Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

sobota, 23 maja 2015

Shizaya - Urlop 2 - część 3

Hej hej~~ Witam wam w ten cudowny dzień w którym osy postanowiły zaanektować sobie mój pokój :c musiałam się ewakuować.... Ale to nie przeszkadza w dodaniu ostatniej już części Urlop 2 ^^ czeka nas jeszcze Urlop 3 ale to za jakiś czas ;)
Pamiętajcie o nakarmieniu psiaków klikając w banerek po prawej ^^ A właśnie po prawej jest też kolejka wydawnicza więc~~ jeśli dobrze widzicie na Dzień dziecka planowany jest uroczy Dj ^^
A tak w ogóle to tak mi się nudzi, że założyłam wczoraj aska ;-; Jakby ktoś coś to Kiasarin_
Witajcie ~! :3
Ne, u was też jest taka pogoda, jakby chciało a nie mogło padać~? Okropne, deszcz w dzień (i noc) tak pomaga na wena. Q3Q
A tak poza tym~... Teraz zapraszamy na część 3 dnia drugiego urlopu ShizuIzy~! Mam nadzieję, że mnie nie zjecie, że kolejnego dnia jeszcze nie ma. X3"
To tyle ode mnie~!
Enjoy~! :3
Enjoy~!


     Shizuo doszedł do kawiarenki według instrukcji swojego brata. Nie otwierając drzwi zajrzał do środka, czy przypadkiem nie ma kogoś z planu. W sumie to aktorów nie było... Tylko ktoś, kto wyglądał na źle przygotowanych do wakacji turystów. Albo zwyczajnie lubili takie sztywniackie spodnie na co dzień, kto ich tam wiedział...
- Chyba możemy wejść. - sięgnął do klamki.
- Cz-czekaj! - Izaya szarpnął go za koszulę. - Przyjrzyj się im dokładnie, przypominają ci kogoś? - zapytał z nikłą nadzieją, że może blondyn się domyśli kim są ów źle ubrani jegomoście. Najprawdopodobniej tym nieudolnym strojem chcieli się wmieszać w tło. No cóż dało to odwrotny efekt, przynajmniej w oczach Izayi.
- Ee... Turystów? Biznesmenów na waka... - tknęło go przeczucie i szybko pociągnął Izayę byle dalej od przeszklonych drzwi. - Cicho i ustronnie, już to, cholera, widzę. - warczał do siebie pod nosem. - Idziemy do hotelu i każemy udawać, że nas nie ma. - zadecydował w końcu. Zamówią lody, czekoladę i zamknął porządnie drzwi, gdy już się tam znajdą. To był chyba najlepszy możliwy plan...
- Domyśliłeś się wreszcie~? - zachichotał Izaya, pozwalając się ciągnąć. On też wolał spędzać ten czas z Shizuo niż na nudnym spotkaniu. On już ustalił najważniejsze dla siebie kwestie. Film ma premierę w Shinjuku w urodziny blondyna, a on dostanie dwa bilety w najlepszych miejscach i to będzie jego idealny prezent dla blondyna. Chciał żeby to było coś wystrzałowego, a co może być lepszego niż to... No i może jeszcze wielkie pudło słodyczy i budyniu... I upojna noc... Tak, te urodziny miały być wieczorem idealnym. Rozmarzył się trochę i ocknął dopiero przy hotelu.
- Domyśliłem... - mruknął, niepewny, co dokładnie Izaya ma na myśli. Tego, że prawdopodobnie finansował ten film? Tak, domyślił się... Po co innego tak zawzięcie ciągnęliby go na to spotkanie? Na szczęście Izaya nie zauważył jego odpowiedzi, więc zwyczajnie ją przemilczał i zaprowadził go do hotelu. Przekraczając próg rozejrzał się czujnie. Nikogo, kto by się na nich gapił... Więc zamówią z pokoju. Pociągnął Izayę do windy i władował ich do niej z westchnieniem ulgi. - O czym tak myślałeś po drodze?
- A tak sobie, Shizu-chan~! - uśmiechnął się wesoło. - Spieszymy się i nie mogę się zabawić w windzie co nie~? - westchnął ze smutkiem, tak dawno nie wygrywał na klawiszach melodyjki. - Zamawiamy z pokoju nie~? - uśmiechnął się, kiwając wesoło to w przód, to w tył. - I zamykamy drzwi~!
- Tak, dokładnie. - odpowiedział na wszystkie trzy naraz, aczkolwiek uśmiechając się lekko. No cóż, nadal planował, że to będzie randka... O ile Izaya niczym go nie skusi to faktycznie będzie tylko zwykła randka. A jak na nich aż niezwykła, bo oni i randki... Niewiele razy mieli ze sobą do czynienia. Teraz przypomniało mu się o tym przebraniu pokojówki, ale już dał sobie spokój. Kiedyś tam to wykorzystają... Teraz miło spędzony w samotności dzień. W samotności we dwójkę byo o niebo lepiej, niż w samotności samemu.
Izaya z głośnym westchnięniem wszedł do pokoju przez drzwi i zsuwając z siebie koszulę, którą uprzednio rozpiął, w samych spodniach położył się plackiem na łóżko. - Shizu~~... Włącz kilmę~... - jęknął słabo. W pokoju było strasznie gorąco. No, ale czemu on się dziwił, byli wysoko a okna były ustawione tak, że cały czas grzało tu słońce... I jeszcze zapomnieli, wychodząc zasłonić okien. - Udusić się można~. - jęknął jeszcze z pretensją. Przekręcił się tak, by zdjąć spodnie, by się nie pocić i je również zrzucił na podłogę. Nie przejmował się nagością w sumie... Shizuo miał z nim takich widoków pod dostatkiem, ciężej było go złapać bez bokserek, ale z nimi?
     Heiwajima posłusznie podszedł i włączył klimatyzację, uprzednio jednak ryglując i zamykając drzwi na zamek. Teraz nikt im nieproszony nie wejdzie...
Zerknął na Izayę. No jasne... Miał ochotę jęknąć. No JASNE. Jeśli on naprawdę sądził, że Shizuo to wytrzyma, to się mylił...
- Izaya, naprawdę musisz się rozbierać aż tak? - spytał spokojnie, podchodząc do telefonu. Obok leżało menu, mógł im coś wybrać... Tylko co wybrać Izayi, jak on nie lubi słodyczy?
- Jakbym chciał się do końca skompromitować, zdjąłbym jeszcze bokserki... Ciesz się, że mam resztki dobroci dla ciebie w sobie~! - westchnął, a może bardziej jęknął, przytulając się do chłodnej jedwabnej poszewki na poduszkę. - Poproś przy okazji o nową poszewkę na pościel... Najlepiej taką tanią do wywalenia~... - mruknął jeszcze, powracając do pozycji placka z twarzą w poduszce. - I weź lody~! Dużo lodu~!- podniósł głowę tylko by to powiedzieć i znów ją opuścił.
     Shizuś zrobił nieszczęśliwą minę - innymi słowy, skrzywił się - ale uniósł słuchawkę, czekając na głos z recepcji. W końcu co mu zostało... W najgorszym wypadku zamieni tę randkę w piekło...
Z ciężkim westchnieniem odebrał głos kogoś z obsługi hotelowej. Poprosił o najzwyklejszą poszewkę, a potem zamówił dwa pudełka lodów - czekoladowe i śmietankowe, jako, że zapomniał, jakie chcieli wcześniej - w przenośnej "lodówce" z bryłkami lodu. Do tego zamówił im do picia schłodzoną wodę. Powinno być ok... Izaya nie protestował, toteż odłożył słuchawkę, dodając tylko numer pokoju i dyskrecję, że są w środku, jakby ktoś pytał.
- Zmęczony? - zagadnął. Szukał pretekstu, żeby nie podchodzić i najlepiej póki co go nie dotykać.
- Nie... Goraco~!- jęknął po raz kolejny Izaya. - Shizu, chodź tu. - poklepał miejsce obok. - Tu jest zimno więc siadaj... Będzie lepiej~! - westchnął. - Włączyłeś tę klimatyzację~? Bo coś nie czuję zmiany temperatury~! - jęknął nieszczęśliwy.
- Włączyłem, mogę też okno otworzyć... A nie, czekaj, na tej wysokości to nie mogę... - rozejrzał się. Nie bardzo miał pretekst, żeby nie iść, więc usiadł obok i ściągnął koszulę. Tylko tak, bo było gorąco... Spodnie zostawił, więc było dobrze, nie? Poza tym... Chicał już zaproponować wspólny prysznic, ale się rozmyślił. Zaraz będzie deser...
- Shizu-chan~... - jęknął Izaya. - Myślisz, że szybko będą te lody... Bo jak nie to... Mamy tu wannę i zimną wodę. - skomląc, dopraszał się o wspólną kąpiel i miał nadzieję że Shizuo to zrozumie.
- Nie jestem pewien, jak szybko... - westchnął. Tu faktycznie było gorąco... - Może weźmiesz szybki prysznic, jak coś? - zaproponował. No bo co... Pójdzie i go perfidnie wykorzysta? O nie, to, że mu paskudnie libido skakało nie znaczy jeszcze, że musiał od razu.
- Ne, Shizu-chan, to chodź ze mną~! - westchnął - Nie będę się potem przytulał do spoconego ciebie, lepiej jak też się schłodzisz~! - zaproponował, przekręcając się na bok, by spojrzeć na blondya. Kołdra, też jedwabna, na której teraz leżał stała się już nieznośnie ciepła. - Idziemy~? - ponaglił blondyna.
- Dobra, ale szybko, na wypadek, gdyby przyszły lody. - zgodził się w końcu. Jak będzie szybko to przynajmniej będzie miał motywację, żeby się spieszyć i nie robić nic nieprzyzwoitego. Dobry pomysł. Najchętniej przestałby o tym w ogóle myśleć i miałby spokój, ale to było mimowolne. Musiał się uspokoić...
Ściągnął spodnie i wziął Izayę na ręce, kierując się do łazienki.
- Ale jesteś gorący Shizu-chan~! - westchnął Izaya, czując ciepłe ręce podnoszące go z łózka i przytulające do jeszcze cieplejszego torsu. - Możemy się spieszyć. Ostatecznie potem mamy lód~! - uśmiechnął się niby grzecznie, a jednak w tym uśmiechu była iskierka szaleństwa.
- Ehem... - nie wiedział, czy jest w tym coś podtekstowego i wolał nie dociekać. Po prostu wsadził go do wanny w bokserkach i odkręcił letnią wodę, polewając najpierw swoje ramię. Woda była w porządku. Ściągnął bokserki i wpakował się również do wanny, chlapiąc prysznicem na Izayę.
- Ej, Shizu-chan~! Wariacie~! - chichotał, czując jak zimna woda styka się z jego nagrzanym ciałem. - Daj mi chociaż bokserki ściągnąć... Haha... No przecież nie będę się tak kąpał~!- wydusił z siebie w końcu
- Nie, tak będziesz się kąpał! - oznajmił z szerokim uśmiechem, zwiększając strumień wody i oblewają c\cały jego tors od góry do dołu.
- No Shizu, daj spokój~! - dalej chichotał. - To chociaż wejdź do wanny~! - pociągnął chłopaka i zabrał mu prysznic, polewając teraz jego. - No właź albo odkręcę większy strumień! - zagroził.
- Już, już. - uległ i wszedł do wanny za nim, dając się oblewać. To nawet było zabawne... Na tak rozgrzaną skórę. Zimne i jednocześnie przynosiło ulgę... - Teraz ty! - zabrał mu znów natrysk.
- He-hej przestań Shizu no! Albo chociaż zdejmij ze mnie bokserki~! - dalej chichotał, starając się zasłonić przed strumieniem wody, no przynajmniej oczy, reszta ciała była przyjemnie schłodzona.
- Nie, chciałeś to teraz siedź i daj się ochładzać. - zadecydował i ochlapał mu jeszcze włosy. Atak z powietrza! Zaśmiał się w myślach.
Izaya skorzystał z tego, że Shizuo przestał go oblewać po twarzy i sam ściągnął z siebie przemoknięte już i tak bokserki. Z lekkim westchnieniem odłożył je żeby wyschły. - Wiesz Shizu-chan, że jak będziemy się kąpać będziesz mi musiał pomóc umyć tyłek od środka~? - zachichotał, wiedział, że blondnowi skacze libido i tylko go nakręca, ale to było zbyt zabawne. - Wiesz cały czas cię w sobie czuję po tych zabawach na plaży~! - zachichotał po raz kolejny.
- Kuś mnie bardziej a posłucham... - ostrzegł i uśmiechnął się odrobinę niebezpiecznie. Wyłączył wodę. - Dobra, wychodzimy. - zakomenderował. W końcu nie mógł teraz... Teraz miała być randka, nie?
- Będziesz musiał~! - zachichotał. - Sam tak głęboko nie sięgnę... - westchnął, również wstając. - A tak fajnie się leżało w zimnej wodzie... - westchnął.
- Dobrze wiesz, że wtedy się nie powstrzymam, tak? - spytał, żeby się upewnić. Zaniósł Izayę do pokoju, nie dbająco to, że robi dwie mokre kałuże. Postawił go na podłodze, a sam poszedł po ręczniki. Okrył jednym swojego chłopaka i zaczął go wycierać.
- Wiem, wiem~!-  zachichotał. - Nie wymagam od ciebie aż takiej samokontroli, z resztą to nasze wakacje, więc możemy się zabawić~! - uśmiechnął się szczęśliwy. - Czemu moczysz apartament, Shizu-chan~? Nie mogliśmy sie wytrzeć w łazience~?
- Problem w tym, że ja się bawię, a ciebie boli. - zauważył poważnie.
- A apartament moczę... Jakoś tak. - wzruszył ramionami. - Tak mi było wygodniej. Wyschnie w tym gorącu. - zbagatelizował. Zaraz ktoś zapukał do drzwi, więc zawołał, żeby zostawić wózek pod drzwiami i skończył na spokojnie wycierać Izayę, a potem siebie. Teraz pozostało odebrać zamówienie. Musiał narzucić na siebie szlafrok, nim otworzył drzwi, za którymi mimo wszystko na szczęście nikogo nie było. - Mam zmienić tę
poszewkę teraz?
- Jak się trochę ochłodzi~! - jęknął prosząco. - Potem nam się jeszcze przyda, ne Shizu-chan~? - zachichotał. - Nie martw się, jak się postarasz to mnie też nie boli~! - zachichotał, bo w sumie go rzadko kiedy bolało. - Masz te lody~? - podszedł do niego nagi i przytulił się od tyłu, zaglądajać przez ramię na lodóweczkę podróżną. - Po co ci to~? - zdziwił się.
- Do ochładzania... Cieszę się, że cię nie boli, jak się postaram. - mruknął. Zerknął na lody, a potem na kostki lodu w przenośnej lodówce. Chyba miał pomysł... Po co się powstrzymywać...? Nie, zaraz, powinien. Miało być miło. Wyciągnął obie paczuszki lodów, takie jak o nie prosił. - To kołdrę potem... Teraz może siądziesz na łóżku? - spytał, wyginając się trochę i czochrając mu włosy. - Chcesz czekoladowe, czy
śmietankowe?
- Już grzecznie wskakuje do łóżeczka~! - zachichotał, rzeczywiście idąc w tamtym kierunku. - Hmm... Śmietankowe~! - zachichotał. Już wiedział jak sprawić, żeby Shizuo dzisiaj miał z nim upojną noc, a śmietankowe lody mogą zdziałać cuda.
- Ok. - blondyn wziął całą przenośną lodówkę ze sobą i łyżeczki do tego. Okazało się, że obok leży też sos malinowy do lodów, którego nie zamawiał, ale też go wziął. Dobry pomysł, ktokolwiek dodał go do ich deseru... - To ja mogę czekoladowe. - zadecydował. I tak miał zamiar podkraść trochę Izayi. Usiadł na łóżku i podał mu jego pudełeczko, zaraz po tym otwierając swoje i sos malinowy. Wyglądało pysznie...
- Nie kłócisz się o lody? - zdziwił się, otwierając swoje pudełeczko. - Myślałem, że wolisz waniliowe~!
- Jakby co i tak się podzielisz, nie? - zerknął na niego i zdjadł nieco czekoladowych. Były pyszne i wręcz roztapiały się w ustach...
Idealnie.
- Jakoś za spokojnie to wszystko przyjmujesz. -zastanowił sie. - Przyznaj się, zaplanowałeś sobie coś i dlatego jesteś taki potulny, liczysz, że później się na wszystko zgodzę~! - krzyknął uradowany, że odkrył plan blondyna. No przynajmniej w żartach, wszak każdy wie, że zachowania Shizuo nie da się przewidzieć.
- Wcale nie. - odparł i uśmiechnął się lekko, wlewając do ust sos malinowy. Oblizał lekko wargę. - Chciałem po prostu, żeby to było coś w rodzaju randki...
- Co ty, Shizy-chan~? Nie wiesz, że syropem powinno się polewać lody, a nie usta? Jeśli chciałeś sprawić, że będziesz słodszy to chyba ci się nie udało, bo dla mnie już taki jesteś~! - zachichotał, nabierając na łyżeczkę lody. Podstawił ją pod buzie blondyna. - No jak to randka, to proszę~. I nawet się nie wykręcaj, scena karmienia musi być~! - znów chichotał, trzęsąc się i o mało nie wypuszczając lodów z rąk.
     Heiwajima sam parsknął chwilę śmiechem, ale posłusznie zjadł nieco lodów. Tak, śmietankowe jakoś smakowały mu lepiej. Żeby dopełnić tego obrazka nabrał nieco swoich i podetknął Izayi.
- Skoro tak, to teraz ty. - stwierdził z rozbawieniem. 
- Hmm... - mruknął mu do ucha, obejmując go ramionami. Znów nabrał trochę i udał, że celuje w usta Izayi, mażąc mu policzek. - Wybacz. - mruknął znów i zlizał ślad, po czym położył głowę na jego ramieniu.
Było tak ciepło, leniwie... Podobało mu się. - Masz rację, taka randka podoba mi się znacznie bardziej. - oznajmił w końcu.
- A ja już mam przeczucie jak się zakończy. - zachichotał, czując język na policzku. - Ale nadal nie posmakowałem lodów. - mruknął, obracając głowę w kierunku blondyna i nim Shizuo się spostrzegł, brunet szarpnął go za włosy, zmuszając do pocałunku. Izaya zamruczał z aprobatą.
Shizusiowi nie przeszkadzało szarpnięcie, wręcz sam mruknął z przyjemności i przesunął językiem po jego ustach, pogłębiając pieszczotę. Miał w sumie tylko go całować, ale nie mógł się powstrzymać, więc odłożył jakoś łyżeczkę do pudełka z lodami i palcami wolnej dłoni zaczął błądzić po jego torsie, szyi, a w końcu też wplatając je w jego włosy. Minęło sporo czasu, nim się od siebie oderwali, ale Shizuo był z tego powodu bardzo zadowolony.
- To wciąż tylko randka, nie gra wstępna. - zauważył, próbując przy tym przekonać samego siebie, że nie powinien nic więcej.
- Na pewno. - Izaya uśmiechnął się pobłażając, już dawno wyzbył się złudzeń, że przy Shizuo można mieć jakiekolwiek spotkanie. Przecież to było oczywiste i Izaya bardzo się cieszył, że jest właśnie tak. Choć może tego po sobie nie pokazywał, cieszył sie, że blondyn tak często potrzebuje z nim to zrobić, no bo cóż... On sam miał niemałe potrzeby, a ktoś taki jak Orihara nie przyzna się do czegoś takiego. - Shizuś lody się topią. - zauważył niechętnie, chwytając pudełeczko blondyna i spijając roztopioną białą masę na tyle nieudolnie, by część spłynęła wzdłuż szyi i wylała sie na jego nagi tors. Wiedział, że go prowokuje, ale strasznie mu sie to podobało.
     Shizuo zerknął na jego klatkę piersiową oblaną roztopionym lodem. On go jawnie prowokował... Przecież to wyglądało jak...
     Blondyn uśmiechnął się lekko. Skoro już tak chciał go sprowokować...
     Palcem zebrał nieco białej, lepkiej cieczy z jego torsu i podstawił mu do ust.
- Coś ci się chyba wylało... Nie może się zmarnować, więc trzeba to zjeść. - mruknął jakby nigdy nic.
     To zagranie uznał za znak przyzwolenia.
Izaya uśmiechnął się z satysfakcją i od razu zaczął zlizywać lody z palców blondyna, przy okazji intensywnie je śliniąc. Skoro Shizuo już nie miał żadnych oporów Izaya postanowił przynajmniej zadbać o swoje przygotowanie... Choć zawsze mieli też lód w kostkach.
- Jeszcze nie... - mruknął w przestrzeń. Jednak skoro już Izaya poślinił jego palce, to...
     Przygryzł lekko wargę i wilgotnym palcem zaczął okrążać jego sutek. Zaraz jednak wpadł na jeszcze genialniejszy pomysł. Sięgnął do przenośnej lodówki i wyjął z niej kostkę lodu. Skoro w pokoju było tak gorąco, Izaya powinien to znakomicie poczuć...
     Przyłożył zamarzniętą wodę do już nabrzmiałego lekko sutka bruneta i czując, jak ten lekko się wzdrygnął, zaczął powoli go okrążać, co jakiś czas wjeżdżając na sam środek. Oczekiwał choć lekkiego podniecenia i chyba właśnie je dostał... Żeby efekt szybko nie minął, po chwili zaczął intensywnie pocierać ochłodzone miejsce dolną częścią dłoni, by je rozgrzać. Następnie znów przyłożył tam lód. Skupiał się na razie na jednym, bo w drugiej ręce trzymał pojemniczek z lodami, jednak miał zamiar posunąć się dalej...
Izaya westchnął rozochocony. Co prawda nie rozumiał skąd u Shizuo taka chęć na grę wstępną, zwłaszcza w tak przyjemnej lodowatej formie, ale on nie narzekał. Ba! Było mu bardzo przyjemnie, choć lekko wzdrygał się czując zimno lodu.
- Mmmm~... Shizu... - mruknął z przyjemności, rozszerzając nieco nogi. No cóż, jego błąd, nie kontrolował się i ciało zadziałało instynktownie. Mimo wszytko nie żałował.
- Nie musisz zachęcać mnie bardziej. - mruknął mu prosto do ucha, owiewając je gorącym oddechem, a następnie liżąc lekko. - Mam jeszcze lepszy pomysł. - oznajmił nagle, odkładając swój kubełek do przenośnej  lodówki. Zabrał pudełeczko z lodami Izayi i wylał nieco stopionego, choć wciąż chłodnawego deseru na jego męskość. Po chwili namysłu oblał jeszcze dokładniej jego klatkę piersiową i brzuch. Tak było mniej wygodnie kończyć dzieło, więc odłożył pudełeczko i ułożył swojego chłopaka delikatnie na pościeli. Usadowił się między jego nogami i sięgnął po sos do deserów. Z uwagą otworzył i napisał na jego torsie wyraźny napis "Mój". Uśmiechnął się z satysfakcją. - Jesteś tylko mój. - mruknął z satysfakcją, ale też jakby z rozczuleniem. Miło było pomyśleć, że brunet należy tylko i wyłącznie do niego...
     Z tą myślą nachylił się, składając na jego ustach delikatny pocałunek. Skoro to miała być randka, nawet w ten sposób, to chciał sprawić jak największą przyjemność Izayi. Oczywiście samemu dobrze się przy tym bawiąc...
- Tak... Twój~... - westchnął, opadając na zimną pościel... Zaraz, zimną? Czyli, że to nadal była... - Shizu-chan, nie chcę ci przerywać miłosnego uniesienia, ale... - zagryzł niepewnie wargę. - Mieliśmy zmienić pościel zanim TO zrobimy~! - westchnął, obserwując zabawną mimikę twarzy blondyna. Tak, w takich sytuacjach Shizuo był niezwykle fascynujący, nawet przez chwilę łudził się, że to żart Izayi, ale brunet mówił bardzo poważnie.
     Blondyn przymknął oczy i wypuścił powietrze przez nos dość powoli, żeby się opanować.
     Nie, to niemożliwe, żeby w takiej chwili...
- Mam lepszy pomysł. - mruknął w miarę spokojnie i odsunął się, po czym odsunął kawałek kołdry i przeniósł Izayę na prześcieradło. Odrzucił kołdrę, zdjął poduszki i dopiero dotarło do niego, że to nie zda egzaminu, jeśli potem będą chcieli przysnąć. Nie byłoby na czym...
     Zaklął pod nosem i z udawanym stoickim spokojem zaczął zmieniać poszewki, starając się ignorować, że Izaya jest cały polany pysznymi lodami i popisany słodkim sosem. Przecież to nic takiego. Tylko nie mógł tego rozlać bardziej z siebie, a Shizuo musiał wymienić jeszcze prześcieradło. To nic takiego...
Izaya zachichotał cicho, starając się podnieść i nie rozlać niczego. Po kilku bezowocnych próbach pozostał na miejscu, obserwując swojego chłopaka. Zdenerwowane warknięcia i szarpanie się z poszewkami tylko utwierdziły go w fakcie, że blondyn nie może już wytrzymać. - I dobrze. - mruknął do siebie. - Ne Shizu-chan, nie udawaj, że "to nic", bo i tak mnie nie oszukasz~! - zachichotał, układając się wygodniej.
- Jestem spokojny. - mruknął dość głośno, by Izaya usłyszał. Wcale nie uśmiechało mu się bawić w coś takiego. Wcale... Zniszczyło mu to nastrój. Ogółem to go wkurzało jak mało kiedy. Jak miał po tym tak zwyczajnie wrócić do swojej zabawy...? W ogóle sobie tego nie wyobrażał... I to go wkurzało jeszcze bardziej.
     W końcu zmienił te poszewki i zdjął nawet prześcieradło, zamieniając na zwykłe, sztywne i białe. Przeniósł na nie Izayę i położył poduszki, a potem kołdrę w dole. Usiadł obok i popatrzył na Izayę niemrawo. Chyba trochę... Trochę bardzo stracił na humorze. Za co miał się teraz zabrać...? Dziwnie tak jakoś przerwać w połowie i do tego wracać. W jakiś sposób to było krępujące.
- No ej, Shizu~. - jęknął niepocieszony. - Skąd ten zastój~? To ja tutaj czekam rozochocony, polany lodami, a ty co~? - uśmiechnął się zapraszająco. - No chodź potworku, musisz mnie wylizać, bo się stąd nie ruszę~! - zachichotał po raz kolejny, no ale jakby nie patrzeć był unieruchomiony i zdany na łaskę i język blondyna.
     Heiwajima uśmiechnął się nieco i pocałował go lekko w usta. Nastrój już padł, więc musiał zrobić go od nowa... A skoro od nowa, to nie musiał się spieszyć. Tym bardziej, że nie miał aż takiej chcicy, więc mógł spokojnie i długo się nim bawić.
     Rozchylił jego usta językiem, palcem w międzyczasie na oślep zbierając trochę lodów z jego brzucha. Odnalazł jego wejście i przyłożył do niego palec ze stopionym lodem. Wmasował w nie tę substancję powoli, co jakiś czas naciskając na jego dziurkę, jednak nie dość, by włożyć go do środka. Skazywał go na czekanie...
- Shizuś~... - Izaya cicho jęknął, sam starając się nabić na palce blondyna. Bezskutecznie. Nie rozumiał czemu Shizuo się z nim tak bawi, ale w sumie... Odpowiadało mu to, nie na co dzień był w centrum uwagi blondyna, zwłaszcza, że ostatnio widzieli się tak rzadko. - Musimy się zdecydowanie częściej spotykać~! - westchnął pomiędzy pocałunkami. Czuł się błogo.
     Heiwajima potarł mocniej wejście bruneta dwoma palcami, ale nie włożył ich do środka, aż w końcu oba zabrał.
- Teraz będziemy mieszkać razem. - przypomniał mu, całując krótko, lecz pożądliwie. I tak każdy następny pocałunek stawał się coraz pamiętniejszy, aż w końcu blondyn oderwał się od niego i przysunął się do jego torsu, powoli wodząc językiem wzdłuż napisu "Mój".
- Tak~? - udał zaskoczonego. - No popatrz, to ci niespodzianka, nawet o tym nie wiedziałem. - zachichotał. - Co za hańba dla informatora~! - liczył, że Shizuo jakoś mu przypomni... No na pewno w jakiś bardzo przyjemny sposób. Zachichotał po raz kolejny, czując język na torsie, nikomu o tym nie mówił, ale wielki Orihara Izaya jednak miał tam łaskotki.
- Przecież sam zaproponowałeś... - mruknął, przypominając sobie dokładnie ich dzisiejszy wyścig w oceanie. Tak, dobrze pamiętał. - Nie waż się o tym zapominać. - burknął i zjechał dłonią na jego męskość. Mimo to tylko delikatnie przesunął po niej palcami, nie obdarzając jej żadnym poważnym dotykiem. - Bo skażę cię na powolne tortury, aż sobie przypomnisz. - zagroził półserio.
- Jeśli te tortury mają się objawiać seksem i pocałunkami, to ja jestem za~! - uśmiechnął się wrednie. - W innym wypadku... No cóż będziesz musiał zmienić swoje sadystyczne plany~!
- Pół na pół. - uśmiechnął się lekko tajemniczo. - Ale lepiej dla ciebie, gdybyś przyznał, że pamiętasz. - mruknął i sięgnął po kolejną kostkę lodu, przykładając ją do jego męskości i przejeżdżając po całej długości. - Więc?
- Uuu~! A co jeśli jednak bym nie pamiętał~? - droczył się dalej. Syknął, a następnie cicho jęknął, czując lód w takim miejscu. No cóż, chciał się ochłodzić, to prawda, ale nie spodziewał się czegoś takiego. - Shizu... - sapnął, czując co jego chłopak wyprawia z kostką.
- Gdybyś sobie nie przypomniał, musiałbym cię ukarać, ocztwiście. - uśmiechnął się nieco szerzej, ale mimo wszystko z rozbawieniem. Jak dla niego ten wieczór nie tylko zapowiadał się ciekawie, już by baaardzo ciekawy...
     Zaczął intensywniej pocierać kostką sam czubek, czekając na nowe reakcje. Gdzieś kiedyś słyszał, a może po prostu mu się śniło, że powinien być lód na zmianę z czymś ciepłym... Już wiedział, co dalej.
- Hm... Ukarać nie brzmi zbyt fajnie~! - udał, że się zastanawia. - Chyba dla mojego tyłka byłoby bezpieczniej się zgodzić, a jak ty myślisz, Shizu-chan~?
- Jak dla twojego tyłka niekoniecznie... Jak dla twojego spełnienia... Możliwe, że gorzej. - odsunął kostkę i wrzucił ją gdzieś do lodówki, zamiast tego wyciągając pudełeczko z lodami. Odsunął się od Izayi, poodkrajał małe kawałeczki lodów waniliowych i udekorował jego męskość. Bądź co bądź wyglądało to nieco perwersyjnie, ale Orihara musiał się już do tego przyzwyczaić. Shizuo przesunął się tak, by swoim oddechem podtapiać kawałki loda. Zerknął na bruneta. - Pamiętasz, czy nie?
 - Nie rozumiem, dlaczego karzesz siebie~? - zachichotał. - Ale dobrze, dobrze, przyznaję się, pamiętam, tylko tak nie patrz~! - chichotał. Wiedział jak wyglądają te lody i nawet już przywykł do takich zagrywek blondyna, jednak jego mina w tym momencie była zbyt śmieszna by Izaya mógł pozostać poważny.
- To dobrze. I nie śmiej się tak ze mnie. - dodał burkliwie, po czym nachylił się, zaczynając zlizywać śmietankowe stróżki z jego członka. Miał dać Izayi jak najwięcej przyjemności, więc zamierzał się postarać.
- Nie śmieję się z ciebie~! - zaprzeczył. - Po prostu masz zabawną minę~! - dodał i stęknął, czując usta blondyna na swojej męskości. Niekontrolowanie chwycił blondyna za włosy i przyciągnął do swojego krocza, mrucząc przy tym.
     Blondyn prawie parsknął śmiechem. Izayi się podobało, to teraz było ważne... Dlatego przyszedł czas na "gorące" coś. I tym czymś było włożenie go w końcu do ust. Już tylko zerkał od czasu do czasu na Oriharę, głównie skupiając się na nadawaniu swojego ulubionego tempa.
- Czego się śmiejesz~? - fuknął jeszcze. Później tylko jęknął, czując przyjemność jaką sprawiał mu blondyn. Natychmiast zagryzł wargę, chcąc się powstrzymać, chociaż naprawdę brakowało mu tego.  W pracy co chwila odpływał myślami do blondyna i naprawdę żałował, że nie mogli się spotkać. A teraz było wręcz idealnie, mimo to nadal nie miał zamiaru poniżać się i jęczeć.
     Shizuo wzmocnił pieszczoty, ale jeszcze nim Izaya doszedł, odsunął się od niego. Czuł, że brunet cały już stwardniał, ale nie miał zamiaru kończyć tak szybko. Wziął parę kostek zamarzniętej wody, fundując mu znów zimną stymulację. Na gorącą skórę musiało to być czuć mocniej... Do tego zaczął przesuwać stuloną dłonią z topniejącym lodem, pobudzając go bardziej. Chciał, żeby Izaya jednak się przemógł i poprosił o więcej.
- Co ty...? - zdziwił się Izaya, gdy tuż przed spełnieniem Shizuo się odsunął. - To było wredne. - fuknął. Zostawić go tak podnieconego? To było wręcz nieludzkie! Zatrząsł się i jęknął cicho, czując znów lód, taki przyjemny zimny stykający sie z jego gorącą skórą i wywołujący dreszcze przyjemnego chłodu i podniecenia. - Jak będziesz tak robił częściej to chyba polubię lato~! - westchnął z lubością i bardziej rozłożył się na łóżku.
- Przy kolejnym wolnym też gdzieś cię porwę. - obiecał i nachylił się. Nie przestając przesuwać dłonią z lodem, wyciągnął język, zasysając sam czubek. Powoli zwalniał ruchy dłonią, wkładając go głębiej. Miał zamiar teraz to zakończyć... Czuł zresztą, że członek Izayi już drży.
- Tak, następnym razem polecimy samolotem do Europy~! - nie mógł się powstrzymać od drobnej samolotowej złośliwości, to w końcu był Izaya. - Shizuś~! - jęknął zadowolony, czując jak palce blondyna, wraz z lodem zagłębiają się w nim. Nie spodziewał się że będzie to aż tak przyjemne dla jego rozgrzanego wnętrza.
     Blondyn tylko prychnął - bądź co bądź usta miał dość zajęte - i zabrał kolejną kostkę. Chciał już go rozepchnąć, żeby zaraz po jego uniesieniu móc w końcu ulżyć też sobie. Niecierpliwie poruszył w nim palcami, czując roztapiające się kostki. Już nawilżony...
- Haha~. Czy to prychnięcie mam uznać za zgodę~? - zapytał się głupio, oczywiście rozumiejąc, że tak nie jest. Jęknął cicho, czując palce poruszające się w nim. - Masz już ochotę, co nie Shizu-chan~? - uśmiechnął się zadowolony. - No pokaż jak bardzo chcesz~... - mruknął, chwytając blondyna za jego męskość i zaczął poruszać dłonią czując jak ta rośnie uśmiechnął się wrednie.
     Heiwajima mruknął, mimowolnie lekko wypychając biodra. Nie rozumiał, jak Izaya może robić takie rzeczy będąc na skraju spełnienia. Ale skoro tak... Nie zamierzał już dłużej czekać. Wyciągnął z niego palce i odsunął jego rękę, wbijając się w niego jednym, szybkim ruchem.
     Blondyn westchnął cicho. Było mu teraz tak dobrze... Mimo wszystko Izaya nie był jakoś nadzwyczajnie ciasny, ale nie przeszkadzało mu to. Był cudowny. Oczywiście nigdy by mu o tym nie powiedział tak wprost...
     Lekkim pchnięciem bioder wszedł do końca i zatrzymał się na chwilę. Musiał się uspokoić, żeby nie zacząć zwyczajnie poruszać się tak szybko, jak naprawdę miał na to ochotę. Dopiero po chwili, gdy uznał, że jest dość opanowany, zaczął się poruszać. Wychodził niemal całkowicie i zaraz wchodził do samego końca, dość powoli. To tempo doprowadzało go do szaleństwa...
- Shizuś, pospiesz się~!!! - krzyknął, albo jęknął, on już sam nie wiedział co zrobił, ważne dla niego w tej chwili było tylko żeby jego kochanek przyspieszył. On zaraz dojdzie, nie on już dochodził i chwilowo chciał tylko żeby ruchy Shizusia były o wiele szybsze, nawet takie zwierzęce bardzo by mu teraz odpowiadały.
     Shizuo popatrzył na jego twarz i już wiedział, o co chodzi. Chwycił go mocno za biodra, wchodząc twardo do końca. Zaczął się poruszać tak, jak tego chciał, niemal boleśnie, szybko. To był ten jedyny, krótki moment, w którym mógł sobie na to pozwolić. I dość mocno go to podniecało.
Izaya nie mógł pohamować już jęków, gdy Shizuo poruszał się tak szybko i głęboko. Całe jego ciało ogarnęło przyjemne ciepło i rozleniwienie, a jednocześnie spiął się oddając się napływającej przyjemności.
     Heiwajima zwolnił nieco, czując, jak Izaya się zaciska, dochodząc. Jednak nie przestał się poruszać. Nadal wykonywał płynne ruchy, tyle, że już spokojniejsze. Ciaśniejszy Izaya zbyt mu się podobał, by mógł przestać... Poza tym strasznie się już napalił, więc dość samolubnie podążał do spełnienia, starając się jedynie nie uszkodzić przy tym swojego kochanka.
Oddychał ciężko, ale jego pożądanie jeszcze nie opadło. Powinien się teraz uspokoić i spokojnie zasnąć, ale Shizuo mu nie pozwalał. Co więcej poruszając się znów go podniecał. - Shizu... - sapnął, ponownie starając się rozluźnić. - Ty niewychowana bestio, aż tak ci się chciało~? - zachichotał słabo po chwili. Nie mógł niestety go oszukać, jego zarumienione policzki przyspieszony oddech i nadal zasnute pożądaniem oczy, a już najbardziej powoli wracająca do życia męskość dobitnie pokazywały, że bardzo mu się podoba dalsza zabawa.
- Podoba ci się. - bardziej stwierdził, niż zapytał. Wszedł głębiej i mocniej. Jego skóra błyszczała lekką warstewką potu. - Lubisz, kiedy wchodzę tak głęboko? - szepnął mu na ucho i przygryzł wargę. Po prostu chciał zobaczyć jego reakcję... I te słodkie rumieńce, w akompaniamencie słodkich jęków rozkoszy... Nie było lepszego dźwięku na świecie, niż te wydawane przez Izayę. Ale do tego też by mu się nie przyznał... Raczej.
     Po plecach Izayi przeszedł przyjemny dreszcz i sam niekontrolowanie się zatrząsł, słysząc słowa blondyna. Tak uwielbiał, musiał to przyznać chociaż przed samym sobą, uwielbiał gdy Shizuo bawił się z nim w ten sposób.
- Może... Lu-lubię... Ach... M-może nie, aaa~! - chciał odpowiedzieć jakoś bardziej składnie, ale obecny stan mu na to nie pozwalał. Shizuo raz po raz drażniący jego czuły punkt, do tego będący tak blisko niego. Izaya nie chcąc słyszeć własnych jęków pocałował blondyna w usta.
     Shizuo pogłębił pocałunek, przejmując całkowitą dominację. Całował go zachłannie, poznając od nowa jego usta.
- Może? - spytał, niemal mrucząc głębokim głosem i znów wszedł mocniej, zmieniając nieco kąt. - Może spróbujesz się też sobą zająć? - nakierował jego dłoń na jego własną, nabrzmiałą już nieco męskość. - Z chęcią sobie popatrzę...
     Izaya zagryzł nieco wargę. Nie spodziewał się, że Shizuo będzie chciał sobie popatrzeć.
- Chyba nie chcesz żebym doszedł za szybko~? - mruknął. Jednak nie mogąc się powstrzymać zaczął miarowo poruszać ręką to w górę to w dół. Po prostu potrzebował zaspokojenia. - Wiesz... Ach! Wolałbym że-żebyś sam to... Agh! Zrobił... - wyjąkał, cały czas poruszając ręką jak i sobą na członku blondyna.
- Wtedy nie mógłbym patrzeć... - wymruczał, jednak po chwili intensywnego wpatrywania się w poczynania Izayi nie wytrzymał i jęknął cicho z rosnącej potrzeby. Żeby to stłumić wgryzł się lekko w jego bark. Nie chciał go skrzywdzić, nie zaciskał nawet mocno zębów, po prostu delikatnie go ugryzł, a zaraz trochę bliżej szyi powtórzył to samo. W końcu zajął się robieniem mu malinek, byle zająć czymś usta. Jedną z dłoni zaplótł na jego dłoni, pomagając mu w pieszczotach i zwiększając tempo.
- Nie tak szybko... - wymruczał, czując tempo jakie Shizuo nadał jego dłoni. Chciał jakoś skomentować te malinki, ale jedyne go czego mógł się w tej chwili zmusić to usatysfakcjonowane mruknięcie jakie opuściło jego usta.
     Blondyn wcale nie przestał, ani nawet nie zwolnił. Chciał doprowadzić go do szaleństwa w równym stopniu, w jakim on je odczuwał. Cały się spiął. Był już blisko... Zaczął obcałowywać cały jego tors, dla kontrastu w delikatnej pieszczocie.
     Izaya złapał się jeszcze mocniej blondyna, wtulając w niego. Niesamowita fala rozkoszy rozlała się po jego małym ciałku. Wypuścił ze świstem powietrze, opadając na łóżko. Jak to go nie zadowoliło to on już nie wiedział co.
     Shizuo wszedł jeszcze raz i stęknął głośno, czując spełnienie. Tak było idealnie. Czuł się wręcz błogo... W końcu wyszedł i położył się obok, przyciągając do siebie swojego kochanka. Dla przekory głaszcząc go po tyłku. Chyba nie warto było wspominać, że zrobił mu zdjęcie na pamiątkę~... W końcu Izaya nawet nie zauważył, a Shizuo chciał o tym dobrze pamiętać.
- Jeszcze ci mało? - wydyszał, wciąż oddychał głęboko, starając się dojść do siebie po przebytym orgazmie. - I już nawet nie będę wspominał o zdjęciach... - znów odetchnął głęboko. - Za karę jutro będziesz mnie nosił~! - postanowił wesoło. A komórkę Shizuo zawsze można będzie "przypadkiem" zalać kawą albo lodami. On jeszcze coś wymyśli.
- Nie, na dziś dość. I nawet nie myśl o pozbywaniu się tego zdjęcia, bo wtedy będę odnawiał kolekcję, mówiłem ci. Za to mogę cię nosić, nie ma problemu. Przynajmniej nigdzie beze mnie nie pójdziesz. - oznajmił jakoś tak wesoło. Pogłaskał jego udo i wjechał na bok. Tak o prostu... Brakowało mu takiego zwyczajnego leżenia obok i Izayi całego dla siebie.
- Jutro do ciebie będę wprost uwiązany. - westchnął, wtulając się w blondyna. - I po co ja się zgadzałem na taki ból tyłka. - fuknął, udając złego. - Normalnie kazałbym nas zakryć... Ale jest za gorąco~! Shizu-chan, daj lody które pewnie zmieniły się już w shake~! - poprosił, nie chciało mu się ruszać.
- Dlatego, że mnie kochasz? - mruknął i odchylił się, po czym wziął lody, które... Już nie do końca były lodami. Podał mu waniliowe. - Proszę. - westchnął, układając głowę wygodniej na poduszce. To był udany dzień. A jeszcze się nie skończył.
- Nie, bo nie będę mógł chodzić! - fuknął na niego i wyrwał mu z ręki pudełko z roztopionymi już lodami. - I ciekawe jak mam to wypić... - westchnął cicho, słomki przecież nie mieli. Odwrócił na chwile wzrok od pudełeczka, chcąc prosić Shizuo o jakąś łyżkę czy coś - A ty co się tak na mnie gapisz, jak jesteś głodny to zostały jeszcze czekoladowe.
- Oj, no bez przesady... Mogłeś się zawsze nie zgodzić. - mruknął niby to obojętnie. Jednak nie odwrócił wzroku. - A patrzę, bo lubię. - skwitował. No co, nie mógł tak po prostu, zwyczajnie na niego popatrzeć...? Nie to, że na coś czekał, on chciał tylko go sobie pooglądać.
- Prosiłbym o przykrycie mnie kołdrą i zaprzestanie usilnego wgapiania się w mój zadek... Ale jeśli kołdra nie jest z lodu to chyba jednak muszę to przeżyć... - westchnął, wpatrując się głupio w pudełeczko, może blondyn w końcu domyśli się czego Izaya potrzebuje?
- Po co ci kołdra? - spytał, nie mając zamiaru spełnić prośby. Było gorąco, nie było potrzeby się przykrywać, a on lubił na niego patrzyć. - Hmm, to podać ci łyżkę, czy coś...? Tylko to mamy. - rozejrzał się. Tak, tylko to.
- Bo patrzysz jakbyś miał zamiar mnie zjeść. Albo zgwałcić~! - zachichotał. - Ale za gorąco na kołdrę, więc muszę liczyć na to, że taki pierwotny móżdżek jak twój jakoś poskromi instynkt~! - uśmiechnął się wrednie. - Tak, łyżka się przyda~!
- Przed chwilą to robiliśmy, no i jeszcze nad oceanem, też mam jakieś granice, wiesz? - parsknął i podał mu łyżkę.
- Zaczynam się obawiać, że zanikają~!-  fuknął w żartach, zabierając mu łyżkę. Nabrał trochę lodów o konsystencji zupy i próbował się napić... No cóż, nie okazało się to zbyt trafionym pomysłem. Po kilku próbach oblał sobie brodę waniliowym shakiem.
- Ale to nie moja wina, to ty mnie prowokujesz... - mruknął, nachylając się i zwyczajnie zlizując shake'a lodowego z jego brody. - Może lepiej usiądź zanim co i pij z pudełka? - zaproponował, rozbawiony.
- To znów pocieknie... - burknął, pozwalając się lizać.
- To się tym zajmę... No spróbuj. - zachęcił go. Chyba nie musiał pomagać mu w siadaniu, nie?
Izaya odetchnął głęboko i spróbował wypić roztopione lody, tak jak się spodziewał większość pociekła mu po brodzie. Odstawił więc kubełek i spojrzał z wyrzutem na Shizuo. - mówiłem, że tak będzie, teraz będziesz musiał mnie umyć~! - uśmiechnął się słodko.
- Mhm... Całego. - dopowiedział i uśmiechając się lekko, wziął go na ręce. Zaniósł go do łazienki i zaczął nalewać wody do wanny, jedną ręką wciąż go podtrzymując. Oczywiście pod tyłkiem... - Więc na jaki zapach płynu masz ochotę? Albo jakąś sól do kąpieli... - szerokim gestem wskazał wyposażoną w płyny i inne takie półeczkę. Z rana jej nie zauważył... Ale najwidoczniej nieźle dbali tu o luksus Izayi.
- Myślałem, że nie wyliżesz jak pies~! - zachichotał. Z zaciekawieniem przyglądał się twarzy Shizuo, doszukując się jakichś zmian, emocji... Czegokolwiek. Nie obchodziły go teraz płyny, on by się zgodził na każdy.
     Shizuo spoważniał i popatrzył na niego przez chwilę zagadkowym wzrokiem.
- Już się najadłem. Ale jeśli wolisz się nadal kleić, mogę skorzystać z propozycji... - uśmiechnął się kącikiem ust, pewien, że teraz Izaya stwierdzi, że wcale nie ma na to ochoty i woli się wykąpać. Zawczasu sięgnął po płyn truskawkowy i dodał nieco do kąpieli.
- Hmm... Możemy spróbować, ale i tak mnie musisz potem umyć~! Nie tylko do lodów się lepię~!- zachichotał raz jeszcze. - Ale wykąpiesz się ze mną, nie Shizu-chan~?
- I tak mi się cholernie podoba. - mruknął, opierając go o chłodną ścianę. Założył sobie jego nogi na biodra i nachylił się, zlizując odrobinę roztopionego loda z jego torsu. Jeszcze trochę i w ten sposób będzie próbował każdego deseru...
Izaya zdziwiony nagłą zmianą pozycji, jak również zimnem za jego plecami, przytulił się mocniej do blondyna. Byle dalej od chłodnej ściany. - Shizu-chan... Jeszcze raz~? - zapytał wesoło. Bolał go już co prawda tyłek, ale powinien mu wynagrodzić całą tę pracę. Jeśli Shizuo miał ochotę dałby chyba radę zrobić to jeszcze raz. Nie będąc wciąż pewien intencji blondyna, niby to przypadkiem się o niego otarł.
- Mmm... - mruknął, ale tylko lekko go cmocnął w szyję. - Nie mam ochoty na więcej. - przyznał. Naprawdę na dziś mu wystarczyło... Nawet z nadwyżką. Opłacały się te dni pełne niezaspokojenia. Zamiast wrócić do "mycia" Izayi, wplótł palce w jego włosy, całując do najpierw delikatnie, a potem pogłębiając pocałunek i leniwie badając jego usta. Tak tylko, żeby zająć sobie chwilę przed wejściem do wody... - Chyba nie sądziłeś, że będziesz się kąpał sam? - mruknął, odrywając się od niego w końcu.
- Przeszło mi to przez myśl~! - potwierdził.- Później myślałem, że po tej "kąpieli" czeka mnie kolejna, ale jeśli tak stawiasz sprawę, nie będę protestował~! - uśmiechnął się po swojemu. - Zakręcisz w końcu kran? Woda się przelewa. - zainteresował się nagle.
- Co, już...? - odwrócił się szybko i podszedł do wanny, zakręcając wodą. Nie puścił przy tym bruneta. - Mogłeś mówić wcześniej... Mamy tu wejść obaj, więc chyba potrzeba dużo mniej wody, nie? - sięgnął po łańcuszek trzymający zatyczkę i go wyciągnął. - Jesteś zmęczony?
- Nie~... Jest dobrze~! - uśmiechnął się, pozwalając się przytrzymać. - Nie martw się, nie zasnę w wannie, a nawet jeśli, zanieść mnie do łóżka to dla ciebie nie problem~! Czasem dobrze mieć tak silnego chłopaka.
- Oczywiście, że bym cię zaniósł. - przytaknął, zatykając wannę i wchodząc razem z nim do środka. - To... Mam cię umyć, tak? - uśmiechnął się nieco szerzej.
Izaya z uśmiechem na twarzy potakująco kiwną głową.- A jak inaczej sobie wyobrażasz wspólną kąpiel~? - zamruczał. Ciepła woda to to czego potrzebowało jego trochę już obolałe ciało.
- I to mi się podoba. - wymruczał i nabrał trochę płynu truskawkowego na dłoń. Zaczął myć jego tors powolnymi, okrężnymi ruchami, obiema dłońmi. Wanna była na tyle wygodna, że nawet siedząc twarzami do siebie mogli rozprostować nogi, co dla niego było ogromnym plusem.
- Hej Shizu-chan~... - zaczął Izaya, spokojnie przyglądając się pianie i latającym już gdzieniegdzie w powietrzu bąbelkom. Widać truskawkowy płyn bardzo łatwo się pienił. - Zawsze mnie zastanawiało dlaczego w każdym bąbelku jest taka mała tęcza~! - uśmiechnął się, zezując na bąbelka przelatującego tuż nad jego nosem.
- Rozproszenie światła, nie? - zatrzymał ręce na jego bokach popatrzył na niego w zamyśleniu. - Wiesz, w sumie to ja się na tym nie znam. - westchnął. To prawie na pewno było w szkole, ale nic ponad to, że woda rozprasza światło nie pamiętał... Jego umysł chłonął ograniczoną ilość rzeczy, niestety. - Z twoją pamięcią na pewno lepiej sobie przypomnisz lekcję o tym. - uśmiechnął się, przesuwając dłońmi po jego bokach. W sumie samemu też powinien się wykąpać, ale na razie mu się nie chciało. Lepiej było myć Izayę...
- Nigdy nie uważałem na fizyce~...- uśmiechnął się wrednie. - Wolałem strzelać w ciebie kulkami papieru~! - mruknął. - Fajnie się złościłeś~! - dodał po chwili. Fizyka w ich liceum była dziwna, często łączyło się ludzi z różnych roczników w zależności od tego jak dobrze opanowali już materiał, Izaya był na poziomie rok wyższym niż jego rówieśnicy a jednocześnie w najgorszej grupie, tak by być na lekcjach z Shizuo. Po prostu musiał się starać pisać testy na odpowiednio małą liczbę punktów.
- A to było śmieszne jak cholera, bo przez fizykę mogli mnie wywalić. - westchnął. No cóż... Normalnie by się wściekł... Nie, i tak się wściekł... Dlatego przestał go myć i włożył dłonie do wody, opłukując je. Nie miał nic do zniszczenia pod ręką, musiał to przetrwać... Uspokoić się jakoś. - Dobra, i tak wiem, że dobrze potrafiłeś fizykę niezależnie od tego, czy słuchałeś, czy nie. - podał mu płyn do kąpieli. - A teraz bądź tak miły i mnie umyj, co?
- Jakbyś wcześniej zrozumiał, że mnie kochasz, mógłbym ci korepetycji udzielać~! - mruknął szczęśliwy. Nie przejmował się, że Shizuo mogli wywalić, no bo przecież dzięki Izayi NIE wywalili go z liceum. - No już się tak nie złość, gorsze rzeczy ci robiłem~! - zachichotał, biorąc od Shizuo płyn.
- Też fakt. - mruknął, instynktownie unosząc dłoń do blizny na klatce piersiowej. - Poza tym, co miało znaczyć to "prędzej zrozumiał"?! Serio cię nienawidziłem. - burknął. Coś czuł, że potrzebuje papierosa... Ta, przydałby się...
- No to niby kiedy mnie pokochałeś~? - przerzucił oczyma, on dobrze wiedział, że to od wtedy. - I czemu tak się za mną uganiałeś, co~? - chichotał cicho, zaczynając myć blondyna. Normalnie nigdy nie miał czasu dokładnie go "wymacać" bo Shizuo zawsze chciał już i teraz w niego wejść. Izaya za każdym razem postanawiał wspaniałomyślnie odpuścić sobie takie prośby, i właśnie w tym momencie ręka Shizuo zawsze zostawała wyjęta z jego bokserek, tracac przy tym całą siłę parafazji. A teraz? Może go sobie bezkarnie dotykać do woli. - Chyba polubię wspólne kąpiele~.
- Dopiero... Potem. - stwierdził niewyraźnie. Co, miał może datę stwierdzić...? Tak jakoś przyszło... - Nieważne zresztą... A dlaczego polubisz wspólne kąpiele? - spytał, zainteresowany. W końcu nic takiego porywającego w tym nie było... No może tyle, że mógł go podotykać... Ale chyba... Izayę to kręciło?
- A jakoś tak... - westchnął. - Jest miło i tyle tu fruwających bąbelków~! - zachichotał, nabierając w jedną rękę piany i robiąc z niej Shizuo biała brodę, potem brwi. - Ho-ho-ho~! - zachichotał. - Widzisz, taka kąpiel z kimś jest zabawna~! Oczywiście w życiu nie przyznałby się, że to tylko dlatego, że Shizuo jest taki spokojny i pozwala mu na wszystko, i jest nagi... Nie to wcale nie dla tego, tylko przez pianę!
- Jasne. - starł pianę ściekającą mu do oczu. - Tylko tyle? - uśmiechnął się pewnym siebie uśmiechem i przyciągnął go za brodę, żeby cmoknąć go w usta. - Pianę masz nawet wtedy, kiedy jesteś sam. - zauważył spokojnie. Naprawdę czuł się tak zmęczony i rozleniwiony... Po raz pierwszy od dawna tak się zrelaksował jak na tym urlopie.
- A jaka to zabawa samego siebie przerabiać na mikołaja~? - westchnął, ciesząc się w duchu, że Shizuo nie zmył jeszcze brody. Gdy przyciągnięto go do pocałunku, piana delikatnie go łaskotała, więc nie mógł opanować chichotu, ale się starał!
- Mówisz? - zebrał trochę piany i zrobił Izayi jako-taką brodę. - Faktycznie, jakaś frajda w tym jest. - potaknął i zdusił chichot. Przeczesał mu włosy mokrą dłonią, tak, że cała grzywka została zaczesana do tyłu. Tylko kosmyk opadł na czoło. - Wyglądasz jak typowy mafiozo. - stwierdził ze śmiechem.
Izaya zachichotał przeglądając się w srebrnej powierzchni kurka od kranu. Obraz był nieco zniekształcony i rozciągnięty, ale najważniejsze było widać. - Może trochę~! - uśmiechnął się. - Ne Shizu-chan, myślisz, że byłoby mi dobrze w takiej fryzurze~?
- Nie, nie bardzo. - roztrzepał mu włosy. - Wolę, kiedy jest normalnie. Jak chcesz jakoś zmieniać swój wygląd, możesz wciąż założyć ten strój pokojówki. Ale też nie publicznie. - uśmiechnął się znów kącikiem ust. - A teraz czas na mycie pleców, więc się odwróć. - zarządził.
- Jesteś pewny? - uniósł ze zdziwienia jedną brew. - Strój pokojówki to raczej nie jest strój, w którym powinno mnie widzieć całe Tokio, co najwyżej ty~! - uśmiechnął i cmoknął Shizuo. Od razu odwrócił się plecami do niego. - Tylko mnie nie podrap~!
- Dlatego mówię, że nie publicznie. - wziął znów nieco płynu i rozsmarował na jego plecach, starając się rozmasować mu plecy, jednocześnie nie robiąc mu krzywdy. Wmasował płyn w ramiona i delikatnie opłukał je wodą.
Izaya już nic nie odpowiedział tylko mruknął z przyjemności, czując masaż serwowany mu przez blondyna. - Nigdy bym nie pomyślał, że możesz to robić tak delikatnie~... - westchnął zadowolony.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - mruknął, opłukując jego plecy i przyciągając go do siebie tak, że teraz plecy Izayi przylegały do jego torsu. Zaczął opłukiwać jego brzuch.
- Nie, ty po prostu zawsze mnie zaskakujesz~! - westchnął zadowolony, gdy przytulono go do blondyna. - Zboczeniec, wiem na co patrzysz~! - zachichotał, czując wzrok Shizuo skupiony na swoim brzuchu... A może raczej nad tym co jest poniżej?
- Sam jesteś zboczeńcem. - parsknął. - A może chcesz, żebym poświęcił temu więcej uwagi? - mruknął mu do ucha i przesunął dłońmi po jego udach. Oczywiście, że tylko się droczył. Nie podnieciłby się dziś za żadne skarby i Izaya zapewne miał tak samo.
- Aż tak to nie... Ja tylko stwierdzam faty, co w tym złego~? - wzruszył ramionami. - Nie od dziś ci mówię, że jesteś zboczeńcem, a jakoś wcześniej się o to nie kłóciłeś. No chyba, że wolisz do niewygodnego dla ciebie tematu "kiedy się we mnie zakochałeś" co~? Bo mnie to bardzo ciekawi~! - przyznał szczerze.
- Przecież tylko się droczę. - westchnął i oparł głowę na jego ramieniu. Puknął go palcami pod żebra. - Czemu tak cię ciekawi, kiedy to było? Przecież to nie tak, że... Coś tam mi się stało z dnia na dzień. - jakoś nie mógł zmusić się do powiedzenia "zakochałem się". To brzmiało tak dziwnie i absurdalnie w jego wykonaniu... Szczególnie, że chodziło tu o zakochanie się w Izayi. Może i było to faktem, ale dziwnym i nie do końca zrozumiałym faktem...
- Oj, no to może lepiej kiedy to sobie uświadomiłeś. - przewrócił oczyma, to przecież było oczywiste, że jakiś impuls musiał spowodować obecny stan, a Izaya chciał tylko wiedzieć jaki to był impuls bądź grupa impulsów. - Ja na przykład wiem, że spodobałeś mi się jeszcze przed naszym pierwszym spotkaniem~!
- Niby dlaczego? - prychnął. - Co mogłeś o mnie wiedzieć, zanim mnie spotkałeś? - jak mógł sądzić po pozorach...? - Ja uświadomiłem to sobie dopiero na jednej z wycieczek... Pamiętasz, jak dziwiłeś się, że "potworek złagodniał"? Przestałem reagować na zaczepki dokładnie dwa dni do czasu, aż zacząłeś żartować i rozpowiadać, że mi się podobasz. Wtedy nie wytrzymałem i się wnerwiłem. A dlaczego? Przewidowalność jest nudna. - parsknął, choć nie chciało mu się śmiać. Był naprawdę poważny. - Żadna dziewczyna niczym mnie nie mogła zaskoczyć, każda wdzięczyła się tak samo. Chłopaki też jakoś specjalnie mnie nie kręcili. Tylko ty wywoływałeś we mnie jakiś szczególny rodzaj złości. Najpierw tym, że wszędzie się wtrącasz i jesteś takim idiotą, żeby pakować się w ciemne interesy. Później, bo nie masz skrupułów. Tak sądziłem. A w końcu, bo milszy byłeś dla wszystkich innych.  - zamknął oczy, ręce zaplatając na jego brzuchu i przytulając go do siebie. Było tak ciepło i przyjemnie, że mógłby zasnąć... Ale na razie nie chciał.
- A ty? Skąd to zainteresowanie, skoro jeszcze mnie nie znałeś?
- Wiedziałem, wiedziałem~!!! Nie wierzyłem, ale wiedziałem~! - Izaya ucieszył się i zaklaskał w ręce. Szybko się odwrócił i pocałował blondyna w usta. - Miło się dowiedzieć po tych kilku latach, że jednak jedna jedyna manipulacja na ciebie zadziałała~! Choć w tę wierzyłem najmniej, a jednak~!!! - cieszył się, dalej przytulając blondyna.
- Co za manipulacja? - mruknął niechętnie, otwierając oczy. - I co cię tak cieszy...
- Oj, nie mogłem cię do siebie przekonać ani przyjaźnią, ani wrogością więc postanowiłem zmusić cię do przemyśleń... A jeśli to nie wyjdzie to się odkochać, ale się udało~! I właśnie to mnie cieszy Shizu-chan~!!! - cieszył się dalej. - Niesamowite, że właśnie to zadziałało, byłem pewien, że prędzej jakoś o tobie zaponę niż ty mnie choć trochę polubisz~!!! - uśmiechał się głupkowato, ale co mógł poradzić, cieszył się, tak bardzo cię cieszył.
    Blondyn mimowolnie lekko się uśmiechnął kącikami ust.
- Nadal ciekawi mnie, dlaczego właściwie się we mnie zakochałeś. I dlaczego interesowałem cię zanim mnie w ogóle zobaczyłeś. Chyba nie sądziłeś po plotkach, nie? - położył rękę na jego biodrze, delikatnie rysując na nim wzorki kciukiem. Tak po prostu, bo taką miał ochotę.
No i miał na czym skupić wzrok.
- Shinra o tobie opowiadał całe gimnazjum~! Ale nie martw się, on mnie tylko zainteresował tobą. Reszty dowiedziałem się z "wiarygodnych źródeł", poza tym.... Mówiłem ci, że pokochałem cię przed NASZYM spotkaniem, wcześniej widziałem cię nie raz~! - uśmiechnął się wrednie. - Po prostu coś mi się w tobie spodobało i nie mogłem przestać~...- Od razu odpowiedział na niezadane pytanie, a może raczej prośbę, żeby sprecyzował. -  Nie wiem co Shizuś, po prostu musiałem się o tobie dowiedzieć czegoś więcej, nie mogłem przestać~!
     Shizuo pokiwał głową jakby w zamyśleniu.
- Od początku coś mi śmierdziało. - stwierdził w końcu. - Nie prościej było podejść normalnie...? I nie mówię o tym, jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie. - przypomniał sobie tę chwilę. - Patrzyłeś się z jakąś dziwną fascynacją na to, ilu ludzi powaliłem. - pokręcił lekko głową. - Cieszyło cię coś, czego nienawidziłem. Od początku taki byłeś, czy to jakiś etap twojego rozwoju spowodował, pchło? - uśmiechnął się złośliwie, pukając go znów pod żebra i opierając się wygodniej o brzeg wanny. Może powinien dolać cieplejszej wody?
- Nie twierdź, że śmierdzę, bo to ty mnie właśnie wypachniłeś na truskawkowo. - fuknął. - Poza tym... Ja zawsze tak na ciebie patrzyłem i patrzył będę~! Nie sądzisz, że to niemożliwe, niesamowite, niezwykłe~? Taka siła Shizu-chan~! - znów przed oczami przesunęła mu się ta scena i z resztą nie tylko ta. Dla niego to było wprost magiczne, ktoś z taką siłą, ktoś tak nieobliczalny był po prostu niezwykły.
- To nie jest fascynujące, to przekleństwo. - popatrzył na niego ciężko. Izaya dobrze wiedział, że on nie cierpi tej siły. Przydawała się, dopóki mógł komuś z nią pomóc, dopóki nad nią panował. Ale kiedy przestawał nad sobą panować... Nie była wspaniała. - A z tym smrodem to było w przenośni. - dodał ciszej.
- Ty na to tak patrzysz Shizu-chan, dla mnie to jest niezwykłe~! Poza tym, to twój sposób żeby przeżyć w Ikebukuro, więc nie powinieneś narzekać czym cię natura obdarzyła~! - uśmiechnął się wesoło. On chiałby taką siłę, ale przecież zamiast niej miał gibkie ciałko i był Bogiem, czego mógł więcej chcieć? No oprócz siły. - A właśnie, wyjaśnij mi jak to z tym smrodem jest~? Zawsze mówisz, że go czujesz, a ja nie wiem o co chodzi~.
- Nie zrozumiesz tego ze swoim sposobem myślenia. - westchnął, poddając się w kwestii wyjaśniania mu, dlaczego uważa to za przekleństwo. - A ten smród... Od niektórych instynktownie da się wyczuć złe intencje. Brak skrupułów. Zwyczajny brak zahamowań w kwestiach moralnych. Dla mnie to po prostu smród. Tak dosłownie jak i w przenośni. Czując coś takiego czuję się, jak po powąchaniu czegoś naprawdę obrzydliwego. Stąd uproszczenie do smrodu. Ludzie cuchną złymi zamiarami na kilometr, jak to coś poważnego, albo taka osobowość. - miał nadzieję, że dość dobrze to wyjaśnił.
- W takim razie nie bedę ci przeszkadzał i zabieram się gdzie indziej~! - westchnął, uśmiechając się sarkastycznie i wstał z zamiarem wyjścia z wanny. Nie obrażał się na Shizuo, ale jeśli Izaya mu jakoś przeszkadzał, to nie powinni razem przebywać. On się narzucał nie będzie... Choć też nie pozwoli by Shizuo z nim zerwał. To w końcu był JEGO potworek. Uśmiechnął się jeszcze raz uspokajająco do Shizuo i jedną noga wyszedł z wanny.
     Heiwajima złapał go za rękę, nie pozwalając ruszyć się dalej.
Popatrzył na niego, unosząc lekko brwi.
- Kazałeś mi wyjaśnić, więc wyjaśniłem. Ale nic nie mówiłem, że masz sobie iść, prawda? Wyczuwam, kiedy masz złe intencje i wtedy jest okropnie. Ale w tej chwili nie jesteś w pracy i zdecydowanie chcę spędzać z tobą czas, więc nie waż się uciekać.
     Poczekał, aż Izaya wróci do kąpieli. Nie miał zamiaru go puszczać, dopóki by tego nie zrobił...
- Na pewno? - zapytał, znów wtulając się w blondyna. - Jeśli ci to przeszkadza, po prostu mi powiedz, nie mam do ciebie o to żadnych pretensji~! - uśmiechnął się, chcac go przekonać, że to prawda. Bo przecież sam Izaya o tym wiedział, że wszystko co robi w pracy... Shizuo znienawidziłby go za to na nowo... Węc co on tu jeszcze robi?
- Nie. Teraz jesteś nieszkodliwy. - stwierdził odrobinę żartobliwie. W końcu nieszkodliwy Izaya... Takie rzeczy to tylko w bajkach. - Więc zostań, posiedzimy tu jeszcze. - podkurczył nogi i przesunął ich na drugi koniec wanny. Odkręcił gorącą wodę, bo ta już zrobiła się chłodna i odetkał na chwilę korek, żeby nadmiar wody się nie wylewał.
- A potem pójdziemy spać, jeśli masz ochotę. Chyba, że wolisz jeszcze gdzieś się przejść?
Izaya nie rozumie jak można jednocześnie jedną osobe i kochać, i nienawidzić. To było dla niego niepojęte. Postanowił jednak przespać się z tym problemem... Jednak tu pojawiał się kolejny, nie chciało mu się spać. - A może w coś zagramy... Albo coś obejrzymy, ne Shizu-chan~? - zaproponował, w ostatniej chwili podkurczając nogę żeby nie oparzyć jej gorącą wodą.
- W chwili obecnej nie jestem w stanie grać... Chyba jestem na to zbyt zmęczony. Obejrzyjmy coś lepiej... Chyba są jakieś filmy w tym drugim pokoju, co? A jak nie, to zawsze jest kablówka... - zatkał wannę korkiem i poczekał jeszcze chwilę, po czym zakręcił wodę. - Umyjesz mi jeszcze tylko plecy, dobra? I... Nie potrzebujesz umyć się w środku? Czy tak jak jest może zostać...? - spytał niepewnie. Mógł wyjść, jeśli Izaya chciał to zrobić bez jego wzroku na sobie.
- Odwróć się. - nakazał, uśmiechając się sadystycznie, w jednej ręce trzymał gąbkę, a w drugiej płyn. Wycisnął sporo czerwonego żelu na gąbkę i obserwował jak sie pieni. Było w tym coś fascynującego. - Wiesz Shizu-chan, liczyłem, że ty to zrobisz. - burknął niepewnie, zaczynając mydlić jego plcy. W sumie to cieszył się, że Shizuo siedzi do niego tyłem. Pewnie był teraz czerwony.
- Jeśli ci to nie przeszkadza... - nie wiedział, dlaczego nagle zrobiło się to takie niezręczne. W końcu to nie był żaden problem, czy coś... - Jasne. - rozluźnił się lekko, czując, jak gąbka przyjemnie szoruje jego plecy.
- Umm... Coś się stało Shizu-chan~? Jakoś dziwnie zamilkłeś... Tylko mi nie zasypiaj w wannie, nie jestem tak silny żeby cię do łóżka przenieść~! - zaśmiał się wesoło, choć nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Shizuo jest niezręcznie... Tylko czemu?
- Nie śpię, nie śpię. - mruknął na tyle normalnie, by dało się stwierdzić, że naprawdę nie śpi. Poczekał, aż Izaya skończy i opłucze mu plecy, po czym się odwrócił. Nie bardzo wiedział, co powiedzieć, dlatego liczył, że Izaya sam się domyśli, co ma zrobić.
- Yare, yare Shizu-chan, to tym się tak martwiłeś~? - westchnął, podnosząc się trochę. - No pomóż mi. - jęknął. - Sam sobie to upokarzające... - mruknął cicho.
- Nie, skąd. - zaprzeczył szybko. Może trochę za szybko... - Dlaczego upokarzające? - zainteresował się. Przyciągnął Izayę do siebie tak, że przed nim półklęczał z tyłkiem w wodzie. Tak było prościej. Wsunął w niego od razu dwa palce, starając się wypłukać pozostałości po sobie, tak żeby Izaya już nie musiał go w sobie czuć. To musiało być krępujące... Mimo wszystko.
- Pytasz się dlaczego, a sam się peszysz~... - westchnął, czując w sobie palce. Automatycznie rozszerzył bardziej nogi. - Tak po prostu, robienie tego przed tobą jest upokarzające. - burknął. Izaya przemyślał następne zdanie nie będąc pewnym czy może to powiedzieć, jednak zaciekawienie emocjami blondyna było zbyt wielkie. - Przecież mam cię miedzy innymi właśnie po to~!
- Przecież mogłem wyjść. - zauważył. Chociaż popatrzyłby... No, ale w sumie to faktycznie było krępujące. - Wcale nie jestem... - przemyślał raz jeszcze, co chciał powiedzieć i zrezygnował. Już powoli kończył... - Że niby po to, żebym cię mył, tak? - chciał się upewnić.
- Dokładnie, Shizu-chan~! - strzelił palcami i wesoło się zaśmiał. - Właśnie od tego żebyś spełniał moje zachcianki, nawet te niewerbalne~! - mruknął zadowolony. W sumie powinno mu przeszkadzać to, że Shizuo go tam dotyka. Zwłaszcza po tylu razach. Ale było dziwnie przyjemnie. - Najwyraźniej przywykłem... - mruknął cicho, skupiając się na odczuciu. Kto by pomyślał, że polubi coś takiego.
- To chyba sprawiedliwe, skoro ja też dostaję to, czego chcę. - mruknął. - Przywykłeś? - uśmiechnął się lekko i wyjął palce. - I co ja zrobię, jak przywykniesz i przestanie cię to podniecać? - westchnął niby poważnie, robiąc zatroskaną minę. Oczywiście sobie żartował... Tak to się chyba nie dało, a przynajmniej on by nie pozwolił na to, żeby Oriharze przestało się podobać.
- Ale tylko do palców przywykłem~...- mruknął, opierajac rękę na torsie blondyna i przysuwając się do niego. Drugą ręką zjechał na krocze Shizuo. - Masz przecież jeszcze coś o wiele lepszego, nie~? - wyszczerzył się wrednie, dotykając go tam. Nie powinnien się podniecić, robili to już dziś tyle razy, że nic się nie stanie. Poza tym... On tylko dotknął.
- Hmm, no chyba, że tak stawiasz sprawę... - mruknął i położył dłoń na jego policzku, całując lekko jego usta. - A teraz wychodzimy, bo pomarszczysz mi się jak jakaś staruszka. - zażartował i wyciągnął korek z wanny, po czym zaczął się podnosić.
- No to ty wychodź ja sobie chętnie popatrzę~! - uśmiechnął się wrednie i oparł wygodniej o wannę. - A z tymi zmarszczkami to nie przesadziłeś? Prędzej czy później i tak znikną~.
- Racja, znikną. - wyszedł i stanął do niego tyłem, przeciągając się. Oczywiście, zrobił to specjalnie. - No, wychodzisz? - obwiązał sobie ręcznik wokół bioder, po czym sięgnął po ręcznik dla Izayi i podszedł, czekając, aż wyjdzie.
- Teraz to już mogę~... - fuknął, widząc, że Shizuo się zasłonił. No naprawdę, taki fantastyczny widok zasłonić ręcznikiem. - Co, masz zamiar mnie wytrzeć? - zapytał. W końcu Shizuo zbliżał się do niego z ręcznikiem i raczej nie zamierzał go oddać.
- Tak, taki mam zamiar. Wyskakuj. - nakazał.
Izaya posłusznie, aczkolwiek ze śmiechem wyskoczył z wanny i zupełnie nagi stanął przed Shizuo. W końcu blondyn widział go tal nie raz. - Nadal nie ustaliliśmy co oglądamy~! - zagadnął, no bo w końcu... On nie chciał jeszcze spać.
- To co się napatoczy w telewizji.. - wzruszył ramionami. - Najlepiej coś z akcją. - otulił go ręcznikiem i zaczął wycierać. W końcu zarzucił mu go na ramiona i otworzył drzwi łazienki. - Ubierz się i idziemy do tego pokoju z telewizorem...
- Czemu mam się ubierać~? - jęknął niechętnie i wyszedł z łazienki. - Nadal jest gorąco... - Chyba nie będzie ci przeszkadzało, że siedzę tak, nie~? Więc po co mam się ubierać~... - mruczał.
- A co, jak ktoś nam wtargnie? Możesz się chociaż zakryć ręcznikiem? - poprosił, o dziwo. - Tak na wszelki wypadek. - sam zaczął ubierać koszulę.
- Przecież zamknąłeś drzwi. - przewrócił oczyma. Jednak musiał jakoś docenić to, że blondyn POPROSIŁ, a nie kazał mu. - Dobra, oddawaj koszulę~! - poddał się, wyciągając rękę w stronę Shizuo.
- Jeszcze nie wiadomo, na co stać tych... - odchrząknął. - Skoro ostatnio musiałem przerwać w takim momencie, to... Zaraz, moją koszulę? - ocknął się i przerwał zapinanie guzików w połowie. Że niby jak to jego koszula?
- Tak, TWOJĄ koszulę~! - uśmiechnął się słodko. - Nie ubiorę się w nic innego~! - zagroził. - A co do prawników, to nie sądzę żeby byli na tyle głupi... Wiedzieli, że możemy 'to' zrobić na plaży... A co dopiero w zamkniętym pokoju. - wzruszył ramionami. - No to Shizu-chan~, oddasz ją? - podszedł i zaczął odpinać guziki, które chwilę wcześniej zapinał blondyn. - Chociaż na kilka godzin~!
- Dobra... Jak sam ją weźmiesz... - westchnął. Nie do końca mu się to uśmiechało... Ale niech mu będzie... Sam weźmie sobie coś innego. - I oby się nie pokazywali. - dodał bardziej do siebie.
- Co ci tak zależy~... - westchnął, zdejmując ją do końca z blondyna. - To tylko koszula~! - uśmiechnął się, ubierając ją na siebie i zaczynając zapinać, była trochę przyduża, ale... - Czy nie wyglądam sło~oodko? - zapytał się, robiąc stosowną minkę.
- A co jak będziesz za słodki i cię zjem? Będziesz cały pogryziony. - parsknął. Może głównie dlatego, że Izaya już był w śladach po jego zębach. - A co do koszuli... No, niby tak. - przytaknął i wziął sobie jakieś bokserki. Chociaż w to się ubierze. - Możemy już iść?
- I tak jestem pogryziony~! Najwyżej jakiś mafiozo zrobi głupią minę jak to zobaczy~! - już to sobie wyobrażał... Nawet nie musiałby kłamać, a wywarłby na nim ogromny szok. - Jasne, czekam tylko na ciebie~! - przytulił go. - A może chcesz mnie zanieść, co~?
     Shizuo zastanowił się chwilę. W sumie, po dzisiejszym, należało mu się...
     Bez słowa wziął go na ręce i przeniósł do drugiego pokoju, po czym usadził go na kanapie.
- Tylko się nie przyzwyczajaj. - ostrzegł, siadając obok i włączając telewizor.
- Czemu~... - jęknął niepocieszony. - Byłoby tak fajnie, gdybyś mnie nosił. Ne, Shizu-chan, może powinienem częściej ci się dawać to później musiałbyś mnie nosić, co ty na taki układ~? - rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu pilota. Nie sądził żeby Shizuo chciał na coś takiego pójść, w końcu mówił, że go kocha, i że nie chce go przemęczać... Choć izaya chyba nie miałby nic przeciw temu... O ile nie miałby następnego dnia do zrobienia czegoś wymagajaćego schylania się... Albo siedzenia na tyłku.
- I że niby miałbyś to robić W ZAMIAN za noszenie cię? - mruknął, zaprzestając bawienia się pilotem. - I co jeszcze? - prychnął. - Nie idę na żadne wymiany. Albo tego chcesz, albo nie chcesz. Mogę cię potem nosić, ale nie w zamian. Jasne? - przełączył kanał. No tą propozycją go zdenerwował.
- Oj, no nie złość się~! To nie tak, że "w zamian" po prostu... Mógłbyś mnie częściej nosić... Tego bym chciał~! A jeśli robisz to tylko po 'tym' musimy częściej robić 'to', nie sądzisz~? - mruknął, przytulając się do niego. - Nie złość się na mnie, dobrze wiesz, że robię to z miłości~! Po prostu żeby osiągnąc cel chwytam się różnych sposobów i taki już jestem~!
- No powiedzmy, że się nie złoszczę... Ale robię to tylko dlatego, że cię to boli. Przecież masz nogi, nie muszę cię nosić, jakbyś był małpką, nie? - mruknął i przełączył znów kanał. Na razie wszystko go nudziło... O, trafił, coś ciekawego.
- A co jeśli bym ci powiedział że musisz~? - ułożył się wygodnie głową na kolanach blondyna i czekał aż jego chłopak przestanie maltretować pilota.
- Z jakiej racji? - spytał spokojnie.
- Bo mnie kochasz~? - zrobił słodką minkę. Wiedział, że na Shizuo to raczej nie zadziała, ale w końcu uśmiechał się słodko leżąc na jego kolanach, do tego w samej koszuli blondyna. To powinno dać mu kilka bonusowych punktów.
- To już jest jakiś argument. - uśmiechnął się lekko. - Wiesz, że słodko wyglądasz? - zmienił temat. - Ale mimo wszystko nie będę cię bez przerwy nosił. Już wystarczy chyba, że zamieszkamy razem, nie? - spytał weselej, przesuwając opuszkami palców po jego szyi.
- Właśnie, Shizu-chan~! - przekręcił się na plecy oparł głowę o ręce opierając się łokciami o uda blondyna. - Ja nadal nie wiem co z tym mieszkaniem~! Powinienem ci szykować osobny pokój czy coś... Poza tym, na pewno nie będzie ci to przeszkadzać w dojazdach do pracy~? - zastanowił się chwilę, po czym uśmiechnął jeszcze szerzej. - A może chciałbyś żebyśmy przeprowadzili się do Ikebukuro, co~? W końcu teraz jestem już tam mile widziany, prawda~?
- Mhm, wygląda na to, że tak. - stwierdził po krótkim zastanowieniu. - O ile nie chodzi o twoje interesy, możesz przychodzić do Ikebukuro. Ale tylko wtedy. - zastanowił się raz jeszcze. Skoro to nie było miejsce dla jego interesów, nie mógł kazać mu przeprowadzić się do siebie i zaprzestać jego "pracy". Nawet, jeśli tak bardzo by tego chciał. Poza tym Izaya z pewnością wolał swój wysoki apartament, niż jego nisko położone mieszkanie... Ale też Shizuo nie chciał pakować się do jego domu na siłę... - Jednak brak interesów oznacza, że mieszkając u mnie nie mógłbyś być informatorem. No i pewnie wolisz swój apartament od mojego mieszkania, tak sądzę... Nie? Więc ty musisz zdecydować, czy wolisz mieszkanie u mnie, czy... Nie wiem. - westchnął, przenosząc wzrok na ekran. Wpraszanie się do jego mieszkania było poniżej jego godności. Izaya mógł zawsze zrezygnować z pomysłu.
- Ne, Shizu-chan, dokończ~... - poprosił. - Albo zamieszkam u ciebie albo co, masz jakiś ciekawy pomysł, na pewno, tylko nie chcesz mi powiedzieć, ne~? Chcę z tobą zamieszkać, ale dobrze wiesz, że nie nadaje się na nikogo innego niż informator. -westchnął. - A ty byś pewnie cierpiał, jakbym kazał ci się przeprowadzić do siebie, nie~? - uśmiechnął się przyjaźnie, czekając, aż Shizuo się namyśli. On sam chętnie widziałby Shizuo w swoim apartamencie... Ale Shizuo nie lubi jego ciemnych interesów. Poza tym pewnie denerwowaliby go ludzie krzątający się po ich domu... Może gdyby zrobił sobie gabinet w jednym z nieużywanych pokoi i robił do niego osobne wejście... Ale Shizuo... No właśnie co na to wszystko Shizu-chan?
- Można by wynająć wspólne mieszkanie. - zaproponował w końcu. - Ale twoje interesy musiałyby pozostać poza domem i poza Ikebukuro. Jeśli zgodzisz się na to, to... Pozostało nam szukać jakiegoś mieszkania, które by odpowiadało nam obu. Co ty na to?
     Właściwie to było chyba najsensowniejsze rozwiązanie. Tylko, że i bardzo poważna decyzja... No i czy Izayę było stać na biuro poza domem? - No to mamy problem Shizu-chan. - westchnął. - Jeśli moja praca i mieszkanie nie będą w jednym miejscu nie będę wracał prawie do domu... No może raz na tydzień byłbym na noc, a to raczej mija się z sensem wspólnego mieszkania... Chyba musiałbyś zamieszkać u mnie, ale to by ci przeszkadzało prawda? - popatrzył na niego smutno. - Chciałbym żebyś mieszkał u mnie, nie byłoby problemu. - westchnął.
- Raz... To faktycznie... - westchnął. Przez myśl przemknęło mu, jak bardzo wkurzony byłby, gdyby Izaya bez przerwy pracował, nawet w domu. Do tego zapewne musiał miewać gości... Którzy mogliby go wkurzać. Ciężko, żeby go nie wkurzali. Do tego widziałby Izayę przy pracy... Czy naprawdę tego chciał? - dałbyś radę zrobić tak, żeby twoi "goście" wchodzili tylko do pokoi blisko wejścia i nie dalej? Irytują mnie takie typy... - westchnął. Ciekaw był, ile wytrzyma na takich warunkach...
- Shizu-chan, jeśli moja prośba to dla ciebie problem, po prostu powiedz... Dobra...? - burknął, wtulając twarz w jego uda. - Jasne, że nie będą chodzić sobie po całym mieszkaniu. - prychnął. - Jeszcze by zobaczyli coś czego nie powinni... Powiedzmy, że do biura będzie się wchodzić inaczej niż do mieszkania... Ale będą drzwi żebyś mógł wejść i mnie wyciągnąć jak się zapracuję~! - zachichotał, już sobie wyobrazał. Byłoby naprawdę zabawnie. - Postaram się żebyś ty i ktokolwiek kto "śmierdzi" się nie spotykali co~? - przekrzywił głowę, ponownie opierajac ją na dłoniach. Uśmiechnął się prosząco. Lubił swój apartament, choć nie był do niego zbytnio przywiązany... Po prostu pasowało mu to gdzie jest i jaki jest.
- Jak tak... To może być w twoim mieszkaniu. - kokosów nie zarabiał, ale chyba da radę... Skoro nic poza tym nie było przeszkodą... - Z zastrzeżeniem, że gabinet będzie oddzielnie.
Izaya uśmiechnięty klasnął w dłonie i przesiadł się na kolana blondyna, przytulił się do niego wsadzajac nos w miejsce między szyją, a ramieniem blondyna. - Jasne, że bedzie osobna~! - mruknął, tuląc go mocniej. Tak się cieszył~!
- Masz zamiar mnie udusić? - nie mógł powstrzymać uśmiechu. Otoczył go ramionami i ułożył brodę na jego ramieniu. - Dobra, dobra... Mogłeś powiedzieć wcześniej, już od dawna chciałem z tobą zamieszkać...
- Było mówić~! - prychnął, znów go przytulając. - Tak, udusić. - potwierdził ze śmeichem. - To kara za to, że mnie nie poprosiłeś, tylko odstawiałeś jakąś szopkę... I za to, że tak zrzędzisz!
- Hęę? JA zrzędzę? Czekaj no... - przekręcił się tak, by zwalić z siebie Izayę na kanapę i zaczął go łaskotać. Może i to dość dziecinne, ale... Izaya miał swoją karę, a co!
- Hahaha Shizu... Haha, STOP!!! Hahaha! - Izaya próbował odepchnąć jego rece, ale bezskutecznie. - S-stój... Haha, Shizu... Prosze... Hahaha, nie zrzedzisz! Dobra, nie zrzędzisz!!! Słyszysz! Hahah, dotarło, rozumiem, hahaha.
- No i tego się trzymaj. -  stwierdził triumfalnie, w końcu przestając. Zabawnie było widzieć Izayę rzucającego się po kanapie pod wpływem łaskotek... - Dobra, a więc teraz... - rozłożył lekko jego nogi, ale tylko po to, by położyć się wygodnie z policzkiem na jego brzuchu. - Teraz sobie pooglądamy, więc się nie ruszaj, jasne? - mruknął, ziewając lekko. Fakt faktem, ten dzień troszkę go zmęczył...
- Hę? Naprawdę chcesz rozmawiać w TAKIEJ pozycji? - zapytał, poruszając lekko biodrami. - No cóż, jak wolisz~! - poddał się po chwili. Położył rękę na głowie blondyna i zaczął głaskać jego czuprynę. - No to o czym chciabyś porozmawiać~?
- Hmm... Planujesz coś na jutro? - mruknął, wgapiając się bezmyślnie w przesuwające się na ekranie obrazki. Było mu tak ciepło i wygodnie, że aż robił się senny...
- Nie, to są wakacje jakbyś nie zauważył, niczego nie zaplanowałem od 2 dni~! - uśmiechał się, dalej go głaszcząc. - A co masz jakiś pomysł~? - zaciekawił się. - A, tylko musimy wpaść do sklepu po leki na chorbę lotniczą~!
- Znowu prześpię całą podróż... - westchnął. Jednak... Jak inaczej mieli wrócić? Statkiem? Tak trochę był w sytuacji bez wyjścia... - No cóż... Nic nie planowałem. Po prostu tyle, że nie oddam cię w ręce tych biznesmenów, więc pewnie znów trzeba by się gdzieś schować.
     Pytanie tyko, gdzie. - dodał w myślach.
- Nie martw się, też bedę spał~! - zachichotał - Hmm... Co powiesz na pójście do sauny~? - w końcu jeszcze w niej nie korzystali a przecież tu była! Kilka pięter niżej było całe centrum odnowy biologicznej... No i basen. Choć Izaya nigdy nie rozumiał po co budować baseny tuż przy plaży, za to sauna była bardzo przyjemnym pomysłem.
- Dobry pomysł. - ziewnął raz jeszcze. - Jutro możemy iść gdziekolwiek... - zamruczał, przymykając powieki. Przegrywał ze zmęczeniem. - W sumie nie ma po co cię ukrywać, i tak cię nie oddam. - stwierdził pewnie.
- Dobrze, Shizu-chan... Ale wiesz co, to że należę do ciebie jeszcze cię nie uprawnia do traktowania mnie jak poduszki~! Wysil się i zrób tych kilka kroków do łóżka, co~?
- Znowu trzeba by zmienić pościel... - mruknął niechętnie. - Dziś będziesz moją poduszką, trudno się mówi. - prychnął sennie. O nie, on się nigdzie nie rusza... Izaya był na to zbyt wygodny.
- No to przynajmniej w łóżku~... No dalej, Shizu-chan~! Mnie jest niewygodnie, no! - zaczął się wiercić.
     Blondyn już go nie słuchał. Przysnął. Wiercenie się Izayi nieco mu przeszkadzało, ale na dłuższą metę chwilę mógł się tak zdrzemnąć...
Izaya po kilku minutach, widząc, że jego wiercenie się nie daje żadnego efektu, westchnął i spróbował się wygodniej ułożyć. - Zobaczysz, jak ktoś tu przyjdzie i zobaczy nas w takiej pozycji... - westchnął, bo przecież po wszystkim to do niego Shizuo będzie miał żal. Na domiar złego blondyn jeszcze przewrócił głowę tak, że miał głowę w dość... Strategicznym dla Izayi miejscu. Brunet widząc to zatrząsł się w niemym chichocie i próbował namacać komórkę... Trafił na telefon blondyna. Szybko zrobił zdjęcie, obiecując sobie, że po powrocie podwędzi mu telefon i zgra je na komputer. Chciąc zobaczyć jak wyszło, wszedł w albumy i przeżył niemały szok, gdy się okazało, że zdjęcia jego zajmują 90% pamięci... I żeby to jeszcze były normalne zdjęcia... Czerwony na twarzy Izaya chwycił za poduszkę i z całej siły przewalił nią w głowę blondyna. - Shizu-chan, ty perwersie!!! - wrzasnął. Czy Shizuo musiał mu zawsze cykać fotki kiedy był już na skraju albo wrecz dochodził. - Co to za dziwna pasja!!!
- Huh? Co? Kurde, Izaya... - uniósł głowę i stęknął męczeńsko. Czy on naprawdę, naprawdę musiał go obudzić...? I do tego bijąc go poduszką, no naprawdę... - O co ci chodzi, aż tak ci niewygodnie...? - podrapał się w tył głowie, po czym zakrył usta, ziewając. Podniósł się do siadu.
- Co, jakie nie wygodnie? - zdezorientował się. - Jak może ci się podobać, że jestem w tym stanie! - wrzasnął pokazując wyświetlacz. Przypadkowo przesunął kciukiem w bok i znalazł o wiele gorsze zdjęcia. Poczuł jak pieką go końcówki uszu. To miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego. - Shizu-chan... Jak na to patrzę odzywa moje stare hobby. - zagroził. - Deptanie telefonów.
- Oj, no daj spokój. Co ci się w tym nie podoba? - wzruszył ramionami i chwycił telefon, zabierając mu go. Zaczął przeglądać zdjęcia. - Mnie się podobają... - stwierdził, nadal dość sennie. Natrafił na to zrobione mu gdy spał. Uniósł brew. - A ty to jakoś nie lubisz takich zdjęć? - pokazał mu zrobione ledwie chwilę temu zdjęcie. Sytuacji Izayi nie polepszał fakt, że przecież nie miał na sobie bielizny, a zrobił zdjęcie blondynowi, jak był blisko wiadomego miejsca...
- A narzekasz! - fuknął na niego, zabierając telefon. - Ciebie to zdjęcie nie upokarza... Poza tym, to jest jedno, a ty masz większość pamięci telefonu zajęte moimi zdjęciami... - bąknął. - I ja tego nie robiłem w takim momencie! Ty sobie tylko spałeś... - próbował się wybronić, no bo... To wcale nie było to samo! On tylko zrobił zdjęcie w dobrej chwili, a Shizuo definitywnie wykorzystał każdą możliwą sytuację.
- Ciebie to też nie upokarza... Wyglądasz słodko. - mruknął, przeglądając zdjęcia. Uśmiechnął się lekko, po czym wyłączył album i zablokował klawiaturę. - Ale tobie się to podoba, to, które zrobiłeś, nie? Mnie też się podobają te, które ja zrobiłem. Mogę zostawić to twoje, ale nie czepiaj się moich. Nikt poza mną ich nie widział i nie zobaczy. - westchnął i podniósł się z łóżka. - Dobra, chodź już, bo znów zasnę... - wziął go na ręce i wyłączył telewizor, po czym wyszedł z pokoju i wrócił do sypialni, zakluczywszy drzwi. Naprawdę zaraz mógł paść...
- Nie, właśnie, że upokarzają! - awanturował się dalej, podkreślając swoje zdanie kolejnymi uderzeniami poduszki. - Ty wyglądasz słodko jak tak leżysz, ja wyglądam głupio! Jak... Jak jakiś czerwony, jęczący idiota!!! - uderzył go dwa razy mocniej. Pozwolił się zanieść do łóżka. - Jak ktokolwiek to zobaczy, to masz przechlapane... - burknął, gdy tylko wylądował na materacu, a gdy Shizuo położył się koło niego po raz kolejny użył poduszki w celu wyperswadowania mu kary.
- Daj mi spać, kochanie... - mruknął, podirytowany. No cóż, może szok zatka mu usta i walenie poduszką ustanie na tyle długo, żeby mógł zasnąć... Albo to pobożne życzenia. - Pogadamy o tym jak wstanę, może być? Czy mam ci teraz wyjaśniać te zdjęcia?
- Ja tylko wstrząsam poduszkę, żeby była mięciutka~! - uśmiechnął się niewinnie, robiąc to po raz kolejny. - Poza tym miło, że mnie przekwalifikowałeś z mendy na kochanie... To chyba spory awans w Shizusiowej hierarchii ważności~! - zachichotał. - A co jak bym powiedział, że masz to wyjaśniać teraz~?
- Ta, ta... - zbagatelizował sennie. - Albo wyjaśniam, albo nie... W zależności od wyboru dostaniesz wersję żebyś szybko zrozumiał, lub będziesz miał możliwość wykłócania się. Wybieraj, najlepiej zanim zasnę.
     Już mu to było obojętne. Powoli oczy same mu się zamykały...
- Zero z tobą zabawy, Shizu-chan~... - westchnął, pokładając się wygodnie koło blondyna. - Dobrze, ale wiedz, że jutro ci nie odpuszczę! - zagroził w żartach. - Dobranoc~! - mruknął, wtulając się bardziej w blondyna.
- Mhm... Branoc. - mruknął niewyraźnie, zasypiając.

2 komentarze:

  1. Miałam iść spać a tu proszę......mój kochany Urlop Shizayi~! ^.^ Co do tej części......Przez was nie będę mogła jeść lodów >.< I weź tu teraz idź spokojnie na lody i nie skojarz tego z piękną grą wstępną Shizusia i Iza-nii~:-P
    Mimo to bardzo, bardzo~ mi się podobało :D
    :-*
    Chętnie chciałabym przejrzeć sobie album w telefonie Shizu-chana ;-) Oczywiście w jakiś niewyjaśnionych okolicznościach kilka zdjęć znalazło by się w moim albumie ^.^
    Truskawki~! :-D Ostatnio jadłam- były przepyszne :p Was też już bierze faza na truskawki??! :) Mniam~!
    Izaya i jego plany na Shizusiowe urodzinki~! Premiera filmu, pudło słodyczy i budyniu oraz upojna noc- Izaya wie jak zadowolić swojego potworka~nyan! <3
    Ogółem bardzo mnie się podobało i już czekam na ciąg dalszy :p
    Pozdrawiam i weny życzę #Kimie

    P.S. Zapraszam do siebie
    my-little-world-of-fantasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne! Ah cud, miód i maliny! Jesteście najlepsze =) kocham czytać wasze pracę <3 pomysły macie superowe i jak się czyta to uśmiech ie schodzi z twarzy =) Życzę wam dużo weny =)

    OdpowiedzUsuń