Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Shizaya- Biologia

Hejo wam.... Sorry, że dawno nic nie było... Koniec semestru i takie tam... Szlaban Inu-chan na kompa... Wiecie :c A i nawet nie chce mi się obiecywać, że się poprawimy, bo spójrzmy  prawdzie w oczy... strasznie się rozleniwiłyśmy...
Dziś tylko krótki shocik... Tak wiem, wolelibyście 2 część Psy xVi albo "Poznajmy się"... No cóż powiem wam - szczerze ja też xD
A i ktoś prosił o shot z Tsukim i Roppim... Powoli się też pisze ale zobaczymy jak to wyjdzie przy braku czasu... Ale cieszmy się i radujmy bo niedługo ferie ^^
A i korzystając z okazji chciałabym wam bardzo podziękować za komentarze pod "Izaya-Dźwięki" skakałam uradowana po całym domu, bo pochwaliły minie (miedzy innymi) 3 osoby które jak dla mnie piszą najlepiej na świecie xD a no i oczywiście dla tego ze wam się jednak podobało, nie spodziewałam się -.-"" I ktoś tam pisał ",,Coś ciężkiego uderzyło o ziemię." - yyy... Shizuo-chan? xD" aż się dziwię że zgadłaś xD myślałam ze nikt nie zauważy  XD
No to zapraszam do czytania~!!!
A, a ,a jeszcze LB które dostałyśmy jest do kopiowane do tej wcześniejszej notki o Liebser'ach więc... tam macie wszystkie :3


(Perspektywa Shizuo)


     Zegar to taka fajna rzecz, a jaka pożyteczna, tyka pokazując czas… No przynajmniej te stare zegary, a jak cudownie odstresuje, można usnąć wsłuchując się w to miarowe tik-tak. Przy tej mendzie to jakaś pieprzona magia… Choć nie, czasem siedzi cicho. Nie, nie ściemniam, na początku sam byłem zdziwiony. Ale wróćmy może do mojego zegara. Wisi sobie nad moim biurkiem odmierzając czas, jaki już straciłem na bezmyślne czytanie książki… Oi właśnie…
Czemu ja do cholery myślę o jakimś pieprzonym zegarze!!! Ja się muszę uczyć!!! Mam niedługo poprawkę z biologi!!!

     Matko jakie to jest nudne, co mnie obchodzi jakaś biologia organizmów żywych? Przecież jakby mnie wpuścili do jakiegoś laboratorium połamałbym im wszystkie zlewki i probówki!!! Albo lepiej, wystraszył zwierzęta. Założę się, że nawet żaby by z formaliny pouciekały...
     Wkurzony warknąłem i rzuciłem książkę na biurko. Głupia książka, głupia poprawka i wredny Izaya, bo mi wcale nie pomaga.
- Co jest Shizu-chan? Przepaliłeś sobie móżdżek??? Niedobrze potworku, myślałem, że masz silniejszą wolę a tu proszę, znów mnie zaskakujesz~! - zachichotała ta chodząca złośliwość, w obecnej chwili bawiąc się MOJĄ poduszką, leżąc sobie na MOIM łóżku, w MOIM pokoju, i w MOIM domu… Ja pierdolę, na ile ja mu do cholery pozwalam!!!
- Izaya... Chcesz dostać tą książką??? - warknąłem, podnosząc jakiś biologiczny atlas… Na oko miał z 500 stron i był całkiem ciężki… Nawet dobrze wyważony… Podrzuciłem ksiązkę w rękach uśmiechając się, naprawdę była dobra żeby nią rzucić…
- Nie~! Chyba podziękuję, wolałbym dostać ootoro~!
- Przestań mnie wnerwiać pchło!!! – wydarłem się i odwróciłem na krzesełku, znów w stronę tej przeklętej wiedzy spisanej w denerwującej papierowej formie… - To też w twoim interesie, żebym zdał. - burknąłem, biorąc do ręki zeszyt… Może z niego dowiem się więcej… Cokolwiek!
- A niby czemu w moim~? Dla mnie to nawet lepiej~! Jak byś powtarzał klasę to może chodziłbyś ze mną~! - Wyszczerzył się. Usłyszałem jak odkłada tę poduszkę na miejsce… No o tyle dobrze, jeszcze czego, żeby tak bezkarnie ruszał moje rzeczy…
- Już z tobą chodzę, czego jeszcze chcesz? - burknąłem. Nawet taka perspektywa przekomarzania się z nim była przyjemniejsza… Nawet jeśli groziła wybuchem i zdemolowaniem pokoju.
- Matko, Shizuś... - Pacnął się ręką w czoło. - Ale do klasy, do klasy~! Pomyśl, może nawet siedzielibyśmy razem w ławce~!
- Jak tak ci zależy to czemu się nie przepiszesz do wyższej klasy? Napisałbyś test i przeskoczył jedną. - burknąłem. Czasem ciężko mieć chłopaka geniusza… Czujesz się przy tym wnerwiajacym osobniku tak bardzo głupi, w końcu on się nawet nie stara a i tak ma dobre oceny… To po prostu nie fair.
- Za dużo z tym roboty, potworku... Jeszcze by mnie uznali za wybitnego ucznia, a to strasznie ogranicza...
- Niby jak? - prychnąłem. - Bycie wybitnym powinno być komfortowe.
- No jak to~? - zapytał się, jakby to było coś oczywistego… Ja go chyba nigdy nie zrozumiem. - Musiałbym od teraz pisać wszystkie teksty na maksymalną ilość punktów i może by mnie jeszcze wcisnęli na jakieś nudne konkursy... To ja już wolę, żeby nikt nie wiedział. - mruknął cicho.
- Wykorzystałbyś tę swoja zakichaną fotograficzna pamięć i przysłużył jakoś społeczeństwu, a nie...
- Uwierz mi blondynku pracuję nad tym~! - zachichotał, myśląc o coraz bardziej rozkręcającym się handlu informacjami jaki prowadził od jakiegoś czasu. Oczywiście ja jako jego chłopak nie wiedziałem… A przynajmniej według jego założeń nie powinienem był wiedzieć. - A póki co może spróbuję przysłużyć się społeczeństwu i przepchnąć cię do wyższej klasy~!
- Miło by było, czekam na to od ponad godziny...
- Serio? A ja myślałem, że czekasz, aż wyjdą twoi rodzice i będziemy mogli zrobić użytek z łóżka... - Poklepał materac, na którym siedział.
- Przestań odwracać kota ogonem, muszę się uczyć, a nie...
- Koty to też element biologii, Shizu-chan~! - zaśmiał się i zeskoczył z łóżka. - Już, już, nie denerwuj się~! - Przysunął sobie krzesło i usiadł koło mnie. - A tak z ciekawości, czemu w moim interesie jest, żebyś zdał~? Wiesz pytam się, bo chcę wiedzieć jaka nagroda mnie czeka za pomoc~! - Wyszczerzył się wrednie i oparł ręce za głową, wpatrując się w sufit.
     Chwilę temu spojrzałem na książkę i już mam dość...
- Jak nie zdam to będę miał szlaban. -burknąłem niechętnie, to było frustrujące… Po co ja się mam mu zwierzać? Przeciez jak jest taki genialny to się powinien domyślić...
- I co w związku z tym? Możemy się przecież spotykać u ciebie na "korepetycje", co ty na to~? Na przykład wieczorem, jak twoi rodzice będą gdzieś wychodzić... - mruknął… Nawet nie powiem jak... JA SIĘ MIAŁEM UCZYĆ!!!
- I to niby ja jestem niewyżytą bestią? - burknąłem tylko w odpowiedzi. No aż ciężko było udawać, że nie zauważyłem tonu głosu Izayi, to było zbyt oczywiste... -...Zapomniałeś o Kasuce. - burknąłem, gdy zapadła cisza.
- Wcale nie~! Całe lato jest na obozie aktorskim~! Więc bylibyśmy sami~! - Uśmiechnął się i przybliżył do mnie. - Pomyśl Shizu-chan~... - mruknął mi do ucha, ocierając się o moją rękę. - Tylko ja - szepnął, owiewając mi kark ciepłym oddechem - ty - szepnął wprost do ucha - i reakcje chemiczne w organellach komórkowych podczas podstawowych procesów fermentacji alkoholowej albo fotosyntezy~! - Uśmiechnął się wrednie i odsunął, jakby tej całej akcji z przed chwili w ogóle nie było… No teraz to ja już widzę jak się skupiam na nauce…
- Wolałbym przerobić z tobą mechanizmy powstawania nowego życia, choć nie mam nic przeciwko wcześniejszemu poddaniu cię działaniu alkoholu... - Uśmiechnąłem się. No cóż, nie dam się już rady się skupić, najwyżej to zawalę, szlaban tez ma dobre strony… Może... Może nie rozwalę dzielnicy w te wakacje… - No, o ile będziemy sami. - stwierdziłem, przesadzając Izayę z krzesła na moje kolana. Tak było przyjemniej. Mruknąłem zadowolony, pocierając nosem jego kark.
- Hentai! (Tu hentai oznacza "zboczeniec" a nie gatunek anime...) - krzyknął, wskazując palcem na mój nos. Spróbowałem zobaczyć, o co mu chodzi.
- Hahaha Shizu-chan, wyglądasz komicznie~! - zaśmiał się. No tak, pewnie zrobiłem zeza… Co za podła menda.
     Izaya nagle dziwnie ucichł i położył mi rękę na ustach, żebym też nic nie mówił. Normalnie bym się zaczął na niego wydzierać… Ale mam rodziców za ścianą i… Może to oni? Też wytężyłem słuch. Usłyszałem ciche kroki w korytarzu. Oczywiście zamknęliśmy drzwi, ale nie miałem w pokoju takiego komfortu jakim był zamek. Tym razem kroki się zbliżały. Izaya szepnął tylko "ucz się" i zeskoczył mi z kolan, chwytając jakąś leżącą blisko książkę. Otworzył ją na pierwszej lepszej stronie i zrobił dziwną minę. Zachichotałem cicho i odwróciłem mu ją do góry nogami.
- Dzięki Shizu-chan, no tak mi coś tu nie pasowało... - zachichotał, wpatrując się już w nią normalnie.
Gdy tylko obaj umilkliśmy do mojego pokoju wpadła mama. Widać było, że się spieszy. Rękoma wciąż starała się zapiąć kolczyki.
     Popatrzyła na mnie przelotnie i uśmiechnęła się.
- Słuchaj Shizuo, idziemy na przedstawienie Kasuki… Wiem, że tez miałeś, ale musisz się uczyć. - Pokiwałem smutno głową. - Więc teraz już żadnych przerw i masz zdać tę poprawkę, jasne? - Wreszcie przestała się męczyć z kolczykami i zabrała się za… zapinanie naszyjnika…
- Ta… Wiem… - mruknąłem tylko z nad książki. W sumie to co ja czytam? Podział komórek-mitoza… No cóż… Fajnie wiedzieć, że coś takiego w ogóle istnieje… Znów zerknąłem na mamę. Podszedł do niej mój brat i bez jakiegokolwiek zdenerwowania czy poirytowania spóźnieniem pomógł mamie zapiąć naszyjnik. No, jego stoicki spokój niestety nie udzielił się tacie, który w przedpokoju skakał na wszystkie strony wkładając spodnie od garnituru. Gdy z efektownym „plask” runął na ziemię, a chwilę później podniósł się poprawiając krawat i lekko odchrząkując… Pewnie chciał udawać, że nic się nie stało… Usłyszałem cichy śmiech.
     Ta, to był Izaya, to po prostu nie mógł być nikt inny.
- O, cześć Izaya. - mruknął, podchodząc do nas. – I jak myślisz, nasz syn zda? - rzucił powątpiewająco… No ja pier... Zacisnąłem ręce na książce...
- Z Shizusia jest fatalny przypadek~! Ale zrobię co się tylko da~! - Uśmiechnął się po swojemu... Jak ja nie cierpię tego jego „czarującego uśmiechu”, wygląda tak sztucznie, a wszyscy i tak się na to nabierają. Ale nie, mu to nie wystarczyło. Ukłonił się jeszcze w pas i machnął ręką w bok tak, że gdyby stał centymetr bliżej ściany strąciłby wiszące tam zdjęcie...
     Mama zachichotała, tato też się uśmiechnął, nawet oni się na to nabierają? Nie wierzę, co ta pchła ma sobie?
- No ciesz się Shizuo, że się pogodziliście... Przynajmniej masz kogoś, kto ci pomoże. - mruknął ojciec. - Nie mam pojęcia za co mogłeś go nie lubić. - mruknął jeszcze i wyszedł, zabierając ze sobą Kasukę.
     Brat jeszcze tylko odwrócił się w drzwiach i mi pomachał. Może to dziwne, bo dla wszystkich jego oczy zawsze wyglądają tak samo, ale ja z całą pewnością widziałem w nich w tamtym momencie współczucie... Ach no tak, wiedział, jak nie lubię tego przedmiotu...
     Gdy tylko drzwi się zamknęły poczułem jak ktoś rozwala mi fryzurę.
- Te, Izaya, aż tak ci się nudzi? - spytałem, próbując się skupić na książce, ja to przecież miałem zdać... Zaliczyć... Cokolwiek!
- Nie~! - Uśmiechnął się i tak dla urozmaicenia zaczął mnie tykać w ramie... Co za irytująca pchła.
- Słuchaj kleszczu, toleruję cię, wytrzymałem gdy mi rozwalałeś łóżko, siedziałeś na mnie i wygłupiałeś się przy rodzicach, ale jakbyś nie pamiętał moja cierpliwość ma granice!
- Tak, wiem o tym bardzo dobrze~! - No ja pier... Przerwał mi, mam pełne prawo go walnąć. - Ale przecież muszę czymś zająć ręce~! Jesteś dla mnie taki oziębły~... - głos mu się zasmucił, ale ja wiedziałem, po prostu wiedziałem, że to jego kolejna głupia zagrywka, by dostać to czego chce... A ja mu oczywiście prędzej czy później na to pozwolę... Przeklinam tę miłość.
     Objął mnie od tyłu i położył głowę na moich włosach. Ech, nie będę się kłócił, już i tak były potargane... Zadziwiające, jak przy tym kleszczu stałem się uległy...
     Znów czułem jego zapach.... Nie mogłem się skupić, to zbyt przyjemne. Zamknąłem oczy i zacząłem się nim inhalować. Wiem, że zawsze mówiłem, że śmierdzi... Ale to dlatego, żeby nikt go nie wąchał.
- Już wiem czemu nie możesz się niczego nauczyć Shizuś~! - jego wnerwiający, nieprzesycony wyższością głosik wyrwał mnie z zamyślenia. - Po prostu w ogóle nie patrzysz do książek~! Cóż, pochlebiasz mi, że wolisz patrzeć na mnie... Jednak powinieneś zdać, więc... Mam pomysł~!
- Jaki? - Już nawet nie miałem siły się z nim kłócić. Ja naprawdę chcę po prostu walnąć te książki, niech się kurzą. Rodzice nie wrócą przez kilka godzin... Mógłbym... Moglibyśmy ten czas spożytkować o wiele przyjemniej...
- Zrobimy tak~! - Wyszczerzył się i podbiegł do fotela, na który kilka godzin temu rzucił swój plecak. Wygrzebał z niego... Torbę moich ulubionych czekoladek. Aż się oblizałem, uwielbiam czekoladę jak prawie nic na świecie...
- Pierwsze pytanie~! - Podszedł i usiadł na biurku z torbą na kolanach. Były tak blisko... Odruchowo się oblizałem jeszcze raz i wyciągnąłem rękę w przód, żeby złapać jednego cukierka. - A nie, nie... - Zacmokał z dezaprobatą i schował torbę. - Dostaniesz jak odpowiesz~! Z czego robi się czekoladę~?
- Z kakao, a teraz daj. - Chciałem mu zabrać czekoladkę. - Odpowiedziałem, należy mi się! - warknąłem.
- Jeszcze nie~! Jak pozyskuje się kakao?
- Z ziaren kakaowca, już? - Popatrzyłem tęsknie na słodycze.
- Jeszcze chwila, czym jest kakaowiec?
- Rośliną.
- Jaką?
- Niskie drzewo w Ameryce Środkowej i Południowej. - Myślicie, że ile razy czytałem skąd pochodzi jaka czekolada? Oczywiste, że coś zapamiętałem!!!
- Dobrze~! Ostatnie pytanie~! - Uśmiechał się wrednie, a ja prawie zaskomlałem.
- Izaya przestań... Daj już chociaż jednego... - prosiłem, naprawdę prosiłem poniżając się przed tą pchłą, a wszystko dlatego, że moja kara za niezdawanie objawiała się, poza szlabanem również, tym, że zakazano mi jeść słodyczy...
- No już, już... - Zaśmiał się cicho i podał mi czekoladkę. - Możesz ją zjeść jak mi powiesz, czy kasztanowiec to roślina nago czy okrytonasienna~! - Słuchałem go, tylko... Tylko bardziej zajęty byłem szeleszczącym papierkiem.
- Okrytonasienna. - burknąłem i wpakowałem czekoladkę do ust. Taaak, uwielbiałem słodycze, a te czekoladki ponad wszystko. Pyszne, słodkie, aksamitne, rozpuszczają się na języku sprawiając, że podniebienie wręcz wariuje. Gdy rozpuszczą się już całkowicie uwalniają prawdziwy smak, lekko goryczkowy, ale i tak niewyobrażalnie słodki... Pyszne~!
- Cieszę się, że tak ci smakują~! No to następne... - Wyjął kolejnego i zaczął obracać go w palcach... Marnuje go, roztapia w ręce... Noooo...
- Przestań, niszczysz czekoladkę. - mruknąłem i nadal wpatrywałem się w jego rękę. Nic sobie nie robił z mojej uwagi... No możne tylko bardziej ścisnął słodycz... - Dawaj kolejne pytanie, szybko, zanim ją zniszczysz! - mruknąłem, za bardzo przejmując się losem czekoladki, by zobaczyć triumfalny uśmieszek bruneta.

<<< jakieś 50 min. później >>>

- No weź Izaya, odpowiedziałem ci na wszystkie poza tym, daj noo! - Chciałem mu zabrać tę czekoladkę... Tak się za nimi stęskniłem...
- O nie, nie~... - Zacmokał. - Nagroda za pełną odpowiedź. Jak się nazywają gody u ptaków~? - Podał mi książkę. - Masz doczytaj i przy okazji przypomnij sobie z rodzajami piór, bo poza "lotkami" nie pamiętasz dobrze. - Uśmiechnął się wrednie i jeszcze wygodniej rozsiadł na biurku. Zaczął się znów bawić czekoladką, choć tym razem jeździł nią sobie przy twarzy... Zaraz mi ją zje!!! Czy to miała być pomoc, czy jakaś wyrafinowana tortura?!
- Toki!!! - wrzasnąłem i podskoczyłem natychmiast, chcąc mu ją zabrać... Niestety wystraszony brunet postąpił inaczej niż większość ludzi i wepchnął do buzi to, co miał tuż przy niej, czyli MOJĄ czekoladkę... Nie daruję.
     Wstałem gwałtownie z krzesła i przygwoździłem go do ściany. Izaya półleżał na biurku, a ja go całowałem... Muszę przyznać, taka forma jedzenia czekoladek też była bardzo przyjemna. Zamruczałem, przeciągając rękoma po jego udach.
- Shizu... - wydyszał, gdy się tylko uwolnił. - Jeszcze nie... Nie przerobiliśmy jeszcze ssaków. - burknął cicho próbując się podnieść. Jak teraz o tym myślę musiało mu być niewygodnie w takiej pozycji...
- Hę? - zapytałem zdziwiony. - Ostatnie królestwo?
- Tak... Potem zostanie jeszcze ewolucja. - Spróbował mnie odepchnąć, bezskutecznie. - Powstrzymałem się od komentarza, że może znajdziemy w którym etapie ewoluciji mógł powstać taki potwór jak ty, więc Shizuś puść. - mruknął w końcu.
- O nie. - Teraz to ja wyszczerzyłem się wrednie. - Oddawaj słodycze. - warknąłem, śmiejąc się i chwyciłem go za biodra. Wsunąłem mu rękę pod koszulę i... zacząłem łaskotać. Tak, to była jedna z dziwnych właściwości Izayi, miał łaskotki na brzuchu.
- Nie, nie Shizu prze-przestań~! - śmiał się cały czas, wiercąc. Strąciliśmy z biurka kilka książek i chyba butelkę coli, która tam stała... Była zakręcona, więc nie trzeba się przejmować... No przynajmniej dopóki ktoś jej nie będzie chciał otwierać.
- Teraz nie jest tak miło, kiedy ciebie katują, co Izaya? - Wyszczerzyłem się może trochę wrednie i zacząłem go łaskotać jeszcze intensywniej. Zwijał się przede mną i prawie płakał ze śmiechu. To dopiero niecodzienny widok...
- J-już, do-dobra, zrobię wszystko, wszystko~!!! Ale pr-przestań, mamy się uczy-uczyć~! Hahaha~!!! - śmiał się dalej. Gdy tylko doszło do mnie co powiedział przestałem i uśmiechnąłem się, chwytając czekoladki.
- Ale ich ci nie dam, to moja pomoc naukowa! - zaprotestował, uspokajając się. Wziąłem jedną do ręki, obróciłem ją w palcach, po czym wsadziłem ją Izayi do buzi, zaraz znów go zachłannie całując. Ach... Mógłbym jeść w ten sposób zawsze...
- Pzestań... Shizu.... Nie lubię... - próbował się wciąż bronić.
- Od teraz zmieniamy formę nagrody na taką, rozumiesz? - spytałem. - Przestałem cię łaskotać, teraz ty się zgódź. - burknąłem.
- Eh... - westchnął cierpiętniczo. Zgodzi się, wiedziałem, zgodzi się. - Dobra, ale masz się postarać, jasne? Zostało nam półtorej godziny i kończymy z tymi metodami.
- Czemu? - zapytałem zdziwiony i trochę zawiedziony. Tak się przecież uczyłem... O co chodzi?
- Twoja rodzinka wraca. - A no tak, nie możemy im powiedzieć... - A całowanie kogoś, kogo uznaje się za kolegę raczej nie zgadza się z ogólnie przyjętymi normami nauczania, nie~? - zapytał uśmiechnięty. - No dobra, kolejne pytanie~?

<<< kilkanaście minut później >>>

- No wiesz, w sumie już skończyliśmy... Ale została jeszcze jedna~... - Obracał tę czekoladkę w palcach od 10 minut!!! Już miał w niej całą rękę ale nie, on nadal szukał czegoś... Czego to nie wiem, nie mógł mi jej dać tak bez powodu? - No nic Shizu-chan, chyba musisz obejść się smakiem~! - Uśmiechnął się wrednie.
- No przestań! - warknąłem, każdy by warknął. - Nie baw się ze mną i mi ją po prostu daj!
- Bardzo bym chciał, ale nie wiem, o co jeszcze mogę zapytać~!!! - Zaęmiał się, zakłopotany. Nie, nie zakłopotany, znów udawał!!!
- To daj tak bez okazji! - burknąłem.
- Masz rację~! - Klasnął szczęśliwy w dłonie. - Ups... Wiesz, chyba już nieaktualne~... - westchnął, patrząc na wysmarowane czekoladą palce. - Idę się umyć.
- Czekaj! - Chwyciłem go za nadgarstek. - Przecież można to lepiej wykorzystać... - mruknąłem i zacząłem zlizywać czekoladę z jego palców.
- C-co ty...? - spytał, zdziwiony. Jakby to nie było oczywiste, że po paru godzinach oglądania go z bliska i jego głupich żartów na temat seksu, i tego macania go po brzuchu... Jak on mógł stwierdzić, że teraz po prostu odpuszczę i dam mu spokój? Tak łatwo to nie ma.
- Twoi rodzince będą za pół godziny. - sprzeciwił mi się.
- No i? Co powiesz na szybką powtórkę, co, Izaya-kuuun? - przeciągnąłem jego imię, mrucząc. Nadal pokrywałem jego palce śliną, przy okazji drugą ręką rozpinając mu rozporek.
- Shizuo nie bądź potworem, jestem zmęczony... - burknął, starając się wyswobodzić.
- Potwór, obiekt badania kryptobiologii, która jest jedną z dziedzin biologii, choć wysiłki kryptobiologów są wyśmiewane przez niektóre środowiska jako zwykłe mrzonki. - mruknąłem, uśmiechając się perfidnie. Oi, będziesz miał dość biologii Izaya, gwarantuję ci to. Uwolniłem jego palce i zdjąłem z niego spodnie i bokserki. Jakoś nie kłopotałem się tym, żeby przenieść go do łóżka... Najwyżej potem posprzątam.
- No zajmij się sobą, chcę sobie na to popatrzeć... - mruknąłem, rozpinając koszulę. Widząc, że się nawet nie poruszył, dodałem: - Pospiesz się, moi rodzice będą za jakieś 25 minut, a chcemy zdążyć, prawda?
- To ty chcesz to robić. - burknął, ale posłusznie się uniósł. - Choć może ci się należy za to, ile dziś wkułeś... - mruknął i syknął, wsadzając w siebie pierwszy palec.

<<< 25 min później>>>

- Jesteś ohydnym, niewyżytym perwersem! - W moją stronę poleciała poduszka. Oczywiście dostałem nią w głowę.
- No i co żeś zrobił? Teraz nie masz poduszki. - burknąłem, zbierając ze stołu resztki po naszej zabawie. W chwili, gdy usłyszałem szczęk zamka w drzwiach, szybko odrzuciłem poduszkę pchle i wyrzuciłem papiery do śmietnika... W takim stanie w jakim były i tak bym z nich nie skorzystał. Miałem nadzieję, że otworzone okno jakoś w te trzy minuty zniwelowało zapach, jaki się zawsze unosił gdy się... ten tego.
- Shizuo kochanie, już jesteśmy, jak ci idzie? - Do pokoju wpadła zatroskana mama.
- Dobrze, skończyłem. Izaya mnie przepytał, zdam. - mruknąłem cicho, zaczynając zbierać książki.
- O, to świetnie! - rozpromieniła się. - A gdzie jest Izaya, powinniśmy mu chyba podziękować?
- Tutaj~... - Z pod mojej kołdry podniosła się ręka i pokazała na znak gdzie leży reszta zmęczonego bruneta.
- Jest zmęczony tłumaczeniem mi wszystkiego przez te godziny, chciał się wcześniej położyć. - mruknąłem, odkładając książki na półkę. - Mamo, możemy zjeść kolację u mnie? - spytałem z nadzieją.
- A, tak... Izaya na pewno dobrze... Wydajesz się blady... - Przyłożyła mu rękę do czoła. O kurde, kurde co robić, jak ona odkryje to się wyda. Izaya idioto, pewnie się nawet w głupią piżamę nie przebrałeś...
- Nie, naprawdę wszystko dobrze, proszę się nie martwić~! Gdyby tylko była pani tak miła i przygotowała mi mocnej zielonej herbaty~...
     Mama pokiwała głową i szybko pobiegła zaparzyć... Odszczekuję wszystko co mówiłem o tym, że denerwuje mnie ta jego siła perswazji, czasem działa cuda!
     Dałem Izayi się chwilę przespać, bo usilnie na to nalegał grożąc mi pocięciem wszystkich ubrań, jak tylko dojdzie do siebie. Chwyciłem butelkę z colą, którą wcześniej strąciliśmy z biurka i poszedłem do salonu. Oddałem ją tacie, akurat miał ochotę, cóż za zbieg okoliczności. Pogadałem chwilę z Kasuką o przedstawieniu i już miałem brać kanapki i herbatę dla bruneta, gdy zawołał mnie ojciec. No tak, kiedy nawet on nie może czegoś odkręcić w domu, to zawsze wołają mnie.
     Chwyciłem za butelkę, odkręciłem... Kurde zapomniałem, że ta cola była już nie raz wstrząsana, a jeszcze nie otwierana... Dosłownie cały jestem w tym lepkim paskudztwie. Warknąłem cicho, oddałem im colę i zabrałem kanapki. Nogą otworzyłem drzwi od swojego pokoju
- Mam nadzieję, że herbata z colą nie jest problemem, bo mogło coś tam skapnąć. - burknąłem i wcisnąłem tacę w ręce Izayi.
     Gdy zaspany brunet na mnie spojrzał wybuchł gromkim śmiechem. Warknąłem tylko i poszedłem do łazienki.

<<< Następnego dnia, po poprawce >>>

- Ne, ne Shizu-chan, jak ci poszło~? - Izaya siedział tuż przed salą w której zdawałem, przylazł tu za mną i czekał aż skończę... Przebrzydły, uczepiony mnie kleszcz, nie ma własnego życia? Dobra to nie tak, tak tylko mówię... W sumie to było całkiem miłe... Jak na niego bardzo miłe.
- Dobrze, ale jest coś czego ze mną nie przerobiłeś. - burknąłem. Wsadziłem ręce do kieszeni i ruszyłem do wyjścia. Taak, nie będę tu musiał bywać do końca wakacji...
- Zdałeś~? Taki pierwotniak jak ty? - udawał zdziwienie, ale uśmiechnął się szczęśliwy, przynajmniej wiedziałem, że się cieszy. - No to powiedz mi, czegóż to taki wspaniały ja mógł z tobą nie przerobić~? - spytał ciekaw. Tak, wiedziałem...
- Nie martw się, sam to przerobiłem. - Uśmiechnąłem się i przytuliłem go do siebie, ot, tak.
- No to dlatego jesteś taki szczęśliwy~? Ne Shizu-chan, powiedz, co to było~? - zapytał, ciekawy.
- Pamiętasz jak z tydzień temu tak się śmiałem do książki na poprawkę? - zapytałem pełen entuzjazmu.
- Tak... Nie chciałeś mi powiedzieć co cię tak bawi... - mruknął.
- No właśnie, znalazłem tak: symptomy typu ból głowy, zdenerwowanie itp...
- Takie pasujące do ciebie? - upewnił się.
- Właśnie.
- I co?
- Potem był jeszcze opis, że można się tego nabawić przebywając w środowisku kleszczy i że kiedy ów delikwent ci wejdzie na głowę, to masz przerąbane. - streściłem mu, wciąż chichocząc. - Wtedy stwierdziłem, że chyba mam przez ciebie "kleszczowe zapalenie mózgu" i tak mi się to wryło w pamięć, że zaliczyłem poprawkę. - Uśmiechnąłem się raz jeszcze.
- No czyli jak to nie przerobiliśmy~? - fuknął. - Przecież ci pomogłem, tylko dzięki mnie to skojarzyłeś~! - Uśmiechał się dumnie. - Ne Shizu-chan, w zamian za pomoc chcę lody~!!!
- Tak, tak, już. - mruknąłem, idąc za biegnącym już kilka metrów z przodu Izayą.

8 komentarzy:

  1. Ja tu wrócę.
    Ale niech najpierw oddadzą mi kompa ;-;
    Nie tykać się tego miejsca ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *wejście smoka* Dzień dobry~! Em... Dobry wieczór~!
      Tak na dobry początek komenta powiem, że czytałam to na lodowisku...
      Znowu się ze mnie śmiali.
      Ale to nic.
      To ja się śmiałam z notki.
      JAKIE TO BYŁO AWWW *o*
      *ekhem* Izaya ty perwie niewyżyty! A potem narzekasz, że cie poślady bolą! ><" No ale... w sumie... ja tam nie narzekam~...
      Dajcie mi więcej takich notek */////////*
      "wsadził sobie ją bezczelnie do buzi. o nie.... nie daruję." - umarłam, pa [*]
      A tak na poważnie i pomijając mój dziwny humor:
      KOCHAM TĄ NOTKĘ. *-*
      Jak kiedyś będę miała korepetycję to też chcę dostawać czekolady. Tak. To jest to o czym marzę.
      Shizuś... ja wiem. Wiem wszystko. Ciebie tam przepytali z męskiej anatomii~! Ot co~!
      Testowałeś wszystko na Izayi i poznałeś jego *ekhem* najgłębsze zakamarki bardzo... bardzo dochodziłeś o co w nich chodzi~...
      "Kleszczowe zapalenie mózgu" Już wiem co wygarnę Niji B)
      Czekam na więcej notek.
      Weny~!

      Usuń
  2. ,,niedługo ferie"-hehehehe ja juz ferie mam:P
    a notka jak zwykle humor mi poprawila :D normalnie caly wieczór zaciesz miałam.....
    a sposób izayi na nauke shizusia byl rozwalający....naprawde świetny
    i co jeszcze......aaa duzo duzo DUZO weeny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyjebista(zapomniałam sie podpisac :P)

      Usuń
  3. Ja też mam ferie XD
    A ja jak zawsze z opóźnieniem :/ Zaraz lecę skomentować Dźwięki :] Hihihi, ale teraz muszę to~!

    Notka jak zawsze zabawna i konkretna... Wcale nie taka krótka :) Ach miło miło.. Poprawiłaś mi humorek :) Izaya ty niewyżyty człowieku. Spodziewanym sie tego po Shizuo ale bo Izayi~! NIgdy~! Sposób na naukę- Kocham. Mogę go sobie pożyczyć?

    Notka na moim blogu pojawiała sie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. metoda na naukę - genialna~!:P wiadomo, że przy sposobie "coś za coś", poziom wiedzy i umiejętności wzrasta;P
    no wiesz Shizuś, poprawka z biologii~? co Ty robiłeś przez cały semestr~?.. ok, dobra wiem;P
    dobrze, że szanowna rodzicielka nie załapała co i jak;D
    końcówka zajebista XD o tym "kleszczowym zapaleniu mózgu":D i to z lodami;9
    pozdrawiam~! XD

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo, fragment mojego komentarza, czuję się taka wyróżniona xD No jak to, Shizu-chana bym nie poznała <3
    Ale wracając, a właściwie przechodząc do tego shota bo to o nim miałam mówić teraz... aww, ja to bym chciała takie metody nauki i korki ^^ A jak jeszcze z Izayą, to chyba bym z samej miłości zaczęła się uczyć xD Ale bardzo mi się podoba ten oryginalny sposób ,,pomocy w nauce". Fajnie przedstawione, że nawet coś takiego jak uczenie się może być... interesujące, jeśli przedstawi się to w innym świetle. Choć muszę przyznać, że sposób w jaki Orihara pomagał Shizu-chanowi, tj: nagroda za dobre wykonanie zadania... czy tak się czasem nie uczy czegoś psa? xD Nie, żebym porównywała, skądże, po prostu take skojarzenie xD
    Rodzina Shizuo jest zajebista. Wgl. zero skapy czy jakieś rozgarnięcia. Co z tego, że brudno, dwóch chłopaków, Shizuo nie miał nigdy dziewczyny, a jego prawie jedyny kolega leży ,,zmęczony" w pościeli... też chcę takich.
    Kleszczowe zapalenie mózgu mnie dojebało xD I to jeszcze chyba nawet był taki moment, że Izaya się oparł o jego głowę, to już w ogóle. I od dziś już wszyscy wiedzą, czemu Shizu-chan jest taki nerwowy! Interesujące. Nie powiem, co zrozumiałąm poprzez ,,lody" w pierwszej chwili xD Wiecie... takie śmietankowe, waniliowe... No co, Izaya był jakiś napalony i wgl... nooo, i teraz skończę, że za każdym razem słysząc biologię ujrzę Shizayę ^^
    Nice, podobało się, zabawnie było ^^
    Pozdraawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż... po takich tytułach shotów zawsze na myśl nasuwa mi się słowo 'banał', ale w przypadku tego bloga wiem, że będzie inaczej -w- Kiasarin, tak cudownie wszystko opisujesz i poprawiasz mi humor po dwugodzinnych korepetycjach. Dzięki ci za to~~ ^^
    Ile ja bym dała żeby moje korepetycje wyglądały tak samo ;A; Z Izayą... Chociaż tak w sumie jak się lepiej zastanowić to obserwowanie nauki Shizusia byłoby jeszcze fajniejsze xD
    I to jak Shizuo kazał Izayi samemu się przygotować<3 Uwielbiam takie motywy =w=
    No i tak idąc dalej to współczuje Shizuo xD. Z jego punktu widzenia sama poprawka pewnie nie była taka zabawna. Dobrze, że Izaya okazał się być tak pomocny i... odstresowujący xD I koniec końców jego upierdliwość okazała się być przydatna~~ Wielkie brawo za ten pomysł ^^ Nie sądziłam, że można w tak ciekawy sposób opisać naukę~~
    Pozdrawiam i weny życzę~~ ^^

    OdpowiedzUsuń