mówiłem, że oni wszyscy łysieją! - wykrzyknął telepatycznie do blondyna. - Ten to nawet peruki nie nosi... I wyciął sobie kółko z łysiny... Przerażający gość...
     Nie mogąc stłumić śmiechu Shizuo przytknął pięść do ust i udał, że ma nagły atak głośnego kaszlu. Dopiero, gdy zakonnik przeszedł, zachichotał i popatrzył na miejsce, w którym ukrywał się Izaya.
- Ej, pijawko... Nie rób mi tak jak przechodzimy obok nich, jasne...? To kółko to dlatego, że jest zakonnikiem... Ale innego kalibru, niż ja. Mój przełożony może nosić sztuczne włosy dopóki wszyscy udają, że tego nie widzą, a ci tutaj nie...
- Co za głupota. - skomentował tylko, wiercąc się w kieszeni. Wystawił lekko głowę chcąc obserwować dokąd idą. - To czemu ten z wyciętym kółkiem też sobie nie załatwi peruki?
- On nie może. Reguły jego zakonu. - Wzruszył ramionami i skręcił korytarzem. Przy kolejnym zakonniku udał, że poprawia poły płaszcza i zakrył Izayę. Za moment ruszył dalej, bo właściwe drzwi znajdowały się w końcu korytarza.
- Ale to bez sensu... - wykłócał się dalej. - Niby jakim prawem nie może nosić włosów? Czy ten wasz bóg powiedział "I zetnijcie włosy, albowiem futrzastych nie wpuścimy do królestwa niebieskiego"...? Bo wiesz z tego co pamiętam to ten wasz bóg też był z długowłosych, więc skąd taka głupia zasada~?
- Ech... Nie... Ale tu nie słuchają Boga, tylko przełożonego, Izaya. To nie jest tak, jak ci się wydaje. - stwierdził obojętnie. No tak po prostu... było i już. On tak żył, więc to było logiczne i normalne, że kościół to nie Bóg, tylko polityka pod przykrywką. - Ale dobra, bo jeszcze ktoś usłyszy i mnie pozwie o herezję... A ja lubię tępić wampiry. - Dotarli pod właściwe drzwi. - To będzie tu. Tylko trzeba wejść, znaleźć te włosy i wyjść, a to już trudne bez zostawiania śladu.
- No to po co cierpią w zimę bez włosów? - zdziwił się. - To przecież nienormalne. No chyba, że z tych włosów robi się peruki dla przełożonych. - dodał, przewracając oczyma. Wyszedł z kieszeni blondyna i wspiął mu się po koszuli na ramię. - Mam tylko wynieść perukę? - upewnił się.
- Nie... Oni marzną dla zasady i dla pieniędzy. I tak, masz tylko wynieść perukę... Co, mam pukać? Ale jak tak, nie może cię zobaczyć. - uprzedził. Tylko zauważenia brakowało...
- Nie zobaczy mnie~! - zapewnił, zaczynając machać skrzydełkami. Shizuo otworzył mu delikatnie drzwi, a wampir wiedział do pokoju. - Zobaczy tylko latającą perukę. - Dodał będąc już przy duchownym. Mimo to wiedział, że blondyn to usłyszał. Wampir pociągnął za perukę i ściągnął ją z drzemiącego księdza.
- Mhm... - mruknął, bo więcej powiedzieć nie mógł. Pokiwał głową i w ciszy go dopingował. Gdy ten wyleciał Shizuo zamknął drzwi, zabrał od niego włosy i wystawił do niego dłoń do przybicia piątki, jak to zwykle robiły dzieciaki na podwórku.
     Izaya chętnie zdał ciążące mu i łaskoczące go włosy. Podleciał i klepnął Shizuo otwartą dłonią w jego dłoń. Latał w miejscu czekając, aż blondyn pozwoli mu gdzieś usiąść.
- Skrzydełka mnie bolą~...
- No to chodź... - Złapał go w powietrzu i wsunął sobie do kieszeni, wracając do pokoju. Tym razem wyszło szybciej. Położył włosy na podłodze i po kilku chwilach podpalił sobie fajkę, a tym samym ogniem spalił tupecik. Otworzył jeszcze okno, by smród uleciał. - Akcja była
w sam raz. - pochwalił. - Chyba pierwszy raz się tak zgraliśmy...
     Izaya zarumienił się lekko, słysząc pochwały. - Dzięki... Ładnie się uśmiechasz Shizu-chan... - dodał, wylatując mu z kieszeni i przysiadł mu na ramieniu. Oparł się głową o jego szyję.
- Hmm? Dzięki. - Nie sądził, że Izaya potrafi prawić komplementy zamiast tylko go wnerwiać... Czy to już to, co nazywają cudem...? - Ech... Mówiłeś coś, że musisz się posilić, tak? - mruknął, zmieniając temat. Bo jeszcze go miłym zapamięta i znów będzie "Nabrałeś się Shizu-chan!" jak zawsze... Lepiej wrócić do dużego Izayi i ostatecznie go zabić.
- Mhm... - przyznał, mrugając zmęczonymi oczkami. Naprawdę musiał mieć mało energii skoro chciało mu się spać. - Ale Shizu-chan powiedział, że lubi zabijać wampiry i że nakarmi mnie dopiero po swoim trupie, więc nie sądzę, że dostanę coś do zjedzenia...
- Powiedzmy, że to wymiana... Zemsta za trochę krwi. Mam nadzieję, że faktycznie dużo nie pijesz. - Podsunął mu swoją rękę. Tam przynajmniej żyły były blisko i mógł sięgnąć... Czy coś.
     Izaya uradowany złapał za kciuk blondyna i wgryzł się w niego, ssąc go trochę. Czuł jak ciepła krew wlewa mu się do przełyku odżywiając jego ciało. Oblizał się i wypuścił oślinionego kciuka z rąk. Na opuszku wdać było dwa napuchnięte delikatnie miejsca. - Dziękuję Shizu-chan~...
- Mhm... - mruknął, przyglądając się śladowi po ugryzieniu. No tak. Hoduje sobie wampira -miniaturkę, to mógł się spodziewać. I mimo, że był to mini Izaya, wcale nie widział w nim tamtej pijawki teraz... - Jesteś jak komar! - Pokręcił głową i otarł ośliniony kciuk o płaszcz, siadając na swoim posłaniu.
     Shizuo mógł zobaczyć naburmuszoną minkę Izayi. Brunet z oburzeniem nabrał powietrza w policzki i czerwony na twarzy krzyknął:
- Wcale nie! Jestem wampirem! Bo jeszcze w nocy dorobisz się śladów w innych miejscach.
- Oho. Pogryziony przez komary. Już nie takie rzeczy mnie gryzły... - parsknął śmiechem i poczochrał mu włoski palcem. Musiał tak bardzo uważać, żeby go nie zgnieść, że to aż niesamowite... Tamtą pijawę mógł próbować zabić i nic, a tego tu nacisnąć palcem... I zgniótłby jak komara.


9 komentarzy:

  1. Yaaaay, to jest takie mega urocze!
    Uh, zaskakująco szybko zaczęli się dobrze dogadywać, ale to mi się też podobało! Naprawdę uwielbiam Wasze opowiadania :3
    A to już czuję, że mi się może bardzo spodobać!
    I cieszę się również, że dodacie niedługo Urlop 2. Uh, będę musiała sobie przypomnieć o co w ogóle tam chodzi xD
    To życzę Wam udanych świąt, odpoczynku, czego sobie życzycie od Zajączka oraz dużo weny i czasu ;)
    Ściskam i pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabawne i urocze jednocześnie ^^
    Czekam na ciąg dalszy~
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, trzymajcie mnie, bo padam, takie to było kochane~
    Te wywody Izayi na temat łysienia, haha i to z tym kółkiem x3 No, nieźle nieźle.
    On jest jaki uroczy w tej formie *^* Mały, słodki, niegroźny, więc czemu Shizuś miałby go nie zatrzymać~?
    Swoją drogą, Shizuś taki opiekuńczy i uległy, a pozory usiłuje pokazywać inne .3.
    Pierwsza akcja za nimi, co? Niech on go więcej głaszcze *q*
    Hihi, komar x3
    Weny~! Czekam na ciąg dalszy niecierpliwie~

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeńko! Mały Izaya zachowuje się jak rozpieszczone dziecko! Czy tylko mi się wydaje, że on coś ściemnia z tym że jego zmniejszenie to wina Shizuo? Według mnie chce mu pokazać inną część swojej natury i to jest urocze :) dobra lecę, bo już mnie wołają na to śniadanie. Święta-.- acha i dzięki za wyjaśnienie tytułu ^.- Jak nie pchła to komar. Echhh Shizu-chan... No to życzę wam wesołych świąt (trochę spuźnione?) i mokrego dyngusa :) ~Midnight

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Właśnie, mnie też się wydaje, że on coś kręci .3. Tak na pewno musi być x3 Teraz już wiem co mi wypadło wcześniej z głowy, heh~

      Usuń
  5. Świetne! Czekam z niecierpliwością ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejjjjjjjj to było urocze !!!! Nie mogę się już doczekać następnych części. Lekko się czyta, przynajmniej mi. To opowiadanie wprawia mnie w dobry nastruj. Mały Izaya ! Chce takiego!
    Mimo że fajnie się czyta "Komara" to teskno mi do "inny niż wszystkie" licze na to że się niebawem objawi. Życzę wam dużo weny i czasu.
    Wasza Haru-chan :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, jejku, jejku ^^. Znalazłam tego bloga *liczy na paluszkach* 4 dni temu i (dzięki przerwie) zdąrzyłam już prawie wszystko przeczytać i się zakochałam <3. Tak świetnie piszecie że brak mi słów ^^. A co do opka... Izaya jest taaaaaaaaki uroczy <3
    Pozdrawiam
    Lin-chan

    OdpowiedzUsuń