Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

wtorek, 7 stycznia 2014

Bentou


Ohayou gozaimasu~! X3
Skooończyłam~! Szczeniak bardzo się cieszy, że dał radę~... Bo szczerze mówiąc pomysły stanęły i nijak nie chciały ruszyć~! Ale~... I tutaj możecie wyściskać moją Kiasarin-san~... Zaraz, WRÓĆ, nie możecie~! Q.Q" To MOJA pani~! >.<
...Ekhem. o.o""
O czym to ja~... >.>
(Żartowałam~! X33)
A tak~! X3 ;3 No więc Kiasarin-san zadziałała wenotwórczo i dziś samo się napisało~! :33 Yatta~! :33
Ostrzegam, nie podwyższy wam się od tego cukier~... Ale naprawdę nie wytrzymałabym kolejnej słodkiej rzeczy~! Inu cukrzycy dostanie, jak tak dalej pójdzie~...

W każdym bądź razie~! ;3
Enjoy~! :33



- A ty co masz, Izaya? - spytał zaciekawiony Shinra.
- Ja... - Izaya zajrzał do teczki i zmarszczył nieufnie czoło. Wyciągnął ostrożnie jakieś pudełko i zajrzał do środka. Na jego twarzy odmalowało się zdziwienie. - Mama zrobiła mi bentou... - Mruknął niedowierzająco. - Mama zrobiła mi... - Szepnął i zamknął oczy. Wszyscy patrzyli w ciszy, jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech, a w końcu usta otwierają się i wydobywa się z nich głośny, opętańczy śmiech. Po chwili zwinne ciało bruneta poderwało się do pozycji stojącej. Ręka z pudełkiem śniadaniowym rozprostowała się poza krawędzią dachu, na którym jedli. I zrzuciła pudełko, które poszybowało w dół, rozsypując po drodze ziarenka ryżu i warzywa. - Chyba nie sądziła, że tak łatwo się mnie pozbędzie~? - Mruknął do siebie, choć jego towarzysze również to usłyszeli.
- Izaya... A może ona po prostu chciała zrobić ci bentou? Wiesz... To twoja mama. - Spytał niepewnie Shinra.
     Izaya odwrócił się do niego i uśmiechnął się z szyderczą pewnością siebie.
- Ona NIGDY nie zrobiła mi bentou. - Oznajmił chłodno. - I nikt mi nie wmówi, że jakaśtam terapia ją zmieni.
- Ale ostatnio była mił...
- Nie rozumiesz, Shinra. - Izaya podszedł i wygrzebał z teczki kolejne pudełko. To przypominało raczej kasetkę na kluczyk... I też nią było, tyle, że nieco przerobioną. - Po prostu nie chciałem jeść sezonowych warzyw. - Otworzył kasetkę i wyjął z niej dwie tabletki. Połknął obie i ją zamknął. - A poza tym, nie jestem głodny. - Stwierdził stanowczo.
- A może chcesz moje...?
- Nie jestem głodny. - Powtórzył, przeszwając go spojrzeniem.
- Daj spokój Shinra. - odezwał się w końcu Kadota. - Nie przekonasz go.
- Dzięki ci, Dota-chin.

- Shiiizu-chan~? Co tam masz? - Izaya zabrał pudełko z rąk blondyna i zerknął na jego zawartość. W ostatniej chwili odskoczył przed nadchodzącym ciosem.
- Oddawaj to gnido!!!
- Ara? Czyżby to było twoje bentou~? Akurat takie mi smakuje! - Zaśmiał się i zabrał je, zaczynając biec w kierunku wyjścia z klasy. W ostatniej chwili uniknął zderzenia z ławką i wybiegł przez otwór, jaki wybiła w ścianie, bo było bliżej.
- Oddawaj je!!! - warczał Shizuo, wybiegając za nim z krzesłem w dłoniach.
- Bentou zrobione przez Shizusia~? W żyyciu go nie oddam~! - śmiał się, uciekając korytarzem. Uchylił się przed nadlatującym krzesłem i biegł dalej, po schodach.
- To od Kasuki!!! I wracaj tu, żebym mógł cię zabić, gnido!!!
- Więc to Kasuka-kun robi takie pyszne bentou! No no, chyba go ucałuję jak go spotkam! - Zaniósł się ironicznym śmiechem.
- Ani mi się waż, jeszcze jakiegoś syfa od ciebie załapie!!! IZAAAYA-KUUN!!!
- Cicho Shizu-chan, jestem w trakcie jedzenia~! - Izaya rzeczywiście miał buzię w ziarenkach ryżu.
- IIIZAAAAAAYAAAAAAAAAA!!!
- ZATRZYMAJCIE SIĘ OBYDWAJ! BO WYWALĘ WAS ZE SZKOŁY!!! - Sam dyrektor wyszedł ich powstrzymać, w związku z czym się zatrzymali. Oprócz oddzielnego siedzenia po lekcjach i sprzątania w klasie, a także dłuuugiego wykładu na temat niszczenia mienia szkoły, nie mieli więcej problemów.

- A mówiłeś, że nie jesteś głodny. - zauważył Shinra.
- Bo nie byłem.
- To dlaczego...
- Bo zawsze mam miejsce na bentou Shizusia.
- Ale jak nie chciałeś zjeść własnego, to dlaczego jego...
- Cicho Shinra, zeskrobuj te gumy.
- Właściwie to dlaczego ci pomagam? - westchnął okularnik, patrząc na niego zza szkieł z wyrazem kompletnej beznadziei na twarzy.
- Bo jestem bardzo przykładnym uczniem, a ten pierwotniak wymigał się od sprzątania...
- TY przykładny? - prychnął Shizuo, stając w drzwiach.
- A co, może ty, Shizu-chan~? - Izaya wymierzył w niego metalową szpachelką, którą zdrapywał gumy przyklejone przez krnąbrnych uczniów pod ławkami.
- Już bardziej, niż ty. - walnął torbę na katedrę nauczyciela.
- To może ja sobie już pójdę... - mruknął Shinra, nie chcąc już tego słuchać. Nawet gdyby próbował ich powstrzymać, ta dwójka by się pożarła... Poza tym, Celty robiła dziś obiad, nie chciał się spóźnić, przecież obiecała...
     Zwinął się tak szybko, jak tylko mógł, zapominając już nawet o tych dwóch. Obiad robiony przez Celty~...
- To przykładnie weź i to posprzątaj~!
- Ta kara jest przez ciebie, kleszczu! - wywarczał.
- To nie ja rozwaliłem klasę~! - Wytknął mu język.
- Ale to przez ciebie! Było nie zabierać mi bentou, do cholery! Swojego nie masz?!
- Tak się składa, że nie~! - odparł Izaya wesoło, choć wcale nie chciało mu się teraz śmiać.
- Nie kłam! Twoje pudełko spadło z dachu na moich oczach! - Zbliżył się na niebezpieczną odległość, zaciskając pięści. - Więc na cholerę ci było moje, skoro na swoje własne nie masz apetytu?!
- Bo to było bentou Shizusia. - Uśmiechnął się wyzywająco i wzruszył ramionami.
- Nie piernicz Izaya! Masz kasy jak lodu, nie ważne jakim sposobem zdobytej, mógłbyś sobie kupić cokolwiek chcesz do jedzenia! A moje bentou to nic specjalnego! Więc powtórzę po raz ostatni: dlaczego wciąż zabierasz akurat MOJE bentou?!
- Bo mi smakuje~... Wiesz, ugotowane z miłością i tak dalej~! Moje prawdopodobnie było zatrute~... - Udał, że się zastanawia, jednak jakby go to wcale nie obchodziło.
- Jak to zatrute...? Zresztą nieważne, sam bym ci je zatruł! - warknął na niego wściekle. - Za mało ci miłości, Izaya?! Słyszałeś to swoje "kocham wszystkich ludzi"?! To miłości najwidoczniej masz w cholerę, nie?! - Wkurzył się. Już poważnie się wkurzył. Nic tylko same problemy i jeszcze robi z siebie ofiarę, jakby Shizuo w ogóle mógł mu współczuć!
- Ponieważ, Shizu-chan~... Ponieważ mnie nikt nie robi bentou z miłości~... Ponieważ ja kocham wszystkich, ale oni z jakiegoś powodu nie chcą kochać mnie~... Ponieważ nie potrzebuję ich szkaradnych uczuć~! - Roześmiał się, ale w jego oczach zalśniły jakby łzy. Zbliżył się do Shizusia i popatrzył mu w twarz, tak że teraz byli już niemal na równi. - Ludzkie uczucia są okropne, wiesz~? - zamruczał, uśmiechając się szeroko jednym kącikiem warg. - Dobrze, że ty nie jesteś taki, jak oni~...
- Co ty chrzanisz, Izaya?! - warknął i odepchnął go tak, że brunet poleciał na ławkę i oparł się o nią zarówno rękoma jak i biodrami. - Wmawiasz mi, że nie potrafię kochać jak człowiek?! Idioto, ja jestem czło... - Zaraz jednak coś mu wpadło do głowy. Wyszczerzył się w parodii uśmiechu i podszedł do niego tak, że teraz trzymał nogę między jego nogami i przypierał go do blatu swoim torsem. - Jestem potworem, tak? - mruknął cicho. - Wiesz, że dla potworów miłość znaczy coś innego? Skoro nie jestem człowiekiem, to akceptuję tylko miłość fizyczną. - oznajmił pewnym siebie głosem, patrząc na niego z góry. Teraz Izaya nie był tak pewien siebie. Jakby... Zgasł. Chyba właśnie udaremnił kolejny z jego "genialnych" planów...
- Trudno, Shizu-chan~... - westchnął Orihara. - Przynajmniej jesteś szczery ze sobą, nie~? Nie to, co oni.
- A ty chcesz, żeby ktoś cię szczerze pokochał, nie? - prychnął, patrząc mu prosto w oczy. Oczywiście, że nie zamierzał go tykać. Nie aż tak. To nadal był kleszcz, którego nie chciał znać. Który go denerwował. Który był zwyczajnie mendą społeczną. Szczerze go nienawidził.
- Oczywiście. - Uśmiechnął się, a po chwili wybuchnął cichym śmiechem. - No więc, Shizu-chan~? Pokochasz mnie~? Potwory mogą pokochać chyba każdego~? - Izaya udawał. Wiedział, że Shizuo jest potworem, nie zwierzęciem. Jednak nie liczył na jego litość, był ciekaw, co zrobi... A może na coś liczył~? Ale co ON mógłby dostać od gościa, który ma go za nic~? Ma go za nic dlatego, że sprawia cierpienie ludziom, którzy ukazują wszystkim swe obrzydliwe, udawane emocje~? Tak, jak jego matka... Udawała, że go kocha, naprawdę go nienawidząc. Shizuo przynajmniej pokazywał swoją prawdziwą twarz, był szczery ze sobą i z innymi... Nie bał się okazywać swoich emocji... Nie to, co Izaya, który nawet nie chciał czuć. Dlaczego...? Bo jego emocje sprawiały mu tylko ból. Najpierw kochał swoją matkę, teraz pokochał tego potwora... Wszyscy go ranili, wszyscy bez wyjątku. Ale Shizuo przynajmniej nie dawał złudnych nadziei...
- Ale tylko fizycznie. - prychnął. - Tego chcesz?
- Jasne~! - Wyszczerzył się niby z jakąś chorą satysfakcją. - Shizu-chan, przecież i tak teraz ci się nie wymknę... Możesz mnie zostawić, możesz się ze mną kochać, możesz mnie nawet zabić... - Chwycił za jego ręce i położył je na swojej szyi. - Co ty na to? Możesz ten raz zrobić, co chcesz. Co wybierzesz?
     Shizuo popatrzył na niego uważnie. Co ta menda znowu kombinowała? Sprawdzał jego możliwości? Granice? Sprawdzał, czy w ogóle zależy mu na zabiciu go? W którą stronę by nie poszedł i cokolwiek by nie zrobił, Shizuo wiedział, że Izaya i tak zawsze będzie mógł przedstawić jego czyny w złym świetle. Nie żeby go to obchodziło. Miał swoje zasady, a co inni o tym sądzą mało go interesowało. Zasada pierwsza - nie zabijać. Studzić swój zapał tak długo, jak zdoła. Wiedział, że jest bestią i tak cholernie bał się, że kogoś tym skrzywdzi. Że się nie powstrzyma. Nie mógł przez to robić z przeciętnych ludzi swoich przyjaciół, nie mógł znaleźć sobie pary. Nie mógł nikomu ufać, a nade wszystko nie mógł ufać sobie. Dlatego zdjął ręce z jego szyi i po prostu się odsunął.
- Skończ z tymi durnymi żartami, Izaya. Zachowujesz się jak dzieciak. Dorośnij w końcu. Te twoje zabawy i manipulacje życiem i kosztem innych są żenujące. Nie masz własnych spraw? Odwal się w końcu i daj innym żyć. - prychnął, chwycił za torbę i wyszedł nie dbając o sprzątanie. Lada chwila a straciłby resztki opanowania i wywalił tę mendę za okno... Przecież nie ważne co, on się nie zmieni. Dalej będzie komplikował mu życie, dalej będzie tą samą mendą społeczną, jeśli nie gorszą. Cokolwiek by nie zrobił. Ale już dziś z próbami manipulacji posunął się za daleko... Wywoływanie współczucia do siebie wręcz nie było w jego stylu. Mógłby z tym skończyć.
- Nieprzewidywalny jak zawsze, Shizu-chan~... - mruknął Izaya cicho, już właściwie do siebie. Zachichotał, a chichot przerodził się w głośny śmiech, który upewnił Shizuo tylko w tym, że słusznie nie dał się nabrać. Jednak Izaya miał całkiem inny powód do śmiechu. Gdy mijał mu atak histerycznego śmiechu, łzy zamieniał w szeroki uśmiech. - Nigdy nie będziesz mój, prawda, potworze? Zawsze będziesz dziką, nieposkromioną bestią. W moich oczach nigdy nie będziesz człowiekiem. Żaden człowiek ci nie dorówna... To głupie. - fuknął sam na siebie. - Wyszedł z klasy, zabierając swoją torbę. Jednak on nie skierował się do wejścia. Wbiegł na sam dach, i przed zbiegnięciem z niego powstrzymała go jedynie metalowa barierka, która brutalnie wycisnęła z niego powietrze. Cała klatka piersiowa go bolała. Roześmiał się głośno i spojrzał w dół. Nawet z tej odległości widział niesprzątnięte jeszcze resztki swojego bentou. - Ale jeszcze z ciebie nie zrezygnowałem, Shizu-chan.




10 komentarzy:

  1. To było takie... takie... takie awww *q*
    Ubóstwiam Twoje opowiadania C:
    To było cudowne też dlatego że mimo braku cukierkowości nie było dołujące, tylko takie... poważne. Nie umiem dobierać słów ;__;
    Hej, ja chcę ciąg dalszy ;__;
    Życzę weny ^^ ~Val

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Eh, u mnie się włączył tryb deredere, który był zablokowany przez jakiś czas. Uwierzysz w to, że klamka do tego się złamała i trzeba było ją wymienić na nową? XD Tak, tak. Powracam~! Chylcie się niebiosa, mój humor powrócił~! ...choć na chwilę... Ale wrócił~! Jakoś...
      Izaya, ty hipokryto... Mówisz, że nie jesteś głodny, a od Shizusia to żulisz ile wlezie. No jak tak możesz w ogóle? QwQ
      Ej, no nie XDDDD On ma być przykładnym uczniem? Chyba jedynie w podstawówce taki był XDDDD
      Ta historia była. No taka prawdziwa, noo~ QwQ Tak cudownie oddałaś ich emocje. Ten brak cukrów chyba jest naprawdę widoczny~
      Dobra, przyznam się nie umiem komentować, eh > .>
      Czyli teraz zamiast cukrów, życzę wenyy~♩

      Usuń
  3. Było by z tego dobre opko. Chłopak, którego własna matka pragnie zabić. On zakochany w swym wrogu ever.
    Gdy matka już ma go zabić, jego wróg go ratuje i mówi, że będzie go chronić.
    Ewa
    P.S. Wiem. Mam głupią wyobraźnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Yay! OwO Strasznie, strasznie fajne... Zresztą jak wszystkie inne Notki <3 I w sumie fajnie, że tym razem nie było cukru, bo ostatnio wszyscy wszędzie słodzą(włącznie ze mną xD ). Bardzo ciekawe, przyjemne, fajne i takie luźne. No po prostu super~! Czekam na więcej i weny życzę wam obu~! OwO

    OdpowiedzUsuń
  5. Izaya tak trzymaj! Nie rezygnuj z Shizusia! To przecież twój niezastąpinoy kochany potworek prawda?!(z całego serca kimicuje izayai)
    co do notki.....dlaczego kończy sie w takim momencie?! to nie fair inu-chan!! męczysz psychicznie ludzi...... :P
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  6. Inu-chan dlaczego w takim momencie. Ja chce więcej :) Kochana zabijasz ale wytrwale będę czekać na więcej takich opowiadań :) Życzę mega weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeden z nielicznych razów gdy cieszę się na brak cukru i jakieś ciekawego happy endu. ^-^
    Czytałam to gdy wszyscy sobie jeździli na łyżwach a ja siedziałam obok na ławce (nienawidzę lodowiska :')) Podobno wyglądałam jak emoś, ale dlaczego emoś się chichrał do telefonu? XDD
    Miałam niezły ubaw gdy czytałam.. Izaya ty pieprzony hipokryto! XD Swoje wyrzucasz, ale Shizusiowi to podbierasz? Oi, nie ładnie... *cmoka niby niezadowolona*
    Nie wiem czemu ale przy tej scence z ławką tak fajnie wpasowała mi się Erika. Oni tam sobie flirtu-flirtu a tu JEBS napalona yaoistka z aparatem + stado dziewczyn z krwotokiem i takimi tablicami jak pod sejmem "chcemy gej porno na żywo!!" "domagamy się więcej Shizayi!!" eh... ja to chyba skorzystam z jakiegoś lekarza XD"" Ale opłacisz mi leczenie, prawda? ;-;
    No nic. Ogółem wszystko mi się podobało, tamowałam krwotok z nosa, Shizuś był tak bardzo Shizuś a Iza taki Zakochany-Psychol - lubię to c:
    Życzę weny i nie mogę się doczekać tych pomysłów o których pisałyśmy ^-^ ~! <333

    OdpowiedzUsuń
  8. ach Inu, Ty wiesz, że uwielbiam Twój styl i pomysły i oczywiście Kiasarin też;D, ale będąc szczera [z wami i sama ze sobą;P] chyba wolałabym podwyższyć sobie cukier [chociaż nie lubię słodkiego:/] no bo, żeby go tak zostawić?, to się nie godzi! co nie zmienia faktu, że shot był świetny!! XD
    ps: wybaczcie, że to nadrabianie tak mi się wlecze, ale chyba nawet najgorszemu wrogowi nie życzę tyle zaległości ile mnie dopadło:'(

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałyście nominowane do Liebster Blog Award~!
    Więcej szczegółów i pytania tutaj: http://noteasylove.blogspot.com/2014/01/nominacja-do-lba.html

    OdpowiedzUsuń