Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

czwartek, 17 grudnia 2015

17.12 - Dzień bez przekleństw

Yo~!
Jak się dziś macie~? :3 Bo szczeniak po cudownej etyce w końcu jedzie się wyspać~... Moje kochane łóżeczko. =w=
Zanim co jednak~! Życzę wam miłego czytania i oddaję głos Kiasarin-san~! >w<
Enjoy!
Hejo~...
Tak dzisiaj mamy dzień bez przekleństw a mnie się wyjątkowo ciśnie wiązanka na własną głupotę~... no ale to nie ważne. Miłego czytania. Pamiętajcie o nakarmieniu psiaków i Enjoy~...
P.S. Miniaturka jest Psychedelic420 x Virus138



     Dźwięk wygrywany delikatnie przez zwinne palce uderzające w klawiaturę komputera wyrwały jego świadomość z bezosobowej czerni. Ciąg liter i cyfr wpisywany przez tę osobę połączył fragmenty jego ciała w jeden dryfujący w czerni awatar. Wraz z kliknięciem na ekranie "zaloguj" czerń przybrała formę. Wydłużyła się, pozwalając cyfrowemu ciału coraz szybciej opadać na dno.
     Virus nie wiedział kim jest osoba powołująca go do życia co jakiś czas, jednak to nie miało znaczenia, jeśli istniała choć nikła szansa na to, że w miejscu do którego trafi spotka jeden szczególny awatar.
     Czerń ustąpiła miejsca bieli, która wyhamowała bezwiedne jeszcze do niedawna ciało i pozwoliła mu dryfować w przestrzeni.
     Jasnoniebieskie cieniutkie linie przecinające gdzieś w oddali biel były pierwszym, co zobaczyły szkarłatne oczy. Pędzące z niesamowitą prędkością pakiety danych umożliwiające działanie systemu przemykały w tle, nie zakłócając rozgrywki.
     Awatar wykrzywił usta w kpiącym uśmiechu i spokojnym krokiem ruszył przez biel. Po jego prawej zmaterializował się niewielki postument nad którym lewitowała naprawiona katana i dwa pistolety. Virus zabrał je, chowając w swoim ekwipunku. Odwrócił się, gdy przed nim zmaterializował się błękitny półprzezroczysty ekran. Virus dotknął go opuszkami palców włączając tym samym informacje. Jak głosił biały napis, zostanie za chwilę przetransportowany do sektora 4.13 gdzie obecnie znajduje się tylko jeden gacz. Brunet sprawdził jeszcze IP komputera z którego zalogowany został drugi gracz w sektorze 4,13 i zobaczywszy na ekranie znany sobie ciąg liczb wyszczerzył się ukazując swoje ostre jak u rekina zęby.
- Psy-chan~ Idę po ciebie. - mruknął, mrużąc niebezpiecznie oczy.
     Ułamek sekundy później zniknął przeniesiony do odpowiedniej części planszy.

     Z linijek kodu powoli formował się umysł. Dopiero potem ciało. Piksele zyskiwały świadomość, świadomość zyskiwała formę. Wzrok. Wyostrzony słuch. Wrażliwość czucia wraz z odpornością. Wszystko idealnie wyostrzone, stworzone do jednego celu.
- Zabiję. - warknął, oglądając swoją broń. Ktoś mu ją zamienił na mniejszą, był tego pewien. A ktokolwiek go stworzył, widać nie potrafił na szybko skombinować mu lepszej.
     Humoru nie poprawił mu widok zaprzysięgłego wroga. Tego jednak nie widać było na jego kamiennej twarzy. Na powitanie uniósł broń, po czym strzelił "gościowi" między rubinowe oczy. Nie poruszył niepotrzebnie ani jednym mięśniem, w pełni skupiony na swoim celu. Jedynym wpisanym w instynkt. Jedynym, którego musiał słuchać bezwarunkowo.
- Ha ha~... Jak zwykle butny Psy-chan? - zagadnął Vi, siadając na swojej katanie wbitej w ziemię. - Jedyne o czym możesz myśleć to walka. - stwierdził wyjmując pistolet i strzelił nim prosto w nadlatujący pocisk, tym samym go wyhamowując.
     W niczym to nie przeszkodziło kolejnym pociskom, które zaczęły celować w różne punkty witalne na ciele bruneta. Po wypakowaniu całego magazynku Psy w końcu opuścił rękę.
- Jedyne o czym mogę myśleć, to że za dużo pi*******! - warknął na niego, przyjmując bardziej bojową pozycję do walki. Zdekoncentrował się jednak na moment, widząc cenzurę na swoim przekleństwie. O ile można to uznać za przekleństwo, bo jego standardy tak tego nie ujmowały.
     Vi miał zamiar natychmiast odpyskować, ale zamiast tego wybuchnął śmiechem.
- O ku***, ja je***, co za popi******** pomysł? Słyszałem co prawda o świątecznym evencie, ale kto by pomyślał, że chodzi w nim o to że będzie nam wpi****** śnieżynki do wypowiedzi. - odparł wesoło, zaraz jednak ze zdziwieniem przyglądając się swojej wiadomości. Wyglądała dziwnie pusto.
Przenikliwy podwójny krótki pisk oderwał jego uwagę i skierował ją na wyświetlaną w lewitującym dymku informację.
     "Drodzy użytkownicy - szczęśliwego dnia bez przekleństw. ~ Administracja."
     Vi138 zamrugał zaskoczony, czytając kilka razy zamieszczoną informację.
- No chyba ku*** nie! - warknął zeskakując ze swojej katany. Z jednego z pistoletów oddał serię strzałów w kierunku informacji ale ta, wielka i wkurzająco widoczna, nadal wisiała w nienaruszonym stanie.
- Śnieżynki? Popi******** cię zj****? - prychnął. Zaraz kącik jego ust drgnął, minimalnie wykrzywiając jego twarz w niezadowolonym grymasie. Nawet nie mógł mu dogryźć? Nawet tego go pozbawili? Jedynej przyjemności, poza zabijaniem go, które i tak było głównie obowiązkiem? - Ku***! Po********** ich zupełnie... Z****** już, żebym mógł cię spokojnie roz*******. - To mówiąc, skierował w jego stronę broń. Oddawanie strzałów do ogłoszenia było bezcelowe, w przeciwieństwie do strzelania w niego.
- "Z****** już, żebym mógł cię spokojnie roz*******." - Zaciekawiony Virus odwrócił w jego stronę pistolet i uśmiechnął się wrednie. Wyczuwał szansę na naprawdę niecodzienne docinki. - Co powiedziałeś Psy-chan? Nie zrozumiałem, czym jest "Z"? "Zamknij się już, żebym spokojnie mógł cię rozciągnąć" czy może "Zewrzyj się już, żebym cię spokojnie rozepchał"? Poza tym nie sądzę abyś ty mógł coś zrobić "spokojnie". - dorzucił wrednie. Bardzo się pilnował, żeby samemu nie "pipnąć" to by zniszczyło cały efekt jego żartu.
     Nawet Psy mimowolnie zmarszczył brwi na te dociekania. Trochę wyprowadziły go z równowagi. Były bezsensowne, obaj o tym wiedzieli, a mimo to Virus sugerował mu te idiotyzmy... Pieprznięty manipulant.
- Nie z*****. - odpowiedział z pozornie spokojnym głosem. Mimo to wyświetliły się gwiazdki. Po raz kolejny. Nawet on zaczynał tracić do tego cierpliwość. - O******** się, nie mam zamiaru stać i z tobą gadać. Nudzisz mnie dzisiaj... - Złapawszy za oba pistolety dla odmiany zaczął celować jednym w jego stopy, drugim w pierś. Tak by musiał unikać kul i nadziać się na celniejszy strzał.
- Hę? "O********"? Mam się obrócić bo chcesz już przejść do rzeczy zamiast ze mną gadać? Cóż zawsze wolałeś p******* niż p********, prawda? - mruknął, specjalnie tak dobierając słowa, żeby nic nie dało się z nich zrozumieć. Albo raczej chciał, by Psy420 dopowiedział sobie odpowiednie rzeczy.
     Widząc lecące pociski brunet wyciągnął z ziemi swoją katanę i przepołowił je oba jednym cięciem.
- Ta, zawsze wolałem nap********* niż p*********. - prychnął, obchodząc go powoli dookoła. - Może zacznij się ruszać, co? - zmienił temat, mając dość poprzedniego, który i tak niewiele się rozwinął z tą cenzurą. - Dziś cię porządnie r*******, więc szykuj się na długą regenerację... - zagroził, przy czym jedynie jego głos zwiastował poważne groźby.
- Chyba miałeś na myśli wyr*****, co, Psy? Choć nie wiem czy będziesz miał szansę~... Skoro nałożyli nam filtr dla dzieci to możliwe, że zablokują też inne funkcje. Jak myślisz? - mruknął spoglądając na niego z wykrzywionym uśmiechem. - Zero przekleństw, zero p******, zero r******, zero zabawy~...
- Myślę, że porządnie się zabawimy, jeśli się w końcu zbliżysz. - zapewnił, płynnym ruchem kucając i strzelając z dołu, dzięki czemu pociski zmieniły swoją trajektorię lotu. Nie przestawał, wstając. Po tym nerwowym ruchem wymienił magazynek i przysunął się bliżej, samemu prezentując groźny uśmiech. - Wyr***** też mogę, choćby nawet założyli na to jakąś p********* cenzurę... - warknął, korzystając na nowo z dzisiejszej cenzury wulgaryzmów.
     Virus pozwolił sobie strzelić w nogę, chcąc sprawdzić jak cenzura zareaguje na krew. Jeśli i te fantastyczne i przesadzone czerwone rozbryzgi zostaną usunięte...
     Jego cyfrowe ciało zachwiało się niekontrolowanie i zmusiło Vi go lekkiego przykurczenia nogi. Jego cyfrowy awatar przeszyło uczucie bólu, ale i specyficznego rodzaju przyjemności. Nie tego samego, który towarzyszył mu podczas ran w walce, czy podczas ranienia swojego rywala... Inny, ale niemal równie przyjemny rodzaj ekscytacji.
- Jakiś ty romantyczny Psy. - sarknął, utrzymując swój denerwujący uśmiech. - Najpierw mnie unieruchomisz a potem zar*****, choć może obaj byśmy woleli, żebyś jednak mnie zer****. Mam rację?
- Heh. A żebyś wiedział. - rzucił bez większego zaangażowania w rozmowę, czując przypływ danych na temat celnego strzału i możliwych opcji całkowitego unicestwienia Vi. Bez skrępowania zbliżył się na jeszcze dwa kroki, celując w jego głowę, a ułamek sekundy później atakując go strzałem w krocze, który umożliwiłby mu sparaliżowanie go na dobre. To było jego celem, więcej cennych uszkodzeń.
- Ej, ej ej jak mi o******** c****** to się policzymy! - warknął widząc, na co się zamierza. Nie dość, że pikseli imitujących krew i obrażenia było zdecydowanie za mało jak na tego typu grę to jeszcze miał stracić przyrodzenie? Było mu potrzebne! Nie wiedział w sumie do czego i cóż to za zabawny programista dał Psy420 większe niż jemu, ale... on też był ze swojego dumny. Widząc, sekwencję którą broń blondyna powtarzała zawsze przed wystrzałem, czyli uporczywy pisk i niebieski strumień zbierający się w lufie postanowił szybko działać. Zmaterializował swoją katanę i wsunął ją w otwór w broni Psy. - No, w tę stronę możemy się zabawić! - rzucił lekko poruszając kataną tak by mocniej wepchnąć ją w bazookę.
- Ku***! - warknął, puszczając broń i odpychając ją od siebie nim przyszło jej rozgrzać się i wypalić. - Pie******* tani sprzęt. - podsumował, materializując w dłoni znów krótki pistolet i uporczywie strzelając w dół ciała bruneta. Skoro tak mu się nie podobało, że miałby dostać akurat tam... - To w ciebie powinno się coś w********... - stwierdził sucho, materializując karabin w drugiej ręce. Oparł go pod pachą, traktując go salwą w okolicę żeber, tak że awatar Virusa wylądował za pobliskim wygenerowanym przez grę niskim murkiem.
- Przecież sam mówiłeś, że twój sprzęt jest słaby i tani~... A teraz chcesz we mnie takie badziewie wkładać? - fuknął i splunął krwią. Cóż, tego wcześniej w grze nie było. Dzisiejsze rany mocniej bolały i dawały większą frajdę. Ciekawe, jak byłoby z przyjemnością. - Psy-chan już nie p***** i przestań nak***** we mnie z tej zabaweczki. Jak już musisz we mnie strzelać, to o tu. - Mówiąc to klepnął się po tyłku pozwalając aby w powietrzu rozniósł się charakterystyczny plask. - I to z innej broni. Dobrze ci radzę, jeśli nie chcesz zostać zabugowany i pojawić się tu następnym razem TYLKO w różowej spódniczce.
- Pi********. - odparł beznamiętnie, wyrzucając pistolet, a zostając z karabinem, z którym spokojnie zaczął się zbliżać. Zupełnie nie rozumiał, o czym on pieprzył i dlaczego miałby tego słuchać. Wystarczyło go zniszczyć. Mimo to podszedł, z dozą nieufności, na odległość dwóch wyciągniętych ramion. Wskazał lufą pobliskie drzewo i zwrócił znów celownik na niego. - Po pierwsze, nie będziesz mi ku*** rozkazywał. - zaczął wyliczać, jednocześnie oddając strzał w jego rękę, w okolicy zgięcia łokcia. - Po drugie, jeszcze raz mi zagrozisz, a własnoręcznie rozk***** ci łeb o tamto drzewo. - Mówiąc to, oddał drugi strzał w to samo miejsce jego drugiej ręki. - Po trzecie, spie***** pod nie. Już. - dodał władczo, ładując do pełna naboje do karabinu. - Czas na nauczkę.
- Nie ma sprawy Psy-chan. - zapewnił, uśmiechając się uroczo. Zniknął i zaraz całkowicie zregenerowany pojawił się pod drzewem. - Tu są kuleczki które we mnie zostawiłeś. - powiadomił go, wysypując z ręki na trawę kilkanaście naboi. - W sumie najgorsze w tym dniu bez przekleństw będzie to, ze chyba popłaczę się ze śmiechu gdy usłyszę twoje k**** gdy będziesz szczytował. - mruknął.
     A za to strzelanie w niego i tak spłata mu jakiegoś psikusa. Tego był pewien. Co najwyżej do spódniczki dołączą jeszcze skrzydełka wróżki.

4 komentarze:


  1. Aaaa kocham 0w0
    Ubóstwiam tą dwójkę ~ Całkowicie się ich nie spodziewałam, ale jest cholernie przyjemna niespodzianka, najlepsza w tym tygodniu chyba~
    Świetnie oddałyście ich relacje, no i ta cenzura ;x;
    Co ja mam mówić, Wy wiecie, że mi się podoba, a ja nie mam pomysłu na komentarz .w.
    Cóż..mam nadzieję, że będzie z nimi znacznie więcej chociażby malutkich tegesików ~
    Pozdrawiam~

    ps. pjerwfsza .w.

    OdpowiedzUsuń