Blog poświęcony Anime Durarara!! Znajdziesz tu opowiadania yaoi (mężczyzna x mężczyzna) Shizaya (Shizuo x Izaya), Izuo (Izaya x Shizuo) i IzaKida/Kizaya (Izaya x Kida). Jeśli nie tego szukałeś i treści tu przedstawiane ci nie odpowiadają prosimy o opuszczenie tego bloga. Pozostałych zapraszamy do czytania.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Egzorcysta x Wampir - Inny niż wszystkie - rozdział 26


W sumie macie. Bo życie jest krótkie.
A mnie się zgubił tekst pomiędzy tym a następnym rozdziałem. Właśnie się zorientowałam, więc nie wiadomo, ile trzeba będzie czekać na kolejny. >.>
I naprawdę nienawidzę gramatyki. ;;
Enjoy~





     Wampiry zawsze mogły rzucić się na niego w drodze prawda? Mimo to Izaya nie przejmował się i dzielnie brnął przez krzaki i zarośla żeby sprowadzić zwierzęta do domu... No, do obory i kurnika.
     Tknięty złym przeczuciem Shizuo pobiegł za nim. Nadal czuł jego zapach, dlatego szedł tym tropem. Gdyby ktoś chciał coś mu zrobić, pójdzie za nim i obroni go, i tyle...
- O, jeszcze tu jesteście~! - Izaya uśmiechnął się gdy wpadł na wampiry które niedawno im pomogły. - No wiec dziękuję wam za pomoc, a teraz przepraszam, trochę się spieszę~! - mruknął chcąc odejść ale jeden z nich złapał go za ramię.
- Poczekaj Izaya-san, musimy porozmawiać.

     Shizuo stanął na rozdrożu. Po obu stronach czuć było Izayą... Chyba był tam niedawno... Skręcił w jedną stronę, ale dalej zapach był słaby. Zmyłka? Zawrócił i pobiegł w drugą.
- Dobrze~... - zgodził się profilaktycznie odsuwając o krok. - Więc o czym chcielibyście porozmawiać?
- Dlaczego? - Wystąpił jeden z wampirów. - Dałeś mu się tak podporządkować, Izaya-san... Chodź z którymś z nas. On na pewno nie może być taki dobry.
- Jest o wiele lepszy! - warknął już nie kryjąc złości i szarpnął się by wyswobodzić ramię.
- To niemożliwe! Jest człowiekiem! - warknął jeden z nich, występując. - Nie oddamy cię tak łatwo, Izaya-san, przecież to niemożliwe, żebyś chciał kogoś takiego jak on! - warknął, również zezłoszczony.

     Blondyn tymczasem szedł dalej, a właściwie już biegł dalej... Czuł inne wampiry, wyciągnął miecz, gotów atakować, gdyby któryś był zbyt nachalny.
- A niby czemu? - prychnął rozzłoszczony opierając się o drzewo i zakładając ręce na piersi. - Co niby macie czego on nie ma, co~? To, że jest człowiekiem to plus, przez to jest jeszcze ciekawszy~! - dodał żeby ukrócić ich odpowiedzi, że jego Shizu-chan to "tylko" człowiek.
- Chociażby to, że on jest...
- Egzorcystą, który ma was porządnie dosyć!!! - warknął, gotów zamachnąć się i ukrócić ten cyrk. - Dobra, dosyć! Kto ma coś przeciwko, proszę, jestem gotów do walki! - parsknął ze złością. - Wybiję każdego, kto dalej ma zamiar być taki nachalny. No, proszę, kto będzie dość odważny!?
- Shizu-chan~! Fajnie, że jesteś, ale czy mógłbyś nikogo nie zabijać~? Bardzo mi na tym zależy i tobie też powinno żebyśmy mogli żyć w zgodzie z innymi. A przecież tego chcesz, nie? Spokoju~! - Któryś z obecnych wampirów prychnął.
- Orihara Izaya i spokój? To niemożliwe, coś ci musiał zrobić Izaya-san!
- Aaaargh, mam was dosyć! D-o-s-y-ć! - przeliterował i podszedł do Izayi, torujac sobie drogę mieczem. Nie obchodziły go syki tych, których dotknęło ostrze. - To ostatnie ostrzeżenie! JASNE?!
- Tak łatwo się nie poddadzą Shizu-chan~... - westchnął łapiąc blondyna od tyłu. - Najlepiej nie zwracać uwagi. Chodź, Stefan, Matylda, Śnieżynka, kury i drugi koń pewnie się martwią i musimy jeszcze znaleźć ci dzika na obiad~!
- Nie chcę, chcę, żeby się odwalili... - Znów zlustrował ich wściekłym spojrzeniem. - Idziemy po zwierzęta. A potem do domu. Chcę moją nagrodę. - Jeśli się zbliżą to wszystko zobaczą, a wręcz miał nadzieję, że zobaczą i w końcu to do nich dotrze.
- Dobrze~... Choć nie sądzę by nagroda zaraz po jedzeniu była dobrym pomysłem~... Będzie ci niedobrze Shizu-chan~... - westchnął odchylając gałęzie i wychodząc na polankę. - Stefan! Wszyscy są?! - krzyknął. Poczekał, aż koń wystawi głowę z pobliskiej jaskini i zarży potwierdzająco. - To dobrze, wracamy do domu, niebezpieczeństwo zażegnane~! - zapewnił.
- Na razie nie chce mi się jeść. - burknął, zaciskając dłoń mocno na mieczu. Dobrze, że on jeden się nie wyginał pod jego uściskiem...
- Hahaha tak bardzo masz ochotę? Zboczony egzorcysta~! - Uśmiechnął się do niego wrednie po czym zniknął w jaskini by chwile później wyjść w otoczeniu dwóch koni, za nimi szły krowy a później w patach kury. - Ktoś obstawia tył żeby żaden zwierz nie zaatakował kur i możemy wracać~!
- Taaa... - Podrapał się po głowie. Co miał powiedzieć...? Skąd, nie był zboczony... Chciał tylko jakoś pokazać, że jest jego, upewnić się... Tak, jakoś... - Obstawię tył. - mruknął i ustawił się za kurami. To chyba trochę potrwa...
- Eh... Chyba w tym stanie nie powinienem obracać się do ciebie tyłem ale niech ci już będzie~... - westchnął tłumiąc śmiech i ruszył do przodu. za drzewami nadal czaiły się wampiry i słyszały ich rozmowę.
- Ej, aż tak zboczony nie jestem... Zresztą. Robiliśmy to dziś parę razy. - napomknął. - Więc wytrzymam, aż tak ostrożny być nie musisz. Głupek. - mruknął niemrawo. No przecież... A zresztą, po co się tłumaczyć.
- Właśnie się pogrążasz~! - zachichotał wampirzym uchem słysząc podniecone lub zezłoszczone głosy w krzakach. - No ale przynajmniej ci zazdroszczą~! Nie sądziłem, że walka o mój tyłek może być tak zacięta~! - chichotał wesoło.
- Cóż, w tym jednym się chyba zgadzamy, ja i oni. Twój tyłek jest najlepszy. - Uśmiechnął się lekko. - Tyle, że oni nie próbowali, ja tak, i mam pojęcie, o czym mówię. - parsknął. Miał nadzieję, że mu zazdroszczą. Powinni. Ale oby nie próbowali mu przeszkadzać, bo zabije.
- Próbujesz mi schlebiać~? - zapytał śmiejąc się wesoło.
- Nie, stwierdzam fakt. - parsknął. Zagonił powolną kurę, żeby przyspieszyła, co ta skwitowała niezadowolonym gdakaniem.
- Szkoda, mógłbyś mnie częściej komplementować~! - mruknął. - I nie strasz kur. Już pewnie i tak słyszały o twoim planie kupienia koguta i kwoki...
- Hmmm... Kupienie koguta to coś złego...? - mruknął niepewnie. No bo co złego w kogucie... Byłyby małe kurczaki, nie...?
- A jak myślisz, jak z kury i koguta tworzy się kurczak... - Spojrzał na niego powątpiewająco. - Jak kupisz jakiegoś okropnego i niemiłego to kury będą cierpieć...
- To może powinny same sobie wybrać koguta...? Albo ty byś z nim pogadał. - W życiu nie wpadł na to, jak skomplikowane są relacje zwierząt hodowlanych...
- Mhm... Myślałem żeby wziąć ze sobą delegację kur i pojechać z tobą~! Ale mieliśmy do rozwiązania pewne kościelne problemy~! A teraz jest już dość późno. - Uśmiechał się nucąc coś i idąc przez las. - Ne Shizu wyczuwam dzika, masz może ochotę~?
- Dzik nie jest przypadkiem za duży? Sam go nie zjem... Nawet z kotami na spółkę. - Zaczął się zastanawiać. Gdzie koty schowały się przez cały czas tej bitwy... W ogóle dawno ich nie widział... Nie, żeby się martwił. - Może lepiej królik, albo dwa króliki...?
- Wolisz króliki? Było powiedzieć, już trzy nas minęły~... - westchnął. - Dobra, poczekaj chwilkę i popilnuj zwierząt, zaraz ci przyniosę~! - Obiecał odbiegając w stronę krzaków. - Usagi, usagi, usagi-chan~! - Izaya wypadł z pomiędzy drzew trzymając trzy białe, puszyste króliki w garści. - Zobacz Shizu-chan jakie słodziutkieee~! - Uśmiechnął się oddając dwa Shizuo, a trzeciego przytulił go siebie i potraktował jak maskotkę, by na końcu przeprosić go za ściskanie cmoknięciem w bok pyszczka. Położył go sobie na ramionach.
- Jak słodziutkie to chyba ich nie zjem... Co nie? - westchnął, zrezygnowany. Nie było szans, skoro spodobały się Izayi. Popatrzył na króliki, które najprawdopodobniej w takiej sytuacji nie mogły zostać jego obiadem. Szkoda. Naprawdę miał ochotę na jakiegoś...
     Izaya smutno poparzył na trzymanego przez siebie królika a potem pomiział go nosem po futerku.
- Przepraszam... Ale czy zgodziłybyście się być obiadem Shizu-chana~? - zapytał zwierzaka.
- Izaya... O co ty go pytasz... - westchnął, zrezygnowany. Pytać królika, czy da się zabić i zjeść... Te w jego rękach już wierzgały. Bały się, to oczywiste.
     Izaya podszedł do Shizuo i podał mu trzeciego, który dotąd siedział w jego dłoniach.
- Dogadajcie się dobrze? Shizu-chan musi coś zjeść~...
- Ale gadanie z nimi wcale nie sprzyja obiadowi. - burknął oskarżycielsko, wypuszczając je. - Dobra, trudno, starczy, jak tak to idziemy do domu. - Naburmuszył się. Niby jak miał zjeść króliki, z którymi Izaya gadał? Przez to wszystko miał schizy, że one wszystko to zrozumieją.
- Um... Jeśli tak wolisz~... - mruknął. - Wybacz Shizu-chan, jestem pewien, że jakoś by się dogadały. - pocieszył go. - Mogę ci jajek zrobić jeśli chcesz~... - zapewnił. - Kury mówią, że zostawiły kilka w kurniku.
- Nie dogadałyby się, poświęcając się na obiad. - burknął. - Ta, jajka z warzywami, może być...
- Dobrze... Obiecuję ci znaleźć coś lepszego. - mruknął. Obejrzał się za siebie słysząc jakoś więcej kroków niż powinien. Króliki szły za nimi. - Ne Shizu, a może one chcą z nami zamieszkać~?
- One też...? - Obejrzał się za nimi i parsknął. - Nie wolą wolności...? Może ty je zaciekawiłeś...?
- Może~! Ale dzięki temu zawrzemy umowę. To jest jedna samiczka i dwóch samców. Co powiesz na zabieranie jednego malca z każdego miotu każdej pary, a reszcie pomagać? - zaproponował. - Tylko pamiętaj, że musimy obsadzić dodatkowe pole marchewkami i sałatą~... Niby jedno jest, ale to dla Stefana i jego znajomego~!
- To całkiem spora akcja... Można by obsiać. Może zacznę już dziś, co? - Zaciekawiło go to, podobało mu się... Miałby wreszcie robotę, poza leżeniem z Izayą. Opieka nad zwierzętami to nie była praca marzeń, ale jak się nie walczy, to na emeryturze zostaje się rolnikiem, zawsze tak było. Z kolei co do królików się raczej nie wypowiadał. Wątpił żeby królicza matka chciała oddawać swoje dzieci w zamian za to, że będzie jej się wygodnie mieszkało.
- Nie musisz... Nie mamy tyle nasionek. Jutro pojedziemy po koguta i kupimy też nasiona marchwi i sałaty co ty na to~? - zaproponował wesoło zabierając króliki. Jednego posadził sobie na ramieniu, drugiego wziął na ręce, a z trzecim nie wiedząc co zrobić położył go sobie na głowie.- I jak~??
- Jak tak, to poczekam do jutra... - Spojrzał na jego poczynania, hamując śmiech. - Aha, ładnie. - Nie wytrzymał i parsknął śmiechem. - Przydałoby ci się załatwić podobne uszy. - zażartował. No cóż, byle nie odcięte od królika...
- Lubisz jak słodko wyglądam... Zapamiętam Shizu-chan~! - Uśmiechnął się wesoło idąc ze zwierzakami. - A może dokupilibyśmy jeszcze rzodkiewki, żeby urozmaicić im dietę~?
- Uważaj, żeby ich nie upuścić. - zwrócił uwagę, udając, ze nie słyszy uwagi o swoich upodobaniach. Może i podobał mu się, jak był słodki... No, może... dość mocno. - Dobry pomysł. Trzeba będzie tylko zapamiętać całą listę, żeby potem nie zawracać. - uprzedził.
- Spokojna głowa, nie upuszczę~! - zapewnił głaszcząc uspokajająco jednego z królików. - Widzisz zestresowałeś go! - fuknął na Shizuo.
- One chyba ogółem łatwo się denerwują... W końcu to króliki, nie? - Wzruszył ramionami. Jakby się nie denerwowały to by wyginęły. A na pewno on by się nimi przejadł. Doszli na swoje podwórko, wiec zagonił kury do kurnika, a reszta zwierząt poszła do stajni. - Idziesz z nimi do domu, czy masz gdzie je trzymać...? - spytał, opierając się o drzwi obory. Czuł wampiry, ale to olał. Nie zbliżą się. Nie ma mowy.
- Um... Niedaleko kurnika kiedyś budowaliśmy króliczarnię, trzeba im tylko sianka wnieść i dać coś do jedzenia. - postanowił.
- Dobra... To ja przyniosę siano, a ty je tam możesz już zanieść. - stwierdził i poszedł wziąć nieco siana z kolejnego schowanego stogu.
- Do-brze~! - Uśmiechnął się idąc. - No, będziecie mieć prawdziwy rodzinny apartament~! - zapewnił. - Przepraszam, że nie możecie być w domu, ale dla królików zdrowiej na zewnątrz... Poza tym obiecuję was wypuszczać jak tylko obiecacie mi wracać i nie podjadać warzyw z ogródka~! - Rozgadał się na dobre, usadzając króliki w ich mieszkanku.
- Mam. - oznajmił, wchodząc z całkiem sporym zapasem siana w rękach. - Część będzie na zapas. - poinformował Izayę, żeby usprawiedliwić, że nabrał tak dużo. Położył je na ziemi i wziął nieco w garści, wkładając do tych spośród klatek, które się nie zepsuły. - Tak będzie wygodniej, nie...? - mruczał do siebie, dokładając więcej siana.
     Izaya zmrużył zabawnie oczy i patrzył na jednego z królików, który zabawnie poruszał noskiem również wpatrując się w Izayę.
- Zostałem poproszony... - zaczął po chwili - aby w imieniu wszystkich króliczków ci podziękować za opiekę~! - powiedział radośnie, przytulając blondyna i cmokając go w policzek. - A to już mój taki mały bonus~! - Puścił królikowi oczko.
- Miłe. - Shizuo uśmiechnął się mimowolnie. Wziął delikatnie jednego króliczka i pogłaskał go po głowie, po czym położył na sianie. - To teraz jeszcze jakaś sałata albo marchewka, nie...? - spytał, odwracając się do Izayi. Podniósł drugiego królika. Były słodkie, z tymi ich wyłupiastymi oczkami i mięciutkim futerkiem... Ech, a miały być na obiad...
- Już przynoszę~! - zapewnił i pobiegł wesoło do ogrodu. Po chwili wrócił z 3 marchewkami, główką  sałaty i pęczkiem rzodkiewki. - Proszę~! - podał to królikom do klatki. - Mam nadzieję, że się wam u nas spodoba~!
- Obżarstwo. - skwitował rozbawiony blondyn.  Pogłaskał trzeciego króliczka i wsadził go do klatki. - Na pewno się spodoba, jak będziesz je tak rozpieszczał. - Nachylił się, głaszcząc jeszcze jednego z króliczków. Fajnie strzygł uszkami przy jedzeniu...
- Ale przecież pewnie są głodne... - westchnął. - No i pewnie ty też, więc i tobie zaraz zrobimy obiad... Czy może wolisz nagrodę~?
- Nie będę cię męczył. - mruknął, nie odwracając wzroku od zwierząt. - Zaraz zrobię sobie coś do jedzenia, za moment. - Nie pamiętał już, by dziś cokolwiek jadł, ale póki w brzuchu mu nie burczało było całkiem dobrze, więc nie musiał się spieszyć. Właściwie jeszcze przed chwilą w ogóle nie miał ochoty na jedzenie. Ale skoro już zajął się królikami i napięcie z niego częściowo zeszło... mógł zrobić i to.
- Jak wolisz... - skapitulował. - Ale musisz coś zjeść, rozumiesz? Nie masz mi się tu zagłodzić... choćbym miał ci to wpychać na siłę. - Zamyślił się, wtulając w Shizuo nos. Blondyn pachniał lasem i... po prostu Shizusiem. Zapomniał, co właściwie robił, skupiając się tylko na zapachu.
- No przecież zdarzało mi się już wytrzymywać bez jedzenia dłużej, nie masz się co martwić. - W końcu zerknął na bruneta. - To znowu moja krew tak pachnie, czy to tylko ja? - Zaciekawił się poniekąd tym jego zachowaniem. - A może to jeszcze coś innego? - Zostawił miękkie królicze futerko w spokoju, za to pogłaskał Izayę po głowie.
     Brunet zamruczał całkowicie usatysfakcjonowany. Zapach, dotyk Shizuo, dźwięk jego głosu... Było idealnie. - Ty. Bosko pachniesz~... Aż mam ochotę cie wylizać~... Ale nie z krwi. - Cokolwiek próbował powiedzieć i tak brzmiało okropnie z ust wampira. Nie chciał go zjeść, tylko pokazać, że tak bardzo to lubi... Nie mógł więc powiedzieć nic innego, jakkolwiek dziwnie to zabrzmiało.
- Nie martw się, zrozumiałem komplement. - Poklepał go lekko po głowie. - Powinienem się zarumienić, czy wystarczy, jak dam ci się dalej przytulać? - spytał jakby żartobliwie. Niby mieli też inne opcje, ale nadal nie chciał go męczyć.
- Cóż... Wolałbym i pierwsze i drugie, ale zadowolę się tylko drugim~! - westchnął zadowolony. - Choć możesz mnie wziąć na ręce i nadal będzie przyjemnie~! - zaproponował.
- To może chodź tak, będzie wygodniej... - Ustawił go przodem do siebie i podsadził, żeby Izaya mógł znów opleść go nogami w pasie. Po prostu tak było mu najwygodniej, no i do tego mógł patrzeć jednocześnie na Izayę i na drogę.
- Widzę, że ten zboczony sposób noszenia mnie przypadł ci do gustu~? - zachichotał chętnie i mocno oplatając go nogami w pasie. - Tylko musisz mi podtrzymywać pośladki~! - zachichotał. - Taaak~... Na pewno tak to ci dobrze~...
- Oj cicho... - mruknął, podtrzymując jego tyłek. - Nie jest zboczony, jest wygodny... Dobra, może trochę zboczony. - Z premedytacją ścisnął lekko jego pośladek. - Ale że tobie się nie podoba to mi chyba nie powiesz? - Uniósł brew, niby niedowierzając.
- Oczywiście że nie~... - sapnął mu do ucha. - Jestem tylko pod wrażeniem, że znalazłeś sposób jak nas nakręcić jeszcze zanim dotrzemy do domu~!
- Skąd, to całkowity przypadek... - odmruknął, uśmiechając się lekko. Jakoś nie miał nic przeciwko... Póki co... - Wydaje mi się, czy ty już sam się nakręcasz? - spytał, rozbawiony, i nie czekając na odpowiedź ruszył do domu, jednocześnie wpijając się w jego usta. Pocałunek był powolny, na tyle, by mógł się skupić na dotarciu do domu.
     Izaya zdążył jeszcze tylko wymruczeć, że jest wampirem i nie trzeba go nawet nakręcać, bo on zawsze ma ochotę, nim ciepłe wargi blondyna zetknęły się z jego.
     Nie przestając stawiać powolnych kroków przez podwórze, Heiwajima skupił się na ściskaniu pośladków Izayi, jednocześnie go całując. Trudne zadanie, dlatego nim przeszedł choć pół drogi, minęła dłuższa chwila. Wciąż czuł wampiry, więc coś wpadło mu do głowy. Oderwał się od Izayi na krótką chwilę i uśmiechnął się pewnie.
- Może zrobimy to tu...? - zaproponował, przysuwając Izayę plecami do najbliższej ściany.
     Izaya wysapał jakieś potwierdzenie i ochoczo pokiwał głową.
- Zamierzasz spełnić jedno z moich zboczonych marzeń, Shizu-chan~?
- Mmm, tak. - mruknął, z jeszcze większym zapałem wracając do pocałunku. Pogłębił go, zabierając jedną rękę spod tyłka Izayi, za  to wkładając ją pod jego koszulkę i zaczynając ugniatać jego sutki.
- Mmmmm... Ty zawsze wiesz jak zrobić, żeby było mi dobrze~! - westchnął głośno mając świadomość że słucha ich kilkanaście (przynajmniej!) wampirów, które nie wierzą w dobre intencje Shizu-chana. - Ale coś za szybko ci to idzie~... - Cmoknął go w policzek. Przysunął usta do jego ucha. - Już pewnie jestem twardy, zajmij się sobą~... - poprosił wiercąc się lekko.
- Chyba tobie za szybko idzie... - parsknął cicho, ale się nie kłócił. Rozpiął jego spodnie i zsunął je tak, by mieć dostęp do jego wejścia. Swoje również rozpiął, jednak jedynie na tyle, na ile to było niezbędne. Szybko też się podniecił i nakierował na niego. - Na pewno mnie chcesz...? - mruknął, po części dla własnej przyjemności, po części, żeby widownia wiedziała, że Izaya nie jest do niczego zmuszany. I żeby im przede wszystkim nie przeszkadzali.
- Chyba żartujesz! - Izaya zaśmiał się niedowierzająco. - Jak po tylu razach, po tym, że sam mówię, że chcę, po tym jak muszę cię ciągle namawiać, bo opierasz się dla mojego dobra, mogę jeszcze powiedzieć, że nie chcę. Oczywiście, że chcę tu, już, teraz~! - zajęczał poruszając tyłkiem i starając się go przysunąć bliżej członka blondyna.
- To dobrze. - mruknął, zadowolony i wszedł w niego mocnym, szybkim ruchem. Odetchnął głęboko. Nadal nie mógł się przyzwyczaić do tej ciasnoty. A jednak było przyjemnie... Pchnął jeszcze raz, wolniej, czując opór, i mając tę świadomość, że mimo to Izayi nie boli, bo już się rozluźnia. - Cudownie... - mruknął mu do ucha, obejmując go w pasie tak, że stykali się torsami. Tym razem się nie hamował, od razu zaczął od mocnych, głębokich pchnięć, jednocześnie schodząc z pocałunkami na jego szyję, by Izaya mógł swobodnie jęczeć, jeśli chciał.
- Wreszcie~... - wydyszał - się nauczyłeś, co? - Uśmiechnął się z satysfakcją i złapał jedną ręką za włosy Shizuo, drugą cały czas trzymając się go, by nie spaść.
- Hmmm... - zamruczał z ustami przy jego szyi, czując, jak Izaya pociąga za jego kosmyki. - Tak lepiej...? - wymruczał jeszcze, przesuwając też nieco jego ciałem, żeby wejść mocniej. Przy okazji zaczął zahaczać zębami o jego delikatną szyję i przesuwać po niej ustami, jednak nie zostawiając na niej śladów.
- Zawsze jest świetnie~... - przyznał dociskając pośladki jak najmocniej, starając się, by Shizuo wszedł jak najgłębiej. - Dziś też~! - jęknął.
- Nie tak... ciasno... - sapnął, czując, że jego podniecenie szybko się powiększa. Jak tak dalej pójdzie za szybko dojdzie... Szarpnął biodrami, przyspieszając.
- Spróbuj do końca~... - sapnął bardziej wczepiając się w Shizuo. Tak bardzo chciał go poczuć... całego. A te inne wampiry niech patrzą, niech patrzą co tracą i niech się napatrzą, i zostawią ich w spokoju! Bo dla Izayi liczył się TYLKO Shizuo. Czy aż tak trudno było to pojąc tym kilkusetletnim wampirzym mózgom?
- Przecież... Próbuję... - stęknął, już teraz jednocześnie opuszczając na siebie Izayę i wchodząc głębiej, do samego końca, jak daleko się dało między aksamitnymi ściankami jego wnętrza. Sam miał ochotę skamleć z przyjemności... Był już tak blisko, a było i tak coraz przyjemniej.
- Aku... - chciał właśnie zaprotestować, gdy Shizuo pchnął mocno, podrażniając tym samym najczulszy splot nerwów u Izayi. - Taaaa~aak!!! - jęknął głośno, zadowolony.
     Blondyn zadrżał, słysząc jego jęk. On chyba nie zdawał sobie sprawy, jak cholernie podniecający jest. Zaczął oddychać głośniej. Jeszcze raz pchnął tak mocno, chcąc usłyszeć ten cudowny jęk. Wiedział już teraz mniej-więcej, gdzie ma celować, więc było łatwiej.
     Izaya czując jak znów jest uderzany w to miejsce niekontrolowanie głośno jęknął.
- Ty wredny~... - zaczął gdy tylko się uspokoił. Dokładnie wtedy Shizuo uraczył go kolejnym równie celnym posunięciem. Biedny Izaya nie mógł nawet skończyć wypowiedzi przez ciągłe jęki wydobywające się z jego ust. Mimo to nie narzekał. Nie miał jak.
     Shizuo nie wytrzymał. Zaczął sapać, opierając głowę o kamienną ścianę. Wszedł jeszcze raz i próbował się powstrzymywać, ale było już za późno... Jeszcze ostatni ruch i doszedł w jego wnętrzu, zaciskając zęby, żeby nie warknąć z przyjemności. Już nawet nie skupiał się na widowni, teraz był tylko Izaya i jego upajający zapach, razem z kojącym, miękkim ciałem pod jego palcami.
     Izaya zacisnął mocno uda również dochodząc, między ich splecione brzuchy. Sapał, starając się unormować oddech. Oparł czoło o zimną ścianę licząc, że przez tych kilka chwil zanim dojdzie do siebie Shizuo go podtrzyma. Nie mógł ukryć ani lekkiego rumieńca, ani głupiego uśmiechu gdy czuł, jak coś go wypełnia.
- No i co się tak... szczerzysz...? - mruknął blondyn, mimo wszystko również szczerząc się z zadowolenia. Trzymał go nadal, jednocześnie obejmując i trzymając przy sobie. Cmoknął go w szyję, a potem w usta. - Znowu będę musiał cię umyć, co...? - mruknął jeszcze. Ale nie, żeby miał coś przeciwko...
- Właśnie dlatego~... - westchnął zadowolony. - Wspólne kąpiele są świetne~! - Uśmiechnął się patrząc na blondyna i cmokając go lekko w kącik ust. - A może byś ze mnie wyszedł, bo robi się niewygodnie... co?
- Wybacz. - mruknął i wyszedł, odsuwając biodra na tyle, by co nieco mogło samo wypłynąć. Chociaż... Nie chciał o tym myśleć. Zakrył się bielizną i zapiął spodnie, a Izayę postawił na ziemi. - Więc... Najpierw zrobię ci kąpiel, co...? - Z tego co czuł, goście już chyba zniknęli... Albo przynajmniej się oddalili... W większości, bo na pewno ktoś wściekły został, ale nie ważył się podejść. I słusznie.
     Izaya trochę niepewnie stanął na własnych nogach. Nie mógł powstrzymać zadowolonego uśmieszku gdy poczuł, że coś spływa mu po udach. - Postarałeś się Shizu-chan~... - westchnął i wspiął się na palce cmokając blondyna w policzek. - Dziękuję za spełnienie półtora mojego zboczonego marzenia~!
- Półtora? - Przekrzywił lekko głowę, nie rozumiejąc do końca. - Na pewno nie masz za co... - Uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. No co jak co, ale to on powinien mu dziękować... Nadal czuł to zadowolenie i nadal był nakręcony. 
- Półtora. - potwierdził. - Seks na oczach wszystkich i seks we wszystkich dziwnych miejscach w jakich się da. Jedno zaliczone~! - Uśmiechnął się wesoło chwytając Shizuo za rękę i ciągnąc go do domu. - To co, zrobić ci ten obiad~?
- Podwórze było dziwne...? - mruknął, nadal nie do końca rozumiejąc. Podwórze... Słyszał o dziwniejszych przypadkach... - Ta... Znaczy... Daj składniki, poradzę sobie. - zapewnił.
- Może nie najdziwniejsze, ale... Łóżkiem nie było. Choć w sumie w łóżku jeszcze też tego nie robiliśmy, nie~? - paplał wesoło, wchodząc do domu. - Mogę dać, mogę zrobić, dla ciebie mogę wszystko~!!! - zachichotał wesoło.
- Jak dotąd najdziwniej było na koniu. - parsknął. Faktycznie, na łóżku jeszcze nie... To dopiero było dziwne. - Jak wszystko to idź chociaż się opłucz, żebyś nie zabrudził za bardzo spodni, co? - Wolał najpierw zadbać o jego wygodę. I o ilość prania, jaka się w końcu nazbiera. Choć ta myśl była śmieszna, poniekąd. Dopiero co mieli kontakt z taką ilością krwi, że gdyby to był dla niego pierwszy raz, albo chociaż jeden z pierwszych, pewnie byłoby to jakieś przeżycie.
- Dobrze~... Zaraz przyjdę. - obiecał szybko, wbiegając po schodach na górę. Gdy był już prawie na szczycie ukucnął tak, by Shizuo zobaczył jego twarz i puścił mu buziaka, zaraz potem znikając.





10 komentarzy:

  1. Afyryryryryryryryryryyy ~ OωO wreszcie ten harem się odczepil xdd Słodkie króliczki... A nie zające? Skoro w lesie.... Xddd
    PS. Inu-chan, podziel się z koleżanką piesełem ta słodką tajemnica... Na jakie studia chodzisz? *^^*
    Ja ne ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyniuchałam komentarz, Reinu-chan~! *^* Dosłownie pomyślałam, żeby sprawdzić, odświeżyłam i jest~ Wyczułam cię, koleżanko piesełku~! >w< (To tak trudno odmienić xD)
      Dziękuję za komentarze tak w ogóle~ :3
      Chodzę na stosunkowo nowy kierunek zwany "Kultura i praktyka tekstu: twórcze pisanie i edytorstwo" na UWr. Przydługi, więc w skrócie zwie się KiPT-em. :3
      (...I ryją mi tam mózg tak, że nie wiem, czy myślnik po owym skrócie jest na miejscu. q.q Tyle (nie)życiowych problemów...)

      Usuń
    2. Twe piesełowe instynkty się ujawniły~ 😏
      Dziękuję bardzo ~ Sama właśnie stanęłam przed wyborem, gdzie to pójść i wypytuje wszystkich o to xd BTW, zabawny skrót no 8 przepraszam za taki mini spamik :3
      Ja ne~

      Usuń
    3. Prawie bractwo piesełów B)
      To polecam~ Jeśli masz wybór - filologia polska a KiPT to wbijaj od razu na KiPT. :3 Naprawdę zarąbisty kierunek, choć wiadomo, że na studiach to już się nie obija~ Chyba, że masz jakieś jeszcze inne plany~?
      No zabawny ten skrót. Tak trochu. Ale fajnie się wymawia :3
      Nie szkodzi, nie szkodzi~ Lubię odpowiadać na komentarze. Nie zawsze jestem w humorze i często zapominam, ale lubię >w<

      Usuń
    4. Hmm... Załóżmy może takie bractwo? Albo wiem! Sekte *-* ogólnie mam plany iść w grafikę lub polonistyke... Nie wiem jeszcze, mierzyłam ASP, ale jestem za słaba na ich wymagania... XD Ja najczęściej nie ma tak porządnej chwili spokoju by napisać komentarz :p
      Ja ne ~ OωO ~

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Szczeniakofa sekta~! OwO Woo, fajnie, bedo wyznawcy~~
      ASP~ Właściwie czemu nie? Nie wiesz, póki nie spróbujesz xD Ja myślałam, że będę za słaba na KiPT, a jednak~
      Ja nie mam takiej żeby zrobić porządną betę, chyba, że bardzo się opierniczam xD Soł, rozumiem~
      Gia nee~

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. No to sekta ~! Ludzieeee! Kto się piszę na członka sekty?! *wokoło pusto, cisza i swierszcz*
      Cóż... Nie rysuje AŻ TAK dobrze, jak oni by chcieli. Dobrze idzie mi mangowo, ale oni tego stylu nie za bardzo uznają... Ja im więcej mam na głowie tym mniej coś robię XD
      Wgl pozdrawiam xdddddddddddddd
      Je ne ~

      Usuń
  2. Trafiłam na tego bloga niedawno i już przeczytałam wszystko*^* Kocham Wasz styl, Wasze pomysły i wgl tego bloga*^* Rozdział supeeer, ale po tych wszystkich cudownych opkach nwm co napisać xD Także pozdrawiam i wenki życzę~:*

    OdpowiedzUsuń