Rozdział 3
— Izaya!?
Głos, który rozległ się w odpowiedzi, zdecydowanie nie należał do Mikado. Informator zamrugał kilka razy, zaskoczony, lecz nie dał tego po sobie poznać. Wziął się pod boki i uśmiechnął słodko, pochylając się nad osobami siedzącymi na podłodze.
— Powinienem to jakoś skomentować? — przechylił głowę, chcąc lepiej im się przyjrzeć. W półmroku niewiele było widać.
Masaomi cofnął się, gdy twarz informatora znalazła się zbyt blisko. Przycisnął plecy do ściany i wpatrywał się w mężczyznę z nieufnością. Delikatnie złapał Saki za ramię i przyciągnął ją do siebie. Jej bliskość przy Izayi sprawiała, że czuł się nieswojo.
— Jeżeli szukasz Ryuugamine, to się minęliście — mruknął, po czym odchrząknął, słysząc, jak wysoko zabrzmiał jego własny głos. Nerwowo poprawił bluzę.
— Doprawdy? — Izaya zmierzył ich wzrokiem.
Wiedział, że Kida i Mikado wciąż nie wyjaśnili sobie wielu spraw. Nie byli na tyle blisko, by odwiedzać się w mieszkaniach. Mikado zapewne chętnie wróciłby do dawnej relacji, ale Izaya znał Masaomiego — wstyd wciąż trzymał go na dystans.
Tym bardziej ciekawiło go, co ta dwójka robiła w cudzym mieszkaniu. Usadowił się po turecku po drugiej stronie pokoju i posłał im przyjazny uśmiech. Na ten widok Kida cały się napiął, zaciskając dłonie w pięści.
Izaya uniósł palec i wskazał najpierw na Masaomiego, potem na Saki.
— Więc urządziliście sobie schadzkę w mieszkaniu kumpla?
Obserwował z satysfakcją, jak szok na ich twarzach przechodzi w zmieszanie. Rumieniec Kidy był widoczny nawet w bladym świetle monitora.
— To do ciebie nie pasuje, Masaomi. Po Saki mógłbym się tego spodziewać, ale… — podniósł ręce w obronnym geście, gdy chłopak nagle rzucił się do przodu i złapał go za bluzkę. Uniósł zwiniętą w pięść drugą dłoń, gotów mu przywalić.
— Izaya-san… — pisnęła Saki, nerwowo poprawiając włosy. Jej głos sprawił, że Masaomi zawahał się i nieco poluzował uścisk.
— Wyluzuj. Żartuję. To tylko żarty — Izaya wykorzystał okazję, by strzepnąć jego dłoń i poprawić czarny sweter.
Kida spojrzał na niego spode łba.
— Skoro to nie gra wstępna, powiedzcie, czego tu szukacie — zaproponował Izaya, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
— Czemu miałbym ci powiedzieć… — zaczął Masaomi, ale przerwał, gdy odezwała się Saki.
— Ryuugamine ostatnio zachowuje się inaczej. Chcieliśmy… Kida chciał sprawdzić, czy jego przyjaciel nie wpakował się w coś niebezpiecznego.
— Uroczo — skwitował Izaya, przewracając oczami. — Więc? Czemu nie zalogowaliście się na komputer?
Wskazał na urządzenie stojące w rogu. Było włączone i wyświetlało ekran logowania.
— Cóż, my nie… — zaczęła Saki, lecz Masaomi szybko uciszył ją, wykrzykując jej imię.
Izaya uniósł brwi. Nie spodziewał się, że chłopak podniesie głos na własną dziewczynę. Coś kliknęło Izayi w głowie i wybuchnął szczerym śmiechem.
— Macie szczęście, dzieciaki — stwierdził, gdy się uspokoił. Wstał, zmierzwił włosy zaskoczonemu Kidzie i usiadł przed komputerem. Szybko wpisał hasło. Saki usiadła tuż za jego plecami, a po chwili dołączył także Masaomi, śledząc ruchy kursora na ekranie.
— Skąd znasz hasło? — zapytał Kida.
— Na pewno chcesz wiedzieć? — odparł Izaya. Chłopak wzdrygnął się, więc informator dodał: — Umówmy się, że nie zadałeś tego pytania. W zamian za to, wspaniałomyślnie, zapomnę się wylogować, gdy skończę.
Odpowiedziała mu cisza, którą uznał za zgodę.
Musiał działać szybko — Mikado mógł wrócić w każdej chwili. Z tą dwójką zaglądającą mu przez ramię nie mógł przelogować się na swoje konto ani na jeden z aliasów. Nie chciał, by odkryli, z kim naprawdę rozmawiają na chacie. Skorzystał więc z konta Ryuugamine. Na szczęście miał uprawnienia administratora, które pozwalały mu na znacznie więcej.
Nie martwił się o prywatne rozmowy z Mikado — zawsze używali znikających wiadomości, pomysłu, który sam wprowadził jeszcze w czasach, gdy Dolary były tylko zabawą.
Przejrzał kilka ostatnich czatów, licząc, że znajdzie wskazówki, gdzie Mikado może się teraz ukrywać. Bezskutecznie. Ku niezadowoleniu odkrył, że chłopak używał znikających wiadomości także z innymi. To utrudniało śledzenie jego poczynań.
Nagle na ekranie pojawiło się zaproszenie do nowego czatu. Widząc nick nadawcy, Izaya nie mógł powstrzymać uśmiechu. Kururi zakładała nowy pokój i zapraszała tam Mikado? Odruchowo zaakceptował.
W oknie pojawiały się kolejne powiadomienia:
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika Mai —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika TarouTanaka —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika Saika —
— Użytkownik Mai zaakceptował zaproszenie —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika Setton —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika Indoor Scholar —
— Użytkownik TarouTanaka zaakceptował zaproszenie —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika Kahlua Milk —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika MONTA —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika Walker —
— Użytkownik Kuru zaprosił użytkownika Red Carpet — …
„Małe potworki coś knują” — pomyślał. Zapraszały wszystkich do wielkiej akcji. Niestety, jako TarouTanaka nie miał opcji dodania nowych uczestników do chatu. Zamknął okno, zastanawiając się, jak podejrzeć wiadomości.
Odwiedzenie Shinry i Celty po raz kolejny byłoby dziwne. Zdecydował więc, że musi odnaleźć vana Kadoty. Dota-chin zapewne pokaże mu komórkę, jeśli odpowiednio długo będzie go namawiał. W końcu jego „urok osobisty” — zwany przez Kadotę „namolnym marudzeniem” — zawsze działał.
Izaya przeciągnął się i wstał od komputera. Spojrzał na Kidę, który wyraźnie chciał przejąć maszynę, choć starał się tego nie pokazać.
— Nie robię sobie wielkich nadziei, ale nie widzieliście dziś przypadkiem pewnego vana? — zapytał, szturchając Masaomiego butem. — Ma na drzwiach blondwłosą pokojówkę z kocimi uszami. — Uniósł dłonie, obrazując gestem kocie uszy.
— Pod Animate, jakąś godzinę temu — odparł Kida, siadając przed ekranem.
Izaya kiwnął głową i nachylił się jeszcze nad chłopakiem, ciekaw, co go tak zajęło.
— I co? Znalazłeś tego Aobę? — spytała Saki, nachylając się w jego stronę.
— Pewnie używa bardziej wymyślnego nicka, więc nie wiem, czy damy radę… — odpowiedział Masaomi.
Izaya odchrząknął. Saki spojrzała za nim, lecz Kida wciąż ślęczał nad stroną Dollarów.
— Tylko nie siedźcie za długo, dzieciaki. A jak już musicie, pamiętajcie o nawodnieniu — rzucił informator.
Masaomi odwrócił głowę w jego stronę i uniósł brew pytająco.
— Izaya, co ty znowu…
— Tylko stuprocentowo czysta woda, rozumiemy się? — machnął ręką i wyszedł, zostawiając chłopaka w konsternacji.
Za drzwiami usłyszał piskliwy głos Saki:
— Kida-kun, Kida-kun…! — zapewne dziewczyna zdążyła zrozumieć jego słowa i wskazywała teraz odpowiedni nick na ekranie.
„Powinni sobie poradzić” — pomyślał Izaya z zadowoleniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz